Zgadnij co gotujemy? (63)
Kto nas pochwali jeśli my sami tego nie zrobimy? Więc trochę autoreklamy. Wyszła książka której jestem współautorem: „Polska biesiadna 1000 pomysłów na udane przyjęcie” wydana przez katowicki Videograf II. Wstęp na temat polskiej kuchni od zarania dziejów jest mojego pióra i mój też jest rozdział dotyczący savoir vivre’u. Księga liczy niemal 500 stron ( a dlaczego niemal sami się możecie przekonać) i stosownie do grubości kosztuje. Z tej też księgi zaczerpnąłem pomysły na dzisiejszy quiz.
1. Co znaczy skrót RSVP?
2. Barbórka czy Barburka – jak i dlaczego należy pisać nazwę święta obchodzonego 4 grudnia?
3. „Chopin gdyby jeszcze żył/ To by pił.” – czy to toast pijacki czy cytat z ze słynnego dramatu polskiego?
No i jak zwykle kto pierwszy przyśle trzy prawidłowe odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę „Kuchnia polska na nowo odkryta” Barbary Adamczewskiej z dedykacją i autografem autorki. Książkę wydała oficyna Prószyński i S-ka.
No to do roboty blogowicze. Ja czekam.
Komentarze
O, tę książkę wygrałam już dwa razy i musiałam jedną targać ze sobą do Polski, żeby oddać innej Alicji – nie ma głupich, już się nie dam nabrać!
Zatem idę spać.
No jak to kto pochwali? My! I już nie raz i nie dwa chwaliliśmy: http://ww2.tvp.pl/1685,20071023584586.strona
Alicjo?!
O tej porze spać?! A my tu „w pocie czoła wykuwamy dobre dziś i lepsze jutro”, „rocznicę uchwalenia planu 5-cioletniego uczcimy czynem” i „plon niesiemy, plon”.
Wczoraj C&C (CyberCerber) żarł moje wpisy, a chciałem koty-myszojady pokazać. Marudę:
http://www.pbase.com/jacekw/image/87268480
i Skarpety
http://www.pbase.com/jacekw/image/87268504,
pochwalić „futro” andrzejowego rumaka
przypomnieć antkowi i nemo o J.T.Stanisławskim
oraz pomądrzyć się, że gąski dzikie lubią przemrożenie, okowitę na jałowcu i powolne pieczenie, aby cennego smalcu nie spalić i nne rzeczy, ale ten C&C…
Znowu mi sie zaspalo, a nagroda interesujaca 🙁
Pan Lulek nie wytrzymal w goscinie, ta pierzyna musi miec wlasnosci magiczne 🙂
U mnie na dworze zimno i ponuro, wiatr ze wschodu nie ustaje, brrrr…
Uhhh…. Czlowiek niewyspany, to i nie doczytal 🙁 To, co jest do wygrania, to ja tez juz wygralam! Wydalo mi sie, ze do wygrania jest „Polska biesiadna…” Mam nadzieje, ze moja odpowiedz nie byla pierwsza prawidlowa.
Mam problemy z wpisami… Jeśli żart z aspergillusem, zupełnie w intencji niewinny, rozsierdził blogowy serwer, to do Canossy w worku zgrzebnym chętnie się udam. Chciałem raczej czoło Gospodarza jowialnym uczynieć, nie marsowym. Riposta o o tancerkach i oszczędnym dystrybuowaniu wypieków zdawała sie to potwierdzać?
Jeszcze nie pada, ale wkrotce bedzie.
Powinnam byla wziac dzien wolnego i zostac w lozku z ksiazka i kubkiem herbaty… Ni to, grunt, ze wczoraj dokonalam naprawy kaloryfera i przynajmniej w domu cieplo juz jest.
