Choinka i pod choinką
W drodze powrotnej ze wsi do Warszawy kupiliśmy małą lecz piękna choinkę. Tak jak i w ubiegłych latach jest to świerczek w donicy. Na wiosnę, gdy tylko ziemia rozmarznie, przesadzimy ją do bardziej naturalnego środowiska niż mieszkanie czyli do naszego lasu. Dzięki temu mamy coraz więcej ładnych świerków, wyróżniających się smukłą urodą z pośród rosochatych z natury sosen. Wszystkie przesadzane świerki przyjęły się.
Przygotowując się do kilku radiowych i telewizyjnych rozmów o wigilijnych obyczajach znalazłem w internecie informacje o tradycji bożonarodzeniowego drzewka. A ponieważ uznałem je za ciekawe to chętnie przeflancowuję (tak jak i owe świerki):
„W wielu kulturach drzewo, zwłaszcza iglaste, jest uważane za symbol życia i odradzania się, trwania i płodności. Jako drzewko bożonarodzeniowe, pojawiło się w XVI wieku, lecz prawdopodobnie już wcześniej występowało jako rajskie „drzewo dobrego i złego” w misteriach o Adamie i Ewie , wystawianych w wigilię Bożego Narodzenia. Jest to związek bardzo luźny i trudny do ustalenia, podobnie jak odwoływanie się do drzewa Krzyża z Golgoty, które jak głosi legenda, zbito z rajskiego drzewa życia. Tradycja choinek narodziła się w Alzacji, gdzie wstawiano drzewka i ubierano je ozdobami z papieru i jabłkami (nawiązanie do rajskiego drzewa). Wielkim zwolennikiem tego zwyczaju był Marcin Luter, który zalecał spędzanie świąt w domowym zaciszu. Choinki więc szybko stały się popularne w protestanckich Niemczech.
Nieco później obyczaj ten przejął Kościół katolicki, rozpowszechniając go w krajach Europy Północnej i Środkowej.
W XIX wieku choinka zawitała do Anglii i Francji, a potem do krajów Europy Południowej. Od tej pory jest najbardziej rozpoznawanym symbolem świąt Bożego Narodzenia.
Do Polski przenieśli ją niemieccy protestanci na przełomie XVIII i XIX wieku (w okresie zaborów) i początkowo spotykana była jedynie w miastach. Stamtąd dopiero zwyczaj ten przeniósł się na wieś, w większości wypierając tradycyjną polską ozdobę, jaką była podłaźniczka ( czubek jodły lub obfita gałąź wieszana pod sufitem) oraz zastępując znacznie starszy, słowiański zwyczaj (znany jeszcze z obchodów Święta Godowego) dekorowania snopka zboża, zwanego Diduchem.
Dawniej na wsiach przyniesienie choinki do domu miało cechy kradzieży obrzędowej: gospodarz w Wigilię rankiem udawał się do lasu, a wyniesiona z niego choinka czy gałęzie, „ukradzione” innemu światu, za jaki postrzegany był las, miały przynieść złodziejowi szczęście. Tradycja przynoszenia żywego drzewa do domu być może ma swe korzenie w praktykowanym dawniej stawianiu w czasie adwentu przystrojonego drzewka w przedsionku kościoła.
Dawnymi, tradycyjnymi zdobieniami choinkowymi były ciastka, pierniczki (wypiekane często w kształcie serc), orzechy, małe, czerwone tzw. rajskie jabłuszka, własnoręcznie wykonywane w czasie adwentu ozdoby z bibuły, kolorowych papierów, piórek, wydmuszek, słomy i źdźbeł traw, kłosów zbóż itp. Na gałązkach w wieczór wigilijny zapalano świeczki i tzw. zimne ognie. Współcześnie, w zależności od kraju, ubiera się je nieco inaczej. Dekoruje się choinkę bombkami, cukierkami, papierowymi ozdobami (jak dawniej), srebrnymi i złotymi włosami anielskimi. W większości krajów drzewko ubiera wspólnie cała rodzina w dzień wigilijny. W krajach znajdujących się pod wpływem tradycji angielskiej czy amerykańskiej, drzewko ubiera się wcześniej.
Do dzisiaj, w wigilijny wieczór pod choinką znajdują się prezenty, przyniesione, w zależności od regionu, przez Aniołka, Dzieciątko, Gwiazdkę, Gwiazdora, Dziadka Mroza lub Świętego Mikołaja. Jest to tradycja rzadko spotykana w innych krajach, gdzie, jeśli w ogóle jest taki zwyczaj, prezenty są ofiarowywane w Boże Narodzenie. W niektórych tradycjach samo drzewko bywa niespodzianką dla dzieci i gości.”
PS.
PRZYPOMNIENIE
Targ w Fortecy jest traktowany jako wydarzenie towarzyskie. Bo nie tylko można tam zrobić dobre zakupy ale także podjeść przeróżnych smakołyków, wysłuchać nowinek kulinarnych i nie tylko, otrzeć się o osoby popularne ze świata artystycznego i naukowego, słowem poczuć się światowcem. A do przyjścia na jarmark Agnieszka Kręglicka zaprasza tak:
W Fortecy (22 grudnia, niedziela, od godziny 10.00 do 17.00) znajdziecie wszystko, czego potrzebujecie na święta. Najlepszej jakości oleje tłoczone na zimno, miody, suszone grzyby, buraki, chrzan i kapustę kiszoną. Będą świeże, solone i wędzone ryby, surowe mięso i wędliny z ekocertyfikatem, ponadto kapłony, perliczki i bażanty.
Na świątecznym jarmarku, spotkacie też wszystkich rolników i producentów, którzy handlują w Fortecy w każdą targową środę. Będzie pachniał chleb na zakwasie, z pieca opalanego drewnem, rumieniły się jabłka z Ziemęcina, jak zwykle do kupienia będą też zagrodowe sery, soki z tłoczni Wiatrowy Sad i warzywa od samego Pana Ziółko.
W Sali Importerów natomiast sycylijskie pomarańcze, grecka oliwa, węgierska paprykowa kiełbasa i niemieckie muesli.
W Sali Piernikowej dzieci będą piekły pierniczki pod okiem opiekunki. A zgłodniałych nakarmi Trattoria Chianti, która przygotuje świąteczne wersje ravioli. Targowe bistro podawać też będzie ragu z dzika, soczewicę z wędzoną papryką oraz grzane wino.
Dla kupujących Forteca przygotowała dwa parkingi, jeden tuż przy wejściu, drugi na ulicy Zakroczymskiej.
PRZYPOMNIENIE
Targ w Fortecy jest traktowany jako wydarzenie towarzyskie. Bo nie tylko można tam zrobić dobre zakupy ale także podjeść przeróżnych smakołyków, wysłuchać nowinek kulinarnych i nie tylko, otrzeć się o osoby popularne ze świata artystycznego i naukowego, słowem poczuć się światowcem. A do przyjścia na jarmark Agnieszka Kręglicka zaprasza tak:
W Fortecy (22 grudnia, niedziela, od godziny 10.00 do 17.00) znajdziecie wszystko, czego potrzebujecie na święta. Najlepszej jakości oleje tłoczone na zimno, miody, suszone grzyby, buraki, chrzan i kapustę kiszoną. Będą świeże, solone i wędzone ryby, surowe mięso i wędliny z ekocertyfikatem, ponadto kapłony, perliczki i bażanty.
Na świątecznym jarmarku, spotkacie też wszystkich rolników i producentów, którzy handlują w Fortecy w każdą targową środę. Będzie pachniał chleb na zakwasie, z pieca opalanego drewnem, rumieniły się jabłka z Ziemęcina, jak zwykle do kupienia będą też zagrodowe sery, soki z tłoczni Wiatrowy Sad i warzywa od samego Pana Ziółko.
W Sali Importerów natomiast sycylijskie pomarańcze, grecka oliwa, węgierska paprykowa kiełbasa i niemieckie muesli.
W Sali Piernikowej dzieci będą piekły pierniczki pod okiem opiekunki. A zgłodniałych nakarmi Trattoria Chianti, która przygotuje świąteczne wersje ravioli. Targowe bistro podawać też będzie ragu z dzika, soczewicę z wędzoną papryką oraz grzane wino.
Dla kupujących Forteca przygotowała dwa parkingi, jeden tuż przy wejściu, drugi na ulicy Zakroczymskiej.
Komentarze
Witam jak prezenty to tylko od?
http://vimeo.com/81847258
Wszystkiego najlepszego dla swietujacych,
od tego, ktory nie swietuje
PS panie „yurku”, czy na fotografii vimeo powyzej do Virgin Mary?
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/28225/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Fabryka czekolady i cukrów A. Piaseckiego S.A. w Krakowie – ozdoby na choinkę:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/69047/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Wyrób zabawek na choinkę – pracownice przy pracy:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/72404/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Wyrób zabawek na choinkę – prezentacja gotowych wyrobów:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/72418/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Sprzedaż choinek i gałązek choinkowych w Krakowie:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/89618/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Sprzedaż przedświąteczna w Krakowie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91125/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Choinka na maszcie „Batorego” z okazji Świąt Bożego Narodzenia:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/93788/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
Na prezent (kosztowny dosyć) to wydamy na wiatraczek i naprawę kominka, no i ta cholerna rura od kaloryferów. Trzeba przyznać, że swoje przeżyła i miała prawo prasnąć któregoś dnia, dobrze, że wybrała sobie dość łagodne temperatury.
Wstałam właśnie sprawdzić, jak działa nasza tymczasowa kombinacja – kominek gazowy, a zamiast kominkowego wiatraczka ustawiony niedaleczko wiatrak do chłodzenia latem. No i jakoś to ciepło rozprowadza, jest 20C w domu.
Teraz pytanie, kiedy fachowcy się pojawią od jednego i drugiego. Trynd pogodowy jest plusowy do poniedziałku, w nocy -2C. a potem zobaczymy.
