Zostawiam schabowego w domu i sięgam po jamon
Już siedzę w samolocie i frunę na Costa Blanca. Lądowanie przewidziane w Alicante i podróż samochodem na wschód w pobliże Walencji. Spędze w tej części Hiszpanii tydzień dając od siebie odpocząć wszystkim, których zamęczałem gadulstwem. Abyście jednak nie czuli się całkiem opuszczeni i mieli możliwość wpisywania komentarzy oraz wymiany myśli zostawiam wystarczającą ilość tekścików, które same będą wskakiwać na blog ze zwykłą częstotliwością. Na początek udzielam głosu Markowi Kondratowi, który radzi jakie wino wybrać do kotleta schabowego:
Wizytówką winnej Toskanii jest Sangiovese, szczep nieodmiennie kojarzący mi się ze stajnią, ze wszystkimi końskimi bukietami. Ciężki, rustykalny, jednocześnie swojski i zachęcający. W ustach bywa różne, ale zawsze owocowo-skórzane, z dominacją słodką. Sangiovese uprawiane jest w Italii od dwóch tysiącleci. Nazwa pochodząca z języka łacińskiego oznacza ?krew Jowisza” Nadali ją ponoć Etruskowie. Często prze-siedlany szczep zaowocował różnymi odmianami: Brunello, Morellino, Prugnolo Gentile, Sangiovese di Romana. Bywa, że tworzone są z niego wina wielkie, ale i zwyczajne, podawane w dzbankach. Wina z tej odmiany są wyśmieni?tym towarzyszem jedzenia, także w naszych warunkach.
Często bywam proszony o polecenie wina do bigosu, rodzimego schabowego z kapustką i pierogów. No cóż, do tej pory nie udało mi się znaleźć lepszego kompana niż Sangiovese.
Korzystałem z tej porady Marka i byłem zadowolony. Okazuje się, że i tradycyjne polskie potrawy dobrze prezentują się z włoskimi winami.
Komentarze
dzień dobry …
miłej przygody Piotrze … 🙂 … już czekam na opisy tej wyprawy …
Weekend zapowiada się pogodowo dobrze i czekają mnie też rodzinne spotkania .. a jutro może znowu na grzyby …
Dzień dobry, jak to wspaniale brzmi: „siedzę w samolocie i frunę na wybrzeże Costa Blanca”. 🙂
Słoneczne dzień dobry
Dzisiaj będę miała mało czasu na siedzenie przy stole – chyba dopiero wieczorem przyjdzie czas na pogaduszki.
Gospodarzowi wysokiego nieba, wspaniałej Hiszpanii i smakowitych odkryć życzę. Postaramy się w międzyczasie nie pozagryzać wzajemnie i dołożymy starań, aby Blog przetrwał w dobrej formie, nastroju i obyczaju.
Costa Blanca: http://www.pinterest.com/pin/281334307942630119/
Gospodarz nareszcie poszedł po rozum do głowy i postanowił odpocząć od tych wszystkich wybitnych kucharzy, kurczaków zagrodowych. Ser sam się może odwracać, a młodzieżą zajmie się córka Pyry bo Kasia Tusk jest zaharowana, a ja napiję się wody z sokiem malinowym, szepnę „rosebud” i na świecie zapanuje wieczna szczęśliwość 🙂
Dzien dobry,
ja w sprawie jezyka polskiego, moze ktos mi wytlumaczy
co to sa „cwiczenia genderowe w szkolach”?.
Przeczytalam w GW. Dziekuje
Ewo 47 – jak to wygląda u nas – to uczenie równości płci, to nie wiem. Młodsza z Finlandii przywiozła opowieść o tamtejszych zajęciach praktycznych. Otóż jeden semestr dziewczęta piorą, prasują,, uczą się obsługi i drobnych napraw sprzętu kuchennego, gotują i pieką ciastka. Chłopcy są wtedy w warsztatach szkolnych – tną, piłują, malują, naprawiają wtyczki, wymieniają olej w samochodzie – takie tam codzienne ale dokuczliwe sprawy. W drugim semestrze zmiana – panowie do kuchni i pralni, panie na warsztat. I tak trzy lata z rzędu. Absolwent szkoły średniej potrafi dobrać farbę do malowania płotu i łazienki, wykonać odnowienie wnętrz z malowaniem, szpachlowaniem, wymianą gniazdek itp, dokonać bieżącego przeglądu samochodu, wyprać i wyprasować garderobę, ugotować prosty, zdrowy posiłek, zbilansować dietę dla rodziny, zająć się zielenią w swoim otoczeniu, wypełnić druki podatkowe. Bez różnicy płci.
Jedni odlatują,inni przylatują 🙂 Wkrótce na blogowe łono powróci chyba Nemo.Jeśli jadla podczas swojej podróży po Dolnym Śląsku nasze rodzime bigosy,to ciekawe,czy popijała do nich Sangiovese 😉
My ostatnio do czeskich wieprzowych kotletów popijaliśmy hiszpańskie czerwone
z Aragonii i też było bardzo w porządku.Kotlety miały zapewne dwie tony kalorii,
bo były obtaczane w cieście ziemniaczanym (takim,jak na placki),ale były bardzo dobre.Jesienią,takie dania smakują wyśmienicie 😀
Pyro-podoba mi się ta Finlandia 🙂
Ja właśnie pożyczyłam od koleżanki książkę o Szwecji,zapowiada się ciekawa
lektura na weekend,chociaż szczerze mówiąc czasu nie będę miała za wiele.
Na sobotę wybieramy się do Łodzi.
Ale ciemniak ze mnie. Wszyscy gadają o gender, a ja nie wiem co znaczy. Poza tym nie dość, że jestem ciemniak to jestem jeszcze leniwy. Mógłbym co prawda zajrzeć do googla i się dowiedzieć, ale po co ja mam to wiedzieć. Moze ktoś nazwie to po polsku i nie będzie problemu. Na Frondzie też ciągle o gender i gender. Jakieś diabelstwo czy co?
Bardzo te zajęcia finlandzkie prosto i dobrze pomyślane.
W dawnych czasach na tzw. zajęciach zpt robilismy podobne rzeczy z tym ze nie występował ten jakże istotny element zamiany ról. A szkoda…
Schabowy z kapusta, pogoda akurat na takie solidne danie albo bigos.
Danusko, ja tez pisze sie na wszelkie pierogowe dania. Milej soboty w Lodzi 🙂
Placku, nie szepcz jeszcze „rosebud”, przed Toba dlugie lata 🙂
Ewa47. podejrzewam, ze cwiczenia genderowe w szkole to takie cwiczenia, ktore maja uswiadimic mlodym, ze istnieje cos takiego jak „plec spoleczna”. I ta plec spoleczna powoduje czesto spore nierownosci, dotyczace zwlaszcza kobiet, choc zdarza sie, ze i mezczyzn – np w chwili gdy sad rodzinny z automatu przyznaje opieke codzienna nad dzieckiem rozwiedzionej matce , choc dla dobra dziecka lepszy bylby ten konkretny ojciec, a nie matka. Mysle, ze kazdemu dziecku, zwlaszcza wychowanemu w Polsce takie cwiczenia genderowe sie przydadza. POlska jest wciaz krajem gdzie po powrocie z pracy maz siada przed telewizorem, zas zona rzuca sie do przygptowywaniu obiadu. Tak bylo do pewnego czasu nawet w domu rodzinnym mojej Starej, ale ona to swoim rodzicom powybijala z glow, i to byly bardzo dobre cwiczenia genderowe, bo jej Ohciec zaczal sie wstydzic i propponowac „pomoc” w kuchni. Z tym slownictwem stara tez walczyla zwracajac uwage, ze chodzi o wspolne przygptowywanie poslku, a nie o „pomoc”.
Niech zatem lodzi Polacy wyarstaja na ludzi, ktorzy sa wrazliwi i swiadomi faktu, ze ludzkosc sklada sie z polowy mezczyzn a z polowy kobiet, chyba, ze mowimy o Chinach, gdzie do dzis wiekszosc rodzacych sie na wsiach dziewczat jest od reki zabijana.
Mlody czlowiek plci dowolnej ktory sobie uswiadomi istniejace powazne problemy genderowe w Polsce, bedzie wiedziual np:
jak w radiu czy telewizji zapraszaja gosci do udzialu w panelu dyskusyjnym, to dobrze jest gdy taki panel nie sklada sie z samych mezczyzn.
kiedy w zakladzie pracy zwalnia sie miejscxe na kierowniczym stanowisku, to nie jest samo przez sie zrozumiale, ze zajmie go mezczyzna,
kiedy oboje rodzice pracuja i dziecko nagle trzeba zabrac do lekarza, to moze to rownie dobrze zrobic ojciec i jego wlasny szef nie bedzie pytal dlaczego dziecko nie poszlo do przychodni z matka,
kiedy ktos zatruidnia ekipe remontowa to nie dziwi sie, ze sa w niej takze kobiety,
kiedy mowimy dyrektor, lekarz, minister, mechanik samochpdowy czy inzynier, nie koniecznie wyobrazamy sobie na tym stanowisku mezczyzne.
Mozna robic wspaniale cwoiczenia genderowe, tak jaK sie od lat robi w wielu cywilizowanych krajach. Z pozytkiem dla calegp sppleczenstwa.
POlecam lektrire wspanialych kryminalow szwedzkiej autorki Camill Lackberg. Ona jest nieslychanie podstepna w kwestoach genderowych. No bo jest wychowana w Szwecji gdzie oni tam wiele rzeczy juz poprzerabiali dwa pokolenia temu…
Pyro – Dlaczego równo, a osobno? 🙂
Ewo – Jeszcze niedawno słowo „gender” oznaczało „rodzaj” dzielący się na żeński i męski, uwarunkowany płcią biologiczną (genami – zauważ tę samą etymologię słowa „gen”), często używany jako synonim słowa „s-ex”.
„S-ex”=Male or Female (kobieta lub mężczyzna).
W 1978 roku wynaleziono „social gender” (w jednej publikacji o transeksualiźmie, czyli „płeć społeczną”. Dzieci będą sobie mogły wybrać płeć, bo ta biologiczna to szkodliwy przeżytek, a rodzice mają im w tym wyborze nie przeszkadzać, szkoły im pomogą wybrać. Teoria ta nazywa się „gender theory”. Zwalcza ona „genderism”, a w przyszłości pragnie zastąpić niecne płcie żeńskie i męskie jedną – nijaką. My nazywamy to „postgenerism” – postgeneryzmem. Tę cudowną wizję przyszłości zawdzięczamy kanadyjskiemu futuryście, panu George Dvorsky. Niech żyje biotechnologia, precz z lalkami i wozami strażackimi.
„Brainwashing” – „pranie mózgów”
Utopia – utopia
Warto podkreślić, że w Finlandii kobieta=mężczyzna, ale ta pierwsza nadal zarabia 20% mniej od tego drugiego bezpłcia.
Przepraszam – Tea or coffee anyone? 🙂
Czy mecze Legii Warszawa także powinniśmy oglądać wspólnie? Proponowałem, gender kobiecy nie chciał, ani jeden.
No dla Takich wlasnie jak Pan Majki i Placek moj kumpel Pies Bobik napisal swego czasu bajke na dobranoc:
Już na gór szczytach przycichły jodły,
kura już poszła na grzędę,
czuwa wyłącznie ? w zamiarach podłych –
potwór, co zowie się gender.
Śpi sprzedawczyni i żona szejka,
śpią słodko ciotka i wujek,
nawet lewacy chrapią w jaczejkach,
a gender siedzi i knuje.
Wciąż kombinuje nowe sposoby
w swych kulturowych okopach,
żeby na babę chłopa przerobić,
a babę znowuż na chłopa.
