Zgadnij co gotujemy?(61)
Dla mnie jesień zaczyna się dopiero w momencie gdy zobaczę i usłyszę gęsi odlatujące na południe z nadnarwiańskich łąk. I właśnie w miniony weekend nastąpił gęsi exodus. Tysiące ptaków przelatywało nad dachem mojej chałupy i żałośnie krzyczały żegnając nas. No więc jest jesień.
Jesienny więc będzie i nostalgiczny dzisiejszy quiz. A nagrodą będzie książka o historii tygodnika „Polityka” czyli „Polityka i jej ludzie” napisana przez Wiesława Władykę. Kto pierwszy nadeśle trzy prawidłowe odpowiedzi ten dostanie książkę z autografem autora i ? dodatkowo – z moją dedykacją i życzeniami. Do roboty więc!
1. Można z tego warzywa robić zupy, tarty, marynaty; można piec, dusić, gotować; nadaje się ono także na jesienne święta duchów zdobywające coraz więcej młodych miłośników i w Polsce. Bardziej konserwatywni zadowalają się pestkami. Najbardziej jesiennym warzywem jest…
2. Gęsi odleciały ale gąski pozostały. Pod jakimi innymi nazwami kryją się te przepyszne grzyby?
3. Jesienna poezja obejmuje i tematykę kulinarną. Kto jest autorem tych słów: „Zjedli owoce morza/oraz pigwę w likworze/nadziewając je na widelczyk do pikli;/ Potem wbiegli na molo/I tańczyli tam solo/ Aż w morskiej oddali znikli.”
Dla ułatwienia dodam, że poeta ów żył w XIX wieku. Pisał i rysował. No doprawdy więcej nie mogę, bo nie będzie zabawy. A teraz czekam pod adresem internet@polityka.com.pl
Komentarze
Co do trojki proponuje lepszy moim zdaniem przekladi ( cytuje z pamoieci) :
A po uczcie z kapusty i plasterkow langusty,
odlozywszy widelczyk do pikli
Puchacz z Kicia objeci cala nic bez pamieci
Szli w dal blasku ksiezyca
Az znikli!i
Az znikli!
Szli w dal blasku ksiezyca az znikli.
Nawet kiedys melodie do tego ulozylam, bo lubie czytac to zaprzyjaznionym dzieciom.
Winno byc ” cala noc”, nie „cala nic”
Dzień dobry Piotrze
Witajcie blogowicze
Piotrze, z dużą przyjemnością przeczytałem wstęp do zagadek o przelocie gęsi na południe. Nad moją chałupą też lecą i gdy zasypiam słyszę ich nawoływania. Przyznam, że bardzo mnie to wzrusza. Tylko mam wątpliwość czy one krzyczą żałośnie żegnając nas. Moim zdaniem krzyczą radośnie bo przed nimi podróż na południe. Może dlatego iż słyszę radość w nawoływaniach gąsiorów zasypia mi się dobrze.
Pozdrawiam
Gęsi zawodzą
Kaczki zawodzą
Uciekaj dziewczyno
Bo cię pobodzą…..
Ja jeszcze o tej herbacie. Rooibos, tak w ramach wiedzy ogolnej, znaczy tyle co czerwony las. A chinska czerwona herbate maja (przynajmniej w Poznaniu) w domu herbaty na Wierzbiecicach. I czerowna herbata jest czerwona a nie czarna bo nie do konca ja przefermentowali. Ha 5 lat towaroznawstwa czasem sie przydaje.
Co do jesieni, to ja juz sie ciesze na duszone w winie miesa i grzane wino wieczorami.
Andrzej! Gesi za woda! Kaczki za woda!
A oto ślicznotka, która mnie nocami rozczula http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C4%99%C5%9B_g%C4%99gawa.
Może u Ciebie Heleno,
U mnie zawodzą jak najęte. Co dzień tuż przed zmierzchem niemal jak w zegarku. Kluczem, lotem niemal koszącym zniżają się na pobliskie jezioro. Słychać szum i trzepot skrzydeł. Lecą tak nisko, ze można im niemal w oczy zajrzeć.
Heleno – jemu kaczki zawodzą i gęsi zawodzą przed św. Marcinem (wiadomo – na św. Marcina płacze gęś u komina) Pokręciło się Andrzejowi Sz.
Kaczki będą zawodzić po wyborach . Genialny strateg nie przewidział „wydarzeń szczecińskich” i tego, że wzmocniona lewa noga może się przechylić . A wykształciuchów i tak nie przeciągną na własną stronę. Tusk ma więcej szczęścia niż rozumu.
Ciekawe kto dzis dostanie Nobla literackiego?
Mam nadzieje, ze ktos kogo czytalam! Bo roznie bywalo…
Ps.
Kaczki zawodzą, wszystkich zawiedli .Tylko posłanka Szczypińska ma ciągle nadzieję…
Posłanka żona Jarosława . Czyż nie brzmi to z bizantyńskim przepychem.
Mysle, ze wieksza szanse na zostanie zona Jaroslawa jest posel Gosiewski, bless them both.
Pani Dorotecko! O, powyzej to byl dowcip w klasycznie zlym guscie. I o takie prosze!
