Nie bójcie się diabła morskiego
Nie taki diabeł straszny jak go malują. To przysłowie jest całkowicie prawdziwe, przynajmniej w przypadku diabła morskiego, który nosi mniej straszna polską nazwę – żabnica lub nawęd. A jest to jedna z najsmaczniejszych ryb jakie znam.
Żyje ona głęboko pod powierzchnią morza, żywi się mniejszymi rybkami zwabiając je kiwającą się „wędką” wyrastającą jej z czubka głowy a właściwie straszliwego łba. Gdy nierozważna rybka zbliży się nadmiernie diabeł morski rozwiera swą paszczę i wsysa łup z zadowoleniem.
Żabnica tarło odbywa na głębokości dwóch kilometrów.
Ta ryba, bardzo popularna we Francji, trafia i do naszych sklepów. Ma mnóstwo zalet: brak ości (tylko struna grzbietowa), zwarte białe mięso przypominające nieco kurczaka, daje się doskonale gotować, smażyć lub piec. Ma też oczywiście i wadę – jest droga. Czasem jednak warto wydać nieco grosza, by przyrządzić, podać i zjeść coś wyjątkowo smacznego.
Myślę, że właśnie karnawał jest doskonałym czasem na zorganizowanie kolacji diabłem morskim w roli głównej. Dlatego też podaję dwie podpowiedzi. Oba przepisy robiłem parokrotnie a rezultaty były wyśmienite. Polecam więc z czystym sumieniem.
Na koniec jeszcze jedno zdanie o urodzie tej ryby. Nazwę swą diabeł morski zawdzięcza przerażającej głowie, choć lepiej powiedzieć straszliwemu łbowi. Z tego też powodu nigdy nie widziałem w sklepach Francji, Włoch no i oczywiście Polski tej ryby w całości. Pozbawiana jest ona głowy, by nie odstraszać ewentualnych chętnych. Prawdę mówiąc mnie ten łeb nie płoszy i nie zniechęca. Ale znam go tylko ze zdjęć. A resztę ryby z brytfanny lub półmiska.
Żabnica pieczona z pomidorkami i rozmarynem
Żabnica, pomidorki koktajlowe, rozmaryn, oliwa, pieprz, sól
1.Umytą i osączona tuszkę żabnicy ułożyć w brytfannie na cienkiej warstewce oliwy. Delikatnie posolić, posypać świeżo zmielonym pieprzem, igiełkami rozmarynu i jeszcze skropić oliwą.
2.Obłożyć wokół umytymi i osączonymi z wody pomidorkami koktajlowymi.
3.Piec w piekarniku w temperaturze 180 st. C przez 20 ? 30 minut, sprawdzając czy nie jest wcześniej gotowa.
Fot. P.Adamczewski
Żabnica w specku
50 dag żabnicy (pokrojonej w 8 meda?lionów), 8 plasterków specku (najlepiej z Gór?nej Adygi), 8 listków szałwi, sól i pieprz, 1 łyżka oliwy z oliwek, 20 dag pomidorków koktajlowych, 5 dag masła, 3 – 4 jabłka, 2 dag cukru, 50 ml wina Pinot Bianco
1.Każdy medalion żabnicy przyozdobić listkiem szałwi i plasterkiem specku, przyrumienić krótko z obu stron na pa-telni z oliwą z oliwek. Następnie piec medaliony w piekarniku przez około 5 minut w temperaturze 180 st. C aż do cał-kowitego upieczenia, dodać pomidorki, sól i pieprz.
2.Jabłka obrać ze skórki i pokroić w kostkę o wielkości 2 cm. Na patel?ni rozpuścić masło, dodać cukier i doprowadzić do uzyskania karmelu. Dodać jabłka i wlać białe wino; pozostawić do odparowania.
3.Można filety z ryby owinąć speckiem, upiec i kroić w plasterki.
Błąd naprawiony dzięki pewnej Basi. A żabnica tak smaczna, że można ją popularyzować co kilka miesięcy. Smacznego!
