Nos w sos
Od czasu gdy uczestniczę w spektaklach kulinarnych Karola Okrasy coraz częściej się przekonuję, że nie ma w kuchni rzeczy niemożliwych. Można połączyć niebo z piekłem i wcale nie okaże się że wylądowaliśmy w czyśćcu tylko znacznie lepiej. Z największą przyjemnością (i uwaga) przyglądam się jak ów młody a naprawdę już wybitny kucharz przyrządza sosy. Sam nigdy nie byłem specem od sosów a uważam, że człowiek który posiadł tę umiejętność może powiedzieć, iż umie gotować.
Na naszym blogu są (nie będę wytykał palcami) fachowcy w tej mierze. A że w nadchodzące święta sosy będą wielce przydatne to ja podrzucę parę najprostszych przepisów. A Wy według starego powiedzenia: „ja tylko rzucam myśl a wy go łapcie” dodajcie swoje. I wszyscy na tym skorzystamy.
Zaczynam więc tradycyjnie:
Chrzanowy sos staropolski
1 szklanka gęstej śmietany 18 proc.,2 jajka na twardo,3 łyżki świeżo startego chrzanu lub 4 łyżki chrzanu ze słoika, sok cytrynowy i cukier do smaku, szczypta soli.
Jajka przekroić, żółtka utrzeć z odrobiną soli i cukru, dodać śmietanę i starannie wymieszać. Białka jak najdrobniej posiekać, dodać wraz z chrzanem do śmietany z żółtkami, doprawić solą, cukrem i sokiem cytrynowym. Wymieszać. Jest to doskonały zimny sos używany do zimnych mięs, szynki, cielęciny czy schabu. Bardzo często podawany w czasie przyjęć wielkanocnych.
Sos polski
3 jaja, 3 cytryny, 0,25 l śmietany, 2 pęczki szczypiorku, 1 cebula, łyżka natki pietruszki, łyżka tartego chrzanu, majonez, sól, cukier puder.
Utrzeć żółtka ugotowanych na twardo jaj z sokiem cytrynowym. Rozprowadzić masę w lekko kwaśnej śmietanie z dodatkiem majonezu.(3/4 śmietany – 1/4 majonezu). Bardzo drobno posiekać szczypiorek, nać pietruszki i pół małej cebuli. Dodać łyżeczkę świeżo utartego chrzanu. Posolić do smaku i dosypać szczyptę cukru pudru. Na koniec bardzo drobno pokroić białka jaj ugotowanych na twardo i dodać do sosu. Wstawić sosjerkę w chłodne miejsce, by sos dojrzewał przez 2 – 3 godziny przed podaniem.
Sos cumberland
1 szklanka galaretki z czerwonej porzeczki lub borówek do mięsa,1 łyżeczka soku z cytryny,2 – 3 łyżki startego chrzanu.
Galaretkę lub borówki do mięsa wymieszać z chrzanem świeżo utartym lub ze słoiczka. Doprawić sokiem z cytryny.
Podawać do wędlin, pasztetu lub pieczonego mięsa na zimno. Doskonały jest również do pieczonego drobiu .
Sos zielonego pieprzu
200 ml wywaru mięsnego (jeśli sos będzie do ryby to wywaru rybnego), kieliszek wytrawnego białego wina, 0,25 ml koniaku, 1 łyżeczka ziaren zielonego pieprzu, 1 łyżeczka musztardy, 100 ml śmietany 18 proc., 1 łyżka masła, sól
Zmielić pieprz (grubo) i zostawić parę ziarenek w całości. Podgrzać wywar i dolać wino oraz koniak. Wrzucić zmielony pieprz i całe ziarenka. Gotować na małym ogniu pod pokrywką 3 minuty. Rozetrzeć musztardę z niewielką ilością śmietany i też dodać do garnka. Trzymać na ogniu parę minut nie doprowadzając do wrzenia. Dodać masło, posolić do smaku.
No to teraz kolej na Wasze propozycje!
Komentarze
Sos z żurawin z dodatkiem miodu, mielonych orzechów i odrobiny gożdzika do pieczonego schabu – palce lizac.
Sosy słodko-kwaśne z polskich czerwonych porzeczek do kurczaka – wspaniałe .
Sosy słodko-kwaśne w kuchni wietnamskiej, które wszędzie wyglądają tak samo ( bryja krochmalowa zabarwiona na czerwono pomarańczowo) -okropne i nie jadalne
Sos ze smażonych na maśle pomarańczy do Lulkowych naleśników z serem – rewelacja.
Dodać odrobinę startej skórki z pomarańczy, wzmacnia aromat. Czasem dodaję kawałek jabłka i wszystko do blendera. Konieczna bita śmietana.
Pasztety z dziczyzny na gorąco i sosy z odrobiną jałowca – marzenie.
http://kulikowski.aminus3.com/
1000 pokłonów za przepisy.Na najbliższe Święta jak znalazł. Niestety nie jestem specem od sosów więc trudno mi zabłyszczeć jakimś przepisem, ale podzielę się np. rodzinnym patentem na zagęszczenie sosu zwłaszcza do wołowiny. Robimy to rozgotowując w sosie kromkę chleba.Wzbogaca to smak. Czy jeszcze ktoś tak robi?
Prosze, prosze w domu PC mnie od polityki odcina, a wpracy bez problemu. I jak tu pracowac?
Witam
oczywiście Małgosiu, to dość popularna metoda zagęszczania
i oczywiście, powinien to być chleb żytni na zakwasie
doskonlane pasuje do dziczyzny
a już w połączeniu z czerwonym winem ..poezja
kiedyś gdy zrobiłem takiż sos na specjalnej kolacji
do pieczonego udźca sarniego w ziołowej skorupce
to jak wydrukowałem uczestnikom menu
sos ten nazwałem „marszbatalion”
ze względu, że był robiony na wyjątkowo ciężkim, mokrym żytnim komiśniaku
a taki komiśniak automatycznie kojarzył mi się ze Szwejkiem
który mógłby go nawet nazwać „marszbaciak”
Tak Małgosiu – chlebem jednak zagęszcza się w Wielkopolsce tylko dwa sosy – w nerkach duszonych i w duszonej wieprzowinie (np łopatce). Wołowiny natomiast nigdy.
Sosy to moja słabość świąteczna z tym, że ja bym chętnie zmieniała i co rusz robiła inne, a moja rodzina tak sobie upodobała tradycję, że traktuje sosy wielkanocne niemal obrzędowo – musi być na stole sos tatarski, chrzanowy i cumberland, ewentualnie sos „zielony” (dwie łyżki majonezu, 2 gęstej śmietany i po pół pęczka najdrobniej siekanego szczypiorku, natki i koperku + sok cytrynowy, sól, pieprz, szczypta pudru. A ja sobie kiedyś zafundowałam książkę pt sosy (Henryka Dębskiego) , w której samych sosów zimnych jest 224!!! Y tej to ksiecyki podam dwa pryepisz, ktre wzdaj mi si obiecujce
Sos carski
+ syklanka majoneyu
+150 g oryechw woskich, obranzch
+ 30 g koniaku
+30 g kAWIORU
‚ sl, sok cztrznowz, piepry
Oryechz sparyz, obra ye skrki, yetrye, yala koniakiem, sycyelnie pryzkrz i odstawi na 2 godyinz. Wzmiesya y majioneyem i kawiorem, doprawi do smaku.
Sos do syznki y dyika
+ syklanka majoneyu.
100 g pryecieru y dyikiej rz
sl, cukiewr, musytarda i sok cztrznowz
Wymiesza majonez i przecier z rz, doprawi do smaku
Jeeli ktođ yechce mog poda i inne
Sosy to jest wspaniała rzecz.
O Boziu, Boziu – napisało mi się „po murzyńsku” a nie chce mi się przepisywać. Może się domyślicie o co chodzi?
No dobra – poprawiam przepisy na sosy
Sos carski
szklanka majonezu, 150 g łuskanych orzechów włoskich, 30 ml koniaku, 30 g kawioru, sól, pieprz, sok cytrynowy
Orzechy sparzyć, obrać ze skórki, zetrzeć, zalać koniakiem, szczelni przykryć, odstawić na 2 godziny. Potem wymieszać z majonezem, dodać kawior, doprawić do smaku
Sos do szynki z dzika
szklanka majonezu, 100 g przecieru z dzikiej róży, sól, pieprz, sok cytrynowy
Majonez dokładnie wymieszać z przecierem z róży, doprawić do smaku
Tych przepisów na same sosy zimne jest 224. Jak ktoś będzie chciał, to jeszcze popiszę.
Pyro, coś kliknęłaś i przestawiłaś sobie klawiaturę z QWERTY na coś tam. Zerknij na dół ekarnu, powinny tam być literki PL.
Pozdrawiam, Małgosia
Musze przyznac, ze rozszyfrowanie przepisow Pyry bylo calkiem ciekawa rozrywka. I jak juz rozszyfrowalam i odswiezylam strone, to moglam porownac odpowiedzi 😉
O rany, coś czuję,że jak się tu podkształcę, to wprawię całą swą familię w totalne osłupienie.Źle nie gotuję, ale obecnie prym wiedzie moja najmłodsza siostra.Chyba już nie długo….
Wszystkich gorąco pozdrawiam
Malgosiu poszukaj w komentarzach tak gdzies sprzed 2 tygodnie Andrzej Sz. podal przepis na babeczki czekoladowe z chili. Siostra zzolknie z zazdrosci 😉
No i owszem, moj folder z przepisami rosnie jak na drozdzach. Ulubiony jeszcze go nie wyczail, wiec nie podbiera…
Swoja droga, on polskiego, to uczy sie wybiorczo, przepisy i karty dan rozumie bez pudla, a przywitac sie nie potrafi…
Wielkie dzięki Nirrod.Nieomieszkam zastosować.
Cicho sie tu jakos zrobilo….
Wszyscy poszli jesc…
Nirrod – to jest tak : PaOLOre w drodze między Warszawą, a Wiedniem, Pan Lulek w Wiedniu odbiera kulę w srebrze dla Leny, Marek K. u siebie, w warsztacie, Alicja i Lena śpią pewnie ostatnią godzinę, Andrzej Sz. albo ma grypę albo ma pilną robotę, bo go nie ma już od kilku dni, Arkadius znowu lata nie wiadomo gdzie, ale wiadomo z kim, Nemo pewnie przemyśliwa nad rodzinnym obiadem w sobotę i niedzielę, Brzucho pilnuje nowej roboty, Teresa szykuje Manifę, Helena pewnie też, a Wojtek w nowej pracy nie ma głowy do blogu. Marialka w jednym, ubiegłym tygodniu zaliczyła pięć dyżurów, Ryba poprawia próbne matury (które i tak nie będą zaliczone, bo był przeciek) Smętna resztka się odzywa od czasu do czasu. Jeżeli o kimś zapomniałam, to znaczy , że nie odzywał się od 2 tygodni.
a chcecie sos ze smardzy? doskonaly do krwistego, cieleciny i kury nawet, nie? to macie:
uwaga wspomniany grzybek w Polsce pod ochrona, suszone byc moze w sprzedazy, turecko-pakistansko-wegierskie?
wiec tak:
wziac suszonego ze 25g i namoczyc w letniej wodzie z pol godziny, wyplukac, oszuszyc na papierze jakims bez nut, wode zachowac, przefilrtowac zredukowac na ogniu do 2/3, odstawic,
wycisnac sok z jednej cytryny, podrobic troche szalotki, mniejsze smardze zostawic jak sa, reszte posiekac w strzepy i farfrocle ( Alicji sie klaniam ),
podgrzac cielecy bulionik, w innym garnku zapocic szalotke na maselku, tak z 5 min. wsypac grzybki wszystkie, wlac lyzke koniaku i podpalic uwazajac na rzesy, zalac bulionem, zredukowac do polowy, dodac smietany i znowu zredukowac o pol, wlac wode po grzybkach, sok z cytryny, sol, pieprz, jak pyrknie podac z mieskiem wybranym, hej
U mnie na obiad pierogi osmażane na złoty kolor czyli jak mawiają włosi Crosta dorata.
Mniam mniam
Osmażane – może być 🙂
Misiu, pewnie, ze tak
Sławek – operator ma do mnie pretensje, że za często piszę. Może jednak przejdzie. Nie widziałam w Polsce smardzy suszonych. Dwa razy widziałam proszek z trufli ale brzydko pachniał acetonem. Jak myślisz, czy Twój sos wyszedłby z borowików?
A propos chrzanu – bede robic chyba jedyny sos jaki umiem, poza tymi do makaronu.
Zanabylam juz surowy chrzan, utarty (na szczescie moge trzec na tarasie) wymieszam z odrobina rosolu, doprawie smietana, troche maki, cukru, soli, pieprzu i mam sos do miesa „z rosolu”. Zawsze robie go „na oko”. Moge go zjesc ogromne ilosci, tlumaczac sobie, ze chrzan na wiosne jest zdrowy i zapewne moj organizm go potrzebuje, skoro podniebienie domaga sie chrzanu w ilosciach sporych.
No, i jeszcze przede mna coroczny wiosenny rytual zjedzenia jajka na twardo z kopka swiezego chrzanu, az do zakrecenia w nosie. To jest oficjalne przypieczetowanie faktu, ze wiosna przyszla 🙂
Tomasz zamiast chrzanowego dostanie w wersji z kurkami, przypieczonymi wczesniej z cebulka na masle.
A o innych cudenkach kulinarnych sie naczytam i poki co musi wystarczyc 🙂
Pyro, pewnie tak, ale smak raczej nie ten sam, operator niech sie wypcha, on po prostu nie wie, ze jestes nam niezbednie potrzebna
PanaPiotrowe przepisy sosowe otworzyly szufladke w mozgownicy – bo juz nie mialam pomyslu na sos. W poniedzialek oszalalam i zrobilam super -hiper olbrzymia pieczen rzymska. „Jedlim ja” prawie tydzien. No z przerwami. Dzisiaj ostatnie kawalki podalam i to w sosie o jakim zupelnie zapomnialam, a dzieki P.Piotrowemu przypomnieniu pamiec powrocila. A mianowicie z zielonego pieprzu. Robie go nieco inaczej, bo z pieprzu marynowanego i z dodatkiem kostki grzybowej. Prawdziwe suszone skarby zostawiam na inna okazje – tak, tak Pyro, tak, tak nemo!!!
