Winne marynaty i słodkości
Ciąg dalszy kuchennych porad z winem w roli głównej dotyczyć będzie marynat i deserów. I one zaczerpnięte są z „Poradnika dla smakoszy” wydanego przed paroma laty przez Arkady:
„Już starożytni Grecy i Rzymianie marynowali i konserwowali w winie, wiedzieli bowiem, że marynowane mięso dłużej się trzyma, a jednocześnie robi się delikatniejsze, bardziej aromatyczne i, co za tym idzie, smaczniejsze. Dlatego do dzisiaj wkładamy w ostrą marynatę łykowate albo nieprzyjemnie pachnące mięso, na przykład ze starszych zwierząt, lub dziczyznę. Lub po prostu mięso nie posiadające własnego, swoistego smaku, takie jak królik.
Do marynaty używamy dobrego wina, obojętnie białego czy czerwonego. Ważne jest, żeby było mocne, aromatyczne i przede wszystkim żeby zawierało dużo kwasów. Bowiem kwas udelikatnia i dodaje sosom głębi i długości. Dlatego odpowiednie są młode, krzepkie, czerwone wina z niewielką ilością garbnika, na przykład nieskomplikowany riesling lub chardonnay.”
Wino świetnie wpływa i na smak deserów. Wiedzą o tym wszystkie łasuchy. Czytamy więc: „Wino używane jest we wszystkich krajach produkujących ten trunek także do przyrządzania deserów. Krem piankowy z wina spotykany jest wszędzie między Hamburgiem a Palermo, tylko że na Sycylii nazywa się zabaglione.
„Pijane panny” to nazwa bardzo kalorycznego niemieckiego deseru. W jego skład wchodzi krem z białego wina, soku pomarańczowego, tartych migdałów i rodzynek w wódce i czegoś w rodzaju malutkich, na tłuszczu smażonych pączków. Owe nie całkiem dla młodzieży dozwolone „panny” są tak pożywne, że nawet trzeźwi panowie powinni ich tylko spróbować.
No i w końcu istnieje wiele tak szlachetnych, słodkich win, że już same w sobie stanowią one najwspanialszy deser.”
Tu jako przykład mogę podać włoskie Vin Santo z twardymi jak sucharki migdałowymi ciasteczkami cantucci.
Komentarze
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-09.html
Cantucci pasują do każdego deserowego wina i są proste do wyprodukowania, jak się ma całe, nieobrane migdały i orzeszki piniowe.
Zabaglione czy francuski Sabayon ma polski odpowiednik – sos szodonowy. Jest w mojej starej „Kuchni Polskiej”.
Czy Ty Marek musisz ciagle pokazywac te zimowe krajobrazy. U nas Ruski zakrecil kurek z gazem a Gospodarz ukaral mnie pobytem pod pierzyna do poniedzialku.
Antek milczy a móglby sie odezwac
Pan Lulek
Moje ulubione wino deserowe to Malvasia di Lipari DOC i tokaj.
Szybkim okiem przelecialam przez wasza wczorajsza dyskusje o piecach kaflowych i mnie strasznie rozczulila. Tylko sie zastanawiam, czy nadal by te piece wzbudzaly taka milosc, jabyscie z wiadrami wegla codziennie na 3 pietro w kamienicy musieli zasuwac. 😉
Jak sobie siedze w moim duzym pokoju z centralnym, to tez sobie mysle, ze piec kaflowy by w nim pieknie wygladal, tylko od razu tez jakis niewolnik albo dwoch do obslugi by sie przydalo.
W tubylczych deserach wina sie raczej nie uzywa. Jedyne, co do tej pory napotkalam, to stoofperen – gruszki gotowane w czerwonym winie z przyprawami. Podaje sie to jako dodatek do mies.
Mniam – cantucci. Bardzo lubię. Ostatnio w polskich kawiarniach-sieciówkach pokazało się coś „w podobie”.
Tak, z tymi piecami jest dokładnie, jak pisze Nirrod. Wiem z autopsji. Bez niewolnika nie razbieriosz!
A niderlandzko-niemieckie speculoos też by pewnie pasowały do słodkiego wina 😉
Rece precz od Speculaas, zadne tam niemieckie!!! A fakt pasowaloby, kruidnoten tez by pasowaly.
Stroopwafels za to nadaja sie pieknie do herbaty. tubylcy mieli zwyczaj kladzenia takiego wafelka na kubku z goraca herbata w celu podgrzania. W domu Ulubionego nadal sie tak je spozywa. Nauczylam sie jednak, ze polozenie ciasteczka na kubku i wyjscie z pokoju nie jest dobrym pomyslem. Wrocilam a tu wafelek wyparowal. Co ja sie paskudy naszukalam, oskarzajac przy tym lubego o kradziez ciastek. Po 15 min poszukiwan poddalam sie, wymieszalam herbate… i na wierz wyplynely szczatki wafelka.
No nie, dziewczyny 😯
A służba to od czego była?
Johnny slonce moje, a czym ja tej sluzbie zaplace. Byc byla, ale juz nie ma. Katarzyna bierze za sprzatanie 10euro za godzine. za wnoszenie wegla pewnie bralaby z 10euro od no powiedzmy 2 wiader. Ze 20 w weekendy.
Mowimy o okolo 22 tygodniach w roku to wychodzi jakies 1900euro z groszami. ok Kupie sobie piec, po co komu wakacje…
Jaka sluzba ? U kogo ? Samemu sie nosilo. Uwielbiam moje kaloryfery. Tylko naciskam na przycisk aby zmienic temperature. Nawet w mojej Bretanii jest zimno. Dzisiaj rano bylo – 4.
Elapku, homary pod pierzyne
Wole do garnka a pozniej z majonezem wlasnej roboty.
morderca, gotujesz w morskiej wodzie? z zielskiem, czy nature?
Homary, prosze ode mnie trzymac z daleka, ale jakby tak ktos gotowal kraby….
Dziś do obiadu nie użyłam wina ale koniaku. Jest tak zimno (rano -9), że na rozgrzewkę dodałam zielonego pieprzu i Remy M. i wyszły ostre jak diabli polędwiczki wieprzowe w sosie śmietankowym. Ten pieprz, nabyty w Austrii, jest znacznie ostrzejszy od dostępnego w Helwecji 😯
Panie Lulku, podobno Ruskie już puszczają gaz, albo niebawem to zrobią. Cieplej Ci?
Morderca nie jestem. To moj zabojad wrzuca do wrzatka. Z wiekiem stalam sie bardziej wrazliwa i na niego zrzucilam ten haniebny czynek. Nie homary ( drogie ) a ” araignée „( pajak ) lub „tourteau” . Nie wiem jak ten drugi nazywa sie po polsku.
Na obiad byl couscous ze wzgledu na niska temperature Oczywiscie z winem. W kieliszku !
Elap, wlasnie krab sie nazywa i w wodzie plywa, Nirrodku, piekne w niedziele na targu spotkalem nienabywszy, unikam gotowania onych w domu, bo Rude mnie wyzywa od roznych takich pozbawionych, ale ugotowane tnie, ze niewiele dla mnie zostaje, a jak juz przy pajakach jestesmy, to te zdecydowanie z wspomnianej trojcy posiadaja najbardziej wyrafinowany smak, narobic sie niestety trzeba cala czapke, wiec te wyczyny zostawiam na wakacje
Dzień dobry Szampaństwu!
O, koniaczków się zachciewa! Wina w kieliszkach i homarów! Rozbrykało się towarzystwo blogowe! Nie wskażę paluszkiem, czyja to wina…
U mnie słońce właśnie wstaje, chyba jest jakiś mrozik, śniegu i owszem.
Ryba
czyś Ty się szaleju objadła?! Toż ja Ci wysyłam papiór za dosłownie parę groszy, a Ty mi tu o orzechówkach i koronkach! Orzechówki napijemy się w Świnoujściu, Poznaniu lub na miejscu Zjazdu III !
Chętnie wysłałabym gotowy produkt, ale po pierwsze, potrzebne wymiary, po drugie, musiałabym zapakować w pudło takie, jakiej wielkości jest zazdrośnica, bo tego się nie da zwinąć w rulon. Po „zgrzaniu” zelazkiem jest to sztywne, jakakolwiek próba zwinięcia czy poskładania pokruszyłaby suszone kwiaty i po zawodach. Oprócz rulonu (starczy Ci na długo) wyślę Ci malutką lekcję poglądową (z małym przykładem), jak to robić.
Tera idę dokonać stosownych oblucji i trza się chyba odziać, skoro homary podają 🙂
O diabli! Jaki znowu mrozik… jest -16C ! Mróz i zamróz!!! 😯
p.s. Nemo, polej ten Remy Martin, a żywo! Wyszłam do garażu, w nosku mi zakrzepło 😯
A ja pod pierzyna i olewam zuakrecanie kurka. Dopuki te Ruskie tylko zakrecaja to jeszcze pól biedy. Gorzej moze byc gdyby przyjechali na kontrole. Trzeba by zaczac pedzic cos ekstra.
Ponadzo wcielo Antka, rozumiemy sie.
