Zgadnij co gotujemy?(117)
Jak obiecałem, tak zrobię. Dziś nagrodą quizową będzie opasła książka Jurija Wynnyczuka „Knajpy Lwowa”. W ubiegłym tygodniu mogliście poczytać jej fragmenty. Warto sięgnąć i po resztę. Ale zanim to nastąpi trzeba odpowiedzieć na trzy pytania. Oto one:
1 – W lwowskich knajpach bywał, pośród innych profesorów tamtejszych wyższych uczelni, pewien matematyk, który później był kilkakrotnie premierem polskiego rządu (od przewrotu majowego począwszy). Kto to był?
2 – W 1782 roku założono jedną z najsłynniejszych fabryk, która szczyciła się iż jest najstarszym zakładem przemysłowym w kraju. Była to wytwórnia wódek. Jak się nazywała ta fabryka?
3 – Po II wojnie mieszkańcy Lwowa w znacznej grupie wylądowali na tzw. Ziemiach Zachodnich. Wraz z nimi przewędrowały także lwowskie przepisy kulinarne i kucharze. Gdzie jest teraz najbardziej znana lwowska knajpa i jak się ona nazywa?
Kto zna odpowiedzi ten szybko wysyła je na adres internet@polityka.com.pl i czeka na listonosza z nagrodą.
Komentarze
Ja nie odpowiadam, bo ostatnio musiałam półkę na nagrody wykombinować…
I nemo chciała mnie, tego tam, wykolegować 👿
Podczytuję wywiad z dziećmi Starszych Panów. O diabli… to my też starsi są?!
Nostalgię zapodawam. Z poprzedniej strony.
http://alicja.homelinux.com/news/01.jpg
Alicjo,
Nawet nie wiem gdzie Cię szukać w tym tłumie.
Napisać, napisałam, ale to wiadomo? Nemo już pewnie wstała i Stanisław i Andrzej J. i dziesiątki bliżej nie znanych. Ech, te pożądania słowa drukowanego na ulubione tematy.
Bardzo daleko, Pawle, ostatni rząd. Tu chłopaków zgarniam… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG-s.jpg
No taaak… 1973….. a ja wtedy to co najwyżej w planach byłem 😉
…ale piękne dziewczyny i chłopaki byli my, Pawle, nieprawdaż?
Prawdaż, prawdaż. Ja swoje zdjęcia studniówkowe mam gdzieś zakopane i póki co nie czuję w sobie chęci, aby je oglądać. Prawdę mówiąc znacznie lepiej wspominam inne studniówki na które chodziłem jako osoba towarzysząca 😉
Przy okazji szukania odpowiedzi do dzisiejszego konkursu znalazłem taki wpis:
„1897: Polsko-rosyjskie ?Towarzystwo Warszawskie Oczyszczania i Sprzedaży Spirytusu? zjednoczone później z ?Rektyfikacją Warszawską? buduje wytwórnię wódek. Lokalizacja zakładu nie jest przypadkowa. Stacjonują tu wojska rosyjskie., na potrzeby których produkuje się dziesięć milionów wiader wódki rocznie. Każdy żołnierz, oprócz racji żywnościowej, dostaje również dzienną rację wódki. Litr w czasie wojny. Pół litra w czasie pokoju.”
To chyba koło mnie mieszka paru dezerterów z armii rosyjskiej bo dawkę pokojową przyjmują co dzień 😉
Ja byłam tylko na mojej studniówce, Pawle. A propos, jest na tym zdjęciu nasza Alsa, moja najbliższa przyjaciółka, ale nie wskażę jej paluszkiem, bo mnie zabije, nawet przez Ocean 😯
…dziesięć milionów wiader? 😯
Bożena i Mirek. Minęło troche lat, dla młodych jak Paweł to abstrakcja 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_2938.jpg
Od wieczora pada deszcz i piękna zima została tylko na obrazku : http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-21.htm
Oj, pada,pada,a jednocześnie na moich porannych
szlakach było lodowisko.Tylko Piksel (mały sznaucer)
nie wpadał w poślizg, a z deszczu też niewiele sobie robił.
