Zgadnij co gotujemy(70)?
Liczba przy tytule zgadywanki informuje, że od 70 tygodni bawimy się przy kuchni. I kto by się spodziewał, ze nam wszystkim starczy na to pary?! Wygląda zaś na to, że – jak śpiewał Freddie Merkury – the show must go on. No to do roboty Panie i Panowie.
1. Za czasów Augusta III wytworną potrawą była gęś na czarno, którą podawano z sosem z miodu, octu, imbiru i pieprzu ale skąd taka nazwa dania?
2. Teść francuskiego króla Ludwika XV był księciem Lotaryngii ale wcześniej siedział na polskim tronie, przeszczepił on na paryskie salony polskie ciasto ? a jakie?
3. Z jakiego mięsa robione jest popisowe danie kuchni galicyjskiej – pieczeń huzarska?
Kto pierwszy przyśle na adres internet@polityka.com.pl prawidłowe trzy odpowiedzi otrzyma (pod choinkę) egzemplarz nowej książki – „Rodaku czy ci nie żal” autorstwa rodziny Adamczewskich z dedykacją i autografami.
Czekam więc a listonosz już za progiem.
Komentarze
Odpowiedzieć, odpowiedziałam (wiadomo, zachłanność na nowego „Rodaka) ale pewnie mnie ktoś wyprzedził. A tak swoją drogą pieczeń huzarska i sztufada to chyba najlepsze polskie „wynalazki” (choć z silnym wpływem kuchni ck) jeżeli nie liczyć oczywiście zrazów. Na pamiątkę trzymam sobie kilka ostatnich kartek żywnościowych z lat 80-tych. Jest tam pozycja :woł/ciel. z kością. Pamiętacie? Cielęciny na te kartki nie udało mi się kupić ani razu, ale kartki miałam. Pamiętam, jak Rakowski cierpliwie tłumaczył, że niedobrze jest wprowadzać system kartkowy, bo jest kosztowny i bardzo trudno z niego poten wyjść i jak „lud pracujący” wielkim głosem się jednak kartek domagał „bo mamy rózne żołądki”. A żeby ich pokręciło. To wtedy straciłam zupełnie zaufanie do „zbiorowej mądrości klasy robotniczej”
Co, co? O co dzisiaj wyścigi? Aaaa…, Rodak? E, to se poleżę, na dowolnie wybranym z dwóch boków. A pytania takie łatwe. Kaszka z mlekiem, wprost budyń z czosnkiem dla niemowląt. Wszystkie odpowiedzi można bez problemu znaleźć w Rodaku. Dzisiejszy quiz względem treści książki jest jak funkcja Pomocy w Windows – jeśli znasz rozwiązanie własnego problemu, to będziesz w stanie przeszukać Pomoc 🙂
Nieproszony zamierzam Rodaka oto zrecenzować. Oto druzgocąca krytyka nowej pozycji kuchenno – literackiej spólki rodzinnej A&A:
1. Okładka sztywna, papier porządny – minus! Minus, bo zniechęca do studiowania, kartkowania, ślęczenia, przewracania itd pod względem bibliofilskim. A teraz wyobraźcie sobie, żeście juz łapska upaprali w nadzieniu do pieczeni huzarskiej, z piekrarnika dymi i znienacka napada Was wątpliwość – w przepisie było „kiełki soi”, czy „pędy bambusa”??? No to łapska o fartuch, cap za książkę i dawaj wertować, jest!, jest pieczeń!, teraz husarska (na „ha”, czy ‚ceha”?). Dym lekko szczypie w oczy, a husarskiej… Nie ma, no nie ma… A była… Jest huzarska, a husarsss… Naprędce książką udzielacie swemu czołu reprymendy i w kłębach rozgarniacie te strony i widzicie, że w huzarskiej to ani kiełków, ani pędów, i co? Oczywiście, że nie autorów to wina, żeście Rodaka z chhińszczyzną pomylili, ale książczyna uświniona caluchna, upaprane karteczki posklejane, a do huzarskiej gawiedź się pod okno schodzi, bo straż przyjechała „z toporami, z bosakami, sikawkami i kubłami, słowem – z całym inwentarzem używanym przy pożarze”. Wróci Kierownictwo – będzie manto! Minus, bo książki szkoda używać w warunkach poligonowych, a co dopiero podczas regularnej wojny.
2. cdn
Jak dotąd tylko czytam (z dużą uwagą) blog p. Piotra, ale dzisiaj pokusiłem się o próbę odpowiedzi na pytania konkursowe. Niestety pewnie zostałem uprzedzony przez stałych bywalców 🙂 Niezrażony prawdopodobnym niepowodzeniem obiecuję brać udział w konkursach. Pozdrawiam smakoszy!
Dzien dobry wszystkim,
niestety, nie wiem co to jest „ges na czarno”! Braki w wyksztalceniu…
Ania Z. pytyla pod wczorajszym wpisem o przepisy na dania z ryb. Chcialabym polecic pange wlozona na kilka minut do wywaru z warzyw z dodatkiem kawalka imbiru oraz soku wycisnietego z jednej pomaranczy i pol cytryny. Oczywiscie sol i pieprz dyzurne. Z wywaru po zredukowaniu wychodzi pyszny sos. Odrobina bialego wina w wwywarze tez nie zaszkodzi. Moja rodzina (lacznie z malolatem, ktory jest na codzien wielbicielem pizzy i hamburgerow) bardzo taka ryble lubi.
