Prawdziwa słodycz
W jednym ze sklepów handlujących produktami spożywczymi z całej niemal Europy trafiłem na miód z Hiszpanii. A dokładniej – z Galicji. To najbardziej na północ wysunięty region kraju leżący nad Atlantykiem, obfitujący we wspaniałe plaże, świetne ryby, doskonałe jak w całej Hiszpanii wina i sery. Ale o miodzie nie słyszałem. Kupiłem więc słoiczek i cieszę się. Jest niezwykle aromatyczny, bardzo słodki ale z posmakiem lekkiej goryczki (pewnie nektar z ziół) i znacznie bardziej płynny niż nasze miody. A że wkrótce będę przyrządzał kutię to każda ilość miodu będzie wykorzystana. Do miodu dostałem broszurkę o produktach Galicji. I po jej przeczytaniu pomyślałem, że polski miód też zasługuje na zastrzeżoną markę ważną w Unii Europejskiej. Mogli Hiszpanie, możemy i my. Tylko trzeba trochę wokół sprawy pochodzić.
„Miód galicyjski jest częścią dziedzictwa historycznego regionu i tworem jego wspanialej przyrody, charakteryzującej się niezwykłym bogactwem i różnorodnością flory korzystnie wpływającej na pracę pszczół. Wszystkie prace pszczelarskie wykonywane są od wieków w sposób tradycyjny. Rozwój techniczny, mając na względzie poszanowanie dla procesów naturalnych, również wniósł znaczące zasługi dla rozwoju produkcji i jakości Miodu Galicyjskiego, dając produkt o bardzo wysokiej jakości, dostosowany do wymogów obecnych czasów, a jednocześnie zachowujący harmonię z tradycją i przyrodą. Produkcja miodu w Galicji w większym stopniu kładzie nacisk na jego jakość niż na wydajność produkcyjną.
Chronione Oznaczenie Geograficzne Miodu Galicyjskiego (hiszp. Indicación Geografia Protegida Miel de Galicia) gwarantuje potwierdzoną kontrolami wysoką jakość miodu wyprodukowanego w Galicji i wyróżnionego znakiem Apelacji. Wśród miodów galicyjskich istnieje wiele gatunków, z których większość to miody wielokwiatowe Miel de Milflores (Miód Tysiąca Kwiatów), posiadające wiele odcieni zarówno jasnych, jak i ciemnych, i których smak, również różnorodny, zachowuje nutę kwiatową i owocową. Do innych gatunków miodu zaliczamy: miód eukaliptusowy, w kolorze bursztynu, o woskowym aromacie i lekko kwaśnym, niezbyt trwałym posmaku. Miód kasztanowy, w kolorze ciemnego bursztynu, który może przybierać czerwonawe odcienie, jest miodem generalnie płynnym o opóźnionej krystalizacji, o zapachu słodu oraz intensywnym, trwałym i delikatnie słonawym smaku. Miód wrzosowy, w kolorze ciemnego bursztynu z czerwonawymi odcieniami, posiada lekko gorzki, intensywny i trwały smak oraz silny kwiatowy aromat.
Miód jest ważnym produktem odżywczym o uznanych właściwościach energetycznych, witaminowych i terapeutycznych, przez co jego spożycie jest zalecane w zdrowych i zrównoważonych dietach. Ale głównie jest to produkt wnoszący ważny i jedyny w swoim rodzaju wkład do gastronomii tak dzisiejszej jak i dawnej.
A o miodzie można pogadać zawsze, ale zimą najlepiej. Mleko z miodem czy dla niechętnych krowom – herbata, to najlepszy napój rozgrzewający i zapobiegajacy zaziebieniom.
