Toast za kulturę
Ależ się zanurzyłem w kulturze. I jaka to wielka frajda. A na koniec, by można było o tym opowiedzieć w blogu kulinarnym, w kulturalnym towarzystwie zjadłem obiad inspirowany literacko. A jak było opowiem.
W samo południe, nie bojąc się deszczu, który na szczęście nie zamienił się w ulewę, poszliśmy do Muzeum Narodowego gdzie kilka dni wcześniej otwarto wystawę zatytułowaną „Guercino. Triumf baroku”. Guercino to przezwisko włoskiego malarza noszącego nazwisko Giovanni Francesco Barbieri pochodzącego z Cento pod Bolonią. Barbieri, dziś raczej zapomniany, w XVII wieku był prawdziwą gwiazdą. Miał zamówienia od monarchów i papieży, zdobił swymi freskami liczne kościoły i kaplice. Czas w którym przeniósł się z małego Cento do wielkiej Bolonii był okresem jego triumfu artystycznego i finansowego. Guercino – przydomek powstał dzięki wadzie wzroku, co widać na tzw. podwójnym portrecie mistrza na którym zez jest wyraźnie widoczny – malował sceny rodzajowe, portrety i wiele obrazów świętych. Chyba jego ulubionym świętym był Karol Boromeusz, którego w warszawskim Muzeum można podziwiać w kilku wcieleniach. W Warszawie mamy okazje obejrzeć kilkadziesiąt rysunków i szkiców, które potwierdzają, że malarz był absolutnym mistrzem w dziedzinie rysunku. Aranżację ekspozycji przygotował słynny dziś scenograf operowy Boris Kudlićka, który zawiesił w MN 33 obrazy przywiezione z pinakoteki w Cento. Muzeum w rodzinnym mieście malarza uległo zniszczeniu podczas ubiegłorocznego trzęsienia ziemi. Ocalałe i chwilowo bezdomne obrazy zaprosiło do siebie właśnie nasze Muzeum Narodowe. Dołożono do włoskiej kolekcji kilka dzieł będących własnością polskich placówek muzealnych. I dzięki temu możemy podziwiać sztukę całkowicie niesłusznie zapomnianą. Giovanni Francesco Barbieri może równać się (zdaniem znawców i krytyków sztuki) z Caravaggiem czy Rubensem a nawet Rembrandtem. Można to stwierdzić odwiedzając warszawskie Muzeum do końca stycznia przyszłego roku.
Po obiedzie, o którym wspomnę na końcu, uczestniczyliśmy w prawdziwej uczcie operowej. Wrocławska Agencja Pro Musica słynna z organizacji spektakli operowych, z okazji 200 rocznicy urodzin Giuseppe Verdiego przygotowała koncert zatytułowany „Verdi Gala”. Pod batutą włoskiego dyrygenta Silvano Frontaliniego – Roncole Verdi Orchestra znana wcześniej pod nazwą Opera Polska, z towarzyszeniem wybitnych solistów: Silvii Rampazzo – sopran, Moniki Michaliszyn – sopran, Aksany Jakuszewicz – mezzosopran, Razvana Sarraru – tenor i Giulio Boschettiego – baryton zaprezentowano publiczności wielu miast polskich obszerny wybór arii i duetów z najznakomitszych dzieł Verdiego. Wystarczy wspomnieć tylko kilka tytułów jak Nabucco, Trubadur, Traviata, Rigoletto, Aida czy Nieszpory sycylijskie, by miłośnicy opery zdali uwierzyli, że „Verdi Gala” była prawdziwym wydarzeniem muzycznym. Tak też uważała i publiczność zgromadzona w Sali Kongresowej, która huraganowymi brawami nagradzała artystów. Sądząc zaś z długości i natężenia oklasków najwspanialszą śpiewaczką okazała się wrocławska gwiazda, sopranistka Monika Michaliszyn, która brawurowo wykonała arię Violetty z Traviaty (E’stranno…) i niezwykle subtelnie arię Eleny z Nieszporów sycylijskich (Merce, ditte amiche…). Muszę dodać, że Monika Michaliszyn oprócz wielkiego talentu i niezwykłego, pełnego ekspresji ale i subtelności, silnego głosu ma także dodatkowy atut sceniczny – urodę! Jestem nią zauroczony od czsu gdy prowadziłem przed paroma laty cykl koncertów zatytułowanych „Opera i kuchnia” właśnie z udzialem Moniki Michaliszyn.
