Z wód słodkich i słonych
Ryby też stanowią sporą grupę dań w niemieckim jadłospisie.
„Przez stulecia Ren, największa rzeka Niemiec, był ważnym źródłem ryb. Plotki, łowione szczególnie w maju, do polowy tego stulecia zaliczały się do najbardziej popularnych, spożywanych masowo produktów. Królem ryb reńskich był jednak łosoś, w kolońskich jadłospisach owych czasów nazywany „łososiem reńskim”. Wraz z rosnącym zanieczysz?czeniem rzeki w latach pięćdziesiątych stał się jednak rzadkim delikatesem, a wkrótce całkowicie zaniknął.
Mieszkańcy południowoniemieckich obszarów położonych nad jeziorami i rzekami są w sytuacji o wiele lepszej, ponieważ tamtejsze wody śródlądowe do dziś kryją nieprzebrane bogactwo smakowitych ryb. W rzekach i potokach wypływających z górskich źródeł, o przejrzystych zimnych wodach, żyją doskonałe pstrągi. Ten, kto choć raz jadł świeżo złowione w potoku pstrągi, nigdy nie zadowoli się ich krewniakami wyhodowanymi w basenach. Południe Niemiec z wieloma jeziorami wyróżnia się różnorodnością potraw z ryb łowionych w stojących wodach. Najpopularniejszą rybą jest niewątpliwie karp, na którego największy popyt jest zimą. Wtedy to jako potrawa bożonarodzeniowa albo sylwestrowa odbywa swą drogę najpierw do domowej wanny, a potem – jeśli dzieci nie protestują – na stół.
Pierwsze fladry pojawiają się w maju i pochodzą z morza. Są jeszcze bardzo małe, za to wyjątkowo delikatne i smaczne. Najlepiej przyrządzona flądra przyjęła nazwę od dawnej wioski rybackiej Finkenwerder położonej na zachód od Hamburga, dziś stanowiącej dzielnicę tego hanzeatyckiego miasta. Tak samo jak turbot i stornia, flądra należy do płaszczek. Jeśli pochodzi z Bałtyku, nosi nazwę złoty turbot. Płaszczki są godnymi uwagi mieszkańcami mórz. Jako kijanki mają postać zwykłej ryby, ale kiedy następuje etap życia na dnie, jedno oko płaszczki przemieszcza się na skraj tułowia, który na kolejnym etapie rozwoju staje się grzbietem ryby. Dopasowując się do otoczenia, grzbiet zabarwia się na ciemno, spód zaś na jasno. Ryby często zagrzebują się aż po oczy w dnie. Napastnikowi trudno jest zaatakować ofiarę, ponieważ płaszczka ze swoimi licznymi czerwonymi kropkami umieszczonymi na wierzchu tułowia jest doskonale zamaskowana.
Książę Otto von Bismarck, założyciel Rzeszy Niemieckiej, w roku 1871 miał rzekomo powiedzieć: „Gdyby śledź był taki drogi jak kawior, uchodziłby za najwytworniejszy przysmak”. Tymczasem niemal tak właśnie się stało. Jeszcze w latach sześćdziesiątych niemieccy rybacy łowili rocznie 100 000 ton tej powszechnie lubianej ryby. To spowodowało, że morza niemal całkowicie opustoszały – wprowadzono więc sześcioletni zakaz łowienia śledzi. Wprawdzie teraz połów śledzia w Morzu Północnym jest znów dozwolony, ale tylko w ilościach dokładnie określonych przez Unię Europejską. Na początku lat osiemdziesiątych złowiono już tylko 18 000 ton śledzi.”
Ale rolmopsy żelaznego kanclerza jeszcze można dostać. Wypiwszy więc ostatnie piwo właśnie pod rolmopsa, wsiadamy tuż po południu do właściwego pociągu i pod wieczór będziemy w domu.
Komentarze
Temat rybny w sam raz na przedświąteczny czas.
A śledzie dają się przyrządzić na 100 sposobów i za to też je lubię 😀
Jak zwykle dzisiaj rano doczytałam wieczorno-nocne wpisy.Byłam pewna,że znajdę wśród nich komentarz Nowego.I był 🙂
Jak zawsze spokojny,rzeczowy i życzliwy wszystkim Blogowiczom.
Nowy dziękuję,podzielam Twoją opinię.
Piękny poranek i niech tak zostanie !
Drogi Panie Adamczewski,
niemcy ciesza sie ze od lat osiemdziesiatych Ren jest na tyle czysty, ze znowu zyja w nim ryby. Wg wikipedii 63 gatunki, brakuje tylko jesiotra. Lososie tez wrocily.