Komentarze
Czy szlachetni pt Blogowicze już w kolejce po karpie stoją? Czytałam bieżącą prasę przed wyjściem z psem – miody były, komentarzy brak. Wróciłam, zaparzyłam kawę, siadam do klawiatury, a tu dalej stan wyjściowy. No nic, rozumiem, też mnie dzisiaj czeka to, co wczoraj robiła Alsa, czyli porządki w przyprawach, używkach, dziesiątkach torebeczek, pudełeczek i innego barachła, przy których zawsze jest coś rozsypane, popruszone albo pojemnik brudną, mokrą ręką złapany w potrzebie. Niby drobiazgi, a jednak dwie wiszące szafki 40-tki i jedna szuflada. Ponadto trzeba oczyścić odkurzacz, wyszczotkować worek. Upiorna robota, człek się potem tylko pod prysznic nadaje , a najlepiej, gdyby to robił na balkonie albo wręcz przy śmietniku. To stary, potężny odkurzacz białoruskiej produkcji, swego czasu kupiony dla mnie w prezencie od Płn.Grupy Wojsk A.Cz. Kupił mi Brat kiedy dostałam to mieszkanie czyli ćwierć wieku temu. I działa zupełnie bezawaryjnie, a pancerny, jak czołg. Stale sobie obiecujemy kupić nowy, lekki i bezworkowy, ale zawsze są inne wydatki, a ten odkurza. No i tak zarabia póki co na poczesne miejsce w muzeum techniki. Rozpisałam się, a o miodach ani słowa. Napiszę w następnej przerwie w robocie.
Pozdrowienia z wirówki. Już mnie wciągnęło. A co roku obiecuję sobie, że będzie ze spokojem!
Dzień dobry!
U mnie dzień ponury, mglisto i ciemno, po drugiej stronie gór najwyższy stopień zagrożenia lawinowego, miejscowości tonące w śniegu i odcięte komunikacyjnie od świata 🙁
Miód w mojej rodzinie jadany jest codziennie na śniadanie i wydaje mi się, że jesteśmy niezłymi znawcami. W naszych podróżach po różnych regionach staramy się kupować produkty od miejscowych pszczół, a nasi przyjaciele i znajomi przywożą różne egzotyczne miody z Australii, Nowej Zelandii, Afryki. Najlepiej smakuje mi miód tymiankowy, rozmarynowy, wrzosowy i wielokwiatowe górskie. Najmniej lubimy miód z gryki, choć mam znajomych w Polsce, którzy właśnie gryczany preferują. Z polskich miodów najlepiej nam smakował i miał wspaniałą kremową konsystencję miód wrzosowy z Ziemi Lubuskiej. Miód jest też idealnym prezentem, lepszym niż wino lub czekoladki.
Jakby Króle przyjechaly toby miodu tez dostaly. Nasza okolica czyli Poludniowa Burgenlandia jest jak wiadomo kraina miodem, plynaca. Tak daleko, ze najjasniejszy Pan, Król Hiszpanii, bawiac na swoich terenach lowieckich jada tylko nasze miody, olewajac galicyjskie. Nasze pszczoly mialy takie poczucie niezaleznosci, ze lataly za zelazna kurtyne podbierajac wegierskim kolezankom pylki i woski. Teraz niema juz granic ale one dalej lataja. Pewnie cudze lepiej smakuje. Mieszkajacy obok sasiad czyli byly Pan Burmistrz a teraz glówny Pszczelarz robi miodowe wyroby w postaci kremów miodowych i miodu naturalnego. Za rok beda nowe produkty czyl miód krecony z owocami. Kiedy przyjada berlinczycy dostana do degustacji równiez nowy produkt. Na ostatnim Zjezdzie byl oczywiscie krem miodowy jesli go gdzies nie wcielo.
Poza tym, skoro miód to i sycony. W Niemczech znany pod nazwa med a w Polsce jako trójniaki, czwórniaki itp. W Warszawie przy ulicy Pulawskiej, niedaleko Narbutta byl a moze i jest sklep „Baryleczka” gdzie mozna bylo kupowac sycone miody w pieknych ceramicznych butelkach oraz degustowac.
Chyba, ze ja wcial Turbo Kapitalizm.
Pan Lulek
Dziś temat w sam raz na taki pochmurny dzień
Gdy słyszę słowo miód zawsze pojawia się ta jedna migawka – siedzę przy stole u teściów mojej cioci (mam 7-8 lat) przede mną świeży rogalik, spodeczek z miodem, herbata z plastrem cytryny, przez okno wpada słońce 🙂 jest ciepło i sielankowo 🙂 – tak mam te śniadaniowe chwile zakodowane w głowie, że widok miodu, czy rozmowa o nim zawsze wywołują ten obrazek.
Teść cioci miał kilka uli, stały na działce za szpalerem malin, wśród kwiatów i kilku drzew owocowych. Zakładano mi ten wielki kapelusz z siatką i szliśmy oglądać pszczoły. Wtedy chyba pierwszy raz zetknęłam się z prawdziwym miodem i to w takich ilościach 🙂 , w sklepach królował „sztuczny miód” – te słowa też mam nieźle zapamiętane z dzieciństwa 😉
Popieram, szczegolnie moid spadziowy powinnismy sprzedawac jako produkt regionalny.
