Pączki gospodarskie
Ostatni czwartek karnawału mocno wrósł w polską tradycję kulinarną, biorąc nazwę od obfitych, tłustych biesiad, wystawianych nierzadko hucznie, ale zawsze wesoło, przed nieubłaganie nadciągającym wielkim postem, porą zaciskania pasa i zaniechania wszelkich swawoli. Dziś, jak Polska długa i szeroka, królują na stołach pączki i faworki. Niegdyś panowały inne specjały, nieco odmienne: kasza maszczona skwarkami ze słoniny, kapusta duszona z mięsem i słoniną, boczkiem, doborowa kiełbasa, połcie wędzonki, wyborne salcesony, krwawe kiszki. W Brennej na Śląsku Cieszyńskim w pierwszej połowie XX wieku przysmakiem gazdów była gotowana w całości głowa wieprzowa, którą raczono się w męskim gronie, przepijając gorzołką.
Na deser opychano sie słodkimi racuchami, blinkami, placuszkami, kołaczkami, pampuchami, oładkami, kreplami.
Zygmunt Głoger pisał w Roku polskim: „Tłusty czwartek jest dniem uprzywilejowanym u Polaków do biesiad zapustnych, na których muszą być u możniejszych pączki i chrust, czyli faworki, chruścik, a u ludu reczuchy, pampuchy. Starodawnym ciastem zapustnym włościan i cząstkowej szlachty w dawnej ziemi bielskiej są tak zwane bałabuchy, czyli pszenne bułeczki wielkości dużego jabłka, które po wyjęciu z pieca krają się we dwoje, zwilżają ukropem i oblewają roztopioną słoniną ze skwarkami. Miejsce bałabuch zajęły już w wielu okolicach reczuchy smażone na patelni, czyli skowrodzie lub płaskim i gładkim kamieniu”.
Tłusty Czwartek zwany też „combrowym” był niegdyś dniem spotkań i zabaw kobiecych zwanych „combrem”.
Trudno jest dzisiaj dociec skąd wzięła się nazwa „comber” i „babski comber” -jak zwano hulanki przekupek krakowskich. Niektórzy badacze (Brukner) uważają, że pochodzi od niemieckiego „zampern” – oznaczającego zabawy maskowe.
W Sądeckiem powiadają, że nazwa ta pochodzi od nazwiska rzeźnika i handlarza kiełbasami, który miał w ostatni czwartek karnawału objeżdżać wsie i sprzedawać wędliny własnego wyrobu, zbijając przy tym fortunę. Zawołania „Comber jedzie” obwieszczające jego przybycie do wsi, bywało hasłem do zabawy i poczęstunków, w tym także do spotkań i biesiad kumoszek.
W Krakowskiem mówiono, że zabawy „combrowe” kobiet nazwano tak od nazwiska wójta krakowskiego Combra, cieszącego się bardzo złą sławą i gnębiącego krakowskie kramarki. W rocznicę jego śmierci (rzekomo w Tłusty Czwartek) przekupki, służebne i inne kobiety z biednych rodzin urządzały sobie zabawę na rynku krakowskim. Wybierały spomiędzy siebie „marszałkowa”, raczyły się wódką, tańczyły i napastowały zwłaszcza nieżonatych mężczyzn, wprzęgając ich do kloca (za to, że wywinęli się od małżeńskiego obowiązku) i strojąc w słomiane powrósła.
Podobny los spotykał też innych krakowskich mieszczan. Ściągano z nich szuby i futra, zabierano nakrycia głowy, włóczono po rynku i zmuszano do tańców i podskoków dopóty, dopóty nie wykupili się kobietom i nie postawili im wódki.
Na koniec przepis na pączki wg. którego smażymy nasze (te na zdjęciu):
Pączki gospodarskie
4 szklanki mąki,2 szklanki mleka,4 dag drożdży,7 łyżek masła (15 dag), pół szklanki cukru,7 żółtek,3 całe jaja, łyżeczka soli, kieliszek rumu lub spirytusu, nieco startej na tarce ,uprzednio sparzonej cytrynowej skórki. Do nadziewania pączków: słoiczek konfitur lub marmolady.
Do smażenia: 50 dag smalcu. Do posypywania: 0,75 szklanki cukru- pudru.
1.Szklankę mąki rozczynić z ciepłym mlekiem i drożdżami. Odstawić na godzinę, aby drożdże podrosły.
2.Ubić żółtka i całe jaja z cukrem, dodać cytrynową skórkę.
3.Wlać do podrośniętego ciasta ubite jajka i żółtka, dodać sól, rum lub spirytus i pozostałą mąkę, wyrobić ciasto. Odstawić na 30 minut, aby ciasto lekko wyrosło.
4.Rozpuścić masło i ciepłe wlać do ciasta i tak długo miesić, aż ciasto połączy się z masłem. Nakryć ciasto serwetką i odstawić aby wyrosło.
5.Nabierać łyżką kęsy wyrośniętego ciasta rozmiarów mandarynki, umączoną dłonią formować placuszek i kłaść na środku łyżeczkę konfitury lub marmolady, starannie zlepiać formując okrągły pączek, układać na posypanej mąką czystej ściereczce. Po około 30 – 45 minutach pączki są dostatecznie wyrośnięte i należy je smażyć.
6.Smalec rozgrzać .Warto wrzucić kawałek ciasta :jeśli smaży się rumieniąc lekko, temperatura jest odpowiednia .Wkładać do tłuszczu po kilka pączków i smażyć na niezbyt gwałtownym ogniu, aby nie spaliły się z wierzchu pozostając surowe wewnątrz. Zbyt powolne smażenie może spowodować, że zbyt nasiąkną tłuszczem. Z jednej strony smażyć pączki pod przykryciem, przewrócić przy pomocy długiego widelca na drugą stronę i smażyć już bez przykrycia. Jak zapewniają stare gospodynie, tylko wtedy pączek będzie miał piękną jasną obwódkę.
7.Usmażone pączki układać na kuchennej papierowej ściereczce, aby usunąć nadmiar tłuszczu. Posypywać przez sitko cukrem pudrem.
Z tej ilości składników powinno wyjść około 30 pączków. Oczywiście można podzielić proporcje, jeśli nie ma potrzeby przygotowywania takiej dużej ilości pączków.
Komentarze
pączki 🙂 : http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/95301/bac21126cd3152361fed1063839c5757/
Asiu! Jesteś nieoceniona. Dzięki!
I jeszcze Kercelak 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/95053/bac21126cd3152361fed1063839c5757/
A tutaj pan Antoni Pączek (nie mylić z Plackiem 🙂 ) – poseł http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/25895/bac21126cd3152361fed1063839c5757/
Alicjo wyslalam jeszcze raz.
Jolinku, dziękuję 🙂
Krystyno, „Dziewczyna z tatuażem” odpowiada dokładnie pierwszemu tomowi Millenium.
Asiu, gdzie Ty znajdujesz te wspaniałe zdjęcia?
Krystyna przypomniała o Tłustym Czwartku. Za oknem nieprawdopodobna zima. To ja wyciągnę z zamrażalnika ostatnią porcję … wigilijnych uszek, plus barszcz z kartonu. I rozmrożę resztki sylwestrowego bigosu. Czas pożegnać definitywnie karnawał i szykować się do postu 🙁
Wpis Gospodarza wywołał we mnie reminiscencje wcale nie pączkowe. Ludzieńki, pewnie niektórzy z Was byli w Brennej? Ja tam byłam jakieś pół godziny, w przelocie. Jakież to piękne miejsce!
Jolinku, taka jest oficjalna nazwa tego muzeum. Wynika to z amerykańskiego zwyczaju adresowania i podpisywania. Najpierw imię męskie. Mnie to też na początku drażniło, ale teraz priwykłem. Podobnie do trzymania lewej ręki pod stołem w czasie posiłku. Nie priwykłem.
Zuzanno – na stronach Narodowego Archiwum Cyfrowego 🙂 . Zjadłabym uszka, które uwielbiam. Robimy tylko na Święta i nawet jak coś zamrożę to i tak są zjedzone do końca grudnia. Lubię pączki mojego taty, najlepsze są ciepłe 🙂 .
Już nie smażę pączków; raz w roku robię faworki i róże karnawałowe. Młoda dostała polecenie kupienia kilku pączków (ja nie przepadam 1 – 2 zaspakaja mój apetyt na rok cały). Zresztą żadne pączki nie smakują mi tak, jak te, które smażyła moja świekra Stasia – najpierw sama, potem ze mną, a potem ja pod jej okiem. Były posypywane cukrem-kryształem i smażoną skórką pomarańczową, a nadziewane powidłem śliwkowym. Stasia zmarła, a mnie ani razu nie udały się tak znakomite pączki. A przecież towarzyszyłam ich smażeniu przez 20 lat! Nic nie rozumiem. Podobnie nie umiem upiec tak dobrej babki piaskowej, jak mojej Mamy wypieku. Czary, czy „cuś”.
Elap,
odebrałam, dzięki.
Pyro,
pewnie „cuś”. Nie wspominajcie o pączkach z konfiturą z róży,
bo zaraz mi się zrobi cuś na duszy wspominając, jak to pani Janina D….
i tak dalej 🙄
„Co robicie, Bartłomieju?