Czytam juz od dawna Panski blog, glownie dla sympatycznych plotkarzy-komentarzy. Zalaczam pozdrowienia
Dzień dobry,
Nowy – 🙂
Danusiu – wczoraj wrzuciłam link z przepisem na pierogi z kapustą i białym serem. Opis brzmi smakowicie. 😀
Z niemieckich wód słodkich:
http://zutisch.arte.tv/Rezept/fisch-in-spreewaldsauce
Najwspanialsze ryby jadłam właśnie w Niemczech. W znakomitej restauracji rybnej nad brzegiem Morza Północnego, niedaleko granicy z Holandią. Poezja 🙄
Placku,
najblizsze uliczne obalanie rządu, pod wodzą Polskęzbawa, zaplanowane jest na 13 grudnia. Będą odzyskiwać Niepodległość przez duże „N”. Masz szansę się załapać 😉
Pierogów z kapustą i serem nieznoszę. Mimo to moja mama, lat 88 i pół, nie traci nadzieii, że mnie przekona do ich wyjątkowej dobroci i nadal mi je własnoręcznie przyrządza 😆
I z niemieckich wód słonych:
http://zutisch.arte.tv/Rezept/meerforelle-in-salzkruste
Asiu-racja !Przepraszam zapomniałam Ci podziękować 😳
Jagodo-daj cynk,kiedy Mama znowu zrobi dla Ciebie te pierogi.
Wpadnę i postaram się Cię wesprzeć 😉
Nie myślałam o podziękowaniach 🙂 Przepis na farsz jest dosyć prosty, ale to ciasto pierogowe – zagniatanie, wałkowanie, wycinanie i lepienie 😀
Gdzie król tam i królowa, a od czasu do czasu kanclerz, rybak a nawet prezes towarzystwa „Więcej miejsca dla Szprotek”
Oto ona, w sosie chińskim, słowa – Heine, ale nie ten od Mediny, ten drugi, a właściwie ten pierwszy.
Lorelei można odróżnić od flądry między innymi po falach loków blond.
Nie wiem, dlaczego tak smutno mi,
Smutek tak serce mi porze?
Czarowna pieśń zamierzchłych dni
W mej duszy zmilknąć nie może.
I szumi wiatr, zapada mrok
I cicho Renu mkną fale,
I widać gór urwistych szczyt
Odbity w rzeki krysztale.
Królowa róż z gwiaździstych niw
Siedzi na górze uroczej,
Złoty jej strój z oddali lśni,
Lśni złoty zwój jej warkoczy.
Grzebieniem z gwiazd czesze swój włos
I tęskną piosnkę zawodzi.
I dziwną moc ma pieśni dźwięk,
Jak dźwięk, co z niebios pochodzi.
Rybaka pierś tej pieśni ton
Dziwną tęsknotą przejmuje,
Nie baczy już na szczerby skał,
Tylko się w górę wpatruje.
Ach! lękam się, by rzeki toń
Rybaka nie pochwyciła.
Nieraz to już wśród Renu fal
Pieśń Lorelei uczyniła.
Każda rzeka ma swój niepowtarzalny czar. Tak wcześnie rano, a już Amerykę odkryłem 🙂
Danuśka,
masz to jak w banku 😆
A tak na marginesie. Moja Mama to młódka wśród rodzinnej starszyzny.
W drugi dzień świąt wujek Włodka skończy lat 99 a jego żona, w przedzień Wigiljii, 92 lata.
Wszyscy w formie, której każdemu należałoby życzyć.
