Nie tylko o miłości
„Ja kocham życie, a życie kocha jeść!” – wyznaje Robert Sowa we wstępie do swej nowej książki. Nie wiem czy trzeba przedstawiać tego autora, bo np. kibice piłkarscy znają go z czasów gdy Robert był kucharzem polskiej reprezentacji. Widzowie TV i słuchacze różnych stacji radiowych też go znają dobrze, bo jest częstym gościem na ekranie i w eterze. Jest on też wiceprezesem elitarnej organizacji Klub Szefów Kuchni a także honorowym prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni. Prawdę mówiąc jestem wielce ciekaw kiedy znajduje on czas na gotowanie i – co jeszcze ważniejsze – na komponowanie nowych przepisów. A tych spod ręki Roberta Sowy wychodzi wiele. Ostatnio np. to on opracował menu dla pasażerów polskiego przewoźnika czyli LOT-u. I w przyszłym roku wszelkie narzekania pod adresem menu na pokładach polskich samolotów będzie można kierować pod jego adresem.
W niedługim czasie ma ruszyć także jego własna restauracja, z – co chyba oczywiste – z autorskim „sowim” menu.
Najnowsza, prezentowana tu, książka zawiera przepisy na potrawy od lat, a nawet od wieków królujące na polskich stołach. Tyle tylko, że w nieco innej wersji. Nasza kuchnia polska stale ulegała przeobrażeniom. W ostatnich latach stały się one jaskrawo widoczne. Zmiany te spowodowały np. nowe zasady zdrowego żywienia, otwarcie granic i zainteresowanie kuchniami innych narodów.
Jedzenie odgrywa też w naszym życiu coraz większą rolę. Zabawa we wspólne gotowanie i gromadne, towarzyskie zasiadanie wokół stołu stało się modą, rozrywką, sposobem spędzania wolnego czasu.
„My, Polacy – pisze Sowa – możemy zachwycać świat dziczyzną, do której doskonale pasują wszelkie tradycyjne przetwory z zebranych w lesie darów natury – grzyby marynowane, jagody, konfitury z borówek, a także powidła z jeżyn.
Aby się przekonać, jaka jest polska kuchnia, trzeba się zastanowić, czym ona pachnie, sięgnąć po dawne przepisy. Przygotowując dania, należy starać się gotować tak, aby były one możliwie jak najmniej tłuste, a przede wszystkim zgodne z naszymi upodobaniami. Dla mnie nasza kuchnia pachnie miodem, kiszonkami, chlebem na zakwasie. Zachęcam do sięgania po olej lniany, rzepakowy albo niedoceniany i trochę zapomniany olej rydzowy (przysmak Wielkopolski).
Żubrówka, miody pitne, które świetnie komponują się z naszą kuchnią, nalewki – nie tylko klasyczne ze śliwek i wiśni, ale też np. z orzechów czy z dodatkiem przypraw korzennych – to nasze fantastyczne rodzime smaki.
Polską kuchnią można się świetnie bawić – wykorzystujmy w przepisach bryndzę, podhalański oscypek, ser Bursztyn, miody: gryczany, spadziowy, lipowy, wrzosowy czy akacjowy, piwa miodowe, a także szeroką gamę miodów pitnych.”
W książce autor proponuje przepisy na często zapomniane już przysmaki, jak np. nerki cielęce w jarzębinie, gołąbki z kaszą gryczaną albo potrawy niezwykle wykwintne jak zając w śmietanie, jajecznica z kurkami i szyjkami rakowymi czy potrawka z perliczki ze smardzami.
Oprócz licznych atrakcyjnych przepisów książka zawiera też wiele ciekawych informacji o kuchniach regionalnych (z rodzimą Roberta małopolską), z których autor czerpał inspiracje, o technikach gotowania (np. sous vide czyli gotowaniu próżniowym w niskich temperaturach) czy o różnych produktach (np. bryndzy, ziemniakach, serze Bursztyn) godnych zainteresowania.
Widać więc, że książka warta jest lektury i wykorzystania w praktyce.
Komentarze
Smardze z rzadka zbiera Nemo i jej przyjaciółka z innego kantonu. Jednego smardza znalazła (kilka lat temu) Alicja. Czy jeszcze ktoś? Bo ja ani razu – każdej wiosny pilnie rozglądam się i nic – ani, ani. Raz w życiu dostałam 3 sztuki. Tak więc większość przepisów p. Sowy ze smardzami musiałoby u mnie przejść modyfikację. Nie, nie wybrzydzam, a p.Sowa z czasów mistrzostw piłkarskich był sympatyczną osobą.
Ważne są inspiracje, a gotujemy z produktów dostępnych i według gustów swojego domu.
Jakoś ostatnio nie mam czasu ale zbieram się na napisanie impresji po lekturze kilku książek tyczących kuchni i obyczajów kulinarnych Polaków, jakie w ostatnich miesiącach przeczytałam. Może w sobotę zabiorę się za to zbożne dzieło?
Nie zapomniałem Tadeuszu o wynikach. Zapowiedziałem podanie ich dzisiaj gdy tylko dotrę do redakcji. Zrobię to jeszcze przed południem, bo potem idę na kongres, o któreym też wspomniałem.
A teraz chciałbym napisać kilka słów o dniu wczorajszym i wielkiej awanturze spowodowanej graficznymi zmianami w blogu.
Po pierwsze: potwierdzam, że wszystkie uwagi przekażę szefostwu redakcji internetowej.
Po drugie: choć sam jestem za zmianą szaty graficznej, to widzę, że niektóre Wasze uwagi są słuszne. Mamy – jak i sąsiedzi, którzy już to przeszli wcześniej – możliwość wprowadzania korekt. I to nie tylko teraz ale przez cały czas.
