Wino w lecie – ważna rzecz!
Już gromadzę nowe zaopatrzenie piwniczki winnej w letnim domu. Przy okazji sięgnąłem do dobrych rad udzielanych mi przez znakomitego winiarza. Niektóre z nich przypominam tu i prezentuję parę ulubionych butelek.
Na aperitif wybieramy wino białe, pobudzające apetyt, zwiększające wrażliwość smakową, orzeźwiające czyli wytrawne bądź perliste albo nawet musujące. Te same wina białe mogą towarzyszyć lekkiej przekąsce lub też potrawom z owoców morza i ryb.
Nieco cięższe wina białe doskonale pasują do dań z drobiu i wszelkiego innego białego mięsa. Do tego typu win zaliczyć można austriackie rieslingi, francuskie sancerre czy inne wina z górnego biegu Loary. Wśród włoskich win do tej grupy zaliczamy pinot bianco czy weneckie soave.
Są też białe wina aromatyczne, które zazwyczaj dojrzewają w beczkach. Te wina to białe burgundy, alzackie gevurtzraminery, kalifornijskie chardonnay, lub muscaty. Te wina, dość ciężkie jak mówią znawcy, mogą nawet zastąpić wina czerwone i towarzyszyć wszelkim mięsom czyli uczestniczyć nie tylko na wstępie przyjęcia aż do deserów.
Lagrein z Górnej Adygi
Wina różowe (nie powstają one ze zmieszania win białych z czerwonymi), które swą delikatną i subtelną barwę zawdzięczają krótkiej fermentacji moszczu, zanim barwnik wydobywający się ze skórki zaczął dobrze działać, są często winami – wbrew pozorom – mocnymi. Dotyczy to zwłaszcza win hiszpańskich.
Towarzyszyć one powinny potrawom z ryb i owoców morza. Doskonałe są zwłaszcza w upalne letnie dni ponieważ pija je się bardzo oziębione w niskiej (8 st. C) temperaturze.
Wielkim wzięciem w naszym kraju cieszą się wina różowe z Prowansji, Langwedocji i południowej Hiszpanii, a także lekkie i perliste różowe niemieckie.
Ponieważ wina te nie dojrzewają w beczkach miewają na ogół bardzo owocowy aromat i smak. Takie są np. różowe austriackie, które dość intensywnie pachną malinami, z którymi przecież nie maja nic wspólnego.
Barolo uważane za wyjatkowy rarytas
Wina są wrażliwe na temperaturę. Jedne rozkwitają pełnią swych aromatów i smaku w wyższej temperaturze a inne wymagają silnego schłodzenia. Wino podane w niewłaściwej temperaturze może całkowicie rozczarować, będzie całkiem inaczej smakować niż wówczas gdy jest właściwie schłodzone.
Bardzo mylące jest określenie temperatura pokojowa. Zazwyczaj bowiem w mieszkaniach temperatura oscyluję wokół 20 st. C a to jest wręcz zabójcze dla każdego wina. Określenie to ukuto w dawnych czasach gdy w pokojach panowała temperatura około 15 st.
Chianti i szampan na letnią kolację
Najwłaściwsza temperatura dla poszczególnych rodzajów wina to:
Szampana, wina musujące i białe słodkie należy podawać gdy osiągną od 6 do 9 st.C;
Różowe i białe wytrawne ? od 8 do 11 st;
Młode czerwone wina o owocowym smaku ? od 12 do 15 st.;
Wina czerwone, beczkowe ? od 16 do 17 st.;
Porto ? 18 st.
Czasem zdarza się, że po otwarciu butelki człowiek odczuwa przykry zapach a po spróbowaniu niemiły smak. Wina bowiem (ok. 10 proc. całej produkcji) potrafią psuć się. Jeśli z butelki wydobywa się stęchły zapach wilgotnej kory a w smaku wyraźnie czuć korek, wino takie należy wylać lub zwrócić kelnerowi do wymiany. Nie nadaje się ono nawet do kuchni.
Czasem z kieliszka wydobywa się zapach nieświeżych jajek lub kozy. Takie wino można uratować parokrotnie przelewając je z karafki do karafki. Gdy się dobrze dotleni – traci przykrą woń. Można je pić, choć zapewne już nie z taką przyjemnością.
Czasem miłośnicy wina stykają się z trunkiem pachnącym przejrzałymi jabłkami. Takie wino, po dłuższym dotlenianiu, nadaje się do spożycia.
Kolejnym trudnym do wytrzymania zapachem jest zapach octu. Takie wino należy używać w kuchni do sałat bądź też marynat. Nigdy do picia.
Komentarze
zdaje się, że na tej sobotniej kolacji będą głównie wina chilijskie, bo Pan Kowal dostał transport od przyjaciela, który ma tam winnicę (albo raczej winnice)
To Wam sie lepiej powodzi niz za Bismarcka, kowal, szofer, wina z zaprzyjaznionej winnicy w …Chile… mam nadzieje, ze przyjaciel kowala nie pochodzi z Niemiec
dorotolu, na moje wyczucie, to wszystko efekt ciężkiej pracy byłego niesłusznego ustroju – patrz: Antoni hrabia Chłapowski –
http://www.centrumhipiki.com/getdoc/fd722f6a-a8c0-4cf6-9c01-ad371422f0a6/cel
Wow!!!!http://www.palac-jaszkowo.pl/, fakt faktem Zabo, ze bylo mu dane polaczyc hobby z praca a to najwiekszy luksus na swiecie
http://www.palac-jaszkowo.pl/
Zadzwonił telefon. Damski głos najpierw po francusku, potem po szwajcarsku zapowiedział przyjazd męża do „obejrzenia tego opla” 😯 Poznałam po głosie i numerze na wyświetlaczu – żona Tunezyjczyka, ta z wąską szczelinką na oczy 👿 Posłałam oboje do Mekki 😎
Na gorące lato polecam różowe Tavel.
Witam wiosennie i słonecznie. Życzę miłego i „owocowego” dnia. 😆
Ja też nareszcie muszę ruszyć swoje 4 litery i zabrać się do świątecznych porządków, póki słońce pięknie grzeje i świeci. 😀
Żabo, Dorotol, bardzo mnie ucieszyły Wasze „sznureczki”, nawet nie wiedziałam, że potomek hr. Chłapowskiego jest w Polsce. A nie da się ukryć, że to nazwisko przywołuje u mnie ciepłe uczucia szacunku. Jednak i w naszym narodzie byli i są ludzie mądrzy, żałuję, że mieli i mają tak mało naśladowców.