Moge sie rowniez pocieszyc, ze nadchodzi sezon grzanego wina…
Cicho tu jakos, a ja wlasnie ogladam wielki swiat w ciezkiej ksiedze (wysylka 58,90, bez polecenia!) o bankietach noblistow. Dziekuje, Panie Piotrze! Piekne wielkie obrazki w stylu „korek od wina Volnay z bliska”, duzy rzadki druk, papier z polyskiem, sporo glebokich, godnych literackiego Nobla przemyslen: „Kawa, likier oraz czekoladka sa balsamem dla duszy i wykwintnym zakonczeniem dobrego posilku”, „Kazdy kolejny bankiet dla noblistow to nowe wyzwanie. Wielu kucharzy podejmuje je co roku”, „Samotna albo w towarzystwie. Roza jest zawsze roza”… Bankiety tylko nieliczne (ostatni z 1994) ale jest kilka ciekawych przepisow. No i znowu ten kawior z lososia, ktory przesladuje mnie od kilku dni: pieknie wyeksponowany na kilku zdjeciach lsni juz na obwolucie. Ksiega oprawna w granatowe plotno, zlote tloczenia… Po niemiecku na takie wydanie mowi sie „nobel” czyli nobliwe, eleganckie 🙂
Szybko przyszły prawidłowe odpowiedzi. Pierwszy dopadł mety czyli poczty redakcyjnej Pan Paweł z Rzeszowa twierdzący, że RSVP to francuski skrót słów Repondez Sil Vous Plais czyli prosimy o odpowiedź (na zaproszenie); Barbórka to pisownia przyjęta od stuleci, bo staropolskie imie i używane nadal na Śląsku to Barbora; a cytat pochodzi oczywiście z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Gratulacje! A książka „Kuchnia polska na nowo odkryta” już w drodze.
Ha tymi stuleciami to nie do konca, bo Doroszewski mi tutaj posmiertnie nadaje, ze Barburka jest wyjatkiem. Innymi slowy przed wojna byla oficjalnie Barburka. To w ramach faktow nikomu nie potrzebnych od dzisiaj zasmiecajacych mi mozg.
Kawior jak kawior, ale bliny, to bym sobie zjadla.
Nie będę podważał opinii także i mojego profesora (słuchałem Jego wykładów na UW)ale Barbora o w związku z tym Barbórka na Śląsku a także w staropolszczyźnie było w użyciu. Barburka to pomysł językoznawców z XX wieku.
Prawdę mówiąc jak go zwał, tak go zwał a imieniny żony i tak zawsze uroczyście obchodzimy razem z górnikami.
Pytanie ostatnie jest falszywie sformulowane. Prawdziwie trzeba zacytowac tak:
„Gdyby Chopin zyl w Bostonie, troche pozniej o sto lat,
To by gral na saksofonie
Nie zmarnowalby sie tak „…
Nagroda dla osoby ktora pierwsza przysle do blogu prawidlowa odpowiedz, to znaczy nazwisko autora slow i kompozytora melodii jest butelka uhudlera anno 2007 do osobistego odebrania w siedzibie Pana Lulka
No co zagialem
Pan Lulek
Tak tylko wpadłem zobaczyć, czy czasem jakiegoś kiciusia tu nie ma….
Alicjo, ja wstaje juz „po bolu”, czyli po glosowaniu (piekne slowo no nie?), jak znasz odpowiedzi, a nie spisz to graj! Ksiazka sie podzielisz za zaliczeniem podcztowym.
Kotow nie, za to Owcarek czasem wpada.
Fakt, ze ta Barborka bardziej logiczna niz Barburka.
ta piesn P. Lulka przypomniala mi, ze mam pytanie. Moi rodzice ponad 20 lat temu spiewali nam w samochodzie co popadlo bylebysmy nie marudzili.
Od marszu Polonii, przez rozwijajacy sie rozmaryn po slodkie usta Stalina. Wlasnie tekstu o slodkich ustach pana S. nie moge sobie przypomniec. Ktos to moze pamieta?
Niech żyje nam towarzysz Stalin,
co usta słodsze miał od malin. 🙂
Nemo,
Brakujące jadłospisy bankietowonoblowskie znajdziesz tu:
http://nobelprize.org/award_ceremonies/banquet/menus/
Tylko proszę mi się nie ślinić na klawiaturę!
I ciąg dalszy:
Niech żyje nam Armia Czerwona
Przez sojuszników uzbrojona
po zęby.
Prof. Miodek pisze, że Barburka była w Polsce oficjalnie do 1973 roku, kiedy to poprzedniczka Rady Języka Polskiego ustaliła, że obowiązująca będzie wersja lokalna śląska, nawiązująca do imienia Barbora – czyli Barbórka.
Cześć moi drodzy. Pyry dzisiaj nie ma. Do jutra
Nemo,
A tu z kolei kiecki bankietowe królowej
http://nobelprize.org/award_ceremonies/banquet/queensgowns/
Ciekaw jestem jak mają na imię (imiona)….
