Zgadnij co gotujemy?(53)
W tym tygodniu zajmiemy się trochę kuchniami regionalnymi. Więc i quiz musi dotrzymać tu kroku. Kuchnie regionalne i ich ratowanie oraz popularyzacja należą do czołowych tematów kulinarnych nie tylko w Polsce.
Nagrodą w tym tygodniu będzie książka Barbary Adamczewskiej „Kuchnia żydowska wg. Rebeki Wolff” pięknie wydana przez oficynę Nowy Świat.
Oto pytania:
1. Co to takiego i gdzie jest robiony ser klagany?
2. Gdzie robią (i co to takiego) pierekaczewnik?
3. Z czego są i gdzie ich ojczyzna – soczewiaki?
Kto pierwszy przyśle trzy dobre odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę z dedykacją i autografami autorki i jej męża na dodatek. No to do zabawy! Czekamy na listy!
Komentarze
Dzień dobry.
Znam odpowiedź tylko na jedno pytanie, więc do konkurencji nie wchodzę Zresztą i tak mam już wyrzuty „na sumieniu” , bo właśnie wczoraj na naszych półkach stanęła czwarta pozycja od pp Adamczewskich. Dzisiejszego dnia nie będę świętować, bo przysięgałam swego czasu, że Dzień WP uczczę dopiero wtedy, gdy święto wyznaczone zostanie w rocznicę bitwy grunwaldzkiej albo nawet tej pod Cedyniśą, czyli jak najdalej od doświadczeń najnowszych, w końcu za mojego życia jest to trzeci termin czczenia WP, co wydaje mi się grubą przesadą. Dla polepszenia nastroju zrobię placek drożdżowy z owocami. A teraz komunikat dla miłosników ogrodów – poznański Ogród Botaniczny podjął świetną inicjatywę – część terenu po starych, od dawna nieczynnych szklarniach, przeznacza dla osób niewidomych i niedowidzących. Nazywać się to będzie Ogród zmysłów i obsadzony zostanie roślinami i kwiatami, które zwiedzający będą mogli do woli dotykać, wąchać, czytać do nich wywieszki napisane brailem i słuchać poprzez słuchawki dodatkowych wyjaśnień i fragnmentów muzycznych. Podobno rośliny były przygotowywane od kilku lat i już w przyszłym sezonie Ogród Zmysłów ruszy. Niegłupio, co? Jest strasznie trudno wyjaśnić człowiekowi niewidomemu sprawę koloru, pokroju, wyglądu rośliny – jak? Przecież on świat poznaje dotykiem i słuchem, a w tradycyjnych ekspozycjach dotykać roślin nie wolno. Podoba mi się pomysł.
Panie Lulku – coś ta Twoja partnerka wcześnie zaczyna – Uniwersytet III-go wieku rusza w Poznaniu w 2-giej połowie października. Pytasz co to jest : to zajęcia interdyscyplinarne dla emerytów – opłaca się roczną taksę i uczestniczy w cyklu wykładów i ćwiczeń, wybranych fakultatywnie z przygotowanego przez uczelnię zestawu. Zajęcia są różne – od przedmiotów ścisłych, astronomii, filozofii, poprzez historię sztuki, różne kierunki historyczne, do prawa administracyjnego i języków obcych. Wszystko po to, żeby nie gnuśnieć intelektualnie. Zainteresowanie ogromne, a ilość miejsc limitowana. Ludzie czekaja w kolejkach, żeby móc „studiować”. W praktyce ogromna większość pochodzi z pierwszego naboru, bo jako „tutejsi” mają jakieś fory w uczelni. Moja sąsiadka czekała 3 lata na liście rezerwowej nim mogła swoje czesne wpłacić. Ma to też zadania klubu środowiskowego – jakieś dyskusje, wycieczki, koncerty. Uprawnnień oczywiście żadnych to nie daje, ale dlaczego nie postudiować sobie np j.japońskiego albo nie zapisać się na kurs znajomości malarstwa renesansowego ?
Panie Piotrze!
Coś dziwnego zaczęło się dziać z moją pocztą i odpowiedź na konkurs poszła trzykrotnie.Przepraszam za zamieszanie!
a.j
Dzień dobry!
Z przekory wzięłam udział w zgadywance, a co!
Ogród Zmysłów to piękny pomysł, u nas niektóre muzea robią podobnie, działy rzezby się do tego nadają.