Za kazdym razem przywoze ze soba sloiczki z Polski i obdarowuje lokalnych ob… smakoszy.
Wszyscy się uwijają jak te pszczółki czy jak? 😯 To może ja też się wezmę za jakąś szafę…
Widzicie teraz, czemu listopad lepszy niż grudzień?
Swoją drogą interesujące jest zamiłowanie do konsumowania cudzych wydalin. Taka mszyca czy inny czerwiec wysysa sok z rośliny, białko zużyje, a cukry wydali. Słodką kupę skonsumuje pszczółka, przeżuje, wypluje i zakopcuje w barci na zimę. Jak ma pecha, to przyjdzie miodolubny misio albo człowiek, barć splądruje, miód skonsumuje i stwierdzi: mmm… miód spadziowy, mmm…
Acha, ja tez taki najbardziej 😀 mniammmm
Ech, emi przywołała obrazki z dzieciństwa …
Późne lato, niedzielne popołudnie, zalana słońcem weranda. Na talerzykach grube plastry miodu ociekające złocistą słodkością. Herbata, porzeczkowe wino domowej roboty, które chyłkiem spijam z kieliszków …
Do miodu zlatują się pszczoły …
Kęsy plastra, po wyssaniu miodu, żuje się tak długo, aż powstaje „najprawdziwsza” guma do żucia pachnąca miodem …
Sielanka! 🙂 Tylko się nie śmiejcie …
Och, a.j,
ja też pamiętam plastry miodu do wysysania i smak wosku, ale pamiętam też ucieczkę przed rojem pszczół i kilkanaście żądeł w karku i na czole i zdumienie rodziny, że nie opuchłam i zyję 😯 Miałam 7 lat, ten ból pamiętam do dziś 🙄 Miodu nie lubiłam przez dobrych 20 lat 🙁
Chyba niektórym Osobistosciom lepiej pochodzic kolo miodu z Kaukazu. Na przyklad gruzinskiego.
Tyle tylko. ze tam chwilowo kolo dostojnych glów nie pszczoly tylko inne owady bzykaja. Ale zawsze mozna zawetowac.
Pan Lulek
6699 ale kod!
andrzeju.jerzy! ja sie tam smiac nie bede, ja wspominam z rozrzewnieniem, calkiem niedawno jeszcze zulam sobie takie kawalki plastrow miodu…
nemo!
Mnie się w tamtych czasach pszczoła, z kęsem plastra, dostała się do gardła! 😯
Przez parę godzin oddychałem przez rurkę, do ściągania wina zresztą!
To były czasy! 🙂
Wiec ja sie przyznam, ze od samego poczatku czytania tego tekstu widzialam sie zwiewajaca przed rozwscieczonymi pszczolami, co mi sie zdarzylo w wieku lat 11 i dziekuje za ta przyjemnosc.
Dowiedzialam sie natomiast, ze niemieckie „met” ma korzenie indogermanskie i koresponduje z slowianska, francuska, hiszpanska nazwa miodu
Herkunft des Wortes ?Met? [Bearbeiten]
Das deutsche Wort Met hat seine Wurzeln im indogermanischen Wortstamm *medhu-, mit dem zumeist der Honig bezeichnet wurde. Wie verbreitet dieser Wortstamm im indogermanischen Sprachraum ist, zeigen folgende Beispiele: Das slawische ?med? oder das spanische und französische ?miel? bedeuten Honig. Auf Dänisch und Norwegisch heißt Met ?mj?d?, auf Schwedisch ?mjöd? und auf Polnisch ?miód?. Auf englisch heißt Met ?mead”. Im Sanskrit bezeichnet das Wort ?mádhu? einen süßen, berauschenden Trank oder Honig.
A po włosku miód to MIELE i nasze dziecko bardzo raz zastanowiły 4 wielkie ciężarówki z przyczepami z tym napisem na sycylijskiej autostradzie. Tyle miodu! 😯
A oto tekst refrenu najgłupszej piosenkim jaką kiedykolwiek słyszałam (Pszczółka)
: Gdy mnie całowałaś (a, ja, ja, jaj)
Mama nie wiedziała, (a, ja, ja, jaj)
pszczółki to wiedziały,
że Twój dziób, to mniód.