Andrzeju te imiona sa tam nawet podane np krolowa Sylvia w 2006 miala na sobie Gunyuki Torimaru. 😉
Nawet zgrabny jest Jej Majestat. 😆
Wow, cos dla Okonia, wszystko jedwabne 😉 Ale w 1996 bylo krucho z finansami. Uzyto materialu ze starej otomany 😉
eeeeetam, bez butonierek
Andrzeju Sz. napisz prosze cos o tej uklei z Kadix
🙂 Kalix
Ta suknia z 1990 to zupelnie jak z uroczystego spotkania kol gospodyn domowych…
Witajcie
Przed chwilą wyszedłem z lasu. To nie rozlewiska nad Odrą – to Mekong tyle, że zimno. Ledwie żyję po 5 godzinach samotnej pracy. Olcha piękna tyle, że trzeba brodzić w błocie aż gumowce z nóg spadają. Wokół ściółka poryta przez dziki, daleko te cholerne żeremia w których bobry pewnie konały ze śmiechu patrząc na moją udrękę. Nawet pies – przyjaciel mnie zawiódł, bo wytarzał się w padlinie a potem obcierał się o moro i cuchnę jak diabli. Wróciłem do domu i pierwsze kroki skierowałem do wanny. Chwyciłem za kran i rozpacz – wody nie ma! Gmina – akurat dziś – wodociągi postanowiła naprawiać. Tyle, że choć z czajnika nabrałem odrobinę by sąsiadce klawiatury nie zabłocić pisząc do Was. Nic mi innego nie pozostało tylko do stodoły na siano iść i z kotami odespać ten piekielny dzień. Ledwie żyję – mięśnie rąk od piły i dźwigania kłód bolą. Nogi też odmawiają posłuszeństwa, bo piechotą na te rozlewiska jest w jedną stronę koło 5 km. I tak przez cztery dni urlopu – tyle dobrego, że Wojtkowa obiecała pomóc w sobotę i niedzielę.
Pozdrawiam i miłego wieczoru
Wojtku z Przytoka, nie wiem co Cie zmusza do takiej codziennosci, ale czytalem z wielkim szacunkiem dla Twojego charakteru. Bardzo serdecznie pozdrawiam. g.o.
Wojtku,
przyjmij wyrazy. Oj, pracowicie urlop Ci się zaczął!
Tymczasem u mnie nadeszła pora gorących zup. Indiańskie lato było i się zbyło, teraz deszcz i słota. Pozdrawiam!
Andrzej, znakomitego projektanta sukien ma Jej Krolewska Mosc. Zauwazylam, ze od paru lat wszystkie suknie juz sa tylko z dlugim rekawem. Slusznie, zreszta. Bardzo to przystojna pani i pieknie sie starzeje.
Wojtku, organizm wyrazie domaga sie troche grzanego czerwonego wina – medycynalnie. Bo pozniej Was w Polsce wszyscy nieustannie karmia antybiotykami. Grzane wino.
Nemo, nie wpuszczaj mnie w szantungi.
Jedwabna posciel to najwieksze dranstwo jakie sobie mozna wyobrazic. Nabralem sie na to przed laty i do tej pory trzy zasmarkane sety leza bez uzytku. To sliskie swinstwo spada z lozka ledwo sie ruszysz. Dobre do patrzenia, ale nie spania.
Czy wy ogladacie nasze TV, jak ABC ? Marie Osman, zawodniczka, wygruzila sie przed kamerami czterema lapami do gory, kiedy oglaszali werdykt w Tancach z Gwiazdami. Pozbierala sie szybko i za tydzien znowu plasy. Zwrocilem na to uwage, bo maja polska baletnice pania Edyte Sliwinska. Niezadlugo zaczna sie dwie inne brewerie: American Idol i So you think you can dance. Zycie tu jest tak urozmaicone, ze nic lepszego niz tandetne shows nie ma. Pozdrawiam.
Wczoraj robiłem prawie to samo co Wojtek czyli zajmowałem się przez ładnych kilka godzin piłowaniem drewna na zimę. Prawie robi wielką różnicę bo ja miałem przywiezione drewno w metrowych klockach , które wymagały pocięcia na krótkie kawałki. Solidaryzowałem się w ten sposób z Wojtkiem.
