Co pić z największą przyjemnością
Mój ulubiony autor kulinarny Anthelme Brillat-Savarin nie należał do osobników wylewających za kołnierz. Jego umiłowanie wina miało jednak podstawy naukowe. W dziele fundamentalnym dla gastronomii i smakoszy, którego tytuł – „Fizjologia smaku” – zapowiada uczoną lekturę tak wykłada o napojach:
„Woda jest jedynym napojem, który naprawdę gasi pragnienie; dlatego możemy ją pić jedynie w małych ilościach. Większość innych likworów, których używa człowiek, to tylko paliatywy i gdyby był poprzestał na wodzie, nie powiedziano by o nim nigdy, że jednym z jego przywilejów jest pić nie czując pragnienia.
Organizmy przyswajają napoje z największą łatwością; ich działanie jest szybkie, ulga następuje niemal natychmiast. Podajcie zmęczonemu człowiekowi pokarmy najbardziej treściwe, będzie jadł z trudem i zrazu nie zrobią mu dobrze. Dajcie mu kieliszek wina albo wódki, a natychmiast poczuje się lepiej i zobaczycie, jak odżyje.
Tę teorię mogę wesprzeć faktem dość godnym uwagi, o którym wiem od mego siostrzeńca, pułkownika Guignard, z natury niezbyt skłonnego do opowiadań, prawdomównego wszakże ponad wątpliwość.
Stał on na czele oddziału wracającego z oblężenia Jafy; znajdowali się już w odległości kilku sążni od miejsca, gdzie spodziewano się wody, kiedy na drodze zobaczyli ciała kilku żołnierzy, którzy zapewne wyprzedzili ich o dzień marszu i padli z gorąca.
Wśród ofiar tego palącego klimatu znajdował się pewien karabinier, którego znało wielu ludzi z oddziału.
Nie żył już chyba od dwudziestu czterech godzin i miał od nieustającego żaru słonecznego twarz czarną jak kruk.
Kilku kamratów podeszło do karabiniera, czy to by spojrzeć na niego po raz ostatni, czy żeby odziedziczyć po nim to, co mógł pozostawić w spadku, i zdumiało się widząc, że jeszcze nie całkiem zesztywniał, a wokół serca tli się trochę ciepła.
„Dajcie mu kroplę wściekłego psa, powiedział wesołek z oddziału; słowo daję, że jeśli nie zawędrował jeszcze daleko na tamtym świecie, powróci, żeby się napić.”
W istocie, przy pierwszej łyżce trunku martwy otworzył oczy; krzyk buchnął wokół, zaczęto rozcierać mu skronie, dano mu jeszcze odrobinę do przełknięcia i po kwadransie przy pewnej pomocy potrafił utrzymać się na ośle.(…)
Wino, napój najmilszy ze wszystkich – czy zawdzięczamy go Noemu, który pierwszy zasadził winną latorośl, czy Bachusowi, który wytłoczył sok z winogron – sięga dziecięctwa świata(obok butelka z Kastylii-Leon, której zawartość wywarła na mnie niebywałe wrażenie); piwo zaś, które przypisuje się Ozyrysowi, narodziło się w czasach jeszcze odleglejszych; o tym, co było wcześniej, nic pewnego nie wiemy.
Wszyscy ludzie, nawet ci, których nazywamy dzikimi, pożądali tak bardzo mocnych napojów, że potrafili je robić, jakkolwiek ograniczona była ich wiedza.
Kwasili mleko zwierząt domowych; wyciskali sok z rozmaitych owoców i korzeni, o których sądzili, że nadają się do fermentacji; jakoż wszędzie, gdzie napotkać można ludzi żyjących w społecznościach, posiadają oni mocne likwory: używają ich przy ucztach, składaniu ofiar, ślubach, pogrzebach i tym wszystkim, co jest dla nich świętem albo uroczystością.
Ludzie pili i opiewali wino przez wiele wieków, ani spodziewając się, że można z niego wydobyć ekstrakt stanowiący o jego mocy; ale odkąd Arabowie nauczyli nas sztuki destylowania, którą odkryli, aby móc wydzielić zapach z kwiatów, a zwłaszcza z róży, tak czczonej w ich pismach, pojawiła się możliwość odsłonięcia przyczyny owego szczególnego podniecenia, jakie wywołuje wino, i jego działania pobudzającego organy smaku; i tak krok po kroku odkryto alkohol, spirytus i wódkę.”
I wprawdzie zasłużony autor pijał różne trunki, to jednak na pierwszym miejscu zawsze stawiał wino. A wodę traktował tak jak w przytoczonym tu pierwszym zdaniu. Mądry to był i wielce utalentowany człowiek.
Komentarze
Dzień dobry.
Komentarz wpiszę kiedy śmiać się przestanę. Gospodarz rozbawił Pyrę o bladym świcie.
No dzięki Bogu!
Już obawiałam się, że Pyra nie zaakceptuje tematu i cały wpis gospodarza będzie na nic.
