Osiołkowi w żłobie dano
Niedaleko mojej wsi, tuż pod Nasielskiem, działa nowy i wytworny hotel, małe zoo, stawy rybne, w których wolno łowić, stoi stary wiatrak, są ścieżki do wędrówek, konie pod wierzch i dwie restauracje. Słowem raj dla dorosłych i dla dzieci. Znam to miejsce sprzed lat, bo jeździłem tam z wnukami na lekcje jazdy konnej. Ale to było parę lat temu. Teraz – jak głosi fama – dużo się zmieniło. Stanął nowy budynek hotelowy, inne obiekty odnowiono, wyszkolono załogę i ostatnio przybył całkiem nowy lokator: urodził się osiołek.
Pojechaliśmy więc do Krzyczek by zobaczyć te zmiany, zjeść lunch i poznać malucha-kłapoucha.
Nowy hotel rzeczywiście wygląda imponująco. Na padokach ruch, kilka młodych osób brało lekcje konnej jazdy. W zagrodach ze zwierzętami też tłoczno, bo przybyło lam (na szczęście są tak odgrodzone od publiczności, że nie mogą widzów opluć a to ich ulubiony sposób odstraszania natrętów), stadko kóz chyba jest w niezmienionej liczbie. Ale najmilszym mieszkańcem zoo jest malutki (16 czerwca trzytygodniowy) kłapouszek. Jeszcze nie ma imienia. Będzie podobno konkurs na imię osiołka i uroczystość nadania mu tego przezwiska. Ciekawe jaka nagroda – bo chyba nie jazda wierzchem na oślicy, która bardzo strzeże synka. A jak razem wyglądają to widać:
Po wizycie zapoznawczej, która była krótka jak na pierwszy raz przystało, udaliśmy się do jednej z dwu restauracji. Wybraliśmy Werandę (jest też Rybaczówka). O jej zaletach napiszę po kolejnej wizycie, bo ta była niezbyt udana. Mamy nadzieję, że (jeśli dotrze do Krzyczek ten lament) następnym razem trafimy na wszystkie dania na właściwym poziomie. Farma Krzyczki bowiem jest tak pięknie położona, że może być atrakcją dla wielu mieszczuchów chcących spędzić kilka dni na łonie przyrody. Tu też mogą odbywać się fajne spotkania, konferencje czy tzw. wyjazdy integracyjne. Ale nie samymi widokami człek żyje. Czyli kuchnia musi dorównywać otoczeniu i warunkom mieszkalnym.
Tymczasem pa, osiołku. Daj znać jak już będziesz miał imię. Wpadniemy z prezentem.
Komentarze
…jeszcze nie śpię – Uchatek, proponuję imię dla małego 😉
Panie Redaktorze.
Klasyka się kłania.
Osiołkowi w ŻŁOBY dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Nie w ŻŁOBIE – to jest bez sensu.
Ktoś kiedyś powiedział, że gdy coś piszesz i wiesz na 200%, że tak jest prawidłowo, sprawdź to jeszcze raz.
Nobody is perfect („Pół żartem, pół serio”).
Pozdrawiam.
Ten osiołek na szczęście jeszcze do żłobów nie zagląda, bo ssie. A że nikt nie jest doskonały to prawda. Druga prawda to taka, że należy się starać. Pozdrawiam!
„Wesoły nam dzień dzisiaj nastał” – PaOLOre się odezwał. Już miałam obawę, że definitywnie nas porzucił (a byłoby żal i szkoda! Oj!)
Osiołki, koźlęta, szczeniaczki i źrebaczki – jednym słowem wszystkie dzieciaki ssaków, nieodmiennie przywołują uśmiech, rozrzewnienie i chęć opieki; a choćby i nadanie imienia. Gospodarzu, proszę pojechać do kłapouszka kiedy będą dojrzałe papierówki. Bardzo lubią i dar jabłkowo – bułczany będzie pożarty z radością wielką.
Gorzej, widać w tamtej okolicy z spyżą dla ludzi.
Muszę przeprosić za moje gapiostwo. W przeddzień wyjazdu na urlop dostałem przesyłkę z kałasznikowem od Gospodarza. Był to Kałasznikow Kebab dla ścisłości. Serdecznie dziękuję, jeszcze nie przeczytałem, ale z przeglądania wydaje się bardzo ciekawe.