Dzendobry,
Oczy mam dzis male i mozg jeszcze nie zaczal pracowac. Dzielnie wczoraj siedzialam na nagraniu programu o „problemie polskim”w Holandii.
Juz pomine, ze to co Holendrzy czsem walna to serce rozdziera (albo i kieszen jak sie noz w niej otworzy), ale rodacy tez jakos od stereotypow nie moga odejsc.
Rodaka juz mialam pod mysza zeby zamowic, ale uczciwie powiem zaczekam, az bedzie dwujezyczny.
Izyku ja sie z toba nie zgodze. upaprana ksiazka kucharska jest ksiazka kochana. im bardziej upaprana strona tym lepszy przepis 😉
Wybaczcie podwojny post ale:
http://deser.gazeta.pl/deser/1,83453,4755279.html
Moj ulubiony fragment to: Niektórzy zaczęli się dziwić, kiedy zobaczyli drogowskazy na Eindhoven, a to przecież nie jest we Francji.
Nie, nie jest. W Belgii zreszta tez nie 😀 Jacy oni spostrzegawczy…
Miś 2 ozdrowiał. I to do tego stopnia, że pierwszy bladym świtem przysłał prawidłowe odpowiedzi:
1 – gęś jest czarna, bo do sosy dodawane były p0rzypalone wiechcie słomy lub nadpalone płotno lniane (twierdzo, że z niewymownych kucharza)
2 – oczywiście baby drożdżowe
3 – wołowe na pieczeń
Listonosz juz ma książkę z serdecznościami dla Misia 2 i pędzi do Ostrołęki co koń wyskoczy. Pewnie do Wigilji dotrze. Gratulacje!
Nie martwcie się, ze to nie wy wygraliście. Jeszczxe przed świętami „Rodak” znajdzie właściciela w zwyciężcy kolejnego quizu.
PS.
Jutro sprawozdanie ze zdjęciem z poniedziałkowej imprezy i spotkania z Antkiem.
Gratulacje dla Misia, a mi sie znowu zaspalo 🙁 Przy tej pogodzie to nic, tylko w sen zimowy zapasc i obudzic w polowie stycznia… To wprawdzie blog niepolityczny, ale u mnie wielkie wydarzenie, byc moze interesujace Andrzeja ze Szwecji. Dzis w parlamencie wybor rzadu federacji na kolejne 4 lata. Wybiera sie 7 radcow federalnych, z ktorych jeden przez rok pelni rotacyjnie funkcje prezydenta, a wszyscy dziela miedzy siebie departamenty czyli ministerstwa. No i dzis – sensacja. Minister sprawiedliwosci radca Blocher – populista z Partii Ludowej, ktora niedawno zdobyla najwiecej miejsc w parlamencie, a wiec ten od czarnych owieczek z plakatu, niespodziewanie przegral przeciwko kobiecie (!) z partii Zielonych (!)
Pojechał Rodak do Ostrołęki. Trudno, nie pożałuję Misiowi. Mnie natomiast naszła ochota na kaszę na sypko z sosem grzybowym. Będzie taki zestaw w dzisiejszym obiedzie + surówka z kwaśnej kapusty + coś tam (jeszcze nie wiem co) Na deser sałatka owocowa. A teraz zabieram się do paskudnej roboty – muszę oczyścić odkaurzacz. Cześć
Nirrod
To bardzo dobrze, że się nie zgadzasz, bo ja też. Tylko, gdzie wtedy zabawa?
2. Zdjęcia, czyli psotne figle na bok, bo temat powazny. Dawałem już tu kiedyś wyraz swej niechęci do zdjęć uładnionych Corelem i przefajnionych Photoshopem, tych mis i pater, stołów i zastaw, gry świateł i skrzenia się kolorów. To jest mój osobisty punkt widzenia i rozumiem, że inni mogą mieć inne zdanie. To ich sprawa. Amicus Plato sed magis amica veritas, dlatego nie cierpię, kiedy fotograf wychodzi przed kucharza. To oczywiście przypadek, ale pod względem dokumentalistyki Rodak trafia prosto w mój gust, a ten, jak powszechnie wiadomo, mam najlepszy w świecie. Rzekłbym, że fotografie w Rodaku, to „Nasz obiad na wsi” lub „Historia pewnej biesiady”, gdzie po kolei jedziemy od żurku, przez pieczyste z kalafiorem po…, wybaczcie – desery to ta częśc biesiady, gdy wychodze na papierosa. Na fotach widać jak p. Basia nakrywa, a p. Piotr pieczeń dzieli, p. Basia porcjuje, a p. Piotr z flaszką winka się szamocze, p. Basia się odsuwa, a p. Piotr strzela minę 🙂 , widać ruch, akcję i życie. Nie, jak na jakim Horowitzu! Jest też to, co pewne kręgi zowią „wartością autoteliczną” (ale dałem, co?) – mięso ciemnieje, pieczeń się rozwarstwia, brytfanna się przypieka, ciasto kruszy, a ruch na fotografii rozmazuje. To, co spece-fotopstryki od reklamy i majstry-wizażysty odrzucą, dla mnie jest wielkim atutem książki! Twierdzę, nie wiem jak jest naprawdę ale jestem jakoś przekonany, że przeogromna rzesza amatorów kucharzenia, jesli nie podpatrywała matki i babki, tremuje się i lęka zabawy w kuchnię, bo ich kurczak wyszedł blady, a schab nadto zczernwieniał. Jeśli adresat książki, ów wyjechany do Londynu, Glasgow i Dublina będzie chciał zapachu barszczu jego mamy albo smaku pieczeni, to sugerowałbym aby kolejną edycję uzupełnić o fotografie, jak podczas obsmażania odsuwa sie Pan z lękiem od skwierczącej i pryskającej patelni, jak ubrudził Pan nos mąką przy pierogach i jak bardzo niezgrabnie rozlała sie Panu oliwa. Kadet kucharstwa na placówce myśli, że w kuchni jest ład, czystośc i porządek, a przecież to jest wojna!