Smażę pączki na oleju,
stół nakryjcie, krzesła znoście
Bo niedługo przyjdą goście…”
No dobra, co roku przytaczam, a potem przyczłapała kaczka pstra i ukradła pączki dwa 🙂
Szukałam w sieci, ale ni ma.
Jeszcze coś z okazji wczorajszych Walentynek. Pisałam kiedyś, że odnalazłam rodzinę w USA. Żyje jeszcze w Pennsylvanii kuzynka mojej babci. Wczoraj ukazał się w lokalnej gazecie artykuł o niej i jej mężu. W kwietniu będą świętować 72 rocznicę ślubu 🙂 Tyle lat razem. On właśnie skończył 97 lat, ona w kwietniu skończy 90 lat 🙂
Asia,
młodziaki ci one są! Życie zaczyna się po 90-tce!
Żivot je cudo!
http://www.youtube.com/watch?v=NdLeLiu-4hM
Oj, dziś te krakowskie obyczaje, o których pisze Gospodarz podeszłyby chyba już pod molestowanie 😉 I po zabawie 🙂
Obyś Alicjo była dobrym prorokiem!!! Mnie już blisko…
Ty się Cichalu nie tego-tam.
Na żaglówach działasz tak, że dwudziestolatki mogą Ci pozazdrościć. No!
O, proszęż!
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Marzec2010FloridaRejs#5452619300340063330
Dzien dobry,
Pomimo staran Gospodarza zalaczajacego przepis na paczki, ja nie jestem w stanie ich sam zrobic i pewnie jeszcze dlugo tak zostanie. Kto wiec zaprasza mnie jutro na paczki? 🙂
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Ringling?authkey=Gv1sRgCI7Pu8GMzOCx6QE#slideshow/5709404392021052994
Alicjo! Masło i miód lejesz mi na serce!
Zapraszam na „kulinarne” obrazy z Muzeum J&M Ringlingów w Sarasocie. Zaczynam od olbrzymiego Rubensa. Zaskoczył mnie Giuseppe Arcimboldo, którego dwa znane obrazy ludzi „owocowo-jarzynowych” są w tym muzeum. Myślałem, że conajmniej Luwr, albo Ermitaż je mają a tu prowincjonalne miasteczko na Florydzie… Całe życie człek się uczy! Chociaż znam takich co wszystko wiedzą i już nic nie muszą…
Witaj w klubie Nowy, potrzebuję dwa pączki, dla dwóch trudno zmniejszyć jakiekolwiek przepisy 🙁
Malgosiu,
To czekamy razem, potrzebne trzy paczki 🙂
Witam.
Smażenie milionów pączków emituje tyle szkodliwych substancji, co wybuch wulkanu.
Och, Placek mnie przecenia, niestety. Nie mam takiej wyobraźni, która pozwala bywać na balu noblistów. Anegdota pochodzi z nr 1 „Kuchni” z 2005r, a żałobnie przypomniała ją ostatnia „Angora”.
Cichalu – zazdroszczę Ci po trosze wszystkiego – klimatu Florydy, muzeum w Saratodze (ga?) i żeglowania. Wiecznej młodości nie; ja już nie chcę być młoda – za dużo roboty.
Małgosiu,Nowy-wpadnijcie pod wiadomy adres na Ursynowie 🙂
Trzy na pewno się znajdą i będą znakomite.Od Bliklego !
Nigdy sama nie smażyłam.Co roku kupuję w cukierniach,ale z upływem czasu jakby mniej 🙁
Danuśka, dziękuję, lubię pączki od Bliklego, ale nie w Tłusty Czwartek, wtedy niestety są z ‚zapasów’. I chociaż właściwie lubię wczorajsze pączki jeść popijając mlekiem, to w czwartek marzą mi się ciepłe 🙂
Jeszcze do niedawna, tuż koło mnie była cukiernia Hortexu. Tam w Tłusty Czwartek stała długa kolejka czekających na kolejne tace z ciepłymi pączkami w dwóch rodzajach tradycyjne z lukrem i konfiturą oraz z advocatem posypane cukrem pudrem. Robili też inne dobre ciasta. Niestety już jej nie ma.
Danusiu, bardzo przepraszam nieładnie to zabrzmiało. Może masz dostęp do świeżych. Dzięki za Twoje dobre serce.
ja chyba tylko raz jadłam domowe pączki, które mi smakowały .. nawet te gospodynie co mają rękę do ciast jakoś nie mają jej do pączków .. teraz pączki jem od święta i zupełnie dobre są w Biedronce te z pudrem bez lukru … u nas zamiast pączków są faworki domowe bo zawsze wychodzą teściowej córci …
cichal no tak co kraj to zwyczaj .. te przybliżenia fragmentów obrazu dobry pomysł dla podglądaczy blogowych …
Powiem Wam na co mam ochotę ze słodkości : na staromodne kremy w pucharku – cytrynowy, sułtański albo karmelowy – i chyba zrobię taki deser w następną niedzielę albo maliny w galaretce z bitą śmietaną (mam jeszcze dwa pojemniki malin spod Połczyna).
Z tych słodkości Pyry wybrałabym ewentualnie te maliny w galaretce. 🙂 Nie lubię kremów, zwłaszcza cytrynowego. Nie lubię tez wafelków cytrynowych i cytrynowych ciast 🙂 . A zjadłabym pierożki z kruchego (chyba) ciasta z musem jabłkowym w środku, które piekła moja babcia. Najlepsze były ciepłe. Niestety nie ma tego przepisu w babcinych zeszytach.
Jedni chodzą do Bliklego na pączki, a inni… 🙄
http://alicja.dyns.cx/news/img_2887.jpg
Asia,
już od dawna sobie wytykamy, że jak był czas, to człowiek nie pytał, nie notował, myślał durny, że tak zawsze będzie.
A potem już nie ma kogo zapytać 🙁
Asiu – jutro nastukam Ci przepis po południu; muszę go znaleźć. Ciast cytrynowych nie lubisz, bo skojarzyły się Tobie z chemicznym zapachem cytrynowym. Ja nie lubię waniliny (nie mylić z wanilią) i obrzydliwego posmaku landrynkowego w gotowych jabłkach ze słoika na szarlotkę i „sokach” owocowych.
Do Bliklego chodzi podejrzane towarzystwo, pojęcia nie mam, kto jest prowodyrem.
http://alicja.dyns.cx/news/img_2891.jpg
Danuska,
Dzieki za zaproszenie! Gdyby mi jutro cos wypadlo, to wpadne innym razem.
Nie wiem czy dobrze zrozumialem, ale to zaproszenie jest chyba bezterminowe. 🙂
Ten mus był domowy, zrobiony osobiście przez babcię 🙂 . Pyro – pewnie masz rację z tym chemicznym zapachem. Ale w domu raczej nigdy nie robiliśmy tortów z kremem cytrynowym. Nie pamiętam.
se chyba jednak obetnę te włosy … 🙂 … bo jakaś niepodobna do siebie jestem …
ciekawe czy Nisia w tym roku targuje w maju? ….
Nowy – czy otworzyłeś ten link z biblioteki cyfrowej z grudnia? Jestem ciekawa czy w tym artykule wypowiada się Twój dziadek czy to tylko zbieżność nazwisk?
Asiu, mnie bardzo smakuja paczki od Sowy. Kiedy bylam w listopadzie w naszej Bydzi, zajadalam sie jego rogalikami, poczkami, i…. !”daklasem” – tortem bezowym.
Pychotka, chociaz zdaje sobie sprawe, ze Sowa juz przyjal przemyslowe standardy.
paczkami – naturalnie
Asiu – już mam; sam wpadł mi w ręce. Proszę uprzejmie:
Ciasto półkruche na pierożki owocowe i kruche grzebienie
0,5 kg krupczatki
250 ml kwaśnej, tłustej śmietany
szczypta soli
5 dkg drożdży
3 łyżki stołowe cukru
25 dkg tłuszczu (może być margaryna
Wykonanie :
drożdże rozkruszyć w miseczce i zasypać cukrem. Kiedy się rozpłyną zagnieść ciasto ze wszystkich składników, zwinąć w kulę, włożyć do lodówki co najmniej na 2 godziny.
Schłodzone ciasto wałkować dość cienko, wykrawać albo kwadraty na pierożki (potem składane po przekątnej w trójkąty)napełniać gęstym przecierem jabłkowym z drobno siekaną skórką pomarańczową, trójkąty po wierzchu posmarować jajkiem, posypać kryształem,ponakłuwać, piec do zrumienienia w temp ok 170 stopni Ciasto na grzebienie pociąć w prostokąty, wzdłuż długiego boku położyć dżem, zwinąć w rulonik, posmarować jajkiem, posypać cukrem, ponacinać w kilku miejscach i ułożyć na blasze w podkówkę.
a może takie pączki .. trochę może „za chude” na tłusty czwartek ale zdrowsze …
http://cobylonaobiad.blox.pl/2012/02/Pyszne-pieczone-paczki.html
Uwaga – zapomniane w przepisie wyżej
namawiam do pieczenia tych ciastek na papierze albo ew. folii aluminiowej żeby uchronić blachę przed szorowaniem. Trochę nadzienia zawsze wypłynie i się przysmaży.