Jeszcze w latach 80-tych każdy senior mógł sobie tutaj studiować darmo, co tylko mu się żywnie podobało i pamiętam, jak Babcia Sarita, zażywna 70-tka, pomykała po kampusie z plecaczkiem, w którym kajety i książki stosowne nosiła. Studiowała bodaj filozofię (a dużo wcześniej języki, znała hiszpanski, portugalski, francuski angielski i jeszcze jakieś dwa, których nie pomnę, była tłumaczką). Pewnie jest możliwość studiowania, ale już odpłatna, jeśli w ogóle, a komu to przeszkadzało, że jakiś senior chciał się poduczyć. Stadami tam sie nie garnęli. I dodam, że to były regularne studia, dołączało się do młodych i już, żadnych specjalnych programów dla seniorów. Bardzo wówczas Babcia Sarita odmłodniała i ku zgorszeniu córki Helenki, elegantki wiecznej, nawet sobie jeansy kupiła i w tym śmigała. Od roku śmiga po niebiańskich polanach.
Może głupie pytanie, ale dlaczego dzień wojska polskiego dzisiaj właśnie? Umknęło mi, kiedy to i z jakiej racji przerobili.
Grazie bella ragazza Alicja. Brakuje mi informacji o tych dwóch kompozytorach a szykuje scenariusz koncertu włoskiej muzyki operowej i pieśni romantycznych. Ci dwaj stawiają opór nie chcą ujawnić życiorysów. Ale, że do koncertu jeszcze sporo czasu to napewno się dogrzebię. Teraz choć znam daty urodzin i smierci Salvatore. To też coś. I dla kogo pisał – to jeszcze więcej.
W podzięce Alicjo podrzucam wiadomość, że 15 sierpnia to 63 rocznica bitwy warszawskiej czyli tzw. cudu nad Wisłą, gdzie to marszałek Piłsudski pobił bolszewickich marszałków i – jak się mówi – ocalił Europę. A Polskę na kilkanaście lat.
Określenie cud nad Wisłą wymyślił endecki publicysta Stroński i była to przenośnia o pejoratywnym zabarwieniu. Miało to znaczyć, że bez pomocy boskiej wojsko by nie dało rady.
Po latach zwrot ten wszedł do języka i zmienił zabarwienie. Jest pozytywny. Dziś usłyszłem, że ksiądz Bartnik zbiera świadectwa boskiej pomocy. Rozmawia z wnukami żołnierzy i szuka dowodów na ingerencję w bitwę Matki Boskiej. Ludzie opowiadają kto przed bitwą spostrzegł Najświętszą Panienkę i co z tego wynikło.
Najpierw pomyślałem, że to żarty ale w I Programie Polskiego Radia, które jest bardziej religijne niż Radio Maryja to niemożliwe. No i prszekonałem się, że to całkiem serio.
Tak mna to wstrząsneło, że mimo wczesnej pory muszę sobie zaaplikować espresso i potężnbą grappę.
No i z wrażenia sprzeniwieżyłe się własnym zasadom. Takie wieści na blogu kulinarnym. Wstydź się Adamczewski! No więc wstydzę się i idę na werandę. A potem do kuchni. Dziś znowu risotto con frutti di mare. No i wino ale jeszcze nie wiem po co sięgnę. No po jaką flaszę…? Podpowiedzcie.
Dziekuje Pyro za obydwa wpisy.
Obie rzeczy brzmia znakomicie. Co do terminu rozpoczecia zajec, to u nich w Kwidzynie rozpoczyna sie to po raz pierwszy, zatem bez doswiadczenia, w dniu 1 wrzesnia. Chyba powinni zaczac nauke od spiewania Gaudeamus. Dostalem kategoryczna odmowe, nie po raz pierwszy w zyciu, ale moze ostatni. Na wszelki wypadek zatrzymaj to miejsce. Jesli trzeba, zaplace na miejscu i bede jak ten szejk arabski ktorego cholera ciskala z lozka na lozko bo i tak sypiam bardzo zle. Gdzies czytalem, ze kornicka Biblioteka sprzedaje reprodukcje starych drukow. Jak to wyglada o ile wiesz jesli laska.
W konkursach nie biore udzialu gdyz tempo mojego myslenia jest jak K.u.K oficera albo jeszcze wolniejsze a zatem zawsze jest juz po ptokach.
Przy okazji wpadl mi do glowy pomysl malej wystawy konkursow Panstwa Adamczewskich. Mam na mysli zestawy pytan i nagrody do kupienia. Jesli nie wszystkich to wedlug ich zdania najciekawszych. Chetnie bym cos kupil do domowej biblioteki.
Na obiad, Eintopf, tym razem na sosie z wlasnoweczie kiszonych ogorkow.