Dopiero włączyłem komputer, wcześniej nie mogłem. Jaka szkoda. Bardzo łatwe, niczego nie trzeba szukać, a nagroda pociagająca.
Alicjo, teraz studniówki wyglądają inaczej, przede wszystkim odbywają się głównie w restauracjach. Trójmiejską prasę przed tygodniem obiegły zdjęcia ze studniówkowego poloneza na Długim Targu.
Wyjaśniła się tajemnica odmiennego wyświetlania alicjowego drzewka na dwóch różnych blogach. Każde oględałem na innym komputerze, z różnie ustawioną rozdzielczością ekranu.
Wódkę się chyba fasowało. Coś o tym można przeczytać nawet w Szwejku. Ale chyba w armii austrowęgierskiej normy były skromniejsze. W armii rosyjskiej służba z poboru trwała 25 lat Jeżeli 20% z tego przypadało na wojnę, żołnierz miał okazję wypić w trakcie służby 5475 litrów przydziałowej wódki.
„Kto stale rozmyśla, oddaje się ciągle męczącym, dręczącym rozważaniom, często popada w gniew, złości się z powodu każdej drobnostki i staje się marudny …”
(…) Ewald Wolff Kuracja winogronowa
Panie Piotrze! Upominek doszedł! Dziękuję! 🙂
Ja znowu studniówkowo…
akurat rozmawiałam z moim serdecznym przyjacielem, partnerem studniówkowym.
Tyle lat, a tak fajnie sie nam rozmawia.
Stanisławie?
Mnie sie wydaje, że rzuciłam tu i tam to samo…
Idę dospać, po pogaduchach z Polską…
Poprawka do adresu:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-21.html
Alicji studniówka to się chyba odbywała w sali gimnastycznej sądząc po zakratowanych oknach w tle.
Nasze Liceum miało akurat dużą aulę i tam byla studniówka. Ale siatka maskująca była taka sama jak na studniówce u Alicji. Była też jemioła pod sufitem , spódniczki mini , takie same białe bluzki i fryzury i fotki czarno-białe.
U nas brzydko i deszczowo. W kuchni jeszcze nie skończone przemeblowywanie. W miejscu lodówki jest już szafka narożnikowa stojąca z wysuwanymi półkami typu magic. Takie szafki w są bardzo drogie w sklepach typu „Studio Kuchni” i na przykład w sklepie firmowym Wolsztyńskiej Fabryki Mebli kosztują przeszło 2 tys PLN natomiast w IKEi ok 600 PLN. Dziwią mnie te dysproprcje cenowe skoro jakość mebli jest prawie taka sama . No może w IKEi lepsze . Nie mam jeszcze blatu górnego. Wszystko wskazuje na to ,że nie dobiorę takiego koloru jak mam dotychczas i będę musiała wymienić cały długi blat na ciągu stojących szafek. Jutro sprawdzę w Castoramie. Tam mają dobre ceny. No bo moje marzenie – blat marmurowy – w grę nie wchodzi. Producenci mają ceny zaprowe , pomyślane na bardzo zamożnych odbiorców. Dojrzałam też do tego ,żeby kupić wyciąg nad kuchenkę gazową i wymienić górne szafki. Ale to dopiero w lutym. Od 24 stycznia do 3 lutego mam już zabukowane miejsce na wyjazd . Teraz są wszędzie promocyjne ceny. I warto. Zgłaszam już teraz swoją przewidywaną absencję przy blogowym stole,żeby mi znowu Alicja nie dawała czerwonej kartki. 🙂
Wydaje się, że producenci mebli kuchennych celowo zmieniają wzornictwo blatów i uchwytów, żeby przy najmniejszej zmianie w kuchni trzeba było wymieniać wszystkie blaty i wszystkie uchwyty. Już to przerabiałem.
W 1973 nawet w planach mnie nie bylo, wymiana kuchni jest rzecza upiorna i planowac poki co nawet nie bede.
Studniowke mielismy w auli, przynajmniej tzw. czesc oficjalna. W „marcinku” sala gimnastyczna jest w osobnym budynku i uzywanie jej w celach zabaw byloby niewskazane.