Za fotografie plus, a nawet plusisko!
Będę głodny, bo Iżyk opinie o zdjęciach z ust mi wyjął. Taki zamiar miała Agnieszka Herman robiąc fotografie podczas prywatnego obiadu a nie na sesji zdjęciowej z udziałem stylistki. Cieszę się, że jest to dostrzegalne i traktowane jako atut.
A nawiasem mówiąc książka kucharska musi być wyszmelcowana i wytłuszczona, zalana i nadpalona – to świadczy o jej użytkowym charakterze. Gdy się zniszczy – można kupić drugą lub nową. (Najlepiej tych samych autorów!).
Ha!
1. A’propos szmelcunku – patrz ad.Nirrod o zabawie!
2. Tak, ale nie do końca. U mnie, jesli z czymś się nie zgadzam lub uznam za szczególnie celne spostrzeżenie, radę lub uwagę, natychmiast długopis idzie w ruch! Ze szmelcunkiem jednak ostrożnie. To jednak książka… Zwłaszcza, że
3. Gdzie ja kupię z dedykacją?!
nemo,
A dobrze mu tak! – łobuzowi jednemu co z owcami nie umie się obchodzić.
Gratulacje dla Zielonej Kobiety.
P.S.
Dzisiaj nic nie gotujemy. Przynajmniej ja nie.
Nic dziwnego, ze Mis 2 wygral zawody w kategorii pieczeni huzarskiej. Podczas naszej wyprawy na Wegry w skadzie Mis 2, paOlOre, przy uczestnictwie Pana Lulka jako przewodnika i póltlumacza, Mis z zapalem studiowal karte dan. Stad znajomosc przedmiotu i bezbledna odpowiedz. Moim skromnym zdaniem, najlepsza pieczen husarska przygotowuje sie z wolowiny pochodzacej z wegierskiej rasy stepowej. Zwierzaki sa dwa razy wieksze od normalnych, bialo czerwonych i maja wyniosle spojrzenie na swiat. Niestety moja wiedza ze zrozumialach wzgledów pozostanie bez nagrody.
Jednak dowartosciowany z sukcesów ucznia
Pan Lulek
Ja nie odpowiadałam. Uważam, że Rodak „mnie się należy!”, jeszcze co, bedę warowała do 2-giej w nocy, żeby odpowiadać na pytania!
Jestem typowy rodak (rodaczka), z zagramanicy, a w dodatku wczoraj ofiarnie udzielałam się w kuchni, lepiąc 200 (słownie dwieście) uszek. Dokumentację mam, nie martwcie się, i nie są to zdjęcia z ubiegłego roku.
Nie wiem, czy iść dospać, czy już herbatkę sobie zrobić na dzień dobry…
Witam Grono,
Dzieki Elu za rybny przepis, wyglada latwo i smacznie, na pewno wyprobuje…
Alicjo, mam nadzieje ze czas ci szybko zleci przy tym lepieniu. Ja w tym roku stawiam na gotowe „Uszka Wigilijne z Grzybami” firmy Lewil z Krakowa. Suszone grzyby od drogiej Pyry wyszly na rozne lazanki, zupy grzybowe, bigosy etc…
A teraz na spacer z pieskami i do pracy,
ciao,
a.
Witajcie,
Misiowi2 gratuluje wygranej!! Mnie sie chyba nic takiego nie trafi,bo i tak „wiem,ze nic nie wiem”,zawszem spozniona,bo czasu brakuje.Ponad to tutaj chyba jakas mafia grasuje 😉 i najlepsze ksiazki z przed nosa podbiera!!!
Pytanie do Nirrod,czyzbys byla w programoe Nova??? Jesli tak,to Ktoras TY??????Pozdrawiam glodomorow 🙂
Andrzeju, coz za hustawka uczuc! Takich emocji nie bylo w Helwecji od lat. Najpierw czekanie, az „Wygrana” kandydatka Zielonych przyjedzie pociagiem (3h) ze swojego kantonu do Berna, teraz 3-minutowe posiedzenie parlamentu i czekanie do jutra rana, az wybrana radczyni podejmie decyzje, czy ten wybor akceptuje. Od jej decyzji zalezy, czy Partia Ludowa nie przejdzie do opozycji. W Helwecji od dziesiecioleci rzadzi tzw. konkordancja czyli koalicja zlozona proporcjonalnie ze wszystkich duzych partii obecnych w parlamencie. Prawdziwe trzesienie ziemi!
Piotrze umiłowany nasz ! Po tej wzniosłej adoracji prośbę mam raczej przyziemną : czy Basia A. mogłaby sprawdzić, czy ta imienionowa butelczyna nie spoczywa aby na Waszej poczcie? Tak Mi pół godziny temu zasugerowała Pani, przed którą się awanturowałam. Tłumaczyła, że czasem listonosz awiza nie zostawi i potem przesyłka leży na poczcie aż wreszcie jako nieodebrana wraca do wysyłającego. Bardzo mi przykro, że Was tym obarczam ale doprawdy żal byłoby. Ponoć dopiero jak się na Waszej poczcie sprawdzi, to moja poczta może zacząć procedury. UFFF
Wcina i wcina !