Przy takiej pogodzie to tylko kusztyczek do obiadu i wino na rozgrzewkę, ale to dopiero wieczorem, bo muszę siąść za kierownicą 🙁
W nosie mam takie… myślałam, że jeszcze śpicie, a tu juz…To przenoszę:
Alicja
30 stycznia o godz. 9:37
Siurpryza. Szukając czegoś w srodku nocy znalazłam:
http://alicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/img_2465.jpg
Byli czasy 😉
Alicja
30 stycznia o godz. 9:43
O, i chciałam zakrzyknąć ? PIERWSZA!
Temat znakomity, in vino veritas.
Piwo lubimy w czasach tropikalnych i w czasach wielkiego pragnienia. Które się zdarza.
„Gdzie są chłopcy z tamtych lat?
Dzielne chwaty.
………………………………..
„gdzie dziewczyny z tamtych lat?
Za chłopcami poszły w świat.
Kto wie, czy było tak,
kto wie, czy było tak”
http://www.youtube.com/watch?v=aLAxbQxyJSQ
http://www.youtube.com/watch?v=qArrQ80Hvq4
…idę dospać.
Nasz praszczur Noe świętym był
i wciąż chadzał przed panem.
Jak ognia tak się wody bał –
a wino spijał dzbanem.
I za to go miłował Pan
i wszelkiej strzegł przygody,
a gdy potopu nadszedł czas
nie dał mu zginąć z wody.
Moja mama opowiadała, jak to kiedyś jako niemowlę ciężko zachorowała, była zima, wieś, nie było jak jechać po lekarza – i dziadek, czyli jej ojciec uratował jej życie, pojąc po kropelce czerwonym winem.
Od tej pory miała zawsze wielką estymę do czerwonego wina.
A ja chyba wolę białe – najlepiej, żeby miało bąbelki i nazywało się na „s”.
Znaczy na „c”.
woda, to akurat wiem, co to jest, sluzy do rozcienczania pastisa, ale o tym wsieklym psie, to chetnie poslucham
dzien dobry
Dla Nisi 🙂
http://www.veuve-clicquot.com/en/selection/la-grande-dame
I dla Sławka-wściekły pies w naszych czasach :
http://drinki.pogodzinach.pl/pl/drinki/wsciekly-pies
Niemcom zawdzięczamy dwie bardzo przejmujące ballady o żołnierskim losie : „Gdzie są kwiaty” i „Róża była czerwona” (Die Rose war rot). No cóż; oni też się nawojowali – sami chcieli ale dla pojedynczego człowieka to paskudny los. Czy jeszcze ktoś pamięta „Los człowieka” Czuchraja albo „Okrutne morze” albo „Stąd, do wieczności”? Eh, co się będziemy straszyć w środku dnia.
Lubię wino – do stołu większość czerwonego ale do posiadów preferuję białe albo jak Nisia , co to „wie i kiep/ można w trakcie, po i przed”
Śniadanie z czampanem ? Owszem, ale o psie najlepiej opowiada się na czczo.
Dawno, dawno temu rzymscy żołnierze podbijali, a po pracy raczyli się winem i grali w kości. Podłużne zwali kanikułami – pieskami. W odróżnieniu od współczesnych kości (dwie z „jedynką” to wężowe oczy – sneak eyes, ichnie (Rzymianie wojskowi operowali przaśnym językiem) miały wizerunek pieska na jednym końcu i prawdopodobnie Loren Zofii nas drugim. Używano czterech kości, a przegraną czyli jedynki z czworonogiem kwitowano łaciną bluzganą – O damnosa canicula! Kości nie były wściekle, były przeklęte przez wściekłych żołnierzy.
Rozdział drugi.
Charlemagne uważał, że Francuzi nie gęśi i zmienił nazwę na sacre-chien. Teraz nadszedł czas na kości i przekleństwa niemieckie. Tutaj ist der Pies begraben. Spocznij 🙂
i stad wzial sie kir ( z japonskiego Akiro )
lagodniejszy trunek na spokojniejsze czasy
bo z tym psem niejaki Kurosawa cos pokrecil, pewnie pod wplywem jakiegos mocniejszego mozgotrzepa
MÓZGOTRZEP.
Sławek, ja Cię Ajlowju!
Danuśko – strzał w dychę, dana wdowa jest moim ulubionym (choć stanowczo zbyt rzadko stosowanym) trunkiem. Między innymi ze względów literackich. Lała się u Puszkina…
Choć wyznam, że w petersburskiej ulubionej restauracji Puszkina piliśmy Sowietskoje czy jakieś pokrewne i też nieźle mózgi nam wytrzepało.
Uparcie piszę, że mało panów tak się do kochania (ich, a nie w nich) nadaje, jak PaOlo i Sławek.
Misio to już insza inszość i Misia musi być dużo. I najlepiej kiedy szampana też jest dużo. I nie musi być koniecznie kawior do niego, mogą być gorące, solone migdałki albo angielska kanapeczka z ogórkiem, albo miniaturowa grzanka z pasztetem strasburskim. Wędzony świeżutki łosoś z ręki Żaby też pasował.