„Za moich czasow” krotkich spodniczek za wiele nie bylo, raczej w modzie byly suknie wieczorowe…
Zyje, czytam, czasu malo….
Zapowiadała Pyra, że MUSI mieć „Knajpy Lwowa” i tak się stało. Choć prawdę mówiąc nie wiem, która z Pyr odpowiedzi przysłała. Podpisała się Ania. Ale przecież obie zgodnie żyją pod jednym dachem. Wysłałem więc książkę do Poznania. Gratulacje!
A odpowiedzi są następujace:
1 – prof. Kazimierz Bartel
2 – Wytwórnia Wódek J. Baczewskiego
3 – Karczma Lwowska we Wrocławiu.
W Karczmie Lwowskiej podaja (przynajmniej podawali kiedys) wybor dan. Male porcje roznych potraw. Poniewaz trafilam tam w ramach pokazywania Ulubionemu Polski i jej roznych zakatkow, Karczma byla idealnym miejscem do poznawania kuchni wschodniej.
Pyro/ Aniu! Gratulacje! 🙂
Pyry, gratulacje!
Z bólu i rozpaczy, że nie wygrałem, muszę coś sobie kupić na otarcie łez 😉
Ależ radocha! Dziękuję. Pisała Młodsza, podpowiadała Starsza – ona jest szybsza, a ja „wiedząca”. Właśnie poszła do roboty i wróci dopiero na obiado-kolację, Nie wiem jeszcze co ugotuję, bo nijak nie mogłyśmy uzgodnić apetytów. W końcu wychodząc rzuciła prowokacyjnie „Ugotuj szparagi, tylko dużo”. No, zabiję kiedyś żmiję, co to ją „na mymłonie”!
Grażyno,
Jeżeli chodzi o dobranie kolorystyki blatów to warto poświęcić trochę czasu i poszukać w innych miejscach. Może dotychczasowe blaty mają gdzieś na spodniej stronie nazwę producenta, wtedy byłoby łatwiej.
Ja ostatnio zamawiałem sobie dodatkową szafkę do kuchni. Ale problem z dobraniem blatu rozwiązałem wyciągając ze szpargałów w garażu spory kawałek blatu, który mi pozostał po robieniu kuchni 7 lat temu.
A my mamy w spadku po poprzednich właścicielach naszego
mieszkania szafki w kuchni w „milutkim” szaro-grafitowym
kolorze 🙁 Ta szarzyzna przygnębia nas bardzo,ale póki co
nie mamy wystarczająco dużo samozaparcia,aby w jakikolwiek
sposób zmienić ten kolorek.
A zatem pomalowaliśmy ściany na żółto i wszystko razem
sprawia, że mamy jednak ochotę przebywać w naszej kuchni 🙂
Gratulacje dla Pyrowego teamu.
Jesli chodzi o szafki z Ikei, to, o ile sie nie rozwala przy przestawianiu, maja jeden plus sa normowane i nie zawsze odswiezajac kuchnie trzeba kupowac cala szafke, wystarczy tylko kupic nowe drzwiczki i instalacje do szuflad, sa nawet listwy i plastikowe tasmy, ktorymi mozna pozaklejac uszczerbki i w ten sposob ma sie caly nowy front.
Cebula z miodem pomaga, tylko slaba jezdem jeszcze.
Grażyno – marmur się na blaty kuchenne nie nadaje (podatny na kwasy, struktura porowata i jak się splami trzeba szlifować) nadaje się granit. Koleżanka ostatnio kupiła i wyszło jej, że cena pokrywa 2,5 krotną wymianę blatów tradycyjnych. Chyba warto.
Pyro, najnowsze wiadomości z frontu:
cytrusy pachną,
cukier się rozpuścił ,
a zatem będziemy teraz uszlachetniać procentami 🙂
Dalszy ciąg utrapień lotniczych. Moja miała dziś przylecieć z Paryża przez Monachium i wylądować o 16:40. W Monachium mgła, więc leci przez Frankfurt i będzie o 20.
