W oliwie po same uszy
Oliwa z oliwek już od czasów starożytnych, czyli od co najmniej 5000 lat, stanowi podstawowy składnik diety mieszkańców krajów Basenu Morza Śródziemnego. Głównym jej producentem w tamtych czasach była Grecja. Grecy z czasem rozprzestrzenili uprawy drzewek oliwnych we Włoszech, a mieszkańcy Włoch w Prowansji i na Półwyspie Iberyjskim.
Ze względu na wysoką zawartość jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, obecność licznych związków chemicznych ważnych z biologicznego punktu widzenia dla organizmu człowieka oraz wyjątkowy smak wyróżniający oliwę z oliwek od wszystkich innych olejów roślinnych, drzewa oliwne zaczęto uprawiać także w innych częściach świata. Rosną więc gaje oliwne w Stanach Zjednoczonych (Kalifornia), w Meksyku, Chile, Argentynie, Peru, Maroko, Tunezji, Syrii, Libanie, Iraku, w Australii (zachodnia i południowa część kontynentu) czy Nowej Zelandii (zarówno na północy jak i na południu kraju) .
Wiele jest rodzajów oliwy. Oto najważniejsze z nich:
Dziewicza oliwa z oliwek (virgin olive oil) ? to oliwa otrzymana wyłącznie z zastosowaniem mechanicznych lub innych środków fizycznych, w warunkach nieprowadzących do zmian w oliwie, która nie została poddana innej obróbce niż płukanie, dekantacja, odwirowanie lub filtrowanie
Oliwa rafinowana (refined olive oil) ? to oliwa otrzymana w procesie rafinacji oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia.
Oliwa z wytłoczyn (olive pomace oil) ? to oliwa uzyskana w wyniku ekstrakcji z wytłoczyn oliwnych za pomocą rozpuszczalników lub środków fizycznych, z wyłączeniem oleju uzyskanego w drodze powtórnej estryfikacji oraz mieszanek z innymi olejami.
Nie wszystkie oliwy z oliwek w smaku i zapachu są jednakowe. Podobnie jak w przypadku win, oliwy z oliwek charakteryzują się różnorodnością smaków i aromatów. Uzależnione jest to m.in. od gatunku oliwek, regionu geograficznego uprawy drzew, metody jej wydobywania i sposobu przechowywania Jednakże w głównej mierze jej walory smakowe zależą od odmiany i dojrzałości oliwek użytych do produkcji. Najbardziej łagodną oliwę produkuje się z oliwek najbardziej dojrzałych, pochodzących z końcowej fazy zbiorów, natomiast najostrzejszą, gorzką ? z tych najwcześniej zebranych. Do innych określeń wyróżników smakowych, mniej oficjalnych, ale często podawanych przez producentów na etykiecie należą :
? jabłkowy ? smak przypominający dojrzałe jabłko bądź skórkę zielonego, niedojrzałego owocu,
? ?migdałowy ? mocny smak, który jest charakterystyczny dla świeżych migdałów, często błędnie mylony ze smakiem zjełczałym,
? smak trawy ? smak niektórych oliw przypomina świeżo skoszoną trawę,
? smak zielonych liści ? smak oliwy wytworzonej jedynie z niedojrzałych oliwek lub z oliwek zmielonych razem z listkami i gałązkami oliwnymi,
? cytrynowy ? delikatny zapach z nutą pieprzu, bardzo rzadko spotykany,
? szczawiowy ? podobny zapach do cytrynowego, ale mniej wyrazisty,
? smak zielonych pomidorów ?przypomina aromat zielonych pomidorów,
? smak słomy ? typowy tylko dla niektórych gatunków oliw,
? słodki ? o słodkim smaku oliwy mówi się, gdy nie jest gorzka lub pikantna.
Warto to wszystko wiedzieć gdy wybiera się na zakupy do specjalistycznego sklepu z oliwami. Te wiadomości zaczerpnąłem z pracy magisterskiej Anny Szałowskiej, absolwentki SGGW i współwłaścicielki gaju oliwnego na Krecie.
Komentarze
dzień dobry ….
pomachanko dla wszystkich …
wróciłyśmy z Amelką z dziury pogodowe … na prawie trzy tygodnie pobytu miałyśmy może 3 dni ładnej pogody .. na te 3 dni to składają się godziny słoneczne z całego pobytu .. jak słuchałam, że wszędzie upały to nie napiszę co sobie myślałam …
poczytam wstecz i jutro napiszę bo muszę trochę ogarnąć dom i rozejrzeć się po targu co by tu przetworzyć na zimę …
A gdzieżeś to Joliku51 hasała, że upały warszawskie nie „umiliły” pobytu?