Pozostając przy temacie dodam, że kebabów zwykle nie jadamy, choć wiemy, że oryginalne, szczególnie na Bliskim Wschodzie bywają znakomite. U nas najczęściej występują w fast foodach, co nas odstrasza. W sobotę jednak złamaliśmy zasady i po spacerze w świetnym parku Ronalda Reagana poszliśmy szukać czegoś na ząb do Galerii Przymorze (Leclerc). Ostatecznie spróbowaliśmy cos zjeść w barze o nazwie Lezzetli kebab – pizza – pasta. Nie spodziewaliśmy się wiele. Jednak długi czas oczekiwania – około pół godziny – sprawił, że zaczęliśmy mieć nadzieję na coś jadalnego. Ja zamówiłem Köfte czyli tureckie kotleciki wołowe, Ukochana mous-sakę, potrawę często przyrządzaną przez nią samą. Zaskoczenie było wielkie, bo obie potrawy okazały się nie tylko jadalne, ale wręcz smaczne i obfite. Szczególnie na pochwały zasługuje mous-saka. Jadając w restauracjach musakę zawierającą ziemniaki stwierdzaliśmy, że bardzo psują one potrawę. Mniej więcej tyak, jak nadmiar ryżu psuje gołąbki. W rezultacie w domu jemy musakę bez ziemniaków. Jedzona w sobotę zawierała ziemniaki, ale w jakiś sposób były one pełne smaku i aromatu pozostałych składników i wydały się składnikiem nieodzownym. Świadczy to o znajomości fachu wykazanej przez kucharza. Myślę, że jeszcze nieraz odwiedzimy to miejsce.
Pomyślałem, że Paweł się odezwał, aby za tydzień z okładem liczniejsze życzenia uzyskać. Uzyskałby i bez tego. Może gruby, ale żart to tylko. Tymczasem myśl o życzeniach przypomniała, że to przecież Markowi dzisiaj te życzenia składać należy, co też czynię z cała przyjemnością w tydzień po składanych z równie miłej okazji. Znowu wspaniałych wernisaży i zdjęć każdego dnia cudownych. I żeby zawsze aktualne było jeszcze lepsze niż „previous day”.
Napisałem, że muisaka zawierała ziemniaki, a teraz sobie przypomniałem, że wersje serbska i bułgarska zawierają ziemniaki zamiast bakłażanów. Tutaj oczywiście bakłażany były podstawowym składnikiem, a z dodatkowych oprócz ziemniaków jeszcze cukinia i pomidory. Beszamel też był bez zarzutu.
Pyro to nie paOLOre tylko paolo. To dwaj zupełnie różni faceci z różnych stron. Też mam nadzieję, że paOLOre wróci na blogowe strony.
Och, Piotrze. Dziękuję za uwagę, bo gapiostwo towarzyskie jest brzydką przywarą. Przepraszam też Paolo. Wszystko dlatego, że bardzo brakuje mi starych Przyjaciół, chociaż i nowych witam z całą życzliwością.
Dzieńdoberek.
Markowi – wszystkiego najlepszego. Interesujących obiektów do fotografowania. Szczęścia, szczęścia,szczęścia. 100 LAT!
Gospodarzowi – serdeczne dzięki za prześliczne osiołki. Od dzieciństwa chciałam mieć osła i pingwina. Niestety nie spełniło się. Mam słabość do tych zwierząt i miło mi chociaż popatrzyć.
Wydaje mi się, że Zgaga powinna już wrócić z podróży do doliny Loary i Wnusi. Wyjeżdżała pierwszego, powrót miała planowany 16-tego. Już chyba odespała? Hej, Hej, Zgago – sprawozdawaj!
Zawierzyłem Pyrze. Zauważyłem różnicę, ale ostatnio zaglądałem zrzadka, a przeobrażenia nicków stały się normalnością. Przepraszam więc Paolo i i PalOre też za niecne posądzenie o chęć wyłudzenia życzeń, które tak czy owak się należą jak psu zupa.
Osiołki też bardzo lubię, ale na pewno nie będzie mi dane żadnego posiadać a może nawet i użytkować choćby poprzez głaskanie. Muszę więc zadowolić się samym sobą, co nieraz na jedno wychodzi. Pocieszam się, że prawie każdemu czasem zdarza się być osłem. Jeśli nie permanentnie, nie ma problemu. Jak ktoś twierdzi, że nigdy mu się to nie przytrafia, znaczy to, że permanentna osłowatość to właśnie on 🙂
Dzień dobry!
