Alfabet moich ulubionych win (lista nr 2)

Ponaglany przez blogowiczów (zwłaszcza przez Stefana) spisałem drugi odcinek moich ulubionych win. Jak już pisałem – jestem zmienny w uczuciach (z jednym wyjątkiem i nie chodzi tu o poczucie smaku ). Przez ten rok od poprzedniego wpisu poznałem kilkadziesiąt nowych win. Kilkanaście spodobało mi się, a w kilku – śmiało mogę to wyznać – rozkochałem się namiętnie. I nie widzę powodu, by to ukrywać. A nuż podzielicie to uczucie. Moim zdaniem warto!

Barolo d’Alba i Dolcetto d’Alba – dwa wina z Piemontu, które poznałem stosunkowo niedawno. Oba charakteryzują się rubinową barwą, pachną owocowo ( jedni czują tu porzeczki, inni czereśnie, a ja czarne jagody). Doskonałe do wszelkich makaronów (zwłaszcza nieco lżejsze Dolcetto) oraz do podsuszanych wędlin, np. ostrego, pikantnego salami. Ceny w granicach 50 zł. Do kupienia w dobrych sklepach winiarskich. Ja kupuję dwa pietra niżej (pod moim mieszkaniem) czyli przy ulicy Wielickiej w Dominusie.

Pisano to włoski winiarz (rodzina mieszkająca w Urugwaju już ponad 100 lat), który swoje umiejętności przeniósł z Półwyspu Apenińskiego do Ameryki Łacińskiej. Do Polski dotarło kilka jego win nadzwyczajnej jakości. Mnie najbardziej przypadła do gustu (do gardła prawdę mówiąc) mieszanka dwóch szczepów Tannat i Merlot. Ten pierwszy charakteryzuje się dużą ostrością, a ten drugi – wprost przeciwnie – słodyczą. Razem dają niepowtarzalny smak i takiż aromat. Trzeba tylko trochę cierpliwości przy piciu. To znaczy albo otwierać butelkę na godzinę przed wychyleniem pierwszego kielicha lub przelać wino do obszernej dekanterki, by jak największa jego część zdołała zaczerpnąć tlenu. Wtedy Pisano rozkwita pięknym bukietem. Kosztuje podobnie jak wyżej opisane „piemontczyki” czyli od 40 do 50 złotych.

A teraz poszalejemy: Oreno to delikates zwany supertoscanem. Kosztuje tyle ile pięć poprzednich razem wziętych. Jest to mieszanka cabernet sauvignon z sangiovese. Też wymaga długiego oddechu przed degustacją. Drogie to ale warto czasem wydać więcej pieniędzy dla tak wspaniałego efektu. Pierwsze łyki nie dają obrazu tego co nas czeka przy kolejnych. To wino, które wymaga dłuższej przyjaźni. Niestety w momencie, w którym uznajemy, że to nasz ulubieniec – już widać dno w butelce. Radzę więc mieć drugą flaszę i nie pić w większym gronie. Dwóch znawców zupełnie wystarczy. Oreno jest fantastyczne do wszelkich pieczonych mięs. Próbowałem z dziczyzną – super! Jak to supertoscan!

209510137.jpg

Teraz zejdźmy trochę z tej drabiny cen. Od 29 do 35 złotych kosztują wspaniałe wina z Argentyny. Polubiłem zwłaszcza te ze szczepu Malbec – pisałem już o tym. Jest więc wspaniałe wino tego gatunku z winnic Jeana Bousqueta (29 zł) i nieco wyżej stawiane El Delirio Reserve Syrah/Malbec producenta o dźwięcznym nazwisku Botalcura. To drugie zwłaszcza zadziwia zapachem orzechów, pieprzu i…fiołków. Też dobrze się komponuje z pieczoną dziczyzną.

Pierwsza fala upałów już za nami, ale jestem pewien, ze to nie koniec. Trzeba pomyśleć o ochłodzie. Na przyjęciu w ogrodzie w dniu moich urodzinach było chilijskie Chardonnay Classic Reserve z okolic Leyda Valley. Kosztuje 28 zł czyli niewiele. Pachnie cytryną i miodem. Musi być bardzo chłodne i wówczas daje wiele przyjemności.

I Argentyna i Chile jest w wielkiej obfitości w internetowym sklepie winarium (www.winarium.pl). Tam bije moje drugie źródełko.

Przy następnej okazji podpowiem parę marek win różowych. Na lato to skarb!