Zaraz mnie szlag trafi jasny (nagły już był). Żebra połamane i nie wiem, co jeszcze. Żona dowiaduje się ostatnia. A mówiłam – odstawić rowerek na zimę, to nie, musiał się chybnąć na spłachetku lodu 🙄
Znowu będę robiła za pielęgniarkę, bo przecież chłop poobijany to chłop umierający. Jak tylko dotrze do domu, to mu tak spiorę tyłek, że się nie pozbiera 👿
Tym bardziej, że nie wiem kiedy, jak i z kim dotrze do domu.
Pyro – dziękuję. Muszę upiec te pierożki w wolnym czasie.
Miodzio – Sowa ma dobre ciasta, ale dosyć drogie. Ale w cukierni na Mostowej zazwyczaj wszystkie miejsca są zajęte 🙂 Czy zauważyłaś jak Bydgoszcz pięknieje? Chociaż w listopadzie to nie jest może tak bardzo widoczne 🙂
Jolinku, mało, że nietłuste to nawet bez jajek, wegańskie!
Oj, te chłopy Alicjo! Szybkiego powrotu do zdrowia dla Jerzora!
Małgosiu,
jestem cała w nerwach, bo otrzymałam tylko taki zdawkowy telefon, a jak słyszę, że mam się nie denerwować, to już wiem, że jest powód do nerw.
Alicja – Ty już tego Jerzora nie bij. Jak chłop w jego wieku, z jego wiedzą na rower się upiera, to widać takie zboczenie go dopadło. Nic nie poradzisz; zawsze lepszy rower, niż gdyby wolał panienki.
Kciuki za Jerzora…
A ja pod śniegiem, fajnie jest, bo nigdzie nie muszę wyjeżdżać.
Jerzoru! Szybkiego powrotu na rower!
Ja nie wiem, czy to jest humanitarnie te drożdże rozmnażające się smażyć? Przecież to żywe. lol
Alicjo wypij coś z gwinta bo nerwy Cię zjedzą .. trzymam kciuki ..
Małgosiu jak smaczne to bez jaj to jeszcze zdrowsze …
Żabo, nie wydziwiaj; przecież nikt żabuni nie chce przypiekać.
Zrobiłam obdukcję – cała prawa strona (noga, biodro i łapa cała z łokietkiem zwłaszcza) zdarta, on dopiero jutro-pojutrze poczuje ból, na razie zachwycony, że żyje. Żebra zrosną się same, bo w gips ich nie wsadzisz. Koledzy stwierdzili, że ze trzy poszły. Ja nie dochodzę, bo dotknąć się nie da. Sierota, psiakość!
Poślizgnął się w miejscu, o którym zanotował wczoraj, że trzeba omijać 🙄
Jolinku,
zaordynowałam coś z gwinta na znieczulenie i nerrrrwy 🙂
A na obiad – pyry, szparagi i sałata. Posadziłabym jajco, ale delikwent odmówił. Chodzi bokiem, albo raczej – nosi się bokiem, prawym. Jak ja będę spał, pyta. A skąd ja mam wiedzieć?!
Dostałam w prezencie od Pani z kiosku z rybami na bazarku zawijańce śledziowe z wiśnią. Patrzyłam na to podejrzliwie przez pewien czas a tu zgłodniały Osobisty wyciągnął z lodówki i okazało się to całkiem smaczne połączenie 🙄
Pyro,
Masz rację nie dopisalam na papierze a pieklam na nim ale nie przeczytałas chyba przepisu 😉 nie moglo z pączków podczas pieczenia wypłynąć nadzienie, bo nadziewasz były po upieczeniu 🙂
Pozdrawiam
Alicjo – użyjesz w najbliższych dniach, jak Herman z kozą (dlaczego tak się mówi? Wie ktoś?) po prostu chory chłop potrafi dać w kość. Dobrze, że to nic groźnego, a rozsądku i tak mu nie przybędzie. Boleć to go zacznie już za kilka godzin, a nie daj bóg kaszlu – żebra wtedy dają do wiwatu. Swoją drogą – żal Jerzora. Niech zdrowieje jak najszybciej.
Ale mi telefon pozmienial słowa 🙂
Miało byc nadziane a nie nadziewasz.
I o papierze a nie na papierze.
Przepraszam.
Osochozi z tymi „osobistymi”? Są jacyś nieosobiści?
Serio pytanie, bo nie wiem, skąd to się wzięło i kiedy.
Ja mam męża 😯
Tych innych chowam za szafą i po kątach 😉
Alicjo, czy Jerzor miał robione prześwietlenie?
Z tym chyba się spóźniłem.
Z mównicy karnawałowej tu przed chwilą:
– słuchaj, twój koń pali?
– gdzie tam
– no to chyba twoja stajnia się zajęła.
Miłego wieczoru jeszcze w przeddzień ?babskiego combra?.
A ja myślałem, że to tylko tak na Górnym Śląsku.
Małgosia ma rację. Na oko i macanie to za mało.
Niech Jerzor się nie zastanawia, jak będzie spał, bo nie będzie. Szkoda Jerzora 🙁
Nie było święta 🙁 , a przekroczyliśmy już 300 000 komentarzy!!!
Jolinku, jeśli jeszcze nie śpisz, czy Sowa na Bemowie sam piecze? Czy mu przywożą? Wiesz może?
Pyro,
„znam ten ból, też byłam w ciąży”. Kiedyś został walnięty przez motocyklistę (rowerzysta przez motocyklistę :roll:), nie pamięta 2 tygodni życia. Właśnie powspominał.
Poobijany jest okropnie, ale parę dni – i przejdzie.
Wolę takie, niż żeby mi wydzwaniali ze szpitala…
Alicjo, na wszelki wypadek
http://pierwsza-pomoc.wieszjak.pl/urazy-i-zlamania/281767,Zlamanie-zebra–co-robic.html
Osobiści na blogu są od początku; zdarzali się jeszcze przyboczni i ja jestem za. Mamusia dawno temu mnie uczyła : kto to jest „obcy mężczyzna”? – to tyle, co „cudzy” i nie rusz! A jak on jest Osobisty, to już z pewnością nie „obcy”. A czy on mąż? Czy to ważne? Ważne, że Osobisty, nie „papiórkowy” Jasne, że w przeważającej większości są to ślubni małżonkowie i staże nasze stadła mają stosowne do naszego wieku ale mój serdeczny kumpel (i świetny mąż swojej żony) kiedyś dostał ataku śmiechu kiedy mu dyrektor technikum w Koninie, gdzie zaczął uczyć właśnie, wręczył zaproszenie na imprezę „p.mgr inż. xy wraz z Małżonką”
http://alicja.dyns.cx/news/Jerz.jpeg
Alicja – z którego frontu on ci wrócił? Przecież wygląda jak ofiara przemocy. Żal i tyle.
Alicjo to teraz czy „wtedy” ?
Na moje oko i pamięć – wtedy.
MałgosiaW,
jak doczytałam do „…u osób w podeszłym wieku”, Jerzor zaprotestował, bo jego to nie dotyczy 😉
O „osobistych” w życiu nie słyszałam – dopiero tutaj się doczytałam, serio, dlatego serioznie pytałam.
Wtedy. Teraz poobijan i sinieje, ale mózg działa. Od tamtego czasu jeździ w kasku. Wtedy rąbnął głową w asfalt. I naprawdę nie pamięta 2 tygodni po wypadku.
Alicjo, chodzi o opaskę u osób w podeszłym wieku, a nie RTG !!!!
„Leczenie
Pierwszą pomoc choremu ze złamanym żebrem należy zacząć od jak najszybszego założenia okrężnie na wysokości złamania opaski uciskającej klatkę piersiową, w tym celu można wykorzystać bandaż elastyczny.
U osób w podeszłym wieku należy zachować szczególna ostrożność, ponieważ zbyt silne jej nałożenie może spowodować problemy z oddychaniem.”
Alicja, to taka maniera na naszym blogu – Antek ma Antkową, Stanisław – Ukochaną, Danuśka – Osobistego Wędkarza, Nemo – Osobistego, Wojtek z P. – miał też Osobistą, a Iżyk – własne Kierownictwo, Haneczka Pana Męża itd itp; jako singielka z odzysku, nie mam nic przeciwko.
Nim temat się zdezaktualizuje co do pączków (u nas krepli) dołożę, a choćby tylko dla Jolinka, że nie tylko znam, ale sam brałem udział. Robiła matka, ale ja zwykle stałem przy brytwance, gdzie było gdzieś na pięć palców roztopionego sadła i pasowało tam gdzieś ze sześć sztuk na raz, w wielkości przeciętnego jabłka. Na tłuszcz wrzucała mama, a ja tylko pilnowałem mając do pomocy igłę do robótek wełniannych i podnosiłem nią objekty sprawdzając, czy mają pożądany kolor, a mama może czasem nakłuwała. Nie przykrywaliśmy naczynia po włożeniu, obie strony smażyly się na moich oczach.