Glupoty jakies.
Pan Lulek
Ana. I owszem. Nova. Mysle sobie, ze musiala bys sie strasznie mocno przygladac, zeby zobaczyc moje prawe oko, mniej wiecej tylko bylo mnie widac. 😉 Schowalam sie strategicznie za Pania Polak
Mam wszystkie dostępne książki Państwa Adamczewskich i z konkursami narazie spokój.
Dzięki śliczne.
Ranny ptaszek ze mnie wstałem o 5 rano !!!
Muszę odrabiać zaległości i przyjmować nowe zamówienia. Biegnę do pracy.
Nirrod,dzieki za odpowiedz!! Gdybym wczesniej wiedziala,ze tam bedziesz,bylabym Cie wypatrywala 🙂
Nie ogladam zbyt czesto Nova,bo mecza mnie juz te wszystkie nieszczescia,ale wczoraj zasiedzialam sie i przez przypadek obejrzalam do konca!
Pozdrawiam.
http://www.novatv.nl za prowadzaca w pewnej chwili pojawia sie zamazana twarz z blond czupryna. To wlasnie ja hehe
Witam wszystkich w ten pochmurny dzień. Alicja wczoraj uszka, a ja dzisiaj pierogi. Nie w takiej ilości, ale też sporo. Oj, nie lubię tego, ale czsami trzeba.
Smakowitego dnia życzę. 🙂
Brawo Misiu,
chcecie zobaczyc, jak sandacz nabieral wartosci autotelicznej?
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/RybkaCd
ciekawostka jest ryz, ktory po ugotowaniu nabiera koloru burakow z niebieskim odcieniem
Witajcie!
Po perypetiach gazowo-kuchennych znów nabieram rozpędu z gotowaniem a i apetyt nam służy. Chodzi za mną bardzo maślana chałka. Będzie niebawem.
Lulku drogi, kotka nadal u nas, jest naprawdę słodka- jednak gdyby jakieś problemy wychowawcze, to wiem do kogo się zwrócić.
Poza tym spędzam czas na nauce i pracy, czego sobie serdecznie życzyłam.
Smacznego wieczoru!
Ja też przy pierogach dzisiaj, Also.
Odzewu na moje rozdzieranie szat, że mnie się „należy” nie widzę. Może zamiast rozdzierania należałoby się rozebrać? 😉
Merlinowi podziękowałam, z przesyłką wygląda to drogo, zwłaszcza lotniczą przesyłką. I bez osobistego autografu?! Zaczaję się kiedyś albo co…
No to Also, wespół w zespół, do tych pierogów… Jerzora też zagonię, bo do roboty sie nie udał. Niech mi nie wysiaduje przed telewizorem czy komputrem!
A i do sklepu za rogiem mam zamiar, bo piękny dzień słoneczny, snieg świeży, a w dodatku Jerzor myśli, że pierogi polepią się same, a moim zadaniem jest pójść na spacer.
Arkadiusu,
chłop zgłupł i zapuścił włosy a la Twoje. Od przed-wyjazdu (14 września) się nie ostrzygł. Ja za nożyczki (nadworny fryzjer) jeszcze nie chwyciłam, bo waham się, czy mu to pasuje, czy nie. Tobie zdecydowanie pasuje, co podkreślam ze trzy razy i tak trzymać!
Sławku
Pozazdrościć ryby, Widać po sposobie filetowania , że z ciebie zawodowiec. Gdy żył ojciec w domu zawsze były ryby. Lowił prawie zawodowo. Sandaczi i brzana to były moje ulubione ryby. Od wielkego święta trafił się boleń. Kiedyś złowił 12 kilogramowego szczupaka który wtedy był większy ode mnie. Sum rekordzista złowiony przez ojca miał ponad 20 kilo. Ciągał ojca po rzece prawie godzinę.
Alicja !
Najlepiej bedzie jesli co dzien przeprowadzisz organoleptyczna próbe wasów. Najlepiej jak przy reanimacji to jest metoda, usta-usta. Do uzyskania zadawalajacego rezultatu nie tracaj nozyczek. Wasów sie nie strzyze tylko przycina. Tak robie z moimi.
Sadze, za na zjazd powinienem zabrac worek maki, zeby pierogów starczylo dla wszystkich. Prosze o okreslenie rodzaju maki. Sadze, ze uniwersalna moze byc dobra. Inni zaopiekuja sie pozostalymi skladnikami. Piotr i Barbara zorganizuja kociol, najlepiej polowa kuchnie wojskowa sil zbrojnych. Podaj tylko dokladnie co jeszcze potrzeba. Do lepienia chyba najlepszy bedzie Mis 2. On ma bardzo wprawne rece. Ja osobiscie zapisuje sie na sztuk 15 sredniej wielkosci, czyli robionych szklanka 250 ml.
Najlepiej z drugiej szarzy kiedy kucharz/kucharka nabiora juz wprawy.
Zza oceanu przyslali do nas deszcze a sobie zostawili swiezy snieg.
Pan Lulek
Panie Lulku
Zmiłuj się, Jeżor z wąsami 🙂 Włosy zapuścił a la Arkadius.