Ludzikowie kochani – czy ktoś przez przypadek zna nazwisko malarki używającej pseudonimu Stana Gai. Jej domeną były portrety.
Będę nader „dzyń,dzyń” za wiadomość.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echindna z zimnym noskiem
O,Jolinek 😀
No tak z pogodą może nie było najlepiej,ale chociaż jodu się nawdychałaś.
Gospodarz pławi się teraz zapewne we włoskiej oliwie najlepszej jakości,więc wrzucił nam oliwny temat 🙂
My z kolei z moimi szkolnymi psiapsiułami pławiłyśmy się wczoraj wieczorem w kulinarnej rozpuście.Na miejsce naszych kolejnych plotek wybrałyśmy „Zielnik” Wiem,nie wszyscy na tym blogu lubią jego właścicielkę Panią G.ale restauracja ta ma bardzo sympatyczny ogródek sąsiadujący z parkiem,zatem na letnie biesiady jest to miejsce idealne.
Zresztą chyba pół Warszawy jest tego zdania,bo o miejsce w ogródku trudno,wszystkie stoliki zajęte wręcz do ostatniego krzesła.
W karcie mamy menu ogródkowe(głównie dania z grila) oraz menu wewnątrz knajpiane.Zatem z grila jadłyśmy:szparagi,oscypka,
żeberka,krewetki i kotleciki cielęce.Porażką była cielęcina-z lekka wysuszone skrawki mięsa nie zasługujące żadną miarą na nazwę kotleciki oraz oscypek twardawy i mocno gumowaty.
Na całe nieszczęście 😉 lada z deserami była w pobliżu naszego stolika
i niestety uległyśmy słodkiej pokusie,bo w zasadzie już nie byłyśmy głodne.Zamówiłyśmy kawałek kawowego tortu bezowego,tartę z jagodami i lody waniliowe-rewelacyjne !
W torcie bezowym przeszkadzała nam co nieco obecność suszonych śliwek tylko lekko podduszonych i dodanych do środka w całości.
Kelner wprawdzie nie był obrażony na cały świat,ale nie miał najlepszego nastroju,bo nie uśmiechał się w ogóle przez cały wieczór.Dookoła przy stolikach towarzystwo międzynarodowe i kilka osób znanych z małego albo dużego ekranu,zatem jakby trochę światowo.
Kulinarnie mogłoby być jednak trochę lepiej.Do knajpy chodzi się jednak głównie dla jedzenia,a nie dla towarzystwa przy sąsiednich stolikach.
Dzisiaj wieczorem mam w planach jakiś kilku kilometrowy rajd rowerowy,by zgubić trochę tych wczorajszych kalorii 🙂
Dobrze, że już jesteś, Jolinku. Upały były, ale i burze i grad i co kto chce.
Oliwę kupuję taką, jaka jest w sklepach. Wzdycham tylko do surowej, takiej „domowej” z Bałkanów – niezbyt klarowna, zielonkawa i bardzo smaczna. Taką przywoziło się z wczasów w Jugosławii.
echindo – Bronisława Wilimowska
Dziewczyny … 🙂
echidna byłyśmy w Krynicy Morskiej .. ok. 6 dni temperatura poniżej 15 stopni i lało jak z cebra .. potem tylko lało i wiało .. sztorm na morzu taki, że dojść nad brzeg trudno było bo głowę mogło urwać .. pozostałe dni lepsze bo kilka godzin każdego dnia trochę słońca i padało w nocy .. ale nie było tak źle jak wynika z powyższego opisu .. się przystosowałyśmy do warunków i wakacjowałyśmy …
Echidno-Jolinek był na wywczasach w Krynicy Morskiej.
O,łajza minęli 🙂
Niestety, w Polsce nie mamy dostępu do tej prawdziwej oliwy, którą możemy kupić na Bałkanach. A jeżeli już jest to w strasznej cenie. Prawdziwa oliwa ma super zapach i smak. Można jeść ją z samym chlebem. Smakuje znakomicie. Tęsknie za tym smakiem. Przypomina mi dzieciństwo, które spędzałam u kuzynów w Grecji.
