Tartaletki, to nie to samo co subretki
Jak wiecie jestem już w podróży ale – jak co roku – nie zostawiam Was samopas. Chyba milej jest znajdować codziennie inny, choćby najmniejszy, nowy tekścik, który staje się zaczynem rozmowy wszystkich ze wszystkimi. A rozmowa , jak każda przy stole czy w kuchni, szybuje w różne całkiem niespodziewane strony. I jest ciekawie. A następnego dnia czeka Was znowu coś nowego. Lepsze to niż wpisywanie 700 komentarza pod wpisem zamieszczonym trzy tygodnie temu. I tak aż do powrotu.
Mając takie założenie muszę oczywiście wspierać się cudzą pracą. Dziś – i przez kolejne cztery – dni będę cytował fragmenty książki (własność Pluszaka) Gordona Ramsaya. To naprawdę wybitny kucharz i fajny facet. A do tego ma udaną rodzinę, o której często wspomina. No to zajrzyjmy do kuchni Gordona:
„Moja mama – kobieta pracująca i wychowująca czwórkę dzieci – zawsze znalazła czas, by w piątkowe wieczory upiec ciasta i tarty. Zajadaliśmy się nimi podczas kolacji. Jednak ich ilość była tak duża, że ostatnimi kawałkami mogliśmy się cieszyć jeszcze przy niedzielnej herbacie. Ubóstwiałem shepherd’s pie mojej mamy – to ciasto do dziś pozostaje moim ulubionym niedzielnym daniem. Zamawiam je za każdym razem z dodatkiem cukinii, gdy z Taną bywamy w restauracji The Ivy. Przygotowane po mistrzowsku danie wzbogacam kilkoma kroplami sosu Worcestershire i czuję się jak w niebie!
W moim odczuciu ciasta i tarty są przykładem typowego niewymuszonego gotowania. Chciałbym, aby więcej z nas miało czas i chęć na ich przygotowywanie. Ciastami i tartami można się cieszyć zarówno w domu, jak i podczas pikników. Można je również podać w postaci pełnowartościowych dań głównych. W naszej restauracji w Paryżu podajemy na przykład niezwykłą jagnięcinę z przystawką, na którą składa się mała porcja shepsherd’s pie. Wszyscy są zachwyceni, a ja jestem dumny, że udało mi się zaprezentować francuskim gościom jedno z dań tradycyjnej kuchni brytyjskiej.
Krucha babka z dziczyzną
Shepherd’s pie z warzywami w occie
Kornwalijski placek z kurczakiem
Tartaletki z wędzonym łososiem i chrzanem kremowym
Ciasto rybne z ostrygami i przegrzebkami
Tarta z orzechów pinii ze szpinakiem i serem feta
Tarta krabowa z estragonem
Quiche z karczochami, szparagami i szynką
Tarta z serem, cytryną i porem
Tarta grzybowa z ciasta z orzechami włoskimi i parmezanem”
Niezłe menu. Może Pluszak zechce, któryś z tych przepisów podrzucić na blog, by ucieszyć wszystkich. A tytułowe subretki oczywiście nic nie mają wspólnego z tartaletkami tylko tak mi się rymnęło.
Komentarze
pluszak bardzo dziękuje i nadmienia, że jest już w posiadaniu rzeczonego tomu oraz w-razie-by-co oczywiście któryś przepis wklei (najwcześniej niestety pewnie dziś wieczorem)
To ja sluze w chwilowym zastepstwie pluszaka
Tarteletki prowansalskie z sardelami
Opakowanie rozwałkowanego ciasta drożdżowego na pizzę, 5 dużych cebul, 3 duże filety z sardeli, kilka pomidorków koktajlowych, 2 łyżki oliwy, pół łyżeczki tymianku, po szczypcie gałki muszkatołowej i soli
Cebule obrać, pokroić na plasterki i zrumienić na oliwie. Cienko (na 3-4 mm) rozwałkowanym ciastem drożdżowym wylepić natłuszczone formy do tarteletek. Na cieście równomierną warstwą rozłożyć przesmażoną cebulę oraz całe lub poprzekrawane na połówki pomidorki koktajlowe. Na wierzchu tarteletek ułożyć po jednym filecie sardeli (całym lub pokrojonym). Posypać wszystkie porcje solą i gałką muszkatołową, a następnie wsunąć na środkową półkę piekarnika rozgrzanego do temperatury 190°C i piec 35-40 min. Natychmiast po wyjęciu z piekarnika posypać tarteletki tymiankiem i od razu podawać.
