Zgadnij co gotujemy(111)?
W tym tygodniu wiele miejsca poświęciłem Francji i jej smakołykom. Więc i quiz winien utrzymać w tej samej tematyce. Oto (proste) pytania:
1. Co to jest berlingot?
2. Kim był Prosper Montagne?
3. Mont-blanc z małych liter to nie nazwa najwyższej góry w Alpach francuskich lecz…?
Kto zna odpowiedzi niech się spieszy, bo go wyprzedzi Stanisław, a ma on już wiele wygranych nagród. Czekam na prawidłowe odpowiedzi pod adresem: internet@polityka.com.pl a nagrodą oczywiście będą książki i gadżety z logo „Polityki”.
Komentarze
Dzisiaj rocznica śmierci Alfreda Nobla i wręczanie nagród.
Nie wpadłbym na to, gdyby nie fakt, że autobusy udekorowane szwedzkimi chorągiewkami, co zdarza się kilka razy w roku w tak zwane „dni flagowe”.
Będzie jeszcze jeden kamyczek do kolekcji związanej z nieznośnie panoszącą się tu tradycją obiadów noblowskich. Tym razem odbył się takowy w przedszkolu.
Dzieci dostały posiłek złożony z trzech dań co już samo w sobie było wydarzeniem. Stół był nakryty inaczej niż zwykle. Na przystawkę surówka z kapusty, sałaty i jabłka. Danie główne to kurczak potraktowany szałwią z zapiekanymi ziemniakami i czymś jeszcze a na deser lody waniliowe ze świeżymi malinami w cukrze.
Mój znajomy doktorand – o którym tu już parę razy wspominałem – przyodziany we frak z medalami opowiedział krótko o tym jakim mądrym facetem był Nobel i że zarobione pieniądze złożył był w banku z czego corocznie nagradza się innych równie mądrych a może nawet i mądrzejszych. Zaprezentował przy okazji finezje fraka, kamizelki, muszki i wszystkich tych guzików i sprzączek.
Jego małżonka, która niedawno otrzymała własny kapelusz ubrana w długą suknię balową dzielnie mu w tym pomagała opowiadając o jedzeniu, ubiorach i zwyczajach panujących przy stole.
Nie jestem pewien czy dzieci z tego przedszkola wyrosną na laureatów. Mam jednak wrażenie, że czegoś się jednak nauczyły. Lody cieszyły się wielkim powodzeniem – talerze zostały wylizane do czysta.
P.S.
Nie mam pojęcia co dzisiaj gotujemy a zgadywał nie będę.
Mont Blanc to bardzo popularna nazwa na wszystko we Francji, a i w Niemczech sporo się znajdzie. Ale wszystko piszą z dużych liter. Bardzo jestem ciekaw, o co chodzi. Mam nadzieję, że nie o danie (pewnie deser) nazwane tak w kultowej książce kucharskiej. Jeżeli tak, to może poznamy recepturę. A ja powtórnie przyłączam się do tych, którzy są ciekawi nie tylko, co Państwo Adamczewscy w Paryżu jedli, ale także jak to smakowało. Szczególnie ciekaw jestem kalmarów z truflami. Na ogół kalmary nie przypadały mi do gustu. A z truflami? Naprawdę ciekawe
Św. Mikołaj przyniósł mi w tym roku m.in. książkę autora, który dzisiaj nagrodę Nobla otrzyma. Ale dostałem też na Mikołaja książkę pt. „Twarze Tuwima”. Zacząłem czytać, ale sobie wyrywamy, bo Moja też tam zagląda. Wyczytaliśmy, że obecnie Tuwim jest ceniony wyłącznie za wiersze dla dzieci i teksty kabaretowe. Jestem zdumiony. Lubię czasem zajrzeć do „Kwiatów polskich” i nie przychodziło mi do głowy, że to bezwartościowe. Czy coś musi być śmiertelnie poważne, żeby miało wartość (Kwiaty akurat są powazne)? Czy zabawa słowem nie ma wartości nawet, gdy budzi nowe skojarzenia i zmusza do innego spojrzenia na rzeczy zwykłe? A Bal w operze bywa wystawiany z powodzeniem. Według mnie nie potrafią Tuwima docenić czytelnicy, dla których jego myśl jest za cienka. Inna sprawa twórczość powojenna. Aha, Dlaczego bezwartościowego Tuwima śpiewali Demarczyk i Grechuta, najbardziej wrażliwi artyści piosenki przez duże P. A Mikołaj Henryk Górecki pisał muzykę do słów Tuwima. Chyba Górecki nie jest pozbawiony wyczucia artystycznego. Dla jasności, autor książki przytacza tylko powszechną ponoć opinię i stawia sobie za cel jej obalenie.
