Miłość do pomidorów
Ostatnio dużo mówiliście o pomidorach. Nemo je hoduje, Alicja uprawia a inni jedzą ile wlezie. Warto poczytać jak je dopieszcza mistrz kuchni i…ogrodu czyli Jaimie Oliver:
„Pomidory świetnie się czują w wypełnionych torfem małych rękawach foliowych, gdzie mają zapewnione właściwe podłoże wzbogacone w odpowiednie składniki odżywcze. W takich rękawach można wysiewać nasiona pomidorów bezpośrednio do podłoża, kiedy na dworze zrobi się ciepło. W jednym rękawie mieszczą się bez trudu 2-3 rośliny, a dwa takie rękawy zapewnią w sezonie ilość pomidorów wystarczającą dla jednej rodziny.
W lutym lub na początku marca wysiewam nasiona pomidorów do małych doniczek (ok. 5 – 7 cm średnicy) wypełnionych dobrym kompostem organicznym. Trzymam doniczki w dość ciepłym pomieszczeniu (w temp. 15 – 18C), aby nasiona wykiełkowały. Dobrym miejscem będzie parapet słonecznego okna lub szklarnia. Do każdej doniczki wysiewam 1 – 2 nasiona na głębokości 1 cm, a następnie obficie podlewam. Po paru tygodniach, kiedy siewki osiągną wysokość 6 – 9 cm przesadzam je pojedynczo do większych doniczek na jakiś miesiąc. Po tym czasie sadzonki są wystarczająco dorodne, aby można je było przesadzić do rękawów foliowych w szklarni lub bezpośrednio do gruntu. Pamiętaj, że pomidory, aby wydać obfite plony, potrzebują ciepłego lata. Nie znoszą chłodu. Jeżeli nie masz ochoty bawić się w sadzenie i przesadzanie, możesz po prostu kupić gotowe sadzonki w centrum ogrodniczym. Hadze wypróbować różne gatunki.
Kiedy pod koniec maja, po ostatnich przymrozkach, przyjdzie czas na wystawienie pomidorów na zewnątrz, wybierz zaciszne, nasłonecznione miejsce. Możesz po prostu postawić tam rękawy foliowe, albo wykorzystać odpowiednią ilość donic lub innych pojemników, pod warunkiem, że wypełnisz je żyznym podłożem. Ostrożnie przesadź dwie sadzonki do jednego rękawa lub donicy. Po jakichś 10-12 tygodniach zbierzesz pierwsze pomidory. Krzewy będą rodzić przez kilka miesięcy, a wielkość zbiorów zależy od temperatury, nasłonecznienia i sity rośliny.
Pomidory osiągną pełnię smaku, jeśli pozwolisz im w pełni dojrzeć przed zerwaniem. W większość supermarketów sprzedawane są pomidory, które zrywa się. kiedy są jeszcze zielonkawe, a następnie poddaje działaniu etylenu. Ten sam gaz wydzielają w sposób naturalny banany, dlatego, jeśli masz zielone pomidory, które spadły z krzaka lub pozostały do zebrania na końcu sezonu, połóż je obok kiści bananów, a na pewno dojrzeją.
Pomidorów nie należy przechowywać w lodówce. Czy wiesz, że w warunkach chłodniczych szybciej się psują? Pomidory dojrzewają w temperaturze nie niższej niż 12,5 C. Dlatego jeśli włożysz do lodówki twarde, niedojrzałe pomidory, wyjmiesz je z niej w takim samym stanie. Jeśli natomiast będziesz je przechowywać w chłodnym pomieszczeniu, dojrzeją i będą wspaniale. Naturalnie, warto przechować w lodówce lekko przejrzałe pomidory, ponieważ wytrzymają tam trochę dłużej niż na zewnątrz.
*Czasami wypełniam dużą donicę do połowy nawozem naturalnym, przykrywam warstwą ziemi kompostowej i sadzę jedną lub dwie sadzonki pomidorów… Kiedy korzenie docierają do warstwy nawozu, rośliny owocują jak oszalałe!
* Pomidory chętnie rosną w gruncie, ale pamiętaj, aby nie wysadzać ich co roku w tym samym miejscu. W ten sposób zapobiegniesz rozprzestrzenianiu się chorób.
* W tym roku po raz pierwszy posiałem między krzewami pomidorów bazylię, nagietki i czosnek, ze względu na ich zapach, który odstrasza mączliki i inne szkodniki. Ponadto, bazylia i czosnek rosnące obok pomidorów poprawiają ich smak. Podobny wpływ mają też m.in. koper, marchew, róże. ogórecznik i szparagi.
* Jeśli zapewnisz krzewom pomidorów dobrą glebę, nasłonecznione miejsce, regularne podlewanie, nieco naturalnego nawozu i podporę (ja najczęściej używam kratek bambusowych), będziesz mieć maksymalne zbiory przy minimum wysiłku.”
Jutro w Pułtusku dzień targowy. Będą pomidory. Już mi pachnie bruschetta z pomidorami, czosnkiem i bazylią. Mam też świeżutką mozzarellę ? będzie więc caprese. Czyli pomidorowe szaleństwo.
Komentarze
o prawda nie nalezy zaczynac tematu od pozegnan ale to raczej hym pochwalny smaku pomidorow
http://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Dzien dobry Wszystkim
Gospodarz obiecal wino, ale poki co pomidorami musimy sie zadowolic.
Z pomidorami mam sporo doswiadczenia, uprawiac mozna na wiele sposobow, ale najwazniejsze – by dojrzaly na krzakach.
Etylen wydzielaja nie tylko banany, ale tez przechowywane jablka i inne owoce. Pomidory w ich obecnosci szybko dojrzeja, ale np. ciete kwiaty zwiedna juz nastepnego dnia.
Hoduje na balkonie „bycze serce” ciekawe czy to sie uda?
Boże Ciało w Myszyńcu
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/BozeCialoMyszyniec2009#slideshow/5346339248862875442
R. też hoduje pomidory w skrzynkach – udają się jak najbardziej. W ubiegłym roku były różne, w tym tylko ‚malinówki ‚, sześć krzaków.
Klamka zapadla.W poniedzialek z samego rana jade do szpitala. Kilka dni, maksymalnie tydzien.
Potem sie zobaczy czy juz bija dzwony.
Tymczasem pozdrowienia dla wszystkich
Pan Lulek
Panie Lulku, skoro my wszyscy z blogu i okolicy, a jest nas niemiara, bedziemy myslec, zeby wszystko odbylo sie pomyslnie, to operacja musi przebiec bez komplikacji. Uszy do gory
Panie Lulku,
Ty nas nie wprawiaj w stan zdenerwowania. Masz bowiem liczne zobowiązania Zjazdowe i nie wymigasz się od tego. Czekamy (ale spokojni i pewni Twego powrotu na łamy blogu)więc na kolejne biuletynym o stanie potwierdzone przez cesarskie sławy medyczne.
O, Pan Lulek szuka wymówki! Nie ma lekko! Widzimy sie na Zjezdzie III w Żabich Błotach! Pocztę butelkową odbieram z rąk własnych Panalulkowych przecież.
O pomidorach mogłabym bez końca. Krótko i zwięzle:
DZIEN BEZ POMIDORA TO DZIEN STRACONY !!!
Katusze przeżywałam tutaj lata temu, kiedy można było w sklepie kupić cztery zdrewniałe sztuki w plastikowym opakowaniu… Teraz do wyboru, i ja chrzanię tych, co to opowiadają, że warzywa powinno się sezonowo, ja chcę pomidory cały rok, czy z Meksyku czy skąd tam, mają byc na stole i już.
NIGDY W LODOWCE, powtarzam.
Nie mam warunków na uprawę, bo hektary maciupkie icienia sporo wkoło, ale nemo może potwierdzić moją miłość do, bo jak tylko coś znajdę w tomacie, to podsyłam, a nemo sieje, pikuje , rozdaje i hoduje.
Sama uprawiam 5-6 krzaczków, Jerzor twierdzi, ze każdy mój pomidor kosztuje jakieś 10$, moze i ma rację, ale zawsze liczy się serce 😉
Morąg – nie „bycze”, a bawole serca podobno to była odmiana kanadyjska (pogooglam potem).
U nas w domu był kult pomidora – dla nowinki na rynku pomidorowym, własnie bawolich serc, tata budował specjalne rusztowania. Jeden pomidor to było wystarczajaco na półmisek dla sześcioosobowej rodziny na kolację, plus kuzyn Mariusz z nowej Huty na wakacjach, zmora moja i mojej siostry Baśki.
Jeszcze coś – Pomidory przechowywalismy do okolicy marca srodkowego. Owinięte w siano, każdy owoc osobno, w ciemnym kącie strychu, ostatnie zielone zebrane z krzaka pomidory. Warunek – woelki, suchy, przewiewny w miarę strych. Mieliśmy taki. Na Bartnikach oczywiście.
http://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4&feature=related
Alicja fakt bawole serce, Ty mnie nie przerazaj tymi rusztowaniami, bo mieszkanie bede musiala zmienic na jakies z wiekszym balkonem albo wywiezc biedne pomidory na wies a roslinki potrzebuja jednak codziennej rozmowy, chyba, ze w koncu kupie te rekawy, po dzisiejszym wpisie pewnie tak, juz sie do nich przymierzalam wielokrotnie.
U mnie w domu udawalo sie przchowac pomidory do stycznia, to byla frajda.
Teraz ja o moim chrusniaku: Jest przed siodma rano, musze isc do szkoly. Slonce o tej porze pada oczywiscie na wschodnia czesc ogrodu, tam wasnie sadzone byly pomidory: malinowki, zolte miesiste, czerwone miesiste, normalne czerwone okragle i podlozne zolte i czerwone. I takie rozne rodzaje pomidorow do wyboru i koloru, nagrzane sloncem, przynosila mi mama na salatke do sniadania. Ten zapach, to sloneczne cieplo no i oczywiscie gest mamy, ze jej sie chcialo wstac i latac do ogrodu, to byly cudy natury.
pomidora tez posiadam i owszem, a do tego cytryna mnie sie zapylila
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Pomidor#
Pomidor bawole serce, coeur de boeuf, cuore di bue, Giant Ox-Heart tomato, Ochsenherz-Tomate
pojawił się w literaturze podobno najwcześniej w 1901 roku jako odmiana przywieziona do USA z Węgier.
Rośnie do 2 metrów i ma dość wiotką łodygę i ciężkie owoce, więc za wsparcie będzie wdzięczny.
Panie Lulku,
wszyscy trzymamy kciuki, warunki biometeo na przyszły tydzień mają być korzystne, oddaj się ze spokojem w ręce medyków i donoś nam możliwie najszybciej o rezultatach i wrażeniach z pobytu, atrakcyjnym personelu, kuchni itp.
Nie denerwuj się ponad miarę, na blogu jest dosyć takich, co to przejmą za Ciebie 😉
nie chwal się morągu ze masz bawole serce 😆 dobrze o tym wiem 😆
Panie Lulku trzymam kciuki.
@Arkadiuszu, aktualnie stoja w kuchi sa dwa juz srednie i 11 malych, hodujemy razem z kolega Wolframem, zrobic (zle) zdjecie dla Twojej przyjemnosci?
Dla chętnych do oglądania pomidorów na obrazkach polecam
http://www.tomatogrowers.com/Oxhearts.htm
Jest tu trochę informacji o pochodzeniu, cechach, smaku, szybkości dojrzewania itd.
To są same bawole serca. Osobno przedstawione są odmiany wczesne i późniejsze, różne kolory i rozmiary, obok są też papryki, tomatillos i bakłażany czyli dla każdego coś się znajdzie 😉
Panie Lulku
w szpitalu to tak jak na urlopie
http://www.youtube.com/watch?v=erUz4PjogZ0
dobrego wypoczynku i z pigułami nie przesadzaj 😆
co za dużo to nie zdrowo 😆
nie morągu, nie fatyguj się. jak dojrzeje to własnoręcznie zdejmę 😆
czego to sie czlowieczna nie dowie, czy ktos widzial, jadl i w ogole wiedzial o istnienu czarnych pomidorow?
http://www.tomatogrowers.com/black.htm
tak wlasnie najbardziej mi smakuja w upalne dni jak Sławek prezentuje
w nieco chłodniejsze cytrynę zastępuje oliva
Witam wszystkich ! Ostatnio nie zabierałam głosu,ale systematycznie czytałam Wasze wpisy. Dziś opowiem o zdarzeniu ,które nie ma związku z ostatnimi tematami,ale charakter kulinarny niestety ma.Otóż nasza znajoma właścicielka pieska rasy york , bardzo wzburzona opowiedziała o tym,jak jej znajoma poszła ze swoim maleństwem nad morze w Gdyni.Podczas spaceru piesek biegał sobie luzem,bez smyczy .Nagle prosto z nieba spadła na psiaka rybitwa i porwała go w górę ,unosząc gdzieś nad wodę.Właścicielka o mało nie dostała zawału,ale niestety straciła psiaka.Musiał to być taki zupełnie maleńki york,a rybitwy są dużymi ptakami.To tak dla ostrzeżenia właścicieli tych piesków.Rybitwy buszują nie tylko nad samym morzem,ale także nad osiedlami i są bardzo spostrzegawcze. Nasza znajoma nie puści już swojego pupilka bez smyczy,a w każdym razie będzie jeszcze bardziej czujna. Swoją drogą , zauważyłam,że yorki są najbardziej kochanymi psami spośród psich ras.
Krystyno z gory mowie, ze wspolczuje tej pani, bo taki yorkowy szczeniaczek jest sliczny, ale uczciwie powiem, ze zakwalifikowanie tego wydarzenie jako kulinarnego rozbawilo mnie do lez.