Gospodarzu, przez Pana będę szukała mniejszych sklepów z winami, może w mniejszym sklepie (typu: „Świat win”) uzyskam fachową radę, bo zaczynam (przez Pana i Blogowiczów) przekonywać się do win. Może wieczorem sprawozdam czy mi się udał zakup. 😆
Mój pan doktor od stanu sercowego zredukowal nadal ilosc liczbe i ilosc leków i dal prochy od podagry. Mam brac trzy dni i gwarantowanie minie. Po pierwszym razie juz nic nie bolalo ale mam zjesc wszystko do konca. Dodal do tego, moga wystapic halucynacje. Wtedy kropelki nasenne i moge dalej spac. Wczoraj przyslal na przeszpiegi Ojca Marcelego z potezna walówka z kuchni klasztornej. Otrzymalem generalne rozgrzeszenie, ze jako chory moga a nawet powinienem zapomniec o jakimkolwiek poszczeniu. Wzialem i usnalem momentalnie. I co ja widze prosze szanownej wycieczki. W pieknej sali, skad nadaja koncert noworoczny, pelno ludzi. w tym z przodu znajome oblicza blogowe. W programie bolero Ravela. Mój ulubiony utwór. Wychodzi smutny pan na scene i zapowiada, ze ze wzgledu na gwaltowny przemarsz wojsk u dyrygenta koncert nie odbedzie sie, chyba, ze ktos z sali móglby go poprowadzic. Nie ze mna takie numery pomyslalem. Kiedys trzeba zaczac.
Wylazlem na scene, podszedlem do pulpitu z tym oparciem jak Karajana, wprawna dlonia ujalem batute i poprosilem o próbe instrumentów. Troche zmienilem usadowienie orkiestry i zapowiedziale, ze maja patrzec na koniec paleczki jak w swiety obrazek. Dodalem, ze zaczynamy tak cichutko zeby prawie niczego nie bylo slychac potem ma narastac tempo i glos, zeby ludzi wyrzucalo z foteli.
No i zaczelo sie cichotko, nie dla gluchych i stopniowo wlaczalem instrumenty i przyspieszalem. Nagle przed pulpitem dyrygenta pojawia sie pieknie wystrojona tancerka. Publike zamurowalo. Tanczyla to bolero jakby w zyciu nic innego nie robila. Do tanczenia to bolero Ravela jest najwyzsza klasa. Kiedy zakonczyl sie wspanialy final publika wprost oszalala. Na scene wylazi Ojciec Marceli i uswiadcza, ze tak to Bolero nie zostanie juz nigdy wykonane. On jest skrzypkiem z wyksztalcenia i zna sie na muzyce
Potem wzial paleczke, zlamal na pól, kazal nam kleklnac kazdemu dal polówke i poblogoslawil. Obudzilem sie z wrzaskiem bo chcialem jeszcze ale musialem wziac kropelki i spalem do rana jednym ciagiem ale bez halucynacji
Zyczac pieknego dnia przyjalem zaproszenie na obiad tym razem od malzonka pani Fordziny.
Pan Lulek
Witajcie,
Nemo, możesz przybliżyć mi ten język szwajcarski? Na codzień komunikuję się ze Szwajcarami (klienci) po francusku i angielsku, koleżanki po niemiecku i po włosku. Szwajcarski jakoś nas ominął…
wyrwalam z kopyta, posprzatalam zawalony przez zimowe odstawianie balkon i wigor mnie opuscil czyzby wieczorny i jutrzejszy i pojutrzejszy deszcz, nie to diabli
Pan Lulek ćwiczy przed „Prima aprilisem”; niech ćwiczy. Może przyznamy mu honorowy tytuł Łgarza I Wielkiego?
Lubię białe wina jak wiadomo – reńskie, alzackie, ukochane węgrzyny, a i Panalulkowe, austriackie mi smakowało.
Już liczę dni do wyjazdu w Żabie Błota. Przyjadę w niedzielny wieczór i zastanę Żabę ciężko skacowaną? Trzeba będzie zabrać coś na klina chyba.
Ewo,
nie wiem, czy nie znając niemieckiego zauważysz różnice między językami, może wypróbuj na koleżankach ten kurs szwajcarskiego dla kibiców piłkarskich 😉
ewa,
ty się zaraz doigrasz….
Ewo,
z tym schwajcarskim to wyobraz sobie tak, ze ktos o powaznym schorzeniu gardla czy krtani probuje mowic poprawnie po niemiecku.
Oko do Nemo, a calej reszcie: Dzien dobry!
pepegor
Polecam Château PICHON-LONGUEVILLE BARON DE PICHON Pauillac – jedyne 430 z flaszke. I najlepsz, ze afrykanskie Drosdy-Hof za 25 bylo lepsze. To sa jaja drodzy panstwo.
A tak wogole jak ktos nie ma piwnicy na winka to pozostaje chyba tylko spozywanie na bierzaco?
nie mówiłem?
Doroto,
mój balkon nie posprzątany i na razie nie będzie, z ważnego powodu. Dziś znowu wstałam o świcie 😯 (czyżby już „senile Bettflucht”?) i wiecie, co zaobserwowałam? Dwie śliczne sikoreczki odbyły najpierw inspekcję naszego balkonu, a potem w kilku kursach odlatywały z dziobami pełnymi kocich kłaków wyskubywanych z derki przykrywającej styropianowe pudło z jabłkami. Małe sikorzątka będą miały puchowe łóżeczko 😉 Moje koty mają bardzo jedwabiste i puchate futerka 😎
Bareya – a jak ktoś nie ma pieniędzy na piwniczkę z winami to co? Tylko na bieżąco i najwyżej 3-4 butelki w zapasie
Nemo oczywiscie taki powod jest bardzo wazny a lozeczko bedzie chyba najwygodniejsze w okolicy
Na bieżąco też można.
Nawet nie trzeba trzymać w zapasie. Wystarczy kupować w dużych butelkach, żeby nie trzeba było dwa razy latać…
Albo kupować w kartonach z kranikiem.
Oj, naszła mnie ochota na coś hiszpańskiego, najlepiej z bąbelkami. Może Cava?
Ale to chyba niezbyt dobrze zaczynać dzień i pracę od odkorkowywania butelki 🙂
Aaaa… szwajcarski na tej zasadzie… ;-). Dobra, przyjmuję.
Nemo co juz posialas w ogrodzie?