Stanisławie,
kto napisał i gdzie, że Kwiaty Polskie to bezwartościowe?! Dawać go tu zaraz, na galery z nim!
Tutaj środek nocy. Dospać!
Na stacji Chandra Unyńska
gdzieś w mordobijskim powiecie
telegrafista Piotr Płaksin
nie umiał grać na flecie… 😯
Alicjo,
Instrumenty ci się w środku nocy pomyliły.
Stanisławie, dwie kulki sorbetu cytrynowego, 150 ml wódki, dopełnić szampanem.
I cóż, że się pomyliły. Przynajmniej widać, że cytowane z pamięci.
Piotr Matywiecki w książce „Twarz Tuwima” twierdzi, że obecnie literaturoznawcy (?) cenią tylko twórczość przedwojenną i to głównie dla dzieci oraz kabaretową. Może przekazuję niedokładnie, bo nie mam książki przy sobie. Kwiaty polskie z pewnością nie były przedwojenne tylko wojenne.
Treso, nie wpadłem na ten zakres, a należało. Ale zdradziłaś odpowiedź. Chociaż znalazłem coś innego: mont blanc – 1 oz Chambord? raspberry liqueur; 1 oz vodka; 1 oz cream; 1 scoop vanilla ice cream. I jeszcze: Mont blanc
For the meringue base:
1? T honey
3? T water
3 egg whites
Or substitute five 3″-wide store-bought meringue cookies
To make the meringue, simmer the honey and water in a small saucepan. Transfer to a bowl and refrigerate until thoroughly chilled, then stir in the egg whites and refrigerate overnight. Preheat oven to 215?F. Whisk the blended ingredients to stiff peaks in a stand mixer on high speed or by hand in a medium-size bowl, then transfer into a piping bag. Place five 3″-wide-by-?”-deep ring molds onto a Silpat- or parchment-paper-lined baking sheet. Pipe the egg-white mixture into the molds, filling completely and evenly, and level off the tops with a spatula. Bake the meringues for 2? hours. You can test for doneness by turning one meringue over and checking to make sure the middle is not wet. The finished meringues should be golden brown yet soft to the touch. While the meringues are baking, prepare the remaining Mont Blanc components: chestnut cream, chestnut paste, chocolate sauce, and garnish.
For the chestnut cream:
? cup cr?me fraîche
? tsp. ginger juice (squeezed from 1 oz. of fresh-peeled, grated ginger)
? cup canned chestnut cream (preferably Clément Faugier)
Whisk together all ingredients into stiff peaks using a stand mixer or by hand in a small bowl. Then place the mixture into a piping bag with a small round tip. Set aside.
For the chestnut paste:
Seeds scraped from ? a vanilla bean pod
? cup canned chestnut paste (Clément Faugier is the best)
? cup plus 1 T chestnut cream (preferably Clément Faugier)
3 T rum (10 Cane brand if possible)
Mix all the ingredients together until smooth, then place inside a piping bag fitted with a star-shaped tip. Set aside.
For the bitter chocolate sauce:
? cup plus 2 T cocoa powder
3 T sugar
? cup water
3 T cr?me fraîche
Combine cocoa powder, sugar, and water in a small saucepan. Whisk over medium heat for 2?3 minutes; chill. Whisk in the cr?me fraîche and strain through a fine mesh sieve into a bowl. Set aside.
For the garnish:
2 oz. chocolate block (55?70 percent cacao fat)
Powdered sugar
Shave chocolate by scraping the block with the blade of a chef?s knife held at a 45? angle. Then place powdered sugar into a fine mesh sieve and lightly dust the shavings. Set aside.
To assemble the Mont Blancs, place a single meringue at the center of each dessert plate. Pipe small dots of chestnut cream on top of the meringues?first around the edge, then filling in to the center. Pipe chestnut paste on top of the chestnut cream using a circular motion and moving upward to make a peak. Arrange the powdered chocolate shavings on top and put a few spoonfuls of the chocolate sauce around the meringues. Serves 5.