Tak dawno nie robilam tego dodatku, ze az Wombat sie zdiwil skad takie pysznosci wyczarowalam i to pod koniec tygodnia, po robocie.
Nie powiem zem jest geniusz ale i nie…. dalej chyba znacie.
Zaraz bede pisac na nieco inne temata bowiem natchnienie „mnie naszlo” a i czasu nieco.
Pozdrawiam
Smetna resztka
Echidna
Echidna – Młodsza aż pozieleniała z zazdrości kiedy przeczytała o Twoich wakacjach. A foto-reportaż gdzie? A obrazki z nowego ogrodu gdzie? Widzieliśmy tylko posadzenia na nowinach ale pewnie urosło. Toż u Ciebie niedługo jesień. Do roboty Królewno , coś nie chciała Niemca.
Pyro,
ja nie mysle nad weekendowym menu, tylko czytam. Moje siostry podsylaja mi od czasu do czasu paczke „Przekrojow”, „Nie” i innych „Angor”, wiec zasiadam i czytam co ciekawsze artykuly z odpowiednim dystansem. Podobno gazety najciekawsze sa po roku od wydarzen, ktore opisywaly 😉
Slawku,
sos ze smardzow najlepszy jest ze swiezych, wlasnie zaczyna sie sezon, ale u mnie znowu zimowo i za zimno 🙁 W sklepach powinny sie tez pojawic. Suszone sa stale. Moja panienka nabrala doswiadczenia w kupowaniu smardzow, gdy aptekarz, u ktorego odbywala 2-dniowa praktyke na okolicznosc ewentualnego wyboru zawodu, poslal ja do sklepu w celu nabycia 400g tych grzybkow. Dziecko bez namyslu kupilo, jak przykazano, zaplacilo karta aptekarza sume ponad 300 frankow. Aptekarz przelknal sline i zakup zaakceptowal zalujac, ze nie sprecyzowal, iz chodzilo mu o grzybki swieze. W sklepie zreszta byly tylko suszone 🙂
Bry.
Oczekuję pół metra śniegu, a Wy tu o wiośnie i sosach. Meg_mag, chrzan jest zawsze zdrowy, pamiętam, że po żółtaczce nie wolno mi było żadnych przypraw typu sól, pieprz – a co za jedzenie bez soli! Jedyne co, to chrzan własnie.
Ktoś chciał przepis na czekoladę i chili wg.Andrzeja Szyszkiewicza, jest w szufladce, szukać według alfabetu (na C). Idę się ogarnąć.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/
Nemo, to u was wolno je zbierac? oczywiscie, ze ze swiezych lepciejsze, ale zeby zaraz pod paragrafy podpadac? aptekarz tez lekarz, ale z mniejsza wyobraznia dobrze mu tak, za 300 juz wie,
Echidna, kiedys tu wpisalem, zes kobieto-waz, od dzis wiem, ze mrowkojad, wici w Sydney zapodalem, wczoraj napisalas, ze cieplo sie ma zrobic u Ciebie, ok 40°C , czy Ty w Adelajdzie?
co znaczy Wombat? skrot od Wam batem pokarze? 🙂
Coś mi się widzi, Sławku, że Echidna tak nazywa własne szczęście rodzinne. Ale kiepsko trafiła, wombat jada roślinki, a jej Osobisty kotletem nie pogardzi
Slawku,
u nas to legalne, ale trudno znalezc (w mojej okolicy). Ten i jego kilku kumpli rosl niedaleko:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Grzyby/photo#5175014802865845186
Moja przyjaciolka we francuskiej czesci (kanton Vaud) znalazla ubieglej wiosny na swojej lace sto kilkadziesiat egzemplarzy!
Melbourne, Sławek, stamtąd jest nasze Zwierzątko.
Wam batem po tyłku 😉
Smardz jeden rośnie u mnie rok w rok pod liściem rabarbaru – w zeszłym roku sobie odpuścił, a ja juz się szykowałam na niego. Nie znam tutaj miejsc, gdzie rosną smardze, łaże po lesie za domem i nie widziałam, tylko ta sierota u mnie. W sklepach nigdy nie widziałam, tutaj nawet tzw.wild muschrooms są z hodowli 😯
Z tym pół metrem nie żartowałam, zapowiedzieli 50cm na Kingston i okolice, u Leny 25-30cm. Oczekuję przynajmniej wyrazów!
Moja sierota. Na kapkę sosu by wystarczył, bo dosyć spory był. Ale sobie poszedł 🙁
Moze w tym roku sie pojawi???
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Morel.jpg
Alicjo, ich musi byc wiecej, rozejrzyj sie dobrze. Oczywiscie, jak sniegi zejda 😉 U mnie gory pobielaly i w cieniu leza resztki z tych marnych 10cm, ale jest zimno i pochmurno, weekend ma byc deszczowy 🙁 Wiec masz wyrazy wspolczucia, troche nieszczere, bo Ci zazdroszcze 😉
Slawku, Marku i inni fotografujacy,
dolar leci na pysk, kolejny raz zastanawiam sie nad kupnem nowego Nikona-lustrzanki. Czym Wy fotografujecie?
Ano slowo sie rzeklo – kobylka u plota. Foto-moto-reportazyk na koncu bedzie.
Zanim jednak… gwoli wyjasnienia: co ja bym chciala to jedno, a na co mi czas pozwala to drugie. Ciutke sie roznosci nazbieralo podczas mego „niepobytu” i aby je nadrobic wprost „na rzesach stalam” – i choc nie naleza do najkrotszych – nie wszystko nadrobilam. Figury akrobatyczne na nic sie tu zdaly. Sic!
Po dziewieciu godzinach podrozy morskiej przy wtorze plusku fal, szumie motorow i wszedobylskim wietrze zacumowalismy w Devonport. Szosta rano – zatem pora na poranna kawe i cos malego na zab. Samochoda (bo to jest ona nie on) podwiozla nas do pobliskiego Mac Donald’sa gdyz inne placowki gastronomczne byly jeszcze zamkniete. Generalnie nie kozystamy z uslug tej sieci i tym wieksze bylo nasze zdziwienie. Bo w srodku wydzielona kawiarnia Mac Donald’s, kawa nawet nie taka najgorsza, a muffins z jagodami wysmienite.
Tak pokrzepieni rozpoczelsmy nasza podroz tasmanska.
Nazywaja Tasmanie zielona wyspa i to prawda. Mimo suszy jaka i tam dotarla, nadal jest zielono. Ten najmniejszy stan Australii posiada procentowo najwiecej Parkow Narodowych, ktore zajmuja okolo jednej trzeciej powierzchni.
Roznorodnosc krajobrazow, roslinnosci i odmiennosc zabudowy to czynniki jakie sciagaja turystow z roznych zakatkow swiata. Word Heritage Areas (Swiatowe Pomniki Przyrody) jakim sa Cradle Mountain-Lake St Clair National Park i Franklins-Gordon Wild River National Park zachwycaja niespotykana i rzadka roslinnoscia, jej nienaruszonym pierwotnym stanem i zroznicowanym uksztaltowaniem terenu.
Przejechalismy okolo 2000 kilometrow po szosach i bezdrozach, bo choc wyspa do duzych nie nalezy, najezdzic sie sporo trzeba by dotrzec do jej cudownych zakatow.
Bylam zachwycona i chcialam zostac dluzej, ale…
Gdzie bylismy, cosmy zobaczyli i jakie sa nasze wrazenia – innym razem doniose. Teraz krotki przedsmak Tasmanii z mojego obiektywu
http://picasaweb.google.pl/okotazaglossus/TasmanskiKalejdoskop
Echidna
PS – Pyro Mila, te inne zdjecia w kolejce czekaja. A jest ich nieco.
Echidno,
piekne obrazki, dzieki! I dawaj wiecej!
Alicjo, Nemo, b. ladne te Wasze foty grzybne, ja tam jeszcze w naturze smardza nie spotkalem, rok temu kumpel pod koniec kwietnia na ryby sie udal, w sumie niedaleko, ja z jakiejs przyczyny nie moglem, wrocil i opowiedzial, ze roslo tego ze 6mkw. ale jemu sie zbierac nie chcialo, nie musze dodawac, ze nam sie stosunki rozluznily,
Nemo, ja tam jestem canonista, jesli cokolwiek moge poradzic, to D5 plus 24-70mm, tudziez D40 plus 17-45 chyba? w zaleznosci od portfela i aspiracji
Polecam Nikona d300 z matrycą CMOS . Kolorki będą jak u Canona 🙂
Ja robię zdjęcia D80. Nowy można kupić za 650 USD
Kochani – toc nie o to chodzi co zwierzaki wcinaja lecz jakie maja charakterki. Taka echidna: cicha, spokojna nikomu nie wadzi, plochliwa i niesmiala. A do tego slodki brzydal. Ino w droge jej nie wchodzcie – po cos te kolce ma! Zas wombat „podobniz” ino jak juz szturmuje to kryj sie kto moze! „Gieneralnie” zas milusie stworki. O zwierzatkach mowie, o zwierzatkach.
Edytora mi brak – korzystac rzecz jasna korzystac!
E.
PS Nemo, zdecydowanie jednak wole stale ogniskowe, zoomik 24-70 mocno poprawny, niestety z gornej polki ( 1600-1800 tutejszych )
Dzień dobry, dzień dobry,
Manify nie organizuję, w Białymstoku cisza. Czytam za to sporo, trochę linkuję (na polityczne, dziś także na muzyczny), jest co. Wczoraj miałam chęć proponować Państwu zieloną zupę o wiosennym zapachu, ale przyszło mi na myśl, że może już zapodawałam i… zrobiłam sałatkę z cieniutko krojonego selera naciowego z rodzynkami, siekanymi orzechami włoskimi, kwaśnym jabłkiem, sokim z cytryny i majonezem. Smakowała.
Pozdrówka, Teresa
Pyry w mundurkach (vel grule, vel ziemniaki, vel kartofle) gotują się z dodatkiem soli i kminku. Jak się ugotują, po obraniu zostaną pocięte w plastry, a potem usmażone na boczusiu i na wydaniu hojnie przetrząśnięte szczypiorem. Kapucha jako się rzekło, jest. Młodsza barszczylu nie pragnie, to nie będzie. Ona późno wraca bo robi honory pani domu na II ptr swojego liceum – dziś i jutro dzień otwarty. Pewnie. Nauczyciele mają tylko 18/godzin w etacie na tydzień i z nieróbstwa tylko im porubstwo we łbach. W tym tygodniu Ania nie była w domu ani razu przed 17.00
nemo –
w zaleznosci od stanu kieszeni i potrzeb wlasnych:
filmowy – F80, ale to juz paraprofesjonaly aparat. Doskonaly swoja droga
digital – Fujifilm FinePix S9500 – jak wyzej
Do tanich nie naleza, ale mozliwosic … no i jesli chcesz cos dobrego to lepiej czasami doplacic 100 i byc w przyszlosci zadowolona.
Marku – te kolorki to rzecz nie aparatu lecz fotografa chyba. Co po nie?
E.
Echidna,
moja koleżanka poleciała na dwa miesiące do Austrlii, w tym dwa tygodnie w (na?) Tasmanii. Aparat fotograficzny wzięła, po Twoich zdjęciach widać że będzie mieć co uwieczniać. Pięknie.
Koleżanka przeżyła okropny wypadek pod Jeżewem (ze dwa lata wychodzenia z obrażeń), który miał miejsce podczas pielgrzymki maturzystów do Częstochowy. W Polsce – głośny. Może dzięki wyjazdowi odreaguje tamten wstrząs.
Pozdrawiam, Teresa
Alicjo,
pięknie się prezentuje ów smardz. Może warto sprawdzić, czy grzybni nie da się „rozpikować”? Co na to Nemo ? Znajomi na działce pod każdym drzewem (jest ich tam sporo, bo i działka słuszna) tą metodą upowszechniali grzyby z lasu i teraz mają blisko jak po pietruszkę. Na zupę lub sos wystarcza. Przyjemna sytuacja?
Kwitnących kwiateczków przy domu życzę, Teresa
W sprawie nauczycieli dla Pyr : http://www.polskajestkobieta.org/phpbb/viewtopic.php?t=3143 .
Ze juz trzecia nad ranem odmeldowuje sie.
Ide „spic” i snic o tasmanskich bezdrozach
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Zawodowcy w epoce filmów wybierali Nikona ceniąc niezawodność , w czasach cyfry wybierają Canona. W Canonie przyzwoita optyka kosztuje majątek. Stać na to zawodowców 🙁
D5 godny polecenia , pełna klatka …
http://www.amazon.com/Canon-12-8-Digital-Camera-24-105mm/dp/B000NPIP1I/ref=sr_1_11?ie=UTF8&s=photo&qid=1204907289&sr=1-11
echidna pisze:
2008-03-07 o godz. 16:24
Dziekuje za piekna wycieczke do Tasmanii.
Tyle pieknych miejsc do zwiedzenia i tak malo czasu. 🙂
Nemo, o potanial:
http://www.magma.fr/?module=boutique&act=liste&cid=1043&sel=1
http://www.dailymotion.com/video/x1qdig_sauce-bizard_fun
mialo byc o sosach
Skoro o sosach to pytam : czy z tego można zrobić sos? 😉
http://picasaweb.google.pl/antekglina/Salata/photo#5175037959362536578
Nie wiem jak ta sałata się nazywa, a co dopiero czy można z niej sos?
Małżonka kupiła w małym naszym sklepiku, pani sprzedająca powiedziała że to sałata musztardowa?? Kosztowała 6 zeta, więc wypadałoby wiedzieć co to jest i dlaczego taka droga. Ladna jest, ale jedzona w liściu smakuje dość drętwo..
