Jak podawać absynt
To druga butelka absyntu, która pojawiła się w moim domu. Pierwszą przed paroma laty podarował mi Agnieszka Kręglicka, wówczas jeszcze prowadząca wspaniałą francuską knajpkę – „Absynt”.
Restauracji tej niestety już nie ma. I nie widzę w Warszawie żadnej innej francuskiej do której chciałbym często zaglądać. Ale nadsekwańskie klimaty w moim domu nie giną, mimo że muszą przepychać się przez italiańskie smaki i nawyki. I oto znowu absynt (tym razem z małej litery i bez cudzysłowu) wtargnął do mojej kuchni. Postanowiłem więc nie zmarnować okazji i wykorzystać go absolutnie według wszelkich prawideł. Sięgnąłem więc po rady klasyków czyli właśnie Agnieszki i jej brata Marcina. Na tyle jestem zaprzyjaźniony z rodziną Petryko-Kręglickich, że mi ten czysty plagiat puszczą płazem. Oto instrukcja obsługi flaszki absyntu:
Łyżeczka do absyntu Fot. P. Adamczewski
*na szklance połóż dziurkowaną łyżkę
*na łyżce jedną lub dwie kostki cukru
*nalej do szklanki absynt, przelewając przez cukier
*podpal kostki cukru, topniejący cukier będzie spływał na dno
*poczekaj, aż alkohol się wypali, zdejmij łyżkę
*rozcieńcz absynt bardzo zimną wodą, do pożądanego stężenia
*podawaj na aperitif, jako popołudniowy koktajl lub jako digestive
*resztka absyntowego cukru jest bardzo smaczna
Pod koniec XVIII wieku teść Henriego Louisa Pernoda odkupił recepturę mocnej ziołowej wódki od pewnych Szwajcarek, które opracowały jej skład, mając na uwadze właściwości lecznicze. Zielonkawy kolor pochodził z liści licznych ziół, macerowanych w alkoholu. W smaku dominował anyżkowy koper włoski i anyż zielony oraz gorzki piołun. Pernod uruchomił masową produkcję i wystarczyło kilkadziesiąt lat, by absynt stał się najczęściej zamawianym trunkiem we francuskich kawiarniach. Napój ten pokochali i uwiecznili Degas, Manet i Picasso. Namiętnie pijał go van Gogh, Gauguin, Verlaine, Baudelaire i Rimbaud. Nazywali go zieloną muzą i zieloną czarodziejką i zapewne nadużywali.
Złe dla absyntu czasy przyszły pod koniec XIX wieku. Jego produkcja nieustająco wzrastała, jakość spadała, nierzadko powstawał w nielegalnych wytwórniach. Być może powodem halucynacji i uzależnień było wysokie stężenie piołunowych olejków w alkoholu, a może zatruty spirytus użyty do produkcji. Zła sława okryła absynt jako przyczynę moralnego, mentalnego i fizycznego upadku społeczeństwa. Naciski towarzystw antyalkoholowych, obawy o morale wojska w obliczu wojny i lobby winiarskie, któremu absynt odbierał klientów, skutecznie zniechęciły władze do anyżowej piołunówki. W roku 1915 parlament francuski zakazał produkcji i spożywania absyntu. Obecnie kontrolowana produkcja absyntu jest legalna.
Absynt w kuchni:
# dodaj kilka kropli absyntu, smażąc krewetki na oliwie z czosnkiem
# jeśli wstawiasz rybę do pieczenia, to prócz oliwy i cytryny pokrop ją także absyntem
# winegret wzmocnij absyntem i polej nim saiatkę z roszponki, pieczonych buraków i koziego sera
# nuta absyntowa pasuje do sosu pomidorowego z czosnkiem, kaparami i oliwkami
# dodawaj absynt do dań z duszonym koprem włoskim
Wszystkie te zalecenia są honorowane. Jak dotąd z dobrym skutkiem.