Komentarze
dzień dobry …
chyba nie jadłam żabnicy świadomie bo dopuszcza, że może trafiła się na jakiś bankietach firmowych .. nazwa pewnie wielu zniechęca zanim pomyślą, ze to dobra ryba jest …
Danuśka konfitur ka daktylowa wyszła pycha … zjadłam od razu z naleśnikami i jogurtem … mam jeszcze produktów na jedną porcje i zrobię dla córci …
zwyczajny dzień Nowego Roku ..
Dzień dobry.
Żabnica rozmnożyła się niespodziewanie Gospodarzowi do dwóch identycznych osobników? To pewnie jeszcze wpływ Sylwestra. Nie kupię raczej żabnicy, bo strasznie droga, a w jej cenie mogę kupić inną znakomitość rybią; wierzę jednak, że bardzo smaczna.
Nisiu – mówisz, że to lwie paszcze? Nie naparstnice ani inne dzwonki? Może i masz rację ale mnie to jednak wyglądało na to drugie. A Kaczyński bardzo zyskał na swoim kalectwie po- udarowym; nie ma już słowotoku i musi wymawiać bardzo wolno i starannie (a i tak miewa sepleniki malutkie).
Pyro —> 1 stycznia o godz. 21:14
architektura rysowana jest ciekawsza od fotografowanej.
😯
nie ma takiego rzeczywistego spojrzenia w tym co zostalo namalowane badz narysowane. to co zawiera badz rycina, badz rysunek, badz landszafcik to czysta synteza z paru perspektyw, montaz. czesto dostrzec mozna jeszcze dodatkowo skopiowane elementy. a zatem —> keine abbildung, eine erfindung –> ladnie brzmi po naszemu, prawda? –> zadne odwzorowanie, wymysl
nie jest natura sama w sobie wystarczajaco piekna by porownywac cokolwiek do niej?
nie bojcie sie tu kliknac 10 razy, zadnego diabla tu nie zobaczycie
Pyro, ja zauważyłam lwie paszcze, ale mogło tam być wszystko.
Piotrowe podwójne filety z żabnicy przypomniały mi taki wierszyk – powinien być znany i pieszczony na naszym blogu, jako że jest ściśle kulinarny:
O babci, co na gazie gotowała
Miał pewien dziadunio
pewną babuleńkę,
a ta babuleńka
gazową kuchenkę:
Fik-mik
oksymoron
synteza
antyteza
omlecik
suflecik
daktyle
z ryby file
wyższa gastronomija.
*
Zmieniały się czasy,
a babcia się pasła,
wszystko na tym gazie
ze świeżego masła:
Fik-mik
oksymoron
synteza
antyteza
omlecik
suflecik
daktyle
z ryby file
wyższa gastronomija.
*
Aż w końcu dziadunia
zatrzęsła cholera,
że ta babuleńka
ciągle sie obżera:
Fik-mik
oksymoron
synteza
antyteza
omlecik
suflecik
daktyle
z ryby file
wyższa gastronomija.
*
Więc, że był dziadunio
fachowy konował,
wziął pompę i babci
wszystko wypompował:
Fik-mik
oksymoron
syntezę
antytezę
omlecik
suflecik
daktyle
z ryby file
wyższą gastronomiję.
K.I.G.
Lajares – natura jest piękna. Dictum. Ja jednak podziwiam rytowników – ilustratorów wydawnictw przed- fotograficznych; podziwiam rzemiosło, warsztat, umiejętność budowania nastroju i oddania rzeczywistości. Może nie aż do podziwiania włoskiego malarstwa iluzorycznego, ale jednak.
Jej, Nisiu! Całkowicie zapomniałam o tej syntezie, antytezie, suflecie itd mistrza KIG. Nie ma to jak Blogowisko!
Pyro co to znaczy TPD? …
Cztery tuszki – dwie przed i dwie po, plus dwie dzisiejsze to jednak nie sześć.
Pyro – Gospodarz lubi żabnicę, jedna tuszka jest dla państwa Adamczewskich a druga dla gości. Tak się domyślam, tak spekuluję 🙂
Poczułem atak diabelskiego głodu.