Po trzecie: bardzo mnie zmartwiła forma wczorajszej dyskusji. Zwłaszcza poziom agresji (czasem przechodzącej w nienawiść) skierowanej pod adresem nas, pracowników „Polityki”. Nie zrozumiałem dlaczego uważacie, że kieruje nami wyłącznie chęć zysku (na czym to miałoby polegać – nie wiem). Dlaczego sądzicie, że graficy są głupi, źli i starający się zaszkodzić?!
Czemu koronnym argumentem w sporze jest groźba strajku, bądź porzucenia blogu?
Uwierzcie mi – my wszyscy wiemy, że bez Was nie możemy istnieć.I choćby tylko to jest powodem, by działać uczciwie i starać się pracować dobrze.
Proszę więc – nie dorównujmy poziomem agresji i liczbą obelg do (niedoścignionych w tym względzie) blogów politycznych.
I uśmiechajcie się jak dawniej, nawet wówczas gdy coś Was irytuje. Lub ktoś wyprowadza z równowagi – np. ja.
Gospodarzu – a bardziej ponurego zdjęcia Twojego, to już ci reformatorzy nie mieli? Przecież wyglądasz, jakbyś komuś miał przylać tą patelnią, a nie zaprosić do stołu. I jak ja mam się nie złościć?
Pyro, przecież ja się uśmiecham. A Ty nawet gdy się złościsz, to adwersarzy nie nie obrażasz. A wczorajszy nastrój – jak zauważyłem – był zaraźliwy. Nawet ludzie zazwyczaj spokojni i wielce sympatyczni zaczęli rozglądać się za kłonicą. Mam nadzieję, że był to stan przejściowy. Teraz jadę do redakcji i odezwę się ponownie.
Dzień dobry Blogu!
Poziom agresji przechodzącej w nienawiść? Z powodu nowej grafiki? 😯
Pewnie moja percepcja jest stępiona i niewrażliwa, ale ja z wczorajszych skarg wyczytałam rozczarowanie, irytację, poczucie bycia lekceważonym.
Przez kogo? Na pewno nie przez Gospodarza.
Większość z nas jest zapewne o pokolenie starsza od autorów nowej szaty graficznej. Tak zakładam, bo osoba po czterdziestce uwzględniłaby przyzwyczajenia, a także np. słabnący z wiekiem wzrok czytelników i szybsze zniechęcenie do czytania…
Do uwag Pyry na temat zdjęcia dodam, że ta czysta, nowa i biała patelnia mało mi się z gotowaniem kojarzy. Trzymana defensywnie sugeruje obawę, że za chwilę nadlecą jaja lub pomidory 🙄
Omlet wyrażał jednak pewne kulinarne umiejętności i kojarzył się apetycznie 🙂
Pochmurno dzis, mimo to:
Dzien dobry.
Slusznie czujesz sie Piotrze urazony, bo zbierales wczoraj pretensje ze wszystkich stron i nawet oczekiwano od Ciebie, zebys sie tlumaczyl z obranego nie przez Ciebie koloru.
Tez nie lubie, jak stale cos zmieniaja w okol mnie, choc dobrze mi sie z tym zylo, ale przeciez nie jest tak, aby ta strona byla nie do uzytku.
Nie przesadzajmy!
W tym sensie,
pepegor
Dzień dobry,
Wcale nie odniosłam wrażenia, że wczorajsza dyskusja była agresywna (nie mówiąc już o nienawiści). Mamy prawo być niezadowoleni, zawiedzeni, wyrazić te uczucia. Przykro mi, kiedy pomyślę, że aspekt czytelności, komfortu lektury, został zapomniany w nowej szacie graficznej. Nie mam ochoty robić dobrej miny do złej gry. Dobrze,,jest przeczytac, że decydujący w redakcji „Polityki” świadomi są tego, że bez czytelników pismo nie ma racji bytu. Ani blog bez blogowiczów…
Panie Piotrze
Pana komentarza w dużej części odnosi się do moich wczorajszych wpisów.
To , że jestem raptus i awanturnik wiedzą wszyscy.
Moja agresja nasila się szczególnie wtedy gdy widzę gdy ktoś kto bierze za swoją pracę wynagrodzenie odwala robotę i próbuje wmówić wszystkim , że to co zrobił jest genialne i tak ma być i nie może podlegać dyskusji. Dyskusja nad nową szatą graficzną toczy się na innych blogach od pierwszej zmiany. Nikomu się nie podoba a redakcja brnie dalej i wprowadza swoje zmiany na kolejnych blogach.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego ,że nowe technologie i nowe sposoby docierania do odbiorców i czytelników wymuszają zmiany . Ale czy zmiana musi wiązać się z tym , że musi być koślawo , brzydko i niefunkcjonalnie. ?
Ja się nie buntuję przeciwko zmianom, ja się nie buntuję, bo jest coraz więcej reklam na stronach internetowych Polityki. Mnie reklamy nie przeszkadzają, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę z tego , że bez reklam istnienie portali internetowych, gazet online , blogów, nie jest możliwe. Utrzymanie redakcji, serwerów, to spore koszty i nikt za dziękuję tego robić nie będzie.
Dla mnie ważne natomiast jest to w jakim stylu się to robi !
Myślę , że kogo jak kogo , ale redakcję Polityki powinno być stać na zrobienie ładnej , estetycznej i FUNKCJONALNEJ strony internetowej.
W najbardziej prestiżowym tygodniku jakim jest Polityka nie powinno być miejsca dla bylejakości i amatorszczyzny- a tak niestety odbieram ostatnie zmiany.
Z poważaniem
Marek Kulikowski
( adres znany redakcji ) 🙂
Marku czy przechodzimy w naszych kontaktach na formę dystyngowaną czyli na „Pan”? Będziemy pili cofacza?
Mój komentarz nie dotyczył tylko Ciebie. I przyjmuję wszystkie uwagi właśnie w takiej formie jak dziś. Być może, że to rozgoryczenie po przyjęciu na siebie tej fali gorzkich żalów spowodowała, iż dziś użyłem słowa „nienawiść”. To oczywiście przesada i cofam je.