Kto jeszcze chce nasiona na kabaczki? Bardzo dobre, pisalem tu juz o tym.
Wczoraj wyslalem Alicji i zostaly mi jeszcze cztery pestki. Jesli ktos jest zainteresowany, to prosze sie zglosic.
A moze ktos ma doswiadczenie z trzymaniem wina w domowej blokowowidowiskowej piwnicy?
albo w winiarce….
Najważniejsza przecież jednak jest temperatura w momencie spożycia
Przy większej ilości gości (na przykład chrzciny albo rocznica), żeby sobie głowy nie zawracać czerwone wina wstawia się na pół godziny przed podaniem do lodówki a białe z niej wyjmuje.
Ewo,
na jakiej zasadzie? 😯 Nie wierzysz, że to osobny język 😯 😉
piwa i wina trzeba dobrze pilnować, nigdy nie zostawiać bez opieki 😎
Nemo – Osobisty też uważa,że z różowych najlepszy jest Tavel.
Jako kochająca i lojalna żona mam to samo zdanie 🙂
Marku- informacje o szykujących się wystawach odnotowane.
Prosimy o konkretne terminy,jak już takowe będą wiadome.
Czujemy się zaproszeni na uroczyste otwarcie.Mamy nadzieję,
że stosowne trunki będą podawane w odpowiednich temperaturach
i w odpowiednich ilościach. Z Joilnkiem oraz pozostałymi chętnymi
umówimy się na wspólną wycieczkę do Ostrołęki.
Liczymy na wyrafinowane doznania estetyczne oraz kulinarne 😀
ALe nie bój się – trochę wałówki wrzucimy też do bagażnika.
Może również schłodzonego Tavela !
Jest jeszcze retoromański
Ach ponownie o winach. Juz od samego czytania o nich w lepetynie krecic sie zaczyna . A coz dopiero, kiedy przekroczy sie miarke podczas upojnego lata. Te efekty, mam nadzieje zna wiekszosc cycatych i pisatych.
Kto ma dosyc nastepnego dnia i cierpkiego jezyka i zawrotow glowy i wypijanych duzch ilosci plynow, polecam narkotyk, ktory sam w sobie nie jest zlosliwym. Na dodatek wydziela przyjazne hormony. Potrafi rozbudzic z dyrygenckiego snu. Po zazyciu jego jestes zwawy. Chce ci sie zyc na nowo. Dobrze robi na nerwy i tysiackrotnie lepsze jest toto od kokainy.
Dawno jej nie zazywalem i wystepowac zaczynaja u mnie objawy nadajace sie do natychmiastowego leczenia. Zatem na dzis wieczor zaplanowalem dzialania uspakajajace. Pakowanie sprzetu: i deseczki i trzech spadochronow i dwoch garniturow i butow do tanczenia na deseczce i jeszcze wielu innych drobiazgow potrzebnych do tego, by adrenalina wydzielala sie w jak najwiekszych ilosciach.
Zgromadzilem nawet juz dwie garscie srodkow przeciwbulowych. Nie pozwole by jakies glupie bole w kregoslupie byly przyczyna nie wydzielania sie adrenaliny w moim organizmie.
Wierzcie mi, jak chcecie albo i nie, ale nie wino nie piwo i nie woda (przez o z kreseczka) lecz adrenalina to ostatni zdrowy joker w zyciu na tej planecie.
Czy Michał już u nas gościł? Chyba tak, bo nie antyszambruje. Tak, czy inaczej – witam!
Byłam z mieście po grabie, grabki, widły i inne takie do grabienia trawnika i do g
Nemo jak zwykle ma racje. I z tym jezykiem tez. Szwajcarski to taki jezyk, ktory potzrebuje nawet w szwajcarskiej telewizji napisow 😆 😆 😆
cd: …noju. Pogoda piękna, tak się rozmarzyłam, ze zapomniałam zamówić kwiaty na sobotę. Myślę o jakiejś kombinacji frezji z tulipanami, ale nie wiem co w ogóle mają. Na razie idę malować deski impregnatem, a trawnik zostawiam panience
Gościłem, ale bardzo przelotnie 🙂 Niemniej, wszystkich witam serdecznie.
Dzień dobry Szampaństwu.
http://alicja.homelinux.com/news/Chicks.jpg
Idę doczytać komentarze 😉
Dziędobry na rubieży. Ach, jakie słoneczko, mniód. Zauważyłam, że panowie ogrodnicy wycięli mi jedną pnącą różę przy ziemi. Może podmarzła, a może należy dać im w dziób. Idę zobaczyć, co zakwitło od wczoraj. Fiołki dopiero rozprostowują listki – siedziały, bidule, pod największą zaspą.
Żabo z kwiatami? … dobrą butelkę zanieś … 🙂
Pan Lulek to ma sny … ale dobrze, że na jawie znajomi go podkarmiają ….
Danuśka ma rację Marku … my tam byśmy chętnie jakąś Twoja wystawę obejrzały i wypiłoby się za sukces kolegi .. 😀
U nas w ogrodzie oprócz krokusów,które pokazały już kwiaty,
powyłaziły tulipany. Póki co sa malutkie,ale jest ciepło, więc
mamy nadzieję na ciąg dalszy.
U mnie świtanko i jakiś ptaszek okrutnie nadaje ćwiru-ćwiru, ustaje na chwilę i znowu nadaje. Mnie to nie przeszkadza, przeciwnie wręcz, czuje się, ze jakby… wiosna?
U mnie zieleń pojawia się późno, około maja, więc każdy zwiastun chętnie witany.
Wina różowe to mój własny zajzajer z rabarbaru, a nie jakiś tam, jak mnie lenistwo opuści, to może w tym roku zrobię.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Wino_rabarbarowe/
Nemo,
W pracy nie mam możliwości posłuchać. Posłucham dopiero wieczorem. Komentarz z „zasadą” dotyczył wypowiedzi Pepegora.
O retroromańskim słyszałam od koleżanki z Vaud – ponoć niezbyt popularny dialekt (zwłaszcza wśród młodych), używany głównie przez starszych ludzi. Ale jest oficjalny.
Nemo,
koleżanka mówiła o romanche (rumantsch). Po prostu, zastanawiałam się czy ten język mialaś na myśli.
Alicjo- to oprócz obrazków, daj nam jeszcze proszę jakieś
konkrety, co do produkcji tego wina z rabarbaru.
Ładny ma kolor !