Odlegujacy weekendowy wyrok pod pierzyna
Pan Lulek
dla przypomnienia:
http://slawek1412.wrzuta.pl/film/2DigAnSrsY/zakupy
O piecach, choc przekletych za to noszenie wegla juz bylo, o lyzwach i butach solidnych z dziurka rowniez ale bylo jeszcze cos…
Wrocilam prawie nowsza, jeszcze nie nowa, boli mnie wszystko, plecy, szyja i kregoslop. Nie cierpie chodzic do lekarzy, jest to nudne i nic nie daje ale mysle sobie dzisiaj zdolowana bolami kompletnie tam gdzies o pare ulic dalej byl taki doktorek co lamal ci kosci i troche nastawial, wiec jak juz lekarz to taki. Ide, doszlam a tu facet sie gdzies przeniosl w dalsze regiony. Wracam i widze zenskie nazwisko- lekarz ogolny i terapia antybolowa. Mysle no to moze choc napewno tylko masazyk i bole dalej sobie beda.Nie musialam dlugo czekac, co tez nie jest normalne jak sie nie jst prywatnym pacjetem, wchodze kobieta mloda, chyba po trzydziesce, rzeczowa i zainteresowana pacjentem, oczywiscie musze przyjsc jeszcze raz, wymienia co min. ma w ramach terapii antybolowej i ona mowi banki, ja podskakuje bo wlasnie jak mialam te widoki sadzawek zamrozonych, lyzew i wpadek do przerebli to mi sie tez przypomnialy zaziebienia zimowe i sasiadka, starsza pani juz wtedy i jej banki, ktore byly mus przy zapaleniach pluc itd. Wiec prosze pania doktor o banki, pani doktor zaczyna sie spowiadac, ze ona min. jedzila do Chin i tam obok akupunktury sie tego nauczyla, ze to u nas w Europie dziwne ale dobre itd. Mowie, ze wiem, ze znalam to jako dziecko, i ze dobre i ze pragne baniek! Banki postawila mnie jej asystentka zupelnie mloda dziewczyna stara metoda mojej sasiadki, podpalila spirytus nasadzila dobrze, teraz mam nawet lekkie uczucie odprezenia o czym donosze, boli o wiele, wiele mniej i bede latala na banki na podpalanym spirytusie.
bylo juz pytane, ale Stanislawa jak nie bylo, tak nie ma, puk puk, Stasiu, Lulek, Ty doczytuj, Antek na biezaco obecny
Morag, jak powiesz, ze Sasiadka miala Marczynska, to nie uwierze, cale moje szczeniactwo uplynelo pod haslem pluca a fleur de peau przez te jej banki, potem sine plecy, jakby kto kijem otlukl, lubilem jednak ten rytual, ten spirytus i to psssyt przy odrywaniu i ja w srodku pasza chory, a tu kolo mnie lataja, eh, juz nie syczy, przestalo
Slawku, pochodzimy z innych terenow, moja sasiadka byla zacna kobieta, repartiantka zza Buga, taka ze swiadomoscia swojej tradycji, robila przesmaczne sery biale w kaszalcie serduszka, sprzedawala nam mleko i smietane, nazywala sie pani Trojanowska, byla bardzo religijna i stawiala za mojego brata i mnie swieczki w kosciele modlac sie, zeby nas nasza matka nie wykonczyla, gdyz wypuszczala nas calymi dniami i godzinami na charce do ogrodu a to sie sasiadom nie podobalo, mowili, ze dostaniemy „wilka” i gruzlicy.
Baniek to ja sie troche balam ale pani ta byla specjalistka w tej dziedzinie.
Jak w Polsce zaczely sie braki masla to musialam z jej smietyny ubic maslo, otrzymalam od niej takie ustrojstwo jakie ma na zdjeciu corka Nemo, bylo to tak zmudne zajecie, rownie nie zachwycajace jak noszenie wegla, dlatego bylam pelna podziwu dla corki Nemo, ze jeszcze sie z czym takim fotografuje, dla mnie to byly niedostatki zycia na prowincji.
Morąg, co Ty piszesz! Toż podczas ubijania masła mozna się byćo zadumać nad żywotem i w ogóle…
To wcale nie było takie długie, nalezało tylko miec metodę, a nie walić w śmietanę tym ubijaczem. Mnie szybko szło i nawet nie powiem, lubiłam.
Z braku ustrojstwa można było śmietanę do butelki, najlepiej takiej po mleku, bo miała duży otwór, co wazne przy wydobywaniu masła po zrobieniu. Potrząsało się taka butelką do skutku 🙂
Piece były, łyżwy, przeręble i co z tego wynikło, bańki, maselnice… co jeszcze w ramach nostalgii?
p.s.
A pamiętacie takie dialogi:
-Ile zarabiasz?
-Cztery kafle.
(to wrocławskie)
zdajsie, ze harce pisze sie przrez h
ja pamietam o pienadzach sie nie mowi, pienadze sie ma ale to bylo chyba dawno temu…
Morąg,
nie o to… tylko że używało się określenia „kafle” na 1000 zł.
Jasiu czy masz zamiar opuscic dzisiaj dom, bo my wieczorem przyjezdzamy do Ciebie na deskorolce i snowboard´zie
Alicjo, najlepiej w słoiku.
Morążku, ale po bańkach trza ze 2-3 dni leżeć. Gdzie ty się wybierasz?
w nawiazaniu do Piotrowego wpisu przypomnial mi sie coq au vin i figi gotowane w winku, ale juz kiedys o tym bylo, z dziczyzna tez swieta prawda, na marginesie B. Loiseau do marynaty najpierw gotowal winko, podpalal parujacy alkohol, potem to studzil i dopiero zalewal miesine, zrobilem tak samo, dobre bylo
Nemo, sabayon, sabayon? pogrzebalem 🙂 i znalazlem tez w wersji slonej, ktora dosc mnie inspiruje, szczegolnie tutaj:
http://www.cuisine-facile.com/recette.php?id=112&lang=fr
Haneczko,
w słoiku nie przerabiałam – a prawdaż, chyba najlepiej!
HELP !!!
Czym sprać trochę starszawe plamy czerwonego wina z białej bawełny?
Gdzie lezec, tutaj jak sie ma 38 stopni goraczki to ma sie chodzic do pracy, jak dziecko ma 40 stopni to nazywa sie, ze dobrze bo organizm walczy z choraba i robi sie tylko zimne oklady, rosolow sie napewno nie gotuje i nie skacze kolo chorego, my troche bylismy rozpuszczani jednak… w tej rzekomej biedzie.
Alicjo, nie przejmowac sie i wsadzic wszysto do Chlorixu czy innego podobnego swinstwa, material pocierpi ale bedzie biale.
znalazlam piec http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Warszawa#5284525482066600098 z tym, ze to nie Waltera
morag – to prawda, ale … te nasze „rozpieszczania” przyszly z czasow kiedy jeszcze nie bylo antybiotykow.
A po bankach tzw. wygrzewanie bylo mus. Jakie za tym przeslanki nie wiem, jednak jesli juz stara recepta to i postepowanie stare, nie przezieb baniek. To jak z ciastem drozdzowym ma rosnac w cieple i bez przeciagow.
No i jeszcze jedno. Zapamietalam, ze banki przed zapaleniem pluc to tak, ale jak juz jest zapalenie to nie. Tez nie wiem dlaczego, tak bylo i juz.
Banki stawiala nam mama, banki nadal sa ale ja sie juz nie nauczylam. A szkoda.
Alicjo, tutaj gadaja 1/4 octu bialego, 1/4 przemyslowego spirytusu, lub z apteki, 2/4 wody i gabka, ale jesli piszesz, ze starawe, to rozumiem, ze juz pralas, to juz chyba raczej dupa, albo chlorem, jak Morag sugeruje, ale to troche dziala jak nozyczki w zwolnionym tempie
Nie czy to bylo zwiazane z zapaleniem pluc, ale przy kazdym zaziebieniu mialam stawiane banki i jadalam dodatkowe rosolki, w dzisiejszych czasach tubylcy sa tylko w stanie Azjatow wysluchac, iz ich rosol z glonami i imbirem sluzy dobrze, Japonczycy maja nawet taki rodzaj obrzydliwej tlustej herbaty zapobiegajacej objawom zaziebien. W kazdym razie jak odkrywam takie rzeczy i porownuje je z polskimi tradycjami to mi milo, ze przez Polske tyle zwyczajow przeszlo od wschodu po Krym i okolice az po wloska i austriacka kuchnie. Podobno jak Marysienka wyjezdzala do Polski w celu zamozpojscia z Jasiem to obawiala sie, ze jedzie do dzikiego kraju a tu sie okazalo: kawa, tureckie przysmaki, karczochy, futra przepiekne, rzadkie klejnoty i kanalizacja w Wilanowie w przeciwienstiwe do Wersalu.
Przepraszam, ja z prywatą do Pyry.
Masz zajęty telefon. Odezwę się później.
Koniec prywaty.
A teraz będę karmić szefową mojej D. Przychodzi ze swym kolegą małżonkiem. Chudziutkim jak patyczek 😉 Myślicie, że on cokolwiek jada?
moze szparagi i tylko w sezonie? 🙂
Dla wszystkich chorych historia o Rybaku i Orce. ktorzy poklocili sie o lososia. Akcja dzieje sie u wybrzezy Alaski.
Special bonus – przyspieszony kurs jezyka angielskiego.
http://www.youtube.com/watch?v=lDQ1GAZZk6E
Alicjo,
stare plamy na białej bawełnie chlorem (5% liquid chlorine bleach) i nic jej nie będzie. Tak traktuję białe obrusy od lat.
Sławku,
bardzo apetyczny i łatwy przepis i tak przystępnie przedstawiony. Może zrobię coś takiego dla gości w niedzielę.
Morag,
ubijanie masła w maselnicy raz od wielkiego dzwonu to żadne poświęcenie 😉 Moje dziecko było bardzo chętne do roboty i to 2 razy w odstępie kilku dni, bo to było u cioci, nowość i rezultat po niedługim czasie. Gdyby to była codzienna rutyna, to nie wiem…
Bańki były u mnie w domu w drewnianym pudełeczku z przegródkami, budziły respekt i szacunek, ale stawiane były tylko babci, na jej żądanie i raczej chyba profilaktycznie, bo babcia nigdy poważniej nie chorowała. Podobno najskuteczniejsze miały być bańki „cięte” 😯 Ja je utożsamiałam z upuszczaniem krwi, ale nigdy nie widziałam w praktyce.
Raz na plaży na Sycylii pozwoliłam się wymasować wędrownemu wietnamskiemu masażyście i ten człowiek w czapce z elektrycznym wiatraczkiem zapytał, czy mnie coś boli. Gdy wskazałam okolice krzyża, to postawił tam bańkę ze słoiczka po dżemie 😯 Bańka ciągnęła, a on w tym czasie masował mi kończyny. Masaż i ta bańka bardzo były przyjemne, wspominam mile i znowu bym chciała…
Świetny wpis. Znakomity tłumacz. Książka godna polecenia.
Chociażby ze względu na ten fragment warta nabycia:
——————–
Do marynaty używamy dobrego wina, obojętnie białego czy czerwonego. Ważne jest, żeby było mocne, aromatyczne i przede wszystkim żeby zawierało dużo kwasów. Bowiem kwas udelikatnia i dodaje sosom głębi i długości. Dlatego odpowiednie są młode, krzepkie, czerwone wina z niewielką ilością garbnika, na przykład nieskomplikowany riesling lub chardonnay
_______________________________
Ta głebia i zarazem długość kwacha.
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi;
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Trochę się rozmarzyłem.
Otrzeźwił mnie łyk krzepkiego, czerwonego rieslinga.
Mołej zabawy
zlewkrwi
Sławku 😆
Rys, sie czepiasz duzo kwachu w tetrapaku, a tlumacz rieslinga pil w burdelu i tak mu sie skojarzylo, poza tym Arkady mu bylo 🙂 znamy tu takich, co mieszaja
A ta głębia, to głębia ostrości. Mierzona inną długością.