Z tradycji świętej, że chłop ma ptaka,
potwór upiornie się śmieje
i furt uprawiać leci po krzakach
straszny, zdziczały seks z gejem.
Truciznę wpuści do pomyślunku
uczciwej nawet kobiety,
za grosz złamany nie ma szacunku
dla słusznych słów katechety.
A jak rodzinę zwykłą to bydlę
przypadkiem dorwie w swe szpony,
to poniewiera nią tak obrzydle,
że jęczą kościelne dzwony.
Los tak już ciężko doświadczał naród,
tak wygarbował mu skórę,
a teraz jeszcze, w ramach domiaru,
zesłał mu tę kreaturę!
Bo niczym długi, rozbite Porsche,
głód, ogień, wojna, cholera,
wobec zarazy z wszystkich najgorszej:
tego potwora gendera.
Dzien dobry,
A propos cwiczen genderowych, przylapalam sie dzisiaj, ze piszac Jeffowi liste zakupow napisalam na papierze pa-ss-ata :).
Jolly – łotr jest wszędzie 😀
Kocie Mordechaju – Ewa prosiła o poradę językową, przetłumaczyłem. Ty znasz angielski. Przetłumacz lepiej. Wyszukaj moje błędy, poprzyj je źródłami naukowymi, a przede wszystkim powiedz wszystkim co wiesz o mnie, o moich rodzicach, moim stosunku do kobiet, dzieci, psów, kotów, moim światopoglądzie, płci, zdrowiu.
Bobik ma ogromny talent, ale jego wierszyk jest szyderstwem.
Ty nie znasz ćwiczeń genderowych, ale podejrzewasz, a ja znam i nie krzywdzę wszystkich mężczyzn feministycznymi stereotypami. Które z nas jest szowinistą?
251 stron – gender-book-całość
Tacy ludzie jak Pan Majki i Placek? Jacy ludzie? Którzy? Polacy, Żydzi, głupcy, katolicy, protestanci, szowiniści, kto?
Paradoks Genderowej Równości – Norwegia
56 milionów euro na programy oparte nie na badaniach naukowych, ale ideologii.
Norwegia jest europejskim liderem w krzewieniu równości genderowej. Okazało się, że kobiety i mężczyźni mają bardzo różne zainteresowania, a rządowe programy dążące do parytetów odnoszą skutek na rok, dwa, a później wybierają to co lubią. Tak twierdzi była szefowa tego programu, nie Placek 🙂
Nie jestem agitatorem, jestem skromnym człowiekiem, wdzięcznym za przerwę w samotności. Mam 63 lata, dokładnie tyle co mój Ojciec, gdy odszedł. „Stary” Kota odszedł w tym samym wieku. Cała reszta nie jest taka ważna.
………………………………..ludzie wybierają
merci bien
Otóż kobieta to nie mężczyzna, i na odwyrtkę 🙄
Alicjo – Przyznaj się, zawsze marzyłaś o dojeżdżaniu do pracy na rowerze i grzebaniu w Linux, a Jerzor chciał być artystą, ale komuniści i kler Was omamili. Teraz możesz zrzucić to jarzmo.
Mrusia to taki sam ciemny typ co Pan Majki i ja – leniwe to i upierdliwe 🙂
Idę, bo mój gej-sąsiad nie chce w krzakach uprawiać, a ja się zakochałem w kobiecie, my się tam schowamy i wszyscy będziemy zadowoleni.
Ha, ja tam tradycyjnie : cieszę się, że nie jesteśmy tacy sami (chociaż równi). I niech żyje ta maleńka różnica! I tak na serio – czy dziewczyny (prócz dzieciństwa kiedy każda wolała być chłopcem (bo mu więcej wolno) a więc czy potem, w dorosłym życiu chiały być facetami? Wątpię. Do woja marsz i golić się codziennie? Dziękuję. I jeszcze … ech, lepiej nie wymieniać
Pyro – Moi rodzice nie chcieli robić wszystkiego razem. On grał na skrzypcach, ona śpiewała, on zrzucał węgiel do piwnicy, ona piekła ciasto. Tańczyli razem. Patologia.
Popatrz Pan!
Działało przez tysiąclecia , a tu w 78 wymyślili. Nie w 1578, czy w 1778 a w 1978. Musi być prawda z tym gender, bo gdyby wymyślili w 1378 to można by powiedzieć, że to ciemnota i średniowieczny zabobon, a tak to nowoczesność i nikt z krytyką nie podskoczy. Dzięki Plackowi się dowiedziałem w czym rzecz.
Ciotka ze wsi do mnie ostatnio przyjechała, co słucha Radia Maryja dzień i noc i dziwnie się na mnie zaczęła patrzeć. Pewnie przez to , że najpierw popatrzyła na te przetwory owocowo-warzywne co je Plackowi pokazywałem przez internet, a potem zupy spróbowała i nawet deser zjadła. Może pomyślała całkiem tradycyjnie , że chłop się marnuje, ale z drugiej strony wsłuchując się w propagandę, mogła pomyśleć, że może jestem jakiś Gender? Bo co to za chłop, jak konfiturę z gruszki i malona potrafi zrobić, sam upierze i ugotuje. Mogła tak pomyśleć bo wuj mój to niczego takiego nie potrafi. Na codzień ma traktor, zgrabiarkę i kombajn co sam zbierze i wymłóci. O kopaczce do kartofli i innych takich, to nawet wspominał nie będę, bo oczywista oczywistość. A do zmywania statków , czy żeby jajko na twardo ugotować , to brać się nie chce i pewnie się nigdy nie weźmie.
Widzisz Pan, że u nas za Wisłą i za Bugiem, patrząc z warszawskiej perspektywy, to na razie po staremu . Z angielskiego na razie nikt nie tłumaczy to i ciemny lud tej nowoczesności nie rozumie. Może to i lepiej bo jak człowiek przeczyta , że w 1978 coś wymyślili, może kompleksów przez swoje ciemniactwo dostać. W końcu, czy ja muszę wiedzieć wszystko?
Dawno, dawno temu Norman Rockwell namalowal obraz „Girl with a black eye”.
http://www.saturdayeveningpost.com/wp-content/uploads/satevepost/95305231.jpg
Na obrazie dziewczynka ma podbite oko i czeka na rozmowe z dyrektorem szkoly. Dyrektor nie bedzie pytal, kto ja pobil. Dyrektor bedzie z nia rozmawial poniewaz to ona pobila chlopaka. Usmiech na twarzy dziewczynki potwierdza, ze jest bardzo dumna ze swojego sukcesu.
Tłumaczą tłumaczą – w wersji angielskiej „Kurczak Zagrodowy” odżywia się wyłącznie warzywami. To nie żart.
Vegetation – roślinność
Vegetables – warzywa.
(zagrodowy to tłumaczenie francuskiego – kurczak farmerski)
„Rekomenduję”
A teraz mogę sobie, wzorem Gospodarza, odpocząć, ,lub nie.
Zanim zmienię stronicę na monitorze zrobię jeszcze rachunek sumienia osoby – no cóż – uwstecznionej nieco.
1. Nie przepadam za zniewieściałymi, wytapirowanymi i „wyrzeźbionymi” facetami. Nie, żeby mi przeszkadzali, ale wolę się trzymać na dystans. Koleżanek mam dosyć.
2, Byłabym ciężko nieszczęśliwa gdyby mi mąż towarzyszył na porodówce. Stanowczo wolę żeby mu wyobraźnia podyktowała to i owo, ale lepiej żeby nie oglądał fizjologii. Noworodkiem może się zająć w dowolnym czasie.
3. Naprawdę nie obrażały mnie ani małe komplementy, ani wybuchy męskiego gniewu – Matka nauczyła mnie jak sobie tym radzić. Jeszcze raz mówię : stanowczo wolę pracować i współpracować z panami i wolę mieć sefa – mężczyznę. Bo nie jesteśmy tacy sami. Panie w pracy eż mają wiele zalet i wiele wad – mnie jest bardziej po drodze z facetami, ale konkretną robotę do wykonania wolę powierzać paniom.
No, hyba, że się spotka Starą Żabę i cały ten damsko – męski pomyślunem bierze w łeb. Ale Żaba to twór pojedynczy.
ps – przepraszam za literówki.
Nie tak dawno temu prosilam na tym blogu o angielska nazwe drzewa papierowka.
Informuje, ze papierowka szczesliwie rosnie. Okoliczne sarny, losie i zajace bardzo byly wdzieczne za nowe drzewo i uczcily to wspolnym posilkiem. Posilek skladal sie przede wszystkim z lisci i nowych pąkow papierowki.
Papierowka nie moze sie bronic przed zywina. Nie moze kopac, pluc ani boksowac. Pomoglam jej w samoobronie korzystajac z roznych wyprobowanych metod i teraz zywina przeniosla sie w inne miejsca, a papierowka wypuszcza nowe liscie.
Orca – Ja też jestem wdzięczny za tę wizję.
Dziękuję Państwu za cierpliwość i wyrozumiałość.
A co na to wszystko BBC?
Dobrze, ze chociaz wino jest bezplciowe, ale juz taka wodka? a koniak? a szampan (wyjatkowy szowinista-egoista)? a tequila?… znaczy sie wodek, koniaka, szamapani i tequil. Tfu, na krew Jowisza…
Czas na BBC.
http://youtu.be/mq4mWY9hSpE
Obfitych zbiorów, Orca już niedługo.
Kurczak zagrodowy to kurczak rustykalny 🙂 Sangiovese jest do niego idealne.
Jablka sa transparentne a sarny zra wszystko z wyjatkiem slonecznikow. Za te zabrala sie wiewiora, Basia krzyczala lap sztucer…taki juz gender jest. Wiewiora uciekla w krzaki. Stada wron i srok nas nachodza. Straszne czasy nastaly. Kra, kra, kra (Basia mowi kanadyjskie slowiki)…… sroki tez cos mowia ale nie rozumiem.
Placek pyta:” Tacy ludzie jak Pan Majki i Placek? Jacy ludzie? Którzy? Polacy, Żydzi, głupcy, katolicy, protestanci, szowiniści, kto?”
Ciekawe, ktoredy Ci mysli wedruja. 😈
Kuchnia zamknieta?
Kurczak zagrodowy odlecial do cieplych krajow? -)
http://www.youtube.com/watch?v=n30tAZeKoDQ&feature=share&list=RD02mq4mWY9hSpE
Placek – rany boskie! A jak kurczak glizdę zje , to już nie jest vegetables?
Pomyśleć tylko, że ojciec karmił naszego świniaka małżami z Narwi. Żebyś ty widział jak mu smakowały!
Jakie myśli? Przecież jestem mężczyzną. Przeproś albo nie zawracaj mi głowy 🙂
Miljenko Grgić
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/Oct112013?authkey=Gv1sRgCIWT_LDgyIbDBw#slideshow/5933542643237408818
Prosiak zagrodowy Omega 3
Nie to, zebym chcial zawracac glowe, ale moze Placek z Nisia zatancza…
http://www.youtube.com/watch?v=deABcaw4ZMk&feature=share&list=PLDF056FC24649A341
ciekawe czy nasza Danuśka jedzie do Łodzi na …
http://skoraczek.blogspot.com/2013/10/odzkie-targi-natura-food.html
Gruzińskie widoki nijak się mają do do Arizony yyc, ale skalne miasta swój urok mają:
http://www.eryniawtrasie.eu/10228
Zdjęcia w wiadomym miejscu:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065
ewa, gruzinskie widoki sa przepiekne.