W składzie takich rwanych mieszanek sałat już ją widziałem, w główce nie. W kwestii tej sałaty jestem głąb.
Pomożecie!?
…ja tam za nic bym nie oddała mojego mieszczącego się w dłoni Canon PowerShot SD 630 (są juz nowsze i o połowę tańsze, niż moj był).
Przyjrzyj się Nemo, jakie sprzęty targali ze sobą w Kórniku kol. Miś i Sławek 😯
Takich maniaków nie pyta się o rade 🙂
Chyba, że aspirujesz na profesjonalistę.
Dla mnie im mniejszy, tym lepszy, nanosiłam się już aparatów, wystarczy! Poza tym one wszystkie są teraz naprawdę dobre, można uzywać na głupa (auto), a jak komuś się chce bawić, to przeróżne rzeczy można powydziwiać.
Porozglądam się za tymi smardzami, ale już się rozglądałam i nic, może w tym roku porozglądam się uważniej.
Jak to „przepikować grzyby”, Tereso?
Może popytaj znajomych, jak będziesz miała okazję?
Ale by było, zaraz bym sobie napikowała!
Wracam do zajęć.
Tereso,
o ile wiem, to tylko niewiele gatunkow dzikich grzybow da sie hodowac, bo relacje miedzy grzybnia a korzeniami drzew sa skomplikowane. Na przyklad borowiki nie zostaly jeszcze rozszyfrowane. Francuzom udalo sie zalozyc hodowle trufli pod debami. Wystarczy poczekac kilkanascie lat i juz mamy grzybka 🙂
Zastanawialam sie nad D300 i D80 a nawet D200. Dziekuje za dobre rady 🙂 Moj osobisty jednak na Canona nigdy sie nie zgodzi.
Alicjo,
mnie i Tobie taka zabawka wystarczy, ale nie powaznemu facetowi z aspiracjami, co na dodatek mial piekny sprzet Nikona (analogowy) ale mu w Polsce ukradli i on nadal boleje ogladajac slajdy z przeszlosci 🙁 Mnie juz sam ciezar odstrasza.
Antku, ja tej salaty nie znam. To jakis mutant.
Antek, chyba sie wbiles, widze, ze wyglada, jak musztarda, rozumiem, ze smakuje jak powoj, doswiadczylem ostatnio podobnej sytuacji, banan byl ladny, tyle tylko, ze niejadalny, czego oczywiscie Ci nie zycze, w koncu 6zl po obecnym kursie aj, ja bym ja cytryno-cukrem zoccialym- czosnkowo-niewielomusztardnym z ciupka oliwy, solo-pieprznie z wloskim orzechem, ew. smietana do smaku,
masz kury? tudziez kreta na dzialce? jak nie wyjdzie, to im daj
Slawek!
Kreta mam zabić!! Niech sobie ryje.
A kury przetaną się nieść!!
Jak nie da się zjeść, po zmiksowaniu będzie z niej ekologiczny oprysk na mszyce.
Albo i nie.
Mszyce też niech sobie żyją. Nałapie ich na campari….
Nemo D300, owszem na ten przyklad:
http://www.magma.fr/?module=boutique&act=liste&cid=1363&sel=1
z optyka 17-55
slinka leci jak na smardze
Antku, wybredne mszyce posiadasz
Rok temu Pyra poprosiła p.Jurka ze sklepiku, co by jakąś „modną” sałatę kupił, bo goście Młodszej przychodzą i ma być „trendy”. Pan Jurek przywiózł 2 sałaty – jedną żółtą i jedną buraczkowo-fioletową. Wyglądały prześlicznie. Pogryźć się nie dały nawet osobom pełnozębnym. W efekcie duże, dekoracyjne liście potraktowałyśmy jako dodatkowe miseczki do sałatek. Każda porcja w pięknym liściu. I było to jedyne zastosowanie jakie znalazłyśmy.
A to co innego, Nemo. Wiadomo, faceci i ich ryczące zabawki 😉
Ten mój jest o tyle fajny, że jest w kieszeni, nic nie waży – wsiadasz na rower, jedziesz gdzieś, jakaś akcja, to cykasz fotkę.
Ta sałata przypomina mi naszą lettuce speckled. Na oko nie wygląda ona na żadną smakowo wyróżniającą się, ja bym do niej zrobiła dobry sos i tyle.
Ja bym zaryzykowała sos Piotra:
6 łyżek dobrej oliwy
2 łyżki octu balsamicznego
ząbek czosnku
łyżka ostrej musztardy (dijon!)
pieprz, sól, szczypta cukru
Aha – i ugotuj parę jaj na twardo, pokrój w ćwiartki i dodaj artystycznie do sałaty, na to dressing.
A dlaczego ta sałata taka droga, pojęcia nie mam…
Slawku,
ta cena jest zaporowa 😯 W Ameryce sprzedaja za tyle dolarow! Naczytalam sie opinii o tym D300 z tym wlasnie obiektywem, ze mozna z nim na deszcz i snieg (i do jaskini) i to by chyba bylo to. Potem jeszcze jakies tele…
Antku,
jak zrobisz dobry sos i dodasz te jajka, co Alicja radzi, to ta salata nawet nie bedzie przeszkadzac, zwlaszcza jak ja pokroisz na paseczki i dorzucisz jeszcze cos zielonego.
Nie wiem, co sie stalo memu satelicie, nie odbiera Polonii i Kultury, a Trwam bez problemu 🙁 Co to moze byc?
Nemo – Twój satelita zmienił światopogląd i orientację kulturalną
Antku z twoja salata,jak z moimi truskawkami!!
Wczoraj przynioslam takie giganty dlugie na caly palec,a smaku ani,ani 🙁
Jakies nie z tej ziemi mutanty.Dodaje je do salatek,albo napojow mlecznych!!
Za piosenke wczorajsza DZIEKi wielkie.Jakze prawdziwe slowa!!! 😉
Pozdrawiam
nemo,
Antena-patelnia (blog przecież kulinarny) mogła się nieco obluzować i sygnał odbierany nie jest już taki silny. Kanały cyfrowe nadawane na różnych częstotliwościach mogą znaleźć się „pod kreską” minimalnego poziomu sygnału i „zniknąć”. Trzeba włazić na dach (a dachy w Szwajcarii stroooome) i sprawdzić pozycję anteny.
Nemo, cena , jest cena, zaporowa? taniej jest w miare latwo znalezc, dla mnie przy zakupie takich sosow duzo wazniejsze jest zaufanie do sprzedajacego i gwarancje zwiazane z transakcja, w Hong Kongu zdecydowanie taniej, przez internet jeszcze lepiej w te sama strone, potem jednak nie nalezy miec zludzen, ze facet za rogiem przejmie sie Twoim ewentualnym problemem, albo, ze poswieci godzine, zeby przeanalizowac instrukcje po jakiemustam, juz przez to przelazlem i wiem, o czym mowie, oczywiscie mozna zalozyc, ze nic sie nie dzieje i nabyc za pol ceny, a nawet za cwierc, spadle z polki, nie zebym wredny, ale tanio, niekoniecznie znaczy dobrze,
pojawil sie ostatnio aparacik sigma DP1, dla mnie rewelacja, do kieszeni, z mozliwosciami, nie bardzo podwodny, ale jako block note super
Tereso, nemo,
U nas Eric Danell
http://www-mykopat.slu.se/Newwebsite/mycorrhiza/kantarellfiler/texter/cv.html
Opracował i opatentował metodę hodowli kurek (grzybów znaczy) kilka lat temu.
Ponadto prowadzone są próby hodowli trufli….
Antek ta twoja salata to Yellow radicchio, rodzaj cykorii.
A. Sz. zabawnie wyszlo, ten pan od grzybkow zamiescil w gornej dekoracji takiego, jakiegos opienka, jakby wyjetego z bajek Brzechwy, nawet sie grzyg smieje, nie do wiary, jesli sie uda uzasadnie na obrazku
Nirrod !!
To jest to!!
dzięki!
Teraz wiemy co tropić.
Ciagle wcina
http://picasa
web.google.fr/slawek1412/RozesmianyGrzybek/photo#5175083583935292578
nie powicie, ze nie radosny?
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/RozesmianyGrzybek/photo#5175083583935292578
moze teraz?
S!
Aleś bystrzak, zauważ że ten z lewej minę ma nieszczególną. On?
Ten z prawej bardziej zadowolony! Ona?
Pewnie ktoś chce ją wyrwać z lasu.
A te dwa w środku to pewnie dzieciaki.
widzisz Antku idac na czuja, orzech pasuje, Nirrod mowi o cykorii, wiec moze nawet krecik sie nie zalapie?
Jutro napisze bo ciagle wcina
Andrzeju – wiesz jak się hoduje kurki? Moje ukochane? Toż Brat mój kupił chatę i trochę terenu w leśnej osadzie, a nie ma dość wybraźni, żeby wycinać na czas sosny samosiejki. Niektóre już mają po 3 m. wysokości. Zanim umrze )ma 60-tkę) będzie mieszkał w środku puszczy. Niechby hodował kurki dla siostry.
Alicjo,
wypróbowałam dziś Twój wariant pierogowy.Zostało mi z wczoraj kaszy, wyjęłam porcyjkę podgrzybków z zamrażarki i upitrasiłam.Bardzo dziękuję, przepyszne!
Pyro!!
Broń go Boska ręka przed wycinaniem!!
Poprzecinać , tak! Ale nie wszystkie przy ziemi!
Kurki wybredne są chyba. Nie dadzą się ot tak przeflancować.
Na początek będzie miał maślaki i kozaki.
Jutro właśnie wybieramy się na wizję lokalną.
I poczynić zakupy.
Myśliwska…..jałowcowa….. 😉
A tu transmisja z piekarnika :
http://picasaweb.google.pl/antekglina/Golonki/photo#5175089228387148962
Antek – z miejsca zgłodniałam okropnie po tym widoku z piekarnika. Mam prawo – nie jadłam obiadu. Czekałam na Młodszą, a ta przyszła dopiero pół godziny temu, zmęczona i nie głodna. To i ja nie jadłam. Widzisz, mój Drogi – brat pozwala sosenkom rosnąć w kępach – jak mu się zasieją. W rezultacie przed frontem domu gdzie sam posadził 2 modrzewie, pigwowca japońskiego, 2 powojniki – to co posadził rośnie, ale wewnątrz kępy 5 sosen. Z drugiej strony domu rosły sobie 3 ostrokrzewy. Dzisiaj mogą stanowić niezłą pułapkę – są w samym centrum włażących na siebie sosen. Jedna zbita kłująca i drapiąca masa,. Miewa maślaki i kanie . Musi jednak być mokre lato, bo to szczery piach z sandrów polodowcowych.
Nemo
Nie musisz włazić na dach i poprawiać patelnię.
Przeskanowałem Astrę i transpondery na których nadawała TV Polonia i Kultura oraz TV Historia i nic nie ma .Znikło i nie widać.
Sprawdzę zaraz na stronach dla satmaniaków… co się dzieje.
Wasza niedoksztalcona kucharka prosi o sos do baraniny (wlasciwie to do jagnieciny chyba, lamb). Bedzie upieczona w niedziele, i co dalej?
dziekuje!
Antek, przestan, te golonczusie takie, ze klawiszy brak
golomaniak
s.
kuchareczko, wal w borowinke ze chrzanem, jak wyzej, bedzie super
Nemo
Musisz na nowo przeskanować w swoim dekoderze Astrę. Zmieniły się transpodery. Programy są w innym miejscu. Trochę to trwa ale inaczej się nie da.
do Pyrki o precyzje,
sandry polodowcowe? co to?
znam sandre- popiol, ale coz sie w takim lodowcu zetlic moglo?
tudziez sandre- sandacz, gdziezby on sie tam zawieruszyl
skad to nazewnictwo?
Nemo
Wszystko przez Rydzyka .
Telewizja Polska jak widać na załączonym obrazku wspaniałomyślnie dołączyła do swojej oferty na Astrze TV Trwam . Ciekawe kto za to płaci. Najlepsza reklama za darmo 🙁
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder6/photo#5175105815987648930
Marku,
dziekuje Ci i schodze z dachu 🙂 Tez mi sie wydawalo, ze antena musi byc w porzadku, skoro belka wskazujaca jakosc odbioru jest zielona i prawie maksymalna oraz inne programy sa na swoim miejscu, tylko kilka zniknelo. Przeskanowalam, ale jeszcze nie sprawdzilam, czy sie pojawily i gdzie?
Aż się zagotowałem ze wściekłości.
Za nasze pieniądze!!!
Apel do Premiera Tuska
Rozgonić to świętojebliwe towarzycho z Woronicza !!!
Slawku, boroweczek w Hameryce brak, mozna zurawine?
Ale narobiłem…
Slawek…
Sandra L.na piasku :
http://brukowy.blox.pl/2007/04/Sandra-Lewandowska-nago.html
ale pewnie nie o nią pytasz?
Przepraszam, ale to wskoczy jeszcze raz z sześc razy dłuższym adresem.
Dostałem w berecik!! Antkowa czuwa!!
Slawku,
sandr to jeszcze nic. Jak Ci Pyra dolozy ozy i kemy i drumlinem doprawi, to Ci sie pradolina w mozgu zresetuje 😉
Sos bananowy, znacie?
Jeden dojrzaly banan, 100 gram dobrego majonezu (ja biore mniej, kwestia smaku), lyzeczka curry, szczypta soli, kilka kropli tabasco. Banana zmiksowac, dodac pozostale skladniki, dobrze wymieszac. Gotowe. Wysmienite do ryzu, do tego pokrojona na paski piers kurczyka, usmazona na oliwie.
Alicjo,
znajomi przynosili z lasu grzybnię i ją „osadzali” w podobnych jak w lesie warunkach drzewno-poszyciowych. Przy sposobności jeszcze popytam.
To rozpikowanie zeszło mi „z pióra”, przecież i w naturze jakoś się te grzybnie mnożą. Może przeszarżowałam.