Placku 🙂
Loreley
Guillaume Apollinaire
„W Bacharach czarownica była jasnowłosa
Co wszystkim dookoła śmierć z miłości niosła
Kiedy biskup ją kazała przywlec przed swój sąd
Dla przyczyny piękności uniewinnił ją
O piękna Loreley w której oczach klejnoty jaśnieją
Jakim gusła zawdzięczasz swoje czarodziejom
Jestem zmęczona życiem i moje oczy są przeklęte
Tych którzy w nie spojrzeli biskupie śmierć chwyciła w pęta
Moje oczy to są ognie nie drogie kamienie
Rzućcie rzućcie to czarnoksięstwo w prawdziwe płomienie
Sam płonę w twych płomieniach o piękna Loreley
Niechaj inny cię skaże Zaczarowałaś mnie
Biskupie ty się śmiejesz Poleć mnie Dziewicy
Pozwól mi umrzeć i niech Bóg cię łaską zaszczyca
Mój kochanek do krajów dalekich wyruszył
Już nic nie kocham Pozwól mi umrzeć
Moje serce tak boli będzie lepiej gdy skonam
Jeśli na siebie spojrzę to na pewno skonam
Moje serce tak boli, od kiedy nie wrócił
Moje serce tak boli od dnia gdy mnie porzucił
Biskup wezwał rycerzy trzech w kopie uzbrojonych
Prowadźcie do klasztoru kobietę szaloną
Idź Loro wariatko idź z okiem biegającym Loro
Będziesz mniszką na czarno i biało cię ubiorą
Potem się oddalili we czworo po drodze
Lora ich błaga jak gwiazdy jej oczy migocą
Rycerze pozwólcie mi wspiąć się na tę skałę wysoką
Żeby mogło raz jeszcze piękny mój zamek ogarnąć oko
Żebym raz jeszcze mogła rzekę swym okiem przemierzyć
Potem pójdę do klasztoru dla wdów i dla dziewic
Wysoko wiatr jej włosy poszarpane wieje
Rycerze krzyczeli Loreley Loreley
Tam na Renie łódeczka zbliża się nieduża
Mój kochanek jest na niej przywołuje ujrzał
Mój kochanek nadchodzi już sercem nie władam
Przechyliła się z brzegu i do Renu wpada
Bo w wodzie zobaczyła piękną Loreley
Włosy koloru słońca jej oczy jak Ren”
Przełożył
Jerzy Zagórski
Jagodo-czy rodzinna starszyzna jada pierogi Twojej Mamy ?
Jeśli tak,to przemyśl to jeszcze raz 🙂 Może rzeczywiście powinnaś je polubić 😉
No właśnie Asiu,farsz to najczęściej żaden problem.
Potrzebny tylko krasnoludek do wałkowania i lepienia 🙂
Jagodo – Pierogi=Długowieczność. Przemyśl to sobie 🙂
„Tak brzmi Małopolska! Teledysk nagrany w całości bez użycia instrumentów muzycznych (poza trąbką hejnalisty). Wykorzystaliśmy tylko to, co możesz zobaczyć i usłyszeć w Małopolsce.” 🙂 :
http://www.youtube.com/watch?v=jJjbIvkl4vQ
Adamczewski Express nach Osten już mknie, powinienem się ogolić. Prezenty, opowieści. Prezenty 🙂
Pada śnieg.
Kiedy polski prezydent podejmował kolacją Królową E.II, jednym z dań podstawowych był węgorz w sosie koperkowym – w domyśle, jako przykład kuchni polskiej. A guzik z pętelką; węgorz w sosie koperkowym jest daniem przyswojonym przez nas z kuchni niemieckiej. Trzeba przyznać, że przyswojonym z wielkim talentem zresztą i czasem modyfikowanym (sos musztardowy, sos kaparowy). Przywołane przez Gospodarza rolmopsy ( kulane psioki mojego Hiniutka) też sobie stamtąd importowaliśmy, a spytajcie Alicji, czy wyobraża sobie święta bez tego rarytasu. Wydaje mi się, że lepiej definiować kuchnie nie narodowo, a regionalnie. Mamy wszak kuchnię śródziemnomorską z lokalnymi odmianami, kuchnię atlantycką, północno – europejską wschodnioeuropejską i środkowo europejską. Jak zwał, tak zwał, a najważniejsze, że smaczne potrawy wędrują sobie spokojnie ponad granicami i wchodzą w skład naszego dorobku kulturalnego i kulturowego. Jakby nie patrzeć kuchnia Hindusa przytulonego przez Nemo i jej rodzinę jest mi zupełnie obca, a na talerz jakiegoś Frycka znad Szprewy mogę się zamienić bez nijakiej przykrości.
Danuśko, Placku, ja za pierogami przepadam. Nie lubię jedynie tych z kapustą i serem i ze słodkim serem.
Nasi Seniorzy mieli odmienne kuchnie. Mama typowo małopopolską. Włodka rodzina wielkopolską. Wujek urodził się w Hamburgu, pod pruskim zaborem, i z pewnością w dzieciństwie jadał sporo ryb.
To, co łączy ich wszystkich, to zamiłowanie do pracy w ogrodzie. Nadal to robią!
Dzień dobry 🙂
Nowy, jestem z Tobą.
Placku, jeden z nielicznych wierszy, jakie znam w oryginale (choć głośno nie ważyłabym się powiedzieć).