Serdecznie dziekuje wszystkim za doslowne tlumaczenia i wyczerpujace
wyjasnienia, ubawilam sie setnie. Nie mialam pojecia ze w Polsce ucza
w szkolach czym sie roznia kobieta i mezczyzna, i dlaczego, i ze wcale nie musza bo moga sobie wybrac.
U nas w Niemczech wychodzi nawet czasopismo GENDER, nigdy do
niego nie zagladalam i nie bede. Ze w Norwegii rownanie z urzedu nie funkcjonuje tez slyszalam.
A swoja droga pokonalismy tyle samo trasy 🙂 8,974 km od domu do domu, choc pewnie ja mialem latwiejsze zadanie bo drogi proste i brak na nich konkurencji.
eva47
Jaki jest facet kazdy widzi.
Jaka jest kobieta, tego nikt nie wie.
yyc,
Twoja trasa była dłuższa – my zrobiliśmy ledwie 8040 km 😉
Ale fakt, drogi i kierowcy bywali wymagający 🙂
Ledwie 8040, faktycznie niewiele 🙂
Wracalismy z Salt Lake City do Calgary w niedziele. 1401 km (dokladnie spod hotelu do domu). Atostrada byla niemal caly czas pusta, Wczesnie rano nikogo, pozniej co jakis czas cos tam pojechalo. Jedyne co meczylo to czas bo sie jednak dluzylo. Pusto, prosto i dopiero w Montanie nieco krajobraz sie pofalowal. Wyjechalismy o 5:38 dojechalismy o 19:01 (doklandiej nie moge podac 🙂 ) 13.5 godziny, nie przekraczajac limitu predkosci, ktory sie zmienial w zaleznosci od stanu miedzy 65 i 75 mil (jesli dobrze pamietam). Jak sie wlaczylo automatycznego pilota to tak 120km/h mozna bylo godzinami non stop jechac 🙂 Na granicy maly zakup alkoholowy i zdziwienie paszportowego, ze tak bez zakupow (wszystko sie wydawalo taniej im dalej na poludnie) i ostatnie 300km juz u siebie sie dluzylo najwiecej 🙂
Placku (16:14),
jesteś w mylnym błędzie, to ja od lat omamiam i wręcz przyduszam oraz nie pamiętam, co tam jeszcze, ale na pewno okropności jakieś. Komuna mi zwisała i powiewała, może dlatego nie zauważyłam, że mnie gnębi 🙄
A Mrusia – fakt, typ spod ciemnej gwiazdy, takie typy lubię 😉
Prosz bardzo….
http://www.youtube.com/watch?v=I6D32LkQLFE
Czy blogowicze sie dzisiaj szaleju napili? W gender wcale nie chodzi o to, ze cos sobie mozna wybierac, tylko o to ze nazely szanowac ludzi bez wzgledu na plec i nie nalezy ich wciskac do szufladek. Jak Marek lubi smazyc powidla, to niech sobie smazy a jak ja lubie budowac dom dla krolikow to moja sprawa.
I nie o feminizm tu chodzi a o prawo do wyboru i prawo do uzywania talentow jakie mamy.
Pyro jakosc szefa tez nie od plci a talentu zalezy, czego obecne szefostwo Ulubionego jest dobrym przykladem. A co do porodowki, to Bogu dziekuje, ze czasu sie zmienily, bo inaczej przez 26h sama bym sie z bolu wila a tak to przynajmniej mial mnie kto za reke potrzymac, herbatke przyniesc itp.
i tak mna zatrzeslo, ze sama sobie przecze. Chodzilo mi o to, ze nie plec mamy sobie wybierac, ale szanowac wybor i talenty innych bez wzgledu na ich plec.
Pomoc do kontemplacji gender w dlugie jesienne wieczory. Zeby sie nie zagubic i wybrac za mlodu odpowiednio, wtedy kiedy jeszcze mozna. Pozniej juz urosnie to i owo i po ptakach jak to sie mowi. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=kEL-4D8Bnas
Nirrod – ja 3 doby ale i tak wolałam bez Ślubnego. Dlaczego? A dlatego, że facet jest człowiekiem czynu i nijak nie usiedzi całkiem spokojnie, kiedy jego kobieta cierpi. Trzeba coś zrobić, natychmiast, zemu do niej nie idą, za co im płacą. Dziękuję, postoję. Jak Synuś pociął sobie nogę i krwawił jak prosię, to musiałam go wywalić z Izby przyjęć, bo by z frustracji III wojnę wywołał. To wszystko przez poczucie bezsiły. Piknie dziękuję – zamiast skupić się na ważnym w końcu procesie urodzenia potomka, musiałabym miarkować rzucającego się po klatce niedźwiadka.
Dzięki Nirrod, bo mnie się już nie chciało po raz kolejny prostować różnych takich… 🙂
yyc ja Cie bardzo prosze… od 4 lat slysze jak „ten gender” z dzieci homoseksualistow robi, do rozwodow namawia a ostatnio moje ulubione: doprowadza do naruszenie praw czlowieka i przemocy wobec 2,1miliona Kenijskich mezczyzn, bo ich zony oczekuja, ze czasem owi uciskani mezczyzni sobie obiad zrobia, badz dziecmi sie zajma.
Jak by sie okazalo, ze Z albo Z fantastycznie samochody naprawia, to jej nie zabronie, a jak druga bedzie mistrzem w praniu skarpetek, to tez pieknie. Ale ma prac te skarpetki, bo jest w tym dobra a nie ze wzgledu na brak przyrodzenia.
Punkt widzenia zależy od punktów kilku i nie ma się co najeżać, ważne, żeby był wybór.
Wspomniałaś porodówkę, Nirrod – za moich czasów to była spora sala (wielki szpital we Wrocławiu), kilkanaście kobiet wijacych się w bólach, tam nie był dopuszczany nikt, ani matka, ani siostra, tylko personel medyczny.
Nie było na to warunków, i niech mi tu nie wytyka nikt, że komuna i tak dalej! W szpitalu był tłok i niepotrzebne było, żeby się ktoś kręcił i roznosił zarazki, proste to jak świński ogon.
Teraz jest inaczej, kto ma kasę, ten wybiera, kto nie ma, to ma jak ma (czyli nie ma wyboru, jest jak jest). Podobnie jak Pyra (no, ja jestem stara generacja) myślę, że Jerzor by mi przeszkadzał na porodówce, ja się potrzebowałam skupić na procesie, a nie, żeby jeszcze o chłopa się martwić, że zemdleje albo cuś (a znam takie przypadki z opowiadań kum).
Szaleju się nie napiłam, idę sobie nalać sangiovese, za chwilę obiad.
Ha Pyro i w tym cale sedno. Szanowny ojciec Mlodej Pyry sie do tego nie nadawal i juz. Ma prawo. Moj chlop pieknie sie do tego nadawal i tez dobrze.
„Komuna mi zwisała i powiewała, może dlatego nie zauważyłam, że mnie gnębi.”
To dlaczego Alicjo, jeśli wolno zapytać, zdecydowałaś się na emigrację?
Gnębienie nie polega wszak tylko na wsadzaniu do więzienia.
Nirod ty mnie o nic nie pros, Ty szanuj moje wybory na jesienne wieczory 🙂
Instrumenty gender sie nie boja. Harfa zawsze bedzie stala a harfistka na niej grala.
No i o to chodzi, Nirrod – żebyśmy każde z nas – racjonalnie decydowali, a nie ganiali te „tryndy” i mody. Dobrze, że jest możliwość wyboru. Za swobodą wyboru drogi życiowej, sposobu na życie, ja głosuję oburącz. A mód nie lubię.
Większość mężów moich koleżanek się nadawała. A dziewczyny były zadowolone z tego, że nie były same. 🙂
Zgadzam się z Nirrod, która pisze o możliwościach wykorzystania swojego talentu i wyboru tego czym chcę się zajmować. Niedawno czytałam o panu, który pięknie haftuje serwety, obrusy. I jest z tego powodu szczęśliwy.
Powrót do dzisiejszego tematu: https://www.youtube.com/watch?v=5RC2pKp1i6M
https://www.youtube.com/watch?v=TdhyYegevg4
🙂 https://www.youtube.com/watch?v=0JilYmVQjU4
Nirod, rozumiem, ze Twoje kenijskie sluzace robia to o czym cale zycie marzyly. Niestety nie kazdy jest takim szczesciarzem.
Asiu piękna historia 🙂
A co to znaczy plec w dzisiejszym swiecie?,nic,ale takie nic co nie da sie okreslic.Kobieta raz bywa mezczyzna a raz kobieta,mezczyzna raz jest baba a raz chlopem.I w zwiazku ta skomplikowana sytuacja ja sie pytam,kto w takim razie jest lesbijka a kto gejem?
Dzień dobry,
Może ja mam najmniej do powiedzenia w sprawie porodów, ale jako ojciec dzieci, których różnica wieku między najstarszą córką a najmłodszym synkiem wynosi ponad 22 lata, więc, chociaż generacja starsza od Alicji, ale mam porównanie, jakiego nie ma może nikt z Blogowiczów.
Oczywiście nie mogłem być przy narodzinach córek, ale przy ostatnim dziecku już mogłem bez problemu. I byłem. I uważam, że narodziny dziecka to najcudowniejsze zjawisko na świecie, a nawiązane wtedy więzi poluzowały się dopiero po wielu latach, a z dzieckiem trwają nieprzerwanie do dzisiaj. Moja A. także traktowała to jako „narodziny naszego dziecka, jako wspólne przeżycie”. Nigdy też nawet jej przez myśl nie przeszło, że ma dziecko „z chłopem, o którego musiałaby się martwić”. To ja byłem od tego, żeby się o nią troszczyć, a nie odwrotnie. I wtedy chyba ten egzamin zdałem.
Na szczescie wiekszosc dzisiejszych mezczyzn to nie mimozy, ktore boja sie widoku krwi czy ktorych nalezy pilnowac aby nie zemdleli na porodowce i nie zrobil;i sobie krzywdy. . Od kilkudziesieciu lat nie slyszalem o ojcu, ktory nie bylby obecny na porodowce, albo nie chodzilby z partnerka na zajecia i generalnie nie uczrstniczylby w calym procesie doprowadzenia jej do porodu. A i wiekszosc znajomych mi kobiet bardzo sobie ceni to wspoluczestnictwo w doswiadczeniu urordzenia dziecka. Mezczyzni wydprosleli jednak pod wplywem „mody” na doroslosc, ktora nazywamy takze genderem.
Nie ma o co drzeć kotów – obyczajowość się zmieniła i tyle. Cenią sobie ludzie? Dobrze im z tym? To niech mają. Pisałam tylko o sobie – ja wolę inaczej. I już. Sprawa nie nadaje się do wartościowania.,
Pogoda dla bogaczy 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9650.JPG
Rada na dzisiejszy wieczor.Gospodarza nie uswiadczysz
to koty …….
Dobrze bedzie gdy sie wyspimy.
Wyjdzie to wszystkim na zdrowie.
Skad tyle agresji.
Jutro sobota , piekny dzien tygodnia.
Milej i radosnej dla wszystkich.
Kilinarnych smakowitosci.
Moja Mrusia nie drze kotów!
Uwielbia wyjście na ogródek, połazić sobie tu i tam, ale nie zapuszcza się w wysokie zarośla. Fascynują ją spadające suche liście.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9641.JPG
Henryk47 23:50
Jakiej agresji????
Wczesniej wspomnialam o obrazie „Girl with a black eye”, ktory namalowal Norman Rockwell. Ten obraz zainspirowal scene w filmie „Forrest Gump”
http://thechive.files.wordpress.com/2013/06/facts-forrest-gump-2.jpg
Podobna scena, inny kontekst, uznanie dla artysty.
Orca,
Obraz znam od dosc dawna, ale pod tytulem „the winner”.
