Idę na ryby
Teraz będzie jak u Fredry. Znacie tę historyjkę? Tak? No to posłuchajcie (poczytajcie)!
W tradycyjnej kuchni polskiej ryby obok znakomitych mięs i zup zajmują poczesne miejsce. Nawet niechętni polskiej kuchni Francuzi podróżujący przed dwoma z góra setkami lat po naszym kraju przyznawali, że ryby w Polsce są doskonałe i przyrządzane w niezwykle smakowity sposób. We współczesnej kuchni znacznie rzadziej używamy ryb i to z wielu powodów. Przez lata w sklepach było ich niewiele, gospodynie po prostu przestały „planować” potrawy z ryb. Niewielki był także wybór gatunków, przeważały dorsze i śledzie. Obecnie coraz częściej można zaopatrzyć się w doskonałe gatunki ryb, od tych najtańszych po najdroższe.
Dietetycy wypowiedzieli się już dawno, iż ryby są nie tylko lekkostrawne lecz i bardzo zdrowe, zawierają nie tylko wartościowe białka ale i szereg innych składników niezbędnych w żywieniu.
Kuchmistrze powiedzą, że z ryb można przyrządzić tak wiele i to znakomitych potraw, tak szybko i z doskonałym efektem. Goście poczęstowani rybami zazwyczaj wyrażają podziw dla kunsztu kucharza.
Przygotowanie ryb wymaga nieco pracy, trzeba je bowiem patroszyć i czyścić z łusek. Trzeba przy tym zwracać uwagę, czy ryba jest aby na pewno świeża, co poznajemy po barwie skrzeli: różowe sygnalizują, że wszystko jest w porządku, sinawe, że lepiej tej ryby nie przyrządzać, gdyż jest nieświeża.
Smak ryb morskich różni się znacznie od smaku ryb morskich, można by powiedzieć, że jest to zupełnie inny rodzaj produktów. Inne są też sposoby przyrządzania, jeśli nie liczyć najbardziej banalnego smażenia, które daje dobre rezultaty i wówczas, kiedy chodzi o ryby słodkowodne i morskie .Wiele zależy tu od fantazji kucharza.
A fantazji Wam przecież nie brakuje. Wystarczy wspomnieć wpisy Arkadiusa czy Sławka, którzy są niewątpliwie najznakomitszymi rybołówcami i – co za tym idzie – rybożercami wśród nas.
A dziś i ja wybieram się na ryby. Nie do sklepu. Nad Narew. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Tymczasem podrzucam parę przepisów.
Szczupak z parmezanem
Szczupak wagi ok.1 kg,2 łyżki masła lub margaryny,2 małe cebulki dymki,1 szklanka śmietany,1 łyżka mąki, sok z połowy cytryny,2 ziarnka pieprzu,1 ziarnko ziela angielskiego, maleńki 1-centymetrowy kawałeczek liścia laurowego,6 łyżek parmezanu.
Szczupaka oprawić, odfiletować i pokroić w dzwonka. lekko posolić. W głębszej patelni rozgrzać masło i poddusić na niej nie dopuszczając do zrumienienia drobno posiekaną cebulę razem ze szczypiorem. Włożyć do cebuli kawałki szczupaka i podsmażać, nie dopuszczając do zrumienienia się cebuli, w razie potrzeby podlać wodą. Po 15 minutach ryba jest gotowa. Rozbić dobrze śmietanę z mąką (najlepiej przy pomocy ręcznego miksera, wówczas śmietana się nie „zwarzy” sokiem cytrynowym, pieprzem i zielem angielskim i ew. solą. Polać rybę jeszcze na patelni, chwilę podgrzać i wyjmować kawałki ryby, układać na żaroodpornym półmisku posypując parmezanem. Sosem. który powinien być dość gęsty polewać rybę po wierzchu, posypując resztą parmezanu. Zapiekać w gorącym piekarniku 5-6 minut. Podawać z ziemniakami puree lub z wody, posypanymi zieloną pietruszką.
Zrazy z suma
Ok. pół kg mięsa z suma (jest to duża ryba, którą dzieli się niemal jak mięso),1 łyżka masła,2 łyżki oleju,1 łyżka mąki,2 średnie cebule,2 łyżki siekanej zielonej pietruszki, sok z połowy cytryny, sól.
Mięso suma pokroić na ładne, dość grube kotlety. Obsypać mąką ,posolić, smażyć na maśle z dodatkiem oleju, z każdej strony do momentu, aż się zrumieni. Kiedy smaży się druga stronę na brzegu patelni układamy posiekaną drobno cebulę wraz z zieloną pietruszką smażymy nie dopuszczając do zrumienienia. Kiedy zrazy są już z obu stron rumiane wyjąć je na ogrzany półmisek, do pozostałej na patelni cebuli z pietruszką dodać sok cytrynowy, chwilę jeszcze poddusić i nakładać po trochu cebuli na każdy zraz. Podawać z ziemniakami z wody i osobno w naczynku chrzan z cytryną.
Risotto z ryby
Pół kg ryby (może być rzeczna lub morska) włoszczyzna, 3 szklanki ugotowanego ryżu,15 dag pieczarek,2 łyżki masła lub margaryny,1 szklanka smietany,3 łyżki parmezanu lub innego tartego żółtego sera.
Ugotować wywar z włoszczyzny, w nim 15 min. gotować rybę. Pieczarki poddusić na maśle. Zmiesza/ć ryż ze śmietaną i pieczarkami, dodać sól i pieprz. W wysmarowanym masłem lub margaryną naczyniu żaroodpornym ułożyć warstwę ryżu, na nim warstwę ryby (dobrze byłoby pozbawić ja po ugotowaniu ości),na rybie znów ryż. Po wierzchu posypać serem żółtym lub parmezanem. Zapiec aż na wierzchu utworzy się apetyczna złocista skorupka. Podawać z zieloną sałatą lub surówką z kapusty czy jakąkolwiek inną byle pikantną.
Komentarze
Nie, nie wstalam przed Pyra, ale czujnosc na pierwszy wpis i owszem. MOze biega z Radkiem po dzielnicy.
Njawazniejsze jesli chodzi o ryby – nie wymadrzac sie zanadto i nie „poddawac dlugotrwalej obrobce cieplnej” jak lubi wyrazac sie ksiazka kucharska wydana jeszcze w PRLu (bo byla z grubsza biorac tylko jedna Kuchnia Polska). Ryby nienawidza dlugiego przebywania w piecu. Ciach-ciach i po obrobce cieplnej.
Jestem na posterunku. Za pol godziny przychodzi ekipa remontowa. Bede Wam posylala codziennie po jednym (no, gora dwa) zdjeciu. Dlaczego niby ma Was interesowac moj remont w obrazkach? A no bo tak sobie postanowilam. Niech sie tylko Alicja obudzi!
„Ryba psuje się od głowy./ Pan stworzenia od połowy”
Gospodarz łowi pewnie leszcze, płocie i okonie, a Basia już się psychicznie nastawia na gotowanie zupy rybnej z pulpetami. Małe ryby się do tego celu znakomicie nadają. Jaka szkoda, że ja nie jem zup rybnych (ale pulpety lubię). Specjalnie na „okoliczność” ryb w domu mam zawsze szafran. Służy mi niemal wyłącznie do ryb i baby wielkanocnej.
Wpisałam już pod ostatnim tematem ale powtórzę – dzisiaj są imieniny HELENY, więc proszę o stosownej porze wznieść toast za moją Rybę, a jeżeli londyńska Helena prócz hucznych urodzin obchodzi też „ymenyny”, to i drugi toast nie zawadzi.
beee
Ryby morskie, to tez jest to. Jesli ktos nie wierzy to niechaj zapyta co o tym sadzi Brzucho. Jesli jego zaloga nigdy nie przeciagnela pod kilem, to napewno dlatego, ze przygotowywal wspaniale potrawy z morskich ryb.