Quiche z tofu, serka koziego i warzyw
2 opakowania tofu (30 dag), 2 miękkie kozie serki (razem 40 dag), 8 łyżek kremówki, 2-3 łyżki oliwy z oliwek, 4 łyżki płatków ryżowych, łyżka mąki sojowej, 3 marchewki, gruby por lub 2 cieńsze (tylko
biała część), 10 dag sera pleśniowego lub 5 dag żółtego sera, gałka muszkatołowa, bułka tarta, sól, pieprz
Por umyć, osuszyć, odciąć zieloną część, a białą pokroić na talarki i zeszklić na połowie oliwy. Marchewkę oskrobać, ugotować na parze lub w niewielkiej ilości wody, pokroić w słupki. Tofu, kozie serki, kremówkę, łyżkę oliwy, płatki ryżowe i mąkę sojową zmiksować, doprawić solą, pierzem i gałką muszkatołową. Dno i boki żaroodpornego naczynia natłuścić oliwą i posypać bułką tartą, po czym przełożyć do niego zmiksowaną masę. Na wierzchu równą warstwą rozłożyć warzywa. Posypać wszystko startym żółtym lub pleśniowym serem i zapiekać ok. 30 min w piekarniku rozgrzanym do 180°C.
Tarta śródziemnomorska z oliwkami
Ciasto: półtorej szklanki mąki, 12-13 dag masła, 2 łyżki mleka, sól. Nadzienie: 50 dag białej cebuli, 3/4 kostki sera feta, po 10 czarnych i zielonych oliwek, całe jajo, białko jaja, oliwa, kminek, biały pieprz, sól, 1-2 łyżki mleka
Mąkę starannie wymieszać z solą, następnie ostrym nożem (najlepiej z zaokrąglonym ostrzem) posiekać ją z zimnym masłem. Gdy powstaną grudki przypominające kruszonkę, wlać zimne mleko i jak najszybciej zagnieść ciasto (nie powinno za bardzo ogrzać się od dłoni, bo po upieczeniu będzie twarde). Od razu zawinąć je w folię, by nie obsychało i mniej więcej na 2 godz. włożyć do lodówki. Tymczasem cebulę pokroić w dość grubą kostkę i zeszklić na rozgrzanej na patelni oliwie. W osobnym naczyniu rozetrzeć 3/4 fety, dodać do niej przestudzoną cebulę z patelni oraz rozkłócone widelcem żółtko i oliwki, po czym bardzo starannie wszystko wymieszać. Przyprawić tę masę do smaku pieprzem i solą, a potem delikatnie, ale dokładnie wymieszać ze sztywną pianą ubitą z 2 białek. Z wyziębionego ciasta odkroić 1/3, resztę ciasta rozwałkować na placek grubości 4-5 mm i wylepić nim dno i boczną ściankę formy do pieczenia tart. Na cieście równomiernie rozłożyć farsz. Na wierzchu rozsypać pozostałą fetę pokrojoną w kostkę. Odłożone ciasto rozwałkować, pokroić radełkiem na wąskie paski, ułożyć je na farszu, posmarować mlekiem i posypać kminkiem. Piec ok. 30 min w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180°C.
Dzien dobry,
Morag, ciekawe te przepisy, chyba zrobie wkrotce te srodziemnomorska. Tarty sa latwe do przyrzadzania i mozna improwizowac w nieskonczonosc.
Kiedy wyrabiam ciasto, robie zwykle wieksze ilosci i zamrazam porcjami. W razie potrzeby jest gotowe.
MalgosiuW, gratulacje dla syna. SGH to moja dawna uczelnia (SGPiS – tyle lat juz uplynelo…).
Konie nakarmione, namioty zwinięte, śniadanie zjedzone. Rajdowicze czekają (nie tylko okazuje się, ze ja!) z siodłaniem na mastra, czyli Pana Kowala, który smyrgnął na noc do żony i dzieci. Kapelan jedzie jako kontrmaster. Chyba od zbierania upadłych duszyczek?
SGH to obok mojej SGGW, która teraz się wyprowadziła już cała na Ursynów
Nema ma na pewno cala kupe przepisow sadzac po jej zdjeciach.
Tu sa jeszcze takie
Tarta z indykiem i żurawinami
Ciasto: półtorej szklanki mąki, 2/3 kostki masła, szczypta soli. Nadzienie: 25 dag mielonego mięsa z indyka, 25 dag świeżych liści szpinaku, łyżka oleju, cebula, 20 dag świeżych żurawin, 2 jaja, 4 łyżki gęstej śmietany, pół cytryny, 3 ząbki czosnku, pieprz, sól
Zagnieść kruche ciasto, mocno je schłodzić, po czym wylepić nim natłuszczoną formę do tart. Piec w 180-190°C, aż ciasto się zrumieni. Cebulę posiekać, zeszklić na łyżce oleju. Dodać zmielone mięso, czosnek, wymieszać, przyprawić do smaku. Wsypać żurawiny i dusić 10 min, mieszając. Na cieście układać warstwami na przemian: zblanszowane liście szpinaku skropione sokiem z cytryny i mięso (do wyczerpania składników). Zalać tartę jajami rozkłóconymi ze śmietaną. Piec 25 min w piekarniku nagrzanym do 200°C.