Siedzac w tej chwili w kraju z prawem islamskim mysle o paradoksie wymyslenia destylacji przez Arabow. Zreszta samo slowo „alkohol” jest przeciez arabskie.
Kto by tam ostroznie nalewal lyzeczka?
A kira to ostroznie bym radzil.
Muzgu nie wytrzepie, ale sponiewiera!
Tez dobrego dnia, tak dobrego jak tu zycze.
„przy bordo myśli się o głupstwach;
przy burgundzie mówi się głupstwa;
przy szampanie robi się głupstwa.”
przysłowie francuskie
Czytam w małej książeczce (Danuśko 🙂 ) wśród maksym:
Epicure: Śpieszmy się ulec pokusie zanim odejdzie. Sławek przetłumaczyłby pewnie lepiej 🙂 (Hatons-nous de succomber ? la tentation, avant qu’elle ne s’éloigne).
Paul Claudel: Wino uczy gustu, wyzwala umysł i rozświetla inteligencję (Le vin est un professeur de gout, il est le libérateur de l’esprit et l’illuminateur de l’intelligence).
Sos na bazie wina to też jest coś.
http://www.atelierdeschefs.fr/fr/recette/2847-sauce-vin-rouge.php
Kiedy tylko pojawi się na ekranach, obejrzyjcie ten film, naprawdę warto. Zobaczycie też pieska-aktora 🙂
http://www.dailymotion.com/video/xioush_the-artist-bande-annonce-hd-avec-jean-dujardin-berenice-bejo_shortfilms
A jaka muzyczka piękna. Kocham stare dobre bigbandy. Kiedyś słyszałam na żywca orkiestrę Woody Hermana – potęga.
A pieski to ja mam takie dwa, niektórym Blogowiczom znane osobiście, i zapewniam Was, że artyści z nich jak się patrzy. Muszę kiedyś zrobić serwis fotograficzny.
Dzięki Alino,
akurat myślałem o sosie na dziś, do kawałka upieczonego udźca (nie powiem jakiego, by nie wzbudzać kontrowersji). Miałem też resztkę merlota, który był jak na zamówienie. Sos prosty w robocie a za to wspaniały!
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy JRT to nie jest przypadkiem najśmieszniejsza rasa na świecie. Rumik jest strasznym szkodnikiem i gdyby nie miał tego wdzięku, dawno bym go zagryzła. Szanta to już dama, ale jako małolata potrafiła zwiać z domu, wsiąść w autobus i jechać do centrum miasta. Raz przez to przesiedziała kilka dni na kwarantannie w schronisku (dzwoniliśmy tam, oczywiście, od razu – skubani, obiecali, że dadzą znać, gdyby zjawił się taki psiak, nie zadzwonili, zareagowali dopiero piątego dnia na dramatyczne ogłoszenie w gazecie, z fotką), za drugim razem zadzwoniła studentka, że koło politechniki biega piesek z numerem telefonu na obróżce… Liczne zjedzone sprzętu i książki są na kontach obojga.
Kocham je jak cholera.
Piotrze, czy jest to udziec żabi???
Alino, jakie dodatki są w tym sosie oprócz masła i szalotki i wina?
Gospodarzu, cieszę się, że przepis okazał się” jak znalazł” 🙂
Małgosiu, kiedy sos jest już prawie gotowy, szef dodaje masło i czekoladę (!), 5 g.
Nisiu, musisz zobaczyć ten film, choćby dla pieska, nadzwyczajnego. Wszystko jest na najwyższym poziomie, reżyseria, aktorzy, muzyka. To kino na najwyższym poziomie a cisza jest bardzo „mówiąca” 🙂
Troche duzo tego najwyzszego poziomu…
Małgosiu, oprócz czekolady i masła jeszcze odrobina tymianku, czosnku i listek laurowy. Oczywiście szczypta dobrej soli np. morskiej.
Pod tym filmikiem jest cała receptura.
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Znajoma gaździnka miała psa Murzyna , który sam uwielbiał jeździć kolejką na Gubałówkę.
Psa w Zakopanem znali wszyscy .
Oczywiście właścicielem psa była gaździnka a nie jakiś afroamerykanin .
Murzyn był czarny, znaczy futro miał czarne i dlatego nazywał się Murzyn.
Suski by się uśmiał gdyby go poznał.
Pekaesem do Kościeliska też sam jeździł. Ten Murzyn.
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Nisiu – zagoń Dziecko do psiego reportażu na nasz użytek i uciechę.
Kresko – świetna opowieść, a tak przy okazji: czy w imię poprawności z polskich zagród zginą Murzyny i Cyganie? Czy maść koni nadal może być „kara”
My dzisiaj pstrąga jemy, a jutro drugi filet z tejże ryby. Były tak wielkie, że moje Dziecko zarządziło podział na dwa obiady, a że rozmrożone zostały razem, to już trzeba zjeść w jednym rzucie.
