Nie bójcie się cykorii
Cykoria to jedna z tych jadalnych roślin, które towarzyszą nam w uboższych nieco w warzywa miesiącach zimowych, jesiennych i wiosennych. Ponieważ przyrządza się ją na wiele sposobów, na pewno nam się nie znudzi. Istnieją dwa gatunki cykorii: sałatowa i liściowa. Ta ostatnia jest stosunkowo nowym nabytkiem i nie ma jej powszechnie w handlu, korzeniowa jednak jest niezawodnym elementem warzywnego rynku. Jej wielką zaletą jest to, że pędzona w skrzyniach, pojemnikach z korzeni zazwyczaj lekko tylko przysypanych piaskiem, nie w glebie, na otwartym powietrzu nie absorbuje wcale lub w mniejszym stopniu wszystkie szkodliwe substancje, jakie czerpać mogą rośliny wyrastające na zagonach.
„Pędzenie” cykorii to nic innego, jak uzyskiwanie z korzeni ,w których po okresie spoczynku zebrało się sporo substancji zapasowych owych jadalnych główek.
Cykoria zawiera sporo soli mineralnych, nieco witaminy C oraz ślady karotenu.
Stwierdzono jej działanie krwiotwórcze i regulujące układ krążenia. Niepozorne główki cykorii zawierają również substancje dobrze wpływające na trawienie i wszelkie organy związane z tą funkcją organizmu.
Cykoria liściowa ,biała lub czerwona jadana jest tak, jak sałata, może być także gotowana.
Cykoria służyła do produkcji substancji, która do niedawna była niezbędna w każdym domu: cykorii, podnoszącej moc, kolor, pozwalającej oszczędzać drogocenną kawę. Suszone i palone korzenie cykorii miały bowiem wiele cech zbliżających ją do kawy i dlatego w wielu domach do tego napoju dodawano cykoriowe tabletki.
Jeśli się dobrze zastanowić, to wielość pożytków płynących z istnienia cykorii jest niezwykła. Może służyć jako regulator dla organizmu, można pałaszować ją na surowo, gotowaną, zapiekaną. Służy ona wreszcie jako surowiec do wyrobu cykoro-przyprawy do kawy.
A tak naprawdę to można jeszcze cykorię smażyć pokrojoną w paski na oleju i w czasie smażenia soląc i słodząc lekko, dodawać do potraw chińskich, w których doskonale zastępować będzie pędy bambusa.
Cykoria liściowa może być podawana w zapiekankach, potrawach gotowanych, ale przede wszystkim z powodzeniem zastępuje zieloną sałatę.
Spróbujcie też osmażyć ją na dobrej oliwie z odrobiną soli, szczyptą pieprzu i małym kieliszkiem miodu pitnego. Gdy miód odparuje danie jest gotowe.
Komentarze
No i byłaby extra video porada. Taką cykorię z szynką zapiekaną pod beszamelem jadłem kiedyś w Brugii (a co?!). Na ogromnym talerzu ustawionym na chyba bambusowych podkładkach, poukładane we wzory i desenie, a na dodatek bardzo smaczne. Szynka była z tych gotowanych i chyba wczesniej podsmażona tak na sucho. Był też czosnej i wyraźna gałka. Wrażenia popsuła tylko temperatura. Kelnerka, dziewczyna z polski, uprzedzała, ze gorące. Chciałem przesunąć talerz i poparzyłem paluchy. Próbowałem odtworzyć w domu i choć smaczne, to już nie było to.
We wszystkich przepisach piszą, że należy wyciąć nasadę główki i wtedy warzywo nie będzie gorzkie. No, nie wiem. Zrobiłam cykorię na salatę i rodzina nie jadła. Mówili, że gorzkie. Ma ktoś sposób co z tym zrobić, bo odrobina goryczki nie przeszkadza, ale większa ilość, tak.
Ocywiście ze nimo powodu bać sie cykorii. To racej cykoria powinna sie bać 🙂
Pyro,
ja używam czegoś, co się zwie „belgian endive”, taka cykoria, jak na zdjęciu poniżej. Trzeba wykroić „głąb” ze środka, to wtedy nie będzie goryczki.
To danie na zdjęciu to cykoria zapiekana – środki głąbowate wycięte, kapkę masła i ser żółty w środek, owinąć plasterkiem chudszego boczku (ja użyłam prosciutto, można szynkę), posypać najlepiej parmezanem albo jakimś innym serem i zapiec.
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Belgian_endive/hpim3097.jpg
Znam też przepyszną sałatkę z tej właśnie cykorii:
wyciąć środki, pokroić, dodać jeden duży grapefruit (najlepiej czerwony) obrany, cząstki obrane ze skórki, do tego 1-2 awokado, obrane ze skórki, pokrajane w kawałki. Zadnych przypraw czy sosów – tylko wymieszać i podawać.
Potrawa, o której wspomina Iżyk to narodowa potrawa Walonów, też jadłam w Belgii. Składają się na to 3 różne sery, ta belgijska endywia oraz ichnia szynka. Wszystko zapieczone w talerzu, w którym to podają. Jest to porcja dla fizycznie ciężko pracującego chłopa, mnie udało się zjeść może 1/4 z tego, co było na talerzu. Piwo do popicia niezbędne. Kalorii od groma i jeszcze trochę.
Cykoria jest gorzka i już. Skropionnej cytryną z dodatkiem orzechów włoskich , i kawałów pomarańczy, albo rodzynek w lekko słodkim sosie (jogurt lub smietana, albo oliwa) gorycz wcale nie przeszkasza.
Latyrus
Endywia to nie to samo, cocykoria. Endywię mi rodzina zjada , co prawda zapiekanej nie robiłam ale sałatkę tak i w jarzynówkę też wkładałam. Nie mam dzisiaj najlepszego nastroju, bo mróz spowodował, Że moje piołamane gnaty dokuczają, jak 100 diabłów. Umrzeć się od tego nie umiera, ale żyje niewygodnie.
Przepraszam za literówki – jakoś tak jest, że uderzam w literkę, a sąsiedni palec „zawadza” o sąsiednią literę.
Uff co za dzien. Co za ranek. W nocy przewieszalem rózne wiszace rzeczy.
i zaspalem odrobine. Pani Pocztówka pukala do dzwi i zostawila sterte listów. Jest wiele do odpisywania.
Zaczne jednak od rzeczy które mnie zaniepokila. Gdzies zgubila mi sie Tuska. Chyba jej nie zasypalo w tej jej Kanadzie i mam nadzieje nie chora. Alicjo, Ty masz z nia kontakt telefoniczny. Spróbuj sie czegos dowiedziec i daj znac na mój adres prywatny
gmerenyi@aon.at
albo na blogu.
Tyle narzekan a teraz radosci i nie wiadomo od czego zaczac.
Zaczynam od Pyry.
Serdeczne dzieki za list. Jako list bowiem przyszla paczka pieknie opakowanych faworków czyli chrustow. Smakowaly wspaniale jak to wlasna solidna poznanska robota. One mialy tylko jedna wada. Pachnialy malizna. Zniknely w minutowym czasie z czarna kawa z miodem. Smaki zmieniaja sie u ludzi. Nie tylko w miare jedzenia ale i w czasie. Jakos nalesniki schodza na dalszy plan. A moze to pora roku albo kucharka.
Dalej, Barbara w porannym stroju i Piotr przy pracy w kuchni oraz z dedykacje na swoim Rodaku. Piekne dedykacja za która dziekuje. Jeden egzemplarz dla Tuski. Zostanie dopakowany i wyslany na druga pólkule. Piekne wydana ksiazka. Mozna dyskutowac czy zbyt duzo czy malo ilustracji itp. Doskonaly prezent dla rodaków. Biorac jednak pod uwage, ze ludzie zyja w róznych, czesto mieszanych zwiazkach az prosi sie o dwujezyczne wersje. Wyobrazal bym sobie, ze na jednaj stronie jest tekst polski a na drugiej obcojezyczny i to nie tylko w systemie innych miar i wag, co byloby rozwiazaniem optymalnym ale i miejscowe nazewnictwo,
Zadanie tytaniczne. Tlumaczacy musialby bowiem nie tylko znac jezyk ale równiez miec pojecie o gotowaniu. Poza tym w jednym jezyku sa równiez rózne systemy miarowe i nazewnictwo. Przekonalem sie o tym, podczas ostatniego spotkania towarzyskiego gdzie byli wiedenczycy, niemcy zachodni i wschodni oraz my burgenlandczycy. Momentami bylem zatrudniany jak tlumacz symultaniczny pomiedzy wschoden a zachodem. Sadze, ze podobne klopoty maga byc w strefi jezyka angielskieg i innych.
Dobrze, ze Piotr jest specjalista od pisarstwa i znajdzie najlepsze rozwiazanie. Sposób wydania, od strony technicznej bez zarzutu.
Trzeci ale równiez piekny prezent od Wojtków z Przytoka na temat Kuracji Winogronowej na obecnej Ziemi Lubuskiej. Piekna idea odszukiwania starych, miejscowych druków i przywracanie do zycia w Europie bez granic. Byl czas, kiedy ludze przesiedleni ze Wschodniej lub Poludniowej Polski niszczyli to co znalezli. Uratowalo sie jednak wiele i przywracanie tego tym którzy tam teraz zyja i gospodaruja jest piekna idea. Format ksiazki o dziwo taki jak Rodaka. Przypadek czy tez palec losu.
Mysla, ze Wojtkowie beda nadal prowadzic te dzialalnosc a moze przygotuja jednak wznowienie w jezyku niemiecki z polskimi komentarzami albo ksiazka dwujezyczna.
Pewna mloda pani z okolic Wiednia mysli o napisniu ksiazki na temat wina. Chyba powinna z góry zaczac pisac biblioteke.
Rozpisalem sie a tu Trzej Królowie chodza po domach i zbieraja datki dla dzieci potrzebujace pomocy. Przed chwila byla druzyna dzieciaków z miejscowej szkoly. Mówili wierszyki i spiewali piosenki. Kazdy dal cos do puszki.
Swiatlo w Ciemnosci czyli Licht in Dunkel. Jest tam ktos, ist da jemand?
Pan Lulek
W moim domu też cykoria nie jest lubiana – może to kwestia przyrządzania, bo taką zapiekaną z szynką to pewnie by jedli. Ale jako sałata nie wchodzi i już.
Panie Lulku,
mam do Tuśki adres mailowy i pocztowy, ale nie mam telefonu, to ona do mnie dzwoniła, a jak zagadałysmy się, to na śmierć i zapomniałam zapytać o jej telefoniczne namiary. Niech sie Pan nie martwi, Panie Lulku, dzisiaj ma się ocieplić nieco, a za parę dni w ogóle jakaś wiosna.
Alicja, kiedy Ty sypiasz?
Panie Lulku – zamurowało mnie zupełnie? Jak to? Już doszło? Przecież wysłałam 2-go, po świętach? Jeden dzień do Burgenlandii , 6 dni do Paryża, a 3 tygodnie do Warszawy? Nic nie rozxumiem. Cieszę się, że smakowało. Było mało, bo nie wiedziałam kiedy dojdą i czy nie będą już kamiennie twarde. Następnym razem wezmę większy kartonik.