Kupiłem bilet do Wiednia i podróż do Pana Lulka zaplanowana ( w części ). Wyjazd w czwartek za tydzień. Oj się będzie działo, jak mawia Owsiak 🙂
Fotograficznie , fotograficznie…
A nie zapomnij Misiu 2 o desce 🙂
Pierzynę zabieram własną.
Misiu, rzniesz recznie, czy pila spalinowa ? Czy musisz potem wszystko polupac w male klody do kominka ? Ile tego szykujesz na zime ? Mozliwe, ze Pan Lulek tez Cie zapedzi do drew na zime, uwazaj. Jak dlugo bedziesz siedzial w Austrii ? W Alpy pojedziecie ? A na Wegry ? Uwazaj na te ostre wegierskie przysmaki, bo Cie przekreci… Pierzyny i tak Ci nie dadza, zabierz wlasna.
Sławku,
Przyślij mi swój adres (na mojej stronie jest odsyłacz do mej e-poczty na samym dole). Zobaczę jutro czy nie da się tego kawioru z sielawy „nabyć drogą kupna” i podesłać.
Co się będę rozpisywał….
Nirrod,
…
Niech żyją nasi sojusznicy
Amerykanie i Anglicy
…
Wpadam tu zawsze chętnie poczytać o tym co smaczne. Czasem wieczorem, częściej pod koniec pracy aby zaplanować smakowite zakupy i luzacki wieczór.
W ostatnich dniach jednak brak mi i na tych stronach i na porannej pogadance w tokfm wyrazistego smaczku.
Tyle radości przyniosły nam ostatnie wybory – może trochę kuchni politycznej? Przyprawionej pełnią radosnych przypraw zwycięzców, zrównoważonej smakiem bezpiecznej bazy i zabarwionej (minimalnie) nutą goryczy pokonanych?
Panie Piotrze, proszę o aktualne (politycznie) przepisy.
Pozdrawiam
Alicja
I słusznie czynisz Misiu, przecież Pan Lulek się swoją nie podzieli!
Ma ktoś pomysł na solidną zupę? Krupnik juz był.
U mnie jest tak:
http://alicja.dyns.cx/news/24.10.2007/
I leje deszcz, dodaję.
A, ze strachem wielkim zajrzałam do pojemnika z nastawionym przed wyjazdem zajzajerem rabarbarowo-malinowo-winogronowym. Zazwyczaj po 7-10 dniach ostrej fermentacji wywalam owoce i niech sie klaruje, tym razem w związku z wyjazdem nie było na to czasu.
Zostawiłam, jak nastawiłam i od przyjazdu udawałam, że nie widzę.
Zajzajer klarowny pod wierzchnia warstwą owoców i przyjemnie pachnie, aczkolwiek sprawdziwszy organoleptycznie, cokolwiek za słodki według mojego gustu. Wywaliłam owoce, niech się reszta ustoi ze dwa dni, odciagnę do butli i uzupełnię wodą, co zlikwiduje ciut nadmierną słodycz. I to jest prawdziwe „last summer wine”, nieważne, że owocowe.
Wojtek prowadzi trzebież lasu. Wiem o czym pisze.
Życzę wytwałości, niech moc będzie z Tobą !!!
Wojtku ! piszesz :
„”Jest jeszcze jedno znaczenie:?wytrzebić – wyciąć gruczoły płciowe u zwierząt, głównie samców, przeznaczonych na tucz.? Złowieszczo brzmi. „”
Chcecie wiedzieć jak to wygląda na wsi ? W wersji hard.
Nieeeeeee?
To poczytajcie.
Do przeprowadzenia kastracji potrzebny jest :
– nieświadomy młody knurek
– właściciel młodego knurka
– operator ostrego narzędzia
– dwóch, podobnie jak młody knurek, nieświadomych miastowych- ja i brat
– denaturat
A zaczyna się tak…. Ciepłe leniwe przedpoludnie, siedzimy, cisza, spokój.
Przychodzi sąsiad zwany Maliniakiem i zagaja : choćta, pomożeta przytrzymać knurka, bedziem go kastrować. Miastowi, chcąc podtrzymać dobre sąsiedzkie stosunki i czując nowe wiejskie atrakcje, godzą się chętnie. Idziemy razem na podwórze do Maliniaka. Tam jest już miejscowy spec ds. kastracji , też! Antek zwany Cieślą.