Istotną różnicę w opisach przygotowań zauważyłem, że mama wycinała z rozwałkowanego ciasta krążki, tak jak na pierogi, nakładała nadzienie i zakrywała następnym krążkiem, uciskając dokładnie brzegi. Surowe pączki „rosły” sobie już w raz z nadzieniem i przed wrzuceniem na gorący tłuszcz miały już właściwie ustaloną średnicę, a przybywało im na wysokości przedtem, ale i w tłuszczowej kipieli.
Kreple mojej mamy uchodzily za doskonałe, bo były lekkie jak kołdra puchowa i mało kiedy rozlewało się nadzienie.
Nigdy nie próbowałbym podjąć się powtórki.
Oczy mi się zamykają, dobranoc!
Pepegorze – u nas podobnie, tylko zwijało się kulkę ciasta z nadzieniem z jednego kawałka. I tu mosz recht: nie ma to jak tłuszcz z sadła – nie ma żdnych obcych zapachów i utrzymuje stała, wysoką temperaturę.
Trafiłam w Mezzo na koncert Thomasa Quasthofa. Śpiewał Podróż Zimową z Barenboimem. Bardzo wspaniały pan z tego Q.
Babcia Anna w żeliwnym, poniemieckim garnku, na własnym smalcu 🙂
Nisiu – szkoda, że nie zapodałaś.
Świnoujście odcięte od świata (kra i cofka) promy przestały kursować, a tu mi się w poniedziałek jedno Dziecko do drugiego wybierało. Jestem ciekawa ile to potrwa. Prezydent miasta ostatnim, kursującym promem zamiast 15 minut, płynął 1,5 godziny (właściwie stali na środku kanału i nie mogli podejść do brzegu. Promy do Szwecji też wstrzymane, a ja idę spać.
Wróciłem do domu. Straszne wieści i zdjęcia z Kanady.
Biedny Jerzor, a słyszę, że miał jeszcze w domu oberwać. A może oberwał i stąd te sińce i rany?
A przecież to nie jego wina, chłop spieszył się z roboty do żony to i gnał ile sił w nogach. I stało się. Teraz chłopina ma kilka tygodni w łóżku. Dobrze, że ten kask miał.
Alicja, przekaż mu jak najlepsze pozdrowienia, niech zdrowieje szybko.
Pyruniu, bo mnie wcięło od pierwszej nutki. Ale właśniem-żem sprawdziła i oto jest jeszcze kilka razy:
11:30
piątek, 17 lutego
18:40
czwartek, 23 lutego
14:30
sobota, 25 lutego
Mezzo
Jeśli Ci się uda złapać, to łap, bo pan jest genialny. a ja se nagram i będę go miała w telewizorze w środku.
A zaś w piątek będę słuchać kantaty o Siteńce Razinie, z czego nie omieszkam sprawy zdać.
Asiu,
Oczywiście otworzyłem (chociaż nie bez komplikacji), ale ja tam nazwiska dziadka nie widziałem. Dziadek nic nie pisał, był rzemieślnikiem, robił piękne meble, tylko na specjalne zamówienia z Polski, a podobno trafiały się i z Francji. Po wojnie zostały jeszcze nędzne resztki, które pamiętam, ale jeszcze coś było. Takich mebli juz się nie kupi, chyba, że w Desie. Gdy nas wygonili z Nałęczowa zostawiliśmy te bezcenne rzeczy u znajomych. Po jakimś czasie chcieliśmy zabrać – nie było nic.
Nowy – wspominasz sklep o nazwie Desa. Moja znajoma ma na imie Desa. Jej mama i jej corka maja to samo imie – Desa. Czyli na razie trzy panie o imieniu Desa. Wymowa – disa. Rodzina nie ma przodkow w Polsce. Desa dowiedziala sie ode mnie o sieci sklepow w Polsce o nazwie Desa. Podczas wizyty w Polsce kupilam dla nich jakies pamiatki ze sklepu Desa. Wszystko zapakowane w torby z napisem Desa.
Gratuluje historii i tradycji produkcji mebli. Nie jestem pewna, czy slowo „produkcja” tu pasuje. Na pewno meble byly unikalne.
Wczoraj w Seattle Aquarium pani osmiornica imieniem Mayhem i pan osmiornic(a) imieniem Rocky obchodzili Valentine’s Day i mieli randke (blind date). Podobno wszystko odbylo sie wedlug planow. Mayhem i Rocky beda mieli okolo 100 000 babies. Wedlug oficjanych informacji tylko 1% wyrosnie na dorosle North Pacific Giant Octopus.
Mayhem i Rocky waza okolo 30 kilogramow. Rozpietosc okolo 4 metrow.
http://seattletimes.nwsource.com/html/picturethis/2017507973_octopus.html
Orca,
Oczywiście meble były unikalne, dlatego zniknęły.
Nigdy nawet nie pomyślałem, że ktoś mógłby się z Desą ożenić i mieć Desę za teściową, a przecież tak może się zdarzyć 😉
Jolinku i Blogu – Dzień dobry, ja muszę się kłaść 🙂
dzień dobry … 🙂
Nowy … 🙂
Małgosiu nie wiem czy ten Sowa miejscowy wypiek czy przyjezdny …
pączkujemy dzisiaj na całego …. 🙂
Dzień dobry! Nowy – w tym artykule wypowiada się pan Jackowski rzemieślnik z Nałęczowa. Opowiada o Żeromskim. Musiałam pomylić nazwiska 🙂
Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany.1914 R.: „Zna comber i Poznańskie ? w tłusty czwartek wyprawiają dziewki parobkom cumber opłacając same koszta zakąsek, wódki i muzyki za to, że parobcy chodzili do nich wieczorem do kądzieli (gdy kądziel przędły). Uczty te w innych stronach Poznańskiego zwą się cymprami”
300.000 komentarzy
to się tak szybko znowu nie zdarzy !
Wspomnę jednak,że dzisiaj w kraju nad Wisłą
pączków jeszcze więcej się smaży !
A może jakiś własnej roboty
też nam się gdzieś przydarzy ?
Małgosi życzę,by się się przydarzył,a zaproszenie na dobre pączki niedomowej roboty oczywiście bezterminowe dla Nowego oraz innych chętnych.
Alicjo-jak miło,że przypomniałaś nasze rendez-vous na Nowym Świecie pod wiadomym adresem 😀
A co do Jerzora-to z tymi chłopami już tak jest : jedni wpadają do przerębla,a inni łamią żebra na rowerze 😉
Uściskaj Go serdecznie od nas (broń Boże nie za mocno) i niech wraca szybko do zdrowia !
Ranking pączków sklepowych
http://finanse.wp.pl/kat,104128,title,Paczki-na-piatke-czyli-jakosc-zazwyczaj-kosztuje,wid,14256198,wiadomosc.html
Dzień dobry.
W Poznaniu też ranking pączków. Zwycięzca od trzech lat ten sam, a jury nie znalazło w ogóle pączków idealnych. Ceny 1,80 – 2,- przeciętnie. Biedne jury natknęło się nawet na pączek bez nadzienia i ogólnie „obrzydliwy”
Pada śnieg – rzadki, duże dosyć płatki, ładnie to wygląda ale zasp z tego nie będzie Nie mam pomysłu na obiad
Dobra Gospodyni 1904 r. ? odpowiedź dla pani K.M. z Lubelskiego w sprawie kolacji na koniec karnawału: „kolacja wystawna: łosoś na gorąco z sosem tatarskim, indyk duszony z truflami, kuropatwy i kwiczoły z sałatą i kompotami, lody owocowe i galarety. Deser, owoce i kawy. Kolacja skromna: sandacz po polsku, comber sarni i pulardy pieczone, sałaty, kompoty, kremy: pomarańczowy i ananasowy, owoce i deser.”
Dzień dobry, smacznych pączków 🙂
Zimowe klimaty:
http://www.youtube.com/watch?v=OFOt-5XuX8E&feature=related
Pana Quasthoffa miałam wielki zaszczyt spotkać ileś lat temu. Poza tym, że wielki artysta, to przeuroczy człowiek. Niestety właśnie ogłosił, że z powodów zdrowotnych musi zakończyć karierę 🙁
o 300 000 komentarzu pisałam 14 lutego o godz. 11.21 i to był właśnie ten 300 000 … 🙂 ..ale nikt nie zwrócił uwagi .. chyba mnie nie czytają … 😉
pora na kawę z pączkiem .. 🙂
Dwa już zjedzone ze „Sweet Home”.
Nie były powalające.Cóż wszystko jeszcze przed nami,o tej godzinie batalia zaledwie rozpoczęta 😉
Zgago-czekam na Twoje relacje w pączkowej materii !
Danuśka, czekam z niecierpliwością na Twój dalszy ranking pączkowy 😀
Dzisiaj p. Kazimierz Kutz ma 83 urodziny. Lubię starego tetryka o niewyparzonej gębie. Wszystkiego dobrego p. Kazimierzu.
Jolinku, skąd masz pączka???
Jolinku-czytają,czytają,ale o 11.21 za wcześnie było na toasty.
Potem walentynkowali,a teraz nadrabiają wierszykami 😉
Zawsze można poświętować jeszcze przy komentarzu 333 333 !
Małgosiu-ranking proponuję zrobić wespół w zespół.