Zauważyliście, że przestały się wyświetlać żółte buźki? 🙂
Mogę zapytać o to samo, Alsa 🙂
22:00-4:00 to i tak duzo, jak na mnie.
Sprawdzam buzki 🙂
O kurczę pieczone, faktycznie. Uśmiechy nie działają 🙁
Lulku
Bardzo się cieszę, że książki dotarły. Tym samym w 2008 roku można otrąbić koniec zapaści poczty polskiej z 2007 roku. Jeśli Cię interesuje kultywowanie tradycji winiarskich w lubuskim podaję namiar http://www.winiarze.zgora.pl/. Ja co do win zielonogórskich mam sceptyczny stosunek ale cieszy mnie, że ludzie mają pasje i wypełniają czymś pożytecznym swoje życie.
Pozdrawiam
Czyli 3 ćwierci poszły Alicji delicji poszły dla „belgijskich zwisłouchych” (taka rasa świń). Nastepnym razem jak gołas z michnikowskim w Chicago: „Wiesiu, niech Ci resztę ładnie zapakują. Powiedz, że to dla chorego”. W wyniku pyrzych zabiegów co do piekła na ziemii, poczta działa coraz lepiej. Podać adres? 🙂
Idę na pocztę, myślę, że dojdę. Wojtek – wyglądaj listonosza.
Czy mowimy o tych samych jarzynach? Bo myslalam, ze Gospodarz nazywa cykoria to co ja nazywam endywia (i Alicja), az tu czytam, ze trzeba cos wycinac bo „gorzka”. W zyciu nie jadlam gorzkiej endywii! Odcinam tylko ociupinke stopki, reszte krajam, lub dziele na listki, dodaje segmenty pomaranczy obrane ze skorki, skraplam oliwa orzechowa, czasem dodaje troche czerwonej cebuly luv szczypiorku i voila!
A swpja droga – za naszego zycia bylismu swiadkami jak gorycz wyeliminowano z paru roznych jarzyn – z ogorkow (bo okazalo sie, ze roslina jest dwuplciowa, jedne krzaki sa „meskie”. drugie „zenskie” i jedna plec jest gorzka, druga nie, tylko nie pamietam ktora), z baklazanow, ktorych juz nie trzeba odsalac i odsaczac jak kiedys, no i moze z rzeczonej cykorii-endywii. W migdalach czasami zdarzaly sie pojedyncze gorzkie, ale to zostalo kompletnie wyeliminowane.
Uwielbiam endywie i pamietram jak w czasach glebokiego Gomulki, salatke z endywii mozna bylo zamowic w barze Kubus Puchatek w Warszawie. Kosztowala 14 zl. A w sprzedzay byla tylko w niektorych Delikatesach – 40 zl za kilo.
Pyra zrobila swoje !
Uruchomila poczte na calym swiecie. We wspólnocie Swiatowej a co najmniej Europejskiej powinna otrzymac stanowisko Glównego Poczciarza z odpowiednim honorarium i Glówna Traba. Do trabienia oczywiscie.
Alicja !
Mój klopot polega na tym, ze ja nie mam kanadyjskiej ksiazki telefonicznej i nie mam tez telefonu. Sadzilem, ze z Kanady jest nieco latwiej otrzymac informacje. Wiem tylko, ze byla przeziebiona. Nie pozostaje nic innego jak troche czekac a dopiero potem wlaczyc stosowne sluzby
Pomimo wspanialych faworków czyli chrustów od Pyry, odrobine w nerwach
Pan Lulek
Pyro, gdy wrócisz z poczty to zrób cykorię duszoną na oliwie z miodem pitnym. Oddzielić wszystkie listki cykorii, usunąć brzydkie z plamkami, osączyć z wody i wrzucić na rozgrzaną oliwę. Lekko posolić i popieprzyć. Po minucie lub dwóch wlać kieliszek miodu pitnego i poczekac az połowa odparuje. I podawać. Pycha!
Ja z tego wycinam jeszcze ten głąb, co jest w środku. Pomarańcza i owszem, ja lubię grapefruita, no i awokado.
http://en.wikipedia.org/wiki/Endive
Panie Lulku, ja też nie mam kanadyjskiej książki telefonicznej, tylko kingstońską. Przeziębiona – to dać się kobicie wygrzać i wyspać, na alarm bedziemy bić, jak do jutra sie nie odezwie. Coś Pan taki w gorącej wodzie kąpany, Panie Lulek?
Cykoria i endywia są z tej samej rodziny ale to dwie różne jarzyny. Cykoria jest wrzecionowata (można ją zobaczyć na fotkach Alicji powyżej) i ma rzeczywiście gorzki mały głąb. Same wrzecionowate listki bywają lekko gorzkawe. Sa koloru bladozielonozółtawego. A endywia jest sałatą kędzierzawą i zieloną. Endywia w Polce jest znacznie mniej popularna niż cykoria.
Panie Lulku,
nie znalazłam Leny w internetowej książce telefonicznej, nie figuruje ani w missisauga, ani w Ontario – moze ma zastrzeżony telefon, nie wiem.
Ja nie mowie o salacie endywiowej, tylko o podluznej, hodowanej pod przykryciem, b;adp zoe;pmek lub rozowej.
Sorry, mam dzis jakis atak dysgrafii komputerowej – mialo byc blado-zielonej.
A jakby miodu na podorędziu nie było? jakiś substytut?
Heleno,
zerknij na ten sznureczek co podałam wyżej do wiki – po prawej stronie na dole jest to, o czym rozmawiamy, drugie zdjęcie od góry.
To ja juz nie wiem, jakiej cykorii dotyczy przepis Gospodarza 🙁 Znam co najmniej 8 odmian cykorii: endywie (zielona z zoltawymi liscmi w srodku – gladka i kedzierzawa), cykorie korzenna z bialymi wrzecionowatymi pakami lisciowymi (gorzki glab), cykorie radicchio – czerwona i zielona, tworzy glowki, cykoria „glowa cukru” (sugar loaf, Zuckerhut) – duze wrzecionowate glowy, troche jak kapusta pekinska. Ogolna zasada jest taka, ze im bledsze liscie, tym lagodniejszy smak. Pokrojona salate mozna przez chwile namoczyc w letniej wodzie, bedzie mniej gorzka, ale i mniej witamin. Listki z bialej cykorii nadaja sie swietnie do roznych dipow. Bardzo ladnie wyglada talerz surowych paleczek z marchewki, lodkowatych lisci cykorii i kawalkow zielonego selera naciowego podanych z dipami z czosnkiem, papryka, chrzanem.
Pardą, że się wtrancam i ja nie botanik, ale tamoj u góry stoi jak byk, że te listki zimą to pedzone liście wyrastające z byle korzenia, byle go piachem obsypać. Co innego krzaczek kartofelków, a co innego pędy z bulwy na przednówku, prawda?
Jesli miodu pitnego nie ma, to można miodu prawdziwego z… no właśnie?
„Istnieją dwa gatunki cykorii: sałatowa i liściowa. Ta ostatnia jest stosunkowo nowym nabytkiem i nie ma jej powszechnie w handlu, korzeniowa jednak jest niezawodnym elementem warzywnego rynku.”
Czyli korzeniowa to salatowa, ale z lisciowej tez mozna zrobic salate?
Ha! W tym linku podanym przez Alicje przeczytalam, ze endywia jest z rodziny stokrotek! To dla rozjasnienia zamieszania wokol cykorii-endywii.
Teraz juz wszystko jasne. A ja jestem z rodziny mongolskich Papuasow.
No…, hm…, no chyba tak… Chyba tak to nalezy rozumieć, choć „gatunek” to niewłaściwe słowo.
Heleno, rodzina to astrowate. Zdziwisz sie, jaka rozlegla 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Astrowate
Izyku, jak nie masz miodu pitnego, to mozesz podlac kieliszkiem slodkiego bialego wina, a jak nie masz slodkiego, to wytrawnego z lyzeczka miodu. Nie udawaj, ze nie masz fantazji i ochoty na eksperymenty. Zacznij jednak od malej porcji.
Kapitanie
🙂
Zwróć uwagę, że jak na blożku nie zada się pytania w formie
UWAGA! O BOŻE! RATUNKU!
Nie pamiętam czy posłodziłem herbatke?
CO ROBIĆ??? POMOCY!!!,
to i pies nie pomoże, a tym bardziej jego kulawa noga. 🙂
Nemo! Uspokoj sie!
Wróciłam. Na moim osiedlu w 3 bliskich i zaprzyjaźnionych sklepikach tudzież w wielkim samie ani cykorii ani endywii nie ma. Pan Jurek oświadczył, że jak zamówię to przywiezie, bo już się tego „dosyć nawyrzucał”. Zamówiłam na wtorek (jutro, w niedzielę i poniedziałek mam inne plany). Kupię na Piotra i Waszą zbiorową odpowiedzialność. Na tacce są 4 pąki. Jak nie zjemy będę szukała zaprzyjaźnionej świnki morskiej.
Do Aksy – będziesz jutro smażyła faworki. Zrób kilka więcej i wyślij Lulkowi, bo ja będę robiuła dopiero na koniec karnawału. Na terenie UE do 2 kg wszystko idzie jako list, a faworki są lekkie, więc przesyłka niedroga. Ten łasuch jęczy, że mu za mało wysłałam i pewnie ma rację. Zrobię mu jna tłusty czwartek
A ja jadam cykorię korzenną, podłużną, składającą się z wielu wrzecionowatych listków o kolorach, które już podawałem i nie będę się wdawał w bójkę na gatunki, rodziny, podgatunki, bo okaże się, że jestem stokrotką! A nie chcę. Wolę być szparagiem!
Moj Boze, zupelnie zapomnialam o cykorii, jak zreszta o edywii…
Radicchio tak…dodaje do salaty czesto.
Cykoria sie znakomicie przechowuje, ale znalam tylko przepis na surowke w obrzydliwym dla mnie majonezowo-smietanowym goo…
Sprobuje smazona na miodzie i oliwie. Brzmi smacznie…
a.
Podobno cos podobnego w smaku do cykorii, to liscie karczochów. Gorzkie jak piorun, dla odmiany z rodziny ostów. Mam dwa krzaki teraz przykryte sniegiem ale tak podobno ma byc. Tylko jak to przyrzadzac i na kim wypróbowac trujace wlasciwosci.
Kotka nawet nie powacha ani jej kumpel.
Pan Lulek
Jedzenie, a nawet przygotowanie karczochow jest pracochlonne i nie warte wysilku.
Najpierw wycina sie od spodu lykowate miejsce. POtem przicina sie konce listkow.
Wrzuca sie do osolonej wody z dodatkiem cytryny. . Kiedy sie ugotuje podaje sie na oddzielnym talerzuku karczocha, w oddzielnej miseczce sos vinaigrette, kazdy listek sie macza w tynm sosie i zebami sciaga sie do ust tylko te czesc listka, ktora jest jadalna, reszte odklada. Az po pol godzinie sie dochodzi do „serca” karczocha, ktore sie oczyszcza nozem z czesci lykowatych i zjada po uprzednim umoczeniu w reszcie vinaigrette’u.
