Imieniny bez solenizantki
Dziś Barbórka. Solenizantka chciała zrobić rodzinie i przyjaciołom psikusa zwiewając z Warszawy. I prawdę mówiąc już Jej tu nie ma. (No i przy okazji mnie także, bo zostałem towarzyszem podróży.) Cała sprawa jednak wydała się na tyle wcześniej, że rodzina – ta najbliższa – zdołała wprosić się na niedzielny obiad, który uznano za przyjęcie imieninowe. No i ucieczka nie przyniosła korzyści.
O podróży napiszę po powrocie. Bo jest to wyprawa kulturalna i kulinarna zarazem. Obie części precyzyjnie zaplanowane. Stoliki w restauracjach zamówione (na każdy wieczór w innej), bilety do muzeum kupione leżą już w hotelowej recepcji. Byle pogoda dopisała, ale prognozy nie są zbyt dobre: 7 – 9 stopni C i lekkie opady. Wzięliśmy więc kurtki deszczowe, bo po tym mieście trzeba chodzić pieszo, by wczuć się w jego atmosferę.
Zanim jednak zamieszczę fotorelację z podróży krótkie sprawozdanie z niedzielnego barbórkowego obiadu.
Zaczynamy od przekąsek. Był więc śledź z rodzynkami. To nowość w naszej kuchni. Niezłe, prawie tak dobre jak np. popisowe w wykonaniu Basi śledzie w cytrynie.
To są śledzie z rodzynkami
Śledzie w oliwie i cytrynie
(4 porcje)
4 śledzie solone (gotowe filety),2 duże cebule, ok. szklanki soku cytrynowego, ok. szklanki oleju.
Śledzie umyć, namoczyć na kilka godzin w zimnej wodzie, po czym zdjąć skórę, usunąć wnętrzności i odkroić filety . Podzielić rybę na niewielkie skośne kawałki.
Cebule pokroić w cienkie piórka.
W słoiku układać kawałki śledzi, na nich warstwę cebuli i tak kolejno do wyczerpania się składników.
Wlać sok cytrynowy, aby sięgał do połowy ułożonych śledzi z cebulą , dopełnić oliwą lub olejem.
Szczelnie zakręcić słoik i dokładnie wymieszać miksując tak, jak barman miksuje drinki, aby oliwa z sokiem nabierała białawej barwy. Odstawić na 1 – 2 dni i w tym czasie kilkakrotnie miksować .
Danie główne musiało być podwójne. Dla większości gości zając pieczony w śmietanie i z buraczkami a dla wnuczki, która kicającego po naszych polach zająca nie ruszy była pierś kaczki duszona w oliwie, czosnku, grzybach, kminie orientalnym, rodzynkach, migdałach, cukrze i sosie sojowym. Piersi kaczki kupowane w postaci zapakowanego kawałka mięsa nie wywołują żadnych skojarzeń. Choć kaczuszki wędrują po naszych łąkach i podwórku sąsiadki.
Oto oba przepisy:
Zając w śmietanie
Zając, ziarna jałowca, pieprz mielony, sól, 1 cebula, marchew, pietruszka, seler, 15 dag masła, 1 suszony borowik, 1,5 szklanki kwaśnej śmietany, 1 łyżeczka mąki, maślanka
Skruszałego zająca, po zdjęciu skóry i wypatroszeniu, marynujemy dwa dni w zmienianej codziennie maślance. Usuwamy błony i oddzielamy comber oraz uda. Z podrobów i pozostałych części możemy zrobić pasztet. Comber i uda nacieramy tłuczonym ziarnem jałowca i pieprzem. Obkładamy mięso cienkimi plastrami cebuli, marchwi, selera i pietruszki. Odkładamy w chłodne miejsce na kilka godzin. Następnie jarzyny usuwamy, mięso solimy, układamy w brytfannie i okładamy bryłkami masła. Dodajemy suszonego borowika. Pieczemy pod przykryciem polewając sosem spod pieczeni. Gdy zając zmięknie polewamy kwaśną śmietaną rozbełtawszy w niej łyżeczkę mąki. Dusimy zająca jeszcze kwadrans, aż śmietana zbrązowieje.
