Smakowity koniec tygodnia
Miniony tydzień był wyjątkowo smakowity. O niektórych wydarzeniach już pisałem a o innych będę opowiadał w najbliższych dniach. Dziś chciałbym zrelacjonować dwa wydarzenia z pogranicza kuchni i kultury.
W Warszawie (a także w Poznaniu i Gdyni) odbyła się czwarta edycja „Kuchnia+ food fest” czyli przegląd filmów kulinarnych z całego świata. Tak jak w latach ubiegłych projekcjom towarzyszyły spotkania z twórcami, bohaterami filmów a także kiermasz produktów spożywczych cieszących się poparciem Slow Food, warsztaty kulinarne dla dzieci, kiermasze książek.
Przegląd był nadzwyczaj udany a – moim zdaniem – największą jego zaletą był fakt rozszerzenia imprezy na dwa kolejne miasta. Już nie tylko mieszkańcy Warszawy mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu pokazującym, że gotowanie jest prawdziwą sztuką. Wszystkie filmy przeglądu można będzie obejrzeć w kanale Kuchnia+. Tyle tylko, że trzeba pilnie śledzić programy drukowane w gazetach.
Z obejrzanych obrazów poleciłbym najbardziej dwa, które na mnie wywarły największe wrażenie. Zarówno ich tematy jak i świetny warsztat filmowy. Pierwszy to „Niebo w gębie” francuski film w reżyserii Christiana Vincent oparty na biografii Daniele Mazet-Delpeuch – wspaniałej kobiety z Dordonii, która w niespodziewany dla siebie sposób została osobistą kucharką prezydenta Mitteranda. Przez dwa lata gotowała w Pałacu Elizejskim dania dawnej często zapomnianej już francuskiej kuchni domowej ku radości i zadowoleniu prezydenta Francji i wąskiego grona jego gości. Przez cały ten czas, w gęstniejącej atmosferze niechęci a nawet nienawiści, walczyła o swoją zawodową niezależność z kucharzami Pałacu Elizejskiego, którzy poczuli się urażeni w swych zawodowych ambicjach. Załogę kuchni pałacowej stanowili sami mężczyźni, przedstawiciele francuskiej Marynarki Wojennej. Po dwóch latach wojen podjazdowych gospodyni z Dordonii poddała się. A na kurację skołatanych nerwów udała się na Antarktydę, gdzie przez kolejne 14 miesięcy gotowała dla francuskich polarników.
Gościem tej projekcji była sama bohaterka filmu. Daniele Mazet-Delpeuch okazała się równie sympatyczna, inteligentna i dowcipna jak jej ekranowe wcielenie grane przez Catherine Frot. Rozmowa z Daniele trwała niemal tyle czasu jak projekcja dzieła.
Drugi film godny szczególnej uwagi – co znając moje uwielbienie dla wina nikogo nie zdziwi – to obraz reż. Giuli Graglia „Natura, kobiety i wino”. To dzieło dokumentalne czyli portret czterech fascynujących kobiet, które przebojem wdarły się do świata winiarzy zdominowanego i to od stuleci przez mężczyzn. Dora Forsoni z Toskanii, Nicoletta Bocca z Piemontu, Elisabetta Foradori z Alto Adige i Arianna Occhipinti z Sycylii robią swoje wina niejako pod prąd głównych trendów współczesnego winiarstwa. Bez nawozów sztucznych, bez pestycydów czyli metodami jak najbardziej naturalnymi. A mimo to – choć chce się powiedzieć, że właśnie dlatego – zdobyły rynek. Oglądanie zwykłych dni w ich winnicach jest pasjonujące. A same bohaterki pokazane podczas ciężkiej fizycznej pracy zarażają swoją pasją widzów, którzy nabierają ochoty na spróbowanie ich win. Podobno jest to możliwe. Są importerzy sprowadzający wina Foradori i Occhipinti. Wybieram się więc na poszukiwania, by wypić za zdrowie wszystkich czterech dzielnych Włoszek.
Konkurencyjną imprezą dla festiwalu filmowego były doroczne Dni Herbaty. Przez dwa dni w dwóch stołecznych lokalach: „T-barze” i mieszczącym się po przeciwnej stronie ulicy Szpitalnej barze o niezbyt odpowiedniej w tej branży nazwie – „Pies czy Suka” odbywały się herbaciane wystawy fotografii, malarstwa, koncerty jazzowe i muzyki pop, gotowanie połączone z degustacją dań opartych na herbacie (Stefan Lanz ze Szwajcarii), spotkania z herbacianymi fachowcami opowiadającymi o nowych produktach a także o historii tego napoju. Głównymi gośćmi Dni byli – dobrze znani już herbaciarzom w Polsce – Merill i Dilhan Fernando ze Sri Lanki. Prowadzili oni warsztaty degustacyjne przy okazji premiery tegorocznych zbiorów Uva Seasonal Flush czyli wspaniałej herbaty z Cejlonu.