Komentarze
dzień dobry ….
haneczka zuch bo doczytała a ja jeszcze nie …. ale wszystko co napisała to i ja bym napisała … 🙂 … na razie tylko dodam o Zjeździe, że bardzo, bardzo dobrze nam było … 🙂 … pogoda marzenie … jedzenie pyszności …. atrakcji co niemiara … i najważniejsze pogaduchy z przemiłymi ludźmi … było superancko jednym słowem …. 🙂
są tanie jabłka i brzoskwinie/nektarynki to może zrobię ….
http://www.matkawariatka.net/?p=4981
a teraz lecę załatwiać zaległe sprawy i na bazarek …
Dzień dobry. Dzisiaj chłodno i pochmurnie.
Stoi u mnie ta resztka absyntu z I Zjazdu i dopóki jest, każdy blogowicz, który wpada do Pyr po raz pierwszy zostaje odrobiną poczęstowany. A odrobiną dlatego, że kopa ma ten absynt na 70% obliczonego, a nie ma wśród nas miłośników mocnych destylatów, a Pyra nie ma łyżki z dziurkami. Każdy jednak był ciekawy jak to diabelstwo smakuje. Jeżeli chodzi o mnie, to nie smakuje mi wcale, ale też nie mam umiejętności p.Kręglickiej. Ponoć anyż do ryby pasuje (Francuzi pieką doradę z fenkułem w brzuchu) ale chyba nie będę ryzykowała dobrej i nie taniej ryby do czegoś, co nijak mi się przyjąć nie chce.
Babcia Osobistego Wędkarza,ta która dożyła pięknych 101 lat,
miała zwyczaj wypijać łyżeczkę absyntu co wieczór od kiedy skończyła osiemdziesiątkę 🙂 Ową niewielką ilością absyntu polewała kostkę cukru.Na wszelki wypadek pod spodem stał kubek,
by to co nie znalazło się na cukrze spływało do kubka,a potem do gardła babci 😉
Osobisty Wędkarz używa anyżkowych alkoholi do flambirowania
krewetek albo przegrzebków.Pyszota (oczywiście dla tych którym ta nuta anyżku nie przeszkadza).
Pyro,
ale spirytusem nie częstujesz swoich gości? 😉
Picie absyntu to jest rytuał, różny w zależności od okolicy.
We Francji – z cukrem, w Szwajcarii pije się bez cukru, ale zawsze i wszędzie – z wodą.
Rozcieńcza się lodowatą wodą w stosunku od 1:3 do 1:5. Można dodać cukru, jeśli ktoś lubi słodszy.
Najlepiej byłoby mieć taką fontannę, z której lodowata woda cieniutkim strumyczkiem spływa na kostkę cukru, a z niej – do szklaneczki z absyntem. Bez podpalania.
Jeśli nie posiada się specjalnej dziurkowanej łyżeczki, można użyć metalowego sitka lub łyżeczki zwykłej.
Do szklaneczki wlać 4-6 cl absyntu. Na szklaneczce umieścić łyżeczkę napełnioną cukrem (może być sypki). Cukier zwilżyć kilkoma kroplami absyntu i podpalić, karmelizować kilka sekund, płomień zdmuchnąć i zawartość łyżeczki dodać do płynu w szklance. Uzupełnić zimną wodą, zamieszać i się delektować.
Nemo – nigdy w życiu. Nalewki domowe mają ok 32% alkoholu, a „męskie”, wytrawne ok 45%. Spirytus jako taki można używać w zimie do „góralskiej herbatki” ale jak kiedyś obliczyłam , stężenie alkoholu w kubku z gorącą herbatą nigdy nie przekracza 30%, a w razie użycia rumu nawet 25%. Mnie nuta anyżowa w słodyczach nie przeszkadza, a w potrawach nie przepadam. Jak trzeba to zjem. Z pomysłów Gospodarza na użycie absyntu w kuchni, najbardziej pasuje mi zastosowanie w sałatach – spróbuję.