WSZYSTKIE uwagi przekazałem jak obiecałem. Są czytane!
Od razu też odpowiedziano na dwa zarzuty: czcionka jest większa niż ta w starym blogu. Białego pustego miejsca jest tyle samo co poprzednio. Tyle tylko, że wówczas pustka była z obu stron tekstu komentarzy a teraz tylko z prawej. Zrobiono to po uwagach blogowiczów, których odnośniki, linki i inne informacje stojące z prawej ich komentarzy rozpraszała.
Kolejne wyjaśnienia otrzymam za jakiś czas.
A teraz rozwiązanie quizu. Odpowiedzi to:
1 Kameralna na ul. Foksal;
2 Meduza z lornetą – to galareta z dwoma setkami lub inwalida czyli tatar z jednym żółkiem;
3 W barach mlecznych.
Książka pojechała do Szczecinka do Andrzeja, który – jak widać – nas czyta ale chyba jeszcze nie komentuje. Gratulacje.
tez dodam, a co mi tam, uzupelnienie do wczorajszej dyskusji
bedzie to o milosci do … osiolkow. osiolki powinny byc tak podobnie jak wiele innych gatunkow zwierzat pod ochrona. gdybym mial mozliwosci trzymalbym je dla przyjemnosci. precz z przetworstwem na kielbase i podawaniem jej ponad chmurami. te stworzenia sa mile i znacznie madrzejsze od koni. sam widzialem jak taki osiolek stal w kopli godzinami i majstrowal glowka przy furtce by ja otworzyc. naturalnie ze ja otworzyl i przeszedl jak panisko. konisko przeskoczy z braku mozliwosci i cierpliwosci. osiolek to madre zwierze. nie jest prawda ze sa uparte. sa roztropne. jesli sie jemu cos nie podoba to nie pojdzie dalej, stanie w miejscu i pomysli. wedlug zasady: lepiej nic nie robic, niz zle czynic. konie w takich momentach panikuja, galopuja bez opamiatania i zrozumienia
czlowiek jak dotychczas dorosl jedynie do sterowania koniem. ten lezie jak glupi tam gdzie sie chce, wystarczy pociagnac lejce w jedna strone, kon zbacza natychmiast na lewo, badz prawo. konia trzeba przymusic do czegokolwiek, osiolka wystarczy przekonac
nie chce mi sie juz wyszukiwac argumentow, ze tekst Gospodarza, powienien od razu po wprowadzeniu automatycznie byc wyjustowany, a nie wyrownany do lewej, ze rozmiar trzcionki moglby byc taki sam dla komentarzy jak i dla wpisu. to naprawde nie utrudnia czytania nawet Markowi
itditp
i dobrego dnia
Zmiany, zmiany… Moim zdaniem idą w lepszą stronę, blog wygląda nowocześniej. A portal, jeśli jest mądry – zbierze tzw/ feedback od czytelników i udoskonali to, co większości przeszkadza.
A tytuł książki p. Roberta Sowy wydaje mi się nieco abstrakcyjny. „Życie kocha jeść”…? Co to znaczy?
dopiero zaskoczylem ze dzis 1grudnia 😆 a to oznacza, ze juz niedlugo dam wam wszystkim spokoj. jeszcze troche i odsapniecie 😆
😆
😆
W poprzedniej wersji, to nie było białe puste miejsce tylko SZARE. Teraz ta biała pustka rzeczywiście kłuje w oczy.
Gratulacje dla Andrzeja ze Szczecinka! 🙂
Ogonku – Odrobina zła na tym świecie jest dziełem Lucyfera, a większość Nemo i moim, ale zakaz wstępu dla megalomanów nie figuruje w blogowym regulaminie. Twoje zasługi są bardzo skromne, Czy ktoś Ci w młodości wektorów skąpił? 🙂
Nowy się zaperzył bo u Niego w Anatewce mleko do chaty dostarczano, ale kłonicy to On nie ma. On ma maleńki telefon z maleńkim ekranem, a na nim maleńki blog. Wpis Gospodarza o wynikach konkursu był zatem wielkości pałeczki gruźlicy, a wszyscy wiemy, że „Polityka” na gruźlicy nie zarabia.
Kolejny ranek, kolejna para wrogów na całe życie, ale wolność wyboru to rzecz święta. Za chwilę przyznam wszystkim rację ale może czas na wprowadzenie kartek, bo ja racji nie miałem od, że się tak wyrażę, zarania.
Wczoraj użyłem słowa „kukturalny” za co przepraszam przy świadkach, na ochotnika zresztą 🙂
Kto jeszcze na ochotnika przyzna się do wszystkiego złego? „VOX POPULI – VOX DEI”? Nie w Polityce. To jednak mądra gazeta – wie, że „populi” musi się wygadać, a jak się już się wypiekli, to „Dei” zrobi to, co miał zrobić od początku w myśl swojej „strategii rozwoju”. Idę do kuchni, potem popracuję na masło do chleba, a wieczorem odwiedzę Blogowisko. Pa.
Może i tego białego jest tyle samo, ale jakoś mi to nie leży. Nie leży i już!
Jedyne co lepsze, to kod na górze a nie pod spodem, czyli tak jak był niegdyś.
Jak komuś czcionka była zbyt mała, to można było jednym kliknięciem powiększyć, a teraz to może, jak już taka ma być, to może okienko powiększą, bo się 8 linijek mieści i trzeba będzie przewijać jeszcze bardziej niż onegdaj, żeby sprawdzić początek.
JESTEM PRZECIW!!!!!!!!!!!!
Ja. Przyznaję się do wszystkiego, co napisałam i nadal podtrzymuję co do słowa.
Panie Piotrze – Zanim rzucę się w wir kalumni, pragnę Panu podziękować.
