Nakarmić Anglika
Kilka dni temu otrzymałem list z Instytutu Kultury Polskiej w Londynie, który planuje zorganizowanie studyjnej podróży po Polsce angielskich krytyków kulinarnych. Poproszono mnie o konsultacje w tej kwestii. Anglicy mają spędzić w naszym pięknym kraju pięć dni i w tym krótkim czasie powinni rozsmakować się polskich daniach tak, by z entuzjazmem o nich pisali w swych gazetach i tygodnikach.
Przewidziano też trasę podróży, która rozpocznie się w Warszawie i będzie prowadzić przez Podlasie do Puszczy Białowieskiej a potem w dół mapy, czyli do Krakowa.
Drugim elementem podróży – poza odwiedzaniem restauracji – mają być wizyty u producentów doskonałych (a przy tym nieznanych w Wielkiej Brytanii) polskich wyrobów spożywczych.
Po głębokim namyśle, sięgnięciu do notatek odświeżających pamięć smaku potraw zjadanych w najodleglejszych a miłych zakątkach i wsparciu się przewodnikami, sporządziłem listę adresów. Przedstawiam ją wszystkim Czytelnikom z myślą, że przy okazji zechcą tam wstąpić, by sprawdzić czy mój wybór był trafny.
A jeszcze było by lepiej byście Kochani tę listę uzupełnili o swoje propozycje, nieznane a dobre adresy, podali pominięte przeze mnie potrawy, które Anglikom koniecznie ale to koniecznie należy podać i.t.p, i.t.d.
Słowem stwórzmy razem przewodnik kulinarny po Polsce, z którego także i my, tutejsi smakosze, będziemy mogli korzystać.
Wyruszamy więc z Warszawy na północny wschód.
# W drodze do Białegostoku Karczma Rzym w Kiermusach www.dworek.com.pl
Malowniczo położona , wewnątrz bibeloty z dworków sarmackich, jest też do obejrzenia zamczysko. Produkty własne: kiełbasa, bigos, smalec, zupa grzybowa, schab faszerowany kurkami w z sosem borowikowym, jagnię z pieca, lin w śmietanie z grzybami, bażanty.
# Restauracja Carska w Białowieży www.restauracjacarska.pl
Można tu zjeść pasztet z dziczyzny z jałowcem i marynowanymi owocami, pielmieni z farszem rybnym i mięsnym, pieczony jesiotr na rydzach, polędwica z jelenia z domowymi kluskami, marynowana szynka z dzika w czerwonym winie.
# Tatarskie Jadło w Kruszynianach tel. (0 85) 710 8460
We wsi Tatarów polskich rodzina tatarska prowadzi restaurację ulokowaną w pobliżu meczetu. Podają w niej kołduny w rosole, kiszkę ziemniaczaną i babkę ziemniaczaną oraz pierekaczewnik czyli rodzaj strudla z mięsem lub serem.
# Tejsza w Tykocinie tel.(085) 7187750 tejsza.restauracja.w.interia.pl
W tej restauracji podają dania żydowskie: gulasz z młodej wołowiny na słodko z warzywami, kreplech pierożki z mięsem i cebulką, kugel – babka ziemniaczan.
W Warszawie:
# Restauracja Polska Różana www.restauracjapolska.com.pl tel. (022)8481225 ul. Chocimska 7
Najlepsza kuchnia polska w Warszawie, piękny wystrój i najładniejszy ogród. Dania popisowe to: borowiki z patelni, zrazy Radziwiłłowskie.
# Dom Polski www.restauracjadompolski.pl ul. Francuska 11 tel. (022) 6162488
Wystrój i kuchnia jak w dworku u herbowego wuja. Doskonałe pasztety, ryby w galarecie, placki ziemniaczane z łososiem, żur z prawdziwkami.
# Siedem Grzechów ul. Krakowskie Przedmieście 45 tel. (022) 8264770
Wystrój warszawski ale przedwojenny. Zjeść trzeba przede wszystkim tatara z polędwicy, podsmażaną kaszankę, sarninę, szarlotkę na gorąco.