Placku, poczęstuj się rybką:
http://www.youtube.com/watch?v=oZbdgQ7IbAk
Nisiu – Danke 🙂
Fotografia z osiedlowej rybiarni
Ej, Placku, a to nie jest przypadkiem ilustracja ze starego wydania „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi”???
Zabnica oprocz ceny ma inna wade. Posiada trzy skorki, ktore jest bardzo ciezko zdjac. Czesciowo robi to za mnie sprzedawca ryb, ale zawsze cos zostanie do czyszczenia. To moja ulubiona ryba ze wzgledu na brak osci i smak miesa.
Jolinku, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Z tego co wiem, miało dobre szkoły.
Żabnica jest rzeczywiście niezwykle smaczna,szkoda tylko,że taka droga.
Z tego co pamiętam,Nemo przyrządza ją z dodatkiem koniaku i zielonego pieprzu 🙂
Jolinku-cieszę się,że konfitura daktylowa przypadła Ci do gustu.
U mnie też przewidziana do powtórki.
Mam nową, znacznie mniejszą klawiaturę i teraz muszę się nauczyć z niej korzystać. Sama ją sobie wybrałam spośród wielu modeli. Jest f-my „hama” pisze na pudełku „slimline mini Keyboard SL640” kosztowała 60 złotych bez 2 groszy; klawisze w czerni słoniowej, oznaczenia jasno szare. Może nie będą się tak łatwo ścierały, jak białe. Jak do tej pory mam z nią jedną trudność: jeżeli źle trafię w b,wąski klawisz „alt”, automatycznie włączam stronę Administratora (i oczywiście – złoszczę się natychmiast)
Dzień dobry,
Nie miałam jeszcze okazji spróbować tej ryby.
Nisiu (10:57), Twój filmik jest lekko odstraszający 🙂
Danuśko, pójdę Twoim i Jolinka śladem i zużyję daktyle, które zaczęły się wysuszać a w konfiturze zję się je z przyjemnością.
Pyro (10:02), wiem, że powinnam podejść do Twojej uwagi z dystansem ( „K. bardzo zyskał na swoim kalectwie poudarowym…”) ale jakoś nie mogę. Moje poczucie humoru gdzieś uleciało a codzienność wciąż przypomina, że jest to poważna choroba i że zarówno chory jak i otoczenie musi sobie z tym radzić.
„muszą” zamiast „musi”
nIC NIE WIEM O UDARZE kACZYŃSKIEGO, ALE TAM REDAKTOR PROGRAMU BYŁ BEZ POMYŚLUNKU: SZKODA TAKIEGO REDAKTORA JAK kACZYNSKI NA MALUTKIE DZIURKI POMIĘDZY UTWORAMI, KTÓRE I TAK SĄ PODPISANE.
O, ale się porobiło.
Alino – błąd. Ja nie dowcipkuję o chorobie Kaczyńskiego (ani niczyjej w ogóle) – ja z całą powagą twierdzę, że klarowność jego wypowiedzi zyskała. Widać ile wysiłku wkłada w wyraźną artykulację. Wolę to od tokowania sprzed lat. Nie wiem czy pamiętasz, ale z tą chorobą jestem dobrze obeznana – kolejno opiekowałam się trzema osobami po udarze , w tym Jarkiem przez 15 lat (4 udary, w tym dwa rozległe). Mam prawo stracić nadmiar dystansu do p0rzypadłości. I masz rację – radzić musi sobie cała rodzina. Nikt jeszcze tego inaczej nie wymyślił.
Nie żyje Teresa Torańska …
Nisiu dziękuję za odpowiedź …
Alino szybko się robi ..