Zanim Zgaga wróci i opowie swoje babcine wrażenia, to chyba przyszedł czas żebym i ja się podzieliła moją radością – także zostałam babcią pięknej panny 🙂 I podobnie jak Zgaga muszę troszkę poczekać zanim Ją przytulę, na razie oglądam zdjęcia i się napawam. Oj, taka jestem szczęśliwa!
Dużo radości dla Babci i szczęśliwego życia dla Wnusi.
Marku życzymy Ci sukcesów na niwie fotograficznej oraz nie mniejszych przy stole z pierogami!
Basiu – maleństwu – aby zdrowo rosło, miało radosne dzieciństwo i udane życie. Rodzicom – udanej Córci, a Babuni Basi, aby miała częstą okazję do przytulania panieneczki.
Gratulacje dla Barbary, przyłączam się do życzeń Pyry.
Krysiade, Pyro – dziekuję 🙂
Markowi – radości i spełniających sie marzeń!
Dzień dobry, dużo szczęścia i zdrowia dla Maleńkiej i radości dla babci 🙂
Jak ma na imię?
Marku – Wszystkiego Najlepszego!
http://www.youtube.com/watch?v=cbPnDYD-xTI 🙂
Co by tam mu w żłoby nie dano (później oczywiście bo obecnie bardziej zainteresowany mleczkiem) przecudnej urody. Jak każdy maleńtas. Osiołek „oczywista”.
Złożona chorobą leżałam dnie całe i w przerwach snu i całkiem przyjemnego majaczenia oglądałam TV. Pewnie to znacie – program „Voice”. Przez zupełny przypadek oglądałam pierwsze eliminacjie i „wpadłam”.
Dlaczego o tym wspominam? Dzisiaj odbyła podano laureata. Wygrała moja faworytka. Karise Eden.
A oto jej pierwsze kroki
http://www.thevoice.com.au/profile/karise-eden/
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Barbaro – gratuluję 🙂
Pyro – wydaje mi się, że Zgaga mówiła coś o 3 tygodniach we Francji. Ale może się mylę…
Barbaro witaj w klubie babć (i dziadków). To wielka frajda i długo trwa. Nawet wtedy gdy smarkacze dorosną. Wiem coś o tym.
Markowi – NAJLEPSZEGO i serdeczne uściski 🙂
Barbarze – przyjemnego babciowania!
A teraz – POMOCY!
Czy ciasto z rabarbarem koniecznie musi być z dodatkiem proszku do pieczenia? Mnie był wyszedł, a jeśli mam zrobić to ciasto, to raczej muszę już się za to zabrać, bo to na dzisiejsze wczesne popołudnie.
Bardzo dziękuje za ciepłe słowa, w imieniu Lenki i swoim 🙂
Piotrze, ja juz babcia doświadczona, wnuczek mnie dawno przerósł, zeby go cmoknąc w policzek muszę dobrze stanąć na palcach 🙂 Teraz przyszła kolej na wnuczkę!
Podrzucam imię dla uroczego osiołka – może Imbir, albo np. Irys, czy Toffi – same jadalne 🙂
Alicjo, moze byc bez proszku, np. crumble, albo taskie dla leniwych co to same jajka, cukier, mąka (bez tłuszczu), albo nasjprostszy – „crumble”
tak się spieszyłam, że trochę pokręciłam, ale odczytać sie da…
Osiołkowi dano w żłobie,
on nie daje znać po sobie,
że, co dano, to go nęci
do jedzenia nadmiar chęci.
W części siano, w części owies
co by wybrać, sam mi powiedz.
Brak sugestii, więc oślina
ciągle myśląc nic nie wcina
Tak od rana do wieczora
choć i przeszła jadła pora
Choć więc miała pełno jadła
Bez decyzji z głodu padła
To tak na marginesie. Wygląda, że „w żłobie dano” może mieć sens.
„Siem” nawyrabiało!
Poprzedni link w tak zwanym międzyczasie zaktualizował się. Nie pierwszy lecz ostatni występ mej faworytki.
Poniżej link do głosu jaki zafascynował nie tylko mnie. Tak na marginesie – dziewczyna ma 19 lat i nigdy nie pobierała lekcji śpiewu. „Naturszcyca”!!!
http://www.thevoice.com.au/news/8450260/karise-eden-the-voice-from-outer-space
E.