A to przepis na kaczkę:
Kaczka słodko-ostra
(4 porcje)
Półtorej szklanki kawałków mięsa z pieczonej kaczki, pół czerwonej papryki,2 garście chińskich grzybów mun, cebula, ząbek czosnku,3 łyżki sosu sojowego,2 łyżki oleju lub oliwy,2 łyżki rodzynek, łyżka cukru szczypta ostrej papryki łyżeczka kminu rzymskiego(mielonego).
Grzyby namoczyć na co najmniej godzinę i obgotować.
Rozgrzać olej na dużej patelni, poddusić drobno posiekaną cebulę, dodać posiekany czosnek i odsączone grzyby.
Po chwili dodać pokrojoną w kostkę paprykę, mięso, sos sojowy, cukier i rodzynki oraz ostrą paprykę.
Smażyć potrawę mieszając, co najmniej 5 -10 minut. W razie potrzeby podlać kilka łyżek wody.
Kiedy potrawa jest gotowa a wszystkie smaki doskonale się połączyły dodać kmin rzymski i jeszcze chwilę dusić.
Podaje się taką kaczkę z makaronem sojowym lub ryżowym albo z ryżem.
Była oczywiście i sałata czyli piękne zielone liście z dodatkiem awokado, ogórka, pomidora a wszystko polane winegretem.
Na deser często tu ostatnio przywoływana panna cotta (oczywiście własnej produkcji a nie kupna).
Panna cotta
3 łyżeczki żelatyny, pół l tłustego mleka, pół l śmietanki kremówki, 15 dag cukru pudru, 1 laska wanilii, 5 łyżek rumu, 2 łyżki słodkiego białego wina; do przybrania: truskawki, maliny, kiwi
Namoczyć żelatynę w kilku łyżkach zimnej wody. Po napęcznieniu rozpuścić w ciepłym mleku. W drugim rondelku podgrzać śmietankę z cukrem pudrem i wanilią. Po zagrzaniu wyjąć wanilię i wlać śmietankę do rozpuszczonej żelatyny. Dolać rum i wino. Przelać do małych foremek, wstawić do lodówki i czekać (co najmniej 3 godziny) aż stężeje. Po wyjęciu z lodówki zanurzyć foremki na sekundę w gorącej wodzie, by panna cotta łatwo dała się wyłożyć na talerzyki. Udekorować każdą porcję owocami.
O winach, którymi wzniesiono toast – z braku miejsca – tylko wspomnę. Były dwa – Malbec z argentyńskiej winnicy Jeana Bousqueta i bardzo przez nas ostatnio lubiane Rosso Conero z Villa Malacari.
Miało nie być imienin a jednak były. Basiom od Basi (dołączam się oczywiście do życzeń) szczęścia i smakołyków!
Komentarze
Basi naszej kochanej życzenia słoneczne od Pyr z ponurego, grudniowego Poznania. Wyjechała, nie wyjechała, nasze myśli serdeczne poszły za Solenizantką. Prezent dostanie od nas Basia w Pyrogrodzie kiedy tu zawita.
Ponieważ starsza z Pyr dzisiaj odżyła komputerowo, więc nastrój ma nieco lepszy, niż wczoraj. Nawet gnaty mniej mi dzisiaj dokuczają, jest więc nadzieja, że i ja dokuczać nie będę.
Andrzeju J. – dzięki za link. Kiedy wczoraj późnym wieczorem odzyskałyśmy kontakt ze światem, natychmiast wysłałyśmy zamówiemie na tę katowicką kartę graficzną. Kiedy przyjedzie nie wiem; być może i mój komputer odzyska nieco sił.
Pani Basi życzę zdrowia i zawsze miłej rodzinno-przyjacielskiej atmosfery … nie tylko przy stole … 🙂
Dla Solenizantki moc serdeczności i samych pochwał od
ukontentowanych gości !
Bardzo podoba mi się przepis na kaczkę-po pierwsze
bardzo lubię kaczkę, a ptaszysko w azjatyckim słodko-
ostrym wydaniu wygląda mocno smakowicie.
Zdecydowanie do wypróbowania !
W Warszawie słońce 🙂
Basiu kochana, smakowitości i pyszności w każdej dziedzinie życia!