Kopia tego obrazu bedzie dla mojego synka swiatecznym prezentem.
Przepraszam, że się wtrącę, ale dla mnie słowo gender, teraz tak chętnie używane, kojarzy się z miękkim masłem , margaryną, zupą z torebki, rozpuszczalną kawą i fast foodem.
Ma być szybko, łatwo i przyjemnie. Po co myśleć i wysilać się skoro można mieć wszystko i natychmiast. To co kiedys nazywało się zwykłą ludzką przyzwoitością dziś ma być gender.
Dochodzi do tego chęć narzucenia swojego światopoglądu. Bo jak nie wiesz co to fast food, gender, lanser, hajter, toś zapyziały ciemniak.
Wybaczcie prosze !
23.50 – mialo byc ,,z kad „
Henryku, ależ „skąd” jest poprawne a nie” z kąd”, nie masz za co przepraszać 🙂
Oh boy, Panie Majki. Alez masz Pan w glowie…. 😈
No, nic. Milego weekendu Wszystkim.
Dzisiaj mniej słońca i chłodny wiatr. Ludzie? Ludzie są różni. Jest pani gdzieś w moim wieku ale w typie damy w pretensjach. Dość zadbana, zawsze w makijażu, szczupła, najczęściej nosi kiecki typu maxi, nigdy się nie uśmiecha… Dzisiaj wracałam z jamnikiem ze spaceru i sklepiku, pani (wyjątkowo w spodniach i w turbanie na świeżo odczernionych włosach) podeszła do tabliczki kodów wejściowych pierwsza – w związku z tym ja już nie wstukiwałam swojego kodu bo chciałam wejść za nią (mamy wspólny hol wejściowy). Tymczasem pani się obejrzała, zobaczyła Radzia i z paniką w twarzy cofnęła się o dwa metry, cedząc w moim kierunku „Proszę przejść! Niech pani wejdzie, bo ja się spieszę”. Popatrzyłam i wręcz zapytałam czy boi się mojego pieska. Odpowiedziała, że pies jest nieprzewidywalny, niebezpieczny i do niej podskakuje. No, prawda, chce się witać zawsze z wszystkimi mieszkańcami. Patrzyła na zwierzaka z takim obrzydzeniem, że mi mowę odebrało. Przeprosiłam, przeszłam w kierunku swojej windy i myślę jak tę panią uchronić przed tr5aumą spotkania z moim jamnikiem.
Pyro ja wychodząc z psem, szczególnie w bloku miałam go na smyczy, przy nodze, nie pozwalałam mu podchodzić do ludzi i spokój był. Chyba, że ktoś wyraził chęć zaprzyjaźnienia się z psem.
Duże M. – On jest zawsze na smyczy i wchodząc trzymam go krótko. Bestia jest lubiany i rozpieszczany przez współmieszkańców – stąd jego święte przekonanie, że poczochranie mu się w holu czy windzie należy, jak przysłowiowa micha.
Od rana mial byc deszcz , slonce i tak na przemian.
JEST PIEKNE SLONKO i cieplo +18°
Oby tak dalej ,jeszcze raz slonecznej i milej soboty.
Pyro!
Ta pani jesli w turbanie to mysle ze epoki lat 30- tych.
Powinna miec tez obyczaje z tamtych lat.
U nas pierwsze co to sasiedzi sie pozdrawiaja, jest
wtedy lepsze nawiazanie relacji .Ale ludzie do siebie wilkiem.
Nirrod – Masz rację, ja też bardziej ufam psom i kotom niż ludziom, a co do szaleju, spytaj Pyrę. To ona wie co biorę 🙂
„Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna. Prawda – nie.”
Mark Twain
Sądząc po wczorajszych wpisach jestem pewien, że jeden z tych wrednych, leniwych i niedojrzałych mężczyzn przebrał się za kobietę.
Dzien dobry,
Dwa dni temu Paul Mc Cartney spiewal dla nowojorczykow. Starzec sie jak on, marzenie 🙂
http://lci.tf1.fr/people/a-times-square-paul-mccartney-offre-un-concert-surprise-aux-new-8288928.html
Widzisz Helenko szydło wyszło z worka, podobnie jak pies Pyry jestem nieprzewidywalny, niebezpieczny i podskakuję. Niektórzy ludzie patrzą na mnie z takim obrzydzeniem za to co mówię i piszę, że lepiej by było gdybym siedział cicho i w ogóle się nie pokazywał.
Po za tym odnoszę wrażenie, że osoby z całej siły walczące o tolerancję, tolerancyjne nie są. A co mam w głowie? Widzę , że ty wiesz najlepiej. Napisz w prostych żołnierskich słowach, nie zasłaniaj się trzykropkiem. Może dowiem się czegoś ciekawego o sobie. Plizzz.
Wszyscy powinni mieć obowiązek tak się starzeć Alino, pod karą 🙂 Ale ja znam już bardzo wiele osób w jego wieku tak samo młodych.
W Ontario dzieci muszą czekać na edukację seksualną aż 5 lat po urodzeniu, a w Szwajcarii tylko 4. Specjalnie wyszkolony instruktor uczy je m. in. których miejsc nie powinien dotykać ktoś obcy.
Rodzice nie mają prawa wyboru. Tyle o tolerancji.
No. nie, Panie Majku. „Helenka” patrzy na Pana z politowaniem, a nie z obrzydzeniem. A nikt wzbudzajacy politowanie nie jest szczegolnie „niebezpieczny”…. 😈
Slowa wspolczucia dla ontaryjskich i szwajcarskich maluchow, uczonych przez „specjalnie wyszkolonych instruktorow” gdzie ich nie wolno dotykac.
Choc moja Stara bedac przedszkolakiem byla dotykana intytmnie i ogladana od spodu bezustannie, ale nie wiedziala jak reagowac, bo w koncu robil to dorosly „lekarz”. A lekarza nalezy sluchac, jak slyszala w domu. Rodzice sie nawet nie domyslali co jej robiono w przeszkolu.
Panie Majki,
ja dalej nie wiem, co to jest hejter, hejtowanie i tak dalej, tak że niestety, jestem zapyziała ciemna masa.
Nie wiem, dlaczego w języku polskim nagle pojawiło się słowo „gender”, widocznie „płeć” wyszło z mody. Adam, Ewa – proste, trzeciej płci nie ma.
Kocie Mordechaju,
lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć (to o tych maluchach). Z jednej strony jesteś maluchem i nagle dowiadujesz się, że ten świat jest wredny dość i czeka cię to i tamto, lepiej wiedz na wszelki wielki.
Z drugiej strony jak nie wiesz, to poddajesz się, bo „to robi dorosły”. Masz salomonowe wyjście?
Pana Majki lubię, znam osobiście (nie tylko ja z tego blogu) i wiem, że muchy ani żadnej żywiny by nie skrzywdził, nie ma co do niego z pazurami ani z politowaniem, on nie zasługuje na takie traktowanie.
Nie, Alicjo, pewnie nie skrzywdzi, ale ma nawyk czynienia z wlasnej ignorancji jakiejs szczegolnej cnoty, ktora nalezy sie przechwalac z poczuciem niczym nie usp[rawiedliwionej wyzszosci. I to zawsze jest troche smieszne, a troche … no, wlasnie, budzace politowanie.
A juz uzywanie (nagminne w wypadku Pana Majki) imion pod ktorymi ktos nie wystepuje na danym blogu, jest wrecz paskudne i z repertuaru trollowatego (tym sie wlasnie odznaczaja trolle, owa checia „zdemaskowania” nicku). Zwlaszcza jak sie mu poprzednio zwrocilo uwage.
Salomonowym wyjsciem jest informowanie maluchow w sposob dla nich przystepny, ze w swiecie moga sie zdarzac rozne niepozadane rzeczy – smierc ukochanej babci, pedzace samochody z pijanym kierowca za kierownica, wstretne zarazki jak sie nie myje raczek, zle pieski, zly dotyk wstretnych doroslych.
Nie ma co na nowo wymyslac kola. To juz wszystko bylo przerobione.
Walka zas z makaronizmami w jezyku polskim jest z gory skazana na przegrana. Rozne slowa beda wzbogacaly jezyk im bardziej nasz niegdys bardzo wielki swiat staje sie globalna wioska. W tym wpisie uzylem juz kilku slow, ktore jeszcze niedawno w jezyku polskim nie funkcjonowaly: troll, nick. Nawet slowo „makaronizm” zostalo do polszczyzny zaadoptowane juz wiele stuleci temu. Inaczewj mowilibysmy „kluskowopsc”, albo jakos podobnie. Plec to jednak co innego niz gender w kontekscie tu poruszanym. I dobrze.
…pogoda dla bogaczy 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9660.JPG
Popraw mnie Alicjo jesli sie myle, ale odnosze wrazenie, ze Ty te swoja Mrusie uwqielbiasz miloscia szalencza i niepohamowana?
To oczywoscie Kara Boza za wszystkie skladane tu latami deklaracje, ze czego jak czego, ale zadnego Zwierzecia w swoim domu nie potrzebujesz….. PB nie rychliwy, ale sprawiedliwy.
Oj, Kocie, przesadzasz.
Mnie też kiedyś zdiagnozowano, że jestem ignorantka, zawistna i nie wiadomo co tam jeszcze, w każdym razie wszystko, co najgorsze. Także to, że z własnej ignorancji czynię cnotę i jeszcze się przechwalam. Czy ja muszę wszystko wiedzieć? Wszystko wiedzieć ma encyklopedia i jeśli czegoś nie wiem, a potrzebuję, tam szukam.
„Gender is the range of physical, mental and behavioral characteristics pertaining to, and differentiating between, masculinity and femininity.”
Czyli – mężczyzna jest mężczyzną, kobieta jest kobietą, a oba dwa jesteśmy ludźmi.
Teraz rozumiem pełen wyższości i lekceważący zwrot „Tacy właśnie jak Pan Majki i Placek” – godni politowania ignoranci których należy zaszufladkować bajką na dobranoc z innego blogu, tylko dlatego, że ośmieliłem się odpowiedzieć na grzeczne i kulturalne pytanie osoby która nie musi znać angielskiego.
Kto w tym kontekście jest trollem? Czy ktokolwiek napisał, że opinie Kota Mordechaja są śmieszne? Kto pragnie rzeczowej dyskusji i celowego dążenia do znalezienia optymalnego podejścia do tak fundamentalnie ważnego tematu? Kto uważa się za wyrocznię, za króla Salomona, alfę i omegę?
Kto pyta ten nie błądzi 🙂
Kot pisze:
„ale ma nawyk czynienia z wlasnej ignorancji jakiejs szczegolnej cnoty, ktora nalezy sie przechwalac z poczuciem niczym nie usp[rawiedliwionej wyzszosci. I to zawsze jest troche smieszne, a troche ? no, wlasnie, budzace politowanie.”
Moja ignorancja polega na tym, że nie chcę używać słowa wytrychu „gender” wymyslonej na potrzeby książki o transeksualiźmie. Uważam, ze język polski jest na tyle bogaty i precyzyjny, że można opisać wszystko co dotyczy problematyki przez Ciebie poruszanej. Ja nie muszę używać takich słów by pisać o tolerancji , szanowaniu ludzi żyjących i myślących inaczej.
Alicjo – Bądź tak uprzejma i przetłumacz słowo w słowo bo Ty znasz angielski, ale wielu Blogowiczów nie zna 🙂
Umiłowanie mniejszości narodowych
Kocie,
co do zwierzątka w domu – deklaracje i owszem, bo często wyjeżdżamy, i jak to zrobić kotu czy psu?! Nie godzi się, do „hotelu dla zwierząt” bym nie dała, bo różne opinie krążą o tych przybytkach.