Do tego jedzenia poszly rowniez parowki zwane, frankfurterki, kupione na Wegrzech w miejscowosci St. Gothard. Wegierska nazwa. Co ?.
Znana firna, nazwy ktorej nie podam aby nie byc wyblokowanym za reklamiarstwo, na pieknym opakowaniu wypisala, podaje pisownie w oryginale ale bez mozliwosci zastosowania wszystkich haczykow.
Winerki delikatesowe
Bécsi sertés virsli
Delikátni videnské párky
Czyzby nawet po wstapieniu do Unii Europejskiej obowiazywalo nadal Wysehradzkie porozumienie. Znowu ta polityka.
Przed moim wyjazdem do Polski, na poczatku wrzesnia zwroce sie do Ciebie z prywatna prosba. Nie bedzie nic kosztowalo ani bolalo
O czym raportuje
Pan Lulek
Do tego risotto z robakami di mare to ja bym mojego faworyta:
http://systembolaget.se/SokDrycker/Produkt?VaruNr=5621
otworzył. Pan sam zresztą ma ulubionego białego burgunda. Ten może jedynie różni się tym, że smakuje nieco przypalaną beczułką dębową (rostat fat).
Lubię mieć taką butelkę na podorędziu, szeroki zakres możliwości jak na moje niezbyt wyrobione podniebienie.
Mam parę butelek z winnicy Laroche ale nie ma wśród nich Chardonnay. W przyszłym tygodniu zlikwiduję to niedopatrzenie. Tymczasem dziś muszę wybrać co innego. Ale co?
No to może jakiegoś rieslinga austriackiego albo niemieckiego?
Właśnie wróciłam z penetracji supermarketu. Byłam przewodniczką po urokach handlu wielkomiejskiego, z której to przyczyny ani placka nie upiekłam, ani serowców na obiad nie zrobiłam. Musi mi wystarczyć ptaszek z rożna.
Jeszcze o Bitwie Warszawskiej – mój kumpel, muzealnik, doktoryzował się w latach 60-tych właśnie z tej bitwy (miał specjalne zezwolenia na zbieranie materiałów) Z uczciwej, historycznej analizy wynikało , że
1. Piłsudski o wojsku wiedział b. mało i gdyby nie oficerowie misji francuskiej (WeygandP) to by pewnie Krasnoarmiejcy dalej zsaszli. Pisał o tym m.in.gen, Sikorski i Sosnkowski . Obydwaj szanowali Dziadka, ale nie jako dowódcę,
2. Budionnego pokonał de facto J.W.Stalin i rozciągnięte linie zaopatrzenia. Oni już nie byli w stanie atakować. Front musiałby się ustalić na kilka miesięcy, a Stalin musiałby odpuścić intrygi i sabotaże p/ko Konnej Armii Paryż uratowali taksówkarze, Warszawa miała mało samochodów. Cud to niby był, ale mocno wybrakowany i niezbyt zasłużony. A nie wiadomo dlaczego mogiła ks. Skorupki , kapelana młodzieży szkolnej broniącej przedpiola Warszawy na Powazkach , była już w latach międzywonennych regularnie dewastowana.
No, żeż Ty, Lulku roztrzepany, toż pisałam . Bilbioteka kórnicka wydawała reprinty dawno temu (sama mam dwa) teraz już tego nie robią, ale kurzą się u nich stare zapasy. Zamówiłam dla nas bez wybierania, w ciemno. Ile byśmy nire kupili, o tyle wzbogaci się Biblioteka.
Cała Polska świetuje. Nie mogę więc dobrać się do serwera Polityka.pl i z tej prostej to przyczyny wiadomość kto wygrał wyścig po książkę „Kuchnia żydowska wg. Rebeki Wolff” podam dopiero jutro. Będę o świcie w Warszawie nagrywał felietony „Gawędy smakosza” w TOK FM i zajrzę do Polityki b y wysłać książkę w podróż do zwycięzcy.