I pomyśleć, że miesiąc temu byliśmy w okolicach, gdzie dawało +35C, i akurat w tym miejscu padła klimatyzacja, działał tylko wiatrak!!!.
Coś za dużo tych wiatraków ostatnio 🙄
Choinka dla dzieci byłych powstańców zorganizowana przez Związek Powstańców Śląskich w Poznaniu: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/161619/ebf02271854f9438003b236ece232eca/
„Dziadek Mróz” w Wigilę?!?
Wypraszam sobie Panie Redaktorze, wypraszam!
Dziadek Mróz działa w okolicach Nowego Roku, dokładnie „Nowogo Goda”.
Asiu – brawo.
Ja tylko na chwileczkę, bo mi mają przyjść za godzinę wymieniać wodomierze – taka akcja w administracji. Widocznie im jakieś pieniądze z funduszu remontowego zostały. Trzeba zapewnić swobodny dostęp.
Pa.
A do mnie przyszedł całkiem zwykły chłopak z paczką pod pachą. Nie był to ani św. Mikołaj, ani Gwiazdor, ani nawet jakiś Dziadek ale i tak przyniósł aż trzy buteleczki. Jedną z likierem orzechowym, drugą z żenichą a trzeci (zawsze musi być trochę piołunu w tym miodzie) z goryczką. Na szczęście choinka była już ubrana. My też. Dziękujemy Pyro i będziemy używać zgodnie z instrukcją.
„Saranistyczny” Ozzy z byłego Black Sabbath ma znacznie więcej taktu, niż ozzy z godz. 8:26
Satanistyczny – oczywiście!
Ja preferuje większe choinki – jutro wybieram się na giełdę wybrać moją perełkę 🙂
Gospodarzu cieszę się, a już myślałam, że się do Nowego Roku poczołga.
Dobrze, że nie widzicie mojego mieszkania. Jeszcze rano było to jako – tako ogarnięte przedwyjazdowo wnętrze. Teraz na środku kuchni stoją trzyszuflady z szafki 40-tki i zawartość szafki pod zlewem, a więc słoiki, słoiczki, puszki i butelki z przetworami. W korytarzu natomiast kartony, deski, torby z narzędziami – czyli to, co zostało wyciągnięte z tzzw dziury, czyli komina instalacjami. Wpychać tego wszystkiego na miejsce nie mam siły. Przyjdzie Młodsza i zastanie chałupę jak po rajzie Tatarów albo wizycie kiboli klubu, który nienawidzi Kolejorza.
U mnie też już zbliża się moment kupienia choinki. W sumie to i przystrojenia też bo przeprowadzając się do nowego mieszkania nic nie zabrałem a jednak to jest taka świąteczna tradycja. Głupio by było siedzieć w pokoju bez drzewka i świeczek.
yurek,
to cos pokazal, to kurdupel a nie mikolaj. mikolaje sa olbrzymami. na ogol siegaja sufitu. maja mila twarz pod biala broda. a brwi maja do tego stopnia czarne ze wygladaja jakby mogly byc pociagniete weglem. nos czerwony i zasmarkany, ciagla zmiana otoczenia wplywa na to. dobrze pamiatam, mikolaje zawsze byli zakatarzeni. ubrany byl w kozuch, do tego futrzane rekawiczki i futrzana czapke uszatke by chronily uszy. a z worka z prezentami zawsze wystawal byl gruby kij. w zasadzie byl to rozwidlony badyl ktory dudnil o podloge przy kazdym kolejnym kroku.
kto nie wierzy ze tak wyglada mikolaj, niech zapyta sie bachorow. one wszystko wiedza lepiej.
My tez zawsze mamy swierczek w doniczce. Mielismy jedno drzewko przez kilka lat na balkonie, w lecie wieszalismy na nim pranie (sprawdza sie równiez w tej roli), ale w koncu trzeba je bylo przesadzic.
Borys – szkoda, że nie zabrałeś starych przystrojek, one mają zapis dziejów rodziny. Ja mam kilka kawałków łańcucha, który Teść kupił na nowe mieszkanie w 1931. Jedyne dwie bombki sprzed II wojny moich Rodziców, wykończyli siostrzeńcy, ale wszyscy zdążyli obejrzeć i zapamiętać.
Pierwsza powojenna Wigilia. Papierowe gwiazdki na choince – zrobione w domu z pasków kolorowego papieru: https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/ChoinkaWigilia1945R?authkey=Gv1sRgCPbFisytt-eslQE#slideshow/5687946737658006642
@ Mikolaju, jesli mowa juz o takcei, to nie ja zmiescilem te fotke z vimeo na pozycji nr. 1 o godz.7.36. po prostu: nie moj gust ani moj styl, nie mowie juz o takcie.
A ze nie obchodze swiat, to juz moja sprawa.
Bardzo lubię ubierać choinkę,chociaż ostatnio staram się zostawiać tę przyjemność Latorośli 🙂 Choinka już kupiona,również wersja doniczkowa.
Na razie czeka na swój odziewek na balkonie.Będziemy ją ubierać jutro,tym razem najpewniej wespół w zespół.
Elap-w rodzinie Osobistego Wędkarza tradycja wieczerzy wigilijnej wiecznie żywa.Jednak w związku z tym,że 24 grudnia jest we Francji zwykłym dniem pracy kolacja rozpoczyna się dosyć późno,by wszyscy mogli dotrzeć na czas.
Moja teściowa uczestniczy też najczęściej w pasterce,bo śpiewa w kościelnym chórze 😀
Nic złego w tym, że ktoś nie świętuje czegoś, co świętuje ktoś inny i nie ma się tu co kłócić o wyższość świąt takich nad innymi świętami, o czym dawno temu rozprawiał Jan Tadeusz Stanisławski w niedzielnej „Trójce” (lata 70-te).
Co do choinki, trochę baniek i ustrojek powiesiłam na hoji, która snuje się pod sufitem, a nad kominkiem wieszam taki świąteczny wieniec, ustrojony gałązkami z lasu i ozdóbkami.
Gdyby nie to, że las mam tuż, kupowałabym bardzo popularne od jakiegoś czasu choinki w doniczce (circa 80$) i zgodnie z przeznaczeniem wsadzałabym je tuż po świętach na włościa do gleby.
U nas 24 grudnia jest zwykłym dniem pracy, ale towarzystwo jest wolne po 12-tej w południe. Zależy zresztą, jaka praca, bo nie każda „fabryka” może sobie na to pozwolić.
Ozzy, doskonale wiesz, że mnie nie o link (nawiasem – słaby) yurka chodzi, tylko o Twoje uwagi w „PS”.
Święta możesz obchodzić, jakie chcesz i kiedy chcesz. Możesz nic nie obchodzić. Mnie nic do tego.
U mnie choinka juz ubrana. Moja pierwsza Wigilia we Francji byla dosyc smutna. Jak pisalam moja tutejsza rodzina nie obchodzila a moja szwagierka 24 – 12 zawsze miala duzo pracy. Miala firme transportowa i w tym dniu dostarczala tez zamowione kwiaty do domow. Wyrazilam chec pomocy i jezdzilysmy razem. Oprocz kwiatow byly tez wiazanki pogrzebowe. Wracajac do domu po ostatniej dostawie zobaczylam gwiazde na niebie i zrobilo mi sie bardzo przykro. Z trudem wstrzymalam lzy myslac, ze moja rodzina swietuje razem a ja wience rozwoze.
Moja choinka też już czeka na balkonie. Ja tymczasem zabawiałam się w wypiekanie kolejnych partii pierniczków. Po pierniczkach piekarnik zajęły buraczki, z których zrobię ćwikłę. A przede mną ozdabianie tychże pierniczków, trochę żmudne nanoszenie lukrowych wzorków, ale jakaż satysfakcja później 🙂
Asiu, jak zwykle wzruszają mnie Twoje linki do przeszłości 🙂 Sama mam jeszcze kilka ocalonych cudem, stareńkich ozdób choinkowych, niektóre robione własnoręcznie, np. z wydmuszek oklejanych kolorowymi paseczkami papieru itp.
Wszyscy pracujący których znam, pracują w normalnych godzinach w wigilię, nikt nie ma wolnego. Choinki jeszcze nie miałam niestety czasu kupić, a szukam zawsze takiej w doniczce. I mam jeszcze kilka takich gwiazdek jak pokazała Asia 🙂
U nas z wydmuszek robiło się pajace i aniołki. To dość duże ozdoby ok 8-10 cm. Miało to sens tylko wtedy, kiedy choinka była pod sufit. Ojciec zawsze taką załatwiał z lasu. Łańcuchy z papieru , słomek,staniolu i nie pamiętam z czego jeszcze lepiło się corocznie, bo te schowane były obrzydliwie pogniecione. Pierniczki, orzechy i długie cukierki tzw „lodowe” w kolorowych staniolach, objadane znacznie wcześniej, niż nam pozwalano. Do dzisiaj dziwię się „kradzieży” orzechów, pierników i jabłuszek z choinki – przecież w salaterkach i misach były takie same. Ba, z choinki były jakoś jednak lepsze.
Barbaro – zobacz jaki wybór 🙂 : http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/95115/43d4317fd43bbcb6c0afab677a32c15b/
Duże M – moja mama też potrafi zrobić te gwiazdki. Te na zdjęciu robiła pewnie babcia (stoi obok choinki 🙂 ) wraz z młodszymi siostrami.