Właśnie przeczytałam, Jolinku. Takich nie sieją…
Żabnicy nie widziałem, ale najpaskudniejszą rybą jest chyba oyster cracer fish (ostrygojad?)
https://www.google.com/#hl=en&tbo=d&sclient=psy-ab&q=oyster+cracker+fish+picture&oq=oysters+crackers+fish&gs_l=hp.1.1.0i22l4.14769.17530.6.21873.5.5.0.0.0.0.456.1684.2-2j2j1.5.0.les%3B..0.0…1c.1.ZKOr4hQAkA0&pbx=1&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_cp.r_qf.&bvm=bv.1355534169,d.cWE&fp=a5dcfad2a6298f40&bpcl=40096503&biw=1280&bih=554
Parę lat temu uciekając przed sztormem zaszyliśmy się w małym, rybackim porciku w kącie Zatoki Delaware. Czasu dużo, piwa brak, to zacząłem łowić ryby. Po chwili branie (Alain wie co to znaczy) zaciąłem! Z wody wychynął tak szpetny pysk, że obrzydzenie pojechało mi po plecach! Poderwałem wędkę i toto wylądowało na pomoście. Na szczęście paskudztwo wypięło się z haczyka i w podskokach swojego kolczasto-brodawkowego tułowia wpadło do wody! Uff, odetchnąłem, bo nie musiałem tego brać do ręki, a odcinanie żyłki jest wielkim świństwem w stosunku do ryby. Jaka by ona wstrętna nie była…
Pyro, zabnicy nie sposob zastapic zadna inna smaczna ryba – ona jest w zupelnie innej lidze. Jej smak przypomina nie kurczaka, lecz homara, MOja Stara kupuje zawsze gdy widzi w sprzedazy, kroi na mniejsze kawalki i po lekkim (lekkim!!!) zamarynowaniu w ziolach, oliwie i cytrynie (opcjonalne) robi en brochette przetykajac kawalkami cebuli, czerwonej papryki i niewielkich grzybkow – tak jakbu robila szaszlyczki. No i podaje z aromatycznym ryzem.
Tak, jest to ryba nieco luksusowa, przez swoja homarowatosc, ale mozna ja wlasnie latwo „rozmnozyc” przyrzadzajac w ten sposob z dodatkami, Mieso bardzo zwarte i prawie nie do odroznienia od homara. Podobnie jak inne frutti di mare wymaga ledwo paru minut na ruszcie lub patelni, tylko aby bialko sie scielo, jak przegrzebki albo inne calamari.. I wymaga naprawde lekkiej lapy, nie za duzo majstrowania przy niej, obchodzenia sie z szacunkiem, tak jak z homarem czy przegrzebkami. A nie ustepuje im smakiem, stad ta cena.
Kocie – dzięki za dobre rady – nie mam żabnicy, nie widziałam w sklepie i pytam z własnej ciekawości : to ileż kosztuje to cudo i jak się ta cena ma do ceny homara (a przynajmniej mięsa z homara)?
😯
http://nl.wikipedia.org/wiki/Filet_americain
No wiecie co?! Tyle lat (31) mieszkam w tym kraju i NIGDY nie widziałam tatara w spisie restauracyjnego menu, ani nigdy nie jadłam w zadnym domu tubylców (tutaj króluje grillowany stek wołowy).
Jak to jest amerykański filet (ha ha!), to ja jestem królową Kiribati.
Stronę przesłała Ana Niderlandzka, u nich tak nazywają tatara. Ciekawe…nazwa wskazywałaby na inne kierunki geograficzne.
Pewności nie mam, ale jest taka teoria, że tatar się wziął stąd, że Tatarzy wkładali kawałek mięsa pod siodło i na koniec dnia spożywali to, co tam się pod tym siodłem uklepało, kto miałby czas na kuchcenie 🙄
Homar jest marginalnie drozszy od zabnicy. Ale tylko marginalnie. Tyle, ze z zabnicy nie masz zadnych odpadow i zmagania sie z wydlubywaniem miesa ze skorupy. Naprawde niewielki kawalek zabnicy idzie daleka droga ( ja wiem, ja wiem, to kalka z angieslkiego przelozona na jezyk swojski!).
Namawiam bys sporobowala. Chociaz raz.