Tarta alzacka
Rozmrożony duży płat ciasta francuskiego, 15 dag wędzonego boczku w plasterkach, 2 spore cebule, kawałek (8-10 dag) miękkiego sera dojrzewającego (np. brie, mnich, valbon), szczypta gałki muszkatołowej, 2 łyżki kremówki, trochę zmielonego kminku, pieprz sól
Boczek pokroić na paseczki, a cebulę na ćwierćplasterki. Boczek smażyć, aż będzie chrupki i rumiany. Przełożyć go na talerzyk, a na pozostałym na patelni tłuszczu zeszklić cebulę, wymieszać z boczkiem. Śmietanę starannie wymieszać z przyprawami. Dno i boki oprószonych mąką małych form do tart (lub jednej dużej) wylepić ciastem francuskim, robiąc naokoło niski rant. Ponakłuwać ciasto widelcem, rozłożyć na nim farsz boczkowo-cebulowy, a potem – pokrojony na plasterki ser. Polać śmietaną i oprószyć pieprzem. Piec 10-15 min w 230-250°C. Podawać na ciepło.
Stara Zabo, bylysmy wobec tego sasiadkami. Mam nadzieje, ze kiedys uda mi sie was poznac osobiscie, w tym roku to Nowy bedzie mial ten zaszczyt.
Zabciu daj mi miare w centymetrach….
Właśnie obejrzałam sobie wczorajsze dokonania Misia i – ojej, przyznać się? A niech tam, przyznam : wystawa, jak wystawa; plan ogólny i ogólne wrażenie estetyczne. A Misio? Nie ma w tym Misia! No nie, jest, tyle że właśnie mało, za daleko, za drobno. Marek = widzę wystawę, nie widzę procesji w Twoim obiektywie/ Zbliżenia poproszę ( wiadomo, że Pyra półślepa)
Tarta zaplanowana jest na jutro – na francuskim cieście /jest w zapasie/ chyba z pstrągiem, porami i jeszcze czymś
Tylko Włochy zapachniały, a już subretki w głowie 🙂
Nie dziwię się specjalnie, bo Włoszki potrafią ładnie wyglądać. Nawet ładniej niż tartaletki. I moja Ukochana też to przyznaje. To się tak patrzy jak na dzieło sztuki, bez kontekstów.
Wykańczam sprawy służbowe i w sobotę do Portugalii. Tam z internetu nie zamierzam korzystać. Nie będzie czasu.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam, może jeszcze jutro zajrzę.
Pyro, przepraszam, że się wtrącę, tu masz galerię zdjęć Marka:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski
Wystarczy kliknąć na album „Boze Cialo Myszyniec 2009” i zobaczysz zdjęcia z wystawy w pełnej krasie, które już Marek prezentował na blogach.
Może Ci umknęły.
Jeszcze zajrzałem do wczoraj. Marku, tak trzymać. Wiekszość zdjęć już widzieliśmy, choć kościoła sobie nie przypominam. Ale sam wernisaż całkiem interesujący.
Dzięki Marysieńko. Rzeczywiście część już iglądałam, a na album nie wpadłam. Skleroza. Teraz już mogłam doceniać.
Obiad dzisiaj składankowy – od wczoraj został sos od gulaszu z grzybami, ryż zasmażany i część główki sałaty lodowej. I co Pyra zrobiła? Kupiła pół kg pieczarek i po stosownej obróbce walnęła do twgo sosu. Poddusiła ok 20 min., a potem dołożyła ryż i wymieszała wszystko doprawiając co nie co. Sałatę z wineretem do miski i obiad gotowy.
Dzień dobry,
Właśnie skończyłem nadrabianie zaległości w czytaniu bloga z okresu mojego urlopu. Oj działo się. Parę razy miałem ochotę coś dopisać ale sobie przypominałem że to już historia 😉
Ja dzisiaj pracuję w domu, bo samochód trafił na przegląd i nie miałem jak się wyrwać z domu. Chwilę temu go odebrałem i byłem nawet zaskoczony że wyszło tak tanio i szybko. Do pracy już nie jadę bo zaraz trzeba by było wychodzić więc po co.
Komputer z tabelkami włączony, na biurku espresso i resztki wczorajszej pizzy (z pikantnym węgierskim salami). W ramach przerwy wyjście na podrzucenie garści trawy stadku przyszłych pasztetów i podrapanie psów za uchem. Tak to ja moge pracować codziennie 😉
Oj,jak ja lubię wszelkie tarty,quiche i tym podobne !