W firmie handlowej w której kiedys pracowalem, bylo osobne stoisko swiezych ryb. Prowadzil je Bosniak z pochodzenia, który kiedys w Sarajewie mial piec restauracji. Potem musial uciekac sprzedajac calosc za bezcen. W Klosterneuburg otworzyl rybna restauracje. Potem zwinal interes i pracowal jako kierownik dzialu rybnego. Zorganizowal sprzedaz ryb w znakomity sposób. Przyjezdzaly swieze z Hamburga. Olbrzymie samochody przawozily nawet zywe homary, langusty ze sklejonymi szczypcami, zeby sie wzajemnie nie zjadaly. Umial doskonale wycelowac ile mu tych ryb potrzeba zeby wszystkie sprzedac. Czasami jednak przeliczyl sie i wtedy w stolówce byly na obiad swieze ryby. Kucharz byl równiez wielkim amatorem ryb i przyrzadzal je na najrózniejsze sposoby.
Doskonale ryby sa w Adriatyku. Kiedy budowalem swoja stocznie remontowa w polowie lat szescdziesiatych w Susaku kolo Rijeki, czesto chodzilismy do portowej restauracji. W moim kontrakcie bylo zapisane, ze pracodawca zobowiazany jest raz dziennie zapewnic mi posilek regeneracyjny. Posilki te zjadalismy wraz z moim sluzbowym kierowca we wszystkich okolicznych restauracjach. Na soboty i niedziele jezdzilismy regenerowac sie nawet w dosyc odlegle miejsca. Stad powstala moja znajomosc krajów i rózych rodzajów balkanskiej kuchni. W tym rybnej. Wlasnie tam nauczylem sie sprawdzac czy ryby jest swieza. Kelner przywozil na wózku dwie, trzy albo i cztery, zaleznie od wielkosci, ryby a ja, juz nauczony, badalem stan produktu. Pamietac nalezy, ze skrzela nalezy sprawdzac z obydwu stron, przewracajac zawodnika, w ostatecznosci palcami. Skrzela musza byc rózowe obustronnie. Czasami usiluja dokonywac matactwa. Ryba bowiem, aczkolwiek psuje sie od glowy, to najpierw z jednej strony i dlatego nalezy ja obracac.
Gospodarz podsunal mi mysl, ze na ryby nalezy zabierac cos pachnacego dobrym napitkiem. Chodzi o to, zeby plujac na robaka miec odpowiedni zapach oddechu. Wtedy ryba lepiej bierze.
Pan Lulek
Wzniose obydwa na dzisiejszym Heurigerze jak zwykle o godzinie 20.00
Pan Lulek
Ta Helena tradycyjnie obchodzi (well, mozna to tak nazwac) 2 marca, w dniu swej sw, Patronki, ktora wygnala wszystkich Zydow z Konstantynopola, jak poinformowal mnie swego czasu nasz redaktor od religii wszelkich Jan Dobrzecki aka Wojtek. Ale wznosi toast za pmyslnosc Pyrowej mojej imienniczki (ja tez jestem Lena, a nawet Lenoczka dla Rodziny oraz paru znajomych z dawnych lat).
Zwyczajne kwiatki:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-05-22.html
Po raz pierwszy od miesiecy nie moge spac, wiec bede sie madrzyc o rybach w srodku nocy (jest 4-ta rano).
Otoz jakos mi nie pasuje parmezan, ani w ogole ser, do ryb szczegolnie slodkowodnych.
Bardzo lubie ryby gotowane w tzw krotkiej wodzie, szybko, 10 min. obr. term.
Gospodarzowi udanych polowow, Helenie cierpliwosci i pogody ducha wystawionym na probe w czasie remontu.
Helenie Helenie i Helenie Rybie wszystkiego wesołego na dziś, jutro i na zawsze(albo prawie zawsze).
Idę nad rzekę, bo przy tym Orange to mnie szlag trafi!
Jak śpiewano w kabarecie Olgi Lipińsliej; „Ryba psuje się od głowy, a głowa od władzy”! 🙂
A stosowne toasty o 20tej.
…Olgi Lipińskiej! 😳
Piotrze, a na co sie nad ta Narwia zasadzasz?, teraz swietny sezon na lina, no i szczupaczek jeszcze chetnie poluje, z tym serem do ryb tez jakos mi nie bardzo,
ostatnio u nas rybacy zablokowali porty w protescie przeciwko cena diesla, dzis rano sytuacja jakby sie nieco rozklinczowala, przynajmniej na najblizsze 6 miesiecy obietnic rzadowych dofinansowania paliwa, kamien mi z serca opadl, bo ja pojutrze tez na ryby, na „moja” wysepke, pewnie se pojem,
z ta obrobka cieplna, to zdecydowanie bronie tez tezy, ze im mniej tym lepiej, a i calkiem bez tez bardzo lubie, szczegolnie swiezutka makrele: filety w gruba kostke, cytryna, pare ziaren kolendry, pieprz, oliwa i co tam kto chce jeszcze, godzinka w lodowce i drzyjcie kubki
Slaweczku duszo moja, wytlumacz mi czego oni chca ci rybacy? Zeby rzad dokopal sie do zasobow ropy we Francji czy co? Z nieba ma im ten diesel spasc?
Co do ryby to:
Niech zyje sushi!!!!
Rybom w rzekach. oceanach
i lądowej jednej Rybie
życzę szczerze już od rana:
niechaj na nie nikt nie dybie!
Niechaj się z zasadzek losu
wywijają jak węgorze,
niech na sieci znajdą sposób
tudzież na wzburzone morze.
Zaś na wieczór (wizja miła!)
życzę (z Pyrą w cichej zmowie)
by szampana Ryba piła
oraz inni – za Jej zdrowie! 🙂
Broniac wczorajszej wypowiedzi o wegorzu, to znalazlam taka perelke.
Giant eel – Wielki węgorz
Like their smaller cousins, these elongated, snakelike fishes have slimy
skin and a voracious appetite. Some specimens have been found large enough to
swallow humans whole, but they also have a viscous bite, and their body-length
fins allow amazing maneuverability for quick strikes.
19a9- taki kod zmarnować to grzech!
Po południu wybywam więc teraz najlepsze zyczenia dla Helen.
Biedne karpie!!!Nie dość ,ze kiepsko za życia ( jak podała Helena) jadają to i ich ostatnie chwile bywają straszne 🙁 Zwłaszcza w Chinach!
Kiedyś oglądałam program o ciekawostkach kulinarnych tego kraju i pokazywano biednego karpia, któremu na żywca nacinano skórę i faszerowano paskami słoniny, a potem trzymając za -jeśli dobrze pamiętam- łeb smażono w oleju a cała sztuka polegała na tym by jeszcze żywa ryba trafiła na stół i dopiero w trakcie jedzenia wyzionęła ducha 😯 Makabra!
Czy autor mógłby wyjaśnić mi co miał na myśli pisząc:
„Smak ryb morskich różni się znacznie od smaku ryb morskich, można by powiedzieć, że jest to zupełnie inny rodzaj produktów”
bo nijak nie mogę zrozumieć….
ASzyszu, może to zwykłe przejęzyczenie i miało być: „smak ryb grzecznych różni się zdecydowanie od smaku ryb szorstkich”. 😀
No, nie czepiaj się ASzyszu, nie czepiaj. Wiadomo, co Autor miał na myśli, tylko głupio wyszło.
