Co w kuchni pachnie?
Oczywiście najpiękniej pachną w kuchni zioła. I to pachną od tysięcy lat, w kuchniach wszystkich narodów, kultur, na wszystkich kontynentach.
Bardzo dawno temu odkryto bowiem, że ziołowe przyprawy mają dwojaki skutek: dodają potrawie aromatu i smaku a przy tym działają leczniczo.
Każda kuchnia narodowa ma swoje specyficzne aromaty: w angielskiej dominuje mięta i szałwia, w polskiej majeranek i koper, w kuchniach basenu morza Śródziemnego zioła tworzące mieszankę o nazwie zioła prowansalskie, w krajach arabskich lubi się miętę.
Można chyba mówić o swoistej modzie na zioła w kuchni w ostatnich kilkunastu latach, aromatyczna kuchnia uznawana jest za bardziej finezyjną i smakowitszą. Niewątpliwie jest też, ze względu na lecznicze walory ziół, zdrowsza.
Najczęściej w naszej strefie klimatycznej używamy ziół suszonych: wiadomo, lato trwa krótko, musimy się zadowolić tym, co zostało we właściwy sposób zachowane z plonów lata. Ale też coraz częściej zakłada się na kuchennym oknie ziołowy ogródek, w doniczkach, w których pielęgnuje się szczególnie ulubione zioła, dzięki czemu możemy je mieć pod ręką niemal przez cały rok.
Zioła świeże są bardzo aromatyczne, ale używamy ich dwukrotnie więcej niż ziół suszonych. Zamiast 1 łyżeczki ziół świeżych dodawajmy pół łyżeczki suszonych a zachowana zostanie właściwa porcja aromatu.
Przy jesiennej pogodzie, pachnąca ziołowa kuchnia powinna kojarzyć się jak najlepiej, z miłym, ciepłym ogniskiem domowym. Sięgnijmy zatem na półeczkę z przyprawami i niczym alchemik w swej pracowni sprawmy, aby dom wypełnił się nęcącym zapachem.
Kartoflanka z ziołami
6 średnich ziemniaków, 2 pory lub pęczek dymki, 1 cebula, 5-6 szklanek przygotowanego z kostki rosołu z kury, 4 łyżki jogurtu naturalnego, 1 kopiasta łyżka masła, sól, 1/2 płaskiej łyżeczki białego pieprzu, 1 kopiasta łyżka szczypiorku, 1 kopiasta łyżka siekanej natki pietruszki, po 1/2 łyżeczki bazylii i tymianku.
Masło rozgrzać w garnku. Cebulę i dymkę lub pory posiekać bardzo drobno. Poddusić na maśle. Dodać obrane i pokrojone w plasterki ziemniaki, chwilę razem dusić wlać rosół, gotować do zupełnej miękkości, dodać na koniec zioła, sól i pieprz, zmiksować, podgrzać, dodać jogurt i podawać z grzankami z bułki.
Udka z kurcząt w sosie ziołowym
4 udka z kurczaka, sól.
Na sos:4 dymki,1 ząbek czosnku,4 łyżki soku cytrynowego,4łyżki siekanego kopru,4 łyżki siekanego szczypiorku,4 łyżki siekanej natki pietruszki,4 łyżki siekanych orzechów włoskich, po sporej szczypcie bazylii i mięty oraz kolendry, sól i cukier do smaku.
Posolone udka upiec na rumiano w piekarniku. Przygotować sos: dymki oraz czosnek bardzo drobno posiekać, wymieszać z sokiem cytrynowym, dodać koper, pietruszkę, bazylię, miętę, kolendrę, do smaku sól i cukier.
Sosem polać upieczone udka i jeszcze raz wstawić do piekarnika na 7-10 minut.Po wyjęciu posypać siekanym szczypiorem. Podawać na gorąco z ryżem.
Naleśniki prowansalskie
Na ciasto:1 szklanka mąki,1/2 szklanki wody z mlekiem,1 jajko,2 łyżki oliwy lub oleju, szczypta soli.
Na farsz:1,5 szklanki startego żółtego sera, szczypta czosnku granulowanego,1 pełna łyżka ziół prowansalskich,1 łyżeczka siekanej natki.
Do smażenia: 4 łyżki oleju,2 całe jaja,1/2 szklanki tartej bułki.
Z podanych składników usmażyć 10-12 naleśników. Przygotować farsz: ser wymieszać z natką i ziołami prowansalskimi. Posypywać serem naleśniki i zwijać je w krokiety o kształcie walca. Jajko rozbełtać z odrobiną wody. Maczać krokiety w jajku, obtaczać w tartej bułce i smażyć ze wszystkich stron na rozgrzanym oleju. Podawać jako dodatek do soku pomidorowego lub buraczanego.
Komentarze
U mnie jeszcze nic nie pachnie bom w pracy (jeszcze cale 50 minut), ale po powrocie do domu niewatpliwie zapachy rozniosa sie. Jak to podczas gotowania. Dzis dominowac bedzie czosnek. Bazylia, tymianek i kilka innych zilol nie dadza rady przebic sie zapachowo, za to smak…
Mam niejakie watpliwosci czy aby wszystkie kuchnie swiata pachna ziolami i przyparwami przyjemnie – dla mojego noska przynajmniej. Zapachy kuchni indyjskiej czy wietnamskiej niekoniecznie mi „podchodza”, a wrecz przeciwnie. Zbyt intensywne, nachalne i krecace w nosie. „TO NIE TO”!
Spotykani hindusi (oczywiscie nie wszyscy ale…) tak przesiaknieci sa tym zapachem, ze trudno czasami przebywac w ich towarzystwie.
Nie twierdze iz ichniejsze potrawy sa zle czy niesmaczne. Co to to nie – ino ten zapach. Zastrzegam lojalnie – mowie w swoim imieniu.
Pozdrawiam prawie juz weekend’owo
Echidna
Jakies watpliwosci co to sa „zilola”? Ach, zwykle ziola po prostu.
E.
Za dwie godziny papierz laduje na Szwechacie. Od kilku dni pada. Wiele podtopien i cale uroczystosci zaczynaja tonac w deszczu. Oczywiscie pojawiaja sie pierwsze anegdoty. Ostatnia ktora slyszalem dzisiaj brzmi.
Papierz wybral sie na przeglad stanu kosciola rzymsko – katolickiego do Austrii, i niebo zaplakalo.
Lepszej pogody zycze Wam
Pan Lulek
Miłego dnia życzę wszystkim.
Popieram Echidnę – to, co pachnie jednym, wcale nie musi pachnieć wszystkim. Mnie też od kuchni azjatyckich odrzucają zapachy, a szczególnie intensywność przypraw i odór niektórych olejów. Pomijam już zapach niektórych sosów rybnych, kiszonych śledzi i zleżałych płetw rekina. Zostawiam te doświadczenia odważnym, jak np Arkadius
echidna, ty chyba jestes public servant skoro liczysz minuty do fajrantu. Wez sie do roboty bo jak jestes na AWA to cie wywala w try miga!