Widze ze tu dzisiaj o chorobach to lece dale,j zeby sie nie zarazic.
Alicjo te plamy to najlepiej wyciac (albo moze wypalic?).
Pogodna swietna, slonko swieci i chyba nawet jakies plusy juz sa……narty, narty, narty zamiast baniek.
A propos banka to tez tysiac…potem dzieki socjalistycznej gospodarce cudownie zamienila sie w milion. Wtedy jeszcze gonilismy Zimbawe.
P.S.
Desperate Housewife dopiero od niedawna na ekranach, wiec skad mial wiedziec o chardonnay
glebia ostrosci zalezy od przyslony, i tutaj dlugosc, nawet w latach swietnych 😉 nie pomoze, znaczy: sie przysoni, sie ma, tumacz mial chyba 1/gembie
yyc,
jak Ci wyszedł smalec?
Byłam w sklepie i nabyłam fasolę, białą, drobną. I gruszki, Kaiser Alexander, twarde jak kamień 🙁
b/ glebia ostrosci zalezy od ogniskowej i tutaj dlugosc pomaga
nemo gruszeczki zmarzly?
Pijmy szybciej, bo się ściemnia.
johnny,
te gruszeczki chyba jeszcze nie dojrzały swojej szansy 😉
jak nadgnija wsadz je w marynate 😉 beda deliktniejsze i aromatyczniejsze 😉
nemo: no wlasnie jeszcze nie wyszedl bo wczoraj po 4 godzinach na malutkim ogniu stopilo sie jakies polowe sloniny i poszedlm spac wczesniej wylaczajac piec. Dzisiaj po pracy wroci na piec i bedzie sie topil od nowa tylko na moze nieco wiekszym malym ogniu. Ale to co probowalem rano to calkiem calkiem….palce lizac.
Johnny, niby tak, a jednak nie, ale my tu o fasoli, trzaby w optyczne blogi, wiec zalejmy winkiem, yyc juz zaczal, szczesciaz, niektorzy w sobote nie pracuja, a jeszcze innym to nie przeszkadza, ze inni pracuja i pija, pozostaje opcja pracowac i nie pic, tylko po co?
yyc,
to Ty jesteś niespotykanie cierpliwy człowiek 😯 4h 😯 To będzie slow food 😉
😯 yyc czy przypadkiem nie robisz sobie jaj z tym smalzem? 😆
Same nieprzywoitosci pragnie on – ten hiszpanski don, troche wylenialy juz, czyli aktualnie zaziebiony ojciec dziecka, pragnie rosolu na dwoch rodzajach mies, babake swiateczna, bo nie bylo, golabki, bo u siebie nie potrafi sobie zrobic i faworki, bo tez nie bylo jeszcze, a wczoraj byly sledziki, slatka warzywna zapelnijaca prawie wiadro, szyneczka gotowana w ziolach i jalowcu coby mu nerwow konserwantami nie nadwyrezac i zrazy z grzybami. Jest wpol do osmej to co ja na nocna zmiane mam do kuchni zasuwac?
jestem za opcja slawku 😉 i ide wymienic pozycje do czytania
tup tup tup
Poszłam w ten mrozny, ale jednak piekny dzień za róg , między innymi w celu wysłania przesyłki dla RYBY . Od 4-12 tygodni, powiedzieli.
Rybo, wysłałam Ci oprócz rzeczonego papieru materiały poglądowe i instrukcję oraz „wypełniacz”, nadała mi się do tego wełna. Będzie na skarpetki dla Matrosa 😉
Tymczasem jeśli masz jakieś kwiatki kwitnące w domu, zabieraj się do suszenia – pomiędzy papierowy ręcznik i w książki, ma wyschnąć na pieprz.
To, co suto pochlapałam czerwonym winem, to duża serweta robiona na drutach przez matkę koleżanki, bardzo tę panią lubię, serweta jest ładna i ma dla mnie wartość sentymentalną także zarówno. Leżała sobie w ciemnym kącie na moim antyku, a że przy barku winnym, to poręczne było do nalewania wina, postawić tam kielich. Wyciągam dzisiaj do prania, zgroza! Za waszą radą wsadziłam w jakiś wybielacz typu chloro-coś. Niech wyżre.
yyc ,
doceniam Twoją radę, ale serweta jest ażurowa i dziury już ma 😯
Wypalać nie będę, przepisy p/poż. i te rzeczy… niech lepiej chlor wyżre 😉
zrobilam mu ciasto niech sie sam z nim tlucze
Tak szybko? Ciasto w 20 minut upieczone? 😯 😀
A mnie interesuje, czemu Sławek uważa, że ogniskowa nie ma wpływu na głębię ostrości?
I co z tego, że nie fotoblog, ale zdjęcia się robi.
Ze smalcem calkiem na serio. Mam w garnku….moze ja wiem z 750-850 gram sloniny do polowy roztopionej (pokrojona w kostke oczywiscie). Sol, majeranek pieprz i czosnek dodane. Zadnych jaj.
No moze 3.5 godziny. Nie pamietam dokladnie o ktorej wstawilem ale kolo 6.30 i ok 10-10.30 wylaczylem.
Kazalyscie na malym ogniu to bylo na malym…ale nic mi sie nie przypalilo.
nie upieczone, wyrobione teraz godzine po juz faworki sa gotowe, chory poweidzial, ze sa swietne i uklony dla pani Basi, bo to wedlug jej recepty a dlasza przyczyna swietnosci tych faworkow to jego tluczenie.
slawku, im krotsza ogniskowa tym wieksza glebia ostrosci, przyslona tez ma wplyw na glebie
yyc,
ale dodatki miały być PO wytopieniu 🙄 Jak to teraz rozgrzejesz ponownie, to tym bardziej musisz uważać, by się nie przypaliło. Zwłaszcza czosnek.
polecam jednak banki, dzialaja cuda energodawcze, dziecko w operze na Zaczarowanym Flecie, w Operze Panstwowej pieknej w berline Ost, w celach edukacyjnych nawet w sukience, mojej zreszta , faworki awansowaly do oceny genialne, babka poswiateczna z zakalcem jak zwykle u mnie, szkoda, ze nie ma Pana Lulka, gdyz jak dowiozlam do Burgenlandii, strucele z makiem tez z lekkim zakalcem Pan Lulek stwierdzil dworsko, ze lubi zakalec, do rosolu musialam dodac kapuste wloska, bo u niego w domu tak bylo, u mnie byla podpalana cebulka, no i golabki potraktowalam pomyslem Alicji, czyli kapuste w mikrofalowce, a ogniskowa im krotsza….
No tak…tak mi sie wydawalo, ze najpierw stopic potem dodac ale nie bylem pewien. No nic jest jak jest. Maly ogien powownie. Dzisiaj mam wiecej czasu.
Te cholerne sikorki cos chyba wyczuly, ze im slonine podebralem bo sie dzisiaj nie pokazaly.
Morąg!
Kapucha w mikrofalówce to nie mój pomysł! Być może i dobry, ale nie próbowałam, ja po staremu gotuję całą główkę, wyciąwszy pierwej głąb, tak na oko i z wyczuciem 😉
zwracam honor pomyslodacwy, pomysl jest b. dobry, po trzech minutach masz kapuste godna do zawijania farszu, tez troche raczeta parzy ale idzie szybciej z tym, ze ja wlozylam juz oddzielone liscie.
Nie czytajcie, to do radiotelegrafisty Pana Lulka.
.–. .- -. .. .
.-.. ..- .-.. -.- ..-
.— . … – . —
-.-. –.. . -.- .- — -.–
.–. .- -.
.–. — -..
.–. .. . .-. –.. -.– -. .-
— -.–
-. .-
.– … ..
– .-. –.. -.– — .- .—
… .. .
-.-. .. . .–. .-.. —
ale mnie wskazujący boli……
Antek 😯
Tu są starzy harcerze! O harcerkach nie wspominam… 😎
.-/.-../../-.-./.-
jakies tajemnice, nie ma przed nami tajemnic!
o diabli… zgubiłam /.—
o nie, miało byc kropa i trzy kreski!!!
.- – –
OK…
Morąg…
przecież łapiesz – radiotelegrafista?! SOS!
Bynajmniej nie beszamelowy. Taki od duchówki i duszy 🙂
Łotr poszedł na łatwiznę i pozlewał kreski razem.
Objaśniam, krótka kreska 1mm, to jedna kreska – ta
dłuższa 2mm, to dwie kreski -ta ta
najdłuższa 3mm, trzy kreski – ta ta ta
Instrukcja TYLKO dla Pana Lulka.
Enigma wyszła jakaś z tego, ale kto jak kto, ale Pan Lulek, koniecznie w okularach da radę!!
ti ta, ti ta ti ti, ti ti, ta ti ta ti, ti ta ta ta, ta ta ta – prosiłem nie czytać!
.-.-. 😉
Enigma!
Przypomnijcie mi , u nas jest muzeum militarne i wszystko o enigmie, mam to pod ręką (20km stąd) i chyba dlatego jeszcze nie byłam 😯
A podobno ciekawa wystawa. Przypomnicie?
Czyżby Klub Morsa? 😯
A jak, Alsa!
Chciałam powiedzieć… .-/.-../…/.-
Poczytamy się w niedzielę, my rano jedziemy popatrzeć na zimę.
Na białą, czystą i nieskalaną zimę a nie jakieś rozmemłane, brudne
i niedomyte coś, co się pod nią w wawie podszywa!
Owocnych obrad!!!
Chyba sie powtarza, ale ta piosenka towarzyszyła nam via samochodowe radio przez całą podróż w Polsce ostatnietniego września. Odnalazłam ją po powrocie … 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=EOs2TSXTOkQ
Za moich mlodych lat. Czas przeszly dokonany. Kiedy w akademiku chcialo sie miec wolna chate dawalo sie kolegom na kino. Rzecza honoru byl powrót nie szybciej anizeli po czterech godzinach.
Najbardziej eleganckim byl powrót nastepnego dnia po sniadaniu albo po poludniun po zajeciach
Teraz czasy sa inne. Chcac miec wolna chate wysyla sie podrastajaca córke do opery i to najlepiej na drugi koniec niegdys podzielonego miasta. Coz zatem pozostaje w domu do roboty. Najlepiej domowy program muzyczny a w nim dla przykladu bolero Ravela. Zaczyna sie cichutko, pianissimo. Jakimis przygrywkami piccolino. Takty tez jakby dlugie, powolno. Stopniowo narasta tempo i glosy. Wlaczaja sie rózne instrumnenty jak hormony czy adrenaliny. Cisnienie, zarówno dolne ja i górne skacze. Perkusja i blacha lomocza. Wreszcie nastepune final. Tutti. Wspanialy ogon czyli koda.
