Bądź smukły bez głodowania!
Możemy jeść smacznie i nie tyć. Powiem więcej: możemy jeść doskonałe dania i szczupleć! Ważne jest, byśmy wiedzieli co jeść i jak to przyrządzać. Oprócz doboru dań ważna jest też technika gotowania.
I jeszcze jedno – osłabiony pracą organizm należy wzmocnić. A są takie potrawy, które poprawiają nam humor i równocześnie wzmacniają serce, kości, poprawiają stan nerek czy wątroby. Przy stole można więc łączyć przyjemne z pożytecznym.
Wybierając dania na śniadanie, obiad i kolację trzeba starać się nie przejadać.
Przeciętnie człowiek wydatkuje dziennie 2500 kcal. Wystarczy więc, że jedząc nie będzie przekraczać 2000 kcal i z dnia na dzień będzie smuklejszy. Zjadanie 1600 kcal to wręcz błyskawiczna dieta odchudzająca. A do tego jeszcze trochę ruchu czyli rower, spacer lub pływanie i w lecie na plażach pojawią się rzesze szczupłych i pięknych blogowiczów!
Bądź zrównoważony
Ważnym elementem zdrowego jedzenia jest zachowanie właściwych proporcji doboru rodzajów żywności.
*Ziemniaki, pieczywo, ryż, makarony winny stanowić ok. 33 proc. dziennej diety. Dostarczają one właściwą ilość węglowodanów, witamin z grupy B, żelaza, wapnia oraz błonnika.
*Mleko i przetwory mleczne, czyli doskonałe źródło wapnia i białka oraz witamin A i D, powinny stanowić 15 proc. diety.
*Mięso i ryby, czyli źródło białka, aminokwasów, cynku, magnezu, kwasów tłuszczowych (w tym, dzięki rybom, omega -3), witamin B, D, E, powinny w diecie dziennej stanowić 12 proc.
*Owoce i warzywa (w tym rośliny strączkowe), dostarczające witaminy A, C, E minerały takie jak wapń, magnez, żelazo, a także przeciwutleniacze i błonnik, winny wypełniać 33 proc. jadłospisu.
*Tłuszcze i cukry nie powinny przekraczać 10 proc. dziennej diety. Są one bowiem najbardziej skondensowanym źródłem kalorii.
Zamiast lustra
Doskonałym narzędziem kontroli tuszy i jednocześnie bodźcem do utrzymywania zdrowej diety jest obliczenie wskaźnika masy ciała, zwanego po angielsku body mass index (BMI).
Oblicza się go dzieląc własną wagę (w kg) przez wzrost (w m.) podniesiony do kwadratu.
Wynik poniżej 20 oznacza niedowagę, od 20 do 25 – wagę prawidłową, od 25 do 30 – lekką nadwagę, powyżej 30 – otyłość.
W zdrowym ciele…
Są pokarmy dobroczynnie wpływające na stan ciała i umysłu. Warto więc wiedzieć, że:
*na nasze serce doskonale działają m.in.: szpinak, brokuły, chude mleko, łosoś, fasola, kiełki pszenicy, serek tofu i szparagi;
*na przewód pokarmowy zbawczy wpływ mają: pestki słonecznika, kiełki pszenicy, kabaczek, kasza pszenna, czerwona fasola, chleb pełnoziarnisty;
*kości wzmacniają: sok pomarańczowy, jogurt naturalny, ryby – sumy, łososie, tuńczyki i śledzie wędzone a także szpinak i brokuły;
*odporność całego organizmu poprawiają: ostrygi, boćwina, kapusta, bataty, papaja;
*ochronę mózgu przed wylewem zwiększają: ziemniaki, kapusta pekińska, szpinak, banany, soki warzywne.
Komentarze
Szanowny Panie Piotrze, a propos warzyw…
Często traktuje się jako obowiązkowy (acz z lekka bezpłciowy) DODATEK do schaboszczaków et consortes, a jeśli przychodzi do przyrządzenia warzyw jako „dania głównego”- jest mały problem.
I teraz pytanie do Mistrza: jak przyrządzić BROKUŁY, żeby było ciekawie dla podniebienia, niebanalnie, zaskakująco? Żeby nigdy się nie znudziły. Albo szpinak?
Jak zrobić, by moim ulubionym warzywom organizm za jakiś czas nie powiedział: idźcie spać, już mi się znudziłyście!
Bardzo liczę na Pańskie sugestie i pozdrawiam.