Nie kupuje.
No to znamy juz ambicje Szefa. Szparagiem chce byc i to zapewne jeszcze bialym, nie jakas tam zielona chudzina, sierpowatym, pierzastym czy pnacym. Asparagos = młody pęd 🙂
O Piotrze mogę powiedzieć to samo, co Boy powiedział o młodej żonie, której się marzyło partnerstwo
„moja miła pieszczotko,
bądźże sobie choć Ciotką”.
No właśnie – chce być szparagiem, niech ma. Lubię Go, co Mu mamy żałować?
Ania Z.
Endywia to wedlug mojego smaku cos calkiem salatowego jak chinska kapusta. Czasami troche gorzkawa. U nas roslina sezonowa w okresie kiedy jest z salata posucha.
Wydaje mi sie, ze wszysko pomieszalismy. Chyba zaczne prowadzic dziennik aktualnie dostepnych warzyw. Tylko po co, w kazdym kraju jest przeciez inaczej.
Aby do wiosny
Pan Lulek
Muszę się Wam do czegoś przyznać : nie lubię pani prof.Jadwigi Staniszkis. Nigdy jej nie lubiłam. Kumpel mi kiedyś zarzucił, że mam kompleks ładnej blondynki. Rzeczywiście w 1980 roku była bardzo ładną blondynką. Tylko, że ja nigdy w życiu blondynką nie chciałam być i nic ds blondynek jako takich nie mam, a ładne kobiety po prostu lubię. W każdym razie lubię na nie patrzeć. A na panią Profesor nie. Potem myślałam, że mnie razi jako ta prawicowa muza – też nie. No i dzisiaj przeczytałam sobie obszerny wywiads z p.Jadwigą zamieszczony na stronie Wirtualnej Polski. I już wiem, czemu ja jej nie lubię. Otóż dlatego, że przypomina rozpaskudzone prymuski typu „miss klasy”. To, że jest zaprzyjaźniona z J.Kaczyńskim, że po szanuje i podziwia, to jedno, ale jeżeli on ma większość tego typu przyjaciół, to ja nie wiem, czy on wylezie z dołka w który wpadł.
Podpiszę się, a co mi tam
Pyra – Jaruta
Dzień dobry! Bardzo lubię cykorię. Duszę przekrojoną na pół z czerwoną cebulą i papryką. Z dużą ilością pieprzu i umiarkowaną- rodzynek.
Nareszcie sie woda wylala. Od dawna przypuszczalem, ze Pyra i Jaruta to dwie strony tego samego zlotego medalu. Maz jednej z moich osobistych przyjaciólek, S.p. Mecenas Stanislaw swego czasu szef Palestry w Warszawie zawsze twierdzil, ze prawda zawsze sama wyjdzie na jaw. Trzeba tylko spokojnie poczekac. No i doczekalem sie. Kiedy ta Jaruta spi i w ogóle zyje, ze pelno jej na róznych blogach. Moze te twierdzenia, ze Jej nie dopuszczaja do komputera, to tylko tak, dla zmylenia przeciwnika.
Z niecierpliwoscia oczekuje na Jej organizacyjne talenty oczekujac listownych przesylek faworkowo-chrustowych przypominajac, ze w Unii Europejskiej przesylki o wadze ponizej dwa kilogramy nie wymagaja procedur celnych. Chodzi niestety o wage brutto.
Jednak zwolennik poczty
Pan Lulek
Poczta się dzisiaj rozhasała – dofrunął Rodak, dziękuję.
Na oko wygląda niezle, na razie przeleciałam po fotografiach (bardzo dobry pomysł z takimi fotkami, szkoda, że nie więcej). Resztę pózniej i oczywiście druzgocącą recenzję wydam 🙂
Cykoria podróżnik rośnie najczęściej przy drogach, tak w Polsce jak i tutaj. Ladny kwiatek, ale bym nie jadła, wyobraziwszy sobie, ile to musi nazbierać ciężkich metali i różnych tam świństw przy drodze.
I nie stokrotka, tylko aster! Rząd: astrowce, rodzina : astrowate.
A do diabła z tymi „gromada, podgromada, klasa, podklasa, rodzina, podrodzina, plemię, podplemię…”
Tę cykorię podróżnik proponuję do dzbanka dla ozdoby, a belgijską na talerz i do zjedzenia!
ale sie porobilo, jedni o salacie inni o chodowli podziemnej, a tu sie okazuje, ze familia chabrowata ( zadne tam stokrotki, no chyba, ze tez chabrowate ) i na tyle liczna, ze wszyscy mowiac o tym samym, opowiadaja o roznosciach
http://fr.wikipedia.org/wiki/Chicor%C3%A9e
dla wladajacych, obrazki sa opowiadajace wystarczajaco, po prostu ten sam chaszcz, w zaleznosci od tego co sie chce, zeby wyroslo, daje takie lub siakie rezultatas, dla mnie Piotr opowiadal o wersji podziemnej, wiec endives, rzeczywiscie nieco gorzkawej, ale i tak lubie, urzynam nieco dupke i na surowo, chetnie z orzechem wloskim, balsamico i miodem, lub zapieczona z szynka i przyprawami
Slawku, nie mieszaj ludziom w glowach 🙂 Rodzina astrowatych, ogromna wielce, dzieli sie na podrodziny takich, co maja mleczny sok w tkankach lub go nie maja. Chabry naleza do tej samej podrodziny co stokrotka, chłodek, starzec, dzianwa, nachyłek, popłoch, sadziec, suchotka, uczep i żółtlica – wszystkie bez mlecznego soku.
Podrodzina z gorzkim mlecznym sokiem (języczkokwiatowa) obejmuje między innymi cykorie, mniszka, kozibród, pępawę, prosienicznika i wężymord. Kto obieral skorzonerę, wie o czym mowa.
nemo, ide na szybe, jesli przetrwam bede jadl miod z musztarda zaciagniety mleczem, ( choc jeszcze sprawdze, czy nie czuc chaberkiem ),
ja nie mialem najmniejszej aspiracji mieszania, wzialembyl i zacytacil wiedze madzejszych, stokrotka wyraznie szykowala na mnie pulapke, no i sie wbilem, pewnie pojde w grejfruty, znow klopot, ktory kolor wybrac?
z durenmatem s.
Sławek, dwie wiewiórki nie czynią wiosny. Rozetrzeć zółtko w moździerzu. A stokrotki są żelazne. Co piłem?
Nie bądż cykor, napisz o cykorii, pomyślałem po lekturze.
Zwane popularnie w Polsce endywia i cykoria posiadają bliskobrzmiące nazwy łacińskie : cichorium endyvia- endywia i cichorium intybus- cykoria sałatowa.
W pierwszym przypadku do rośliny przylgnął jako nazwa drugi człon – endywia, w drugim spolszczono cichorium na cykorię. Bo jak tu nazwać warzywo intybusem?? Mało apetyczne.
Jadę sobie autobusem, na plecach mam plecak z tubusem. W plecaku pudełko z kaktusem, za oknem widzę fabrykę z Ursusem. Spokojnie zajadam bułkę z intybusem. 😉
Łacińskie cichorium łatwo spolszczyć na cykorię, i tak zostało.
Endywia to sałata podobna wygladem do rzymskiej. Rosnąc tworzy rozetę zielonych liści, przed zbiorem jest bielona. Zabieg ten polega na zebraniu liści „w główkę” i związaniu jej ( tak jak szczypcy krabom 🙂 gumką lub sznurkiem. Po 2-3 tygodniach jest gotowa do zbioru, związane liście, bez dostępu światła tracą chlorofil, nabierają w zależności od gatunku białej lub żółtej barwy i pozbywają się goryczki.
Cykoria jest rośliną pędzoną jesienią i zimą z korzeni uzyskanych latem, ma nieduże, ścisłe i zwarte główki koloru białożółtego. Pędzenie, odbywa się w ciemnych pomieszczeniach. Trwa 3-4 tygodnie.
W przeciwieństwie do mobbingowania, które to odbywa się w doskonale oświetlonych biurowych przestrzeniach. 😉 Mobbing trwać może dłużej…
Produktem pędzenia jest – cykoria.
A mobbingowania -?? Cykor??
Dzień dobry wieczór!
Cykoria (Cichorium intybus)
GorzKAWY czyli:
„… Korzeń cykorii po wysuszeniu, uprażeniu i rozdrobnieniu, stanowi doskonały substytut kawy….”
„… Wielu producentów dodaje do kawy do 30% cykorii, co obniża zawartość kofeiny. …”
Zaraz sobie zrobię, ale „prawdziwą”.
Dzień dobry wieczór!
Cykoria (Cichorium intybus)
GorzKAWA czyli:
„… Korzeń cykorii po wysuszeniu, uprażeniu i rozdrobnieniu, stanowi doskonały substytut kawy….”
„… Wielu producentów dodaje do kawy do 30% cykorii, co obniża zawartość kofeiny. …”
Zaraz sobie zrobię, ale „prawdziwą”.
„Korzeń cykorii po wysuszeniu, uprażeniu i rozdrobnieniu, stanowi doskonały substytut kawy?.?
Doskonaly? 🙁 🙁 🙁
Chyba w czasie wojny i glodu. Z sucharem i konfitura z burakow ktore sa doskonalym substytutem croissantow i ptifurek..
„Korzeń cykorii po wysuszeniu, uprażeniu i rozdrobnieniu, stanowi doskonały substytut kawy?.?
Doskonaly? 🙁 🙁 🙁
Chyba w czasie wojny i glodu. Z sucharem i konfitura z burakow ktore sa doskonalym substytutem croissantow i ptifurek..
Heleno,
bo chyba doskonalszego SUBSTYTUTU nie ma, ot co 🙂 Nie lubie żadnej kawy, zbożowej tak zwanej też.
Przestańcie z tą cykorią, każdy sobie może wyszukać na google i odnalezć swoją. Ja używam tej, co napisałam i pokazałam na zdjęciach, używam też radicchio do mieszanej sałaty oraz tej strzępiastej, hodowanej w ciemnosci – też do mieszanej salaty.
Odpowiadam osobiście za przepisy, które podałam na endywię BELGIJSKA (vide wiki lub moje zdjęcia) zapiekana z serem, boczkiem-szynką albo czym tam (plus odrobina masła i oliwa) oraz ta sałata z grapefruitem i awokado.
Podkreślam, wyciąć ten głąbek ze środka, w obu wypadkach.
Jak jeszcze raz mi ktoś tu o cykorii, to wrzasnę tak, że dostanie cykora! Przepisy mile widziane, ale ze zdjęciem, który to zwierz, albo bardzo dokładna nazwa łacińska – jakieś podplemię choćby 🙂
Tymczasem nastał łykend, może zejdziemy na inne tematy?