Rozdarty między imprezami festiwalowymi a herbacianymi dopiero w niedzielę wieczorem uspokoiłem skołatane nerwy odwiedzając Królikarnię, gdzie – też polecam mimo, że to pokarm wyłącznie dla ducha – obejrzałem bardzo interesującą wystawę prac Sary Lipskiej (1882 – 1973), partnerki Xawerego Dunikowskiego, przyjaciółki Antoniego Cierplikowskiego, Diagilewa i Lifara wybitej polskiej malarki, scenografki i projektantki kostiumów, działającej w Paryżu. To pierwsza ekspozycja jej dzieł w Polsce.
Komentarze
wystawa Sary Lipskiej trwa dalej tojest szansa by póść ….
bardzo intensywny weekend Piotrze ale pewnie bardzo miły …
dla łasuchów trochę inny przysmak …
http://wegeprzepis.blox.pl/2012/10/Krem-czekoladowy-z-awokado-130170190-kcal.html
Mitterrand – Les Saveurs du Palais
za szybko wysłałam i błędy ..
ślicznie jest za oknem ale zimno ..
dla fanów dyni … ja tylko pestki lubię …
http://wegetarianka.blox.pl/2012/10/CHIPSY-Z-DYNI.html
A teraz wyobraźcie sobie reakcję polskich polityków na taką humoreskę. A jakby jeszcze Dziadek schodził z portretu….
Potrzebuję pomocy edukacyjnej – Młodsza kupiła za niewielkie pieniądze na wyprzedaży, urodziwą i elegancką patelnię z wyściółką marmurową. Przypuszczam po dokładnych oględzinach, że to pokrywa spiekana z okruszkami skały. Nieco droższa od ceramicznych, z dobrą pokrywą i za 1/3 normalnej ceny. Trafiła na Sycylii na sklep z wyposażeniem kuchennym, w którym dostała oczopląsu – przecenione było wszystko, a śliczne, a przydatne… Kupiła patelnię, a ze względów przewozowych zlekceważyła opakowania. I teraz nie wiem – jak przygotować tę patelnię do pierwszego użycia? Różnie się przecież postępuje – żeliwne trzeba wyżarzyć, teflonowe wygotować itp. Co z tą piękną? Wie ktoś?
Nb Lena potem szukała tego sklepu i nie mogła na niego trafić (nie mogły szwendać się razem, tylko kolejno i teraz Matrosy patelni nie mają)
Dzień dobry Blogu!
Słoneczko, śniegi topnieją, w cieniu +1.
Pyro,
używać jak teflonowej. Tam nie ma marmuru, chociaż tak wygląda. To tylko taki wzorek. Przypuszczam, że to produkt pochodzenia azjatyckiego (Chiny, Korea, Tajwan, Japonia)
Umyć gorącą wodą, przetrzeć oliwą i już.
Czy ta patelnia tak wygląda?
W Przybliżeniu, tak. Barwę ma czarną, słoniową i te okruszki jak mika – błyszczące. Cena stała 136 euro.
Pyro,
zobacz na odwrotnej stronie, czy podana jest marka produktu i jakieś inne informacje np. Made in…
Nemo – f-ma Bergner, rączka z silikonu, napisane, że brytfanna 28 cm
OK, Pyro,
właśnie taką znalazłam
W internecie 25 euro, ale bez pokrywki
Ta marmurkowa powłoka jest podobno ceramiczna.
Z pokrywką nieco drożej
Lena może sobie zamówić.