W domu za często nie robię,bo moi domownicy,
aż taką miłością ich nie darzą,jak ja. Szkoda 🙁
Bywa,że robię je dla gości ,albo jak tylko się uda
to jadam je poza domem, aby dostarczyć sobie dawkę
przyjemności 🙂
Urlopy w pełni. Były, są lub będą – Węgry,Włochy,Portugalia….
Jakież urokliwe kierunki !
Według szacownej AFP:
Pijany borsuk blokuje niemiecką drogę!
Policja została wezwana do usunięcia (wydawałoby się) nieżywego borsuka z drogi w okolicach Berlina. Okazalo się jednak, że zwierzę bylo jedynie nieźle nabzdryngolone, obżarło się bowiem przejrzałymi, fermentującymi czereśniami (wiśniami) poczem ucięło sobie drzemkę na środku szosy.
Funkcjonariusze skłonili go do udania się w spokojniejsze miejsce przy pomocy kijka (listewki?) lekko go nim (nią?) popychając.
Jeden z policjantów powiedział, że „nie udało się stwierdzić czy stan upojenia delikwenta nie był skutkiem kłótni małżeńskiej”.
Gdyby to bylo w Szwajcarii to …
P.S.
Pestki też mu – biedakowi – nie posłużyły.
Prosił o nie ujawnianie wizerunku?
Ten borsuk.
Skądże!
Wizerunek jest dołączony do wiadomości. Może prosił ale język mu się plątał i nikt go nie zrozumiał?
A raz pewna borsucza dama
Listwą chłopu w łeb dała sama.
W wiśni procenty
Borsuk padnięty,
Z miłości zwierz cierpi od rana
Witam,
ja także powoli przygotowuję się do wyjazdu,wprawdzie tylko na 9 dni i niedaleko,bo tylko w Świętokrzyskie,ale przygotować się trzeba. Będziemy mieszkać na wsi u podnóża Łysogór,okolica bardzo ładna.Odpocznę trochę od gotowania, bo wprawdzie na co dzień nie przemęczam się /cóż to za trud gotować dla 2 osób/,ale chętnie będę jadła to,co inni przygotują. A gospodyni,u której będziemy mieszkać gotuje bardzo smacznie.
A dziś na obiad gulasz z szynki z grzybami,do tego makaron muszelki oraz sałata /ja/ i mizeria/mąż/.
O tych zwierzakach na drodze czyta się z humorem,ale skutki spotkania z takim osobnikiem trzeżwym lub pijanym mogą być opłakane.Z dwoja złego lepiej spotkać takiego w stanie upojenia,bo przynajmniej się nie rusza.
Pyry nigdy niczego nie wygrywają. Pyry starszej namiętność totkowa służy zbożnemu celowi budowy boisk wyłącznie. Tygodniowo dorzucam 8 złotych do tego wora bez dna…Aż tu wczoraj telefon do Młodszej – ustalanie danych, tożsamości etc, wreszcie oznajmili, że Młodsza wygrała :
1. kolację dla 6 osób w restauracji w piątek,
2. tygodniowy pobyt w hotelu Milówka na Żywiecczyźnie, dla 2 osób /wykorzystać trzeba do końca roku/.
Fundatorem jest firma od zdrowego żywienia, a Młodsza wzięła udział w badaniu rynku i na nią padło. I chyba padło rzeczywiście, bo Młodsza dzisiaj zadzoniła do tej firmy, żeby się upewnić
Pyro- super wiadomość 🙂
W drodze do restauracji tudzież do Hotelu Milówka należy
jedynie uważać na pijane borsuki !
… i opisać, rzecz jasna, co tam dali. jeść
i mamy porzekadlo „pijany jak borsuk na niemieckim bruku”
U mnie nie wyświetla zdjęcia badgera drinkniętego. 🙁
Większość filmów, które są podawane przez zagranicznych uczestników i nie dotyczących polskich produkcji też ma blokadę pod tytułem:
W twoim kraju ten film nie może być wyświetlany.
Nie wiem, czemu inni mieszkańcy Polski o tym nie mówią.
mnie sie borś wyświetlił…
moze mieszkaja za granica? 🙂
Pluszak sie nie liczy, On zawsze cos wygra
Dopiero Reuters India oświecił moją żądną ilustracji duszę.
http://in.reuters.com/article/oddlyEnoughNews/idINTRE5683O720090709
Myślałam, że może leżał na środku drogi, założył nogę na nogę i podśpiewywał na całe gardło. 😀
Ale z tymi filmikami to wkurzające jest. Co niby, Polska jakiś gorszy kraj?
Dzień dobry Szampaństwu.
Pyro,
W takim razie ja jutro też zagram, może jakaś szczęśliwa passa na blog przyszła?