Ja sie na muzyce nie znam. Pisze tylko tak z wyobrazni.
Ciekaw jestem natomiast z wykonania jakiego utworu, Dorota z sasiedztwa, naolisalaby chetniej recenzje.
A mote i zauczestniczyla
Pan Lulek
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-10.html
Panie Lulku to Pan swoja pierzyne opuscil aby sie tutaj pedagogiczno-muzycznie wywnetrzyc? Pan nie wie, ze wszystko poszlo na korzysc Wiednia, dziecko: „Opera stara ale to nie Wieden, w Wiedniu jest ladniej! Aktorzy byli „skorumpowani” grali dla publicznosci siedzacej na parterze a my dzieci siedzielismy na pietrze. Aria Krolowej Nocy byla „jak zawsze” najpiekniejsza ale Tamino byl „nieruchliwy” stal jakby na bacznosc caly czas. I precle tez byly za drogie, 2,50!
W domu nie bylo zadnego Ravela tylko kichanie, koty dwa pilnowaly ladu i kontrolowaly wydarzenia w kuchni.
mam jeszcze dodac, ze Papageno byl rudy, co nieopowiadalo mlodej publicznosci
Hm! Bardzo sugestywny motyw Ravela w tekście Pana Lulka, ale … pedagogicznym bym go nie nazwał! 🙂
Ech, stęskniła się Pyra za Gangiem. Do poniedziałku tylko wpadać tu będę na troszeczkę, potem będzie normalnie. Chory mąż, chore dziecko, powinny być Matce Rodu liczone do emerytury podwójnie – jak wojna!!!
Wanda TX – gdzieś tam w piwnicy bańki jeszcze mam. Kupiłam normalnie, w aptece, kiedy Bliźniaczki chodziły do przedszkola i co rusz któraś jakąś infekcję od kolegów łapała, a w przychodni bez umiaru zapisywali antybiotyki. Nauczyłam się to-to stawiać w 5 minut. Potrzebna jest duża pęseta, w niej trzyma się kłębek waty (trzeba watę bawełnianą, nie tę z tworzywa), nasączoną byle jakim spirytusem. Watę się podpala i proste – w lewej ręce ten płonący strzępwaty, prawą bierze się bańkę, szybkim, kolistym ruchem rozgrzewa się powietrze wewnątrz bańki i przyciska się do pleców delikwenta. Jak nie złapie, to się powtarza. Te 20 – 25 baniek przykrywa się na chorym ręcznikiem i trzyma ok 10 minut. Potem bierze się byle co – np trzonek łyżeczki itp i podważa się bańkę itd – kiedy wszystkie zdjęte trzeba zadbać, żeby ciało miejscami przegrzane, z otwartymi porami skóry, stygło powoli – więc przykryć, okryć itp. Nie trzeba 2 dni. Wystarczy godzina. Można też zrobić wieczorem i do rana chory „przestygnie” ile trzeba.
owszem tak sugestywny, ze musialam sie wykrecic kotami, mowilam, ze Pan Lulek ma bardzo szeroka ta pierzyne….., Pyra mu nie zalowala, nazwijmy ja „pierzyne fantastyczna”
Wstawać, szkoda dnia!
Zagadka… gdzie to jest?
(Alicja ma wszędzie szpiegów…)
Daję godzinę na rozpoznanie.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_0503.JPG
To tak wyglada na jedna z czesci Karpat
Twoje zdjęcia Marku to poematy. Nie ma niestety mordki wyrażającej najwyższy podziw.
Morąg,
szczegóły proszę…tam wielce, części Karpat 😉
Nazwę szczytu!
Haneczko,
zawsze można postawic oczy w słup 😯
Mnie to wygląda na Czantorię (?) A na przeciwko Równica.
andrzeju.jerzy…
Trafiłeś!
Teraz nagroda…skarpetki od Alicji czy szaliczek? Do wyboru 🙂
Dzień dobry. Oj, dziwne pytanie mi Wuj Lulek zadaje. Nie do odpowiedzenia…
Mnie natomiast jedno intryguje. Dlaczego młodej publiczności nie odpowiadał rudy Papageno? 😯 Czyżby tak silny był stereotyp, że rudzi są fałszywi?
O zdjęciu Alicji to już nawet nie wspominam, bo mnie nostalgia opada…
Doroto z sąsiedztwa,
a co ja mam powiedzieć?! Nostalgia nad Collins Bay, plus, a raczej minus 18C, internet i owszem, na…( Kurpie i te rzeczy po północy na ganku wiadomego domku, gdzie myszy harcowały…!)
Cholera… a jak to było przedtem, kiedy nie znaliśmy internetu?! 😯
No trafilo na rudego ani nagrody, ani czapeczki, ani majtek robionych na drutach, gdyz oferowano mi co zimy takie z powodu niskich temperatur, wiec noszenie wegla, zbieranie 200 kg. porzeczek co lata, ubijanie masla oraz zimowe majtki, ktore gryzly sa mi do tej pory znienawidzone.
Czy ja mam sie zaczac pieklic z powodu „rudy i falszywy” czy mam porosic dzieko o wyjasnienie? Najpierw musze isc po srodek na kaszel dla Jaworskiego, gdyz jego kaszel zaglusza nawet Bolero.
Alicjo 😯 to za mało. W tych zdjęciach jest znacznie więcej 🙂
U nas tylko -3 i szaro buro.
Zebralem sie na odwage i wbrew zakazom opuscilem domowy areszt podpierzynowy. Wylazlem na klatke schodowa odebrac wczorajsza poczte Niespodzianka, czyli pocztówka od mojej ukochanej. Oczywiscie wnuczki Agnieszki. Ze Szwajcarii. Nazywa sie to Riederalp 1920 m,Wallis Riederfurka. nemo pewnie bedzie wiedziala gdzie to jest. Ponioslo dzieciaki na narty. Beda nartowali i biegali jako przygotowanie do bniathlonu. Chwilowo triatlon idzie w odstawke. Bedzie biathlon. Znowu wydatki na sprzet.
Zaznaczyla gdzie mieszkaja. Pod samym szczytem. Nie na moje nogi.
Przy okazji. Precle po 2,50 Euro, to odrobine drogo. W Stuttgardzie na Königstasse kosztuja tylko 2,00 Euro. Tyle, ze tam jest Badenia Wirtembergia.
Skoro nie bylo Ravela to i momentów pewnie tez zabraklo
Chyba, ze pod kocia muzyke. Ale to dopiero w marcu
Pan Lulek
Morąg,
odziewasz się czasami w sukienki? Nie mów „nie”, bo stracisz dziergane…
Alicjo!
Usmiech i dobre słowo! 🙂
A przed internetem? Mieliśmy ładny charakter pisma! 🙂
Przypomniało mi się.
Jak rozpoznać, czy sweter „od górali” jest zrobiony z czystej owczej bez waty albo czego? Skubać mi nie pozwolą, podpalić tym bardziej nie 😉
Morag, najpierw wywiad, popieklić się zawsze zdążysz.
andrzeju.jerzy
właśnie! Ale mimo wszystko przedkładam ładny charakter pisma (miewałam) nad możliwością porozumiewania się ze światem – dla mnie to ważne pewnie dlatego, żem z tej strony Wielkiej Kałuży. Kto nie jest, ten nie wie.
andrzeju.jerzy, kto miał to miał 🙁
haneczko,
jeśli sweter jest z wełny owiec tatrzańskich, to gryzie jak diabli i szkoda wyrzucać pieniędzy. Mam taki od 15 lat i nie noszę, bo się nie da. W latach 70-ych nabyłam na targowisku w Zakopanem sweter z miękkiej, przyjemnej wełny, wszyscy mówili, że musi być z watą, ale ja go kochałam i nosiłam przez całe studia, aż się rozpadł 🙁 Pewnie był z watą.
A tak serio, to jeśli twierdzą, że to czysta wełna, to mierząc należy dyskretnie od środka uszczknąć kłaczek, powiedzieć, że się musi decyzję kupna przemyśleć, pójść na stronę i kłaczek podpalić.
Inna metoda: zażądać przysięgnięcia na święty obrazek. Przy oscypkach funkcjonuje 😎
Nie na Panalulkowe nogi, ale z pomocą przyjaciół…
nie takie szczyty się łoiło!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5357.jpg
Nemo, dawaj to gryzące! Nasz synek uparł się na taki! Jest teraz u córaska w Walii i twierdzi, że tamtejsze owce stanowczo za miękkie. Poprzedni ukochany był z wielbłąda. Służył tak długo, że stał się niepodobny do niczego. Teraz ma gryźć 😯
…a tak serio, na wełnach też się nie znam. Żartuję, oczywiście. Wystarczy do ręki wziąść i od razu czuję, co jest co i prawie procenty, ile czego w czym, na przykład jedwabiu w wełnie. O tym co nemo pisze już nawet nie mówię, to standard. I obraza dla góralek tych od swetrów!
andrzeju.jerzy
ja nie żartowałam z tymi skarpetkami czy szaliczkiem…
Tylko kolory wybierz 🙂
Haneczko…
gryzące to ja mam. Podaj wymiary synka.
Alicjo, przecież nie będziesz miotała gryzącym przez kałużę 😯 z powodu włosienicowych pomysłów naszego potomka 😯 Niech on się umartwia, ale czemu Kanada ma się męczyć 😯
Nie tylko kocia muzyka, kot wspiera moderatora pogody, zapowiadajacego mrozy
http://deser.pl/deser/1,83453,6145565,Smieszne__kot_odwiedzil_pogodynka_w_trakcie_prognozy.html
Też mam taki starodawny sweter z prawdziwej wełny spod Tater. Gryzie jak cholera! 😉
Jest metoda żeby nie gryzł; trzeba go wkładać na gołe ciało! Naprawdę!
W pradawnych czasach, kiedy jeszcze mogłem świecić nagim torsem, tak go nakładałem, np. na wieczorne ognisko w Roztoce.
Tak było! 🙂
Alicjo!
Jeżeli już, to każdy kolor z wyjątkiem niebieskiego i różowego!
Jak wymienimy adresy, to Ci wyślę dawno obiecane pomidorkowe nasionka. Próbę kiełkowania zdały. 🙂
Nie dopowiedziałem! 😳 Szaliczek!