Nemo-fontanna cudna.Używałabym nie tylko do absyntu 🙂
Naszym dzisiejszym solenizantom : Plackowi, Antkowi i Torlinowi – niezależnie od częstotliwości siadania za naszym stołem – najlepsze życzenia, a wieczorem toast (może być nawet absyntem). Tu chcę podkreślić, że Torlin z Wojtkiem z Przytoka to byli pierwsi komentatorzy n naszym blogu. Teraz prowadzi własny blog, ale zawsze jeszcze do nas zagląda; Antek pisuje seriami – albo pisze 3 tygodnie z rzędu, albo nie odzywa się pół roku. Plaek osttnio też chadza własnymi ścieżkami. Piszcie Panowie, bo mi się równowaga chwieje.
Danuśka, 😉
Wspominałam tu kiedyś, jak na jarmarku w moim miasteczku pojawiło się stoisko z absyntem wprost z doliny Val de Travers w kantonie Neuchatel – światowej kolebki tego trunku. Pan miał taką fontannę i za drobną opłatą częstował przechodniów szklaneczkami specjału owianego nimbem tajemnicy i niedawnej nielegalności… Dobre było 🙂
Potem przyszła policja i kazała panu się zwinąć, bo w naszym kantonie trzeba mieć licencję na wyszynk 🙄
W ubiegłym roku wędrując po Jurze trafiliśmy też do sklepu w Val de Travers i nabyliśmy stosowną butelkę. Fontanny jednak nadal nie mamy 🙁
We wrześniu 2007 odbyła się na tych łamach dyskusja nad artykułem Agnieszki Kręglickiej na temat absyntu.
Torlin zarzucił wówczas mnie i Wojtkowi z P. „liberalizm permanentny – wszystko wolno”. 😉
Z zakazem produkcji absyntu to było tak:
Na poczatku XX w. ceny wina spadały i lobby winiarskie postanowiło zlikwidować likierową konkurencję. Wiadomo było, ze absynt ma działanie euforyzujące, pobudzające i stymulujące. Artyści eksperymentujący ekscesywnie z tym trunkiem (van Gogh, Toulouse-Lautrec, Rimbaud, Baudelaire, Degas i inni) i tworzący pod jego wpływem, nadali mu legendarną opinię trunku prowadzącego do szaleństwa, epilepsji i samobójstwa. Makabryczny mord w Lozannie stał sie podstawą do wydania zakazu produkcji absyntu w Szwajcarii, popartego w referendum w 1908 roku. Zakazano też gier hazardowych i dopiero od kilku lat kasyna w Helwecji sa znowu legalne. Rowniez w wyniku referendum. Obecnie produkcja absyntu jest legalna, ale w kolebce tego trunku Val de Travers nadal pędzi sie rocznie ok. 15 000 l nielegalnej piołunówki o zawartości tujonu przewyższającej dopuszczalne granice. Dotrzeć do niego można tylko majac znajomych-znajomych, coś jak z nielegalną śliwowicą w Polsce.
Produkcja i handel absyntem o określonej zawartości tujonu są teraz prawie wszędzie legalne, ale w USA jest pod tym względem prohibicja (i nielegalni producenci).
Pyro antek to nie dzisiaj .. raczej w listopadzie …
Jackom wszystkiego najlepszego i zdrowia dobrego … 🙂
na bazarku pojawiły się grzyby w skrzynkach … chyba jest mały wysyp w lesie …
Absynt w Antibes: https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/Francja2008#slideshow/5922294528636752450
Placku – imieninowe serdeczności ! 🙂
Jak widać na tym obrazie, absynt nie rozwesela http://karolina-aroundtheworld.blogspot.com/2012/07/dziea-edgara-degasa-w-muzeum-orsay.html
Absynt piłam kilka lat temu w jakimś barze w Ustce. Łyżeczka była zwykła, ale pewnie w całej północnej Polsce nie znalazłoby się dziurkowanej, chyba że gdzieś w muzeum. Chciałam zaspokoić swoją ciekawość, bo wcześniej nie miałam okazji. Traktuję to jako ciekawostkę alkoholową.