Piotrze, dwie wiewiorki w mozdzierzu, zoltko zelazne i ta szarotka, musi, piles Szwejka z demobilu, twardzielom nie szkodzi, bez cykorii, pozdro, s.
piles dwa grzane piwa z gozdzikami
Madame!!!
Każdy ma prawo do własnych poglądów, przemyśleń i ocen. Każdy wybiera se takie autorytety, co mu do całości pasują (choć potocznie mniema się, że jest odwrotnie) i im więcej tej zgodności, tym większy autorytet. W drugą stronę też.
Dzisiejsze publiczne oświadczenie, choć wybór miejsca jest chyba dowcipem, utwierdza mję w mej osobliwej skłonności do Ciebie, Pani. Nie będę się z Tobą konsultował, nie będę do Ciebie „privat” pisał i nie będziesz mi Tusią, ale wiedz… Ty po prostu swoje wiedz…
Kiedyśny Polityki, a dzisiejszy parias dziennikarstwa, czasem „Rem”, a czasem „Kibic”, człek moralnie niejednoznaczny, lecz o jednoznacznie wielkim intelekcie, charakteryzując wiele lat temu tę divę politycznych recenzentów, rzekł, iż z jej prekognicją, profetyzmem i antycypacjami winna sie znacznie lepiej nazywać, niż byle J. Staniszkis. Ktoś taki powinien być „J. WasserKopf von staniszkis” i już na zawsze mi się to do pamięci przykleiło.
Mła (też obnażony)
„… Przestańcie z tą cykorią ……. ……. Ja uważam …….. ……. ….. ….. ….”
???? 🙂
Ja UZYWAM, KoJaku! A co uważam, to uważam i daję wyraz.
U mnie wiewióry całą zime hipają z drzewa na drzewo i po śniegu gęsto, a na jednym z kamieni pod górką wykładamy jadalne resztki z gara. A to ptak dziobnie, a to wiewióra hapnie. Co zostaje – do kompostera.
Alicjo … a ja MAM i uciekam!!!
Jak masz, to DAWAJ!
Nieporozumienie, ja mam to czym groziłaś, że się będzie TO miało, jak się jeszcze raz wspomni TO, czego już nie napiszę!
Aha. Cykor!
Do Pyry Młodszej, jak jest gdzieś w pobliżu:
Ja oglądam i oglądam te cudeńka, a Ty mi wytłumacz, jak to się dzieje, że u mnie takich nie ma! Jakie warunki muszą zaistnieć, żeby takie cudeńka wyrosły?
Jeśli mogłabyś przesłać do mnie 5530 i 5544 zdjęcie, bylabym wdzięczna. Nie będę wykorzystywać w celach niecnych!
Kochana Pyro i miły Panie Lulku! Wyjechałam z domu w południe i dopiero niedawno włączyłam komputer, dlatego nie miałam pojęcia o Pyrowych sugestiach. Chrust już usmażony, bo wnuczka nie chciała czekać do jutra. Część zabierze do domu, resztę muszę zabrać na spotkanie z przyjaciółkami, bo się pochwaliłam, co robię. BARDZO MI PRZYKRO! Czemuż wcześniej nie zajrzałam?! 🙁
P.S. Moja Babcia mówiła ‚chrusty’, a w książkach stoi ‚chrust’. To jak to jest prawidłowo?
Chrusty, oczywiście.
Babcia Marysia ZAWSZE miała i ma rację.
Podoba mi się Twoje podejście, Alicjo! 🙂
A swoją drogą, co to się nawyrabiało z tą nieszczęsną, co to jej nazwy nie można wypowiedzieć! Może pogadajmy o jakiejś absolutnie jednoznacznej roślinie, np. kiszonej kapuście?
Jak nie, to nie. Nie chrustów i mozna sie obejsc smakiem.
Na Zjazd zatem zamawiam z góry nastepujace specjaly.
Wracam poslusznie do mojej milosci czyli nalesników
Chrusty bo urosly na fali obecnej mody
Pierogi rózne made by Marek
Najwazniejsza potrawe czyli gwózdz sezonu. Bigos wedlug recepty Pyry.
W miere uplywu czasu lista bedzie uzupelniana.
Calosc przyprawiona najlepszym humorem. Inne przyprawy do smaku.
W radio piekny koncert zwariowanej nowoczesnej muzyki i wcale nie pora do spania
Pan Lulek
Nie ma chrustów i mozna sie obejsc smakiem.
Za reszte bledów równiez przepraszam
P.L.
Ja nie jestem Jerzy, jeno prosty antek i rozbór Iżykowych wpisów zabiera mi trochę czasu. Ten zajął mi 120 minut. I już zaczynam załapywać!!!
Cóż, rozbieram tak jak poczta doręczała przed świętami.
Nie gadamy o jedzeniu, bo łykend. Jakieś wydarzenia, skandale? Plotki?
Ja zaglądam do *naszej klasy* i zdumiewam się jak w ciagu paru tygodni odnalazłam starych znajomych, od podstawówki do… Ale serwery ichnie chodza jak krowy na ocieleniu, to prawda 🙁 W porywach i owszem, moją nocą.
Panie Lulku,
niech Pan tu oczkami nie przewraca – Pyra podała przepis, przepis jest na stronie Adamczewskich, nawet ja – niepiekąca, stwierdziłam, że to mogłabym upiec! Do roboty, Panie Lulku, a nie takiego słabosilnego udawać , my wiemy, że Pan Lulek potrafi!
Panie Lulku – będą jak w banku.
Pora nie do spania jeszcze, ale ja spróbuję, bo tuż po siódmej będzie tup, tup tup i pytanie: Babciu, śpisz?
Dobrej nocy życzę.
No i dlaczego te buźki się nie wyświetlają? Na innych blogach jak najbardziej, tylko tutaj nie. 🙁 Czyżby kara za krytykę? Czyli jest cenzura!!!
Pyro,
okazuje się, że w Poznaniu od jakiegoś czasu (dwa lata?) badają DO, cytuję:
„BADANIA W POZNANIU. Od marca 2006 roku Optymalni z Poznania i okolic uczestniczą w programie badawczym prowadzonym przez Katedrę i Zakład Bromatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Katedra i Zakład Bromatologii od ponad 20 lat zajmuje się badaniem jakości zdrowotnej żywności, wpływem żywności oraz sposobu odżywiania na rozwój różnych jednostek chorobowych, a także oceną sposobu żywienia i stanu odżywienia różnych grup ludności. Obecnie, jak wyżej wspomniałam, Katedra i Zakład Bromatologii zajmuje się także oceną wpływu diety niskowęglowodanowej ? optymalnej ? dr. Jana Kwaśniewskiego na stan zdrowia i odżywienia ludzi stosujących ten sposób żywienia. Badania prowadzone są przy współpracy Kliniki Chorób Wewnętrznych, Metabolicznych i Dietetyki Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, Zakładu Higieny i Fizjologii Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie oraz Zakładu Żywienia Człowieka Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie.”
Poznań to wielkie miasto, ale może znasz tam kogoś. Mnie temat interesuje.
Pyro,
okazuje się, że w Poznaniu od jakiegoś czasu (dwa lata?) badają DO, cytuję:
„BADANIA W POZNANIU. Od marca 2006 roku Optymalni z Poznania i okolic uczestniczą w programie badawczym prowadzonym przez Katedrę i Zakład Bromatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Katedra i Zakład Bromatologii od ponad 20 lat zajmuje się badaniem jakości zdrowotnej żywności, wpływem żywności oraz sposobu odżywiania na rozwój różnych jednostek chorobowych, a także oceną sposobu żywienia i stanu odżywienia różnych grup ludności. Obecnie, jak wyżej wspomniałam, Katedra i Zakład Bromatologii zajmuje się także oceną wpływu diety niskowęglowodanowej ? optymalnej ? dr. Jana Kwaśniewskiego na stan zdrowia i odżywienia ludzi stosujących ten sposób żywienia. Badania prowadzone są przy współpracy Kliniki Chorób Wewnętrznych, Metabolicznych i Dietetyki Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, Zakładu Higieny i Fizjologii Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie oraz Zakładu Żywienia Człowieka Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie.”
Poznań to wielkie miasto, ale może znasz tam kogoś. Mnie temat interesuje.
Pan Lulek,
Zaczelam czytac blog, i mowie, ze ja juz cala i w formie.
Nie boi.
Tuska,
Ide czytac dalej bo, musze cos zjesc (nie cykorie bo gorzka), i luli bo w pracy pedza. Mialam rano spotkanie z inwestorem, i mam skonczyc projekt na Bermudach na nastepny piatek. Chyba to znacie…ten weekend w polowie nie moj.
Tuska
Pyro,
troche jeszcze pamietam jak z dwiema kolezankami studentkami UW bylam zaproszona do mieszkania prof. Staniszkis. To byl 1976 albo 1977.
Tlumaczyla ona nam na prywatnym spotkaniu, ze wdac sie w opzycyjne dzialania to po prostu bylo dac sie manipulowac roznym cynicznie wrogim silom. Ta przestroga plynela z dobroci serca, ale bylysmy zdegustowane jej cyniczna postawa.
Prof. Staniszkis wtedy byla piekna i nowoczesna. Mieszkala na Saskiej Kepie w fantastycznie urzadzonym (wzgledem smaku) mieszkaniu…
Week-end, Droga Pyro, odpoczywaj. Pozwol Mlodszym przygotowac sobie posilek (nie bedzie tak dobry jak ten zrobiony przez ciebie to pewne).
Pan Lulek pewnie sprobuje zrobic faworki wg twojego przepisu i przesle je odwrotna UE poczta zeby choc porownac z Mistrzynia…
Moi Panowie jada do North Bay na week-end.
Ja z pieskami w domu zawalona papierowa pracowa robota…
Mysle o jajkach na miekko i kartoflance…
a.
Sobota. Dziecko poszło douczać maturzystów na kursach przygotowawczych, a Pyra sisadła przy komputerze porannie – w dezabilu i z kawą, bo w odróżnieniu od Alicji, nie ma dla mnie życia bez kawy. Herbata i owszem ale to znacznie później.
Alicjo – jak Młodsza wróci, to do Ciebie napisze i fotki prześle. Tylko ona już pytała skąd wiedzieć, który to numerek – ona żadnych numerków nie widzi. A o warunkach sama nie ma pojęcia. Na Ornaku było sporo osób jeżdżących w góry od lat w zimie i wszyscy, jak jeden mąż widzieli to po raz pierwszy w życiu. Czółgali się w tym śniegu, żeby fotografować, dostawali amoku żeby oddać to, co widzą obiektywem i Ania twierdzi, że udało się raczej średnio. Prześwietlone słońcem kryształy były jak brabanckie koronki i rosły każdego dnia. Mnie zauroczył ten słup, na którym wyrosła kula śniegowych kryształów.
Kryształy lodowe Pyry Młodszej cudowne.