Pyry po obiedzie (zrazy bite w sosie borowikowym – wiwat Adamczewscy. to ich grzyby – + makaron) I zrazy i makaron twardawe. Makaron taki miał być, a zrazy niekoniecznie. Śliczna wołowina w opakowaniu nabyta przez Młodszą, przy bliższym oglądzie okazała się być ligawą zamiast krzyżową. W sklepach też albo oszuści albo niedouczeni jacyś sprzedawcy. Jak można ligawę traktować jako mięso ekstra? Ono tylko ładnie wygląda, a na talerz trafia po godzinach duszenia. Jadłyśmy też surówkę z młodej kwaszonej kapusty z dobrą oliwą.
Ryba telefonicznie podała mi listę potraw dla gości długą, jak ogon węgorza.
Z węgorzem to chyba jak z wężem. Czy on ma ogon? Wyłącznie! 🙂
Ja mogę oczywiście domyśleć się co autor miał na myśli.
Nie czepiam się – pełnię jedynie dobrowolnie funkcję korektury. W ostatnich latach szlachetny ten zawód w zaniku. Zarówno książki jak i czasopisma roją się od błędów. Pamiętne karteczki z napisem: „Errata: …” dołączane do książek zniknęły zupełnie.
Poza tym – gdyby nikt nie wytknął – mógłby autor posądzić nas o to, że nikt jego tekstów nie czyta jeno traktujemy je jako pretekst do własnego na tym blogu rozpisywania się – które niniejszym kończę….
Nirrod, duszko, rybak, jak to rybak, chce lapac ryby, tak juz ma, a poniewaz hobbystow wsrod nich niewielu, chcialby tez z tego lapania rodzine wyzywic, a przy aktualnych cenach paliwa nie bardzo mu to wychodzi, bywa nawet, ze wracajac z morza musi dolozyc do interesu, pulap rentownosci jest rzedu 30-35 cts za litr, a cena 0,71/l no i klopot, minister obiecal kompensowac przez pol roku, dalej wielka niewiadoma, Marsylia stoi dalej nie wierzac ministerialnym, kolejnym po prezydenckich obiecankom, na Atlantyku, sprawa jeszcze sie kisi, jutro rano Les Sables d’Olonne i La Roche podejma decyzje
o rybakach:
http://www.kavadenn.com/nautisme/info/gazole-pecheurs-sont-bout/2976
Czy moze ktos wyjasnic skad wzielo sie powiedzenie.
Odpalil sie jak stróz w Boze Cialo.
U nas instytucja stróza jako podstawowej komórki administracji miejskiej zaniknal bardzo dawno temu. Teraz nazywa sie to Vize Hausmeister.
p.o.
Pan Lulek
Aszyszu,
dzięki za wzięcie na siebie odium czepialskiego, czytaj: korektora 😉 Wiesz, jak mocno musiałam się ugryźć najpierw w język, a potem w palec wskazujący prawej ręki, którym zazwyczaj bezlitośnie wytykam błędy i wypaczenia? Piszę więc lewym palcem, dlatego tak powoli…
A może Autor miał na myśli ryby z Morza Bałtyckiego i np. Chińskiego? Wtedy różnica jest kolossalna 😎
Smak ryb morskich poprostu różni się. A od czego to niech każdy sam sobie dopowie. Np. od ryb rzecznych albo od ryb akwariowych, albo od …
A ryby pod parmezanem są naprawdę dobre. Zamiast wybrzydzać to popróbujcie.
A dziś udał mi się jeden nieduży sandacz (ale wymiarowy) i parę krasnopiórek. Tyle tylko, że zimno jak cholera. To wróćiłem.
Za chwilę przyjdzie sąsiad (znany Wam z opisów scenograf Andrzej Haliński) i zabierzemy się wspólnie do Bushmillsa. Ciekawe czy nam go wystarczy?
No to do jutra.
Tyram od rana bardzo przyjemnie.
Spaliłam wczoraj wszystkie statki, oprócz jednej szalupy – nie kupiłam pieczywa. Postanowiłam dzisiaj upiec „chleb Piotra” i bardzo jestem ciekawa, czy aby nie wyjdzie „gniot haneczki”. Pachnieć pachnie, ale to jeszcze o niczym nie świadczy.
Na obiad kurczacze frytki Bobika, na deser zwykły murzynek. Poza tym nieustające prace w pokoju córaska, żeby ją zatchnęło jak przyjedzie. Lecę do kuchni.
Wszystkim Helenom świętej cierpliwości i sił nadprzyrodzonych w walce z remontami, przeciwnościami losu i wszelkimi zawalidrogami (zwłaszcza ludzkimi). Życzenia wesprę toastem o zwyczajowej porze.
No, dzisiaj inauguracja wielosezonowej sałatko-surówki; będzie w miarę upływu czasu uzupełniana różnymi składnikami.
Wiosenna wersja inauguracyjna, składniki:
– średnia główka młodej kapusty,
– dwie, większe niż mniejsze, młode cebule,
– dwa średnie, kłujące młode ogórki,
– dwa pęczki rzodkiewek,
– dwa pomidory,
– siedem garści drobnej, zielonawej, ( niestety jeszcze ubiegłorocznej)fasolki,
– biały pieprz,
– czosnkowy winegret wg. przepisu a.j.
Wszystko stosownie poszatkowane i poplasterkowane, potem utytłane w winegrecie.
Z czasem będą dodawane prawdziwe gruntowe pomidory i ogórki, młode fasolki, papryki kolorowe,…ostatnim, jesiennym składnikiem będą śliwki węgierki. 🙂
Alicji, gdyb przez przypadek przeoczyla poprzedni wpis i moj dodatek:
http://www.mushrooms.net.au/PDFs/WhichMushroom.pdf
a dla Was jako ciekawostka grzybowa.
Zaraz sie ponownie odezwe
E.
Helenie Rybie serdeczności z okazji imienin (może by się pojawiła osobiście odebrać?), Helenie nieobchodzącej wszystkiego dobrego – ona może nie obchodzić, ale my obchodzimy 😉
I zwracam Wam uwagę, że mamy jeszcze Lenę – Tuśkę, skoro Lena, to musi być Helena, co?
Wszystkim Helenom zdrowia i pomyślności, a toast w swoim czasie oczywiscie. Sto lat!
To miało być : smak ryb grzesznych od smaku ryb grzecznych – nie zaprzeczycie, że to są dwa bardzo różne smaki 😉
Ryba pod parmezanem u mnie w domu często, i jeszcze czasem pomiedzy rybe walnę różyczki brokułów. Pycha!
Heleno,
zdjęcia wysyłać możesz o dowolnej porze , jak tylko zoczę w poczcie, zamieszczę.
Pyro,
czyżby Radecki nic dzisiaj nie narozrabiał? 😯
Helenom oryginalny taniec nad wodą – http://pl.youtube.com/watch?v=JMQNMvJYV40&feature=related .
Echidna,
dzięki za pdf o grzybach.
Chanterelle mushrooms to nasze poczciwe kurki 😉
A te enoki są u nas drogie jak licho, z tego też powodu nie próbowałam.
Twój pdf wrzucę do… zaraz podam sznureczek.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Grzyby.pdf
Wszelkiej w zyciu pomyslnosci, i usmiechu, i radosci,
by czlek jaki paskudni na drodze nie stal, nie zloscil, nie dokuczal;
z kuchni zapach slicznie kusil, w kacie kot przymilnie mruczal
– Rybie, Halszce, Helenie i Lenie
zyczy
Echidna
http://picasaweb.google.com/okotazaglossus/ZyczeniaDlaRybyHelenyLenyLenoczkiICosDlaPanaLulka
Przygotowania ida na ostro. Ogródek posprzatany przeze mnie i lekko podnawozony przez Muli. Ona jest czysciocha. Jak tylko posprzatam to od razu na… a. Zeby nie wcielo z powodu brzydkiego wyrazu.