Co prawda imienin nie obchodzę, ale życzenia przyjmuję codziennie – dziękuję za pamięć 🙂
Pyro – Wpisałem się zaledwie wczoraj, to znaczy dzisiaj 🙂
Podejrzewam, iż biedni artyści euforyzowali się dziadowską zupą bo absynt do tanich trunków nie należy. Zupa + dziurawa łyżka.
Krystyno, w północnej Polsce dziurkowana łyżeczka do absyntu (te dziurki to właśnie wycięte słowo „absinthe”) – znajduje się w mojej szafce.
Jest to prezencik od Sławka, z którym piliśmy absynt w paryskiej knajpeczce „Le table d’Eugene” na ulicy tegoż Eugene Sue, od „Tajemnic Paryża”. Wodę lano nam właśnie z takiej fontanny z lodem.
Sławek, gdzie Ty?
nie jestem smakoszem tego napitku, niemniej mozna go znalezc bez wiekszych problemow np w Pradze…
Plackowi sąsiadowi – NAJLEPSZEGO, i niech zacznie obchodzić imieniny 🙂
Pyro,
bardzo wytrwały ten absynt. A mnie się zamarzyło, by jeszcze raz pojechać do Pragi. Może powtórka z rozrywki za 3 lata? Przywieźlibyśmy nową butelkę absyntu (bo gdzieś tam po drodze w Czechach ją zakupiliśmy). U nas sprawiedliwie – nie ma ani absyntu (przynajmniej w mojej wsi, w naszych sklepach monopolowych), ani spirytusu.
Absynt jest popularny w Aneryce Południowej, przynajmniej w Chile i Peru (w Argentynie nie byłam w żadnym sklepie, oprócz winiarni i sklepie firmowym tamże) – można bez problemu dostać w każdym sklepie i w sklepikach na dworcach autobusowych.
Na południowej półkuli kończy się zima, u nas lato…oj, chciałoby się wiosny!
P.S. Absyntem, tym co to go resztki Pyra posiada, na Zjeździe I piliśmy ze Sławkiem brudzia obiecanego 😉
Imieninowy placek dla Placka Można jeść dziurawą łyżką, a nawet palcami 😉
Placku, ja też nie obchodzę imienin, ale dobrych życzeń nigdy nie za dużo 🙂
Dziurawą łyżeczkę też jedną mam ale nie do absyntu, a podobno do pizzy. Dziurkę ma jedną, centralną, przez którą ponoć leje się oliwę. Nigdy w życiu nie polewałam pizzy oliwą, więc łyżeczka leży.
Na Boga, kochani!..
„Prawdziwe” łyżeczki do absyntu są wszak do nabycia w specjalistycznych sklepach z alkoholem (typu „świat alkoholi” i tym podobne).
Sam nabyłem taką w sklepie w Rybniku.
A w Czechach – bez najmniejszego problemu.
Nigdy nie za późno, aby zacząć polewać
Pyro, możesz raz zrobić pizzę a la pizza 😉
Kiedys bralam udzial w seansie przygotowania absynentu do picia. Robilismy to poznym wieczorem i ukradkiem Smaku nie^pamietam, ale pamietam kostke cukru podgrzewana na lyzeczce. Wtedy jeszcze nie znalam tego napoju i byl chyba zakaz jego picia . Teraz mam butelke i stoi nienapoczeta od trzech lat.
Nisia 12h45,
w sumie nie wiem, potwierdzam, ze kiedys bylem tutaj:
https://picasaweb.google.com/slawek1412/20130911#
Grzybiarze to wiedzą, ale ku przestrodze…
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14582154,_Grzyby_poznaje_sie_po_smaku__Te_trujace_sa_zawsze.html#Cuk
O, Sławek albo duch jego.