Ja w dzieciństwie gdy na dworze był siarczysty mróz chodziłem na łyżwy na pobliskie żwirowisko gdzie utworzył się staw . Czasem wyrąbywaliśmy otwór w lodzie by dostać się do pustki między dwiema taflami lodu. Czasem tak się dzieje ,że staw zamarza w dwóch płaszczyznach i tworzy się podwójna warstwa lodu z pustką pośrodku. Bywało , że różnica wysokości dochodziła do kilkudzuesięciu centymetrów. Pośrodku jest wtedy zaczarowany świat kryształów lodowych powstałych z opadającej i parującej wody. Coś absolutnie cudownego i czarodziejskiego. szczególnie gdy świeci słońce . Szkoda, że wtedy nie mogłem robić zdjęć. Może kiedyś…
Marku – gdzie są te numerki na zdjęciach?
Cale szczescie, ze odnalazla sie Tuska. Juz sie balem, ze ja gdzies ponioslo na Biale Niedzwiedzie.
U nas wszystkie psy maja obowiazek miec wszczepiony czip elektroniczny. Poczynajac od rok 2009 kazdy wszczepiony czip bedzie do odnalezienia w strefie Schengen. Pojawiaja sie pierwsze negatywne skutki otwarcia granic. Teraz brakuje tylko, zeby ludziom powszczepiali czipy. Podobno maja zaczac od panów. Bedzie kontrola gdzie który sie zawieruszyl a potem i z jaka pania. Pytanie nie dotyczy ludzi mojego wieku, bo gdzie tu gwarancja, ze sie zawierusze a poza tym, bede tylko jak ten stary dziadek co to snuje wspomnienia. Cala nadzieja, ze zaczynac beda od pampersiaków.
Za obiecanki serdczne dzieki. Zwracam tylko uwage, ze chrust jest lekkim na wage produktem i nie podlega ocleniu.
Paczka do Tuski na biegun zimna blogu kulinarnego wyslana a w niej dwie ksiazki, od Piotra i Wojtka na rozgrzewke, daja szase dwa tygodnie na dojscie przesylki
Jeszcze nie zaczipowany.
Pan Lulek
Numer zdjęci jest z prawej strony pod napisem Ania
http://picasaweb.google.pl/ania.kodyniak/TatryHalaOrnakSylwester200708/photo?authkey=_pabBaIpCf4#5151332758961518850
Dziękuję Marku. Muszę teraz wyjść po chleb nasz powszedni. Cześć
Dzień dobry Pyro! Jeśli mogę to pomogę.
Numerki zdjęć.
W Ani albumie, przy wyświetlaniu pojedyńczych zdjęć, po lewej stronie jest ramka z jej „portretem” a niżej opis zdjęcia :
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Ania
Zdjęcie 10 z 93
Tatry. Hala Ornak. Sylwester 2007/08
28-12-2007
1600×1200 pikseli ? 452 KB
…………………………więcej informacji ——— O TU!!!!
Pobierz zdjęcie
Pokaz slajdów
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wszystkie informacje o zdjęciu , łącznie z numerem pokazują się po kliknięciu w podkreślenie : więcej informacji !!!
Mam nadzieję że napisałem zrozumiale. 😉
Alicja pytała o 5530, klikam w „”więcej informacj””” i mam to co niżej :
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Zdjęcie 34 z 93
Tatry. Hala Ornak. Sylwester 2007/08
28-12-2007
1600×1200 pikseli ? 629 KB
Nazwa pliku: IMG_5530.JPG ———-TU JEST NUMER !!!!!!———–
Aparat fotograficzny: Canon
Model: Canon PowerShot S3 IS
ISO: nie dotyczy
Ekspozycja: 1/1600 sec
Przesłona: f/7.1
Ogniskowa: 42.8mm
Szerokość geograficzna: nie dotyczy
Długość geograficzna
Dzień dobry Pyro! Jeśli mogę to pomogę.
Numerki zdjęć.
W Ani albumie, przy wyświetlaniu pojedyńczych zdjęć, po lewej stronie jest ramka z jej „portretem” a niżej opis zdjęcia :
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Ania
Zdjęcie 10 z 93
Tatry. Hala Ornak. Sylwester 2007/08
28-12-2007
1600×1200 pikseli ? 452 KB
…………………………więcej informacji ——— O TU!!!!
Pobierz zdjęcie
Pokaz slajdów
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wszystkie informacje o zdjęciu , łącznie z numerem pokazują się po kliknięciu w podkreślenie : więcej informacji !!!
Mam nadzieję że napisałem zrozumiale. 😉
Alicja pytała o plik 5530, klikam w „”więcej informacj””” i mam to co niżej :
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Zdjęcie 34 z 93
Tatry. Hala Ornak. Sylwester 2007/08
28-12-2007
1600×1200 pikseli ? 629 KB
Nazwa pliku: IMG_5530.JPG ———-TO JEST NUMER !!!!!!———–
Aparat fotograficzny: Canon
Model: Canon PowerShot S3 IS
ISO: nie dotyczy
Ekspozycja: 1/1600 sec
Przesłona: f/7.1
Ogniskowa: 42.8mm
Szerokość geograficzna: nie dotyczy
Długość geograficzna
http://picasaweb.google.pl/ania.kodyniak/TatryHalaOrnakSylwester200708/photo?authkey=_pabBaIpCf4#5151332363824527554
Instrukcja poszła dwa razy, ta druga jest pełna, z linkiemdo zdjęcia 5530.
Chodzi dzisiaj wszystko jak czołg. Czekam i czekam…..Zima chyba???
Miłej soboty Wszystkim życzę!
Marek !
Nie zapominaj, ze od poniedzialku moze sie dla Ciebie rozpoczac nowy niepowtarzalny rozdzial zycia.
Gotuj sie na konsultacje
Pan Lulek
Markowi już dziękowałam, teraz Tobie, Antku – instrukcja zrozumiała, nawet dla mnie (niestety – antytalent techniczny, to Pyra)
Panie Lulek – co Pan knujesz przeciwko Misiowi? Strzeż się Waćpan, on u mnie pod kloszem opiekuńczym.
Ja nie knuje tylko manipuluje. Manipuluje nawet pod kloszem.
Bo ja jestem
Pan Lulek
Witam Szanownych Zwolenników Początkowej Fazy Procesu Regeneracji Sił Witalnych.
Mam pytanko: jak smacznie przyrządzić cykutę?
z selera, toc to jedna familia, do tego cienko krojony Sokrates, choc tak do konca, nie wiem, czy wiem, skropic calosc gajem oliwnym, otaczajac sie sluchaczami
Co do śławka przepisu:
nie zapomnieć o łyżeczce roztartego oregano. Sokrates i owszem, sobie chwalił. A jak ktoś chce unowocześnić, to kapkę tobasco, ale wtedy bez oregano.
Aniu, dzięki za zdjęcia, zaraz sie do nich dobiorę. Powiadasz, że pierwszy raz takie zjawisko? Tak czy owak, pięęęęęęęęękne!
Panie Lulku,
chyba Pan nie chce zaczipować Tuśki?! Potwierdzam, że rozmawiałam z Tuśką wczoraj i tym razem na samym początku pobrałam od niej numer telefonu. Teraz już się nie wywinie – zakładając oczywiście, że będzie w zasięgu słyszenia telefonu stacjonarnego!
A Pan, Panie Lulku, niech nie alarmuje bez potrzeby!
*Sławka, miało być.
Pytania do zeena :
– przepis tradycyjny, czy fusion ?
– bezkofeinowa ?
– biała czy czerwona ?
– wytrawna czy słodka ?
– podana w szkle czy porcelanie ?
– normalna czy light ?
– podana na ciepło czy zimno ?
– ma być w działaniu slow czy fast ?
– impreza w domu czy na świeżym powietrzu ?
I najważniejsze :
– na ile osób będzie przyjęcie ???
– jaki masz budżet ???
zeen, skad o tej porze roku swieza cykuta?
Dzis znowu 15 km na biegowkach przy +1°C. Halny nie tylko zrzuca krzeselka na wyciagach, ale i posypuje snieg pylem znad Sahary 🙁 brudno sie porobilo, ale zapowiadaja deszcze i sniegi (troche wyzej). Cala Europa skuta mrozem, a w Alpach miejscami +10°C, u mnie w dolinie +6. W Rumunii i Bulgarii ponoc prawdziwa zima. Nasz geolog zonaty z Rumunka przedziera sie przez te balkanskie mrozy i sniegi do ojczyzny… My podlewamy im kwiatki i czekamy na opowiesci z 2 tygodni w krainie Drakuli.
Mesa culpa, mea culpa, mea maxima culpa!
Niniejszym dementuję
odszczekuję spod stołu,
kajam się serdecznie albowiem :
1. rzuciłam niecną kalumnię ne Córkę rodzoną,
doprowadziłam w/wym do utraty twarzy,
zwaliłam ogrom własnej ignorancji na barki osoby niewinnej i co gorsza, nieobecnej!
Tat to tak, a nawet gorzej
więc
ogłaszam co następuje :
Ania wiedziała gdzie są nomerki przy zdjęciach!
Hau,Hau, Ha…u!
Antek,
nie rozdzielaj cykuty na czworo. Podać jeden przepis i nie będzie rozterk. Ja mam zamrożoną, w końcu jaka różnica, swieża czy prosto z zamrażarki. Rozmrozi się w mikrofali i już.
U mnie dzisiaj +2 o 10 rano, a wczoraj było -25C.
Jest lepiej, będzie lepsiej.
Widzę, że cykuta bardzo ożywiła bloga 😉
sławek 😆
antek 😯
nemo 😆
Alicjo, jak często podjadasz?
🙂
A tu kryształy od Ani w oryginalnym formacie, nie pomniejszone:
http://alicja.homelinux.com/news/Lody/
Nie podjadam, tylko podpijam. Okazjonalnie, może dzisiaj łyknę, znajomi przychodzą na obiad, co im będę żałować.
Nie działają u nas emotikony, pewnie ktoś czegoś nie zamknął, trzeba będzie Marysie z sąsiedztwa Budy poprosić, albo Blejk Kota 🙁
5530, przywoluje u mnie ” Pajeczy las” te igielki, jak strzaly, te sniegowe daszki, jak nakrycia glowy wojownikow, jakby przyciemnic, Makbet w calej
krasie
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Makbet/photo#5152022747448350594
proba wyobrazni
! 🙂 ! 🙂
Ale jaja. Wystarczy się wpatrzeć…
Cykutę, jak powszechnie wiadomo, w Pyrlandii się wekuje na zimę. W zimie zaś służy do karmienia rozmaitych dowcipnisiów. Nie, tych od wyobraźni nie, ale inni niech się strzegą.
A nie traci na wartości, taka wekowana? Bo w czasie obróbki termicznej róznie bywa.
U mnie mrozu pod dostatkiem, to się mrozi 🙂
Wystarczy zmienić jedną literkę i z cykuty robi się cykata. A to już co innego. Tym to nawet Sejm się interesował i wydał w 1643 roku edykt o cle na zagraniczne „słodkie rzeczy w cukier wprawione”.
Cykata to smażony w cukrze miąższ cedratu lub skórki pomarańczy, cytryn, melona, arbuza. Słuzyło to m.in. jako dodatek do bab wielkanocnych i pierników.