Na obiad zrobię wypróbowane :
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Gigantyczne_pieczarki/
Z porzeczek miała być galaretka Basi. Poszłam dzisiaj na inspekcję, a tam nędzne resztki. Nie, nie szpaki, dyski kompaktowe skutecznie odstraszają. To ja codziennie od paru dni… 🙄
Idę zjeść resztę.
A propos SGGW to byl taki prof. Zaremba (Zareba?), ktorego mialem okazje poznac w Kanadzie gdzie ma corke. Uwielbial prerie. Byl specjalista od traw i jak mawiano na trawie znaja sie tylko Zaremba i krowy. Bralem go na wycieczki najczesciej wlasnie po prerii, jezdzilismy do indian i do malych miasteczek do saloon’s na steka albo sami sobie wieczorkiem grilowalismy. Czasami na farme do Amiszow. Butelczyna tez zawsze jakas byla i weseli wracalismy do Calgary. Pisze bo pierwszy raz widzialem kogos kto byl zachwycony preria. Trawa jak okiem siegnac a on: panie Slawku alez prosze zwrocic uwage na to bogactwo i mi wyliczal trisz diwinisz kanadyjski. Okazalo sie, ze trawa to nie tylko trawa ale jeszcze 28 roznych roslinek i kwiatkow a kazdy pasjonujacy. A jak zobaczyl indian w rozbitych w polu tipi to zachwytow nie bylo konca. Nieco starszy ode mnie i tez wychowany na westernach i Londonie. Kiedys jadac przez gory mowie panie Dziadku spojrz pan dziewicze lasy kanadyjskie jakie widzieli pierwsi pionierzy a on spokojnie: panie Slawku to las wtorny, juz go kiedys przecieto. I mial racje choc las wyrznieto ponad 100 lat temu i sobie odrosl. Niestety zmarl na raka pare lat temu. Zwracalem sie do niego Panie Dziadku bo przyjezdzal do wnukow a on to lubil. W Polsce byl aktywny w tworzeniu parkow narodowych, rezerwatow przyrody etc o czym duzo opowiadal i problemach z tym zwiazanych. Ciekawy czlowiek byl.
yyc, to byl profesor Ryszard Zareba.
Żeby nie było, że sięczepiam – Nowy z 08 lipca godz.04:01
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5356473336406009570
Tu przynajmiej napisali, że chodzi o prawa autorskie, bo najczęściej wyświetla się tylko pierwsza część zdania.
Ażeby dopełnić bezsensu powiem, że jeżeli uda mi się wyczaić, o co chodziło w filmiku, to tysiące innych identycznych można bez przeszkóe w tej Tubie wyświetlić.
Baaaardzo zabawne! Zupełnie jak tarasowanie ścieżki rowerowej na ulicy przez kierowców – dwa obrazki wcześniej.
Pycha! 🙁
Idę sobie, hej!
Proszę, tu jest prawdopodobnie film, który chciał pokazać Nowy, a Tuba zablokowała:
http://www.youtube.com/watch?v=M4z93KlbcPg
Tak juz wiem, dzieki Mario. Przesympatyczny czlowiek i gawedziarz do tego z dobrym poczuciem humoru. Ania jego corka mowila mi, ze lezac w szpitalu, krotko przed smiercia wspominal nasze wypady na „dzika” prerie i prosil zeby pozdrowic p. Slawka dzieki ktoremu poznal „prawdziwa” Kanade. Duzo oczywiscie przesady ale zawsze milo wiedziec ze mu sprawilem wiele radosci, sobie zreszta tez. Rozmowy przy ognisku ciagnace sie nieraz dlugo w noc pod rozgwiezdzonym albertanskim niebem a rodzina sie obawiala czy czasem po drodze sie nam cos nie przytrafilo 🙂 Ladnych pare lat temu to bylo a w pamieci jak wczoraj. No nic dosyc tych rzewnych wspomnien.
Chcialam znalezsc borsuka w berlinskiej prasie, dzisiaj rozmawialam nawet ze znajomym o tym, ze czytamy za malo gazet (wydan papierowych) a on na to, ze on czyta gazety tylko wtedy jesli jest w stanie znisc to co tam jest napisane. Szkajac borsuka naczytalam, sie tez roznych rzeczy i zrezygnowalam z tego aby sobie mozgu nie zasmiecac.