Z brzytwą…….
Maliniak wyciąga knurka z chlewka, łapie go za łeb, dwóch miastowych ma zadanie trzymać go za tylne nogi. Antek Cieśla z brzytwą czeka…..dezynfekuje ją denaturatem…..
Na dane hasło trzech chłopa knurka z całych sił dociska do powierzchni ziemi , Antek Cieśla łapie w lewą dłoń to, co się knurkowi dynda pod ogonkiem i prawą ręką uzbrojoną w brzytwę robi ciach, ciach ,ciach – bo brzytwa troszkę tępa….
Potem chlusta w ranę denaturatem, puszczamy wrzeszczącego, szarpiącego się, już wieprzka wolno.
Miastowi mają wrażeń dżwiękowych i wizualnych po czubek głowy. Miejscowi, spokojni, przechodzą do części kulinarnej. Wyłuskane dwa jajeczka…… na plasterki i na patelnię.
Miastowi serdecznie za poczęstunek dziękują i spadają do bazy.
Przeżycie duuuże….
Co czujecie Panowie??
Ścierpło co nieco?
Paniom podać krople??
Ps. możecie zadać pytanie : dlaczego tak!!! dlaczego nie weterynarz?
Pytałem, to znam odpowiedż – weterynarz nie przyjedzie i nie zrobi takiego zabiegu za darmo. Weżmie gotówke! A z Antkiem Cieślą, Maliniak wypija 200 gram, zakąszają tym co już usmażone i jest OK.
A denaturat do dezynfekcji to też z oszczędnosci, spirit moi mili to się pije, a nie wylewa.
Taki to obrazek sielski, wsi spokojnej, wsi wesołej.
Takie tam również atrakcje czekaja…..
Dobry wieczór tym co doczytali!
Tak powiadasz, antek?
Do kastrowania knurów były specjalne kleszcze – niepiękne, ale skuteczne i nie wiem, czy do tej pory jeszcze używane, może są lepsze metody. Weterynarz był zobowiązany robić to za darmo przy okazji szczepienia świń przeciw różycy i kur przeciwko innej zarazie. Było to w dawnych wrażych czasach, których nie pochwalam bynajmniej, ale to działało. Co się z tymi świniami potem działo, nie bardzo wiadomo (knury raczej niejadalne), bo przy okazji były kolczykowane, że niby policzone, a w sklepach rzadko spotykane.
Co do wypijanego trunku, to już kiedys opowiadałam tutaj, ze jak zabrakło środka znieczulajacego, a koń musiał przejść zabieg bolesny wielce, to mój Tata polecił zakupic chłopu 2 półlitrówki, żeby konia przynajmniej ogłupić na zabieg.
Pół litra dla konia, pół litra dla nich, czekając na efekty. A potem jeszcze Tata nakrzyczał, że czemu tak pózno.
A bo koń pracuje.
No a jak zdechnie, to jaki z niego pożytek?
Ten koń przeżył. Może dzięki znieczuleniu przeżył, mniej stresu 🙂
O byczych, knurzych i innych jajach już było, a ja sie i nasłuchałam, i naoglądałam – komentować nie będę. O dziwo, o tym lubią rozprawiać meżczyzni. Taki fetysz chyba.
Przepis dla Alicji na solidną zupę:
Zupa fasolowa z zacierką
0,5 szklanki drobnej białej fasolki , 3 suszone grzyby, marchew, pietruszka, kawałek selera i por,2 łyżki masła, łyżka mąki, cebula.
Na zacierkę: 5 łyżek mąki, woda lub szklanka ugotowanych gotowych zacierek.
Do posypania zupy: siekana zielona pietruszka.
Fasolę namoczyć na 12 godzin, ugotować w tej samej wodzie. Marchew, pietruszkę, kawałek selera i por ugotować wraz z cebulą i grzybami. Połączyć ugotowaną fasolę z przecedzonym wywarem z warzyw i grzybów Widelcem pognieść kilka ziaren fasoli. Ugotowane grzyby pokroić w paski, dodać do zupy. Doprawić zupę pieprzem i solą.