Bo zwykły, pszczeli miodek,
miał smak, jak twój dziobek.
był słodki,
jak dziobek Twój!”
Moje chłopaczydła robiły sobie z tego melodramę z przewracaniem oczami i kręceniem kuprem, a wyło towarzystwo….
Czyli zjednoczenie Europy nastapilo juz w wczesnych czasach jak wymieniano bursztyn i skory opijajac wymiane popularnym na swiecie miodem.
A ja wspominam miód z ostatnich wakacji w Chorwacji – lawendowy.
Pyszny,ale z lekką goryczką. Nie wszystkim więc smakował.
Ostatni przywieziony do Polski słoik właśnie skończył się
tydzień temu 🙁
Ja dodaję łyżkę miodu do porannej owsianki, raz lub dwa tygodniowo. Dobry jest biały ser polany miodem ale to tylko w wolne dni, kiedy można się nieco podelektować śniadankiem. Poza tym miodu używam raczej mało. Niedawno też zakupiłem dwójniak w pięknej kamionkowej butli. Pyszne było ale za słodkie. Ta słodycz miodu niemal mdli więc chyba dlatego nie zachwycam się nim aż tak bardzo.
Inne typy słodyczy bardziej do mnie przemawiają, np. gorzka czekolada.
Najlepsza była podbierana prosto z linii produkcyjnej jeszcze przed zapakowaniem podczas praktyk zawodowych w Wedlu 😉
Najlepszy miód lawendowy był na wyspie Hvar, ale to było przed wielkimi pożarami lasów 🙁 Bardzo dobry lawendowy miodek jest również w Prowansji.
Mój wuj – pszczelarz na Ziemi Lubuskiej najwyżej sobie cenił świeży miód rzepakowy, jako jeden z najczystszych, bo pszczoły oszołomione wielką ilością kwiecia nie zbierają spadzi np. z asfaltu. Bardzo dobry jest też miód z mniszka porastającego rozległe łąki w północnych Niemczech z dala od przemysłu dużych siedlisk.
W ostatnim zdaniu zgubiłam i 🙁 z dala od przemysłu i dużych siedlisk.
Albo poranny joghurt (typu turecki, można kroić nożem tylko po co?) polany miodem…
do owsianki zaś rodzynki, małą garstkę.
There comes a point in your life when you realize:
Who matters,
Who never did,
Who won’t anymore…
And who always will.
So, don’t worry about people from your past,
there’s a reason why they didn’t make it to your future.
Be kinder than necessary
Because everyone you meet is fighting
Some kind of battle
Przychodzi taki czas w życiu,
kiedy dochodzisz do wniosku,
kto znaczył w Twoim życiu
kto nigdy,
a kto nigdy-nigdy.
I Ci, co zawsze.
Nie myśl o ludziach z Twojej przeszłości,
którzy nigdy nie dotarli do Twojej Przyszłości ( ich strata… A.A.)
Bądz bardziej serdeczny (wobec blizniego) niż wypada
bo przeciez każdy się z czymś w życiu zmaga…
Nadesłała Leola i nie czepiajcie się, bo tłumaczenie na szybko.
i chrupki chleb żytni
http://se.wasa.com/Wasa/smpage.fwx?page=197&group=431&product=432&main=products
Uwaga, reklama!
Zarówno do tej owsianki albo i do joghurta.
(Gdyby kogo interesowało co jadam na śniadanie codziennie od lat wielu)
Miód helwecki jest stosunkowo drogi, 2-3 razy droższy od importowanego, więc swego czasu zmyślni pszczelarze ustawili po włoskiej stronie granicy beczki z tanim włoskim miodem, a po szwajcarskiej stronie – ule z pracowitymi helweckimi pszczółkami… I wszystko było legalnie 😉
Co to dokladnie jest miod spadziowy a jaki to miod barciowy. Kiedys, pare lat temu czytalem w jakims tygodniku ze sprowadzono do Polski bartnikow gdzies z bylych poludniowych republik sovieckich zeby nas od nowa nauczyli zakladac i utrzymywac barcie gleboko w puszczach. Pare lat minelo i ciekaw jestem czy miod barciowy, bo tak go zdaje sie nazywano w tym artykule, jest do dostania?
Poprawka do poprzedniego wpisu:
Nie „codziennie” lecz „w dni robocze” czyli pięć razy w tygodmiu.