W Krakowie:
# Wierzynek www.wierzynek.pl Rynek Główny 15 tel. (12) 4249600
Najstarsza restauracja Krakowa po latach zapaści wraca do dobrego poziomu. Dania staropolskie.
# Restauracja Copernicus ul. Kanonicza 16 tel. (12) 4243400
Jest tu danie rzadkie – wspaniała grasica cielęca z grzybami, a także pyszne: królik z rozmarynem i łosoś bałtycki w jarzynach.
# Pod Aniołami www.podaniolami.pl ul.Grodzka 35 tel. (12) 4213999
To ulubiona knajpka i Krakusów i przybyszów z przebrzydłej Warszawy. Ale nawet ci ostatni zachwycają się takimi daniami jak pierogi ruskie i wszelkie inne, pstrąg po pastersku, rosół z kurzą nóżką, oscypek z rusztu ze śliwkami.
***
Producenci chętnie przyjmujący gości to :
# Autor rewelacyjnych nalewek Karol Majewski Staropolskie Nalewki w Łomiankach pod Warszawą www.nalewki.pl nalewki@nalewki.pl
# Producent najlepszych miodów pitnych Maciej Jaros w Tomaszowie www.pasiekajaros.pl jaros@pasiekajaros.pl
I nalewki i miody pitne są w świecie nieznane. Ich produkcja jest bardzo interesująca, a producenci to uroczy i ciekawi ludzie.
A teraz gdzie jedziemy, co jemy i czym popijamy?
Komentarze
Gratuluje bloga, jestem od dzis Pana czytelnikiem: blog Media Cafe ?Polityka” zasmakowała w blogach (http://mediacafepl.blogspot.com/2006/08/polityka-zasmakowaa-w-blogach.html)
Nie wiem, może za bardzo jestem tutaj czepialski, ale jeśli mają być polskie dania, to restauracja, w której podawana jest tatarska i żydowska kuchnia nie pasuje tu za bardzo?
Ależ drogi Ciekavy,
pasuje jak ulał. Przecież przed wiekami Polska była nazywaną Rzeczpospolitą wielu narodów. I Żydzi i Tatarzy byli i są obywatelami polskimi. Ich kuchnia wrosła na trwałe w nasz pejzaż kulinarny. Część ich dań uznaliśmy za swoje i chwalimy się nimi przed światem. Np. sernik, piernik, ryba po żydowsku.
Proszę spróbować tych smakołyków. Smacznego. P.Ad.
Co do umieszczenia w „polskich smakach” kuchni tatarskiej i żydowskiej jestem jak najbardziej za. I popieram tu Pana Piotra.
pozdrawiam
pLACEK PO BIESZCZADZKU ORAZ ZUPA CZOSNKOWA PRZED WETLINĄ (CZARCI DWÓR CZY TEZ JAR?) ORAZ TAKIŻ PLACEK POD NAZWĄ WĘGIERSKI W BARZE MIESZCZACYM SIE PRZY SKLEPIE JOANNA W KUDOWIE ZDROJU
Panie Adamczewski
W przyszlym roku wybieram sie z grupa znajomych Francuzow na kilka dni do Polski.Francuzi, wiadomo lubia dobra kuchnie.Dzieki Panu dzisiejszemu zapiskowi mam juz trzy adresy dobrych resteuracji w Krakowie. A moze ma Pan cos do polecenia we Wroclawiu.
Mala prosba; Chcialabym wczesniej zaserwowac im tutaj we Francji pierogi z miesem i kapusta. Czy jest jakis dobry sposob aby je odgrzac na drugi dzien, tak aby wygladaly apetycznie ? Wazne jest aby tez ladnie wygladaly przy podaniu.
Zapraszam Pana do Bretanii, ryby i owoce morza do wyboru.