What to Drink: „Mont Blanc can?t be paired with a traditional dessert wine like a Sauternes,” says Daniel Johnnes, the wine director of Daniel restaurants. „You need a wine that you can pair with chocolate and which has a certain nuttiness.” His pick: Taylor Fladgate?s 20-year Tawny Porto ($50), which has „acidity and freshness and isn?t grapy like a vintage Port.” As for a dessert wine, Johnnes recommends a „nutty, honeyed” Vin Santo di Montepulciano, which is made by the Falvo brothers of Avignonesi, a winery in Tuscany (about $150 for a recent vintage).
Stanisławie,
z Góreckim i Tuwimem to jest przypadek bardzo specjalny. Utwór (młodzieńczy, w technice serialnej) nazywa się Epitafium, a tekst wykorzystany w nim to wstrząsające ostatnie słowa Tuwima, jakie ponoć, o ile pamiętam, napisał na kawiarnianej serwetce. Brzmią one (cytuję z pamięci): Dla oszczędności zagaście światło wiekuiste, gdyby miało mi kiedyś zaświecić.
Gdyby ktoś chciał przyrządzic mont blanc wg podanego przepisu, muszę zaznaczyć, że znaki zapytania pomiędzy 1 a T zastępują ułamki, zazwychaj jedną drugą, choć zdarza się i ćwiartka. Koszt deseru to przede wszystkim wino, które jest w Polsce dostępne za niespełna 700 złotych. Na etykiecie widnieje „vino da tavola”, choć od dobrych paru lat jest to DOC. W punktacji Parkera rocznik 1991 (chyba najmłodszy zdatny do picia) ma 98 pkt. Ciekawe, że sklep sprzedający to wino podje, iż jest to wino wytrawne (?!).
Chyba jeszcze 2 utwory między 1956 a 1960 Góreckiego by się znalazły. Podpieram się Wikipedią, która nie zawsze jest dokładna. Ale Epitafium niewatpliwie odwołuje się do czegoś niezwykłego. Szkoda, że Tuwim nie dożył lepszych czasów.
U Góreckiego jeszcze były dwie piosenki na chór do wierszy dla dzieci Tuwima, no i „Pieśni o radości i rytmie”, ale tu inspiracja tylko w zakresie tytułu 🙂
I po zabawie. Odpowiedzi przyszło nad wyraz sporo. Wszyscy widać lubimy ( i znamy) kuchnię francuskę. Ale sprawiedliwości stało się zadość i wygrał Sławek, który od lat zgłębia jej tajniki mieszkając w Paryżu. Paczka już w drodze.Gratulacje! Prawidłowe odpowiedzi są nastepujace:
1 ? francuskie cukierki produkowane z cukru aromatyzowanego najczęściej z miętą i poliniowane w paski. Przepis pochodzi z czasów Ludwika XVI
2 ? Francuski kucharz (1864-1948) i autor 20 książek kucharskich, redaktor ?Larousse gastronomique?, restaurator.
3 ? Zimny deser z puree kasztanowo-waniliowego pokrytego bitą śmietaną.
PS.
Odpowiedź na pytania jak nam smakowały paryskie przysmaki w relacji z drugiej restauracji .
Slowacki…ten…tego…Tuwim wielkim poeta byl!!!
Z „popularnymi opiniami”, to juz tak jest, ze ndgdy nie wiadomo, kto je ma.
Stanisławie, „dostępne za niespełna 700 zł” w odniesieniu do wina, brzmi dla mnie jak pełna niedostępność 😉
Haneczko, niespełna 700 zł miało brzmieć ironicznie, ale pewnie nie umiałem jej przekazać. Za 700 zł nie kupię wina wytrawnego wartego tej ceny, a co dopiero słodkiego.
nie umiałem przekazać jej, to znaczy ironii
Troche polemizowałbym z pierwszą odpowiedzią. Pewne, że to cukierki z aromatyzowanego cukru i najczęściej miętowe. Ale chyba nie muszą być w paski. Natomiast chyba muszą mieć nieregularny kształt jako krajanka. Ale nie będę się upierał
Mam w piwnicy buteleczkę vin santo od szwagra-smakosza. Czeka już kilka lat na godną okazję, ale do bezów z kasztanami i bitą śmietaną (bardzo lubię) preferuję herbatę bez cukru.
Gratulacje dla Sławka!
U mnie dziś od rana parlament wybiera następcę radcy federalnego w randze ministra (mamy takich siedmioro, w tym 3 kobiety), gdyż dotychczasowy zrezygnował nagle w związku z chorobą i naciskami politycznymi. Następca został wybrany w trzeciej turze głosowania przewagą jednego głosu! Kandydat Zielonych w pierwszej turze uzyskał ZERO głosów 😯 Było śmieszno i straszno, na koniec zwyciężyła konkordancja czyli proporcjonalny udział najważniejszych partii czyli rząd wszystkich bez opozycji. To taka helwecka specjalność od lat pięćdziesiątych.