Barbaro,
składniki są, napisz teraz, jak to robić – ja w ciastach jestem bardzo nie bardzo 🙄
A rabarbaru mam do zarąbania, jak to mówi Nisia.
Marku – pięknego świata do fotografowania, życzliwych ludzi do podziwiania i zawsze pełnej a wytwornej michy na widoku! Ściskam!
Basiu, gratulacje dla Ciebie i dumnych pewnie Rodziców, serdeczne życzenia dla Malutkiej szczęśliwego i zdrowego życia w otoczeniu życzliwych Jej osób.
OD zarąbania!!!
Ja mam od zarąbania agrestu.
Ogródek dzisiaj podlewałam o szóstej rano – nie mogłam zasnąć i w końcu dałam spokój. Ludzie, co za upał! Dobrze, że Szantę odfutrzyłam. a ekscesy seksualne ustały – mówiłam, ze wyperswaduję!
Marku, wszystkiego najlepszego! Zdrowia i spełnienia marzeń!
Alicjo, może coś takiego?
Migdałowe ciasto z rabarbarem
Składniki:
* ok. 250 g rabarbaru (dałam mniej i to był błąd)
* 150 g mąki
* 40 g drobno zmielonych migdałów
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* 80 g miękkiego masła (lub nieutwardzanej margaryny)
* 130 g cukru
* 2 jajka
* 100 ml jogurtu
* 2 łyżki amaretto (lub 2 dodatkowe łyżki jogurtu)
* otarta skórka z 1 cytryny
* 1/2 dużego startego ziarenka tonki (lub nasionka z 1 laski wanilii / cukier waniliowy)
dodatkowo : 1-2 łyżki jasnego cukru trzcinowego wymieszanego z odrobiną startej tonki lub cynamonu (lub cukru waniliowego)
opcjonalnie : płatki migdałowe do posypania lub kruszonka migdałowa
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzać do 180°.
Rabarbar umyć, osuszyć i pokroić.
Mąkę wymieszać z migdałami i proszkiem. Masło utrzeć z cukrem, następnie dodawać po jednym jajku i dalej miksować, aż masa będzie jednolita. Stale miksując (na wolnych obrotach) dodać otartą skórkę z cytryny, stratą tonkę i amaretto, a następnie dodawać na przemian mąkę i jogurt. Przełożyć ciasto do natłuszczonej i lekko wysypanej mąką tortownicy, na wierzch nałożyć pokrojony rabarbar i lekko ?wgnieść? go dłonią w ciasto; posypać cukrem i / lub płatkami migdałowymi / kruszonką. Piec ok. 55 minut (lub do suchego patyczka). Pozostawić na kilka minut w ciepłym piekarniku, a następnie wystudzić na kratce.?
Wklejono z
Oprócz rabarbaru mam przygarść jagód amerykańskich i malin – może by dodać dla urozmaicenia? Chyba się nie pokłócą?
Idę zamieszać tabouli, w wersji dosyć dowolnej, bo kto jak kto, ale ja na pewno nie jestem „prefect” i jak najdalej do dążenia do tego.
Jeszcze tego brakowało, żeby po Ziemi chodziły same ideały 🙄
A paOlOre brak przy stole 🙁
CIASTO BARBARY Z RABARBAREM ALBO JABŁKAMI
4 jajka (jak małe – to 5)
zapach (cukier waniliowy)
1,5 szkl. cukru
ubić mikserem na kogel-mogel, dodać:
1,5 szkl. mąki, wymieszać lekko łyżką,
część masy wylać do blaszki (ja robię w prodiżu) wysmarowanej masłem i posypanej tartą bułką, na to warstwę rabarbaru pokrojonego dość drobno, znów masa, rabarbar i resztę masy na wierzch żeby zakryła owoce. Piec ok. 45 min w 180*C. Przed upieczeniem, wierzch można posypać płatkami migdałów. Polecam, sprawdzone i pyszne również z jabłkami.