Pyro – to ten dreszczyk emocji 🙂 (żeby nikt nie zauważył)
Słodkie ozdoby: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/69050/43d4317fd43bbcb6c0afab677a32c15b/
Mieliśmy w domu takie bombkowe szyszki: http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-5664-4.jpg
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/107030/43d4317fd43bbcb6c0afab677a32c15b/
m.
właśnie, dobry pomysł z choinką 🙂
Przyjechał fachowiec od pękniętej rury. Pomierzył co potrzeba, za jakiś czas zjawi się silna grupa pod wezwaniem i zajmie się sprawą. Nie wiadomo, za jaki czas, bo nasz dom jest stary i niestandardowy, odpowiedniej rury trzeba poszukać 🙄
Jerzor się przyznał, że częściowo jego wina, bo tydzień temu zauważył, że coś tam nie tak, ale „kominek mamy, nie będzie źle”. Nie przewidział, że nieszczęścia chodzą parami 😯
Asiu,
takie szyszki to ja mam 🙂
Asiu 🙂 ,
szyszki też pamiętam – srebrne, pewnie rodzice maja jeszcze. Pamiętam, że umiałam kiedyś robić te gwiazdki, ale to było tak dawno. Ja mam tylko okrągłe i robię choinkę jednokolorową srebrną przeważnie. ( dzisiejsze szyszki to nie to samo 🙂 ) Kupiłam kiedyś czarne bombki, ale nie chcę mi się odpowiadać na liczne pytania czemu czarne i leżą nieużywane. 🙂
Ostatnio na naszej choince wiszą bombki zrobione z różyczek, robionych ręcznie z kremowej lub zielonej bibułki (całe kremowe lub całe zielone), do tego różne ozdoby z liści, makaronu, połówek grochu – pomalowane na złoto. Wszystkie te ozdoby zrobiłyśmy z mamą i siostrą parę lat temu. Oczywiście mój wkład był najmniejszy (najmniejsze zdolności manualne, tłumaczę też tym, że najpóźniej wracam do domu z pracy i nie mam czasu 😉 ). Oprócz tego na choince wieszamy różne aniołki, pierniki, cukierki (raj dla siostrzenic) . Moja siostra robi nadal różne ozdoby na szkolne kiermasze i dla znajomych. Niektóre pokazywałam chyba w zeszłym roku.
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/WkrotceSwieta#slideshow/5684624031645175426
Kulka z różyczek
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/Choinka#slideshow/5687958390777497170
Gdzie są zdjęcia z tamtych lat…
Aparatów cyfrowych nie było 👿
I patrząc przez domowe albumy (mam zeskanowane) nie było też zdjęć ze świąt 🙁
U mnie są srebrne szyszki dwie i kilka mniejszych, kolorowych.
A ta bombka jest stareńka i sfatygowana bardzo, ale „domowa” z domu. Ma więcej lat niż ja, co jest dla mnie pewnym pocieszeniem 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1923.JPG
Choinka przyjedzie do nas jutro i będzie stała w komfortowych warunkach, czyli za oknem na tarasie, osadzona w ciężkim żeliwnym stojaku umieszczonym na bukowym pniaku, żeby lepiej było ją widać. Moje domowe rośliny rozrosły się bardzo, a ponadto w pokoju bywa dość ciepło, bo jest tam piec, więc drzewku będzie lepiej na zewnątrz. Postoi w dobrym stanie do wiosny. Bombek na niej nie będzie, tylko małe światełka.
Barbaro,
dobrze, że kontynuujesz tradycję pierniczkową, bo coraz mniej pań piecze je przed świętami.
Długie cukierki ” lodowe” na choince niezbyt mnie interesowały, skoro obok wisiały pyszne śliwki w czekoladzie. Znikały po kolei, ale nikt nie miał o to pretensji. ” Jutrzenka ” z Dobrego Miasta wytwarzająca te czekoladki chyba nadal istnieje.
W rewanżu za butelkę tegorocznej aroniówki dostaliśmy piernikowy domek. Na razie będzie świąteczną ozdobą, a co potem – zobaczymy.
Asiu, ładne ozdoby, zdolna Siostra 🙂 a pierniczki podobne do moich, choć nie mam foremek reniferków, tylko gwiazdki i choinki. Odpoczęłam chwilkę od lukrowania, za chwile ciąg dalszy.
Moje pierniki będę lukrować z dziewczynkami w niedzielę. Te na zdjęciach to szwedzkie ciasteczka imbirowe, zwykłe pierniki mają kształt serc, księżyców, bałwanków i gwiazdora 🙂
Asiu, w wolnej chwili podaj jeśli możesz przepis na ciasteczka, miałam kiedyś na podobne cynamonowe, ale po pięciu przeprowadzkach gdzieś się książka zawieruszyła. Wyglądają bardzo smakowicie.
Zgadzam się z Barbarą, że zdolna siostra 🙂
Kulki z różyczek też lubiłam robić, ale nie pamiętam już po co, bo na choince nie wisiały. 😯
Wisza nie wisza, zapytam: Czemu Czarne Bombki? 🙂
U nas bombki sa kolorowe bo po latach wytlukiwania pozostal taki swoiski misz masz to teraz juz kupujemy kolorowe jarmarki. Gwiazdki srebrne robilem z takich cienkich paskow srebrnego papieru albo kolorowe lancuchy z papieru kolorowego z klejem jak znaczki pocztowe na odwrocie. Zabki na swieczki i na tej suchej po paru dniach choince sie palily co wieczor. Dziw, ze nic nie sponelo.
Choinki mamy dwie bo normalna ze swiatelkami ubrana po ludzku i kolorowo oraz araukarie (chyba tak sie zwie) ubralismy na zielono srebrno, luzno wiec sa dwa drzewka 🙂
Ta araukaria to rosnie jakby do gory nogami im wyzej tym szersza, taka odwrocona choinka 🙂
Krystyno, w moim domu nie było zwyczaju pieczenia pierniczków, nawet nie pamiętam żeby tego rodzaju słodkie ozdoby były wieszane na choince. Właściwie prócz bombek czy innych typowych zabawek choinkowych, nie wieszało się niczego jadalnego. Zazdrościłam koleżankom tych łakoci do podjadania. Piernik owszem był pieczony, ale taki w formie placka, przekładany powidłami śliwkowymi. Nawet mam gdzieś zachowany przepis. Małe pierniczki to u mnie już nowy obyczaj, jakoś od dwóch lat, a że domownicy chwalą, to chętnie kontynuuję 🙂
Yyc, ładnie wyglądały 🙂 i pewnie miałam jakąś wizję artystyczną połączenia ze srebrnymi chyba, żeby było inaczej niż zwykle 🙂
Pokaż obie, tą po ludzku ubraną i do góry nogami też 🙂
Zrobie zdjecia i wrzuce.
Swieta sie zapowiadaja ladne bo ma byc glownie slonce a sniegu juz tyle napadalo, ze strach pomyslec co bedzie jak sie znowuz ociepli na swiecie 🙂
Normalna choinka co prawda sztuczna bo jakies pare lat temu wyjezdzajac na Swieta kupilem taka mala, zeby cos bylo choc mnie nie bedzie. I tak juz zostalo. Za zywa robi wlasnie araukaria 🙂 Za to maly bialy domek ubrany od wnetrza roznymi dekoracjami zeby bylo weselej. Z radia tocza sie kowbojskie koledy i swiateczne melodie i jest swietnie jak mowi zona 🙂
Na Nowy Rok juz przygotowany banknot $1,000,000.00 do podeptania dokladnie jak zegar wybija polnoc. To na szczescie czyli zeby kasy nie zabraklo 🙂
http://youtu.be/k3YgqVeHRBE
Oooooo! Długie cukierki „lodowe”, co to na nich zęby sobie można było połamać, wieszało się i u mnie na choince, która sięgała sufitu, ale pokój miał ze trzy metry wysokości minimum.
W ogóle wiele łakoci wieszało się na choince wtedy i my, dzieci, musieliśmy uważać, co tam z choinki podbieramy. Raz nam się udało przewrócić choinę 😯
Paliliśmy też prawdziwe świeczki, ale zawsze do Kolacji wigilijnej i na pierwsze święto, i zawsze to było pod okiem dorosłych.
Teraz zapłaczę, bo dom mojego dzieciństwa i wczesnej młodości przeznaczono na wyburzenie 🙁 🙁 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki1965-ogrod.jpg
Krystyno,
śliwki w czekoladzie firmy „Jutrzenka” można dostać u mnie w sklepie polskim, Kiedyś były produkcji „Wawela”, ale się zbyły. Zawsze je kupujemy naszym znajomym Kanadyjczykom na święta.
Nie piekłam pierników, a mam zapiernikowany dom. Młodsza prócz (umytych) naczyń po rybach i książce od wylosowanego Gwiazdora, dostała kilkanaście woreczków z piernikami. Uczniowie składając życzenia ofiarowywali pierniczki. Standard to 5 szt ale są i obfitsze „połowy”. Podrzucimy jutro do domu Wnuczki razem z upominkami świątecznymi. Dostała też od klasy prześliczny, mały, półlitrowy termos.. Uprzedziła, że jeszcze skonsultuje z dyrektorem, czy w ogóle może coś takiego przyjąć, bo wzajemne upominki nie mogły przekroczyć 20 złotych +, – 10%. Termos dobrej firmy, w etui, z pewnością jest droższy (Młodsza latem za swój zapłaciła ponad 60,-) Jako, że uczniów w klasie ma 25, musieli się złożyć po 2,50. Jeżeli dyrekcja zakwestionuje, to albo Młodsza wpłaci równowartość na konto Rady Rodziców, albo termos zostanie do „użytku klasowego”
Ja pierniczę 🙂
Kot śpi z nosem pod kocem. Firma od ruły jeszcze nie raczyła się pojawić z rzeczona rułą. Padają wielkie płatki śniegu, jest pięknie zewnętrznie, ale…. nie wiem, co jeszcze padnie w tym domu, czy to nie wystarczy przedświątecznie?!
Ja nie nadążam za językiem polskim.
„…Jeśli miałbym ocenić dizajn tych ubrań…”
Artykuł:
Biedronka sprzedaje sukienki projektu studentów łódzkiej ASP. „Zmarnowano potencjał projektantów. Należy im współczuć”
To sznureczek do artykułu o „dizajnie”
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,134216,15158261,Wicenaczelny__Fashion_Magazine___Biedronka_zmarnowala.html
Drugie słowo, którego nie rozumiem to „gender”, tak ostatnio popularne w polskich dyskusjach i gazetach.