Tymczasem Panie Andrzeju zrobiłem remanent w piwniczce w poszukiwaniu stosownego trunku. Wprawdzie znalazłem parę butelek rieslinga ale w najdalszym kątku odkryłem zakurzoną mocno flaszę Sancerre Galinot i naszły mnie wspomnienia. Kupiłem ja bowiem w przepieknym miasteczku Honfleur na północy Francji ponad 10 lat temu. Byliśmy tam z Barbarą na wspaniałym obiedzie w portowej knajpce wraz z naszymi przyjaciółmi – Beatą i Stefanem Mellerem. Miasteczko jak z obrazka. I to dosłownie, bo to ulubione miejsce malarzy (jak w Polsce Kazimierz). Obiad – a i cała wycieczka po Normandii i Bretanii – był wspaniały. Basia i Beata jadły tylko ryby i warzywa a my dwaj najpierw ostrygi a potem talerz owoców morza. Ten talerz to była piramida Cheopsa. Pierwszy raz w życiupoddałem się przy stole. Nie byliśmy w stanie zjeść tego wszystkiego co nam podano. Mimo, że podlewalismy owoce morza i trudu kucharza bardzo obficie owym bardzo zacnym Sancerre. Tak mi to wino zasmakowało, że kupiłem parę butelek. I oto jedna z nich dziś się objawiła. Wypijemy ja myśląc o Beacie, której już nie ma. Ale została ciepła myśl o Niej i książka napisana wspólnie z Basią czyli „W kuchni babci i wnuczki”, którą niektórzy z Was już mają. Możecie więc popatrzeć na portrety obu ówczesnych towarzyszek podróży.
Gdybym ja to pichcił to odkorkował bym:
http://s200.photobucket.com/albums/aa179/arkadius_album/?action=view¤t=IMG_3450.jpg
Pozdrowienia
Do zgaduj – zgaduli w szranki nie stane, bo juz za pozno. Nim wskocze do poscieli slowko do Pana Lulka.
Ten proszek pomidorowy to skrot myslowy. Wspomniales Laskawco o suszonych pomidorach i jak diabel z pudelka „Listy z fiolkiem” K. I. Galczynskiego przyszly mi na mysl. Stad ta drobna wzmianka. Coby nie byc goloslowna oto odnosna „cytata” –
Pomidory
Te szlachetne ziemioplody nadaja sie nie tylko do spozywania w zupie, w postaci sosu lub salatki. Delikatnie obrane z zewnetrznej skorki i dokladnie wysuszone przemieniaja sie w tzw. proszek pomidorowy, ktory znakomicie nadaje sie do posypywania podlog, stolow, a nawet mniejszych walizek. Proszek pomidorowy jest bezwonny i calkowicie dla organizmu nieszkodliwy. Zamiata sie i sciera z latwoscia, nie pozostawiajac zadnych sladow.
Kulinarna tematyka przemyka przez stronice w/w pozycji. Ot chocby:
Nowy sennik egipski
B.
BOCZEK jesc z chrzanem – wstapisz do klasztoru. Bez chrzanu – zadna przyjemnosc.
Ten Nowy sennik znalazl sie nie bez kozery- ide lulac
Dobranoc wszystkim
Echidna
PS
Pyro – we sierpniu dopadaja Ci nastroje przeznaczone na listopad? Pamietasz: na male i duze smutki….?
Jutro podrzuce jakis smakowity przepis – specjalnie dla Ciebie, moze pomoze odgonic spleen’ek.
http://www.interviu.it/canzone/canzone2.htm
Panie Piotrze, tu jest nieco o piosenkach neapolitanskich i kto je skomponowal. Di Chiara nie byl, jak widac, taki wazny, skoro nikt o nim nie pisal. Mi dispiace 🙁
Na wiecej nie mam czasu, bo mam goscia z Ameryki, ktory od 2 tygodni nie ma dostepu do wlasnego komputera i pierwszy raz w zyciu podrozuje bez laptopa, bo rowerem! Ma ciezkie objawy glodu i jak dopadl mojego Mac’a, to sila odrywac trzeba (informatyk z zawodu, pisze programy dla fizykow). Teraz udalo mi sie wyslac go z corka i Geologiem nad jezioro, bo pogoda piekna, a sama musze upiec jakies ciasto, wiec na razie bywajcie!
Moj zaprzyjazniony Niemiec, który kiedyś szkolił swój polski między innymi u prof.Miodka (wtedy, kiedy to Profesor był w Munster i „donosił”, nie wiem o czym, chyba o postępach językowych Michaela), mówi zupełnie podobnie i robi podobne błędy językowe.
http://kabarety.tworzymyhistorie.pl/275_steffen_moller_przygody_niemca_w_polsce.php
To nie ten Stefan, ja wiem – ale wesoły 🙂
nie „we” ale w sierpniu
literowka, przepraszam
Echidna
Ale też nie był byle kim. Di Chiara żył na przełomie XIX i XX wieku. Komponował opery i pieśni. Śpiewał go m.in. Beniamino Gigli. I tak krok po kroczku zarysowuje mi się sylwetka jednego i drugiego artysty.