O, popatrz – w internecie taniej, niż uszczęśliwiona Ania zapłaciła po przecenie. Jak to należy jednak zachować dystans przy zakupie. Nic jej nie powiem, niech się cieszy. Zdziwiła nas natomiast cena migdałów i fig na arabskim rynku – ceny są identyczne, jak w Polsce (torba kilogramowa migdałów – 16 euro) Kupiła troszkę ( tak do 0,5 kg) po prostu z życzliwości dla sprzedawców. U nas zdarza się, że można nawet kupić migdały (w promocji świątecznej) za mniej niż 3 złote, przy pzeciętnej cenie ok 4,5/10 dkg
Bergner to potentat w dziedzinie kuchennego wyposażenia Importuje z Azji do wielu krajów Europy, ma wystawy w Hong Kongu, Moskwie i na Ukrainie, „showroom” w Honkkongu i Chinach…
Temat patelni mnie także zainteresował, bo już koniecznie powinnam wymienić największą patelnię. Taką jak ta na zdjęciu ma moja synowa; świetnie się na niej smaży, ale jest bardzo ciężka. I to, przy wszystkich zaletach, jest niestety minusem. I tak się zastanawiam nad zakupem…
Słoneczko świeci, a mnie zimno i smutno czemuś 🙄
Odwiedziła mnie Pani Olga. Pamiętacie jej usilne poszukiwania ukochanego z roku 1957? Po bodajże 2 latach poszukiwań przyszła wiadomość z PCK. Poszukiwany Pan Czesio nie żyje od lipca 1999 roku 🙁
Przykro, ale nadzieje zostały rozwiane ostatecznie…
Obiecałam jej napisać jutro podziękowanie ludziom z PCK za wysiłek włożony w poszukiwania.
A swoją drogą, 2 lata na ustalenie, czy ktoś żyje lub nie…
Przecież nie zginął na wojnie 🙄
Ja cenię sobie włoską Lagostinę – mam trzy różnej wielkości patelnie, długo służą.
Najbliższy dla Ciebie punkt sprzedaży to chyba Gdańsk.
http://www.lagostina.pl/shop/
Krystyno – ta patelnia nie jest wcale taka ciężka , daleko jej do mojej żeliwnej, chociaż cięższa, niż teflonowa.
krzyż zostaje krzyżem (nawet czerwony)
W tegorocznym teście tutejszej organizacji konsumenckiej ocenę bardzo dobrą otrzymały dwie patelnie:
włoska Mepra fantasia (ca 60 sFr, w Anglii niecałych 13 funtów) oraz niemiecka WMF CeraDur Profi (w internecie 66-108 euro, u nas 198 Fr)
Oceny dobre: Kuhn Rikon (dwa modele), Migros (Titan), Coop (Cucina), Demeyere (Ecoglide), Ikea (365+) – ca 30 Fr. jedna z najtańszych w teście.
Lekie patelnie mają na ogół cienkie dno i szybciej się zużywają (schodzi z nich powłoka).
Nie mam już złudzeń – patelnią na całe życie jest taka żeliwna, kuta przez Cygana. Po dwóch – trzech latach wygląda, jakby przeżyła Potop i pożogę, a służy wiernie, latami. Wszystkie inne wykańczam w ciągu kilku lat (najdłużej jak dotąd – 8)
Pyro,
jeżeli kuta przez Cygana, to żelazna. Z żeliwa może być odlewana i szlifowana. Mam oba rodzaje. Ta cygańska ma niestety krzywe dno i już jej na płycie ceramicznej nie użyję, ale w piecu – jak najbardziej.
Słoneczko grzeje przez szyby, asfalt już suchy, a w radiu mówią, że jeszcze nigdy od czasu pomiarów (1931) nie spadło w Bernie tyle śniegu (12 cm) w październiku.
Moja teściowa udała się dziś na tygodniowe pluskanie w termach Abano w okolicach Padwy, zazdroszczę jej tego ciepła i siarkowego aromatu 🙄
A jak tam wrażenia krajoznawcze z Sycylii i okolicy? Czy Młodsza zdążyła już coś opowiedzieć? Zadowolona z pogody i wulkanów? Udało się zajrzeć do kraterów?
Dokonałam epokowego wynalazku 😎
Miałam niedojrzałą dynię Muscade de Provence, białą w środku (dojrzała jest pomarańczowa) i nie wiedziałam, skompostować czy jest jadalna? W ramach eksperymentu postanowiłam ją ugotować i sprawdzić. Po ugotowaniu smakowała jak dynia, więc dodałam jeszcze cztery boskoopy (na pół kilo dyni), sok z cytryny, cynamon i odrobinę utartego imbiru oraz cukier do smaku. Wyszła super marmolada. Teraz się studzi, zaraz dam ją na kruche ciasto i upiekę placek 😉
Wczoraj ponad 1000km w 9,5 godz. Z przystankami. W górach piękny śnieg. Przeczytam jutro do tyłu.