Mąki u nas dostatek, a do Jelonek prosta droga.
Jak trzeba będę lepić dla wszystkich.
Zrobilo sie pierogowo! Ja je uwielbiam aczkolwiek lepic nie lubie. Mam pania lepiaca na zamowienie, sa pychota, tanie i ja nie mam balaganu.
U Pana Lulka dzdzy? Wlasciwie to mu tak dobrze, za dlugo mial cesarska pogode.
Misiu, ja Ci pomogę lepić te pierogi, a co się nagadamy przy okazji, to nasze 🙂
Wisniową nalewkę miej tam gdzieś na podorędziu…
Dzięki za *wyprostowanie* Pana Lulka, oczywiście chodziło o włosy, a nie wąsy! To Jerz ćwiczył jakieś 30+ lat temu i skutecznie wybiłam mu z głowy. Do niektórych twarzy nie pasuje.
Wracam na pierogowisko.
http://alicja.homelinux.com/news/Polska_2007/Berlin/04.Dwaj%20panowie%20jasnowlosi.jpg
szybka ilustracja. Temu z lewej pasują wąsy i włosy długie. Temu z prawej… wąsy nie, włosy długie – zobaczymy. Nożyczki mamy naostrzone.
Najciekawiej, jak zawsze, jest tu wieczorem!
Miś 2
Sandacz, sum i nawet boleń (się łowiło, oj, się) to rozumiem, ale brzana? Ulubiona? Nie dowierzam. Chyba, że, jak to z dzieciństwem bywa, wspomnienie droższe prawdy.
Sławkowy sandacz faktycznie autotelicznie wygląda. Obejrzę jutro na biurku, bo na tymmm dommmowymmm ślimmmaku… Wstyd wyznać, ale nie umiem filetować.
Tak się, Panowie, zamyśliłem nad wątpliwościami Alicji, co nie wie, co zrobić z tym rozdzieraniem. Może i ma trochę racji? Ostatecznie, trochę wartości autotelicznych w jej galerii i licznik odwiedzin zaraz skoczy. Który tam charyzmatyk, który ma dar przekonywania?
Pozdrowienia i do jutra
Tuska sie zameldowala. pod pseudonimem Lena. Znaczy dali jej odetchnac i od razu ruszyla do akcji. Moze sobie u nas padac, bo bylo ostatnio zbyt sucho a i winogrona wszystkie zebrane. Na przejsciu granicznym rozmawialem z tymi którzy do tej pory pilnowali. Calkowite rozprzezenie. Nasi maja nadzieje, ze wzrosnie liczba przestepców do lapania w kraju. Wegrzy ida na urlopy i beda urzadzac „mulaczag” czyli wyzerke ze spiewami i tancami. W modzie jest lapanie rumunskich i bulgarskich ciezarówek z kradzionymi mopetami. Zródlo zaopatrzenia Wlochy i Francja. Niektóre nawet z autentycznymi numerami rejestracyjnymi. Jak juz sie jest zlodziejem, to wypada byc przynajmnie odrobine rozgarnietym.
Nie pogranicznik ale zakupowiec, pelen nadziei, ze tym razem nie wetnie.
Pan Lulek
Potwierdzam. Brzana. Dziadek łowił w Nysie Kłodzkiej. Nie pogardzałam żadną rybą złowiona przez Dziadka, czemu wiele razy dawałam wyraz na łamach tych tu blogowych.
Wracam do… usiadłam na chwilę.
Broń Cię Boże Jerzor wąsaty – długowłosy może być. Będzie jak woj Mieszkowy. Co tam woj – wojewoda (taki co wojów wodzi). Dobra – nie mój chłop, nie moje nożyczki.
Był u mnie listonosz z kopertą z Australii. Echidna w charakterze podarku przysłała mi pięknie wydrukowany na grubym kartonie, oprawiony, stojący „kalendarz zjazdowy” Takie to pracowite zwierzątko. Kalendarz piękny, a koperta (poczta lotnicza) wyglądała jakby po niej baraszkował Ali Baba i 40-tu rozbójników. Nie wiem co się w podróży z tą kopertą działo, ale chyba przeszła niemało.
Zwierzaczku nasz uroczy – piękne dzięki. To naprawdę przyjemność, no i przedmiot unikatowy.
Teraz bedzie próba na wcinanie wskutek uzywania zakazanych zwrotów.
Bomba atomowa
Slawku,cudownie filetujesz te rybke!!
Ale zeby filetowanie sie udalo,to noze musza byc super ostre!
Tymi moimi, to ja moge………………………gardlo mezowi podciac,a i tak nie poczuje!! 😆
Ps.Nirrod,skoro juz dotarlas przed kamery,trzeba bylo obrac bardziej strategiczna pozycje!! 😉
Patrzajcie ludzie, nie wcielo. Znaczy temat nie jest trefny. Skoro jestem przy klawiaturze, to informacja dla Marialki. Koty sa na ogól przywiazane do miejsca zamieszkania i nie lubia transportów. Dlatego jest na statkach pelno psów a ja nie spotkalem zadnego kota, pomimo,ze na kazdym statku jest pelno szczurów. Tych tradycyjnych wlazacych na poklad i uciekajacych z niego po cumach. Kiedy bedziecie jechaly na Zjazd, to nie zapomnijcie o dwu sprawach. Po pierwsze na okres nieobecnosci zorganizujcie kogos do opieki nad kotka. Najlepiej, zeby dana osoba wszesniej z nia sie zaprzyjaznila. Po drugie nie zapomnijcie zabrac ze soba Pyry, bo po pierwsze bez niej Zjazd nie bylby wazny a po drugie ona zawsze zabiera ze soba sluszny garnek doskonalej zagrychy. Tak duzy jest ten gar, ze moznaby nim zaobiadowac co najmniej batalion morskiej piechoty po odbyciu manewrów, lacznie z obozem na przezycie.