Wklejono z
Crumble z rabarbarem
pół kilo rabarbaru
150g masła
150g cukru + 5 łyżek
300g mąki
Rabarbar obrać i pociąć na dość małe kawałki. Formę do pieczenia (u Oli szklane naczynie do zapiekania, 25x30cm) wysmarować tłuszczem. Miękkie masło, 150g cukru i mąkę wsypać do miski, szybko gnieść palcami do momentu, kiedy utworzą się okruszki. Rabarbar wsypać do formy, posypać go 5 łyżkami cukru i przykryć kruszonką. Piec w temperaturze 160?C przez około 20 minut.
wszystko co napisałam uleciało w kosmos, to jeszcze raz:
ciasto dla leniwych: 4 jajka+1,5 szkl. cukru, ukręcić mikserem do białości, dodać 1,5 szkl. mąki ze szczyptą soli, wymieszać delikatnie i układać w formie do pieczenia warstwami – najpierw ciasto, rabarbar pokrojony na drobne kawałki, ciasto, rabarbar i na wierzchu ciasto. Piec ok. 45 min. 180st.C. Mozna posypać cukem pudrem, ale niekoniecznie, bo na wierzchu zapieka się taka pyszna skorupka.
Przepis na Rabarbarowy Crumble
-1 kg młodego rabarbaru (albo innych owoców: jabłka, śliwki, jeżyny, morele albo mieszane)
-garść rodzynek
-2 łyżki cukru (albo do smaku, w zależności od kwaśności używanych owoców)
-110g migdałów
-75g zimnego masła pokrojonego w kostkę
-175g mąki samorosnącej (albo zwyklej i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia) 110g cukru
Nagrzać piekarnik do ok 190*C
Rabarbar pokroić w kawałki (ok 2cm) wymieszać z cukrem i rodzynkami (można dodać łyżeczkę mielonego imbiru), wsadzić do żaro-od-po-rnego naczynia.
Migdały lekko zmielić w malakserze, ale nie na miazgę, tylko żeby były małe kawałki, dodać mąkę, masło i cukier i chwilkę miksować aż się zrobi z tego taka sypka mieszanka, jak bulka tarta. Wysypać na wierzch owoców, wyrównać i piec ok 35-40 min, aż się zrumieni i zrobi chrupiące na wierzchu. Podawać na gorąco ze śmietaną albo z custard – czyli kremem angielskim, taki rzadki waniliowy budynio-sos, albo słodką śmietanką, albo z lodami.
Do mikstury można też dodać cynamon, albo zrobić bez migdałów, tylko z sama mąką, albo z dodatkiem otrębów zamiast migdałów; wtedy należy odpowiednio zmienić ilość maki. Smacznego życzę.
O, Małgosiu – byłaś szybsza, dziekuję także za miłe życzenia 🙂
MałgosiaW,
przepis – poezja, tylko nie mam paru składników, a zwłaszcza tego cholernego proszku do pieczenia (bo wziął i wyszedł ostatnim razem).
Chłe chłe chłe…dobra rada od Jerzora – nie kombinuj, tylko ugotuj kompot 🙄
A może…może to? Już przerabiałam kiedyś…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Wino_rabarbarowe/
Kobiety pracowite!
Która z Was ma jakiś dobry przepis na ciastko z agrestem… tylko żeby zrobiło się SAMO. I jak zmusić głupi agrest, żeby samodzielnie zlazł z krzaka i przyturlał się do michy???
To nie jest pogoda dla tłustej białej sahiby.
Alicja, jak już tak się rwiesz do czynu, to walnij kruchą tartę…
Nisiu, podobne ekscesy będę miała jutro, Fredka idzie do fryzjera, sądny dzień przede mną. Zastanawiam się czy nie poddać zabiegom upiekszającym Gucia, żeby się wyrównało…
No proszę jaki radosnymi nowinami nam się tydzień zaczął 😀
Barbara jest już podwójną Babcią !
Ściskam zatem maleństwo,szczęśliwych rodziców oraz dziadków !
Basiu-czy Lenka urodziła się Marakeszu ?
Ciekawe,czy Marek też robi na swoje imieniny ciasto rabarbarowe.
Drogi Solenizancie życzę Ci samych sukcesów kulinarnych, fotograficznych oraz wielu wspaniałych podróży.W nam przesyłaj szczodrze piękne zdjęcia z tychże.
Ja kupiłam wczoraj pierwsze jagody i mam w planach ciasto jagodowe,chociaż nie jestem pewna,czy w ten dzisiejszy upał będę miała ochotę włączyć piekarnik.Może skończy się jedynie na zimnym koktajlu jagodowym.