I słoneczka takiego jak dziś w Warszawie 😀
Poznań też się teraz rozsłonecznił, aż miło. Temperatura ok zera. Mnie się marzy na święta kaczka na dziko, glazurowana (zając jest poza zasięgiem aktualnie). Zamarynuję na 2 dni albo całą kaczkę albo jej części (udka , piersi) w mieszaninie owocowego octu, rozmarynu, warzyw, kolendry i jałowca, potem sól, pieprz, na masełko i w rondel, jeszcze kilka syszek jałowcowych, dusić podlewając marynatą, a pod koniec pieknie pokryć glazurą z miodu, soku z cytryny i soku z pomarańczy (miód i soki cytrusowe trzeba razem trochę pogotować aż zostanie połowa) potem pędzlować mięso, odkryć rondel i trzymać w piekarniku, pędzlowanie powtórzyć 1-3 razy, aż na kaczce zapiecze się chrupiąca, aromatyczna skorupka. Sos przetrzeć podać oddzielnie w sosjerce.
kod „affe” !
Może miało być „kaffe”?
http://www.youtube.com/watch?v=szmh7SXv-lc
dziś w Olsztynie, dla Baś świeci słońce
:::
naszej drogiej Basi
wielu słonecznych dni
takich co rozświetlają oczy
wielu uroczych chwil
takich co mile się wspomina
:::
toast wieczorem
Solenizantce smakowitego życia życzę! 🙂
nie dzwoń do mnie … napisz maila … 😀
Pani Barbarze najserdeczniejsze życzenia. Czego, zastanawiałem się, ale nie wymysliłem niczego lepszego ani równego Alsie, więc się dołączam do smakowitego życia.
Barbarze, solenizantce, najpiekniejsze zyczenia
Pan Lulek
Zostałem wywołany do tablicy. Nie znam iphoto, ale myślę, że działa podobnie do innych albumów, czyli przechowyje w swojej bazie informacje o zdjęciach i ich miniaturki (fingerprints). Otwierają się z tego miejsca, gdzie są przechowywane. Gdy się przenosi zdjęcia w inne miejsce, w albumie zdjęcie widac, a przy próbie otwarcie ukazuje się komunikat, że zdjęcia nie można odnaleźć. Można rózne rzeczy kombinować, ale w istocie są dwa podstawowe rozwiązania:
1. Aplikacja albumowa zawiera funkcję przenoszenia zapisanych zdjęć do nowej lokalizacji i wówczas nie ma żadnego problemu
2. Przenosi się „na chama”, kasuje album i tworzy nowy. Eksport zazwyczaj polega na kopiowaniu nie przenoszeniu. Może wchodzić w rachubę, jeżeli przy eksporcie w albumie powstają nowe zbiory eksportowanych zdjęć. Wówczas wystarczy po wyeksportowaniu usunąć z albumu stare zbiory. Jeżeli się eksportuje do nowego albumu, to chyba zdjęcia się nigdzie nie kopiują, tylko informacje o nich pojawiają się w nowym albumie. Jeżeli jednak przy eksporcie do nowego albumu jest opcja nowego fizycznego położenia zdjęć, to wówczas też nie ma problemu. Jeżeli można to samo wykorzystać w ramach albumu wyjściowego, to jeszcze lepiej, bo podstawowe linki do tego albumu pozostaną te same, chociaż linki do konkretnych galerii już działać raczej nie będą..
Pani Barbarze życzę wszelkich najlepszości 🙂
Pani Basi moc serdecznych życzeń, wielu odkryć kulinarnych i genialnych ich realizacji, dużo zdrowia by temu sprostać.
Zanim poczytam, co tam dzisiaj we wpisie i pod – naszej Basi kochanej wszystkiego dobrego ode mnie i Jerzora, od Jerzora dodatkowe uściski – geolodzy też obchodzą Barbórkę 🙂
Wszystkim naszym Basiom blogowym, a także podczytującym, wszystkim geologom (także tym niedokończonym) – jak najlepsze życzenia i oby Wam się!
Toast wiadomo – o stosownej porze.
Gospodarzu,
co tam takiego jest dosypane do tych śledzi, te ciemne cosiki? Jakieś „dyżurne” pieprze czy inne cuda?