Panie Lutek a moze ten papierz przylecialby do Kartoffellandu i znow krzyknalby na placu „Duchu swiety zstap na ta ziemie i wybaw ten biedny kraj od tych kaczek-kretaczek i ich przytakiwaczy”?
Panie Piotrze,
mam jakiegoś pecha do pańskich przepisów. Drugi raz czegoś spróbowałem i drugi raz klapa. Postanowiłem zrobić wieczór francuski z fondue. Zaprosiłem gości i wziłąłem się za przygotowanie potrawy według Pańskiego prostego przepisu. NIestety zamast kremowego fondue wyszło coś na kształt i konsystencję gumy. Musiałem w ostatniech chwili przed przyjściem gości ruszyć na zakupy i ratować sie wypróbowaną metodą na pyszne fondue z serków topionych. Ale wieczór miły był. Odkryliśmy, że do fondue pasuje siwucha. Pozdrawiam Pana i Szanowną Małżonkę
piotr
Drogi Piotrze Sila,
pod nieobecnosc Gospodarza pozwole sobie wyrazic ubolewanie z powodu nieudanego fondue 🙁 Jako osoba ze sporym doswiadczeniem w tej dziedzinie osmiele sie polecic moj komentarz pod wpisem Gospodarza na temat fondue. Decydujacy jest sklad i proporcje (na 400g sera – 175 ml wina, 2 lyzeczki skrobi kukurydzianej), odpowiednie rozdrobnienie sera (utarcie na grubej tarce), ciagle mieszanie i powolne podgrzewanie do pierwszego zabulgotania. A najwazniejszy jest SER! Musi byc ODPOWIEDNI: gruyere, ementaler, comte, vacherin. Zycze odwagi do ponowienia proby 😉
Zgadzam sie, ze indyjskie przyprawy sa intensywne, ale za to jakie pyszne jedzenie. I do tego taki swiezo zmielony kmin i kardamon. mmm…
I do tego nie kazda potrawa musi miec od razu wszystkie mozliwe przyprawy. Butter chicken np jest bardzo delikatny w smaku nie mowiac juz o szpinaku z panieer.
Do do Polski przypraw, to tego, co kiedys wymyslil, ze koperek trzeba sypac na kazda mozliwa potrawe, nawet jesli do dekoracji, to osobiscie moglabym powiesic. Czekam kiedys ktos obsypie talez z pieczywem, bo koperek tak ladnie wyglada [sic]
Dla tych, ktorzy ja ja nie moga zniesc koperku a zastanawiaja sie co dodac do, np ryby z grilla, polecam trybule ogrodowa.
Wybaczcie podwojny post, ale w mojej zlosci na nieszcze3sny koperek zapomnialam o fondue.
Jeszcze nie udalo mi sie uzyskac jednolitej masy (nastepnym razem sprobue proporcji podamych przez nemo, moze sie uda), ale za to doswiadczenie nauczylo, ze jak sery sa dobrej jakosci to nawet przy kiepskiej konsystencji smakuje genialnie.
kurde, mowilem, ze cenzura jakas, albo co, moj wczorajszy, zupelnie niewinny wpisik dalej czeka na akceptacje,
a taka trybula dziala slabo moczopednie, chyba wole piwo
Od wczoraj została mi potężna porcja leczo (świetnie wyszło) i córcią zapowiedziała, że ona dzisiaj je to samo co wczoraj. No to pięknie, dzisiaj gotowac obiadu nie muszę. W południe zjem sobie śledzie w oleju – jak Mama nauczyła – ze spora ilością debuli, ogórków kwaszonych i przypraw, a po późnym dzisiaj powrocie Ani, leczo z chlebkiem. Tym samym o żadnej kolacji dzisiaj nie ma mowy. A w lodówce czeka kupiona wczoraj wielka, wędzona makrela, tak świeża, że niemal ciepła. Leżeć nie może, więc zostanie przerobiiona z jajkiem na twardo, ogórkiem kiszonym, zieloną cebulą na pastę do chleba. I w ten oto sposób nienasycone kwasy tłuszczowe omega 3 zostaną wprowadzone do organizmu. Po doprowadzeniu do jakiego takiego porządku balkonu stwierdziłam z zażenowaniem, że firana na oknie balkonowym jest brudna, jak sumienie posła PIS. Czeka mnie więc wspinaczka na drabinkę i wypranie szmaty. Powieszać zaś będzie już moja sukcesorka. Ja się do tego nie nadaję.
W ogóle stwierdzam z żalem, że nadaję się do coraz mniejszego zakresu czynności. Na złom i na przetop najlepiej.
no i sie doczekal, calkiem go teraz do kubla pognalo ni ma, a tak ladnie bylo o sw. Ambrozym od panierki
Nirrod, masz racje z tym koperkiem. Moje dziecko go nie znosi, moj maz moglby jesc ze wszystkim 😉 W ramach kompromisu podaje go osobno i kazdy moze sobie sam sypac. Osobiscie lubie go w zupie jarzynowej, rosole, na mlodych ziemniakach i w mizerii, tzatziki (ogolnie z ogorkami). No i gravlax – bez kopru nie istnieje! Do swiezych ziol wymienionych przez Gospodarza dodam jeszcze lubczyk, estragon i cząber, ktorych uzywam chetnie do roznych potraw, a ktore rzadko pojawiaja sie w polskich przepisach.
Na zime przygotowuje od lat ziola z ogrodka i zebrane na lakach. Zaleznie od rodzaju rosliny wybieram liscie albo cale rosliny. Czasami korzenie. Myje dokladnie a potem przepuszczam przez ” babuszka agregat ” czyli reczna maszynke do mielenia miesa. Nastepnie w duzej salaterce mieszam z morska sola.
Mieszanka stoi kilka godzin w chlodzie. Nastepnie mieszam jeszcze raz i laduje do malutkich sloikow typu twist 250 gram, ubijajac lyzka ile sie da i laduje do lodowki. Zima jak znalazl do solenia i jarzynowania. Wiele ziol zachowuje piekny aromat i ciemnozielona barwe.
W ogole, to z ziolami, ich zapachami i smakami jest zupelnie jak z ludzmi. Kazdy ma prawo do wlasnych smakow. Ludzie tez sa rozni. Jeden jest lysy a drugiemu nogi sie poca. Kwestia gustu.
O czym donosze po porannej zbiorce ziol
Pan Lulek
Dzięki za podpowiedź nemo! Nigdy na szczęście się nie zrażam i zawsze próbuje wielokrotnie aż się uda. Wydaje mi się, że w moim przypadku fatalna była jakośc sera, po który następnym razem udam sie do stolicy. U nas na prowincji z jakością serów są pewne kłopoty. Pozdrawiam.
Czy ja komus zabraniam popicia tej ryby piwkiem?
a do rybki polecam zalatke ze swiezych pomidorkow z dodatkiem drobno pokrojonej szalotki i duzo swiezej kolendry (i pokrojonej papryczki chili jak ktos lubi ostre).