Na przejazd Gospodarzy przygotowano cesarska. Resztki powodzi splywaja robiac droge. Cóz On sprawozda z tej Italii, nasz Peregrynator
W oczekiwaniu na oferte marmurowa
Pan Lulek
Oby nie była taka:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title,Obama-nie-chcial-podniesc-prezentu-od-Berlusconiego,wid,11298412,wiadomosc.html?ticaid=185ab
Coś mi się wydaje,że wiem,w którym hotelu w Milówce Pyra Młodsza wygrała pobyt.Otóż w ubiegłym roku rodzice znajomych też wygrali taki pobyt i odstąpili młodym.Ci zaś namówili nas na wyjazd do Milówki,z tym że mieszkaliśmy w innym lokum,ale czas spędzaliśmy razem. Otóż ten hotel,bo sądzę,że to ten sam,jest bardzo przyzwoity,czysty i smacznie tam karmią.Wiem,bo też tam się stołowaliśmy.Warto zaplanować sobie jakieś wycieczki,bo sama Milówka jest niewielka,ale jak wiadomo,Pyra Młodsza jest geografem,więc to dla niej żaden problem.Myśmy zwiedzali Wisłę, Wadowice,Kalwarię Zebrzydowska, byliśmy też na Baraniej Górze.
Stara Zabo – komunikat specjalny dla Ciebia Pani na Zabich Blotach: Wyskoczylem w lunch na targ i zakupilem poza wieloma pysznymi owocami i maslanka, smietane 52%. Pani wypytana przeze mnie (mlodziutka ale pewna tego co mowi) stwierdzila ze oczywiscie to jest 52% tluszczu, ze smietana jest absolutnie organiczna (co mnie jest obojetne) i ze jesli jest dla mnie za ciezka to prosze tu sa lzejsze. Ja na to, alez nie skad ja uwielbiam wasza smietane tylko Pani na Wlosciach zazyczyla sobie wyjasnien wiec wyjasniam, ot tyle. dziewczyna z pelnym usmiechem produkujac swoje wlasnie wybielone zeby pwiedziala, ze chetnie zaprezentuja proces tylko trzeba by do nich przyjachac wczesniej sie umowiwszy. Dziewczyna byla mloda i ladna juz sie mialem umowic na szkolenia ale zadzwonil maz wiec szkolenia poki co odroczone. Zrobie w domu zdjecia to pokaze zebys sama widziala. Na opakowaniu jest tak:
„Vital Green Farms
Certified organic Heavy cream
250 ml, 52 % MF
ingredients:non homogenized cream”.
Zakupy poza tym to mlode ziemniaczki z BC, morele, czeresnie czarne niemal, Cape goosberries. zolta fasolka i mloda marcheweczka (ciach, ciach, ciach..). Butter chicken na lunch (Indie) i nic do popicia wiec mnie teraz suszy. W pracy klimatyzacja dziala tak ze jak zimno to chlodzi jak cieplo to grzeje (dzisiaj). Jakis organic ten nasz „air conditioning”, bierze powietrze z zewnatrz i pompuje do srodka 🙂
to Pyra będzie miała tydzień wolnego … 🙂 … a piękne wspomnienia warto mieć ..:)
Stara Zabo jesli jestes zainteresowana to tutaj o tej farmie link do programu w Farm TV
http://farm.tv/videos/originals/vital-green-organic-dairy/
W programie mowi wlasciciel ze nie moga uzywac hormonow, antybiotykow i tylko naturalny nawoz.
A ceny to 250 ml smietana – $3.99, maslanka 1l – $3.99. Dla porownania w sklepie cwiartka slodkiej smietany kosztuje ok $1.49, maslanka 1l ok $1.79
jutro będzie podobnie pogodowo. woda w porywach dochodzi do 23°C i zabawa dostarcza coraz więcej przyjemności. tak to mniej więcej wygląda
http://daserste.ndr.de/ardratgebertechnik/media/ersterat118.html
kto ma ochotę niech próbuje kita zanim przyjdzie zima
a gdzie jest zdjecie prezentujace nowy kostum kito-kompilowy?
nima kto pstryknac 🙁
ale jak tylko nadarzy się okazja to zaprezentuje go tutaj 😆
wstydzisz sie zagadac jakas panienke?
niezły pomysł morągu, mam nadzieje ze mnie źle z tym pstrykaniem nie zrozumie 😆
A w Polsce kitesurfer spadł na windsurfera:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6805884,Spadl_na_windsurfera_z_20_metrow____kitesurfer.html
Zajrzałam, czy to przypadkiem nie Arcadius Wielunicków, na szczęście nie.
mtsiódemeczko, gdzie mi tam nad zatokę pucką skoro mam pod nosem zatokę pomorską
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZBalkonu#slideshow/5341510158002016466
ale to bardzo mile z Twojej strony. dziękuje za troskę
A te komentarze! Wprowadzic kurs i dawac licencje i slono brac za to. Maja na deski niech placa. Zabronic bo niebezpieczny. Regulowac. Najlepiej wszystko regulowac, wysokosc fal i szybkosc wiatru tez. Zakazac,zabronic, wydawac zezwolenia. A na drogach polskich gina tysiace ludzi mimo ze kierowcy maja prawo jazdy i placa slono za kursy. Jak bardzo ludzie uwielbiaja byc regulowani to zastanawiajace. Pomyslec ze w Albercie do lat 60-tych nawet prawa jazdy nie bylo. Gdzie te czasy, gdzie?
