Święto książki w strugach łez

Na szczęście to tylko przenośnia. Łzy były boskiej produkcji. Lało bowiem jak z cebra. A w Pułtusku, w którym spędziliśmy sobotnie południe, dołożyli do tego strażacy ze swoich sikawek, bo tu właśnie odbywały się wojewódzkie obchody Dnia Strażaka. Ale na strażaków nie damy powiedzieć złego słowa. Pierwszym gościem w nowej pułtuskiej księgarni przy Rynku (vis a vis Ratusza) był czterogwiazdkowy strażak (kapitan? Czy inne stopnie obowiązują w Straży?), który obejrzał półki pełne książek, zjadł ze smakiem ciasteczko wg. przepisu Babci Eufrozyny a upieczone przez Basię i  kupił „Rodaku czy ci nie żal”. Wpisaliśmy więc dzielnemu oficerowi serdeczną dedykację i namówiliśmy na drugie ciasteczko.

Pierwsza czytelniczka ( w głebi właścicielka księgarni Monika Biernat) i Basia

Mimo strug deszczu (czasem tylko wyglądało słonko) klienci zaglądali do księgarni. Rozmawialiśmy z nimi ciekawie. Jedni pytali już o przyszłoroczne podręczni, inni o literaturę. Miło pogwarzyło się np. o książkach Ryszarda Kapuścińskiego, którego dzieł zabrakło ale za dwa dni będą sprowadzone następne egzemplarze.
Oprócz miłośników książek byli i tacy, którzy przychodzili by schronić się przed ulewą. Ale i z nimi udawało się zamienić parę słów o książkach. Złożyliśmy parę autografów, usłyszeliśmy kilka komplementów ale i takie zdanie też: „Popatrz to kulinarne! Chodźmy stąd!”. I  poszli.

Red. Dzierżanowska robi wywiad z Basią

O rynku czytelniczym w Pułtusku będziemy więcej wiedzieć za tydzień. Znowu bowiem zasiądziemy w księgarni przy Rynku w sobotę. Ale będzie to normalna sobota, a rynek będzie pełen ludzi, bo czynne będzie targowisko, które tym razem wyparły czerwone, bojowe wozy strażackie.

Na koniec pochwalić się muszę wizytą red. Grażyny  Dzierżanowskiej  przedstawicielki miejscowej prasy. Pani redaktor obfotografowała nas i książki oraz nagrała rozmowę z Basią i ze mną także. Zacytuję co celniejsze fragmenty gdy zostanie opublikowany tekst.

A w naszym ogrodzie, pod werandą rozkwitł po raz pierwszy rododendron

I tyle relacji z pięknego, deszczowego  Pułtuska. A w niedzielę dalszy ciąg święta książek. W PKiN.
Los poszczęścił. Pogoda była jak w Austrii u Pana Lulka to znaczy królewska. W Pałacu Kultury tłok jak cholera. Tłumy targowe przechadzają się tam i z powrotem zatrzymując się przy lubianych autorach. U nas postój dłuższy, bo my chętni do rozmów. A i Czytelnicy znani, przychodzący co roku. Na przykład Małgosia W. (zaraz ją zobaczycie na zdjęciu), Marek K. Oczywiście ze słynna rurą. Wpadł Tadeusz Olszański, Henryk Sawka, Maciej Wojtyszko.

Małgosia ma książkę już podpisaną

Złożyliśmy podpisów co niemiara. Udzieliliśmy parę porad kulinarnych nastoletnim miłośnikom kuchni. Dwie godziny minęły jak z bicza trzasł. To był naprawdę uroczy dzień. A zakończył się imieninami Zuzi ? naszej wnuczki i wieczornym koncertem chóru naszej córki Agaty. Rozumiecie więc tę moją euforię. Spokojniej i szczegółowo o odbiorze naszej książki i spotkaniach z Czytelnikami jeszcze raz napiszę po kolejnym dniu w księgarni przy Rynku w Pułtusku. Będziemy tam ponownie w najbliższą sobotę od 10 rano. Tymczasem pa!

Niektórzy Czytelnicy odwiedzaja nas co rok