P.S.
Gwoli ścisłości- zadając to pytanie nie idę na łatwiznę (bo przecież różnorakie przepisy można znaleźć choćby w Sieci). Chodzi mi o pewien klucz doboru brokułowego i szpinakowego „otoczenia”: co można, bo np. podkreśli smak, wydobędzie dodatkowe jego barwy, a co zupełnie go zepsuje, stając się kulinarnym nieporozumieniem.
To pytanie kieruję też do Blogowiczów.
(„-Pomożecie?
-Pomożemy!”)
😉
Pomozemy!
http://alicja.dyns.cx/news/Food_stuff/salmon/images.html
Szpinak i losos wedlug mojego eksperymentu, z ostrym serem, duzo czosnku, a szpinak ledwie sparzony.
Brokuly najlepsze zywe, z jakims sosikiem do umaczania, a jesli gotowac, to tylko przez moment.
W sumie chodzi o to, zeby tych warzyw nie zabic przez gotowanie „do smierci”, Chinczycy robia to swietnie w swoich potrawach (Azjaci w ogole), zeby warzywko bylo wrzucone na gorace, ale ciagle zywe.
A propos, swieze listki szpinaku mlodego swietnie sprawdzaja sie w roznego rodzaju pomieszanych slalatach zielonych. I przy okazji… czy ktos wie, co to jest rukola? To jest dopiero ale swietna salata!
Polecam cammembert w panierce( grubsze plastry), usmazony na oleju, rzucony na liscie rukoli – pycha!
Panie Piotrze!
Oprócz BMI bardzo ważnym wskaźnikiem jest WHR (skrót od angielskiego Waist to Hip Ratio, co w dowolnym tłumaczeniu oznacza w języku polskim stosunek obwodu talii do obwodu bioder). Otyłość ogólnie dzielimy na dwa główne typy: typu brzusznego (jabłkowego) i pośladkowo-udowego (gruszkowego). Prawidłowe wyniki nie powinny być wyższe niż 0,8 dla kobiet i 0,94 dla mężczyzn. To jest bardzo ważny wskaźnik dla takich osób jak ja, który ma wskaźnik BMI 20,428 i najmniejsze odkładanie się tłuszczu idzie mi natychmiast w brzuch, co przy bardzo szczupłej sylwetce jest od razu widoczne.
Następna uwaga – to jest popularny skrót ADEK. Oznacza on witaminy rozpuszczalne w tłuszczu, pozostałe rozpuszczają się w wodzie. Tłuszcz też należy jeść. To nie jest wróg człowieka.
Szczerze mówiąc przez całe życie miałem kłopoty z brokułami. Kombinowałem przede wszystkim, jak ugotować całość tak, aby kwiat sie nie rozleciał, a głąb był miękki. Jestem skandalistą blogowym i od razu mówię, że głąb bardziej mi smakuje niż kwiat. Niestety, doszedłem tylko do jednego wniosku. Odcinam kwiat i robię dwie niezależne potrawy. Może ktoś mi poradzi.
Odpowiadając Zielono mi – ja brokuły robię najczęściej:
1. kwiat ugotowany na parze, a głąb w sosie beszamelowym, bardzo często wrzucając do tego wszystko, co mam pod ręką: kawałki kiełbas, boczku, poszatkowane jajka na twardo, często ziemniaki – zapiekam,
2. uwielbiam zupę – krem brokułową,
3. duszę brokuły z odrobiną rosołu i białego wina,
I na koniec – najważniejsza sprawa – ruch. Panie Piotrze, przeczytałem kiedyś wypowiedź amerykańskiej specjalistki od żywienia, która może grubiańsko, ale prawdziwie powiedziała: CHCESZ SCHUDNĄĆ, TO MNIEJ ŻRYJ I RUSZ DUPĘ. Przepraszam, ale naprawdę tak powiedziała. Ja mimo 55 lat biegam 2 razy w tygodniu po lesie około 10 km, jeżdżę na rowerze i nartach biegowych w zimie. I patrzę z przerażeniem, że na ścieżkach spotykam ciągle te same osoby – innym się nie chce.
Przepraszam za takie długie pisanie.
A ja najbardziej lubię szpinak liściasty. Moze być surowy z winegretem i parmezanem. ASlbo z rodzynkami. Może też być smażony na oliwie z odrobina miodu pitnego.