Ewo,
retoromański (rumantsch) rzeczywiście jest językiem oficjalnym, mimo że włada nim ca 30 000 osób. Regionem, gdzie retoromański panuje jest Graubuenden czyli Gryzonia na pograniczu z Austrią i Włochami czyli daleko ode mnie.
Kto zgadnie, o czym jest ten tekst?
Bab noss, ti che es en tschiel,
sanctifitg? vegnia tes num;
tes reginavel vegnia (tar nus),
tia veglia daventia,
sin terra sco en tschiel.
Noss paun da mintgadi d? a nus oz,
ed ans perduna noss debits,
sco era nus perdunain a noss debiturs.
E n’ans maina betg en empruvament,
ma spendra nus dal mal.
To nie Ojcze Nasz przypadkiem?
Retoromański obejmuje 7-8 dialektów znanych w sumie może 80 tys. osób. Dla celów oficjalnych (pisma urzędowe, napisy, teksty na banknotach) został stworzony (przez jednego profesora) język rumantsch grischun.
Michale,
oczywiście 😀 Założę się, że znasz to po łacinie 😉
Szczerze mówiąc, strzeliłem 🙂 Po prostu jako przykład dziwnych języków często podaje się Ojcze Nasz 😉 Albo kolędy.
Danuśka,
23-litrowy pojemnik. Rabarbaru mniej więcej (tego już pociętego)1/3 w pojemniku.
Puszka (dwie, trzy, jak kto chce) soku winogronowego i malinowego (zagęszczony, bez „prezerwatyw”, czyli środków konserwujących).
Zagotować wodę… hm, ja to robię na oko, czyli 10 litrów wody + mniej więcej 5 kg cukru na tyle litrów, a najlepiej miodu, lub pół na pół.
Tym gorącym zalać rabarbar. Wystudzić.
Dopełnić pojemnik przegotowaną, zimną wodą, dodać paczkę drożdży winnych, niech to zacznie bulgotać.
Powinno się winnie i burzliwie bulgotać przez pierwsze parę dni – postawić w ciepłym, ale ciemnym w miarę miejscu.
Po tygodniu ściągnąć cały nastaw oprócz rabarbarowych badziewi – do porządnej butli, dopełnić przegotowaną wodą i niech to sobie spokojnie bulgota (ciemne miejsce) przez 2 miesiące albo i więcej.
Mniej więcej w lipcu można spożywać, mocno oziebione.
Przechowa się w piwnicy mniej więcej do roku, ale u mnie znika, zanim skończy się lato 🙄
Podałam wersję wytrawną, zawsze można sobie dosłodzić. Bardzo dobrym pomysłem jest dodanie kilku lasek (bez skojarzeń, proszę!) kredy szkolnej, czy jakiejkolwiek kredy – kreda łagodzi kwasotę rabarbaru. Wykorzystałam ten pomysł i faktycznie wino jest wtedy *gładsze* jakby.
Maliny i winogrona – ten skondensowany sok, to mój pomysł, można też dodać nieco soku jabłkowego, też stosowałam. Ot, żeby urozmaicić.
Nemo,
Na bazie francuskiego i włoskiego też da się to rozgryźć… Chociaż te 2 języki też bazują na łacinie.
To samo w języku mojego kantonu czyli po berneńsku
Üse Vater im Himmu,
Heilig isch dy Name.
Dys Rych söll cho u dy Wille gscheh
im Himmu u uf der Ärde.
Gib is hüt üses tägliche Brot
U vergib is üser Schulde.
O mir wei dene vergäh,
wonis öppis schuldig sy.
Füehr is nid i d Versuechig,
sondern erlös is vom Böse
Wüu dir ghört ds Rych u d Chraft
u d Herrlichkeit i Ewigkeit.
Żabo (11:24)
To malowanie trawników wciąż jeszcze się praktykuje?
Kieduś używano do tego rekruta – teraz panienek…
Ciekawe, czy to ktoś zrozumie albo przynajmniej zgadnie o czym mówi ten wiersz mojego ulubionego berneńskiego poety:
weiteresweichsei
nei
mirweikeis
weitereshertsei
nei
mirweikeis
weiteresschpieguei
neidanke
weiteramändkesei
nei
mirweikeis
wasweiterde
😉
Zbliża się Wielkanoc.
Przychodzi Jezus na ostatnią wieczerze, patrzy a tam balanga na całego, wszyscy piją, bawią się w najlepsze. Jezus przeciska się między ludźmi i pyta jednego z apostołów:
– co to za impreza, skąd mieliście pieniądze na to ???
– Ja tam nie wiem 🙄 podobno Judasz coś sprzedał…
To mi wygląda na jakiś dadaizm 😉 Chyba nie ma w tym za dużo sensu.
Alicjo – dzięki, zatem czekamy na rabarbar !
Do Jolinka,Małgosi i Barabary wysłałam pocztę.
Dadaizm jak najbardziej 😀 ale sensowny.
W szwajcarskim hotelu lub pensjonacie, przy śniadaniu:
weiteresweichsei – moechten sie ein weiches Ei? – Chcecie )chcą państwo) jajko na miękko?
nei – nein – nie
mirweikeis – wir moechten keines – nie chcemy
weitereshertsei – moechten sie ein hartes Ei? – Chcecie jajko na twardo?
nei – nein – nie
mirweikeis – wir moechten keines – nie chcemy
weiteresschpieguei – moechten sie ein Spiegelei? – chcecie jajko sadzone?
neidanke – nein, danke – nie, dziękuję
weiteramändkesei – moechten sie am Ende kein Ei? – Nie chcecie w końcu jajek w ogóle?
nei – nein – nie
mirweikeis – wir moechten keine – nie chcemy
wasweiterde – was moechten sie denn? – czego więc państwo sobie życzą?
Fonetycznie zrozumie to natychmiast każdy niemieckojęzyczny Szwajcar 😉
Nemo, a to po jakiemu? Znasz taki język? Staroniemiecki? (to kawałek Carmina Burana Orffa):
– Swaz hie gat umbe –
Swaz hie gat umbe,
Daz sint alles megede,
Die wellent an man
Allen disen sumer gan!
– Chume, chum, geselle min –
Chume, chum, geselle min,
Ih enbite harte din,
Ih enbite harte din,
Chume, chum, geselle min.
Suzer rosenvarwer munt,
Chum un mache mich gesunt
Chum un mache mich gesunt,
Suzer rosenvarwer munt
– Swaz hie gat umbe –
Swaz hie gat umbe,
Daz sint alles megede,
Die wellent an man
Allen disen sumer gan!