Będzie dłuższa lista 🙂
ja Małgosiu wczoraj kupiłam w Biedronce .. był w lodówce i dzisiaj jest jak nowy .. był bardzo dobry bo zupełnie nie czuć tłuszczu i to jest zaleta dla mnie dobrego pączka … na pączki od wczoraj promocja … 😉 .. ja lubię te z cukrem pudrem bo te z lukrem za słodkie i cukierkowate …
A to mnie PK zmartwiła. Chciałoby się, żeby tacy śpiewacy śpiewali ZAWSZE.
Dzień dobry,
południe niebawem, a ja wciąż jeszcze zupełnie niepączkowo. Ale co tam, chyba odpuszczę sobie w tym roku te kupne i pod koniec dnia, po pracy, zaatakuję według przepisu Gospodarza i Waszych wskazówek.
W razie czego, cukiernie otwarte do późna 🙂
Nisiu – wiesz o tym i PK też wie (cyt. za W.Szymborską) „Jesteś, a więc musisz minąć. Miniesz. a więc to jest piękne”
Jolinku – zmartwiłaś mnie. Co tam zmartwiłaś, zgorszyłaś niepomiernie. Wczorajszy pączek? Z lodówki?
Pyro, już tu się raz zwierzałam: nie przepadam za Szymborską… Znając jej wiersz o Elli, strach pomyśleć, co by napisała o Quasthofie.
Pyro wieczorem będę jadła domowe ale nie kajam się za to zgorszenie bo bardzo mi smakowało ..
no udało mi się dzieci namówić na wyjazd świąteczny do Kazimierza .. już się cieszę .. kiedyś przez jakieś 10 lat przyzwyczailiśmy rodzinę, że na Święta Wielkanocne nas nie ma i jeździliśmy do ośrodka Politechniki w Wildze i bardzo miło wszyscy to wspominamy .. teraz też pobyt jest ze świątecznym pakietem .. zobaczymy czy wróci dawny wspomnień czar …
Witam.
Danuśko, dzisiaj pączki (Blikle) przyjadą do mnie wraz z Psiapsiółką. 😆 😆
Nastrój mam denny; łupie mnie w krzyżach, zniknęła ciepła woda i ogrzewanie. 👿
Alicjo, biedny Jerzor niech, szybko i w miarę bezboleśnie, wraca do zdrowia.
Muszę poczłapać do kuchni i skończyć obiad dla siebie i wspaniałych gości.
Miłego i smacznego pączkowania w ciepełku. 😉 😆
Michale – ja też jeszcze bez pączka! 🙂 . Może w domu wieczorem coś się znajdzie. Życzę powodzenia przy smażeniu 🙂
Idę sprawdzić czy u Sowy są pączki i czy są zjadliwe 😉
Asiu, dzięki, myślę, że się przyda, faworki mam przerobione dziesiątki razy, ale z pączkami to zupełnie inna sprawa…
Dzien dobry,
Paczki wieczorem (pani w polskim sklepie poleca sedecznie, zbadamy organoleptycznie :)!
Kolezankom z Warszawy pod rozwage:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,11156264,Ta_cukiernia_to_fenomen__ludzie_w_kolejce_juz_od_switu.html.
Opatulcie sie dziewczyny!
Jadłem pączki z Tesco, które uzyskały ocenę minimalnie gorszą niż Blikle. Kilkakrotnie dawałem wyraz zawiedzeniu wyrobami Bliklego. Nie, że by złe, ale spodziewałem się daleko więcej. Tesco moim zdaniem mocno Bliklemu ustepuje. Pączki ładnie wygladaja, są świetnie zapakowane i niezwykle tanie (60 groszy przy ilości, jaka została zakupiona). Jednak kluchowatość daje się zauważyć, choć nie jest wyjakowa. Mocno ciepłe pozwalają mniej kluchowatość odczuwać. Zadziwiająca sprawa – nadzienie. Tak mocno nadzianych pączków nie pamiętam. Tylko owocowe nadzienie jest bardzo rzadkie. Po prtzegryzieniu następuje gwałtowny wytrysk, który może źle się skończyć. U nas pierwsza ofiara czyściła marynarkę i podłogę, pozostali spożywali bardzo ostrożnie i obyło się bez dalszych strat. Marynarka kolegi z gęsto tkanego tweedu szetlandzkiego też się oparła nadzieniu po zgarnięciu nożem. W sumie wrażenia przyjemne, ale gdzie im do domowych.
o nie stać w kolejce nie lubię .. ale może kiedyś tam zajrzę przy okazji i sprawdzę jak smakują te słodkości .. kiedyś córcia obok cukierni chodziła do przedszkola i kupowałam czasami jakieś ciastka ale nie pamiętam smaku .. pewnie te paczki na bieżąco pieką a takie świeże prawie zawsze smakują ..
Pyro,
a moze na obiad klasyke tutejsza: zapiekanke wiejska?
Zaskakujaco smaczne i satysfakcjonujace polaczenie miesa mielonego z ziemniakami puree. Jak zechcesz, skrobe przepis.
SkrobNe przepis oczywiscie.
Jolinku, moze w przyszlym roku stacza wynajmijcie albo komitet kolejkowy stworzcie …
A jak sprobujesz tych cudow to daj znac, prosze.
Nie pączkuję, bo specjalnie leciałam do pracy przez Sowę, a on o 8:30 był jeszcze bez 😯 🙁
Też nie jadłam pączka i nie wiem czy będę. O 10.00 na całym osiedlu nie było ani jednego – wykupione pono były tuż po 8.00. W piekarni mają być ok 12.00 w innych sklepach też…
Jolly Roger – przepis mile widziany. Dzisiaj będzie po włosku „spaghetti z moim mięsno-piekielnym sosem. Sos się właśnie rozmraża.
Zjadłam 2 pączki z lokalnej piekarni : bardzo dobre, nie kluchowate, nie dmuchane, z ładną konsystencją ciasta. Lukier nie typu pancernego, tylko lekki, przezroczysty, osypany skórką pom. Mam jedno zastrzeżenie, jedyne: kto wpadł na kretyński pomysł nadziewania pączków rzadką marmoladą truskawkową? Tak rzadka, jak opisywana przez Stanisława, to nie ale i tak mogła być lepiej odparowana. To już oczywiście tylko marudzenie rozpaskudzonej kobiety (cyt za Dzieckiem).
Witam w marudzeniu. Ale wczoraj słowa nie napisałem. A można trochę było o blamanżu, bo dodawanie migdałów to nie prosta sprawa. Muszą być całkiem roztarte, a bez puszczania oleju. Baumkuchen jadało sie u nas w domu rodzinnym. Nazwa sękacz była u nas mało popularna. Ale nasz baumkuchen naprawdę był sękaczem, albowiem był pełen nieregularnych narośli zamiast idealnie równych warstw.
Ja też już jestem po testowaniu pączków. Pierwsze nabyłam u Sowy (pytałam – wszystko przyjeżdża z Bydgoszczy), więc niestety mocno zimne i jak dla mnie trochę za ciężkie. Następne były od Dąbrowskich z Babic, klasyczny z różą i podłużny z ajerkoniakiem. Całkiem smaczne.
Pyro,
zapiekanka wiejska:
0.5 kg miesa mielonego wolowego
1 duza cebula
czosnku wedle uznania
2 spore marchewki
250g pieczarek
0.5 szklanki bulionu wolowego
lyzka maki
przecier pomidorowy wg uznania
sol
pieprz
1kg ziemniakow
maslo, mleko do puree
starty ser zolty do posypania (opcjonalnie)
Cebule pokroic, zezlocic. Dodac czosnek. Dolozyc mieso, obsmazyc. Dodac pokrojona w talarki marchew, poddusic.
Wymieszac z maka i bulionem, dodac posiekane pieczarki i przecier pomidorowy. Posolic i popieprzyc. Odstawic.
Obrac ziemniaki, ugotowac, roztluc na geste puree z maslem i mlekiem.
Do blachy/ foremki wylozyc rowno mieso przyciskajac lyzka.
Przykryc ziemniakami.
Piec w 180 stopniach godzine. Po 45 minutach mozna posypac startym serem.
Alicjo,
dopiero doczytalam,
przekaz wyrazy Jerzorowi, ale przyznam, ze Tobie wspolczuje serdecznie.
Pochwalę się, że jadłam pączki domowe. Synowa przygotowała ciasto, a mnie przypadło smażenie. I nie jest to wcale takie trudne. Problemem jest na poczatku ustalenie, czy pączek jest dopieczony w środku. Niby wiadomo, że należy smażyć ok. 3 minut z jednej strony, ale to nie zawsze wystarcza. W każdym razie paczki wyszły nam nad podziw udane. Całkiem kształtne, choć różniły się wielkością. Myslę, że gdyby zamiast Tłustego Czwartku była Tłusta Sobota, sporo osób smażyłoby pączki w domu, a czwartek – wiadomo – dzień pracy i nauki. Prawie nikt nie ma na to czasu.
A po drodze do synowej widziałam wielkie kolejki pod cukierniami.
Jolinek wspomina o pączkach bez zapachu tłuszczu. Myślę, że są to pączki nie smażone, ale pieczone. Spotykałam takie w sklepiku w miejscu mojego dawnego zamieszkania. Była tam jakaś maszyneria do pieczenia bułeczek/ uprzednio zamrożonych/ i pączków. Takie paczki siłą rzeczy nie sątłuste, ale też całkiem smaczne.