Pyra a gdzie ty taka swieza makrele dostalas? w Korniku? Bo probujemy z rodzina moja mame przekonac, ze mieszkanie tam nie jest zle i taka swieza rybka bardzo by pomogla…
Nirrod – nie w Kórniku, a na moim osiedlu. Przypuszczam jednak, że i w Kórniku są takie same. W końcu wielkie zakłady rybne są w Suchym Lesie (Poznań) Mój pan sklepikarz przywozi świeżutkie we wtorki i czwartki z giełdy na Franowie. I rzeczywiście są tak żwieże, że najwygodniej byłoby je jeść łyżeczką. Jak poleżą trzy dni, to powoli tracą miękkość i połysk skórki. Ja kupuję najczęściej w czwartek. Są pyszne. A Mamę namów na Kórnik. Piękne położenie, spokój i bliziutko do miasta (w końcu to tylko 20 km) O ile wiem pieczywo tam mają b.dobre, nabiał jsk w całym województwie, a po tygodniowe zakupy można skoczyć do Reala (12 km). Lekarzy mają na miejscu, b.dobre szkoły, a do lasu 15 min spacerek.
ciekawska sie dopytywala kiedys o stol Mme de Pompadour, ot, co znalazlem:…Louis XV avait commandé pour ses salles ? manger du Petit Trianon des tables volantes qui devaient monter toutes servies des cuisines situées au-dessous ; ces tables ne furent jamais réalisées, mais les structures prévues pour en accueillir les mécanismes existent encore dans les caves
, jak bedzie podanie, to moge pocharowac przy tlumaczeniu
W mojej kuchni pachnie dzis bazylia i czosnkiem, wlasnie zrobilam pesto: 50 g swiezych listkow bazylii drobno usiekanych, 1/2 lyzeczki soli, wycisniety zabek czosnku – ugniesc razem, dodac 1 lyzke orzeszkow piniowych, podprazonych i rozgniecionych w mozdzierzu, po 1 lyzce swiezo tartego parmezanu i pecorino, 3/4 dl oliwy, wymieszac i gotowe. Przed podaniem dodac lyzke wody z gotujacej sie pasty i wymieszac z goracym makaronem. Zrobilam troche wiecej, bo mi bazylia zaczyna kwitnac. Pesto trzyma sie dobrze przez kilka tygodni w lodowce pokryte warstewka oliwy i w szczelnie zamknietym sloiczku.
Panie Lulku, nie zbieraj ziol na deszczu, bo przeziebieniem ryzykujesz, tak krotko przed podroza 🙁 Zycze poprawy pogody, Tobie i papiezowi, bo tez sie biedaczyna zaziebi… U mnie ma byc ladnie co najmniej do niedzieli. Jest szansa, ze moje malutkie ogoreczki urosna na tyle, ze sie da zrobic kiszone.
Slawek, cos Ty pisal o tym Ambrozym?! Moze sprobujesz jeszcze raz?
Helena wczoraj biegała po schodach, a dzisiaj pewnie odchorowuje. A ja właśnie chciiałam Ją zapytać, czy ma może jakieś katalogi czy inne materiały z tej wystawy. Architektura to rta dziedzina sztuki , która (jak to mówią moje wnuki+ mnie „kręci”. Śledzia spożyłam, firana się moczy, a ja się tersaz zdrzemnę pół godzinki. Może Sejm się w tym czasie rozwiąze?
Male pytanie. O co biega z tym stolem? Tzn, francuski sobie przeczytac nawet potrafie, ale na jakie pytanie ten tekst odpowiada?
Dzień dobry!
Rozmaryn, tymianek, szałwia – obowiązkowo, na zimę doniczki do chałupy. Bazylię i lubczyk zamrażam, pakując pojedyncze listki do szczelnych pojemników – zimą jak świeże. Reszta sucha, ale bez bazylii i rozmarynu u mnie się nie da.
Dzisiaj sałata różna na obiad, bo w taki upał jeść się nie chce. Nawtykamy się greckiej i już, a ja dodatkowo każę sobie makrelę wędzoną, bo Pyra narobiła mi smaku.
Panie Lulku, zioła zbiera się wtedy, kiedy jest sucho!
Panalulkowy przepis na przechowywanie ziół jest dobry, tylko ja mam z nim taki problem, że nie pasuje mi z solą, wolę sól osobno, bo czasami potrzebuję dodać więcej jakiegoś ziółka.
Co do koperku, to łeb należy ukręcić temu, co sypie koper do wszystkiego. Ja lubię w niektórych zupach, w mizerii, kocham posypać ziemniaki, a poza tym we wszystkich potrawach, które o koper wołają. Ryba dobrze ma się w towarzystwie kopru, zależy zreszta od przepisu.
U mnie drugi dzień niezłej sauny, wczoraj było 33C plus para, dzisiaj zapowiada sie podobnie. Pomna, że zima za rogiem, nie narzekam.
Do Heleny też mam interes względem kiszonych zielonych pomidorów – mam trochę, a przed wyjazdem chciałabym zagospodarować. Znalazłam na sieci sporo przepisów na kiszone na rosyjski sposób pomidory, ale przepisy się różnią, jeden na przykład woła o 2 łyżki soli (zgoda, na 3 litrowy słoik) i aż o 6 łyżek cukru. Czy nie byłoby to za „słodko-kwaśne”?
Poza tym szybkiego powrotu do bezwysiłkowego biegania po schodach życzę 🙂
Witam, to ja, Wasza cicha wielbicielka.
czytam blog Pana Piotra wspierany dzielnie przez Komęntatorów od kilku miesięcy, z przerwami. Właśnie powróciłam po dłuższej nieobecności i mój elektroniczny notatnik już zapełnił się w mgnieniu oka smakowitymi przepisami. Dziś notka jakby specjalnie dla mnie, nie mogę się powstrzymać od kilku słów.
Aby się przedstawić szacownemu Towarzystwu, napomknę tylko, że od roku rezyduję na najprawdziwszej wsi wielkopolskiej i z tego powodu jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem.
Moją obsesją od jakiegoś czasu stał się własny ogródek ziołowy, którego zaczątek już mam koło domu – ciąg dalszy – od wiosny.
Kulinarną rewelacją podczas minionego już chyba lata było grilowane mięsko marynowane właśnie ze świeżymi z grządki ziołami – mniam. W przyszłym tygodniu wycieczka do Szczecina, po sadzonki ziół od niedawno poznanej, podobnej mi pasjonatki.
Nirrod, przed „okresem wiejskim” był w moim życiu „okres kórnicki” – wspomnienia mam nader miłe, zamieszkiwanie tam jest bardzo dobrym pomysłem pod każdym względem.
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich
Nirrod,
chyba od stół Mme de Pompadour…
harowac, kurde, do szkoly wyslac,
pytanie bylo o stol pani Pompadour, wiec malzonki Ludwisia15, wiec odpowiedz jest w zw. z tym, okazuje sie, wg. tego zrodla, ze zaistnial tylko w projekcie i pracach wstepnych
Slawku, nie wydawaj Pompadury za Ludwisia, bo sie Marysia de domo Leszczynska obrazi ;)!