Przygotować zacierki: zagnieść w miseczce mąkę z woda dodawaną po trochu, wyrobić ciasto .Posiekać dużym nożem na stolnicy lub urywać po maleńkim kawałeczku wrzucać na wrzącą lekko osoloną wodę. Dodać ugotowane zacierki. Razem zagotować. Podając posypać siekana zieloną pietruszką
albo:
Barszcz ukraiński, według przepisu warszawskiego
Porcja włoszczyzny z kapustą, 1 cebula, 1 szklanka drobnej fasoli, 2 buraki średniej wielkości, 5 ziemniaków, 1 duża łyżka przecieru pomidorowego, 1 szklanka śmietany, 1 pęczek koperku, sól, pieprz, cukier, cytryna, wywar z mięsa (1/2 kg wieprzowiny albo cielęciny bądź kurczaka) lub około 1/2 kostki masła.
W przeddzień namoczyć fasolę w 1 I letniej przegotowanej wody, następnie ugotować ją. Na tarce jarzynowej o większych otworach zetrzeć obraną i umytą marchew, pietruszkę, seler, drobno pokrajać por. Do ugotowanego uprzednio wywaru z mięsa (2 I) wrzucić starte jarzyny, gotować (jeżeli zupa ma być bez mięsa należy ugotować jarzyny i dodać masło). Po kilku minutach, kiedy już jarzyny się zagotują, dodać buraki starte także na tarce o dużych oczkach. Kiedy gotujące się jarzyny zaczynają mięknąć, dodać pokrajane w kostkę ziemniaki. Poszatkować kapustę i wrzucić do zupy. Kiedy wszystkie jarzyny są już miękkie, dodać do smaku sok z cytryny, przecier pomidorowy, cukier, sól, pieprz. Fasolkę wlać do zupy wraz ze smakiem, w którym się gotowała, jeszcze chwilę potrzymać na ogniu. Zestawić zupę z ognia, dodać drobno posiekany koperek i śmietanę.
Smacznego.
Ohoho!
Będzie sie gotowało, ale jutro, bo dzisiaj pościmy, powiada Jerz, ma byc znowu sałata (juz jest, a co to za wyczyn skomponować sałatę!).
Kłopot, że Jerzor zacierkami się nie podnieca, a wręcz przeciwnie. Niby je wszystko, ale omija zupy owocowe i zacierki, i chyba jeszcze jakieś pięć rzeczy. Każdy ma prawo. Nauczyłam go, że koperek być musi. Tu i ówdzie oczywiscie, i dodaje smaku.
Przesłuchałam sobie jeszcze raz audycję „Kuchnie Swiata” Cezarego Lasiczki z 26.09 2007 i zrobiło mi się błogo na duszy.
Ach ta atmosfera!
To jest Alicjo, męskiego gatunku radość, że to nie nas spotyka 😉
A czasy teraz rynkowe… Nic za darmo.
Antku, ten twoj imiennik, fachura jak sie patrzy, moglby sie tu zalapac:
http://eures.wup-katowice.pl/?page=oferta&id=1120
W Helwecji trwaja dyskusje, jak wprowadzic obowiazkowa narkoze w czasie kastracji lub kastracji zakazac w ogole. Dotad prosieta (tuz po urodzeniu) kastruje weterynarz, skalpelem, blyskawicznie. Obroncy zwierzat domagaja sie zabiegu pod narkoza. Kontrargumentem sa koszty i dlugosc procedury oraz ewentualne dzialania uboczne narkozy. Z mojego dziecinstwa pamietam, ze specjalne kleszcze, to byly do zgniatania jader mlodym byczkom 🙁 Prosieta kastrowano skalpelem, zyletka, brzytwa itp. I nie czekano, az knurek bedzie musial byc trzymany przez dwoch doroslych. Mieso knurow nabiera nieprzyjemnego smaku i zapachu z wiekiem i nie w kazdym przypadku, podobno. Kastrowane zwierzeta szybciej przybieraja na wadze i sa spokojniejsze.
Ha! wiedziałam, antek, wiedziałam 🙂
O tej radości!
O czym Wy tu dyskutujecie? Uciekam.
Bylem dzisiaj w Grazu. Z przyjacielem, na zakupach. Nakupowalismy wiele roznych roznosci. Dla mnie wiele roznych suszonych owocow i oczywiscie worek ziemi ogrodniczej. Jesli jutro nie bedzie padalo, beda znowu nasadzenia i przygotowania do wizyty Mis – 2 i mysle apOlOre. Oni musze tylko zorganizowac lacznosc pomiedzy soba. Ja na wszelki wypadek bede stale w domu. czekal na rozkazy.