Swoja droga moja mama, ktora panicznie boi sie psow i z calego serca nienawidzi wlascicieli psow, puszczajacych swoich pupili w miejscach publicznych bez smyczy, uznalaby to pewnie za kare za grzechy.
Aż się ciśnie na usta:
„Rybi twaju ma….”
Andrzeju, 😯 😆
Czasem się boję o moje koty, kiedy nad okolicą krążą górskie orły, ale nad morzem widać nie lepiej… 🙁
Zdarzenie było dramatyczne dla psa i jego pani,ale dla rybitwy to był sukces łowiecki,no bo przecież ta wredota pożarła swój łup. Mam nadzieję,że tym skojarzeniem kulinarnym nie dotknęłam miłośników yorków.
Krystyno,
moi znajomi mają 3 psy – 2 owczarki niemieckie i yorka. Jeden owczarek jest służbowy i pełnił już misje policyjne ze swym panem w Kosowie. Owczarki ujadają za każdym razem, gdy ktoś zbliża się do ogrodzenia, york piskliwie sekunduje. Tych owczarków to ja się autentycznie boję, ale dla orła są za duże 🙁 Gdyby jednak jakiś większy ptak zapolował choćby na tego yorka, to smutek w okolicy nie panowałby długo… 🙄
Może wtedy twoi znajomi sprawiliby sobie Nowego Yorka?
😆
Wersja z Yorkirm wysoce prawdopodobna.
Wdziałem wczoraj w niemieckiej TV co mewy potrafią zrobić na nadmorskim molo. Kanapki nie wyjmiesz loda nie poliżesz.
Rozbój w biały dzień.
LICZNIK PREZYDENCKI
Do końca kadencji ?Prezydenta Swojego Brata?
zostało 500 dni (już poniżej dwu lat).
Na molo, go na molo.
Moje spodnie, podarte przez wściekłego pieseczka luzem, też by nie płakały.
Marku, on taki maly ze mewy i rybitwy dadza mu rade 🙂
Andrzeju 😀 😀 😀
Ta „rybitwa” to chyba jednak była jakąś odmianą dużej mewy np. srebrnej o rozpiętości skrzydeł do 150 cm i wadze do 1,5kg. Bo prawdziwa rybitwa to ptak średniej wielkości, z rodziny siewkowatych i psa, choćby malutkiego, nie uniesie…
Co za krwiożercze instynkty się tu ujawniają 😯 Istny Hitchcock 😀
Krwiożercze to może od pomidorów?
Ja tu chciałem sprostować, że najbardziej ukochana rasa psów to jest:
http://www.youtube.com/watch?v=l457Eg33qJ4
ale mi troche wstyd było….
Tak, tak, Ptaki się kłaniają
http://www.youtube.com/watch?v=y8Kyi0WNg40
Andrzeju eSz,
to chyba nieaktualne wiadomosci.
Dawno nie widziałam tej rasy na ulicach.
Dobrze się mają psie drobiazgi i całkiem wielkie, grożne prawdziwie lub pozornie psy.
Panowie raczej preferują mocne marki. 😆
Kundzioły górą:
http://www.youtube.com/watch?v=Lksf9iFpxPU&feature=channel
Co robić, gdy pies szczeka i szczeka…
http://www.youtube.com/watch?v=cWa_OuLqbo0
Make him a Margherita??!!
*Klan Tomatoes o sycylijskim pochodzeniu i prawdziwym nazwisku Pommodori* …
Ty nemo oczami nie przewracaj względem tych instynktów, wystarczy przeczytać wiadoma powieść!
Ale nie o tem…
nemo,
nie uważasz, że należy spopularyzować tomatillos? Nie widzę nasion w sklepach, to, co Ci podrzuciłam, to było z owoców kupionych na Rynku od baby okolicznej, spróbowałam, zasuszyłam, się podzieliłam 😉
Psy to temat kontrowersyjny. Lubię wychowane (wyjątek dla psychola Rudolfa, nie jego wina), takie które nie skaczą na powitanie po nogach, jedyna rzecz, na którą mi nie żal pieniędzy to rajstopy właśnie, a tu taki je pazurami…A gospodarze zazwyczaj zachwyceni, jak to piesio wita gości.
Nasi znajomi maja tak entuzjastycznego yorka, ze jak na powitanie chce na goscia skoczyc, to z rozmachu obraca sie o 180 stopni i laduje przed gosciem prezentujac mu swoj zadek…
Nie mam nic przeciwko psim zadkom, ale przeciw pazurom i owszem 😉
Co do pazurow, to sie z Toba zupelnie zgadzam…
Dog mojej siostry witał się opierając przednie łapy na moich ramionach lub smagając po nogach ogonem pozostawiającym sine pręgi 🙄
Alicjo,
ja popularyzuję tomatillos jak mogę, i w lud poszło w tym roku 20 sadzonek, ale lud jest nieufny i dopiero artykuł w prasie pozwolił mu uwierzyć, że to jadalne 🙄 Poza tym trzeba pamiętać o sadzeniu parami, bo inaczej nie będzie owoców 🙁
Kruki i wrony tez ponoc potrafia dziobac. U mnie w karmniku zadomowila sie czarna wiewiora i zre orzeszki nie dla niej przeznaczone, poczem wypija pol stawu w moim tropikalnym kurorcie ktory dla wrobli zrobilem. Wrony, gesi a teraz wiewiora zatakowala. No coz z naszymi tradycjami powstanczymi chyba sie jej jakos pozbede…zebyc choc jedna mewa..
Kruki i wrony atakują właśnie dojrzewające czereśnie na zaprzyjaźnionym drzewie… 🙁 A w zagonie ziemniaków zagnieździł się turkuć podjadek 😯
Nemo,
rowziązłe te tomatillos 😉
Ja kilka krzaczków, w odległości przymilnej…
Żeby w złą godzinę nie powiedzieć 😉 ptaszydła objadają sąsiadów, nasze wiśnie i czereśnie zostawiają w spokoju 😎
Biedny york 🙁 , biedna pani yorka 🙁
ASzyszu?!
Bo mnie tu Szwed atakuje, ze otskaka, to ja mu mówię, że jak zwykle, Szwedzi nakradli od nas sporo podczas wiadomo kiedy, i sernik też.
Quite (Szwed): we are thieves 🙁
Ostkaka to też sernik. Może trochę inny niż ten polski:
http://en.wikipedia.org/wiki/Ostkaka
Kto komu co ukradł – nie będę rozstrzygał. Jak wspominałem kiedyś, tu w Szwecjii złodziei nie ma…
… mój Szwed od lat przyznaje, że nakradli od nas (to nie my do nich, to oni do nas przyłazili!), ja nie zaprzeczam 🙂
Troszkę się różnia przepisy, ale podobniaste serniki.
Według tej recepty:
http://www.ica.se/FrontServlet?s=mat_recept&state=recept&receptid=5380
wariant z Hälsinge robi się z:
– ćwierć litra starodawnego mleka
– trzy czwarte decylitra mąki
– pół łyżeczki herbatniej podpuszczki (kupionej w aptece)
– pól torebki (chyba dwa i pól grama) szafranu
Mleko podgrzewa się. Starodawne znaczy w zasadzie niepasteryzowane czyli takie „dla kota”. Dodaje mąkę, miesza, podpuszcza i odstawia się na godzinę. Poczem odcedza. Piecze się w kąpieli wodnej. Po ostudzeniu pędzluje się woda szafranową. Podaje na przyklad z konfiturami z maliny moroszki.
Andrzeju,
tego zabytkowego mleka to chyba trochę więcej trzeba – 2,5 litra
Chyba że to porcja dla kota 🙄
Albo yorka…
Alicjo,
nie wpędzaj Szweda w kompleks winy 😯
„Starodawne” 😉
Usmiałam się, wspominając bartnicką Minkę.
Tutaj jak nie masz znajomych, ba! blisko zaprzyjaznionych hodowców krów mlecznych, starodawnego mleka nie dostaniesz, bo takiego nie wolno sprzedawać, nawet z własnego domu.
No i zakiś tu mleko, zbierz z góry śmietanę i ubij masło, wypij maślankę, zrób ser… eh! Czego to się nie zabrania dla zdrowia ludzkości 😯
Było dobrze, zrobili lepsiej 🙄
Idę odwalać jakąś protestujkę przeciw cywilizacji na ogródku, pogoda cudna.
Strasznie mi płacze kardynał na klonie na Górce od paru godzin, podejrzewam, że coś sie stało w gniezdzie.
Nemo, Szwed juz dawno wpędzony, więc nie będę wypędzać 😉
Niech cierpi!
… a serwatka schłodzona, koperku pokrojonego, do picia – poezyja!
To ja idę, gdzie miałam iść.
Dostałam 4 x po 5 litrów mleka od krowy (znaczy takie starodawne?, ale świeże) od Adasia, tego co teraz ma zielone jajka. Adam sprzedaje konfekcjonowane mleko i ma stałych odbiorców. Jak mu się krowy za dobrze doją to obdziela nadwyżkami sąsiadów. Ja mu się później rewanżuję piłeczkami do tenisa, koniecznie z USA. Adam twierdzi, ze oryginalnymi, znaczy kupionymi tamże gra się trzy razy dłużej niż niby tej samej marki, ale kupionymi w Polsce, a nawet w Europie. Ciekawostka, ale możliwe. Z połowy zlałam z góry śmietankę a resztę postawiłam na kwaśne, drugą połowę wstawiłam do lodówki.
Ze skisłego zdjęłam resztę śmietany i pomieszałam z serem, co to był mi został po gościach (w ubiegłym tygodniu też miałam dostawę, tylko 2 x 5 l), dodałam ziółka i rzodkiewkę, będę miała na dwa dni. A jutro zrobię nowy ser, metodą pół na pół, czyli to kwaśne zaleję zagotowanym słodkim. Mam jeden norweski garnek w którym mozna zagotować 10 litrów mleka i się nie przypali, ale muszę go wyciągnąć ze spiżarni. Teraz i tak mi zacznie być potrzebny na dżemy i inne takie.
Nie obrażając krów Adasia, ich mleko nie umywa się do mleka od jersey’ek. Jak już wyremontuję sobie nogę na tyle, żebym mogła przy krowie przysiąść i wydoić, to zakupuję jersey’kę. Jedni nie mogą żyć bez pomidorów a ja bez mleka. i śmietanki do kawy.
Dobrą rzeczą na rozgrzewkę w deszczowe dni jest serwatka na ciepło z koncentratem barszczu, taki gorący barszcz do picia.
Kolega z kieleckiego mi opowiadał, że u niego w domu trzy razy dziennie był barszcz. Na śniadanie i na kolację biały, czyli żur, a na obiad czerwony z buraków.
Przyjaciele z Bazylei na wycieczce pirotechników do kopalni w Krzywym Rogu też dostawali barszcz – na śniadanie, obiad i kolację. Oraz kotlety schabowe z ziemniakami – na śniadanie, obiad i kolację. I wódkę – na śniadanie, obiad…
Takiego tlustego mleczka prosto od krowy to bym sie napil, no ale nie w tym krowim kraju.
Amerykańskie jersey’ki są ze dwa razy większe od angielskiego pierwowzoru. Taka tradycyjna – starodawna – waży 350 – 400 kg. I składa się z czterech cieńkich nóg, brzucha i wymienia. Z przodu przepiękna główka, z tyłu ogon do walenia dojarza po głowie. Umaszczenie najbardziej lubię takie podobne do sarny. Amerykańskie są dużo większe i siłą rzeczy już nie tak delikatne, mleka też dają więcej. Mnie nie zależy na ilości ( na co mi 30 litrów dziennie?), wolę jakość. Moje dawały około 15 litrów, ale białka dobrze ponad 4% i tłuszczu z reguły ponad 8%. Czyli nie mleko a gotowa smietanka do kawy.
Mam już taką jedną upatrzoną, skóra z przababci zdjęta. Prawie wszystkie jersey’ki w zachodniopomorskim to wnuczki i prawnuczki moich krów.
Alicja (wtedy Ala) pasała Minkę, która w porywach dawała 40 l mleka dziennie, a tłustość była rzędu 4.6%
Już klepałam kiedyś, co się z tego dało robić i jakie to pyszne było, no i trzeba bylo sprzedawać, bo mimo sporej rodziny (plus wakacyjnie wredny kuzyn) nie przejedlibyśmy.
Ja wszystko, oprócz mleka, nawet od Minki, którą pasałam. Nie cierpię mleka! Ale uwielbiam wszystko mlekopochodne, kwaśne, takie, siakie, sery, i tak dalej. Minka mnie rozgrzeszyła 😉
http://alicja.homelinux.com/news/A-i%20krowa.jpg
Żabo,
Minka to była rasa nizinna polska (jeśli dobrze pamietam), czarno-biała. Ale tata znał wszystkie krowy w okolicy i wiedział, co kupić 😉
Nie wiem, czy to te same orły, ale widziałam film jak polują. One zrzucały ze skały w przepaść różne małe zwierzęta, no nie takie małe, bo i kozicę potrafiły, i dopiero jadły na dole. Kot się nie da zrzucić i chyba u ciebie po skałach nie łazi? Chociaż kto kota wie.
O, i mielismy też holenderkę (czerwona, depresyjna, jak to holenderka), też Minka (u nas nie było innych), i podobnie dawała nieprzytomne ilosci mleka wysoko-oktanowego. Minka czerwona była po tej biało-czarnej. Ta biało-czarna kiedyś zaatakowała mnie rogami. Naprzykrzałam sie, no to co miała robić. Czerwonej mogłam się naprzykrzać ile wlezie, wszystko zniosła 🙄
Ze Minka była n.c.b. to widać. Teraz takie krowy są objęte programem dla ras zachowawczych, bo już ich prawie nie ma, wszystko pomieszane z holsztyno-fryzami.