Komantarze w GW sa zawsze na wyjatkowym podpoziomie, az dziw bierze kto to czyta ta gazete
Morążku, wielu to są komentatorzy dyżurni (na etacie?), ale to raczej w prawach gdzie się da politycznie przyłożyć.
Na każdym otwartym forum w necie, gdzie są prezentowane szybko zmieniające się wiadomości, poziom jest powalający.
Nie czytam, bo chcę zachować trochę szacunku dla bliźnich.
Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale pewien irlandczyk przekonywał mnie, że przeprowadzone badania wykazały, że te nienawistne idiotyzmy piszą osoby po 50-siątce, a nie młodzi ludzie, jak ja mówiłam. 🙁
A zajrzę, może znajdę jakieś dane.
Niech mi Irlandia i Ortografia wybaczy!!!
Irlandczyk!
Znalazłam pracę magisterską na temat społeczności internetowej.
Sprawy nie są proste, a nawet można rzec bardzo zawiłe.
Zapiszę sobie i poczytam, co człek napisał.
Jak się bardzo czymś zaskoczę, to napiszę.
Dobranoc! 😉
yyc (22:23)
trzeba jeszcze dodać dla niezorientowanych, że prawo jazdy u nas działa jak dowód osobisty. Przed 9/11 można było śmiało wyjeżdżać na prawko do Stanów, kto tu miał paszporty albo certyfikaty posiadania obywatelstwa (też mała, plastykowa karta) w szufladzie nie . Teraz należało się zaopatrzyć w jedno lub drugie. No ale to se ne vrati, south of the border na prawko.
Ładna opowieść o prof. Zarębie.
Ja od łąkarstwa miałam prof. Nowaka. Nie pamiętam jak miał na imię. Oryginał jakich mało. Ale raczej dziwak.
Dopiero dopadłam do blogu.
Rajd się w końcu wykokosił w samo południe. Kapelan już siedział na koniu, a ten kuleje. No to zmiana konia. Poszłam na pastwisko coś kapelanowi złapać. Napatoczyła się srokata, to i pojechał na srokatej.
Ugadałam im miejsce na nocleg u znajomej (jadą do Bonina koło Łobza), ale nie dojechali, gdzieś po drodze padli. W stajni zostało trochę rzeczy po nich (nie licząc konia), trochę ubrań i bardzo poręczna maleńka piersiówka, ale pusta. Dwa worki gniecionego owsa też zapomnieli zabrać, ale może jak sobie przy obrokowaniu przypomną to rzut kołowy wpadnie i zabierze.
Zięciunio (od księciunio) poprawiał wczorajsze mocowanie karniszy. W koncu odkrył, ze kołki rozporowe były złożone z dwóch różnych wielkości, znaczy część plastikowa była na większy wkręt, znalazł większy i trzyma się lepiej. Może nie spadnie.
W każdym razie wykorzystałam go ile się dało do wieszania, przymierzania, zdejmowania i ponownego wieszania. Do tego cała trójka wnucząt kotłowała się po domu, bo Wujek Leszczek zwoził siano na dużej przyczepie i rozładowywał ładowaczem, i zapowiedział, ze jak małe będą na podwórzu to on nie siada do ciągnika, bo nie chce mieć ich na sumieniu. Dziecięta obrazone, ze takie fajne rzeczy się dzieja a one w domu pod kluczem. Krzyś tez się dołączył, bestia juz posuwa się na czterech w kierunku dowolnym, najchętniej z łózka na podłogę. Kojec by mu się przydał, ale zięć jest wrogiem kojca, już to przerabiałam z poprzednimi.
Konie dostały śniadanie mocno spóźnione, nawet już sobie poszły za górkę, zrezygnowane, ale na wołanie przyszły. Nie galopem a stępem i z taką pewną nieśmiałością i niedowierzaniem, czego to chcą od nich o tej porze. Może bym ich nawet nie wołała, ale przyjechał wspomagający nas ekologiczną słomą z dwójką dzieci, które trzeba było wsadzić na kuca.
Najchętniej dzisiaj bym wszystkich pomordowała, bo przed oczyma miałam obraz zjeżdżającej się rodziny (część wschodnioamerykańśka) a tu pokój w którym mają mieszkać w trakcie urządzania a mi ciągle się coś pod nogi wali. Odetchnęłam, jak wyliczyli, ze przyjadą na 10 wieczorem.
Przy tym cały dzień mechanik walczył z hamulcami w Polonezie-trucku, bo wczoraj mi sprzedali nie te klocki co trzeba. A jak już przywiózł właściwe klocki, to znowu cylinderki były zapieczone…, ale jakoś do wieczora zrobił.