Na zewnątrz angielska kuchnia nie cieszy się sławą, ale te ich zapiekanki jak ta wiejska czy klasyk Steak and Kidney pie są naprawdę smaczne.
Zapiekanka zapodana przez Jolly Rogers bardzo przypomina francuski hachis parmentier :
http://www.meilleurduchef.com/cgi/mdc/l/fr/recettes/hachi_parmentier_ill.html
We francuskiej wersji nie występuje jednak marchewka i pieczarki,
a wszystko pokrywa jedynie sos beszamelowy.
W celu godziwego tłusto-czwartkowania podjęłam kluczową decyzję o powrocie do domu na piechotę.Marsz szybkim,dziarskim krokiem służy w zasadzie spalaniu kalorii,chyba że po drodze mija się dwie cukiernie 😉
Pączki domowe z powodzeniem można jeść dnia następnego. Ale środa to też dzień roboczy. Trzeba smażyć do nocy, jesli się zacznie około 17. Tłusta sobota brzmi lepiej, tłusta niedziela idealnie. Smaży się w sobotę, w niedziele konsumuje w pełni wypoczętemu.
Alicjo, zwłaszcza Basia całuje Jerzora. A ja Cię proszę bądź dla niego delikatna i czuła. Stale go pytaj jak się czuje.
Tylko dwa razy byłem chory a Basia wspomina to ze strachem a ja z wielką przyjemnością. To był czas!
Powiedz Jerzorowi, że go serdecznie….
Witam.
Podjeżdza facet motorem pod cukiernię, wchodzi i pyta
– sa pączki?
– są..
– to poproszę 5
Babka daje 5 paczkow, facet bierze każdego pączka, otwiera – wyjada dżem i wyrzuca.
– ma pani jeszcze paczki?
– mam
– to poproszę jeszcze 10
Babka daje następne 10 i przyglada się, jak facet je
– pan to musi pewnie być z Radomia? – mówi do gościa
– taaaak – a po czym pani poznała? – pyta sie facet
Babka wskazuje na okno i mowi:
– po rejestracji…
Zjadłam pączki. Zjadłam spaghetti. Wypiłam kawę. Jestem senna Ania słucha radiowej audycji „Wieczorek zapoznawczy” a w niej „dyskoteka” Nowak na zmianę z Maleńczukiem i trochę starych, włoskich przebojów. Słowo daję, że na humor wpływa to lepiej, niż pączki.
Przejrzałem wstecz. Biedny Jerzor! Otuchuj Go Alicjo!
Pączków niet. Nie zrobimy i nie kupimy, bo nie umimy i nima gdzie…Jest jednak obficie i słodko, bo Ewa uwarzyła wielkiej urody i smaku sernik z galaretką wiśniową wg przepisu Magdy z Long island. Dziękujemy!
Posyłam ostatnią (ufff) odsłonę Muzeum Riglingów. Czy to sztuka? Proszę osądzić. Setki maleńkich elektrycznych motorków z przyczepionymi sznurkami, kabelkami. Szura to i stuka na ścianie albo na kartonowych pudłach. Napewno kupa roboty, ale czy robota albo kupa to sztuka? Hmmm…
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Ringling1?authkey=Gv1sRgCNjDuoXz2bivbQ#slideshow/5709748405110480690
Zjadłabym pączka, och zjadła a zabrakło mi odwagi, żeby je zrobić. Wspominałyśmy z Mamą przez telefon, jakie to ilości smażyła lata temu. Na szczęscie u Bliklego można je kupić obojętnie kiedy więc nie omieszkam to zrobić przy najbliższej wizycie w Warszawie.
Jolly R. podała przepis, który rzeczywiście przypomina francuskie danie. W uzupełnieniu Danuśki (15:21) dołączam ten filmik i służę wyjaśnieniami dla zainteresowanych.
Do mielonego miesa dodane są szalotki, czosnek, listek laurowy. Przed pieczeniem całość posypana jest tartym serem.
http://www.youtube.com/watch?v=EoUwQ3Y1vo0
Dzien dobry,
Asiu, jesli Ciebie kiedys spotkam osobiscie badz przygotowana na mocne sciskanko. Od dwoch godzin probuje i wreszcie znalazlo sie to co trzeba, przedtem otwieralo sie tylko wypowiedzi pisarzy i poetow Lubelszczyzny i samego Lublina. Przed chwila otworzyla mi sie strona z artykulem.
Bardzo, bardzo dziekuje. Dziadek znal Zeromskiego bardzo dobrze,wszystko to wiem z opowiadan, ale pierwszy raz widze jakis tak wyrazny slad w jakis zapisach.
Dziekuje bardzo.
Dzień dobry Blogu!
Alino,
ja się odważyłam 🙂 Dziś z powidłami
z pół kilograma mąki
Już się podzieliłam z sąsiadami.
Tak Nemo – tak wyglądają porządne pączki. Może tylko trzeba by je dłużej wyrabiać wtedy dziurki będą regularnie, gęsto rozłożone Tak Stasia robiła kiedy chciała sprawdzić, czy odpowiednio się Pyra do pączków przyłożyła.
Sernik wygląda tak. Nowy, przekaż proszę, dziękczynienia Magdzie. W tle kosz z owocami i jarzynami. Wszystko misternie wykonane z jedwabiu. Ewa ma nosa do takich durnostojek – kurzołapek!
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Sernik?authkey=Gv1sRgCIzgusbP4oXu1wE#
Cichalu – a przepis na ten sernik? Bo te maliny z Żabich Błot w zamrażarce…
Nemo – po co tyle roboty z podwójnym wycinaniem?
Masz rację, Pyro. Wyrabiałam niedługo, bo przyszedł kolejny głuchoniemy żebrak z „Europy Wschodniej”, jak eufemistycznie mówią o nich w radiu ostrzegając przed wpuszczaniem do domu. W ostatnich miesiącach szerzy się plaga trzydziestokilkuletnich facetów z karteczką w ręku głoszącą w łamanej niemczyźnie, że jej „nosiciel” jest polskim głuchoniemym i prosi o wsparcie. Często proszą o szklankę wody i, podczas gdy właściciel mieszkania udaje się do kuchni, penetrują otoczenie i znikają z pieniędzmi lub cennymi przedmiotami 👿
Temu dzisiejszemu powiedziałam (miło się uśmiechając) coś dosyć brzydkiego na temat tego procederu, i co? Niby głuchy, a zrobił zwrot na pięcie i dał nogę 🙄
Jakim podwójnym wycinaniem, Pyro?
Jak chcę mieć oponki, to wycinam większe kółka kuflem, a potem dziurki foremką. To, co było w dziurkach smażę i mam malutkie pączuszki na jeden kęs 😉
Pączki wycinałam szklanką, rozciągałam placuszki i napełniałam powidłami, a potem formowałam kulę.
Pyro,
tu są wszystkie warianty
To mi ulżyło, Nemo. Bo już się bałam, że robisz mały pączek, a potem dodatkowo pakujesz w oponkę. Jednym słowem brzydko Cię podejrzewałam o nadgorliwość (gorsza od faszyzmu jak wiadomo). Żebracy „domowi” są wszędzie dokuczliwi, w Polsce też. Tyle, że u nas ten rodzaj żebractwa jest zdominowany przez Rumunów. Są jeszcze nasi z karteczkami, że niedowidzą i zbierają na operację (jeden już zbiera ćwierć wieku) i energiczna pańcia, która oświadcza, że właśnie wyszła ze szpitala i nie ma na bilet. Zapomina gdzie już była i jak dla mnie ze szpitala wychodzi średnio raz na 2 miesiące.
Pyro
3 kremowe serki (cream cheese) około 225gr
5 jajek
2 łyżki budyniu (mąka pyrowa)
200gr cukru
wanilii do smaku
Zmiksować żółtka z 3/4 cukru, dodawać serki, pod koniec budyń
Ubić białka i dodac do masy, zmieszac wylać do natłuszczonej formy i piec ok 30, 40 min. w temp 350F (ile to na nasze?)
225gr kwaśnej śmietany zmiksować z resztą cukru plus ciutkę wanilii i rozsmarować na gorący sernik i jeszcze do piekarnika na 10min.
Potem wyjąć do ostygnięcia i położyć owoce lub co tam Ci w duszy gra. My bierzemy puszkę Cherry Pie Filling. To jest czerwone a walentynkowy prezent ma być czerwony (ja wpędziłem się w debet bankowy za czerwone espadrille)
Oryginalny przepis jest autorstwa Magdy i Nowy jest władny go wydobyć!
Alino, jakbys mogla podac przepis, zeby nie bylo watpliwosci. Mamy miec pare osob w sobote, pogoda sie zapowiada wiec moze na zewnatrz pobedziemy w srodku zimy 🙂 Lezaki na patio i sie wygrzejemy. Slonce swieci, jest pieknie bo snieg wlasnie w nocy napadal i potwornie pieknie niebieskie niebo. Beda mysleli, ze lasagna i sie zdziwia jak zjedza. Wygodnie zeby nalozyc i w reku jesc wiec moze zrobie. Tylko sie upewnie, ze w tym nie ma maki bo mamy bezglutenowca wiec musze uwazac? Z gory dziekuje.