Moja Mama też czasami pasła krowę prababci o imieniu Minka, ale Mama jej się bała, bo obcych bodła. Tamta to była jakaś simentalopodobna.
Fajna jest ta dzielnica, przed chwila alarm, dzwonek do drzwi i wolania na ulicy, wychodze na balkon a tu sasiedzi z domu obok krzycza „kot z balkonu spadl”, wlatuje do pokoju, moje dwa koty spia zasluzonym snem na lozku. Wygladam jeszcze raz, a to dotyczy kota, takiego madralinskiego, ktory sie swietnie przystosowal do chodzenia po ulicach i odwiedza wszystkie podworka, proszac ludzi aby mu otworzyli brame, ma obroze i jest wypielegnowany ale namietnie uprawia spacery, widzialam go juz na jakiejs odleglej ulicy, jak wlasnie wprowadzal sie do kawiarni. Ale skad ci ludzie wiedza do kogo dzwonic w sprawie kota, moje owszem siedza na balkonie ale maja specjalne kosze przymocowane na fest aby nie polecialy za ptaszkiem.
Stara Zabo na Zabich Blotach (to brzmi jak z Ogniem i Mieczem i tylko Bohuna wygladac), byly kiedys takie programy w TV, hiszpanskie. Robil je Feliks Rodríguez de la Fuentes, jesli dobrze pamietam. Tam wlasnie byly orly polujace na kozice i sciagajace je z grani. Swietne tez byly jego filmy o wilkach i w ogole swietnie to robil zwlaszcza, ze 30 lat temu nie bylo takich mozliwosci technicznych. Byl zreszta sokolnikiem i dzieki krolowi Saudi zdaje sie mogl zrobic pierwszy program a potem juz poszlo. Moze pamietasz? Pireneje byly tam pokazane jak najdziksze gory swiata. Znakomite ujecia, swietnie zmontowane, dobra muzyka i komentarze.
yyc…
http://alicja.homelinux.com/news/Zabie_Blota/
No dobra, przyznam się. Pomidory chętnie, ale papryka ponad wszystkie warzywka 😀 No może z wyjątkiem fasolki szparagowej, ale ona sezonowa.
Kocham pomidory! Uwielbiam, moge jesc bez koca, na kanapce, w salatce, bez niczego, z cebulka, z mozarelka, z bazylia, w kazdej postaci i o kazdej porze dnia. yammi, yammi. Pamietam zapach pomidorow u babci na strychu jak dojrzewaly. az mnie do dzis przyjemnie kreci w nozdrzach na wspomnienie!
W miedzyczasie odpor na niemiecka propozycje swieta z symbolem niemieckim. http://www.scholar-online.pl/viewpage.php?page_id=64&c_start=50#c9869
A ja ide pomidory przyszykowac.
…o, a ja swoje zjadłam ! Bez niczego.
nawet bez skumbrii?
JEST ZIMNO
bo pilas nie to, co trza, pomidor!
Dramatyczne story Krystyno 🙁
Sam nie wiem, co to będzie za lat dziesięć skoro takie scenariusze staja się już dziś rzeczywistością.
Winą tego zajścia jest z pewnością globalne ocieplenie klimatu, które zachwiało podaż i popyt w ekologicznym systemie.
Fressen oder gefressen werden oto jest pytanie
yyc, pamiętam te programy o wilkach, wtedy jeszcze oglądałam telewizję. Były rzeczywiście wspaniałe. Teraz to może i bym obejrzała coś nie coś od czasu do czasu a taki program to napewno, ale telewizor mi się zastał i nie chce działać. Nowego mi się kupowac nie chce, chociaż by się przydał, bo DVD i inne takie.
To bardzo miło jak ktoś widział i pamięta to samo. :)))
Morąg, NIE DOŚĆ, ŻE ZIMNO TO JESZCZE WILGOTNO!!!! I BŁOTNIŚCIE!!!POWIEM WIĘCEJ: ŻABIOBŁOTNIŚCIE!!!!
ulewnie i gradowo, ciemno i zimowo wrecz.. brr…
a zaby tez uwielbiam! Ale nie jesc, tylko ogladac. No i zawsze jak bylam u Babci wyciagalam je z ogrodka i przenosilam do pobliskiego stawu, bo Babcia bala sie zab..
Jakiś czas temu Leśniczyna przywiozła ze sobą kolegę, żeby go wsadzić na konia. Kolega okazał się być sokolnikiem, Leśniczyna własnie się sokolnictwem szalenie zainteresowała, opowiadał ciekawe rzeczy z życia i pracy sokolnika. Przez dwa lata pracował ze swoimi sokolami na wysypisku śmieci w Gdyni. Oprócz niego było jeszcze sześciu innych sokolników. Rozumiem, sokoły na lotnisku, ale na wysypisku? Okazało się, ze ich praca polegała na wypłaszaniu mew i im podobnych z darmowej stołówki, jaka jest wysypisko. Ponoc sa na tę okoliczność jakieś dyrektywy unijne. Może chodzi o to, że mewy mając żarcia pod dostatkiem, rozmnażaja się niekontrolowanie i przybywa ich logarytmicznie? Mewy ploszone z wysypiska, siadały na jakimś domu towarowym, czy innym przybytku handlowym i tak były tam uciążliwe, że proszono sokolników, żeby je z kolei stamtąd przeganiali. Samonapędzający się interes takie gonienie mew. Z kolei takie poprzeganiane i wygłodzone mewy wracały na wysypisko, i już zobojetniałe z głodu nie reagowały na sokoły, i siadały pod nogami sokolników, byle coś do jedzenia w dziób złapać. Sokół nie łapie ofiary na ziemi tak jak jastrząb, tylko w powietrzu.
Po dwóch latach pracy ten sokolnik zrezygnował z niej, bo już nie mógł patrzeć na te głodne mewy.
Widać inni je straszą skuteczniej, skoro musza sie brać za yorki.
Arkadiusz mnie zmotywowal, znalem dwa yorki, jeden bardziej wredny od drugiego, wlasciciele przy nich rozplynieci, jak lody w lipcu,a mnie scyzoryk stawal, kiedy z tym ichnim szczesciem przychodzili, rybitwa, to bardzo lagodne rozwiazanie, przy tym co sam obmysliwalem, wredne byly i drapiezne, ze o wydzielanym halasie nie wspomne, nigdy niczego dobrego im nie zyczylem, a tu prosze, Krystyna tak ladnie opowiedziala, nierychliwosc wyrokow tego z gory, moze byc czasami w zasiegu zyciorysu, nie zebym sie turlal po glebie, ale moze jakas mewe nakarmie
pomidor
Zaboprzeblotniscie Pani Dziedziczko! A Nadir chodzi bez klakow w ogonie i mu w pupsko pewnie zimno.
Przyjechal wlasnie ten dekoracyjny i mowi, ze przywiozl slonce ale nie ludwika, na przyczepce ma motor dla przyjaciela nawet ladny.
Moje koty łażą, gdzie chcą, a najbliższe orle gniazdo jest w prostej linii odległe o jakieś 800-1000m.
Fachowcy stwierdzili, że w Alpach ponad 60 procent pożywienia orłów stanowią świstaki, reszta to młode kozice, głuszce i pardwy. Natomiast na przedgórzu alpejskim 36 procent przypada na zające, 27 proc. – koty domowe (!) 14 proc.- małe sarenki, 8 proc. – kury. Badano, czym karmione są orle pisklęta.
Orzeł może udźwignąć do 15kg. Na południu Europy orły polują na węże i żółwie, które (podobnie jak robią sępy z grubymi kośćmi) zrzucają z dużej wysokości, by rozłupać „opakowanie”. Para orłów kontroluje przeciętnie 53 km.kw.
Jeszcze jedną rzecz z opowieści Sokolnika. Otóż bractwo, czy też stowarzyszenie sokolników (w IV RP) myslało nad jakims jednolitym strojem, czyms w rodzaju umundurowania. Ogólnie panowało przekonanie, że strój powinien nawiązywać do tradycji szlacheckich, najlepiej siedemnastowiecznych, czyli taki sokolnik powinien wyglądać jak Skrzetuski na „Ogniem i mieczem”. Tymczasem, według Sokolnika (dla odróżnienia piszę go z dużej litery), jeżeli mamy się trzymać prawdy historycznej, to sokolnik był w zasadzie równy psiarczykowi, czyli strój miał dość kiepski i mało przystojny. Gdy Sokolnik wyłozył swoje racje, dyskusja się urwała i już do niej nie wrócono. Może później.
W mojej okolicy, gdzie są świstaki, to orzeł je musi zaskoczyć i porwać sprzed nory w dolince. Swistaki nie chodzą po skałach, ale kozice i owszem.
Ptaki mają swoje strategie, dopasowane do warunków. Najinteligentniejsze są krukowate (kruki, wrony,kawki), które potrafią nawet zrobić narzędzie np. hak z drutu, aby dostać się do upatrzonego smakołyka. Kidnapping, jak w przypadku tego yorka, to właściwie prymitywne łowiectwo 🙄
pomidor
Nakarmiłam Jerzora, teraz czas pogonic na zakupy za rogiem, bo piwniczka pusta, a tu łykend nadchodzi.
U nas jeszcze słonecznie momentami, ale ma być mokro, a poza tym jest zimno. Nadawałam juz o tym, wystarczy.
Skąd te orły biora tyle kotów?
A J. uczniowie na zakonczenie kursow( kryzys pieniedzy na kulture brak) zrobili prezent, oczywiscie reprodukcja jest nie taka jak powinna byc
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/Jawor#
Żabo,
w tym kraju żyje 1 380 000 dobrze utrzymanych kotów, 475 000 psów i 85 000 koni. Rybek akwariowych jest jeszcze więcej 😉
to byly przeboje
viva la pappa col pomodore
http://www.youtube.com/watch?v=aqIKVEh9BPI&feature=related
Problem mam ekologiczny . Odkąd założyłem trawnik w miejscu grządek (pomidor) niczym nie nawoziłem. Sąsiad posypuje regularnie i ma bardziej zielono. Używa preparatów odchwaszczających. Ma równomiernie zielono . Znaczy sama trawa. Glizda się nie prześliźnie. Ja mam gęsto zielono . Tyle tylko, że trawa sąsiaduje z mleczem, babką , kwiatkiem żółtym i białym . Ptaki się zlatują z okolicy na śniadanie. A to drozd kwiczoł biega i wyciąga glizdy z ziemi i zanosi małym. Pliszka siwa poskakuje i też wyciąga . Kawek z kawkową też ciągną ile wlezie. Rudzik dynda na gałęzi i drze dziób , aż miło . Szpak skacze i ma nadzieję, że nie popryskam. Jak popryskam i posypię to mogę zaszkodzić. Równowagę diabli wezmą . Glizda zdechnie , pisklakom pokrzywią się nóżki z niedożywienia. Drozdowa zniesie jajka bez skorupki . Kawka nie zapcha komina mojemu wrogowi z drugiej strony ulicy. Ale z drugiej strony jak popryskam i posypię sąsiada będzie skręcało z zazdrości bo będę miał bardziej. On może kosić raz w tygodniu, a ja dwa . Czyli u mnie będzie równiej i bardziej.
Sypać , nie sypać? Oto jest pytanie !
Nie sypać, ja Żaba Ci to mówię
Marku,
w tej konkurencji nie masz szans, nie ten charakter 😎 Lepiej zasiej jeszcze kwiaty łąkowe i przy koszeniu zostawiaj kwitnące wysepki, to będziesz miał motylki, a sąsiad się będzie wściekał z powodu dmuchawców 😉
Marku, ja mam podobie i nie sypie, twierdzac, ze mam poprostu trawnik ekologiczny.
Natomiast podlewać ile wlezie i kosić, pewne zioła i biała koniczyna zostaną, ale będzie gęsto. Jak nie masz białej koniczyny, to podsiej (8 kg na hektar, szczypta na metr kwadratowy), bedzie Ci zapewniała azot, czyli trawa będzie ciemna, ona też ma mocno zielone listki i zagęszcza darń. Co prawda takie Amerykańce koniczyny na trawniku nie trawią, ale za to sypią i pryskaja ile wlezie.
Mogę Ci przygotować suchy nawóz koński w workach, na jesieni posypiesz, albo lepiej jeszcze na przedwiośniu i tez będzie zielono a glisty, znaczy dżdżownice będą tłuste i smaczne.
Anglicy mieli trawniki nim wymyślono nawozy sztuczne.
Nemo ma rację z tymi wysepkami. Bardzo ładnie wygladaja rumianki. U mnie teraz kwitna dzikie wzdłuż drogi, skoszę dopiero jak przekwitna, bo mi ich żal. Mlecze też lubię, bo po zimie są takie optymistyczne.
Kępa czerwonej koniczyny tez dobra, jak przekwitnie skosić i zakwitnie jeszcze raz.
Zresztą ptaszki Cię cieszą chyba bardziej niz wystrzyzony trawnik?
A z drugiej strony jak będziesz podlewał i kosił dwa razy w tygodniu to i tak zostanie tylko trawa i biała koniczyna. Howgh!
Marku,
nie masz nic lepszego do roboty, jak dwa razy w tygodniu uganiać się za kosiarką?
Zakładam jednak, że pytanie było retoryczne i tylko chciałeś wsparcia moralnego i pochwały za umiłowanie ptaszków 😉
Konia to ja miałem na podwórku ponad 30 lat. Z żółtego piasku zrobił się czarnoziem 🙂
Koniczynę też mam . Właśnie się pojawiła. Piękna i gęsta. Świetnie dogaduje się z trawą. Mój trawnik to prawie łąka i zmienia się co chwila Na wiosnę szybko rosnąca trawa potem kwitną mlecze przed chwilą były żółte kwiatki teraz zaczęła rosnąć koniczyna.