Potwierdzam: jogurt grecki lub turecki z miodkiem… mmm… Miodek musi być płynny.
Miód barciowy pochodzi od dzikich pszczół i można go podobno kupić w Rosji. W Polsce założono 21 barci w różnych lasach i parkach narodowych, może będzie taki miód w sprzedaży. W lasach powstaje głównie miód spadziowy i spadziowo-nektarowy.
yyc,
powyżej pisałam, co to miód spadziowy – przeżuta i wypluta kupa mszycy 😉
yyc – czytałam ostatnio reportaż – jeden z kursantów miał już dwa miodobrania i małe ilości miodu sprzedawał, On jest o wiele droższy, bo barcie produkują mniej niż ule. Rodziny są mniejsze, nikt ich nie dokarmia cukrem ani nie sieje lukrecji obok barci, więc trzeba miodu ponad połowę zostawić pszczołom. Natomiast jest gwarancja, że to wszystko z dzikich ziół i kwiatów, bez alergenów za to z wieloma śladowymi domieszkami leczniczymi. Również pyłek i kit są unikalnej wartości. Chyba będzie za parę lat w sklepaxch z eko żywnością, Największy kłopot z osadzaniem pszczół ew dziuplach – nie ma dostatecznie starych, wypróchniałych drzew.
Andrzeju, nie dam się złapać na tę reklamę. Nie lubię tej tektury 😉
Kit wciskają!!! I to jeszcze mówią, że pszczeli…
Jeszcze Wam coś opowiem i zabieram się do jakiejś roboty. Słyszałam niedawno piękną opowieść położnej z wielkiego szpitala w Bernie, która wspominała swoją pracę z rodzącymi kobietami z niemal całego świata, a więc z wielu kultur. Jedną z pacjentek była kobieta z Pakistanu, która nie pozwoliła się rozebrać, ani zbadać, a jej mąż nie mógł być przy porodzie, bo mu religia nie pozwalała, musiał jednak, bo żona nie znała obcych języków. Siedział więc za parawanem i przez całą noc śpiewał sury z koranu, a jego śpiew działał kojąco i uspokajająco na rodzącą i położną. Dziecko w końcu się urodziło. Wówczas świeżo upieczony ojciec zażądał miodu. Położna myśląc, że jest głodny przyniosła porcję miodu i rogalik. Okazało się jednak, że ojciec wziął nowo narodzone dziecko w objęcia i śpiewając posmarował mu buzię miodem na przywitanie na tym świecie. Po zaśpiewaniu dziecku kolejnych modlitw najpierw do jednego, potem do drugiego uszka, oddał je w ręce położnej i dopiero wtedy pozwolił wykąpać je i oddać matce.
Nemo, a jak się nazywa ta kawa, która jest zbierana po wydaleniu przez zwierzaki? Jakby zresztą się nie nazywała jest to kolejny produkt wydalania sprzedawany za ciężkie pieniądze, nawet cięższe od tych za wydzielinę mszyc 😉
Jak tak wszyscy wspominacie dawne przygody z pszczołami i miodem to i ja coś wspomnę. I mam nadzieję, że Was rozśmieszę tak jak obserwatorów tego wydarzenia . Otóż w latach 82 – 84 porzuciwszy zawód dziennikarski skończyłe wraz z kolegą i wiejskim sąsiadem (też byłym dziennikarzem) Jackiej Snopkiewiczem kurs pszczelarski. Dostalismy piekne dyplomy rolnikow-pszczelarzy i prawao do założenia pasieki oraz handlu miodem.
Założyłem więc pasiekę (małą – 6 uli) i czekałem na sukces doglądając pszczelą robotę.
Pewnego dnia Jacek przyszedł do mnie i stwierdził, że nie dopilnowałem, któregoś swojego ula i pszczoły wyroiły się. A teraz wiszą na jego wiśni i on oraz jego żona a nasza koleżanka Basia Łopieńska boi się wyjść z domu. Mam więc zabrać z wiśni swój rój.
Wziąłem transportówkę (to taka skrzynka z jedną ścianą z siatki by pszczoły mogły oddychać) i poszedłem do ogrodu Jacka, który był w odległości jakichś 600 m od mojego. Basia poszła ze mną by zobaczyć jak to się robi.
Było lato i gorąco. Miałem więc na sobie t-shirt i krótkie majtki. Byłem boso.