….pod siodło okulbaczonego konia, a oni wiadomo, Tatarzy, z końmi się nie rozstawali.
Pyro u mnie zabnica jest od 15 do 28 Euro. Przed swietami byla droga a mnie czesto udaje sie kupic w cenie 15 Euro. Mam przywilej mieszkania nad Atlantykiem i moge kupic taniej. Kot ma racje, mieso zabnicy przypomina smakowo homara a jest duzo mnie dlubania przy jedzeniu.
Dobry wieczor,
Pyro,
Przepraszam za opoznienie w odpowiedzi, ale znowu wieczorem goscie do drzwi zapukali. Wolowina przewidziana na niedziele, zaczynam we czwartek (ocet). Mamusia radzi na ostatnie 24h w maslanke wlozyc.
Zabnica (monkfish) w Albionie, w supermarkecie Waitrose (jeden z elegantszych duzych sklepow) prawie 10 funtow za 350g, znaczy prawie 30 funtow za kg.
Pyro-a tutaj cena żabnicy w polskim sklepie :
http://www.lamaree.pl/pl/art/1227/Zabnica-diabel-morski-opakowanie-ok-3-kg
Czekajcie tylko – za 3 kg ok 120 złotych, to wcale nie jest cena zaporowa. Jesiotr, węgorz, kilka innych gatunków jest ponad 2 x droższe. Jakby tak na przyjęcie, to się da przeżyć; w końcu raz nie zawsze. A nawet na lepszą kolację w domu jakby się z przyjaciółmi umówić i podzielić zawartością paczki, też ruiny finansowej nie będzie. W Poznaniu chyba tej ryby nie ma; sprawdzę jeszcze w ofercie PiP i jeszcze gdzieś.
U nas zabnica to chyba anglefish? Nigdy nie kupowalam i nie przyrzadzalam. Nawet nie napotkalam we fishmarket. Skoro taki rarytas, trzeba bedzie sie uruchomic i poszukac. Kocham wszystkie ryby i tzw. robale wodne ….
Ma Pyra racje, jesli taki rarytas, to dla lasuchow zadna cena zaporowa nie bedzie.
Nemo! Jestes tam? Co Ty na to? Sprawdzalas juz ten rozkoszny smak?
A moze Nisia ma wyprobowane? Tez milosniczka i smakoszka wszystkich wyszukanosci z niebieskim podniebieniem…
Pyro, to niestety cena za kilogram!
Errata: angelfish.
Jeszcze lepiej, czyli anielska ryba! No, musi byc to cos naprawde specjalnego…
W moim Metro sa od czasu do czasu w promocji tuszki, juz odarte ze skory po 16/17 euro za kilo. Normalna cena to jakies 25.
Dobry wieczor po swietach!
Robilem w ostatnich dwu latach ze dwa razy, raz testowo, z patelni, na masle i tylko z dyzurnymi, a drugi raz jakos tam w piekarniku, nie pamietam szczegolow. Jedlismy cala rodzina i przyznac musze, ze nie wywolalo to zachwytu. W obu wypadkach wydawalo mi sie jakos lekko „gumowate” w swej konsystencji.
Nie wiem, jak mozna to bylo zrobic lepiej.
Koncze czytac zeznania Beaty Tyszkiwicz. Nie porwalabym sie na zadne wyznania aktualnych celebrytow, ale Pani Tyszkiewicz bardzo mnie zainterewsowala.Polecam!
Inna sprawa, ze dla krajanow to pewnie „musztarda po obiedzie…”
The angler.
(Lotte w ofercie La Maree to miętus).
Steak tartare. W Kanadzie.
Pepegor
Jak dlugo gotujesz lub smazysz zabnice to Ci wyjdzie guma.
MałgosiuW. – to rzeczywiście cena wysoka, chociaż dla miłośników ryb? Polędwica wołowa też ok setki, niewiele mniej cielęcina, szlachetna dziczyzna też ok tego. Osobiście gdyby mnie było stać, wybrałabym (jak z kartek PRL) woł/ciel. Ryby bardzo lubię, alemcoś mi się widzi, że te małe homary (nie homarce) te w handlu po ok 30-40 dkg, wyszłyby znacznie korzystniej.