Dziękuję i przepraszam za namolność w sprawie przepisu. Kucharz dodaje tam chyba jeszcze bulion cielęcy, czy mi się wydaje?
MałgosiuW i jeszcze bulion cielęcy.Do tego sosu.
A propos psów, kotów i ich zwyczajów.
Moi znajomi, mieszkajacy daleko od szosy, ale z widokiem na Sobótkę, wybudowali sobie na górce chatkę letnią – teraz budują dom nieco niżej. Oboje pracują, więc siłą rzeczy budowa idzie trybem weekendowo-urlopowym, bo sami wszystko robią. Towarzyszy im Kot Maciej. Szwenda się po okolicach całymi dniami, a kiedy przychodzi pora, personel po prostu dzwoni do Maćka i Maciek wie, że pora do domu, a nuż coś się dzieje…
W tym wypadku został wydzwoniony, bo przyjechaliśmy z wizytą. Dodam, że Maciek uwielbia nosić tę komórę zamiast obroży. Nowoczesny kot taki. Na dryndanie nie odpowiada, ale wie, że trzeba się udać do bazy 😉
http://alicja.dyns.cx/news/img_0750.jpg
Basia z Maćkiem.
A jaki fajny landszafcik za panią z kotem!
Alino – na pewno będę chciała to zobaczyć – choćby przez wzgląd na pociotka mojego Rumika (aktualnie piesio śpi na moich nogach, rozwaliwszy przedtem pół mieszkania).
Śmieszny kod: E7UP.
Faktycznie, w „sewenapie” jest chyba wyłącznie E.
Kulinarnie robię dziś przyjemność dziecku: rosół z makaronem i kotlety mielone z ziemniaczkami i czymś tam, pewnie pomidorami z cebulką (o ile dziecko nie idzie jeszcze do roboty wieczorem). Zaraz osobiście zmemłam wieprza od szynki.
przychodzi jasiu do mamusi…
– mamo co to jest memłon?
– ???
– no, bo pewna ciocia do mnie powiedziała:
połóż, dziecko, głowe na memłonie…
Dzien dobry,
Pyro gratuluje pieknych roz i faworkow.
Podziekuj Corce za uwiecznienie,
Alicjo dziekuje za udostepnienie.
Jolly Rogers – daj pokój, Pani, z tym Wersalem.
Dwa dni opijałam się imbirem w myśl zaleceń chińskiej pielęgniarki, via Helena. Dzisiaj żyję z pomocą zwykłej, czarnej herbaty + cytryna + rum (hallo, Nowy!). Pomagają pewnie tak samo, tzn samo przyszło, samo pójdzie
Witam.
Wnuki wróciły do Polski, nadrabiały zaległości szkolne. W Kazachstanie chodziły do amerykańskiej szkoły z stąd te braki.
Leon pyta:
L: mamo co to są sudzki?
M: ?
L: tutaj piszą że Józef coś pił – jakieś sudzki, ale ja nie wiem co to są sudzki.
A niejaki Memłon miał na imię Aga.
ROMku – Miło Cię widzieć. Jak zwykle celna, kulturalna i niekontrowersyjna uwaga 🙂
Dla Nisi
Słownik podręczny języka miejskiego:
http://www.miejski.pl/
rzeczywiscie siarczek antymonu ( z arabskiego ) zupelnie niewinny 🙂 Sb 🙂 ? chociaz ?
a antymon z anti moine, poza tym, ze mnisi jak muchy padali nie wiedzac czemu, ale co ja tu jeszcze ,
banzai
byk ma racje,
zreszta Wszyscy tez
tylko glupstwa maja sens
Są dwa słowa slangowe, które budzą mój natychmiastowy protest i złe emocje. Obydwa dotyczą pieniędzy : to szmal i siano. Nie wiem dlaczego nie jeżę się natychmiast na kasę i inne takie, a te dwa inkryminowane mogą znakomicie służyć za surmy bojowe. Ostatecznie nie brzmią najgorzej, nie tykają obscenów, a jednak…Wiedzą o tym moje wnuki, którym z pewnością po wygłoszeniu prośby z użyciem któregoś z nich, nie dałam złamanego grosza. Mo zna to uznać za indywidualne zboczenie Pyry.
Pyro,
To nie Wersal tylko docenienie czasochlonnej pracy, a Corka chora mogla mnie w zywe kamienie przeklinac.
Co pić?
Tylko wściekłą śliwkę.
50 ml http://sztukawina.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=700&category_id=103&option=com_virtuemart&Itemid=130
+ sok imbirowy 25 ml
+ tabasco wg uznania
Wściekły pies przy niej to kraina łagodności 🙂
Irek, witam przy stole
i od razu zapytowywam – skąd wziąć to z obrazka? Ja dostałam swego czasu po znajomości, w sklepach podobno nie ma 🙄
Panie i Panowie. Jest mroźno; czeka na nas krupnik litewski, albo kaszubski, albo tucholski. Czekają grzańce rozmaite z wina albo ze spirytusu z czekoladą (Chmielewska), gorąca śmietanka z rumem i imbirem i 150 innych wynalazków, a wszystkie pyszności.