Gratuluję Pyrze. A ja nie dość, że się spóźniłem, to jeszcze nie doczytałem dokładnie trzeciego pytania i podałem Fonsia, który już od wielu lat nie istnieje. Swoją drogą żadna Karczma Lwowska Fonsiowi nie dorówna. Takiej atmosfery nie da się już chyba stworzyć.:
http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?t=2684
i jeszcze:
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,1195667.html
Pyro masz rację.Blaty kuchenne najlepsze są z granitu. Ja napisałam marmurowy – bo przeglądałam ceny u producentów wykonujących różnego rodzaju wykończenia kuchenne właśnie z marmuru i granitu.
Paweł już rozpuściłam wici wśród znajomych i mam namiary na dobrego i producenta mebli kuchennych w pobliżu Rokietnicy ( to w niewielkiej odległości od nas). Człowiek jest sumienny i niezbyt drogi. I co najważniejsze przyjedzie do domu i zmontuje mi wybrany blat . Kto z was przerabiał montaż blatu nad ciąg szafek stojących , zakończonych szafką narożnikową ( czyli w kształcie litery L , to wie o czym mówię.).
Nie jest wykluczone że właśnie u niego wybiorę również szafki wiszące.
Jutro ma dojechać z katalogami i wzrornikami .
Danuśka moje kuchenne szafki wiszące też mają swoje lata i przerabiałam je na najrózniejsze kolory. Były fabrycznie białe , potem własnoręcznie wykonanym szablonem zmieniłam na motywy łowickie ,gdzy przyszła moda na black-red-white -moje szafki też nie oparły się tej modzie , następnie były tylko jednolicie czerwone bo czerwony zlewozmywak był wciąż dobry . Po wymianie zlewozmywaka na srebrny , okleiłam je tapetą zmywalną . Tapeta już zaczyna mi się odklejać . Czas więc na kolejne zmiany. Tyle że zaczynam „ab ovo”. Będą nowe szafki z białymi frontami.
Mnie po dzisiejszym konkursie naszła refleksja, że lepiej mieć wszystko w głowie a nie polegać na sieci. Okazuje się, że Pyry były szybsze niż wyszukiwarka internetowa.
A specjalnie dzisiaj wcześniej wstałem, dojechałem do biura o 7,45, otworzyłem stronę Gospodarza, Googla i zrobiłem nawet szablon maila z odpowiedziami. Potem zrobiłem kawę i odliczałem sekundy do 8.00
Ale jak to ktoś ostatnio tu powiedział (chyba Sławek) jestem małolatem więc muszę się jeszcze duuużo uczyć…
Przy okazji przypomniał mi się kawał:
Idzie dwóch pracowników pewnego biura do pracy. Pierwszy, młody i zaangażowany dźwiga laptopa, segregatory i masę papierów. Starszy ma reklamówkę z kanapką i jabłkiem. Młodszy pyta z podziwem: „Ty to masz wszystko w głowie?” A starszy: „nie, w d..” 😉
Paweł, 😆
Widzę, że wróciłam w odpowiednim momencie. Pyry, gratulacje!
Byłam w stolicy, ale zapowiadanej gołoledzi nie było, +1 st. pochmurno z przejaśnieniami. Ma spaść dużo śniegu, tak straszą na weekend 😯
Grażyno – zapomniałam wspomnieć ( a nie jest to ponury żart), że Inka swoje blaty załatwiła ,,, u kamieniarza nagrobkowego. Był o wiele tańszy od „wykończeniowca” Być może potraktował sprawę jako sondaż nowego rynku albo fuchę.
Grażyno,
Czy dało się zauważyć po cenach, że recesja dotyka firmy meblarskie?
Właśnie planuję zakup paru mebli do domu, akurat nie do kuchni tylko do pokoju córki i zastanawiam się czy jest to dobry moment, czy też może lepiej jeszcze chwilę poczekać.
Jasny pieron… -21C.
Dobrze, że ta Afryka w planach…. no wiecie co…. nerwy można stracić!