Mrusię mamy gdzie zostawić, w domu, który dobrze zna i przemieszkiwała ponad 5 lat.
Pomnij Kocie, że ja jestem córką weterynarzy, u mnie zawsze było w domu jakieś zwierzątko, pies, kot, zajączek uratowany przed zamarznięciem, sarenka niejedna, o krówkach i świnkach nie wspominam, bo przecież na wsi to była norma.
U Mrusi podoba mi się niezależność. Chce, to przyjdzie i połasi się, wskoczy na kolana, mruśnie coś albo nie. I nie daj Boże, żeby w miseczce zabrakło, a ona akurat głodna!
Ważny temat – haniebne tłumaczenie
Czy wszyscy Blogowicze powinni wiedzieć co dosłownie oznacza słowo „gej” czy „lesbijka” ? Skąd wzięło się powiedzenie „wyjdźcie z szafy”? Jak można wyrobić sobie opinię o czymś czego się nie rozumie?
Nowy
12 października o godz. 6:20
To ciekawe, ze ten obraz jest rowniez znany pod nazwa „The winner”. Tak faktycznie mozna powiedziec o tej dziewczynce.
Reprodukcje Rockwella to zawsze udany prezent. Do nabycia sa rowniez ksiazki z reprodukcjami I opisami obrazow.
Norman Rockwell pieknie udokumentowal to, co sie nazywa „Americana” – tradycje, folklor I kulture tego kraju.
Alicjo, nikt nie musi wiedziec „wszystkiego”, ale powinien z grubsza chociazby rozumiec zakres swej ignorancji. Np. ja sie nie znam na fizyce jadrowej, choc z grubsza wiem kto to jest Kot Schodingera. Bo zadalem sobie trudu aby sie dowiedziec i postarac zrozumiec, chocby odrobinke.. Ale to nie znaczy ze musze powtarzac przy kazdej okazji, ze fizyka jadrowa jest glupota bo zaden Kot nie moze przebywac jednoczesnie w dwu miejscach. I prezentowac swoj brak rzetelnej wiedzy jako „niezawislosci mysli” . Jesli ktos bez sensu stwierdza, ze slowo gender jest wytrychem, to raczej swiadczy, ze najwyrazmniej nie rozumie kontelstrow w jakich to slowo jest uzywane, ani kiedy i co oznacza.
Nic w tym zdropznego, ale przechwalac sie tym?
Jeszcze a propos Mrusi, Kocie, otóż ona była kotem wyłącznie domowym, te 5 lat z okładem w czterech ścianach.
Wyobrażasz sobie?!
A u nas ma cztery ściany, kominek, no i takie dziwy na ogródku 😯
Nie oddala się od nas, powoli zwiedza teren, nie lubi wyższych krzaczków i porannej rosy na trawie, interesują ją odgłosy lasu, tu nadaje chipmunk (na wysokich falach), tam wiewióry się kłócą.
Już wspominałam, za czasów dzieciństwa kot był w domu, ale jakby go nie było, zawsze gdzieś znikał. Teraz mam okazję poobserwować kota z bliska.
Ignorantami są dziennikarze-plagiatorzy zapełniający portale polskich czasopism maszynowymi tłumaczeniami wiadomości z zagranicznych źródeł.
Wychodzenie z szafy, żałosna bzdura.
Coming out of a closed = Wychodzenie ze schowka (z ukrycia)
Closet = schowek, np. water closet (WC) czyli ubikacja
Prześladowana osoba szuka schronienia, wstydzi się siebie, żyje w stanie ciągłego zagrożenia. Tutaj także tak było, ale od dawna tak nie jest.
Keeping skeletons in a closet – Trzymanie kościotrupów w szafie , tzn. ukrywanie czegoś wstydliwego, strasznego. Tajemnica.
Everyone has skeletons in their closets = WSZYSCY mają wstydliwe tajemnice.
Jeśli ta informacja jest niepotrzebna czy błędna, przepraszam.
Teraz Mrusia pewnie uznala, ze znalazla sie w Raju. A jeszcze te takie pocieszne chipmunki w ogrodzie…. Ciekawe kiedy przyniesie pierwszego.
„Kosciotrup w szafie” jest bardzo obrazowa i barwna metafora, podobnie jak „wychodzenie z szafy”.
Nie ma najmniejszego powodu aby tych metafor nie tlumaczyc na jezyk polski doslownie, jesli z kontekstu wiadomo o co chodzi. Inaczej nie sposob byloby tlumaczyc zadnej literatury. Closet moze byc zarowno szafa jak i schowkiem.
zrozumiale jest o co chodzi.
Mordechaju,
to je właśnie to, że one czują kota i ostrzegają się wzajemnie, a ona nie bardzo wie osochozi i co te wszystkie dźwięki znaczą. Tak mi się wydaje.
Jeszcze 2-3 tygodnie i zwierzyna ułoży się do zimowego snu. No dobra, kocham prosiętko, bo jak tu nie 🙄
szafa = WARDROBE
OK ? 🙂
Stick a fork in me, I’m done = Wbij we mnie widelec, jestem gotowy.
Idiomy nie metafory, ale ja już raz osiwiałem. Kot Mordechaj ma rację – jestem typowym village idiot. Merci 🙂
Gdzieś po drodze to ja stałem się tym zwierzęciem które zmusiło swego bliźniego do tak bolesnej egzystencji, to ja muszę się się tłumaczyć z tego, że uważam intymne sprawy każdej osoby za rzecz prywatną i piękną, a tydzień parad dumy za obłęd.
Bezustanne zmiany w terminologii doprowadzają mnie do rozpaczy, ale Kot Mordechaj poda Państwu znaczenie tych skrótów – wie lepiej 🙂
LGB
LGBT
LGBTI
LGBTIH
…by znów zaczynać od początku
GSD – Gender and Se-xual Diversity=Płeć i Seksualna Różnorodność.
Mam swoją nazwę, od dziecka – Rodzina Człowiecza.
Wiele idiomow jest jednoczesnie metaforami. Nie wszystkie idiomy mozna tlumaczyc, ale niektore owszem. Takie jak „kosciotrup w szafie” . Istnieja metafory wystepujace we wszystkich jezykach jako wyrazenia idiomatyczne, np. lwie serce. Inne sa zapozyczeniami z jakiegos jezyka: melancholijna pora, oczu oczarowanie (to o jesieni, z Puszkina)
Jedno z najbardziej ulubionych zdjęć Eliota Erwitta. Było prezentowane na wystawie
„Rodzina człowiecza”
http://i815.photobucket.com/albums/zz72/bec_a_bec/ElliottErwitt.jpg
Rodzina czlowiecza jest, jak „lwie serce” metafora i wyrazeniem idiomatycznym jednoczesnie.
🙂 🙂
To przepraszasz wreszcie czy nie?
Bully
Moja była przez duże „C” – on się Człowiecz nazywał.
Obawiam sie, ze mamy nowego genderowca, wypowiadajacego sie o plci spolecznej kobiet:
http://wyborcza.pl/1,75477,14767372,Franciszek__Cierpie__widzac__ze_kobiety_w_Kosciele.html
Ciemno i bardzo chłodno; chyba skończyła się złota jesień?
A w moim mieście panie organizujące od sześciu lat świetnie rozwijający się festiwal No Women, No Art! Zapowiedziały, że to ostatnia edycja – mają dosyć żebrania o pieniądze. Dotacja jest minimalna i na początkowym poziomie, sponsory oszczędni, a konkurs obywatelski też przegrały. Organizacjom pozarządowym działającym w kulturze w ogóle idzie jak po grudzie. I co na to poradzić? Wszyscy chcą uczestniczyć, nikt nie chce płacić – zupełnie jak w internecie.
E tam, siedzi sobie raczej wygodnie, służącej nie widzę, a ja jestem kompletnie wypciowany 🙂
Be well
…ale się dziwny śmietnik tu zrobił (!!!).
W blogu o żarciu…
To wam też opowiem, jak się moje młode rodziło.
22 maj był, 1984 roku, taka kurew jedna, pielęgniarka jedna ze srudium wojskowego Uniwersytetu Warszawskiego egzamin prowadziła. Egzaminowała dziewczyny z wiedzy o sposobie urządzania pokoju dla noworodka.
Koleżanki mojej Lepszej się zbulwersowały. Bo w srudium wojennym była zapisana pod rodowym nazwiskiem zaczynającym się na ‚S…’.
Ale g.ówno to pielegniarzycę obchodziło. Ale wszystkie powiedziały, że pielęgniarzyca będzie miała ten egzamin w plecy.
I moja Lepsza przez godzinę zaciskała dupę, coby pielęgniarzycy się unormowało.
cdn, bo mój wicejajnik teraz pilnie domaga się szczalnego wyjścia
Moze tego nie zauwazyles jeszcze, Grzegorzu, ale tu raczej staramy sie nie mowic jezykiem jak z meskiego kibla. Tu sa Panie przy stole.
Zaśmieciłeś niewąsko, Grzegorzu,
my takiego języka na blogu raczej nie używamy. Pozamiataj może.
Zadzwonił major, wojo polskie wpadnie na indyka (tzn. Jerz po nich pojedzie, przyjedzie, odwiezie), niestety, mają być w koszarach na 16:30. No to zrobimy wcześniej, nie ma problema! Bardzo się cieszę na tę okoliczność.
Pamiętam nasze pierwsze Święto Dziękczynienia w Kanadzie, ledwie przybyliśmy (parę dni po), zgarnęła nas rodzina zasiedziałych od niepamiętnych czasów Polaków, pani domu już tu urodzona. Zaserwowali indyka, opowiedzieli o tym święcie.
O rany! Ale narobilam moim glupim pytaniem!
Ciekawa bylam bo nie wiem co dzieje sie w dzisiejszych szkolach.
Moje dzieci juz dawno pokonczyly studia, niedlugo pojdzie do szkoly
moj wnuk.
Pyra mi wyjasnila, Placek przetlumaczyl i sie zaczelo!
Jeszcze dla porzadku: Niemcy tez uzywaja angielskiego „coming out”,
ale z szafy nie wychodza. Nie trzymaja tez trupow w szafie tylko w
piwnicy (Leiche im Keller), mysle ze to higieniczniej.
Wiecej grzechow nie pamietam.
W Wyborczej jest wywiad z Chmielewską z 2009r dotąd nie publikowany. Wszyscy wiedzą, że lubiłam ogromnie czytać jej książki, nawet te słabsze, nawet te dla dzieci. I otóż w tym wywiadzie jest dla mnie coś – nie wiem, jak określić – coś drażniącego. Nie jest słodki i minoderyjny jak to bywa u aktorek, nie jest znerwicowany (jak z muzyczkami bywa) ale jednak…Jakaś taka cecha na pokaz. Co mi się u p. Joanny (wiem, że Irena) coś mi się nie podoba i trudno mi powiedzieć co to jst.
dobry wieczór …
grzyby ciągle są … pogoda nam dzisiaj zrobiła psikusa bo po wczorajszym ciepełku zimnica jakaś była … jutro dalej rodzinnie urodzinujemy to pogoda ma szansę się zrechabilitować …
lubię być kobietą ale czasami żałuję, że taka ze mnie „Zosia Samosia” … tak a propos niczego …
Alicjo,
czy wszyscy jedza indyki? Jaki duzy jest twoj indyk i czym go nadziewasz?
Alicjo jak się kliknie w Twój nick to prowadzi do Twojej galerii .. a jak się dostać do kalendarza na ten przykład? ..
zachciało mi się podciąć trochę włosy dla ich zdrowia … wyszedł mały koszmarek … 🙁
Nawet po moim trupie, bede bronil do zatraty swiadomosci, nie oddam schabowego, za jakas tam –> jamonke.