Za to
Marku – Przy mnie jesteś raptus-amator, ale Cię nie skrzywdzę bo rzucam się tylko na hieny. Tak, bo jestem bardzo dzielny. Nie jesteś pandą, ale nie zapominaj, że Misiem jesteś, a misie nigdy nie wyrażają swych uczuć w tak koślawym, brzydkim i niefunkcjonalnym stylu.
Co do stylu przyznaję Ci rację, ale mój adres nie jest znany redakcji, a sam wiem tylko niedoskonale, ale wiem coraz więcej. Pozdrów ode mnie Marka Kulikowskiego i poproś Go o parę zdjęć. Nie znoszę lenistwa 🙂
Z koniem i osłem to jest tak: konie są zwierzętami z równin, więc w chwili zagrożenia ratują się ucieczką – najpierw uciekają, potem dopiero zastanawiają się co było przyczyną i czy warto było uciekać, osły zaś są z gór, więc paniczna ucieczka jest wysoce niewskazana, stąd ich spokój: najpierw ocena niebezpieczenstwa a potem dopiero ew. ucieczka 🙂
Ciekawostka, czy łotr znowu będzie wszystko łykał, bo ja już się mocno przez niego zniechęciłam (kopiuję, kopiuję, wręcz odruchowo, zeby mi kto rad nie udzielał!).
Za nieboszczki słusznie minionej były nagrody dla racjonalizatorów.
Komisja oceniająca była gdzieś w „centrali”. I tak z jednej strony Polski wpływał racjonalizatorski pomysł, zeby dziurki na śrubki z okrągłych zmienić na kwadratowe, a po niejakim czasie z drugiej strony przysyłano wniosek, że te kwadratowe zmienić na okrągłe itp, itp…
I co? I co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz! U-l-t-r-a m-ar-yn-a jak nie wchodziła. tak i nie wchodzi
Jeden lubi maliny. a drugi Marynę z młyna
A ja się chyba postarzałam i tak z punktu widzenia neregularnego podglądacza blogu stwierdzam, iż nowa szata graficzna mnie nie irytuje. Będzie dla mnie raczej wygodniejsza. Zauważyłam zapowiedz zmiany, podejżałam te zmiany u Doroty z S…. i mnie poprostu interesuje to co kto napisał, i na tym się koncentruję. Jeszcze rok temu byłam wrogiem mobilnego internetu i „i Pada” a teraz zastanawiam się czy go nie kupić aby moć sobie poczytać w drodze i blogi i ksiażki.
Donoszę też w smutku, że mój zasłużony i charakternty kot Piko vel Pikusiński udał się, po ciężkiej chorobie, do Krainy Wiecznych Lowów.
Coś Wam powiem miłe dziatki. Też nie lubię i już!
Jam nie Goethe i za kagankiem nie rozglądam się. Wręcz przeciwnie – za dużo światła.
I zapewnie to jest powodem niezadowolenia większości. Prawa pusta, lewa zapełniona. Rozprasza uwagę i złości. Makówka sama, bezwolnie opada na lewe ramie.
Osobiście nie jestemm zwolenniczką takiej szaty graficznej. Nudna i jałowa. Jedna kolumna ustawiona centralnie jest dużo lepszym rozwiązaniem.
Zmiany są konieczne bo inaczej zgnuśniejemy do szczętu. Nie znaczy to jednak, że musimy ustawiać meble jak u cioci Agaty w salonie. U niej antyki, u nas składaki z IKEA. (to niby taki żart)
Tendencji jest tyle ilu grafików komputerowych. Jedni mają wica inni nie, jedni tworzą coś nowego inni powielają wzorce – historia znana jak świat.
Czcionka czcionce nierówna. Ten sam rozmiar, inna czcionka i już powstaje problem: może być większa lub mniejsza.
Pyro – dawno nie zaglądałam lecz widzę iż wirtualność została Ci przywrócona. Wspaniale.
Placku – nie oglądałam się wstecz (czytaj nie przeglądałam poprzednich wpisów) i nie bardzo wiem w jakim kontekście użyłeś słówka za jakie przepraszasz. Przyznam iż sama niekiedy mawiam „kurtulalny” w odniesieniu do pewnego gatunku rodzaju ludzkiego. I nigdy za to nie przepraszam. Kto wie to wie, kto się domyśla to się domyśla, a kto uważa że jest to przejęzyczenie – tyż dobrze. Jak mawiał niejeden baca.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Żabo – To straszne. Moi Rodzice adoptowali muła 🙂
Panie Piotrze – Zarzut to twierdzenie, że się Pan na nowym zdjęciu nie uśmiecha. Pożyteczna uwaga to fakt, że ten uśmiech widzą jedynie strzelcy wyborowi.
A właśnie, że zrobię 🙂
Poprawka do wczorajszego wpisu Pyry, celem podniesienia cichala na duchu: we wtorek pojechałam na Fauście na przegląd ogierów, ca 28 km w dwie stony (druga strona Połczyna) i zajeło nam to (Faustowi i mnie razem i jednoczesnie) równe 4 godziny wliczając postój u celu. Od wymiany kolana upłyneło równo 1 rok i 27 dni.
Pogoda akurat była cudna, lasy bukowe świetliste, na polach słaby wiaterek. Kocham Fausta!!!
Echidna, jesteś!
Dorotol – strasznie szkoda Mikołaja. To był kot honorny i pełen wyrozumiałości dla małej przybłedy.. Niech mu się wiedzie na niebieskich polowaniach.
Placku, generał Washington jeździł na mule! I popularyzował muły w Ameryce.
😀
Mnie nie przeszkadza nowa szata. Nie wiem co sie stalo ale umnie litery sa wieksze niz poprzednio. Ekran jest tez jasniejszy.
A tak na serio,
ten pan tam na obrazku, to ma byc ten rzeczony Sowa? Ten co dla jedenastki Gorskiego gotowal?
Dobrze sie trzyma!