Niestety nikt z Was nie zgadl skad pochodzi cytat o Chopinie w moim jednoosobowym konkursie. Przedluzam o nastepna doba, a tymczasem przestepuje do odrabiania zaleglosci gazetowych.
Spokojnej nocy zycze Wam
Pan Lulek
Ale u Maliniaka , gospodarza z pokolenia wyższego niż moje wszystko działo sie z pewnym poslizgiem. Knurki też kastrował już prawie po momencie przydatności do spożycia. Antek Ciesla- właściciel pewnej ręki i brzytwy , robi dachy po całej okolicy i z czasem u niego cienko. A i robota w polu i lesie. Wypić też musi. Więc rozumiesz?
Zarobiony poprostu.
Ale robota w sam raz dla niego!!!
Dzięki w imieniu imiennika!! 😉
Panie Lulku !
Jak tak sobie to przenucę….
To widzę i słyszę Wojciecha Mlynarskiego.
Nie wiem czy to On, ale pasuje.
Strzelam wiec!
Antku, wyploszylismy Helene 🙁 Sorry, Heleno, przepraszam za zdegustowanie. Nie wiem, czy zagladasz na blog muzyczny, ale dzis wspominano tam o Tobie 🙂
Izyku, czy z tych kotow cos po tym zdjeciu zostalo? Prosba na przyszlosc: zamieszczaj na raz tylko jeden link, to nie bedziesz czekal na akceptacje. Przed chwila przez przypadek zajrzalam na poczatek dzisiejszych wpisow i odkrylam Twoje kotki. Szkoda by bylo, gdyby ich nikt nie zauwazyl. Temu psu, mam nadzieje, dajesz tez cos innego do jedzenia 😉 ? Pozdrowienia!
Dopiero teraz dotarłam do komputera i poczytałam wpisy. Niektóre doprawdy drastyczne, brrr…
Iżyku, zdjęcia cudne! U mojej młodszej siostry pieska (określenie mojej wnuczki) żyje w podobnej przyjaźni z kotem – przybłędą. Jedzą z jednej miski, a kotek śpi na grzbiecie pieski. Może i my czegoś się nauczymy od zwierząt? 🙂
Smacznych snów życzę.
Heleno!! Wpadłem na podwórecko, na które zdegustowana uciekłaś.
U Was gadki nie były lepsze! Też o narządach.
Ale świnki sympatyczniejsze…..;-)
Miłego dnia !!!
Dopiero dzisiaj siadłem do laptopa, wszedłem na Pańską stronę i przeczytałem Pańską zagadkę. Oczywiście wiem, co znaczy RSVP na zaproszeniu, nie wiedziałem na pewno, jak należy pisać Barborka, czy też Barbórka, o trzecim pytaniu nie wspomnę (odpowiedzi nie znałem). Jestem namiętnym czytelnikiem Pańskich felietonów kulinarnych w „Polityce” (skąd zmiana formy?) oraz słuchaczem takichże w TOK FM, dlatego tu jestem.
Nie piszę tej korespondencji z nadzieją na jakąś dodatkową nagrodę. Powoduje mną „chorobliwe” skojarzenie ze skrótem, o którego znaczenie Pan pytał.
We Wrocławiu, gdzie mieszkam, znana, może nie powszechnie, jest anegdota przypisywana Wojciechowi Dzieduszyckiemu. Po niedawnych informacjach o jego niechlubnych czynach w minionym okresie być może kojarzy się on niezbyt dobrze, niemniej jednak dykteryjka jest warta przytoczenia.
Otrzymawszy otóż zaproszenie na jakiś raut zakończone skrótem RSVP – odpisał DUPA. Po przybyciu na przyjęcie został zapytany, czym gospodarze zasłużyli na afront w odpowiedzi. Na co z kamienną twarzą Dzieduszycki odpowiedział: przecież to jest analogiczny skrót – Dziękuję Uprzejmie Przybędę Akuratnie.
Jeśli odgrzewam tą informacją „stare kotlety” – trudno, jestem w „odpowiednim” wieku i mogę mieć już omamy starcze.
Jeśli ktoś z młodych blogowiczów dowie się czegoś nowego i wesołego o dawnej kindersztubie – będę się cieszył.
Kreślę się z poważaniem
Paweł Gajec