Dobry schabowy,
z polskiej swini,
z zasmazona biala kasusta,
wygrywa wszelkie wyscigi,
szczegolnie o tej porze roku,
i znajdzie sie na rozgrzanej patelni z kipiacym smalcem znacznie szybciej
od biegajacej hiszpanskim tempem cerdo
prezenty własnoręcznie robione są bardzo cenione … a ten jest bardzo ciekawy …
http://ogrodybabilonu.blogspot.com/2011/12/marynowane-figi.html
eva47,
je kto chce, ale tradycyjnie na Święto Dziękczynienia serwuje się indyka, bo uratował od klęski głodu tych, co podbijali Nowy Świat (co za przewrotność!).
Staram się kupić jak najmniejszego indyka, póki co nie znalazłam mniejszego niż powyżej 5 kg. Wielkie te ptaki są!
Można kupić udka, skrzydełka czy piersiątka, takie na jedno danie, ale jak jest okazja upiec całego ptaka, to czemu nie, upiekę 🙂
Zawsze kupuję zamrożonego i rozmrażam – być może jestem w mylnym błędzie, ale dla mnie rozmrożony indyk to jest już taki „skruszały”.
W przeddzień pieczenia nacieram go bardzo mocno czosnkiem roztartym z ziołami rozmaitymi (rozmaryn, tymianek, majeranek i co tam jeszcze), a nadziewam jabłkami, tuż przed włożeniem do piekarnika. Moje znajome robią różne nadziewajki, ja tego nie lubię, bo wychodzi zazwyczaj czterochlebek czegoś tam. Jabłka natomiast można spokojnie odłożyć, wyrzucić albo spożyć, uważam, że nadają mięsu niezły aromat i soczystość.
Od lat piekę ptaszysko w worku foliowym i bardzo polecam – nie trzeba co chwila podlewać sosem, nie wyschnie na wiór, jest znakomite.
schabowy z polskiej swini,
z zasmazona biala kasusta,
wygrywa wszelkie wyscigi,
szczegolnie o tej porze roku,
i znajdzie sie na rozgrzanej patelni z kipiacym smalczykiem, znacznie szybciej
od biegajacej hiszpanskim tempem cerdo
Ewo – Ty prosiłaś o informację i słusznie, bo demagogii na rynku nie brakuje, a samo się nie zaczęło 🙂
Co do męskiego kibla, oto najważniejsza wiadomość dnia. Obrazowa i barwna wizja świetlanej przyszłości.
p.s.Ponieważ indyk tłuszczu w sobie trochę ma, było nie było, żadnego tłuszczu do tego worka piekarnianego nie dodaję.
Przepis się sprawdza od lat. A, tęparatura! Otóż bardzo powolutku tego indyka przypiekamy, najsampierw całkiem niziutko, niech się tam pokitrasi w stu-iluś niewielkich przez 3 godziny, a na koniec dać mu popalić, żeby skórka rumiana i tak dalej.
Zależy od wielkości ptaka i od piekarnika.
Pierwszy raz slysze by ptak szedl w parze z najaranym piekarnikiem.
No moze u eskimosow 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Alicjo!
Worek foliowy fajna metoda , pieczemy wszystkie wieksze
kawalki mies i caly drob od lat.
Ryby tez mozna.
I odpada mycie .
Jerzor właśnie był przytargał ptaka:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9672.JPG
Włożyłam do lodówki (nie do zamrażarki) i tam się do jutra rozmrozi na tyle, żeby go potraktować ziołami i w poniedziałek (ok.9-tej rano, mając na myśli wojo ok. 13-tej) do pieca.
Pierwszy raz jak byłem na indyku, poznałem przepis gospodarza domu.
Kolega robił indyka wg Alicji tylko odwrotnie, w garze olejowym piekł, stwierdził że skórka już jest chrupiąca i można podawać. I, ?. Smaczny z wierzchu w środku surowizna. Nadzienie z pieczarek i jabłek było super. Co kucharz to przepis. Teraz robimy inaczej, indyk wędzony, przed pieczeniem.
A moze zrobimy experymentalne pieczenie chleba w worku.
Moze byc ciekawe.
Jesli udaje sie pieczenie chleba w garnku to moze i w worku.
Co nie ?????????
Też lubię worki do pieczenia, ale tak dużych żeby się nadawały do indyka u nas nie spotkałam niestety.
Alicjo,
tez pieke w worku foliowym. U nas nazywa sie to ladnie Bratschlauch.
Kilka lat temu odkrylam duze 3,5 kilowe kaczki „mulardenente”,
pieke 6 godzin w temp.90 stopni, potem rozcinam szlauch i jeszcze 1 godzine w temp.160 stopni. Nadziewam jablkami i suszonymi sliwkami.
Kaczka jest nadzwyczajna, miekka, krucha, soczysta i ladnie opieczona.
Zupelnie jak twoj indyk. Zycze smacznego!
Duze M!
Niemieckie worki : 3 m x 31 cm. w stanie plaskim.
Alicjo,
czy ten indyk jest tanszy od wina?
Dzięki Henrykowi.47 sprawdziłam i są ! W jakimś sklepie pewnie tylko internetowym o którym pierwsze słyszę ale są 2 szt. 52 x 58 czyli indyk się zmieści, może gęś też ?
Rzadko piekę indyka, bo nie jest to jedzenie dla dwu-osobowej rodziny, a na kolację dla 8-10 osób też jakoś nie z indykiem sprawa – jak już, to same piersi albo same udźce. Kilka razy jednak robiłam i chcę polecić sposób, jaki kiedyś Ryba przywiozła z wyprawy na Kaukaz. W oryginale zresztą tak pieczono wielkie, 4 kg kury z fermy, ja zastosowałam i do kur i do indyków. Otóż podważa się skórę na piersiach i wtedy robi się kieszeń aż do pachwiny ptaka. W tą kieszeń wpycham masło ugniecione z siekaną, zieloną pietruszką i drobno siekanymi orzechami. Pychota.
DuzeM!
Lepiej by bylo gdyby byl ciety z tz. metra.
Trzeba doliczyc po 12 cm na strone na zawazanie.
Choroba, przeszły schaby, chamony, a teraz indyki, Grzesia nam tu zawiało, wraz z kupą śmieci, Jolinek nerwi grzybami – a ja dopiero uporałem się z czwartkowym zbiorem – został więc gender do dalszego omówienia.
Temat właściwie wyczerpany metodologią Placka i skontrowany wkładem serca Kota M., a jednak dorzucę coś jeszcze, bo chodzi mi o polską specyfikę w tej dyskusji. Polskie wydanie to walka z homo-pedofilskim spiskiem w czeluściach zgniłej Europy, przeciw polskiej rodzinie (ks. Oko niedawno u Moniki O., mw). A chodzi ni mniej niż więcej, niż o stare równouprawnienie, o które stale trzeba się upominać.
Przykra wiadomość.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,W-slowackich-Tatrach-zginal-wybitny-taternik-Wladyslaw-Cywinski,wid,16070681,wiadomosc.html
Eva47,
otóż otóż!
Yurek,
kolega nie robił indyka według mnie, tylko, jak słusznie zauważyłeś, odwrotnie 😉
Duże M,
podaj namiary (mój adres jest powszechnie znany), mam w nadmiarze, bo zwykle sprzedają je przynajmniej podwójnie, te worki do pieczenia. Jest to naprawdę dobra rzecz.
Dzisiaj pierogi. Ruskie, z polskiego sklepu.
Pyro !
Przeczytalem wywiad z Chmielewska w GW
Masz racje , zostaje ,, jakis,, dziwny niesmak.
W czesci tego wywiadu.
Ale mowia ze ,,bogatemu i celebrycie ,,wszystko wolno.
Jest wiele sposobow na pieczenie indyka. Dzisiejsze indyki hodpwane „fabrycznie” maja tendencje do przesuszania sie. Przez wiele lat ulubionym sposobem bylo pieczenie w worku z szarego papieru – w te pakowano kiedys produkty w amerykanskich suypermarletach, co widac czesto na filmach. Worek nasaczalo sie stopionym maslem i zapinalo duzymi biurowymi spinaczami do papieru. Pod koniec pieczenia sie rozcinalo i pzwalalo indykowi szyybko sie zarumenic.
W ostanicjh latach nauczylem sie roboic inaczej, z internetu – kiedu sie piecze go wysmarowanego maslem nogami w dol – wowczas soki zwilzaja piersi. Do srodka sie wklada kilka niepokorojponych lasek seleru, sporo pietreuszki (natki i korzenia) , jablka, cytryne i masloo. Po upieczenoiu sie wszystkie te jarzyny wyrzuca.
Obok piiecze sie nadzienie w oddzielnym naczyniu, skladajace sie z kawalkow rownej wielkosci bialej czerstwej bulki, selera, jablka, cebuli, orzxechow wloskich i rodzynkow(sporo), masala i sporo posiekanej pieteruszki.
Niezalleznie od tego jak duzy garnek nadzienia zrobilem, zawsze zabraklo, bo wszyscy kazali sobie dokladac. Teraz robie cala duza brytfanne nadzienia. Ledwo sie to miesci w piecu, choc jest pojemny.
Bardzo tadycyjna garnitura do indyka jest brukselka z calymi obranymi kasztanami polana sokiem z indyka.
Czasami udaje mi sie znalezc w lepszych sklepach indyka brazowego, zamiast bialego. O niebo lepszy, niz te przemyslowe. No i sporo drozszy, ale bardzo specjalny.
Generalnie to indyk jest nudnym ptakiem, ale idzie w parze z tak ladna historia Ameryki, ze trudno sie powstrztymac. To piekna tradycja.
Kiedy moja Janeczka kupowała indyka (indyczkę raczej) to ona była dropiata. nie biała. Kupowała na targowisku, tam były żywe ptaki na życzenie sprzedawca szedł z ptakiem za wóz i go ukatrupiał. Mama skubała w domu – pewnie dlatego ta indyczka bywała w domu raz w roku, w noworoczne święto. Połowę się zjadało, a połowa bywała w pięknych plastrach zalewana galaretą z winem. W każdym bądź razie ptak to był odświętny i np Hiniutek za nim specjalnie nie przepadał; w każdym razie nie dopominał się w ciągu roku. A mówiąc całkiem serio wolał peklowane żeberka z kapustą albo śląskie rolady.
Czy można sznureczek do tego wywiadu?
Bo nie mogę znaleźć, a chciałabym wiedzieć, „osochozi”
Dziękuję pięknie Alicjo, to byłaby przesada zza wody ciągnąć worki, na szczęście znalazłam w jakimś internetowym sklepie 🙂 To bardzo miłe.
Henryku, długie worki są powszechnie dostępne, ale jeśli za wąskie to drą się.
Jeśli mam worki to wszystkie mięsa bez względu na nadzienie itp. piekę w rękawie, bo inaczej jak zauważył Kot M. suche wychodzą. Kocie czytałam, że takie suche mięso jest wynikiem oczekiwań klientów, którzy oczekują mniej tłuszczu we wszystkim. W BBC był tez program o historii hodowli krów w Wielkiej Brytanii, których masę i zawartość tłuszczu tak zmniejszono, że trzeba było potem ten proces powoli odwracać 🙂 .
Alicjo!
wyborcza.pl ,na pierwszej stronie.