To, ze Lena jest Tuska, to wiadomo od dawna, ale ze Lena jest Helena, to w takim razie serdeczne zyczenia i tym razem wirtualne kwiatki.
Nie bede sie rozrucal caly miesiac na jakichs tam poslanców. Trzeba sie na cos zdecydowac. Albo slub, albo urodziny albo imieniny. A nie 3 X tak jak to bylo w roku 1947, kiedy Tuski jeszcze nie bylo na swiecie.
Chyba jednak sprawozdam jak bylo na Heurigerze.
Pan Lulek
O, Alicja się pojawiła. To ja jeszcze do tych wczorajszych ziarenek. Moi dostali chyba w 1980 roku trzy takie, ekwadorskie. Wyrosły jak dęby w ich wiejskiej posiadłości, a jeszcze okazało się, że było jedno męskie i dwa żeńskie, więc się na dodatek rozmnożyły. No, po prostu szkoda było na drugi rok nie obsiać połowy grządek tak cudownie rozmnożonym zielskiem. W międzyczasie Moi spróbowali kilka razy suszu i stwierdzili, że jednak alkohol zdecydowanie bardzie im odpowiada 😀 i wykreślli zioło z jadłospisu, ale plantacji nie zlikwidowali, a nawet zebrali plony i zaczęli rozdawać za friko potrzebującym, czym prawdopodobnie potężnie zdezorganizowali krakowski rynek (nie mylić z Rynkiem) nielegalnych substancji. W końcu znudziło im się zrywać po nocach do telefonów typu: „macie jeszze trochę tej KA-WY? (stan wojenny był, rozmowy kontrolowane).Jakiej kawy? No przecież mówię wyraźnie – TEJ KA-WY!” i ogłosili wszem i wobec, że źródełko przestało bić. Wiele lat później, jako nader już dorośli i stateczni obewatele, odkryli w kącie pawlacza kilka worków suszu i zadumali się głęboko nad młodzieńczą głupotą i beztroską. Przecież gdyby ich ktoś wtedy zakapował, poszliby garować na ładnych parę latek. 🙁
Dziekuje za zyczenia, a co mi tam moge przyjmowac zyczenia jako autentyczna Lena obchodzac imieniny 10 listopada, i jako Helena Dzisiaj. A co mi tam. Tak naprawde urodzilam sie jako Lena.
Ucalowania dla wszystkich
Tuska, Lena i Helena
PS A kiedy jest Tuski?
Jak to, kiedy jest Tuski? Wtedy, kiedy Tuska! 😀
Dzien dobry,
Naleze do tej grupy, ktora lubi jesc nie tylko ryby morskie, ale wiele stworzen z morskiej wody.
Ryby czasami lapie, ale czesciej kupuje od rybakow. Zalaczam kilka zdjec, na ktorych przypadkowi rybacy pokazuja swoje polowy. Instrukcja czyszczenia ryb jest umieszczona obok miejsca, gdzie przyplywaja lodzie.
Rybacy filetuja ryby w miejscu widocznym na zdjeciu. Jedna ryba to losos, a druga to dorsz.
Najpopularniejsza ryba w moich stronach jest losos. Najbardziej mi smakuje na surowo. Potem halibut, ktory jest dobry z pieca, bez zadnych przypraw.
Pyra jest pewnie jednym z bardzo nielicznych Polaków, którzy mając to i owo na sumieniu, jednak pewnych substancji nigdy nie próbował i potrzeb takich nie odczuwał. Bo skąd? Nie to pokolenie. Pyra należy do pokolenia win Lacrima Christi i Mistela. tudzięż papierosów „damskie” i „żeglarz”. Był to szczyt młodzieńczego wyuzdania. O, i jeszcze Tacie mojej przyjaciółki podpijałyśmy ratafię i inne spirytualia trzymane w ławie – barku. W innych dziedzinach tak powściągliwi nie byliśmy i tańczyliśmy do upadłego w super pantofelkach z czarnego aksamitu zwanych nie bez kozery trumniakami (kupowało się to w zakładach pogrzebowych) A teraz szlus – wracam do wykorzystania funduszy socjalnych i funduszy spójności przez Wielkopolskę. Cześć. Jak przebrnę przez urzędniczą polszczyznę, poproszę o medal u prof. Bralczyka.
Dziś tak zimno i ponuro mimo pozytywnych prognoz, że wypiję podwójne zdrowie wszystkich Helen i Len, Julii, Wiesław i Rom, a nawet Bożego Ciała, byle mi wreszcie było cieplej, a świat poweselał.
Pyro, najlepsze życzenia dla Twojej latorośli!
Przy okazji rybnego tematu przypomne nasze skandynawskie doświadczenia wędkarskie, tylko dla tych, co jeszcze nie oglądali 3 razy 😎
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/NaRyby
Pyro, z mojej opowieści wynika wyraźnie, że niewiele straciłaś. Moi spróbowali i szybko wrócili, no, już nie do Lacrimy, ale do bułgarskiej Sofii. 😀
KA-WY nigdy nie próbowałam, tak na wszelki wypadek, choć okazje były. Szkoda, że nie możecie spróbować mojego chleba, to dopiero odjazd, KA-WA niech się schowa! Pyszny wyszedł. Prodiża nie mam, piekłam w dwóch wysokich foremkach na termoobiegu. Dumna jestem z siebie jak pawica. Tym bardziej, że panowie bardzo frytki Bobika chwalili i chcą częściej.
Jutro ryba, jeszcze nie wiem jaka i jak, ale ryba.
Cholera z łotrem….wciął.
Ciekawe, jaka rybę złowi dzisiaj Gospodarz. Na pewno będzie to taaaaaaaaaaaaaaka ryba 😉
Bobiku,
kilka lat temu miałam jedno ziarenko, wyrosło prześlicznie, ale był to męski okaz, czyli impotent, tak bowiem jest, że tylko panienki są potentne. Ale nie wywaliliśmy, no jakżesz! Ususzyłam i na imprezach udawaliśmy, że jak najbardziej potentne i dlatego nam tak wesoło. No, chociaż zapach ten sam 😉
Stare a głupie!
bb88. Taki kod zmarnować?! Nigdy!
Jeszcze raz życzę Helenom wszystkiego najlepszego!
ja mam taki brzydki, ze nic nie napisze- d314, a co ja? kolo mam wymyslac?
Najlepszego wszystkim Rybom swiata, a szczegolnie Tej Naszej
haneczko, nie będę się stroić w cudze piórka i zasługi, choć kusi – kurczęce frytki podstawowo są Małgosi, ja je tylko zwariacjonowałem 🙂
Alicjo, Bobiku, wyladujecie w kryminale i bede musiala posylac Wam paczki.
Musze leciec i zostawic bo Pan Andrzej maluje w mojej sypialmi sufit i kaze przyktyc przescieradlem komputer.
Caluje.
Heleno,
toż my z Bobikiem na to liczymy 😉
Oczywiście liczymy na cały blog, że w razie jak my w pace, to ustalicie kolejkę, kto i co kiedy będzie podsyłał 🙂
Bobik, mam rację?