Obejrzałem album Arkadiusa: ryby – mimo, że na stole – wyglądają imponująco i smakowicie. A surfer, jak to się dzisiaj mowi w naszym kraju, porażający. To sam Arkadius?
Ale też nie był byle kim. Di Chiara żył na przełomie XIX i XX wieku. Komponował opery i pieśni. Śpiewał go m.in. Beniamino Gigli. I tak krok po kroczku zarysowuje mi się sylwetka jednego i drugiego artysty.
Obejrzałem album Arkadiusa: ryby – mimo, że na stole – wyglądają imponująco i smakowicie. A surfer, jak to się dzisiaj mowi w naszym kraju, porażający. To sam Arkadius?
Arkadius, Arkadius…
Mnie się najbardziej podobają te zwisy lobsterowe, mmmmmniammmmm….
Spodziewałam się takich to właśnie posunięć o jakich pisze p. Piotr- nic mnie nie zmusi do mediów publicznych dziś. A tak w ogóle, to właśnie, Kochani, z pracy wróciłam i zjadłam cokolwiek ( to adekwatne słowo).
Pyro! Dobrze, że Ogród Botaniczny ma taką inicjatywę- tym lepiej mi się o tym czyta, gdyż mam niesmak po niedzielnym spacerze tamże.
Byliśmy we trójkę, wstąpiliśmy na kawę, już ją dopijaliśmy ( dziesięć minut przed zamknięciem kawiarni a 25 przed zamknięciem Ogrodu) gdy do wnętrza wszedł ” pan dzwonnik” z kolegą, obdzwonili godzinę zamknięcia pokrzykując ” wyp…ać” (kilkakrotnie). Oniemieliśmy. Dodatkowo facet miał uciechę i powtórzył nam to jeszcze patrząc prosto w oczy.
Oczywiście nie pozostawiłam tego tak sobie. Napisałam stosownego mejla, nieanonimowo. Odpowiedzi nie dostałam ale mam nadzieję, że ktoś nadzorujący pracowników Ogrodu Botanicznego wyciągnie konsekwencje.
Niesłychane. Ja bym nie wyszła bez zobaczenia się ze zwierzchnością tych panów – w takich razach diabeł we mnie wstępuje (o czym raz przekonał się PLL LOT oraz Poczta Polska, choć inna natura zarzutów).
Marialko – „zastrzeliłaś” mnie Zupełnie. Pewnie jesteś zmęczona po pracy, jednak jeżeli masz ochotę, to przyjedź na lampkę wina alno kieliszeczek nalewki (jeszcze odrobina została) albo co. A jak nie masz ochoty, to machnij ręką na dzwonników, rąbnij się na godzinną drzemkę i nie włączaj telewizora, w którym I-y urzędnik RP bawi się w żołnierzyków na dwóch kanałach, a na pozostałych II – gi urzędnik RP modli się maryjnie. Ups.
Mama nie kupowała ołowianych żołnierzyków za młodu?
No nic, pora na mój czyn społeczny – uszczelnić ubytki kitu w piwnicznych oknach! Pająki juz przegoniłam z rzeczonych okien…
Panie Piotrze, dla Pana spiewa Beniamino Gigli: „Niewdzieczne serce” – najwiekszy przeboj S. Cardillo.
http://www.youtube.com/watch?v=8EXMJp1p9x4&mode=related&search=
Gigli spiewal tez najwiekszy przeboj di Chiary „La spagnola”, ale to mozna znalezc tylko na plycie. Co do innych dziel, to sladow jest niewiele. Wlochy wydaly tylu artystow, ze tylko najwybitniejsi lub poszczegolne dziela zdolaly sie przebic do swiadomosci odbiorcow. Dotyczy rowniez malarzy.
Poprawka
http://www.youtube.com/watch?v=8EXMJp1p9x4
Ostatnia proba. Nie wiem, czemu to nie dziala 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=8EXMJp1p9x4
Cos w tej tubie nie gra. No to jeszcze jedna wersja w wykonaniu Dominica Chianese z rodziny Soprano:
http://www.youtube.com/watch?v=y2Qenwzjw_s&mode=related&search=
W sierpniu nasza planeta Ziemia wchodzi w ogon jakiejs potwornie wielkiej komety a na niebie jest pelno meteorytow. Wczoraj naliczylem cztery, przedwczoraj siedem. Zapomnialem tylko jak sie toto nazywa. Chyba na litere ” P „. Jak ” Polityka ” czy cos w tym rodzaju.