Marku,
przepraszam, ze Cie fatyguje, ale czy w Twoim telewizorze pojawila sie Polonia i Kultura? Znalazlam je na nowym miejscu, ale programu nie widac 🙁 Trwam nadaje jak przedtem, TV info tez.
No właśnie, Tereso…
jak dotychczas znalazłam tylko jednego smardza, i to jeszcze mi zwiał 🙁
Ale z kurkami pomyślę, bo rosną w lesie podobnym, jak mój za domem (glebowo), z tym, że też dogorywają od paru lat, bo susza rok w rok. A gdybym spróbowała podlewać?! : shock: Spróbować można…
Sławku,
popatrzyłam za tą sigmą w naszych wiodących sklepach (online) i wyobraz sobie, tylko w jednym znalazłam sigmę, ale tylko obiektywy, takie spore ruły. Chciałam zobaczyć, po ile „chodzi”, a jak wygląda, popatrzyłam na stronę sigmy.
Antek,
Ty chyba chcesz jeszcze raz bo bereciku, tym razem za tę golonkę!!! Boga w sercu nie masz czy co?!
Spodobał mi się bananowy sos Eli, zapisałam do /Przepisów, przy okazji kilka innych też.
a propos tv
na tvp2, we wtorek o 22:05
arcysmaczny film Wielkie otwarcie
(wspominałem go już tu wcześniej)
stawiam go w swoim osobistym rankingu
nawet powyżej Uczty Babette
:::
nie przegapcie!
a na marginesie grzybobrania
w zeszłym roku natknąłem się na innego chronionego grzyba
na szmaciaka vel kozią brodę
cholernie smacznego grzyba
:o)
w życiu tylko dwa takie spotkałem
Brzucho,
a angielski tytuł gdzieś byś wygrzebał? Bo jak znam życie, znowu ktoś przetłumaczył, jak mu się podobało.
Zadnego The Grand Opening nie znalazłam…
Babette była świetna.
Oj to wspaniale Alicjo, ze ten sos Eli będzie można znaleźć u Ciebie. Miałem go właśnie copy, a tak obędzie się bez. Czyta się go wspaniale, naturalny i bez śmietany. I wydaje mi się, ze na talerzu smakować może znacznie lepiej niż na ekranie.
Nemo kultura powinna gościć w telewizorni, a nie tylko się pojawiać.
U antka tyle tych golonek… dla wszystkich by wystarczylo… ech…
Natomiast ja za kanape z jajecznica i za swiateczne porzadki…
To jajecznice jada się po kryjomu i za kanapą?
Nemo
Ja mam tuner satelitarny w komputerze i przeszukiwanie satelitów jest proste. Jeśli twój dekoder znalazł TV Polonię to musiśz dodać do listy odtwarzania. W większości dekoderów można wpisać ręcznie. Parametry nadawania są na moim zdjęciu w okienku na środku ekranu. .częstotliwość to 10773000 plaryzacja Horizontal Symbol rate 22000 SID 17102 TID 1053 NIT 1
kemy mnie drumlinem po ozy Sandre L. co wyscie pogluply?
banan w sosie bez smietany za kanapa?
chociaz sigme znalazlem dla Alicji:
http://www.sigma-dp1.com/
chyba pojde pospac?
Aniu Z.
pytanie względem farinate – musi być mąka z ciecierzycy? Ciekawam, czy znajdę u mnie na wsi.
Przepis wygląda badzo po mojemu *smaku* 🙂
Marku.
ja te parametry wpisalam i moj dekoder znalazl te programy tzn. sa okienka z nazwa programu, ale ekran jest czarny 🙁 Musze spróbować jeszcze raz.
Sławku,
właśnie na to zerknęłam, ale w sklepach u nas ni ma 🙁
Oczywiście mówię o dużych sieciach elektronicznych itd.
prawdopodobnie w jakichś małych tylko fotograficznych pewnie są, ale tam ceny też są.
Spać o tej porze w piątek wieczorem?!
A ja widzę biało, coraz bardziej biało… mimo zapadających ciemności.
Brzucho, gdybys trafil trzeciego, po cichutku:
http://pagesperso-orange.fr/champyves1/recettes/FicHTML/morille_des_pins.htm
Alicjo, to w miare nowka i jeszcze sie po szmaciarzach nie rozlazlo, cenowo tez jakos tak z gory, wiec pewnie ich nie interesuje, produkt raczej niszowy, po pol do pirszej wic chibu jednal pospunnium, ze tak za Pyra zacycze sparaformaliniac, sobota u mnie robotnicza jest
ecde
Slawku? A można nim ustawić ostrość? Czy trza najpierw walnąć lufe? I dalej wszystko ostre.
Kucharko,
do jagnięiny dobry jest sos miętowy. Tu jest trochę przepisów:
http://www.google.pl/search?hl=pl&q=sos+miętowy&btnG=Szukaj+w+Google&lr=
Słabo ta linka wyszła. Dałam w polskim googlu „sos miętowy” i wyskoczyły przepisy.
Alicjo, ten film ktory Brzucho chwali to Big Night, bardzo fajny rzeczywiscie…
Ja kupuje make z ciecierzycy w takich Bulk Stores, gdzie wszystko jest na wage i ma zwykle duzo dosc rzadkich rzeczy w stu tysiecy rodzajach. Czesto tez w health food stores, ale tam duzo drozsze…
Lubie tez taka portugalska zupe do ktorej dodaje sie maki z ciecierzycy lub ciecierzyce w ziarnkach, troche lisci czegokolwiek zielonego (szpinak) i cienkie plasterki kielbasy chorizo…
Ciagle pada snieg, ze mu sie to nie znudzi…
Aniu Z.
jestem w domu, Bulk Store jest u mnie tyż i raz na jakiś czas jadę tam zakupić to i owo na wagę, bardzo sobie chwalę ten sklep. Nieraz zupełnie nie wiem, co je co, to sobie zabieram te „etykietki” z przepisami do domu i szukam w słowniku. Właśnie tak pomyślałam, że jeśli, to najpewniej (i najbliżej) znajdę tam.
Dzięki za podpowiedz w sprawie filmu, poszukam.
Puchala,
kiedys kupiłam w Marks&Spencer (angielska sieć, wynieśli się z Kanady z 10 lat temu) miętowy sos do jagnięciny… fuj!
Jagnięcinę nie wiem, czy najlepiej na świecie, ale wydaje mi się, że robią Grecy (i pewnie inni z krajów naokołośródziemnomorskich), ja się skłaniam ku pieczeniom z czosnkiem, rozmarynem, tymiankiem i róznymi innymi w marynacie – to tylko mój gust, oczywiście. Bo i też (po cichu powiedziawszy) sosów to ja nie za bardzo, a jeśli, to kapeczkę.
Prosze nie zapominac, ze dzisiaj jest dzien 8 marca czyli Dzien Kobiet. U nas nie pompatycznie obchodzony ala w mediach wspominany jako swieto.
W tym dniu wszystkim Paniom najlepsze zyczenia sklada
Pan Lulek
U nas też nie pompatycznie, Panie Lulku, kobiety świetując, obraduja, jak tu was chłopaków pod pantofel tak całkiem… żartuję z tym pantoflem, ale jest to sensowne swieto, obchodze tutaj z ochotą. Swieto się kręci wokół ważkich spraw kobiet, a nie złamanego gozdzika, i jak Helena napisała na sasiednim blogu „poklepywania kobiet po plecach”.
Serdecznie dziękuję za życzenia 🙂
dziekuje Panie Lulku,
chwala Bogu bez gozdzika, ale przeszlysmy, kobiety, w XX wieku, niezla zmiane.
Np.
prawo do glosowania, do studiow…
Ciesze sie, ze nie musialam byc kobieta w poprzednich (do XX-go) stuleciach…
Tez dzieckiem…
Panie Lulku – dziękuję za życzenia, chociaż nie lubię dzielenia gatunku na ludzi i kobiety
Echidna – zdjęcia były piękne i tu przekazuję prośbę Młodszej do Echidny, Alicji, Nemo : czy pozwolicie Ani zamieścić swoje zdjęcia krajobrazów na stronie geograficznej IV LO? Oczywiście z podaniem autora zdjęcia? Ania tworzy tam taki album – charakterystycznych krajobrazów dla stref klimatycznych itp. Od Alicji chciałaby tego łażącego po szosie bobra i zdjęcie ze skałkami tarczy, od Echidny landszafty Tasmanii i od Nemo górską rzekę.
I jak już żebrzę dla dziecka, to prośba do Andrzeja Sz – czy możesz załatwić naklejkę „Uwaga.Łosie”? Potrzebne pedagogicznie.
Bylem wczoraj w Wiedniu i odebralem breloczek dla Tuski. Usilowalem sprawozdac ale od wczoraj ciagle mi wcina wpisy. Sam nie wiem czy temat trefny, cz Wieden podpadniety, czy tez ja jestem na indeksie.
Swietujacy Dzien Kobiet
Pan Lulek
Masz rację Alicjo, żadne tam miętowe sosy. Jak pieczeń jagnięca to tylko tak jak ja robia nad Morzem Śródziemnym. Na przykład wg tego przepisu:
Udziec jagnięcy z calvadosem
Udziec jagnięcy, 19 dag masła, łyżka oliwy, 0,25 l gęstej śmietany, 100 ml rosołu z kury, kieliszek calvadosu, estragon, mąka, pieprz, sól
Umyty i pozbawiony łoju udziec natrzeć zmielonym pieprzem. Roztopić większą część masła w brytfance i obsmażyć udziec ze wszystkich stron. Dodać estragonu, brytfankę przykryć i dusić mięso pół godziny często je przewracając. Podczas duszenia posolić. Po pół godzinie udziec wyjąć i przechowywać w cieple. Zmieszać resztę masła z łyżką mąki. Z wystudzonego sosu w brytfannie zdjąć łyżką zastygnięty tłuszcz. Wlać calvados i rosół. Dodać – mieszając – masło z mąką. Dodać śmietanę i gotować jeszcze kilka minut. Polać udziec sosem i gotować jeszcze 5 minut bez przerwy polewając sosem spod mięsa. Podawać udziec pokrojony w plastry.
albo tego przepisu:
Udziec jagnięcy z 40 ząbkami czosnku
Udziec jagnięcy do 2 kg., 3 obrane ząbki czosnku, 12 filetów anchois, 100 ml oliwy, tymianek, rozmaryn, pieprz,30 dag szpinaku, 30 dag brokułów, 200 ml rosołu, sól, 40 ząbków czosnku w łupinach
Wymieszać oliwę z ziołami i zmielonym pieprzem. Anchois zalać wodą i odstawić w chłodne miejsce na kwadrans. Wyjąć, osuszyć i pokroić na małe kawałki. Obrany czosnek pokroić na plasterki. Udziec wytrybować częściowo zostawiając kość podudzia. W otwór po kości udowej włożyć kawałki anchois i plasterki czosnku. Związać udziec nicią i posmarować oliwą. Piec w piekarniku w temperaturze 230 st. C licząc 25 min na każdy kg mięsa. Nie obrane 40 ząbków czosnku gotować w we wrzątku 5 minut. Wyjąć, ostudzić i obrać. Obrany czosnek wrzucić do rosołu i gotować przez kwadrans na małym ogniu. Czosnek wyjąć ? rosół zachować. Zalać rosołem umyte brokuły i gotować kwadrans. Można rosół uzupełniać wodą. Umyte liście szpinaku dusić w małej ilości wody i odrobiną soli. Osączyć. Upieczony udziec ułożyć na ugotowanym czosnku i podawać z brokułami i szpinakiem.
A zamiast sosu miętowego np. gigondas albo mas la plana lub amarone. A miętę to na ból dziąseł.
No to zanim pójdę po zakupy, wzorem Piotra też podam 2 przepisy na udziec jagnięcy. Obydwa mi dobrze wychodziły kiedy jeszcze robi łam w domu baraninę.
Udziec jagnięcy marynowany.
pęczek włoszczyzny, szklanka czerwonego octu winnego, 0,5 szklanki oliwy, kilka ziaren ziela angielskiego, pół liścia laurowego, pieprz cały, czarny, estragon, rozmaryn i majeranek, 4 ząbki czosnku.
Włoszczyznę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Ocet winny, oliwę i przyprawy oprócz czosnku zagotować. Przestudzić do temp. ok 40 stopni (letnia marynata) zalać mięso, obłożyć warzywami. Na 2 dni wstawić do lodówki, często przewracać. Potem mięso osuszyć, naszpikować paseczkami czosnku, osmażyć na tłuszczu i piec w piekarniku w temp 200 stopni przez pół godziny. Podlewać marynatą. Potem dobrze osolić, osypać pieprzem, pokryć kawałkami masła i piec następne pół godziny często podlewając sosem. Kiedy mięso miękkię, sos przetrzeć przez sito,
Udziec barani faszerowany.
Nie rozcinając mięsa wytrybować kość z udźca aż do stawu kolanowego (potrzebny jest wąski, ostry nóż). Goleń zostawić. W miejsce usuniętych kości wepchać szczelnie mielone z tłustej wieprzowiny przyprawione jałowcem, czosnkiem,solą pieprzem, gorczycą białą i kilkoma liśćmi mięty. Zapomiałam napisać, że mięso w „kieszeni trzeba posolić, popieprzyć). Mię so włożyć w brytwannę, hojnie polać stopionym masłem i piec ok 45 minut w wysokiej temperaturze. Masłem podlać jeszcze dwukrotnie, potem podlewać sosem. Kiedy mięso już jest prawie upieczone, znowu polać masłem, osypać tartą bułką z jałowcem, dopiekać jeszcze 15 minut.
To ja też o baraninie….
Udziec pieczony
Wymoczony i wytarty do sucha udziec , nacinamy w kilku miejscach i wkładamy w otwory czosnek pokrajany w piórka.Potem mięso nacieramy sokiem z cytryny wymieszanym z solą i pieprzem.W brytwannie rozgrzewamy oliwę lub masło jak kto woli i wkładamy mięso.Pieczemy przez godzinę w 180 stopniach,potem wlewamy szklankę gorącej wody i pieczemy dalej przez 2 godz.często podlewając sosem, który się wytwarza.