Dziękuję wszystkim za życzenia. Impreza grillowa trwa w najlepsze. Gospodararzu – dziękuję za zaznajomienie mnie z winem z regionu d`Abruzzo – jest pyszne, do grilla smakuje, a w Niemczech jest dostępne. Na grillu dzisiaj głównie karkówka – szaszłyki, do tego steki w trzech różnych bejcach, ziemniaki faszerowane pieczarkami i serem rokpol. Z piekarnika zrobiłam cannelloni (chyba tak się to nazywa) z mięsem w sosie pomidorowym mojego wyrobu pod żóltym serem – znikło błyskawicznie więc chyba wszystkim smakuje. Do tego trzy sałatki, sałaty różnego rodzaju i lody zamiast ciasta (za to z moją konfiturą jagodową i polane moja nalewką wiśniową). Jest super. Życzę Wszystkim miłego wieczoru i jeszcze raz dziękuję za życzenia
Bobiku – Wiersz jest cudny – dziekuję i piję Twoje zdrowie (o 20.00)
No to zdrowie wszystkich Szanownych Solenizantek!
Się spóżniłem, ale się przyłączam!
Zdrowie! Zdrowie! Zdrowie!
I niech ta gwiazda pomyślności nigdy nie zagaśnie…! 🙂
No i po funduszach i nerwach. Coś się z moim Wordem porobiło i wszystko mi wariowało – numerowanie, akapity, nawet mówić mi się nie chce. Jeszcze Młodsza mi naubliżała, że to dać małpie brzytwę….Żadnych funduszy europejskich już nie jestem ciekawa. Twoje zdrowie Córeńko, Twoje zdrowie Lenoczka – toast za obydwie nasze Panie może mi nastrój polepszy.
Proszę Państwa,
jeśli dobrze widzę wkrótce (lada dzień, może w poniedziałek?) pięćsetny wpis Gospodarza. Tak?
Pyro,
a nie da się spokojnie powtórzyć jutro tych funduszy? Ja bym odłożyła na dzisiaj, wypiła toasty, a jutro spokojnie i bez presji jeszcze raz.
Co wyjdę do ogródka coś porobić, muszę wracać, bo pada albo marznę (jest 10C i zimny wiatr od jeziora).
Jesteśmy na tę pore roku około 10C do tyłu. Cholera mnie bierze, Nemo nie myśl, że tylko Ty cierpisz z powodu pogody, ja tu także zarówno 🙁
Zabrałam się za przesadzanie kwiatków w domu. Na obiad sałata z młodego szpinaku. Proponowałam pierogi ruskie, mam zamrożone, ale J. chyba poważnie pracuje nad swoją sylwetką. Moim zdaniem nic mu nie brakuje i nic mu nie naddaje, wygląda w sam raz.
No ale jak nie chce pierogów, to niech, ja i owszem, chętnie sałatę. I może kromuchę ze smalcem i solą, potem 😉
Ten smalec zawiera mnóstwo smakowitych skwarek, no i jak tu się oprzeć?
Zanim wrócę do przesadzania – zdrowie naszych Helen i Len! Naprawdę wznoszę, mam sangiovese do obiadu, którego nie będzie w pełnym tego słowa znaczeniu, ale namiastka. O , i jajka trzeba ugotować do sałaty!
Sto lat Helenom i Lenom!!!
Dziekuje za zyczenia, wracam do rysunkow.
Tuska
Zawzięłam się Alicjo. Wyrzuciłam fundusze z domu i ze świadomości. Anka wzięła malucha na smycz i poszła odprowadzić znajomą. Mały dzisiaj fatalnie podpadł właścicielce. W czasie południowego spaceru łasił się do obcych i podgryzał własną Panią, szczekał na nią i warczał, zdrajca jeden.Obcemu facetowi brzuszek do drapania podstawiał, a jak Ania położyła się przy nim na trawie, to ugryzł ja w czoło i w piętę kilka razy. Panią, która do nas przyszła też traktował obcesowo. Nie zjadł swojego ryżu od wczoraj, więc na obiad dostał makaron z sosem i surową wołowinę drobno krojoną. Skubaniec wyżarł całe mięso do ostatniego kawalątka, a reszta stoi.
Na mój dusiu! W poniedziałek zajrzeć mi sie tutok nie udało, we wtorek tyz nie i we środe tyz. Ale choć z duuuuuzym opóźnieniem niek złoze tutok Ponu Pietrowi urodzinowe zycenia. Zyce więc syćkiego najpikniejsego! I w kuchni, i poza niom! Hau! 🙂
Heleno londyńska,
jak już pochwalisz Pana Andrzeja za sufit i całokształt, zajrzyj do poczty elektronicznej, bo tam sprawa nie cierpiąca zwłoki.
Pyro,
słusznie podejrzewałam, że z nastaniem Radencji życie Wasze się zmieni, witaj, przygodo!
Co do funduszy unijnych, moja siostra ma obskakane, ale w zakresie rolnictwa i dopłat. Pilnuje tego, bo jest to grosz, natomiast starsi podkrakowscy rolnicy (centusie niby), a i niektórzy młodsi, lekce sobie wszystko ważą i jeszcze by chcieli, żeby wszelkie formularze na dopłaty ktoś im wypełnił. Baśka zrobiła to pro publico bono dla kto tam do niej przyszedł raz i drugi, ale teraz szlabanik. Był czas, żeby przywyknąć i się nauczyć. To nie są małe pieniądze w przypadku rolników, w zależnosci od posiadanego areału, upraw, hodowli i tak dalej – akurat Baśka rolniczka na niewielka skalę, być może dlatego pilnuje dopłat. Każdy grosz się liczy.
Alicjo, dla paczek żywnościowych od TEGO blogu na pewno warto dać się na długo zapuszkować. Gdyby stąd nikt nie chciał na nas donieść, to może komisarz Foma z Sąsiedztwa nas wytropi. 🙂
Pyro, my, pieski małe, wcale tak się nie różnimy od małych dzieci. Która mamusia tego nie zna: domowy potwór i tyran przy obcych nagle staje się słodkim aniołkiem i nikt nie może zrozumieć, o co też rodzice mają do tego wzorowego dzieciaczka pretensje. Jak Radek Cię podgryza, to jest to właściwie objaw zaufania- jesteś swoja, należysz do stada, więc nie trzeba Cię obłaskawiać przyjaznymi gestami. Ale możesz mu oczywiście pokazać, że pewnych zachowań sobie nie życzysz. Albo jako alfa, warknięciem i energicznym odepchnięciem, albo jako równorzędny członek stada zaskomleniem (to jest znak: oj, boli, posunąłeś się za daleko). I warto by zadbać o jego regularne kontakty z innymi szczeniakami i dorosłymi psami, bo w ten sposób najlepiej wyrabiają się socjalne umiejętności, które potem procentują w obcowaniu i w psim i w ludzkim towarzystwie.
Alicjo – nie wiem ile czsu minie, zanim nasi rolnicy (nie mówię o tych zarasdnych, pracowitych, co to dwa razy pomyślą, zanim grosz wydadzą ale maszyny kupują, unowocześniają gospodarstwo, komputery w domu mają i nawet dochód swój potrafią i zaplanować i obliczyć. Nie. Mówię o „chłopach” a właściwie „chłopinach” co to dwie świnki dla siebiwe uhodują i jeszcze może jedną dla dziecka w mieście. Pamiętam, przed wyborami – o ustroju państwa pojęcia nie mieli pytani przez dziennikarzy, o podatkach, o ubezpieczeniach, o setkach spraw, urzędów, dróg jakie każdy współczesny człowiek musi codziennie przechodzić. Jak obcokrajowcy i zero zainteresowania (moja chata z kraja). A dopłaty nie będą wiecznie i jest to jedyna okazja, żeby maszynę kupić, gruntu dokupić , budynki zmodernizować. Nie chce mu się myśleć i uczyć się? To niech Baśce za robotę zapłaci. Stać go
Remont u Heleny!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Remontu%20dzien%20pierwszy%20(2).jpg
Ufff.