Jeszcze o cukierkach. Legenda głosi, że zostały stworzone w 1313 lub 1314 w Carpentras przez cukiernika papieża Klemensa V dla uczczenia rozwiązania Zakonu Templariuszy.
Spalem dzis wysmienicie. Przyczyn nie ujawnie byscie nie byli zazdrosni 😉 Na pocieszenie opowiem wam sen, ktorego o dziwo nie zapomnialem, co nie czesto sie zdarza 😆
Tym razem wydarzenie mialo miejsce podczas powstawania planety. Stworca po trudach tygodnia ujrzawszy mnie, przypomnial sobie o relaxsie.
_ No, moj synu, jakie jeszcze zyczenie moglbym spelnic?
Powoli i z rozwaga wyciagam z zakamarkow skryte marzenia dotyczace idealnego reviru, co ma wszystko w jednym. Duzo slonca ciepla woda plaza bez kamieni i niekonczacy sie wiatr….
_ Dokladnie tak jak sobie zyczysz uczynie. Mam jeszcze w magazynie pare setek kilometrow piasku, ktore uformuje tak by zaspokoic twoje marzenia i inni mieli rowniez w tym sporo przyjemnosci. Jedz w strefe zwrotnika raka nad morzem czerwonym, a przekonasz sie ze uczynilem zgodnie z twoimi sugestiami 😯
masz prawo polemizowac Stanislawie. ale na mnie nie licz 😉
Sławku, gratulacje. I przy okazji pytanie. Gdzie w Paryżu można zjeść tanio i do tego smacznie poza naleśnikarniami. Kiedyś nam się to udało gdzieś w dzielnicy łacińskiej, ale nie umiemy odnaleźć tego miejsca. Moja córeczka z kolegami, w tym Paryżanami, próbuje różnych miejsc i zawsze z rozczarowaniem.
Zaczynam odczuwać przedświateczną trzęsionkę. Będzie mi okropnie ciasno z czasem, praca bardzo przeszkadza. I córasek przylata. Jak, nie odrywając oczu od garów, jednocześnie nie odrywać od niej?
naturalnie brava dla slawka: pach pach pach
i info dla moraga: nakarm prosze aligatora zanim sie tam zjawie
Jakby kto chciał wzór matematyczny na te cukierki, to proszę bardzo:
http://www.mathcurve.com/surfaces/berlingot/berlingot.shtml
Najlepsze są w paseczki 😉
Nemo. Nie potrafię skomentować tych wzorów. Próbowałem i musiałem zrezygnowac.
ależ Stanisławie!
komentarz? ależ proszę!
to wzór na przewrotność czasu i smaku (Puchatka?)
„im bardziej znikają – tym bardziej smakują”
A teraz Wam opowiem o ciekawym eksperymencie wiodącym prosto do tzw. pułapki luksusu.
Przeprowadzono otóż degustację wina rioja z dwóch przedziałów cenowych: za 4,90 Fr i za 34,90 Fr. Osoby degustujące (300 osób odwiedzających centrum handlowe) miały za zadanie spróbowanie z dwóch kieliszków bez znajomości ceny zawartości i wyrażenie opinii. Ocenę natychmiast wpisywano do komputera. Okazało się, że przytłaczającej większości bardziej smakowało wino drogie, różnica jakości była wyraźna.
Następnie powtórzono degustację z tym samym winem, ale z podaniem ceny na butelce, tyle że odwrotnie – drogie jako tanie i tanie jako droższe o 30 Fr. I co się okazało? Liczba osób, którym smakowała tania rioja w drogim opakowaniu, wzrosła bardzo znacząco 😯 Ten fakt (wiązanie ceny z prestiżem) bezwstydnie wykorzystują firmy produkujące tzw. high end linie czyli zwykły towar w pięknym opakowaniu i z piękną etykietką odwołującą się do naszego pragnienia luksusu: supreme, selection etc.