Do tyłu, ale serdeczny, jest toast dla Tadzinka! Malbec, naturlich (kropeczki)
Skoro do teflonu się nic nie przykleja, to jak przyklejono teflon do patelni?
Droga
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/29Pazdziernika2012#slideshow/5804753144738529282
Proszę na mnie nie krzyczeć!
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/29Pazdziernika2012#slideshow/5804752126632026530
a href=”http://www.discovery.com/area/skinnyon/skinnyon970606/skinny1.html”>Dla Yurka 😉
Dla Yurka jeszcze raz 😉
Nemo, dzięki.
U nas deszczno, temp. 11°C, lekki wiaterek, nuda aż strach się bać. Wszystko zamknięte oprócz sklepów, ale i te zamkną wieczorem. O jeszcze jedno, około 10% paliwo spadło.
Dwóch linków nielzja.
http://www.nhc.noaa.gov/
To po jednym!
http://google.org/crisismap/sandy-2012
Nemo – Młodsza się w Sycylii zakochała Natrzaskała od metra różnych faz erozji bazaltów, zajmowania świeżych zwietrzelin przez roślinność ruderalną, wąwozów, drzew, których nazw nie znała (drzewo, piękne, duże, czerwone kwiaty i wielki owoc wyglądający, jak łuszczyna z orzechami). Równie wiele detali architektonicznych, ze szczególnym uwzględnieniem „warstwy” arabskiej w budowlach świetnej, współczesnej dekoracji budynków ceramicznymi , malowanymi tabliczkami. Kolor wody, wyspy Liparyjskie na horyzoncie, korony amfiteatrów – jednym słowem czysty zachwyt i równie wielka wścieklica, że z braku środków pozwala się popadać w ruinę prześwietnym pałacom patrycjuszowskim w Palermo. Do kraterów zaglądała, chociaż był to jedyny dzień z gęstą mgłą. Zadowolona z wycieczki bardzo, chociaż droga mordercza. Przydałby się jednak samolot (albo latający dywan).
Cichalu – czy ten wielki koncert, który lada dzień poprowadzisz ktoś nagrywa? Gdzie będzie można obejrzeć?
Zgago byłaś na Wielkim Otwarciu katowickiego dworca? …
Już księżyc wzeszedł… a ja mam jakieś omamy 🙁 Widzę komentarze, a po chwili – nie ma, zniknęło, przepadło 😯
Jolinku, nie byłam – od dziecka nie cierpię tłumów. Poza tym jestem wściekła na PKP, bo nie zaznaczyli w umowie, że trzeba też odnowić wejście na dworzec od strony południowej. 👿 Okazało się także, że dworzec autobusowy w podziemiu ….. nie pomieści wszystkich tych linii, które mieściły się spokojnie na „starym” placu pod dworcem. Tym sposobem ludzie nadal będą ganiać po całym kwartale śródmiejskim, żeby znaleźć przystanek, gdzie będą przystawać autobusy pożądanej linii.
Nie wspomnę już, że wejście do nowego dworca ledwo się wychyla zza budowanej galerii – koszmaru. 🙁 🙁
Za to jutro ma znów zajrzeć Słońce i tym się pocieszam. 😀
Jeszcze ciepłe
Osobisty nie rozpoznał, że to z dynią 😉
Jak mu powiedziałam, z czego to ciasto i nadzienie do niego, skonstatował:
Aha. Aby mieć dobre ciasto, należy wziąć nadpsutą, niedojrzałą dynię i skwaśniałą śmietanę z Gruyeres (double creme)…
🙄 😉
nemo niektórzy mają zakaz wstępu za złe zachowanie .. czasami się przemkną pod innym nickiem ale zostają cofnięci … no ale są też pomyłki moderatorów … a kto zniknął? ..
Alicja
Zgago a już myślałam, że nam zdasz relację .. ale rozumiem brak entuzjazmu po tym opisie sytuacji ..
pełnia Księżyca i ciasto pięknościowe …
a to chyba za linka .. kiedyś yurka z linkiem skasowali i do tej pory nie wiem dlaczego …
Wiem, 2 linki w jednym, bosze, ale przestępstwo. Tak w ogóle, to trzeba się naumieć tego bloga. Autobusy nie jeżdżą, knajpki otwierają.