I jeszcze raz: ufffffffff.
Wyszli pol godziny temu. Pol dnia jezdzilismy z Panem Andrzejem po materialy po calym miescie, a w tym czasie Pan Wiesiek i Pan Krzysztof zdzierali okladzine ze schodow, wydlybywali przegnile dzrewo z ram duzego okna, przesuwali wylacznik swiatla w korytarzu, naprawiali popekane sufity, wyrownywali sciany. Przyznaje, ze przed tym remontem nie przychodzilo mi do glowy, ze mieszkam w takim slumsie. {Przeciwnie, myslalam, ze mieszkam w bardzo zadbanej przestrzeni, zas remont bedzie polegal glownie na odswiezaniu scian i zbudowaniu dodatkowych polek w livingu. Otoz nie. Dom nalezaloby zburzyc i wybudowac na nowo, a przynajmniej moje mieszkanie.
Poslalam Alicji zdjecie pokazujace jak wyglada w tej chwili rzeczony living.
Jedyny obrazek na scianie (Feliks Topolski – z Allenem Ginsburgiem na pierwszym planie i innymi poetami i ich wierszami na dalszych), nie zostal zdjety, gdyz jest upiornie ciezki, rama chybotliwa i nie ma go gdzie postawic bezpiecznie. Nie wiem dlaczego na zdjeciu tlo wyszlo rozowe, podczas kiedy rysunek jest na duzym arkuszu szarego papieru do pakowania. Kiedys opowiem zabawna historie jak go „zdobylam”.
Kot M zachowal sie tak jak sie spodziewalam – wlazil wszedzie i patrzyl na robotnikow z pogarda i wyrzutem: Ja bym to zrobil lepiej!
Ide zrobic sobie margarite.
To ma być remont8O Dwie drabiny w kącie 🙁
Alicjo, Bobiku,
jakby co, to mam jeszcze zapas suszonej KA-WY i Wam podeślę w ciasteczkach dla obłaskawienia sąsiadów pod celą 😎
Sorry Alu, ale do zdjecia nie mozna wejsc z jakiegos powodu.
Jak widac drabiny, to znaczy mozna, tylko ja nie potrafie.
Heleno,
trzeba nakliknąć Alicje, a potem poszukać w menu
@Helena
„(…) Dom nalezaloby zburzyc i wybudowac na nowo, a przynajmniej moje mieszkanie. (…)”
Tego się obawiam i wszelkie próby poruszenia tematu „… a może byśmy tak pomyśleli o … (tutaj dowolny, bardzo praco- oraz czasochłonny POMYSŁ)…” tłumię w zarodku, zręcznie zmieniając rozmowę na najnowsze osiągnięcia przemysłu obuwniczego oraz „odkrycia” alchemików w laboratoriach firm produkujących kosmetyki (jak oni się ścigają!).
😉
nemo 14:32
errata:
-jest: roznica kolossalna
-powinno byc: roznica kolosalna
z kolosalnymi pozdrowieniami
a
O kurdybanek… robiłam to szybko i nawet nie sprawdziłam sznureczka 😯
Zara naprawię
Aniu Z.
tak miało być. Wiem, co piszę 😎 Ta różnica jest wręcz kolosssalna 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Remontu_dzien_pierwszy.jpg
Że Pyra ma dwie lewe ręce, to już wiecie ale w sprawach remontowych uważam się za eksperta, no, powiedzmy szczerze – za eksperta – obserwatora.
Chociaż swego czasu malowałam to i owo i nawet mi to jakoś tam wychodziło… Wiem jedno – każde mieszkanie wydaje się jako tako zadbane, póki się niczego nie rusza. Jeżeli się chce wymienić np armaturę w łazience, to z reguły zaraz trzeba wymienić ze dwie rurki, dwa wężyki, kilka uszczelek albo innego typu szczeliwo, przy okazji pęknięty kafelek, lustro, które niemal straciło połysk i zanim się człowiek obejrzy, ma zmodernizowaną łazienkę, a trwało to 3 razy dłużej, niż było planowane i budżet też został przekroczony o sporą sumę. Kilka lat temu pocieszałyśmy się, że „grubsze” roboty już nam nie groża – piony rur wszystkich wymienione, okna nowe, drzwi zewnętrzne – nowe, blok ocieplony, w łazience nowa glazura, wymieniona wanna na kabinę prysznicową. Teraz widać, że podłogi są do wymiany, nie wiadomo, jak długo jeszcze wytrzymają kaloryfery, co prawda wymieniłyśmy wszystkie kontakty i gniazdka elektryczne , ale przewody mają 25 lat (kiepskie aluminium) i w 2 mieszkaniach w naszym bloku już były jakieś awarie , trzeba było wymieniać. Na samą myśl…
nemo, nasz znajomy, nauczyciel, był na czymś w rodzaju tutejszej studniówki, a że wcześniej nie pojadł, to zaczął się odżywiać upieczonymiprzez uczniów ciasteczkami. Po którymś z kolei poczuł się na tyle dziwnie, że kazał się odwieźć do szpitala. Tam najpierw nie bardzo mogli skojarzyć, w co jest grane, ale po przeprowadzeniu wywiadu zaczęli się śmiać, trochę mu doprowadzili do ładu łomotanie serca, a przede wszystkim uspokoili, że to dziwne samopoczucie wkrótce minie. A na odchodnym pielęgniarka przykazała mu surowo: od dzisiaj ma pan jeść tylko te ciasteczka, które upiekła pana żona! 🙂
to niesprawiedliwe nemo, ze nie daje sie ciebie przylapac na najmniejszym bledzie… nawet nie warto probowac…
Kod aaf5. A właśnie – aaa idę do łóżeczka. Do jutra. Też ma być chłodno i ponuro. Ja się tak nie bawię. Gdzie te maje? „A biały bez tak pachniał w maju…” Jeszcze poczytam z pół godzinki , może sobie nawet herbaty zrobię (coś mnie łamie, w gardle drapie, pewnie się przeziębiłam, teraz, w maju)
Aniu,
sorry, nie wiedziałam, że się na mnie zasadziłaś 😉 To było naprawdę świadomie pisane, takie skojarzenie z jakiegoś filmu, gdzie jeden pan stale powtarzał: Kolosssal! 🙂
Proszę jednak, nie poddawaj się tak łatwo, zmiany miażdżycowe (przez ten nałóg owocowy) posuwają się wprawdzie pełzając, ale z dnia na dzień mój refleks kapcanieje 🙁
@Ania Z.
To Ty nie wiesz, że nawet Prof. J. Bralczyk sporne kwestie konsultuje z nemo? 😉
Oooooo… Pyra już poszła z Morfeo się zadawać… A ja Jej mam coś do powiedzenia!!! To jutro naplotkuję, na sieci oczywiście, bo rzecz dotyczy Poznania.
Nemo,
trzymaj ten susz, bo jak mi mój nie wyjdzie, to przyjadę do Ciebie zapalić. Psiakość (ekskjuzżemła Bobiku), kiedyś trzeba spróbować potencji 😉
Impotenty tylko pachną, nic poza tym.
Biedna Pyro, takie letnie przeziębienia potrafią być dość paskudne. Ja tam wierzę w czosnek i w podpierzyństwo. Wprawdzie latem ma się na wygrzewanie mniej ochoty niż zimą, ale akurat zimno i ponuro, to można spróbować.