Alicjo – ja się nie przymawiam, ale…. Kumpel mój (ten, co to niemłody, chory i całkiem sam) utknął w Ohio, właśnie mi mówił, że marzy mu się zimowy szal z prawdziwej wełny, bo w sklepach to są jakieś, jakby z flanelki. Ja mu przecież nie zrobię, bo jak wiadomo umiem tylko „prawo” i zakończyć nie umiem, szale po Jarku poszły wszystkie do „Barki” no i psinco. Więc apeluję – gdyby ktoś miał niepotrzebny, męski szal wełniany, to ja mam chętnego. W razie potrzeby podam namiary.
Pyrze jeszcze raz dzieki za przepis na pasztet (ladny!). Poniewaz nie lubie watroby wiec zapytowywuje niesmialo, czy moze byc bez? Albo z drobiu ta watroba na przyklad?
o wiem jak nazwiemy pierzyne Pana Lulka „copertura fantastica”
Ela – z drobiu może być tylko trochę nie pasuje smakiem. Bez wątroby też może być
Pasztet bez wątroby jest jak kożuch bez kwiatka! 😉
uwielbialem kozuszki w mleku. te male to byly pryszcz. natomiast te duze, te co nie dawaly sie przelknac, to bylo przezycie. osadzaly sie mimowolnie w przelyku i za zadna cholere nie daly sie ruszyc. ani wte, ani wewte. oczy wychodzily z orbit. na poczatku byly wilgotne. potem mokre. w koncu ciekl strumien. a ten wstretny kozuch jak stal tak stal.
KOŻUCH w mleku?!
Johnny, za takiego perwerta to Cię nie miałam.
Mleko znienawidziłam na całe zycie dzięki akcji „szklanka mleka dla każdego dziecka” w szkole, w latach 60-tych. Szklankę mleka każde dziecko na wsi miało w domu i nie potrzebowało w szkole, a już szczególnie z kożuchem, grubym na palec.
Pyro,
ja i owszem, mogę szalik. Tylko żeby potem nie było na mnie, że wełna gryzie!
andrzej.jerzy,
jakoś nie kojarzysz mi sie z niebieskim i różowym 😉
Szaliczek musi być raczej nie taki z tych, co żrą.
Haneczko,
jak dają to brać – gryzących mam trochę na zbyciu.
Wymiary synka poproszę.
Morąg,
podeślij adres pocztowy. Tak, Twój!
I jeszcze a propos gryzącego… w tym szaleństwie była (i jest) metoda. Kto miał tak zwane zimne stopy, a zakładał gryzące skarpetki, wie, o co chodzi. Ta gryzota pobudza krążenie krwi i stópki są dokrwione odpowiednio i ciepłe, a potem „wchodzi im to w krew” 😉
a moze Alicjo jeszcze jeden konkurs?
ja bym chciel capecke wygrac 😆
A ja w szkole przezylam akcje marchewkowa, tzn. codziennie sok z marchwi dla kazdego. Do dzisiaj jak pije sok z marchewki czuje sie, jakbym byla znowu w I klasie 🙂
-24C 😯 😯
Johnny,
tylko se zażycz, fason, kolory itd, nie musisz wygrywać, bo masz wygrane.
Jasna dupa… mrozy miały być w przyszłym tygodniu, a juz doszły?! 😯
Skarpetki dla nowonarodzonego. W takie mrozy jak nic mu się przydadzą!
http://alicja.homelinux.com/news/img_6660.jpg
… z tymi skarpetkami, skoro już tak się rozgadałam… No więc pomyślałam, że dziadostwu przynieść cokolwiek dla wnuka na razie (będą chrzciny i okazja do wykazania się), Jerzor wymyślił, że skarpetki, bo „najprościej”. Skarpetki to ja swojemu robiłam sto lat temu, a to moje już stare!!! Nie uwierzycie, ale nad pierwszą biedziłam się ze 4 godziny, żeby sobie przypomnieć, jak to-to robić. Druga poszła błyskiem, bo ileż to…
Witajcie tu młodsza. Mam pytanie do sznownych geologów (sorry że nie w temacie kulinarnym ale może da sie podciągnąć? 😉 ) Jaką twardość może mieć piaskowiec pstry dolnotriasowy z przewarstwieniami iłów i mułków (G. Świętokrzyskie). Wiem że piaskowiec składa się głównie z kwarcu a ten ma 7 w skali Mohsa ale to przeca dotyczy minerału nie skały.
W temcie kulinarnym – dzisiaj był niesamowity kurak z piekarnika a zaraz idę spożyć owoc cytrusowy z którego Pyra zrobiła pyszną nalewkę
Tu znowu Młodsza. Dopiero teraz przeczytałam powyższe wpisy – Alicjo! Jeśli masz takie dobre serce to zapodaj jakiś konkurs który mam szansę wygrać, z chęcią wzbogacę sie o smieszną czapę z pomponem (wielkim) alibo warkoczami. Wszystkioe zdolności „odziedziczyła” siostrunia a ja mam dwie lewe (za to mam ładny charakter pisma 😉 Ha, ile lat ja marze o pięknym swetrze z warkoczami, guzami itp… może kiedyś sie nauczę
Sprawa geologiczna jest raczej nagląca
Ty chyba zwariowałaś, Pyro młodsza. Na co Ciebie wiedza o twardości piaskowców … jak to było… aha…pstry dolnotriasowy z przewarstwieniami iłów i mułków. Piaskowce można dłubać paluszkiem, niech i bedą dolnotriasowe!
Na skały nie wymyślono chyba jeszcze skali twardosci? Jak to wymyślą, to już będzie po nas!
Alicja spisała listę zapotrzebowań na czapki (Johnny, podac bliższe…), szaliki nieróżowo-niebieskie w ramach nagród i tak dalej. Word rzecze, że za dużo gadam i mam się przymknąć 😯
No wiecie co?! W mordę worda!
to dobrze. Jesli można dłubac paluszkiem to i wysadzić łatwo można – znaczy miękkie. Dzięki Alicjo. Czy ja też mogę zgłosić zapotrzebowanie na czapkę?
Taż Pyro Młodsza… nie musisz zgłaszać, już zapisane 😉
Alicjo podalam a po co Ci toto?
Czy ja mam jutro pojsc na Wielka Orkiestre Swiatecznej Pomocy tu w Berlinie, czy na paelle, sluchac czy konsumowac, konsumowac czy sluchac?
Jaworski twierdzi, ze sugestywne muzyczne przezycia mial przy rekqium Gabriela Forre, nie ze mna.
Morąg,
ja na Twoim miejscu bym się nie pytała po co mi „toto”, tylko zapodała. Wiem, jak dojść od Johnniego, ale te kody, kody! Potrzebne jednakowoż, bo przez Wielkie Kałuże się nie da pewnych rzeczy przeskoczyć. To nadaj mailowo.
My tu mamy akcję z Frankiem z naprzeciwka…ja chyba Jerzora pobiję, jak mógł iść z Frankiem na zakupy (wczoraj) i nie pilnować jego portfela?! Nie o pieniądze chodzi, tylko o to, co sie w portfelu nosi…
Toż miał tam z Frankiem jako ochrona prawie że…
a on sobie poszedł kupić orzeszki. O żesz ty!
Frank zgubił portfel 🙁
morag
Czyzby chodzilo o Requiem dla Zakonnicy.
Bo chyba nie o pavane na smierc ksiezniczki.
Jeszcze troche. Areszt sie skonczy i rozpoczne adaptacje do normalnego cywilnego zycia.
Pan Lulek
Pyro,
czy dobrze zrozumiałam? Chcesz coś wysadzić w powietrze? Skały nie mają twardości, mają natomiast zwięzłość, wytrzymałość na ściskanie i ścieralność. Piaskowiec piaskowcowi nie równy, zależy od spoiwa. Ilaste i krzemionkowo-ilaste kruszy się w rękach, kwarcytowe trzeba dobrze walnąć młotkiem.
Alicjo !
Jesli dobrze zrozumialem, to Ty jestes jak jaskólka czyli robisz na drutach. Ciekaw jestem, czy skarpetke robisz czterma drutami czy jednym w postaci drutu pokrytego plastikiem. Jaka technologia jest bardziej nowoczesna.
Dla kompletu wartoby chyba dodac rekawiczki wielo i jednopalcowe oraz mufki dla dziewczyn.
Podobno kiedys noszono cos co nazywalo sie tuba. To byla taka rura. Podobno praktyczna na silne mrozy
Pan Lulek
Panie lulku to takie Angeberei, on juz nie wie, przezycia mial z zimnokrwista Holenderka i chodzilo o smierc…. Ja nie jestem zakonnic, o mnie mowia ze jestem Feger
Nie tuba tylko mufka, kotu ciagle opowiadam, ze pojdzie na mufke.
Tu starsza z Pyr – Nemo, Młodsza przygotowuje olimpijczyka. Tam są takie przykładowe pytania – czy można to wysadzkć, jeżeli zbudowane jest z… itp. Organizatorom olimpiady geograficznej wydaje się, że uczestnicy wiedzą wszystko ( a przynajmniej powinni). Tyle to i Młodsza wie, Nemo, w końcu półgeolog (bo specjalność geomorfologia)
Golabki byly dobre, babka z zakalcem juz pozarta, bo sie „poswiecal” a my, my marzymy o takim psie
http://www.brokenstars.org/fotografie/30-05-08-australian-shepherd/australian-shepherd-07.jpg
oj spoiloby sie cos, a tu Mlodsza dynamitem, a P. Lulek zakonnica strasza,
a propos konia, to zeby nie bylo, ze sie migam dopowiem o tej glebi ostrosci wczorajszej
faktem jest, ze zalezy od odleglosci, z ktorej robimy zdjecie, przyslony i tez tej nieszczesnej ogniskowej, tyle, ze jesli chcemy zrobic identyczne!!! zdjecie np. obiektywem 28mm i 300mm, tym pierwszym uda nam sie sfotografowac np. autko z 3m, a z tym 300mm trzeba badzie isc i isc, zeby dojsc do miejsca, z ktorego kadraz bedzie identyczny!!! na rybke ze 30m i tutaj juz wplyw odleglosci stanie sie rownie, jesli nie bardziej istotny od ogniskowej,
co z tego, ze przy 28mm glebia wyniesie powiedzmy miedzy 2 a 6m, a przy 300mm od 28 do 34m, w obu przypadkach autko bedzie podobnie ostre, wiec owszem im blizej tym ogniskowa ma wiekszy wplyw na g.o. , a im dalej tym wplyw odlegosci przejmuje paleczke,
to tylko tak, zeby zamieszac w bigosie
Nemo starszej sie pomieszało. Ktoś mnie zapytał ile to bedzie w skali Mohsa – odpowiedziałam że skala odnosi sie do minerałów nie do skał. Ktoś na swojej działce chce wysadzic (wyburzyć) taki piaskowiec i pytał sie czy to twarde. Z tego wszystkiego wynika że kruche. Ha, czyli łatwo bedzie „wysadzic” 🙂
Toż mówiłam… paluszkiem…
Panie Lulku, żadna ja tam jaskółka, czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru
http://www.youtube.com/watch?v=a7E22_mYGhc
A swoich sekretów co i jak wyrabiam, nie zdradzę!