Nisiu- nie przejmuj się.Im dłużej ten Twój agrest będzie wisiał na krzaku tym będzie lepszy 🙂 Zbierzesz,jak nadejdzie jakiś niż.
Na razie nie po drodze mi Szczecin, ale gdybym była, to ten agrest już dawno byłby opędzlowany.
Wyszło na kruchą tartę, przepis na ciasto tarciarskie wzięłam z książki niejakich Adamczewskich (zna ich ktoś?). Idę zagnieść.
Danuśko, dzięki piękne, zgadłaś, stąd to moje wyczekiwanie 🙂
A tu rozmaite propozycje co z rabarbaru: http://www.beawkuchni.com/category/owoce/rabarbar
No właśnie, szukamy, szperamy, a tu wszystko pod ręką, u Gospodarzy 😀
Zaraz…jeszcze mi podpowiedzcie. Najsampierw piekę ciasto. No ale chcę, żeby te owoce nie były takie całkiem żywe. Wrzucić je na upieczone ciasto i zapiec przez chwilę? Ja jeszcze mam taki pomysł, żeby jednak na te owoce kruszonkę.
Ojej, jak schrzanię, to najwyżej 🙄
Rabarbar obrany, pokrajany, odstawiłam na bok. Ciasto się chłodzi. Do ciasta dałam zwykły cukier, bo pudru nie mam, nasz cukier jest dosyć drobny, nieszczęścia chyba nie będzie.
Dziękuję za życzenia!
Rano rozczyniłem ciasto – będzie z truskawkami i kruszonką. Do tego kawa i białe wino z belgijskiego CPNu. Zawsze jak wracam kupuję kilka butelek francuskiego La Pichette de Beauvoir za ostatnie drobne. 4,50 za litr ale zawsze dobre – szczególnie mocno schłodzone .
Kiedyś w Polsce kupiłem butelkę i nie było to samo.
Alicjo, nie wiem z którego przepisu korzystasz, ale przeważnie to rabarbar piecze się razem z ciastem.
Alicjo, nie wiem czy nie za późno, ale ja bym jednak wrzuciła ten rabarbar+troche cukru+może łyżke płatków owsianych, czy migdalowych do garnuszka na jakie 5 min.żeby cokolwiek zmiękł i dopiero na podpieczone ciasto. Na to jak najbardziej kruszonka sie nadaje.
…ta moja uwaga dotyczy ciasta kruchego, które – jak zrozumiałam właśnie upiekłaś?
No właśnie o to mię szło, Barbaro – rabarbar z jagodami przesypałam cukrem, maliny dodam na to ostateczne zapieczenie, bo one nie potrzebują „zmięc”.
MałgosiaW – dzięki. Ja lekutko podpiekę ciasto (5 minut), a potem dodam resztę i kruszonkę – malin niedużo, bo one jednak mają duzo soku.
Antek – jeżeli Antkowa zbiera dokumentację występu Agaty (a która Babcia by tego nie robiła) to w dzisiejszym numerze Angory, w dziale Angorka (dla małolatów) jest reportaż o polskich dzieciakach asystujących piłkarzom. Jest tam cytowana m.in Agata – z imienia i nazwiska, pod koniec artykułu.
No, wstawiłam do pieca. Zdaje się, że to powinno się nazywać kruszonka z owocami i odrobiną ciasta kruchego (jest go z oół centymetra na spodzie.
Jakby co, to będzie na was 😉
Tego ciasta nie musiałam, ale jak wyjrzałam z kuchni na ogródek, to aż się prosiło, żeby z rabarbarostwem porządek zrobić. Większość zebrałam i zamroziłam, a ciasto na dzisiejsze doroczne b-b-q
u Bonnie i Rogera. Się zdziwia, bo ja nie piekę!
Oby tylko wyszło…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1941.JPG
Ładnie wygląda Alicjo 🙂
Wyszło tak (z pieca):
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1947.JPG
To nie może być niedobre!!! A jak pachnie!
Nie pamiętam czasów, kiedy na doroczne b-b-q u Bonnie i Rogera nie było pogody. Lato to jest lato, nieważne, ze kalendarzowe dopiero za chwilę!
Wyobraźcie sobie, leje jak z cebra, Jerzor na rowerze zmierza do domu i też chyba klnie pod nosem.