Ja starej daty, myślałam, że płeć to płeć, teraz okazuje się, że to „gender”, pojęcia nie mam, jak się wymawia w języku polskim.
Duże M – korzystam z tego przepisu: http://www.mojewypieki.com/przepis/pepparkakor . Zamiast melasy daję miód, piekę 8 minut. Zagniatam ręcznie 🙂 Gotowe ciasto wkładam do lodówki na krócej niż 2 godziny. Chociaż przypuszczam, że im dłużej potrzymasz, tym łatwiej będzie potem wałkować ciasto.
Danusiu – już na półmetku: https://plus.google.com/115946681830282374712/posts 🙂
swiatecznie ze Skandynawii **********
_________________________________
Mando Diao, Christmas Could Have Been Good
http://www.youtube.com/watch?v=WIlJiLSd7sM
Pierniczki Barbary chwalą nie tylko domownicy,blogowe Koleżanki też 🙂
A na dodatek one,te pierniczki całkiem dizajnerskie 😉
Po naszym ostatnim spotkaniu schowałam je do metalowego pudełka.
Wygląda na to,że bardzo dobrze im tam było,teraz podgryzam je ze smakiem.
W ubiegłym roku otrzymałyśmy ekstra dizajnerskie pierniczki od Krysiade.
Listonosz zadzwonił dwa razy i… wzbogaciła się moja kolekcja książek kulinarnych.
Alino-grand merci 🙂 Nie wiem dlaczego,ale nie udało mi się do Ciebie dodzwonić.
Zrobiłam własnie przedświąteczno-świateczny deser:kisiel ze świeżych żurawin.
Alicja zjadłaby na pewno wielką porcję,bo to deser z tych absolutnie niesłodkich.
A kolor ma fantastyczny!
Asiu,
dziękuję 🙂 zawsze omijałam przepisy z melasą.
Asiu 🙂
c.d. Bo nie wiedziałam, czym zastąpić.
Długie cukierki „lodowe” na choinkę są nadal do kupienia.
A przynajmniej były,kupowałam w ubiegłym roku.
Pożegnam już doborowe Towarzystwo życząc wszystkim, wszystkiego najlepszego (prawie jak partie w roku wyborczym)
Do spotkania z innego komputera rodzinnego.
Duże M – podrzucam sznureczek do przepisu wg którego piekę pierniczki, może spróbujesz 🙂 http://www.kuchnianadatlantykiem.com/2006/12/pierniczki-na-christmas-sale.html
Pyro – szczęśliwej podróży 🙂
Barbaro, pięknie dziękuje. 🙂
Spróbuje chętnie, choć nigdy nie robiłam nic piernikowego. Ale te dwa blogi dają gwarancję dobrych przepisów. Nie dotarłam sama w Kuchni nad Atlantykiem do 2006 🙂 Boję się tylko zostawiania w lodówce czy innym miejscu, bo nikt pewnie nie uwierzy, ale często zapominam o tych rzeczach pozostawionych gdzieś tam na później 😯
Duże M – a do czego służy komórka 😉 Wpisz w „sprawy do załatwienia” – „ciasto w lodówce”, ustaw godzinę, przypomnienie dźwiękowe i już 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=UkitkF4rat8
Śliwki z ?Jutrzenki? są całkiem dobre. Niezłe są także te z lubelskiej ?Solidarności?: http://www.solidarnosc.pl/index.php?option=products&&task=list&cid=23
Niech Państwa nie zniechęci nazwa producenta, dużo starsza i smaczniejsza od nazwy wiadomego związku. Namawiam do wyrobu własnych śliwek w czekoladzie. To wdzięczne zajęcie, o ile unika się jako surowca paskudztwa pt ?śliwka kalifornijska?.
Rozbawiły mnie starania Młodszej Pyry, mające zalegalizować jej prawo do posiadania darowanego termosa. Dobrze, że w krąg tych groteskowych poczynań nie zostało wciągnięte Ministerstwo Edukacji. Tak to bywa, gdy zapragniemy chodzić w majestacie swojej uczciwości, trąbiąc o naszym zamiarze wszem i wobec, także na tym blogu, za pośrednictwem mamusi
Mikołaju!
Dobra rada, jak kopiujesz z Worda to jeszcze raz napisz wszystkie cudzysłowy i myślniki. Nie będą się tworzyć takie cuda jak znaki zapytania.
Asiu-bardzo lubię te „trójkowe karpie”.
Też planowałam podrzucić tę piosenkę na blog,ale mnie ubiegłaś 🙂
Lecę do piwnicy po pudła z bombkami.
Moja Mama zawsze wspominała choinkę w swoim rodzinnym domu,na której wisiały tylko i wyłącznie ozdoby do zjedzenia-cukiernki,czerwone jabłuszka,orzechy.
Może zrobimy taką w przyszłym roku,zobaczymy….
Danuśka,
może bym i zjadła, ale „dizajnerskie” nie przejdą mi przez gardło. Ja jestem za czystością języka polskiego, a nie za zaśmiecaniem go nieudanymi spolszczeniami. I nie tylko ja z mieszkających za granicą to mówię na blogu.
Jeżeli można znaleźć słowo na ten potworek językowy (a można!), to w czym problem?
Od słowa dizajn/ bo takiej pisowni używa się już najczęściej/ odwrotu raczej nie ma. To są niechciane skutki globalizacji.
A o znaczeniu słowa gender toczyła się niedawno ożywiona dyskusja na blogu : http://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/10/11/zostawiam-schabowego-w-domu-i-siegam-po-jamon/
Polecam szczególnie wpisy Kota Mordechaja i wieczorny wpis Nirrod, które wyjaśniają istotę tego pojęcia.
Ciekawe, że komputerowy poprawiacz obydwa słowa podkreśla mi na czerwono.
Dzien dobry.
Statystyka wpisow na blogu prawidlowa.
Ida Swieta, GENDER do garow ,ja tez.
Milego genderowania, przepraszam , pichcenia.
Gdyby ktoś będąc w delikatesach Alma, miał ochotę skusić się na produkt pod nazwą pieczone prosie, to stanowczo odradzam. Ja też sama pewnie bym tego nie kupiła, ale koleżanka ciekawa różnych nowinek kupiła trochę tego czegoś. W całości podobno to wygląda rzeczywiście jak prosię, ale pokrojone plastry składają się z 2 części : schabu z dorosłego zwierzaka i pofałdowanej odrobiny mięsa z przewagą skóry z prosięcia, a wszystko to okropnie przesolone. W sumie nieporozumienie a właściwie oszustwo kulinarne w cenie 79 zł za kg. Być może, że i w innych delikatesach można kupić ten wyrób. Niestety, nie znam producenta.
Po tym doświadczeniu z przyjemnością zjem na obiad smażonego pstrąga z surówką ze świeżej białej kapusty, bez ziemniaków.
Krystyno.
Masz racje ,za taka cene.
Zdecydowanie , nie.
Alicjo, ja tez za granica, polonistka z wyksztalcenia na dodatek i chce jasno powiedziec, ze bardzo, ale to bardzo sie ciesze, ze jezyk sie rozwija. I nic nie pomoze utyskiwanie. Mozna sobie narzekac, mozna demonstracyjnie nie uzywac nowych slow, ale jezyk da sobie rade i nie pozwoli sie zastopowac, bo tworza go ludzie, ktorzy sie nim posluguja i w nim sa zanurzeni.
Dobry wieczór,
z tym spolszczeniami to istny cyrk i w tym przypadku jestem z @Alicja. Od paru dziesiatkow lat sporadycznie posluguje sie j.polskim i jakże czesto język nowoprzybylych z Kraju jest zlepkiem osobliwych wyrażeń. Ten kto nie zna dobrze własnej mowy, bez watpienia, nie bedzie mógł opanować żadnego obcego języka.
Magdaleno,
ja nie mówię o rozwijaniu języka, ja mówię o ZAŚMIECANIU, to dwie różne rzeczy. Zaśmiecanie (według mnie) to właśnie takie „dizajnerskie”, „hejterskie” i wiele, wiele innych słów.
I nadal „demonstracyjnie” nie będę używać dziwolągów, które mają swoje całkiem dobre odpowiedniki w języku polskim. Zaznaczam, że nie jestem polonistką, uważam tylko, że o język należy dbać.
Nawiązując do świąt i świątecznej gęsi, przytoczę tu słynną wypowiedź mistrza Mikołaja Reja:
„…A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”.
I jeszcze jedno – moze dla Ciebie potworki i zasmiecanie, ale dla innych to neologizmy i pragmatyzm. Nie wyobrazam sobie i mysle nie tylko ja, innego slowa niz komputer, SMS np. Poza tym, kiedy Ty piszesz o „pierogowaniu” to jest to, jak rozumiem, ladne slowo, ale gender lub przymiotnik „dizajnerski” juz takie nie sa, dlaczego?
A tak na zdrowy rozum, prosze wyjasnic co to sa te „d………kie” pierniczki?, inaczej smakuja? inaczej wygladaja?
eva67, inaczej zostały nazwane. Każdy się posługuje swoim językiem, dbając albo nie o ten podstawowy. Najważniejsze żeby być zrozumianym.
…a u nas marznący deszcz, padający na zaśnieżone drzewa i inne okoliczności przyrody. Wygląda to pięknie, ale jak potrwa parę godzin dłużej, gałęzie zaczną się łamać.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1931.JPG
Mam nadzieję, że to nie będzie powtórka z wątpliwej rozrywki…
To ja też linka.
http://www.youtube.com/watch?v=rntYBOHAHlk
Magdaleno,
przydałoby Ci się zainstalować w komputerze polskie znaki diakrytyczne, skoro jesteś polonistką. Bez tego jesteś polonistką tak trochę na pół gwizdka.