Asiu, tego nie znałam w żadnym, dziękuję 🙂
Dzisiaj panga. Tak, wiem, ale lubię i już 🙄
a ja nie Haneczko. i nikogo to juz nie zadziwi co naklepie, w koncu Nowy_m nie jestem. uwazam natomiast, ze zasadniczo nie powinno omijac sie sytuacji, podczas ktorych wlosy zaczynaja stawac debem. akceptuje toto. po czyms takim jest sie tylko bogatszym. nie wyobrazam sobie planety, gdzie siedem miliardow ludziny jest dzien w dzien grzeczna, wszyscy dobrze wychowani i od rana do wieczora glaskaja sie i przytulaja, a wieczorem przy toascie, utwiedzaja sie jeszcze raz: ja i ty, ty i ja, my jestesmy cacy, a tych ktorych Nowy nie wymienil sa beee.
zycie bez tych beee, byloby nudne jak flaki z olejem. podobnie zreszta jak zycie bez ryb z wod slonych
Mnie Nowy nie wymienił 😥
Czy już powinnam się rozgladać za ostrą brzytwą, mocnym sznurem, wiadomą miksturą? 😯
Czy może tradycyjnie, zejść ze starości? 🙄 😉
Na pamięć i po niemiecku umiem tylko „Króla olch” i wysoko sobie cenię. Wcale nie za romantyczny nastrój, wersyfikację i inne intelektualne smaczki tylko za to, że dzięki niemu przez 3 lata dostawałam mocną i pozytywną ocenę z niemieckiego – mimo totalnego nieuctwa. Już kiedyś o tym pisałam – język w mojej klasie nadobowiązkowy ale obowiązkowo trzeba było chodzić. Ot durna durnota – kazali, nie zapytali, to ja nie chcę. Za darmo, 4 lata, 2 x w tygodniu a Pyra zbuntowana i się nie uczy! Skądś jednak tę pozytywną ocenę na koniec trzeba było brać. Więc kiedy kiedyś dostałam 5 za wzorowe wyrecytowanie „Króla olch” (wiersze mi jakoś same wchodziły) a z językiem byłam osłuchana nieźle o z wymową kłopotów nie miałam – złapałam diabła za rogi. Przed każdą klasyfikacją zgłaszałam się z tym „Królem”… Do dzisiaj nie wyszłam ze zdumienia nad dobrym sercem naszej germanistki i własną głupotą.
jestem pewny Jagodo, ze na postawione pytania znajdziesz sama najtrafniejsza odpowiedz zanim zdazysz sie zastarzec.
ogonek zawijaj kiece, karta z ub. przyszla
Właśnie zauważyłam, że z opóźnieniem ukazał się wpis Evy 47 (9:43). Eva czyta blog i lubi nasze „plotkarskie komentarze” 🙂 Witaj Evo i dołącz do nas aktywnie 🙂
Dzięki Waszej poezji i „podróży po szynach z przygodami” wyruszam po małe zakupy.
Na obiad będzie rybka, jeszcze nie wiem jaka.
Ogonku 😉
http://teksty.org/zbigniew-zamachowski,dziad-i-baba,tekst-piosenki
Dzisiaj ryby takie jak śledź, pstrąg, łosoś czy karp należą do standardu coraz mniej mówiącego o kraju, w którym są serwowane.
W Niemczech natomiast radzę skosztować nieznanej w PL małej rybki o nazwie Felchen. Polska nazwa brzmiałaby „bodeńska szprotka”, ale nie brzmi. To mała rybka, głównie z Jeziora Bodeńskiego, świeżo wędzona. Ale jest problem: połowy spadają bo Jezioro jest za czyste. Brak fosfatów blokuje rozwój planktonu, pokarmu dla ryb. Dzisiaj Niemcy mają większy problem ze zbyt czystą wodą niż z zanieczyszczeniami. Tamto to już przeszłość.
Ciekawe, co Nemo na ten temat?
Pozdrawiam
Nie sądzę, żeby Nowy wymieniał wartościująco 😉
Ogonku, żadne tam TWA tylko świadomość, że Blog jest dobrem wspólnym, a o dobro należy dbać. Im bardziej wspólne, tym bardziej. Myślę priorytetowo. Czy ważniejsze, żeby był, z wadami, a jakże. Czy żeby zniknął, bo to i owo jest nienaprawialne. Sytuacje są i będą, bez soli i pieprzu się nie da i bardzo dobrze, tak ma być 😎 Tylko wiesz, byle nie przesolić i nie przepieprzyć, bo przełknąć trudno, a pluć nie wypada.