Wszystko za sprawą tego ,że nie kupowałem Trawy z Iławy tylko od rolnika na rynku. Pies gdy żył sprawiał ,że musiałem co chwila dosiewać i likwidować wypalone placki . Teraz jest równo ale zabrakło nawożenia 🙁
Ptaki tak się przyzwyczaiły do mojego widoku ,że polują na dżdżownice nie zwracając na mnie uwagi. A sto metrów od mojego domu gniazduje wilga i ciągle ją słychać. Słowiki znad Narwi też. I żurawie.
Kochani Blogowicze! A tak właśnie wygląda polski tekst z ciapkami i ogonkami po przesłaniu na komputer, który nie ma polskiego alfabetu:
awkowy, po którym może zakręcić się w głowie 😉
Przepis z książcki wydawnictwa Dr Oetker „German Baking Today”.
Szampański tort truskawkowy:
spód –
100 g masła,
75 g cukru,
1 łyżka cukru waniliowego,
2 jajka,
100 g mąki,
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
warstwa różowa –
6 listków lub 2 czubate łyżeczki żelatyny,
90 g cukru pudru,
100 ml wina musującego,
250 ml schłodzonej śmietanki kremowej
warstwa biała –
60 g cukru pudru,
100 ml wina musującego,
4 listki lub 1,5 łyżeczki żelatyny,
350 ml schłodzonej śmietanki kremowej
500 g truskawek
Masło o temperaturze pokojowej zmiksować, aż będzie białe i puszyste. Dodać cukier i
cukier waniliowy i ucierać aż masa będzie jednolita. Dodawać po jednym jajku cały czas
ucierając. Na końcu przesiać do masy maślanej mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia
i wszystko dokładnie połączyć. Ciasto wylać do nasmarowanej masłem tortownicy o
średnicy ok. 26 cm i upiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (około 15 minut). Wyjąć
z formy i zostawić do ostygnięcia.
Ostudzony spód ułożyć na paterze lub talerzu do ciasta i spiąć obręczą tortownicy. Wokół
boków ułożyć połówki trukawek i nasączyć spód szampanem. 150 g truskawek pokroić na
mniejsze kawałki i ułożyć na cieście. Resztę truskawek zmiksować na mus. Listki żelatyny
namoczyć lub rozrobić w odrobinie gorącej wody, jeżeli używacie żelatyny w kryształkach,
ostudzić.
Aby przygotować warstwę różową, do musu truskawkowego dodać cukier puder oraz
wino musujące, wymieszać i dodać schłodzoną żelatynę. Ubić śmietankę kremową i
połączyć z musem truskawkowym z szampanem i żelatyną. Krem wylać na spód z
truskawkami.
Przygotować krem biały – schłodzoną żelatynę połączyć z szampanem wymieszanym z
cukrem pudrem. Ubić śmietankę, na końcu miksując ją z szampanem. Krem wylać na
warstwę różową. Widelcem delikatnie zamieszać spiralnie obie warstwy w kilku
miejscach, aby uzyskać efekt marmurkowy. Chłodzić tort około 3 godziny przed podaniem.
O, cholera! odkręcił sie! I dzieki Bogu, bo go odczytac nie moglam! Teraz już wie, wszystkie takie teksty będę wysyłac na blog i stana się czytelne!
Apetyczny przepis, ale na moim Macu wygląda normalnie, obojętnie na jaki język przełączę 😉
Marku, Nemo ma rację. Potrzebowałeś wsparcia moralnego. Ty masz rację a nie sąsiad. I tyle
Marek, nie sypać!
Jutro (jak nie będzie padać) porobie zdjęcia mojego trawnika. Zielone – to zielone!
A co sypniesz, wyląduje na talerzu w takiej czy innej formie. My w trawnniku mamy mlecze , koniczyny i wszystko, co sie nadarzy. Scinamy raz na 2 tygodnie mniej wiecej. Jak słowo daję, jest śliczne i zielone, to nie kort tenisowy ani golfowy, tylko ogródek!
A swoją szosą to ten blog jest chyba najbardzie uniwersalnym blogiem, wszystkiego się dowiesz o wszystko zapytasz. Od biszkoptu po wychowanie szczeniaka
Aaaaa, jeszcze: przyjechali Westerny (samochodem, nie konno) i pan Western (z zawodu fotograf) ustawił mi zoom w kamerze. Zupelnie niechcący, bo najpierw twierdził, że nijakiej regulacji nie ma, ale potem sie wszystko tak rozregulowało, ze trzeba było kamerę zdjąć ze ściany (jeszcze deszcz popadywał) i w domu, na spokojnie, jak podłubał, to się ustawiło samo wręcz. No i jest lepiej, ale i nie aż tak jakbym chciała. W każdym razie alarm kamerowy odwolany.
Nemo, posłałam do Alicji taki tekst jak do mnie dotarł, ciekawe jak jej wyszło. Nie mam poczty do Ciebie, bo też, gwoli rozweselenia bym poslała.
A brama w tym samym miejscu jak stala tak stoi..
Marek sypac. Sypac sasiadowi wapnem po trawniku w nocu ale tak zeby Cie nie widzial. U siebie dosadz nieco miety, przyda sie jak wpadniemy na jakiegos drinka. Dzdzownic (glizd) zostaw troche dla wedkarzy a nie wszytko ptaszkom. Jak bedziesz kosil to omijaj te miete.
Stara Żabo,
ale ci wyszły te ciapki 😉
Doczytałam maila teraz, w miedzyczasie byłam z Jerzem po goudę, makrelę wędzoną, chleb czosnkowy z piekarni, no i wino.
U sąsiadów na lewo od naszej Górki jakaś wielka impreza, cała nasza ulica zawalona samochodami pobocznie – mówię do Jerza, jak wejdziemy na tzw. krzywy ryj, to nikt nie zauważy 😉
co Ty, yyc? Wapno trawie nie zaszkodzi. Ja kiedyś chciałam jednemu sąsiadowi po polu rozsypac saletrę w nadwyzce, tak, żeby najpierw było mocno zielono a potem zżółkło. Ale to miał byc mocno nieprzyzwoity napis, dla ulatwienia dodam, ze pisany ortograficznie ma cztery litery i pisze się przez „u” otwarte.
U mnie wyszło tak, Żabo:
awkowy, po którym może zakręcić się w głowie 😉
Przepis z książcki wydawnictwa Dr Oetker „German Baking Today”.
Szampański tort truskawkowy:
spód –
100 g masła,
75 g cukru,
1 łyżka cukru waniliowego,
2 jajka,
100 g mąki,
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
warstwa różowa –
6 listków lub 2 czubate łyżeczki żelatyny,
90 g cukru pudru,
100 ml wina musującego,
250 ml schłodzonej śmietanki kremowej
warstwa biała –
60 g cukru pudru,
100 ml wina musującego,
4 listki lub 1,5 łyżeczki żelatyny,
350 ml schłodzonej śmietanki kremowej
500 g truskawek
Masło o temperaturze pokojowej zmiksować, aż będzie białe i puszyste. Dodać cukier i
cukier waniliowy i ucierać aż masa będzie jednolita. Dodawać po jednym jajku cały czas
ucierając. Na końcu przesiać do masy maślanej mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia
i wszystko dokładnie połączyć. Ciasto wylać do nasmarowanej masłem tortownicy o
średnicy ok. 26 cm i upiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (około 15 minut). Wyjąć
z formy i zostawić do ostygnięcia.
Ostudzony spód ułożyć na paterze lub talerzu do ciasta i spiąć obręczą tortownicy. Wokół
boków ułożyć połówki trukawek i nasączyć spód szampanem. 150 g truskawek pokroić na
mniejsze kawałki i ułożyć na cieście. Resztę truskawek zmiksować na mus. Listki żelatyny
namoczyć lub rozrobić w odrobinie gorącej wody, jeżeli używacie żelatyny w kryształkach,
ostudzić.
Aby przygotować warstwę różową, do musu truskawkowego dodać cukier puder oraz
wino musujące, wymieszać i dodać schłodzoną żelatynę. Ubić śmietankę kremową i
połączyć z musem truskawkowym z szampanem i żelatyną. Krem wylać na spód z
truskawkami.
Przygotować krem biały – schłodzoną żelatynę połączyć z szampanem wymieszanym z
cukrem pudrem. Ubić śmietankę, na końcu miksując ją z szampanem. Krem wylać na
warstwę różową. Widelcem delikatnie zamieszać spiralnie obie warstwy w kilku
miejscach, aby uzyskać efekt marmurkowy. Chłodzić tort około 3 godziny przed podaniem.
___________________________________________________________________
WEB.DE FreeDSL Komplettanschluss mit DSL 6.000 Flatrate und
Telefonanschluss für 17,95 Euro/mtl.! http://produkte.web.de/go/02/
O, wcale nie tak, tylko tak, jak dostałam w mailu, czyli… co?! 😯
Czyżby word odkręcał?!
widzisz, Alicjo, a jak wysłalam te ciapki na blog to się odkręciły! I wyszło normalnie!
Właśnie, word na blogu odkręca!
Alicjo, jakbyś mogla oryginał wysłac do Nemo, bo ja nie mam jej maila a ona pewnie już śpi. Mailem wychodzi, no, sama wiesz jak :))
O, tak wygladało:
http://alicja.homelinux.com/news/chatzilla9.jpg
😯
Dzięki, Alicjo, bo kto by uwierzył, gdyby nie zobaczył?
U mnie 8 stopni i ulewa. Lać niech i leje, ale te 8 stopni?
Na Bałtyku sztorm 10 stopni. I to ma być prawie połowa czerwca?
Ja nie mam ciapków i ogonków w komputrze, tylko kombinuję. Dla *naprzykładu* jak chcę *ę*, to przyciskam e+prawy Alt. i tak dalej, zawsze prawy Alt, jak się chce ciapkę czy co tam, żeby wyszły polskie diakrytyki. Szybko wchodzi w palce, ale jak dla mnie – niech se kazdy pisze, jak chce. Rozczytam 😉
Ostatnio klawiatura mi nawala i te ciapki nie zawsze wychodzą – jak nie walnę w cholerę dostatecznie mocno, to się wypina. Mój znajomy (Szwed) powiada, że klawiaturę należy muskać, a nie walić w nią. A było się ze mną nie kłócić, na czym miałam sie wyżywać, jak nie na klawiaturze?! 🙄
Postanowiłam, o ile się da, tę kuchnię z niemieckiego desantu, zmontować w kancelarii. Moja córka stwierdziła, zgryźliwie, ze będzie to kuchnia z aneksem sypialnym. A miała tam być siodlarnia, potem mój pokój do pracy, potem pokój gościnny z łazienką, potem jeszcze z jakąś kuchenką a może wyjdzie właśnie kuchnia z aneksem sypialnym. Kiedys na wsi istniało pojęcie „kuchni letniej”. Dla rajdowców taka kuchnia byłaby przydatna, a ja nie umierałabym ze strachu, że spalą strych i stajnie.
Może się uda jeszcze przed zjazdem, to by było fajnie!
No nie znam sie na tym co szkodzi trawie bom miastowy i beztrawnikowy. Ta saletra brzmi zachecajaco, wiec moze zamiast wapna. Sasiad sie nie kapnie jesli mowisz najpierw zielono pomysli ha..ale mam zieloniutka trawke a potem przlezie zolc (no nie mam polskiej czcionki). Wscieknie sie (sasiad) na te zolc (dalej nie mam polskiej czcionki).
U mnie pogoda ladniutka caly dzien a teraz zbira sie na burze i to taka chyba solidna jakie bywaja na prerii. Czarnom sie robi i wali jak nie przymierzajac dziala Navarrony.
to chyba wszyscy tak mamy, ze prawy Alt i literka. I też muszę walnąć, zwłaszcza w „e”, bo wychodzi bez ogonka. Widać wszystkie klawiatury tak maja. Szwed nie ma tyle liter z ciapkami, więc niech sie nie wymądrza.
Wlaczylem sobie telewizornie zeby z radoscia pozegnac hokej. Nareszcie lato. Na ogol nie ogladam ale skoro w domu siedze, planuje sobie wakacje to niech leci. W niedziele robimy malego grila w poludnie. Miesko (mam pare dobrych stekow), ziemniaczki mlode, Jakies mojito i truskawki z acetonem na deser.
od saletry jeszcze szybciej działa mocznik, saletra ma 34% azotu a mocznik 46%, ale saletra lepiej działa w nizszych temperaturach. Szybciej działa nawóz rozpuszczony w wodzie. Można polać z konewki, jak to grządka a nie hektary. No i rozpuszczonego nie widać a posypany leży dopóki się nie rozpuści.
U mnie też chyba burza gdzieś trochę dalej, wieje i pada. Ma padać do rana. A wiać do jutra, albo i dłużej.
To ja juz gasze a Wy za kałużą przejmujecie pałeczkę. Dobranoc!
Dobranoc Zabo.
Ja rozrabiam rozrywkowo, dobrze, że Jerzor przyzwyczajon.