Neologizmy to neologizmy (radzę zajrzeć do słownika), a śmietnik językowy to śmietnik językowy. Nie ma potrzeby zastępować słów już dawno istniejących w języku polskim słowami obcojęzycznymi.
Dajesz niemądry i dość naciągany przykład – po co wymyślać słowo „komputer”, skoro ono już od dawna istnieje w światowym języku i tylko Francuzi wygłupili się z „ordinauteur”, czego pewnie żałują. Nie o takie słowa mi chodzi. Dizajnerski? A dlaczego nie projektancki czy coś w tym rodzaju? My nie „dizajnujemy” w Polsce, my projektujemy, o to mi chodzi. Ja nie jestem dizajnerką, ja jestem projektantką po polsku. Co innego tutaj w Kanadzie – niech mnie „wyzywają” od designer, to jest język tego kraju.
A „pierogowanie” to jest ukłon w stronę św.pamięci Pana Lulka i nie ma nic wspólnego z zaśmiecaniem języka polskiego językiem obcym, przyznasz. Neologizm – i owszem, Panalulkowy 😉
Dziwczyny !
Dajcie spoköj ,ida swieta.
Malgosiu masz racje ,Alicjo Ty tez masz racje.
Ale spokojnie .
Przepraszam Malgosiu
To mialo byc, Magdaleno.
Alicjo, ależ jesteś uszczypliwa (dowcipna?). Polskie znaki mam i zapewniam Cię, że ich używam, kiedy przygotowuję ćwiczenia. Ale kiedy piszę z tabletu nie przełączam klawiatury. I powiem w Twoim stylu: jesli się komuś nie podoba, niech nie czyta. Proste. Projektancki, co to ma znaczyć? Pierogowanie mi się nie podoba i uważam to słowo za nieeleganckie.
I na koniec posłużę się cytatem z portalu Na temat „Dizajnerski (lub jak kto woli designerski) stworzono na naszym, polskim gruncie na bazie słowa dizajn (lub design) pochodzącego od włoskiego disegno ? wzór, rysunek.”
Wychodz po pokazie , projektant ,designer, dizaj… ,swiatowej
slawy , w podkoszulku ,klania sie dziekuje sklada dlonie.
I nikt sie nie dziwi ze wyglada jak lump.
Toleruję wszystkie racje, moja jest do zaakceptowania albo nie i mam to na uwadze co by być dobrze zrozumianym. Od ptaszkowałem temat i kończę lustrowanie okien. 16° C aż chce się robić.
Co się komu podoba. Mnie się nie podoba „dizajnerski”, wystarczy powiedzieć – projekt, rysunek. Możemy się o to kłócić do końca świata, i tak każdy będzie pisał, jak pisze/mówi.
Ja staram się po polsku i staram się nie śmiecić językowo, nie mieszać języków.
Czasem mam wrażenie, że ludzie, którzy niekoniecznie znają dobrze jakiś język obcy przez wtrącanie takich słówek chcą pokazać, że owszem, są światowi i znają.
Pierogowanie jak najbardziej mi się podoba i nic obcego w tym nie ma. Ale nikt tego nie musi używać. Mnie to słowo przypomina Pana Lulka, podobnie jak „gruszkowanie” i tak dalej. Przy okazji przypominam Pana Lulka:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Pan_Lulek/
W rodzinne to święto nie omieszkam i temu stołowi życzyć radości i miłości.
Kochajmy się!
…nie chodzi mi o język, jakim my tu sobie rozmawiamy na blogowisku, my też się posługujemy językiem specyficznym dla naszego środowiska, skróty i tak dalej, wiadomo, osochozi.
Ja krytykowałam język współczesnych dziennikarzy. Kiedyś to był standard wysoki, wysoka poprzeczka. Teraz tylko nieliczni „starzy” trzymają ten standard, bo mają to we krwi.
A zdecydowana większość działa na zasadzie „pisać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej…”, parafrazując znaną piosenkę.
http://www.youtube.com/watch?v=txjLjvTydVg
Te Andżeliki i Żanety na blokowiskach też trzeba zakwalifikować jako naturalne parcie na real.
Wiocha to wszystko, bo te Andżeliki już córki (wnuczki może, muszę policzyć) mają, że tylko czekać, co za imiona dojdą.
A język, zostawmy do tego powołanym.
„Teraz tylko nieliczni ?starzy? trzymają ten standard, bo mają to we krwi.” A my nie.
Yurek,
ja mówię o dzisiejszych dziennikarskich standardach w sensie języka, gramatyki, stylu, a nie o blogu.
Blog jak najbardziej z tej starej szkoły, nie musimy się starać, bo mamy to we krwi 😉
Dzisiaj zupa z orzeszkow ziemnych. Skladniki to orzeszki, mleczko kokosowe, bulion drobiowy, goadziki, papryczka ostra, curry. W planie pasztet z gesi, sernik, keks i piernik do zrobienia. Jutro zupa z bok choy i poledwiczka wieprzowa z grila z brazowymi pieczarkami z grila. Pycha sie zapowiada weekend. Swieta u znajomych z pozostaniem do dnia drugiego. W noc swiateczna pewnie jacuzi w rgwiezdna noc, zobaczy sie 🙂
Duze M, na zyczenie choinki, troche sniegu przed domem, slady sarenek czy liska? Nasz inukszuk arizonski 🙂 Przed plotem sasiada (tam gdzie woz drabiniasty) czubek sosenki 50cm wysokiej i zakopanej w sniegu 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/20131221?authkey=Gv1sRgCLnFmPfjiePl6QE#slideshow/5959936421320839682
Alicjo !! Pisałem o tolerancji również.
Ostatnio experymentujemy z herbata. Po paru roznych zielonych kupowanych u zaznajomionego Chinczyka (w chinatown) poleconego przez kolezanke z pracy, Chinke, czas na kolejna eksperymenty. Zreszta kolezanka z pracy podrzuca nam rozne herbaty na sprobowanie a jak nie to w herbaciarni u Chinczyka parzy nam rozne do sprobowania. Pomalu wiec mamy wlasne ulubione. Oboje lubimy zielona japonska z prazonym ryzem, ja jasminowa, Basia niekoniecznie lubi smak bo zapach tak. Oboje jednak stalismy sie wielkimi zwolennikami herbaty fermentowanej czyli Pu-erh (Po-er, Po-erh) roznie pisanej. To herbata oolung z prowincji Yunan ze starych drzew rosnacych wysoko w gorach. Z duzych lisci. Jest fermentowana (mozna zgooglowac proces jesli ktos chce) i sprzedawana w „cakes” czyli zbitych i podsuszonych „plackach”, kawalkach, blokach i roznych formach geometrycznych zeby tak powiedziec. Im starsza tym lepsza i drozsza. My u Chinczyka kupujemy 5 letnia bo taka ma. Ponoc mozna dostac nawet stuletnie. Tutaj nazywaja ja herbata czerwona choc w Chinach to herbata czarna. Nie wiem jak nasza czarna sie tam nazywa, ale to bez znaczenia. Po-erh albo Pu-erh jak najczesciej pisza jest intensywna, trzeba ja przeplukac przed zaparzeniem czyli zaparzyc na krotko i wylac wode (10-15 sec.) Potem zalac i po doslownie 35 sec do kubeczkow/filizanek. Nie wolno zostawiac wody w czajniczku, poniewaz parzy sie ja 3-4 razy w cigu dnia. Te sama w czajnikczku. Drugie i trzecie parzenie nam najbardziej samkuje. Ma ciemny czerwonawo-brunatny kolor. Zapach dosc zdecydowany i w pierwszym parzeniu nawet za mocny bym powiedzial. Poniewaz jest to herbata fermentowana to dlugo moze lezec no i stad ten zapach tez. Trzeba uwazac jak nas pouczono, zeby nie kupowc luznej tylko w „plackach”. Luzna to czesto szybko „sztucznie” fermentowana przez pare miesiecy a musi byc dluzej. Jeszcze jest inna czerwona herbata zwana roibos co wlasciwie nie jest herbata tylko jakims poludniowo-afrykanskim krzakiem i zupelnie inaczej smakuje i jest inaczej robiona. Uff to tyle 🙂
Dzisiaj kolejna herbata jak na zdjeciu. Wyglada troche jak orzech, wyschnieta i rozwija sie w piekny kwiat, smakuje nieco jak jasminowa.
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/TeaParty?authkey=Gv1sRgCO309_iS75rYowE#slideshow/5959971838690096082
Yurku,
nie toleruję niechlujnego języka w dziennikarstwie pisanym czy mówionym. No, nie umiem i już, ktoś musi trzymać standard.
My nie jesteśmy dziennikarzami, piszemy na blogu i uważam, że nasz blogowy poziom języka polskiego przewyższa ten dzisiejszy prasowy.
Ale ja jestem stara gropa i mogę nie mieć racji, tylko swoje widzenie tego i owego.
Wredna Mrusia podrapała mi dekolt, że tak powiem. Spała spokojnie obok mnie, przejeżdżał obok odśnieżacz, zerwała się ze snu sprawdzić, co się dzieje. No i mam ładną pamiątkę w postaci dwóch czerwonych krech od brody prawie po klatę 🙁
p.s.O roibos już dawno pisałam z okazji wyprawy do Pd.Afryki.
Smakuje podobnie jak herbatka z czerwonej róży, jak dla mnie.