Monika Michaliszyn ( w czerwonej sukni) podczas koncertu na Dolnym Śląsku
Na koniec wspomnę o obiedzie. Zainspirowała mnie tym razem książka, której nie przeczytałem (i chyba już nie przeczytam) ale ze streszczeń wiem, że obiekt miłosnych westchnień bohaterki ma na imię Pedro, a wyznaniem jej uczucia były właśnie owe tytułowe przepiórki przyrządzone w płatkach róży. Myślę, że przepiórki przyrządzone w ten sposób mogą być podane wybrance zamiast bukietu. Pachną cudnie, smakują wspaniale i nie mają kłujących kolców. Tyle tylko, że były one symbolem niezrealizowanej miłości. W książce – rzecz jasna!
Komentarze
Pięknie Gospodarz powitał nas w Międzynarodowy Dzień Muzyki, który – jak wynika z dzisiejszego. wpisu – świętował w licznym gronie już wczoraj. Dawno temu w ten dzień też zaczynałam jesienny sezon muzyki, świąt i obchodów. Z dniem 1 października ruszał sezon kulturalny na całego. Miło pomyśleć, że tradycja się zachowała, a nawet nabrała nieco światowej elegancji.
I ślicznie wypada Danuśki święto; w kwiaciarniach ostatnie mieczyki i pierwsze chryzantemy, stragany pełne darów ziemi i Danuśka w tym wszystkim jest doskonale na swoim miejscu. Niech Ci się wiedzie Danuśko.
Danusiu – ściskamy Cię imieninowo i życzymy słonecznych dni!
Danuśko – wszystkiego dobrego!
Przy okazji dorzucam kolejny gruziński skok w bok: http://www.eryniawtrasie.eu/9751
Tym razem Imeretia.
I zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065?noredirect=1
Dzien dobry,
Danusko, najlepszego!
Danuśka ? 100 lat! 100 lat! niech żyje , żyje nam!!!!
Cichalu ? ordynuję Ci szybki powrót do zdrowia.
BARDZO DZIĘKUJĘ 😀
U nas sezon urodzinowo-imieninowy w pełnym rozkwicie.
Oprócz okazji rodzinnych mamy jeszcze imprezy u przyjaciół.
Wczoraj wpadliśmy na małą improwizowaną kolację urodzinową.
Były ryby na zimno w różnych postaciach oraz desery,w tym tort urodzinowy.
Wśród ryb śledzie w oleju,a do nich cebula podana osobno(z wiadomych względów).I ta cebula była genialna w swojej prostocie:drobno pokrojona cebula cukrowa,polana sokiem z cytryny.Leżakowała sobie najpierw trochę z ową cytryną,a następnie została potraktowana oliwą,sól,pieprz,koniec.Można jeść łyżkami.Tort czekoladowy też palce lizać,dostaliśmy trochę na wynos 😉
W sobotę też mamy przewidziane zanurzanie się w kulturze i w kulinariach.
O szczegółach opowiemy w stosownym momencie 🙂
Toastom zatem dziś nie będzie końca 😀
Danuśko Solenizantko – ucałowania serdeczne i życzenia najlepszego!
Bry!
Sto lat Danuśce!
Toastów nie koniec, dzisiaj szwagrostwo mają dosyć przystojną rocznicę ślubu, 30 lat minęło jak jeden dzień…
W planie rejs z kpt.Markiem (niespodzianka dla byłego zapalonego żeglarza Szwagra), szampan się mrozi, pogoda jak drut, lato po prostu.
Cichal,
sieroto jedna alergiczna, żeby mi to było ostatni raz 👿
Dla porządku, wczoraj rano dryndnęłam do Ewy, stąd wiem, że nic wielkiego Cichalowi nie jest i już na nogach, kapitan nasz 🙂
Danuśce, wszystkiego najlepszego, słońca w duszy i słonecznych dni.
Danuśko, najlepsze imieninowe, zdrowia i uśmiechów na co dzień 🙂
Danuśka , wszystkiego najlepszego.
Napisalam się jak durna ,a to łakome zwierzę wszystko zżarło.