Inna opcja to jakas wielka pieczen (lopatka czy cos w tym stylu). Prosta i dlugo w piekarniku. Moze ktos ma jakis przepis w zanadrzu? Ziemniaki, grecka salatka i wina czerwonego w brud 🙂 Nie moge sie zdecydowac.
Krystyno, wczoraj Basia mowila biegal piekny kojot przed domem ale niestety z pol godziny przed moim powrotem z pracy. Teraz ma za zadanie zrobic zdjecie jesli znowuz jakis przyleci 🙂 Moze zaczne wystawiac jakies kosci i sie zbiegna?
yyc,
Proporcje dla 6 osób: 1,2kg ziemniaków, 600g mielonego mięsa (wołowe lub wołowe i cielęce), pietruszka, 2 szalotki, 25cl mleka, czosnek ze skórką, listek laurowy, sól, pieprz, 12cl wody, 60g masła, 100g tartego sera, oliwa.
Ugotować ziemniaki w solonej wodzie, przysmażyć mieso z szalotką i czosnkiem na silnym ogniu, dodać pietruszkę, sól, pieprz i szklankę wody. Dusić na małym ogniu pod przykryciem przez pół godziny. Rozgrzać piekarnik do 180°C. Odcedzić ziemniaki, w tym samym garnku podgrzać mleko z maslem, dodać ziemniaki i rozgnieść je na puree. Z mięsa wyjąć pietruszkę i listek. Zapiec w większym naczyniu lub mniejszych indywidualnych. Na wierzchu posypać tartym serem. Można to danie przygotować w przeddzień i podgrzać z serem tuż przed podaniem. Smacznego 🙂
Danie piecze się prze około 20 minut.
Alino
Ja na wierzch dorzucam drobno posiekany czosnek, tarty ser i odrobine masla. Jak zrobi sie brazowawa skorupa na wierzchu to jest gotowe. Do tego miske salaty lub ogorki kiszone + plus wino czerwone. Bardzo to lubie i czesto robie.
Ania ma dzień „Maleńczukowy” – słucha go od kilku godzin, jak leci: piosenki w rytmie fandango, włoskie, stare przeboje jak „cicha woda” i „Płonie stodoła” i piosenki spod celi i tango „Nie mogę ci wiele dać”. Ja go też lubię i mówiąc nawiasem wiem dlaczego – bo on ma rys „niedobrego chłopaka”, jak Garou, jak solista „Lube”. A my, baby wyjątkowo lubimy „niegrzecznych chłopców”. To jest atawizm, wiem. I też mnie to kręci.
Dzieki za przepis. Jeszcze tylko pytanko. Piszesz z miesa wyjac pietruszke. Zdawalo mi sie ze zielona jest i pociachana wiec sie nie da. eszcze raz obejrze filmik ale na wszelki spytam. Tam jest tez korzen? I to juz wszystko. Przywiozlem z polskich delikatesow paczki ide najesc sie do syta. Kolezanki z pracy tez sie ciesza na polski „Fat Thursday” 🙂
Kielbasa i kabanosy na desce beda lezaly zeby byl polski akcent. Juz sie ciesze.
Też mi się podoba ta zapiekanka mięsno – ziemniaczana ale zrobię ją dopiero za tydzień. Teraz mam już co gotować do poniedziałku – we wtorek obowiązkowa golonka, w środę śledź, ryba albo twaróg i dopiero od czwartku nowy „plan lekcji”.
Witam szampańsko-pączkowo.
Jeśli tych ostatnich nie wykupią, oczywiście. W Tłusty Czwartek to i ja chętnie pączka zjem, tylko je tu robią bardzo duże i bardzo dobre. Z konfiturą z róży bywały, ale od dawna juz tylko z powidłami śliwkowymi – to mi też pasuje, bo są kwaskowate.
Jerzor kazał podziekować za wyrazy współczucia. Obity i obdarty tu i tam ze skóry, siniaki, ale wszystko całe, Tylko boli. Dziś juz grzecznie samochodem, bo jednak tu i ówdzie lód na szosie i nie zawsze w porę się zauważy.
Właśnie zlałam przypadkową nalewkę świąteczną. Nie wiem, czy pamiętacie ale z kolacji wigilijnej zostały mi śliwki suszone z kompotu; kompot wypity, śliwek nikt nie zjadł. Były typowe , z pestkami, suszone i podwędzane – żal wyciepnąć. Jeszcze pojemnik rozmrożonych, a nie wykorzystanych malin ca 250 g i Pyra to wszystko – lu – do słoja+ przyprawy + 3 grubsze plastry cytryny w skórce, żeby diabelstwo mdłe nie było, kilka łyżek cukru, o,5 l spritu i 250 ml wody. I tak stało sobie za moim tapczanem do teraz. Gorzałka smaczna ale większego łyka jeszcze nie dałam, tylko parę kropli z łyżeczki. Natomiast śliwki – cymes zupełny. Dla 2-3 gości będą robiły za przysmaki domowe. Pierwszym i zasadniczym królikiem testowym będzie Haneczka w poniedziałek. Jak przeżyje – znaczy: dobre. Mam jeszcze z 30 dkg suchych śliwek i właśnie myślę, cz nie nastawić jeszcze raz to samo.
Nowy 🙂 . Opowieść Twojego dziadka o Żeromskim jest bardzo ciekawa.
Lubię takie zapiekanki i spróbuję ją kiedyś przygotować. A pączki chyba najbardziej lubię z powidłami.
Nemo – czy otrzymałaś jakieś nowe wieści z Rembertowa?
Pyro – wczoraj napisała do Ciebie: edysqa – o 23:05 i 23:07
Edysqa – nadzienie wypływa nie z pączków (ja nie pisałam o pączkach) tylko z ciastek krucho – drożdżowych, których przepis zamieściłam. One są nadziewane przed pieczeniem, a przetwory owocowe pod wpływem wysokiej temperatury rozrzedzają się.
Bardzo Cię przepraszam za zwłokę w reakcji ale naprawdę nie dojrzałam Twoich wpisów. Byłam przejęta wypadkiem Jerzora.
Asiu – dziękuję za informację.
Alicjo, to Jerzor na szczęście tylko obity, a nie połamany. A mówią, że sport to zdrowie 😉
Dobry wieczór!
Króciutka konkursowa środa za nami, a dzisiejszy wpis też środowy.
Myśleliście że nie zauważę? 🙂
Wczorajszy zapadany śniegiem dzień nie nastroił mnie krotochwilnie, trzy razy musiałem ( co 5 godzin) odśnieżać przynależną mi przestrzeń publiczną i prywatną, a metrów jest kilka…i zajęcia obowiązkowe odwalić.
Dzisiaj już tylko symbolicznie pomachałem łopatą.
Ale wróćmy do tematu!
Placku, bardzo przepraszam, zawaliłeś noc, miałeś tyle odpowiedzi, czekałeś, a ja zawaliłem. Gdybyś mógł przypomnieć szóstą odpowiedź na drugie pytanie, będę wdzięczny, niedosłyszałem.
Rozumiem, że aby zachować tradycję mam się czepnąć?
Pytam więc, od kiedy to jest konkurs drużynowy? Ośmiu, to już drużyna, jakie więc szanse ma solista? Zerowe.
Pytania na dodatek tendencyjnie pisane pod tę, dowodzoną przez Miszcza ekipę, bo kto jak kto, ale Miś Kurpiowski musi wiedzieć co to sękacz, blamanż zna każdy z nich, bo lubią słodkie, a Gruba Kreska ma nie wiedzieć co to są kreski??
Jestem ciekaw jak oni się tym kryminałem podzielą, każdy przeczyta tylko jeden rozdział?
Co do pytania o kreski, mam własną odpowiedź :
kreski to są dziesiąte części stopnia Celsjusza.
Przecież na określenie właściwej temperatury ciała człowieka mówi się że to 36 i sześć kresek.
36 i sześć flaków cielęcych nie brzmi najlepiej.
Alicjo, poklep delikatnie Jerzora po tym co ma zdrowe.
Niech się trzyma!!
Przypominam że jutro Międzynarodowy Dzień Kota.
Będę się starał, aby go nie dostać.
Czego i Wam serdecznie życzę!
Tak dopowiedziałby Aszysz.
Asiu,
w Rembertowie nic nowego 🙁 Żadnych wiadomości znikąd.
Antku,
wyobrażasz sobie, co to będzie w tej zwycięskiej drużynie, jak ten od ostatniego rozdziału napisze na pierwszej stronie, kto zabił? 🙄 Nic, tylko gotować kolejne potrawy wraz z pasującymi trutkami 😎
Martwi mnie, że Alicja jeszcze się tu dziś nie pojawiła.
Mam nadzieję, że z Jerzorem wszystko w normie.
Trzymaj się Jerzor, nie daj się!
Pojawiła się, pojawiła – wszystko w porządku sie wydaje. Czekam na pączki z polskiego sklepu.
Poza tym pogoda listopadowa jakaś taka, pochmurno, pada i do niczego. Humor też oblazły, pasujacy do pogody.