Dzień dobry,
Jolinku, od jutra będziesz nas budzić 🙂
Małgosiu, co do tego niby sernika, bardzo swobodnej interpretacji korsykańskiego „fiadone”, ważne jest dobre odsączenie twarogu czy białego sera. Ja użyłam t.zw. faisselle, dobrze odsączyłam. W porcelanowej formie być może powinno się piec dłużej. Na pewno następnym razem będzie lepiej 🙂 Tu poniżej są mniejsze proporcje tego deseru (230g brocciu, 130g cukru, 3 jajka, cytryna, alkohol lub oliwa – to coś na dzisiaj ). 4O mn w piekarniku 180°C. Gdybś chciała inne szczegóły, służę 🙂
http://www.undejeunerdesoleil.com/2012/03/fiadone-corse-au-brocciu-et-citron.html
Alino, pewnie nałożyły oba czynniki, mój ser był rzeczywiście bardzo wilgotny, a ja spiesząc się nawet nie pomyślałam żeby go odsączyć. Nic to i tak jest smaczny, a człowiek uczy się na błędach 🙂
A i jeszcze jedno, po raz pierwszy wyszedł mi tak zgrabny i równy sernik, bez kraterów i pęknięć. Optycznie perfekcyjny 😉
Jolinku – jak miło, że jesteś. Bardzo brakowało porannych powitań.
Pyro – wczoraj wykazałam się aktywnością na blogu ale nikt nie był łaskaw zauważyć.
Pozdrawiam Wszystkich ze Szczecinka i życzę miłego dnia!
Znakomitą oliwę można kupić w naszych sklepach (PP i Tesco). Jest taka jak marzy sobie Pyra, zielona i mętna. Nawet nie kosztuje drożej od pieniędzy, bo poniżej 30.- Jest nalewana do bardzo ładnych i poręcznych zielonych butelek z rączką.
Jolinku 🙂
Doskonale wiedziałam, jaką miałaś pogodę, bo u mnie była taka sama. Tylko że Ty byłaś na wywczasach…
Krysiude,
dzięki za informacje o oliwie. Zajrzę przy okazji do Tesco, bo PP w pobliżu nie mam.
Moi majstrowie zakończyli prace przed południem i wyjechali. Podziękowali za moje starania kulinarne. A ja odpoczywam dziś od gotowania. Obiad będzie odgrzewany. Pomieszczenie po kotłowni awansuje wkrótce na pomieszczenie gospodarcze, tylko trzeba położyć nowe kafle na podłodze , pozalepiać dziury i ładnie pomalować. I w związku z tym w piątkowe popołudnie przyjedzie kolejny młody człowiek, który tym się zajmie. A potem trzeba będzie kupić jakieś regały i kuchnię gazową.
Wspominałam, że czytam ” Kołysankę dla mordercy” Mariusza Czubaja. Bohater wspomina kilka razy roladę po sztygarsku pieczoną przez żonę kolegi. I rzeczywiście taka potrawa istnieje. Myślałam, że sa to zrazy zawijane nazywane na Śląsku właśnie roladami, ale chodzi o schab nadziewany kiełbasą. Może to być całkiem smaczne danie na chłodniejsze dni. http://ugotuj.to/ugotuj/63026850/schab+po+sztygarsku/p/
Fanko Bloga –
dziękuję lecz to nie jest chyba Bronisława Wilimowska. Pani Bronisława (z tego co widziałam na Internecie) to przede wszystkim pejzażystka, Stana Gai malowała głównie portrety.
Znalazłam książkę Stano Gai – Bronisława Wilimowska. Wygląda na to, że Stano Gai to autor (ka) pozycji.
E.
Dzień dobry,
Echidno – Stanisława Paradowska-Gajewska: http://www.artinfo.pl/?pid=catalogs&sp=auction&id=274&id2=40446&lng=1
http://www.artinfo.pl/?pid=artists&id=15191&lng=1
Echidno – kiedy naszym wieczorem odezwie się Haneczka, to ją zapytamy. Ona o malarstwie jeśli nie wie wszystkiego, to bardzo dużo.
Krysiade – oczywiście, że widziałam Twoją aktywność, ale traktuję ją już normalnie – ozdrowieniec jesteś.