Zabnica po angielsku nazywa sie monkfish.
Jesli byla gumowata, to znaczy, ze byla za dlugo na ogniu. Jest to ryba fantastycznie delikatna, ale nalezy ja traktowac jak krewetki, kalamary czy przegrzebki.. Ma specyficzny smak – wlasnie bardzo podobny do homara lub rakow. Ale jak jest upieczona (obsmazonam zgrylowana ) na ament, to pewnie zadnego smaku nie ma.
U Waitrose’a czesto tego monkfisha sorzedaja tez na „specjalnej ofercie”. Czasami wystawiaja glowe na widok publiczny i jest ona STRASZNA!
Kocie – czy opakowania są zawsze w granicach 30 dkg?
Witam, Pyro, zamień tą klawiaturę na coś bardziej normalnego. Klawiatura ma być dla Ciebie nie odwrotnie. Wejdź sobie na https://www.google.com/search?q=klawiatura+do+pisania&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a
poczytaj, popytaj nawet na blogu co, kto używa.
U mnie tez pyszczek zabnicy od czasu do czasu jest jako dekoracja w dziale rybnym. Zawsze mu sie przygladam z ciekawoscia. W takim brzydkim zwierzatku jest takie dobre miesko.
Beata Tyszkiewicz („Nie wszystko na sprzedaż”) ujęła mnie wyznaniem, że była tępą uczennicą i pewnego roku zaliczyła na świadectwie 11 dwój. Przechlapane na pewno, nieuk i jeszcze się chwali, młotek taki 🙄
Beata nigdy nie stworzyła znakomitej postaci filmowej, takiej wybijajacej się, a ten, kto obsadził ją w roli Izabeli Łęckiej, trafił w dziesiątkę. Po prostu była na ekranie i to wystarczyło.
Czytam „Polska da się lubić” Steffena Mollera i zaśmiewam się co chwila. Bardzo trafne uwagi i spostrzeżenia!
Pyro
Ogony zabnicy sa roznej wielkosci. Czasami sa to ogonki a czasami duze ogony. Sa na wage.
Elap – ja po prostu pomyślałam, że takie 30 dkg pudełeczko mogłabym z okazji uroczystej sobie z Młodszą zafundować za ca 40 zł w celach edukacyjnych. Jak ten wieloryb będzie wielki, to nie – obejdę się bez tego doświadczenia.
„Z ryb to najbardziej lubię walenie”, powiedział kiedyś pewien satyryk 😉
A ja lubię po najpierwsze szczupaka, po pierwsze okonie, a poza tym każdą inną rybę świeżutko złowioną i usmażoną. Może być i płotka 😉
Ile ja się za dziecięctwa okoników naskrobałam 🙄
Wszyscy udawali, że nie lubią – no jasne, nie lubili skrobać!
Żabnica – angler
<<>>
Ciekawa jestem, jak Teresa Torańska zareagowałaby na takie cuś, umieszczone w gazecie, do której pisywała.
Rzeczywiście, pora umierać 🙄
U nas sprzedaja bez opakowania, POyro, za lada w dziale rybnym. Mowi sie do rybiarza poprosze na dwe osoby. To on pokazuje i pyta: Tyle wystarczy? I odkrawa.
I to jest zawsze bez skory w postaci grubego fileta. ktory w domu sie ladnie kroi na szescianki wielkosci duzego przegrzybka i sie nadzewa na cienki patyczek razem z dodatkami w postaci cebuli, papryki i ew, grzybow. Niektrzy nawet uzywaja cienkiego plasterka bekonu (boczku) miedzy ryba i jarzynami. Nie jest to konieczne, jesli zabnica wykapana zostala w oleju, ale zaszodzic nie zaszkodzi. A, przpomnialem sbie – a jeszcze do tej lekiej krotiej marynaty dodaje czesto cienko posiekanego chili albo jalapeno, albo jakas inna ostra papryczke.