Czasu jest jeszcze duzo, ale nie zawadzi przapomniec tego co jest oczywista oczywistoscia.
Calkowicie zorganizowany
Pan Lulek
Paweł P.
Nie zrażaj się. Ja tu od lat(a) startuję w konkursach, a udało mi sie wygrać 4 książki, dwie solidnie, a dwie przez przypadek. Bo nie zamierzałam startować po dwóch wygranych (takie było założenie Gospodarza, dać szansę innym) ale nikt nie wiedział o Chińczyku, a ja mam koneksje rodzinne, no to poczułam się w obowiązku. A czwartą wygrałam przez nieuwagę, bo tam już Gospodarz wołał w południe, że co to, nikt nie odpowiada – no i wygrałam książkę, która już wcześniej wygrałam. Gospodarz powiedział, że sorry, książka już poszła, niech szukam Alicji (bo dedykacja), do której odeślę. Nie musiałam szukać, wszak to moja przyjaciółka – a że się akuratnie do Polski wybierałam, to zawiozłam.
Tymczasem przysiadłam na 20 minut i podsyłam Wam wczorajsze wyskoki, a pierogi to już chyba jutro.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/uszka/
Iżyku,
zgadzam się z Toba – ani mnie „GIMPnie”, żeby poprawiać fotografie, są jakie są. Inaczej tracą na autentyczności. Stare zeskanowałam i jest parę, które bym chciała nieco wzmocnić (ha! filmy i chemikalia w latach 70-tych! Usiąść i płakać!), ale póki co, nie zabrałam się za to, czekając aż synuś zrobi na photoshopie (ja mam Gimp), ale chyba nie zrobi 🙁
Wracam do roboty kuchennej.
Lulku drogi! Kotka jest pod naszą kuratelą tylko przez tydzień czyli to my właśnie jesteśmy zorganizowaną przez jej uroczą właścicielkę opieką. Pobyt u nas znosi doskonale- nasz dom pełen jest zakamarków wprost pod koci gust, co ewidentnie osładza jej tygodniowe rozstanie z panią.
Pyrę zabierzemy chętnie na każdy blogowy zjazd, nawet gdybyśmy z braku wygodniejszego środka transportu miały nieść ją w plecaku.
Nie przygotowuję się jeszcze kulinarnie do świąt. Zastanawiam się w ogóle na co mam ochotę. Z pewnością na mak.
To już jutro rano… hmm…niech podsumuję…
Plazmy, sztuk dwie naprawione, szyby w drzwiach powstawiane, ślady butów na sufitach zamalowane, obrusy co białe były poprane, nogi
w krzesłach poprostowane, listy przepraszające do uczestników zgromadzenia powysyłane, pan ochroniarz w szpitalu odwiedzony, zaproszenie do Sądu Grodzkiego w imieniu Polityki wystosowane – odebrane! OK!! Chyba wszystko?
Acha!! Ksera książek przez służby skonfiskowane.
Dwa dni to trwało, rozumiecie więc skąd zwłoka!
Można sprawozdania oczekiwać….
Mam globusa Benedykcie!!!
O jeszcze! Mam kilkanaście podniszczonych egzemplarzy Rodaka.
Troszkę tylko pogniecione i ponadrywane…
Może ktoś….? Taniej oddam!!
Bez autografów niestety. 😉
antek !
Ty nie pytaj tyko wysylaj dwa egzemplarze w takim stanie w jakim sa.
U mnie ksiazki kucharskie nie sa do gotowania, tylko po to zeby je miec. Dlaczego dwa, bo to jest oczywista oczywistosc. Chyba mój adres znasz. Jezeli nie, to napisz w blogu a ja dam Ci kontakt albo od razu daj Twój prywatna adres mailowy. Autografy zdobede w drodze roboczej.
Spokojnej nocy zycze
Pan Lulek
Panie Lulku!!
Wie Pan, te poszarpane książki to tylko w mojej chorej imaginacji!!
Ale jeśli Gospodarz nie ubiegnie….:-) to mogę zakupić i wysłać!!
Chyba będę musiał zorganizować jakąś książkową akcję wysyłkową?? 😉
Iżyku!!
Czy po tej wizycie straży pożarnej w Iżykówce nie ucierpiał internetowy kabelek?? Drabiną chłopaki nie zerwali??
Moi Drodzy.
Podczas gdy wyście sobie podziwiali moje wczorajsze uszka (rzadko kto!), to ja dzisiaj pierogowałam. A na koniec mnie szlag trafił, bo ile można lepić. Jako że w duszy lekko artystka, ulepiłam jeden. Imponujący, zauważcie. Albo i nie.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Pierogi/
Alicjo,
ja obejrzalam i podziwiam.
Ja tez kiedys… moj rekord to (tylko) 150 pierogow w jeden dzien, ale teraz rozpaczliwie mi sie nie chce….