Paliwo spadło, bo nikt nie chce jeździć 😉
Ja oglądam od czasu do czasu na tym:
http://www.accuweather.com/en/us/national/weather-radar?play=1
U nas też 10C, ale jakiś zimny ten wiatr. Pogoda kapuśniakowa albo krupnikowa. Zwłaszcza dla zaciętych rowerzystów!
yurek wtedy był jeden link do piosenki sympatycznej i też znikł wpis …
Hallo Nemo, czy ten talerz masz jeszcze z domu rodzinnego, czy dostales taka porcelane od kogos juz w krainie gor?
Hej Doroto!
Ten biały talerzyk ze złotym brzeżkiem?
To jest stara(wa) porcelana od mojej teściowej. Powiedziałam kiedyś, że mi się podobają te deserowe talerzyki, to mi je dała, bo sobie i tak kupiła nowoczesne 😉
Jolinku, nie trafiłem w gust moderatora, w NJ już mają wodę do kolan, nie dobrze cukier w kostkach się rozpuści.
…je ja tez lubie, spotykam ja wlasnie u generacji tesciowo-babcinej tutaj w Brandenburgii ale i tez na bylych terenach niemieckich w Polsce. Eska tez taka ma po jej Mamie, tzn. miala ale „postawila” czesc zastawy tuz obok zmywarki czyli w powietrzu i uzyskala w efekcie koncowym szczerby
Nie moja, a Piekielnego Piotrusia o patelni opinia
Placku, 😆
Mam taką patelnię i nawet taki tłuczek 😉
Na kolację zupa dyniowa, sałata endywia z rzodkiewką (wielkie ilości do zutylizowania), makaron z serem.
Zgago,
Nie żartuj 😡 Skąd te wieści?
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2012/10/29/smakowity-koniec-tygodnia/#comment-326794
„Zielona gęś” przypomniała mi szczeniackie dowcipy moich kolegów (13-14 wiosen i może z rok później) na obozach i koloniach . Wieczór pytań:
Co to jest? Pod brzuchem czarne, pod jajami tłuste?
I tłusty chichot na widok spłonionych panienek. I wreszcie tryumfalny okrzyk „Patelnia”
Z tej samej serii :Co to jest – ma trzy nogi i wisi na ścianie?
Odpowiedź brzmiała – fortepian. A na zdumione okrzyki, była pańska, męska pogarda :
A co Cię obchodzi, jak ja sobie pokój umebluję!
Jezusinku! Ile ja głupot pamiętam!
Jeżeli kij ma 2 końce to gdzie ma początek?
Yurek, w środku 😉
Dlaczego nie ma takich tytułów w gazetach „Wróżka wygrała w Totka”?
in memoriam hans werner henze
ostatnie słowa : ” jest mi niedobrze…”
siada i umiera
tak odchodzi „bezlitosny wiek”
Na temat zniknięcia (Jolinkek pytała) odpowiedź:
nemo
29 października o godz. 18:01
Alicja
Przejrzałam do tyłu i nic nie widzę, tkwię w miejscu. Omamy? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=nwVfci-YtMM
To chyba nie moderator, tylko komputrom się kiełbasi czasami , Łoter jest na kacu albo się przejadł, albo zwyczajnie miesza w garach!
henze i „szalony” spotykaja sie przypadkowo „u greka”
(restauracja przy filharmonii berlinskiej(west), gdzie w latach siedemdziesiatych u.s. stolowalo sie czasami trzech dyrygentowi i tuzin kompozytorow na raz, nie mowiac o orkiestrze)
-ist dieser platz frei?
-aber natürlich, herr henze
-danke,ahm, wie geht`s herr penderecki?
– sie erlauben – szalonek –
-ah, ihr polen, man kann euch kaum auseinanderhalten…
Ewo, z lokalnej prasy.
Ojojoj…. 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12760698,Dramat_zaglowca__Bounty____zatonal_u_wybrzezy_USA_.html
Ach mieć miedź!
Ja mieć już dwa miedziane francuskie garnki. Jabłka na szarlotkę w miedzianym gotowane nie ciemnieją. W stalowym gotowane dużo ciemniejsze. Jak przywiozłem do domu, ciemne zaśniedziałe mało apetyczne były. Wystarczyło przetrzeć octem z solą a świecą się jak te na obrazku.
http://www.e-dehillerin.fr/cuivre-etame-extra-fort.php
Nemo – Czy posiadasz patelnię do grillowania Salento WhiteStone firmy Ballarini, patelnię bez której życie jest fata morganą? 🙂
(ulubiona patelnia spadkobierców Mitterranda i Omama Shriffa)
Carla Bruni, patelnie i wina
L ustigAmi Ludu Gotującwego – Mitterrand czy Carla Bruni?