Kupiłam dziś rabarbar, też coś będę z niego robić, Alicja mnie podkręciła 🙂
Tydzień temu piekłam kruche ciasto z rabarbarem i potem musiałam sama jeść. Nie piekę. Zbuntowałam się. Owszem zrobiłam ciacho kibica ale to okolicznościowo. Teraz powolutku szykuję się do toastu za tego upartego Kurpia z wielką rurą. Jest gorąco, więc limonccello z dużą ilością lodu będzie w sam raz!
Alicjo, brawo, zdolna uczennica z Ciebie 😀
Alicjo-a ten rabarbar masz w ogródku od dawna ?
Pamiętam,że robiłaś z niego też chyba jakieś nalewki ?
Ja nie miałam okazji się dzisiaj wykazać-kruchą tartę z jagodami
zrobiła Łatorośl-warstwa ciasta,masa budyniowa,jagody i na wierzch znowu cieniutka warstwa ciasta.Jest świetne!
Za Marka toast zimnym piwem !
Najlepszego, Marku 😀 Idź białe do białego – toast włoskim 😀
Za zdrowie Marka! Wszystkiego najlepszego!
Basiu Kochana niech dobre Aniołki strzegą małej Dziewczynki … 😀
Marek osobiście przypilnowany by ciasto dla sąsiadów się udało .. Marku nich Cię szczęście nigdy nie opuszcza … 🙂
Alicjo już dzisiaj składam Ci życzenia by wszystkie podróże sprawiały Ci frajdę … 🙂
Wandom wszystkiego naj i zdrowia …
Piotrom i Pawłom zdrówka i miłego życia … 🙂
wszystkim świętującym najlepszego … 🙂
jadę do Krynicy Morskiej by zbierać bursztyny … 😀
Jolinku, dziękuję, a Tobie i Amelce udanych, radosnych wakacji i pięknych, bursztynowych okazów 😀
!uwaga!zagadka!
jakim wynikiem zakonczyl sie slynny mecz niemcy – grecja i kto zdobyl zwycieska bramke?
dla ulatwienia podaje sklad druzyn:
niemcy –
1 leibnitz
2 i. kant
3.hegel
4.schopenhauer
5.schelling
6.beckenbauer
7.jaspers
8.schlegel
9.wittigenstein
10.nietzsche
11.heidegger
grecja –
1.platon
2.epiktet
3.arystoteles
4.sofokles
5.empedokles z agriwy
6.plotyn
7.epikur
8.heraklit
9. demokryt
10.sokrates
11.archimedes
i jeszcze jedno ulatwienie sedziowal kon-fu-tse…
Jolinku, życzę dobrej pogody i miłych wakacji!
Basiu trudne to będą wakacje .. Amelka się właśnie zakochała w Antosiu … mówiła mu nie .. nie .. jak chciał ją pocałować .. ale nie zważał na „nie” jej się spodobało .. jedyna nadzieja, że na wakacjach jakiś supermen się Amelce spodoba ..
Małgosiu dziękuję … 🙂
chyba nemo nam zniknęła na czas jakiś ….
Barbaro, dziecięciu szczęścia wszelakiego, a Tobie wiele pociechy!
Babciujesz pierwszy raz?
A na ścianie obraz wzmagającej bezradności mistrza Europy wobec Chorwatów.
Cóż, betonowego muru floreci ści nie przebiją.
Byku, przy jeden jeden pękła piłka i trzeba było pójść do domu.
@pepe:
niestety, bardzo mi przykro, ale odpadasz 🙂
Jolinku 🙂 trzymam kciuki…
Pepegorze, dziękuję za miłe słowa, w babciowaniu mam już pewną wprawę, wnuczek juz jest studentem, teraz będę rozpieszczać wnuczkę 😀
tym razem zadna zagadka, tylko westchnienie…
kto pamieta dino zoffa i jego slynne fettucini arrabiata?
byku nie pamiętam bo nic nie wiem …
bawcie się grzecznie .. idę spać bo rano trza wstać …
specjalnie dla @jolinka
moja tuba:
„kinder, liebe kinder, es ist noch nicht so spät…”
a dla tych co zostają – jeszcze jeden przepis na szwedzkie ciasto z rabarbarem:
400g rabarbaru pokroić (nieobrany) w nieduze kawałki
1/4 szkl. cukru ubić z 2 jajkami, dodać 100g mąki +szczyptę soli. Ciasto wyłożyć do formy, na wierzch rabarbar, na którym położyć wiórki z 50g masła, piec w 175st.C przez ok. 60 min. Po upieceniu posypać cukrem pudrem.