Ménage ? trois? 😉
łeeee… z tymi znakami nie wychodzi 🙁
menage a trois
ok, Nemo uproscilem, sie uwiesc dala, to juz prawie jak zona, stanmy w obec tego na konkubinie
http://livres-mystiques.com/
tu o Ambrozym
Alicjo !
Ziola zbieram optymalnie. Niektore podczas nowiu, czasami na sucho a czasami i po swiezym deszczu. Jesli mokre to wieszam w peczkach na tarasie zeby je wiatr wysuszyl. Nie calkiem, wystarczy zeby byly przywiedle.
Zielone pomidory to typowo poznojesienna przyprawa, przygotowywana na zime. Zbieram kiedy juz mala nadzieja, ze dojrzeja. Marynate mozna robic na rozne sposoby. Od calkiem slonych do slodko kwasnych z dodatkiem dobrego octu na przyklad jablkowego albo hesperiden. Wtedy dobrze jest do slodzenia uzywac miodu. Moze byc aceto balsamico ale to dosyc droga zabawa, tyle, ze ten ocet mozna potem wykorzysac do innych potraw. Na przyklad do salatek. Mozna rowniez wkladac do slabego octu wymieszane z okragla papryka. Ocet najlepiej prawie doprowadzic do wrzenia i zalewac owoce prosto w sloikach. Papryke najlepiej ukladac na dnie a na wierzch pomidory.
Dobra salatke mozna marynowac z pokrojonej w kostke dyni. po obraniu ze skory i bez pestek. Jak przestanie troche padac, to wyruszam na lowy czyli na kradziejstwo. Sasiedzi nie zwracaja na takich uwagi. No bo jak sie ma na polu tysiace dyn, to na kilka sztuk mozna przymknac oko.
Troche przesada z tym deszczem. Ma podobno przestac.
Pan Lulek
Dziendobry,
u mnie makrela na lunch. Chwala Bogu byla juz w lodowce, wiec nie musze leciec do sklepu jak Alicja.
Wyprowadzka mjego syna do innego miasta zbiegla sie z moim postanowieniem przejscia na b. lekka kuchnie.
Malo wszystkiego za wyjatkiem salaty i warzyw. Hallelujah, trzymajcie kciuki prosze.
Z ziol lubie wszystko, ale w miare. Lubie zupe koperkowa, ale koperek jako przyprawe tez nie wszedzie.
Moje ukochane ziele to majeranek i zielona pietruszka. Potem kroczy tymianek i bazylia.
Estragon dodaje tylko do sosow do ryb, a lubczyk do kapusniaku.
Natomiast uzalezniona jestem od curry, ktore jest chyba mieszanka roznych przypraw. Nie jem na codzien, ale jak juz poczuje zew to musze zaraz go zasycic.
Czasami, jak nie mam czasu na inne curry, to dusze cebulke, dodaje lyzeczke curry i wbijam w to dwa jajka. Do tego ryz lub chlebek nan, a nawet ziemniaki.
Nie lubilam kiedys curry, tak jak jako dziecko papryki, az nagle z dnia na dzien, zaczely mi bardzo smakowac, ot tak bez zadnego ostrzezenia zmiana o 180 stopni w moich „kubeczkach smakowitych”, jak mawial moj syn…
a.
Witajcie!!!
Nie mam sil na nic,bo ciagne brzuch po ziemi!! Tak objadlam sie pyzami drozdzowymi,z Polski przywleczonymi oczywiscie 😉
Teraz musza mi na dlugie miesiace wystarczyc wspomnienia,niestety 🙁
Ostatnio siostra obdarowala mnie ziolami przywiezionymi z Grecji.Jest tego tyle,ze wystarczy do siodmego pokolenia………
Ale grecka kuchnie lubie,wiec niedlugo zabieram sie do dziela.
Pozdrawiam,ufffff
Ana
Panie Lulku drogi,
chodzi mi o kwaszone pomidory, takie bez octu, bo jeśli chodzi o octowe, to znam. Cos takiego, jak ogórasy zakiszamy.Tylko boję się, że kopru nie znajdę, tego z nasionami 🙁
Aniu Z.
jakiego curry używasz? Ja najchętniej kupuję pastę, zieloną lub czerwoną w sklepach azjatyckich, proszek przestałam uzywać, te pasty są znakomite, aczkolwiek ostre!
U mnie ciężko oddychać, smog jak cholera, nie dość, że taka parówa 🙁
Alicjo moze na rynku mieliby „fennel” bez ucietych jeszcze lodyg? troche mi czasu zabralo, zeby polaczyc te bulwe pachnaca koprem z naszym koprem wloskim. Jak maja to, hej presto koperek do ogorkow.
A co do stolu, to moze chodzi o ten:
The writing cum dressing table that Jean Francois Oeben made for Madame de Pompadour in the mid-1700s is a fine piece of French 18th-century furniture. A mechanical furniture and one of his more popular models, the table had Madame de Pompadour’s coat of arms and symbolisms of her chief interests.
Recently a leprechaunlike miniaturist with a stylish ponytail, an eccentric gentleman from England of enormous charm who makes miniature furniture, appeared at my office for an appointment to examine a table made for Madame de Pompadour by the cabinetmaker Jean Francois Oeben.
The table is one of the finest pieces of French eighteenth-century furniture in the Metropolitan Museum of Art in New York City, but it is not well known because it sits in the galleries devoted to the collection of Jack and Belle Linskey, which are a bit off the beaten track and are overshadowed by the glamorous Wrightsman Galleries nearby.
http://www.encyclopedia.com/doc/1G1-19191888.html
Oj nie, Nirrod,
koper włoski pachnie mi anyżem, nie sądzę, żeby nadawał się do kiszenia ogórków czy pomidorów, jakoś mi to nie idzie w parze. Boję się eksperymentować, ale z taką ilością, jaką ja mam… zdesperowana, spróbuję i to 🙂
Najwyżej dochrzanię mocniej.
Alicja ten koper, ktory sie w Polsce do ogorkow dodaje to jest koper wloski. Ten z nasionkami. Tylko u nas sie nidgy bulw nie je.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Koper_w%C5%82oski
Do ogorkow sie to dodaje!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Koper_ogrodowy
I to nie ma zadnych bulw!
A to jest koper wloski czyli fenkul
http://pl.wikipedia.org/wiki/Koper_w%C5%82oski
Oglądam via satelita TVP 3 i serce się raduje oglądając Dorna , Kaczyńskiego który wściekły musi odpowiadać na pytania dziennikarzy. Gosiu też z nieciekawą miną . Chyba dotarło po fakcie , że nic nie jest pewne. Ani wygrane wybory , ani zapewnione stołki. Podsłuchuję telewizor który gra w sąsiednim pokoju i słyszę jak Kaczyński wybiega z konferencji nie odpowiadając na pytanie dziennikarzy. Migalski uśmiechnięty jak nigdy. Domek z kart się rozsypał. Układ się skończył.
http://www.marielys-lorthios.com/photos-ingredients/image/08-fenouil-ok.jpg
to my go takim czyms, to ten z bulwa, anyzkowy, Nemo jak zwykle wie
Fennel to nie koper, choc ma podobne do kopru i asparagusa listki.