Panie Piotrze, tylko prosze ostroznie dobierac liste dan,bo ostatnio w Anglii sporo sie mowi o zbyt tlustej diecie,ktora szkodzi na zdrowko.Nic po nic Jami Olivier zmienial cale menu w szkolach,bo dziciaki grube jakies…ostatnimi czasy.Zeby Ci Anglicy od naszych tlustosci nie pochorowali sie za bardzo!!!! To tak na wszelki wypadek…serdecznosci Ana.
Panie Piotrze,
proszę koniecznie pamiętać o polskim chlebie. Myślę, że można byłoby znaleźć jakąś przyjazną niewielką piekarenkę i poczęstować gości jeszcze ciepłym (wiem, że niezdrowy ale pyszny przecież!) pachnącym chlebem. W końcu nawet Mick Jagger jest wielbicielem tego przysmaku … Pozdrawiam!
Dziękuję za odpowiedź (i literacki przykład, którego nie znałem) w kwestii wódczanej. Gdyby mi było dane przeżyć taką przygodę jak Pańska, pewnie miałbym poważniejsze problemy. Wchodzenie na Pański blog (że o stronie www nie wspomnę) to zaiste uczta u Lukullusa (dla ciała i dla ducha – tyle się można dowiedzieć). Żałuję, że nie mogę uzupełnić Pańskiej listy, gdyż po Polsce podróżuję rzadko, a i to mam szczęście (raczej nieszczęście) trafiać głównie na rzeczy ledwo nadające się do jedzenia. Dlatego podane przez Pana „namiary” są dla mnie bezcenne.
Nie wiem, niestety, gdzie można dobrze i ciekawie zjeść w moim rodzinnym Poznaniu, bo nie bywam w restauracjach od lat. Wiem gdzie kiedyś można było, ale to wiedza nieprzydatna, bo tych miejsc już nie ma (np. restauracji w hotelu „Bazar”, rest. „Smakosz”). Słyszałem tylko, że dobrze karmią u p. Magdy Gessler na Starym Rynku. Zainspirował mnie Pan jednak do nadrobienia zapóźnień, więc jak tylko znajdę coś ciekawego, natychmiast zdam sprawę.
Mam taką swoją listę dobrych miejsc na gastronomicznej mapie Polski, ale głównie na południe od Warszawy, więc z przyjemnością dopiszę do niej adresy od p.Piotra. Sądzę jednak, że jeżeli już Angole wybiorą sie do Krakowa, to mogliby podjechać te kilkanaście kilometrów do „Nowiny” w Głogoczowie, bo i miejsce piękne i kuchnia staropolska takoż. Natomiast zakazał bym im wstępu do „Chłopskiego Jadła”. Te restauracje tak strasznie obniżyły loty w ciągu ostatnich kilku lat, że wstydzę się iż kiedyś, przed kilku laty, pochwaliłem ich pstrąga z patelni. Obecnie jest to katastrofa do tego stopnia, że zakopiańską filię zamknieto w wyniku kompletnej plajty.
Pozdrowienia dla p.Piotra
Nakarmic Anglika, wedlug moich, starych i pewno nieaktualnych wspomnien, nie powinno byc trudno. Z tego co pamietam to wyjatkowo monotonna i nieciekawa kuchnia. Moze Pan Piotr sprostuje i poda kilka atrakcyjnych receptur.