Smacznego
Ale Wy to pewnie wszyscy już znacie….
Małgosiu – wszyscy tak samo wiemy, że baranina kocha czosnek i że bardzo dobrze robią jej marynaty czy kwasy różnego typu, a przecież każdy jest inny ten udziec, prawda? Twój smakuje odrobinę inaczej, niż Piotrowy, ten niż Alicji czy mój. Zauważ tylko, że różnice nie sa wielkie. Dotyczą stosowanych w danym przepisie przypraw.
Skoro o baranach to i ja naklepię.
Mam jeszcze flaszkę calwadosa. Niech stoi /flaszka to oczywista oczywistość/, jeść nie woła.
Jednym okiem spogladam przez okno. Dostrzegam sylwetkę łódki rybackiej. Gęsta mgła utrudnia rozpoznanie, nawet przez lornetkę, co rybaki wciągają na pokład.
Co tam może być w sieci?
Dorsz, okoń, sandacz, łosoś …..?
Potok rozmaitych możliwych wariacji nie daje mi spokoju.
Nie, nie zniosę tej plątaniny myśli. Spadam na plażę, ochota na świeżą rybę wzrasta z minuty na minute. Jak przegapię to pozostanie tylko rezerwowa sieja odpoczywająca po trudach życia w polskich akwenych wodnych. Teraz nie ma tak źle, leżakuje sobie na śnieżno białej poduszce w zamrażalniku. Jeść nie wola.
No to nara i pa.
Skoro o baraninie.
Kto ma dobry przepis na pilaw. To potrawa orientalna z ryzem.
Nareszcie zaczelo padac. Bylo piekielnie sucho. Teraz wszystko startuje na zielono pomimo niskiej temperatury. Zaledwie + szesc stopni Celsjusza z rana. Odpada podlewanie.
Rusza równiez zycie towarzyskie.
Kotka Muli spotkala sie z kims kocim w ogródku i zaczynaja dyskusje,
Dlaczego nie uzywasz kociej toalety w domu i zalatwiasz swoje sprawy w moim ogródku. Nie masz w domu toalety pyta jedno.
Toalete to ja mam, tylko strasznie smierdzi kotami. Odpowiada drugie.
Przyszla wiosna i wszystko sie puszcza.
Pan Lulek
Jak wszyscy, to wszyscy, to i nemo tez!
Udziec jagniecy szpikuje calymi lub przepolowionymi (jesli duze) zabkami czosnku, nacieram mieszanka soli, oliwy i ziol (swiezy tymianek i rozmaryn lub suszone prowansalskie), niech postoi ze 2 godziny, po czym wstawiam brytfanne do goracego pieca (220°C). Jak sie zarumieni, a sasiedzi przechodzacy kola okna kuchennego zaczna weszyc, skad ten piekny zapach, polewam czerwonym winem i zmniejszam temperature do 150°C i pieke, az bedzie miekkie, delikatne i soczyste (moze potrwac). Sos robi sie sam.
PS. Rozszyfrowalam mojego satelite (nie dal mi spac) i mam znowu Kulture i Polonie, a nawet Belsat 😯 Po prostu musialam wyrzucic z pierwotnej listy programow (od producenta) kilka starych, aby zmiescily sie nowe. Lista miesci tylko 999 programow, a moja „patelnia” (A.Szysz.) odbiera 1070. Ale zanim to rozgryzlam… 😯
Cześć!
Widzieliście naszego kochanego Piotra dziś w telewizorni z K. Okrasą? Mnie się podobało!
Drogi Panie Lulku, natychmiast służę. Dawniej robiłem ten pilaw często. Teraz z ryżu robię inne dania.
Pilaw uzbecki
40 dag baraniny bez kości, 3 szklanki ryżu, 5 średnich cebuli, 4 marchewki, sól, pieprz, sadło baranie
Mięso pokroić na małe kawałki i obsmażyć w silnie rozgrzanym tłuszczu, dodać 4 drobno pokrojone cebule oraz obrane, umyte i starte na tarce o dużych oczkach marchewki; smażyć nadal aż do zrumienienia cebuli. Następnie zalać wrzątkiem, zagotować, przyprawić solą i pieprzem.
Wypłukany i odcedzony ryż wsypać do naczynia w którym jest mięso. Wyrównać powierzchnię ryżu i gotować aż wchłonie on całą wodę.Trzonkiem drewnianej łyżki zrobić w ryżu kilka otworów i wlać do nich po łyżce wrzątku. Przykryć naczynie szczelnie i włożyć do gorącego piekarnika na 20 min.
Wyłożyć pilaw na półmisek, posypać drobno posiekaną cebulą i podawać.
Na pewno Ci wyjdzie. Smacznego.
A proszę Cię bardzo, Panie L. Nie na darmo Gospodarz obdarzył Młodszą „Kuchnią Rosyjską”
1. Pilaw uzbecki
400-600 g baraniny
tyle samo ryżu
2-3 marchewki
100 g suszonych moreli
120 g baraniego tłuszczu bąź oliwy,
sól, pieprz, 0,5 łyżeczki anyżu, 1 łyżeczka berberysu, 0,5 cytryny
Ryż moczyć w osolonej wodzie 2 godziny. Mięso pokroić w kostkę, a warzywa w słomkę. W chińskim woku mocno rozgrzać tłuszcz i podsmażyć na nim mięso. Dodać warzywa i smażyć dalej na wolnym ogniu. Wlać 4 szklanki wrzątku, włożyć namoczony ryż, suszone morele, anyżek, berberys i mielony pieprz. Kiedy płyn się zagotuje – posolić. Nie mieszać, gotować, póki woda się nie wygotuje. Łyżką cedzakową zgarnąć masę do środka by powsta ła górka, przekłuć w kilku miejscach łyżką, przykryć i trzymać jeszcze 5-7 min na malutkim ogniu. Piław wyłożyć na duży półmisek tak, żeby mięso było na wierzchu. Posypać cebula skropioną cytryną.
2. pilaw z baraniny ze śliwkami
500 g baraniny,
1,5 szklanki ryżu
3-3,5 łyżki tłuszczu
2 małe cebule
200 g suszonych śliwek
pieprz, sól, cynamon, esencja z szafranu
Baraninę pokroić w małą kostkę. W gęsiarce rozgrzać 2 łyżki tłuszczu, obrumienić mięso. Dodać posiekane cebule i chwilę smażyć razem z mięsem. Posolić, wlać 2 szklanki gorącej wody i dusić ok 10 minut. Suszone śliwki umyć, dodać do mięsa z cebulą i dusić razem do miękkości. Doprawić cynamonem.. Ryż podsmażyć na pozostałym tłuszczu, zalać litrem gorącej wody, posolić i ugotować na małym ogniu. Odcedzić ryż, wymieszać z szafranem ułożyć na półmisku, na to położyć mięso ze śliwkami
(czas przygotowania ok 40 minut, porcja dla 4-6 osób)
Dzięki Marialko za życzliwą recenzję. Ja nie widziałem, bo byłem na zakupach. A w dodatku oglądanie samego siebie mnie peszy. Wolę to robić w fazie stołu montażowego. Wtedy widzę wszelkie wady i niedorówbki. Mam nadzieje, że świąteczny odcinek jest fajniejszy. Będzie w wielką sobotę.
OK, Piotrze, niech będzie, że to była recenzja, ten mój czysty entuzjazm. Będę czekać na świąteczny odcinek- jak dobrze, że w wielką sobotę nie pracuję ( to chyba cud jakiś ).
Zaraz idziemy na zakupy. A na obiad zupa. Z cukinią i odrobiną pysznego masła.
Pa!
Pilaw? Bardzo proszę.
Baraninę kroimy na porcje, cebulę- w drobną kostkę i oprószamy solą. Mięso obrumieniamy na patelni, w trakcie smarzenia dodajemy cebulę, rumienimy,solimy, pieprzymy, przekładamy wraz z cebulą do rondla. Podlewamy szklanką wrzącej wody, przykrywamy i dusimy do miękkości. Czasem trzeba podlewać wodą.Ryż gotujemy, wkładamy do rondla, dodajemy trochę oliwy, mieszamy,przykrywamy i wstawiamy do piekarnika.Do uduszonego mięsa dodajemy roztarty czosnek, przyprawiamy pieprzem i solą.Oczywiście ryż w oddzielnym rondlu ,nie z mięsem.Potem ryż na półmisek, na ryż- mięso i sos w sosjerce lub na wierzch.Do tego- nać pietruchy.Przepraszam ,że nie podaję proporcji, ale mam brzydki zwyczaj pichcenia na oko.
Eh, ci Uzbecy 😉 Bez łoju kurdiucznego pilaw nie będzie prawdziwy 😉
Wróciłem. W tamtą i z powrotem to tylko 150m, ale jak trafi się jakiego znajomego to o pogodzie pogadać trza. Warto było się fatygować.
Już przy wejsciu na plażę czuć było zapach śledzia. Pierwszy świeży w tym sezonie. Dorodne osobniki. Cztery do pięciu sztuk wchodzi na kilo. Zakupiłem ich trzy kg. Rybak dorzucił jeszcze ruchomego sandacza /trzy kg brutto/.
Jestem lżejszy o siedem tutejszych dych. Teraz wypada tylko bardzo uważać, by przy tych specjałach się nie urżnąć. Ostatnio zdążyło mi się toto parokrotnie. Do tego stopnia ze nie byłem w stanie niczego nastukać. Tym razem rzucę się na ryby z rękawicą. Było nie było, jest to pewne zabezpieczenie przed urżnięciem się nożem.
Jeśli chodzi o cukinię to najlepsze danie z niej -no, może jedno z najlepszych to cukinia po hindusku.Super aromatyczna, palce lizać.
Podaję przepis-
cukinię obrać, usunąć pestki, pokroić w kostkę ok. 3 cm.W rondlu z rozgrzanym olejem smażymy gorczycę tak długo aż zacznie pękać i skakać po dnie.Dolać oleju, pokrojoną cebulkę zrumienić.Włożyć pomidory obrane ze skóry i pokrojone, wsypać przypraw korzennych- ja lubię dużo curry, imbiru, kurkumylub np. garam masala.Na co się ma ochotę ,aby było pachnąco i złociście.Do tego oczywiście sól, chili i pieprz.Dusić na małym ogniu, ale cukinia ma pozostać twardawa. Wtedy najlepsza, gdy nie straci całkiem jędrności. Można sypnąć wiórkami kokosowymi. Smakuje z pieczywem lub ryżem .Ja wolę pieczywo.
Arku jak Ci zazdroszczę tych świeżych śledzi. Uwielbiam te rybki wypatroszone i wrzucone do wrzącej oliwy. Po paru chwilach są chrupkie jak frytki. Wtedy odrobina soli i już.
Czy mozna dusic baranie mieso w zeliwnym garnku z takaz pokrywa. Lany garnek z lana pokrywka rodem z Uralu. Ze Swierdlowska. Kupilem kiedys ten gaznek na Uralu. Do Moskwy przylecial bez klopotów. Przy odlocie do Wiednia, podczas przeswietlania bagazu na lotnisu Szeremietiewo, wiele lat temu, nagle cala obsluga tasmy uciekla ode mnie i urzadzenia. Zauwazylem, ze jestem pod wycelowanymi Kalasznikowami a wysokiej rangi oficer kiwa na mnie palcem i kaze podejsc. Pytania w znakomitej, okraszonej rusczyznie dotyczyly zawartosci mojego bagazu. Zgodnie z obyczajami odpowiedzialem równie kwiecisci, ze jest to garnek zeliwny z pokrywka rodem z Uralu. Poproszono mnie o wyjecie garnka z walizki i podejscie do speckontroli. Wyjalem, podszedlem. Co w srodki zapytano. Duza puszka kawioru mówie. Na tamte czasy czysta kontrabanda. Chodzilo i ilosc. Mam otworzyc pokrywke garnka pytam. Ten kontrolujacy popatrzal mi prosto w oczy. Ot tak jak czekista, czekiscie i zapytal. Slowo honoru. Ano slowa honoru mówie. Skoro tak, to nie otwieraj. Tu dosadnie scharakteryzowal moja mame. Bagaz poszedl dalej bez garnka. Garnek w torbie plastikowej w asyscie tegoz oficera zanioslem osobiscie do kabiny samolotu. Mam ten garnek do dzisiaj. Musze znowu go uaktywnic i zaczac cos w nim pichcic. Moze ten pilaw, tylko pytanie na uzbecki czy orientalny, mam na mysli arabski sposób.
Ten oficer ochrony pokazal co to jest prawdziwa wiara w czlowieka
Pan Lulek
Dziendobry,
co wazne moim zdaniem przy pieczeniu udzca to zeby go nie zapiec na smierc. Powinien miec czesci rozowe.
Resztki pieczeni mozna zuzyc na pilaw. Pilaw lubi orzechy i cos slodkiego jak rodzynki, morele lub sliwki. Kazdy tez lubi inny ryz. Dla mnie najlepszy jest basmati. Zjadac szybko zanim sie ryz rozciapcia…
Malgosiu, apetyczny ten przepis na cukinie…
A jednak krew się polała. Tym razem ze śledzi i sandacza, który obdarty ze skóry trafił do zamrażalnika na lepsze czasy. To takie kiedy będzie wiało, a ja będę miał w łepetynie żagle zamiast uganiania się po plaży za rybami.
Śledzie skrócone o głowę. Odpoczywają po operacji brzucha. Obróbkę termiczną wykonam wg wskazań Gospodarza. Piotrze, połakomię się i spałaszuję dorodną sztukę w Twoim imieniu. Trunek, Corse dobrze znane i wypróbowane wielokrotnie już wystawiony na balkon. Jest +16°C > dojdzie do należytej temperatury jak powrócę ze spaceru.
A wieczorem na otwarcie wystawy. Prezentuje sie przyjaciel surfista /to ten który był w stanie wyjść za mnie gdybym …./. W zimowe depresyjne miesiące zajmuje się kiczem. Dziś przedstawia *sztukę iluzji* dla szerszej publiczności. Nie ujdzie mu to na sucho, oj nie.