Jacek w tym czasie wyniósł ze stodoły drabine i przystawił do wiśni, naktórej wisiała wielka brzęcząca kula pszczół skupionych wokół matki. Obie Basie i Jacek cofnęli się za płot i obserwowali jak wchodzę na drabinę, zgrabnie podstawiam transportówkę pod kulę pszczelą i potrząsam lekko gałęzią. I to był konic sukcesu a początek klęski.
Pszczoły opadły do pudła, a ważyły parę kilogramów. I tego nagłego zwiększenia mojej wagi nie wytrzymała Jackowa drabina. Wszystkie szczeble wyłamały się sypnęły jak kostki domina. A gruchnąłem na trawnik pod drzewem waląc pudłem o podłoże. Spokojne dotąd pszczoły wściekły się i ruszyły na mnie. A ja hyc przez płot i galopem do domu. Ścigał mnie warkocz pszczół naj na rysunkowym filmie i gromki śmiech dwóch Barbar oraz Jacka. Dobiegłem do domu i zatrzasnąłem drzwi. Pszczoły krążyły jeszcze kwadrans i wróciły do królowej-matki. A ja miałemoba przedramiona spuchnięte i sztywne.
Tak przeżyłem dwa dni. Nic mnie nie uczuliło ani nie dostałem gorączki. Podobno to było bardzo zdrowe na reumatyzm i nazywa się apiterapia. Byłem więc pionierem w tej dziedzinie.
Widzicie ten obrazek….
Pawle,
Kopi Luwak albo Kaffee Alamid – 1500 Fr/kg
Gospodarzu 😯 😆
a moja siostra chodzi do ruskiego doktora na żądlenie pszczołą i jeszcze za to płaci 😯
http://www.youtube.com/watch?v=fAyCgWhYuCg&NR=1
Wspominałeś, Gospodarzu o pszczelich wypadkach, we wczesnych wpisach, ale nie z takimi szczegółami 😯
Kurka siwa… to ja cierpię na reumatyzm i tylko stajnię sołtysa zwiedziłam?! A było mnie pod hacjendę Jacka podprowadzić?!
Przechodziłaś Alicjo obok, w drodze nad rzekę ale tam już nie ma Jacka, Basia Ł. nie żyje, po pszczołach ani śladu. U nie też uli od lat nie ma, bo wróciłem do zawodu, który wówczas starałem się porzucić. Ale znajomych pszczelarzy mam. Gdy przyjedziesz to żądlenie Ci załatwię. Bez zbędnych opłat.
Dzisiaj ktos zadawal pytanie czy wszyscy w kolejce po karpie stoja, o prosze nakrylam Pana Gospodarza, takie przepisy przed nami ukrywa
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,5989963,Smaczne_lektury.html?as=1&ias=5&startsz=x
No tak jak ja cos napisze to wszyscy z blogu uciekaja….
Poczytałam pobieżnie, gdyż nie opuściłam dzisiaj pracy jeszcze.
No i mała podpowiedź w kwestii najgłupszych tekstów piosenek (Pyro).
Słyszałam kiedyś utwór o zwrotce „To była bardzo piękna noc” tu koniec zwrotki i baaardzo długo śpiewany refren „To była noc”.
Piosenka miała zwrotek kilka, wszystkie w tym guście 😆
Czy wierzycie mi na słowo? Prawda, ze sami byście na to nie wpadli?
Wy tu o tej nieustającej slodyczy aż czlowieka mgli.
Ja tymczasem wykonałem posiłek do którego jak raz przypasowala ta kiszona głowa kapusty cożem ją parę dni temu nabył wiadomą drogą:
-ziemniaki tłuczone z domieszką marchwi
-bratwursty
-kiszona kapucha z domieszką tartego jabłka cox orange
Ta kapusta rzeczywiście byłaby jak znalazł na gołąbki. Bardzo mile kwaskowata a jednocześnie świeża liściasta. Pokroiłem liście nieco nożyczkami na mniejsze kawałki i było w sam raz z tym jabłkiem dla równowagi.
Uwaga Reklama!
producent:
KOMBINAT SV. IVAN ZELINA NOVA d.o.o. HRNJANEC, DONJA ZELINA HRVATSKA
Polecam z czystym sumieniem….
Alicjo,
sezon kumkwatowy sie zaczal – kolekcjonuje pestki – czy chcesz zaryzykowac i posadzic?