Pyro, sprawdź swój telefon.
Eska – sprawdziłam – był źle wylączony. Na dodatek zgubiłam go i gorączkowo szukałam po całym mieszkaniu. Haneczka tydzień temu przywiozła mi gruszki – konferencje. Mówiła, że są twarde, jak kamień i mogą długo leżeć. Włożyłam w owocarkę na kredensie i niech stoją. Dzisiaj na nich roje muszek i gruszki miękkie zupełnie. Po południu czeka mnie robota z nieplanowanym dżemem mieszanym (gruszki, brzoskwinie i dokupiłam kilka jabłek boskoop – kwaskowych) jeszcze dorzucę cytrynę. Cały czas coś się dzieje. Podobno jestem z natury leniwa…hm.
Danuśka,
Nie ma takich najlepszości, których bym Ci dzisiaj nie życzył, niech Ci się wszystko w uśmiech zamienia!
Toast tutejszą wieczorową porą.
A Gospodarzowi dzięki za dzisiejszy wpis. Jakie to ładne!
Kochani,serdecznie Wam dziękuję !
W podziękowaniach radośnie Was całuję,
w porze stosownej pobiesiaduję 🙂
Danusiu – specjalnie dla Ciebie 🙂 imieninowe śniadanie na plaży:
http://www.pinterest.com/pin/397442735835707038/
Witam Panie Piotrze!
Bardzo się cieszę że był Pan obecny na warszawskim koncercie ,szkoda że się nie spotkaliśmy.Dziękuję za tyle ciepłych słów i pozdrawiam serdecznie.Monika Michaliszyn
No i jeszcze mnie nie wynieśli nogami do przodu. Podziałały dobre myśli i życzenia blogowe! Dziękuję serdecznie! „Blog potęgą jest i basta” – jak mawia Pyra. Ewa mnie kurowała i sama teraz jest na antybiotykach. Stres obniżył odp o rność i złapała bronchit.
Danusiu! Zdrowia, bo tak naprawdę tylko to się liczy!
Za nami istny tydzień grzybowy, bo wczoraj doszło parę kilo. Jeszcze sie całkiem nie obrobiłem.
Dla odmiany zrobię zaraz sałatkę z matjesów, pomidorów i marynowanych ogórków – aby mi się na podniebieniu odmieniło.
Danuśce natomiast: samych słodkości!
Pomorskim jubilatom, tam w Kingstone, wszystkiego najlepszego!
Cichalowi, a przede wszystkim Ewie, szybkiego powrotu do formy!
Danusko, wszystkiego najlepszego, samych radosci i „Ces petits riens”.
http://www.youtube.com/watch?v=RF9ARRGc3Zo
Stacey Kent spiewa tez dla Cichala i Ewy, z zyczeniami jak najlepszego zdrowia.
Danusko, wypilam za Twoje zdrowie !
Myślę, że przepiórki w płatkach róż mogą smakować wybornie, ale u nas na stole zaczęły się już pojawiać solidne, gorące zupy. W sam raz na zimne dni. Była już grochówka, był rosół, dzisiaj fasolowa. Pepegorze – czy do tej sałatki śledziowo – pomidorowo – ogórkowej dodajesz jakiś majonez lub inny sos? Czy tylko dyżurne i oliwę?
Dopiero zagotowała konfiturę mieszaną i do toastu jeszcze m/w pół godziny i zamiast kieliszka nalewki zrobię sobie i Młodszej calą szklankę long-drinka. Bo toastów jest sporo:
– za kulturę (oby panowała nad naszą zwierzęcością),
– za muzykę, żeby ułatwiała znoszenie codzienności,
– za Danuśkę aby pogoda jej nie opuszczała,
– za Szwagrostwo – oby na następne 30 lat,
– Za Cichałow zdrowie,
– za powodzenie najnowszego dziecka Gospodarstwa naszego
– i za nas wszystkich – co będę oszczędzała ostatni łyk
A w szklance będzie spora porcja klasycznego martini (takiego, jak u Bonda)
Asiu, do sałatki dodaję krązki cebuli, pieprz, kulkę albo dwie ziela, tzn pimentu, oraz listek. Sól już jest w śledziu. Ilościowo tego nie będę wyliczał z doświadczenia wiem jednak, że sałatka nie powinna mieć zbyt dużo śledzia. Z zielem i listkiem radze też raczej powściągliwie, bo ta sałatka powinna poleżeć, a wtedy oba wymienione mogą zbyt mocno przebić.