CIEKAWY. W jeszcze gorszej sytauacji jest Ameryka. Nie ma wogole amerykanskiej kuchni. Jednego dania nie ma. File mignon z krowki to pomysl francuski, a hamburger – niemiecki. Wloska, chinska, polinezyjska, eskimoska -tylko nie amerykanska. I jakos to idzie. Moze i Polsce nie zawadzi tatarska i zydowska ? O szczupaku w zalewie z rodzynkami, o karpiu i farfelkach w bulionie nie zaczne, bo z tesknoty oczy slina zachodza i nie bede w stanie skonczyc, ale tatarska szczerze polecam. Ajran – lekki napoj na podkwaszonym mleku ( jogurt ?), z plasterkami ogorka i szczypiorku, dobrze schlodzony – zbawienie w goracy dzien. Plow – dlugi ryz gotowany z kawalkami baraniny i/lub kury, z jarzynami, w specjalnym kociolku (jak wielki wok) i jarzynami. Jedza wszyscy z tego kociolka, choc eleganckie serwisy stercza po kredensach, siedzac wokol na poduszeczkach i nabierajac plow palcem wskazujacym, serdecznym i kciukiem, okraglym ruchem po krawedzi kociolka – nawet jedno ziarnko nie spadnie ! Czebureki – wielkie pierogi z miesem, na ostro, gotowane i lekko podsmazane, albo deep fried. Kumysu – dziesiatki rodzajow. Kumysem leczy sie wszystko, zaleznie jak jest spreparowany (ziola i okres fermentacji): zmeczenie, pragnienie, przeziebienie (tak !), impotencje, i co by nie bylo. Kielbaski z koniny na ostro, na slodko… Wystarczy, za duzo by bylo. Tak, do tej pory, jedza prawdziwi Tatarzy, mowiacy swoim jezykiem, praktykujacy islam, doskonale wyksztalceni, wzor czystosci i porzadku. Polecam ich jedzenie pod warunkiem, ze gotuja Tatarzy i obsluguja Tatarzy.
ELA. Pierogi, na drugi dzien, mozna lekko podsmazyc z odrobina cebulki, albo rzucic na max pol minuty do goracego oleju (deep fry). Temperatura oleju jest dobra, jesli wrzucony don okruch chleba natychmiast zrobi sie ciemno brazowy. W przeddzien – ulozyc je oddzielnie na plotnie, zeby sie nie pozlepialy. Mozna zlekka pokropic chinskim Hoisin przed podaniem.
Copernicus zapewne fantastyczny, bo prowadzony przez tych samych właścicieli co Pod Różą i Amarone, a tam można się rozpłynąć… ceny niestety też wysokie. W Carskiej byłam akurat w zeszłym tygodniu, klimat cudowny, mogę polecić sandacza na szpinaku i lody waniliowe z ciepłymi malinami, natomiast Tatarskie Jadło zupełnie mnie nie poruszyło, uważam ze zupełnie średnie…
A to moje typy :..
Karczma Regionalna w Wysowej Zdrój, Beskid Niski :.. fantastyczna kuchnia z zacięciem łemkowskim, zabieram tam wszystkich znajomych jeśli tylko jesteśmy w okolicy (z Nowego Sacza to ok. godziny drogi), pyszne zupy :.. kiesełycia czyli całkiem inny żurek, kapuśniakowy war ze zlepieńcami, fantastyczne dania z ziemniaków, np. kindziuk gdzie indziej znany jako kiszka ziemniaczana, genialne mięsiwa, regionalne piwo Siołkowa (browar Grybów), no i najlepsza orzechówka jakiej zdarzyło mi się spróbować…
Na pierogi tylko do Ratuszowej w Nowym Sączu, rózne rodzaje (np. z kiełbasą, z kaszą gryczaną, z makiem, etc.)
W Bieszczadach można podziwiać cudowne krajobrazy i zajadać się ziemniakami z bundzem i ziołami w schronisku pod Małą Rawką, na deser fantastyczne naleśniki z jagodami i piwo z jajem (przepyszne!)
Ach, jeszcze a propos Rzeczpospolitej Wielu Narodów :.. restauracja Sodas w Puńsku (niedaleko Suwałk) z kuchnią litewską, jadłam tam lepsze cepeliny (kartacze) niż na Litwie i fantastyczne maślane ciasto Simtalapis z makiem… przy okazji można gościom pokazać skansen, galerię ludową i Muzeum Etnograficzne.
No i powstaje piękny przewodnik po smakowitych zakątkach i miejscach.
Oczywiście, że Anglikom łatwo zaimponować polskimi daniami ponieważ ich własna kuchnia jest dość okropna. Ale przyznać trzeba, że w Wielkiej Brytanii jest taki wielki wybór knajp i knajpeczek różnych narodów, iż tubylcy mogli już nauczyć się wielu smaków. Ale co polskie, to polskie. W tym oczywiście i tatarskie, i żydowskie, słowem – rodem z RP.