Jeszcze co…
Poza tym Panie Lulku… to Pan dopiero teraz się połapał, że ja robię na drutach?! Ręki opadają, o drutach nie mówiąc…
http://alicja.homelinux.com/knitart/
Dałam d… dwa sznureczki w jednym.
Ale! Dla Pana Lulka tekst i stosowny sznurek.
„Toż mówiłam? paluszkiem?
Panie Lulku, żadna ja tam jaskółka, czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru
A swoich sekretów co i jak wyrabiam, nie zdradzę!
Jeszcze co?
Poza tym Panie Lulku? to Pan dopiero teraz się połapał, że ja robię na drutach?! Ręki opadają, o drutach nie mówiąc?
http://alicja.homelinux.com/knitart/
Kabaret dla niemieckojezycznych porownanie pracy polsich i niemeickich rzemieslnikow, teks pochodzie z niemiec zachodnich
http://www.youtube.com/watch?v=e7FAtjvF-Bo
O, tu przy pracy… nie dzisiaj, o nie!
http://alicja.homelinux.com/news/work_in_progress/
Alicjo to dzieła sztuki!
morag – szkoda że nic nie rozumiem… a powiesz w dwóch zdaniach z czego można sie tam smiać? Bo ja z wyjątkiem „achtung! Achtung!” ( itp z Czterech Pancernych) niemieckiego ani w ząb
Sławka też podziwiam za te ogniskowe – zaraz mi dogada (i słusznie) że do dzisiaj podręcznika do aparatu nie przeczytałam. A co tam, ide po kielonka wypić wasze zdrowie bo mroźno
Alicja daj Jerzorowi do obejzenia jest b. dowcipne
Oczywiscie morąg, że Jerz obejrzy, ale za chwilę, poleciał po piwo, sfrustrowany Frankowymi sprawami. A ja nie mogę pojąć, jak mógł Franka nie spuscić z oka przy tych zakupach. Przecież po to z nim poszedł, żeby go pilnować!!!
Chyba sobie czegoś naleję, albo poczekam na to piwo?!
Pyro 5.30 Bolek i jego ekipa z Polski stoi pod Twoimi drzwiami i oswiadcza, ze przyjechala aby wyremontowc mieszkanie, przyjechali w nocy z Warszawy i jeszcze po drodze w Bremie zbudowali tejze nocy garaz. Twarze maja jasne i przytomne a na nich wyraz chcemy pracowac, pracowac i pracowac. W tym samym czasie niemiecki rzemislnik obraca sie w lozku i chrapie dalej. Zleceniodawca pokazuje co trzeba zrobic, podlogi, siany tapety, wykladziny, wszystkie sufity, kuchnie i kafelki w laziece. Bolek i jego ekipa dziwia sie, bo mysleli ze chodzi o prace na caly dzien.
Gzies prze osma wstaje niemiecki rzemieslnik, idzie do lazienki, oglada sie wlustrze i stwierdza, ze niemickiej klasie sredniej wiedzie sie bardzo zle. Wyjezdza do pracy, po drodze musi zatankowac, kupuje oczywiscie piwka i udaje sie na miejsce. Dzwoni do drzwi pyta sie czy dana osoba jest „syfon taki a taki”, ubrany jest w kitel na ktorym stoi, „piwo ksztaltowalo te oto figure” a jego spodnie wisza mu tak gleboko w kroku, ze z tylu widac mu poldupki tzw. dekolt pracownika budowlanego. Oglada syfon i mowi trzy razy oj – to bedzie drogo, kazde oj oznacza dodatkowe 50 euro, wogole niemiecki rzemieslnik uczy sie w trakcie nauki paru zdan: to bedzie drogo, to nie ja to poprzednicy i czy potrzebuje pan rachunek, no i tym podobne. Polac w miedzyczsie po zrobienu prawie polowy pracy maja kryzys, zleceniodawca proponuje przerwe ale oni maja swoje rozwiazanie wykrecja kontakt ze sciany, podlaczaja sie do niego, laduja swoje baterie i pracuja dalej.
itd. itd. Niemiecki rzemieslnik stwierdza, ze ma pragnienie, dostaje szklanke wody na co stwierdza, ze on nie chce sie myc on ma pragnienie. Wysyla swojego ucznia po uszczelke, i tu tez dowcipna charakteryzacja wlsciwosci niemieckiego ucznia, ktory stoi i gapi sie jak baran, wiele jezykowych dowcipnych niuansow krytykujacych niemieckie spolecznstwo. W kazdym razie efek jest taki, ze Polacy koncza cala prace o 15 i jak dochodzi do wyplaty to mowia 200 euro, pakuja sie szybko bo jada jeszcze do Monachium na inna budowe. Niemiecki rzemieslnik konczy wlasnie swoje 7 piwo, opowiedzial i udokumentowal przy pomocy zdjec rentgenowskich wszystkie swoje choroby, choroby calej rodziny i psa jamnika. Syfon jest nienareperowany, uczen zginal w drodze po uszczelke. O 15, 58 dzwoni sygnal u niem. rzemieslnika, ze ma wlasnie koniec pracy. Na propozycje aby zostal dluzej i jednak nareperowal ten syfon reaguje alergicznie, rzada ponad 400 euro i obiecuje jeszcze raz przyjsc za pare miesiecy w celu dokonania reperatury.
Jak komus jeszcze do glowy wpadnie moment dowcipny do przetlumaczenia to prosze niech to zrobi, ja na tyle
z dedykacja, zgadnijcie dla kogo?
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Dedykacja#5289749863238831570
dla Johnniego
Czy to wino jest gruzińskie?
Alicjo, maleństwo na łapkach będzie skarpetki nosiło, śliczne 😀
Nie złość się na Jerzora. Doświadczenie w opiece nad takimi ludźmi jak Frank zdobywa się długo. Stało się, trudno.
Synek ma 1.84. Szczupły, ale nie klekocze gnatami. Łapy długie po ojcu. Lubi obszerne i długie 🙂
Wiecie, gdzie ja dziś byłam? Na sankach! Z górki na pazurki 4 km, Wjeżdża się 500m do góry kolejką linową pachnącą krowami, bo jeżdżą nią głównie chłopi ze wsi Isenfluh (80 dusz) do swoich krów piętro wyżej. Snieg był suchy, trasa na stromej leśnej drodze z widokami. Temperatura -7.
http://www.isenfluh.ch/de/winter.htm
Czuje sie, ze towarzysrwo jest mlodziezowe. Informuje zatem, ze mufka i tuba to sa dwie calkiem rózne rzeczy. W mufce nosi sie rece i czesto jest ona uwiazana na sznurku dookola szyi na wypadek gdyby Pani wyjela przypadkiem naraz obydwie rece z mufki. W srodku mufki moga byc kieszonki na podreczne kosmetyki i karty kredytowe. Gdyny Frank mial mufke ( dozwolona dla panów powyzej okreslonego wieku), napewno nie zgubilby portmonetki.
Tuba natomiast jest to zrobiona na drutach welniana rura. Zrobiona musi byc sciegiem sciagaczowym zeby rozciagala sie i sama zbiegala.
Kiedys zostalem zaproszony na stojace party. Chata nie byla zbyt wielka. W pewnej chwili weszla atrakcyjna pani ubrana w kuse futerko spod którego wystawaly atrakcyjne nózki i dosyc duza, raczej luzna tube. Po przywitaniach zapytala pania domu gdzie moglaby sie przebrac. Chata byla mala, typu garsoniera, wiec wyslano ja do lazienki. Po chwili wyszla ubrana wylacznie w wyzej wspomniana tube i rajstopki. Tuba byla wlasnie zrobiona stosownym sciegiem wiec rozciagnela sie. Dlugosc natomiast zakrywala tyle ile nalezalo aby mozna byla nacieszyc oko od góry i dolu, od samych pantofelków do nieomal rzeczy samej. Dekolt byl bardzo smialy ale i bylo na czym oko zawiesic. Panowie wykazali nieslychane zaiteresowanie, panie natomiast jakby ogarnelo uczucie zazdrosci. Niestety nie odprowadzalem tej pania po zakonczeniu przyjecia wiec moge tylko domyslac sie jaki byl dalszy los tej czesci garderoby.
Moge tylko popuscic wodze fantazji jakby wygladala Alicja w róznych wariantach noszenia tego przyodziewku wlasnej roboty. Raz jako okrycie glowy a potem jako suknie koktailowa.
Pan Lulek
Przypomniałam sobie o kapuście w piwnicy, i całe szczęście, bo sok znowu zanikł 😯 Na kolację była surówka – znakomita. Ta kapusta smakowała jak w dzieciństwie. Dodałam tylko cebulkę, olej i pieprz. Nie była tak kwaśna jak ze sklepu, no, wprost idealna. Zjemy wszystko na surowo, szkoda gotować.
No tak, ja tu o kapuście, a Pan Lulek o tubach i mufkach 😉
O wiele bardziej interesująco 😉
„Phantasie ist wichtiger als Wissen, denn Wissen ist begrenzt.”
(-) Albert Einstein
Panie Lulku to nie tuba to tzw. sukienka „etui”
😯 nic nie będzie identyczne slawku !!!
tak w telegraficznym skrócie
Są długie normalne i krótkie ogniskowe.
Wspólnie z przestrzenną odległością od autka określa rodzaj ogniskowej wielkość obiektu zatrzymanego w kadrze > autka w polu obrazu tzw. wielkość kadru.
Ogniskowe krótkie dają autku na obrazku ograniczona wielkość na dodatek traci się na rozszerzeniu obrazka zanika wrażenie rozleglosci w przestrzeni.
Płaszczyzny głębi obrazka są w tym przypadku bardzo podkreślone.
Ogniskowe długie powiększają natomiast autko ale dają dodatkowo efekt plaskiego obrazka poprzez wycięcie z niego przednich środkowych i tylnych orientacyjnych płaszczyzn. Obrazek jest ściśnięty jak harmoszka. nie wydaje dźwięku. A zatem obrazek bez wydźwięku.