Kresko – Poseł Godson to osoba tak kulturalna i elegancka, że bez cienia złości i nienawiści skwitował występy posła Suskiego, ale osobiście nie chciałbym sprawdzać granic jego tolerancji twoją opowieścią 🙂
Moim ulubionym przykładem wrażliwości na delikatne tematy rasowe jest słynny żart nad żartami Kuby Wojewódzkiego. Przy nim poczucie humoru koalicji Suski-Rydzyk to przedszkole. Żadnych cytatów nie przytaczam bo od tego są dziennikarze. Nic tak serca nie koi jak szczegółowy opis czym dokładnie ktoś kogoś obraził. Lubię także publiczne przeprosiny, na przykład;
„Uprzejmie zawiadamiam, że gorąco przepraszam i żałuję tego, iż w dniu 22 lipca nazwałem Placka kłamliwym ścierwem. Spieszyłem się do pracy i na nic więcej nie miałem czasu. Wojciech Pineska. Wójt.”
Alicjo, śliwowica paschalna jest do kupienia bez problemu w każdych dobrych delikatesach.
Co innego ze śliwowicą łącką, która nie ma jeszcze statusu legalności. Więcej tu
Alicjo,
chyba tylko w sklepie firmowym ” Sztuka Wina” w Łodzi lub przez internet.
Zupa z dyni (na ostro) ma u mnie wielkie powodzenie. Goście także lubią, nikt nie zgadł, z czego ta zupa.
Zutylizowałam ostatnią, wielką dynię, marne 8 kg. Za chwilę ona by mi się sama zutylizowała, to znaczy spleśniała, zgniła czy co tam.
Obrałam ze skóry, wywaliłam pestki, pokroiłam w kostkę, lekko podgotowałam i teraz zamrożę w pojemnikach. Będzie na kilka zup.
O słowach slangowych, a moim zdaniem jaki tam slang, obscena i już – powiem tyle. Otóż wpadam w amok, jeśli niby kulturalna osoba używa słowa „zaje….” Albo dla złagodzenia – zajefajnie. Słyszałam to w telewizji, w rozmowie między tak zwanymi kulturalnymi ludzmi 😯
I nie mówię tu o niejakim Michale Koterskim, którego do kulturalnych ludzi nie zaliczam, oglądając parę razy jego popisy na szklanym ekranie.
A, to tu jest pies pogrzebany – ja dostałam prawdziwą „Łącką”, co to daje krzepę, krasi lica 🙂
Alicjo,
Ty i tak jesteś w dobrej sytuacji, bo rzadko masz okazję słyszeć taki język. Gdy jeździ się środkami komunikacji miejskiej i chodzi po mieście, takich okazji jest bez liku. I mówią tak nie tylko młodzi ludzie. Mój znajomy, dziadek wnukom, też tak wyraża najwyższy stopień zachwytu.
Widzę, że jest szansa na znalezienie tej śliwowicy paschalnej.
Apel do pań z Wybrzeża: Krystyno, Nisiu – proszę sprawdźcie, czy w Waszej okolicy jest jeszcze kawa, czerwona Gevalia (Nie w PiP, bo oni sobie winszują 30 zł/paczka). My tę kawę pijemy od kilkunastu lat. Najpierw przywoziła ją Ryba, potem była i w Poznaniu: droga w PiP i o połowę tańsza w Netto. Teraz jest tylko w PiP, w internecie też w „Kawie i herbacie po 24/p, Zamówiłyśmy kilka paczek ale może gdzieś przetrwały zapasy z prywatnego importu? Albo z marynarskiego zaopatrzenia? U Ryby też zginęła – Netto się wycofało z tej kawy, więc PiP skoczył z ceną do 30,-. A my wypijamy 5 paczek miesięcznie, więc to by była cena zaporowa.
Pyro, pamiętam kawę Gevalia ze sklepiku spożywczego w IKEA.
Jaki miała kolor to już nie, zadzwoń, u Ciebie to : (61) 650 71 00.
Albo popatrz tu gdzie jest wszystko, no prawie:
http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=gevalia
Dzięki Antku – przeczytałam, że szwedzka jest po 21-22 złote. Ania zamówiła duńską po 24. Wydaje mi się, że ta palona dla rynku duńskiego jest bardziej aromatyczna. W każdym bądź razie w ciągu kwartału podrożała o 8 zł, tj 30%.
Pyro,
zapisałam i będę wypatrywać.