Pyro,
blaty granitowe? U nas to luksus… synowa bardzo sie wahała, czy sobie pozwolić, no ale pozwoliła… chyba około stówy za stopę kwardatową (stopa = 30x30cm)
Zachmurzyło się znowu, od Alicji ciągnie ziąbem, idę ugotować kaszimannę do ogrzania duszy 🙄 Byłam w nowo urządzonym sklepie i odkryłam ciasto strudlowe na rolce. Jak folia 😯
Nemo,
u nas nazywa się to plylopastry (albo philo, nie pamietam), jak papier pergaminowy, dobrze, że mi przypomniałaś. Grecką (chyba) metodą kilka takich smarowałam masłem, starte jabłka + trochę miodu/cukru w środek i do piekarnika.
A kaszimanny nie mogę znalezć (nie powiem, żebym specjalnie szukała).
No i tak – lot do Johannesburga zarezerwowany (zanim sprawdzilismy, czy paszporty ważne…) i popisuję sobie z Jadzią tam i nazad, i nagle…Jadziu, a ja przecież nie mam twojego adresu!!! Faktycznie, mailujemy od lat, a oni od tamtego czasu juz 5 razy zmienili miejsce zamieszkania!
Limpopo! Hej, przygodo!!! 🙂
Przygodo, ahoj!!!
To ciasto phylo czy filo było dotąd w paczuszkach, takie poskładane lub zrolowane arkusiki, a to jest na rolce, można odcinać z metra 😯
O, to muszę sprawdzić… u nas to były zamrożone zrolowane arkusiki. Tych zrolowanych było za dużo – a trzeba było rozmrozić wszystko (dodam, ze tańsze od barszczu, 99 centów za paczkę, za dużą na potrzeby). Swoja drogą, to się przydaje nie tylko na strudel, ale i inne takie tam zapiekane, na przykład szpinak z fetą czy jakieś mielone z czymś, wczesniej podprawione i zrobione…możliwosci sporo. Aż sobie zapisałam na karteczce – nie łapiecie się na tym, że coś się przez jakis czas ciągle używa, potem przestaje i zapomina się, że coś takiego istniało? 😯
Alicjo, pozazdrosciłem i zaraz po powrocie z pracy usmażyłem naleśniczki. No, ale od usmażenia do potrawy jeszcze daleka droga. Będą z nadzieniem szynkowo (serano) cebulowo pomodorowo paprykowo (żółta) serowym. Idę kontynuować. Będzie się miała Kitka czym pożywić, jeśli doleci. Do tego kieliszek valpolicelli, tej prawdziwej classico superiore.
U mnie nie jest mrożone. Również francuskie jest zawsze świeże, a w przepisach często stoi: rozmrozić ciasto…
Już mi cieplej, zjadłam kaszimannę z cukrem i cynamonem, Osobisty je podstygniętą z konfiturami wiśniowymi.
Z tego ciasta robiłam już burek z fetą i rozgniecionym ziemniakiem, dobre było. A teraz to nawet mam czarnuszkę do posypania, będzie jak należy. Następnym razem.
…Stanisławie,
w naleśniki wszystko można, prawda? Ja mam na dzisiaj ziemniaki w mundurkach ugotowane. To danie musi być na 2 dni, bo inaczej pan J. się zapłacze.
Jak dla mnie – nic łatwiejszego, podsmażyć ziemniaki plasterkowane (*plasteryzacja*?! <– patrz http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Kryminal_tango.html ), posadzić dwa jajka, sałata… i zostało trochę tego południowoafrykańskiego wina z wczoraj, co to Jerz się zdziwił, że białe. Sam dokonał zakupu, gapa! W sumie niezłe, ale dla mnie białe wina są bardzo lekkie smakowo. Lubię ciężkie czerwone wina. Shiraz i ta półka.
…:)
Wiecie co… ile razy mi nie dopisuje humor, tyle razy (juz zapamietałam!) klikam sobie na kryminal Tango i zaraz mi się poprawia 😉
”
– Plasteryzator, słucham!
– Stary, jest robota! Bądź u mnie za godzinę.
Plasteryzator jęknął. Robota! A u niego sobota! Odetchnąć by? no dobra, ale z bandą Ratatuja trzeba się rozprawić. Bakłażany załatwione? klan Pommodores załatwiony, co mu do cholery każą kroić, cukinię?!”