Jest tak typowo srodziemnomorski, ze jakos mi Alicjo nie pasuje do kiszonych pomidorow.
Jadlam go kiedys jako salatke, bulwa pokrojona w bardzo cieniutkie platki na mandolinie, na to platki parmezanu, dobra oliwa i sol.Do tego toskanski chleb z grilla natarty zabkiem czosnku. Bardzo pyszne.
Alicjo, kupuje gotowe pasty curry jak ty, ale ostatnio mialam tylko proszek i tez jest pyszny. Zawsze mam na podoredziu malutka czerwona ostra papryczke do curry.
Wszystko jest pieknie dojrzale na Sycylii o tej porze, ciekawe co tez Gospodarz tam zajada…
a
pewnie je, co trafi i uwaza na srut, bo ten nawet dojrzaly umie zaszkodzic i tak zazdroszcze
Fenkuły, te bulwy, są doskonałe zapiekane owinięte w *prostituto* i posypane parmezanem 🙂
Toż mówiłam, Sławku, co to fenkuł! Nie zwalaj wszystkiego na nemo, my też w świecie bywali 😉
I urwało mi, ze chodzi mi o nasz zwykły, polski koper ogrodowy, a w sumie nie tylko polski! Zadnych bulw, tylko korzonki, a baldaszki właśnie sie używa do kiszenia ogórców, razem z łodygami. W tym roku wszystkie plagi egipskie mnie dopadły, to i w sporej donicy koper jakieś bydlę mi równiutko kosiło, jak tylko coś wzeszło 🙁
Aniu Z.
ja kupuję tak skomponowana pastę curry, żeby już wszystko miała to, co lubię. Dlatego jest ostra, ze sfermentowana papryczka i tak dalej.
Alicjo, policjo, ( tak mi zostalo po szwagierce i polubilem ten rym, nic osobistego ),jakbym umial, tobym Ci jezyk pokazal, owszem wredotam, ale przeciez nie az tak, wiem, ze wiemy, i bywaly, ale Nemo wie zawsze i to byl taki mrug
Jeszcze coś – przy okazji archiwizacji moich zdjęć znalazłam tę moja purchawicę olbrzymią na ogródku. Troche nieforemna, ale smakowała! I nie taka wielka-wielka jak telewizor. Wystarczyła!
http://alicja.homelinux.com/news/Purchawica_olbrzymia.jpg
ale smok, wyglada jak pustak przykryty papierem, imponujace,
tez mam fote, spijam wlasnie winko nabyte przypadkiem w celu odkrywczej konsumpcji i radosc z siurpriza jest pozytywna, a w ogole sie nie zanosilo, winko mianowicie z Tunezji i zapewniam, ze ma pare winek pod soba, lekcja: nie bujmy sie nabywac nieznanego
marius30 – jaki tam public servant, ale po 10 godzinach sleczenia przed komputerem chcac nie chcac zaczyna sie liczyc minuty do konca pracy. Szczegolnie gdy robota juz wykonana, a odsiedziec swoje do konca trzeba.
slawek – a pocharuj Milenki, pocharuj. Francuski piekny jezyk – dla mnie w brzmieniu jedynie – nie kumatam. Z gory ladnie sie usmiecham i dziekuje. A ta strona jaka podales ladnie wyglada, nie chce sie zamknac – tyz piknie – i nic nie rozumniem z ww wymienionych trudnosci lingwistycznych.
Nirrod – raczej nie jest to ten stol. Czytalam niegdys, ze dla zabawienia krolewskiego kochanka pani de Pompadour urzadzala kolacyjki w scislym gronie. Za kazdym razem inna kuchnia, inny styl ubrania gospodyni itp. Miala rowniez (ponoc) wymyslny stol co to wylanial sie z podlogi, rozkladal jak rozeta, byl kilku poziomowy i jednoczesnie dziala jako winda-polaczenie z kuchnia.
Pozdrowiatka od ciekawskiego zwierzatka
Echidna
No proszę, wychowaliśmy…
http://alicja.homelinux.com/news/img_2136.jpg
no niezle, takie male wypilo tak duzo, az komentarz Churchila chcialoby sie przytoczyc
Jak samas stwierdzilas – wychowaliscie. Konsekwencje prosze ponosci teraz! Moze klub AA?
E.
noc prawie gleboka, ale poharuje, jesli zwierzatko, az takie ciekawskie, niestety wiesci raczej nie stymujujace,
wiec tak: Ludwik 15 ( po korekcji tylko pieszczoszek i to nie za dlugo, niejakiej pani de Pompadour ) zamowil do swoich jadalni Malego Trianon ( taka budka przy zamku ) „latajace” stoly, ktore mialy sie wznosic, juz zastawione, z kuchni, znajdujacej sie pod podloga, stoly nigdy nie zostaly wykonane, ale struktury przewidziane na przyjecie mechanizmow istnieja do tej pory i mozna je obejzec w piwnicach
Chciałam go zwabić do kufla, wrzucałam orzeszki, ale okazał sie odporny, powiem Wam prawdę szczerą, chyba nie lubi zapachu piwa 🙂
A do słoika z paroma orzeszkami kiedyś wlazł! Może orzechówka?!
Lecimy do sklepu za rogiem, jakies wino, piwo, no i koper, jak jeszcze będzie!
Alicjo, Ty, to masz farta u mnie juz wszystko zamkniete, chyba wiec sie obale, do jutra?, a raczej do zaraz
Ja nie mam farta, ja mam sklep za rogiem piechotą 5 km (tam i z powrotem w kupie), a poza tym jestem aż 6 godzin do tyłu za Wami. Nie spieszę się, bo lepiej spieszyć sie powoli :).
Oglądnęłam najnowszy film Michaela Moore’a „Sicko”. To dokument o systemie opieki zdrowotnej w USA, a potem porównanie do innych krajów takich jak Kanada, Wielka Brytania, Francja i… Kuba 🙂
Prawda gdzieś leży pośrodku, bo on idealizuje te inne systemy, ale też prawdą jest, że płacę podatki i w razie draki i choroby idę do lekarza i do szpitala, nie martwiąc się o to, ile mnie to będzie kosztować.
Bo nie będzie. No, chyba że sobie operację plastyczną, albo jakieś takie fanaberie….
Dla przypomnienia dodaję, że Michael Moore to ten facet od „Bowling for Colombine” i „Farenheit 9/11”.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Michael_Moore
Przyjąć należy jakiś współczynnik, bo nikt nigdy nie jest obiektywny, poza faktami bez komentarza.
A Wy tam się rano na trzeci bok przewracacie! No to dośpijcie sobie, jutro (dzisiaj u Was) sobota!
Alicjo – trawa zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie plota – u sasiada. Kazdy system ma dobre i zle strony. Chyba wyposrodkowac sie nie da. Przynajmniej na razie.
slawek – strasznie dziekuje. Aby zas nalezycie i solidnie zapracowac na miano ciekawskiej (czego sie bynajmniej nie wypieram) – a gdzie zobaczyc, jesli laska?