Od siebie dodam, że nawet prezent z używanej miedzi może Marka ucieszyć 🙂
Nowa tytanowata patelnia i miedzany garnek Jerzego IV dla Marka!
Święty Marcin już swoje hasło 🙂
Takiej kolekcji nie mam, ale od czegoś trzeba zacząć. Na razie sztuk dwie z czego jedna w częstym użyciu :
https://picasaweb.google.com/100318348417210807170/0785?authkey=Gv1sRgCK3Pyo2Q1L_WdQ#slideshow/5804836772744363698
Odezwała się moja nieopanowana słabość do skorup i naczyń. Dobrze jednak, że tych cudeniek nie mam. Gdyby jednak ktoś wpadł na pomysł prezentu, to dziękuję, nie chcę (chyba, że razem z kimś mocnym do szorowania skłonnym).
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/93356/31d679652f63ac1afec4174389bfedb7/
Placka żona musi pracować w muzeum, bo normalny chłop to sam z siebie takich informacji muzealnych znaleźć nie potrafi 🙂 A może Placek sam jest eksponatem? Zasługuje w pełni. A zapomniałem się pochwalić , że ta pani co to ją Placek pokazał we filmie z patelniami to do mojej koleżanki, wraz z osobistym mężem wpadają na herbatkę i na ploteczki.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/17206:2/
Wiecie co, niema wiatru, deszcz nie pada, Sandy chiba odpuściła na ten moment. Żaglowcowi życzę najlepszego, podryfuje i sru do roboty, chyba że zatonie. Szkoda go by było.
Pyro moja słabość do skorup pozwala mi ćwiczyć tężyznę fizyczną, bo rondelek waży z pięć kilo.
Yurek, życzę, żeby Sandy Ci odpuściła na dobre, ale donosili , że Filadelfia na być w oku cyklonu 🙁
Marku – Zapomniałeś się pochwalić. Karygodne. Za karę modyfikuję hasło. Patelnia nowa adieu. Hello stara patelnio 🙂
Małgosiu, jak ma zeza, na to liczę.
Marku – przecież zgłaszałam zapotrzebowanie na mocarza garnkowego, albo nici z miłości. Szalenie mi imponuje przerzucanie naleśników na patelni i mieszanie ruchami patelni – jak tamten pan. Już widzę oczami wyobraźni, jak zbieram te roladki czy krewetki z podłogi w całej kuchni.
Cisza bezruch, tylko karetka na sygnale.
Deszczyk pada wiatru nie ma. Bać się?
Yurek – tylko głupcy lekceważą naturę. Nie tyle bać się, co zabezpieczyć na ile się da. W razie czego wpadnij na rosół do Pyry.
Sandy
Pyro dzięki, nie da rady, rosołek z kluseczkami? Z naturą to jej jak ona mnie, lubimy się.
Plackowi należy się pomnik. Za całokształt i za krzewienie.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2012-10-29.html
Yurek zawsze może być gorzej:
http://www.youtube.com/watch?v=bhGWWY1nCWw&feature=relmfu
Wiatru niema deszcz nie ma
http://fm.tuba.pl/player?id=21886&type=0&checkout=8140746
Nie moja muza, pomyłka!!!
Wiecie jak to jest czekając na najgorsze? Samemu.
Yurku,
poczekam chwilę z Tobą. Raźniej Ci?
Podglądam sytuację w Bostonie, przyjaciel ma webcam w oknie na ulicę. Widać deszcz i lekko poruszające się gałęzie drzewa…
3 miliony ludzi bez prądu…
Jak widzę te druty nad ulicą w dużym mieście, jak w jakimś Bombaju lub Mombasie 🙄
@pyra:
27 października o godz. 18:27 + 28/10:12
za malutkie grzeszki kara pani bozia od razu…
dzień dobry …
yurek myślami jesteśmy ciągle z Tobą … pisz jak możesz co u Ciebie ..
Marek kuchnię masz wyposażoną jak prawdziwa gospodyni … 🙂
O… pyszności, zaiste! 😀
A mój koniec tygodnia zaczął się już w czwartkowe południe i był tak smakowity, że wręcz brakło czasoprzestrzennych mocy przerobowych by opowiedzieć o smakołykach* drażniących kubki smakowe z okolicami!… 😉 😀
_____
*choć było ich trochę… niektóre przeze mnie samą spreparowane 😀
Można też na skróty… 😀
Pozdrowienia dla Nowego i Bliskich oraz dla wszystkich zmagających się z żywiołami…