Producenci win o wysokim prestiżu znają tę ludzką słabość od dawna. Jednym z wysoce przecenionych win jest Brunello di Montalcino. O drogą butelkę nietrudno, natomiast zawodowy enolog ma wielki problem ze znalezieniem prawdziwie dobrej zawartości 🙁
Brzuchu, 😆 ja też to tak interpretuję 😉
Zgadza się nemo. Z kazdej strony czyhaja na nas pulapki. Rozpakowalem wlasnie prezent od św. Mikołaja, który dotarl wprawdzie z pewnym opoznieniem, ale jest i bardzo cieszy oko i dusze 😆 W sumie poodczepialem z kita 11 jednakowy w pieciu jezykach warnung_ow. A w nich ostrzegaja ze kiten jest niebezpiecznym rodzajem sportu i uzywanie tego materialu nosi potencjalne ryzyko ciezkich ran. Malo tego może być przyczyna smierci.
W razie czego, gdybym zamilkl z klepaniem od najblizszej niedzieli to nie zaszkodzi wzniesienie toastu: za tych co na morzu! 😉
Brzucho, wien, że ubywa a i k we wzajemnych relacjach. A jeszcze rozumiem, ale k? Czy to promień łuku elipsy, która sprawia, że cukierka w tym miejscu nie ma, choć nikt go jeszcze nie nadgryżł ani nawet nie polizał?
Oczywiście, że sa firmy specjalizujące się w sprzedawaniu drogo przeciętnych win w ładnym opakowaniu. Najłatwiej takie wino poznać po określenach nie występujących w stosunku do takiego wina. Np. reserve we Francji. Poddawanie się sugestii cenowej nie zawsze jest prawdziwe. W opisanym przypadku brak zaufania do własnego smaku kazał optować za czymś, co w istocie smakowało mniej. Zresztą przypomnę, że kiedys w Polsce zrobili podobny eksperyment ze znanym krytykirm muzycznym, któremu puszczano nagrania oszukując co do wykonawców. Rezultat był podobny, ale o czym to świadczy naprawdę?
podaje dokladne koordynaty geograficzne:
szerokosc 27,4337°
dlugosc 33,6628°
Johnny W. – Ty się proszę nie wygłupiaj poza wojskową normę nr 1!
Sławku – gratulacje.
ps mój Mikołaj był wyjątkowo wredny : skąd skubaniec wiedział, że nienawidzę różanych pralinek?
ja tam lubię różne pralinki….
… a ja nie bo to jest 😛 i zbedna calorie
jak pięknie! f55f
:::
Stanisławie
weź do ręki inkryminowanego cukierka
i zobacz, czy tam gdzie go pocienia (na dwuwymiarowym obrazku)
jest go mniej, czy więcej
mniemam (lubię to słowo za podobieństwo do mniam-mniam)
mniemam więc, że Puchatkowe znikanie
dlatego tak bliskie jest postrzeganiu – „im mniej, tym więcej”
:::
łatwiej cukierka pocieniować, niż go potem pogrubasić 🙂
Aha!
Stanisławie
wspominałeś ostatnio świetną baraninę w 3city
a byłeś kiedyś w Bulaju, w Sopocie, za Łazienkami płn?
ciekaw jestem Twojej opini
:::
nie wiem, czy te Łaziecki dobrze piszę
(może to są Łaźnie)
w każdym bądź razie w kierunku Teatru Osieckiej i kawałek dalej
Zbedne kalorie?! Pralinki?! A magnez? A endorfiny wynikajace z jedzenia pralinek? Pralinki RULEZ!
Brzucho, piekny wywód, ale równie skomplikowany jak wzory Nemo. Obok Bulaja przechodzimy często spacerując z naszego domku w Orłowie do Sopotu. Wydawało sie nam, na oko, mało ciekawie. Przy najbliższej okazji zajdziemy, ale ta okazja chyba będzie dopiero w lutym. Chyba, że sam zajde w styczniu. Menu bardzo interesujące, ale baraniny nie ma. Jest królik i pierogi z dzika. Piszą, że menu jest stale zmieniane.
Pozdrawiam wszystkich i odchodze od stołu na pare godzin
nie daj się zwieść Bulajowi
prowadzi go zapalony slowfoodowiec
wchodź i pytaj
pytaj o kotleciki baranie, pytaj o wina
Johnny,
kituj ostrożnie, byś nie wykitował 😉
Stanisławie,
nasze zmysły ulegają wpływom i sugestiom i można je oszukiwać na przeróżne sposoby. A im mniej ufamy sobie jako laikowi, tym łatwiej jest nam ulec sugestiom „fachowców”, czytaj: speców od marketingu dobrze wyszkolonych w ludzkiej psychologii. Kilkakrotne degustacje szampana w przedziale cenowym od 7 do 100 Fr czyli na przeciętną kieszeń, przeprowadzone ślepo tj. bez ujawniania marki wykazały, że najgorszy jest Henkell Trocken (najtańszy), a najlepszy – krymski (Krimsekt) za 13Fr. Lepszy od 3 razy droższego Veuve Cliquot i 5 razy droższego Pommery 😯 Udział brali krytycy gastronomiczni, kucharze, handlarze wina, dziennikarze, restauratorzy, a więc nie przypadkowi konsumenci.