Brokuły zaś smażone na oliwie i posypane wyciśniętym czosnkiem i płatkami migdałów.Zdejmuję z patelni gdy migdały są złote a czosnek wydaje silny aromat. Doskonałe są – i wspaniale się przy nich gawędzi – surowe (kwiat kalafiora także) maczane w różnych sosach. Jem to od dawna i nie znudziłem się. Czasem tylko zmieniam warianty. Smacznego!
PS.
Przy rozmowie brokułowej musi być delikatne białe wino, np. muscat albo portugakskie vino verde.
Cudo! I odczytał Pan moje myśli: miałam zapytać na końcu o wino, ale mi zupełnie umknęło, a już 2-go P.S.-a nie miałam serca dopisywać, żeby nie spamować. Wielkie wielkie dzięki!
Alicjo, błagam , nie podsyłaj takich zdjęć. To straszne. Próbuję pracować, a tylko się na nie gapię jak ciele na malowane wrota, a do obiadu (jem regularnie) muszę jakoś doczekać! 😉
Jej, czuję się tu (na tym blogu) jak w domu. A po pracy zakasam rękawy i do brokuło-dzieła!
Trzymajcie się!
Torlinie, też przepadam za brokułowymi kremami. I borowikowymi, ale to już inna historia. A co do rosołu- nie wiem, może to jakaś trauma z dzieciństwa: oka przyprawiają mnie o ciarki. To chyba pozostałość po przedszkolu. 😉
Torlinie,masz na prawde szczescie,ze tluszcze sie Ciebie nie trzymaja!!!
Ja pomierzylam ten „jablkowy” wskaznik, o ktorym piszesz i wyszlo 0,84.
Inny wskaznik BMI jest tez prawie dobry!!!!!!!!Zeby to wszystko utrzymac w przyzwoitych normach,musze wylac beczke potu na korcie i uwazac na to,co jem.
Moja dietetystka dodala,ze obliczajac powyzsze wskazniki,trzeba brac poprawke na wiek obzartucha!!
No, pora obmyslic menu na obiad.Pozrawiam serdecznie Ana.
Podobnie jak Torlin, brokuly gotuje na parze ( w calosci). Niezbyt glugo jednak, a do tego sos z ostrego sera.
A ze podobnie jak nasz Gospodarz ostatnie wakacje spedzilismy we Wloszech, nostalgia za uroczymi knajpkami i blogim obzarstwie w ninjejszych sklonila mnie ostatnio do komponowania jadlospisow na bazie kuchni wloskiej – no nie, nie codziennie.
Jako ze jestesmy w temacie dietetyczno-warzywnym, a kombinacji salatkowych jest tysiace dodam do tej liczby jeszcze jedna. Smaczna, dzieki krotkiemu gotowaniu – czy raczej obgotowaniu – warzywa nie traca swych wartosci, a na dodatek mozna ja przechowywac przez kilka dni w lodowce.
Przepis zaczerpniety z „The food of Italy” niejednokrotnie wyprobowany – serdecznie polecam.
Prosze sie nie zrazac – lista skladnikow teoretycznie dluga, czas przygotowania – 20 minut.
INSALATA DI RINFORZO
Skladniki:
250g marchewki
150g fasolki szparagowej
300g kwiatostanu kalafiora
1-2 glowka/ki czerwonej cebuli
600ml bialego winnego octu lub octu spiritusowego
1lyzeczka soli
1 lyzeczka cukru
1 listek bobkowy
SOS:
80ml oliwy z oliwek – extra virgin
2 lyzeczki soku z cytryny
1 lyzeczka posiekanych kaparow
1 zabek czosnku drobno posiekany (ale nie zmiazdzony)
KONCOWE DODATKI:
4 filety anchovy drobno posiekane
80g malych czarnych oliwek przekrojonych na polowki
1 lyzeczka posiekanej zielonej pietruszki
1-2 lyzeczki oliwy z oliwek – extra virgin
Marchew i fasolke pokroic w kawalki wielkosci malego palca, pokroic cebule w talarki, a kalafior podzielic na male czastki (ale nie za drobne).
Ocet, sol, cukier i listek bobkowy zagotowac z 500 ml wody, wrzucic marchew i gotowac 3 minuty, lyzka cedzakowa wyjac marchew do miski, a do garnka wlozyc fasolke. Gotowac 2 minuty. Po wyjeciu fasolki i przelozeniu do miski z marchwia, wlozyc kalafior wraz z cebula. Gotowac kolejne 3 minuty. Odcedzic i dolozyc do reszty ugotowanych warzyw. Schlodzic.