Wiesc z Toronto niesie, ze ostrygi dotarly 🙂
Dla statystyki dowiedzialem sie, ze pudlo (100 sztuk) kosztuje z dostawa (z Wyspy Ksiecia Edwarda) $80.oo wiec ostryga za 80centow. Jak w Kraju nie wiem, ale teraz mozna porownac 🙂
Na zdjeciu jest tez oczywiscie Po-erh. Troche jak tyton do sziszy wyglada 🙂
Na kwiecien zamowilismy tez herbate Longjing jako, ze nasz dostawca ma ja tylko wtedy powniewaz jest robiona na wiosne z mlodych listkow i cala dostawa przychodzi wlasnie w polowie kwietnia i jak sprzeda to po ptakach. Jest ponoc kosztowna, jak jednak wlasciwie wszystkie zielone herbaty mozna ja zaparzac parokrotnie zanim zgubi smak i aromat. Trzeba jednak wylewac napar do dna a herbata moze czekac w czajniczku na kolejne parzenie. Zaprzjazniona guru herbaciana zastrzegla jednak, ze pol dnia czyli po pracy do wieczora nigdy na drugi dzien 🙂
Tak zesmy sobie urozmaicili zycie herbaciane a ja nie pijac czarnej herbaty nie slodze wiec i cukier w mniejszych ilosciach.
Yyc, dzięki za drzewka 🙂 , odwrócona ma bardzo ładne gałęzie ? i kolor. całe drzewko całkiem fajne.
I dzięki za wpis o herbacie Pu-erh. Postaram się zapamiętać i w końcu może spróbuję, bo jak dotąd podejścia do innych niż czarna były nieudane, może właśnie przez błędy w parzeniu. ( nie tylko moje ale i „gościnne” ). Wydaję mi się, że u nas jednak sprzedają powszechnie tą podróbkę a geometrycznej trzeba będzie poszukać.
Ostrygi chyba po ok. 11/szt. czyli po jakieś 3 dolary 🙂
Jaśminową mam i tak jak Twoja Małżonka lubię zapach, a nie smak. 🙂
Alicjo, w Polsce designerski używany jest w odniesieniu do przedmiotu sygnowanego, dla podkreślenia wyjątkowości np. lampa designerska tzn. zaprojektowana przez np. Philipa Starcka. A taka zaprojektowana przez Kowalskiego dla sieci marketów budowlanych już designerska nie jest 🙂 „Zaprojektowany” nadal istnieje ale jednak ma trochę inne znaczenie.
Czyli, jak rozumiem, każde środowisko może posługiwać się tylko dla siebie zrozumiałymi specyficznymi zwrotami, skrótami i tak dalej.
Dzięki Alicjo za to prawo!!
Dzięki temu środowisko informatyków z lubością robi apdejty, sejwuje, taguje, bac-upuje albo renderuje w 3d. Środowisko projektantów różnej maści tworzy dizajnerskie wazony ( indywidualnie zaprojektowane i rękodzielniczo wykonane nowoczesne w formie naczynie do przechowywania ciętych kwiatów), sofy ( miękkie i niskie tapicerowane żakardem meble służące odpoczynkowi z ulubioną książką i kieliszkiem wina) albo kostiumy bikini ( dwuczęściowe damskie kostiumy plażowo kąpielowe) a gotujący jedzą rizotta ( potrawa z wolno gotowanego na dużej patelni ryżu arborio z dodatkiem mięsa, warzyw, owoców morza ) carpaccia ( przystawka z cienko pokrojonego surowego mięsa z dodatkiem sosu na bazie tłoczonej na zimno niepokalanej oliwy ) czy coś na deser robionego z utartych żółtek, ubitych białek z dodatkiem np. wyrobu cukierniczego sporządzonego z tłuszczu kakaowego i miazgi kakaowej, czyli sufletu.
Gdy jakiś informatyk czy projektant poczyta tego bloga też może nie zrozumieć rur kaloryfianych, wina w ilościach czy zwisania i powiewania, czyli generalnie nie skumać osochozi.
To są niebezpieczeństwa związane z umiejętnością czytania, trzeba się z tym pogodzić, Polska się zmienia, świat się kurczy, języki się przenikają.
Twój upór przypomina walkę tego rycerza smętnego oblicza co wędrował na koniu a jego giermek truchtał za nim na osiołku.
Wyluzuj i pamiętaj że dałaś różnym srodowiskom prawa do własnych sloganowych języków.
Piękne to z Twojej strony! Pamiętaj!!
”Czasem mam wrażenie, że ludzie, którzy niekoniecznie znają dobrze jakiś język obcy przez wtrącanie takich słówek chcą pokazać, że owszem, są światowi i znają. ”
Pożegnam się cytatem z takiego, niewątpliwie polskiego listu :
>>>Konserwację odoru zalecam i przypominam, na którym wszystka Sylwandrowa zawisła szczęśliwość. Dla Boga, nie proszę, ale uniżenie suplikuję, aby tym odorem tak nie szafować, jako swoim! Orondate według danego parolu do swojej pospieszy Kasandry, bo pewnie le dieu meme qui fait qu’on aime swoich mu w tę drogę doda skrzydeł. Czekać go tedy z ochotą et sans aucune melancolie, tylko z tą impacjencją, z której on pojedzie i w której będzie, póko nie ogląda to, co jest najpiękniejszego i najdoskonalszego nie tylko na ziemi, ale i parmi tous les astres. Proszę nie wątpić w tym i wierzyć jako najżyczliwszemu swemu.<<<
Język się zmienia, po cóż się po nocy denerwić.
Magdaleno, Yurku, Antonino popieram w całej rozciągłości.
Alicjo, stosujesz podwójne standardy – dla siebie i tych co lubisz, i reszty świata.
Koniecznie weź sobie do serca tę modlitwę:
Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi,
abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości,
abym odróżniał jedno od drugiego.
Witam, przysłuchuję się tej wymianie zdań dot. „dizajner”, i… jestem za Alicją. Tradycja, także w pojęciu mowy, to oś i rdzeń. Oczywiście można wszystko pozmieniać, np., a propos świat, potrawy wigilijne, ale czy ta tradycja nie jest właśnie tym, co nas zespala i, nawet gdy mieszkamy daleko za granicą, łączy?
Dzien dobry przedswiatecznie! jak milo, ze ktos oprocz mnie te podwojne standardy dostrzega 🙂
zajadam sie malenkimi ciasteczkami migdalowo-waniliowymi – Vanillekipferl, ktorych napieklysmy z kolezanka ogromne ilosci. Reszte pakuje do puszki i dostana je Przyjaciele. A puszke juz czas do walizki pakowac!
Przed chwilą, w rozmowie, pożal się boże dziennikarza TVN, dowiedziałem się,że Henryka Krzywonos musiała za komuny kraść choinki w lesie. Dziwne , że partyzanci antykomunistyczni, których przecież było w lasach bez liku, nie podrzucali jej drzewka na najbliższą pętle tramwajową. A później na tej choince jaka lichota, jeden włos anielski i kilka bombek. Dowiedziałem się także,że na wigilię jadaliśmy głównie ziemniaki oraz jedną pomarańczę, jeżeli dotrwaliśmy w kolejce. Zastanawiam się jak odwzajemnić życzenia świąteczne tym barankom bożym, których obejrzałem i wysłuchałem i mam….uważajcie z karpikiem, bo ma ości !.
W przeciwieństwie do P. HK. którą określam, plujka. Okres komuny z dzieciństwa wspominam sympatycznie, szczególnie święta, może dla tego że więcej ziemniaków mieliśmy. Dziadek stolarz, ojciec tokarz, świniobicie, dębowa beczka piwa, qrde jak to nie miło wspominać?
U nas trwa w najlepsze sztorm lodowy. Od wielkiego klonu na Górce odłamała się olbrzymia gałąź, jakimś cudem nie spadła na dom. Bajkowo to wyglądało wczoraj wieczorem, wszystkie drzewa oblepione białym puchem, ale potem zaczął padać marznący deszcz i zdobiło się trochę niebezpiecznie. Mam nadzieję, że to koniec opadów na dzisiaj. Małe gałęzie to pół biedy, ale takie wielkie, a nie daj Boże drzewo… (odpukać!!!).
Dziękuję za lekcję w sprawie słowa „dizajnerski, dizajner” i pochodne. Pozwolicie, że pozostanę przy swoim. Dla przypomnienia – wyraziłam swoje zdanie na temat języka, jakiego teraz używają dziennikarze. Mam prawo? Chyba mam.
Krycho,
przykro mi Cię rozczarować – ja się nie modlę. W czym widzisz ten podwójny standard, jeśli chodzi o wyrażoną przeze mnie opinię?
A propos ostryg, u nas w Chez Piggy (dobra knajpa) ostrygi są na sztuki i jedna kosztuje 2$. Ostatnio ostrygi jadłam tam we wrześniu ze Szwagrostwem. Być może teraz są tańsze, nie wiem.
Na Florydzie płaciliśmy 1$ za sztukę, Cichal pamięta.
Antonino,
ja nie jestem dziennikarzem pisującym do gazety, uważam, że w czasopismach powinien obowiązywać jakiś standard, najlepiej wysoki. A ten blog jest rzeczywiście pewnym „środowiskiem”, jakby na to nie spojrzeć. Zdecydowana większość ludzi bywa tu regularnie i w ten sposób się poznajemy, także pozablogowo.
A to czego używają dziennikarze ( nie wszyscy ) nie nazwałabym językiem. Ale chodzi bardziej o interpunkcję, gramatykę, umiejętność konstruowania zdań. Słowotwórstwo jest tu chyba najmniejszym problemem 🙂
Magdaleno – udanej podróży 🙂
Tak to mniej więcej wygląda…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1941.JPG
Z jednej strony postanowiłam nie wałkować już dalej wątku dizajnerskiego 😉
ale z drugiej etymologia i wszelkie historie związane z tym,co dzieję się z językiem(tudzież wszelakimi językami)na przestrzeni dziejów to według mnie nader pasjonujące zajęcie 🙂
Polszczyzna przeżywała już różne językowe wpływy na przestrzeni dziejów:
były i włoskie,i niemieckie,i rosyjskie,były też oczywiście francuskie 😀
Teraz żyjemy w epoce anglicyzmów.Pewnie jacyś językoznawcy podsumują za 100 albo 200 lat to wszystko,co dzieje się teraz i w naszym języku i we różnych pozostałych.Niektóre określenia się przyjmą,inne nie,a jeszcze kolejne zostaną spolszczone,bo zawsze tak się działo.Działo się tak nie tylko u nas,ale wszędzie,bo język to żywe narzędzie i wedle mnie nie ma o co kopii kruszyć.