Pan Lulek napisał:
Wiedeń trzeba brać z marszu, albo się stoi jak ten głupol Kara Mustafa, któremu Najjaśniejszy Jan dal popalić.
Z przygodami, ale odzyskałem brelok Tuśki. Tak jak niedawno tez różne rzeczy niektórzy politycy odzyskiwali.
Brelok z kuli od arkebuza, skromnie oprawiony w srebro zaległ na witrynie sklepowej u jubilera Haban. W centrum Wiednia przy Kartnerstrasse. O umówionej godzinie wszedłem do przybytku sztuki jubilerskiej a tu widzę, mój przyjaciel Harry trzyma w ręku coś co mi od razu wyglądało na breloczek. Jakiś klient dwumetrowy z drobniutką panią oglądali właśnie mój breloczek. Nie mój, tylko Tuśki. Harry z zimna krwią wyjaśnił, ze nie może sprzedać tego breloczka bo on jest juz sprzedany i ja przyszedłem go odebrać. W najbliższym czasie jedzie breloczek do Kanady. Przyłączyłem się do rozmowy. Wyjaśniłem temu długiemu, jak się okazało potem, amerykańskiemu żołnierzowi, który w przelocie do domu na urlop, postanowił spotkać się z żoną w Wiedniu. Opowiedziałem historie tego breloczka. Po pierwsze kula pochodzi ze Wschodniego Tyrolu gdzie znajduje się czynny od średniowiecza młyn, który toczy różne kule. Ta było przeznaczona do arkebuza. To takie strzeladło większe od muszkietu a mniejsze od armaty. Kula jest fabrycznie nowa, bo juz nie produkuje się arkebuzów a zapomniano zamknąć młyn i tak zostało do dzisiaj. Kula od arkebuza przerobiona na breloczek z przeznaczeniem do Kanady. Kiedy dodałem, że dla jednej pani, to ten tokujący Amerykaniec o mało nie wyskoczył ze skóry. Zapytał jednak, czy nie sprzedałbym tego breloczka. W żadnym przypadku odpowiedziałem. Niema takiej ceny na świecie która ktoś byłby w stanie zapłacić.
Dalej juz nie będę plotkował, bo dzisiaj jest temat sosy a to, jeżeli już, to można kojarzyć z moździerzem a nie z kulą od arkebuza.
Pożegnaliśmy się ozięble z panem i serdecznie, nieco zalotnie, z panią.
Pełen współczucia dla zachodniej śniegiem zasypanej półkuli
Pan Lulek
Wysluchalem przed chwila w radiu wywiadu ze zdecydowanym przeciwnikiem technik genetycznych. Prawiono o szkodliwosci, mozliwej ale jeszcze nie do konca zbadanej, wplywu na przyszle pokolenia. Wczoraj, dokonujac zakupów w firmie, która jest moim bylym pracodawca dokonalem zakupu ryzu marki Uncle Ben. Ryz jest amerykanski. Skoro tak, to napewno genetycznie manipulowany, zatem byc moze w ciagu kilkunastu pokolen szkodliwy dla caloksztaltu genotypu. Wszystko wskazuje na to, ze ja juz nie bede sie rozmnazal. Jesli tak, to nie na drodze genetycznej, tylko tej mniej przyjemnej wegetatywnej.
Przed chwila zatelefonowal Marek z informacja, ze jednak udalo mu sie wepchnac moje sprawozdanie z wczorajszego pobytu w Wiedniu. Dziekuje Marku za pomoc i niechaj Ci Pan Bóg da zdrowie a i o rozumie nie zapomni.
Mysle sobie tak na boku. A moze by tak sie zdegenerowac, na starosc.
Pan Lulek
🙂
Spiesze uspokoic Pana Lulka, ze jego genom raczej nic nie grozi.
Z gory sie przyznam, ze dyskusji o GMO nie sledzilam przez ostatnie 5 lat, ale:
– na skale komercyjna do produkcji dopuszczone sa tylko GM kukurydza i soja.
– zadne produkty zawierajace g. modyfikowane skladniki nie sa wpuszczane do europy, wiec szansa na to, ze Pana ryz jest zmodyfikowany jast dosc kiepska.
A teraz z innej beczki. Wrocilam wlasnie z rynku i zauwazylam tam dwa produkty z ktorymi nie do konca wiem co bym mogla zrobic. Jeden to strasznie malutkie cebulki. (Jedyne co przychodzi mi do glowy, to albo konserwowac, albo do duszonego miesa.) Drugi produkt to owoce kaktusa.
Jakies pomysly?
Zapomnialam o skladniku nr 3. Co mozna zrobic z kongera? Lezy sobie kilo w lodowce i sie zastanawiamy jak go przygotowac…
Nirrod,
owoce opuncji mozesz zjesc na surowo (obierac w rekawiczkach) lub zrobic sorbet:
500 g owocow obrac, posiekac grubo, zmiksowac i przetrzec przez sito.
Z 250g cukru i 250 ml wody ugotowac syrop i ostudzic.
Dodac 1dl Grand Marnier i przetarte owoce. Przelac do foremki (pudelko po lodach) i wstawic do zamrazalnika. Gdy zacznie krzepnac, wyjac, zamieszac trzepaczka lub widelcem i dalej zamrazac mieszajac od czasu do czasu, az konsystencja bedzie odpowiednia. Mozna robic w maszynce do lodow.
Nirrod,
Te cebulki to może dymki.Gdy włożysz je do doniczki , za parę dni będziesz rozkoszować się pysznym, świeżym szczypiorkiem.A kaktusa wsuwa się na surowo nawet smaczne.Jadłam oporządzone już, instrukcji obsługi wysłuchałam ,ale nie pomnę.Jak to bywa z prostymi a za razem zaskakującymi patentami
Mozliwe, ze dymki, tylko jeszcze mniejsze. Takie wielkosci duzego groszku.
Sorbet!!! tak! to wlasnie bedzie na deser w przyszlym tygodniu…
Pyro,
Czy ta naklejka z ostrzeżeniem o łosiu to ma być realna-rzeczywista czy wystarczy jej wizerunek?
http://www.nesje.se/dekaler/pages/33098.htm
Owoce opuncji mozna przekroic wzdluz na pół i wyjadac miaższ lyzeczką. Obierać można w ten sposób: Ostrym nozem odciąć oba końce, postawić pionowo, w górną płaszczyznę wbić widelec i przytrzymując obkrawać kolczastą łupinę dookoła. Przy obieraniu gołymi dłońmi cieniutkie kolce z haczykami zostają w skórze ca 2 tygodnie 🙁
Nirrodku co ty klepiesz? GMO od dawna stosują w polanowie. Popatrz tylko na załączniki które zamieścił antek wczoraj wieczorem:
http://brukowy.blox.pl/2007/04/Sandra-Lewandowska-nago.html
No i co?
Andrzeju – najlepsza byłaby rzeczywista, bo ma być naklejona na drzwiach klasy. W tej chwili jest tam regulamin sali zaczynający się od mniej więcej takiego tekstu : Przybyszu, weź pod uwagę, że jest to terytorium łosi….
😀 😀 😀
Tylko nie wiem czy zwalac to na GMO czy na DDT…
zwal na nieszczelnosc DST 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/DST
dla jasnosci
Kiedy tak sobie na blogu różni mądrzy ludzie pogadują, a Pyra jest ciemna, jak tabaka w rogu, to myśli sobie mniej więcej tak – jak w sałacie insulinę hodują, to dobrze, jak w fenkule viagrę hodują – jeszcze lepiej, jak w kukurydzy hodują białka, które nie smakują mszycom, ćmom i szrańczy – to źle i prawie skandal. A dlaczegoż to? Jak natura odrzuca 7/8 zarodków ludzkich, to w porządku, jeżeli zaś to samo robi laboratorium w technice in vitro – to ciężki grzech. Czy te embriony, które zostały wchłonięte przez śluzówkę, najczęściej w 9- 15 dniu życia albo wręcz obumarły nie miały duszy? Czy tchnienie wieczności w całości przechodzi do tego jednego czy dwojga zarodków, które się w swoim czasie urodzą? Pan Lulek może sobie pomarzyć o własnym zepsuciu zupełnie już bezkarnie – wszak cnota nic go nie kosztuje, prawda? Gorzej, jeżeli ktoś w tym samym położeniu stwierdza nagle, że wszyscy inni też winni żyć tak cnotliwie, jak oni. Ech, zbyt wiele myślenia naprawdę szkodzi. Więc wracam do sosów.
Przepis dla tych, którzy czasem przyrządzają desery dla dzieci albo innych łasuchów. Prosty, niedrogi i b. smaczny.
Sos deserowy do galaretek owocowych, kisieli, sałatek owocowych
1 żółtko, pojemnik kwaśnej, gęstej śmietany, 3 łyżeczki cukru.
Żółtko z cukrem ukręcić do białości, dodać śmietanę i albo ubić sprężyną albo mikserem do spienienia sosu. I już. Wystarcza na 4 miseczki deseru.
Wy sobie gadu, gadu albo blogu, blogu a ja obchodzilem dwa razy.
Dzien Kobiet ma sie rozumiec. Pierwszy raz w DSP ( dom spokojnej starosci) a drugi raz na Heurigerze. To drugie obejscie bylo lepsze. Bylismy we trójke. Moi przyjaciele i ja. Dama nie zostala dopuszczona do placenia. Wiadomo, swieto.
Przygotowania do Zjazdu przebiegaja planowo. Doniesiono cala litrowa butelke uratowanca z czasów wyzwalania i wychowania. To znaczy z konca lat czterdziestych XX stukecia. Szczelnie zaszpuntowana butelka czeka na opisanie i jako honorowa gosciówa przyjedzie na Zjazd liczac na bigos ze strony Pyry, szklo Piotrostwa i dobry smak pozostalego towarzystwa.
Przy okazji, jesli to nie tajemnica, warto by wiedziec ile osób zglosilo juz uczestnictwo, zeby przygotowac logistyke.
Mogloby juz przestac padac. Przerwa i od nowa
Pan Lulek
Panie Lulku,
A co u Pana pada? A czym, mozna spytac? U mnie snieg, no chyba pada juz dobe, mysle, ze mam ponad pol metra… ja wiem, ze sa rozne choroby, a jest cos takiego jak sniegofobia?
Wypijam kawe i ruszam do ataku z szufla! Hurrrrra!!! Troche mi zejdze jak sie pojawie, poczytam najwpierwej.
Juz wiem, ze kula jest w recach Lulszczynckich, a ja mam kalendarz i ….czekoladki… zazdrosc was bierze, ha!
Tyle dobroci na dzisiaj, caluje, ide do wytyczonej przez siebie pracy.
XXXXXXOOOOOO
Tuska
ze szczegolnym uwzglednieniem Pyry z embrionem w fenkulach
Sos do nietzschego :
Z budyniu prawdek
Dostepnych tym lepszym
Ulepic kopiec marzen niespelnionych
Slono lza skropic i go rozpieprzyc
Recepty na zywot oddac nawiedzonym
Cukier sluchania z wanilia ciepla
Sobie zostawic, do podzielenia
Nad szklanka wodki, czy resztka cienia
Golonka z chrzanem, byleby…
amen
Wyobrazcie sobie, list szedl niecaly miesiac. Jechal, lecial, spod sniegu sie wygrzebywal ale doczlapal. Teraz Tuska ma juz czym leczyc te swoja sniegofobie. Zeby tak zareagowala jak Pyra na remont komputera i zaczela w internecie udzielac sie. Jadac samochodem widzialem na polach rozrabiajace zajace. Jeszcze nie Wielkanoc a one juz rozrabiaja. W biezacym roku nie daje sie w prezencie zywych zwierzat. U mnie na Swieta beda drewniane jajka wiekanocne i drewniany kurczak. Jako dekoracja oczywiscie, Juz sie robia.
Butelka opisana czarnymi literami. Napis glosi: CCCP Bylo nie bylo ustaly zabytek.
Dla odróznienia od czasów wspólczesnych.
Pan Lulek
Wzruszyłam się, Sławku, jak ta nieletnia dziewoja, która pierwszy liebersbrief
dostała na zgniecionym karteluszku „Bardzo mi się podobasz. Czy chcesz być mojom dziewczynom?”
Pyro przestan, Rydy zazdrosnik, ma racje, a mnie sie skrzy pod rzesa na Twoj sos
buzki,
Sławek – dedykacja dla Rudego :
Między nocą, a dniem,
między myślą, a snem,
jest czas półtonów, półcieni –
spraw niejasnych i niemych –
trochę babskich,
trochę czarcich
Nie. Nie dotykaj. Jeszcze zaśnij
W własne ciała zaplątani,
tuż przed świtem zasypiamy.
Cały tekst ma 2 strofy i 2 refreny. Swego czasu muzykę do tego erotyku dopisał Andrzej Sokołowski, ale nut nie mam.
Pyrko, Rudy sie wczytal i prawie buczy, ja nie nutny wiec krocej potrwa, musze poudawac, w koncu mescizna
Jesli chodzi o chrzan, to nasi sasiedzi Austriacy nazywaja go „kren”, nie wiem kto komu nazwe ukradl gdyz „ch” bardzo mozliwe przerobiono na „k” i uproszczono wyraz tylko do r. Wiec ten oto kren maja Austriacy zawsze na podoredziu, trzymaja kawalek obranego chrzanu w sloiku z woda w lodowce i w razie potrzeby tra go na tarce w wiorki i takim swiezym, nieprzyprawionym chrzanem posypuja dania miesne nawet te z sosem. I nawet to smakuje.
W szóstej klasie taki jeden Rysiek, „spadochroniarz” dwukrotny, został mi przydzielony do ławki, że niby mam mu pomagać w nauce – ciekawam jak, przez osmozę?! Bo na lekcjach się nie dało. Na lekcji historii podsunął mi kartkę, ja tę kartkę w łapę, no bo co robić, a pan od historii do mnie – podejdz do tablicy, tak, z kartką! Podeszłam. Pokaż kartkę – pokazałam. Spojrzał, oddał mi i kazał przeczytać na głos.