Obiadowo były wątróbki, góra cebuli, małosolny i owoce.
ps – rozmawiałam już z Haneczką : nie spotkała tego pseudonimu. Jutro zadzwonię do informacji naukowej w Narodowym, w dziale malarstwa polskiego.
Asia jest bezkonkurencyjna 😀
Nieoceniona Asia!!!
No i już nie muszę dzwonić.
Krystyno-chłodniejsze dni chyba przed nami,więc zaprezentowany przez Ciebie przepis będzie,jak znalazł.Przejrzałam też trochę różne pyszoty ze sznureczka podanego przez Alinę i oblizywałam się ze smakiem kilka razy 🙂
Danuśko, właśnie to chciałam Ci zasugerować, żebyś obejrzała dokładniej ten blog, bo wydał mi się interesujący 🙂
Asiu, witaj po urlopie 🙂
Czy ktoś z Was był ostatnio w warszawskim Muzeum Narodowym? Jest podobno na nowo otwarty, po dłuższym okresie remontu.
Nowo otwarte, przecież to muzeum…
Jeszcze nie miałam urlopu i nie wiem kiedy go dostanę 🙁
Dziękuję bardzo za odzew i pomoc. Mam jednak wątpliwości czy aby napewno jest to Stanisława Paradowska-Gajewska (Stano GAě). Podpis pod obrazem w linku podanym przez Asię jest inny od tego jaki jest na obrazie, styl malarski również odbiega od autorki której tożsamości poszukuję.
Wiem że malowała jeszcze w latch 60-tych choć nie było to już malarstwo aktywne, że miała młodszego brata, że gdzieś tam były jej wystawy (gdzie?).
Ooo… i dopatrzyłam się podpisu – Stano Gai a nie Stana Gai.
Myślę iż sfotografuję obraz i prześlę do Muzeum Narodowego z prośbą o pomoc. Kiedyś, przed laty widziałam jej prace na aukcji via Internet. I „sirota” nie zapisałam nazwiska. Wot i teraz kłopot.
Dziękuję raz jeszcze. Dobranoc, u nas już po północy. Czas na sen.
E.
@echidna:
hm…mi to brzmi po bulgarsku…
Najnowszy dowcip usłyszany właśnie w „Trójce”:
Dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni ?
Żeby nadrobić czas stracony na parkowanie.
I jako jeżdżąca samochodem kobieta i na dodatek blondynka 😉 potwierdzam,że to nie jest szowinistyczny męski dowcip.W moim przypadku to prawda,szczególnie,jeśli chodzi o parkowanie wzdłuż krawężnika 😳
Asiu-nie martw się.Urlop po sezonie ma same zalety :
taniej,spokojniej i często nawet lepsza pogoda 😉 Jolinku,wybacz
nie mam wcale zamiaru Cię denerwować.Też będę wyjeżdżać po sezonie.
…albo, cholera znowu zapominam jezyka polskiego…künstlername…nick…
ach, no, pseudonim…
ale moze byc tez akronim etc.
Byku – jaki tam bulgarski…
„Sparło mnie” na szukanie. Koszmar. Obrazów (coby sobie porównać) nie ma. Znalazłam coś takiego:
„…a mojej kuzynce Krystynie z Osieckich Ryszardowej Flisowej /tel. do pracy jej męża 00-00-00*/ mój portret malowany przez Stano Gai /czarnoksiężniczkę/ – znajduje się za szafą w sypialni… I0.II.1983 ksiądz Bronisław Bozowski”
I tej ci artystki poszukuję.
E.
Echidno,
ja znalazłam katalog wystawy, ż którego wynika, ża obie te osoby ? Stano Gai i Bronisława Wilimowska są autorami obrazów na wystawę a opisują ją Janusz Kaczmarek i Armand Vetulani.
Dobrze byłoby gdybyś może pokazała zdjęcie obrazu. Pozdrawiam
http://www.kwadryga.com/?page=sprzedaz&art=123
Zapomniałam o dwóch linkach zresztą Asia już podała wcześniej
@dan:
powiem cie szczerze, ze moja krowa parkuje lepiej i to nie tylko ode mnie.
i powiem tobie jeszcze w zaufaniu, ze to tylko kwestia czasu, kiedy kobieta wygra formula uno…
oczywiscie, cisnace sie tutaj na usta pytanie: po cholere? jest juz z innej beczki.