Cykuta zaś to szczwół plamisty. A inne polskie nazwy tego trującego zielska to: pietrasznik plamisty, szaleń plamisty, psia pietruszka, świńska wsza, blekot, bzducha wodna, pietruszyca wodna. To właśnie tą rośliną otruł się skazany na śmierć Sokrates.
.
amen
Ktoś gwizdnął kufy, albo zawekował… 😉
Ja podejrzewam Pyrę, oni tam wszystko jak nie peklują, to wekują, w tej Pyrlandii.
Ja słyszałam o szaleju – czy to to samo, co szaleń?
Mój Tata miał powiedzenie „czyś ty się blekotu objadła?!”.
Słucham Radia Złote Przeboje ze stolicy Pyrlandii. Z 10 lat temu nie do pomyslenia, żeby tak sobie via komputer…
weki z cykuta w Pyrlandii drzemiac
cykorie spychaja w niebyt konfuzji
szaleju blekotem, kufy za pieniadz
spotkajmy sie kiedys, po prostu w Gruzji
podobno tam ostatnio uczciwie wybieraja material na Sokratesa
Pyro, zas mnie naszlo, odpusc plz
Nawet nie wiedziałam, że taki diabeł istnieje – ale jest w internecie, to znaczy, że ISTNIEJE ! Jadł ktoś?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cytron
Dziś na obiad goście, przychodzą, a nie będą podani na stół w formie posiłku!
Robie krupnik, na drugie odsmażane pierogi z kapustą i grzybami, sałata grecka albo jaka mi się wymiesza, tradycyjnie owoce na deser, sery.
To Polacy, ale zupy jakos wyszły z mody, a tu zima, nie zaszkodzi przypomnieć. A pierogi docenia, nie wydaje mi się, zeby Ela zawracała sobie pierogami głowę w święta, ona niewyrywna do gotowania.
Przy okazji powiem, że rodacy za granicą radzą sobie dobrze, jeśli nie bardzo dobrze. Ela w ramach konkursu 20 lat temu wygrała pozycję wykładowcy literatury francuskiej 18-go wieku na Queens University i od tamtego czasu profesoruje. A ten uniwerek sroce spod ogona nie wypadł, nie dość, że najstarszy w kanadzie, to jeszcze jeden z najlepszych.
Dodam, że do owego konkursu oprócz Eli stawało kilku Zabojadów z Paryża i ze dwa z Quebecu. Ela wygrała w cuglach.
University of New Brunswick we Fredericton nazywano „-ski University”, tylu tam było Polaków – wykładowców 🙂
Sa dwie odmiany cykuty:
1. Szczwół plamisty (Conium maculatum L.), inne polskie nazwy to: pietrasznik plamisty, cykuta, szaleń plamisty, psia pietruszka, świńska wsza – rośnie głównie w strefie śródziemnomorskiej, znana w starożytności. To właśnie tą rośliną otruł się skazany na śmierć Sokrates.
2. Szalej jadowity (Cicuta virosa L.), inne polskie nazwy to: blekot, bzducha wodna, cykuta, cykuta jadowita, pietruszyca wodna, szaleniec, szaleń, wsza wodna, ang. Water Hemlock – rośnie w strefie umiarkowanej.
Źródło: „http://pl.wikipedia.org/wiki/Cykuta”
Zamiast mrozonej czy peklowanej cykuty polecam „Dinner for one” – jadlospis i pasujace trunki wyprobowane wielokrotnie 🙂
http://youtube.com/watch?v=b1v4BYV-YvA
Hej, moj wpis czeka na redzie 🙁 Sprobuje jeszcze raz:
Zamiast mrozonej czy peklowanej cykuty polecam ?Dinner for one? – jadlospis i pasujace trunki wyprobowane wielokrotnie 🙂
http://youtube.com/watch?v=b1v4BYV-YvA
ladny akcent, zalby bylo takich gosci podac na stol, poza tym salamandra, co sie sama zje wiecej nie przyjdzie, bo jak?
pierogi z krupnikiem, to inwestycja na przyszle wizyty, tak nam dopomoz Piotr
P.S. Względem tych dzisiejszych obiadowych gości – myślałam o jakiejś chińszczyznie, ale oni też mają chińską synową. Nie wiem, dlaczego Chinki lecą na Polaków, ale znam 4 zaobrączkowane pary, a znałam też różne pary raz razem, raz osobno.
Zaznaczam, że to Polacy na obczyznie, a jak jest w Kraju, pojęcia nie mam. Też lecą?
W okresie pomiedzy Nowym Rokiem a Trzema Królami robi sie zbiór lodowych winorosli czyli „Eislese”. Zbiera sie winogrona które celowo pozostawiono na krzakach do mrozów. Mróz musi byc na tyle silny zeby grona przemarzly. Operacja ryzykowna bo po prostu moze nie byc mrozu i wszystko przepada. Jagody maja wtedy znaczna zawartosc cukru i sa bardzo aromatyczne. Zbierac mozna wszystkie gatunki win, to znaczy czerwone, biale i oczywiscie muskaty. Zebrane winogrona w jeszcze zmarznietym lodowym stanie prasuje sie natychmiast po zwiezieniu do piwnicy. Czerwone moga odrobine poczekac. Wina przechodza normalne stadia jak most, szturm i staubiger ale te posrednie stadia nie sa serwowane. Eiswein bedzie gotowy w maju biezacego roku i moze lezakowac kilka lat. Prasowanie w zasadzie metoda tradycyjna czyli prasy tlokowe. Kiedy wino jest wyciskane, to prasa az piszczy, takie cisnienia.
Cena wina wielokrotnie wyzsza jak normalnego a nawet ze zbioru póznego ale ryzyko utraty zbioru o wiele wieksze a i przy tam zimno i dla utrzymania przy zyciu zbierajacych specjalne trunki dla pobudzenia obiegu krazenia. Pije sie te wina na zakonczenie biesiady i serwuje jako ósemki i pól ósemki, czesto w specjalnej formie kieliszków, takich jak do degustasji mocniejszych trunków czyli likierów, nalewek i gorzaly.
Na te zbiory, z wiadomych wzgledów, nie sa zapraszani chorzy na abstynencje.
Byly uczestnik
Pan Lulek
Chinki lecą na Polaków?
A może to Polacy na Chinki !??
Kto tak śpiewał : Najwięceej witamiiiiiinkiii mają chiiińskie dziewczyyyynki? 🙂
An’de’lej Riosiu, zdaje misie.:-)
Alicjo!! Spytaj u żródeł!
Phiew… Panie Lulku,
to nie Pan sie powinien w tej sprawie wypowiadać, po KANADA jest największym na świecie producentem Icewine!
To Tuśka powinna zrobic wykład, albo, nie przymierzając, ja!
Do Panskiego wykładu dodam, że temperatura powietrza musi osiągnąc -10C. Im wcześniej, tym lepiej, bo grona podżerają ptaki, chociaż uprawiający winogrona staraja sie chronić siatkami – ale to są hektary upraw! W Kanadzie dopóki nie ma tych -10C, to nie ma zbioru, pilnują tego jak 10-tego przykazania.
I jeszcze Pan czegoś nie dopisał. Na skali zawartości cukru (od 10-10) icewine ma zwykle najwyższy, albo cos koło najwyższego. Krótko mówiąc, jest to wino bardzo słodkie. Nie gustuję, toteż moge zaoszczędzić. Icewine z dolnej półki zaczyna się za 30$ 350ml butelka, a kończy się, kto da więcej. Widziałam butelki (zważcie, połowa tego, co zwyczajowa butelka wina!) za 280$. Smierdzi malizną, i jeszcze sobie każą za to płacić! Ale kto spojrzy na poniższe, to zrozumie, dlaczego:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/icewine_harvest.jpg
Kanada ma doskonałe warunki do produkcji tego wina – w Ontario, w naszym „ogrodzie” w okolicach Niagary, oraz w British Columbii. Ale Ontario jest potentatem w tym względzie. Słyszałam od znajomej enolożki, że ostatnio podrabiają nas Chińczycy. Podrabiają, łącznie z etykietami i butelkami. Poszukam Wam artykułu na temat, ale potem, bo muszę nastawic na ten krupnik. Dobra dobra, pewnie barszcz byłby lepszy… chyba mam ingriediencje?!
Mam, oprócz zakiszonego swojego! Ale mam koncentrat Krakusa. Ot i przerobimy jadłospis…
Antku,
Chinki lecą. Usłyszałam uzasadnienie z ust mojej synowej i wierzę jej. Plotki potem, teraz kuchnia.
Jeżeli nie działają kufy 🙁
to trzeba pchnąć maila do opiekuna strony.
Myślę.
Alicja !
Co smak, to smak. W Kaliforni tez robia dobre wina a mój przyjaciel eksportuje 90 % do Nowego Jorku i do Kalforni. Inny klimat, inna technologia, inny smak. Zupelnie jak z tymi Chinkami i chlopakami z Polski. Niby to samo ale jesli inny smak. Granice – 10 stopni zgadza sie w calej rozciaglosci. Przeciez pisalem, ze tego sie nie pije tylko kosztuje celem ukoronowania biesiady.
Po tym nie serwuje sie juz zakasek
Pan Lulek
Widzę, że już od dawna nie działają, chyba od czasu doświadczeń Pana Antka.
Zawiadomiłam o błędzie na stronach Pana Piotra. Tyle mogłam zrobić. 🙂
A może by tak do Chin ?
Tak mt7, to zemsta WordPressa za robienie go w balona!
Ale czemu odpowiedzialność jest zbiorowa?? Zabieraj żółte bóźki tylko mnie!!!!
WordPresiku bądź człowiekiem !!
Proszę, puść innym mordeczki. Blogam!!!!!
Ja będę swoje, za karę, dorysowywał żółtym flamastrem.
Panie Antku? Strasznie podpadłem……:(
Do Chin, Marku, do Chin!! Tam wszystkie bużki są żółte.
Czyżby Zółkiewscy?
Tego się nie tyle kosztuje, Panie Lulku, ile to-to kosztuje 🙂
Cholerny Alt z prawej strony tak wystukany, że chyba muszę zmienić klawiaturę, bo żeby dorobić znaki diakrytyczne, muszę walić w to że hej.
Wzięło się i „wyrobiło”.
Antek,
Ty się będziesz w piekle smażył (w cukrze, będziesz robił za cykatę) za te Twoje figle! Nic się nie martw, tam się spotkamy, tylko ja nie wiem, czy mnie będą smazyć w oleju, smalcu czy maśle klarowanym.
No to karnie wracam do kuchni….
Do Mongolii !
Tam prawie wszyscy maja zólte buzki ale i niekórzy niebieskie oczy i troche inne poczucie humoru
Pan Lulek
Lulku Drogi
Kawałek twojej młodości i mojej
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/DawnoTemuW
Nie było mnie tu chwilę (dłuższą?), a zaległości się porobiły jak stąd do Kanady 😉
Doczytałem między cykorią, emotikonami i Sokratesem, że Rodacy wpadli do Pana Lulka. Cieszy mnie, ale i czas był już po temu najwyżżższy. Z Wiednia do Panalulkówki zajęło im to nb zaledwie 20 godzin.