Myślę, że nie było niczyją intencją wyrządzenie Gospodarzowi przykrości. Moją na pewno nie. Piotrze kochany, spójrz, proszę, na to z takiej mańki: to strona jest wkurzająca i generuje agresję. Może to białe z prawej, puste i nieprzyjazne? Może ten bałagan graficzny, bardzo nieprzyjemny, na samym dole – tak bez żadnej przerwy od ostatniego wpisu? Może niewyjustowany tekst, powygryzany z prawej?
Nowocześniej wcale nie musi znaczyć lepiej, a zmiana dla samej zmiany nie jest równoznaczna z pójściem do przodu.
A ten od Washingtona mial moze na imie Francis?
Nie tak do końca mnie „wcieło” Pyro. Walczę co prawda ze światłem, bałaganem, nijakością, bezmiernie smutnym szarym tłem lub dla odmiany zjadliwą zielenią, niekoniecznie najlepszymi pomysłami zleceniodawców – a jest to krwawa bitwa, niejedna bitwa – lecz trwam. Jakoś tam.
E.
Witam Szampaństwo.
U mnie -6C i bajeczny wschód słońca.
Zwierzątko z antypodów jest grafikiem, to wie, co mówi 😉
Do Echidny zbliża się lato, u mnie na odwyrtkę, idzie zima, na razie mroźnie, ale sniegu pewnie nie zabraknie.
Nie znam Roberta Sowy, ale wygląda na faceta, którego można polubić. Już tu wspominałam kiedyś, że samolotowe jedzenie najbardziej mi smakowało na pokładach samolotów LOT-u (a latałam różnymi), spodziewam się, że teraz będzie jeszcze lepsiejsze 🙂
Dla mnie polska kuchnia to owszem, kiszonki, ale przede wszystkim zupy, których mamy niezliczoną ilość, nie wiem, czy w jakiejś innej kuchni jest tyle zup. Ciekawa jestem, czy kapuśniak, barszcz czerwony (nie ukraiński) czy biały z własnego zakwasu, czernina (już prawie zapomniana) występuje w jakiejkolwiek innej, poza polską kuchnią. O właśnie, to jest ciekawy temat, zupy!
Kasza gryczana – widział ją ktoś w jakimkolwiek kraju poza Polską? I trzeba pamiętać, że właśnie Pomorze Zachodnie kaszą gryczaną stoi!
Buraczki z chrzanem, chrzan z marchewką, marynowana dynia – ja wiem, to nie dania, ale dodatki, ale kojarzą mi się z polską kuchnią. Kapusta kiszona – obowiązkowo! Narodowe danie – schabowy z kapustą!
No i chyba nie przez przypadek w sklepach kanadyjskich sprzedaje się korniszony z napisem „polskie ogórki” – nawet pisownia jest poprawna i nie brakuje kreseczki nad „o”, i nie, nie jest to towar z importu, tylko tutejszy. Są też „dill pickles”, czyli ogórki kiszone w polskim stylu, dla mnie trochę za słone, ale nie chodzi o to, chodzi o to, że pewne akcenty polskiej kuchni weszły na tutejsze półki sklepowe i zaznaczaja to w nazwie.
Największy przebój polski, przynajmniej tutaj, to polskie wędliny. Nie mówię o tych sprzedawanych w polskich sklepach, ale w zwyczajnym tutejszym supermarkecie można dostać dobrze przyprawiona „polish sausage” (tak brzmi oficjalna nazwa produktu). Wędliny to też część kuchni, jakby nie było.
Słońce wychynęło od wschodu…
Andrzej sobie wygrał książkę na imieniny wczorajsze 🙂
p.s.Jeśli w moim wpisie brakuje ogonków, to tylko dlatego, że lewa ręka już prawie nie funkcjonuje, a do ogonka potrzeba mi dwóch sprawnych dłoni 🙁
Sowa gotował dla jedenastki Górskiego? Chyba nie na mistrzostwach w 1974, ani dwa lata później w Montrealu. Przepisy BHP nie udzielały zezwoleń na pracę ośmiolatkom 😎 A później (po 1976) to Górski chyba już nie trenował reprezentacji i najlepsze gotowanie im nie pomogło 🙁
Doroto,
przykro mi z powodu Twojej straty i bardzo Ci współczuję. Szkoda Pikusia 🙁
Dzielę się ciekawym (wg. mnie) sznureczkiem:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,10736912,Tsunami_w_Japonii__arabskie_rewolucje__sportowe_emocje.html
w roli nietoperza(nie dowidzi, nie doslyszy, a sie czepia…):
zdjecie okropne; takie popluczyny po poprzednim,
moim zdaniem znakomitym, z pomyslem…
a teraz wyglada pan @gospodarz , za przeproszeniem, jak trzeciorzedny tenisista,
ktory zablakal sie przez przypadek do kacika gospodarstwa domowego w „biedronce” i udaje fibaka…
,
Jeśli zając w śmietanie to wykwintne danie, to w dzieciństwie jadałam bardzo wykwintnie 😯 😉 Raki, węgorze, szczupaki, kuropatwy, sarny… Proste chłopskie jedzenie, jak mawiał Pan Lulek.
Wieśniacy na wybrzeżach żywiący się ostrygami i innymi owocami morza też chyba nie mieli pojęcia, ile te „luksusy” będą kiedyś warte…
Byku, 😯 😀
@nemo:
pewnie biegal po piwo, ten nasz nowy kapitan na tropie…
Ja chyba jestem zakiszona jak te polskie ogórki.
Paweł Walewski jak sam pisze ” nie jest zwolennikiem celebrowania Dni Cukrzycy, Astmy, Osteoporozy”, Światowy Dzień AIDS stanowi wyłom w jego punkcie widzenia. Rozumiem i nie krytykuję postawy autora artykułu „Spotkania z przeszłością”.
Zastanawiam się nad czymś innym. Czy aby omawiać, podkreślać, uwypuklać itp problematykę trzeba powoływać „Dzień problemu/choroby/kataklizmu/…? Kalendarz Majów nie pomieściłby na swej tarczy owo powstałych dni świątecznych.