Nie ma też obowiązku jedzenia wszystkich potraw- nie smakuje mi, to poczekam na następne danie, albo przejdę na dietę, albo poposzczę 😉
No i jeszcze to, że wszyscy tutaj, na równych prawach, jesteśmy gośćmi Gospodarza. Z wyboru, nie z przymusu 🙂
W poczatkowych latch 1900, w Kolonii nad Renem mozna bylo znalezsc w podaniach o prace sluzacej adnotacje odnosnie wyzywienia „…nie kazdego dnia losos…”
Nad potokiem baby piorą…
Piorą od prawieków, rybimi kijankami 😉
Dobrze, że Piotrek już nie czyta, bo by pewnie dostał apopleksji od tych płaszczek, co w rzeczywistości są płastugami 🙄
Ale kakaja riaznica, co na talerzu 🙄
Drętwa, raja, manta czy flądra albo halibut, byle nie uciekło spod widelca i smakowało 🙂
Dzień dobry Blogu!
Napadało tego śniegu… 🙄
Rano odśnieżałam, a za mną robiła się gołoledź, teraz lekka odwilż, a już ciągnie następna śnieżyca i mróz.
Podobno dużo wypadków na drogach, w radiu komentują, że zima zaskoczyła… kierowców 😉 Odwykliśmy od śniegu w grudniu 🙄
Koleje brytyjskie coraz bardziej ekscentryczne 😆
Placku, dzięki za ten link. Pokażę wieczorem jednemu entuzjaście tego środka lokomocji.
Do kogo to, no do kogo? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=nbHzDieWkF8
No food, no love…
Placku / 10.28/ – czy drugi wers wiersza jest poprawny ? Co smutek robi sercu ? Ja zawsze miałam probkemy z romantykami.
Dziś byłam na hali rybnej i napatrzyłam się na ryby do syta. Myślę, że sporo ich pochodzi z róznych hodowli, na pewno pstrągi, łososie i wielka ilość karpi. Tanio można kupić tylko śledzie i flądry. Ja poprzestałam na skromnej wędzonej makreli. Na świąteczne zakupy jeszcze za wcześnie. Ale atmosferę nadchodzących świąt już czuć. Tylko śniegu jeszcze brak. Mimo to nie zazdroszczę Nemo. Obmyślam rybne menu na Wigilię, a będzie pewnie to co zwykle.
Jest tu moze jakis Mikolaj? Ja robie dzisiaj za takowego!
Toreb pelno czeka na wyniesienie do wozu, stroj stosowny (anglosaski standard) przygotowany, a ja oczekuje zmroku, aby sie wybrac do wnuczek. Zastanawiam sie, czy zabrac z soba rozge?
Tu jeszcze resztki sniegu z nocy, ale zaczyna znowu mrozic i jest atmosfera jak trza.
Krystyno,
myślę, że „porze” to takie starsze „męczy, dręczy…”
Wiersz przełożył ten pan
Przedwojenna szkoła.
Nemo 😆 jesteś niezastąpiona 😆 Zaraz zobaczyłam Gospodarza wpatrującego się z osłupieniem w talerz z płaszczką 😆 Duże literówki bywają równie zabawne jak małe 😆
Haneczko, 😉
wszystko lepsze niż drętwe flądry 😉
A może to tylko rybia depresja? 🙄
Moje ręce pachną świątecznie. Obieram ostatnie sycylijskie mandarynki z pomarańczowej skórki (tym specjalnym nożykiem do cest) na ostatnią porcję mandarynkowej marmelady. Mam jeszcze pomarańcze z tamtej okolicy i chyba też je przerobię w ten sam sposób. Do jedzenia na surowo trochę za kwaśne 🙁
Popełniam liczne literówki, piszę czasem dużymi literami i nadal jestem dufnie przekonana, że posługuję się poprawną polszczyzną. Natomiast siła wyższa, techniczna, jest dla mnie obcym i groźnym bóstwem. Specjalnie się tym nie przejmuję.
Ogonku – jak będę chciała pogadać o Heidegerze, to znajdę blog filozofów, a o innych, ważnych i poważnych kwestiach, mnóstwo forów tematycznych. Czytać umiem, pisać umiem, poglądy mam raczej skrystalizowane. Otóż na naszym blogu nie szukam wiedzy ścisłej, ani tajemnej, ani nie mam zamiaru zmieniać świata i bliźnich. To jest miejsce przyjazne dla wszystkich – nawet takich, którzy mają komarze kłójki pod palcami – byle nie próbowały robić kolejnej wielkiej rewolucji, nie obrażały współ gości (wszyscy jesteśmy gośćmi Piotra) i nie prowadziły wojny totalnej raz z tym, raz z owym.