A kiełbasa z koniny od dawna za mną chodzi. Będę musiał poszukać sklepów z wyrobami końskimi. Jeszcze parę lat temu były…
Dobry ajrin (oczywiście z doskonałego jogurtu) zaś ostatnio piłem w warszawskiej restauracji libańskiej Samira przy Al.Niepodległości (recenzja będzie w 34 nr Polityki).
Do Głogoczowa, do Nowiny, oczywiście warto by zajechać choćby na zająca. Ale czy zdążą Anglicy – nie wiem.
P.Ad.
Panie Piotrze, jesli Pan nie zna, to sie Pan posmieje, a jesli Pan zna, to prosze mi wybaczyc te wredna stara anekdotke: Trzy najkrotsze ksiazki swiata ? English cooking, Russian good manners and Italian war heroes. Do tatarskich dan trzeba jeszcze dodac „manty”, oryginal – koreanskie „man do” – pierozki z miesem, deep fried, kruche, ostre, znakomite. Zamiast szukac konskiego sklepu, lepiej zapytac Tatarow. Na pewno wiedza. I jedza. Czy w Warszawie sa Tatarzy – imigranci z Krymu, Tazdzykistanu, Kazania ? Polecam. Warto.
Bardzo serdecznie pozdrawiam. Okon.
LUBLIN
Dorzucam „Magię” z rozpływającym się w ustach, wybitnie doprawionym carpaccio z łososia, pierogami z sandaczem i szpinakiem oraz w „Pod złotym osłem” znkomite roladki z łososia z tuńczykiem w sosie chrzanowym. Pyszna kawa mrożona z bakalimi.
I koniecznie Jarosław. Zdaje sie , ze restauracja Grodzka, w kazdym razie tuz przy rynku. Tiramisu palce lizac. I cala reszta -niebo w gębie.
Szanowny Panie,
Chyba popełnił Pan błąd. Wydaje mi się, że Wierzynek nie jest najstarszą restauracją w Krakowie, został on bowiem założony po 1945 r. jako lokal dysponujący nadzwyczajnymi możliwościami zaopatrzeniowymi, szczególnie w zakresie mięsa. Po prostu w swoim czasie komuszki założyły lokal dla „lepszych państwa”, próbując nawiązać do tradycji wiele razy opisanego obiadu, który podobno miał miejsce w r. 1364. Miejsce miał, ale raczej nie w tej kamienicy, która nie jest taka stara – zwłaszcza fasada. Starszymi – bo pamiętającymi czasy przedwojenne – są na pewno restauracje Hawełka i Wentzel oraz lokale hotelowe: w hotelu Grand i w Hotelu Francuskim.
Zarówno restauratorka jak i encyklopedie podają datę 1364 i nazwisko Mikołaja Wierzynka jako założyciela lokalu i dynastii. Było to w Krakowie? Było! A w której kamienicy…Pozwólmy wszystkim w to wierzyć, bo historyjka ładna. A PRL swoje zasługi ma w innych dziedzinach życia. Nie wydaje mi się też taki makiawelizm (zakładanie knajpy dla lepszych państwa)prawdopodobny. A zresztą już nie ma tych ludzi i tego ustroju. Zajmujmy się więc rzeczami przyjemnymi i smakowitymi.
Jest w Wenecji Poste Vecchie – niech będzie w Krakowie Wierzynek tamtej knajpki równolatek.