Kryształy z Ornaku Pyry Młodszej jak z baśni. Trudno uwierzyć, że prawdziwe.
W Wiedniu prawie upał, -4 stopnie, ale i tak nie lubię.
Alicja, kiedy będziesz gotowa z obiecaną druzgocącą krytyką książki? Ja też powoli do takowej dojrzewam. Trzeba się z Piotrem podzielić oceną, żeby drugie wydanie było strzałem w dziesiątkę.
Misiu2,
czy zacytowany fragment młodości ma być wkładem do dyskusji nt: „lecą Chinki na Polaków”? 😉
Zgłosiłam do opiekuna stron internetowych, ale przeca jest łyk end, więc trza poczekać. 🙂
Pawle
To była koleżanka , Koreanka urodzona w Taszkiencie. robiła wtedy doktorat w Leningradzie. A międzynarodowe kontakty pozostały na etapie przyjażni polsko – koreańskiej.
W kwestii piekielnego smażenia. Wybieram zabieg w smalcu ze skwarkami.
Będzie można podjadać!!! A i Tobie Alicjo do kociołka z klarowanym skwarkę podrzucę. Masełko bardziej delikatne, lepsze na cerę?
Oby tylko był wybór…..
Pawle! to ile dni Rodacy jechali pocztą z wawy do widnia?
Ja kiedyś obstawiłem 30. Chyba mało?
Dobranoc, jutro też jest dzień! – tu piękny żółty usmiech-
Rekordzistka ale z Poznania do Widnia jest Pyra, która podeslala zglodnialemu rodakowi chrusty czyli faworki. Rodak paOlOre z Wiednia tez przyjechal ekspresowo. Prosze tylko, zeby Barbare i Piotra nie udusic ta krytyka be nie bedzie drugiego wydania.
Jak sie ma pierzyne, to zaden mróz nie straszny.
Pan Lulek
Antku,
Wydawca twierdzi, że wysłał paczkę 6. grudnia.
Poczta Polska przystawiła swój stempel 11. grudnia.
Od austriackiej poczty dostałem aviso 28. grudnia,
ale nie mogłem odebrać przesyłki, bo akurat byłem
u Wydawcy w Warszawie pobrać rezerwową partię
Rodaków, która potrzebowała potem jedynie
7 godzin na przejazd z Warszawy do Wiednia.
A na żółty uśmiech jest rada: w drogerii poprosić
o wybielającą pastę do zembuff 😉
PaOlOre,
chcesz w ucho? Nawet żartem nie używaj przy mnie nowoczesnej pisowni w stylu „zembuff”, bo się zdenerwuję okropnie!
Obiad upłynął pod znakiem jak zwykle, czyli wszyscy maja tyle do powiedzenia, że przekrzykiwaliśmy się, ale to starzy znajomi. Etykieta obowiązuje nasza.
Co do barszczu, ugotowałam smak ze schabowym z kością, seler, por, cebula, ziele, listek, gorczyca, 4 buraki, marchewka, kilka listków lubczyka.
Schab wyłowiłam, pokroiłam w kostkę. Jak juz wywar był „prawie”, odcedziłam i do czystego wywaru dodałam 4 buraki, 2 marchewki, zieleńsze końce pora, selera naciowego garść sporą – wszystko pokrojone w drobną kostkę. Jak to zmiękło, odstawiłam gar i doprawiłam koncentratem Krakusa, a że sól i pieprz wcześniej, to nie wspominam, bo przy zupach są to DYZURNE przyprawy.
I walnęłam po 2 kopiate łyżki białej fasoli (z puszki) na każdy talerz, na to barszcz. Chciałam jaśka, ale ani w sklepie nie było, a i mnie wyszedł był, jasiek mi pasuje do takiej zupy barszczowej. Smakowało, bo prosili o dokładkę, nie łżę!
Pierogi zmietli, okraszone wysmażonym boczkiem wędzonym. I tak dalej.
Pokazałam im Rodaka – przejrzeli, ponawydziwiali, dlaczego takie proste przepisy. Mówię – ludzie, toż to kuchnia polska, prosta. Co się natłumaczyłam, że cała idea… No ale oni tkwią we francuskiej kulturze.
A to se róbcie te swoje eskargo i się nimi ucieszcie.
Niemniej jednak pierogi smakowaly nadzwyczajnie – i pytanie o ciasto. Ano, takie jak Babcia Marysia Alsy robiła, Babcia Eufrozyna Piotra naszego, i ja sie kiedys nauczyłam i robię tylko takie od zawsze.
Monsieur Z. przeglądał moją bibliotekę kuchenną i jak to czepialski, czepił się wydania „Za stołem”. No bo jest taki Francuz, który na świecie wyliczył może ze 30 restauracji, którym dał 5 gwiazdek, a tu Adamczewski z Garlickim w Warszawie takie znajduje, i mniej więcej tych z 5-ma gwiazdkami jest tez ze trzydzieści. Nie dało sie wytłumaczyć, że Adamczewski z Garlickim nie latają po całym świecie, tylko oceniaja warszawskie restauracje… Nie ma to jak malkontenci.
Nie zdenerwowałam się, Jerzor podlał mi cykuty, przełknęłam.
Potrafisz lepiej? To zrób. Napisz ksiażkę, zrób sweter, ugotuj obiad. A i rybę , rybę złów własnoręcznie, homara wrzuć do wrzątku, i ze ślimakiem powyrabiaj, co należy.
Puk, puk, – jest tu ktoś? W radio Z Monika Olejnik podejmuje śniadaniem polityków, Pyra przeczytała wczorajsze wpisy i szykuje się na całodzienne odstawienie od blogu. Jednakowoż błysnęło mi światełko w tunelu – Dziecko w porozumieniu z przyjaciółmi zorganizowała pomoc techniczną. Wczoraj przyszła do mojego pokoju z komunikatem : „Matka, będziesz miała komputer – składak za wikt i opierunek dla dwóch pakerów przez dwa dni”
Jak rozumiem, dwóch rosłych Panów przyjedzie i z dwóch starych naszych komputerów złożą 1 nie tyle nowy, co działający. Dokupi się tylko nową obudowę i klawiaturę. Potem trzeba będzie załatwić z firnmą internetową, więc gdzieś za miesiąc Pyra będzie niezależna i samorządna jak związek zawodowy i już się mnie nie pozbędziecie.
Oj ROdzicielka znowu namieszała. Jedno się zgadza – bedzie mieć swój sprzęcik. Nie złożony z naszych dwóch starych komputerów tylko z części przywiezionych przez mojego przyjaciela informatyka. Przyjedzie ze swoją dziewczyną (ciekawe skąd mama wzięła dwóch rosłych osiłków?! ) i za nocleg wraz z wyżywieniem oraz browarek złożą wszystko, zainstalują i sprawdzą czy działa. I jeszcze będziemy się dobrze bawić a Pyra nareszcie bedzie internetowo niezależna 🙂
Lecę zjeść śniadanko – kanapki + kawa
Pozdrawiam wszystkich
Pyro kochana, ja przestaję kumać czaczę: masz w domu dwa niedziałające komputery, niepodłączone do internetu? I mimo to nie ma dnia bez Pyry pląsającej po blogach? Z takim ekwipmentem musi, że blogujesz telepatycznie, albo czarujesz taką fatamorganę, że ulegamy zbiorowej iluzji 😉
Ale już się cieszymy, że wkrótce będziesz blogować nam przy użyciu komputera oraz internetu. Tak będzie z pewnością łatwiej 😀
Pyro Młodsza, dzięki! Grawitacja wraca do normy. Inne prawa natury i techniki również 😉
Już dzień ??
Dzień dobry!!
Jestem tak wcześnie bo chcę sie z Wami podzielić radosną informacją!!
Sukcesem, nie swoim co prawda, ale naszej rodaczki!!!
Do śniadania doczytywałem sobotnią Wyborczą, a tam na notka która wprawiła mnie w doskonały nastrój na cały dzień!
Dla Was odszukałem, byście i Wy zaznali radości. Trzecie miejsce na świecie! Tuż za USA!! Fiu, fiu, zazdrośćcie nam inne nacje.
Cieszcie się i radujcie, dobrej niedzieli :
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4811860.html
Może zabierzcie ją sobie do kompletu na drugą półkule?
A tu – żółta buźka z bielutkim wyszczerzonym uśmiechem –
Pawle – już wyszorowałem! Nie sądziłem że widać aż w Wiedniu 😉
Ciemno bylo…..sory….
antek !
Czy ten konkurs, to tylko tytul, czy tez jest dotowany. Jesli jest przyznawana stosowna nagroda materialna, to musze cos wymyslec na rok biezacy. Jesli natomiast jest to tylko tytul, to ja zglaszam sie natychmiast do pierwszego miejsca i od razu otrzymuje.
Artykulik jest dobry, tylko gdzie byla motywacja. Poza tym pytanie do karmicieli ptaków. Czy ryz byl gotowany czy surowy. Moje ptactwo surowego ryzu nawet nie bierze do dzioba. Ewentualnie resztki z puszek po kocim jedzeniu albo mieszanka pestek w tym duzo slonecznika. Rozsypuja ziarna wokól karmnika i potem Bóg wie co kielkuje, lacznie z konopiem, znanym surowcem dla cpunów.
Dzis wielka rocznica. Przed dwudziestu laty, tez w niedziele na lotnisku Szwechat wyladowal osobiscie z 10 dolarami w kieszeni i ochota na podbój swiata.
Pan Lulek
No to świetnie! Komu jak komu ale naszej Pyrze niezależność internetowa była potrzebna. Świetnie!
U nas dziś też dzień zmian. Co prawda w tej chwili siedzimy zakopane w książkach ( ja przed monitorem bo to wersja multimedialna przemądrego podręcznika) ale już za dwie godziny montaż nowej bilblioteczki. I ( tymczasowy ) koniec ze stertami na podłodze, dla niepoznaki chowanymi pod biurkiem, za rowerem i w paru immuch miejscach nadających się na kamuflaż.
Kulinarnie też będzie, żadnych głodówek! Kupiłam piękną kaszę gryczaną. Dodam imbiru, czosnku, sosu sojowego. Warzywa „sezonowe” czyli te, które mimo zimy wyglądają przyzwoicie.
Panie Lulku!!!
Wszystkiego co najlepsze na to dwudziestolecie!!
Niech następne dwudziestolecia będą równie udane!!
Podbój świata?? Łatwizna.
Podbić ten blog, to jest wyczyn !!
I panu, Panie Lulku, ta sztuka się udała!
I tu się szczerze szczerzę. :-))
Panie Lulku, to Pan świętuje dopiero swoje dwudzistolecie. To wspaniałe! Gdy tylko Pana zobaczyliśmy to od razu uznaliśmy – to najmłodszy i najenergiczniejszy ze zjazdowiczów ten Pan Lulek. Kolejne jubileusze niech będą świetowane wespół w zespół.