Francuzi,biedacy, też walczą jak mogą z zalewem angielskiego,ale jakoś dziwnie i nad Loarą i nad Wisłą słowo „weekend” albo „ok” przestało razić kogokolwiek.
Zatem może……niech żyją Święta 😀
Zabieram się za placek makowy,a do spakowania już są przygotowane kabanosy, Michałki,pierniki toruńskie oraz inne takie.
Aha,a te dizajnerskie pierniczki,o których mówiłam,to był taki żart nawiązujący do tego,co przede mną napisała Alicja.Te pierniczki miały(miały,bo już ich nie ma)
po prostu ładne kształty i fantazyjną dekorację z lukru 🙂
Co zrobić z kożuchem na mleku? Ciekawy przepis Wojciecha Amaro, choć na moje oko trochę pracochłonny:
http://magazyn-kuchnia.pl/magazyn-kuchnia/56,123978,13067026,Sledzie_w_smietanie_z_chutneyem_z_cebuli,,5.html
No coz moja zupa orzeszkowa byla dizajnerska bo ja dizajnowalem w trakcie gotowania. Pomysl sciagniety z sieci za to projekt moj wlasny, orzeszki ze sklepu. Zachowuje kopiraity dla siebie. Zupa dobra, choc za malo sie zmiksowaly orzeszki dizajnerskie wiec nastepnym razem targetujemy maslo orzeszkowe jako glowny skladnik. Merczendajzerka w sklepie suplikowala. Chcemy je sezonowac i po sezonie zrobic ponownie dizajnerska zupe tym razem projektu mojej zony.
Za oknem Swieta, wlasnie przelecialy renifery z jingle bellsami a na saniach normalnie Sw. Mikolaj popijal kokakole.
Do Marysienki listow nie pisywalem za to do Basi maile co pozostalo na twardym dysku.Odoru tez dwa tygodnie nie zalecalem trzymac 🙂
Ide sie napic herbaty odnowionej milosci naszej. Z PRL-u herbaty nie wspominam milo bo u mnie w Kaliszu byla jak pieprz tak dobrze zmielona. Kawa tez byla jedna w zlotku choc srebrnym a potem juz tylko zlotko a na koncu juz nic. We Wroclawiu herbarta jakby mniej zmielona bywala za to woda smierdzaca i tez sie pic nie dalo. A wszyscy pili herbate 🙂
Szukam lasuchow, widzial ktos? 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/20131222?authkey=Gv1sRgCO6d4I6yhs33-AE#slideshow/5960234078505389042
Jest -5 i żadnej szansy na to, że zamarznięty lód spadnie z drzew. Wieje spory wiatr i w każdej chwili może trzasnąć jakaś gałąź. Małych połamanych gałązek jest pełno, ale one nie są groźne. Jerzor pół godziny wyjeżdżał z garażu. Śniegu nie jest dużo, ale to czyste lodowisko. Syn sąsiada pracujący w branży odśnieżył nam wjazd. Bardzo nieprzyjemna pogoda 🙁
Alicjo, pozwolę sobie więc założyć, że wymagając wysokich standardów od dziennikarzy wymagasz podobnie wysoko od siebie i ludzi z którymi masz okazję przebywać towarzysko.
I w trakcie spotkań, jak piszesz, poza blogowych czuwasz by standardy nie zostały zaniżone czy nadużyte, choćby przez nieodpowiedzialnych obrabiaczy tych akurat nieobecnych i zawsze głośno protestujesz, gdy ktoś w rozmowie wędruje w takie niegodne blogowego towarzystwa miejsca.
Co zaś do dizajnu, to nie mam dobrych informacji, standardy zaniża również gospodyni Polityka i pośrednio też prezydent Komorowski.
Tu pada inkryminowane słowo : http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1563981,1,prezydent-komorowski-mecenasem-kultury.read
Kolejna zła wieść to taka ze dzieciom w Polsce jest to słowo sączone poprzez dla nich przeznaczoną książeczkę. Z jej autorami, przyznam że ich książeczki sa genialne, Aleksandrą i Danielem Mizielińskim też była w Polityce rozmowa, recenzja już kiedyś entuzjastyczna. Chyba trzeba na Słupecką wezwać jakąś babę z lasu by odczyniła uroki i wygnała precz co trzeba.
Linka nie dam bo dwa nie wejdą, kto chce poprzez Politykową wyszukiwarkę znajdzie.
Z designem jest podobnie jak z genderem, tyle że w sprawie tego pierwszego biskupi jeszcze nie protestują, a drugie ma być specjalnym listem oprotestowane. Nie wiem tylko dlaczego, przecież przy społecznym wyrównaniu rol społecznych, na plebanii nie bedzie musiała byc koniecznie gosposia, ale będzie mógł byc pan gospoś, co w niektórych przypadkach moze być bardziej praktyczne.
Przepraszam ze tak sie rozpisałam, szczególnie żal mi Pyry, która moją tu obecność z trudem znosi. Postaram się poprawić i nie molestować zbyt często klawiatury mojego laptopa.
ROMek bez pradu, a miasto to wielkie lodowisko. Slupy polamalo i zapwiedziane 72 godziny bez swiatla wiec i Wigilia pod znakiem. Nie ma pradu nie ma ciepla. Jak mowil padal z nieba lod. Nie snieg, nie grad, tylko wlasnie lod. Jutro mieli miec party ostrygowe u kolezanki ciekawe czy bedzie? Zwlaszcza, ze na ostrygi zjechali i z Afryki i z Europy a tu…. lod z nieba leci.
Czy ktos zauwazyl jak dizajnersko napisalem „kokakola” ? To jest to 🙂
-20*C w Calgary a jutro zapowiadaja freezing rain czyli wlasnie lodowy deszcz badz „fryzyjki opad”? 🙂 Miejmy nadzieje, ze nie tak jak w Toronto.
„Jaja na parze” to moje sniadanie a nie tytul kolejnego porannego programu TVP. Jaja wrzucam jednak do szklanki i mam „jaja po wiedensku” czyli „winerskie jajcy”
Zeby nie wyjsc na ges i po ludzku gadac z obcemi:
http://zsz2.hostpark.pl/materialy/th/technik.hotelarstwa_341%5B04%5D_z4.05_u.pdf
Niskofrekwencyjny monodram. Jutro bedzie wodewil 🙂
http://youtu.be/964st9-rp1s
Komentarz
@Antosi
przypadł mi do duszy, gaudeo igitur.
yyc-Twoja zupa orzeszkowo-kokosowo-dizajnerska wydaje mi się być znakomitym pomysłem np.na karnawałowe party.Ło Matko,jakie party 😳
Na karnawałowe spotkanie 😀
Yyc, kupuję fryzyjski deszcz 🙂
Książeczki Mizielińskich muszę zakupić, póki jeszcze są.
Problemy są nie tylko z obcymi wpływami ale najczęściej z samym językiem polskim. Spróbujcie sprawdzić swoją wiedzę na jednym przykładzie. Odmieńcie, proszę, czasownik ” jeździć” – chodzi konkretnie o tryb rozkazujący, 2 osobę liczby pojedynczej i mnogiej. Nie zaglądajcie od razu do ściągawek i starajcie się nie namyślać zbyt długo.
Potem będę kontynuować temat. Taki mały przerywnik gramatyczny w przedświątecznych przygotowaniach.
No wlasnie nie zgladac do sciagawek i nie namyslac sie za dlugo. A nie googlowac i sie madrowac 🙂
I o to zawsze chodzilo 🙂
Na dworze 0*Farenhajta (nie mylic z hejterem; tlumaczenie wlasne: nienawistnik Celsjusz) 🙂
Duze M: sprzedane 🙂
Danusko a fe „karnawal” to takie poludniowoamerykanskie makaronizmy. Festyn ludowy. Tylko nie wiem czy „festyn” bo ludowy to moze ujsc … chyba?
Na drzewie rajcuje drevni kocur a spod sniegu wylazl pohodovy kaktus, hodinek na kominku tyka a ja ide do piwnicy po sterylizowanego uhorka, w TV wlasnie leci Netoperek po nim ma byc Extra Panek, a ja koncze to dzieckove divadlo 🙂
Zona goni, ze Swieta a ja przed komputerem zamiast do roboty 🙂
Niby w Swieta jestesmy poza domem wiec skad tyle roboty?
Alicjo, można się nie modlić, ale dobrze posiadać wymienione w niej zalety. I tylko o to chodzi.
A podwójny standard dotyczy po pierwsze stosowania znaków diakrytycznych, a po drugie błędów popełnianych przez blogowiczów i tworzonych przez nich neologizmów. Jak kogoś lubisz, cicho sza, inni nie mają tyle szczęścia.
Też ubolewam nad brzydkim językiem jakim się posługują m.in. dziennikarze, ale jest on faktem i nie mam na to wpływu. Szkoda pary na pisanie w kółko o tym samym, wychwalając przy okazji siebie…
Życzę wszystkim blogowiczom i podczytywaczom samych smacznych dań, miłej atmosfery przy stole, ciekawych dyskusji i dużo prezentów!
Ponuro…ale jutro ma być trochę słońca.
https://plus.google.com/u/0/
Krycho,
zalety i wady mam jakie mam, staram się nie prostować blogowiczom ich charakterów, są jacy są, ja też jestem jaka jestem.
Wszystkiego dobrego i wesołych świąt wszystkim blogowiczom – ja już się czuję tak, jakby one były za mną.
Winerskie jajca – jakie to śliczne!
Wracam z zaświatów, wobec tego natychmiast wypowiem się na temat mojego ulubionego słóweczka „dizajn”!