Tak ten blog był kształtowany przez ponad 5 lat i oby taki pozostał – jako inspiracja do szukania źródłowych informacji, a nie gotowa ściąga dla leniwych.
Dzisiaj jest już 6 grudnia, Święty Mikołaj odwiedził tych, którzy wczoraj wyczyścili buty 😀 Aby wprowadzić Blog w świąteczny nastrój (wiem, że jeszcze jest na to czas, ale te chomiki są urocze 🙂 ) proponuję: http://www.youtube.com/watch?v=jGoW6157HPg
Jagódko! Dobrze, że jesteś, Przypomnij nam, proszę, przepis na Twoją genialną sałatkę z buraczkami. A mnie zaś przypomniałaś, pisząc o starszyźnie rodzinnej, że ja już jestem w mojej najstarszyzną…
Witam,
Firefox domyślnie ma włączone automatyczne sprawdzanie pisowni. Możesz sprawdzić tę funkcję z poziomu okna opcji:
Na górze okna Firefoksa widzimy, Plik, Edycja…..Narzędzia
naciśnij przycisk menu Narzędzia i wybierz Opcje.
Wybierz panel Zaawansowane.
Kliknij kartę Ogólne.
Zaznacz Sprawdzaj pisownię podczas wprowadzania tekstu.
Jakich przeglądarek używacie?
Nemo,
dziękuję za informację. Dzisiaj smutek serca mi nie porze.
Asiu 🙂
Z tego co pisze Pepegor wynika, że niemieckie zwyczaje mikołajkowe są trochę inne . U nas Mikołaje pojawiają się tego dnia w miejscach publicznych, natomiast w domu wystarczą prezenty. Domowe przebieranki mikołajowe mają miejsce dopiero w Wigilię, a i to nie wszędzie.
W niedzielę w Gdyni odbędzie się dziesiąty już zjazd Mikołajów na motocyklach.
http://www.trojmiasto.pl/mikolaje-na-motocyklach
Słońce, -1C, bezśnieżnie. Dopóki nie ma sniegu, zima jest nieważna.
Co prawda, kalendarzowa jeszcze nie nadeszła…
Nie ma świąt (jednych i drugich!) bez rolmopsów, to prawda. Już zamówiłam u panienek z Baltic Deli, żeby mi zostawiły 12 filetów, jak będzie dostawa śledzi na święta. Kiedyś nie zamówiłam i zostałam bez śledzi, panienki namówiły mnie na majtasy od Listnera, ale one już przyprawione i rolmopsy nie wyszły rewelacyjnie. Wszystkie marynaty kupne są dla mnie słodko-kwaśne, a ja lubię wytrawne, cukru tyle, żeby go nie było nawet czuć. Ma wzmagać smak, ale ma siedzieć cicho!
Dzisiaj nastawiłam buraki na zakwas. W przyszłym tygodniu chyba się wezmę za uszka i jak zwykle zamrożę w porcjach, bo jak robić, to w ilościach.
W tym roku święta u mnie. Dawno nie robiłam pasztetu i postanowiłam zapasztetować świątecznie i w ilościach, dam trochę dzieckom.
A z ryb marzy mi się świeżo złowiony szczupak lub okoń, niechby kilka lub kilkanaście, sama sprawię i rozprawię sie z tymi cholernymi łuskami…Niestety, nie przewiduję takiej formy mikołajowego prezentu 🙄
Seamonkey, yurek
p.s.Ja bym też była chętna na przepis na sałatkę z burakami.
A przy okazji robienia uszek zrobie też te pierogi z kapustą i twarogiem, tak na jeden obiad. Nigdy nie robię pierogów z mięsem i pierogów z serem. Kocham ruskie i zaraz po nich z kapuchą i grzybami.
Danuśka,
przypomnij, proszę, także Twój przepis na sałatkę z buraków.
Cichalu,
mówisz i masz:
Sałtka z buraczków – 4 porcje po ok. 300 kcal
– 5 małych buraczków (ok. 500 g)
– 2 twarde jabłka
– 2 czerwone cebule
– 100 g sera feta
– 50 g orzechów włoskich
– 3 łyżki oliwy z oliwek
– 3 łyżki octu balsamicznego
– 1 łyżka miodu
– sól, pieprz czarny mielony
Buraczki ugotować w lekko osolonej wodzie, ostudzić, obrać. Pokroić w półksiężyce, dodać jabłka, skropić octem balsamicznym. Cebule obrać, pokroić w talarki i sparzyć wrzątkiem. Ostudzoną cebulę dodać do buraków i jabłek, wymieszać z pokrojoną w kostkę fetą. Z oliwy i miodu przygotować sos, doprawiając do smaku solą i pieprzem. Polać sałatkę sosem i posypać rozdrobnionymi orzechami.