A wracając do dziurawych łyżeczek, w szufladzie starego, pięknego kredensu u Dorotola, leży stara, niegdyś posrebrzana łyżeczka z wielką dziurą w brzuścu. Praktycznie wycięta jest cała miseczka , a pozostawione obrzeże łyżeczki gdzieś 6-7 mm szerokości. Obydwie zastanawiałyśmy się do czego mogła służyć i niczego nie wymyśliłymy
Hm…czy naprawdę grzybów nie powinno się mrozić? Nigdy tego nie robiłam, ale wydaje mi sie, że coś szybko zamrożone, odmrożone – jak najbardziej nadaje się do użytku kulinarnego.
w sumie: buraki, robaki, homary i wodka, czasem nawet jakies branie i camele, co tu gadac? nuda z rutyna, lina bym se chycil ot co
Co można zrobić z dziurawego widelca 😉
Alicjo oczywiście, że można mrozić i nic im się nie dzieje. Od zawsze tak robię, nigdy nie przegotowuję itd. Zawsze są dobre. Zresztą wszystkie większe sklepy sprzedają mrożone borowiki, podgrzybki, kurki itp. Nie słyszałam, żeby ktoś się skarżył. 🙂
Sławek-chcesz lina? Przyjeżdżaj na nadbużańskie włości,nadal biorą.
Wczoraj też brały szczupaki 🙂
Pyro – Jest to łyżeczka dla osób na diecie. Z całą pewnością nie szwajcarska.
Nemo – Pożeram gałkami ocznemi. Zachwycająca tarta.
Sławek, tarta, tujon – rozpieszczasz mnie Panie, ale nie ustawaj.
Sąsiadko – U mnie Celsjusz w euforii – 34 stopnie 🙂
Sławku,ja już od jakiegoś czasu kombinuję,jak Cię zapoznać z Osobistym Wędkarzem.
Myślę,że nam się to kiedyś uda,oczywiście na rybach 🙂
Spokojnie….tylko sobie ziewamy w słoneczku. To tygrysy lubią najbardziej 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9294.JPG
Placku-dziwię się,że Nisia do tej pory nie przypomniała,że Ona Cię I law ju.
Ale zapewne ma ważne powody 🙂
Placku-pisz,bądź i kochaj nas na wieki wieków amen !
A co do obchodzenia imienin to Blog wie lepiej 😉
Sąsiedzie,
u mnie także zarówno guronco i por-no jak licho, ale jutro d… zimna, zapowiadają 15C 😯
Idę się zabrać za cuś. Szkoły pisania „cuś” są dwie, moja jest przez takie „u” i niech mi ktoś cuś powi (z litewska) 👿
Placku, ja jestem izomer alfa i do rozpieszczania mnie daleko, ale jesli lubisz lubieznie cierpiec, jestem do uslug, tarta, to u mnie tylko bulka, kiedys wolali mnie grzyb, bo powtarzalem
Danus, z Osobistym juz mialem szybka telefonicznie przyjemnosc, wiem juz, ze mowi i lapie, daj znac na bmphoto@wanadoo.fr pewnie cos zgramy przy okazji jakiegos przyplywu
doczytałam i pokoleji ….
witam Grzegorza … 🙂
8 września o godz. 15.42 wpisał się bardzo miło Przyboczny Kryside … 🙂
dzwonił też do nas Sławek … se trochę pogadałam z nim ale mi wyrwali słuchawkę by Alan po francusku poszprechał sobie … rozmawialiśmy też z Pawłem z Wiednia … 🙂
Jolly chyba nasz sportowiec młody podrósł przez wakacje …. 🙂
Pyro Żaba na żywo wyglądała rewelacyjnie młodo i była bardzo odpoczęta …. 🙂
niestety lina nie jadłam bo był w zupie a ja rybnych zup nie jadam i dopiero w niedzielę się zorientowałam, że lina z ogniska już nie będzie bo inne co do niego były plany ..