Wszystkie przepisy na sledzie zbieram i co się da, próbuję. Kiedyś robiłam coś podobnego, chyba wg. Heleny – i zdaje się, że z dodatkiem czarnych oliwek (musiałabym pogrzebać w przepisach).
Dla haneczki odpowiedz:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/RobTki#
Musiałam wywalić firefoxa i dać seamonkey, zeby mi ta picasa zadziałała, ale jeszcze nie jestem wprawna w układaniu galerii. Z czasem… a powyższą powinnam uzupełnić i nieco przerobić, poza tym zostało jeszcze sporo zdjęć do zeskanowania i dodania.
Czytając przepis Pyry Młodszej na kaczkę przypomniałam sobie
mój przepis na kurczaka też z dodatkiem miodu i pomarańczy.
Kurczaka nacieramy imbirem i odstawiamy na 1-2 godziny.
Nadziewamy go pomarańczą – 1 całą i polewamy sokiem z 2 innych.Wstawiamy do piekarnika.Po upływie ok 1/2 godziny
podlewamy ptaka 1/2 szkl czerwonego wina.Pod koniec pieczenia dodajemy 2-3 łyżki miodu.
No! Nareszcie można oglądać Alicjowe cuda bez dodatkowego klikania 😀
Piękne!
Alicjo, podziwiam
Alicjo to ty tak dziergasz ?
Brawo
Hm… już raczej jestem na emeryturze, ale znowu mnie podpuszczono, toteż coś tu kombinuję…tylko to potrwa. Ręka już nie ta, niestety.
Wszystkim Barbarom życzę wszystkiego co najlepsze i najsmaczniejsze!!!
Wczoraj zakupiłem grudniowy numer „Kuchni” i jest w nim smakowity artykuł i świąteczne przepisy naszego Gospodarza. Czasu do świąt jeszcze zostało trochę to i można poćwiczyć.
Ta niewiarygodna kobieta rzeczywiście to wszystko sztrykuje 😯 Myślałam, że niektóre tkane.
Alicja, jeżeli jesteś na emeryturze, to ona wybitnie zasłużona! Przepiękne!
Nie miałabym odwagi czegoś takiego nosić. Znajome i obce baby zdarłyby ze mnie razem ze skórą.
A dla Alicji wyrazy podziwu – toż to nie są robótki,
to dzieła SZTUKI przez same duże litery pisane !
Moje umiejętności w tej dziedzinie zaczynają i kończą się
na zimowych szalikach 🙁
Alicju, piękne te Twoje dzieła!!
Alicjo !
Ja Ciebie nie podziwiam. Ja Ciebie trzymam za slowo które dalas puiblicznie. Sama zdeklarowalas, ze przyjedziesz, zobaczysz sciane a potem zrobisz mi chate na drutach. Jeszcze raz przypominam wymiary w centymetrach.
Sciana z oswietleniem pólnocnym o wymiarach 60 x 240 centymetrów.
Jako autorskie honorarium przewidywane jest miedzy innymi kilka butelek Junkersa. Byc moze z piwnicy rodziny Fuchs. Wielu ludzi nie wie zapewne kto to sa austriaccy Junkersi. Wielu ludzi kojarzy to zapewne z zaborem pruskim. W tym przypadku chodzi o grupe winiarzy ze Steiermarku. którzy przed kilku laty skrzykneli sie, ze beda promowac wlasne wspaniale wina.
Wprowadzili do obiegu nawet wlasne slownictwo. Mlode wino sprzedawane w roku zbiorów do 31 grudnia nazywa sie Junkers. W itnnych czesciach Austrii nazywa sie to Heuriger.
Sa to wina na ogól typu Cuvee czyli mieszance róznych winogron. Dla wyjasnienia podaje, ze mieszane sa winogrona przed wycisnieciem a nie most czy tez szturm.
Szykuj zatem Alicjo druty, sily, fantazje i Jerzora
Pan Lulek
Dziękuję za uznanie – ja to kiedyś przerobię i wyedytuję, na razie tak nieporządnie ostatniej nocy wrzucałam.