Szwed się nie wymądrza, już nauczył się, że ze mna nie wygra. Poprawił mnie, ze nie żaden skrzypek na dachu, tylko wiolonczelista-la-la-la, i nawet był kiedyś przedstawiony Mścisławowi Roztro (szwedom wymówić „powicz” trudno) jako wschodząca gwiazda. Niestety, jak to u artystów, mentalnie zapadł, Szwed, ale ja go kuruję od 10 lat 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=inTeQ63Pn7Q
Faktycznie coś mnie wczoraj zmorzyło i nie zapoznałam się z poradami, jak niepostrzeżenie spostponować sąsiada na jego własnym polu 😯 😀 Można to też pewnie wykorzystać (przenawożenie) do produkcji kręgów w zbożu 😉
Żabo,
to dość prosty kod, ą = ą a ę = ę albo odwrotnie 😉 Gorzej, jak przychodzi tekst z pustymi kwadracikami w miejsce nieznanych liter np. pi[][][] albo cała linijka dziwnych znaków, którymi komputer mówi „za cholerę nie wiem, jaka to litera i nie będę się wysilał w tych warunkach” 🙄 i to przy każdym ą ę ś ć 😯
U mnie dziś pogoda cesarska i już +18, ale zamiast ruszyć w góry na obserwację orłów i świstaków musimy pojechać do stolicy i odebrać rumuńską szwagierkę naszego Geologa, który pojechał z kolei na jakiś kongres do Słowenii, a jego żona w najbliższych tygodniach oczekuje dziecka. Wczoraj musieliśmy jeszcze zorganizować fotelik do transportu dzieci samochodem, bo szwagierka przyjeżdża z 3-letnią córeczką.
A pogoda jak drut, żadnych burz (mają być jutro)…
Stara Żabo,
Nie o glistach Marek pisze a o glizdach!
http://kuchnia.na102.com/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=498
Pomidor.
I jeszcze te rymy do glizdy… 😯
Pomidor
ASzyszu, jak wrzucisz w Googla „glizda” i „glista” to wychodzi na to samo, że dotyczy w pierwszym rzedzie ludzi i nicieni, brrr, a nie dżdżownic. A w słowniku ortograficznym Jodłowski&Taszycki jest tylko „glista”. Natomiast w Wikisłowniku jest „glizda” i podane synonimy „glista, dżdżownica”. Istnieje również sklep wędkarski http://www.glizda.pl co by świadczyło, że rzeczywiście glizda i rosówka to jedno.
Przy okazji wgłębiłam się w zagadnienie czy „rosówka” czy „rasówka” a dalej już było o przyponach, więc już nie brnęłam…
Mówiłam, ze to najbardziej wszechstronny blog
Ja tylko tak dla żartu!
Zacytuję Smolenia:
„Siedzi chłop na polu i liczy glizdy. Idzie baba i pyta:
– Co Ty tak te glizdy ten?
No to on ją tez policzył”
Pomidor
> wendkarzyk # 2006-04-01
Pewien strażnik cały dzień kontrolował wędkarzy, jednak nikomu nie wlepił mandatu. W końcu podchodzi do kolejnego z chęcią poprawienia sobie nastroju i mówi :
– Poproszę kartę wędkarską.
– Nie mam – słyszy w odpowiedzi.
– Płaci pan 50 zł.
– Za co?
– Za łowienie ryb bez karty.
– Przecież ja nie łowię ryb, tylko kąpię glizdę.
– To płaci pan 100 zł
– Czemu ?
– Bo glizda nie ma kąpielówek!
Na dżdżownicę, mówi się potocznie glizda, dla odróżnienia od glisty ludzkiej, z którą lepiej nie mieć do czynienia.
Wielki słownik poprawnej polszczyzny – PWN 2004, 2006 – A. Markowski slownik poprawnej polszczyzny:
glizda – ż IV, CMs. gliździe, lm D. glizd 1. pot. dżdżownica 2. pot., pogard. wyzwisko
No, to byśmy byli w domu… Ale większe przezwisko to „ty, larwo jedna”
Miało od rana nie padać, a leje tak, ze nie bardzo wiem jak z domu wyjść, grzejniki włączone, kwiatki nie wsadzone, mówiłam, że tu są dwie pory roku: sucha i deszczowa
Nemo, podobno jakiś światły ksiądz, chcąc namówić chłopów do stosowania nawozów, wysypał na polu saletrę tak, ze dwa pasy utworzyły krzyż. Na końcu każdego pasa zakopał blaszki z napisem „saletra”. Kiedy krzyż był już wyraźnie widoczny, po mszy zagonił wiernych na pole i kazał kopać w wiadomych mu miejscach. Chłopi wykopali blaszki, sprawę uznali za cud i zaczeli stosować.
Można krzyż, można kręgi, a można ty głupi ….
Jaka tam znowu larwo… największe przezwisko to – ty raszplo!
No co Ty nemo… mac narzeka?! 😯
Linux mnie słucha jak pani matki 😉
O masz… rumuńska szwagierka ze słowenii, a kongres w szwajcarii – nie robi się takich rzeczy ludziom o 5:34 rano 😯
SLONECZKO SWIECI i bedzie swiecilo przez dwa dni a potem polowicznie a potem moze….
To ja idę dospać, bo u mnie jeszcze słoneczko sie nie wprasza. I pogoda wygląda na fifty-fifty, raczej to drugie fifty.
Lato lato, lato czeka
a wraz z latem czeka rzeka….
hm…. zobaczymy, jeszcze parę dni do lata.
No, gadam ze Szwedem… nie poszłam dospać 😯
alicja: with windows you get the dish – with linux, you get recepie
alicja: and now you cook
Quite: that’s pretty good… true
Quite: but if it works ok, it doesn’t matter, if it DOESN’T, that’s another story
alicja: yes, but if you have to pay for it – matters
Quite: sure does
alicja:that’s why lot’s of students use linux – it’s free and they can spend moulah on beer 😉
😉
http://www.odwazsie.pl/odwagi/1,97775,6635043,Czary_mary_gotowania.html
Sasiedzi mi wniesli szafke i regal na gore i nie chcieli nawet na piwo…
Jesteś pewna, że ci czego nie wynieśli?
Pomidor
pomidor, ale podswiadomy, ten od mt7,
policzylas koty?
Temat trawnikowy dla mnie jak znalazł,bowiem niedługo też będę miała trochę własnej trawy.Przed domem planujemy posadzić na podłużnym trawniku jakieś drzewo iglaste-świerk lub jodłę,karłowatą jarzębinę i krzew – może forsycję.Będzie też trochę bylin.Z tyłu domu w małym ogródku ma rosnąć wiśnia,trochę porzeczek,agrest i aronia,no i sporo kwiatów.Za ogrodzeniem są tzw.użytki ekologiczne,czyli podmokłe łąki i inne mokradła,sporo drzew i niskich zarośli,doskonałe warunki bytowania różnych ptaków.
Dla mnie najładniejsze trawniki to takie ze stokrotkami,ziołami,koniczyną.I tu gust mam całkowicie zgodny z blogowiczami.
7
Przywieźliśmy szwagierkę – siostrę rumuńskiej ciężarnej żony Geologa, który przebywa na kongresie w Słowenii.
To wyjaśnienie dla Alicji. Po drodze musieliśmy zorganizować drugi fotelik dla dziecka, bo ten pierwszy okazał się dla niemowląt i do montowania tyłem do kierunku jazdy na siedzeniu bez airbagu 😯 Właściwy fotelik dostaliśmy od rodziców drugiego Geologa (tego naszego), bo oni mają taki do wożenia wnuków. Dziecko szwagierki bardzo grzeczne i zaraz zasnęło, jak tylko się dowiedziało, że dzidziuś cioci dziś jednak nie wyjdzie i trochę trzeba poczekać…
Szwagierka przywiozła 100 kg bagażu 😯
ona tez w ciazy?
wieloraczki?
straszne dzis u mnie nudy, chyba juz wszyscy maja paszporty,
znowu mam zwierze pod opieka, kopie dziury w doniczkach, durny dalej, ledwo przed nim uratowalem pierwsza truskawke, dobra byla, pies piszczal, zeby mu dac, nie dalem, poza tym bobr sie przewinal i umowilem sie na poniedzialek z Echidna, mocno zalatani Ci zwiedzacze, ledwo jedna date dalo sie wykroic
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Nudy#
Sławku,
ona, chuda jak szczapa, po wejściu do domu i wniesieniu zaspanego dziecka przysiadła i… przystawiła je do piersi 😯 a to małe (2 lata i 7 miesięcy) natychmiast się przyssało 😯 Podobno mamusia obiecała, że jak ciocia będzie już miała mleko, to nie poskąpi…
Jestem trochę ciekawa, co w tym bagażu, może jakieś rumuńskie smakołyki?
Ładny pies, a poziomeczka jeszcze ładniejsza 😉
eee tam koty, koty nawet uciekly na klatke schodowa ale musialy wrocic bo nikt ich nie chcial, moze jak bym miala owieczke mloda na balkonie to tak.
Szczawiowa
Krystyno,
jak już iglaste przed domem, to cedr libański albo araukaria.
Albo tuja
Tu ja
Pomidor
Bardzo nie handlowy ten tydzień. Trochę mnie poratowali szperacze z Warszawy. Pogrzebali w salonie odrzuconych i kupili jeden obraz . A poza tym to jak w paszportach . Nuda.
Podczas deszczu drukują się zdjęcia. Szperaczom bardzo się podobały.
Macie – Spadina Avenue, Toronto, wczoraj wieczorem.
Topola.
http://files.getdropbox.com/u/1149620/spadina_rivers_of_light.jpg
albo moze bambus:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Bambus#5346814490608957554
pomidor
a to pola:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Topola#5346817140009058290
p.
Zejskie?
bo Ela na wczasach
Nasza pierwsza kara malutka nie była…
http://alicja.homelinux.com/news/0700.jpg
jabłko tam podgryzaja, nie pomidory. A o to poli to ja wam wygarnę!
Ryba mi sie na patelni rozpadla, to bedzie padloryba
Szczawiowa
A nie mówiłem?
Kolegus z bylej pracy, mial przyjasc na kolacje i pojechac jutro z nami do miasta Lodzi, dopadl go zly nastroj (jest chory na nieuleczalna chorobe) i nie przyjdzie. Wyslalam J. z dzieckiem z taca, gdyz facet mieszka o ulice dalej, a na niej udrapowane danie i salaty, moze go to rozsmieszy, oczywiscie tez i wino. Na tak ludzie maja.
Szczawiowa
Alez macie problemy z tymi rybami.
Proste – rozgrzewa się olej na patelni, wrzuca się niemytą z zamrażarki i się smaży.
Mecyje…
Morągu,
dobry pomysł. Z tą wysyłką.
Tylko kiedy oni wroca, J. ma zapakowany caly samochod winem….
i piwkiem Grolschem
brzmi jak koszerne, to piwko, nie samochod, spoko, to tylko glupia uwaga uwagi nie godna
pomidor
Teresa Stachurska pewnie doceni:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Raport#5346847255135621314
tegie mozgi badaly i analizowaly, potem urodzily streszczenie, jak jesc, zeby raka minac
Grolsch jest lepszy od Heinekena!
a kto pije heinekena myslac o piwie?
jedyny pijalny trafil mi sie w Damie z beczki, w dziwnie malych szklankach, tam tak podobno maja, te z flaszki na kazdym kontynecie to totalne badziewie
mnie tez mowili co ma jesc i nie jesc i dorobilam sie podagry jak twierdza badania i lekarz, o czyms takim to czytalam w ksiazkach, ze kanclerz taki a taki , ktorego wlasnie sluzac wprowadzil na wozeczku,, mial tego dnia zly humor bo mial napad podagry, czyli profilaktycznie musze sobie zrobic na wsi rampe na wozeczek ichiby winde na pietro, a ja sobie wlasnie schodki krecone sprokurowalam.
podagra brzmi zupelnie arystokratycznie, przynajmniej wstydzic sie nie trzeba jak jakiejs innej choroby, ta podagra, to podobno od zbyt obfitego jedzenia i picia, stad ta arystokracja, co ja bylo, jako jedyna stac na takie perwersje,
krecone schody to zupelnie inne zboczenie 🙂
doczytalem Nemo i wyglada, zem nie orzel, kontroluje tylko ok. 4m2, a i to tylko wtedy, kiedy nie zajete
ale za to mam juz pewnosc, ze zaden orzel mnie nie dzwignie,
1.schody inne nie pasowaly, korytarz zostal podzielony na polowe i w tej polowce weszly tylko zakretasy, a poza tym jak ja sie nasluchala od miescowych fachowcow, dla kogo oni nie pracowali i czego oni nie robili, i ze oni potrafia wyszystko (a ja chce, zeby oni potrafili jedno), i ze za schody co laska 7. tys. zlotych najtaniej i to oczywisciez polskiej mokrej sosny, to ja se kupilam w Holandii w internecie piekne krecioly z egzotycznego i dekoracyjnego drzewa z Surinamu za 150 jewro, trzeba je bylo tylko przytaszczyc i zamontowac.
2. nie wierze tym lekarzom, bo jesc owszem jadam ale pije raczej rzadko, bo jestem po jednym kieliszku wina juz ulana a mieso jadalam przez wiele lat dwa/trzy razy w tygodniu, jadam duzo wedzonych szynek ale bez tluszczu, wolalabym zeby mi arystokracja nie zagladala do talerza niech idzie na swoj wlasny wikt.
po prostu cierpisz za innych,
ja juz sie przyzwyczailem
Witajcie!
Z tym przechowywaniem pomidorów w lodówce to mieliście rację.
Wymieniłem uszczelkę w lodówce i pomidory zgniwają. Zawsze były dobre.
ja trzymam w lodowce wlasnie pomidorowke
To znaczy przed wymiana uszczelki lodowka nie chlodzila i byly dobre?
W Calgary pogoda krolewska – niestety nie dorobilismy sie cesarza, choc ponoc Bokasa sie staral. Dokupilem ziloek do ogrodka czyli na okno, tym razem piekna miete. Tyle tej miety idzie ze hej – truskawki-mieta, mojito-mieta, jagnie-mieta a jeszcze trzeba powachac od czasu do czasu.