Gruszkopwalismy przy temperaturze 36 stopni w cieniu. Celsjusza naturalnie. Dobrze, ze pod drzewami byl cien. Dokonczylismy pierwszego przebiegu. Walter skosil trawe i czekamy na wiatr zeby postracal dalsza czesc gruszek. Zebralo sie jak na razie 360 litrow. Okraglo liczac mozna spodziewac sie 100 litrow gotowego produktu ale to dopiero za dwa lata. Najszybciej za rok.
Sasiadka zdecydowala sie kandydowac na stanowisko burmistrza. Socjolog z zawodu. Zaczela przebiegle. Przygotowala sprytnie pomyslana ankiete, chodzila od drzwi do drzwi i prosila o wypelnienie oraz dopisanie wlasnych uwag i wnioskow. Potem zbierala te ankiete i skubana ma gotowy program wyborczy calkowicie populistyczny. Obecny burmistrz, jezdzacy olbrzymim traktorem i bardzo lubiany niema nic nowego do zaproponowania. Tyle, ze publika nie chce zadnych zmian. No i dogodz tu takim.
Dziekuje Pyro za propozycje wsparcia kurnickiej biblioteki.
Na wieczor przed snem jezyny z kwasna smietana, no i dalsze ogladanie meteorytow.
Nareszcie swieto z glowy
Pan Lulek
Swego czasu chodziłam na niedaleką górkę wyasfaltowaną, bo tam się kończył cul de sac rozkładaliśmy śpiwór i liczylismy meteoryty. Przednie widowisko, ale to trzeba było robić w nocy, ok 2-3.
Dziecka w domu już nie ma, a osobisty powiada, że jeszcze nie zgłupiał na tyle, żeby ze mną latać w środku nocy na McCallough Drive i tam plackiem leżeć i gapić się w niebo. A miejsce przednie, bo samochody już nie jeżdżą, a i lampy wyłączone. Rozglądałam się po sąsiadach, ale żaden się nie nadaje, jak nie głuchy, to połamany 🙁
Hej, a co ja mam pić do tego głupiego, bo czerwonego jaśka? Jasiek już się gotuje.
I jeszcze jedno – wszelkie parady wojskowe bardzo zle mi się kojarzą. Co tym dwóm do łba wpadło?! A tu żołnierz polski poległ w Afganistanie, a oni sobie paradują. Przepraszam za, ale musiałam sobie ulżyć.
*chodziłam z dzieckiem, miało być.
Pan Lulek,
perseidy
Panie Piotrze, gratuluje stalosci upodoban!
Prawie dokladnie rok temu polecil mi Pan Sancerre Galinot (wlasnie do pogrzebkow i krewetkow), sciagnalem sobie dwie buteleczki i bylo znakomite. Pozdrowienia.
Panie Piotrze, gratuluje stalosci upodoban!
Prawie dokladnie rok temu polecil mi Pan Sancerre Galinot (wlasnie do pogrzebkow i krewetkow), sciagnalem sobie dwie buteleczki i bylo znakomite. A poczciwego Chablis nie bylo pod reka ? Pozdrowienia.
Kocie mamy potrzebne.
Kot 2 tygodnie temu zaczął rzygać i tak mu było przez 3 dni, lekarz wet. dał antybiotyki, diagnozy żadnej. Kot nie je, nie pije, pobadali – dalej nie wiedzą, co jest. Właściciele wciskają na siłę płyn z elektrolitami i cudują z jedzeniem – Tygrysia mocno protestuje z tym jedzeniem, ale coś tam jej zawsze zdołają wcisnąć. Jest słaba, ale wczoraj ruszyła na ćmę niechętnie. Ma ktoś jakieś pomysły? Bo wet jużtu nic nie zrobi poza zaordynowaniem jakiejś tam ilości testów, które mu do głowy przyjdą, a kot już przebył wiele takich testów i nic.
Co robić?