To tyle na tyle. Jak nie wierzysz zapytaj się Jaworskiego
to nie jaworski to ja, slawku w tym wypadku ogniskowa formuje plastyke zdjecia, Jaohnny ma wyjatkowo racje, im dluzsza ogniskowa tym bardziej zageszczony obraz
nemo,
ja do kiszonej dodaję pieprza zmielonego świeżo, pól łyżeczki cukru i kapkę dobrej oliwy (porcja na dwie osoby). Kapustę już dawno zapakowałam w słoiki… z żurawiną, już wam sprawozdawałam, że mniam mniam!
Haneczko,
złoszczę się na Jerzora, bo nie miał robić zakupów dla nas, tylko pilnować Franka, a zaniedbał (bo co ja za nim bedę chodził!). Na szczęście portfel się odnalazł, Lisa przed chwilą dzwoniła. Gdzie był? Na półce w domu…jak zwykle 😯
A ja myślałem nemo ze Ty wychodzisz z domu i już możesz z górki na pazurki. Bez chodzenia na sanki czy narty.
Parę razy zdążyło mi się ze z łóżka hotelowego pokoju widziałem moją deseczkę i jednocześnie do wody nie było dalej niż 15 metrów. Dosłownie vom Bett aufs Bret. Myślałem ze masz tak dobrze.
morag > za to wyjątkowo nie będzie jutro paelli 😆
😛
„Głębia ostrości zależy też od ogniskowej obiektywu, czym mniejsza ogniskowa tym głebia ostrości jest wieksza.” (..) Fotomania
http://www.horazy.republika.pl/2_2.htm
bedzie, bedzie ja przychodze na paelle i juz
Jawohl, andrzej. jerzy
nie tylko andrzeju.jerzy
Johnny,
ja mieszkam na płaskim i mam wszędzie daleko, tak jak ten krasnoludek za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami… 🙁
Tu mieszkam
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Zima#5289769893360656146
Standart 24×36 ma ogniskowa plus/ minus 50 mm
jezeli jest ona mniejsza niz 50 mm to mamy do czynienia z obiektywem szerokokontnym np. 35mm, 28mm, 20mm, 18 mm bywaja nawet 10mm i te maja duze aberacje i zaklocenia
ponad 50mm to mamy do czanienia z dluga ogniskowa lub teleobiektywem
ale tak ogolnie to wcale mi nie zalezy kto ma racje, ostatnio i tak nic nie widze w obiektywie jak nie wezme ze soba okularow a zdarza mi sie to rzadko wiec robie zdjecia po omacku
Widziałem widziałem nemo.
Nie będę klepał ze pięknie bo to subiektywne odczucie. Pięknie natomiast jest to ze konsumujesz /kulinarny blog/ to co masz wokoło.
A co!
http://www.youtube.com/watch?v=2RPsoR5gZuE
Johnny, ok, tylko co ma ” zageszczenie” obrazu do glebi ostrosci,
a.j. pewnie, ze tak, jesli nie ruszamy dystansu od obiektu fotografowanego, ale wtedy robimy zdjecie nie tego samego, kadr jest inny, Morag jest jeszcze pare na liscie, tyle, ze nie wiem, jak to wpisac w temat, obiektywy sa robione z „przeznaczniem”, co oczywiscie nie przeszkadza stosowac ich inaczej, no dobra, odpuszczam, tez mi nie zalezy
no to wypijmy za zdjecia udane
prosit! 🙂
dzs mam plyn z Chile, pewnie z glikolem, bo nie zamarzl
hej, johnny walker, mały jest ten świat!
Za godzinę na imprezę, a wy będziecie pochrapywać.
Johnny,
ja mam wszędzie pod górkę 🙁 Ale po płaskim jeżdżę na rowerze. Ostatnio wczoraj, bo drogowcy wreszcie zeskrobali ten lód na głównej ulicy.
obiektywy to rodzaj srodka wyrazu. wielkim nieszczesciem dla leniuchow jest tzw. lufa badz gumowy obiektyw wplywajacy na zageszczenie obrazka co ma znaczny wplyw glebie ostrosci. nie musisz mi wierzyc
Sławku,
mój też 😉 Luis Felipe Edwards. Carmenere.
Winko jest, na dworze ostre powietrze, kot wpad z balkonu do domu i odwalil taniec swietego wita bo tak zamrzl, zapowiada sie pelnia ksiezyca, gwiazdy tez w calej okazalosci, wlasnie pakuje wiadra zarcia dla Jaworskiego, coby z glodu nie zemrzal (jak twierdzi) w Krainie Wiatrkow.
Johnny, wyglada, jakbys sugerowal, ze lufa modyfikuje perspektywe, co jest zupelnie inna i totalnie nieuzasadniona opinia,
lufa z tego samego miejsca robimy przy jej skrajnych wysunieciach skrajnie rozne, jesli chodzi o kadr zdjecia, wiec glebia ostrosci jest faktycznie mocno rozna, pewnie moje stukactwo jest malo komunikatywne, darujcie, poszwedam sie nieco po Chile
no i wyemigrowal, Johnny wez sie za ten ryz na jutro
wspieram Cie slawku havana rumem
A ja udaje sie na imprezę, o!
a jak jestes wystrojona??????????????????????????
szybko zdjecie nawet z zaburzona glebia
Za dobe konczy sie areszt i pora rozpoczac przygotowania na przyjecie nowych gosci. Moze by tak cos karnawalowego. W stroju najmniejszy klopot bo ja i tak wygladam na przebieranca. Co do jadla i napitków to Gospodarz napewno wymysli cos stosownego. Zreszta napitki juz gotowe.
Ciekawe tylko co za ciuch strzelila sobie Alicja ?
Doczytuje ostatnia z trzech ksiazek które zabralem na odsiadke. Jest cos nobelnego ale nie
„Stary czlowiek i moze”.
Nie mam zamiaru kusic losu
Pan Lulek
Na temat – http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11123,1525781,1,czasopisma.html .
Czesi lepsi – http://lewica.pl/blog/foltyn/18461/ .
Panie Lulku,
Alicja nosi ten sam ciuch od 1990 roku. No, czasami coś innego, bo podobno wypada. Kolacja u Mirki jak zwykle była znakomita, mam wszystko udokumentowane, właśnie przeglądam zdjęcia i za jakis czas wrzucę do picasy.
Tymczasem moja wieczna kreacja – i Ela, z którą rozprawiamy o wyższości literatury francuskiej 18-go wieku nad każdą inną (Ela jest profesorem na Queens University, a lit. francuska 18-go wieku to jej specjalizacja)
http://alicja.homelinux.com/news/img_6670.jpg
zoom, zupa zoomowa, tak mi po nocy po lepetynie sie tluklo, ide na targ sprawdzic, co rzucili, moze jaka ogorkowa z tego wyjdzie?
P.S.
Panie Lulku, powiedzenie jest takie:
Stary człowiek i może, a młody – i nie może. Niech Pan Lulek zapamięta.
Typowa kolacja u Rodaków, Mirki i Krzycha J.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KolacjaUMirki
A ja sobie pomyslalem.
Tam u Hemingwaya, mój Borze
Tam to nawet stary czlowiek i moze
Pieknego dnia, dlugiej ogniskowej i dobrej przeslony
Pan Lulek
O! mówiliście o aparatach.
Mam pytanie – chciałam kupić cyfrówkę małą, lekką, kieszonkową 🙂 dla zupełnego amatora, czyli mnie. Od jakiegoś czasu przeglądam różne oferty i jest tego za dużo, mam mętlik w głowie i w końcu nic nie kupuję. Czy możecie polecić mi chociaż jakąś firmę, której te ‚proste’ aparaty są najlepsze (…no kilka firm, zawsze to trochę zawęzi poszukiwania 😉 ) Tylko nie mówcie, że na tak amatorskie potrzeby to wszystko jedno 😉 muszę ograniczyć się do 2-3 firm, bo znowu nic nie wybiorę 🙁
Sukienka dobra, naszyjnik najlepszy, dziweczyna przystojna, kolacja wglada samkowicie.
emi wedlug mojego uznania takiego „od tylu sklepu” to firma pikus, ale display musi byc czytelny i wzglednie duzy i karta w aparcie musi miec wzglednie obiegowy format, zebys po pierwsze mogla wszedzie i u kazdego dostac takie ustrojstwo do przepisywania zdjec na komputer lub zeby byl kabel do komputera z takim wlaczem, jak ma prawie kazdy w dzisiejszych czasach w domu, bo inaczej bedziesz tracila czas na latanie, przepisywanie, proszenie takich co niby sie znaja itd.
Emi, zamknij oczy i kup Lumix TZ-5 od Pana Sonika, mam juz dwa i wiem, co mowie
Alicjo, super sie wylaszczylas, zauwazylem tez castillo 2003, 13,5 volta ostro poszliscie do malzy
Mogliśmy białe, ale każdy preferował czerwone, więc… Sami widzicie, że typowa kolacja w typowym polskim domu na obczyznie wyglada, jak wygląda. Nie wiadomo kiedy zjawiło sie to wszystko na stole, bo żadnych działań wstępnych w kuchni (otwarta na salon) nie zauważono. Mirka po prostu cuda czyni.
Emi,
ja używam powerShot canona, mieści się w dłoni i w małej kieszonce, bardzo sobie chwalę, ale radę Sławka bym wzięła pod uwagę, bo Sławek się zna. Niech żyją malutkie cyfrówki!
p.s.
I nie kupujcie nigdy aparatów firmy HP (Hewlett-Packard). Robię im antyreklamę z rozmysłem. Podpadli mi niewąsko i nawet nie powiedzieli przepraszam, nie mówiąc o „a pocałujże ty nas…”
emi
naturalnie ze pomozemy 🙄
__________________________
tak zyczliwych jak tutaj w realu mozna dlugo szukac 😉
podalas jednak zbyt malo danych, by mozna bylo dac wiazaca odpowiedz.
co masz zamiar ucyfrawiac? 😮
no dobrze, mam dobre serduszko i pomoge.
a wiec poparz przez okno i klepnij co widzisz? wierz mi, ta wiedza znacznie ulatwi pomoc w doradztwie 😐
widze rower i czapke z dwoma guzikami
🙁 obawiam sie, ze to zbyt malo interesujacy motyw na ucyfrowienie
hmm
no moze na czarno bialy analogowy >druch< 😉
druch byl moim pierwszym wlasnym aparatem, fotograficznym jeszcze w szkole podstawowej
jesli rower w ruchu, to „druch” jest dobry, dorzucisz, z guzikami latwiej, przyszyj i na ksero, potem daj Mlodej niech koloruje analogicznie do poprzednich pokolen
Johnny!
