Finlandia to nie tylko sauna

Wprawdzie ten kraj tak nieodległy od Polski odwiedziliśmy tylko raz to od tamtej pory jesteśmy jego wielkimi miłośnikami. I to tak dalece, że małą Finlandię urządziliśmy w swoim wiejskim domu. Wybudowaliśmy saunę z fińskim piecem i rozgrzewanymi kamieniami z lawy wulkanicznej, obok niewielki basen z zimna wodą, a z tyłu wędzarnię. A na dodatek korzystamy z tego dość często. W saunie pocimy się obficie i wydalamy z siebie wszelkie stresy, rozgrzani wskakujemy na chwilę do zimnej wody w basenie, a w wędzarni przyrządzamy szynki i kiełbasy, które uzupełniają w naszych organizmach wypocona sól.

Ale nie tylko ten obyczaj przypadł nam do gustu. Także i kuchnia fińska, o której mieliśmy dotąd dość mgliste pojęcie. Obfitość ryb występujących w tutejszym jadłospisie nie dziwi. Kraj morski ale także kraina 1000 jezior ( choć w rzeczywistości jest ich znacznie więcej, bo ponad 60 tys.) – jak nazywa się Finlandię, oferuje mieszkańcom wiele ryb żyjących  zarówno w Bałtyku jak i w rzekach, strumieniach i jeziorach.

Zwiedzaliśmy najpierw okolice Helsinek a później północne regiony kraju w lipcu. I to zdeterminowało nasz jadłospis.

Najczęstszym poczęstunkiem z jakim spotykaliśmy się były raki. Lipiec bowiem jest okresem, w którym Finowie łowią i jedzą raki. Jest to istna orgia rakowa. Co prawda – jak twierdzą znawcy tutejszej kuchni – raków w fińskich wodach jest znacznie mniej niż przed laty, to smakosze nie przejmując się tym sprowadzają samolotami raki tureckie. Są one – podobno – nie do odróżnienia w smaku.  My jedliśmy jednak raki wyciągane z pobliskiego strumienia. I były one pyszne. Uczty rakowe bywają jednak dość męczące, bo Finowie każdego raka popijają kieliszkiem lodowatej wódki. Jeśli policzy się, że na jednego  smakosza wypada na ogół około 20 raków, to można sobie wyobrazić koniec takiej uczty.

Fińskie raki gotuje się podobnie jak i według polskich przepisów – w wodzie z koprem. Potem przez noc trzyma się ugotowane skorupiaki w tym wywarze, by podawać je nazajutrz na zimno z chlebem z masłem. Stoły na ogół są ozdobione pękami kopru oraz wiankami z kwiatów.

Równie wielką frajdą jest jedzenie własnoręcznie złowionego łososia podzielonego na dwie połowy i odfiletowanego, przybitego do deseczki postawionej pionowo w pobliżu ogniska, by upiekł się i uwędził jednocześnie. Cały tłuszcz z ryby wycieka, zostawiając niezwykle delikatne i smaczne mięso.

Wspomnieliśmy o fińskim chlebie podawanym do raków. Tutejszy chleb różni się od naszego i wyglądem i smakiem.

Podstawowy chleb pieczony jest z mąki żytniej z tzw. pełnego przemiału czyli z ziarna i jego łuski. Jest on okrągły i płaski a w samym środku ma dziurkę. Ów otwór jest niezbędny ze względu na to, że fińskie chleby w dawnych czasach wieszano na drągu na strychu by wysechł i długo nadawał się do spożycia.

Są też i inne gatunki chleba bardziej przypominające kształtem bochenki pieczone w polskich piekarniach. Czasem powoduje to zabawne pomyłki. Kupiliśmy bowiem pięknie wyglądający bochen o dźwięcznej nazwie kalakukko. Nikt nas nie uprzedził, że to nie jest chleb lecz raczej wielki pieróg faszerowany rybami, wieprzowiną i tłustym boczkiem. Prawdę mówiąc nie żałowaliśmy zakupu. Kalakukko to prawdziwy przysmak.

W lecie, które trwa tu niezwykle krótko, jest sezon na leśne jagody i grzyby. Z jagód warto spróbować arktycznych jeżyn. Są one znacznie bardziej aromatyczne i o bardziej intensywnym smaku niż jej polskie kuzynki. Są także czarne jagody oraz wspaniałe żurawiny. Grzybów zaś jest zatrzęsienie. I Finowie często z nich korzystają. Bardzo popularnym tu daniem są sałatki z surowych grzybów z cebulą, śmietana, sokiem z cytryny i przyprawami. Chyba najbardziej popularnym grzybem zbieranym od marca do maja są piestrzenice, w Polsce bardziej znane pod nazwą smardze. U nas są one pod ścisłą ochroną.

W Finlandii można je zbierać i na targowiskach jest ich w sezonie wiosennym pełno.

Wielkim przysmakiem jest fińskie mleko. Po wypiciu pierwszej szklanki przestaliśmy się dziwić, że Finowie niemal wszystko popijają mlekiem jak inne nacje wodą, piwem lub winem.

Ze smakołyków niedostępnych gdzie indziej należy wymienić szynkę i ozór renifera. Na północy są hodowane ich olbrzymie stada, a mięso bywa eksportowane i do innych krajów.