Indyk, indyczka one wiedza kto jest kto. Dzisiaj indyczka i jutro indyczka. Dobrze miec znajomych i swieto w zanadrzu. Dzien ladny, slonce, jakies 10*C wszystko zolto zlote jak to na przedgorzu. Powidel zrobilismy duzo jak na pierwszy raz tutaj czyli jakies 15 sloiczkow 0.5 l i ogorkow malosolnych ze 12 wiekszych sloikow i nawet z zielonych pomidorow wlasnych pare sloiczkow chutney (czy jak sie pisze), smaczne to to. Co wiecej. Chyba wszystko poki co. Spacer przed obiadem i w droge na indora gender, bez ptaszka ale ze skrzydelkami 🙂
Na targu u Huturytow (podrobka Amiszow) indyk $80-90 ok $4.00 za funt wagi ($10 za kilo) i gesi po $3.89 za funt (gaska genderowa za circa $35-40). Zamowilem tluszcz gesi 3 wiaderka takie po lodach (5 litrow?) i dwie gesi. Smalec bedzie na rok. z gesi pewnie pasztet, piersi sie usmarzy. Za tydzien. Na targu winogrona byly ladne a zimno juz i pomidorow moc. Gruszki ale nie wiem jak zrobic a pamietam takie slodko kwaskowe mama robila i byly pycha. Moze ktos?
http://wyborcza.pl/1,75410,14758512,Chmielewska__Pije_wino_i_czekam_na_katastrofy__Niepublikowany.html
To prawda, ze dzis nawet w wieprzu trzeba szukac tluszczu z pomoca mikroskopu. Tutejsze brytyjskie krowy sa za chude i Stara czasami cala sterte stekow w lodowce przeerzuci poszukujac takiego, ktory ma marmurek z tluszczu. bo tylko wtedy befsztyk jest soczysty. W Ameryce wciaz jeszcze hoduja soczyste krowy. W Europie coraz mniej.
Te dropiate indyki, Pyro, to jest to. Tamte indyki rosly wolno i chodzilu po zagrodzie
Tamte kiedys hodowano w gospodarstwie, a nie w fabryce. Dlaczego myslisz jeden 6-kilogramowy idnyk kosztuje mniej niz butelka taniego wina?
Śliwki, gruszki, wiśnie w ocie (wg Disslowej)
2 kg owocu, 0,5 l winnego octu, 1 kg cukru, goździki, cynamon, kilka ziaren kardamonu.
Owoce drobne – węgierki, wiśnie – ułożyć w słojach i zalać gorącym syropem z cukru i octu z przyprawami.
Gruszki (dojrzałe ale twarde,) niezbyt wielkie obrać, przekroić na połówki, wybrać gniazda z nasionami i kamienne twardości, kolejno wrzucać partiami na gotujący się syrop i na malutkim ogniu pogotować, aż zaczną się robić przezroczyste, Wyjąć, włożyć do słoja, a na syrop partię następną wsypać i tak do wyczerpania owoców. Gruszki w słojach nalać syropem. Zamknąć i słoje zaparzyć. Ten sam syrop (robi się go więcej, a na gruszki dużo nie wchodzi) można użyć raz jeszcze, za trzecim razem trzeba by z pół kilo cukru dołożyć i szklankę octu.
Chcę przypomnieć, że świetne śliwki Żaby były zalewane metodą – połowa octu i połowa wody – tj stężenie kwasu 5% (przy occie 10%)
Też kulinarne.
W tym tygodniu stołówki w moim ratuszu ( są chyba dwie, o ew. enklawach nic nie wiem) zostały zobowiązane do nieużywania nazwy Zigeunerschnitzel (tłum: sznycel po cygańsku). Zdecydowano się na sznycel a`la Budapest.
Związek Sinti I Roma zaapelował onegdaj do rządu Dolnej Saksonii, aby wpłynął, by dyskryminujące nazwy zastąpić innymi.
Inne miasta Landu odmówiły jakichkolwiek dyrektyw w tym kierunku.
Pepe – zaczynam warczeć na poprawnościowe dziwactwa. Czy ja się mam obrażać za polski bigos? A Litwini za litewską szynkę? Jedna z najlepszych polskich wędlin nazywała się kiełbasa moskiewska. I co? Przyślą nam czołgi? Ludzie głupieją pomaleńku.
Pyro, jakoś to nie tak z Twoimi przykładami.
Porównywalne było by najwyżej, gdyby wszechpolacy zakwestjonowali karpia po żydowsku, jako prapolskie danie .
Przeczytałam wywiad z Joanną Chmielewską i nie mam takich spostrzeżeń jak Pyra i Henryk, całkiem ciekawy choć za dużo tak naprawdę nie mówi.
Jeśli im przeszkadza nazwa to ja nie widzę problemu, żeby ją zmienić na inną.
Duże M, a co z „Baronem Cygańskim”?
A też chcieli zmiany ? 🙂 W Polsce też wydaje mi się walczą ze słowem Cygan na rzecz Roma. Generalnie zasada jest chyba taka, że jak kogoś np. coś obraża to staramy się nie robić mu specjalnie przykrości.
A co z piosenkami? „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”, „Wozy kolorowe”, „Powróżyć, karty stawiać”. Co z literaturą? Tak samo nie rozumiem komu i dlaczego przeszkadza uroczy „Murzynek Bambo”. U nas słowo Murzyn nigdy nie brzmiało obraźliwie, a Czarny – tak. Tymczasem określenie – czarny, jest standardowym wyróżnikiem w protokołach policyjnych np amerykańskich. Nie mam zamiaru pozbywać się całkiem sporej części kultury, bo mądrym się odmieniło, a ludy aspirujące szukają nowych, nie trącących kolonializmem form i określeń. Nie licząc Bema, myśmy się do Afryki nie pchali z karabinami.
Tu ale ktoś poczuł sie tym sznyclem po cygańsku dotknięty, aczkolwiek przytaczano szereg zdań tych ludzi, których to też bezpośrednio dotyczyło, którzy nie uważali, aby im to specjalnie uwłaszczało.
Przytoczę, że Zigeuner pochodzi tu od ziehen,( ciągnąć w dal), a tych było kiedyś więcej. A epitet: cyganić, tu jest nieznany i właściwie nieprzetłumaczalny.
Pepe – ale lud polski mówił także „oszwabić” – jakoś ludzie ze Szwabii pretensji nie zgłaszają. Wiele jest takich powiedzonek .
Dodam tylko, nim pójdę spać, że tu w Niemczech byli tzw Jenischen, też „ciągnący” ludzie. Żyli jak Cyganie w taborach wozów, albo i pojedyńczo i utrzymywali się z dorywczych robót i rzemiosła.
III Rzesza i z nimi rozprawiła się brutalnie mimo, że nie należeli do jakiejkolwiek z napiętnowanych ras.
Dobranoc
Dzieki za gruszkowe porady. Trzeba bedzie zrobic bo chodza za mna.
„Nawet gdyby chodziło o piętnaście lat, to wciąż będę stara grota.” <– wielki, wielki błąd reportera, przeprowadzającego wywiad.
Chmielewska na 150% powiedziała "stara GROPA".
Kto czytał Chmierlewską, ten wie 😉
Dzięki serdeczne za sznureczek do wywiadu, Duże M.
CHMIELEWSKĄ, bez „r” 🙄
Mrusia jak zwykle wysiadywała sobie na oparciu kanapki, podczytując, co ja czytam i nagle straciła równowagę (coś ja zaintrygowało), przeskoczyła przeze mnie, ślad pazurka mam na lewym policzku. Oj, trochę szczypie ta dezynfekcja 🙄
O kotach nie bedzie,
bo kochac nie umia,
bedzie o tym co takie,
ulotne.
O tym co czuja.
istoty,
istoty istone,
gdy serce bije,
szybko I szybciej.
I to co czuja,
to milosc?
Czy moze,
to takie,
przelotne?
dzień dobry …
też sobie poczytam ten wywiad z Chmielewską bom ciekawa …
cieplej ale pochmurnie ..
przeczytałam … jedyne co mnie zasmuciło w tym wywiadzie to fakt, że starość niedołężna przeraża zawsze …
szykuje się na spontanie rodzinne .. miłego dnia
Faktycznie też mi nie pasowała ta grota Alicjo 🙂 a gropa to jedno ze słów bardzo charakterystycznych dla niej.
Tam też się gotuje, a Polityka śpi.
Jolinek zgrabnie pomieszała litery i stworzyła ładne słowo – spontanie!
Przetłumaczyłam sobie – spontaniczne spotkanie, u Niej rodzinne.
Las, grzyby, las, grzyby, tak przez trzy dni, teraz w domu pachną suszone.
Na targu w Małkini ziemniaki o nazwie Owacja, czy będzie też po ich zjedzeniu? A Irysy i Irgi tak różne od tych z miejskiego bazaru, rozróżnialne już po kolorze skórki, nie po kartce z nazwą.
Udanej niedzieli, udanych spontanów!
Placek,
kasztany jesc lubie, ale nie mam „pankejkow”.
Prosze nie tlumaczyc.
U nas cieplo ale jeszcze pochmurno, jedziemy z dziecmi
na Rugie (Ruegen) tam podobno swieci slonce.
Zycze slonecznej niedzieli!
Mialo byc „nie mam patelni do pankejkow”.
Sobota upłynęła bardzo miło i dosyć intensywnie.Rano na grzybach w nadbużańskich lasach(spory koszyk podgrzybków),potem grzyby na patelnię,a my aparat do torby i kierunek Łódź.Wybornie i po europejsku mknie się teraz autostradą z Warszawy do Łodzi.Wybraliśmy się tam na http://www.lightmovefestival.pl
Placku, ja myślę że to pozory, to że śpi.
Gospodarz pewnie poleciał interweniować w Brukseli albo i Strasburgu, ta Costa Blanka to tak dla zmylenia przeciwnika.
Grzyby schną. Susz się! Też ładny tytuł, tylko na jaki blog?
Zrobiliśmy oczywiście trochę zdjęć,ale one w bardzo małym stopniu oddają atmosferę tego świetlnego i jednocześnie muzycznego święta.Iluminacjom towarzyszy wspaniała muzyka i jest to naprawdę wspaniałe widowisko.Pogoda dopisała,wprawdzie upałów nie było,ale najważniejsze,że nie padało:
https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/5934148944554317425
Nie samą sztuką człowiek żyje,więc zarezerwowaliśmy stolik w sławnej „Anatewce”,
tej na ul.6 Sierpnia.Uczucia mamy cokolwiek mieszane.W gronie naszych znajomych mieliśmy okazję spróbować kilku dań i nie wszystkie rzucały na kolana:gęsie pipki znakomite,faszerowana gęsia szyjka cokolwiek suchawa,czerwony barszcz dziwnie słodki,śledzie z migdałami,rodzynkami i cynamonem rewelacyjne,wątróbki z malinami też bez zarzutu,kaczka z żurawiną poprawna.Nasze wczorajsze ubrania niestety nadają się do prania,bo przesiąkliśmy zapachami tamtejszej kuchni,a tak być nie powinno.Miejsce klimatyczne,na pewno warto zajrzeć,ale trzeba wiedzieć,co zamówić.
Danuśko, te śledzie z migdałami i rodzynkami już polecałam przed świętami jako przepyszne – prawda? Miałam je od byłego kucharza tej restauracji, nie wyczuła tylko chyba cynamonu.
nie wyczułam
Evo – Baw się dobrze, w niedziele nie tłumaczę, zamiast tego klęczę przed pomnikiem pewnego zakonnika i śpiewam, barytonem nienawistnem –
l’amour
l’amour
l’amour
l’amour
Bo miłość to cygańskie dziecię
ani mu nie ufaj ani wierz
gdy gardzisz kocham cię nad życie
lecz gdy pokocham to się strzeż
Antonino – Masz rację, Gospodarz ma nas wszystkich na oku. Kamery, mikrofony…shhhh
„Bo oto ja: niewysportowana stara gropa z wszystkimi istniejącymi dolegliwościami, od kilku już lat pływam po kilka tygodni w roku na najpiękniejszym statku świata – Darze Młodzieży. ”
Monika Szwaja, córka Teofila, obecnie Gropa Numero Uno 🙂
Skoro mowa była o indykach, to przypomniał mi się zjazdowy gulasz z indyka z kasztanami – danie dardzo smaczne i nie wymagające zakupu całego ptaka.