Podobnie podchodzę do wina jak Alicja. Shiraz jak najbardziej, ale z północnego Rodanu. Shirazy australijskie, afrykańskie i amerykańskie czy ostatnio sycylijskie zdają się być ciut kiczowate. Nadmiar piękna.
Naleśniki już tylko podsmażyc, ale to jak będzie drugi biesiadnik
o… i tam stoi, że CDN (ciag dalszy nastapi, nie Canada!).
No to może byśmy się zabrali kiedy w te zimowe dni?
Tylko proszę o stosowną *przed tekstem, ja pozbieram i dorzucę. Sami przyznajcie – o tej porze roku poczytać o Botwinnikowie… mniam! Aż mi koperek zapachniał…
Stanisławie,
a ja mam słabość do kiczów chilijskich 😯
Swoją drogą, shiraz wziął się z Persji.
Już się szykuje na południowoafrykańskie wina!
Alicjo,
w pewnym sensie masz rację.
Shiraz nie pochodzi z Shiraz. Chyba, że jest to historia sprzed, powiedzmy 6000 lat. Ani też z gór Zagros, ani z Persji.
Chylę czoła. Niektórzy koneserzy zadawalają się paroma regionami, a dla pana Stanisława winny globus to mało.
Serdecznie pozdrawiam
Gastrofilou
zlewkrwi
Alicjo, intensywnie polecam, z pewnoscia sie nie zawiedziesz, Rudy kiedys latał i dowoził, są dokładnie takie, jakie lubisz, mowie o czerwonych, po mojemu naumieli sie chlopaki, wolty maja raczej podwyzszone, ale tylko cieniasa to przejmie, Ty wszak do tej bandy nie nalezysz,
ciesze sie, ze „film” Ci sie podobal az do wedzonej makreli
Zlewie,
no więc tak daleko by to szło… kiedyś czytałam na ten temat, bo mam tu takiego Persa kolegę, i on mi podsunął, terazniejsi od setek lat niepijacy, ale ponoć szczepy tych tam pochodzą stamtąd.
Z Jadzią już wszystko uklepałam względem Afryki i znowu o adresie zapomniałyśmy 😯
Ale dziewczyna dopiero co z Polski wróciła i musi odespać. Dwie doby, powiada. Według mojego rachunku to już trzecia leci…
Miłej lektury
http://en.wikipedia.org/wiki/Syrah
no i patrz Pan genetycznie potwierdzili, ze z nad Rodanu, niech sie teraz jakis Pers uprze, juz ma w plecy
A oto kolega kolegi
http://www.darioush.com/
A po co ma się upierać.
Dobrze. że łba nie rozwali za obrazę shiraz jakąś tam genetyką.
Winem się przejmujecie…
Byle smakowało! Genetyka…
Tymczasem ja mam problem. Żonie mojego studniówkowego partnera nie podoba się, że rozmawiamy czasami via skype. No przecież to ona mnie wynalazła na sieci!!! Czy ja się napraszałam?!
Sama do mnie napisała i zadzwoniła!!!
To raz, a po drugie… przecież po latach to mój serdeczny przyjaciel, a nie jakiś tam absztyfikant.
Idę sobie czegoś nalać, bo godzina toastu się zbliża….
Za co dzisiaj pijemy? Za shiraz?
Dużą już jesteś dziewczynką, Alicjo, a się dziwisz 💡 A może po to rzeczona żona Cię wynalazła, żeby móc sobie teraz spokojnie być zazdrosną?
http://www.kurdesz.com/
Jest toast… Agnieszki, naszej od wina sommellierki 😉
Zdrowie wszystkich Agnieszek!
Marialko…
też tak sobie myślałam. Toż za Wodą jestem! Wielką, dodam. I starsza kobita do tego…konkurencja… też coś…aż się Jerzor uśmiał (chyba mnie obraża?!)
Wszystkim Agnieszkom – najlepszego! Już nalewam shiraz (na raz)!
Czy można zrobić toast gorącą herbatą?