Tymczasem daję nura do schowka pod schodami i robię tam porządek… trzymajcie kciuki! Wiem, wiem… na co mi to było! Ale już część wytargałam stamtąd, więc trzeba dokończyć. 😯
Piesek dostał kolejny, piąty zastrzyk, Zostały jeszcze dwa, Na obiad Pyry zjadły kotlety z pieczarek i mówiąc prawdę i tylko prawdę – obżarły się zgoła nieprzyzwoicie. Za gpdzinę przyjdzie pani od ubezpieczeń po forsę za polisę mieszkaniową. Chciałam wynegocjować przesunięcie opłaty na koniec miesiąca, bo wydatki piętrzą nam się w spory górotwór, aliści niewiasta ogłosiła, że PZU odeszło już od karencji 30 dniowej i już pierwszego dnia po wygaśnięciu poprzednioej umowy, człek i jego mienie ubezpieczeni nie są. Trudno. Kolejna stówką spada z budżetu.
Alicja to prawdziwa Artystka – ma wszystko,prócz siły przebicia.
Alicjo, chapeau bas!
pamiętacie?
http://dezi.wrzuta.pl/audio/mhRXhO2EMn/nasza_basia_kochana-za_szyba
to przede wszystkim dla Basi ze szczerymi życzeniami smaczności na codzien i od święta,
przy okazji dla Jolinka 10:31 🙂
Alicja, Ty to pewnie i sen potrafiłabyś utkać, aż mi się beret osunął, a to czarniawe we śledziu, to pewnie wspomniane rodzynki
Dla Pani Barbary, z serdecznymi życzeniami w Dniu Imienin:
Woman In Love, śpiewa także Barbara! 🙂
Serdeczne zyczenia dla Pani Barbary
Panie Lulku te Junkersy to takie?
://www.caricatura.de/Kassel/archiv/harderer97/mehr.htm
Zyczenia i uklony z TX:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/UklonyZTX?authkey=HzUgEeSw3zQ#slideshow
takie?
http://www.caricatura.de/Kassel/archiv/harderer97/mehr.htm
Alicjo ale zdolniacha z Ciebie … 😀 .. sama trochę robię na drutach to z przyjemnością podziwiam i robociznę i zmysł artystyczny … 🙂
Sławek 🙂 …
Najserdeczniejsze Życzenia Imieninowe dla Pani Barbary 🙂
Drogi Gospodarzu:
W poprzednim wpisie umieściłeś odpowiedzi na zagadki: … „prawidłowe odpowiedzi są takie: … 3 – Wykastrowana i tuczona kura.”
No ja bardzo przepraszam, ale kury się wykastrować nie da. Można koguta, ale wtedy nazywa sie „kapłon”, a nie „pularda”.
Oto definicja z WIEM – http://portalwiedzy.onet.pl/72539,,,,pularda,haslo.html : „pularda (z francuskiego poularde), młoda, specjalnie tuczona kura, która nie osiągnęła jeszcze dojrzałości. Waga między 1,8 a 3 kg, mięso delikatne i kruche. Pieczona zazwyczaj w całości, w piecu (nie na grillu).
W kuchni staropolskiej znano szereg potraw z pulardy, m.in.: vol au vent, piersi pulardy z pieczarkami (supr?me de volaille), pularda z sardelami i in.”
Kastrowanie kury, to czynność podobna do dojenia kanarków.
Serdeczne życzenia imieninowe dla małżonki.
Alicjo, piekne, nie widze zadnych klopotow z zrobieniem widoczku znad morskich skal, ten bialy sweter to romantyczne marzenie
Zbliża się 20.00- a więc wszystkim Barbarom,Basiom, Baśkom i Basieńkom- wszystkiego co najlepsze i najsmaczniejsze. Sto lat 😆
Juz sobie wystawiam scenariusz, ze my we dwójke z Jerzorem siedzimy za stolem na którym stoi a to garniec miodu a to po kusztyczku dzielnej siwuchy i ustawiamy swiat po nowemu a na pobliskich drutach bedzie Alicja siedziala.
I dziergala i dziergala i dziergala
Przygotowania na przyjecie Trzech Króli zakonczone. Pytanie tylko jak w roku 1981 brzmi. Wejda, nie wejda. A jesli wejda to czy w caloksztalcie i na jak dlugo.
