Nowości czyli reklama wcale nie krypto
Pisanie o nowych urządzeniach kuchennych, produktach czy nowych sklepach zawsze spotyka się z zarzutem lub choćby podejrzeniem o kryptoreklamę. Jak więc wybrnąć z zadania informowania o nowościach, które znalazłem na rynku a nie narazić się pryncypialnym przeciwnikom rynku reklamy?! Odpowiedź brzmi: nie przejmować się. Zwłaszcza, że robię to całkowicie bezinteresownie. Nikt mi bowiem nie płaci za chwalenie nowo otwartych sklepów czy nieznanych mi dotychczas urządzeń kuchennych.
Oto np. w moim domu przy Wielickiej, który na blogu prezentowałem w wersji filmowej opowiadając o zaprzyjaźnionym sklepie winiarskim Dominus i małym a doskonale zaopatrzonym w przeróżne frykasy sklepie U Marcina, otwarto sklep Natura czyli ze zdrową żywnością. Nie jestem miłośnikiem tzw. zdrowej żywności ponieważ uważam, ze zbyt wielu cwaniaków korzysta z tego szyldu i wyciąga pieniądze z kieszeni klientów zwabionych tym hasłem. Wszelkie gospodarstwa ekologiczne, uprawy bio i wędzarnie ryb z takimi szyldami raczej mnie odstręczają niż przyciągają. Ja po prostu lubię żywność smaczną. A mój organizm sam mi sygnalizuje co jest zdrowe a co nie. Niesmaczne czyli niezdrowe i nie jem!
Lekko najeżony wszedłem do nowego sklepu i zacząłem przegląd półek. Początek był niezły ponieważ trafiłem na różnego rodzaju razowce, które uwielbiam i do tego ze znanych mi dobrych piekarni. W pobliżu stała mąka z amarantusa, której bezskutecznie szukałem gdzie indziej. Nieźle zaopatrzony dział ryb wędzonych (oczywiście ekologicznych co mnie rozśmieszyło – choć nie wiem czy słusznie). Pstrąg i węgorz, które trafiły natychmiast do mojej morskiej sałaty były naprawdę bardzo smaczne. Na czym zaś polega ekologiczne wędzenie mogę sobie tylko wyobrażać. Sądzę, że brzozy, topole czy buki, których dym okadza wiszące ryby rosły dziko i nie widziały nawet sztucznych nawozów. No i same musiały zwalczać chwasty bez udziału herbicydów.
Różnorodność kasz ( w tym i kukurydzianej) jest imponująca. Świeże warzywa aż prosiły się o kupno ale już miałem przywiezione ze wsi.
Wśród licznych oliw i olejów wypatrzyłem moją ostatnią miłość (dziękuję Magdalenie po raz kolejny za zarażenie mnie tym uczuciem) – olej z pestek dyni. I barwę, i aromat, i przede wszystkim smak ma ten olej wspaniałe. W opisywanej tu zupę dyniowej spełniał zadanie estetyczno-smakowe z wielkim powodzeniem. Warto jeszcze wspomnieć o zwykłej sałacie z dodatkiem awokado i polanej olejem dyniowym – to prawdziwa rozkosz dla podniebienia.
Wróćmy do Natury – znalazłem tu jeszcze kozie sery, które smakiem dorównują francuskim i – tego nigdy i nigdzie dotąd nie spotkałem – białą kiełbasę w… słoiku. Małe porcje, które zamiast we flak pakowane do niedużych słoiczków są (sprawdziłem) doskonałą jednoosobową porcją śniadaniową.
„Mój” nowy sklep zapewne kryje jeszcze jakieś niespodzianki. Gdy tylko je odkryję zaraz o nich napiszę.
Teraz wybieram się do sklepu kawowego. Zobaczyłem bowiem ekspres do kawy tak ładny, że bez względu na wszystko zapragnąłem, by stanął na mojej kuchennej ladzie. Producent wprawdzie kojarzy mi się z zupełnie innymi wyrobami ale jego armaty też były najwyższej jakości. Srebrzysta kula na czarnym postumencie bardziej przypomina mikroskop albo może obserwatorium astronomiczne w miniaturze niż ekspres do kawy ale jak zapewniały prospekty jest toto w stanie ucieszyć nas (do wyboru) latte macchiato, cappuccino, caffe lungo, chococino lub espresso. I to w czasie rekordów olimpijskich.
Espresso w 17 sekund, lungo w 24 sekundy, cappuccino w 52 sekundy latte macchiato w minutę i 2 sekundy.
Teraz krótki wykład dla miłośników innych napojów, którzy z kawą nie miewają często do czynienia. Latte macchiato to po prostu espresso z dodatkiem spienionego gorącego mleka. Mleczna pianka ukrywa mocną kawę i nie pozwala jej zbyt szybko wystygnąć. Tym różni się od cappuccino, że kawa jest warstwą środkową między mlekiem na dnie i pianką na wierzchu. O cappuccino tylko wspomnę, bo jest u nas bardzo popularne – to też espresso przykryte gęstym i grubym kożuszkiem spienionego mleka. Lungo zaś to duża filiżanka pełna mocnej czarnej kawy z warstewką cremy czyli cienkiej pianki kawowej nie pozwalającej szybko ulotnić się aromatowi napoju. Espresso to espresso. Kilka czarnych kropli na dnie maleńkiej filiżanki o mocy ożywiającej nawet nieboszczyka. I na koniec coś z innej branży: chococino czyli gorąca czekolada w płynie pod mlecznym kożuszkiem.
Warto było wybrać się na spacer. W portfelu pusto ale za to niebo w gębie.
Komentarze
Dzisiaj moja poranna lektura pojawiła się szybciej o prawie godzine 🙂 To naprawde miły początek dnia. Zgadzam się z Gospodarzem, że pisanie o zjawiskach godnych polecenia to nie kryptoreklama!
Gospodarzu,
Musi pan koniecznie sprawić sobie
Skrzyżowanie maszynki do kawy z pompką rowerową
Przyda się, gdy wybierze się pan na spacer. Przysporzy również pustek w portfelu.
P.S.
Wcale nie reklama
No, wreszcie mogę pisać i wysyłać notki. Niech żyje tydzień roboczy!
Cny Gospodarzu nasz, jaka tam kryptoreklama. Rzetelna informacja dziennikarsko – konsumencka to jest i sprawa wielce na czasie, kiedy gazety pełne reklamy jako takiej. A wędzenie „ekologiczne” ma sens Piotrze, bo wielkie przetwórnie zamiast poczciwej soli i dymu „drzewianego” stosują preparaty chemiczne, pozwalające wyrobom nie tylko nadać wygląd i smak ale i nie dopuszczające do utraty kropli wody – co jak wiadomo jest jedną z podstaw obróbki tradycyjnej. Ryby czy mięsiwa powinny utracić w procesie wiszenia, odymiania, przewiania itp ok 20% masy – czyli dla producenta czysta strata.
Witam wszystkich – przyjaciół i tych, których drażnię. Zapowiadałem nieobecność, ale nie sądziłem, ze bedzie tak długa. Na ogół nie sprawia mi trudności łączenia pracy ze skokami na blog. Uważam, że jestem przy tym pracownikiem sumiennym i odpowiedzialnym. Ostatnio jednak takiej możliwości nie było, praca zdominowała nie tylko nominalny czas pracy, ale i 2 kolejne weekendy. I potrwa tak jeszcze kilka dni. W związku z tym nie miałem nawet czasu przeczytać poprzednich dni, a szkoda. Przeczytałem tylko dzisiejszy twór Gospodarza. Pochwalam wybór firmy, ponieważ jest to jedna z najlepszych firm produkujących ekspresy. Saecco ma też niezłą opinię, którą mogę potwierdzić osobiście. Ich ekspres cieszy nas od lat 28 bezawaryjnie. Ale firma od armat, której nazwy wzorem Gospodarza nie wyminię, to chyba w tej chwili najbardziej zaawansowana technologicznie. Estetyka też jest jej mocną stroną.
„Dręcz nas, Stanisławie!” że sparafrazuję Gottland. Miło Cie znów czytać 😀
Blog zamilkł, więc spragniona wymiany myśli Pyra będzie robić za solistkę. Raz w życiu.
Andrzeju J. – nie wiem skąd wziąć informacje, o których pisałeś. Czy trzeba rozbebeszyć komputer, żeby się tego wszystkiego dowiedzieć? Nłodsza coś mówiła, że jest to wyświetlane przy uruchamianiu aparatu. Może i jest, ale to tylko miga – jak zatrzymać obraz żeby spisać co trzeba?
Co się dzieje ze Stanisławem? Powiększył skład blogowiczów bez dostępu do sieci?
A teraz sprawa, która mnie w sobotę zastanowiła i nawet pisałam o tym, ale „no pasaran”. Powiedzieli i rzeczywiście – nie przeszło. Rzecz zaś cała dotyczy bezmyślności z jaką całkiem dorosłe dzieci traktują starych rodziców. Nie chcę pisać o złych dzieciach, tylko o postępowaniu bez wyobraźni. Otóż na wprost moich okien, w niskim bloku, mieszka ze swoim państwwem dziarki, dwuletni pies, który całymi dniami rozpaczliwie szczeka z balkonu. Kiedy z rzadka spotykają się z Radyjkiem w parku, odchodzi szaleństwo na 64 fajerki. Jest to p[ies jakiejś belgijskiej rasy polującej – 25 kg żelaznych mięśni w krótkiej, zwartej sylwetce W zasadzie czarny ale z szerokim, białym krawatem i puszystą kitą od spodu biała i z białą chorągiewką na końcu kity. Pies przynależy do małżeństwa emerytowanych lekarzy, których 2 lata temu uszczęśliwił „do towarzystwa” szczeniakiem syn – jedynak, też lekarz mieszkający i pracujący w Belgii.
Tu muszę zaznaczyć, że pan domu już w chwili przybycia psa zdradzał objawy demencji starczej, a teraz od roku leży bez świadomości i dotąd opiekowała się nim wyłącznie żona, też 80-letnia z uszkodzonym stawem biodrowym i chodząca o lasce. Opiekowała się mężem i psem o wdzięcznym imieniu Tobiasz. Nie radziła sobie z psem fizycznie zupełnie – sama byłam dwukrotnie świadkiem, jak nieprzytomnie ciągnący psiak, starszą panią przewrócił. Czasem wyprowadzali go sąsiedzi, czasem był wypuszczany luzem. W ub. tygodniu pani dostała rozległy udar niedokrwienny i leży w szpitalu – porażenia są spore i pani jest częściowo sparaliżowana. Zawiadomiony przez sąsiadów syn i owszem, przyleciał natychmiast. Ponoć powiedział, że nie ma czasu tu siedziweć, bo pracuje i forsownie stara się o umieszczenie rodziców w przyzwoitym domu opieki. Chce sprzedać ich mieszkanie i w ten sposób sfinansować zakład opiekuńczy. Z lekkim przerażeniem myślę o tej pani – jeżeli przeżyje i jeżeli zmiany się częściowo cofną (a tak bywa najczęściej) to nie będzie miała dokąd wrócić tylko ten zakład… O psie p- prezencie dotąd ponoc nie było mowy. Na razie wyprowadzają go sąsiedzi. Tyle usłyszałam sobotnim wieczorem w czasie psiej spartakiady. I myśle sobie – zły syn? Ależ nie. nKażdy ma prawo układać sobie życie gdzie mu pasuje. Tylko – czy troska o starych rodziców musi się ograniczać do podarowania im psa, na którego wychowanie nie mają już sił?
A ten pies przestanie szczekac jak sie ktos nim bedzie opiekowal czy ma to we krwi?
Ja bym chętnie zapytała jak takie sytuacje są rozwiązane w innych krajach. Nie jest prawdą, że budżet nie dopłaca do utrzymania starszych państwa w domach starców. Możliwe, że taniej dla budżetu byłoby świadczyć pomoc dochodzącą, tyle że to wymaga wyobraźni zarządzających budżetem.
Na tę wyobraźnię zaś pracujemy wszyscy unikając dyskusji o trudnych sprawach z poświęceniem wartym lepszej sprawy, właśnie głośnych, głośniejszych, najgłośniejszych pretensji wobec naszych decydentów. Także przy kulinarnym stole, żeby nie wcześniej, to później nie zadławić się jakimś smakołykiem.
Uczmy się od lepszych od siebie zawsze i wszędzie, gdy nadarza się okazja, czyli wtedy gdy jest kogo zapytać.
Morąg – to nie jest szczekliwy pies. Ten pies chce wyjść i biegać. Na specerach i przy zabawie nie szczeka nigdy. Szczeka wpuszczony ba balkon do swobody i ruchu
W innych krajach, tak jest przynajmniej w Beee to sie dzisiaj trzyma rodziciela w domu na sile, krzyczac na niego i awanturujac sie, czesto tez ubezwlasnowalniajac sadownie aby moc zyc lepiej za jego rente, ktora pochodzac z dawnych czasow jest wyzsza niz aktualne dochody osoby „opiekujacej sie „. Pozdrowienia. Uczmy sie, uczmy….
Jeszcze mam chwilę luzu i z przerażeniem przeczytałem Pyrę. Znam problem kłopotów z opieką nad osobą całkowicie bezradną i do tego dotkniętą ciężką demencją. Moja Małżonka opiekuje sie ojcem, a ja jej w tym pomagam. Obojgu nam idzie to ciężko, ponieważ nie jesteśmy na tyle sprawni fizycznie, aby temu podołać. Do tego dla małżonki łączy się ta opieka z ciężkimi stresami wywołanymi uwagami i propozycjami podopiecznego, a czasem i z użyciem przez niego siły. Mnie to nie dotyczy, bo rozumiem, że to rezulata demencji, ale chyba też bym był dotkniety, gdyby to był mój ojciec, którego pamietam w świetnej formie. Na zdrowy rozum wydaje się, że naszemu podopiecznemu w dobrym zakładzie opieki byłoby nawet i lepiej, ale żadne z nas nawet nie wspomni o podobnej propozycji, bo na ślad takiej myśli nachodzącej czasem wewnętrzny sprzeciw jest natychmiastowy. Z drugiej strony nie wiem, od kiedy syn – lekarz przebywa za granicą. Może wyjechał, gdy rodzice byli jeszcze w pełni sił i jak wymagać, żeby potem pracę za granicą porzucił. Jestem jednak przekonany, że moja Małżonka wróciłaby do rodziców wymagających opieki, albo sprowadziłaby ich do siebie. Jest też problem opieki bezpośrednie, która nie zawsze można samemu sprawować. U nas jest teraz łatwiej, bo Małżonka na emeryturze i na 4 godziny dziennie przychodzi wspaniała opiekunka. Zostaje też na całe dni, gdy gdzieś wyjeżdżamy. Ale na naprawdę dobrą trafiliśmy po wielu latach złych doświadczeń. A piesek to zaiste dziwna próba zastąpienia rodziny.
Pyro, Pyro wymiekam…..
W Szwecjii istnieje prawo do dobrej opieki:
http://www.sjukvardsradgivningen.se/artikel.asp?CategoryID=22830
W artykule tym opisany jest szwedzki system opieki nad starzejącymi się (tego określenia bedę się trzymał). Poniżej przetłumaczone podrubryki. Mogę przetłumaczyć resztę gdybyście mieli na to ochotę. Całość lub fragmenty.
Opieka nad starszymi/prawo do dobrej opieki
Starzejący się mają prawo do opieki i wsparcia
Gmina odpowiada za opiekę nad starzejącymi się
Opieka nad starszymi może wyglądać różnie
Różne formy mieszkania dla starzejących się
Opiekun domowy ułatwia mieszkanie we własnym
Domowa służba medyczna dba o opiekę
Inne sposoby pomocy
Działalność musi być prowadzona na dobrym poziomie
Zaufany przedstawiciel
P.S.
Powyższe to żadna reklama. Nawet nie krypto.
Ahoooj Stanisławie! Nie waż się znikać na tak długo!
Pamietacie – niedawno mówiłam Wam o moim sasiedzie Franku. Lisa, jego przyjaciółka, prosiła mnie, czy bym nie podjęła się i tak dalej. Trwało to jeden dzień – Frank wpadł w panikę, jak przyszłam 4 razy przypomnieć mu o tabletkach, które powinien pobrać, zupie, która powinien zjeść i tak dalej. Nie wiedział, o co chodzi i co tyle hałasu wokół niego nagle się robi, przecież on sobie doskonale daje radę i nie potrzebuje pomocy. Pogadałam z Lisą na ten temat – tutaj niestety, wszystko musi być na Franka warunkach. Jedyne, co możemy z Jerzem zrobic, to otoczyć go dyskretną opieka, zajrzeć, co tam u niego, pogadać (popisać, bo Frank nie słyszy) i tak dalej. Pewnie życie samo podpowie, co robić. Na pewno nie zostawimy go w potrzebie, ale wiem, że na razie trzeba delikatnie, zostawic mu to złudzenie, że jest kapitanem na swoim okręcie.
Ja powrócę do wędzenia. Pyra ma rację. Niektóre wędliny przemysłowe nie mają zupełnie kontaktu z dymem, a większość jest wędzona w ciągu 1 (jednej!) godziny 😯 Wędzenie ekologiczne powinno trwać 12-72 godzin.
W mojej okolicy pełno jest samodzielnych staruszków, którzy pod dyskretną opieką dożywają swoich dni we własnych mieszkaniach. W przypadku daleko posuniętego niedołęstwa, gdy nie wystarcza pomoc Spitexu (mobilna opieka pielęgniarska poza szpitalem) i konieczna jest stała opieka, której najbliższa rodzina nie jest w stanie zapewnić lub rodziny tej nie ma, trafia się do domu opieki lub oddziału geriatrycznego miejscowego szpitala. 80 proc. starych ludzi spędza ostatnie lata życia we własnym domu lub mieszkaniach dla seniorów skoordynowanych z domami opieki. Do domu starców trafia się rzadko przed 85 rokiem życia.
Andrzeju Sz., jak tych tłumaczeń szukać ? Czy może przetłumaczone są jak wyżej tylko tytuły „rozdziałów” ?
Tereso,
oto moje tłumaczenie powyższego artykułu zrobione „na szybko”.
Starzejący się mają prawo do opieki i wsparcia
Starzejący się potrzebują często pomocy w codziennym życiu. Zwykle im człowiek starszy tym więcej pomocy/opieki potrzebuje. Dlatego dobrze wiedzieć, że każdy ma prawo do takiej opieki i pomocy jakiej potrzebuje. W zależności od potrzeb: od dochodzącej pomocy do całodobowej opieki
Gmina odpowiada za opiekę nad starzejącymi się
Od czasu reformy z lat 1990 gmina ponosi pełną odpowiedzialność za prawie wszystkie formy pomocy strzejącym się za wyjątkiem pomocy doraźnej i kontaktów z lekarzem.
Reforma miała na celu zapewnienie możliwości mieszkania we własnym domu i otrzymania tam niezbednej pomocy. W wypadku konieczności zapewnienia całodobowej opieki istnieje możliwość wynajęcia specjalnego mieszkannia w przystosowanych ośrodkach całodobowej opieki.
Opieka nad starszymi może wyglądać różnie
Za opiekę nad starzejącymi się odpowiada gminna służba socjalna. Ona decyduje o prawie do opieki lub pomocy i biorąc pod uwagę sytuację życiową podopiecznego ma zapewnić mu pomoc, opiekę zdrowotną,pomoc lekarską i możliwość życia wśród ludzi.
Gmina ma zgodnie z ustawą o Służbie Społecznej zapewnić mieszkania oraz środki na pomoc starzejącym się. To właśnie gmina ponosi za to odpowiedzialność.
Różne formy mieszkania dla starzejących się
Mieszkania dla starzejących się są dostosowane do ich potrzeb. Mogą to być specjalne windy czy też brak progów utrudniających poruszanie się. Są to zwykle mieszkania czynszowe, przeważnie dla tych w wieku 55-75 lat.
Dom z pełną obsługą jest dostępny dla potrzebujących takiej opieki ze względów medycznych lub socjalnych. Często mieszka tam osiem do dziesięciu osób z demencją w małych mieszkaniach z dostępem do personalu opiekuńczego i wspólnych pomieszczeń dla całej grupy.
Opiekun domowy ułatwia mieszkanie we własnym domu
Opieka domowa to bardzo szeroki zakres gminnej opieki nad starzejącymi się. W większości udziela pomocy zapewnionej w Ustawie Socjalnej. Przy tej pomocy starzejący się mają możliwość dalszego mieszkania we własnym domu, nawet w samotności. Otrzymuja oni praktyczną pomoc w codziennym życiu, służba ta również odciąża rodzinę lub bliskich w wypadku n.p. konieczności wyjazdu. Personel pracuje przez całą dobę.
Domowa służba medyczna dba o opiekę
W potrzebie służba ta udziela pomocy medycznej w domu pacjenta. Prostsze czynności jak na przykład podawanie lekarstw moga być zlecone opiece domowej. Bardziej skomplikowane jak na przykład wymiana cewnika pęcherza muszą być podjęte przez pielęgniarkę ze służby medycznej.
Inne sposoby pomocy
Starzejący się może otrzymać od gminy pomoc w postaci urządzeń ułatwiających życie, rehabilitacji medycznej lub dopasowania mieszkania do nowych potrzeb. Również tych podnoszących poczucie bezpieczeństwa osoby samotnej jak na przykład urządzenie alarmowe czy całodobowy serwis telefoniczny. Centrum dzienne oferuje na przykład stołowanie się czy wspólne zajęcia mające na celu uniknięcie izolacji osoby starzejącej się. Istnieje spora grupa wolontariuszy i organizacji niosących pomoc w postaci tzw. „usługi przyjacielskiej”.
Działalność musi być prwadzona na dobrym poziomie
W każdej gminie musi być opracowany plan gwarantujący dobry poziom usług. Gmina ma zapewnić:
-prawo do godnego i samodzielneg życia we wspólnocie
-możliwość aktywnego i sensownego życia wśród innych
-prawo do informacji o możliwościach przysługujących ustawowo
-prawo do adekwatnej opieki zdrowotnej i medycznej
-gmina musi brać pod uwage potrzeby osoby starzejącej się oraz jej bliskich
-rodzina opiekująca się starzejącym się obłożnie chorym ma prawo do wsparcia i pomocy
-mieszkanie i inne lokale muszą być dostosowane do potrzeb mieszkańców
-decyzje podejmowane przez władze gminy muszą byc jasne i zrozumiałe
-każdy znajdujacy sie pod opieką musi mieć indywidualnie dopasowany plan z możliwością jego zmian w miarę potrzeb
-wszelkie decyzje, plany i usługi muszą być dobrze udokumentowane
Zaufany przedstawiciel
Gmina musi również w razie potrzeby zapewnić zaufanego przedstawiciela, czyli osobę która może zająć się sprawami finansowymi lub prawnymi starzejącego się. Często może nim zostać krewny lu inna bliska osoba.
Dla jasności dodam, że to gmina jest w tym kraju podstawową jednostką organizacyjną.
Do gminy idzie zdecydowana część podatków (nawet moich). Pewne funkcje jak na przykład utrzymywanie większych szpitali prowadzone są przez lokalny związek gmin.
Pyro!
Te dane można odczytac z programu; Mój Komputer.
Otwierać po kolei:
Start -> Panel sterowania -> System -> Sprzęt -> Menadżer urządzeń
Pokażą się wszystkie zamontowane urzadzenia; po kolei klikać i zapisywać dane.
Spróbuj!
I żeby już nie odbiegać od zadanego dziś tematu.
Latem odwiedziliśmy ze starszym synem pobliskie gospodarstwo prowadzące ekologiczną hodowlę bydła oraz sprzedaż własnych wyrobów. Ze względów higienicznych mają jedynie prawo sprzedawać u siebie mięso mrożone. Mięso po uboju jest odpowiednio „odwieszane” dla skruszenia po czem pakowane próżniowo i mrożone.
Kupiliśmy kawałek pieczeni i kawałek wędzonego. Z wołu oczywiście. Właśnie to wędzone wczoraj spróbowałem. Było takie jak trza. Delikatne, kruche a jednocześnie soczyste, aromatyczne, pięknego koloru.
Po rozmrożeniu w lodówce i otwarciu foliowego opakowania nie polała sie woda, nie trzeba było nawet wycierać papierem kuchennym.
Może to ekologicznie wędzone to takie po prostu dobrze uwędzone z ekologicznie hodowanego?
QADzysz – taki system opieki to u nas za 100 lat, jak dobrze pójdzie.
Andrzej J. – spróbuję za pół godziny, kiedy wyschnę i odtaję. 40 minurt byłam z psem, teraz idę zrobić sobie gorącej herbaty
Ekologicznie, to była taka beczka i tam się wędziło różne takie, co trzeba było uwędzić 🙂
Mój szwagier ma opanowane wszystkie te rzeczy, łącznie z małą prywatną wędzarnią. Patrzę na Jerza i zastanawiam się – na pewno bracia?! No, podobni bardzo, ale nie mogła Bozia rozłożyć po równo?!
Marian robi świetne wędzonki, a poza tym jest myśliwym (szef koła łowieckiego), więc i dziczyzna u niego bywa. I to jaka!
A właściwie Bozia rozdała po równo. Tak raz na rok wpaść do – i docenić. Na codzień by chyba tak nie smakowało.
Bardzo ładne przepisy. Była kiedyś sztuka w TV, chyba Morrisa, pt. „Drewniany talerz” o godności starego człowieka. To wszystko swietnie wygląda z daleka. Z bliska też w stosunku do ludzi, którzy do końca zachowują sprawny umysł. Przy zaawansowanej demencji jest inaczej i zawsze jest bardzo trudno.
Oprócz przepiów istnieją również inne sposoby zorientowania się czy zupa smakuje. W otwartym społeczeństwie to dostęp do informacji i możliwość kontroli. Pod adresem:
http://aldreguiden.socialstyrelsen.se/
Można znaleźć dostęp do aktualnych danych i porównac sobie na przykład poziom usług komunalnych w zakresie opieki nad starzejącymi sie czy też poziom usług zapewnianych w różnych formach mieszkań dla tychże.
W ten sposób ja mogę wyrobić sobie pogląd o jakości usług zapewnianych przez moja gminę w porównaniu z innymi gminami w kraju. Może się okazać, że jest nieźle co mnie nieco uspokoi albo, że jest fatalnie co da mi możliwość reagowania przy nastepnych wyborach lub w inny, dostępny w otwartm społeczeństwie sposób.
Znam z autopsji koszmarne kłopoty jakie mają opiekunowie osób z zaawansowaną demencją. Spotkało to niestety moją mamę. Siostra mieszka za granicą, ma małe dzieci, ojciec nie żyje, mama rodzeństwa nie ma. Spadło to na mnie. I to nie uciążliwości dnia codziennego są najgorsze, ale patrzenie na postępujący rozpad osobowości kochanej osoby, zanik podstawowych umiejętności, obojętność, zmiana charakteru, trudności z kontaktem. To moje przygnębienie, że lepiej nie będzie, może być tylko coraz gorzej. To złość, że człowiek jest w takiej sytuacji bezsilny.
Zgadzam się z Małgosią W – bezsilność jest najgorszą rzeczą w opiece nad osobami z demencją albo chorymi w stanie terminalnym. Każdy z nas ma pewnie takie przeżycia za sobą. Ale ja nie o tym chciałam rozmawiać i nawet nie o systemach opieki (albo ich braku) tylko o wyobraźni empatycznej, o tym, żeby chociaż trochę pomyśleć jak stary człowiek poradzi sobie z nową sytuacją (np nowym psem) i czy naprawdę trzeba starą matkę umieścić w zakładzie, być noże dochodząca pomoc i pielęgniarka załatwiłaby sprawę?. Rzecz jasna okaże się dopiero po 2-3 miesiącach, czy pani ta jest w stanie egzystować ” u siebie”. Tylko wtewdy będzie już za późno – jej mieszkanie będzie zlikwidowane i wrócić nie będzie gdzie.
MałgosiuW, wiem, co czujesz. Oczywiście, że nie podnoszenie starego człowieka czy mycie go jest uciążliwe, tylko ten rozpad osobowości. Nie odczuwam tego, jak Ty, bo to nie mój ojciec. Ale ja też go znałem, gdy był sprawny i bardzo dobry. Aż trudno zgadnąć, skąd wziął się obecny język czy zachcianki. Chyba wychodzi to, co każdy ma w sobie, ale tłamsi, a po rozpadzie osobowości uwalniają się dziwne rzeczy.
Jeszcze o gminach. W Finlandii moj synek mieszkał sam, a potem z zona, w Tampere w osiedlu Hervanta. Osiedle to zajęło pierwsze miejsce w skali kraju pod względem przyjazności mieszkańcom. Było najlepsze we wszystkich aspektach poza jednym. Jedynym mankamentem był brak restauracji na wyzszym poziomie. W pół roku po konkursie już restauracja była, a zadbały o to władze miejskie, choć restauracja była prywatna. Takie rankingi są, jak widać, przydatne. W Polsce widzę coś trochę podobnego. Też są rankingi najlepiej zarzadzanych miast, ale kryteria oceny odmienne, wcale nie mówią one o warunkach życia mieszkańców. Z zasady wygrywają miasta, których prezydenci najwięcej wydają na ogłoszenia prasowe i na instytucje prowadzące rankingi. Czy my kiedyś dojdziemy do tego, co ma Skandynawia, czyli do troski władzy wszystkich szczebli o swoich obywateli?
Pyro,
Z tą pomocą Pyro to też bywa różnie, bo zależy to również od osoby, która wymaga pomocy. To tak jak pisze Alicja, ktoś musi tą pomoc zaakceptować. Moja mama w lipcu była w takim stanie, że nawet lekarza wyrzucała z domu, a potencjalne opiekunki po chwili wychodziły i twierdziły, że one wolą zajmować się sprzątaniem mieszkań, niż kimś takim. Jak znaleźć taką opiekunkę, której można zaufać? To nie jest takie proste.
Pyro, Stanisławie,
Ja pamiętam jeszcze czasy gdy zastanawialiśmy się, czy my kiedyś dożyjemy takich czasów, kiedy każdy bedzie miał paszport w szufladzie i będzie mógł wyjechać dokąd mu przyjdzie ochota.
Andrzej J – dane karty graficznej przeczytałam
komputer – AMD Athlon/tm, 110 GHz, 512 MB RAM
karta – MIDIA GeForce 2/MX/MX 400 Microsoft Corporation
Taka karta jest aktualnie w maszynie, nowej, chociaż w sklepie twierdzili, że pasuje nie dało się zamontować. Nie pasuje mechanicznie – jakieś tam łapki się nie zgadzają Nie wiem czy ta nowa ma 6, a stara 8 czy na odwrót ale nie pasują i już, PaOLOre by wiedział, bo próbował wmontować, nie dało się.
Pyro!
Przekazałem Magdzie. Poszuka! 🙂
My, tu na Blogu, mamy taką przewagę nad resztą populacji Najjaśniejszej, że nie dotyczy nas Przekleństwo : „Obyś żył w Polsce 100 lat bez znajomości”.
ASzyszu,
wpisałeś mi się z tymi paszportami. Mniej wiecej tak samo było z nauka języków obcych zachodnich – no tak, ale po co mi to, przecież nigdy nigdzie nie wyjadę… Czyż nie? A jednak świat się zmienia 🙂
Alicjo,
Wracając do wczorajszego tematu. Borówka to dla mnie jest to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Borówka_brusznica
Piszę o tym bo ktoś tu nazywał borówkami czarne jagody.
-tatusiu, dlaczego te czarne jagody są czerwone?
-bo są jeszcze zielone. Jak będą czarne to będą aż niebieskie…
Żurawiny są zupełnie ok, choć lokalna tradycja hołubi borówkę brusznicę.
trzeba szukać osoby, która kocha ludzi. Brzmi to banalnie i chyba głupio, ale taka jest prawda. Tacy ludzie się zdarzają i taką panią znależliśmy. Osoba stosunkowo prosta choć po maturze. Ogromna kultura osobista wrodzona, wynikająca ze stosunku do ludzi, a nie z wyuczonych form. Gdzie kogoś takiego znaleźć? Trzeba się modlić. Trudno o lepszą radę w tym zakresie.
No, ładnie się wordpress spisał z tą brusznicą…..
ASzyszu, mogło być gorzej… Biuro Ochrony Rządu 😉
Ja nigdy sie nie spotkałam z tymi borówkami czerwonymi, co to są zielone. Znam tylko jagódki niebiesko-fioletowe.
A u nas żurawina to podstawa, uprawia sie ja na skalę przemysłową, już kiedyś o tym pisałam. Uwielbiam ten cierpko-kwaskowaty smak. Rzadko tutaj mozna dostać czysty żurawinowy sok, jeśli, to zawsze przesłodzony. Wolę mieszanki żurawinowo-malinowo-jakieś tam, dla naturalnego dosłodzenia, ale tutaj jednak zawsze tego cukru dodają w ilosciach. A od jakiegoś czasu alarmy w mediach, ze ludziska żrą za dużo cukru. Ano żrą, do tego ich przyzwyczajono.
Dla mnie ta ekologiczna (nie hodowana) borówka tak właśnie wygląda:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Vaccinium_vitis-idaea_20060824_003.jpg
Nawet mech jakiś taki tutejszy.
Tesz pisałem już o tym kiedyś ale nie moge się powstrzymać..
A to jest moja bohaterka 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bor%C3%B3wka_czarna
Dla mnie to są właśnie te czarne jagody co to jak całkiem czarne to będą aż niebieskie – jesteśmy więc w domu.
Są za słodkie jako dodatek do mięsa czy czego tam innego. Brak im tej fantastycznej kwaskowatości.
Znakomite zaś do drożdżówek-jagodzianek albo pierogów.
Borówką nazywają czarne jagody dość często. A prawdziwe borówki to rzeczywiście domena Skandynawii. U nas coraz mniej można ich spotkać. Ponadto w Finlandii robią z borówek i innych jagód polarnych bardzo dobre trunki, także likiery.
Będąc na wakacjach u Babci…na jagody chadzało się „na Lesiniec”. Nie do uwierzenia, ile tam tego było, zebrać litr to chwila. Pamietam zupę jagodową z tamtych czasów. Oraz to, że szmat nie dało się doprać 🙁
Hodowlana jagoda amerykańska nijak ma sie do tej leśnej. Kiedyś pojechaliśmy na północ, w okolice Lake St.Jean i zrobiliśmy taką sporą (w sumie 1600km) pętlę prawie dzikimi drogami, tam innych nie ma. To był sierpień, a w tamtejszych tundrowatych lasach – niebiesko! Jak dla mnie, czysty raj! Zostałam ukarana za obżarstwo, ugryzło mnie jakieś świństwo owadzie i zanim dojechaliśmy do domu, byłam spuchnięta pięknie. I obolała. Ale co się najadłam, to moje 😉
Wyczytałem w jakiejś książce kucharskiej, że dobrze skomponowane danie powinno zawierać kombinację przynajmniej trzech z czterech „podstawowych” smaków: słoności, słodyczy, kwaśności i goryczy. W tutejszej kuchni te borówki bardzo się przydają bo mają i słodycz i kwas.
W Szwecji (nie całkiem na serio) za typowo fiński koktajl uważa się „wilczą łapę” czyli Koskenkorva zaprawiona właśnie borówką brusznicą.
Prawdziwi mężczyźni robią taki trunek własnoręcznie. Do świeżo otwartej butelki Koskenkorva wrzuca się jedną borówkę. Szyjke zatyka sie palcem i potrząsa butelką przez najwyżej 10 sekund poczym trunek gotowy jest do spożycia. Przy dłuższym potrząsaniu istnieje ryzyko, że napój może mieć smak zbyt owocowy.
ASzyszu, prawdopodobnie ta Twoja borówka ma smak podobny do żurawiny,wnioskuję z tego, co opisujesz o smaku kwaskowatym. Czarna nadaje sie do deserów, albo takiego żarcia, jak opisałam powyżej.
O! Przypomniało mi się! Gospodarz ma na swojej posesji takie drzewo, które ma owoce bardzo podobne do czereśni, wiśni – tylko miniaturowe to jest, malutkie, więcej pestki w tym owocu niż samego miąższu. Wiem, bo spróbowałam, wiem też, że smak nieciekawy, ani kwaśne, ani słodkie. Mimo przechodząc, zerwałam kolejna ni to wisienkę, ni to czeresienkę, na co Gospodarz nakrzyczał, ze mam natychmiast wypluć. No, co było zrobić… Ale przedtem zeżarłam ich kilka i żyję! Tylko ciekawa jestem, czy ktos wie, co to za zaraza. Nawet liscie ma… raczej bardziej wisienne niż czeresienne.
A Polityka ciągle jeszcze nie przestawiła czasu. Czyżby zapadli już w sen zimowy? 😉
Żurawina jest w Skandynawii obecna
po szwedzku: tranbär
po finsku: karpalo
rosną często na bagnach, zbierane po pierwszych przymrozkach, w smaku rzeczywiście zbliżone, kwaskowatość nieco inna
Borówka brusznica czyli klasyczna borówka różni się bardzo zarówno od jagody czarnej jak i od żurawiny, i jej smaku nie da się podrobić. U mnie te borówki rosną dokładnie tak jak na Aszyszowym obrazku. Ostatnio widziałam je wczoraj, ale mi się nie chciało zbierać, bo kto to zje? Mam zapas od zeszłego roku. Borówka jest nie tylko słodko-kwaśna ale też gorzkawa i cierpka, jedzona na surowo bardzo orzeźwia choć nie jest soczysta.
W Polsce borówki w dużych ilościach zbierałam na połoninie pod szczytem Snieżnika, tuż powyżej granicy lasu. W czerwcu na Ornaku (szczycie) widziałam borówki kwitnące.
…W październiku na Ornaku, Trzydniowiańskim, Łopacie, Rakoniu, Grzesiu – – i brusznice (nazewnicza wersja krakowska) i borówki… mnnnnniam*!!! Tylko dwa tygodnie temu to było… 🙁 😀
___
*kwaterkami… albo kwadransami opóźnień wedrówki trzeba by to liczyć…
No tak. Ominęły mnie te brusznice 🙁
Ale za to mam urodzaj żurawiny, okrągły rok, bo poza sezonem zawsze mozna kupić zamrożone. Pyra kiedys poleciła zalać spirytem – z braku tego zalałam wódką.
Mniejsza o wódkę, ale owoce z tej zalewki, ha! Zeżarłam sama.
Co to jest Dom Perignon? Marka szampana czy znany kościół?
Odpowiedź: kościół koło Bordeaux!
Usłyszane przed chwilą w quizie w niemieckiej TV. Odpowiadała telefonicznie starsza pani 😯
Dom po niemiecku to katedra 🙄
Ten siampan u nas to dobre ponad 200$… 🙁
Moja znajoma mówi, ze warto, ale ja jej nie wierzę. Niech mi kto postawi, to sie ustosunkuję 😉
A kto pamięta południowe stoki Połoniny Wetlińskiej rude od brusznic, w świetle zachodzącego słońca, pod koniec sierpnia … 😉
…ja nie, bo jeszcze w Bieszczadach nie byłam…
No to Basiu jeszcze dużo przed Tobą! 🙂
A ja zbierałam wiele lat temu borówki brusznice nad naszym morzem, w lasach koło Jantaru i Junoszyna pod koniec sierpnia. Potem moja babcia dodawała do nich kwaskowe jabłka i gruszki i wychodził z tego fantastyczny dodatek do różnych pieczonych mięs. Niestety przepis odszedł razem z babcią. 🙁
W tym lesie przeżyliśmy też pożar, który był o tyle groźny, że pod wpływem gorąca wybuchały zagrzebane w ziemi pociski z okresu II wojny.
nemo, może cena trochę zawyżona ale warto (tym bardziej jak ktoś wspaniałomyślnie zaprosi).
Też czekam aż jakaś dobra dusza się zlituje Krug Clos d’Ambonnay 1995
Serdecznie pozdrawiam
zlewkrwi
Małgosiu W – przepis na borówki z owocami do mięsa zamieszcza Chmielewska w „Książce poniekąd kucharskiej”. Jeżeli nie masz, to przepiszę dla Ciebie i innych chętnych.
Chyba nie można wklejać linków.
http://www.uk.chateauonline.com/pages/fichevin.asp?idproduct=26494&subprodid=42915
No ten Krug, to rozumiem, że na specjalne okazje 🙄
Dom Perignon 1999 kosztuje zaledwie 165 Fr.
Na codzień wystarczy zwyczajny Moet et Chandon, a do kąpieli – znana wdowa 😎
Przed chwilą zadzwoniła jakaś pani z Francji i uporczywie nazywając mnie madame i słodko chichocząc nakłaniała długo i zawile do nabycia „za pół ceny” 9 butelek Bordeaux Chateau Jacquet 2005, w promocji za jedyne 235 Fr. Była bardzo rozczarowana, gdy nie skorzystałam. Dawała gwarancje na 5 lat w razie niezadowolenia z jakości tego wina. Nie zrozumiała pytania, czy da gwarancję, że firma, którą reprezentuje, będzie jeszcze istniała w 2013 roku 😯 Czy przegapiłam niesłychaną okazję?
W supermarkecie Intermarche Euro 4.99.
oto link http://www.vinogusto.com/en/wine/59179/chateau-jacquet-2005
Niezły cyrk.
Też to widziałam 😉
Pyro,
będę wdzięczna jak przepiszesz 🙂 , bo nie mam.
Nic mi tak dobrze nie robi na odjezanie jak nie wchodzenie do sklepu.
I obojetnie jak dlugo by to nie trwalo, przyjemniej jest spedzic czas przed nim. Tym bardziej ze zachecaja do tego stojace na ulicy okragle wysokie stoliki. Nie siedzi sie przy nich, lecz stoi. Stehtische zwane.
Obok snuje sie smukla sylwetka goscia. Uprzejmie klania sie, i pyta czy moze moja ciepla herbate wypic. Ja moge z tym zyc.
On od lat wypija tak moj i innych ludzi pojemnik z cieplym napojem.
Ulkon siorbniecie uklon.
Nielekko ma chlopina.
„Dwa razy tyle borówek co cukru. Kilo borówek – pół kilo cukru, słoik borówek – pół sloika cukru. Ile naprawdę nie mam pojęcia, bo posługiwałam się niegdyś przepisem, który liczył na garnce i litry. Metodą jeden na pół smażyłam całe życie i wychodziło doskonale, tyle, że raz było słodsze, a raz kwaśniejsze. Wrzucić to razem do gara, postawić na małym ogniu i tylko z początku parę razy przegarnąć drewnianą łyżką od dna, żeby się nie przypaliło, zanim borówki sok puszczą, a cukier się rozpuści. Zwykle następuje to po paru minutach.
Nie dolewać żadnej wody!!!
Dosypać trochę goździków, tak z pół łyżeczki od herbaty.
Obrać i pokroić na ćwiartki jabłka i gruszki, też ilość w zasadzie dowolną. Połowę tego co borówek, trzy czwarte, drugie tyle, byle nie więcej. Wrzucić do tego samegogarnka z chwilą, kiedy borówki z cukrem zaczynają się gotować i niech to się wszystko razem kotłuje na małym ogniu.
Na ogół gotowe jest, kiedy jabłka i gruszki zrobią się trochę przezroczyste. Wlewa się do słoików gorące.
Oczywiście, że im więcej borówek, a mniej innych owoców, tym produkt jest szlachetniejszy, ale ileż tego wówczas będziemy mieli? Tyle, co kot napłakał. Jabłka i gruszki stanowią wypełniacz, a że przechodzą dokładnie borówkami, możemy sobie na nie pozwalać”
Włączyłam Wiadomości a tu Gosiewski mówi ” starą zupę mieszać zardzewiałą chochlą”- no ciekawe o czym to było? :schock:
Andrzeju Sz., dziękuję bardzo.
Stanisławie, u nas to się w ogóle nie zdarzy, przynajmniej nie wcześniej niż w sto lat od czasu gdy gremialnie i oficjalnie będziemy tego oczekiwać, czyli artykułować.
tj 😯
zaraz mnie jasny szlag trafi…
… no bo co napisałam, to kod niepoprawny albo brak, pomimo mojego sprawdzania 2 razy. A teraz to juz nie wiem, co chciałam napisać 🙁
Notuj na kartce i przepisuj 🙂 Alicjo, właśnie odsmażam kluski serowo- szpinakowe, polecam!
Pyro, dziękuję
Moja Teściowa, z kolei, smażyła borówki z jabłkami i gruszkami dokładnie, jak Pyra; tyle, że wlewała gorące do kamiennych, „przedwojennych”, garnków i zapiekała w piekarniku. Tworzyła się spieczona skorupka, bardzo dobrze i trwale zamykająca garnek.
Najlepsze borówki są takie najprostsze:
http://www.menyse.com/action/recipe?recipeid=2095
proszę kliknąć w zdjęcie, tak powinny wyglądać
– świeżozebranych borówek kilo
– cukru kila pół
1. Borówki oczyścić w kąpieli zimnowodnej (śmieci wypływają na powierzchnię a borówki zostają na dnie) po czym odsączyć na durszlaku.
2.Ostrożnie mieszać z cukrem aż cukier się rozpuści
3.Zapuszkować w szczelnie zamykających się słoikach
Da się jeść od razu ale lepiej niech postoi parę godzin albo nawet cały dzień w lodówce.
No i czemu ich nie zbieram? Rosną tutaj, borówki, nie hordami ale rosną 🙁
Marialko, natychmiast wyłącz telewizor! Nie musisz być ciągle w pracy, zostaw ten przypadek.
Jestem optymistką, daję 50 lat. Pyro, jesteśmy już w komplecie.
Choć nie przeczytałam jeszcze wszystkich wpisów- odniosę się do poruszanego tematu, bo muszę przyznać- że jest wyjątkowo aktualny. Właśnie przed chwilą ściągaliśmy z Bratem z płotu dotkniętego demencją starczą 95-letniego- sąsiada. Kosmetyczka z przyborami była już na zewnątrz, jedno przęsło płotu, które zagradzało dojście do furtki- rozebrane i pozostawała do sforsowania furtka- zamknięta oczywiście na głucho- bo to nie pierwsza próba ucieczki. Na pytanie dokąd się wybiera- odpowiedział, że do swojego domu. Dzieci, które się nim opiekują traktuje jako swoich dręczycieli. Bardzo to jest przykre, bo w/g mnie ma dobrą opiekę . Ciągle ktoś tam z nim, lub w pobliżu przebywa, ale najgorsze są noce, kiedy Dziadek/ myślę, że sąsiad by się nie obraził z to nazwanie/-bywa sam. Współczuję sąsiadom, bo znam to z autopsji. Nieraz i mnie zdarzało się o trzeciej w nocy ścigać przez pół ulicy mojego osobistego Dziadzia, który w piżamie wybrał się był właśnie do kościoła…
Alicjo, widziałam tutaj sok żurawinowy. Podobno tak strasznie ekologiczny, że no. Możliwe nawet, że kwaśny. Tylko wysłać nijak. Butla duża, szkło grube, podejrzane wybitnie, nawet w bąbelkach nie przejdzie 🙁
Pozdrowienia od Pana Lulka . Trzyma się nieźle. Tęskni za wami wszystkimi Komputer w drodze . Odezwie się po Wszystkich Świętych
Andrzeju,
ja tak właśnie robię borówki, ale gotuję je krótko, aby zwiększyć trwałość. Borówki zawierają naturalny środek konserwujący – kwas benzoesowy. Garbniki w borówkach dobrze działają na różne dolegliwości np. infekcje pęcherza, a zawartość witaminy C i potasu jest wyższa, niż w owocach uprawnych. Najchętniej pojadam sobie borówki prosto z krzaczka. W mojej okolicy jest ich tyle, że nie ma potrzeby „sztukowania” jablkami czy gruszkami. Przypraw żadnych nie uznaję. Te goździki zabiją naturalny aromat. Dobra jest gruszka obrana i przekrojona na pół i wyżłobiona, ugotowana w białym winie z goździkiem i cynamonem, a potem napełniona borówkami. Albo jabłko nieobrane, ale pozbawione gniazda nasiennego, pokrojone w poprzeczne plastry, usmażone na maśle i z łyżeczką borówek w dziurce. Może być dodatkiem do indyka lub gęsi, kaczki czy dziczyzny, albo jako deser po prostu.
Doczytałam. W naszych lasach też jest pełno borówek. Co roku robimy kilka słoików, które później leżakują w piwnicy nawet po kilka lat. Jeszcze nie zdarzyło się, aby któryś nie przetrwał. I również nic nie dodajemy, ani innych owoców, ani goździków. W zimie zajadamy się chlebem z masłem i borówkami, ciastem kruchym z borówkami, jabłkami wydrążonymi, wypełnionymi borówkami i zapieczonymi w kruchym cieście- już o dodatku do indyka nie wspomnę 🙂 .
Salve,
co do „latte macchiato” to wystarczy przetlumaczyc sobie te slowa na polski: latte – mleko, macchiato (od „macchia” czyli plama) – poplamione. A wiec normalni powinno to byc spienione mleko „poplamione” na wierzchu kawa espresso. Opis tego napoju w artykule jest falszywy. Zreszta jako ze opisywane urzadzenie do robienia kawy jest bardzo prawdopodobnie produktem niemieckim, wiec trudno sie dziwic.
Hej, Pyra borówek nie robi, bo ich nie ma. To przepis Chmielewskiej. Cudzysłów dałam.
Kocham Pana, Panie Lulku ! (a propos wpisu 21:55)
Idę poszukać monologów z Panem Sułkiem 😉
Na youtobie nie ma 🙁
Alicja – kochaj sobie Pana Lulka (jako i ja go kocham) ale on tego nie przeczyta. Ten wpis zrobił Miś, u którego Lulek się latem zalogował, a wieści są autentyczne po telefonie do Św. Michała.
Kocham Pana, Panie …
To się Pan Lulek ucieszy Droga Pani Elicjo
Pyro,
no przecież wiem! 🙂
Sluchajcie, sluchajcie MIEJSCOWI, czy to prawda, ze jeden metr rury miedzianej do ogrzewania centralnego kosztuje w Polsce 110 zl.???? kto wie i mi odpowie?
Morag,
tu są rury, ale wcale nie takie drogie 😯
http://www.tanie-ogrzewanie.pl/sklep/rury_miedziane
Nie wiem czy to na metry, czy na kilogramy 😯
Dzieki za sprawne recherche, przepraszam, ze ja nie o borowkach ani stokrotkach ale jak uslyszalem o tej cenie od fachowca to mnie rura doslownie wymiekla, a ja musze sobie dorobic ogrzewanie na wsi.
Morągu, nieprawda
popatrz jeszcze tu :
http://www.allegro.pl/search.php?string=rura+miedziana+co
taniej jak u Nemo!! 😉
Czuję że te rury, jak prezydent stokrotki, masz na krótkiej liście.
Morag,
to była taka szybka przebieżka w temacie rury 😉
Czy będziesz też wymieniać grzejniki? Bo jeśli są aluminiowe, to nie jest dobrze łączyć je z miedzią. Będziesz miał ogniwo. Myślę jednak, że uczciwy instalator poinformuje Cię o wszystkim.
http://www.muratordom.pl/instalacje/rury-i-laczniki/rury-miedziane-czy-z-tworzywa_,6379_3489.htm
instalatorzy tez wyjechali….
Wiem o tym, ze nie powinno sie laczyc, ruszylem mozgiem i u Niemca te same rury co na allegro sa za 11 i cos tam zl. za metr bierzacy kosztuje 1,95 jewro, czyli fachowiec mowil o 110 za sztuke, uff jak goraco….
Morag, teraz bierze sie rury z tworzywa, maja duzo zalet. Tylko, ze tez nie tanie.
i jak jest z laczeniem tego z grzejnikiem? Z jakiego tworzywa?
dziekuje juz sobie ogladam na stronie tego murato cos tam
Juz wszyscy chłopcy wyjechali z naszego puebla?! Zadnego instalatora?! No to chyba czas spać, u mnie po północy. Dobranoc!