Zmarła wczoraj nasza koleżanka. Jeszcze nie mamy pewności ale wiele wskazuje na samobójstwo. Nawet pić nam się nam nie chce.
Mam nadzieje ze hasla z Wikipedi sprawdzacie niezaleznie jako ze wiki jest krotko mowiac do d…. Zbyt duzo bzdetow tam jest, zeby wierzyc czemukolwiek.
„Alu, nic sie nie martw. Odbiore Was z lotniska, odpoczniecie co nieco i ruszymy w trase. Tez myslalam o Kapsztadzie i Kruger Parku. Sama z checia gdzies bym sie ruszyla. Tym bardziej, ze kazdy wolny czas spedzalam w Polsce, w (…).
Namiary, adresy – nie sa Wam potrzebne, bo jak widzisz od postawienia nogi na afrykanskiej ziemi bede z Wami. Jagoda”
🙂
yyc,
no przecież to wiemy od dawna…. (about Alice…)
…chciałam powiedzieć… about wiki 😉
No to swietnie. Tyle czemu tu tyle cytatow z wiki skoro wiecie ze to g.. warte?
yyc,
czy mógłbyś wskazać w tym artykule z wiki o syrah kilka bzdetów.
Jako, że nic durnowatego tam nie znalazłem proszę Cię najmocniej o pomoc.
Gastrofilou zlewkrwi
No… Alicjo – ja chyba muszę z Tobą ‚na stronie’ pogadać. 😉 Ale to później, bo teraz fachowiec naprawia mi piec gazowy. A otwartym tekstem, to dlaczego szukasz okazji do toastu, skoro najmarniej dwie babcie są na tym blogu, a dzisiaj Dzień Babci?
Pyro, radości z wnucząt, czego i sobie życzę. 😀
Alsa…
no przecież nie jestem jeszcze babcią! Skąd mam wiedzieć…
A „o co Ciebie chodzi”, że aż na stronie musisz? 😉
Domyślam się, ale nic nie mówię!
Z Jadzią wszystko dopięłyśmy właśnie szczegóły najszczególniejsze, ależ jestem… diabli, tylko ten lot. Do Londynu, cały dzień w Londynie, a potem 13 godzin. Latanie. No nic, chyba się przynapiję albo co.
Nie patrzcie tak… jakoś trzeba znieść, czyż nie? 😯
Marialko… :(((
Czy można zrobić toast gorącą herbatą?
Zmarła wczoraj nasza koleżanka. Jeszcze nie mamy pewności ale wiele wskazuje na samobójstwo. Nawet pić nam się nam nie chce.
Ona była ruda,ale niezupełnie;
(pewien połysk we włosach grasował)
———-
Rewolwer nie byół większy od róży.
Pik i Inge rozpoczęła podróże…. (KIG) Inge Bartsch
Pewnie, że dzisiaj za Babcie i Dziadków – Alsa, Antek, Piotr z Barbarą, a Barbara z Piotrem, Pyra i nie wiem kto jeszcze Wanda TX jeszcze nie i Alicja też nie, o! mam Lulek wszak Dziadkiem jest. No, to bardzo proszę.
Marialko – trzymam Cię za rękę, nie pomoże, nie zaszkodzi, ale potowarzyszę.
Dzisiaj za Babcie jutro za Dziadków! Zdrowie!
cześć Bando!
Cześć, Brzucho.
Marialko, towarzyszymy z Jerzorem. Wzorem Pyry, za rękę. Pozdrowienia dla D.
Alicjo, a gdzie konkretnie jedziesz i na ile, i co tam będzie się działo?
A w Londynie może Basia ma dyspozycyjnych znajomych, albo co?
Zdrówko Babć wypić należy, łaski nikt nie robi!
Zdrowie, Kochane Babciusie! 🙂
Wróciłam przed chwilą z kina. Film „Ile waży koń trojański” – bardzo mi się podobał. Jest też niezwykle wzruszający wątek z babcią ( D.Szaflarska).
Też bym już chciała być babcią.
Wszystkim Babciom – dużo zdrowia.
Dobranoc.
Danuta Szaflarska – wielka aktorka!