Alicjo, jesli ktos glosno nie podziwial (np. ja) to tylko z zawisci 😉 Czy ten wielki pierog juz zjedzony? Kocham pierogi, ale lepic lubie tylko w towarzystwie 🙁 Tymczasem czeka mnie zrobienie uszek na Wigilie dla ca 10 osob, a pomocy znikad 🙁 Moze w niedziele przedswiateczna uda mi sie znalezc dobrowolnego pomocnika. I zawsze ten dylemat: najladniejsze sa uszka najmniejsze, ale im mniejsze, tym wiecej ich trzeba…
kucharko,
ja odpuściłam dzisiaj pierogom, zazwyczaj robię wiecej.
Uszka robię raz do roku, to samo z pierogami kapustowo-grzybowymi. Ale jak już tak się narobiłam, no to się chwalę jak nie przymierzając, nasz Gospodarz samochwała 🙂
Kochana Pyro, Bardzo rozumiem Twoje rozterki przesylkowe, no ale co mi sie przydazylo…W piatek dostalam avizo, ze jest do mnie przesylka, nie mialam czasu jechac (a to daleko), wiec dzis po pracy bum, jade. Okazuje sie, ze zostala nazad wyslana do Polski, zapomniano (?) dac mi bumage o czasie. Pan Piotr bedzie mial pamiatke po Tusce.
Slonko, mysle ze poczty na calym swiecie przechodza takie same czkolenie.
No i mamy zajecie na Zjazd.
Pierogowanie. Teraz juz nie ulega watpliwosci, ze jeden z kolejnych wpisów Piotra bedzie poswiecony pierogom. Zaczynajac od uszek, poprzez wiadome uszy az do pieroga który nosil Napoleon, wielkosci przygotowanej przez Alicje. Sadze, ze gdyby ten Napoleon zjadl we wlasciwym czasie pieroga od Alicji, to nie przegralby bitwy pod Waterloo i nie wyladowal za kare na Swietej Helenie gdzie podobna pierogów juz nie bylo. A tak przy okazji. Czy Pani Walewska miala poza Napoleonem cos wspólnego z pierogami.
Róznymi drogami chodzi historia
Pan Lulek
nemo,
ten wielki był na koniec, bo nie miałam już siły.
Wszystkie zamrażam (bez gotowania) i pakuję w pojemniki. A trzeba było mnie zaprosić, bym lepiła!
Coś takiego jest w mojej duszy, że raz na rok lubię takie rzeczy – a u mnie w domu ani uszek nikt nie lepił, ani pierogów z kapustą i grzybami. Ciekawe… jakieś poprzednie życie?!
Alicjo, chwal sie, bo jest czym…
Czy ten duzy pierog mozna upiec w piekarniku jak powiedzmy calzone?
A do tego czerony barszczyk?
Obawiam sie, ze moje zamrozone „Pierogi Wigilijne z Grzybami” beda, jak to zwykle ze sklepowymi pierogami bywa, niewypalem. Chyba, ze Lena mi poda namiary na swoja Pania Pierogowa, bo bede w Toronto na zakupach 22-go grudnia…
ciao,
a
Tuska !
Sama sobie jestes winna. Powinnas jak najszybciej zmienic adres zamieszkania i nie byloby klopotów.
Bo jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie
Pan Lulek
Barszczyk czerwony oczywiście do uszek będzie. Toleruję z torebki i koncentratu, ale raz do roku robię własny. To jest właśnie ta pora roku, kiedy zabieram się za WIELKIE GOTOWANIE.
Aniu,
te „Pierogi Wigilijne” nie są takie złe, tylko podejrzewam, że prawdziwka tam nie ma, albo jest to czterochlebek prawdziwka. Myśmy to niedawno z Jerzem przećwiczyli, bo jemu się zachciało sprawdzić.
Na codzień owszem, na święta – a robię raz do roku!- nie!
Aniu, takie calzone, to tylko z ciasta drozdzowego. U mnie w domu nazywalo sie takie cos – kulebiak. Mam traumatyczne wspomnienie z czasow studenckich, kiedy w domu mojej przyjaciolki z Rybnika chcialam zademonstrowac zalety kuchni mojego domu rodzinnego. Popisowym numerem mial byc strudel z jablkami. Wyszedl przepiekny, ale nie do jedzenia 🙁 Pancerna rura z jablkami w srodku, bo ciasto bylo pierogowe, a ja kompletnie nie pamietalam o smarowaniu go obficie stopionym maslem, zarowno przed napelnieniem, jak i po zwinieciu… Tak wiec stanowczo odradzam wszystkim pieczenie ciasta pierogowego 🙂
nemo,
Ty mi tu zaraz podsyłaj przepis na to ciasto kulebiakowe. Mam jeszcze litrowy słoik kapusty z grzybami. Alsa już mi to radziła, ale miałyśmy mało czasu na gadanie, a poza tym nie mam drożdży na podorędziu , a sklepy zamknięte po nocy… i jak tu teraz iść na wróbelki 🙁
Alicjo,
może naleśniki/paszteciki z tym farszem? Też się mrożą.
Pozdrowienia, T.
PS. Uszka do podziwu.
Ania z.
Sluze pieknie.
Pani Bogusia. tel 905.273.3187
2350 Delkus Mississauga.
Zadzwon juz dzisiaj, bo ona bardzo zajeta tym lepieniem.
Buzia
Dzieki nemo za ostrzezenie.