„Zliźć” z tematu jakoś nie mogę. Ale dzięki temu odnalazłam odpowiedź na pomoc Fanki Blogu pt: „Stano Gai ? Bronisława Wilimowska”. Pozycja dotyczy obu malarek, treść:
Część pierwsza Stano Gai – wstęp Janusza Kaczmarka. Po nim liczne reprodukcje.
Częśc druga Bronisława Wilmowska – wstęp Armanda Vetulani. Po nim liczne reprodukcje
rok wydania – 1975.
Chyba muszę nabyć. I z tym postanowieniem idę śnić o wyspach Hula-Gula. Tam teraz ciepło, w przeciwieństwie do naszej, zimowej aury.
E.
o, przepraszam, @ech… to byla taka powierzchowna analiza semantyczna
ksiadz i wrozka? brzmi ciekawie, mozna by dobry romans napisac, albo i kryminal…
…dzisiaj flaki po zamojsku, do tego pieczywo i szczypta parmesanu…
kurek w okolicy jak na lekarstwo i chyba tak juz w tym roku zostanie;
to samo z wisniami; natomiast orzech daje czadu, bede mial wreszcie dobry zbior tej jesieni…po trzech latach chudych.
o rety nawet nie wiecie ile roboty w domu, w którym nikt nie brudził i nic się nie działo .. ale muszę odsapnąć bo jeszcze ogórki małosolne zrobiłam i parę małych weków z jagodami ..
Danuśka ja w zasadzie przed sezonem byłam bo nad morzem się zaczyna od pierwszej soboty tygodnia .. wprawdzie mały najazd był po zakończeniu roku szkolnego ale w porównaniu z prawdziwym sezonem to cicho było bardzo a budy prawie wszystkie zamknięte .. niestety przed sezonem też widać jakie obskurne są te nasze miejscowości nadmorskie kiedy nie przykrywają otoczenia kolorowe jarmarki …
Krysiude przeczytałam dobrą wiadomość o zdrowiu i trzymam kciuki by po tej terapii juz nic Cię nie męczyło zdrowotnie .. resztę wpisów poczytam chyba partiami bo muszę nawyknąć znowu do internetu … 😉
Andrzeju ze Szczecinka też pozdrawiam … 🙂 .. Ty chyba kiedyś wygrałeś konkurs środowy … może się pochwalisz jakie nalewki robisz?
Gospodarz wyjechał jakoś nie zgodnie z tradycją bo w sezonie .. ale i tak mu zazdroszczę miejsca …
Alino … Krystyno … 🙂
faktycznie Pyra ma rację mało osób pisze bo urlopują ..
pepegor przeczytałam, że duża operacja logistyczna i biuralistyczna czeka Twoją rodzinę .. z jednej strony to uciążliwe i pewnie kosztowne ale urządzanie nowego gniazda sprawia też dużo radości …
Krystyno to teraz po remoncie pewnie będzie duża spiżarnia .. a Ci co u Ciebie pracują mają jak u mamy w domu … 😉
Przed chwilą dzwonił Marek – w czasie kilkuminutowej burzy, grad wielkości orzechów zasypał wszystko na biało. Nie mając internetu, nie może pokazać zdjęcia, ale przywiezie je na Zjazd. U nas też była mała 10 minutowa burza ale bez dodatkowych atrakcji. Od jutra ponoć ochłodzenie.
Dzięki Jolinku też jestem dobrej myśli.
byku-a na czym polegają flaki po zamojsku ?
Ja znam tylko flaki-flaki oraz flaki po warszawsku.
@dan:
po zamojsku(z kuchni lwowskiej):
wieprzowe i wolowe fifthy – fifthy, pomidory i papryka.
Są jeszcze flaki wielkopolskie, zwane „białe kwaśne” (podobnie, jak płucka). Gotowane na włoszczyźnie, podbite kwaśną śmietaną z łychą majeranki, imbirem i gałką.
Majeranka, galek i imbir uzywamy do wszelkiego rodzaju flakow. Wielkopolskie odroznia jedynie smietana, ale napewno sa pyszne bo lekko kwasne. Z odrobina przecieru pomidorowego tez przydaja kwaskowatego smaku. Ja dodaje zawsze wlasnie pomidorow.
ja wolę flaki po warszawsku … 🙂
zrobiłam gołąbki z młodej kapusty a zreszty surówkę z marchewką .. takie gołąbki bardzo smakują w sosie koperkowym …
sobie pogospodarzyłam w domu i pora odpocząć ..