Danuśka książka była też od Małgosi … a Małgosia przywiozła również pyszne wędliny, o których przypomnieliśmy sobie dopiero przy wyjeździe ale nie było kłopotu bo każdy dostał małą wałówkę do domu …
chciałam też dodatkowo podziękować Basi i Piotrowi za pyszny keks .. był taki pyszny, że wszyscy się na niego rzucili z wielkim apetytem …
echidno bardzo mi ta zupa pasuje …
o tym, że u Danuśki i Alana było super już wiecie ..
Piotrze ja w podglądzie widzę, że komentarzy już jest 416 140 …
śliwki w tym roku takie słodkie i tanie, że zrobię sobie trochę zwykłych kompotów i trochę zamrożę …
sobie pada … grzybki będą … 🙂
Jolinek,jak zwyle,wszystko przytomnie prostuje i naprawia i za to Jolinkowi
wielka cześć i chwała !
Piotrowi należą się oczywiście też podziękowania za całokształt oraz za zawartość tych granatowych,eleganckich toreb z napisem „Polityka”.Torby jako takie przydały się też na grzyby 😉
😉
http://www.youtube.com/watch?v=idWxCY2hMAw
Chłe chłe chłe… „nie umrzesz, jak się uśmiechniesz…pij tyle, co my!”
No tak, ale Polacy piją raczej na smutno 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=1RyI0xYOn6g
Polak, Węgier dwa bratanki!
http://www.youtube.com/watch?v=GRko2y4d2JI
Placku – wszystkiego najlepszego!!! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=vjncyiuwwXQ
http://pinterest.com/pin/484559241127402602/
„Fontanna” dla Placka: http://pinterest.com/pin/376824693791925925/ 🙂
zdrowie Jacka-Placka … 🙂
Zdrowie Placka!
Zdrowie Placka i każdego Jacka 🙂
Sławku-Twoje namiary odnotowane,przekażę je Osobistemu Wędkarzowi.
Na pewno się do Ciebie odezwie 🙂
Uczciłam Jacków jak trzeba.
Z wielką przykrością i wstydem donoszę, że w moim, ponoć porządnym mieście, jakieś „patriotyczne” elementy oblewały czerwoną farbą nagrobki sołdatów AR – tych, co zginęli wyzwalając miasto. Pozostawili napisy w błędami w j.polskim.
Zaraz napiszę do „Gazety” list protestacyjny. UFFF ależ się wściekłam.
Nie błędy, a BŁENDY, Pyro.
Swoją drogą to trochę i śmieszno, i żałosno – „komuchą”?
Radzieccy wyzwalali, potem zniewalali, ale nie o to chodzi.
Chodzi o to, że ginął prosty żołnierz, który był mięsem w tej wojennej maszynie, miał iść na wroga i koniec.
We Wrocławiu mieszkałam obok wielkiego cmentarza żołnierzy radzieckich, wielu z nich pochowanych bezimiennie w zbiorowych mogiłach, liczba jest nieustalona, w każdym razie jest tam pochowanych ok. 10 tysięcy młodych ludzi.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_%C5%BBo%C5%82nierzy_Radzieckich_na_Skowroniej_G%C3%B3rze
I to nie jest jedyny taki cmentarz we Wrocławiu, jak się wjeżdża do Wrocławia od południa, charakterystyczna „wizytówka” wita, cmentarz żołnierzy radzieckich, u wejścia dwa czołgi na postumentach.
Na cmentarz Na Skowroniej Górze chadzałam z dzieckiem na spacery i zawsze myślałam o tych młodych, którzy jeszcze się dobrze w życiu nie nażyli i spoczywają w zbiorowych mogiłach, bez nazwiska. To im się należy znicz i naszym obowiązkiem jest ten znicz zapalić. Dobra – niech będzie, że patetycznie, ale ja tak to czuję. Ich rodziny nawet nie wiedziały, gdzie polegli.
Za moich czasów takie rzeczy się nie zdarzały, albo przynajmniej ja nie pamietam, żeby bezczeszczono mogiły poległych.