W „mem dziecieństwie” wielkie wrażenie na mą wyobraźnię wywołał obraz Jacka Malczewskiego „Błędne koło”:
http://butterfield-reignbeau.blogspot.com/2011/05/wesele-w-obrazach.html
prorok jakiś, czy?
Zakiszona Echidna
prorok jakiś czy co? miało być
„owo” = nowo
E.
Byku – lecz nawigację ma znakomitą. Ten nietoperz znaczy się,
Nemo – Sowa gotował na mistrzostwach, na których hymn śpiewała Górniak, a prez. RP Kwaśniewski był podejrzewany o romans z divą (Kanada? Korea?)
Korea.
Trenerem jedenastki był wtedy jakiś anioł (Engel) 😉
Reklamowali zupy w proszku 🙄
Witam serdecznie.
Dorotolku – bardzo, ale to bardzo ubolewam nad śmiercią kotka. To smutne kiedy opuszczają nas kudłaci przyjaciele.
Co do urody naszego bloga. Przez dłuższą chwilę myślałam, że Gospodarz trzyma nogę na odkurzaczu przemysłowym. Patelnia istotnie przypomina rakietę.
Czy można operacyjnie usunąć zbyt „długą” pamięć?
http://www.youtube.com/watch?v=2OKqnX7xnkc
Echidno – Dziękuję 🙂
To ja, dzięki najbardziej wrażliwej i mądrej Osobie jaką znam, wspomniałem patelnię, ale jako prośbę o to by Gospodarz używał jej jak mistrz, do walki z nienawiścią i agresją, bo Moderator to jednak nie to samo co sprzedawca w budce z piwem. Zamiast tego dowiedziałem się, że jestem agresywnym awanturnikiem (są też ci leniwi), a teraz wyobrażam sobie uśmiech na twarzy Gospodarza gdy przeczyta komentarze o trzeciorzędnym tenisiście i odkurzaczu.
O ludzie, zlitujcie się – z takimi przyjaciólmi zrobiłbym sobie zdjęcie z haubicą 🙂
Na szczęście nie jestem Jackiem Malczewskim, a tenisowa rakieta to nie błędne koło. Biedak tłumaczyłby się przez 247 lat 🙂
Nemo – Czy tego wczorajszego wampira tylko ja widziałem? 🙂
Lucida Grande 11.7 – Jestem tylko pewien. Ostatnia darmowa oferta 🙂
Tak, Placku. Co złego to ja (i Ty, jeśli się poczuwasz). Ale z wampirem to nie za bardzo kojarzę 🙄 Wczorajszy dzień minął mi jak w transie i niewiele pamiętam 🙁 Pyro,
czyją pamięć chcesz skracać? Jest na to sposób, dawno temu wiedziałam, ale… nie pamiętam 🙁
Żartuję sobie, ale Alois największym naszym przyjacielem na starość 😉
U mnie czcionka większa niż w poprzedniej odsłonie,zdecydowanie lepiej się czyta.Białe po prawej nie doprowadza mnie wcale do białej gorączki.
Zdjęcie Gospodarza rzeczywiście niezbyt udane.
Bez względu na szatę osobiście szat rozdzierać nie będę,blogować zamierzam nadal,bo Was lubię 😀
My Ciebie też, Danuśko. Mamy tylko podejrzenie, że reformatorzy stron blogowych nas – ludzi „30+” nie lubią – nie dla nas te numery.
Pyruniu, można. To się nazywa lobotomia. Przy okazji znacznie złagodniejesz, hehehe.
Jaka ładna nazwa: Lucida 🙂 Jest też Lucida Console, ta nas pocieszy…
no prosze 😆 jak mozna zabsko wciagnac do dziennego kumkania 😆
zastanawia mnie jedynie fakt, ze glowny protagonista dzisiejszego wpisu jeszcze sie nie odezwal. byc moze jest w tym szerokim gronie podczytywaczy
a moze jego czas dopiero nadejdzie 24. 12. jak kazdego roku, kiedy to zwierzeta nadaja ludzkim glosem 😆
cichalowi widocznie kalendarz po operacji sie zresetowal. cichalku wstrzymaj oddech na 100 sekund. jest szansa ze reset nastapi. nie bede przekonywal ze brak mi twoich wpisow, bo i tak mi nie uwierzysz 😆
wyglada na to ze byk jest chlubnym wyjatkiem i nie czeka na wolne pasmo przekazu do swiat 😆
oh, doczytalem
Alicjo jedna reka zawsze mozesz delikatnie poglaskac ogonka 😆
Dorotolku ze tez ciebie musialo cos takiego spotkac 🙁 a nie odwrotnie
mam nadzieje ze skorke dalo sie odzyskac 😉 , 🙄
Dorota z sąsiedztwa przewidywała już 25.11.2011 ,cytuję czyli wklejam:
A swoją drogą my to przynajmniej rzucamy konstruktywną krytyką, ciekawam, co będzie się działo, kiedy będą zmieniać skórkę np. Piotrowi z sąsiedztwa? toż tam większość klienteli 50+ U nas też niemało, z prowadzącą włącznie Czy o takich użytkownikach też się myśli? Sądząc po widoczności różnych rzeczy ? średnio, no, ale może coś się jeszcze poprawi wspólnymy siłamy. I godnościom osobistom?
No to powiem coś pozytywnego o nowej szacie. Kalendarz i archiwum są OK. Teraz można łatwiej grzebać w starych wpisach i komentarzach z dokładnością do jednego dnia (z wyłączeniem weekendów) 🙂
W piecu żaluzje z jabłkami, po nich wejdzie ciasto cebulowo-serowe. Mam jakiś niedosyt po Swięcie Cebuli, poza tym dziś u nas zebranie grotołazów i potrzeba coś na ząb.
Pyro, Nemo i Krysiude dziekuję.
Pyro ale to Piko nie Miko, ten duży, rudy kocur.