Witam. 😀
Placku, oto odpowiedź p. Posła Godsona na wypowiedź posła Suskiego:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,11046893,ZDJECIE_DNIA__Posel_Godson_odpowiada_Suskiemu_na_Facebooku.html
Wściekłym psem częstował mnie mąż Psiapsiółki – dobre było. 😆
A mnie się dzisiaj rozszczelnił czajnik elektryczny i będzie szlaban na kupowanie książek. 🙁 🙁
Zachęcam do odwiedzin blogu DP – możemy pomóc i jednocześnie odetchnąć z ulgą, że to nieszczęście nie dotknęło nikogo z naszych bliskich.
W Warszawie na Placu Konstytucji stoją koksowniki, można przyjść z kiełbaską i patykiem.
Skotów, BWP i patroli nie zauważyłem.
Tu o regionie skąd pochodzi wino Gospodarza, to ze zdjęcia:
http://www.6win.pl/6win/1,108561,8378683,Winnym_szlakiem__W_dolinie_rzeki_Duero.html
Na mnie robi wrażenie cena, nigdy nie byłem tak wysoko, pewnie nie będę, mam lęk wysokości. 😉
Placku
Jeśli możesz zajrzyj na FB posła Godsona to zobaczysz co myśli o pośle Suskim 🙂
Pisząc o zaprzyjaźnionym czworonogu nie chciałem go nazywać M.
Poza tym mam bliskie związki osobiste z Afryką 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=McklbDnnOtw
Witam.
Zgago, wymiana uszczelki jest najlepszym rozwiązaniem, jak to zrobić to wiem, koszt minimalny. Jaki masz czajnik?
http://nadzwyczajny.blogspot.com/2012/01/kibeho.html
Antek – nie zauważyłeś, bo już wzrok nie ten.
Wejdź na prawicowe portale, a dowiesz się, że żyjesz pod nadzorem Wielkiego Brata, w państwie policyjnym, a tuż za rogiem czekają wrogie wojska. Między tymi koksownikami, a agresorami in spe, chodzą gęsto agenci służb wszelakich, tajnych i groźnych – a wszystko wrogie i obce. O!
Dobry wieczór Blogu!
Kontrowersyjny udziec? 😯
Jeśli do tego wina na obrazku, to raczej nie żabi ani psi 😉 Sarenkowy może?
Pada śnieg, idą mrozy, zima na całego.
Pyro, już załatwione i wici rozesłane.
Yurku, mam Philipsa. Muszę przyznać, że mnie to ciut wnerwia. Tak znana i kiedyś dobra firma a po 3,5 roku okazuje się, że produkują chłam i to za wcale niemałe pieniądze. 👿
serwisanta znalazłam, jutro tylko muszę sprawdzić, czy nie zamknął interesu w czasie kryzysu.
Dzisiejsza zima prawie czarno-biała
Kresko – Nie tylko mogłem, ale i musiałem sprawdzić to zanim się na ten temat wpisałem. W czasie gdy to czyniłem poseł ograniczył się do komentarza bez słów – mordki „:-)” jako reakcji na fotomontaż z „Gazety Radomskiej”.
Gdybyś nawet był Afrykaninem, moja reakcja byłaby ta sama, bo ja także mam przeróżne związki, ale dnia nie ma bym sobie kulą w stopę nie strzelił. Tuwima także nie winię, ale chciałbym dożyć dnia w którym Tusk ruga Sikorskiego, Kaczyński Suskiego, Adamczewski nas wszystkich 🙂
Tak, marzy mi się odpolitycznienie rasizmu i moment w którym przestaniesz podejrzewać, iż jestem sympatykiem partii PiS i delegatem Prezesa na ten blog. Placek jestem, inżynier, szukający schronienia przed tym bezustannym skrzydeł trzepotem. W Kanadzie politycy trzepocą się dokładnie w ten sam sposób, znam to wszystko na pamięć. Udźce, piersi, borówki – tych pożądam 🙂
Jak na tak wrażliwego i pobudliwego człowieka masz dużo pięknej porcelany. Jak Ty to robisz by czymś o ścianę nie wyrżnąć? 🙂
Moja własna petycja by nie oszaleć i nie usuwać każdego murzynka bo mi się to wszystko miesza, myli i wiruje 🙂
Otwieram kopertę – Oskar za zdjęcie roku – Nozdrza 🙂
Nemo – Zaje….Zachwy…Za…no wiesz 🙂
Nemo, widoki cudne.
Dzisiaj miałam dzień pełen emocji, zaczęło się od złych (czajnik) a skończyło na dobrych. 😀
Idę spać, życząc dobrej nocy. 😆
Nie każdy Afrykanin jest Murzynem, a słowo „Murzyn” nie jest ani wulgarne, ani obraźliwe, ma zabarwienie neutralne. Pochodzi od łacińskiego „maurus”=czarny.