Doczytałam 🙂
Córasek zrobiła wczoraj kolacyjnie trzy różne pizze, wszystkie bardzo dobre, znacznie lepsze od moich produkcji. Jadłam z dumą i ze smakiem. Ludzie, jak mi dobrze 😀
Nisa, to chyba jest tzw. starodolnoniemiecki. Carmina Burana była jeszcze pisana starofrancuskim.
cytat 1:
Przy okazji sięgnąłem do dobrych rad udzielanych mi przez znakomitego winiarza. Niektóre z nich przypominam tu…
cytat 2:
Szampana, wina musujące i białe słodkie należy podawać gdy osiągną od 6 do 9 st.C
—————————
Ten „znakomity winiarz” musiał być strasznie nabąblowany, być może miał również czkawkę i seplenił.
Dzięki, Michale. Znajomy chór miał nie lada zagwozdkę, jak toto wymawiać. Jakoś dali radę ostatecznie… 🙄
Carmina Burana Orffa to tzw. kantata sceniczna z tekstami średniołacińskimi (6-15 wiek) i średnio-wysoko-niemieckimi (Mittelhochdeutsch) językiem z okresu 1050-1350. Orff wybrał swoje teksty ze zbiorów gromadzących średniowieczną antologię utworów poetyckich pisanych również starofrancuskim i prowansalskim. Teksty znalezione w klasztorze Benediktbeuern, zostały spisane z początkiem XIII w. na pergaminie przez dwóch skrybów, ale połączone w jeden foliał dużo później, przez co są trochę nie po kolei i prawdopodobnie brakuje sporej części.
Z wymową tego cuda to rzeczywiście mogą być problemy. Coś mi się wydaje, że nawet naukowcy mogą nie wiedzieć do końca, jak to szło 🙂
Gdyby ktoś na serio szukał jak wymawiać Mittelhochdeutsch, to tutaj poważna mediewalistka podaje dokładne informacje
Czego się dziwicie – XIII w. W Kórniku kuypowaliśmy reprint „rozprawy o piciu kawy” z początku XVIII w. Po polsku i tłumaczone ze „szlacheckiej łaciny”. I co? I żeby dobrze zrozumieć człek sobie musiał na współczesną polszczyznę po cichutku przekładać. Nie obcy język i niezbyt odległy w czasie. O dziwo – poetów XVI wiecznych tłumaczyć sobie nie musimy.
W linku podanym przeze mnie są akustyczne próbki do wysłuchania, również tej pieśni podanej przez Nisię.
Do poprzedniego komentarza nie dopisalem, ze ta tanczaca to byla oczywiscie Jolka. Zjadlem obiadzisko i za chwile udaje sie na zasluzona drzemke.
Zeby mi sie tak przysnila Carmina Burana. Piekne wykonanie slyszalem w wykonaniu Bejarta. Teraz chcialbym zeby przysnil mi sie Blekitny Mandaryn w wykonaniu baletu z udzialem jak sie domyslacie Jolki w roli glównej. Ówczesna Alicja Boniuszko napewno moglaby sie schowac ze wstydu. Nie mówiac o Janinie Jarzynównej – Sobczak, choreografce w Operze Baltyckiej.
Pieknych popoludniowych snów
Pan Lulek
Słuchanie baletu – nowe zajęcie Pana Lulka 😉 Życzę udanej drzemki 🙂
zlewie krwi,
co Ci nie pasuje w podanych temperaturach win?
Jest taka zasada, że białe NIE ZA ZIMNE, a czerwone NIE ZA CIEPŁE. Wino białe o temperaturze poniżej +6 st.C traci cały bukiet i jest tylko kwaśne 🙄
Czerwone powyżej +20 staje się alkoholowo-prostackie.
Wino przed napełnieniem kieliszków powinno mieć temperaturę o 2 stopnie niższą niż przewidziana temperatura do picia. Zanim zostanie wygłoszony toast, wino osiągnie optymalną temperaturę 🙂 O ile nie będzie to toast gruziński 🙄
Dawalem te probki kolezance /miejscowa/ i nic z tego nie zrozumiala. Aczkolwiek, ja zaczynam cos kapowac, ale calego nie przetlumacze. Teraz sobie trzeba wyobrazic, ze ta wersja jezykowa miala jeszcze, jak w Szwajcarii, pelno lokalnych odmian. Nie dziwne wiec, ze Luter, aby przetlumaczyc biblie na jezyk ludu, musial dopiero stworzyc jednolity jezyk.
Pepegorze,
mediewaliści wszystko przetłumaczyli:
Was hier im Reigen geht,
Sind alles Mägdlein,
Die wollen ohne Mann
Diesen ganzen Sommer gehn.
Komme, komme, Geselle mein!
Ich erwarte dich so sehr,
Ich erwarte dich so sehr.
Komme, komme, Geselle mein!
Süßer, rosfarbener Mund!
Komm und mache mich gesund!
Komm und mache mich gesund,
Süßer rosafarbener Mund!
Was hier im Reigen geht,
Sind alles Mägdlein,
Die wollen ohne Mann
Diesen ganzen Sommer gehn.
Co tu w korowodzie krąży
To wszystko są panienki
Chcą tak bez męża
Krążyć całe lato
Chodź, chodź mój kawalerze
Tak bardzo na ciebie czekam!
Słodkie różane usta
Przyjdźcie i ozdrówcie mnie!
wolne tłumaczenie na polski: nemo 😉
Zważywszy, że chór musi utrzymać rytm narzucony przez Orffa, sprawa doprawdy nie jest prosta!
http://www.youtube.com/watch?v=rum_XokgZlI
Bardzo przyjemne 🙂
Dla zlewu krwi:
http://www.chateauloisel.com/etude/temperature-vin.htm
Alino,
to jest świetny link. Zapamiętałam sobie 🙂
na dworze porywisty halny, temperatura powyżej 21 stopni 😯 Jutro ma być zimno i deszcz. Chciałam dziś spalić obcięte stare pędy jeżyn, ale przy tym wietrze … 🙄
Doroto,
nie zasiałam jeszcze nic, bo okazuje się, że najpierw muszę nabyć odpowiednie nasionka.
o szwajcarskiej mowie sporo dzis. tez dorzuce kropelke 😆
szwajcarska para checkuje w recepcji hotelu
recepcjonista: wher do you come from?
maz: from switzerland
zona: co on powiedzial?
maz: on chce wiedziec, skad my pochodzimy, powiedzialem mu ze pochodzimy ze szwajcarii
recepcjonista: from wher in switzerland?