Patrzę w kartkę, a tam napisane „ja cie kocham a ty śpisz”. Nie było mowy, zebym odmówiła panu Romanowi M. który był postrachem szkoły i jeszcze wtedy używał linijki, żeby nas prać po łapach. Płonąc, przeczytałam najciszej, jak mogłam. Kazał powtórzyć głośniej. Nie wiem, co było za to Ryśkowi C. ale dlaczego Roman M. ukarał i ponizył w ten sposób mnie, pojęcia nie mam. Z historii miałam zawsze piatkę i na swoj sposób ten pan mnie lubił, nigdy nie sprawiałam żadnych kłopotów. Smiejcie się, smiejcie, ale wyobrazcie sobie 12 letnią dziewczynke w takiej sytuacji. Jest to jedno z najgorszych moich wspomnień ze szkoły podstawowej, a wiele ich nie było, tych wspomnień złych.
Alicjo – chyba jeszcze gorzej trafiłam. Wielka miłość kolegi z klasy dopadła mnie w 4-tej klasie. Przejawiała się w :
– ciągnięciu za warkocze,
– maczanie koncówki warkoczy w kałamarzu z atramentem,
-nacieraniu śniegiem,
-podkładaniem nogi
– wpuszczeniu chrabąszcza za kołnierz (jak ja to przeżyłam, to nie mam pojęcia
– szczyt i koniec nastąpiły kiedy z tej wielkiej miłości przewrócił mnie w najgłębszą kałuże w okolicy w nowym, jasnym paletku.
Rodzicielka poszła z awanturą do szkoły, żądając oddania płaszcza do czyszczenia na koszt adoratora.
Nie wiem, co mu zrobiono w domu ale szybko się odkochał. A ja i tak pamiętam, że mu Zygmunt było.
Ze wstydem wspominam mój stosunek do mojego pierwszego wielbiciela, ktory był płomiennie rudy i piegowaty i ja na niego wołałam „Rudy wlazł do budy, buda trzeszczy, rudy wrzeszczy”, a on spokojnie i z godnością odpowiadał: A ja się i tak z tobą ożenię! On miał lat 8 a ja 7. Na usprawiedliwienie dodam, że był on ulubieńcem mojego ojca, który chyba bolał w cichości, że ma trzy córki i ani jednego syna. Pewnie byłam zazdrosna o względy ojca 🙁
Dorotko L.,
miło Cię spotkać wśród gości na blogach, bo i u red. Szostkiewicza, „Polityki”. Pozdrówka !
Pyro, w czwartej klasie też mnie dopadła, tym razem był to Rysiek S., świeżo nastał w naszej szkole. To samo, targanie za włosy, podkładanie nogi i tak dalej, skarżyć sie nie wypadało. Przelała się miarka, stłukłam go okropnie na oczach całej szkoły. Odegrał się. Ponieważ był „nowy i miastowy”, został naturalnym prowodyrem chłopaków w klasie. Nazwał mnie szpetnie (nie powiem!) i zakazał chłopakom odzywać się do mnie. Rzadko który ten zakaz łamał, chyba, że chodziło o ściągnięcie zadania, podpowiedz itd. Nawiasem mówiąc, ten Rysiek C. z szóstej klasy też był bardzo rudy i baaaaardzo piegowaty, ale to nie dlatego nie mogłam odwzajemnić jego uczuć 🙂
Pyro,
zdjęć muszę się dokopać – są, ale jest tego kilka dysków i teraz pytanie, na którym one są?! Dam cynk, jak znajdę.
Panie Lulku, dziękuję za wyrazy, poniżej ilustracja, jak to wyglądało mniej więcej o mojej 13-tej. Teraz chwila przerwy, a wieje okrutnie. Dziękuję za życzenia, Panie Lulku 🙂
W Kanadzie Dzień Kobiet obchodzi się w ramach organizacji kobiecych przede wszystkim, a i Premier coś tam urządza. Sensownie, jak powinno być. Obchodzi się dzien matki (bardzo szumnie), dzień dziecka niby też – ale mało o tym słychać i nie kupuje się dzieciakom prezentów, podejrzewam, że dzieci nawet o tym nie wiedzą 😯 ; obchodzi się dzień ojca – tak na pół gwizdka i jakieś jeszcze inne dni. Ja zostaję przy dniu kobiet, pewnie dlatego, że poza szykanami w szkole podstawowej ze strony płci męskiej nikt mnie nie szykanował i nie dałabym sobie.
A dzień wyglądał tak, że ja ugotowałam obiad, a Olof Mocarny pozamiatał u nas i u sąsiada. I sypie dalej, tym razem marznący deszcz 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/08.03.2008/
Pyro, ze spytam , kogo ten tekst?
przeciez nie Zygmunta
Alicjo, a jednak Tulipan mimo lopaty, ladnie
roze, to tylko zmylka
Keks w piekarniku, bedzie po poznansku ciasto na niedziele. (zakladajac, ze Ulubiony nie wkradnie sie po nocy do kuchni i nie zezre…
Tekst jest mój Sławeczku. Przez całe życie jak każdy grafoman popełniałam różne teksty.
Pyro, chapeau bas + wanilia
Nirrod – mój zżerał i jeszcze udawał, że to nie on.
Zrobiło się rzewnie, sentymentalnie, wiosennie. To ja się teraz pożegnam, bo i tak obudzę się o 6.00
WIOSENNIE ?! 😯 😯 😯
Alicjo, powinnas uwierzyc na slowo
http://hazelize.hautetfort.com/files/printemps.jpg
…łżesz Sławku,
ale uruchomię wyobraznię, jak tylko całkowity zmrok zapadnie. Przetrzymamy…
Pyro droga,
dzięki za przepisy na sosy.
Przeczytałam końcówkę wczorajszych wpisów, przeczytałam prasę, za chwilę wezmę kąpiel, za oknami mgła, ale już widać, że dzień nie będzie zupełnie bez słońca. Na obiad będą dzisiaj wątróbki z jabłkami, kapusta i ryż, a na deser kompot z gruszek. Ciasta nie piekę, bo dopiero wczoraj skończyłyśmy placek upieczony na cześć PaOLOre i Wojtka. W razie gwałtownej „chcicy” otworzę paczkę ciasteczek albo podskubiemy gorzką czekoladę, która tkwi w lodówce.
Przypomniało mi się coś dotyczącego świeżych śledzi Arka, zwanych nie wiadomo dlaczego w Pyrlandii „zielonymi” śledziami. Otóż ja mam zwyczaj po wyczyszczeniu ryb, podważać palcem kręgosłup od strony odciętej głowy i wyciągać go z ośćmi z całej ryby. Zostają dwa filety złączone skórą. Wtedy sól, pieprz i sok z cytryny i niech poleżą z godzinę. Teraz omączyć ryby i na oliwę gorącą. Są pyszne, a między mięsem, a skórą powstaje jakby pęcherz powietrzny. Niestety – ostatnio ich w sklepach nie widać. I jeszcze jedno – przy zdejmowaniu ryb z patelni wyciągam im wszystkie spieczone już płetwy. Rybka pozostaje wtedy czysta, bezpiecznatylko jeść.
Do Zakopanego na weekend przyjechało mnóstwo narciarzy. Na Kasprowym 1.5 metra śniego i świeci piękne słońce.
Chciałaby dusza do raju…
http://www.kulikowski.aminus3.com
W tych znikajacych sledziach, to pewnie maja swoj udzial mieszkancy krainy wiatrakow, ktorzy spozywaja je w duzych ilosciach na surowo. brrrr
Oj na nartach, to bym sobie pojezdzila 🙁
Nirrod – masz namiary na „przyszywaną babcię”? Bo musimy się zdzwonić kiedy przyjedziesz. Pisz j.kodyniak@wp.pl
Pyro, dziś zrobię tak jak podchodzi do śledzi Pyra. Pozbawione kręgosłupa przestaną stawiać jakikolwiek opór przed rozgrzaną patelachą. Problem w tym, ze by je tak zrobić, to należy je posiadać. Lecę do rybnego. Ma ktoś jakieś życzenia?
Tez bym poślizgał się na deseczce, na powierzchni oceanu. Ale spoko, wytrzymam te dwa tygodnie, z palcem w bucie. A później fruuuu, szuuuu, plum plum plum.
Arek – coś Ty zrobił od wczoraj z 3 kg śledzi? Przecież nie zjadłeś chyba?
wreszcie dobralam sie do ostatniej polityki. Czytam sobie artukul Pawla Walewskiego o zdrowej zywnosci i tak mi sie dobrze na duszy robi…
Pyro mail wyslany, tylo o nr telefonu zapomnialam.
Arkadius, cokolwiek byle nie sledz i konger…
Pyro, nie sam. Po usmażeniu pierwszej trójcy i kiedy złociste leżały boczkiem już na talerzu, a obok stał dobrze dotleniony Corse, zastukał sąsiad do drzwi. Uśmiech na twarzy, w dłoni odpowiedni trunek do zapachu jaki poczuł. Ma nosa, trzeba przyznać. No i co ? po kg na twarz to nie tak wiele. Tym bardziej jak klepałem, były po operacji brzucha i skrócone o głowę.
Nirrodku, rezygnuje z kongera z prostej przyczyny. Brak dostępu do niego. Śledź to królewska ryba.
Co to jest konger? I dlaczego Nirrod protestuje? Czy to jakieś robactwo wodne?
Konger to ryba morska. W pod wiatrakami nazywaja to wegorzem morskim. potwornie duzo osci. wczoraj po raz pierwszy kupilismy na probe i smaczne bylo, ale jadlam ponad 1h przed te male paskudztwa.
To rzeczywiście ryba wielkopostna – nie mięso i pokuta przy jedzeniu odprawiona
Slawku, to u Ciebie tak jest???
U mnie gora sniegu wyzsza niz ja, a liliputem nie jestem, droga zaden plug jeszcze nie przejechal, wiec narazie jestem odcieta od samochodu. Ubieram sie cieplo i maszeruje po chleb.
Tuska
Tuska !
Zamiast sie chwalic upublicznilabys swoje zdjacia. Niech inni tez powspólczuja. Podobno zima bywa snieg. Pewnie w Himalajach, moze gdzies wysoko w Alpach. Ale u nas, nie. Wystartowaly narcyzy, zonkile, tulipany, krokusy maja sie ku koncowi. Najladniej jednak kwitna o tej porze bratki. Poranne mgly nie szkodza bo potem slonce wszystko przepedza i jest skromne + 18 stopni Celsjusza.
Za tydzien za to Palmowa Niedziela. Jakie potrawy sa w spisie dan?
Pan Lulek
Panie Lulku,
Upublicznilac zdjec nie bede, bo sama zima u nas jest wielce publiczna, a po drugie nie umiem tego zrobic bo gdziez mi do Alicji.. czy Slawka, czy…juz nie bede wymieniac. Wiele Was jest, a Ja NIE UMIIEM I JUZ!
Czekam z utesknieniem na dobre przepisy wielkanocne!
Buzka, Tuska
Tyle sniegu na raz nie widzialam w czasie moich dwudziestu lat tutaj. jestem sama w domu w ten weekend, dzien piekny i sloneczny wiec szufla w dlon i do boju.
A potem narty.
Chyba Nirrod pytala co zrobic z malymi cebulkami.
Otoz mam taki wloski przepis na te cebulki, dobre do wolowiny i watrobki.
Cebulki zalac wrzatkiem, odstawic na 5 minut potem obrac nie obcinajac czubkow. W rondlu rozgrzac 100 ml oliwy, 50 ml octu, 1 czubata lyzke cukru, kilka gozdzikow, listek bobkowy, sol. Do tego wrzucic obrane cebulki i grzac mieszajac az sosik sie zrobi taki bardziej syropowaty, ok. 20 minut.
Alicjo prosze zrob zdjecia dokumentalne z tego co to sie u nas z okazji nadchodzacej wiosny porobilo…
A teraz do roboty.
wlasnie dojechala do mnie ciekawostka z Cantal ( Masyw Centralny )
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/KoguciaBizuteria
w koncu Wielkanoc za rogiem, wiec jaja, jak znalazl,
Leno, z ta wiosna, to nieco na wyrost podeslalem, ale za jakies 2-3 tygodnie zdlecie bedzie jak najbardziej aktualne
Tak zwana wiosna u mnie dzisiaj, 10:00
Z domu nie dało się wyjść. U Tuśki zapewne podobnie:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3909.jpg
Ciąg dalszy – na szczęście przestało wiać i nawet wyszło słońce, szykuje się nienajgorszy dzień. Jak Juror skończy robotę i odpocznie, pewnie przejdziemy się po okolicy, mam nadzieję zrobić ostatnią zimową dokumentację foto. Póki co, słychać ryk maszyn w sąsiedztwie, ale nie tych ścinających trawę, tylko tych odwalających śnieg. Sąsiedzi pomagają sobie nawzajem, więc jakoś to idzie. Trochę mi to nadojadło, że określę delikatnie…
Ubolewam nad losem Jerzora. Alicjo, miej litość, nie zamęczaj mężczyzny. Masz tylko jednego. Pomóż mu.
Alicjo, w moim Regionie (Waterloo) spadlo tej zimy 245 cm sniegu, a to jeszcze nie koniec…. Poprzedni record nalezal do zimy 1923/1924. Bijemy nowe recordy! Szkoda, ze nie pod wzgledem wczesnych krokusow…
Zdjecia zrobilam i jak tylko znajde kabelek, zeby je wstawic w komputer (obawiam sie ze kabelek zjadl Bazyl moj pies) to udokumentuje…
a
Aniu,
Ja juz nie chce pobijac zadnych rekordow, na te zime juz mi starczy. Nagroda pocieszenia jest taka, ze z cieplego domku w sloneczny dzien i przez okienko wygladz to slicznie!
Tuska
Arkadius,
da sobie radę! Wreszcie nie para w gwizdek czy w pedały roweru 😉
W tych sprawach nie pomagam, ja mam swoją działkę.