Smacznego 🙂
Przepis mówi o 4 porcjach, ale ta ilość sałatki wystarcza dla więcej niż czterech osób. Sałatka z reguły smakuje wszystkim gościom. Smakowała też Cichalom i Berlińczykom.
Ewie smakowała też sałatka z cykorii. Może przepis przyda się komuś w okresie świątecznym.
Sałatka z cykorii i sera feta – 6 porcji po ok. 190 kcal
– 3 średnie cykorie
– 2 kiszone ogórki
– 1 mały słoiczek zielonych oliwek
– 1 mały słoiczek kaparów
– 100 g sera feta
– 4 łyżki oliwy
– 2 ząbki czosnku
– 1/4 cytryny
– sól ziołowa do smaku
Cykorię umyć i pokroić w grube paski. Ogórki obrać i pokroić w kostkę. Oliwki, kapary i fetę odsączyć z zalewy. Ser pokroić w kostki. Wszystkie składniki wymieszać. Z oliwy, soku z cytryny, soli ziołowej i czosnku przeciśniętego przez praskę zrobić sos i polać nim sałatkę.
Pychota 🙂
Dorotalowi i Dagny też smakowało.
Niemce, Niemce, a Kraj Nadwiślański?
Jesiotry to prahistoria (finisz w latach 1960tych), ale gdzież są niegdysiejsze łososie i trocie ciągnące do Dunajców i Sanów („Łososie suche, dunajeckie”)? Też ścieki i tama w W. się im „przysłużyły”. Pozostaje Pomorze jeno. A owe certy tak licznie w sieci brane? A pstrągi, od których gotowało się aż w potokach? Albo węgorze, niekoniecznie złote? Ej, rozczarowuje nas epoka importowymi tilapiami…
Jagodo – bardzo smaczne sałatki, ta buraczkowa szczególnie. Cykorię lubię jadać oddzielając listki, na które nabieram małe porcje twarożku czosnkowego 🙂
Jagusiu! Będziesz smacznie wspominana przy stole!
Spisałam obie sałatki. Z cykorii robię często uproszczoną sałatkę tylko z orzechami włoskimi. Cykoria pokrojona w krążki, orzechy niezbyt pokruszone, sok z cytryny i oliwa, sól i pieprz do smaku.
W tym miesiącu dyżurną trucizną, która ci skróci życie, jest ryż.
A Chińczyki i tak trzymają się mocno 😯
http://zdrowie.onet.pl/newsy/badania-szokuja-ziarna-ryzu-zawieraja-grozna-truci,1,5321950,artykul.html
Dzięki za przepisy, za pamięci powklejam już natychmiast.
Krystyno-super pomysł z tymi Mikołajami na motocyklach 🙂
Mnie też bardzo podoba się ta buraczkowa sałatka Jagody.
Co do buraczków rodem z nad Loary to na półmisku układamy
osobno-pokrojone w kostkę:
rzeczone ugotowane buraczki,jajka na twardo oraz ziemniaki.
Całość dekorujemy i jednocześnie wzmacniamy smakowo filetami anchois.W miseczce podajemy sos musztardowy(oliwa,ocet winny,musztarda z Dijon).Każdy nałożywszy sobie wszystkie składniki sałatki doprawia wedle uznania sosem i miesza całość na swoim talerzu.
O dokładne ilości mnie nie pytajcie,zawsze robimy tę przystawkę
„na oko”.Ogólnie chodzi o to,by wszystkich składników było mniej więcej tyle samo,a anchois 2-3 na osobę.
Z racji zbliżających się Świąt w telewizji francuskiej stale opowiadają
o ostrygach i szampanach 😀
Dystans wydłuża życie 😉
Dystans wydłuża życie 😎
Co za łotr!
Znowu Łotr pożera wpisy
Poznać – św Mikołaj 6 grudnia – tylko słodycze, owoce, drobiazgi do czystego buta
Gwiazdor – 24.grudnia – prezenty. Nie ma nic wspólnego ze świętym, prócz stroju niby – biskupiego.