maz: bern
zona: co on powiedzial?
maz(lekko zirytowany): chodzi o miasto naszego pochodzenia. powiedzialem ze my z bern jestesmy
recepcjonista: ach bern, tam mialem najgorszy sex w mom zyciu
zona: co on powiedzial?
maz: on mowi ze cie zna
A u mnie wiosna na calego, pchaja sie kwiaty na calego. Moja dawno zmarla ciocia Myszkiewicz opowiadala kiedys historie Dziadka do Orzechów i baby wielkanocnej. Spózniona opowiedz o wpisie z konserwy którym nas kiedys obdarowywali Gospodarze polujac na rekiny. Jesli mi sie przysni to opowiem Wam osobisty zwiazek z tym baletem. Historia dawna i jak to w moim zyciu skomplikowana. Otrzymalem pocztowa przesylke a w srodku starannie opakowana butela pod tygtulem „Pan Tadeusz” rodem z Zielonej Góry. Stoja sobie dumnie na jednej pólce obok siebie.
Pan Lulek
Pod rozwagę niechlujnym
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1502967,1,polszczyzna-za-trudna-dla-polakow.read
…hm… „basic polish”?
Szostkiewicz nie zna polskiego określenia na „basic polish” ? 🙄
… też jest chlujem-niechlujem…
Przeczytałam. Wydało mi się znane, chyba z blogu Szostkiewicza. Autor ma rację, ale na swoim blogu też bywa niechlujny 😉 Niemniej jednak co jakiś czas przypomina, że jest polonistą i członkiem jakiejś rady językowej 🙄 Wytyka ludziom, że życzą sobie „miłego dnia” 😯
W komentarzu pod artykułem jeden internauta poprawia drugiego pisząc sam „…mimo, że…” 😉
„Basic Polish” ma pewnie pokazać: look, znam angielski 😎 😉
Ojejku, a ja dosc czesto zycze „milego dnia”! Co jest w tym niewlasciwego? Nemo, dlaczego panu Szostkiewiczowi to sie nie podoba? Napisz, prosze.
Alina… 😉
O właśnie… look.. lukam lukam i co widzę? Nico 😯
http://www.youtube.com/watch?v=eQG50g1wRfQ
Pyry miały ogromnie intensywny dzień : niespodziewane wizyty, listonosz z „Atlasem oceanów”, starsza poczłapała do apteki ( bo ma widać za dużo pieniędzy) potem przyjechała Inka z ładunkiem słoików dla Żaby, a ja sobie wymyśliłam bardzo pracochłonny obiad, czyli bitki wołowe w warzywach. Słowo daję – dopiero 18.oo, a ja jestem padnięta, śnięta jak ryba bez wody i najchętniej szukałabym miejsca do spokojnego zejścia z tego świata. A może to zmęczenie wiosenne?
Alicjo 😉 😉
Dzisiejszy temat sympatyczny a przeczytalam przed chwila, ze czerwone wino zawiera bardzo cenna molekule resveratrol, ktora dobrze wplywa na system nerwowy i krwionosny, zabezpiecza przed rakiem, zapaleniami i niektorymi wirusami, slowem „cudo natury”!
Kalendarz ścienny dla Alicji 🙂
http://mocoloco.com/fresh2/2010/03/23/gregor-calendar-by-patrick-frey.php
Nemo, jak jest halny po szwajcarsku???
Dodzwoniłam się do kwiaciarni. Mają tulipany, żonkile i irysy. Jeszcze astromerie. Frezji brak.
W sobotę zapowiadają deszcz. Już mnie łupie w kolanach. Poza tym malowanie bardziej mnie zmęczyło niż wiercenie dziurek i wkręcanie śrubek.
Rzeżucha urosła bardzo ładnie i gęsto. Na wszelki wypadek posiałam kolejną porcję, może ta nie wytrzyma do Świąt? Metoda z przykrywaniem „zasiewu” woreczkiem foliowym sprawdza się doskonale, robi się taka mini szklarnia.
Nisiu, w ramach halnego, jak to pon redaktor wypytywał gazdę w deszczowy dzień:
-Gazdo, a jak wy nazywacie taki deszcz? – za oknem ledwie siąpiło,
-A, wicie, mzawecka.
– Gazdo, a ten teraz?
-Aa, descyk.
– O, gazdo, już nieźle pada, to jak nazywacie taki?
– A, dysc.
-Ojej, ale pada! Gazdo, a to jak nazywacie?
– E, e, sikawica!
Rozpadało się potężnie, redaktor drąży dalej:
– A taką ulewę to jak nazywacie?
Gazda spojrzał przez okno:
– O, ku..wa, ale leje!
ło matko, u mnie tylko snieżyczki na górce 🙄
Marek,
dlaczego ja mam sie Patrykiem przejmować?
ja tam wolę markiem, który, wiadomo, poszedł na jarmarek… 😉
Nisiu – Nemo pewnie kolację je, a wiatry tego typu nazywają się fen na calutkim, bożym świecie (wiatry fenowe). U nas halny. Kiedyś napisałam balladkę dla moich Jantarów o halnym. Taki jakiś refren tam był :
Gdy po Tatrach chodzi halny,
świadek Janosika chwały,
wtedy tańczy noc (la, la)
śpiewa chwałę Janosika
po upłazach,
po żlebikach,
Janosika moc (la,la)
No dobra…
zupa z bobra, a jeszcze lepsza z wieprza.
Sprzęt ciężki stanął naprzeciwko i wiadomo, że chałupa stanie za chwilę. Odgłosy wydaje też… no ale jak trzeba, to trza
Udaję sie do lodówki, bo trzeba po pierwsze uprzątnąć, po najpierwsze toast o zwykłej niezwykłej… to co? zdrowie?
za zdrowie wędrowca na szlaku! – to tak dla odmiany
Tu wiatr halny, tam fenowy a chodzi ciagle o to samo tyle, ze z odmianemi
A my sobie toastujemy
Toast !
Pan Lulek
gdzie ten yyc, o rok starszy, się zapodział? W Basi oczach zatonął?
Mialo byc jutro ale ze wzgledu na kod 4eed, bedzie dzisiaj. Na poludniu Polski jest góra Zar a tam szkola, wtedy szybowcowa. Jedna pani wielka amatorka pilotazu poszla na sloneczko opalac sie jak je Pan Bóg stworzyl. Usnela na cieplym sloneczku. Przechodzacy góral przykryl kapelusikiem owlosione miejsce. Inny idacy ta sama droga skomentowal.
