Co nam dała Ameryka?

Nie jest to tekst polityczny i nie dotyczy żadnej tarczy. To felietonik historyczny i obyczajowy. Ale jako że od polityki uciec nie sposób, pewien mądry człek powiedział już dawno, że wszystko jest polityką (o czym – niestety – znowu się przekonaliśmy) więc muszę stwierdzić, iż znowu uprawiam to samo poletko anty.

Ameryka dała nam Europejczykom rzeczy smaczne acz czasem ciężkostrawne, a często wręcz szkodliwe. Oto pisze Józef Kuliszer: „Kakao jest darem Ameryki. Ziarna kakaowe (po meksykańsku kakahuat) przywieziono do Europy w r. 1528 z Meksyku gdzie służyły aż do połowy XIX w. za monetę. Nazwą „czekolada” (po meksykańsku chocolatl, od choco – kakao, latl – woda) określano tam mieszaninę kakao, kukurydzy, pieprzu i innych korzeni. Choć Europejczycy początkowo odnosili się do tego napoju lekceważąco , uważając, że nadaje się raczej dla świń niż dla ludzi, czekolada zaczęła się rozpowszechniać w Hiszpanii już połowie XVI w., gdzie oczywiście przyrządzano ją nowym sposobem: do kakao dodawano zamiast pieprzu wanilię lub cynamon oraz cukier lub miód. Napój ten z początku stanowił tajemnicę Hiszpanii, został jednak potem wprowadzony we Włoszech, i stamtąd tez kardynał Mazarini i Marszalek Grammont około połowy XVII wieku sprowadził do Francji dwóch doskonałych kucharzy, szczególnie dobrze obznajomionych z przyrządzaniem herbaty, kawy i czekolady.

Czekolada nie spotkała się z taka opozycją, jak kawa. Ceniono ją jako lek przeciwko reumatyzmowi, bólom gardła, bezsenności, czerwonce, cholerze, kolkom. Tylko niektórzy lekarze nie uznawali jej twierdząc, że jest ciężkostrawna i nadaje się tylko żołądków Indian. Za to duchowieństwo wypowiadało się za czekoladą, pozwalając ją spożywać w czasie postu. „Dziś – czytamy u Hequeta w r. 1709 – uważą czekoladę za królową wszystkich napojów, za boski napój”. Wnet konsumpcja jej weszła w modę w wytwornym świecie. ?Dzięki swym właściwościom przewyższa ona herbatę Chińczyków i kawę Persów i Turków.”

Z Ameryki przywieziony został również tytoń – po raz pierwszy przez Krzysztofa Kolumba. Podobnie jak inne towary kolonialne używany był początkowo jako lek, któremu przypisywano swoistą moc. W Hiszpanii, potem we Francji zaczęto uprawiać tytoń już w XVI w. (nasiona sprowadzano z Ameryki), początkowo w ogrodach jako roślinę ozdobną , następnie zaś, gdy zapoznano się z jego oszałamiającymi właściwościami (lekarz Nicot – stąd nikotyna), rozpowszechnił się tytoń najpierw jako tabaka, potem do palenia w fajce i żucia. Już na początku XVII wieku „palono tytoń i zażywano tabaki w Starym Świecie od Lizbony do Pekinu i od Islandii do Przylądku Dobrej Nadziei”. Zwyczaj ten wprowadzili marynarze, którzy odbywali podróże do Ameryki. W r. 1685 pojawiły się w Anglii tabachouses , i to „śmierdzące, ku obrazie boskiej używane zielsko” zaczęło rozpowszechniać się nie tylko w wytwornym świecie, lecz wśród szerokich kręgów społeczeństwa. Duchowieństwo angielskie było zdania, że tytoń szkodzi zdrowiu i wpływa ujemnie na zdolności umysłowe człowieka. W Niemczech teologowie twierdzili, że konsumenci tytoniu tracą zbawienie wieczne, gdyż ziele to jest wymysłem diabelskim. Do przykazania „nie cudzołóż” dodano nowe: „nie używaj tytoniu”. Jakub I angielski napisał dwa traktaty przeciwko nowemu zwyczajowi; palaczy i zażywających tabakę napastowano na ulicach Londynu. Szlachtę, której dowiedziono tego grzechu śmiertelnego, skazywano na wygnanie z miasta. W Szwajcarii (Nemo to ważna wiadomość – przyp. P.Ad.) stawiano palaczy pod pręgierz. Jednak te surowe środki niewiele pomogły. Trzeba je było wnet złagodzić. Odrzucając represje rządy przeszły do wyzyskania konsumpcji tytoniu dla celów skarbowych. Ustanowiono monopol tytoniowy, naprzód jako zarządzenie prohibicyjne, potem jako środek czysto fiskalny – rodzaj opodatkowania.”I tak świat czyli historia toczy się kołem. Ja nie palę i nigdy nie paliłem. Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego. Ale okazało się, że to dobrze, bo dzięki temu smak mam subtelniejszy. Czyż nie?!