Danuśka,
możesz podać przepis ?
Ciekawa ta Twoja wyprawa do Łodzi. Dawno tam nie byłam, niekiedy tylko przejeżdżam przez nieciekawe peryferia, ale pamiętam, że to miasto ma własny charakterystyczny klimat.
Festiwal Nienawiści Wrocław 1977
Szwagrostwo dość późnym wieczorem wczoraj wróciło z wycieczki. Pogodę mieli znakomitą (jak mówię, że październik, pierwsza połowa, to mówię!), pojechali trasą, którą im polecałam, 2200km. Normalka, nasze odległości.
Na zachód nie mają czasu, ale przynajmniej poznali trochę kanadyjskiej dziczy w Ontario i Quebec. Tereska przez pół nocy zdawała mi sprawę, zachwycona wszystkim. Film dopiero zacznie się jej odwijać, jak przyjedzie do domu i na spokojnie zacznie przeglądać zdjęcia (to znam z autopsji). Moim zdaniem to bardzo „pakowny” wyjazd, a jest jeszcze parę dni przed nami i parę rzeczy, które chciałabym im pokazać.
U mnie świt blady, powiewa bardzo, dzień dobry 🙂
To jeszcze o figach. Lubię i kupuję figi suszone, ale wczoraj skusiłam się na świeże owoce. I rozczarowałam się. Były ciemne i dość miękkie, ale o smaku niewyrazistym, zupełnie nie slodkie. Skąd zatem bierze się ta słodycz w wysuszonych owocach ? Może muszą poleżeć i bardziej dojrzeć ? Nie mam pojęcia. Te kupione wcale mi nie smakowały.
A propos oczekiwań klientów co do chudości mięs – pewnie są takie oczekiwania, ale są i tacy klienci, którzy jedzą golonkę dwa razy do roku i chcą, aby była ona dość tłusta. Trudna sprawa. Obeszłam prawie wszystkie stoiska na hali targowej i wszędzie były tylko prawie beztłuszczowe. Tłustość golonek to już tylko mit.
Krystyno-figi na straganach w Grecji albo we Włoszech niczym nie przypominają tych sprzedawanych u nas w supermarketach.Są słodkie,soczyste,pyszne.Te które trafiają do nas muszą wytrzymać transport zatem są rwane zanim naprawdę dojrzeją. Podobnie jest z innymi owocami południowymi,najlepiej je jadać w krajach,w których rosną 🙂
Nie wiem,o jaki przepis mnie prosisz ?
Duże M-to prawda 🙂
W mojej relacji z Łodzi mało zręcznie użyłam dwa razy słowa wspaniały,ale pewno
mi wybaczyliście 🙂
W ramach przetwórstwa grzybów zrobiłam kotlety ziemniaczano-grzybowe:
gotowane,przemielone ziemniaki,podduszone grzyby,czosnek,zielona pietruszka,jajko.
Wyszły całkiem smaczne.Do nich oczywiście sos grzybowy !
Krystyno, podaje link z czym proponuje się podawać figi bo same mogą faktycznie smakować różnie. Figi z marketu są dobre kiedy poleżą i naprawdę mocno dojrzeją, bo te sprzedawane przeważnie są niedojrzałe, ale wg mnie dotyczy to większości owoców i warzyw typu pomidory. Po kilku dniach zupełnie zmieniają smak na prawidłowy 🙂 . Podobnie jest z cytrynami, granatami, brzoskwiniami itd.
W programach kulinarnych często figi podawane są w tartach, ze słodkimi sosami typu custard.
http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/figi_w_roli_glownej/figi_w_roli_glownej.html
Danuśka – ożywiłaś jeden z klasycznych przepisów – krokiety grzybowo – ziemniaczane. Kiedy jeszcze ziemniaki nie były tak popularne, robiono je z jagieł i grzybów. Wycieczka do Łodzi bardzo fajna. Jeździłam tam często dawno temu. Dopiero co pisałam, że u nas zielono, dzisiaj mżawka, deszcz, zamglenia i drzewa na trawnikach zżółkły zupełnie, a niektóre mają kolor czerwonego wina.
Na obiad były pstrągi z cytryną i pietruszką, micha surówki z białej rzodkwi z czerwoną papryką, śmietaną i dyżurnymi i grzanki z ciemnego chleba z ziarnami, co to był został i już nieco czerstwiał. Na deser kawa, owoce i świeże marcepanki. Teraz przeżyję…
Krystyna – zamów u zaprzyjaźnionego rzeźnika golonkę całą, nie ciętą i powiedz, że na tradycyjną eisbeine – z pewnością załatwi.
Danusiu, wydaje mi się, że Krystynie chodzi o przepis na zjazdowy gulasz Alaina – indyk z kasztanami.
Ja mam figi na ogródku (latem, na jesień donice do domu). W tym roku nie obrodziły, niestety. Nie przypominają greckich w Grecji, ale mój klimat to nie Grecja, nie mam co wymagać 🙄
Radochę mam z tego, że są i jakiś owoc albo kilka się pojawi, Jerzor klnie w żywy kamień, że trzeba te donice z piwnicy wiosną wystawiać, a jesienią do piwnicy. Olafem Mocarnym nie jestem.
Figi dostaliśmy od Michała Dużego. Oto one, palma i klony swoją drogą 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9673.JPG
Placku – czuję się zaszczycona.
Danuśka,
Małgosia ma rację – to chodzi o ten gulasz odgrzewany w kociołku nad ogniskiem.
Oświeciłyście mnie w temacie fig. Dam tej niezjedzonej reszcie spokojnie poleżeć. Te przepisy podane przez Duże M. bardzo ciekawe, zwłaszcza figi pieczone z miodem i cynamonem.
Pyro,
nie mam zaprzyjaźnionego rzeźnika, niestety. Ale skoro prawie wszędzie golonki są chude, a słonina najwyżej dwucentymetrowa, to chyba taki jest kierunek w hodowli trzody – jak najmniej tłuszczu. W sumie to wychodzi na zdrowie, ale człowiek także w tej sprawie chciałby mieć wilny wybór.
Krystyno-rzeczywiście,jestem chyba dzisiaj lekko nieprzytomna po tej wyprawie do Łodzi,z której wróciliśmy ok 1.00 w nocy.
Na gulasz indyczy z kasztanami potrzebujemy:
-indycze podudzie
-masło klarowane
-musztardę z Dijon albą inną,która jest pod ręką
-czerwone wino
-kasztany w puszce (do kupienia w sklepach internetowych)
Mięso podsmażamy na klarowanym maśle,na dużym ogniu,aż się ładnie zrumieni.
Smarujemy całą powierzchnię musztardą,podlewamy czerwonym winem i dusimy na wolnym ogniu,aż będzie zupełnie miękkie.Wyrzucamy kości,kroimy na drobne kawałki, dodajemy kasztany z puszki i tylko chwilę razem mieszamy.
Użyliśmy tego rodzaju kasztanów:
http://www.rajsmakosza.pl/kasztany-cale-naturalne-pakowane-prozniowo-puszka-240g-p-1061.html
Wpadła jak po ogień, Haneczka. Przywiozła kawał sera i foremkę pasztetu tudzież czarnuszkę i cząber od Żaby i sprawozdanie z Hubertusa : tłumny, smaczny, złocisto jesienny – czyli udany. Niestety – Wielka Zajączkowska musiała zosta przełożona o dwa tygodnie, bo dzisiaj padało. Byli także u Eski, która (jak zwykle) wystąpiła z mięsem najwyższej, kucharskiej próby. Tym razem była to jakaś wybitnie smaczna rolada z filetów kurczaczych i jakoś tam przyprawione kostki mięsne (nie gulasz, smażenina) też z kurczaka. Przepisów na razie nie dostali.
To ja złapałam za słoiczki od Marka z powidłami – po jednym większym dla Inki i Haneczki i przy tej okazji zauważyłam, że coś w tym kartoniku mokro. Rozpakowałam wszystko i okazało się, że jeden słoik zbity – zbity w drobny mak, trzymała go tylko gazeta i pozycja między innymi słoiczkami. Strasznie mi żal, bo to takie pyszne, a na zmarnowanie poszło.
@echidna 8 października o godz. 15:41 ( ” Warzenie sera” )
>>> twarożku nie dam rady zrobić z dostępnego w sklepach mleka, zaprzyjaźnionej krowy nie posiadam, a farmerom ponoć nie wolno sprzedawać mleka ? kółko zamknięte >>>
Szanowna Pani,
Sprzedawac nie wolno, ale wolno im dac.
Na pierwszej lepszej farmie dadza Pani szklanke mleka; tylko trzeba im powiedziec wyraznie że SPRZED PASTERYZACJI.
Taka szklanke wlewa Pani do mleka z Colesa czy Safewayu; ja sam uzywam UHT.
Takie bakterie mozna hodowac latami; moj rekord to 10 lat; az umarly z powodu mojego braku nalezytej uwagi.
Zycze owocnych experymentow.
Pyruniu , czarnuszkę i cząber masz ode mnie , sama własnoręcznie uprawiałam i suszyłam te i inne ziólka.
Eska – dziękuję bardzo za ziółka; pochwal się przepisami mięsnymi. Z dawna wiadomo, żeś nistrzyni, więc douczaj nas.
Dzień dzisiejszy mieliśmy taki, w okolicznościach przyrody mniej wiecej 40 km. na północ od nas.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9717.JPG
Mówta co chceta, ale pogodę szwagrostwu zapewniłam, okoliczności takze samo zarówno 🙂
Na Rugii w sklepie przy farmie drobiarskiej byly piekne miesne duze
kaczki 3,2-3,6 kg po 11,50 euro za kilogram, troche drogo ale warto.
Od 1 listopada beda tez gesi i beda nam je przywozic na targ do miasta
się chyba udało nam w Warszawie …
Antonina przypadek ale podoba mi się Twoja interpretacja … 🙂 ..
moja fryzura podobała się rodzinie ku memu zdziwieniu .. jakieś krzywe lustro mam ..
Chyba zacznę pakować w drewniane skrzyneczki 🙁 Może dojedzie jak trzeba.
Byłem na rynku, znowu kupiłem jabłka od starego sadownika. Jabłka o nazwie James Grieve, ostatni moment bo już się kończą. Świetnie nadają się na szarlotkę. Na stole stoi 8 słoików 900 ml . Akurat jeden słoik na szarlotkę.
Majki, nie przesadzaj, bo nie wiosna. Jeden zbity słoik z 10-12 to naprawdę niewiele. Po prostu Pyra jest łakomczuch powidłowy. Jutro zajmę się przerobem pomidorów suszonych (reszta Ani zakupów na Sycylii) a we wtorek – środę będę podsmażała zieloną paprykę, która pójdzie w słoiczki, a zimą posłuży do bałaganów z patelni.
Monika my też … 🙂 .. Ty Gropo Jedna …
szkoda, że ta Eska mieszka tak daleko … też bym chciała czarnuszkę i cząber z pola …
Jolinku napisz do mnie i podaj adres; podzielę się, bo dla mnie za dużo.
To takie fajne,
spotkac,
tych ktorych sie nie zna,
czlowiek jakby ,
przeniosl sie w inny wymiar,
a moze to tylko wyobraznia.