Piękns rocznica P.Lulku. Alicja ma co prawda staż dłuższy o kilka lat i miejsca na świecie szukała i dłużej i z obciążeniem rodzinnym, a Helena jest w ogóle ptakiem przelotnym. Jednak niech będzie – jubel to jubel.
PaOLore – ja przecież korzystam gpścinnie ze sprzętu Młodszej. Jak każda spółka i ta ma swoje ciemne strony/
Za cala mase pieknych slów dziekuje wszystkim !
To byli Trzej Królowie w roku przestepnym i tez w niedziele. Pogoda w Wiedniu byla wspaniala a ja z ukradzionym paszportem i 10 dolarami w kieszeni. W reku mialem mala aktówke z dokumentami. Reszte bagazu wcielo. Cale szczescie, ze mój przyszly szef czekal na mnie i zawiózl mnie do sluzbowego mieszkania firmy w 12 Bezirku. Jak to dalej bylo, to rzecz na cala dluga opowiesc. Cala seria szczesc i wpadek. Zaczelo sie od tego, ze musialem uczyc sie nowych obyczajów calkiem innych anizeli w Polsce albo w Niemczech. Wiekszosc z Was przezyla to w swoim nowym kraju, kazdy inaczej. Tez czasami trudno. Gdyby ktos mial tak piekne pióro jak Piotr, móglby napisac podobne dzielo jak Rodak a mianowicie podrecznik emigranta. W podziale na kontynenty i kraje. Czasami nawet i oddzielne miasta. Z jedzeniem mozna jakos sobie poradzic metoda prób i bledów ale pozostaje cala masa drobiazgów pod tytulem jak kupic bilet tramwajowy, gdzie zaparkowac samochód zeby nie sciagneli i tak dalej i tak dalej. Dwadziescia lat minelo. Chyba juz jestem w Austrii w domu. Ja tu nie mieszkam. Ja tu zyje.
Ogladam jednak swiat z róznych perspekty i zauwazylem nieco zmian.
Kiedys w polityce najwazniejsze bylo co. Co bedzie, co bedziemy robic. Teraz kiedy oglada sie wybory i cala bijatyke o wladze w róznych krajach coraz bardziej wazne jest kto. W zyciu prywatnym natomiast odwrotnie. Coraz mniej wazne jest kto. Najwazniejsze jest co. Co mozesz mi dac. Na co moge z toba liczyc.
Krótko mówiac
W polityce nie co, tylko kto.
W prywatnym zyciu nie kto, tylko co.
Dalej nie ruszam sie chociaz mam autentycznego zlotego dolara.
Pan Lulek
Panie Lulku!
W odpowiedniej porze wzniesiemy toast za Pana Rocznicę, nasze 25 w Kanadzie minęło nam w Polsce w pazdzierniku, ale tak w ogóle to wcześniej mieszkaliśmy rok w Austrii. Zerknęłam kiedyś na GoogleEarth na Pana Lulka obecne strony – i co ja widzę, w sąsiedztwie Neuberg. Ja też mieszkałam w Neubergu, ale nad Murzem (nie mam jak zrobić znaków diakrytycznych), w Steiermarku. A co mi tam, oto wspominki z Neubergu:
http://alicja.homelinux.com/news/Austria/
Jest tam kilka szufladek, jak sie wejdzie do szufladki, najpierw nacisnąć na *images*. Ja to kiedyś przerobię i poprawię. Było to moje pierwsze zderzenie z tak zwanym Zachodem. Austria była rocznym przysiadywaniem na gałęzi, ale było to ważne przysiadywanie, bardzo dobrze wspominam.
Lulku
6 stycznia 1988 roku wieczorem wyjeżdżałem z Austrii po dwóch tygodniach spędzonych u znajomych w Wiedniu. Pierwszy raz spędzałem święta poza domem na tzw Zachodzie, nawet przez chwilę nie pomyślałem o pozostaniu na emigracji. Tobie się udało i zostałeś prawdziwym Burgenlandczykiem. Powodzenia na następne 20 lat ( conajmniej ).
Panie Lulku,
milego dnia, ilez to zmian w ciagu tych dwadziestu lat, prawda?
I u mnie w styczniu mija 21 lat od przyjazdu za Wielka Kaluze.
Pyro, gratulescu, nie ma to jak wlasna maszyna…
Panie Lulku, Gratulacje!
Dwadziescia lat minęło, jak jeden dzień Już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz. Dwadziescia lat minęło odeszło w cień I nigdy już nie wróci, rób co chcesz …
No, jak widzisz melduje sie na blogu. Dzis musze nadrobic wczorajszy dzien, wiec troche bede zajeta.
U mnie w lipcu minie 16 lat w krainie liscia klonowego.
Do dwudziestu juz tylko hop, hop, hop i hop.
Tuska
Alicja !
Dziekuje i ciesze sie, ze macie tak piekne wspomnienia. Ja jestem oczywiscie na wschód od Steiermarku. Tyci kawalek ale jednak. My tu zyjemy jak najnormalniejsza mieszanka ludzka. Steiermaek ciagle podkresla, ze jest bezmniejszosciowy i tylko swoich wysyla za granice, ze wspomne o Kaliforni, gdzie jak wiadom Steiermann ist very good. Very good for Hollywood. Teraz na gubernatora a co bedzie dalej zobaczymy. Do waszej Kanady wyslal swego czasu Franka Stronacha, który przeciez zalozyl firme Magna. Firma ta wystartowala znowu w Grazu i produkuje silniki samochodowe oraz amerykanskie samochody. My jestesmy inni bo tylko sciagami róznach ludzi, ze wspomne o hiszpanskiej rodzinie królewskiej, która w poblizu ma swoje tereny lowieckie.
Marek, znam Twojea slabosc do Ausrii i prosze nie zapominac, ze jestes osobiscie zaproszony do odwiedzenia restauracji na zamku w Guessing. Jeszcze troche i skonczy sie u nich zimow przerwa. u mnie jak zwykle otwarta kurna chata.
To Pyra ma juz wlasna maszyne? Kiedy ona bedzie gotowala, tym bardziej, ze trzyma pod kontrola inne blogi, a moze i caly swiat.
Ania Z.
Podobno mozna kupowac kajaki z atomowym napedem celem zaoszczedzenia kosztów podróza na Stary Kontynent. Granic juz nie ma, jak tylko wyladujesz, to jazda az do granic Bialorusi Ukrainy a tam nawet Czernobyl
Uklony
Pan Lulek
Panie Lulku Austriacki,
na Trzech Kroli dedykuje Ci ciasto zrobione dzis przez mlodych, podczas gdy my zaliczalismy kolejna runde na biegowkach, tym razem tylko 13 km, ale za to w sniezycy. Do wyslania sie nie nadaje, bo trzeba jesc swieze i kto znajdzie w srodku figurke, ten zostaje krolem na jeden dzien. Zalapal sie nasz Geolog, dostal korone, a zeby mu nie spadla przy zmywaniu, zostala przymocowana zlota gumka (sam skonstruowal!). Zycze Ci milego dnia i oczekuje garsci wspomnien z innych 19 Trzech Kroli 🙂
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/CiastaRozne/photo#5152373061435992962
Cebulowe wygląda na bardzo udane. A dlatego je wolę, że nie takie słodkie jak pozostałe pyszności.
Panie Lulku,
szacun krotko mowiac!
meg_mag !
Dziekuje. Czy z tego powodu Dorota z sasiedztwa tez zaktualizowala wpis i teraz czeka na pierwszy komentarz.
Pan Lulek
Panie Lulku.
Oczywiście, Magna International. Córka Stronacha, Belinda, startowała w wyborach, raz z jednej partii, potem z drugiej, a że jest niezle wyglądającą kobietą, przy okazji jakieś romanse wśród parlamentarzystów.
Jej wejście do polityki zakończyło się wyjściem dosyć skandalicznym. No i wróciła do biznesu, i zarządza Magną.
Cenię Austriaków za to, że we wsi wytrzymali najazd ok. 150 Polaków swego czasu, okazali nam tyle bezinteresownego serca, ze więcej nie można. Z wieloma zaprzyjaznilismy się.
Drogi Wuju Lulku,
też gratuluję rocznicy. Odważny z Ciebie człowiek. Ja nie miałam na tyle odwagi, a wiele lat się szarpałam z decyzją: emigrować, nie emigrować? No i tak wyszło jak wyszło…
Ale z jednym, co piszesz, zdecydowanie się nie zgadzam.
W życiu prywatnym zawsze jest ważne, KTO!
Panie Lulku,
ja też gratuluję i życzę pięćdziesięciolecia, skoro Pan sobie to miejsce chwali.
Mrrrał!
Parrrdąsik, ja tylko chciałem coś sprrrawdzić 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Cykorrria to raczej nie dla kotów jest 😕
Panie Piotrze,
Tym raze ksiazka do mnie dotarla. Wielkie dzieki, zaglebiam sie w lekture.
Chyle poklony,
Lena i Tuska w jednym ciele.
No faktycznie 😯
Kufy nie działają 🙁
Trzeba chyba do Pana Wojtka Krusińskiego uderzyć
Moje łapki do WodrPress-a nie sięgają…
Pozdrrrawiam
I dobrrranoc
Blejk Kot
Panie Piotrze,
tylko proste przepisy. Nie wiecej niz 10 skladnikow z sola i pieprzem.
Musze koniecznie zdobyc Rodaka. Ale jak? W Mississauga? Toronto?
Quizy sa poza moim zasiegiem. Ledwie sie obudze juz nagrody rozdane…
Oglosilam styczen miesiacem jarskim w mojej malenkiej rodzinie (syn wyjechal na studia, tylko ja i maz w domu).
Dzisiaj przyrzadzilam paste z krabow i jajek na twardo (szczypiorek i majonez oczywista) do chleba, pyszna. Gotuje sie sos pomidorowy z ostra papryka, dobry do wszystkiego.
Zupa jarzynowa z lanymi kluskami juz sie chlodzi.
W ciagu tygodnia nie mam czasu na nic…
Jeszcze tylko jeden tydzien (seven sleeps jak mowia dzieci) i bede na innej mniej nerwowej posadzie. Czekam na dobry moment zeby zrobic ciasto cebulowe a la nemo,
a
__ŻYWIENIE RACJONALNE; wg: IRL KRAKÓW.
Ja jednak polecam i wskazuję na rozsądek oraz umiar.
Jemy niskotłuszczowo, 0% negatywnych TOKSYN, energetyczne węglowodany wyłącznie do 26% wzrostu.
Pokarmy o właściwym doborze białek, oraz co niezmiernie istotne, nie zawierające toksyn spowalniających
i zatruwających nasze organizmy.
Tabele; Dozwolone oraz Zakazane dopełniają właściwej identyfikacji prawd przyrodniczych.
Skuteczne i warto !!
Zobacz też;
__Książka; _pt._______: PORADNIK ŻYWIENIOWY człowieka w XXI wieku.
__Skrót adresu strony w Internecie_______: MAGDALIRL
__ADRES_______: http://www.magdalirl.com.pl/