A ja dopiero wrocilam z zakupow. Acha!
Pozdrowienia od ciagle ciekawskiego zwierzydelka
Echidna
http://www.chateauversailles.fr/fr/122_Le_Petit_Trianon.php
a tu, ciekawska
pozdrawiam zaloge z rana mojego
Echidna – zwracam honor. Gdzie jestes? W Sydney a moze w Canberze?
slawku,
Pozdrawiam z mojego wieczora – dziekuje
Usatysfakcjonowana powiekszona wiedza
Echidna
Dzień dobry w sobotnie popołudnie. Od rana nie widZiałam bożego świata, bo mi się przyplątało jakieś zapalenie w lewym oku. Już trochę lepiej i mogę nawet otworzyć powiekę. Echidna – wcale ładnie się zaciekawiasz. Alicjo – jeżeli będziesz miała cierpliwość poczekać do jutra, to Ci wyślę przepisy z tej wielkiej, ruskiej kuchni, którą wygrała Ania 2 tygodnie temu.
Na razie kończę, żeby kaprawego oczka nie nadwerenżać.
PS – najbliższe 2 tygodnie spędzę na dyplomatycznych salonach, bo dostałam taką chałturę „Spacerkiem przez salony dyplomatów” Nie zgadniecie prawdy, bo to zabawne po prostu – tak brzmi tytuł pracy licencjackiej na wydziale biznesu i zarządzania WSBankowej. Przypominają mi się wyśmiewanne niegdyś tytuły magisterskich prac w AWF-ach (np o cymbergaju w kulturze szkolnej).
http://florizel.canalblog.com/archives/2006/12/07/3347084.html
tu jeszcze o stole, i ciekawostka ze stolu krolewskiego szczupak po polsku
Dzień dobry z mojego sobotniego rana, ciepło, przyjemnie i wygląda na to, że przewiało nieco tę parówę.
Pyro, kuruj oko, pewnie tam przydałoby się czymś przemyć. W sprawie pomidorów mam zagwozdkę, bo kopru ni ma ani w sklepie za rogiem, ani u sąsiadki Friedchen Fischerowej, której zawsze na ogródku koper się samosiał, a ja z tego korzystałam. Po prostu już nie ta pora. Ale zaryzykuję i zrobię dwulitrowy słoik – kupiłam zwykły koper bez baldaszków, a resztę będę kombinować tak, jak zwykle na ogórki robie kiszone – wodę z solą przegotuję, liść porzeczki, korzeń chrzanu, czosnek, gorczyca i co tam jeszcze. Tylko mi się nie śmiać! Jest ciepło, więc za parę dni powinny się zakisić, o efektach powiadomię.
Echidno, masz rację o tej trawie – nie wiem, jak tam w Aussielandzie, ale w Kanadzie mamy powszechny system opieki medycznej dla każdego, oczywiście że narzekamy, bo jakżeby inaczej, ale jednak lepsze to od tak zwanego „przemysłu medycznego” USA, nastawionego na profit. Moore dobrze to udokumentował, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że dla udowodnienia swojej tezy troszeczkę wyolbrzymił jedno, a umniejszył drugie.
No to może niech się odzieję i udam do jakichs zajęć pozytecznych.
Wczoraj pod koniec pracy ogladnelam TVN24, dowiedziawszy sie o nowosciach z Ojczyzny w drodze powrotnej wpadlam do „chinczyka”.
Kupilam KACZE zoladki, ogromna ilosc jarzyn i owocow (taniooooo!). Dzis wiec, jak Pan Gospodina mnie nauczal, na kuchni bulgoca sie zoladki ktore potem upieke, a z jarzynek powstaje sos ratatouille z italian seasoings (mysle, ze tam sa wszystkie „sluszne siola”). Czesc sie zje jutro a czesc zawekuje, ale co tam! Zapachy sie roznosza, ze ojej.
slawek – dziekuje, poogladawszy – ladne, kolorowe – nitu-nitu nie zrozumiawszy tekstu z przyczyn jakie wczesniej wymienilam. Ale francuski nadal lubie.
Dobranoc
Echidna
napisalem stlumaczenie, ale najwyrazniej wetlo
Mis 2,
Teraz znow ci sami ministrowie sa powolani…
a tu Pyra jednooczna nam zmyka na salony, nadieju, ze wroci na balange
Przekazuję, że Helena ma się dobrze i coraz lepiej, tylko jeszcze niełatwo jej zasiadać do komputra i pisać. Też by Wam się nie chciało, poczytując Wasze wpisy (moje też 😉
W każdym razie idzie ku dobremu i dajmy kobicie czas na rekonwalescencję. Jak juz całkiem do siebie wróci, to nam da popalić, zobaczycie!
Pozdrowienia dla wszystkich od Heleny.
I dla mnie tez?
jeszcze trochę o koprze, ma słodki i aromatyczny oraz odświeżający smak podczas spożycia. Natomiast po nim, ale co ja tam będę się wysilał.
Ballada o pierdzeniu
Od pradziadków w całym świecie
Kogo kolka w dupie gniecie
Każdy sobie pierdzi chętnie
Cicho, smutno lub namiętnie.
Pierdzą księża dobrodzieje
Panny, szlachta i złodzieje
Nawet Papież choć je miernie
Też czasami sobie pierdnie.
Pierdzą ludzie na stojąco
Na siedząco i niechcąco
Pierdzą nawet przy kochaniu
By do taktu jak przy graniu.
Więc dziewczęta w wieku kwiecie
Pierdzą cicho jak na flecie
A w poważnym wieku damy
Wypierdują całe gamy.
Jeden w jadle przebrał miarkę
Bo miał w dupie oliwiarkę
Gdy chciał pierdzieć, dla odmiany
Osrał okna piec i ściany.
A jąkała w kącie stoi
Dupę ściska, bo się boi
Chciałby sobie puścić bąka
Lecz w pierdzeniu też się jąka.
Tak na całym wielkim świecie
Kogo kolka w dupie gniecie
Każdy sobie pierdzi chętnie
Cicho smutno lub namiętnie
Wiersz przypisywany jest Julianowi Tuwimowi
Heleno, cieplosci i uwazaj na schody
Jak dla wszystkich, to dla wszystkich!
A z tym wierszem to racja, też kiedyś to czytałam, nie pamietam już, gdzie.
Miałam kiedyś „Limeryki plugawe” Macieja Słomczyńskiego. Ktoś mi to ukradł i nawet podejrzewam kto, niech mu na zółto wyjdzie… ale wracając do adremu, muszę zapisać w notatkach, że między innymi pozycją książkową do zakupienia w Polsce mają być wspomnienia córki, niedawno wyszły. Idę zapisać…
jak, tak, to tez ide sobie do kata pierdnac z cicha
a niech mnie pognie, baczkow mi sie zachcialo i sie potklem, teraz bede leczyl ledwo uratowane oko, Pyro, to my teraz prawiez blizniaki w niefarcie
Misiu, Misiu !