Na plocie bylo ogloszenie: ” urzadzamy chciny, menju….tanio i pysznie.” Chyba sie ochce ponownie.
Co by tu jeszcze. Za tydzien lece na morza poludniowe, zabukowany caly, na miejscu tez mniej wiecej, czasu malo a zaglowki wolno strasznie plywaja, no chyba ze sie czterdziestek ryczacych zachce ale ja je naogol przelatuje gora. Na zjazd szkolny tez zabukowany i jeszcze wesele rodzinne sie szykuje, trzeba sie bedzie ladnie ubrac 🙂 dzinsy chyba wypiore i tiszerta wyprasuje. To tyle, za goraco zeby sie rozpisywac.
yyc!
UWAGA! Mięta jest zaborcza jak diabli! wykosi wszystko! Trzymaj ja osobno w doniczce. Przeszłam to w moim ogródku rok temu… wyrywałam pazurami! Teraz rosnie za płotem u sąsiada, który nawet nie wie, że to ma 😉
Rozowy grapefruite swiezo wycisniety, wodeczka, lod (tez wymienilem uszczelke), zyc i nie umierac. Od jakiegos czasu dalem sobie spokoj z papierosami i popalam shishe i calkiem ladnie teraz u mnie pachnie jakbym jakies egzotyczne jedzonko codziennie robil. Schodza sie okoliczni afrykanie i pytaja: mwana kubwa a co dzisiaj gotujesz? A ja im mowie: ludu Afryki dzikiej: nic. Ja pale fajke pokoju w pokoju wiec dajcie mi spokoj. I oni sobie ida mruczac pod nosem.
Alicja o zaborczosci miety namietnej powiedziala mi pani co mi ja sprzedala (te miete nie namietnosc) i mam oddzielnie.
Ponoc gory skaliste wczoraj urosly o milimetr i sie boje ze mi zachody slonca zaslonia. Chyba zaczne sprzedawac nadwyzke tym wyspom co je ma zalac na wypadek sie roztopi.
Nie mwana, tylko bwana kubwa 😉
Ja tu gadu gady yadayadayada…a zapomnialem o najwazniejszym. Otoz na targu zakupilem litr maslanki. Z braku przyzwoitego mleka zsiadlego maslanka z farmy jest moim mlekiem. Maja naprawde pyszna (ci sami co sprzedaja smietane 52%-tluste krowy chyba maja) a do tego mlode, nowiutkie prosto z tasmy ziemniaczki i kalafiorek. Ale bedzie obiadek i to bezmiesny 🙂
OK niech i tak bedzie Afrykany nie wiedzieli co mowia jednym slowem 🙂
hm? wczoraj o milimetro?! Jasny gwint… trza się bać czy co? U mnie ciagle płasko i tylko:
http://www.youtube.com/watch?v=hKIiLQpwBu8&feature=related
A z ta maslanka to kiedys test zrobilem znajomym jak sie patrzy. Nalalem po dwie szklaneczki, jedna sklepowa druga ranczerska i mowie pijcie i mowcie. Oni wzieli w rece, powachali, zakrecili szklaneczkami pod swiatlo spojrzeli, lykneli pogurglowali w gardle i spluneli, poczem powtorzyli to z druga szklaneczka spluneli ponownie i oswiadczyli jednym glosem TA jest lepsza a ja na to ze to TA. I tym sposobem zaszkodzilem handlowi detalicznemu w niewielkiej mierze za to ten farmer sobi letni dom na Karaibach kupil niebawem.
Te piosenke pamietam najbardziej jakem lata temu po olimpiadzie zakochany w lyzwiarce figurowj co tu przyjechala pozniej bom ja zaprosil jechalismy na Vancouver Island i mialem jedna tasme wlasnie Budke Suflera i tak w kolko leciala. Gory, zachody krwiste no i panienka obok…. to se byly czasy. Wakacje sie skonczyly, panienka wyprowadzila a Budka Suflera spiewa….
A to Ci zapodam jeszcze coś, yyc 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ZMvafPVtjRY&NR=1
Wszystkie płyty Budki znosił mi jerzor od zawsze, od tej najpierwszej – Cień Wielkiej Góry. O, i ABBA! Dlatego mam takie dobre układy z wrednym Szwedem, którego lubię mimo wszystko 😉
A na tym video jest bardzo ladna dziewczyna 🙂
ta blondyna? 😉
Tak ja dwa razy pokazali, na widowni…
Bardzo lubie Budki Wieze babel
W ogole ich lubie. Jolka i inne tanga i bale
😉
http://www.youtube.com/watch?v=tIdIqbv7SPo&feature=related
Ja tez mam słabość… do Cześka N. i Ewy Demarczyk, i do Marka Grechuty. A przeciez niepodobni (muzycznie) do siebie.
Na koncercie Budki byłam kiedys w Toronto, juz klepałam chyba o tym… oj, niejaka Kukulska miała występ przed. Trzeba było sie dobrze napić piwa, zeby przeżyć.
ale pomidor 😀
latają, ale nie odławiają, wręcz przeciwnie 😉
http://rutube.ru/tracks/1992180.html?v=b0fcd305c874b312de16cea6c515edfa
topola, arcadius, topola!
Niemen, Demarczyk…bylo czego sluchac kiedys. No nic lece Alicjo bo czas pedzi i szkoda w domu caly czas siedziec. Zajrze pozniej. Poki co milego popoludnia zycze.
to moze tak morze na mnie dziala Alicjo 😆
Wchodzi afrodyzjak do pubu i mówi:
– Stawiam wszystkim!
e tam, wole jak mi eol postawi kita 😆
Ty nie wymagaj , arcadius, żeby ci wiart w pubie stawiał, bez przesadyzmu!
„wiatr to jest taki gitarzysta
co gra na akacjowych listkach…
pogra odchodzi i nie wraca
i bardzo smuci się akacja…”
No dobra, niech nemo koło tego pochodzi 🙂
ja tam lubie moj pub o dawien dawna. jest caly czas siwezy eol, muzyka grana przez neptuna tez mi odpowiada. a zawartosc soli i moczu jest tak znikoma, ze na suchoty sie nie zejdzie 🙂
Jerzor poleciał biegać pomiędzy burzami. Ja nie wychodzę, bo jak pierony, to ja pod kordełkę. Ale znalazłam fajną piosenkę 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=4SE2aRweXXs
No trudno. wlazłam znowu….
http://www.youtube.com/watch?v=MW45UVcyUtM&feature=related
toc to dinosaury Alicju. do muzeum z nimi, a nie do yutjuba n:lol:
na koncu, nie moim, nie wyszedl 😆
sorry
bis morgen
2211 😯
Arcadius, ja dinozaurzyca, i to jaka;)
Alicjo,
koło czego mam pochodzić? Koło wiatru? 😯
Pochodziłam sobie dziś jednak po górach. Nie wytrzymaliśmy i pod wieczór pognało nas na najbliższy dwutysięcznik czyli tradycyjnie nasz Gemmenalphorn. Nie potrafię opisać tego nastroju na górskim szczycie pod wieczór, kiedy nie ma już turystów, cisza, ciepło, kwitną azalie, z doliny dochodzi zbyrkanie krowich dzwonków, a tu zza skały wychodzi stado koziorożców i zaczyna się spokojnie paść na stromym zboczu… Młode baraszkują i stukają się rogami jak koziołki na poznańskim ratuszu, matki-kozy pasą się w grupie co chwila popatrując na brykające młode, a na uboczu stare, liniejące kozły czochrają wielkie rogi i łby o krzewy jałowca i wawrzynka, niby nie zwracając uwagi na intruzów, ale poświstując ostro, gdy dystans wyda im się za bliski…
nemo…
myślałam, ze sie zaprzesz, uprzesz i znajdziesz, kto do cholery te piosenke spiewał – od razu uprzedzam, ze wczesne Opole, panienka raz zaśpiewała i zniknęła z ekranu, szukałam, ale nie wyszukałam. Zwiewna taka dziewczyna byla, akurat do tej piosenki – szukałam tez słów na sieci (na sieci jest podobno wszystko) , ale okazuje sie, że to w zakamarkach mojej pamięci zostało i przytoczyłam. Nie tylko mojej, mojej siostry Baśki też.
Ja doceniam okoliczności przyrody. Mam nieco inne niz nemo, ale jednak zwierz bywa;)
Choćby Józefina, czy wredne chimpunki, cholera jasna, obżerają mi zielone jeszcze porzeczki, przyczaiłam… uzbroję sie w dwururkę i zacznę strzelać, psiakrew, do hołoty!
Wiatr to jest taki gitarzysta
Co gra na akacjowych listkach
Pogra odchodzi i nie wraca
bardzo smuci się akacja
Więc gdy zapadnie noc i nawet
Róża się chowa w senną trawę
ptak składa skrzydła w twardej sośnie
akacja skarży się żałośnie
dokąd poleciał ten szaleniec
na czyich liściach szumi gdzie jest
czemu nie wraca w srebrny wariat
srebrny i ciepły jak latarnia
Wietrze ach wietrze jaka pustka
ty zawsze będziesz na mych ustach
ty zawsze będziesz na mych listkach
listkiem do listka cię przyciskam
Wietrze wiosenny gitarzysto
mój każdy kwiat dla ciebie wszystko
Wietrze wiosenny z leśnych ścieżek
mój gitarzysto gondolierze
Wietrze wiosenny piosenkarzu
jak długo będę twoja marząc
aż wróci wiatr zimowy wicher
Alicjo,
Opole 1969 Magda Umer
Juz spakowani. „Theo wir fahren nach Lodz” i ta nuta zegnam do srody.
Szczawiowa
http://neci.blog.pl/komentarze/index.php?nid=10363834
Alicjo, te chimpunki podrzuc mi prosze w lubuskie, tam jest duzo zieleniny a one sa bardzo dekoracyjne.
http://w491.wrzuta.pl/audio/aec3wHxFAHR/dla_urszulki
Dzięki, Sławku,
gdzieś mi wypadła przedostatnia linijka
„Wróć do akacji swojej cichej…”
Autorzy to podobno Sadowski/Kubiak
no
Slawku bardzo ladne, spac nie mogie
http://sewixx.wrzuta.pl/audio/0EZRQo2bw9h/magda_umer_-_koncert_jesienny_na_dwa_swierszcze_i_wiatr_w_kominie
ja tam z Umer wole swierszcza
swierszcz lepiej nasenny
ale to i tak same dionizosy, jak Arkadiusz mowi, w sam raz do lozka
Chwileczkę, jaką konsystencję ma śmietana 52%? Bo taką 45% to już widziałam pakowaną jak biały serek w cynfolię. Ciotce Ewie wirówka tak odwirowywała, ze śmietany ze słoika nie można było łyżką wyjąć, ale czy to było więcej niż te 45% to nie wiemy. W każdym razie, żeby zrobić masło to trzeba było do niej dolać wody.
Ja dzisiaj zrobiłam ser z prawie 20 litrów mleka i wyszedł taki jak chciałam. teraz go będę jadła i jadła
..jasna… Magda?! nie, to może napisała ale wykonanie?!
A gdzie wcięło Pyrę?
Ale… lubimy to 😉
Wrzucam raz jeszcze. Tamtego sie nie doszukam, juz wiem (…że nie wrócisz, juz wiem… czas upłynął jak sen…)
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=961#comment-154650
Alicja, mam go, Teresa Tutinas
http://chomikuj.pl/wierant/Muzyka/Przeboje+festiwalowe/KFPP+-+Opole/1969+rok
a moze Umer, bo to roznie ludzie gadaja, co ja tu jeszcze robie?
na Pyre czekam
pomidor
A morale Pana Lulka to kto podbuduje?????????????????
http://deser.pl/deser/1,83453,6716140,Podwodny_taniec_malutkiego_walenia_i_je
odrzewam siebie wlasnie zupe pomidorowa z makaronem rurki i pije wino, nic za darmo, jak mam byc chora z przezarcia to musze przynajmniej na to zarobic.
Cholera jasna. Ja chyba rzeczywiscie jestem stara albo-co. PAMIĘTAM 😯
http://www.youtube.com/watch?v=WxbszhEgn-c
Dzien dobry Wszystkim.
Alicja, albo morag albo ktos inny – czy zeberka najpierw trzeba podsmazyc, a potem do piekarnika, czy co z nimi zrobic? Glodnym strasznie. Kupilem „BONLESS COUNTRY RIBS”, czyli zeberka bez zeberek, mam cebule i czosnek, sol, pieprz, oliwe z oliwek, przyprawy typu majeranek, no i oczywiscie patelnie, garnki. Jesli ktos klepnie pare slow bede wdzieczny ogromnie, a i w gorze plusik bedzie zapisany, bo to tak jakby glodnego nakarmic.
Nie bój żaby, morągu.
My wszyscy z Panem Lulkiem i on o tym wie doskonale. Damy radę. Pan Lulek byle czym się nie wykręci, o!
zrob sobie najpierw salate, bo zeberka dlugo w piekarniku potrzebuja, natrzyj je przyprawami albo nie, zrob marynate z przyprawami i miodem plus ketchup o dziwo: jeszcze raz czosnek, sol, pieprz, ostra papryka, lepiej by bylo oregano zamiast majeranku, miodzik i to na „k” i natrzec miesidlo, powinno sie w tym maserowac ale ja czasami tez wwalam do piecyka bz wyczekiwania, nie wiem jednak ile czasu potrzebujesz na zeberka bez zeberek, sprobuj po 30 min. ale chyba bedzie trwalo troche dluzej
oni mi tutaj o swicie o obiedzie opowiadaja i jak tu nie jesc do towarzystwa
o masz… ja nie mam żadnego przepisu na żeberka – jasny gwint… nie podali!!! -a u mnie nie bardzo jadali, no to nie robiłam.