Ty sobie nie żartuj, to był dopiero ale aparat! Mam sentymentalne wspomnienia z nim (aparatem) – wygrałam w ogólnopolskim konkursie reporterów, rok ’69, pismo Płomyk.
Moge udokumentować, bo numer pisma mam, a jak. Tylko aparatu juz nie mam 🙁
Ależ to była prościuga, ten aparat! A jakie filmy się do tego kupowało! Zdjęcia robił niezłe… trochę mam… pokazać? Idę szperać w archiwach…
i to był DRUH. Bez „c”
Moja starsza siostra Baśka robiła to zdjęcie wygranym „druhem”. No co?! Wagary! Jemy kanapki z ogórkiem. Alsa mnie zabije, na szczęście dzieli nas Wielka Kałuża, ale to my są obydwie. Piękne i młode, na wagarach!
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary(do%20Srebrnej%20Gory).jpg
zara… coś mi tu nie…
Próba techniczna…
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary(do%20Srebrnej%20Gory).jpg
a z tylu star kartofle jakies wiezie, kto naciskal wyzwalacz?
Cierpliwości…
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary.jpg
Baśka naciskała!
a potem dostalam w spadku po bracie juz luksus bo „Praktyke”
Praktice!
http://alicja.homelinux.com/news/Wagary(do%20Srebrnej%20Gory).jpg
fakt z ogorkiem
Przeglądając zdjęcia… Maciek i Weronika, najlepsi przyjaciele od dziecków 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/0079.jpg
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Wagary#5290069707653775618
Sławku,
🙂
Dla wielbicieli ryb i tego co zyje w oceanie zalaczam zdjecia z Pike Place Market w Seattle. Pike Place to miejsce, gdzie nie tylko mozna kupic swieze ryby. Sa tam warzywa, owoce i rozne produkty. Pike Place to rowniez miejsce, gdzie w 1971 roku Howard Schulz otworzyl pierwsza kawiarnie Starbucks.
http://picasaweb.google.com/ORCATRAIL/PikePlaceMarket#
mam jeszcze jedno… mogę? A co mi tam!
http://alicja.homelinux.com/news/Alincia,A-2,A-1(09.09.1970).jpg
Ta na lewo w Australii, ja tu, a ta w środku trzyma namiary. Tam się zlatujemy.
Poprawiam… jak zwykle
http://alicja.homelinux.com/news/Alincia-A-2-A-09.1970.jpg
Orca, super spacer, pstragi w cenie byczkow, losos smiesznie tani, halibut dziwnie drogi, nie widzialem king kraba
male uwodzicielki
Alicjo a co was tak polozylo 😉
jestem spoko o Orce
nie padnie z glodu i da jeszcze znac o sobie 😉
Orca!
Normalnie mnie… ten market rozłozył! Nie denerwuj ludzi!
To sprzed 5 minut… morsy są!
http://alicja.homelinux.com/news/img_6702.jpg
Nie denerwuje tylko apetyt wyrabiam. Z glodu nie padne. Jesli nie zakupie w Pike, to sama zlapie bestie albo wykopie z piasku na plazy. Ceny zmieniaja sie sezonowo. Najdrozszy zawsze jest king salmon (chinook) z Copper River z Alaski.
Nogi king kraba sa tutaj
http://picasaweb.google.com/ORCATRAIL/PikePlaceMarket#5289823963559873058
…a wyrabiasz, wyrabiasz…! Nogi zauważyłam. Mniam!!!
zmrozone kopyta kinga sa u nas sa po 15euro
wczoraj widzialy moje galy, ale apetytu nie mialy
Alicjo
podobne ujecie bylo rok temu. tez nic nie bylo widac 😆
Johnny…
autoryzacja była. Pozwolono wysłać to, a nie gołe dupy i tamte… muszę respektować, inaczej wygna mnie z domu.
johnny walker
Dla odmiany u mnie ceny produktow europejskich sa bardzo wysokie. Jednak ogolnie musze przyznac, ze Europa jest o wiele drozsza od U.S. Jesli chodzi o ceny ryb i seafood to latwy dostep w Pacific Northwest reguluje ceny.
Ceny sa za funt wagi czyli okolo 1/2 kilograma.
w takim razie jak sie ociepli szykuj chate 😉
slawku tez lecisz?
Mrozow tutaj nie ma, ale powodzie mamy raz na rok.
Nie chcę was straszyć, ale ja jadę! Kierunek – Seatle!
Alicja,
Zabierz ze soba maly dzwonek na odstraszanie niedzwiedzi. One tez lubia lososie. W Pike Place nigdy niedzwiedzia nie widzialam. Moze sie myle…
Moge stwierdzic, ze otarlam sie o niedzwiedzie… w Bieszczadach na Otrycie byla taka chata socjologow z warszawskiego uniwerku, prowadzil ja taki facet o ksywie Bill i tam, my wyruszalismy na ten szczyt juz w marcu, przychodzily sobie niedzwiadki, nie robily nam nic.
Orca…
po co mi dzwonek, bedę gadała i nadawała, to wszystkie niedzwiadki odstraszy 😉
A propos… kto ogladał film „The Bear”?
Nasz Ci on kanadyjski (Denis Arcand), chociaz kręcony w Dolomitach italiańskich
Zima, sezon na seafood, niedziela – dzien na punkt zbiorowego zywienia i na przeglad Bloga. Slawek namowil mnie na te nogi z Alaski. W restauracji – bez problemu. W domu – ooogromny gar potrzebny, bo cholery wystaja, nie to co lobster. Oswieccie mnie, jak je gotujecie, zeby skorupa byla krucha. Ile razy nie probowalem, zawsze pancerz jak z gumy, nie peka pod szczypcami. W restauracji tez nie wiedza, raz maja kruche, innym razem gna sie ci nogowie i szlag czlowieka bierze zanim sie dobierze. Jak ktos szybko nie poradzi, zamiast do sklepu, pojade do stolowki.
Alicja,
…po co mi dzwonek, bedę gadała i nadawała,…
W jakim jezyku? Nie wiem po jakiemu mowia niedzwiedzie w Pacific NW. Nie pytalam. 🙂
G.Okon
Wczoraj w Pike Place oprocz lososia kupilam filet z morskiego okonia (sea bass). Bedzie dzisiaj na obiad.
Orca, smacznego, ale jak sie gotuja ci nogowie, zeby skorupa nie byla do rymu ?
W domu pachnie aż miło . Upiekłem bułeczki maślane i z serem. Zapraszam . Prawie jak u mojej babci. Punkt zbiorowego żywienia.
Marek, a jak ty robisz takie buleczki ?
Okoniu, ja robie tak: robala do gara z zimna woda, przyprawy, jak kto lubi, sol, calosc na ostry gaz z obciazona przykrywka, po 15 min. od zagotowania, wysypac na trawe do wystygniecia, pol godziny w lodowce i zawsze mi chrupialy te skorupy w kombinerkach
Slaweczku kochany, niezawodny jestes, ale skad ja mam teraz wziac trawe ?! Zasypalo, zawialo, zaslizgalo – nie do trawy mie teraz. Sprobuje dzis jednak. Skoro wkladasz do lodowki, a trawy nima, wypieprze na snieg. Moze pomoze.
Na deser filizanka ‚caramel macchiato’ ze Starbucks.
Sławku
Obejrzałem w niemieckiej telewizji program o miejscu do którego nie dotarliśmy. Rynek Hurtowy w … ( jak to się pisze?)
Miejsce robi wrażenie . Większe od Księstwa Monaco. Ryby , kraby , zielenina z całego świata. Chciałoby się być . Może latem…
?caramel macchiato?
Fuj ,spróbowałem w Wiedniu.
U Sławka naprzeciwko to robią prawdziwą kawę. A jakie mają piwo. Z beczki…
Marek,
Do nas to dotarlo z Europy, dokladnie z Wloch. Howard Schulz zainspirowany kafejkami we Wloszech otworzyl mala kefejke w Pike Place on nazwie Starbucks. Chcial stworzyc atmosfere podobna do tychze we Wloszech. Po kilku latach ten trend bardzo sie przyjal i teraz jest duzo, bardzo duzo, kafejek Starbucks.
‚Caramel macchiato’
Czasami to co jest ‚fuj’ w Europie tutaj jest bardzo lubiane. 🙂
Caramel macchiato – cukiereczek. Misiek, nie chcesz cukerka ?
I przyznaj sie do tych buleczek.
Rungis
http://www.rungisinternational.com/
Każdy orze jak może.
Orca, nabyłam co mogłam. 30 dkg łososia norweskiego hodowlanego za 12,45 zł. Ty byś tym pluła, ale dla mnie 7 niebo 😀
Sławku
Wielkie dzięki. Pokazywali rybę , okaz 8 kilo po
42,50 euro . Duża płaska z jednej strony śnieżno biała.
haneczka,
jak moglabym pluc? Nidgy nie jadlam. Na pewno bardzo smaczny. Wierze w Twoj dobry smak!
Pike Place Market ma swoista atmosfere. Tutaj jest krotki film. Na pewno rozpoznacie ze zdjec sprzedawcow ryb (fishmongers 🙂 )
http://www.youtube.com/watch?v=TbtsfyrEF_c
Orca, masz tyle dobrego w zasięgu, że pakowane próżniowo to żadna atrakcja. Mogłabym sie żywić wyłącznie rybami. No jeszcze sery koniecznie 😀
haneczka,
Ryby i ser. ‚Miam’, jak to mowia na filmie powyzej.
Misiu, pewnie ta:
http://www.gowerfishing.co.uk/assets/images/turbot.jpg
G.Okon wez do reki nozyczki. Leszpe na kraba a pancerz nigdy nie bedzie tak twardy jak homara.
Starbuck dodaje rozne sztucznosci do swoich kaw, ktore by w Europie nie przeszly. Kiedys pani w starbucku pytala czy chce do mojej caramel machiati „sugerless caramel”…tylko w Ameryce mozliwe. Klasyczny oksymoron. Widac zawartosc cukru w cukrze to wcale nie takie niemozliwe… 🙂
Koniec domowego aresztu pod pierzyna. Weekend skonczyl sie i mam nadzieje, ze w recepcji „Polityki”, Gospodarz znajdzie dzisiaj przyczyne calego nieporozumienia. Dzieki Antkowi, przyczyna ta ob jechala caly swiat, raz zgubila sie pomiedzy Wielka Brytania i Kanada, potem odnalazla i zle byloby gdyby zaginela w recepcji adresata. Cale szcze scie, ze przynajmniej ktos zostal ukarany domowym aresztem pod pierzyna
Pan Lulek
A mówiłam – zakneblować Pana Lulka! Że tez jęzora za zębami nie potrafi ….