To w jakim kolorze mam pomalowac schody? Jutro musze podjac decyzje i kupic farbe podlogowa. Waham sie pomiedzy: cooking apple, hey oraz pavilon grey, ktory w rzeczywistosci jest niebieskim kolorem nieglazurowanej porcelany Wedgewooda. Wszystko inne w przedpokoju /korytarzu – sciany i stolarka ma byc biale. POnadto sa tam obrazki – olejne szkice krakowskich bram Ignacego Pinkasa i ukochana kolorowa litografia Michaila Chemiakine’a z jego serii „Karnawal w Peteresburgu” . No i lustro, dla ktorego musialam przesunac wylacznik, abym widziala cos wiecej ponad czubek swojej glowy.
Wiec plebiscyt – jakie do tego dobrac schody?
Heleno, musisz jeszcze opisać pozostałe kolory, żebym mógł się wypowiedzieć.
Heleno,
schody zachowałabym w ich drewnianej glorii, nie malowałabym.
Pociagnęłabym tym specjalnym lakierem, varnix czy czymś. Tym bardziej, że wszystko ma być białe.
Ale to jest moje skrzywienie na drzewo, lubię bardzo i staram się utrzymać.
Zacznijmy od cooking apple. Wyobraz sobie zielone upieczone jablko, ale tylko troszke upieczone, czyli jeszcze dosc zywy kolor, ale juz zdecydowanie upieczony.
Hey – zoltawo-zielonkawy, bardziej zolty niz zielony, zlamany odrobina brazu, dosc jasny (co obiecalam sobie, ze juz nie bede zadnych takich), zielono-zolto zlocisty
No i Wedgewood – nibiesko-szarawy.
Nie moge dac kompletnie czystego koloru na schodach, ze wzgledu na deptanie brudnymi butami (bo ja nigdy nie zdejmuje, nie zakladam „domowych” butow, albo chodze gola stopa).
No wiec, Bobiku?
Ja bym tez najchetniej zostawila drzewo, ale po zdjeciu pi..ej okladziny, okazalo sie, ze pod nia jest tylko sciezka niepokryta farba, a po obu stronach stara dosc ladna kremowa. Rozwazane bylo: wypalenie starej farby (dlugie i kosztowne), zostawienie sciezki drewnianej (piekne drzewo), i odnowienie farby po bokach.
Juz bylam gotowa zdecydowac sie na wersje kosztowna, kiedy Pan Wiesiek odkryl, ze schody sa zrobione nie z drzewa, lecz ze sklejki, ponadto nalezy uzupelnivc innym drzewem szczeliny orzy zakrecaniu sie schodow na pietro.
W tej sytuacji nie mam wyboru. Musza byc pomalowane. Jesli sie okaze po jakims czasie, ze zle sie nosza, sa zbyt sliskie lub nadto skrzypia, dam bieznik – to znaczy pasiata okladzine, ktora nie dochodzi zupelnie do scian, tylko pozostawia wygladajace drzewo (pomalowane). Bieznik juz byl wybrany, kiedy nie bylam pewna, co znajde pod okladzina, gdzy kiedy byla ona zmieniana 16 lat temu, ja organizowalam w W-wie pogrzeb Ojca E., wiec nie mialam pojecia co tam jest pod spodem. Jak wrocilam carpet byl zalozony.
Dobieranie kolorów jest moją nieskrywaną namiętnością, więc oczywiście nie mogę sobie tej przyjemności odmówić. I chociaż w ogóle lubię różne zielonkawości, to na schodach jakoś Wedgwood do mnie bardziej przemawia. Aczkolwiek zielonkawy też widzę oczyma duszy, tylko nie w żadne żółtości idący, a w chłodną szarość, taki już na przełomie popielatego, ale nie było go w proponowanym zestawie. Hey i apple dla mnie by odpadły – pofiglować to sobie można w alkowie, ale schody powinny być dystyngowane i eleganckie, takie ladylike. Nieco, ale nie zanadto figlarnym pomysłem na schody jest rozwiązanie graficzne, biało-czarne. Tzn. czarne leci w poziomie, tam gdzie się chodzi i brudzi, a białe na częściach pionowych. Jak się nie lubi dużych kontrastów, to można tę czerń trochę zszarzyć. Szczególnie dobrze to się sprawdza do obrazów, bo one na tym graficznym tle rozkwitają. No i bez względu na kolor matowa farba mniej się ślizga. Jak ktoś ma tendencję do zlatywania na pysk, to bardzo wskazane. 😀
Zastanawialam sie nad dwubarwnoscia, ale czarny jest bardzo brudzacy, wiem, bo mialam w kuchni szachownice z kafli linoleumowycj, kiedy sie tu wprowadzilam. Kocham szachownice na podlodze, bo sa na wszystkich obrazach Vermeera i innych z tego rejonu i wygladaja bosko. Ale co ja sie nazmywalam podlogi! Codzinnnie!, chyba ze mialam depresje, a wtedy olewalam na rowno. A wszystko przez te czarne kafle.
Zrobilam sobie szchownice kafelkowa (kremiwi-brazowa) w lazience na podlodze z 10 lat temu (Pan Andrzej!) i cieszy mnie ona ilekroc wchodze do lazienki.
SErce moje biegnie do Wedgewooda, zwlaszca ze w calym domu jest duzo przyszarzonych niebieskosci. I widoczna z przedpokoju korytarza kuchnia ma kafle bardzo delft (obrazkowe) nad piecem i „rozki” delft na pozostalych. Jedyne co mnie powstrzymuje, to fakt, ze wykladzina byla szarawym turkusem do niebieskiego Kota M, ktory ial dlugie i rozkoszne futro (teraz troche wylysial) Ten kolor byl idealny, bo nie widac bylo klakow mojego Ukochania. Wiec myslalam, zeby teraz sprobowac zupelnie innej barwy. Ale moja dusza wola o Wedgewooda.
Mam amerykansko-rosyjska przyjaciolke Wiktorie, ktora jest wybitnym psychologiem i ktora uwaza, ze powinnam otaczac sie wylacznie kolorem czerwonym, pomaranczowym etc., bo niebieski jest depresyjny (jak w being blue).
No to jesli sklejka, to lepiej trzymaj sie rad ludzi, którzy wiedzą coś na ten temat, Heleno.
…przyszarzone niebieskosci z kapką morskiej toni to moje ulubione!
Ale nie mogę traktować mojej chałupki, bo tu jest za dużo cienia, dlatego powygłupiałam się ze słonecznymi kolorami, malując.
Aham ta zielonkawosv jest bardzo dystyngowana, bardzo francuska. Pamietam z paruyskiego skpeku barzdo stary kredens pomalowany ta wlasnie farna , ltora byla tez popularna w Angllii w XIX wieku (t,zw, drab green), ze wzgledu na dym z kominkow, ktory byl mniej widoczny na tym kolrze. Dlatego pozniejszy Arts abd Crafts Movement unikal tego koloru jak ognia.
Heleno, ja bardzo lubie zestaw bialego z szarym/stalowym/siwym. Znajduje poloczenia kolorow chlodne bardzo kojace i relaksujace, bardziej niz kolory tzw cieple (zolcie, beze i kremy)…
Kojaku, a kto nie konsultuje z nemo? nawet jesli nie pytamy ja wprost, to wszyscy czekamy jak nemo rozstrzygnie…
Sorry, mialam dosc ciemno w pokoju, stad wszystkie oblakane literowki.
