Bójcie się głodu

Co pewien czas nachodzą mnie wyrzuty sumienia, że zajmuję się (i Czytelników) popularyzowaniem dobrej kuchni, piszę o smakołykach czasem trudno dostępnych, nawet ludziom dość zamożnym, gdy tymczasem wielkie rzesze ludzi żyjących na różnych kontynentach głodują.

Staram się uspokoić swoje sumienie działając w organizacji, której logo to ślimak (Slow Food). Zgrupowani tu ludzie wielu krajów zajmują się nie tylko popularyzacją kuchni regionalnych z całego świata, w tym także z najbiedniejszych krajów Afryki, Azji czy Ameryki, ale także podejmują ciężkie i trudne w realizacji wyzwanie, jakim jest walka z głodem. Jakie przyniesie to rezultaty – zobaczymy. I to nie my, a nasze wnuki. Historia zaś nas poucza, że problem głodu jest tak stary jak ludzkość. Sięgnijmy więc do starej kroniki.

Giovanni Villani – florentyńczyk, autor „Kroniki” rejestrującej życie w swej republice w wieku XIV – opisał klęskę głodu niezwykle przejmująco. Przyznać też trzeba, że odcierpiał ją na własnej skórze. Skosiła go bowiem dżuma, która nawiedziła Florencję w marcu 1346 roku. Śmierć głodowa i dżuma spowodowały wówczas ponad 4 tysiące zgonów. Pisał na pewien czas przed śmiercią:

W tym to roku 1346 na skutek tego, że w miesiącach październiku i listopadzie 1345 r., w czasie siewów nadeszły wielkie deszcze, tak że zniszczyły zasiewy, a potem w kwietniu, maju i czerwcu następnego roku nie przestawało wogóle padać, i do tego były gwałtowne burze, na zatratę poszły wszystkie zasiewy i tak stało się w wielu miejscach Toskanii i całej Italii, w Prowansji, Burgundii, Francji. Stąd powstał wielki głód i drożyzna w wymienionych krajach, a także w Genui i w Avinionie, gdzie przebywał papież z kurią rzymską. A wszystko to – jak powiadają astrologowie i inni znawcy przyrody – było wynikiem koniunkcji Saturna – Jowisza i Marsa w znaku Wodnika.

W rezultacie czego jedni jedni ginęli z głodu i nędzy, inni zaś bogacili się spekulując i okradając bliźnich. Walcząc z głodem, władze florenckie wcześniej wypuszczały z więzień skazańców, by nie musieć ich żywić; ścigały nieuczciwych piekarzy, oszustów zaopatrujących miasto w mąkę i karały ich wysokimi grzywnami, co jednak nie odpędzało widma głodu. Najgorsze jednak było to, co dopiero miało nadejść: czarna śmierć.

Minęły stulecia, a problem głodu nie został wyeliminowany.