Podtrzymując paryskie klimaty wybieram się dziś wieczorem na obiad do Absyntu. Mam ochotę na Gratin de coquillages St Jacques i zupę cebulową, co na główne danie jeszcze się zastanowię.
Johnny,
te koordynaty po to, żebyśmy wiedzieli, gdzie Cię szukać?
Proszę napiszcie mi tu o wyższości ciasta pierogowego z jajem jednym plus wrzatek i dyżurna, nad ciastem tylko z mąki i wrzątku plus dyżurna. (lub odwrotnie).
Co lepsiejsze i dlaczego? Kto mnie przekona do swojego, ten otrzyma cenną nagrodę.
No to może poledwiczki wieprzowe z musztardą i ratatouille albo pierś kaczki w sosie cytrusowym? Albo sola w sosie bearneńskim?
Hej, hej! Pyra pisze z własnej maszyny. Zyskała autonomię! Hurrra!
Brawo, Pyro, brawo!
To może napisz coś więcej 😉
Marialko – właśnie nadrabiam blogowe zaległości i odpoczywam po wizycie Wnuków z Igorem. Sam Igor to pikuś, sam pies to także samo, natomiast obydwaj młodzieńcy razem + Inka z Czortem, to nieco przerasta moje zapotrzebowanie na rozrywkę
Znowu wzywam do apelu:
gdzie Puchala? Utknęła w tłumaczeniu od miesięcy? Alsa też zleniwiała dokumentnie, PaOLOre bierze udział w zlocie u Lulka, a blog zaniedbał haniebnie.
Grażyna chyba rozpuściła się w kołobrzeskich solankach, bo jak pojechała do sanatorium, tak raz naskarżyła na warunki, a potem zamilkła.
Ana z Krainy Wiatraków zamiast sprawozdań ze świątecznych jarmarków, przyczaiła się w dziurce od sera, Kucharka obiecała przepis na ciasteczka świąteczne i pewnie szuka go po szufladach, Hiena siedzi i marzy o szparagach… Jeszcze kilka osób brakuje.
Bankiet noblowski rozpoczął się. Siedzą i rozglądają się.
Na stronie Szwedzkiej Telewizji
http://svt.se
można obejrzeć transmisję na żywo. Podają właśnie danie główne…
o 19:30 czyli za parę minut będzie dolewka szampana….
To była przystawka z soli i różnorodnego robactwa morskiego. Danie główne o 20:11, deser o 20:55 a kawa o 21:55. Kucharz nie chce zdradzić co będzie na główne danie….
Eeech, pójdę ukroję sobie kawałek chleba z pomidorem…..
Nie ukroję sobie kromki z pomidorem – wyrzuciłam pomidora. Najpierw był niezbyt dojrzały, potem spleśniał od dołu
Właśnie myślę czym nakarmić Młodą – pierogów nie chciała, schabowe na jutro zostawiła, skończy się na grzance z szynką i serem.
W części artystycznej pantomima do muzyki z „Cosi fan tutte” we współczesnym wydaniu. Z butelkami szampana w roli głównej.
O mnie nikt nie pytal, ale sie melduje – pieke pierniczki 🙂
to nie ja, to slawek, ale jaja, przed odlotem gralem, po przylocie wygralem, radosc moja wielka, ten pierwszy cukierek to jednak za Klemesa V, wiec nieco przed Ludwisiem 16, to tak dla szpasu, pozdrawiam serdecznie i lece, leja zupe z dyni
Na drugie będzie cielęcina z borowikami i takie tam różne…
Och Pyro kochana,masz pamiec slonia!!! To komplement oczywiscie 🙂
Jestem,zagladalam od czasu do czasu,smakiem sie oblizywalam i cierpialam………………………bo dusza tez by do Paryza chciala!!!!!!!!!
Poki co, walesalam sie po Amsterdamie,bo choc pod nosem,nie czesto tam bywalam.Mam szczery zamiar czesiej to misto odwiedzac i koniecznie zaleglosci „muzealne” nadrobic.