Ryba surowa ma szarawy odcien, ale po lekkim opieczeniu jest bardzo biala. I bardzo smaczna.
O, wywalili mi z zawiasów – tam stało tak: Teresa Torańska nie żyje. Zapal dla niej znicz.
To się robi z potrzeby serca, a nie na rozkaz…
http://www.gazeta.pl/0,0.html?utm_source=czapeczka&utm_medium=AutopromoCzp&utm_campaign=a_logoczapa
Kocie – Twoja propozycja jest nader kusząca. Jeżeli spotkam tego czorta, to kupię i zrobię szaszłyczki. A co!
Good girl, Pyra! 😈
Jakie ryby lekarze lubią najbardziej?
Duże sumy.
Do jutra, moi Mili – starsza pani jest wybitnie padnięta.
Tak ta kolezanka wyglada:
http://nyseafood.org/new/about/monkfish.asp
Coz za morda zakazana!
Walenie to ciekawe duze stworzenia z rodziny sakow,pewnym kobietom nazwa walenie kojarzy sie z przyjemnosciami przyjemnosciami natury zmyslowej,zgadzam sie ogladalem plynace wieloryby i doznalem orgazmu zmyslwoego,ciekawe przezycie.
Misiu,
ja akurat o waleniu w znaczeniu, którego użyłeś słyszałam od mężczyzn, mnie się to nigdy nie kojarzyło z tym tam 🙄
„… dziekujemy za wizyte, najepszy poza wesola kompania byl barszcz.
Nigdy tego nieboskiego smaku buraka o poranku nie zapomne.”
Kurczę blade, muszę się pochwalić, że od czasu do czasu coś mi wychodzi 😉
Barszcz zakiszony, czyściutki, na zimno popijany i nie rozrabiany, pieprz i sól do smaku, jak ktoś chce.
Kilka uwag prosto z żydowskiego domu.
Faszerowaną rybę, czyli gefilte fisz, jada się przede wszystkim w szabat. Przede wszystkim dlatego, że pozwala to respektować talmudyczny zakaz wyjmowania ości z ryby w tym dniu.
Ponadto ryba uważana była (nie tylko wśród Żydów) nie tyle za symbol płodności – tym symbolem jest raczej owoc granatu – lecz za afrodyzjak. Uważano, że zachęca to małżonków do połączenia dusz i ciał w szabatową noc – czas najbardziej po temu odpowiedni.
W Nowy Rok, czyli na Rosz haSzana, jada się rybę z głową z życzeniami: „abyśmy byli głową, nie ogonem”, „abyśmy byli na czele, nie w ogonie”. To nie znaczy jednak, że nie wolno wówczas jeść gefilte fisz.
Cały kunszt przyrządzenia tej ryby polega na tym, by farszem napełnić „foremki” z rybiej skóry. Wymaga to niezwykłej sprawności i cierpliwości, nic zatem dziwnego, że na ogół dzisiejsze gospodynie po prostu sporządzają klops z ryby, formując go, a potem dzieląc na różne sposoby.
Rzecz jasna, tradycyjna gospodyni nie używa żelatyny (zwłaszcza wieprzowej!!!) – po prostu porcje ryby umieszcza się w szerokim rondlu zalewa wywarem sporządzonym z jarzyn i resztek ryby i gotuje się tak długo, aż płyn osiągnie galaretowatą konsystencję.
Jeśli ktoś chce sobie ułatwić zadanie, może użyć agaru.
Znana kontrowersja co do sposobu przyrządzania gefilte fisz dotyczy tego, czy ma być słodkawa, czy przyprawiona na ostro. Niegdyś zależało to od regionu. Widziałam nawet sporządzoną mapę z zaznaczoną granicą dzielącą rybę na słodko od ryby na ostro.
Obie frakcje godzą się na ogół co do tego, że gefilte fisz należy jeść z chrzanem.
To wszystko, co napisałam, nie ma kwestionować kompetencji kulinarnych państwa Adamczewskich. Z pewnością ryba jest pyszna.