Jacobsky,
dziekuje. Zapomnialem. Starosc nie radosc a do tego wzrastajaca przedwyborcza goraczka. Wydazenia gonia jedno drugie. okazuje sie, ze ostatnio mialo miejsce cos nieslychanie waznego. Kogut przestal piac. Zawsze bylo tak, ze rano punktualnie o godzinie 6.00 dzwonily dzwony a zaraz po nich pial kogut sasiada. Tak dawno jak ludzie pamietaja to on pial. Ci bardziej pobozni reagowali na dzwony. Pod niebiosa lecialy zdrowaski. Inni reagowali w odmienny sposob na pianie koguta, pobudzajac bociay do przynoszenia nowych dzieci. Nagle ten skubaniec przestal piac. Sprawa o tyle istotna, ze w przeciagu ostatnich lat populacje, pomimo koguciego piania, zmniejszyla sie z 1342 do 1100 zameldowanych mieszkancow. Przed wyborami fakt niepiania zaczyna nabierac politycznego znaczenia. Obecny burmistrz jest z lapanki. nikt nie chcial nim byc. Wreszcie ad hoc zawiazany komitet obywatelski wyznaczal go na jedynego kandydata. Musialo mu sie spodobac bo oswiadczyl, ze pozostanie jeszcze jedna kadencje. Tylko ta moja sasiadka popsula zabawe i wstapila w szranki wyborcze. Gdzie djabel nie moze, ………
Te upaly to chyba nie ocieplenie klimatu tylko wrost temperatury wyborczej.
Bede glosowal jeszcze nie wiem na kogo.
Pan Lulek
Pyro droga i wielce szanowna, czy mnie pamiec zawodzi, czy wiedza, ale skad sie Budionnyi wzial na powazkowskim przedpolu skoro podchodzili do Warszawy od wschodu ? A tego lania to nie dostali przypadkowo pod Radzyminem, to znowu na wschod od Warszawy ? I czy przypadkiem nie wlasnie general Sosnkowki zastawil im pulapke, cofnal sie, poszli za nim i zostawili tabory ?
Alicjo, ile lat ma kot. To bardzo wazne. Jedna moja kotka w wieku 14 lat, po smierci mojej zony po prostu stracila ochote do zycia. Z kotami niestety tak bywa i wtedy nie pozostaje nic innego tylko podjecie trudnej ale ludzkiej decyzji.
Na wszelki wypadek dawac duzo pic czystej wody. Jesli nie chce, wstrzykiwac smoczkiem do pyszczka.
Powrotu do zdrowia i cierpliwosci dla opiekunow
Pan Lulek
Panie Lulku, przestal piac bo sie spocil. Po drodze z Warszawy do Zakopanego jest chyba miejscowosc Tunel. W PRL wyliczyli, ze populacja rosla tam znacznie bardziej niz w sasiedztwie, bo przed tunelem parowoz wyl codziennie o czwartej rano.
Chyba nikt nie zauważył. To szczęście. Więc prostuję: dziś 87 rocznica zwycięstwa nad Budionnym i Tuchaczewskim. A 63 to była rocznica Powstania Warszawskiego. Liczenie to trudna sztuka gdy brak tylu paluszków. a wnuczęta wyjechały. Przepraszam.
Panie Lulku, kot ma kilka lat, góra 4-5, żadnych dramatów, chyba się czymś struł. Cierpliwości, powiada Pan? Przekażę. Coś mu musiało z jedzeniem nie wyjść i tak teraz się wzdraga.
Słuchajcie, nie mogę sie oprzeć, basia vel a capella podrzuciła na sąsiednim blogu i tak się obśmiałam, że aż mi łzy pociekły. Być może prawdziwego mężczyznę naprawdę poznać po tym, jak kończy 🙂
Szkoda, że nie ma tłumaczenia.
http://bartoszweglarczyk.blox.pl/2007/08/Final-Days.html#ListaKomentarzy
Melduję swój powrót z zaświatów komputerowych. Mój komp przypominał kłodę drewna. Bardzo jestem wdzięczny synowi, że nie tylko doprowadził go do stanu użyteczności, ale go wręcz unowocześnił. Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
Pan Lulek,
nie ma sie co przejmowac tym, ze zapomina sie o bzdetach typu „perseidy”. W koncu glowa to nie smietnik, a zycie to nie krzyzowka, do rozwiazania ktorej trzeba by miec w glowie tuzin slownikow. Sa wazniejsze sprawy niz perseidy, a wiec ani wiek, ani codzienne zakrecenie nie maja niz wspolnego z faktem, ze nie pamieta sie tego czy tamtego slowka.
Z kotem Alicji moze byc calkiem powazna sprawa. Normalnie zatrucie pokarmowe nie trwa u kota tyle czasu. Jesli kot wymiotuje, ale nie ciepi na rozwolnienie to moze to swiadczyc raczej o powaznym problemie systemowym (np niedoczynnosc trzustki), a nie o zatruciu.
Ja wysłuchuję Eli (tej od kota) i tak sobie myślę na zdrowy rozum, że kot broni się
przed połykaniem pokarmu, bo to mu przysparza cierpień, Jacobsky.