Świdniczanka , czyli Anglikom i co młodszym Polakom ku nauce, starszym dla przypomnienia
Tam, gdzie bili się o srebrną patelnię
Założony w 1954 roku Świdnik to podobno perła socrealistycznej architektury. Restauracja Świdniczanka zaś to perła dawnej kuchni. Silący się na PRL restauratorzy, których w Polsce coraz więcej powinni przyjeżdżąć tam na nauki.Tak, tak, na ścianie Świdniczanki (jak nazwa wskazuje, w Świdniku pod Lublinem) wciąż wiszą dyplomy uznania dla ?kierownictwa i załogi? oraz srebrne patelnie, o które zakład bił się w latach siedemdziesiątych. Zdziwienie gości pamiątkami, ?szatnią obowiązkową? i pamiętającym jeszcze Gierka wystrojem i bukiecikami sztucznych kwiatów na stołach kelner (obowiązkowo w białej koszuli, muszce i kamizelce) kwituje niedowierzaniem: przecież tak było zawsze. Państwo natomiast ? co gwarantujemy po kilkudziesięciu wizytach w restauracji ? z niedowierzaniem przyjmiecie niezrównany smak potraw i nieprzyzwoicie niskie ceny. Bez zbędnych zdań – karta dań (w kształcie wydłużonego prostokąta z prostą, maszynową czcionką oczywiście) imponuje. Smak jedzenia ? również. Proste, choć ładnie podane, z obowiązkowym ( a jakże) jarmużowo-marchewkowym garnirem. Z przystawek warto spróbować ?śledzia w śmietanie z majonezem? (3 zł), dwóch płatów dobrze wymoczonej ryby muśniętych pysznym białym sosem, o którego dobroci decyduje również posmak jabłek, które są jego składnikiem. Dla wielbicieli regionalizmów kuchennych ? lubelski forszmak (5 zł), rodzaj gęstej zupy zrobionej z kawałków wędlin, zielonego groszku, pomidorów i sporej ilości kwaszonych ogórków. Może być jako gorący starter (o pardon ? to słowo tam nie pasuje ? przekąska ) lub jako pierwsze danie. Smaczny jest również żurek po świdnicku (4,50zł), dobrze przyprawiony czosnkiem lub zupa pomidorowa (3 zł), może trochę zbyt śmietanowa. Z drugich dań, których w karcie jest kilkadziesiąt, do wyboru do koloru, wybrać można jednak zestaw obowiązkowy. Dla nas jest to albo ?pieczeń wołowa z kluskami śląskimi i surówką z kiszonej kapusty? (10 zł), gdzie rozpływająca się w ustach wołowina tworzy z sosem i pozostałymi składnikami dania rozkoszne połączenie bądź ?wątróbka wieprzowa z cebulką? (8 zł), podana z ziemniaczkami maźniętymi bułeczką tartą z masłem i buraczkami zasmażanymi. To danie ? cud, bo zarówno wątróbka ? z zewnątrz chrupka, wewnątrz niezmiernie delikatna, jak i świetnie przyrządzone buraczki (można kupić je na wynos ? jak Państwo spróbujecie, to zrozumiecie dlaczego to ważne) smakują rewelacyjnie. Podobnie jak i inne dania, których ślad w polskiej gastronomii (aż ciśnie się na usta: w polskich zakładach żywienia otwartego) powoli ginie. Bo gdzie indziej można zjeść ?zraz po węgiersku z kluskami kładzionymi? (10 zł), ?sztukę mięsa w jarzynach? (10 zł) czy rumsztyk w sosie pieczarkowym (10 zł) ?
Nie znaczy to jednak, że Świdniczanka nie ma wad ? ot chociażby taką, że w weekendy zamyka się o 18 tej!!! Ale trudno, zawsze można pójść na spacer po ?mieście śmigłowców
Panie Mariuszu,
tekścik, że mucha nie siada. Wspaniały. Natychmiast po powrocie z urlopu udam się na wycieczke do Świdniczanki. Zamówię wszystko co tu zostało zareklamowane i zdam sprawozdanie, by i inni uczestnicy blogu mogli mieć frajdę. A może nawet zechcą też wybrać się na wycieczkę.
Polecam w Krakowie resturacje staropolską, kresową Jarema na placu Matejki, porównując z Wierzynkiem i Pod Aniołami, bije obie na głowę. Wszystkie odwiedziałam. Kolejność dla mnie jest taka: Jarema, Pod Aniołami, Wierzynek.