Dziękuję, muszę wypróbować, lubię sałatki śledziowe. 🙂
Grand merci mes amis ! Danke very much !
Względem imieninowej biesiady Osobisty Wędkarz stanął na wysokości zadania i przygotował co następuje:
-krewetki smażone na maśle czosnkowo-pietruszkowym
-mule w białym winie
-roszponkę z żurawinami i sosem winegret
-na deser tort,którego kawałek dostaliśmy wczoraj na wynos
Desery nie są mocną stroną Osobistego,zatem z tym tortem to trafiło się
tak,że już lepiej nie mogło 😉
W kieliszkach bardzo szlachetne Chardonnay 2011 z Pays d’Oc.
Dzwoniło m.in.kuzynostwo z Podhala oraz z Gdyni.Przy okazji takich imieninowych pogaduszek człowiek dowiaduje się,co tam nowego u rodziny.Życie plecie się różnie
i nie zawsze po różach…
Ale te róże z przepiórkami to też bardzo mi się podobają 🙂
Toastuję dzisiaj za Szwagrostwo Alicji-niech im się dobrze wiedzie przez następne
30 lat.Szwagrostwo mieliśmy okazję poznać podczas zjazdowania u Żaby i doprawdy
sympatyczna z nich para.
Cichal-strachu się przez Ciebie najedliśmy.Najważniejsze,że wszystko ok i te pstrągi
z Alainem jeszcze nie jeden raz wspólnie połowicie.Trzymaj się chłopie !
Asiu-skoro lubisz sałatki śledziowe(a ja też bardzo)to wypróbuj koniecznie tę cebulę do śledzi,o której trochę wcześniej wspominałam.
Pyro-mam nadzieję,że martini wstrząśnięte,a nie(broń Boże) mieszane 😉
Danuśka – przepisowe
Danuśka,
życzę Ci dużo, dużo zdrowia ! 🙂
Pyszne to menu imieninowe.
U Pepegora sezon grzybowy, ale też pogoda była chyba niezła dla grzybów. Oglądałam trochę niedzielny maraton w Berlinie i niebo było bezchmurne. U nas noce są bardzo zimne, więc grzyby nie rosną. Zresztą iść w taką zmienną pogodę do lasu to dość ryzykowne.
U mnie też w kuchni sezon jesienny. Był już żurek, zrobiłam też śledzie z cebulką, stopiłam trochę słoniny na smalec, a dziś zaczęłam przygotowywać bigos.
Mam nadzieję na złotą polską jesień, chociaż kilka dni.
Krystyno-dzięki 🙂 Z tymi grzybami to w końcu to chyba jest tak,że tam gdzie rosną to rosną,a gdzie nie,to nie 🙁 Wczoraj też dyskutowaliśmy o grzybach i jeden z naszych kolegów,który zbiera co roku grzyby w okolicach Augustowa opowiadał,że już nie wie gdzie i jak układać swoje zbiory do suszenia,bo miejsca w chałupie zaczyna brakować.Kolega ów ma już dwie własne suszarki do grzybów i trzecią pożyczoną.
Trafił mu się ostatnio prawdziwek olbrzym,około jednego kilograma i na dodatek zdrowy na całym ciele 🙂
Danuśce wszystkiego najlepszego!
Gospodarzowi bloga wielkie dzięki za interwencję w redakcji. Od rana nie wylazła ani jedna reklama. Przepraszam za wczorajsze, ale dodatkowo oprócz denerwujących reklam co chwila przez cały dzień dzwonili do mnie z nc+ i KONIECZNIE chcieli przedłużyć rozwiązaną umowę . Nie potrafili zrozumieć , że ktoś nie chce oglądać telewizji.
Rzeczywiście, jedna suszarka w domu przy dobrych zbiorach to stanowczo za mało. Ale w tym roku tylko jeden raz miałam taką sytuację, kiedy nazbieraliśmy dwa wiaderka podgrzybków i wszystkie suszyłam. Smażone grzyby jadłam tylko raz, na więcej nie miałam smaku. Zrobiłam kilka słoiczków grzybków marynowanych z szyszkami sosnowymi. Ciekawa jestem, jak będą smakowały, ale powinno się poczekać 3 miesiące. Najważniejsze, że mam zapas grzybów suszonych, bo tych używam najwięcej. Wprawdzie tylko podgrzybki i trochę innych niezbyt szlachetnych, ale dobre i to.