Wybacz, ze sie chichotalam z twojego traumatycznego przezycia, zdecydowanie nie chce podac pancernej rury z kapusta i grzybami…
Troche innego rodzaju przezycie miala moja Starsza Siostra, kiedy to uzyla niebieskiej farby spozywczej do kremu do swojego slynnego tortu orzechowego.
Wyszedl koloru intensywnej farbki do prania (kto to jeszcze pamieta), goscie sie bali to wlozyc do ust!
a
… belladonna?!
Leno, Pani Bogusia juz nie pracuje w pierogowym biznesie. Tak tez mysle, ze prawdziwe, swietne pierogi jest trudno zrobic, chyba ze nazywasz sie Alicja lub Mis2…
Ja najbardziej lubilam sniadanie w pierwszy dzien swiat kiedy to jedlismy to co zostalo z wigilii: odsmazone pierogi na masle, karp, jajka na twardo z majonezem, ryba w galarecie, barszczyk. Mniam…
Taki prawdziwy obiad jedlismy dopiero w drugi dzien swiat, chyba ze mielismy gosci…
Moja ciocia robi pierogi ze swiezej kapusty z grzybami…
a.
Tereso,
też dobry pomysł, z pasztecikami. Wolałabym jednak walnąć to w jedno ciasto, zapiec, mieć spokój święty i podziw od tych tam jedzących 🙂
Ania Z.
U mnie w domu pierogów i uszek nie było.
Moja Wigilia i przepisy na potrawy jest taka zebrana z lat „poniewierki” 🙂 (wezcie to sobie z uśmiechem)
Przez te ponad ćwierć wieku spotkałam ludzi, którzy w tradycji mieli to i tamto, a ponieważ spotykaliśmy się często, albo mieszkaliśmy razem i urządzaliśmy wspólne święta, podebrałam przepisy. Trochę je doprawiłam, przerobiłam po drodze, i powoli ustaliłam moją tradycję. Karpia nie ma – moja Mama robiła to dobrze, karp w galarecie, ale tutaj karpia nie dostanę, a poza tym wolę łososia.
I cała ta robota wokół swiąt jest po to, żeby gotując, powspominać sobie atmosferę tamtych lat, i przy okazji, że Halina robiła śledzie tak, a Jola kapustę z grochem tak, a Ela śledzie jeszcze inaczej, rolmopsy. I o to biega!
Tak Alicjo, o to biega. Ja tez podaje „sledzie w czerwonej cebuli” wg Mamy Zyzka Kowalskiego, „bigos Tesciowej” etc…
Wigilia u moich dziadkow byla bardzo skromna, galareta rybna dzisiaj juz tak nie ekscytuje. Ryb ze swiata jest wiecej niz na kielecczyznie 90 czy 80 lat temu. Tylko sledzie i troche slodkowodnych. Jeszcze tylko chce podac , ze moj dziadek byl jako zolniez w niewoli wegierskiej do 1920 roku. Wrocil stamtad pieknie ubrany z dziwnymi upodobaniami kulinarnymi.
Moi rodzice pochodza z jedrzejowszczyzny. Najwiecej fanu na tym terenie bylo jak Austriacy wybudowali kolej waskotorowa do Pinczowa w czsie I-szej wojny, chociaz potem przyszedl tyfus…
Uwielbiam rozmawiac z rodzicami o tamtych czasach, o ich dziadkach etc…
O chlopskiej kuchni, o pierogach, serwatce, masle etc…
O drzewie wisniowym za domem, suszonych owocach…
ciao,
a
Alicjo – to chyba ucho slonia, a nie uszko? I w czym te „sierotke” ugotujesz? Masz wystarczajaco duzy garnek?
A serio to Cie podziwiam. Tyla tego… Mnie ta robota dopiero czeka. Teraz niestety inne obowiazki, a tak sobie co roku obiecuje by wszystko – co tylko sie da – przygotowac wczesniej. Jak do tej pory jeden jedyny raz wprowadzilam plan w zycie. Ano tak to z planami bywa…
Pyro – ciesze sie ze dotarlo. Za wyglad koperty nie ponosze odpowiedzialnosci. Jesli tylko wnetrze przesylki nie jest uszkodzone – to dobrze.
A tak na marginesie – ten gruby karton to najwyzszej jakosci papier fotograficzny o gestosci 375, dlatago taki gruby.
Ciagna mnie znowy do pracy, nawet kawy nie dali wypic!
Pozdrawiam
Echidna
Echidna – za nic nie chciałam sposponować szlachetnego papieru – ja tak z niewiedzy. I jestem cała szczęśliwa z onego daru Twojego. Chwalę się nim na prawo i lewo.Alicjo – oto ciasto na kulebiak z „Kuchni rosyjskiej”
KULEBIAK
3 szklanki mąki krupczatki
3 dkg drożdży
2,5 łyżeczki soli (płaskie)
1,5 szklanki wody
3-4 jajka
Z mąki, drożdży i 1/4 szklanki wody zrobić zaczyn. Zaczyn wlać do mąki w misce, dodać resztę wody, dobrze wymieszać, dodać jajka i wyrabiać ciasto dość zwarte – takie, żeby je na desne można było kroić nożem i żeby do noża nie przylegało. Zwinąń w kulę i dać wyrosnąć pod ściereczką. Potem rozwałkować Przed nałożeniem farszu obficie ciasto posmarować letnim masłem. Uformować duz pieróg albo kopertę, w górze wyciąc cm otwór, posmarować jajkiem i upiec.