Raczej – na mój rozum – troche podgotowac, a potem przypiec?
Żeberek tak prędko się nie da dobrze… cos mi sie kojarzy…
morag,
dzekuje, oregano tez mam, ide nacierac i rozumiem, ze bez smazenia, tylko piekarnik. O zadnym wyczekiwaniu mowy nie ma bo zejde z tego swiata z glodu.
Salate mam – gotowizne kupilem, tylko sosikiem ruskim poleje i jest.
Dziekuje.
Przepraszam, ale kocham Cześka nad życie.
http://www.youtube.com/watch?v=i-7NVnLLeRw&feature=related
Alicja,
Zrobie jak morag radzi. Dzieki. Pozniej sie pokaze.
Tych też…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
Alicja podarzasz za jakias iluzja, owszem fajny byl, nawet jako czlowiek, bylam/smy z nim kiedys na tzw. trasie, zachowywal sie b. przyzwoicie ale……
… tak sie przejęłam Cześkiem, ze nie doczytałam, co morąg napisała. Wciągnę do /Przepisów 🙂
a teraz łzy leję, bo Alan Parsons ….
to zaden szczegolny przepis, wszyscy w Polsce tak robia zeberka, mozna nawet kupic w Marc Pol, i tu i owdzie, gotowa przyprawe do tych zeberek, jak zjade z Lodzi do Warszawy, to juz sobie zaplanowalam, nie spedze czasu z dzieckiem w muzeum tylko w Marc Pol w Lomiankach, przynajmniej dwie godziny i nakupuje sobie co moge.
W Lodzi czeka na nas pieczen z wlasnorecznie upolowanego dzika!
chyba jednak pojde spac bo inaczej jutro tzn. w dzien nie bede widziala roznicy miedzy Charlottenburgiem i Lodzia
kod 1a1a, dobranoc i smacznego na innym kontynencie
Ja tam sie nie znam, morągu. Ja kocham tę muzykę. A nikt z nas nie jest taki całkiem cudowny, żeby wszyscy musieli ją czy jego kochać.
Czasem wystarczy napisać wiersz… albo zaśpiewać piosenkę, fałszując… albo napisać książkę, albo po prostu zwyczajny list. Niech to będzie tak zwana „ćwiartka ” papieru.
Dobranocka…. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=PkFEtSOuxLw
Gdy zeberka bez zeberek byly w piekarniku wysluchalem kilka razy, moze kilkanascie, Time i Czeska i Marka Grechute.
Gdy Marek Grechuta odszedl od nas po prostu sie poryczalem. Podobno faceci nie placza, mozna mnie uznac za slabego faceta i niech tam. Nigdy go nie poznalem, podobnie jak Jacka Kuronia, ale akurat po tych Dwoch…
Wczoraj bylem nad woda, mialem zamowienie na bluefish, wiec wzialem, pozniej trzeba bylo obrac.
http://picasaweb.google.com/takrzy/Bluefish?authkey=Gv1sRgCIOW0uP91qbmLA#slideshow/5347014378545490386
Ptaki, ktore kraza naad woda (zdjecie z tamtego roku) wskazuja, ze tam przesuwa sie lawica, a one czekaja na resztki z rybiego stolu. Zaden z ptakow nie osmieli sie usiasc na wodzie – grozi natychmiastowa amputacja jednej lub dwoch nog.
Ciekawostka,
Horseshoe crab, czyli skrzyplocz, to zwierze nie majace nic wspolnego z krabami, w Wikipedii nazywaja je zywa skamielina. Skutecznie opiera sie ewolucji i w niezmienionej formie przetrwalo 300, a inne zrodla podaja, ze 400 milionow lat! Na milosne igraszki wybralo sobie miedzy innymi zaciszne zatoki Long Island i w maju, a takze na poczatku czerwca licznie odwiedza te tereny. Niektore pary, w swoim skrzyploczym uniesieniu zapominaja, ze ocean ma przyplywy i odplywy. Para na dwoch pierwszych zdjeciach przegapila tez wazny moment, moze wytrwaja do nastepnego przyplywu. Inni wola byc ostrozniejsi i z wody nie wychodza… Podgladaczami sa ptaki i ja.
http://picasaweb.google.com/takrzy/HorseshoeCrab?authkey=Gv1sRgCLfpmrnz3c6dfQ#
A to stworzenie ma pierwszenstwo przejscia przez jezdnie nawet nie po pasach i moze isc bardzo powoli.
http://picasaweb.google.com/takrzy/Zolw?authkey=Gv1sRgCIjbqqOYrJz-fA#5346812816303823442
Stara Zabo, tak jest napisane na buteleczce (pojemniku): „heavy cream – 52%”. Konsystencja jest dosc gesta, gesciejsza znacznie od smietany ze sklepu 36% ale plyn, slodki (znaczy nie kwasny). Wyjezdzam w tygodniu i wracam 29 to pojde na targ i sprawdze to dam znac. Spytam czy to mozliwe zeby az tyle tluszczu. Sam sie na tym nie znam w przeciwienstwie do Ciebie wiec nie pytalem. Ciekawe co powiedza. Moze uda mi sie jutro ale robimy grila w dzien (poludnie) nie wiem czy sie wyrobie.
yyc, ta śmietana 45% o konsystencji serka fromage była kwaśna. I ta śmietana od Ciotki Ewy, też jest kwaśna. Póki jest słodka to się daje wlać do słoika, a jak postoi jeden dzień w lodówce to już łyżki nie można w nią wsadzić. Potem sobie ukiśnie i może tak stać bez końca, nieomal. Ja nią po prostu smaruję chleb. W zupie to nie tyle trzeba ją rozbełtać, ile po prostu rozpuścić.
Nowy, moja córka uwielbia żeberka (Mamo, zrób kości na obiad!). Ja robię na szybko, ale takie z kośćmi: obsmażam w dużym garnku (oczywiście mieszam tak, żeby każdy kawałek się z dwóch stron nieco podsmażył), potem dolewam trochę wody i duszę aż będą odchodzić od kości, czyli dostatecznie miękkie, tak około godziny. Z przypraw dodaję sól, pieprz cały i mielony, ziele angielskie, majeranek i czosnek. Czasem kminek.
Ostatnio zaczęłam kupować surowy boczek w małych kawałkach, lekko go podtapiam i używam jako tłuszczu. Dobrze się na nim piecze, np. schab, bo nie leży bezpośredno na dnie brytfanny a nieco wyżej, na tych kawałeczkach, przynajmniej na początku – znaczy ja go i tak naprzód obsmażam na sucho a potem dopiero do brytfanny
Z Pyrą rozmawiałam wczoraj, zapracowana.
Jak zawsze gdy dyskusja zboczy na temat żeberek to ja się włączam:
Według tu panującej metody rozbioru tuszy są żeberek rodzaje dwa:
http://www.svenskkottinformation.se/styckning_420/2/
Grube z przedniej części tego fragmentu tuszy a cienkie – z tylniej. Widać na obrazkach. Ja kupuję te grube i to dla mnie najlepszy kawałek wieprzka!
Żadne tam podsmażanie i gotowanie – kto to widział?
Kupiony kawałek – może być znacznie mniejszy niż ten na obrazku, mniej nawet niż kilo – nacinam nożem między żebrami aby przyprawy się tam dostały, ponadto piecze się szybciej i równiej. Do naczynia z przykrywką, nieco większego niż kawałek mięsa leję na dno trochę oliwy, sypię gruboziarnistej soli morskiej, czarnego pieprzu z młynka, suszonego rozmarynu (może być świeży – a jak!) i nieco suchej mieszanki przypraw używanej do mięsa z rusztu. Do tego wkroję parę ząbków czosnku.
Wyobracam w tym ten kawałek mięsa, popieprzę jeszcze trochę jak mi przyjdzie ochota, porozmarynię i zostawię w tym naczyniu w lodówce – kośćmi do góry albo do dołu – na parę godzin albo i na noc.
Po czem do piekarnika – kośćmi do dołu – w brytfance z małym rusztem, żeby było nieco przestrzeni między blachą a mięsem. Termoobieg, stosiedemdziesiąt stopni Celsjusza i gotowe jest jak widać, źe gotowe. Do tego pół flaszki taniego czerwonego , ziemniaki (albo kartofle) utłuczone albo spiurowane, jakieś zielsko…
Mogę tak często.
O, to my jemy żeberka AndrzejaSz. 😯
Dla pewności podciągnąłem koszulę i policzyłem. Są wszystkie!
Pomidor
Niemożliwe, wiem co jadłam 😉
Do żeberek najchetniej: pomidor, fasolka szparagowa ze słoika, ogórek kiszony, cebula, sos z musztardy z czosnkiem i oliwą.
Fasolka szparagowa jest znakomita mrożona!
Tania jak barszcz. Szybka w obsłudze – odrobinę masła i kaplę wody w garczku. Parę minut i po krzyku – nie przesadzać z gotowaniem. Znakomicie do tych żeberek podchodzi i ładnie się na talerzu komponuje.
Jeszcze jedno:
Przy takim pieczeniu żeberek wytopi się nieco tłuszczu, mięso z wierzchu będzie chrupkie i zarumienione a w środku soczyste.
ASzysz, to jest mostek z żeberkami i na nim jest rzeczywiście sporo mięsa, ale te tylne kawałki, które w Polsce kroją w takie długie paski, mniejwięcej 10cm szerokości, mają zdecydowanie mniej mięsa, głównie między kośćmi. Resztę odkrawują i sprzedają jako co innego, boczek np. Z resztą te przednie też są okrojone z mięsa. Jak kiedyś kupię to Ci sfotografuję. Różnica jest taka jak pomiędzy naszym szpondrem na rosół a amerykańskim na grilla, albo jeszcze większa.
Rozumiem teraz lepiej – Żabo,
Chodzi mi po głowie, że takie żeberka bez żeberek, czyli płat przerośniętego mięsa, po zabejcowaniu np. metodą Morąga, można zwinąć w roladę i upiec a jeść na zimno. Ładnie by wyglądało
W roladę to ja boczek czymś smarnięty. Też ładnie wygląda 🙂
Jeszcze bym w to suszone śliwki wsadziła
Haneczko, takie żeberka bez żeberek to właściwie też boczek. A nasze żeberka to żebra z mięśniami miedzyżebrowymi jedynie.
Polska kiedyś wysyłała (słynny!) bekon do Anglii. To były połówki wieprzowe, zapeklowane, częściowo bez kości. Wyjęta była na pewno łopatka i żebra. Taka świnka bekonowa nie mogła ważyć więcej niż 85 kg za życia. Na studiach zwiedzaliśmy rzeźnię w Płocku, gdzie jeszcze wtedy te bekony robili.
Z tej wycieczki pamiętam, ze solanka do peklowania tych bekonów miała ponoć sto lat, znaczy od stu lat ją tylko uzupełniali. Celem oczyszczenia z białka lała się z góry na betonową posadzkę. Solanka spływała dalej a białko spieniało się i zostawało. Oprowadzający nas mistrz, bardzo dumny z tej wiekowej solanki, pokazując nam tę ciurkający wodospadzik, tłumaczył, że to jest sposób na oczyszczenie i zapytał czy wiemy dlaczego właśnie leje się ją z wysokości na beton. Jedna z koleżanek wymyśliła, ze po zderzeniu z betonem bakterie się zabijają.
Ja lubię, ale moi ze śliwkami nie chcą 🙁
Koczowniczy tryb życia im nie służy:lol:
Mnie najwyraźniej nie służy siedzący 😆
Dzien dobry Wszystkim.
Ja zrobilem najpierw tak, jak morag sugerowala. Po rozcieciu paczki okazalo sie, ze to juz sa male kawalki miesa. Natarlem czym mialem, podlalem troche oliwy i do pieca.
Pozniej otworzylem wino, zeby czas sie nie dluzyl.
Gdy mieso juz bylo prawie dobre dodalem duzo pokrojonej cebuli (mowilem morag, ze mam cebule, wiec trzeba bylo z nia cos zrobic) i znowu do pieca na jakis czas.
Pozniej to wygladalo tak jak na zdjeciu, dla mnie bylo pyszne!
http://picasaweb.google.com/takrzy/Kolacja?authkey=Gv1sRgCM7mwp6hhZ2L3wE#slideshow/5347168407077118930
cos kolejnosc tych zdjec nie taka, przepraszam, ale trudno.
Wiesz, Nowy, z krajowymi żeberkami to nie ma wiele wspólnego. Tu jest samo mięso a w krajowych 50% kości.
Kiedyś dzieliłam świnię bardzo dokładnie, porcjowałam w torebki i podpisywałam, np. „gulasz lepszy”, „gulasz gorszy”, „pieczeń ekstra” itp. Potem już przestałam tak dokładnie, bo się okazało, że po zamrożeniu i odmrożeniu każda świnia jest dobra, jakby nie przyrządzać. Istotne było tylko czy to jeden kawałek czy drobniejsze.
Nowy, przez Ciebie zjadłam Grześka 🙁
Witam wszystkich,
wczorajszego wieczora i w nocy pisaliście trochę o piosenkach i Sławek dołączył informacje o Festiwalu Opole 1969. Ile tam było przebojów pamiętanych do dziś. Dziś właśnie kończy się Festiwal Opole 2009 i nikt przy zdrowych zmysłach nie powie ,że jest to święto polskiej piosenki.Beznadzieja kompletna.Nie ma żadnych przebojów,a jeśli trafi się ładny utwór to sprzed lat ,tylko dla przypomnienia.Wielu wykonawców bojkotuje ten festiwal z różnych powodów, a to dlatego,że stosowany jest półplayback,a to dlatego,że festiwal organizuje telewizja polska,kierowana wiadomo przez kogo .Ciekawe,że chyba zawsze nagrody wręczali prezesi telewizji /niezależnie od aktualnie panującego ustroju/,tym razem prezes nie przybył,bo chyba słusznie obawiał się niemiłego przyjęcia.Pal licha prezesa,gdyby chociaż było czego posłuchać.Szkoda więcej słów na ten temat.