Można by to nazwać – film jednej Aktorki. „Pora umierać”. Kto nie oglądał, niech się spieszy.
czesc Brzucho tez
z tego wszystkiego zapomnialem o dniu Babci, dzieki Wam Alzheimer mnie na chwile opuscil, wydarlem Mlodego z wozu i obudzilismy Babcie Ircie zyczeniami,
na marginesie, jutro Dziadka, nie zapomnijcie
mt7
jadę do przyjaciółki ze szkoły podstawowej i z ogólniaka… Okolice Johanesburga, jak Jadzia pisze. No i cos na te 3 tygodnie wymyśli, i już wymyśliła. http://alicja.homelinux.com/news/img_5734.jpg
Jadzia i ja, po 30 latach….
za oknem zmarzlina (chyba wieczna)
śnieg polany deszczem, zamiania się w lukier
och jak ja bym teraz pojechał do Kapsztadu
Brzucho,
będę i sprawozdam 😉
Interesy od kuchni – http://wyborcza.pl/1,75480,6177176,Zagadkowe_pozeranie_Sfinksa.html .
Alicjo – i psa – na ten film trzeba sie wyciszyc. Ogladalismy nie tak dawno i duzo osob nie wytrzymywalo dla nich „nic nie dziania sie”
Pora umierać?. Kto nie oglądał, niech się spieszy.
Alicjo a kto sie spieszy na taki film”Pora umierac” ?
Czys ty oszalala?
A kto napisal slowa i muzyke do tego filmu Alicjo?
Ze swiata czterach stron z jarzebinowych drog,gdzie las spalony,wiatr zmeczony,noc i front,gdzie nie zebrany plon,gdzie poczernialy glog- wstaje dzien.
Odpoiwedz znajduje sie w tekscie.
To jest naprawdę dobry film. A nazwisko kompozytora muzyki (Włodzimierz Pawlik) nic mi nie mówi, pewnie Dorota z Sąsiedztwa będzie wiedziała.
WandoTX,
niby nic się nie dzieje, a się dzieje…głównie dzięki grze Szaflarskiej.
Alex,
Edmund Fetting to śpiewał. Kto skomponował, musiałabym pogooglać 😯
(i zaraz to zrobię!)
Tez nie wiedzialem ze slowa Osieckiej i muzyka Komedy.A piosenka ladna.
# Piosenka: DESZCZE NIESPOKOJNE
Tekst piosenki:
Na łąkach kaczeńce,
a na niebie wiatr,
a my na wojence
oglądamy świat.
Na łąki wrócimy,
tylko załatwimy
parę ważnych spraw.
Może nie ci sami,
wrócimy do mamy
i do szkolnych ław.
Deszcze niespokojne
potargały sad,
a my na tej wojnie
ładnych parę lat.
Do domu wrócimy,
w piecu napalimy,
nakarmimy psa.
Przed nocą zdążymy,
tylko zwyciężymy,
a to ważna gra!
Na niebie obłoki,
po wsiach pełno bzu,
gdzież ten świat daleki,
pełen dobrych snów!
Powrócimy wierni
my czterej pancerni,
„Rudy” i nasz pies.
My czterej pancerni
powrócimy wierni,
po wiosenny bez!
* Muzyka piosenki (-nek) : Adam Walaciński
* Słowa piosenki (-nek) : Agnieszka Osiecka
* Wykonanie piosenki (-nek) : Edmund Fetting
Komedy?!
Mnie wyszło na Walacińskiego….
😯
http://www.youtube.com/watch?v=uy8ck_2hyu8
…I Grigorij tam jest, moja miłość!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5322.jpg
🙂
Alicji nie powinno się wpuszczać za próg. Wejdzie, utrwali i opublikuje 😯
A Grigorij w rękę mnie pocałował! Miałam nie myć…tak byłam przejęta, że zapomniałam i umyłam 🙁
Nie wszystkie dziewczyny kochały się w Janku! Ja w Grigoriju, o! Co wyszło na dobre, bo nie miałyśmy się z siostrą o co kłócić… 😉
Film Prawo i piesc Hofanna i Skorzewskiego.