Otóż, w przeciwieństwie do gendera, który nie ma polskiego odpowiednika podobnie jak komputer – kilkadziesiąt lat przed tym, jak dizajn do nas dotarł, istniał w polskiej mowie i istnieje do dzisiaj wyraz WZORNICTWO. Magdalena o 18.54 prawie-prawie o niego musnęła.
Osobiście wolę słowo wzornictwo od słowa dizajn. Niemniej podoba mi się przymiotnik „dizajnerski”, bo ma własne nieprzekładalne znaczenie. Nadaje się zwłaszcza do ironizowania.
Hehe.
Przy okazji: dzięki za wszystkie miłe słowa, które w ramach pociechy dla biednej chorej dostałam pocztą. Odpiszę, kiedy będę mogła nieco dłużej wysiedzieć przy kompie. Na razie tyle co se poczytam…
A moje święta muszą tym razem zrobić się SAME.
Exemplum do wzornictwa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Instytut_Wzornictwa_Przemys%C5%82owego
A tu coś na dobry humor (ONA est wspaniała, ta pani!!!)
http://www.youtube.com/watch?v=N4h29nVAttE
Nisiu, zdrowka!!!
A w kwestii ironicznego znaczenia – trafilas w punkt 🙂 ale to jest wlasnie kwestia bycia zanurzonym w jezyku.
Życzę, by wszystko się nam rozplątało,
węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły,
jak na choince barwnej świeczki.
By anioł podarł każdy dramat,
aż do rozdziału ostatniego,
kładąc na serca pogmatwane,
jak na osiołka, kompres śniegu.
Aby się wszystko uprościło,
było zwyczajne; proste sobie.
By szpak pstrokaty, zagrypiony,
Fikał koziołki nam na grobie.
I niech tak będzie.
Krycha! Boleję! A boleję tym bardzie, że moja pierwsza dziewczyna, (ca. 70 lat temu) miała na imię Krycha. W Twoim wierszu zalągł się był rodzaj żeński! „Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki” To jest GENDER! A co z nami, szowinistycznymi, męskimi świńmi?
Krycha,
piękne życzenia, tylko że samemu trzeba się zabrać za ich spełnienie. Oby nie zabrakło nam wszystkim dobrej woli.
A jeśli chodzi o odmianę czasownika ” jeździć”, to problem z jego odmianą jest dość powszechny. Nawet pani Minister Edukacji w swoim wystąpieniu na rozpoczęcie roku szkolnego zwróciła się do uczniów ” nie jeździjcie” zamiast ” nie jeźdźcie” . Ale czujne polonistki zauważyły błąd i sprawa została lekko nagłośniona. Może szkoda, że nie głośniej. Ja usłyszałam o tym od znajomej . Przyznaję się, że także źle odmieniłam to słowo, bo ta błędna odmiana jest o wiele łatwiejsza od tej prawidłowej – nie jeźdź, nie jeźdźcie – język się przy tym plącze. W razie potrzeby użyję formy grzecznościowej ” proszę nie jeździć”. 🙂
I tyle wymądrzania się.
Kaczka dostała to co trzeba, czyli sól, pieprz , majeranek i czosnek. Jutro będzie pieczona z jabłkami i śliwkami suszonymi. Mak zalany wrzątkiem też poczeka do jutra. Pierogi z kapustą i grzybami oraz uszka w zamrażalniku. W tym roku lepiej poszła mi organizacja świąt, tym bardziej, że kolację wigilijną i obiad w drugi dzień świąt spędzam poza domem.
Cichal – mówisz i masz!
W dodatku political correct…
Niech w nas, facetach, światło gości,
jak na świątecznej tej choinie…
Niech Anioł wygna z nas w całości
szowinistyczne męskie świnie,
byśmy wódeczką i koniakiem
wypili zdrowie Płci Wszelakiej!
Nisiu, Miłości moja! Właśnie nabyłem nieco trunków (nowootwarty sklep oferował) i wygnam Aniele mój, wygnam!
Płci Wszelakiej
pięknej,brzydkiej
zdrowie,więc pijemy
i w radosnym tym nastroju
do Świąt dociągniemy !
Patent z dodawaniem utartych jabłek do masy makowej całkiem w porządku-
kwaskowe jabłka równoważą smak słodko-bakaliowego maku.
Takiż przepis wy- śledziłem 😉
ZAJEBISTY przepis na śledzie w sosie ze śliwowicy od Roberta Kuwałka. Bardzo poetycki przepis. Najbardziej podoba mi się taka czynność: „ja w trakcie robienia jeszcze spożyłem trzy dodatkowe kieliszki śliwowicy”. A więc Panowie, do dzieła:)
Składniki: 5 płatów śledzi, 1 czerwona cebula (jak twarda można przelać wrzątkiem), garść suszonych śliwek bez pestek (może być garść pana sprzedawcy), 1,5 kieliszka śliwowicy do tej ilości śledzi (i tak pijaki, śledzie później to wypiją), łyżka brązowego cukru, 3 łyżki octu winnego białego i ja dodałem jeszcze od siebie jedną łyżkę balsamicznego, 3 łyżki oliwy, trochę pieprzu.
Wykonanie: Śledzia albo płuczemy albo moczymy bardzo krótko – 10-15 minut, śliwki zalewamy wrzątkiem i moczymy tak z pół godziny, żeby miękkie były. W osobnym naczyniu wymieszać śliwowicę, octy, oliwę, cukier i pieprz. ja w trakcie robienia jeszcze spożyłem trzy dodatkowe kieliszki śliwowicy. Zrobiło się fajnie. Pokroić śledzia w dzwonka, cebulę posiekać, ale można też w półplasterki (ja lubię posiekaną), śliwko pokroić na trzy części każdą, można na pół. Warstwowo przekładamy w słoiku śledzia, śliwki i cebulę. Zalewamy zalewą i odstawiamy do lodówki, na balkon, gdzie kto ma miejsce w chłodnej temperaturze. Im dłużej stoją, tym są lepsze.
U mnie na obiad komosa z drobno pokrojonymi warzywami, zrobiłam po swojemu, na ostro. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, idę do stołu.
Dzisejsze zdjecia z kuchni i przed domem….zima na calego 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/Dzisiaj22Grudzien2013?authkey=Gv1sRgCJOpyZSUv8-v4wE#slideshow/5960326744602717234
Co za zapach. Gesina podsmazana, prozona, plus co innego do pasztetu ma wejsc. Blogi, ba, boski zapach pieczenia sie po domu roznosi 🙂
Kawa z koniakiem tez nizela w te mrozy. Hejter spadl na +10 nienawistnik Celsjusz trzyma -11. i tak sie brocza. Golono, strzyzono 🙂
Poledwiczka wieprzowa w marynacie czyli prosto oliwa, soya, cebulka, imbir, czosnek pieprz. Potem w tym maczam pieczarki na ruszt. Pogoda sliczna czli pelne slonce teraz. Grila sie rozpali i bedzie grilowanie na mrozie 🙂
Ziemniaki zolte zwane ladnie Yukon Gold to i atmosfera sie pioniersko poszukiwawczo-zlota zrobi 🙂
The Spell of the Yukon
I wanted the gold, and I sought it,
I scrabbled and mucked like a slave.
Was it famine or scurvy — I fought it;
I hurled my youth into a grave.
I wanted the gold, and I got it
Came out with a fortune last fall,
Yet somehow life’s not what I thought it,
And somehow the gold isn’t all.
Tlumaczenie calego wiersza:
„Chcialem zloto i je mam” 🙂
Robert W. Service, Cremation of Sam McGee, Johny Cash:
http://youtu.be/yJNZwuamwj0
Irek, jak Cię kocham, wykreśl słowo:”Zaje…” przyprawia mnie o polonistyczne drgawki!
A tu slowa, bedzie sie lepiej sluchalo. To poezja goraczki zlota z Klondike 1898 🙂
http://www.poetryfoundation.org/poem/174348
Wigilia u Mamy
Ona wiedziała o nas wszystko
grzechu nie było
była łaska
uśmiech i dowcip na zły dzień
jej słowa były jak krem z ciasta
a życie biegło tak jak sen
dzieciństwo miało prędkość światła
i sens swój miało i jej rytm
…za szybko z tego się wyrasta
zostaje jednak magia słów
w tamtym domowym refektarzu
gdy na obrusach krochmal lśnił
w kwadratach bieli jak z obrazu
choć było biednie
było pysznie
a święta dotąd mi się śnią
w Wigilię było uroczyście
w opłatku ciepło matki rąk
i matki dobroć co bez granic
…odchodzi czy zostaje z nami
o tym się dowiesz gdy jej brak
gdy w smudze cienia ci się przyśni
jak idzie z tobą przez ten świat
Mamy wiesci od ROMka. Pradu brak dalej wiec ROMek biedny siedzi przy swiecy przy konserwach (foie gras) i muszlach (ostrygi) a nie majac jak zagrzac wody popija zimnym Laurent Perrier. Ogolnie, mowi, jak w Sudanie tylko zamiast piachu lod i upaly jakby chlodniejsze. Wigilia u corki sie zapowiada 🙂
Prywatka ostrygowa u kolezanki jednak nie odwolana bo tam swieci 🙂
Ja zalczam kolejne zdjecia z wieczornego podworka (w Polsce dokladnie polnoc) 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/20131222Wieczor?authkey=Gv1sRgCNj_2LCLh9z-DA#slideshow/5960354549288858578
U nas wszystko zamarznięte – oby tylko prąd nie wysiadł i spece od ogrzewania się pojawili. We wtorek temperatura ma znacznie spadać (-12C), czyli nie wygrzebiemy się z tej zmarzliny tak szybko. Byle tylko wiatr nie wiał, bo drzewa mogą się łamać, a sporo ich tutaj.
W mieście sporo połamanych drzew i sporo domów bez elektryki.
Każą siedzieć w domu i nie pętać się niepotrzebnie.
A gdzie są niby takie warunki atmosferyczne? Bo chyba nie w Polsce – u nas przecież wiosna w pełni, a niedługo lato:)