Zapiekankę ziemniaczano-mięsną Aliny wrzuciłam do /Przepisów , tez mi sie to wydał ciekawy, a jednocześnie prosty przepis.
No, to po raz pierwszy z tego przypadku świątecznego, wyszła mi prawdziwa, męska wódeczność. Mocna, półwytrawna, barwy średniego naparu czarnej herbaty – tej z dodatkiem kwiatów malwy (to ten dodatek malin). Po dobrym schłodzeniu można ją spokojnie podać nawet do tłustego mięsa albo do dziczyzny. Zawsze mi wychodziło za słodkie nawet kiedy nie dawałam tyle cukru, co w przepisie, a teraz, przypadkowo – tylko dosyć mocarne diabelstwo. Na moje oko dobrze ok 50%.
Nie wiem jak u inksyk, ba u mnie gaździna telo pącków naryktowała, ze jesce na jutro zostonie. No to bedziemy mieli Tłusty Piątek. Tak więc syćkim zyce nie ino piknego Tłustego Cwortku, ba piknego Tłustego Piątku tyz! 😀
W Walentynki tańce do upadłego, wczoraj przygotowanie do tłustego czwartku, a dzisiaj wszyscy trawią w ciszy?
http://youtu.be/fUwFKFRg_UM
Errata – te kiczowate obrazki to nie mój pomysł.
Sza, cicho sza czas na ciszę,
Już oddech jej coraz bliżej,
Tego naprawdę Ci brak,
Ona jedna prawdziwy ma smak,
Cisza jak ta.
Sza, cicho sza, zbliż się do niej,
Drga, ledwie drga, blady płomień,
Podejdź i zanurz się w nią,
Rryształową i czystą jej toń,
Zanurz do dna.
REF:
Bliżej i bliżej, i bliżej, i bliżej
Masz do niej,
Ciszej i ciszej, i ciszej, i ciszej
Co dnia
Kończ, po co ten ciągły hałas,
Sam zdwoić go wciąż się starasz,
Tak Cię uczyli od lat,
Tylko krzykiem zdobywa się świat,
A to nie tak, nie tak!
Sza, cicho sza, czas na ciszę,
Tę, którą w swym sercu słyszysz,
Kiedyś śpiewało, jak z nut,
Teraz gładkie i zimne jak, lód,
Smutny to cud, o smutny cud!
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Cisza jak ta, jak ta…
http://www.youtube.com/watch?v=6A_lshTYdCo
Piękne dzięki, Kresko.
Witam,
gwoli ścisłości przepis na zapiekankę pasterską pierwsza podała Jolly Rogers, a Alina i elap jej francuską wersję 🙂 to wyjasnienie, aby nikomu z zainteresowanych nie było przykro 🙂 a może klasyczną wersję tez umieścić w przepisach? Pozdrawiam
Jak tylko pojawi się Alicja – nasz notariusz (od notowania). Nie zapominamy Duże M.
Mówisz, że to cud, kochanie
Ty jeszcze mało wiesz
W Andach mają Pepsi
McDonald jest w Tybecie
Park Yosemite to pole
Gdzie Japoniec w golfa gra
A Morze Martwe ożywia dziś rap
Tam gdzie Eufrat jest i Tygrys
Rekreacji centrum wre
Mają każdy ze sportów
I nie brak tam szortów
W Pensylwanii się kochali
A w Brazylii więcej drzew
Pewien lekarz z Manhattanu
Pomógł gratis przeżyć śmierć
To cud
Jeszcze jeden cud
Dzięki łasce Przedwiecznego
Oraz presji rynków zbytu
Człowiek stał się cywilizowany
To cud
Magazyny pełne masła
Oceany różnych win
Mamy głód, gdy jest potrzebny
Na przestępstwach znak firmowy
Jest mercedes
I jest porsche
Ferrari i rolls royce
Wyboru dość
Powiedziała doń: Mój drogi
Ja w Ogrójcu spotkam cię
Pan rzekł: Piotrze, ja twój dom
Widzę stąd
Zacny człek w końcu dziś
Zebrał wreszcie plon
A farmer z Ohio właśnie spłacił dług
To cud, jeszcze jeden cud
Dzięki łasce Przedwiecznego
Oraz presji rynków zbytu
Człowiek stał się cywilizowany
To cud
Kulimy się w swych schronach
Zatykając uszy dłońmi
Szmira Lloyd-Webbera
Ciągnie się bez końca końca końca
Pod teatrem pęka ziemia
Operetka jednak trwa
Spada klapa fortepianu
Łamie mu pieprzone palce
To cud
http://www.youtube.com/watch?v=cyy4zeS4-5o&feature=fvsr
Mój pączek ledwie się mieścił na talerzyk deserowy, był z powidłami śliwkowymi i lekko polukrowany.
Wystarczyło za obiad i deser 🙄
A propos zapiekanki pasterskiej – gdzie ona?
To ten pierwowzór Jolly Roger – jako gospodarska podana (ta z marchewką)
Proszę bardzo Alicjo 🙂 :
Jolly Rogers
16 lutego o godz. 14:30
Pyro,
zapiekanka wiejska:
0.5 kg miesa mielonego wolowego
1 duza cebula
czosnku wedle uznania
2 spore marchewki
250g pieczarek
0.5 szklanki bulionu wolowego
lyzka maki
przecier pomidorowy wg uznania
sol
pieprz
1kg ziemniakow
maslo, mleko do puree
starty ser zolty do posypania (opcjonalnie)
Cebule pokroic, zezlocic. Dodac czosnek. Dolozyc mieso, obsmazyc. Dodac pokrojona w talarki marchew, poddusic.
Wymieszac z maka i bulionem, dodac posiekane pieczarki i przecier pomidorowy. Posolic i popieprzyc. Odstawic.
Obrac ziemniaki, ugotowac, roztluc na geste puree z maslem i mlekiem.
Do blachy/ foremki wylozyc rowno mieso przyciskajac lyzka.
Przykryc ziemniakami.
Piec w 180 stopniach godzine. Po 45 minutach mozna posypac startym serem.
Dobranoc
Ach, dzięki – to jest wpisane do /Przepisów, przepis Aliny z uwagą elap oraz niżej – Jolly Rogers.
Ja mam dzisiaj baaaaaardzo śpiący dzień, gęba mi się drze co chwila, no ale nie pójdę o tej porze spać 🙄
A to przepraszam bardzo za zamieszanie, trzeba było spojrzeć w Przepisy najpierw 🙂
Udało nam się z Sylwią zjechać do miasta (i wrócić). Nabyłyśmy pączki w cukierni. Jeszcze ciepłe.
Odkopywanie bramy zasypanej śniegiem przez pługi zostawiam na jutro.
Teraz gaszę.
Hej, tam za kałużą!
BRA!
Przypomniały mi się pączki, które robiły panie w stołówce PGRowskiej, wedle swojego przepisu. Świeze były doskonałe, pulchne, nie za słodkie, no, pycha. Natomiast na drugi dzień twardniały tak, że – jak mawiała pani Dyrektorowa Kamińska, która zarządzała stołówkami – jak celnie rzuci, to chłopa zabije! Natomiast pączki pani Dyrektorowej to dopiero była poezja!
wyżej był 300474 komentarz, czyli następny będzie 300476 😀
dzień dobry ..
z tymi komentarzami to licznik raz tak pokazuje raz tak .. tera jest 300 471 .. wcięło parę czy co ..
jednak wolę te pączki bez tłuszczowe .. może świeżo smażone smakują lepiej ale potem siedzą na żołądku przez cały dzień …
Pyro to zapisz proporcje nalewki i podaj nam … moja nalewka pomarańczowa „44” tak wszystkim smakowała (stała prawie rok), że wyszła szybko .. teraz nastawiłam w słoju już na następne święta ..
Alicjo dobrze, że nie jest tak źle z Jerzorem …
nemo dzieci w domu? ..
jakiś remont na tej stronie bo komentarze wchodzą jak po grudzie …
Krysiude jak się czujesz? … przytulanko …
Długo szukałam licznika komentarzy ,już od wpisu Jolinka że jest 300 000.Klikałam na dole strony „wpisy’ „komentarze ” a tam nie ma żadnego licznika.Dzisiaj temat powrócił i już prawie odważyłam się zapytać Jolinka jak znaleźć ten licznik (taka gapa jestem,bo nie wiem ) kiedy przypadkiem zauważyłam …jest ! 300 473.
a teraz 300 479 ;dziwne
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Jolinku – bardzo dziękuję, że o mnie pamiętasz. Leczenie wolniutko daje nieznaczną poprawę. Ale to dopiero wstęp do właściwej terapii, która będzie po biopsji i zbadaniu co to jest, czyli pod koniec marca albo na początku kwietnia. Muszę uzbroić się w cierpliwość.
a ja odkryłam stary poplamiony i pożółkły już zeszycik mojej prababci Zosi, a w nim piękną kaligrafią napisany przepis na pączki (z lat 20-tych). Pączki wg przepisu zrobiła moja mama. Ach! Och! Coś genialnego, nie jadłem tak dobrych w życiu! I godzinami mogę się gapić na te litery pisane ściętym piórkiem…