Rozstanie ze zwierzaczkiem zawsze jest bardzo smutne.
dlatego warto po nim zachowac wspomnienie w postaci skorki
Znalazłam Placka 🙂
To ten roztańczony w czerwonym ubranku! Twarzowe 🙂
http://www.youtube.com/watch_popup?v=RnbJwJeuPIU&vq=large
To ja na odwyrtkę, nadal będę narzekać, że z prawa dziabie mnie w oczy białość,
a że z natury jestem osobą praktyczną, lubię mieć wszystko zagospodarowane, przestrzeń też. I nie lubie marnotrastwa, jestem gorsza, niż krzyżówka Krakusa z Pyrą. Już wczoraj postulowałam – gołe chłopy choćby tam wstawić!!!
Chociaż…może i gołe baby? To by przyciągneło męską populację, stadami 😉
Jedno tę, drugie tę, pół na pół 😉
+w
http://natalia-safran.muzzo.pl/
Witam.
Może zdjęcia kulinarne zamiast 5/5?
http://v8city.blog.pl/
Ogonek! Bo zacznę popierać zupę ogonową!
Ja jestem nie tyle 50+, tylko 70++ ale nowa szata graficzna zupełnie mi nie przeszkadza. Oczywiście Gospodarz mógłby mieć już ten omlet, no cóż…
Zamordowałem ostatnie białe dynie. Ziarenka łuska, con amore, Ewa. I bardzo dobrze, podobno to zbawiennie wplywa na prostatę. Umówiłem się z wnuczkami, że na wiosnę zasiejemy dynie w ich ogródku. Alicjo. Jak to uchronić przed czipmankami? Jeszcze rada. Jak Cię drażni biel prawej strony, to przyciemnij ekran. Fn i strzałka w dół.
Dorotolu. Smutno.
Dorotolu, mnie też smutno i to podwójnie. Byłam dziś na pogrzebie mojej kuzynki, o rok starszej ode mnie. Atak astmy, pogotowie tym razem nie zdążyło 🙁
Małgosiu – to bardzo smutne, współczuję serdecznie.
Doroto – Tobie także ciepłe myśli pocieszenia przesyłam.
Nowości na naszym blogu nie rażą mnie jakoś specjalnie, może tylko ta prawa strona – jakby o czymś zapomniano, wyrażny brak. A i naleśnik na patelni – obowiązkowo 🙂
To przykre Małgosiu.
Współczuję.
Małgosiu – Bardzo Ci współczuję.
Wspomnienia naszym komfortem.
Małgosiu to rzeczywiście tragedia, „pogotowie nie dojechało”, przyjmij wyrazy współczucia.
Dziekuję przychylnym, mój smutek jest niewspółmierny ze strata Małgosi. Po kocie jest jednak pustka, no bo ja tak dużo towarzystwa nie posiadam a i była to cała kocia era i kot wyjątkowy, żył szesnasie lat.
Alicjo – Zapamiętałaś. Oboje lubimy ten złoty kurz, ale teraz jestem jednak szkockim samurajem 🙂
Poczuwam się i to jak – Dla mnie każdy wpis Gospodarza to lekko zakurzone dzieło sztuki. Co prawda Ty się na nie ze ścierą rzucasz, a ja ze ściereczką, ale spójrz na końcowy efekt – każde lśni jak nabiał Faberge. Reprezentacja Górskiego zniknęła, pozostała Sowa z reprezentacją. Czy tak jest lepiej? Porozmawiajmy o tym bez kłonic. W 1976 roku byłem na meczu Polska-Brazylia, w Toronto. Było jeszcze parę innych osób, ale pana Sowy nie było.
Nic nie mówię, ale reprezentacja bardzo szybko przestała przegrywać. Niech się pan Sowa nie obraża, bo młodość jest bezcenna 🙂
Nemo – Jesteś bezlitosna. Ciekawa rozmowa o lodach i przewadze srebrnych nad pistacjowymi odbyła się w środę 🙂
Do potwornej awantury o Czernobyl i gicze jeszcze powrócimy. Muszę się lepiej przygotować 🙂
Dzwonił Umberto. Pozdrawia i prosi o odrobinę ciszy. Kac.
Wpisy Haneczki są tak młode, że 40 lat czytania „Polityki” to cud 🙂
Wszystko co nowe, zawsze budzi jakieś kontrowersję. Wydaje mi się, że Gospodarz miał nie wiele do powiedzenia w tym temacie. Taka była wizja grafika i… trzeba się z tym pogodzić, przyzwyczaić. Osobiście uważam, że jest bardziej czytelny, przejrzysty. Pozdrawiam.
Dorotolu – Smutek to smutek. Dobrze, że jesteś.
Za zdrowie naszych serc. Pyro, powiedz coś pięknego o tych którzy pamiętają, a ja sobie z Pepegorem zapalę.
Alicjo – Na białym polu już śnieżna pierzyna. Ozimina. Czy pamiętasz maki i chabry?
Placku, wspinasz się!
Wyjdzemy na balkon?
Bo ja tylko mogę na balkonie.
Ludzie, jak kto narzeka na nowy design i chciałby mieć taki:
http://zapodaj.net/f3000652b902.jpg.html
to niech sobie wgra kod wymyślony przez mojego blogowego przyjaciela. Zaraz podrzucę kolejną linkę.
Placku, nie cud, tylko Mama.
Dorotolowi współczuję. Ciągle widzę naszego Szaraka tuptającego do miski.
Małgosiu, bywa że zdążą i bardzo chcą pomóc, ale to już nie w ich mocy.
O, w tym poście:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/11/27/sobota-obfita-w-wydarzenia/#comment-99173
Widzę teraz, że choć ktoś u mnie narzekał, to mnie się podoba, kiedy na niemoim blogu (bo admina to nie dotyczy) jest kapeć nad okienkiem komentarzowym. Bo wtedy się pamięta, żeby go wpisać 🙂
Placku,
testujesz moją pamięć? O lodach było jednak we wtorek. A wampiry nachodzą i podsysają co jakiś czas moją życiową energię. Przywykłam.