A i wyśmiałby mnie, gdybym pomoc ofiarowała.
Aniu,
jeszcze nie słuchałam wiadomości, ale myśmy już wczoraj byli blisko pobicia rekordu, a ponieważ w nocy dołożyło z 30 cm, więc pewnie rekord padł. Ile – podam, jak się dowiem.
Nie mam męża, więc z pewnością nie wyjadę do Kanady. mąż jest w Kanadzie niezbędny.Sławek – czy żabojady zgłupły ze szczętem? Tak traktują jeden z symboli narodowych. Toż na miejscu tego Kura Gallijskiwgo obraziłabym się śmiertelnie!Na samą myśl co mogą amputować Mariannie, wstrząsa mną niepokój.
Pyra, nie zaczynaj od niemozliwosci.
Najpierw musza doprowadzic Kanade do porzadku. Wywiezc snieg tego i zeszloroczny. Potem pozamiatac, posadzic nowe kwiatki i przygotowac siedliska.
Jako obrotna kobieta i nasza ulubienica mozesz wybra jeden z wielu wariantów.
Najprostszy, to znalez takiego pana, który bedzie mial ochote zapoznac sie z pieknymi kandyjkami i posiada niezbedne srodki. Ja zaczalem na ten cel odkladac w skarpetke, ale zrezygnowalem i zastosowalem wariant glinianego garnka. Skarpetke moge odstapic gratis.
Drugi wariant, to zabrac sie za powtórne wychowanie dzieci i wnuków. Mozesz zastosowac na przyklad metode rodzinnego spotkania w pierwsza niedziele kazdego miesiaca dla omówienia spraw biezacych.
Koszty spotkania winni solidarnie pokrywac pozostali uczestnicy nie zapominajac pozostawic dla dobra gospodyni wykalkulowanej sumy od glowy. Nieletni zostawiaja polowe, przedszkolaki polowe polowy sumy, oseski w pieluchach i pampersach gratis.
Mozesz zastosowac tysiace innych mozliwosci, ze wspomne udzielanie porad lysym z gwarancja, ze wlosy wyrosna za sto lat.
Najpierw proponuje, zebys byla optymistka. Tak jak moja wnuczka. Poleciala kiedys do Australii z biletem w jedna strone a wrócila z chlopakiem z którym jest juz kilka lat i dobrze im tak.
Pozwolilem sobie zastosowac metode pod tytulem ” O skutecznych rad sposobie”
I to by bylo na tyle
Pan Lulek
Facet z szuflą do wynajęcia od zaraz !
W Kanadzie odśnieżanie gratis.
Pierogi też umie robić 🙂
Alicjo,
Podeslalam Ci zdjecia. Spojrzyj.
Mam dobra wiadomosc. Dziecko przyjechalo i zakonczylo sniezna prace od frontu.Spojrzalo na mnie wzrokiem pelnym zachwytu, ze ja az tyle tego bialego popelnilam moimy recamy. Na zadek domu nie dal sie wepchnac mowiac, ze to z czasem stopnieje. Kiedy ten czas nadejdzie to nie wiem, ale mam dobra wiadomosc dla Alicji i Ani! To nie koniec! Nastepne opady sie szykuja, wiec byle do wiosny.
Tuska
Przywaliło Okonia.
Na szczęście ma samobieżny pług z wirnikiem.
Może się odkopie…
A ja marzę o śniegu. 🙁
Oto okolice Tuśki:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Okolice_Tuski.09.03.2008/
Panie Lulek – nie słyszałam o potrawach na niedzielę palmową. Natomiast Wielki Tydzień tradycyjnie ma dwa dni postne (środa i sobota) i jeden „suchy” – czyli piątek. Ostatnio posty poluzowano i w sobotę, po święceniu można ponoć jeść już wszystko. Nie wiem – bo ja uskuteczniam post lubo nie-post w zależności od humoru i apetytu. Owszem – post w Wielki Piątek dla tradycji ale nie z tych dolegliwych. A w ogóle, to posty coraz mniej postne, a święta coraz mniej świąteczne
Dobry wieczór
Pyro małe sprostowanie – w nowej pracy będę od kwietnia (mam nadzieję) Na razie żegnam się ze starą tzn zbijam bąki na wypowiedzeniu. „Zbijam bąki” to też nieprecyzyjne określenie. Po prostu pracuję fizycznie w obejściu a jak się czuję zmęczony to piszę swoje „Bałkany”. Dziwnie z tą pracą jest. Ciekawie to posumowała dziewczyna w moim wiejskim sklepie. Zaintrygowana, że przychodzę co rano po „Wyborczą” pyta kiedyś – Panie Wojtku, a co Pan nie pracuje? Popatrzyłem na nią i tłumaczę (się?) – Pani Irciu pracuję, piszę po nocach, drzewo robię w lesie, tnę na podwórku … . A ona na to – Panie Wojtku, to wszystko to tak dla przyjemności pan robi. No ale praca, wie pan… Ja na przykład to dla przyjemności tu nie siedzę. No i głupio się poczułem, bo ja tak dla przyjemności a ona po prostu musi. I tak się męczy bidula. Także Pyro do nowej roboty od kwietnia ruszam. Pozdrawiam serdecznie
No dobra, a to u mnie okolica – starczy Wam śniegu?! Ludziska do tej pory sprzatają, co widać na załączonych obrazkach. A propos, zmienili nam czas na WIOSENNY , co za ironia, czyli zmniejszyła się nam na chwilę różnica czasowa o godzinę. Kiedy w Polsce zmieniają?
http://alicja.homelinux.com/news/09.03.2008/
Alicjo,
jak ten śnieg się stopi to woda z jeziora wystąpi? Ci, którzy się nad jeziorem budują nie będą mieć kłopotów?
U mnie kwitną krokusy, liście na wiciokrzewie mają z 5 cm, a tulipany z 10, cebul zresztą sporo ruszyło. Zimy nie było, co najwyżej jesień. Tyle, że ciemno, bo dzień krótki.
Tereso,
nie ma szans – w ostatnich latach była susza i poziom wody w jeziorze spadł o prawie 50cm, jest sporo zapasu. Dla takiego jeziora to kropla w morzu… 🙂
Właśnie przeczytałam, że na Lubelszczyznę przyleciał pierwszy bocian-zwiadowca, wyjątkowo wcześnie.
Pyro, czy mnie się coś pomyliło czy ty dajesz zawoalowany anons matrymonialny na naszym blogu? W każdym razie popieram czegokolwiek byś nie chciała, tylko nie wyjeżdżaj zbyt daleko.
Właśnie zrobiłam ( uprzednio napełniwszy się zupą wiosenną ) test uprzedzeń i teraz … przetrawiam wyniki.
A poza tym ja rozumiem, że wielki post… Ale my jesteśmy ( mam nadzieję) niepoprawnymi obżartuchami. Nie możemy go zignorować? choćby tak po cichu i we własnym gronie?
Marialko, pomyłka. O ofercie matr. nie ma mowy i o wyjeździe też. Siedzieć w 4 ścianach mogę równie dobrze na Tysiąclecia, jak nad Tamizą czy Potomakiem. Na męża też mi ochota przeszła. Nie, żebym nie doceniała, broń Boże, ale wszystko ma swój czas. Ja autentycznie lubię facetów i sporo im wybaczam (bo nie wiedzą co czynią, biedule) tyle, że już nie chcę robić za skrzyżowanie psychoterapeuty, pielęgniarki z kucharką. Nie chce mi się. Wolę sobie pogadać jak się który napatoczy.
Dadza pospac w Europie. Co najmniej z tydzien a jak zapomna to i dluzej.
Przydaloby sie zeby ten Zjazd byl szybciej, na przyklad na Wielkanoc. Ci z Kanady uciekliby od przechodzacej zimy a z Australii moznaby uciec przed nadchodzaca. Poza tym mialem dzisiaj rozmowe z pierzyna. Powiedziala mi, ze czuje sie jakos samotnie. Czy chodzi o jakas pania, zapytalem. To niekoniecznie ale przydalaby sie do kompletu jakas poducha albo dwie.
Dostaniesz trzy, tylko poczekaj i zmienilem na wszelki wypadek powleczenie. Byl juz czas. A co tam. Musze ja czekac, to i ona niech bedzie cierpliwa.
Pyra najwyrazniej ma lepszy humor. Napewno cos kombinuje w sprawie tej Kanady.
A nie mówilem. Gdzie djabel nie moze, tam baba pomoze.
Dobranoc
Pan Lulek
Sobota. Jaki to męczący dzień ten łikęd…
Mały woblery przymierza i spiningiem nad łbem mi śwista – „Tato, na pomost!”, Kierownictwo – „Zarządzam spacer”, a ja twardo – niech wszyscy wyjdą z systemu! To znaczy z kuchni. Mam się do pierogów. No i wałkowałem lepiłem, gotowałem i piekłem, aż do zupełnego wycieńczenia i drgawek. Człek to taki gupi czasem, że aż szkoda. Pójdzie hasło od śniegów kanady po pustynie Australii, to zaraz i po wsiach lud mąkę z wodą gniecie i ser z kartoflami miesza. Okropność!
Obejrzeliśmy sobie czerwoniutką Nirrod i wołacz, chyba arkadiusowy, per „Nirrodku”, zupełnie trafny. Trafny i wymowny… Bardzo wymowny! Przeto do nikogo, z tu bywających, nic nie powiem, jeno do Pana – Panie Lulku złość gorzką i gorycz złą żywię, że na to wszystko dozwalasz! Czytam dwa dni wpisów przeróżnych i widzę, że o genach wspomniałżeś Pan, Panie Lulku, aleć tylko o modyfikowanych. A co z naszą, ja pytam? A co z naszą pulą genową, hę? Człek, co to Go miesiącami czytam, jaki na powab niewieści czuły i nieodporny, jaki na urodę wrażliwy, ich dusz znawca, od ich nastrojów ekspert i konsultant! A tu, przepraszam, co?! Żywność modyfikowana i już? To wszystko?
Bawiłem w Holandii, a było to w czasach, gdy samopas będąc, wolno mi było jeszcze płci pięknej się przyglądać. Heh, „pięknej”… Darujcie ale tak brzydkich dziewuch jak holenderki, to nawet w szwecji nie ma. Fakt, dorodne to wszystko, zdrowe i rumiane ale takie jakieś, jak z hodowli. One nawet nie były brzydkie, bo one wogóle są nieklasyfikowalne. Dlatego ja tego „ulubionego” doskonale rozumiem, bo w hadze i w ams- i w roterdiamie, jeśli coś było ładne to albo z antyli i surinamu, albo… mówiło po polsku.
Nirrod…, Nirrodek… Popatrzcie… Pączuszek różany ledwie w słońcu kraśniejący, fiołkowe fiołkowe kwiecię delikatne jeszcze, gałązka jaśminu i wonny wiosenny bukiecik… Oddaliśmy… Poszło w europę… Na marnację i zatracenie… A Pan, Panie Lulku, co? Kukurydza modyfikowana? Puli genowej trzeba bronić i trzymać u siebie, dla siebie i własnego potomstwa. Skarb narodowy to takie nirrodki właśnie. Dlatego popieram Ojca Tadeusza Dyrektora Naszego. Jeśli coś możemy dać zjednoczonej, to tylko wartości. Niech się zjednoczona udławi WC, bo naszych dziewczyn żadnym polderowym, choćby nie wiem jak „ulubionym”, nie oddamy!!!
I dlatego, Kochane Panie, spóźnione ale szczere i sprzeciwu nie znoszące życzenia:
Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet – WSZYSTKIE POLKI DO DOMU!
Panów to nie dotyczy. Jedźcie, siejcie te geny, to za 20 lat zagranica będzie ładniejsza 😉
P.S. No dobrze, Panie Lulku. No to niech mnie Pan przynajmniej poprze.
Iżyku, dedykuję Ci sławetne „Kocham Pana, panie Sułku”. Czuję się doceniona, dogłaskana i w ogóle…
Aliści we wczorajszym „Dzienniku”, w dziale opinie, rezydujący nad Wisłą dziennikarz francuski zjechał nas, Polki, jak kosiarka – równo z podłożem. Niemodne, źle przyodziane, we fryzurach i poglądach z lat 60-tych ub.w. Model kobiecości rodem z zaścianka. Mało empatyczne, kochają lustra, żadnę autopromocji. ITD ITP
I ci Pan na to, propszę Pana?
Swiątecznie powoli…
http://www2.picturepush.com/photo/a/395650/img/Anonymous/6c4f1ff51838839e.jpg
… jakby co, to sznureczek powyższy jest od Tuśki 🙂
Pan dziennikarz to chyba na glowe upadl albo z Warszawy wyjechaly wszystkie warszawianki. Nie jezdze juz do Paryza bo brudno, brak zieleni, niechlujnie ubrani ludzie, wlasnie powyciagane cos z lamusa lat ubieglych oraz biedy ale nie ekstrawaganckie tylko niechlujnosc. Tak bylo w 14-stce w 2-ce przy bylych Halach sklepik przy sklepiku z turecko arbaska tandeta niby trendowo wszystko wykonane ale wyc sie chce bo rowniez kompletne niechlustwo. To bylo prosze Panstwa to bylo globalizacja wlasnie kosi rowno i na plasko.
Wszyscy gdzię sobie poszli to i ja się pożegnam.
Ja szukam zdjęć bobra… gdzie ja wsadziłam ten plik i pod jakim tytułem – bij, zabij. Przejrzałam archiwa, rok 2007 – i ni ma, a przecież niemożliwe, zebym wykasowała. Gdzieś się sprytnie ukryło…
Mam na szczęście oryginalny, duży format – jak nie znajdę tamtego, to zrobię nowy, tylko trochę zmniejszę te zdjęcia, bo Młoda Pyra nie potrzebuje chyba olbrzymów po 2MB ?
hmm… Paryz za tandetny?
Nadwislanska megalomania ma sie swietnie…
Witam! Co mozna zrobic jesli cos wedlug przepisu wyszedl niedobry za tlusty bo dodalam za duzo smeitany 🙁