Tempora…
Danuśka, wyjechana byłam! Zobaczyłam tylko temat i się dopisałam w sprawie dziurawej łyżeczki, czym wywołałam Sławka z lasu.
Sławeczku, niedawno zeżarłam resztki soli z St. Malo. Konieczne jakieś kolejne spotkanie. Buźka dla Borisa.
Placku, niezależnie od tego czy masz te imieniny,. czy wręcz przeciwnie, życzę Ci jak najlepiej!
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za życzenia. No cóż, właściwie powinienem poprószyć siwiznę popiołem, bo co ze mnie za komentator. Ale muszę Wam powiedzieć, i Panu Piotrowi, że moje myśli krążą ostatnio również koło kuchni, dobrych dań i wina. Otóż wybieram się z pewną osobą płci przeciwnej z plecakami do Gruzji na 2 tygodnie. Rzuciliśmy się na normalne linie lotnicze, lecimy 23 września CSA najpierw do Pragi, będziemy o 10 rano, bez plecaków do 22 na praskim bruku i fruuuu do Tbilisi. Powrót 5 października bezpośrednio LOT-em do Warszawy. Mam zamiar jeść, pić i zwiedzać.
Jeszcze raz Wielkie Dzięki, wszystkich pozdrawiam, a dla Alicji szczególnie niskie ukłony za wpis w moim blogu.
To jest ten cmentarz na południu Wrocławia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Cm_of_radz_Wroc_brama.jpg
Niedawno wyczytałam, że bardzo zaniedbany i czołgi rdzewieją.
Moim zdaniem takie cmentarze powinny być też pomnikami ku przestrodze – nigdy więcej!
Torlin,
zazdraszczam Gruzji (Pyra pewnie też), wspaniałego pobytu i wznieś tam kusztyczek stosownym winem za zdrowie 🙂
Torlin – wspaniałej przygody!
Przyzwyczajam kocię do okoliczności ogródkowych, niech sobie użyje trochę 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9299.JPG
Kota wygląda na mocno niepewną. Nie chce zaraz wracać do domu?
Czczę Jacków wisielcem 😀
A ja Malbec-iem 🙂
Pyro,
mosz recht, posiedzi chwilkę i wraca do domu. Nie na jej nerwy nagle taki świat, tyle dźwięków i jakieś motyle przed nosem czy inne mrówki albo żuczki.
Ale te parę minut dziennie – czemu nie. Niech się rozejrzy. Moje dawne koty (Bartniki) to były dachowce pospolite, przychodziły wieczorem w porze dojenia Minki po miseczkę mleczka, miały tam gdzieś w obórce miejsce do spania. Ktoś powiedział, że koty sie nie nudzą – być może, ale Mrusia lubi wystawać w oknie i obserwować świat. No to niech posmakuje trochę.
MałgosiuW, to ja jeszcze, na dobranoc, wspomnieniem szampana 😉
Alicjo, skociałaś za szczętem 😆 Witaj w klubie 😀
Haneczko, 😀
Haneczko,
ja tam się nie znam, ale zwierzątko to jak dziecko, a nawet bardziej, bo dzieci wyrastają, a zwierzątka nie. Ja się czuję odpowiedzialna, chociaż nigdy nie chciałam mieć zwierzątka w domu i Mrusia nastała tu bez konsultacji ze mną.
Skociałam, a ta cholera niestety, mnie lubi. Jerzor ją tak kocha, że ona go unika, bo ile uścisków i ukochań kot może wytrzymać 🙄
Do mnie przychodzi kiedy chce, pocałuje mnie w policzek (poliże), pobędzie ile chce i sobie idzie. Ja jej nie zatrzymuję, wszak to kot (kotka)!
11 września niedobrze mi się kojarzy, tym bardziej, że o dziewiatej z minutami rano naszego czasu rozmawiałam z kumplem ze Stanów (z Pensylwanii), a i tv było włączone nieopodal. Widziałam to, można powiedzieć, „na żywo”. Wydawało mi się, że to jakiś ponury żart, niemożliwe.
A jednak.