Małgosiu,
to niepojęte i bardzo smutne, nie sądziłam, że w dzisiejszych czasach astma może zabić 🙁
Pani Doroto – Proszę powiedzieć mt7, że zmiana „em” na „i” uniemożliwi niewidomym odróżnienie kursywy od tekstu prostego.
W czytnikach Kindle „Polityka” jest czarno-biała. Microsoft wymusił na nas zmianę Helvetica na Arial (ta przytłaczająca i ponura czcionka tytułach wpisów) bo tak było taniej. Nie chcę by ktokolwiek pogodził się z kurczakiem z fabryki, reklamami blokującymi światło w mieszkaniach, skrzypcami plastyku. „Polityce” trzeba pomóc naszymi przepisami na pyszne czasopismo.Konkrety, bo miłość Kochani to my.
Nie chcę malować wyschniętej trawy ekologiczną farbą. „Polityka” to „New Yorker” , a nie …..
God is in details. Żaba czy Nemo przetłumaczą to o wiele lepiej ode mnie.
Przepraszam za przemówienie ale w telewizji kampania przedwyborcza 🙂
Jedenastka Górskiego nie jadała więc u Sowy. Hm… Teraz to dopiero potomni będą się dziwić naszym komentarzom 🙄 😉
Nemo – Ależ skąd. Podobała mi się ta analogia, a kiedy to nieważne. Hierarchia ważności 🙂
Napisałem parę grzecznych listów do pani Gessler, stacji telewizyjnych, prasy.
„Wy to sobie z mięsem i „zadymami” rzucacie, a ludzie do mnie maja pretensje o Lesmiana”. Jamie Oliver także otrzymał list, ale niee po polsku, a po łacinie – „Przestań wypisywać bzdury do ONZ, skończ szkołę średnią, a przede wszystkim nie pytaj otyłej matki czy chce swą córkę zabić, przy córce i przy mnie. Sam jesteś lekko pulchnawy, a czy ja Cię w ciemno osądzam? Nie, bo pewnie estrogen z wody pitnej wysysasz. Patelnie są stanowczo za drogie. Gotuj. Peace.”
Do premiera Tuska jeszcze nie napisałem, ale widziałem jego joggingowe zdjęcie. Biła od niego tężyzna fizyczna, ale szalik przesłaniał mu pół twarzy.
Twarze miały być odsłonięte. Nic już nie rozumiem. Chciałbym choć raz zobaczyć zdjęcie Putina czy Obamy próbujących wpisać się do blogu Gospodarza tylko po to, by jakaś „nieważna” usterka wpis zjadła. Wiem, że są tacy którym wszystko idzie jak z płatka, na przykład taki Majewskiale Majewski to nie ja. To już prawie koniec 🙂
Oj tam…kto by się byle czym przejmował 😉
(Ja się przejuję i mam wszystko w głębokim poważaniu)
http://alicja.homelinux.com/news/img_2136.jpg
+m
mówiłam, ze lewa rąsia nie działa 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=w9TGj2jrJk8&feature=related
Dzień dobry Wszystkim,
Nie lubię tak cały dzień nie zaglądać, ale dziecko zawładnęlo już wszystkim czym chciało, w tym także moim telefonem – podglądarką, komputerem, samochodem, aparatem fotograficznym (jej akurat się zepsuł) i kilkoma jeszcze szczegółami życia codziennego. Dzisiaj zabrało to wszystko (oprócz samochodu) i w południe wyjechało do City, do swojej koleżanki z piaskownicy.
Wczoraj zmiany mną telepnęły faktycznie, pewnie za bardzo i może dlatego forma nie zawsze była odpowiednia, ale mimo wszystko od kłonicy chyba jeszcze daleka. Jeśi Gospodarz poczuł się urażony, to bardzo przepraszam, nie było to w najmniejszym stopniu moim zamiarem.
W kazdym razie, jak już wspomniałem, zmiany uniemożliwiają łatwe podczytywanie blogu na moim iphonie. W starym systemie wystarczyło lekko przesunąć dwoma palcami po ekraniku i już tekst był powiększony lub zmniejszony do potrzebnych wymiarów. Teraz wielkość jest jedna, za mała by czytać np. w czasie prowadzenia samochodu, co, ze wstydem przyznaję, robiłem ilekroć jechałem. Przewijanie trwa również znacznie dłużej.
W pozostałych szczegółach wciąż pozostaję przy swoim.
Natomiast mój mały telefonik, jak go nazwał Placek, sam zrobił doskonałą korektę zdjęcia Gospodarza. Widoczna jest tam tylko twarz wychylająca się zza napisu GOTUJ SIĘ, niewidoczna jest patelnia, garnki i cała reszta. To mi się podoba i wydaje się, że te atrybuty są zbędne. Przecież Pani Sąsiadka na swoim zdjęciu również nie trzyma w dłoni fortepianu, a wszyscy i tak wiedzą, że tam głównie o muzyce gadają.
Wszyscy śpią, a ja słucham blues. To lubię, mam też lampkę czerwonego.
http://www.youtube.com/watch?v=9oz66xHeaaM&feature=related
Dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2xzFWm9uXJo&feature=related
Placek @23:45
Ta uwaga już nieaktualna – poprawiono kursywę. Coś jednak czasem poprawiają. Z wielkością czcionki komentarzy też już jest odrobinę lepiej, były maciupcie i oprotestowaliśmy je.
Nowy @2:38
U mnie też z początku była w wersji komputerowej sylwetka – biegłam trzymając w ręku jakieś nutki, a w wersji smartfonowej pojawiał się łebek ten, co teraz. To też zmieniono dzięki protestom blogowiczów: poszłam, poprosiłam, łebek wstawili 🙂
ładne zdjęcie niżle wam to wyszło może wam sie to uda