Zdrowie Danuśki Chateauneuf-du-Pape!
Zdrowie, Szwagrostwa także! My też w tym roku 30!
Danuśka, wybacz, ale z powodu totalnego zagrzybienia, jestem w stanie tylko orzechówką. Bardzo Cię ściskam 😀
Pyro, w związku z Pepegorem stanowczo sobie wypraszam „Gniezno bez sensu”! Bylibyśmy przeszczęśliwi goszcząc Pepegora, Pepegorze 🙂
Dzisiaj przyszły gazetki – reklamówki : Reala i PiP. Przejrzałam co ciekawego (i za ile). PiP oferuje wielki wybór serów – tym trochę naszych no Rubin za 28 z groszami/kg sporo holenderskich, bułgarski owczy, francuskich, jeszcze jakieś, jest z czego wybiera c. Natomiast ryby… wpadli na pomysł i oferują grzbiety dużych dorszy pt „polędwica z dorsza” za 48 złotych. Filety z łososia ponad 30. A Real proponuje łososie patroszone po niespełna 19/kg. Przecież odfiletowanie dużej ryby, to żadna sztuka – łeb i pasek brzuszny z płetwami odciąć, naciąć wzdłuż grzbietu po kręgosłupie uwolnić mięso grzbietu, ściągnąc z ości żebrowych, odciąć od kręgosłupa w części ogonowej – odwrócić i zrobić to samo z drugiej strony. Nie wiem, czy 15 minut trzeba, czy nawet nie. Skąd taka cena? Natomiast PiP oferuje suszone śliwki w pół kilogramowym opakowaniu za 9,- zł czyli będzie nalewka żmudzka i duuużo śliwek z nalewu do ciast.
Danusko!
Zawsze w zdrowiu i pogodzie ducha ,pozostan nam.
Toast lokalnym bialym .
Haneczko – rzecz w tym, że on się do Gniezna nie wybiera, on myślał, że my wszyscy bliziutko i jak zostawi dla Żaby u Jagody, to Ty myk i zabierzesz. Dlatego tłumaczyłam, że to nie tak einfach. O./
Lech Wałęsa obalił komunizm i zniósł granice, Al Gore wynalazł internet i dzięki temu ja, Placek uzdrowiłem Cichala.
Danuśko – Dzięki Pyrze wiesz, że w Ontario woda i ryby są trucizną więc coż Ci w dniu Twego święta mogę ofiarować?
Odpowiedź – wirtuozerię polskiego Erica Claptona – Milana Michaliszyna 🙂
Na zdrowie 🙂
Danusiu – wypróbuję 🙂 Cebulę też lubię 🙂
Placku – jak kazałeś, wziąłem łoże swe i idę. Ino nie wiem kany…
Nie, nie ma einfach, bo wyjazd na razie przesunięty.
Nie dało się wszystkiego dograć.
Sprawdzić, co jest za zakrętem, Cichalu. Sprawdzaj jak najdłużej 🙂
Cichalu – Jesteś na brzegu Betesdy, tuż obok Bramy Owczej w Jerozolimie. Pozbywasz się łoża, a resztę wytłumaczy Ci mój ulubiony przewodnik 🙂
Cichal,
serdeczne pozdrowienia od Kapitana Marka, a dla Ewy uściskowanie serdeczne bardzo, bardzo. Oraz ucałowania.
Tereska Szwagierka moja ulubiona zwałaszczyła stery (nigdy nie żeglowała!) i tak już od poczatku do końca jej zostało (a trasę znacie, Cichaly). Marek był zachwycony, że komuś się chce, Tereska teraz dopiero odczuwa ramionka, na zachód mieliśmy leniwe węzły, ale wracaliśmy z 7.5 w plecy 🙂
Bujało i owszem, ale co tam! Tę 30 rocznicę ślubu zapamiętają!
Tylko co wyszliśmy z portu (poniżej), Teresa przejęła stery 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9432.JPG