Pan Lulek
Werbalisto, jesli usuniecie jajnikow nazwiemy kastracja, to wszystko sie zgadza, w kazdym razie ma byc mloda i jaj nie robic, bo albo za mloda, albo bez jajnikow
http://fr.wikipedia.org/wiki/Poularde
Lulek, Ty zostaw tylko klucze, reszte zobaczysz na miejscu, pewnie jednak wejda, a stad do pogromu ( tfu ) juz niedaleko
Pani Basi wszystkiego najlepszego, z górniczym pozdrowieniem
Niech żyje nam górniczy stan !
Górniczemu stanowi (via Jastrzębie Zdr.) już złożyłam, Geologom też się należy, a teraz dzwonie do mojej siostry Barbary, która urodziła się… 4 grudnia 😯
zdrowie Basi, wszystkich Barbórek i barbarzyńców co je czczą
(sam się do nich zaliczam)
wznoszę kieliszkiem bukwicy z Czeremszy
wznosze tez, Basine stolacisko!
czerwonym sancerre
Ale mam ekonomiczny kod: fcff
Solenizantkom więc życzę korzystnej jego (osobistej) miary!!
Wykastrować kurę??
Laparoskopowo chyba.
Antek ..oczywiście, laparoskopowo ..przez oko
..to trzecie
no co Ci chodzi po głowie?!
co Wy tej kurze chcecie rozkopac? laptopa? przy swiecie gorniczym, a nie wstyd Wam?
Aszysza trza, zeby zabebnil
Mam w domu gwózdz. Autentyczny. Do trumny. Mój przyjaciel, zakonnik, franciszkanin, autentyczny, z którym w najblizszy wtorek wybieramy sie do Polski na poszukiwanie Panienki do Szopki swiatecznej, zrobil sobie archiwum w warsztacie zakladu pogrzebowego. Nieco starszy ode mnie wiekiem zyl w kilku klasztorach a w kazdym robiono z niego archiwiste.
Zaangazowal mnie do pracy spolecznie uzytecznej czyli doprowadzenia tego archiwumn do porzadku. Podczas pracy znalazlem na podlodze kilka gwozdzi. Jeden z nich wyraznie odbiegal forma od pozostalych. Zapytalem szefa warsztatu co to jest a on odpowiedzial mi, ze to jest wlasnie ten autentyczny gwózdz do trumny który zabijany jest jako ostatni.
Za moje wysilki podczas pracy spolecznie uzytecznej dostalem gwózdz jako honorarium. No i mam. Wisi na nim drewniane winogrono. Autentyczne. Made in Taiwan.
Przy okazji dwie sprawy. Po pierwsze primo. Jesli morag jest taka ciekawa jak wyglada austriacki Junkers, to niech nie klapie dziobem, tylko po prostu przyjedzie na lustracje. Butelczyna autentycznego Junkersa lezy do dyspözycji.
Po drugie primno. Gospodarz proszony jest o opublikowanie fotografii kostiumu bikini, który nosila piekna Helena podczas pobytu w Troi.
Oryginal jak wiadomno znajduje sie w Pergamonie. Z lewej strony od wejscia.
Pan Lulek
Panie Lulku,
typowe bikini. Pieprzyc Pergamon, Zatoka Meksykańska równie dobra. Może być?
http://alicja.homelinux.com/news/Bikini.jpg
Sławku – niestety, nie mogę się zgodzić z tą definicją. Teoretycznie można powiedzieć, że pularda to młoda kura bez jajnikow, ale nie będzie to prawda. Pularda powinna być chodowana w specjalny sposób, tj. w ciemnym miejscu w klatce i odpowiednio tuczona. Nie każdy kurczak jest pulardą, pomimo, że nie zniósł jeszcze jaj. Cały sekret pulardy polega właśnie na tym odpowiednim tuczeniu. W istocie to ten delikatny tłuszczyk czyni pulardę takim przysmakiem. Oto co pisze na ten temat niekwestionowany wieszcz, cytowany zresztą często przez Gospodarza:
„… Nie poprzestaliśmy na zaletach, jakimi natura obdarzyła kuraki; sztuka zajęła się nimi pod pretekstem ulepszenia uczyniła z nich męczenników. Nie tylko odjęto im możność rozmnażania się, ale skazano je na samotność, ciemności i przymusy jedzenia; w taki oto sposób dochodzą do tłustości, która nie byla im pisana.