Rasiści mają spory zasób wyrazów obraźliwych w stosunku do osób ciemnoskórych i nie ma potrzeby wmawiać czarnym Afrykanom, że obraża ich polskie słowo „Murzyn” 🙄
Zgago,
nie wiedziałam, że czajniki elektryczne mają uszczelki 😯 Mój chyba nie ma, bo gdzie, jeśli spirala grzejna jest ukryta pod dnem? Takie zużywają może nieco więcej prądu , ale są proste w obsłudze i nie ma się co rozszczelnić…
Placku, 😆
to jest autoportret, ale nie mój 😉
zeżarło, ale skopiowałam 🙂
Nemo, za wczorajsze 😀 😀
Gwiazdy są po prostu przepiękne, niebo czyste, mróz się wzmaga.
W koncu niczego nie łyknęłam, za to obejrzałam Lisa z Bonim, dobre i to.
Był doktor, zaszczepił 4 psy, jutro da książeczkę dla Małej i tabletki antyrobaczne dla wszystkich.
Jak już Mała jest w Żabich, to się dzisiaj dowiedziałam od sąsiadki, że było na nią wielu chętnych i właściwie to sprzątnęłam im psinę z przed nosa. W imię dobrych układów międzyludzkich, zadzwoniłam do takiego jednego, co to niby bardzo chciał i okazało się, że nie, on wcale jej nie chce, no, może wiosną, a w ogóle to musi pokonferować z żoną. Poza tym to powinnam rozwiesić ogłoszenia, że pies zginął. Sam niech rozwiesza.
Zasada czajnika elektrycznego – nie wlewać zimnej wody do rozgrzanego pustego czajnika = nie wylewać całego wrzątku, trochę zostawić niech wystygnie
Dzisiaj dojadlam jeleninę, co to była dla gości, onegdaj. Marynowałam ją w occie pośliwkowym, mieszając ten słodki z niesłodkim. Bardzo grzeczny jeleń. Do tego kasza gryczana i cykoria na zagryzkę.
BRA!
u Puszkina to było – szampanskoje lełos rekoju
to chyba jest w Powiestiach Biełkina?
tam jest takie ładne motto – Strielalis my – Kniaz Wiaziemskij
A, jeszcze: ciśnienie u nas podobno pobiło wszelkie rekordy zachodnipomorskie – jest 1050 hP
poprawka – 1050 hPa
Żabo, ja tylko pamiętam, że Oniegin z kumplami masowo popijali wdowę i jedli rost-bef okrowawliennyj, i triufli, rosskosz junych liet, francuskoj kuchni łuczszyj cwiet.
Kurczę, muszę poznajdować te, jakże smakowite fragmenty.
U mnie podobno jest 1022 hPa, na wysokości prawie 600 mnpm.
A miało nie być zimy 🙄
W Rosji podobno po bardzo suchej jesieni mało wody i rzeki zamarzają do samego dna. Biedne rybki 🙁 To był trzeci temat dziennika po informacji o zamarzniętych na śmierć w Polsce i pękających od mrozu szynach w Czechach 🙁
Idzie luty…
Dla właścicieli słupków rtęci 1050 hPa to prawie 788 milimetrów. Bawiłem się rtęcią, bawiłem się ołowiem, co tłumaczy moje komentarze. Teraz się już nie bawię – Wielki Brat mi zabronił. Jeśli zabroni mi wściekłego psa w termometrach, na pobliski skwerek wylegnę. Ambroży, szabla, czas mych wiernych Tatarów budzić.
Nemo – Masz rację, wszystkie znaki na niebie wskazują na dziki udziec; czy udziec z dzika do tego wina także pasuje? 🙂
„Wszyscy ludzie, nawet ci, których nazywamy dzikimi, pożądali tak bardzo mocnych napojów” – Anthelme, mów za siebie, a jeśli ci dzicy to Twoim zdaniem Polacy to masz rację, bo pożądają wręcz wzorowo 🙂
Swoją drogą takiemu jednemu korona z głowy by nie spadła gdyby się tak do Żabich Błot kopnął i zdjęcie psu pod gwiazdami zrobił. Żoną się leń zasłania. Przepraszam, że narzekam, ale chciałbym rozgwieżdżonego psa zobaczyć.
Z dzika? Mało kontrowersyjny 🙄 Ale może być 😉
Rozgwieżdżony pies? Spsiałe gwiazdy? 😉
Na prawo od Syriusza – Murzyn 😉
Dlaczego nie? 🙂
Syriusz Jurgens – najbardziej kontrowersyjny udziec
Placku, 😀
jedna z pierwszych pocztówek na adapterze Bambino…
Do tego pasujące wino? 😉
Jak najbardziej, bo greckie wino to Zemi krew…chyba,że zapomniałem i wszystko mi się pomieszało. Było mi zimno, w blogu paliło się światło, wszedłem, mężczyźni o brązowych oczach i czarnych włosach zaprosili mnie (mimo tego, że moje oczy nie są brązowe). Muzyka – dziwna, południowa…muszę się niemieckiego nauczyć, zapachem greckiej piany morskiej afrykńską tęsknotę do mego domu rodzinnego wyrazić, lekko się przy tym wstawiając. Suskie rozmowy mnie duszą, Zorba time, proszę.