Wymieszac w salaterce skladniki sosu, polac schlodzone warzywa i delikatnie wymieszac. Tak przygotowana salatke mozna przechowywac w lodowce do okolo 2 tygodni.
Przed podaniem dodac KONCOWE SKLADNIKI i delikatnie wymieszac.
Podawac jako przystawke z grzankami lub jako dodatek do dania glownego.
Zycze smacznego, a teraz pedze do kuchni przygotowac tagliatelle z sosem z orzechow wloskich. Mniam-mniam…
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i kulinarnie
Echidna
Echidna!
Sądząc po opisie – wspaniały przepis.
Ale ja wracam cięgiem do swojego „brokułowego” pytania. Cały robisz na parze? Jak masz głąb miękki, to z róży nie robi Ci się mazia?
Torlin,
Nie, mazi zadnej nie ma bo gotuje krotko.
Umyty brokul z lekko podcietym przy koncu glabem (czasami podobnie jak w przypadku szparagow delikatnie usuwam stwardniala skore z glaba – ba, nawet zostawiam male listki przy rozy) w calosci wkladam do gornej czesci parownika. Gotuje okolo 10-15 minut.
A ja z przyjemnością chrupię brokuły na surowo w banalnie prostej sałatce: 1 brokuł pokroić na drobne różyczki (głąb wyrzucamy), dorzucić ze 2 średnie pomidory i od 2 do 4 ogóreczków małosolnych pokrojonych w kostkę (kiszone też mogą być), paprykę kolorową pokrojoną w paseczki, cebulkę, kukurydzy pół puszki i co kto jeszcze chce. Całość łączymy majonezem. Można dosolić (aczkolwiek ja wolę dorzucić więcej ogóreczków) i popieprzyć. Tak naprawdę, proporcje zależą od wielkości i smaku składników.
A teraz do Pana Piotra – nagroda doszła. Niestety, kiedy dotarłam do domu, zastałam pustą kopertę z nadrukiem POLITYKA. Nieco zdziwiona wszczęłam śledztwo w domu i okazało się, iż od kilku godzin kochani domownicy rozważają cóż będzie w niedzielę na obiad… A ja, czekam cierpliwie na swoją kolej do lektury.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Jakis czasowy metlik mi wyszedl – powinno byc 5 – 10 minut. Jak duzy to dluzej, jak maly – krocej.
Na marginesie – wiekszosc warzyw tak gotuje. Sa wowczas jedrne, chrupkie i utrzymuja swoj kolor.
A ugotowany w calosci brokul ladnie wyglada na polmisku, a co kto potem z nim zrobi na wlasnym talerzu to indywidualna sprawa spozywajacego.
Surowy tez jes smaczny (sprawa gustu i smaku rzecz jasna) lecz podobnie jak kalafior, skonsumowany w zbyt duzej ilosci powoduje raczej wybuchowe skutki.
Z kucharskim pozdrowieniem
Echidna
Szanowny Panie Adamczewski. Ma Pan u mnie krechę. Wczoraj robiłem sałatkę z mulami wg Pana przepisu. Zgodnie z przepisem dałem papryki na gorącą patelnię, skórką do góry, połówki, a kiedy po 10′ nie były nic a nic zbrązowione, przykryłem pokrywką i trzymałem dalsze 10. Skórka dała się zdjąć, spalenizna odciąć, tylko tego smaku papryki fumée za nic nie dało się wyciągnąć (a nie napisał Pan, że o to właśnie chodziło). Wie Pan co to znaczy na godzinę przed przyjściem gości zostać z ręką w nocniku, tfu, w popielniku. Wysłałem syna po nowa paprykę i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem a nie przepisem podpiekłem ja na obrotowym ruszcie i dalej było ok. Zdąrzyłem z małym poślizgiem. Ale te nerwy! W dodoatku syn jeżdżąc w poszukiwaniu czerwonej papryki zgubił dokumenty samochodu – dowód rejestracyjny i ubezpieczenie, więc jeżdżę dziś bez papierów. W związku z powyzszym domagam się zadośćuczynienia za poniesione straty moralne i fizyczne albo rzucę na Pana 10-dniowe (bo bardziej mściwy nie jestem) przekleństwo, aby wszystko się Panu przypalało. Wyrazy szacunku. Sindy.
Ps. sałatka palce lizać