ASzyszu, nie byly serbskie? te nozyczki, bo wiesz, mozna latwo podpasc, jesli gerlachem poszedles, to w porzo,
tez ide walczyc z kapusta, tyle, ze ze sloika, kacze udka w niej osadzę i do pieca, no wiecie: te listki, te jałowce, a potem zjem
Slawuś,
Nożyczki fińskie (uwaga Reklama!) – Fiskars. Neutralne jak Martti Ahtisaari.
o, ja też miałam kapuściane klimaty na kolację 🙂 – brukselka w roli głównej i jedynej 😎
…ale kod – 1111
Mial byc komentarz o pszcolach wielkich jak sokoly. Wlazily do ula na zasadzie. Treszczit, piszczit no leziet.
Tyle. ze normalnie wcielo. Zanim zdazylem zrobic kopie bezpieczenstwa.
Pan Lulek
Kucharko!
Natychmiast podsyłaj nasionka… masz mój adres?
Matko boska święta… żądlenie darmo?! Już lecę!
No… gdyby Panu Lulkowi czegoś nie wcięło, to przecież byłoby nie tak, no nie?!
Alicjo,
oszczedzisz leniwej kucharce poszukiwan jesli ponownie podasz mi swoj adres przez e-mail
Alicjo,
to u Ciebie w sklepie nie ma kumkwatów? 😯
Alicjo, a tu nasza maratonka, Malgosia. Podaje sama szczegolowsze informacje o biegu tu tylko podkresle, ze w swojej grupie wiekowej zajela 2 miejsce. Bardzo sie ucieszyla z kontaktu do Twojego kolegi, moze kiedys uda sie im i kilku innym Polakom biegajacym wspolny maraton.
http://www.mirkowicz.com/Marathon/2008LasVegas/index.shtml
Patrzcie ino,dwa dni temu ogladalam program o Portugalii.Mowiono miedzy innymi o miodzie!!
Pokazali tez piekne laki,usiane kwiatami.Te kwietne dywany,jak zywe obrazy Moneta,Van Gogha,czy Renoira,”objadaly’ roje pszczol.Wyobrazam sobie,jak smakowity musial byc miodzik.A moidy baaardzo lubie,zwlaszcza na swiezutkiej buleczce z maslem 🙂
Hej.
Ps Gospodarzu,jaka piekna opowiastka 😆
ASzyszku, kura dochodzi, tfu, kaczka, a ja szukam dziury w calym i tak; ten Martti, to jakby od ruskiego sie przywlokl, a ten fiskars, to podobno po szwedzku i od holendra, na nokie i rappale nie mam czasu, bo mnie sie blizniaki sfajcza
Kumkwaty z nasion rosną słabo, bo mają korzenie nieodporne na wirus tristeza i nematody. Większość uprawianych drzewek jest szczepiona na odpornych podkładkach (grapefruit, kwaśna pomarańcza i różne hybrydy cytrusowe).
Ana,
ja te łąki w Portugalii (Alentejo) widziałam kilka lat temu w kwietniu i potwierdzam w całej rozciągłości. Te łąki są bardzo rozległe i rosną pod dębami korkowymi, które kolorystycznie też są piękne. Miód kupiony na targu w Leirii był wspaniały.
Ojej, gdzie wszystkich wymiotło?
Jako, że okres świąteczny podam przepis na piernik, który jest robiony w moim domu od lat i zawsze się udaje:
PIERNIK NA PIWIE IRENY GUMOWSKIEJ
Potrafi przetrwać 2-3 tygodnie, kiedy jest posmarowany czekoladową glazurą i zawinięty w papier pergaminowy i serwetkę.
Do miski kładziemy 15 dag margaryny (masła) miękkiej, wsypujemy 35-40 dag cukru i wbijamy 5-6 całych jaj, miksujemy. Rozpuszczamy 35 dag miodu, miksujemy, dolewamy szklankę piwa słodowego (ciemnego, ale nie gorzkiego), półtorej torebki przyprawy do pierników oraz 75 dag mąki wymieszanej z 3 łyżeczkami proszku do pieczenia. Na koniec bakalie obtoczone w mące ziemniaczanej (rodzynki, skórka, orzechy włoskie, figi, daktyle, migdały). Piec w 2 natłuszczonych (wyłożonych pergaminem i wysypanych bułką) blachach keksowych w temperaturze 180 C przez godzinę. Po wystudzeniu polać polewą.