Jutro odbieram zamówione wiśnie, co znaczy, że będę je drylowała, a sok co i raz pryśnie tu i tam. A Młodsza właśnie umyła podłogi po gościach, ścianę kafelkowaną itp. Jak w banku mam, że pokłócimy się o porządki (te, które Dziecko robi, a które ja rujnuję). Dziecko moje w trzy dni po ostatnim zmyciu podłóg dramatycznie wskazuje na plamy na płytkach w kuchni. Mówię: Córuś, kuchnię myje się często nawet 2 razy dziennie. A Dziecko mówi :Mamo, jak będę miała służbę, to mogą myć co godzina! Ha; jej Babcia Stasia, każde mycie naczyń kończyła myciem pieca (węglowy), zlewu (żeliwny) i drewnianej podłogi. Inaczej sobie nie wyobrażała porządku w domu. Tyle, że ja wtedy byłam w pełni sprawna, teraz podłogi porządnie nie umyję. Dobrze, że Stasia nie widzi.
A propos flaków. Pokazały się w latynoskim sklepie (Amerykanie nie tolerują, fuj) Spróbowałem…i wyszły. Okazuje się, że na upał znakomite. Z pyffkiem! Dzisiaj otwarcie Ewinej wystawy. Postawiła butelkę Malbeca. No, no artyści mają gest…
Jeszcze pytanie. Piekę boczek. Też od Latynosów, bo w amerykańskim sklepie nie uświadczysz. Surowy, solony. Piecze się już ze dwie godziny i nadal twardy, co robić?
Słuchajcie, było to już tu, pieczony boczek?
Witam Cichalu, a Ewie życzę najszerszego powodzenia!
Co do formy „witam” sam odnosiłem się tu już przynajmniej raz, a że teraz czuję się przy stole, to i witam zaglądającego. Witam najserdeczniej, a nie mam przy tym wątpliwości co do zdania innych. Powtarzam, że witać może moim zdaniem tylko ktoś, kto już jest i tylko przybysza. Nie było Cię Cichalu ostatnio za wiele, więc pozwoliłem sobie ćiebie przywitać. Głosy przeciwne?
Łoje! Ciebie, naturalnie!
A z tym boczkiem zapytam, po co to Tobie. Pieczoną mogę sobie wyobrazić kaczkę, ale żeby zaraz taką bombę kaloryczną?
No pójdę jednak spać,
dobranoc wszystkim.
dzień dobry …
Ewie cichalowj gratuluję wystawy … 🙂 .. na boczek nie mam rady .. pewnie ten boczek z dojrzałej świnki .. jak twardy po pieczeniu to kroić cieniutko albo zmielić do jedzenia …
ja to bym chyba winiówki nie robiła gdybym musiała pestki wyjmować … robię z pestkami i podobna niezła jest …
przez te upały jest spory wysyp malin … w tym roku oprócz mrożenia zrobię owoce w syropie ..
cichal liczymy na zdjęcia z wystawy …
a propos tematu .. to ja ostatnio zamiast oliwy używam dobrych naszych olejów rzepakowych prawie do wszystkiego .. planuje zrobić oleje smakowe np. z czosnkiem i majerankiem ..
Gospodarz pływa sobie w oliwie 😉 a tu już po 8.00 i nowego wpisu
nie ma.
Dla Ewy Cichalowej serdeczne,wystawowe gratulacje 🙂
W temacie flaków mam pelną jasność,dziękuję wszystkim za wyjaśnienia.
Smakoszem naszych tradycyjnych flaków pływających w rosole jest Osobisty Wędkarz.Flaki francuskie „tripes de Caen” mają inną konsystencję i nie są tak drobno pokrojone.Muszę powiedzieć,że zdecydowanie wolę nasze.
o coś się zatrzymało i będziemy w oliwie po uszy siedzieć do powrotu Piotra … 😉
miałam plany iść na targ a tu leje ulewnie … dzisiaj bobu sobie zadam w sałatce …
Dzień dobry.
Boczek piecze się tak samo, jak golonkę – czyli najpierw podgotowuje się przez pół godziny, potem mięso osusza, naciera przyprawami, szpikuje czosnkiem itp, potem na 40 – 50 minut do pieca, albo w rondel do duszenia, np z kapustą.
U nas luja z nieba nie ma ale jest dosyć pochmurno.
