Ślimak wystawia rogi

I to ślimak warszawski. Mam na myśli stołeczne Convivium Slow Food, które zebrało się by wybrać nowego lidera i zaplanować spotkania w przyszłym roku. Nowym-starym liderem został Piotr Petryka – restaurator i animator wielu akcji ożywiających i zmieniających życie smakoszy i to nie tylko w Warszawie.

Smak rodzimej kuchni winno się poznawać od najwcześniejszych lat

Z licznych planów na najbliższe miesiące najbardziej ekscytują mnie trzy tematy: biały ser, miód i soki. Mam nadzieję, że będą one jeszcze ciekawsze niż tegoroczne (maj i czerwiec) sesje: kartoflana i chlebowa. Naszą ambicją zaś jest nie tylko rozmowa w gronie miłośników kuchni i producentów lecz także sprawienie, by konkretne korzyści z takich spotkań mieli i inni ludzie. Zachęcenie np. sprzedawców kartofli do podawania ich nazw gatunkowych lub nawet właściwości poszczególnych odmian, z opisem do czego najbardziej się nadają. Podobnie z chlebem – lansowanie piekarzy, którzy głownie myślą o jakości wypieku czyli o smaku i przyjemności klienta.

Nauka gotowania może być wspaniałą zabawą

Biały ser też daje sporo możliwości w tej dziedzinie. Trafienie na smaczny i nie psujący się po kilku godzinach twaróg, to jak wygrana w totolotka. A miody z Polski mogłyby stać się przebojem i na europejskim rynku. Także i soki.

Nie będziemy się ograniczać tylko do stołu i zaspokajania głodu. Myślimy i o strawie duchowej. Wygląda na to, że sekcja filmowa (tymczasem jednoosobowa lecz niezwykle energiczna i rozentuzjazmowana) doprowadzi do pokazów (wręcz festiwalowych) filmów dotyczących jedzenia, jego produkcji, obyczaju oraz – co czasem jest bardzo drastyczne – stosunku (głównie producentów mięsa) człowieka do zwierząt, których przeznaczeniem jest kuchnia.

Najbardziej jednak ucieszyło mnie, że uczestnicy spotkania z dużą chęcią podjęli dwa tematy: stołówki dziecięce w przedszkolach i szkołach oraz lekcje smaku. To będą dwie sprawy, na które postaramy się mieć jak największy wpływ. A są przecież dobre wzorce. Słynny angielski kucharz Jamie Oliver zrewolucjonizował szkolne kuchnie w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie w Polsce warunki są nieco inne a i do premiera nam pewnie trudniej by było dotrzeć niż słynnemu w świecie brytyjskiemu szefowi kuchni lecz mamy nadzieję, że lepiej działać niż jęczeć i narzekać. I jeśli sięgać po wzory – to z najwyższej półki.

Lekcje smaku zaś to mój bzik, który siedzi we mnie jak zadra w pięcie. I uwierać będzie dopóki nie uda się opracować programu lekcji dla szkół podstawowych czy nawet liceów, podczas których  młodzi mieszkańcy Polski zaznajamiali by się ze smakiem potraw ze swoich regionów. I to jest moim zdaniem prawdziwa lekcja patriotyzmu a nie tylko werble, fanfary, salwy i apele poległych.

Gdy te projekty przyobleką się w konkretne kształty ujawnię je w blogu. I dopiero wówczas będziecie mogli sobie po mnie pohulać. A w dodatku ja będę szczęśliwy i z uwag skorzystam. (Choć pewnie nie ze wszystkich.)

Na koniec wyjaśnienie tytułu: ślimak jest symbolem stowarzyszenia Slow Food.