Dzisiaj stoczylam wojne z synem na temat wigilii.Chcialam to i owo w menu zmienic,ale sie chlopisko zaparlo i chce „po staremu”.Ustapilam,co tam, mniej bedzie roboty!
Nad to w niedziele pieke drozdzowe rogaliki,zeby nimi, moich „italianow” z kursu raczyc.Mam nadzieje,ze nie rozczaruje?
Ciao amici!!
Z Krainy Wiatrakow-Ana.
Ps co za kod – d a a a
Ela – rzadko, bo rzadko ale się odzywasz, a niektóre – rzy nasi ludzie przepadli w czarnej dziurze.
Gratulacje Pyro. Niech on się dobrze sprawuje ten komputer!
Ana, z nieba mi spadłaś! Zapomniałam zapisać rogaliki do zrobienia na wyjazd córaska. Ledwo przyjedzie i już wypadnie, a tu święta i na drogę zaopatrzyć trzeba. Łap będę miała za mało, o czasie nie wspominając 🙁
Już mnie nie ma. Obiad trzeba na jutro coś tam coś tam.
Pyro,
a jak już kapucha się tak całkiem ukisi (no już jest tak jakby), to po prostu zamknąć ja w tym słoju, co się kisiła, usunąwszy kamole itd? I trzymać w chłodnej piwnicy? Nie mam doświadczenia z takim kiszeniem.
Na deser gruszki, czekolada, lody waniliowe i fajerwerki…
Wiem, nie ta pora, ale kod korzystny więc wysyłam. (z dziury czasowej)
1. to prawie mój samochód.
2. taki facet któremu dobrze na górze.
3. wieczne pióro.
Alicjo – wszystko prawda, ale lepiej żeby ona w tym słoju czymś przyciśnięta była, bo spleśnieje zaraza. Ja czasem przekładam do małych słoików „na raz”, kładę liść na wierzchu. dociskam ile mogę i zakręcam. Czasem po otwarciu i tak wywalam górną warstwę. W garnczku trzymam pod kamieniem.
Z fajerwerkami to trzeba uważać i jeść z zamkniętymi ustami!!!
Pryskają i strzelają.
… strzelaja?
ide sie okopac 🙁
Pyro,
dzięki. Wiecie, że to będą już nasze wspólne trzecie święta? 😯
ASzyszu,
nie pchaj w siebie tyle na tym balu noblistów, bo nam pękniesz!
Alicjo,
moją kapustę wyniosłam do piwnicy i prawie zapomniałam, ale Osobisty zajrzał i stwierdził, że sok zniknął i górna warstwa jest sucha mimo kamieni 😯 No to dolałam solanki, docisnęłam woreczkiem plastikowym z wodą i kamieniami (nie wchodzi żaden talerzyk ani denko) i przykryłam słój zakrętką, ale nie dokręconą, na wypadek puszczania gazów.
Ech, te przyjęcia noblowskie 🙄 Ciekawe, jak długo jeszcze będą mieć fundusze 😯 Podobno, wbrew zaleceniom Nobla, by inwestować tylko w bezpieczne papiery, zarządzający Fundacją poszli na ryzyko…
Przed chwilą naczelny zarzaądca funduszy rzekł, że w przyszłym roku nagrody będą takie same jak w tym…
haneczko,dobrze,ze chociaz do czego sie przydalam 😉
I tym optymistycznym akcentem, sie pozegnam,a snic bede o nalesnikach z miesem,ktore jutro przyrzadzam,miammmmmmmmmmmm
Hej.
Na nagrody może wystarczy, ale czy na bankiet…
przyjme nagrode bez bankietu
…
johnny
Już wróciłam z tego Absyntu. Małże fantastyczne, ślimaki też, zupa cebulowa nieco mnie rozczarowała i pierś kurczaka w sosie truflowym też, jakaś taka mdła. Tyle było ostatnio na temat trufli! Trzeba było te polędwiczki za radą Gospodarza, albo jagnięcinę w sosie z owoców leśnych (genialna, próbowałam). Na deser Cr?me br?lée bardzo fajny, w dwóch rodzajach waniliowy i pomarańczowy, oba dobre. Do picia Chablis i czerwone wino „domowe”. Ogólnie trafiało mi się tam lepiej.
Ma ktoś pomysł, co zrobić z całą świńską wątrobą? 😯
😐
wątbić
😡
wtrątbić tutuu tutuu
mialo być
Nemo, 50 dag zużyć do pasztetu, troszkę usmażyć i zjeść, resztę zamrozić. A skąd Ci się wzięła cała wątroba, tego świniaka nie było pół?