Toteż ja bym sobie nigdy nie dał dużo niebieskiego tam, gdzie długo przebywam, bo to istotnie może być depresjorodne. Ale na schodach przesiaduje się dłużej tylko po wyjęciu ze skrzynki pożegnalnego listu od kogoś, kto i tak nie był wart tych wszystkich gorących uczuć, którymi został obdarowany, a wtedy depresję ma się tak czy owak załatwioną na najbliższe tygodnie. Poleć Wedgwoodem, zwłaszcza jak Delft w kuchni, a czerwone zawsze możesz sobie kupić buty i torebkę 😀
Za Vermeera ja też się dam posiekać na kawałki, a najbardziej za jego zielenie. A taką biało-czarną szachownicę na podłodze mieliśmy w przedpokoju w starym domu, ale niestety nie dała się przenieść. Na mój gust nie była aż taka koszmarna do czyszczenia, ale przyznaję, że nie mam nadmiernych wymagań czystościowych, a poza tym te kafelki były już stareńkie, nieco porysowane, to i brudu tak nie było widać 🙂
A jak Ci being blue za bardzo idzie na podświadomość, to podszepnę, że po niemiecku blau sein oznacza być urżniętym w cztery d…, bądź też ululanym w cztery Mikołaje. Może spojrzysz na Wedgwooda innym okiem? 😀
Zabrali Mikusiowi fotel z mojej sypialmi i Kot jest oburzony. Jego fotel nocny! Byl juz wsciekly, kiedy odkryl, ze wyniesli z sypialmi miske z woda dla Kota. Przynioslam z powrotem, ale z fotelem nie dam rady.
Czerwieni mam sporo w livingu. POnadto zawsze szukam czerwonych oprawek do okularow, odkad kupilam sobie przed laty genialna w Lucce.
W Anglii czerwonej oprawki musisz szukac ze swieca.
Dużo czerwonego w livingu nie przeszkadza w żaden sposób kupieniu sobie czerwonych butów. Ani jakichkolwiek innych! 😀
Aniu, ten wedgewoodowy na duzo szarosci i stalowosci, choc dosc cieplej. Zas ten bieznik w zapasie to mial wlasnie szaroniebieskie, szare i bezowo-szare pasy z odrobina graficznej czerni. Tres chic!
Heleno, jeszcze jedną sprawę musisz przemyśleć. Jaki kolor najlepiej pasuje do margarity! 🙂
Ten bezwzgledny i okrutny Kot wymusil na mnie przytarganie swojego loza. Rozdarl sie tak glosno, ze sie balam, ze sasiadow pobudzi. Chyba go pobije za ten numer.
Dobrze, ze mnie moj pan chirurg nie widzial.
Teraz sobie jeszcze tak pomyślałem, że można ten numer z poziomem i pionem zastosować również do Wedgwooda. Stąpadła niebieskie, a podpieradła białe. Schody nie są wtedy ciężkim klocem, tylko lekką, wyraźnie wznoszącą się konstrukcją, trochę jakby podfruwają. No i do tych kafelków w kuchni biało-niebieskich też byłoby ładne dopełnienie.
Margarita jest zielonkawa z powodu limonki. Czyli jest absolutnie harmonijna – miedzy nibieskim i zoltym na kole.
Oczywiscie buty jest dobrze dobierac do okularow.
A nie uwazasz, ze sa wtedy (schody bialo-niebieskie) zanadto… jakby to ujac… wydumane?
Bobik,
nie przeginaj. Powolutku.
Najpierw sufity i ściany, a potem reszta.
Helena,
podsyłaj zdjęcia. Ja mam jakąś słabość chwilową, kostki mnie bolą, a pogoda nie sprzyja.
Chyba protestujkę założę albo co.
Mowiac zas o kosntrukcjach fruwajacych, uradowala mnie dzis wiadimosc, ze Zaha Hadid wybuduje bydynek w Warszawie. Ona jest olsniewajaca. Bylam wczesna jesienia na jej wystawie – piewrsze wyjscie po operacji.
Trzy lata temu kaczystowski rezim w Warszawie nie pozwolil jej (!!!) stratowac w konkursie architektonicznym, bo ona… nie nalezy do Stowarzyszenia Polskich Architektow. Wyslalam wtedy list do prezydenta Warszawy z dluga lista inwektyw, takich jakie tylko ja potrafie, jak sie rozkrece.
Alicjo, jak chodzi o kolory, to nie ma mnie co namawiać do nieprzeginania. Namiętności mną targają i nic nie poradzę.
A czy schody dwukolorowe wydumane? Hmm… Nam się w starym domu bardzo ładnie sprawdziły i w nowym, po szczęśliwym doprowadzeniu remontu do punktu schodowego, zamierzamy popełnić to samo. Bo to rzeczywiście bardzo zmienia optykę i w ciasną, kiszkowatą przestrzeń- jaką są na ogół wszelkie przedpokoje – wprowadza dużo powietrza.
Ja tego Kota chyba skatuje. Teraz kiedy prztaszczylam fotel, narazajac zycie i zdrowie, on sie wyprowadzil do sypialni goscinnej i polozyl sie tam na lozku, zawalonym obrazami i dupersznytami. Bo mu w moim zanadto farba pachnie.
Zabije, po prostu zabije, jak odsapne po tym fotelu.
Heleno, no to właśnie Zaha Hadid coś takiego mówiła, powołując się chyba na Malewicza, że przestrzeń możemy pojąć tylko odrywając się od ziemi. Moje na wierzchu, schody mają fruwać! 😀
O tym, że jej nie pozwolono startować, nawet nie wiedziałem, ale wcale mnie to nie dziwi. Projekty architektoniczne, które ostatnio zyskiwały uznanie polskich urzędasów, w dużej mierze wołały o pomstę do nieba!
A teraz chyba wezmę przykład z Kota i wprowadzę się do łóżka Starych. Psiarze podobno dzielą się na tych, co śpią z psami i na tych, co kłamią. Moi należą do tej pierwszej kategorii. 🙂
Dobranoc!
Dobranoc Dziewczynki, Dobranoc Piesku. Ja tez mam zaraz wstawac – triche wczesniej niz dzis ( a wstalam o szostej) bo nie mam gdzie sie tu wykapac, wanna yajeta= wiec bede musiala pojsc do E.
Oj nie bedzie rano zadowolona, choc mam wlasne klucze,
Heleno – a czy na schodach jest duzo swiatla? Bo od tego zalezy czy kolorma byc rich, fresh ,warm czy tez calm.
B. a prawda powinnasvwziac ze sklepu z farbami kartoniki z kolorami jakie chcialabys miec i przymierzyc w przedpokoju. Kolor w sklepie bedzie inaczej wygladal niz w pomieszczeniu ktore malujesz. Swiatlo i ekspozycja, ustawienie okna, polcienie itp.
Nie wiem jaka farbe polecil Tobie pan Andrzej – ja zawsze uzywam Dulux – sprobuj strony Dulux:
http://www.dulux.co.uk/colours/index.jsp
moze to Ci pomoze w wyborze. Podane sa jednoczesnie nazwy farby, ich wspolczynniki itp, totez mozna dobrac podobny kolor kupujac farbe innej firmy. Wiem bo praktykowalam.
Powodzenia
Echidna
Dzieki Echidno, Dulux jest wszedzie indziej poza schodami. Do schodow bedzie specjalna podlogowa oblednie eleganckiej formy Firrow and Ball (juz sama nazwa brzmi oniesmielajaco).
Ja zawsze biore probkl i sprawdzam przed zakupem in situ.
Schody maja sporo swiatla, bo sa naprzeciw drzwi wejsciowych, ktore sa oszklone. Sa tez dobrze oswietlone z gory i z dolu.
Jeśli chodzi o ryby, to ja już od dawna nie daję tych super przypraw do ryb, tylko sam wybieram sobie zestaw ziół do niej. Mówię Wam, ryba smakuje o niebo lepiej. Pozdrawiam fanów ryb 😉