Proponowałam, żeby poza wodą nic, aż sam się zmusi, na to Ela, że przecież *musi* go nakarmić. A po tym karmieniu kot zachowuje sie jak ten opisany w skeczu: jak podawać kotu tabletkę:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Teksty/Jak_kotu_dac_tabletke.html
Może trzeba sprawy zostawić swojemu biegowi, nie męczyć biednego kota.
Hej, Okoniu, czytaj uważnie. To nie Budionny z Tuchaczewskim są na Powązkach (czy byli kiedyś), tylko ks.Skorupko po śmierci. Swoich gimnazjalistów prowadzał pod Radzymin, a poległego pochowali w wojskowej kwaterze.
Alicjo, ja nie przymuszałabym kota do niczego. Dużo bym go głaskała, jeśli by pozwolił. Głaski to też lekarstwo?
Pozdrawiam, Teresa
Alicja,
Ja tez bym nie przymuszal kota do niczego. Moim zdaniem sa granice, do ktory nalezy byc proaktywnym w przypadku choroby zwierzecia, ale potem trzeba raczej pomyslec, jak mu zaoferowac jak najlepszy komfort i, ewentualnie, skrocic cierpien w odpowiednim momencie.
Ja z Wami, tss i Jacobsky –
tylko jak tu wytłumaczyć Eli, że zamiast pomagać, zamęcza zwierzę? Cholera, nie da się w żaden sposób, że natura to rozwiąże, skoro ani lekarz nie wie, jak leczyć, ani co to jest. Czasem jednak trzeba odpuścić.
Staram się to przekazać, ale mimo, że ta kobieta jest zawsze racjonalna, w tym wypadku blokada chyba ….
Alicjo, może da się przekonać. Przecież przymuszanie do jedzenia, czy wydalania, jest grożne i strasznie nieludzkie. Niech go weżnie na kolana i głaszcze, głaszcze, głaszcze. Albo niech Kiciusia leży gdzie chce a jej Pańcia obok i głaszcze, głaszcze. Jeden dzień, chyba wytrzyma. Nie mówię, że bez przerwy. Inne osoby, którym kot pozwoli – też mogą. Dzięki tym głaskom system nerwowy bardzo wzmocni układ immulogiczny. Można zadzwonić do neurologa żeby to potwierdzić.
Tymczasem ona zamęcza.
A. Zmienic weterynarza, pojsc po druga opinie.
B. Postawic wode we wszystkich pokojach, w glebokich, szerokich miskach, szerszych od kocich wasow.
3. POdawac wylacznie tunczyka z puszki i kure w rosole. Jakies jedzenie musi byc zawsze przygotowane. Nie dawac suchego ani kocich puszek.
4. Zostawic kota w spokoju. Przemawiac czule i bardzo sciszonym glosem, ale sie nie narzucac fizycznie.
PS Tunczyk z wody, nie w oleju. Albo losos – z puszki lub swiezy obgotowany.
Koty czasem maja kamienie nerkowe i zolciowe…
Czy ten kociaczek siusia?
Jesli nie to problem moze byc w niewydolnosci nerek zablokowanych kamieniami…
Nie glaskac jesli nie chce.
Moj kot Felix jak chorowal to szukal ciszy, ciemnosci, ciepla i samotnosci… Tak jak czlowiek w bolesciach…
a
Dziekuję za wszystkie rady w sprawie Tygrysi, ostatnie odniesienia są, że leniwie, ale rzuciła się na muchę. Ela robi wszystko, co wypunktowała Helena. Co 2 godziny Ela wywala jedzenie, które podstawiła świeżo zrobione wcześniej specjalnie dla kota, żadne tam puszki. Nie zmusza, ale pilnuje dowodnienia, choćby przez strzykawkę.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/Tygrysia%20na%20strazy-myszom%20zdecydowane%20nie!.jpg
To je Tygrysia.
Jeszcze lepsze:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/
Alicjo !
Piekna galeria. Mysmy kiedys mieli cztery koty. Historia tych kotow to opowiesc na male posiedzenie przy kominku z lampka czegos dobrego w reku. Jak biedne sie wyleczy to Wam napisze o moich kotach z ktorych zostala ze mna jedna kotka. Oficjalne imie Carmen zamienione potem na Carmuli i wreszcie Muli. Ona probuje karmic mnie myszami, czasem zywymi a ja daje jej mielona wolowine, zjada niezbyt chetnie i pularde, te z przyjemnoscia. Szybkiego powrotu do zdrowia. Mysl zmiany lekarza jest racjonalna. I spokoj, tylko spokoj.
Pozdrowienia ode mnie i Muli
Pan Lulek
Cudne te fotografie!
Pozdrowienia