Jak idzie Twoj business w nowym miejscu ? Wszyscy znalezli ? Jak przeszly wakacje w gorach ? Przywiozles sobie oscypkow ? Tego wam zazdroszcze, duzo byl dal za prawdziwy oscypek z Polski. Niestety, nikt nie wie czy je juz importuja i kto. Ostatnie jadlem przed wielu laty w Chicago, od Bacika. Teraz juz ani Bacika nie ma, ani oscypkow, ani mnie w Chicago. Napisz Misiu.
P.S. Jesli to jeszcze czyta Andrzej Szyszkiewicz
to moze by cos o Zephyrze, moim Rezolucie ?
Zapamietala mi sie mordacha tego madrali, jak on tam ?
Pyro droga, oczko to trzeba do okulisty, nie domowym sposobem. Swoja droga, kiedy w dziecinstwie oczy tarlem brudnymi lapami, mama zawsze stosowala oklady z wywaru rumianku i przechodzilo, jak reka odjal. Zycze Ci szybkiej poprawy.
Ja juz Was naszlo na brzydkie wierszyki, to moze ktos mi poda link do „Całujcie mnie wszyscy w dupę!” J. Tuwima. Jakos nijak nie moge znalezc na internecie.
Buzka,
Arkadiuszu,wierszyk „pyszny”,ale tak przy jedzeniu………fuj 😉
Miś ma dziś rekonesans w Berlinie,
Ale który z nich to Miś 2?
http://s200.photobucket.com/albums/aa179/arkadius_album/?action=view¤t=IMG_3478.jpg
to te foty w prawo
Lena,
o toto biega?
„Całujta mnie w dupę!”
Wiersz, w którym autor grzecznie,
ale stanowczo uprasza liczne zastępy
bliźnich, by go w dupę pocałowali
Apsztyfikanci grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy,
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę!
Którzy chlipiecie z Naje Fraje
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze!)
I ty za młodu niedorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że szumią jodły w Tel-Avivie,
I wszechsłowiańscy marzyciele
Zebrani w malowniczą trupę,
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty fortunny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rentę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świńtuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!…
Dobry wieczor wszystkim! No, to juz wiem co dzis w niektorych kuchniach pachnie 😉
http://www.polew.pl/peter-griffin-vs-michael-moore,2887s.html
Arkadius,
O to, o to mi chodzilo! Jestes nieoceniony!!!!!!!!!!!!!1
Dziekuje,
Nemo, link cudowny, przekabluje natychmiast znajomym.
Lena
A ta poprzednia ballada kończyła się jakoś inaczej:
…czy kto mały, czy kto duży,
wszystkim z d… dym się kurzy.
W środku też jakbym słyszała inne wersje…
🙂
Nio i ledwie Was srarszyzna z oka spuściła, a już się Bractwo rozhulało, że hej. Nadal wiele nie piszę, bo jestem nada czerwonooka choć już tak nie bolewąca Okoniu, jak już się trochę pożyje, to z byle zapaleniem spojówek się do specjalisty nie lata. W domowej apteczce z reguły krople na tę dolegliwość bywają. Jednak z kroplami czy bez, jest niemiło, boleśnie i niewygodnie; przynajmniej przez pierwszy dzień. Dzięki zresztą naszemu blogowi wzbogaciłam się o zaprzyjaźnionego lekarza – konsultanta i kiedy mnie coś takiego dopada, ja za telefon i już.
Zakwasiłam ogórki, pewnie już ostatnia porcja w tym sezonie, na obiad robię sznycelki z kiurczaka + fasolka szparagowa+ sałatka z pomidorów Jeszcze po południu zajrzę na blog. Może przestanę wtedy już być taka czerwonooka zmora. Pa..
Pyra jak zwykle od rana na stanowisku.
Za chwilę śniadanie i biegnę na miejsce bitwy pracować jako reporter wojenny. Mam nadzieję że nie trafi mnie żaden kartacz.
Okoniu pozdrowienia , klienci przchodzą i myślę że źle nie będzie. Mała norma tygodniowa wykonana. Mało się udzielam bo tak jak u ciebie roboty wokół domu huk. Niestety na urlop nie mogłem pojechać . Zbieram siły na Kórnik.
Dzien dobry Panie Redaktorze,
zgadzam sie z panem ze rzkosze kulinarne to przyjemnosc. Znalazlem ostatnio nowy przepis kucharski. Moze sie spodoba. Tlumacze ten przepis z jezyka zagranicznego na nasze.
„Kapusta po polsku”
1. Biala kapusta 1500 g
2. Wedzonka 125 g
3. 2 cebule
4. Bulion 1/4 l
5. Czarny pieprz z mlynka
6. Sol
7. Maslo 30 g
8. 3 lyzki tartej bulki
9. 3 jajka na twardo
Zewnetrzne liscie kapusty odjac. Glowke kapusty na 6 albo 8 czesci podzielic i glolmb wykrojic. Wedzonke w garnku roztopic. Skwarki wyjac i odstawic na bok. Obrane i pokrojone cebule drobno posiekac i przysmazyc ( nie za mocno) w garnku z tluszchem z wedzonki. Cebule odlozyc nabok i pcwiartkowana kauste krotko przysmazyc. Zalc bulionem i wedlug wlasnego samku posoli i popieprzyc. Calosc 35 min. dusic w garnku. Przed koncem gotowania bulke tarta w roztopionym masle przysmazyc. Skwarki dodac. Obrane jajka drobno posiekac . Biala kapuste z tarta bulka, skwarkami i jajkami posypac i serwowac.
Jako dodatek mozna podac purre z ziemniakow albo bardzo male ziemniaki.
Smacznego.
Pobnie jak Pan stwierdzielem ze zdrowe i odpowiednio dobrane potrawy to medycyna.
Pozdrowienia dla Pana i redakcji
Witek
Okoniu,
Wprawdzie nie sprawdzałem do tej pory jak w kuchni – być może nadarzy się okazja to sprawdzę i opowiem – ale przyznam, że na letnim pastwisku koń pachnie przepysznie!
Zwłaszcza jak jest w trakcie przegryzania zielska a ponadto świeci słońce. Mieszanina zapachów ciepłego zwierzaka, trawy, ziół i iglastego lasu. Nie jestem pewien, czy to zapach czysto kulinarny ale na pewno pobudzający zmysły.
(Zmysły wyszły)
Gdyby dało się to pakować we flakoniki byłby to przebój.
Nawet gdy taki koń oddaje się innym czynnościom szeroko tu w formie lirycznej opisywanym – dodaje to jedynie pikanterii bukietowi.
P.S.
Zioła oczywiście pachną najpiękniej nie w kuchni a w naturze, zwłaszcza ciepłym letnim wieczorem ale to „oczywista oczywistość” i kaźdy głupi to wie.