,,,”Ale chlopa wessalo”….
Biore swoje kropelki na sen l podagre i ide do lózeczka
Zdrowiejacy
Pan Lulek
Nisiu,
halny u nas nazywa się Föhn i jak Pyra napisała – nazwa jest dosyć międzynarodowa,a wywodzi się podobno z łacińskiego „favonius” poprzez retoromański „favuogn”, skrócony do „fuogn” aż doszedł do staroniemieckiego „phonno”, a ponieważ pojawiał się głównie w niemieckojęzycznych rejonach Alp, to i ta nazwa umocniła się i rozpowszechniła po świecie 😉 Wiatry fenowe o szczególnym charakterze mają też swoje nazwy lokalne.
Alicjo,
Szostkiewicz o sobie:
„…Jak polonista z wykształcenia i były wieloletni członek Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk (…)
Moja prywatna językowa walka z wiatrakami skupia się od lat na ,,anglo-makaronizacji? polszczyzny, czyli zalewie kalek z potocznej angielszczyzny tam, gdzie nie ma to żadnego praktycznego uzasadnienia (np. Miłego dnia! lub W czym mogę pomóc?, Jeszcze raz)…”
Cytat jest dosłowny. Jak polonista 😯
Ja bym poszła dalej.
Dzień dobry – kalka z Guten Tag
Dobry wieczór – kalka z good evening
etc.
To prawda. Za moich czasów (ładnie to brzmi) słyszało sie „czym mogę służyc” a tera to wszyscy chcą pomagac…
Panie Lulku, a ja słyszałam, ze to było na Rusinowej 😀
Solvitur acris hiems grata
vice veris et FAVONI…
Niech mu ta będzie fen. Ja to podejrzewałam, bo i w Karkonoszach wiuwa fen. Halny to tylko z hal, panocku.
Co do polonistycznych rozterek, co z czego kalka, to mnie tam wsio ryba, jest natomiast coś, co mnie doprowadza na zmianę do szału ze złości i z rozpaczy. To powszechnie u nas używana angielska transkrypcja rosyjskich nazwisk. Jest to zjawisko tak idiotyczne, że zęby bolą. Nasz język jest z rosyjskim spokrewniony, angielski za czorta nie. Potem są takie idiotyzmy, że facet się nazywa Biełow, a my go czytamy Below. Biełka jest dla nas Belka. Breżniew… lepiej nie mówić. Bresznew? Ludzie, może by się ktoś ze mną stowarzyszył w krucjacie na rzecz logiki? 👿
No to bede dalej uzywac tego „milego dnia” a teraz dobranoc i przyjemnych snow 😉
Alina@15:25
jeden z wielu portali powielających bzdurne informacje.
Szampan, nazwijmy go zwyczajnym, powinien być degustowany w ca 10°C
lub wyżej. Im lepszy tym wyższa temperatura. Jako ciekawostka: Anselme Selosse serwuje swoje szampany w temperaturze 15-16°C. Ten sam portal
http://www.chateauloisel.com/visite/champagne-selosse.htm.
Odnośnie vins liquoreux simples ou non simples proszę samodzielnie przetestować – jedna lamka w 8°C druga obok w 12°C.
Przy szampanie trzeba trochę bardziej uważać; rynek jest zdominowany przez koncern LVMH z córkami. Proponuję zatem np. Egly-Ouriet Brut Tradition, cena bardzo przystępna ca ? 16,50, and the same procedure.
Mnie do szału doprowadza rusycyzm „dwie godziny czasu mi zeszło na…” ten czas jest tam potrzebny, jak koszula w wiadomym miejscu, jakby godziną można było też zmierzyć – ja wiem? – masę, ciężar, odległość?
Ta maniera Nisiu, która Ciebie tak irytuje, to maniera neofity – nagle wszyscy w Polsce udają, że nigdy rosyjskiego się nie uczyli, nie znają, nie rozumieją; no, chyba, że za pośrednictwem angielskiego…
Logika logiką, a zrobiłam sobie tak: kromkę chleba zwykłego posmarowałam masłem tak cienko, jak tylko się dało, na to położyłam cieniutkie plasterki myśliwskiej, piekną czerwoną paprykę, a na paprykę gorgonzolę dolce. Wsadziłam to do opiekacza: mam taki w formie pudełka, ma spirale grzejne na dole i na górze, tak że grzanka jest na ruszciku pośrodku. Spód się zrumienił, serek rozpłynął – sypnęłam szczypiorkiem, świetne było na śniadanie (w liczbie dwa…). Na kolację zamiast papryki dałam plasterki jabłka i znowu gorgonzolkę na wierzch. Nie sypałam szczypioru, bo mi nie pasował do słodkiego championa. Trzeba STRASZNIE uważać, bo gorgonzola uwielbia spływać na rozżarzoną grzałkę i robić zadymę w domu.
Jest świetne.
? 16,50 to Euro !6,50
I jak już o mulecie mowa – to ja reaguję jak typowy torro na słówka „siano” i „Szmal”, o czym (niestety) wiedzą moje Wnuki i używają do wnerwiania Babki
No właśnie, Pyro, no właśnie. Anglik skona, a nie wypowie prawidłowo słowa Breżniew albo Szyszkin, albo (hehe) Most Błogowieszczenskij – my poradzimy sobie na luziku, pod warunkiem, że napiszemy to PO POLSKU.
Most Blagoweshtchenskij. Hehe. Haha. Hoho.
Albo jakoś tak.
😆
Nie, na końcu musi być y! I w środku v.
Most Blagoveshtchenskiy.
Fajna zabawa, swoją drogą.
Tschyzhyk – Pyzhyk gdzye ty byl?
Na Phontankye vodku piyl.
4114
Jak się rozpędzę, przetranskrybuję Yevgeniya Onyegina. 😆
I Wojnę i pokój.
Idiotę.
Braci Karamazow.
Zbrodnię i karę.
Borodino!!!
Trzymajcie mnie!!!
Och, wystarczyłoby czytać Okonia vel Kleofasa 😉 On też ruskiego nye ponyimayet 😉
Obejrzałam sobie ( i wysłuchałam) pana senatora (PIS) Skorupę. I – wiecie – poczułam takie brzydkie, wstrętne, samozadowolenie : oto odezwał się cham z Chamów – sam LUD w najczystszej postaci.