W naszej telewizji natomiast, od pewnego czasu podaja przepisy oszczednosciowe; jak mianowicie przygotowac obiad dla 4 osob za $10.
Jeszcze kilka lat temu pokazywano np. jak robic piekne kanapki wycinajac na srodku serduszo, reszte wyrzucajac… Mnie to bardzo bulwersowalo.
Nie sa tez lansowane ostrygi, szampany i temu podobne. Widac zaciskanie pasa…
A teraz o pierogach jeszcze. Otoz namawiam Panie, aby do ciasta na pierogi koniecznie dodac 3-4 lyzki oleju i koniecznie, ale to koniecznie – duza lyche kwasnej smietany. Oczywiscie jajko i goraca wode do konsystencji. Tak robia swoje rewelacyjnie, delikatne, mieciutkie i nie rozklejajace sie pierogi ukrainki /tutaj przy prawoslawnym kosciele/.
Pyro, adres!
Ja robię mięciutkie, świetnie zlepiąjące się ciasto z mąki, jednego rozbełtanego jaja i powolutku wlewam wrzatek, wyrabiając widelcem (a potem wiadomo, zagnieść, rozwałkować 🙄 ).
Słyszałam o dodaniu łyżki-dwóch oleju, ale o śmietanie nie. Zaeksperymentuję, co mi szkodzi.
Alicjo, polecam. Odkad dodaje smietane sa duzo, duzo lepsze.
Mikolaj przychodzil osobiscie 6 grudnia, majac z soba zgrzebny, przepastny wor i rozge, a nierzadko w asyscie diabla, co grzechotal lancuchem.
Dzieciom dostwawale sie wtedy w zaleznosci od „zaslug”, a Mikolaj byl swietnie poinformowany. Malym dzieciom dawal Mikolaj zwykle spokoj, ale starsze…
Zwykle wieczor udobruchal wszystkie dzieci, bo w worze dla kazdego cos bylo.
A w Wigilie przychodzilo Dzieciatko z darami – calkiem niespektakularnie.
Zabralem rozge i ja.
Mala sie mnie jednak nie bala i nie plakala, patrzyla raczej z niedowierzaniem, bo ten glos! W pamieci mam i ja mojego pierwszego Mikolaja, gdzie zaraz rozpoznalem kolege starszego brata.
W koncu, jak otworzylem torbe z podarunkami, pozowale ze mna do zdjecia i kazala sie nosic.
Chyba mnie poznala.
U mnie w najdalszym dzieciństwie przychodził przebrany za Mikołaja pan Kazimierz D. Był bardzo „prawdziwy”, z rózgą i tak dalej, broda z waty jak trza, wypytywał o zachowanie, i czy grzeczne byłyśmy dzieciątka. Potem szedł sobie, a za kilka minut zjawiał się pan Kazimierz „w cywilu” i zasiadał z rodzicami do dzbana wina z dzikiej róży. Przez dwa-trzy lata wierzyłyśmy, że to Mikołaj najprawdziwszy, ale potem naszły nas wątpliwości, no i ten znajomy jakby głos…
Ale udawałyśmy, że wierzymy i boimy się rózgi 😉
Może ktoś nakarmi ŁOtra? Bo nie puszcza łotr.
Niech pości, zaraza! 👿
Jak się poprawi, może coś dobrego podrzucimy 😉
Te jego zaparcia bywają o róznych porach, teraz powyższe musiałam wrzucić 3 razy, żeby wreszcie wskoczyło (tekst zostaje, tylko Łoter narzeka na kapcia i kod musze powtarzać aż do skutku).
Wszystkie inne wpisy – za pierwszym razem.
Kapryśny jakiś 🙄
Kod wpisuję już po napisaniu tekstu, tuż przed wysłaniem.
dzien dobry,
Wszystkich niewymienionych bardzo przepraszam, ale nie chce juz drazyc tematu.
Spotkajmy sie przy czyms weselszym.
Dzisiaj musialem odwiedzic City, chyba sie wybiore tam znowu w sobote lub niedziele, tylko po to, by zrobic kilka fotek swiatecznych dekoracji zmieniajacych atmosfere tego miasta. Wiem, wiem – komercja. Tez uwazam, ze swieta zamienily sie w Dzien Mikolaja, Gwiazdora… i coraz mniej ludzi pamieta, o co w tych swietach chrzescianom chodzi.
Nowy Jork zmienia szate, i cokolwiek ktos mowilby o Stanach i Amerykanach, to musi powiedziec, ze to miasto ma dusze i zyje wartkim, ciekawym, intensywnym zyciem.
Dobranoc 🙂