Zdrowia i radosnego życia, nozdrze w nozdrze wszystkim nam życzę.
A na naszym kontynencie polityczna poprawność poszła tak daleko, że czasem się zastanawiam, jaki jest aktualnie poprawny termin na określenie nie tylko koloru skóry, ale i wyznania i tak dalej. Na wszelki wypadek robię się ślepa na kolory. Mam żółtą synową, ale jej biała teściowa też nie przeszkadza 😉
Wróciłam od Helenki, mojej dawnej szefowej, a od zawsze przyjaciółki. Wybiera się do dzieci na miesiąc, przy okazji robiła porządki „na strychu”. Znalazła tam między innymi starą, dobrą maszynę do szycia – właściwie to nie jest tylko maszyna, ale coś, co 20 lat temu było hitem w krawiectwie, superlock się po tutejszemu zwało i robiło „dwa w jednym”, że tak powiem. Dokładnie takie, tylko że rzeczywiście białe.
http://toronto.kijiji.ca/c-ViewAdLargeImage?AdId=348695457
Cośmy się naonczas z Helenką namęczyły, żeby rozgryźć bolszoją technikę 🙄
Pomęczyłyśmy się trochę, udało mi się uszyć kilka kiec, potem doszłyśmy do wniosku, że stary singer lepszy, bo oswojony i robota idzie mi szybciej.
Serger wylądował u Helenki w mieszkaniu, został dokładnie nasmarowany…i tak sobie stał leniwie.
Teraz Helenka dała mi w spadku. Zdaje mi się, że Helenka zmusza mnie do szycia, czego nie cierpię, chociaż potrafię.
Otwieram zakład krawiecki 🙂
Zacznę od odkurzenia sprzętu i urządzenia konkursu na nazwę zakładu.
Ręczę wam za to, że w całym świecie
Pewnie milszego nic nie znajdziecie
Jak kielich pełen dobrego wina
To mi pociecha słodka, jedyna,
To tylko troski nasze ukraca,
Smutki, żale od nas odwraca.
Kiedy cię czasem zdradnie
Boleść jaka napadnie
W kielichu na dnie
Szukaj ulżenia
Cierpienia.
Jedynie
W winie
Troska
Ginie
Jego siła
Prawie boska
Uleczyła
Żale
I bóle,
Ale
W raźnym kole
Miarkuj się zapale
I strzeż się nad miarę
Wypróżniać twoja czarę.
Bo gdy przesadzisz, to i w dobrym winie
Utonie pamięć twoja i rozum twój zginie.
Jednak nie wyszło – wiersz ma postać kielicha, ale tutaj automat wszystko zaczyna od lewego, jak w wojsku.
Napisał oczywiście J.T.
Adventura Inc.
Alicjo – Na zdjęciach jesteś różowa, a spalona słońcem ciemno-różowa, a daltonistką jeszcze nie jesteś, bo kolory maszyn odróżniasz 🙂
Czarny Singer, biała nitka, kolorów symbioza, synergia
Zawsze chciałem mieć surdut, ale wszystko zależy od ceny 🙂
Jestem pewien, że hiszpańska butelka zachowa swój kształt. Z polskim winem różnie bywa 🙂
Po dzisiejszych wpisach zorientowałem się, że często używam arabskiego, ale widzę, że hiszpański też nie jest mi obcy. 😉
W takim razie biegle władasz językiem słoweńskim i znasz „Zdrawlijcę” (toast). Każda zwrotka ma kształt kielicha 🙂
Zdrowie France Preseren, o tylko winem z cierpienia nadzieję wskrzesić można i w żyłach ogień poczuć.
Siódma zwrotka – Słoweński Hymn Narodowy
Już dawno przetłumaczył to J.T. :
„Nie odkładaj nigdy do jutra tego, co możesz wypić dzisiaj.”
… a także…
„Trzeźwość jest stanem przejściowym” 🙂
@Nowy
Tyż prowda!
Placku,
na surdutach się nie znam. Ale chyba wszystkiego mozna sie nauczyć, jak sie chce, a zwłaszcza, jak jest potrzeba.
Mnie potrzeba teraz uderzyć w tak zwane kimono (też w temacie krawieckim 😉 )
A tak poważnie:
Niech żyją wszystkie narody,
które pragną doczekać dnia
gdy, wszędzie tam gdzie słońce chodzi,
kłótnie zostaną wygnane ze świata;
gdy każdy rodak
będzie wolny,
za miedzą nie wróg, lecz sąsiad będzie!
Dobranoc 🙂
Placek 0:05
Nemo 0:28
Dziękuję za te komentarze i lżej mi ,że nie jestem odosobniona w mojej niepoprawności politycznej w sprawie murzynków i Murzynków.
Zajrzałem znowu. Do cytatu z 4:49 nie dołączyłem autora – to jest F. Preseren i to, myślę, chciał nam przekazać Placek.
Teraz już naprawdę – Dobranoc. Trzeba iść spać. Jutro znowu do fabryki.
🙂