Zabo,
Ja dlatego takie kupilem, ze bez kosci. Normalne tez oczywiscie sa, ale dla mnie do przyrzadzania takie latwiejsze.
Kiedys, za komuny, a zwlaszcza w stanie wojennym, ciagle kupowalem swinie na cwiartki i nawet dzielenie mi niezle szlo. Moj najlepszy kolega, jak Ty, zootechnik po Szkole Glownej, mial wielka, jak na owczesne czasy hodowle trzody tuz kolo Podkowy Lesnej. Wystarczylo pojechac, wziac po drodze rzeznika, kluczyc bocznymi drogami, zeby nie zlapali i jesc bylo co na dluzszy czas.
Potwierdzam wszystko,co o żebarkach napisała Żaba.Przyrządzam je tak samo.A najlepiej smakują mi do nich tarte buraczki.
Wczoraj Marek.Kulikowski pisał o trawnikach,dlatego dziś w czasie spaceru i wygrzewania się na ławce na Bulwarze Nadmorskim w Gdyni/wreszcie świeci słońce / poczyniłam odpowiednie obserwacje i z przyjemnością stwierdzam,że wszystkie trawniki przy bulwarze i prowadzącej do niego Alei Piłsudskiego,a jest ich naprawdę sporo,są trawiasto -stokrotkowe z dużą domieszką koniczyny.W wielu miejscach są po prostu białe od stokrotek.Naprawdę piękny widok.A powietrze dziś takie przejrzyste,że widać dobrze Półwysep Helski. Natomiast yorka żadnego nie widziałam.
Krystyno,
Widze, ze trawniki wracaja, zwlaszcza kwitnace. Kiedys, to bylo dawno temu, zamiast trawnika zalozylem u jednego klienta kwietna lake. Po przygotowaniu ziemi wysialem mieszanke dzikich (w wiekszosci) kwiatow zmieszana z nasionami bardzo niskiej trawy. Kwiaty byly tak dobrane, by kwitly od wczesnej wiosny do poznej jesieni, zmieniajac barwe lanu co jakis czas, wszystkie gatunki byle wieloletnie. Bylo to tak ladne, ze do goscia schodzily sie wycieczki, zeby to obejrzec. Pielegnacji nie wymagalo, po sezonie skosilem raz i to wystarczylo. W drugim roku bylo jeszcze bardziej efektowne.
Zeberka ale wolowe. Zajety jestem szykowaniem grila tzn salatek, truskawek bo miesko sie nieco marynuje i robie rybke po grecku bo odmrozilem i trzeba cos zrobic a ja po grecu uwielbiam. Za niecale dwie godzinki sie ludzie zejda a ja niegotowy. Ot tyle.
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/Zeberka#
Obiad na dwie patelnie i jeden garczek:
– Dorsz bałtycki – nie kupowałem chyba z dziesięć lat – smażony na fińskim maśle.
– Szpinak na oliwie przyprawiony czosnkiem, solą i pieprzem.
– Młodzież ziemniaczana na golasa.
– Pomidor
– Kranówa
Pada bez przerwy od czterech dni. Tylko koni (tylko koni, tylko koni) żal. Mokną, obżerają się mokrą trawą. Trzeba by je wpuścić na parę godzin pod dach…
Nowy,
to jest właśnie to, co proponowałam Markowi 🙂
Hej, góry, nasze góry! Okazało się dziś, że wczorajsza przebieżka na Gemmenalphorn to tylko taki mały trening, żeby zobaczyć „what condition my condition was in” 😯
Dzisiaj wdrapaliśmy się jeszcze wyżej, na jakieś 2800m po śniegu, piargach i masywnych granitach i popatrzeliśmy sobie z bliska na „nasze” Alpy tudzież z daleka na Matterhorn. Moje kolanka stwierdziły, że nie powinnam jednak tak forsownie zażywać belgijskich czekoladek i preferowały karkołomne zjazdy na butach po stromych polach śnieżnych nad schodzenie po kamienistych wertepach 🙄 Trawiaste płasienki przy topniejącym śniegu były pełne urdzików (Soldanella), a w pewnym momencie prawie spod nóg wyfrunęła nam pardwa czyli kura alpejska, a może nawet kogut, bo odgłos jaki wydawał lecąc, przypominał basowy śpiew mongolski na przydechu 😉
Więcej nie opowiem, bo Osobisty przynagla, chcemy sprawdzić, czy lipy kwitną nad rzeką.
A to moja mieta. Nareszcie nie bedzie trzeba jezdzic jak sie nagle zachce napic czegos z mieta.. 🙂
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/Ziola#slideshow/5347225781144781154
Lipy kwitną, ale zebraliśmy ledwie pół koszyczka, jak rozpętała się burza i ulewa 🙁 W tej dolinie to nawet nie widać, co czyha za najbliższą górą 👿 Deszcz pada nadal, gromy pomrukują, ale jest ciepło. O 19:00 było jeszcze 28 stopni.
Nemo,
Cos nie doczytalem, albo, co byloby gorsze…………, zapomnialem. W moim wieku juz wszystko mozliwe.
Nowy,
te kwiaty łąkowe na trawniku 😉
Nowy,
Gdie mozna kupic te mieszanke dzikich (w wiekszosci) kwiatow?
ASzyszu, mam podobnie. Część koni ma się gdzie schować i tylko od nich zależy czy wlezą pod dach, czy nie. Generalnie nie wchodzą. Natomiast grupa dokarmiana owsem, z racji tego, ze jest najmniejsza i dostaje dodatkowo jeść, ma nowy osobny kopel, dość słabo zadrzewiony i bez żadnego dachu, bo w razie klęski można je zostawić w boksach. Ciągle się zastanawiałam, czy już dostatecznie zmokły i powinny trochę postać w suchym, zwłaszcza, ze część to tegoroczne źrebaki. Tymczasem kończyło mi się siano, więc towarzystwo stało, w końcu zamknięte, po zjedzeniu owsa, na samej słomie. A tu wbrew zapowiedziom lało i lało. Pewnie, że nic by im się nie stało, ale w końcu się załamałam i puściłam, tuż przed wieczorem, przestało też w końcu padać. Za to dzisiaj facet przywiózł siano.
No, właśnie, Nowy, wyraźnie na zdjęciu widać jak te amerykańskie żeberka się mają do naszych, tak jak te wieprzowe ASzysza.
Zabo,
Co by to nie bylo, ja mam jeszcze na dzisiaj obiad!
O, jest Nowa!, Trzeba się posunąć, witamy!
Widziałam takie mieszanki w Niemczech. U mnie rosną samorzutnie, ale już od lipca koszę.
Nowy, wprosiłabym się, ale trochę daleko :))
Za to dokształciłam sie w temacie bluefish i brass w paski
Sławku, Alicjo,
ten wiosenny gitarzysta nie daje mi spokoju, bo to nie brzmi ani jak Umer, ani jak Tutinas 🙄
Liliana Urbańska, podówczas w zespole Krzysztofa Sadowskiego (autora muzyki do słów Tadeusza Kubiaka) Bossa Nova Combo, debiutowała w Opolu w 1969 i otrzymała nagrodę za najlepszą interpretację piosenki (nikt nie podaje tytułu 😯 ) a jej największym przebojem stał się „Wiatr wiosenny gitarzysta” 😯
Urbańska i Sadowski są rodzicami piosenkarki Marysi Sadowskiej.
Teresa Tutinas
debiutowała w teatrzyku studenckim ?Kalambur? we Wrocławiu, gdzie powstały pierwsze piosenki
pisane specjalnie dla niej, z myślą o jej specyficznych walorach głosowych (silna, szeroka skala
głosowa). Jej największa popularność przypadła na lata 60. i 70. XX wieku (poza krajem występy
za granicą). Na kolejnych Krajowych Festiwalach Piosenki Polskiej w Opolu zdobyła główne
nagrody za piosenki ?Na całych jeziorach ty? oraz ?Gorzko mi?. Jednak jej największymi
przebojami były piosenki: „Jutro Warszawa” (z filmu „Paryż – Warszawa bez wizy”), „Gorzko mi”,
„Na deszczowe dni” i „Na całych jeziorach ty”. Również i ona wyemigrowała z kraju – do Szwecji
Gorzko nam
http://www.youtube.com/watch?v=M7VrP9gmmU8
Dzień dobry Szampaństwu.
Nemo,
Ta Urbańska była piosenkarką jednego przeboju zatem, jakoś nie wypłynęła na szerokie wody, bo bym pamiętała.Nigdzie tej piosenki nie znalazłam – zresztą, nic nadzwyczajnego, ot taka lekka, letnia piosenka.
Dzisiaj miałam dzień sportowy, jakieś 15 km na rowerze, oraz za róg 5km. na piechotę, bo mi wyszło wino i piwo. A duchota jakaś taka, no to piwo się przyda. Kupiłam też czerwone, zaraz będę uskuteczniać jakiś toast. Za Pana Lulka.
Zdrowie Pana Lulka!
Alicjo, wazne, przyslij mi na maila Twoj numer telefonu, prosze.
Myśmy dopiero dzisiaj wystawili meble na patio – połowa czerwca 🙄
Normalnie to by stały od miesiąca już, ale nie było motywacji. Dzień cieply, ale teraz zamglone niebo.
Idę robić sałatę grecką.
Morągu,
jakeś na chodzie – zajrzyj do poczty.
Witaj Nowa 🙂 Też bym chciała przepis na trawowo kwiatową mieszankę. Młody byłby wdzięczny do grobowej deski 😉
Haneczko,
to Nowy , nie nowa 😉
U mnie kupuję nasiona dzikich kwiatów, pewnie w Polsce też takie są. Chętnie by Ci wysłała, ale nie wiem, czy dopuszczalne. W takiej mieszance są maki, chabry i sporo innych , takich typowuch z łąki – stokrotki duże itd.
A moze polatać po łąkach , zebrać nasiona, wysuszyć – i na przyszły rok nak znalazł? Moja koleżanka usuwała trawę, sadziła tymianki i różne takie dzikie kwiatki, przepiękny ogród miała. Poszukam zdjęć i podeślę.
Co Ty, Alicjo, Nowa pyta Nowego o 21:01 o nasionka? To on sam siebie pyta?
A to nie Tutinas pierwsza śpiewała „Jadą wozy kolorowe”?
Nowa to Nowa, nie ja.
Troche dziwne, ze oprocz pytania nic o sobie, trudno mi jest wiec odpowiedziec.
Haneczko, to bylo w ogromnym ogrodzie, gdzie obszar samej „laki” mial dobrze ponad 0,5 ha. Kosztowalo mnostwo pieniedzy, samo przygotowanie ziemi zajelo mi ponad pol roku, ale to musialo mi wyjsc, to bylo dla mnie byc albo nie byc na tym rynku. Ludzie tutaj znani i bardzo majetni. Jesli chcesz szczegoly, napisz na moja skrzynke
krzyta@yahoo.com
odpisze z przyjemnoscia.
O, nie zauważyłam Nowej, bo aż tak wysoko do tyłu nie poszłam.
Witaj, Nowa!
Nadal wznoszę toast. Za pomyślność, a co!
Mira Kubasińska towarzyszy muzycznie.
Spac nie moge a przygotowania do odjazdu zapiete na ostatni guzik.
Autobus rusza o godzinie 5.25. Trzeba bedzie przeczlapac kilkaset metrów.
Jesli wróce za kilka dni, zamelduje sie. Jesli nie uciekne grabarzowi spod lopaty, obowiazuje wariant 1.37, uroczystosci pogrzebowych.
Jak zwykle zyczenia pieknego tygodnia
Pan Lulek
Gaszę u siebie, dobrej nocy z obu stron kałuży!
Panie Lulku! Wszyscy jesteśmy Tobą!
Panie Lulku,
spaniem niech Pan się nie przejmuje, z tym się zawsze zdąży. O grabarzach niech Pan nie wspomina i nie denerwuje ludzi. Panalulkowe zdrowie, najwyżej mnie jutro będzie głowa bolała 😯
Panie Lulku,
O czym Pan mowi? Ochota tez trzyma kciuki i zdrowie Pana tez wypije. My prawie z jednej ulicy. Do za kilka dni!!!
Pan Lulek zawsze tak… paniki narobi, a potem na kolejny Zjazd przyjeżdża z Magdaleną rajdowiczką samochodową za kółkiem, dostarcza pocztę butelkową i tak dalej. Niech se nie myśli, że się w tym roku wykręci pod jakimś cienkim pozorem.
http://www.youtube.com/watch?v=5GZLDvQC08I
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Aso4qltChjM
Swiatła nikt nie gasi? No, nie wypada, trzeba oszczędzać surowce naturalne!
To ja, pogadawszy z Leną (pozdrowienia dla wszystkich), tez się udaję w objęcia i Panalulkowe wznoszę po raz pierwszy jak zwykle, chociaż resztówka 😉
Panie Lulku mocno trzymam kciuki …. 🙂
Witam, również w moim tunelu są pomidory. W tym roku mam ich bardzo dużo, mam nadzieję że niedługo będę mogła je pozbierać 🙂
Tunel to dobry pomysł, chroni przed różnymi warunkami pogodowymi. Jeżeli chciałby ktoś kupić dobry tunel, który wytrzyma kilka lat to polecam firmę Das company.
Pozdrawiam! 🙂