Nim skonczył to zjechałam do Połczyna po zakupy, bo w lodówce puchy kompletne. Mam wrażenie, ze chyba wszystko podrożało, bo jakoś sporo więcej wydałam niż planowałam. poszłam na skróty i kupiłam pierogi z jagodami produkcji naszego (znaczy połczyńskiego PSS-u), które to przy kolacji okazały się być strzałem w dziesiątkę.
Jeszce opatentowalam sposób naprasowanie wiszących zasłon, odebrałam kolejną skrzynkę truskawek, ktorych miało nie być, umyłam i nabłyszczyłam podłogi i goście stawili się punkt dziesiąta.
A teraz lulu i od jutra może będzie nieco spokojniej.
yyc, dzięki za wnikliwe i dogłębne opracowanie tematu śmietany :))
Pewnie sie powtarzam, ale co tam 😉
http://www.youtube.com/watch?v=4-CeOWDBoFg
Anytime. Jeszcze tylko zdjecie musze zrobic 🙂 Wstawie jutro zebys nie musiala szukac.
U mnie pocieplało i było prawie 30C, ale z wiaterkiem, i owszem.
Smietanę kupuję kwaśną, 14% – co tam w tym jest, to nawet nie chce mi się przytaczać, a ze słodkich spotkałam się z 36%
Od razu powiem – mnie ta 14% wystarcza, jak trzeba coś zaśmietanować.
Wspaniała do mizerii. Jak trzeba, to zakupuję tę 36%, bo przepis wymaga, tak ze dwa razy do roku.
Rozumiem, że zgroza, ale sosowa to ja nie jestem, ani piekarnia bynajmniej. Deserowa też nie 🙄
Owoce są dobre jakie są – bez śmietany, cukru też mają wystarczająco.
Zwłaszcza czerwone porzeczki 😉
W Calgary rano slonce a wieczorem deszcz. W sobote chce sie wybrac do miasta i terenow rodeo i zrobic nieco jedzeniowych zdjec na blog. Moze cos ladnego wyjdzie, westernowego 🙂 Brat wrocil z Kraju i mowi ze byl w Ustce w restauracji (zapomnialem nazwy) ktora kiedys opisywal Gospodarz w Polityce (pozytywnie) i ze utrzymala sie na b. dobrym poziomie do dzisiaj. No lece do „movie makera” bo sobie robie „slide show” z Bahamow z muzyczka, animacja, tekstami etc. a zabiera to nieco czasu. Kolezanka z pracy (pochodzi z Trynidadu) ma mi przyniesc CDs z karaibska muzyka (calipso) wiec jutro bedzie zmiana muzyki bo teraz dokladam jaka mam zeby sie lepiej robilo 🙂
No to jeszcze na dobranoc… odsłuchałam SBB, ale to nie takie dobranockowe… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=-FysG72APrs
Jak zwykle pozno.
Alicja juz dobranocke oglasza, a ja komputer otwieram. To nic, moze jeszcze jutro tutaj ktos zajrzy, to bedzie mial dowod, ze wciaz jestem obecny.
mt7
Oczywiscie, ze chcialem pokazac M.J. W dniu pogrzebu mial to byc moj bardzo skromny hold dla jego ogromnego talentu.
Nawet do glowy by mi nie przyszlo, ze nagrania youtube gdzies na swiecie moga byc zablokowane. Wrocilem do swojego wpisu z tamtego dnia i otwiera sie bez problemu.
Zabo,
To my po jednej Szkole, tylko ja mialem to nieszczescie, ze na krotko, na 2-3 lata nazwe SGGW zamieniono ruska moda na Akademie Rolnicza w Warszawie. Ja wtedy bylem juz na czwartym lub piatym roku. Dyplom mam wiec nieistniejacej uczelni, nawet nie tej, na ktorej studia zaczalem. Tylko ja nigdy inaczej nawet nie pomyslalem – zawsze SGGW.
Nowy,
są zablokowane na inne kontynenty, nie wiem jakie i po co, u mnie sie otworzyło.
Ni ogłaszam dobranocki, tylko ci po tamtej stronie Wielkiej Kałuży chyba poszli, oprócz naszych stron, czyli yyc, i jak widzę, Ciebie.
…a tak w ogóle to lecę do wyrka, jestem niewyspana. Łysy rozrabia naokoło i zagląda tu i tam.
Juz miałam Niemena „Dobranoc” na dobranoc, ale czyż to nie jest lepsze? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=h-8wU420W_0&feature=PlayList&p=612E005573D69682&index=16
Ale uciekam już, a piosenka się do mnie przyczepi na parę dni, wiadomo 🙂
…a ja z nim, a ja tam… bo filozofię wiatru znam…!
Arkadiusu … 😉
Alicjo,
milych snow.