A MNIE TO NIE DOTYCZY
Czy pamiętacie, jak mówiłam, że Janosik Nędza Litmanowski to pyszny typ literacki, ale całe Podhale pełne Janosików, to ciut za dużo na Pyrowe zapotrzebowanie? O, i wyszło na moje
Och, Nemo, Ciebie to się pięknie transkrybuje na wszystkie języki! 🙄
…a dajcieżesz święty spokój temu polskimu języku… 😉
I tak wyjdzie na moje, Nemowe, Pyrowe, ASzyszkiewiczowe… i ogólnie, na nasze 😉
…Dorotola nie pomijając!
Kiedy, Alicjo, fajny mamy język, bogaty i dający wiele możliwości! Lubmyż go więc, ach, lubmyż! 🙄
Senator Skorupa był przed chwilą w Szkle. Mocny człowiek!
Maniera dotyczy nie tylko rosyjskiego. Ja kiedyś usłyszałam „Hajdenbarg”, no, o kogo chodziło?
O, zaskoczyłaś mnie, nemo. Okoń vel Kleofas doskonale mówi po rosyjsku, może transkrypcję ma zamerykanizowaną?
… ja tam się nie znam, Nisiu 🙁
A zwłaszcza na nowopolszczyźnie 🙄
Żarty *żarciami*, ale jak czasem sobie takie tam dla *naprzykładu* Teleexpress czy coś pooglądawszy, to… ja chyba zapomnieć język polski i nowego się nie nauczyć 🙁
Qu’est-ce que senator Skorupa, ze ośmielę się zapytać?
Pyro teraz już wiesz dlaczego nie chciałem mieszkać na stałe wsród „Ludu w najczystszej postaci” 🙂
Żabo – jak Ciebie lubię, to nie będę ćwoka cytowała – przeczytaj sobie na TVN24 albo onet.pl; albo nie czytaj przed nocą, bo się może przyśnić.
udaje sie na pierwsze spanie, milej nocki
To lepiej pójdę popatrzeć co konie robią. Przestawiłyśmy Nobla, stoi teraz koło Forevera, tak jak juz kiedyś stał, cos im się pozajączkowało, bo tłuką się aż boksy jęczą. A cały dzień łażą po jednym pastwisku i nic do siebie nie mają.
Teraz jakaś podejrzana cisza.
Miałam rację, ze cisza podejrzana. Na szczęście niegroźnie. Nobel otworzył sobie boks i poszedł zwiedzać podwórze. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie zrobić kolejnej roszady i gdzieś go zamknąć, ale dałam spokój, niech sobie łazi. Noc bardzo jasna i wielkie halo wokół księżyca. Ciepło nieprawdopodobnie: +12*C i wiatr zdechł.
http://www.youtube.com/watch?v=LPI4J4-_Tn0
Ja juz do niczego nie chce sie wtracac ale cytowany fragment wierszyka brzmi nastepujaco:
….” czyzyk pyzyk, gdie ty byl,
a obszczezytie wodku pil,
wypil odnu, wypil dwie
zakrutilo w golowie”….
Pan Lulek
Żabo,
ubolewam, źle się wyraziłam. Hrabia Franio vel Okon vel Kleofas konyeshno ponyimayet, no on sovsyom Amerikanyets 😉
Trzeba jednak być wyrozumyalym wobec kogoś, kto nie potrafi przestawić klawiatury na polskie litery 😉
…odin dwa czetyrie piat
wyszoł zajczyk poguljat
wdrug ochotnik nadjeżdżajet
i zajczika ispugajet 🙁
Pif paf ajaj oj …
paduchajet zajczik moj 🙁
Pjanyi kon u Żaby? 😯
U mnie poobiednio i wieczorowo wcześnie.
Jerzor pojechał do sklepu po różne takie tam… skrzyneczkę mandarynek zakupił. Ładując do samochodu zakupy, postawił skrzyneczkę…no, tam gdzie zwykle, na dachu. I pojechał do dom (jakby powiedziała moja Babcia) 😯
Skrzyneczka z mandarynkami gdzieś sie … pogubiła 🙁
Panie Lulku, z Petersburga przywiozłam wersję następującą:
Czyżyk – Pyżyk, gdie ty był,
na Fontankie, wodku pił.
Wypił riumku, wypił dwie,
zakaczałos’ w gołowie.
Czyżykami Pyżykami nazywano studentów uczelni nie pamiętam jakiej (chyba ekonomicznej), która znajdowała się obok rzeczki Fontanki. Studenci owi nosili kolorowe mundury, stąd skojarzenia z kolorowym ptaszkiem. No i pili nieźle.
Czyżyk ma najmilszy pomnik na świecie – wszystkiego 11 czy 12 cm wysokości, siedzi sobie ptaszek na kamiennej podstawie przytwierdzonej do filaru jednego z licznych mostów na Fontance.
Jest taka piękna pieśń Okudżawy „Gospoda junkiera” – oni też „guliali po Fontankie”. „Gospoda junkiera, kiem wy byli wcziera – a siewodnia wy wsie oficery”… śpiewaliśmy to sobie pod nosem, płynąc po Fontance. Obok Czyżyka-Pyżyka. 🙄
Wot i on!
http://picasaweb.google.nl/panelovyl/VilniusPetersburgMurmanskSolovkiPetrozavodsk#5373199537550636930
Nemo, konie trzeźwe, ale rzeczywiście rozrabiały jak pijane zające.
Dzień dobry … 🙂
Pan Lulek powinien sobie zdjęcia Nisi obejrzeć … wróci do czasów studenckich … ja też obejrzałam z ciekawością bo nigdy tam nie byłam …
Witam, wracajac do wczorajszych dyskusji jezykowych i… mieszkam sobie gdzies tam, mam lat 16 -20, tu liznelam jezyka od rodzicow, tu sie nauczylam urzedowego, koleznaka szkolna ma jeszcze inny jezyk ojczysty, czsto cos od niej slysze w tym jezyku i… wchodze w siec, widze zdjecie nr. 70 w linku Niusi i…. co ja mam zrobic z podpisem „spas na krovi”…Nemo? Co jest spas nie wiem, mam skojazenia ze Spass czyli uciecha a krovi to cos tam bylo…. moze „uciecha na krowie”.
jak wrzucam na google slowo „spas” to wychodzi mi: „spastische darm” czyli spastyczna kiszka, potem wychodzi dieta zwiazana z ta dolegliwoscia….
Zdjecia, dzieki za nie, tez tam nie bylam, z tym podpisem to ja sie nie czepiam tylko „snuje” jeszcze polsennie, pogoda super a od jutra mecz sie na koniec tygodnia.