Albowiem prysły zmysły… – spiewalo moje dziecko w wieku 4-5 lat po wizycie u polskiej ciotecznej babci 😉
Pyro, gratuluje! Jestes na najlepszej drodze do slawy i prominencji. Przyboczny lekarz to dopiero poczatek! Kiedy pojawia sie oferty od adwokatow, chcacych Cie reprezentowac (za darmo), a ksieza zaczna sie ubiegac o stanowisko osobistego spowiednika – bedziesz wiedziala, ze jestes na topie. Uwazaj na partie polityczne, ktore teraz, przed wyborami, szukaja dojscia do mediow i osobowosci. Kiedy zaczniesz nam zachwalac przepisy na potrawy typowe dla okreslonych ugrupowan, bedziemy wiedzieli, kto Cie kupil! Moze ktos zapytac, jakiez to potrawy i dla kogo typowe? Wystarczy, ze podam haslo: ruskie i barszcz czerwony (wiadomo – postkomuna), albo golonka po bawarsku i jablka w szlafroku (dziadek w Wehrmachcie) itd. Uwazaj, szara siec powstaje wlasnie w ten sposob 😉 Ten Blog moze byc odskocznia do kariery, zwlaszcza po wiadomym Zjezdzie. Wszystko zalezy od piatkowego wieczoru inauguracyjnego w wykonaniu naszych Trzech Tenorow (Pana Lulka, Slawka i Misia2, czy ktos jeszcze? Wojtek?). W ich rekach Twoja reputacja i przyszlosc, kondemnata lub honorowe obywatelstwo Kornika… Ach, jak mi szkoda, ze nie przezyje tego z Wami 🙁
Uprzejmie prosze o przepisy na kielbasy wyborcza przygotowane na miare dla kazdej partii politycznej. Beda liczyly sie kolory czy przyprawy. A moze wybuchowe propagandowe mieszaniny.
Rozstrzygniecie konkursu na najbardziej skuteczna potrawe wyborcza w dniu 21 pazdziernika 2007.
Glowny, niezalezny, Juror wraz z gronem kompetentnych osob.
Okolo 40 milionow uczestnikow wliczajac w to wszystkich czlonkow rodzin w kraju i za granica.
Pan Lulek
Dzien dobry.
Pochmurno i zimnawo. Na obiad będzie ryba, bo trzeba się pozbyć z zamrażarki. Przy takiej pogodzie jestem śnięta, jak ta ryba.
nemo !
Nie igraj z ogniem. Jesli bowiem przewidujesz dla mnie role Pavarottiego, w tym koncercie trzech tenorow, to nie bedziesz mogla z naturalnych powodow odebrac naleznych Tobie nagrod. Jak na razie w zaswiaty sie jednak nie wybieram i nikomu tego nie zycze, tyle, ze w tercecie jednak moglbym wystapic. Pavarottiego raz w zyciu sluchalem na zywo i bylo to przezycie ktorego do konca zycia nie zapomne. Podobno byl on znanym smakoszem porownywalnym tylko z Puccinim.
Jak na razie probujemy zlapac rownowage po wizycie papieza. Napewno sie uda.
Mojej 84 letniej przyjaciolce ktora bawi chwilowo w domu spokojnej starosci oswiadczyl sie 70 letni pan, ponoc ciezki w pieniadzach jak Onassis. Ja na wszelki wypadek podpytuje, czy na jego jachcie nie wakuje stanowisko podkuchcika albo w maszynowni jest wolna posada motorzysty co by mi bardziej odpowiadalo.
W zwiazku ze zdecydowana poprawa pogody zycze Wam wszystkim pieknego nowego tygodnia.
Uwaga, zaczal sie sezon kaczek. To nie jest zaden glupi zart, tylko mysliwi szykuja sie do polowania na mokradlach. Dla mnie z pomaranczami lub z jablkami.
Sezon winobrania juz dawno sie zaczal i jest pierwszy szturm. u nas w brazowym kolorze.
Pan Lulek
nemo !
Nie igraj z ogniem. Jesli bowiem przewidujesz dla mnie role Pavarottiego, w tym koncercie trzech tenorow, to nie bedziesz mogla z naturalnych powodow odebrac naleznych Tobie nagrod. Jak na razie w zaswiaty sie jednak nie wybieram i nikomu tego nie zycze, tyle, ze w tercecie jednak moglbym wystapic. Pavarottiego raz w zyciu sluchalem na zywo i bylo to przezycie ktorego do konca zycia nie zapomne. Podobno byl on znanym smakoszem porownywalnym tylko z Puccinim.
Jak na razie probujemy zlapac rownowage po wizycie papieza. Napewno sie uda.
Mojej 84 letniej przyjaciolce ktora bawi chwiloeo w domu spokojnej starosci oswiadczyl sie 70 letni pan, ponoc ciezki w pieniadzach jak Onassis. Ja na wszelki wypadek podpytuje, czy na jego jachcie nie wakuje stanowisko podkuchcika albo w maszynowni jest wolna posada motorzysty co by mi bardziej odpowiadalo.
W zwiazku ze zdecydowana poprawa pogody zycze Wam wszystkim pieknego nowego tygodnia. Uwaga, zaczal sie sezon kaczek. To nie jest zaden glupi zart, tylko mysliwi szykuja sie na polowania na moktrdlach.
Sezon winobrania juz dawqn sie zaczal i jest pierwszy szturm. u nas w brazowym kolorze.
Pan Lulek
A czemuż to w brązowym kolorze ten sturm?
U mnie ryba pod cheddarem dochodzi , parmezan wyszedł był. Pomidory się kiszą i pachną pięknie, jak kiszone ogórasy. Oszukałam z tym koprem – tutaj sprzedają takie sppore gałązki, więc obdarłam je z zielonego i dałam te lodygi, młode, ale są i zapach jest odpowiedni. Wyszła mi też sól kopalniana, ale nic to, użyłam zwykłej, i tak te pomidory zjem, jak tylko się zrobią. No to co, po piwku? Do wyboru, do koloru 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Piwo/
Pan Lulek,
Przeczytaj Newsweek „Karty w rekach PIS” i Ci humor wyrzuci za burte (tak jak mi). Przyro mi, boje sie.
Alicja Ty kusicielu – jak mozna pic piwo bedac w pracy? No ja przynajmniej tegom niezwykla. Ale zrobilam sobie kawke i popijam ja pomiedzy jednym „klikiem” i drugim. Od czasu do czasu „zaszuram” mysza i kolejny projekt gotowy.
marius30 – sie wybacza.
Ani Sydney, ani Cambera ino to trzecie co to go nie wymieniles.
Heleno – pozdrawiam serdecznie. Nie szalej nam zbytnio, gor nawet i nie probuj przenosic, przepoczywaj, relaksuj sie i nabieraj zdrowia. Wiktorie (krolowa znaczy sie) spokojnie zlekcewaz – wulgarna jakas, na dobre slowo nawet nie portafi odpowiedziec.
U nas slicznie swieci slonce, mniej slicznie wieje wiatrzysko, ale ogolnie mily dzionek. Co i dobrze bom troche kwiatkow wczoraj zasadzila i potrzebuja ladnej pogody. Szczegolnie ogrodek kaktusowy. Zielnik i warzywnik to nastepny projekt jaki czeka wykonania. Juz niebawem.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna