Co tam trzymasz w piekarniku?
Nie bacząc na nakazy dietetyczne każące unikać jadania słodyczy lubimy niekiedy zjeść coś pysznego, coś słodkiego. Czasem ma się po prostu na słodycze ochotę, czasem zaś okoliczności wymagają uświetnienia nimi uroczystości.
Słodkie wypieki zawsze były niezbędne na każdym polskim stole zarówno przy obchodzeniu świąt ,kiedy to pojawiały się szczególne, obrzędowe ciasta, jak i w domach, gdzie gospodarzy było na to stać, nawet na codzień. W braku innych słodyczy dobre gospodynie chętnie sięgały choćby po doskonałe, będące dumą niejednego domu konfitury, sorbety czy owocowe serki.
Zasiedziałe w naszej kulturze kulinarnej szarlotki, makowce, pierniki czy serniki to bardzo dawne pożyczki z innych kuchni, ale tak udomowione, że przyznajemy im bez wahania status typowych słodkich wypieków kuchni polskiej. Zresztą polski makowiec i sernik to ciasta niepowtarzalne, przez wieki istnienia w naszej kuchni znalazł się sposób na uczynienie tych ciast typowymi dla naszej kuchni .
Dumą polskiego stołu bywały też zawsze rozmaitego rodzaju bułki i chleby. Nieczęsto obecnie pieczemy je w domu, a szkoda. Nie jest to praca bardzo trudna, a wiele osób przedkłada smak pachnącego, chrupiącego domowego chleba nad najwykwintniejsze torty. No i o bułeczkach nie można zapominać
Teraz kilka rad naszej znanej blogowiczom od dawna babci Eufrozyny:
– Mąka używana do wszystkich wypieków powinna być przesiana przez sito, aby usunąć wszelkie grudki lub zanieczyszczenia.
– Aby uniknąć wbicia nieświeżego jajka nie należy jaj wybijać nigdy bezpośrednio do ciast lecz na spodek lub do filiżanki,.
– Naprawdę lśniącą, elastyczną i gęstą pianę ubić można tylko ze świeżych jaj. Zawsze też warto dodać szczyptę soli, dzięki której piana ubije się szybko i doskonale.
– Nie można zastąpić używanej do ciast kruchych śmietany jogurtem, gdyż ma on nieco inne właściwości.
Bułki maślane
1 kg mąki,10 dag drożdży,2 łyżki cukru,2 łyżeczki soli,4 jajka,1 kostka masła lub margaryny,1 szklanka mleka.
Do natłuszczenia formy: 1 łyżka oleju.
Do posmarowania :1 jajko.
Do posypania po wierzchu: mak.
Drożdże zmieszać z 2-3 łyżkami ciepłej wody, dodać cukier i odstawić na 1/2 godziny.
Do miski wsypać mąkę, dodać jajka, sól, roztopione masło lub margarynę, wlać wyrośnięte drożdże. Wymieszać starannie. Można wyrobić przy pomocy miksera ręcznego, choć nie jest to konieczne. Odstawić do wyrośnięcia.
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość odkrawać lub odrywać po kawałku, formować dłońmi kulki wielkości sporego włoskiego orzecha lub mandarynki. Układać w dużych odległościach (ponad 4cm odstępu pomiędzy bułeczkami na blasze), ponieważ silnie rosną.
Posmarować bułki rozbitym z wodą jajkiem i posypać makiem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika( 170 st C) i piec, aż staną się ciemnozłociste (ok.20 minut).
Wystudzone bułeczki podawać do wszystkich rodzajów dań. Doskonałe są z masłem lub wędliną czy rybami na zimno.
Uwaga! Jeśli ktoś woli bardziej słodkie pieczywo, można dodać jeszcze dodatkowe 2 łyżeczki cukru.
Bezy
1 szklanka białek,2 szklanki cukru,1 łyżka mąki ziemniaczanej,3 krople olejku waniliowego.
Do posmarowania blaszki: 1 łyżka masła, lub arkusz papieru do wypieków.
Ubić białka ze szczyptą soli. Można to robić sprężynką do piany lub przy pomocy ręcznego miksera.
Do białej i bardzo sztywnej piany dodawać po trochu cukier nie przerywając ubijania, na samym końcu dodać mąkę ziemniaczaną i olejek.
Na wysmarowanej lub pokrytej papierem do wypieków blaszce układać łyżeczką lub wyciskać z plastikowego woreczka z obciętym rożkiem pianę formując niewielkie bezy. Należy je umieszczać dość rzadko, aby miały miejsce na wyrastanie.
Suszyć bezy ponad godzinę w piekarniku o temperaturze zaledwie około 90-100 st C .Powinny być kruche, także wewnątrz przesuszone.
Uwaga! Bezy muszą być przechowywane w suchym i ciepłym miejscu, można je również umieścić zamykanym słoju.
Komentarze
Gospodarz zaczyna od chleba (co prawda przepis jest na bułki, ale to przeciez tez chleb), a ja właśnie wczoraj kupiłam małą, bardzo ładnie wydaną ksiązkę „Wyznania francuskiego piekarza”. Autorem – współautorem jest piewca małych radości Prowansji – P. Mayle. Nie przeczytałam jeszcze, choć korci, bo dziś mam zadania, które nawet mysli o czymś spoza Listy Spraw Waażnych, wykluczają, ale już wiem, że sa w niej też przepisy. oczywiście nie konkurują one z przepisami chlebowymi Gospodarza (niektóre z nich – te dawniej podane już wypróbowałam i powtarzałam), ale uzupełniają obraz chlebowego świata.
Przyszło mi do głowy, że ja czasem trzymam w piekarniku ciasto drożdżowe nastawione do pierwszego wyrośnięcia. Takie na przykład jak na te bułki maślane jedynie w nieco mniejszych proporcjach:
– 5 deka drożdży
– pół litra mleka
– 15 deka masła
– 1 dl cukru
– szczypta (spora) soli
Rośnie sobie w zaciszu piekarnika i nikomu nie przeszkadza. Oczywiście piekarnika nie należy włączać ani uprzednio nagrzewać. Niech se stoi i rośnie. Wystarczy na dwie blachy.
Zapachniało świeżym chlebem, ciastem świątecznymi przyrządzanymi w domu „kąskami”. Tak jakoś jest, że w lecie nasz apetyt na słodkości w całości niemal zaspakajają owoce i ewentualnie zimne desery. Chłody i pluchy wzmagają potrzeby energetyczne i nagle człek zjadłby coś słodkiego.
Gospodarz podaje dzisiaj przepis na bułki. Mnie bułki udają się średnio, bo z reguły mają zbyt grubą skorupkę, Chrupiąca skórka to jedno, a półcentymetrowa skóra to drugie. Te skóry na wypiekach drożdżowych to moja pięta achillesowa. Rzcecz nie dotyczy placków tylko drobnych wypieków – bułek, rogalików itp. Kiedy kupuję w piekarni skórka jest cieniutka, a ciasto b.lekkie. Mnie tak nie wychodzi. Dlaczego?
Pyro,
Ciasto drożdżowe (słodkie) musi być lekkie. Ja nie podałem ilości mąki, bo sypię „na czuja” czyli aż to zamieszone ciasto łatwo będzie odchodzić od brzegów miski i tylko tyle. Tu łatwo przedobrzyć. Niektórzy podają trzy czwarte litra mąki.
Po pierwszym wyrośnięciu również trzeba mieć lekką rękę. Drugie wyrośnięcie mniej więcej do podwójnej objętości. Posmarować rozbełtanym jajkiem – będą bułki rumianobrązowe i błyszczące z wierzchu.
Piekarnik nagrzać do 250 Celsjuszy. Wstawić bułki i zmniejszyć temperaturę do 225. Piecze się szybko – kilka minut aż nabiorą koloru.
Czyli niech rośnie długo i spokojnie a piecze się szybko i w pocie czoła.
Pyro,
to kwestia pieca (temperatura, wilgotność powietrza), rodzaju mąki, dodatku lecytyny i innych spulchniaczy etc. Domowe bułeczki zawsze będą mniej puchate i bardziej skorupiaste, niż takie z piekarni. U mnie w każdym razie też, choć robię postępy.
Bułki maślane (lub chałka) po mojemu zawierają
1 kg mąki
42 g (kostka) drożdży
6 dl mleka
120 g masła
1 łyżeczkę cukru
2 łyżeczki soli
żółtko do smarowania
Pieczone w temp. 200 st. mają dość cienką skórkę.
Alicjo,
nas też szczepiono, choć nie podróżowaliśmy. To było w 1963. Szczepienie polegało na wtarciu szczepionki w uszkodzony naskórek czyli zadrapanie zrobione starą stalówką 😯
Aszyszu,
masz rację. Piec wygrzany maksymalnie, potem zmniejszyć temp. Jak piekę chleb, to wstawiam miseczkę z wrzątkiem.
Nie wiem kiedy będę następnym razem piekła bułeczki ale pilnie dostosuję się do rad. Chciałabym chwilkę poklepać o domowych cukierkach. Robiłam kiedyś trufle z przepisu Heleny i Nirrod i były takie znakomite, że trzymałam „pod kluczem” i wydzielałam codziennie po 2 do kawy. Wada – trochę lepkie, trzeba było trzymać w pergaminowych miseczkach. Robiłam też kulki z manoczonych w likierze morelowym suszonych moreli – usiekane albo zmiksowane, wymieszane z małą ilością brunatnego cukru , utoczone w kuleczki i też troszkę lepkie, ale b.smaczne. Do tego makagigi i suszone śliwki napychane masą migdałową. Kapitalne te domowe słodkości – warunek – nie może być w domu małych dzieci, bo by trzeba wytwórnię założyć. Czasem na święta gwiazdkowe robie tak po 20 szt różnych rodzajów. I skąpię.
Chciałbym na chwilę zostawić piekarnik w spokoju i powrócić do wczorajszych eksperymentów.
Warto sobie uświadomić, że „podszywanie się” jest bardzo proste do wykonania. Nie widzę jednak w tym problemu – jak dotąd znamy jedynie jeden (?) przypadek. Nie warto sobie tym problemem zawracać głowy – wystarczy świadomość. Gdyby jednak w przyszłości zaczęło to sprawiać kłopoty możemy podjąć kroki aby ewentualny proceder utrudnić. Wyeliminować przy jednoczesnym zachowaniu dzisiejszej formuły blogu raczej się nie da.
Wracam do piekarnika….
Czy ktoś ma może zbędny kawałek doby, a najlepiej kilku dób? Czasu mi brakuje 🙁
Andrzeju,
rzecz nie w podszywaniu się pod siebie z tym samym nickiem, a innym adresem, bo przecież wielu blogowiczów (jak obserwuję u siebie) pisze z innego adresu w pracy i z innego w domu. Można mieć jeden nick i kilka adresów. Natomiast chodzi o to, żeby nie można było podszyć się pod cudzy nick. Ale miejmy nadzieję, że te harce już się skończyły.
Ja ze swej strony zobowiązuję się – tym razem ostatecznie – więcej na te tematy nie pisać. Pewnie rzeczywiście już w pewnym momencie przegięłam, ale jako również bloger na takie hocki-klocki reaguję alergicznie.
Mam nadzieję, że po remoncie wreszcie się teraz uspokoi i jeszcze sobie kiedyś normalnie pogadamy 🙂
Aha – dla wyjaśnienia innym, z tym tykaniem chodziło po prostu o to, że niedawno mailowaliśmy z ASzyszem będąc na pan-pani. Przeciwko tykaniu nie mam nic, nie nadymam się.
Idę teraz, jak Bobik, do swojego koszyczka (blogu) 🙂
Doroto z sąsiedztwa,
Prywatnie to my jesteśmy co innego. Tu na blogu jesteśmy współwyznawcami. Jedyny pan tu to gospodarz oraz Pan Lulek.
Czy możesz mi udzielić informacji o ulepszeniach po remoncie?
Najlepiej prywatnie. Też się nie nadymam a jeżeli już to na krótko, bo w końcu trzeba złapać oddech.
Słucham właśnie „La Boheme” z Te Kanawa, Nagano i Londyńskimi Symfonikami. Śpiewają właśnie o tej rączce co taka zimna….
(Gdyby ktos zastanawiał się czemu ja taki spolegliwy)
Żeby nie było nieporozumień – nie chodzi tu o rączkę od drzwiczek piekarnika.
Babcia Michalina była niekwestionowaną, rodzinną mistrzynią kuchni. Mnie jednak jej mistrzostwo kojarzy się jednak głównie z wypiekanymi słodkimi pysznościami; torty, torciki, pierniki, pierniczki, babki, mazurki i … leguminy.
Kto jeszcze, w dobie lodów z 10cio letnia gwarancją, błyskawicznych kremów i budyniów, wie, co to były leguminy?
Np.
Legumina orzechowa w formie tortu
Funt orzechów włoskich obrać z łupin, utłuc w moździerzu, zostawiając jeden, którem się smaruje formę lub rondel, bo orzechy są tak tłuste, że zastępują w tym razie masło.
Rozetrzeć w donicy od ciasta 8 żółtek z pół funtem miałkiego cukru, gdy dobrze uwiercone dobierać po trosze orzechy i trzeć jeszcze pół godziny.
Gdy już masa ma iść do formy ubić pianę z białek, wziąść 4 łuty kartoflanej mąki dobrze przesianej, dobierać do masy po łyżce piany i pudrować z lekka tą mąką, biorąc po pół łyżeczki, aż wszystko wyjdzie.
Wstawić do miernie gorącego pieca na 3 kwadranse.
Po upieczeniu ubrać konfiturami lub galaretką.
Brzmi smakowicie, co nie? 🙂
Eksperyment
Huch 😯
Hm… wywołałem chyba jednak wilka z lasu. Trudno.
Huch 😯 To jest możliwe nadal 😯
Chyba nic się nie zmieniło 🙁
…no to RELAX 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2NEN0tGnsOE
emi 😆
Się rozeszło… Korwin Mikke o przyczynach powstawania gangów – http://www.polskajestkobieta.org/phpbb/viewtopic.php?t=3780 .
Nie wywołuj wilka z lasu. Wilk nie przyjdzie. Nie ma czasu 😉
Na obiad pieczona biała kiełbaska alpejska, zielona fasolka okraszona czosnkiem na masełku, ziemniaki.
emi!!!! Juz dawno nie wylem tak ze smiechu!
dzisiaj robie galaretke (haneczka mnie zarazila) z nozek tzn. raczej z golonki bo mi sie potem tych nieogolonych nozek nie chce jesc, nozki dostanie Mefisto.
spotkalem w parku johnnego i od poniedzialku robimy kurs komputerowy, ksztalcimy sie wiec, ale nie na trolli tylko In-Design, bedziemy potem malowac ploty.
Zainspirowana przez Andrzeja J. zajrzałam do rozmaitych książek prababek i efekt tego taki,że idę gotować obiad. Bez leguminy. Głodna zrobiłam się okropnie
Tereso,
Ty chyba na poważnie wywodów tego faceta nie bierzesz? Przepraszam ale dla formalności musiałem się spytać.
To dla Zaby, troche nieudana odbitka, ale swoja droga jakby takich paru miec i ich puscic to nasz gang bylyby zasobny
http://picasaweb.google.de/pipsztycki
Owłosione się goli. Nie mamy psa, a koty nie tygrysy, więc trzeba się pomęczyć.
Blagam, nie mieszajcie mi z nickami i resztą. Piszę z trzech komputerów i wszędzie, na każdym blogu Polityki, jestem haneczką. Już sama nie wiem, czy grzeszę jednym nickiem, trzema maszynami, czy zgoła (i z ubrana) niczym?
Haneczko,
ri-leks! 😉
Nikt nie wspomina o kucharskiej olimpiadzie w Erfurcie, a tam Helweci zgarniają złoto za złotem. Nawet gastronomia armijna jest na (złoty) medal! Szkoły kwatermistrzowskie są dumne 😎
Haneczko,
nie zastanawiaj się, czym grzeszysz, ino grzesz dalej tak, jak do siech por.
Bardzo fajnie Ci to wychodzi 😉
Wpadłem tylko na moment, bo muszę w tydzień nadrobić kilkuletnie zaległości 🙁
ASzyszu, z dotychczasowej lektury wyszło mi, że T wszystko bierze na poważnie.
A tu JKM ma nawet rację: „…bo matki pracowały i oni biegali z kluczem na szyi po ulicach, trafiając potem na ogół do gangów!”
Co prawda, dłuuuuugo to trwało, ale w końcu i ja trafiłem 😉
Co ma wisieć, nie utonie…
Pyra pisze najczęściej z 2 komputerów, niechcący podszywając się na jednym pod własną córkę. Na innych blogach jestem pod własnym imieniem, a jest to zamieszanie efektem początkowej obecności w sieci. Wydawało mi się, że w każdym wypadku nick powinien być inny. Frycowe za nieznajomość zasad. Inne nicki polikwidowałam tylko przy stole została Pyra, bo już się wszyscy zdążyli przyzwyczaić. Śmiesznie tylko wyszło na forum „Polityki”o czym klepałam w ub.tygodniu. Ja się wykłócałam, że to mój login, a oni mnie tak zarejestrowali i teraz figuruję jako „to jest mój login. Piszę z innego komputera”
Andrzeju Sz.,
ja nie, ale on sam jak najbardziej.
nemo,
Szwedzi zdobyli złoty medal w konkurencji „Kuchnia wojskowa na zimno”.
Czytam i oczom nie wierzę:
” Dania przygotowane w tej konkurencji przeznaczone są jedynie na pokaz. Są (te dania) niewiarygodnie piękne, mówi Carl Almgren. Sędziowie uważali, że wykazaliśmy się kreatywnością, pokazaliśmy wielki wybór i profesjonalizm w zimnym konkursie”
THAT’S CHEATING !!!! i na to idą pieniądze z moich podatków?!
Tereso,
Odetchłem.
paOlOre,
U nas drzwi się na klucz nie zamykało jeno podpierało kłonicą. Ta zaś była za duża do noszenia na szyi.
P.S.
Zagadka – co noszą na szyi szyici?
Co to znaczy „na pokaz”? Niejadalne 😯
PaOlOre,
u mnie klucz był tylko jeden i pod nieobecność Mamy (pracowała 😯 ) ukryty pod doniczką na werandzie, ale już w dzieciństwie zdradzałam przestępcze ciągoty, jak np. podkradanie czereśni na alei wydzierżawionej „Alejarzowi”, co miał kraciaste ubranie i jeździł warszawą 😎
Andrzeju Sz.,
paOlOre dostrzega coś na rzeczy, więc mój ogląd jest okazja zweryfikować.
co noszą na szyi ci, a co noszą na szyi tamci?
Zgaduję, że ci noszą głowę, a tamci ją naszają…
Andrzeju,
u mnie w TV pokazali, że niektóre dania były jadalne i tych sędziowie próbowali. Reszta była pod grubą warstwą żelu 🙁
Z artykułu
http://www.gp.se/gp/jsp/Crosslink.jsp?d=113&a=452971
wyczytałem że:
„Dania te nie są przeznaczone do jedzenia”
co niekoniecznie musi znaczyć, że nie są jadalne. Muchomor sromotnikowy też jest jadalny ale w tym wypadku zapewne najważniejszy jest wygląd. Tak jak w tych daniach przeznaczonych do fotografowania, lakierowanych i preparowanych na różne sposoby.
Oj, to ta olimpiada powinna się nazywać wystawą sztuki zdobniczej nie kulinarną. Po czorta lizać przez szybę (czyli żel)?
Pyro,
To tylko jedna z konkurencji. Inną konkurencją jest tam „kuchnia ciepła” i wydaje mi się, że gruba warstwa żelu ma tam nieco mniejsze szanse. Konkurs w tej drugiej konkurencji miał odbyć się wczoraj a wynik zna pewnie nemo.
Będę leciał…..
Powołując się na mnie, Tereso, weryfikujesz swoje własne oglądy?
Rozumiem, że to skutek czytania bez zrozumienia, a nie próba manipulacji 😉
„Po czorta lizać przez szybę ” to dobre pytanie.
Był taki czas w moim życiu, ze czasami musiło mi wystarczyc tylko patrzenie. Oczywiście nie były to takie dzieła jak na wystawie (tak przymniej sądzę).
Napasałem oczy. Z innej strony powiedzenie mówi: „czego oczy nie widzą tego sercu nie żal” 🙂
paOlOre,
moje obserwcje wskazują, że przed czytaniem ze zrozumieniem musi być pisanie ze zrozumieniem i bez tego ani rusz, chyba że w kierunku co najmniej nieporozumień.
z kluczem, czy bez, ale warto razem pobiegać 🙂
http://halbina.wrzuta.pl/audio/oafJLRcXPy/piotr_fronczewski_-_chlopcy_z_naszej_ulicy
Na tej olimpiadzie są różne konkurencje oraz kuchnia wojskowa i cywilna. Jedną z dyscyplin jest wystawa sztuki kulinarnej i w tej dziedzinie złoty medal przypadł Swiss Armed Forces Culinary Team. Ta sama drużyna wygrała w poniedziałek w kategorii dań gorących.
Z konkurencji cywilnych drużyn regionalnych wczoraj złoto zdobyli kucharze rodańscy Rhonekoeche z kantonu Wallis.
Z tego wszystkiego zrozumiałem tylko Pałac Kultury… i wystarczy 😉
Melisy, dajcie mi melisy! Albo nervosolu. Bo na kropelki ri-leksu trzeba czekać do wieczora 🙁
Do tej pory myślałam, że najbardziej *** są wycieczki nauczycieli.
Otóż nie. Od dzisiaj I miejsce zajmują darmowe wycieczki nauczycieli emerytowanych.
Jaśniepaństwo w pierwszym pokoleniu pewnie tak traktowało służbę, jak oni mnie. I to jest jasna strona, bo obserwowanie niespełnionych hrabin dostarcza wiele uciechy 😉 Gorzej, że marudzą. Na wszystko. Że za jasno, za ciemno, za długo, za krótko, za wolno i za szybko. No i za drogo (widokówki złotych 1). Zapach z psiuka w kibelku nie taki, a przystanek autobusowy bez wiaty.
Idę po batonik.
haneczka_o
kiedys jeden taki mowil, ze jak nie potrafisz innych zmienic to zmien siebie
bedzie latwiej zyc z innymi
ide na grzyby
http://www.youtube.com/watch?v=k31ovvqvzoc
http://www.youtube.com/watch?v=o_gPnIDwyeA&feature=related
Napasłam Młodszą i siebie kaszą gryczaną z duszonymi maślakami i resztką schabu z urodzinowego warchlaka . Pełna satysfakcja. Młodsza już poleciała na popołudniowe zajęcia ale najpierw była na UAM i odwiozła olimpiady, a potem zabrała psiuka do sklepu wet. po zakup karmy. Lekko podrożała – 52 zł za 1,5 kg. Starcza gdzieś na 25 dni. Do tego kupuje mu się mi,ęso i podroby. „Mały” ma dzisiaj urodziny – skończył 8 miesięcy i waży 7,5 kg czyli w normie.
Kucharzxom – finalistom olimpiady należą się gratulacje, Kucharzenie jest sztuką.
Haneczko – znam kategorię społeczną znacznie gorszą od emerytowanych nauczycieli – to kombatanci. Wszystkich opcji. Być może mają poczucie wielkiej historii za sobą i mizernej teraźniejszości, odreagowują na „funkcyjnych”. Współpracowałam z ciotkami rewolucji, frontowcami, partyzantami i innymi. Potem patrzłam na brewerie urządzane w Krakowie przez Strzelcóqw i Piłsudczyków, teraz często pokazują działaczy Światowego Związku Żołnierzy AK. Sceny na Powązkach wszyscy oglądali. Upierdliwi seniorzy oświaty, to mały pryszcz.
Jeszcze o olmpiadzie kucharzy z artykułu:
http://www.matklubben.se/artiklar/svenska_kockar_i_mat-os_322.html
„Zimna Kuchnia” to bardzo zaawansowana i ciesząca się wysokim międzynarodowym poważaniem konkurencja, sztuka kulinarna na najwyższym poziomie i uczta dla oka. Dania są w zamyśle ciepłe ale prezentuje się je na zimno – dlatego pokryte są warstwą żelu (galaretki). Kilka talerzy przygotowuje się jednak na gorąco tak aby sędziowie mogli skosztować.
„Dzieła sztuki” prezentowane są na stole. W tym roku tematem stołu szwedzkiej reprezentacji są figurki z bajek Astrid Lindgren a przygotowanie tego stołu wymaga 35 godzin pracy. Nowością w tym roku w tej konkurencji są dania jarskie a także „finger food” czyli przeznaczone do jedzenia palcyma (palcmi).
Reprezentacja młodzieżowa przygotowuje lunch na 100 osób składający się z czterech dań z królikiem jako główna ingrediencja. Losowanie decyduje któremu z członków reprezentacji przypadnie przygotowanie poszczególnego dania – każdy musi być więc przygotowany. Przygotowanie dania nie może trwać dłużej niż 30 minut.
Artykuły spożywcze używane w zawodach mogą być uprzednio przygotowane to znaczy umyte, obrane i ewentualnie zblanszowane.
Lulek cały i zdrowy w przeciwieństwie do własnego komputera. Padł i się nie podniesie.
Za dwa dni będzie miał nowy. Będzie wtedy dostępny i aktywny. Uff odetchnąłem z ulgą.
No i dobrze, bo ja już alarmistyczny post do Leny – Tuśki wysłałam. Jeżeli Lulka boli tylko komputer, to pół biedy.
Papu dla Radka a 52 zł/1,5kg? To nie lepiej go paść na szynce?
A swoją drogą; szczęściarz! 🙂
ANDRZEJU j – MASZ ZłUDZENIA? zA 52 Zł JEST 2 kg szynki. Pies by ją pożarł w 4 dni, a kulki mu wystarczą na ponad 3 tygodnie
To ja się przestawiam na kulki! 😉
a czy maja kulki piwne?
w kosmosie ciecz jest w kulkach
ale nieco przymarznietych, wiec i tak d. z tylu, nie popijesz
Taka mrożona zagrycha? A do czego by?
do rozgrzanej Eskimoski?
kosmicznej oczywiscie
😐
A ta grzana Eskimoska, to jakiś napitek, czy rodzaj ludzki?
no dobra, wiem, ide do piwnicy
z Gangowym pozdrowieniem
ri-laks!
:::
wchodzę!
wartość moją znacie i języka strzępić nie będę
w razie czego samym brzuchem zaduszę
:::
się kurna narobiło
na stare lata do gangu młodzieżowego przystawać
A w tej piwnicy, masz coś dobrego?
dzien dobry!!!!!!!!
uff zwalony nawalem pracy dopiero teraz doczytalem
pozdrawiam dawno nie widzianych
juz raz dawno temu bylem w bandzie/gangu mlodziezowym
staralismy sie przez wiele lat na sily i mozliwosci szkodzic
wlazy ludowej tej jedynej madrej i slusznej
jednak general nas mial za idiotow i kmiotkow
zabral zgromadzona bron mimo ze byla jak to papier malo niebezpieczna
przeciez WRON wiedzial lepiej co dla nas jest dobre
mam wiec niechec do band mimo to pozwole sobie bywac na blogu p.Adamczewskiego
pozdrawiam was serdecznie
Witajcie
Chętnie bym coś napisał ale z nóg lecę. Chyba ze trzy kubiki dębiny i buka porąbałem od 15. To już koniec zimowych zapasów. Więc tylko te kilka zdań jako informacja, że żyję i mam się nieźle mimo iż mięśnie bolą. Miło Was poczytać.
Pozdrawiam serdecznie i spokojnej nocy.
Hallo arcadius!!!!
jezeli bywasz i czytasz to wyrazy szacunku za
2008-10-20 9:35
Hut ab!!! Mensch!!
ri- laks rysb. u nas general z krainy podziemnych pomaranczy, nie ten rezim,
a.j no
do dobrego jedzenia dobra ksiazka
niemieckim polecam
Uwe Tellkamp „Der Turm”
ostatnio jemy nostalgicznie bigos,pierogi
jak dawniej wszystko z grzybami
niestety kupionymi w „EDEKA”
bywa
do kiedys
p.s serdeczne / bez ironii/pozdrowienia – ASZYSZ
Pokarało mnie za marudzenie. Krótko po emerytowanych belfrach zaatakowała podstawówka. No harpie i piranie w jednym. Skąd oni o tej porze mieli jeszcze pieniądze 😯
Czy mnie się tylko wydaje, czy Alicji dzisiaj nie było? Chyba ją jednak zmogło 🙁
Brzucho, gdzie ty masz stare lata chciałabym wiedzieć?
wiem slawku wiem
zawsze/albo prawie/gdy tu jestes wspominam sobie moje wielodniowe spacery po paryzu
ulice geste malymi sklepikami zapraszajacymi do lasuchowania
wypelnione ciplem sprzedawcow……albo tez to czy tamto
do kiedys
..w trzeszczących kolanach
jak schodzę po schodach
to takie trzask-klik-trzask-klik robią
Brzucho
😀 😀 😀
Haneczko,
jestem, jestem, tylko poczytuję, co mi dzisiaj nocą nie dano doczytać w łóżku.
rysberlin
my som prawdziwy gang , a nie jakaś tam tropicale thaiti granda 😉
Wojtek z P. się nie zadeklarował, ale chyba nie jest doinfromowany w tym przepracowaniu. Drwale tez potrzebni, i to jak!!!
Odetchnęłam podobnie jak Pyra, że Pana Lulka tylko komputer zabolał.
Z gangsterskim pozdro!
Alicjo,
chłop, co umie siekierą i piłą łańcuchową, przydatny być może w wielu sytuacjach 😎 I ten zapach świeżych wiórów… Przepraszam 😳
Brzucho,
witaj w Gangu 😀
Brzucho, to nie lata tylko schody 😀 Jeżeli los zdarzy, pochrupiemy na cztery stawy 😉
hneczko
toż to będzie duet na cztery …stawy?!
Kwarciasty Duet Zstepujących Stawów 😀
Zara zara… stawy być powinny, albo przynajmniej kałuże, bo gdzie Stara Żaba zrobi sobie odpoczynek po robocie, jak nie w czymś mokrym?
Przy okazji… a mokrą robotę przewidujemy? No bo gangsterka to nie chichy, nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę.
Mokra robota… Naleśniki?
No przecież na zmywaku stoję! To nie suche, oj nie.
W zasadzie zupy też są mokre 😉
Haneczko,
ja też nie mam zmywarki i muszę zajmować się mokrą robotą 🙁
Chyba, że oddeleguję do tego Jerzora – a co, niech też do czegoś się nada 😎
Alicjo, na razie Gang będzie prężył muskuły i odstraszał oraz wymuszał (rozbójniczo) siłom i godnościom osobistom. A jek będzie trza, to…
…Dowództwo zadecyduje… podtopienia? zamulenia?
…albo za „Kontrabasistą” (i niezrównanym Stuhrem): ‚olewam…’
😉 😀
Idę do osiedlowego sklepu po produkty na obiad. Mogę nanieść, na blogu potrzeby, dużo mokrego.
Już przy pizzy mówiłam,że suchy prowiant ma przydatność średnią. Samozwańczy generał gangowy jest za mokrą robotą!A jak!
Marialko,
pospiesz się, toast za chwilę, potrzeba dużo mokrego 🙂
Mokry toast wznoszę La Petite Borie 2005 :-*
Przesiadłam się na swoją maszynę. W kieliszku smętna resztka Misiowej nalewki. Prosit!
Zajzajer rabarbarowy własny – zdrówko!
Akurat nic nie mam pod ręką … Alicjo, daj szklaneczkę?! 😉
Pięćdziesiąt lat minęło jak w pysk strzelił!
Wtedy w naszym zapyziałym miasteczku w PEDEKU był koncert Wandy Wiłkomirskiej z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej z województwa. Poszliśmy ze szkoły muzycznej wyposażeni w kajeciki do autografów. Wielka sztuka zawitała pod strzechy. Nie pamiętam co grali.
Dzisiaj w naszej wsi w budynku dawnej fabryki był koncert solistów kameralistów smyczkowych z województwa z aktorką recytatorką. Grali i Franza Szuberta i Steve Reicha. Wielka sztuka zawitała pod blachę falistą. Nie miałem kajecika.
Idę zjeść kolację i napić się czego….
Andrzeju,
Ty szczęściarzu 😉 Kammarsolister w Twojej wsi 😯 A frekwencja dopisała?
Czy „different trains” Reicha to o pociągach?
Już wiem. O pociągach. Różnych. Poczytałam sobie.
a ja Reicha lubię tę suitę (?!) na kilkanaście fortepianów
🙂
boska
To też mi się podoba
http://www.youtube.com/watch?v=EJPyOh__zXw
wylazlem z piwnicy jako kameralny solista, szkoda a.j, ze Ciebie tu nie ma, mam pare odpowiedzi w plynie, zreszta dla wszystkich wystarczy, pytajcie, Szubert, to ten od pstraga? tez mam, tyle, ze wedzony, no przeciez nie Szubert
A u mnie jutro bedzie baba drozdzowa i to koniecznie ze skorka pomaranczowa.Wczoraj zreszta sama usmazylam,skorke oczywiscie 🙂
Planuje tez zrobienie rosolu,dawno zadnej zupy nie jedlismy.Ten bedzie na indyku,pol na pol z kura.
A Szuberta z pstragiem tez lubie,jednakowoz wedzonego!!
Hej.
Andrzeju.jerzy,
nalałam Ci kusztyczek, tylko byłam zajęta na cztery ręce, i jeszcze z pokłonnikiem z lat bardzo odległych, rozmowa skajpowa (dobrze, ze głosniki działaja w całym domu), wspominanie „tamtych” czasów i wymadrzanie się teraz, jacy to wtedy byliśmy głupole.
A kto nie był, niech żałuje 😎
ASzyszu, zdrowie – 50 lat komu? Gdzie? Ja tez miałam dzisiaj wieczór (europejski) wspomnieniowy, ale teraz juz obiad, słońce jeszcze swieci.
Na obiad – GOLONKA ! Jerz kupił w „Baltic deli”. Gorzowska! Letę do kuchni… ze słoika, ale co mi tam!
Dzięki! Zdrówko! Abyśmy …! 🙂
Kropelki ri-leksowe w postaci Żubra spożyłam. Na zmywarkę nie daję się namówić. Ja mam łapki, pan mąż też, dajemy radę.
Umordowana jestem. Dokształcać mi się zachciało. Na pierwsze oko, zamiast kory mam łyko. Podobno te tam szare przyrastają, jak się od nich wymaga. Moje na razie oporne 🙁 Kiedyś to człowiek się uczył i wchodziło nie wiadomo kiedy i jak, a że głupi był jak małoletnie próchno, uczył się za mało 🙁 Teraz istna orka na ugorze 🙁
Haneczko,
jak łyko, to stabilne jako tako. Gorzej, gdyby zwoje się prostowały 😯
Ri-lex!!
Dopiero teraz udało mi się dopaść komputra. Dzisiaj cały dzień byłem na konferencji, jutro druga część. Nie wiem czy wysiedzę bo już po dzisiejszym mnie d.. boli 😉
Przy okazji się pochwalę, że dzisiaj mamy 9 rocznicę ślubu. Zleciało nie wiadomo kiedy. Człowiek nadal młody tylko dzieci nam się starzeją 😉
Toasty spełnione były likierem anyżkowym Sambuca, czy jakoś tak..
Haneczko, spokojnie, jak już się te szare rozruszają to ho, ho 😉 i już ich nie zatrzymasz
Alicjo, jeden zwój jeszcze się skręca 😉
Paweł, dzieci galopują, Ty nie musisz. Już wiesz, do czego to prowadzi…
Dziesiątej Wam życzę i każdej następnej, a wszystkich młodych!
Alicjo,
Ostatnio podpytywałaś o jakąś kiełbasę, chyba polską. Nie pamiętam ale nie chce mi się szukać. Znalazłem jakiś czas temu stronkę poświęconą wędlinom, mam zamiar w wolnej chwili popełnić coś z zamieszczonych tam przepisów. http://www.wedlinydomowe.pl/
Może znajdziesz tam coś dla siebie. Innym też polecam.
„Different trains” to muzyka taka dworcowa i pociągowa. Szubert ten sam od wędzonego pstrąga ale na sześciu smyczkowców kameralnych:
Dwie skrzypaczki, altwiolinistka i altwiolinista, wiolączelista i kontrabasista. Równowaga płci i pełna harmonia choć bez harmonisty.
Na kolację był przysmak nocnych pielęgniarek i herbata. Pytacie się co to jest przysmak nocnych pielęgniarek?
Nie słyszę – nikt się nie pyta.
Ooo – teraz ktoś się odezwał!
Chleb się wkłada do opiekacza żeby się zrumienił. Smaruje masłem i dżemem pomarańczowym. Na to parę plasterków żółtego sera. Mmmmmm……
Zdrowie Pawłowej i Pawła!
Paweł, te młode wredoty (czyt. dzieci) miłosierdzia nie maja i się starzeją – nie dajmy się popędzać! Dwa kroki z tyłu, a oni niech se do przo… 😉
nemo,
frekwencja stawila się jak jeden mąż i dopisała!
Alicjo,
Te pięćdziesiąt lat (z grubsza) to nie stuknęło tylko minęło między tymi dwoma opisywanymi przeze mnie wydarzeniami artstycznymi.
Dzięki za życzenia. Nie dam się młodym, ri-lex to moje zawołanie również w życiu prywatnym 😉
ASzyszu,
pomyłka. To musiał być kątrabasista 😉
Zółty ser na grzankę z dżemem? Sprzedam tu temu dżemolubnemu….
Rzeczywiście – Alicjo,
To był kątrabasista a moja pomyłka wynikła z tego, że stał w koncie i niezbyt dobrze było go widać.
Dobry, niezbyt twardy i dość ostry ser ładnie się komponuje z drzemem pomarańczowym. Drzem oczywiście może być i w innym koloże.
A.J. podpada mi co i rusz. Ja przez niego zwariuję albo dam się zwariować. Zawsze do grzechu namówi nawet na odległość. 1. pies. Dobra, pies udany i lubiany.
2. Babcia Michalina i leguminy. Naklepał, apetytu narobił i cześć, a głupia Pyra wieczorem się do łupania orzechów zabrała, żeby na ciasteczka orzechowe na niedzielę…W efekcie nagniotki, odciski i ręce spracowane jak od kilofa, bo orzechy jakieś pokręcone w skorupie siedzą i wyłazić nie chcą. Nożykiem po kawałku wyciągałam.
Radzę Ci jak komu dobremu – Jędrek, Ty mi pod rękę nie właź!
Pyro,
Współczuję. Kiedyś dostałem wór takich orzechów. Szklankę łuskanych do ciasta robiłem przez 2 godziny. Wtedy się wściekłem i wszystkie co do sztuki potłukłem młotkiem w drobiazgi i karmiłem tym sikorki (bo to była zima). Chociaż one były zadowolone 😉
ASzysz 😀
Może być młody cheddar albo gouda? Podpowiem temu od drzemu, najwyżej się rozedże 😎
Pyro,
Ty tu nie wypisuj – kto jest szefem gangu?! Nie możesz takich o „głupocie Pyry” pisać. Szef musi byc twardy – wołaj Antka z pompką, niech trzepnie przez łeb a.j. , ludzi w gangu też trzeba trzymać za konsekwencje i pociagać, jak trzeba.
Alicjo,
Cheddar jak najbardziej. Gouda tylko dla bardzo gołdnych…
Jakże, Alicjo – przecież groźby karalne zastosowałam, za konsekwencje ciągnę, może się chociaż przestraszy?
Pyro!
A już myślałem, że dasz się zasugerować, upieczesz tę leguminę i opowiesz, czy warto?
Mam zamiar zrobić taką na przyjazd mojego dziecka. Spróbujemy!
A z takich przepisów wymagających samozaparcia, mam jeszcze babkę, którą trzeba obligatoryjnie ucierać przez 1,5 godziny, i to w jednym kierunku! Chcesz? 🙂
Zwłaszcza pociąganie za konsekwencje, Pyro 😎
Nawet kod mam bojowy – ff16
Też mam takie przepisy tylko dziewki kuchennej nie mam co by cukier w moździerzu tłukła i jaja biła, a jak mi będziesz dokuczał, to ci leguminę z jabłek upiec każę, O!
A ja Ci oddam leguminą z maku! O! 🙂
Idę spać za chwilę. Nie wiem czy się przyznać ale poważnie myślę, żeby urządzić sobie dzisiaj Dzień Dziecka i umyć się metodą XIX wiecznych dam – tzn czubki palców i buzię raczej oszczędnie, resztę zaś zostawić odłogiem. Ostatecznie od jednego razu tyfusu zaraz nie dostanę….
To się nazywa Dzień Brudaska, Pyro 😉
Popieram!
My gangsterzy musimy się zaprawiać w trudach, nie zawsze bedzie okazja pod prysznic!
?Different trains? to muzyka taka dworcowa i pociągowa.
Tak, jednym z tych dworców była Treblinka.
During the War
— „1940” (Rachella)
— „on my birthday”
— „The Germans walked in”
— „walked into Holland”
— „Germans invaded Hungary” (Paul)
— „I was in second grade”
— „I had a teacher”
— „a very tall man, his hair was completely plastered smooth”
— „He said: ‚Black Crows invaded our country many years ago'”
— „and he pointed right at me”
— „No more school” (Rachel)
— „You must go away”
— „and she said ‚Quick, go!'” (Rachella)
— „and he said: ‚Don’t breathe!'”
— „into those cattle wagons” (Rachella)
— „for four days and four nights”
— „and then we went through these strange-sounding names”
— „Polish names”
— „Lots of cattle wagons there”
— „They were loaded with people”
— „They shaved us”
— „They tattooed a number on our arm”
— „Flames going up to the sky — it was smoking”
Serdecznie pozdrawiam
zlewkrwi
zlewiekrwi (zlewkrwio? 😯 ),
przyłóż jeszcze obuchem, bo my tu niegramotni i jak mówimy, że poczytaliśmy sobie, to nic nie zrozumieliśmy, a taki Aszysz to pewnie nawet pogwizdywał w rytmie 😯
kątrabasa
Pyro,
też mam takie orzechy (z Polski) i nie mam dziadka 🙁
A nie można dziadka wypożyczyć?
Pooglądałam sobie na youtubie serię Kobiety Pracujacej w wykonaniu Ireny K. w wiadomym serialu i z obolałym ze śmiechu brzuchem (ale nie Brzuchem!) idę poczytać ponurą książkę. Zostawiłam sobie kilka odcinków na poprawienie humoru 😉
nemo,
ri-leks, zlew nie jest w aż takim błędzie. Moja „recenzja” była spontaniczna, pisana zanim obejrzałem i przeczytałem resztę. O Reichu przed koncertem nie miałem zielonego pojęcia, teraz wiem odrobinę więcej.
Jedyne nazwy dworców jakie udało mi się dosłyszeć w czasie wykonania to „niujork”, „elej” i „czikago”. Wersja tam prezentowana bardzo zbliżona do tej cytowanej o 21:46.
Podczas koncertu nie pogwizdywałem ale zdażyło mi się mruczeć w czasie Szuberta. Ja słucham muzyki wykonywanej na żywo „całym ciałem” – całe szczęście, że mnie moja pani szturchnęła.
zdarzyło mi się nawet zwrócić uwagę na błąd ortograficzny