Dzień dobry, tu na razie nie leje, piękna pogoda na spacer, chłodniej 🙂
Dzień dobry,
a ja boczek najpierw obsmażam/ wcześniej potraktowany przyprawami/ , a następnie duszę pod przykryciem, lekko podlewając na poczatku wodą. Jeśli jest zwinięty w roladę, duszenie trwa oczywiscie dłużej.
Boczek, jak słusznie zauważył Pepegor, to bomba kaloryczna, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Poza tym boczek z howowanych obecnie świnek przeważnie tłuszczu nie ma wcale aż tak wiele, jak to bywało kiedyś. Można kupić dość chude kawałki.
Dla Ewy Cichalowej serdeczne,wystawowe gratulacje 🙂
W temacie flaków mam pelną jasność,dziękuję wszystkim za wyjaśnienia.
Smakoszem naszych tradycyjnych flaków pływających w rosole jest Osobisty Wędkarz.Flaki francuskie mają inną konsystencję i nie są tak drobno pokrojone.Muszę powiedzieć,że zdecydowanie wolę nasze.
Napisałam już jeden komentarz,ale nie wiedzieć czemu czeka na moderację. Zatem teraz mój wpis powtórzyłam unikając niektórych zestawień spółgłosek,które jak podejrzewam,mogły nie podobać się Łotrowi.Zobaczymy…
Echidno, nie patrz na odmienności stylistyczne ani na podpis. Stanisława Paradowska-Gajewska tworzyła przez lat co najmniej 50 od Petersburga przez Paryż do USA. Żyła lat 90, ale w Polsce, w której mieszkała po wojnie, wystaw niewiele. Jedna z tych niewielu zaraz po śmierci. W internecie prawie nie znana. Coś chyba można znaleźć w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Pyro, wpisałem się pod wczorajszym, gdy tam czytałem. Nie kopiuję tutaj, bo to głównie do Ciebie było adresowane.
Stanisławie – dziękuję. Nie zauważyłam wcześniej tego wpisu.
A tu nadal oliwa z boczkiem.
Oliwa nas też z góry deszczyk, na przemian z przejasnieniami, a tak chłodno, że krótki rękawek jaki założyłem nie bardzo wystarczy.
Dziś kapuścianka, bo na co raz wydatniejszym brzuszysku mogę zaniedługo odstawic szklankę piwa.
Miłego dnia wszystkim życzy
pepegor
oczywiscie mozna boczek upiec, musi byc tylko chudy i nie z sedziwego knura ;);
pieke chetnie boczek, aby go potem podac na zimno,
jest jednym z elementow mojego polmiska a´la csarda ( w sklad ktorego wchodzi rowniez tlusta wedzona slonina otoczona w papryce mielonej i kilka rodzajow kielbas wegierskich – w tym nieodlaczne salami – do tego szczypior, pomidory i wszelkie rodzaje papryki od surowej lagodnej do marynowanej ostrej)
Chętnie skubnęłabym co nieco z tego półmiska, przygotowanego przez Byka, zwłaszcza że po lekkiej burzy ochłodziło się na dworze.
Zaszłam dziś na Halę Targową w Gdyni, a tam jak zwykle obfitość wszystkiego. Z grzybów są tylko kurki, a to oznacza, że w lasach mimo sporych opadów innych grzybów jeszcze nie ma.
Pyro,
z porządkami w kuchni jest problem, bo tu jak wiadomo, brudzi sie wszystko najbardziej. Trzeba przyjąć jakis średni standard czystości, bo aby mieć idealną czystość w kuchni, trzeba by z niej w ogóle nie wychodzić.
Nie dajmy sie zwariować. U mnie jest dodatkowy problem, bo kuchnię mam połączoną z ” salonem”, więc nie mogę po prostu ukryć nieporządków za zamkniętymi drzwiami.
Młoda ma za wysokie wymagania . 🙂
jest nowy wpis …. jakby kto pytał … 🙂
Dziękuję Paniom za rady. Spróbuję jeszcze raz. Pierwsze koty za płoty!
Ewa dziękuje! Ze zdjęciami mam kłopot. Po zmianie komputera przekopiowałem z poprzedniego dysku wszystkie co sie dało. Zamontowałem Picasę, ale nie mogę dostac „Albumu” z możliwością edycji na blogu. Może paOLOre pomoże? Ale On zarobiony po uszy.