MałgosiuW,
przycisnęłam dziś mojego rzeźnika (Herod-baba się ze mnie robi 😯 ) w sprawie kończyn mojej półświnki i nagle znalazły się 4 golonki, 5 (!) nóżek i 2 wątroby, ale wzięłam tylko jedną, bo co ja z tym zrobię? Na pasztet muszę dokupić jakieś tłuste mięso, czy co? Mam samo chude 🙁
Postraszyłam rzeźnika, że mu zepsuję reputację 😎
Znalazłam coś takiego: Stary przepis na wątrobiankę.
Tylko skąd ja wezmę brzuchowinę? 😯
? kg brzuchowiny ugotować nie za miękko z cebulą, 1 wątrobę wieprzowa pokroić w plastry, dobrze wymoczyć i wrzucić do gotującej wody, niech poleży, by w środku była krwista. Odlać, wypłukać, przemleć przez drobna szajbę wraz z brzuchowiną ugotowaną. Utrzeć 1 cebulkę, osolić, dodać pieprzu, trochę majeranku, masę dobrze urobić, aż zbieleje i nałożyć do flaków, zawiązać sznurkiem i wolno gotować 20 ? 30 minut. Wyjąć do zimnej wody, powiesić by stężała, owędzić. Można wkładać do słoi weckowych i gotować 1,5 godz.
służę całym sobą 🙂
..zwłaszcza przez drobną szajbę
Nemo, a co to jest brzuchowina 😯 Świński brzuch spory. To przednie? tylne? środkowe? czy, o matko, wewnętrzne?
Brzucho, ja Ciebie to do serca (i skrzypiących kolan), ale żeby pożreć, to nie. Drobna szajba chętnie.
Haneczko,
no idea 😯
Brzucho,
Ty byś pewnie wolał nadziewanie truflami i szampanem niż gotowanie z cebulką 😉 Nie mniej dziękuję za gotowość do poświęcenia 🙂
Nemo, to nie dali Ci świnki z podgardlem? Świetne jest do pasztetu!
Brzucho, a co to jest ta brzuchowina? Nie mogę nigdzie znaleźć 🙁
MałgosiuW,
oni to rozebrali na elementy (schab, polędwica, łopatka, karczek, kotlety) pokrojone i popakowane próżniowo, a reszta w kiełbasie surowej i parzonej, i tyle 🙁 Jeszcze szynki wędzone i chudy boczek do jedzenia na surowo. Żadnych „nieeleganckich” kawałków, bo inni klienci też nie biorą 😯 W przyszłym roku muszę to inaczej zaplanować.
Mnie się zdaje, że ta brzuchowina to po prostu tłusty boczek
http://de.wikipedia.org/wiki/Schweinebauch
Nemo, Francja elegancja. U nas ciachnęliby na pół ze wszystkim, może zawinęli w coś i tyle. Niedawno w supermarkecie stała przede mną kobieta, która w wózku miała właśnie takie pół świni. Powstało zamieszanie, bo nie chciała tego wyciągnąć z wózka na taśmę. Nie dziwię się. Niestety kod „towaru” był od spodu. Wieki to trwało nim w końcu go odcyfrowali.
Zgadzam się na tłusty boczek, najlepiej wędzony. Lubię.
Brzucho,
jak oddasz brzuchowinę, to co z Ciebie zostanie? 😯
Alicjo
jeśli odjąć mi brzuchowinę
to oniemieję (przecie jam jest Brzuchomówca)
:::
też przychylam się do zdania
że ta brzuchowina to mocno tłusty boczek
tak jak podgardle
nemo – wyglada, ze masz racje, brzuchowina jest ponoc z gwary poznanskiej, a tu link:
Kartoflanka z kapustą na brzuchowinie i gołąbki z farszem warzywnym
http://poznan.naszemiasto.pl/obiady_babci_moniki/specjalna_artykul/21588.html
Witam,
milczałam, bo w domu Chudy nabył kilka gier i potrzebowałabym ciągnika artyleryjskiego, by go od nich, a tym samym od klaptoka, odciągnąć.
Co do brzuchowiny: mój osiedlowy sklep mięsny odróżnia boczek, który nie ma skóry i jest mocno poprzerastany ładnymi paskami mięsa, oraz brzuch, który jest nieznacznie poprzerastaną słoniną. Do pieczenia na chleb wybieram boczek, ale do pasztetu brzuch.
Pozdrawiam,
Hiena