Co prawda, ten tłuszcz przeciwny prawom natury jest smakowity i wlaśnie dzięki godnym potępienia praktykom kuraki zyskują ową delikatnosc i soczystość, które czynią z nich delicje najlepszych stołów.
Tak oto udoskonalony drób jest dla kuchni tym, czym płótno dla malarza, a dla szarlatanów kapelusz Fortunata; podają go gotowany, pieczony, smażony, gorący albo zimny, cały albo w częściach, z sosem lub bez, oczyszczony z kości, obdarty ze skóry, nadziany – i zawsze z równym sukcesem.
…. i dalej:
„… w rodzinie pulard pierwszeństwo należy do pochodzących z Bresse, zwanych pulardami delikatnymi, okragłych niby jabłka; wielka to szkoda, że rzadko trafiają do Paryża, dokąd przybywają tylko w koszykach jako dary wotywne.”
Tyle Brillat – Savarin w tłumaczeniu pani Joanny Guze – i ani słowa o kastrowanych kurach.
Panie Lulku, wlasnie czytalam artykul o miasteczku Baden bei Wien
Było werbalistów wielu…
nic nie chce mowić, ale powiem, do szału doprowadzają mnie ludzie, którzy są tak dokładni i co do przepisu, że aż dupa boli. LUZU trochę! Kuchnia to jest pole do improwizacji, a nie do rozważań o dekagramach i szczyptach. Pięć ziarenek pieprzu, ćwiartka listka bobkowego. Ugh…
Panie Lulku, to pora na jakieś larum.
To w Austrii panienek już nie uświadczy, tylko trzeba wyprawę przedsiębrać do Polszy? 😯
A skąd pewność, że tu się znajdą? 😆
Bo w Polsze panienki bardziej nadobne
To trzech Królów czy trzech budrysów? 😯
Co to jest bukwica z Czeremszy?
bukwica to takie zioło
popularne na granicy z Białorusią
suszą je, a potem robią nastój na bimbrze
(lekko słodzą miodem)
no i taki bimberek właśnie sobie stamtąd przywiozłem
Ta piekna Pani w bikini nad Zatoka Meksykanska ma na imie Pergamon ?
Bardzo ladna i chetnie byleby sil starczylo.
Oczywiscie pytanie czy to bikini bylo tez robione na drutach i oczywiscie pytanie jak dokonuje sie przymiarki stroju.
Przed, po, czy w trakcie.
Jak zwykle z lekka niedoiformowany.
Pan Lulek
Panie łulku,
ciekawość to pierwszy stopień do informacji. Nie, to zwykła szmatka, nie dziergana. Przymiarka może być przed, po oraz w trakcie.
Dziergane też były, i owszem 😉
Dobranoc wszystkim!
Alicjo, kiedys wydaje mi sie pisalas o koledze biegajacym w maratonach. Nasza tutejsza kolezanka wybiera sie do Las Vegas – ta niedziela. Moze jesli Wasz znajomy tez to by ich tak poznac?
a tu urywek z jej opisu:
Maraton w Las Vegas zostal zapoczatkowany w 2005 ale mimo ze bedzie dopiero 3 raz, w tym roku powinien zebrac okolo 20 tysiecy biegaczy. Organizatorzy licza tez na ogromna liczbe Elvis Presley . Jedna z atrakcji wczasie biegu jest mozliwosc wziecia slubu na mili chyba 5
Ona juz biegala w kilku, w tym w NY, i zajmowala nienajgorsze miejsca w kategorii wiekowej.
z tym slubem to moze zebys „nie myslala”. Kolezanka szczesliwie mezatka od 25 lat 🙂
Jeszcze jedna prosba do Gospodarza. Sprawozdajac prosze podac czym nimfa Calypiso karmila Odyseusza oraz jakie danie spaskudzila, ze uciekl od niej do Penelopy.
Moze wszechwiedzaca nemo udzieli informacji czy Penelopa robila na drutach, szydelkowala czy tez stosowala inna technike która tak trzymala przy niej zalotników.
Przyjemnego i pieknego dnia
Pan Lulek