Przepis pochodzi z: http://sniezkagotuje.blogspot.com/
a teraz wszyscy, ale po cichu prosze…
„e viva sangria!”
Popracowałam, a efekty tej pracy są dosyć różne. Zrobiłam na jutrzejsze przedpołudnie papierosy i podgotowałam jutrzejszy obiad – będzie Strogonoff, jutro tylko dogotuję kluseczki. Staram się w upały jak najmniej czasu spędzać przy kuchni, więc gotuję wieczorem, a następnego dnia tylko wykańczam. Dostałam ok 1,5 – 1,7 kg zielonego agrestu, w sam raz na dekoracyjną zieloną konfiturę. Obrałam, ponakłuwałam każdy owoc, skropiłam spirytusem, żeby barwy nie stracił, zalałam ciepłym, nie gorącym syropem. I co? I na jednym półmisku jest agrest ślicznie zielony, a na drugim dość mocno odbarwiony. Czort wie dlaczego – zalewałam tym samym syropem. Jutro przegotuję syrop z następną porcją cukru i znowu zaleję owoce. I tak 4 dni.
jeszcze jedno ulatwienie(patrz: !uwaga!zagadka!):
spotkanie mialo miejsce w anglii, ale nie na wembley.
@pyra:
ten mord na witaminach @licja ci nie wybaczy;
czy na rynku jezyckim mozna juz nabyc botwinke?
Byku – na Rynku Jeżyckim i w handlu botwina była już w kwietniu – teraz są mini buraczki z przerywki; trzeba uważać na mszyce – płukać starannie liście w słonej wodzie.
a na lazarskim roze byly najpiekniejsze…
Mszycami służę w dowolnych ilościach 👿 Włażą na wszystko, oprócz aronii 👿
Haneczko – po swoim półwieczu ogrodowym został mi uraz mszycowy. (I nornicowy i ostowy i mleczowy też. A jakie pokrzywy u mnie rosły!!!
Nornice ryją, pokrzywy lezą od sąsiadów. Nornice gorsze, nie dają się wyrwać 👿
Blog potęgą jest i basta!
Ciasto zrobiło furorę. Wszystko zjedli biegiem, tabouli też smakowało!
Że też udało mi się coś ciaścianego upiec 😯
Zaniosło się na deszcz, to my – do garażu Rogera.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1961.JPG
Zdrowie Kurpia z Rurą spełniłam różowym winem z Prowansji, zakanszając małosolnymi. Nie macie pojęcia, jakie sympatyczne zestawienie.
Dobranocka!
Byku, rozumiem, że mecz rozgrywany był w Niebie na chmurkach. Dla wyniku ważne jest, kiedy wydarzenie miało miejsce. Zakładam, że w wieczności znalazło się miejsce dla wielu rewanżów. Beckenbauer żyje, czyli do udziału w grze można zaprosić dusze osób jeszcze żyjących. Zakładam, że można te dusze zaprosić jeszcze zanim urodziły się osoby, w które te dusze zostały wcielone. Ale nie wcześniej niż sto lat przed urodzeniem. Pierwszy mecz w końcówce XIX wieku wygrali Grecy, a bramkę strzelił Archimedes, który najlepiej obliczył wszystkie składowe swojego kopnięcia w piłkę. Beckenbauer jeszcze nie miał pojęcia o grze w piłkę. Za to ostatni mecz wygrali Niemcy ze strzału Beckenbauera. Był to w końcu jedyny zawodowiec w tym towarzystwie.
Sofokles bardziej myślał o widowiskowości meczu i każdą akcję poprzedzał wejściem chóru, co nie mogło dać efektu bramkowego. Platon zamiast w piłkę kopał w cień przez nią rzucany na chmurkę. Jaspers zastanawiał się, czy piłka nie jest tylko urojeniem i na wszelki wypadek w nią nie kopał. Kant nie mógł zrozumieć, dlaczego niebo gwiaździste jest z wszystkich stron, a nie tylko nad nim. Sokratesowi grać nie dawała Ksantypa. W sumie trudno zrozumieć, jak ten mecz w ogóle mógł się odbyć.