PS Pani Dorotecka juz wie o co chodzi….
😀 prosze jak to polityka moze byc rozczulajaca.
U mnie chwilowo zawodza tylko mewy i czasem jakis niedobity golab.
Ale w ramach protestu przeciwko golebiom i mewom w tym roku upieke na Marcina rogale! Nie bedzie mewa pluc mi w twarz.
Nirrod – zawsze piekę nasze rogale. Ub r nawet przepis na blogu podawałam Tylko – coraz nas mniej w domu i nie wiem – piec w tym roku, czy kupić dla 2 osób 2 rogale i cześć?
Moja mama ostatnimi czasy sie poddala i kupuje, chyba, ze akurat albo ja, albo moja siostra w Poznaniu jest.
Takich prawdziwych poznanskich z bialym makiem, to pewnie tez nie upieke, tylko ersatz z konfitura z rozy i wisniami, bo gdzie ja tu biedna taki mak dostane.
Biały mak sprzedają często w dziale przypraw.
W małych słoiczkach takich jak pozostałe przyprawy. Drogo ale na dwa rogale pewnie wystarczy.
Nirrod – ja od lat robię nadzienie jedno z maku niebieskiego, jak do makowca, drugie „orientalne” orzechy, migdały i wiiorki kokosowe w masie z białek i cukru (jak np do babeczek albo przekładańców) i takie jest najlepsze – 3 białka, 20 dkg cukru , po 15 dkg orzechów i wiorków. Wychodzi b.gęsta masa, świetnie się zapieka i smakuje pierwszorzędnie.
Jka tak sobie o tych rogalach mysle, to juz tesknie za listopadem. Tylko wtedy wstawanie rano bedzie straszne… tak caly czas sie czaje na budzik swietlny, tylko to paskudnie drogie jest.
Ależ mamy szczęście do Alicji. Tym razem pierwsza prawidłowe odpowiedzi przysłała Pani Alicja z Berna. I ona otrzyma książkę „Polityka i jej ludzie” z autografem autora i życzeniami blogowymi. Gratulacje!
A prawidłowe odpowiedzi to:
1 – dynia
2 – zielonka lub prośnianka
3 – Edward Lear
Następny quiz – za tydzień.
Wojtku!
„gdy zasypiam słyszę ich nawoływania”. I nic. Nie reagujesz? Nie odlatujesz? Na południe?
Jeżeli już dzisiaj o ptakach, to opowiem o swoich. One świetnie wiedzą, że pies jest rano w domu, a kotka ma już 14 lat, i robią sobie wyżerkę z psiej miski i wody, nic sobie nie robiąc ze zezłoszczonego psa, wydzierającego się zza szyby tarasowej. Piją sobie w kolejności, jedzą makaron, dziobią tak w miskę, że umarłego by obudziły. Ja nawet nie wiem, jak niektóre się nazywają, ale najładniejsze są dzięcioły. Że te cholery się w ogóle nie boją. Tak znają nasz dom, wiedzą, kiedy można, skąd grozi niebezpieczeństwo, są tak zaprzyjaźnione, że chyba będę musiał uznać je za członków rodzinnej fauny.
O – wiewiórka!
Torlinie
Gdybyś wiedział jak zazdroszczę gęsiom gęgawym tej wolności nocnych lotów! Jak się z nimi identyfikuję leżąc w ciemnościach. Chyba dlatego ostatnio dobrze sypiam bo myślę przed zaśnięciem o drodze na południe i odpycham od siebie niepokojące, natrętnie powracające myśli o tym co mnie otacza przez całe dnie. Klucze gęsi jak nasennik działają. A czy wyruszę ich śladem? Na pewno. Wyruszę kiedy przyjdzie na to pora. Tylko tym żyję.
Pozdrawiam i oszczędzaj się przyjacielu – nie pracuj za dużo.
Bardzo Ci Wojtku dziękuję za miłe słowa. Ale muszę. Niestety. Siedzę i walę w tę klawiaturę jak obłąkany.
Kotka siedzi obok i patrzy się, jak pracuję. Ale wystarczy, że pójdę po jakąś książkę do drugiego pokoju, to natychmiast kładzie mi się na klawiaturze. Ile razy jej mówiłem, żeby tak nie robiła. Jak grochem o ścianę.
Torlinie
Ja mam też taką sympatyczną kotkę. Mimo, że kocury gonię z domu – oberwałem ostatnio za to od Heleny – to kotka ma fory. Jest taktowna, nie narzuca się, zachowuje dystans – po prostu inteligentne zwierzę z charakterem. Gdy piszę zwykle siedzi ze mną i mruczy. Dym z fajek jej nie przeszkadza, ogona mi do kawy nie wkłada, jednym słowem doskonałe towarzystwo do pracy.
Po południu ogacam słomą i sianem psie budy. Suka powiła dwa młode i wybrała miejsce do piastowania w kącie stodoły pod czarnym parasolem. Kiedyś padało, zostawiliśmy parasol by wysechł i na śmierć o nim zapomnieliśmy. No i sunia zaanektowała parasol na pokój dziecinny. Noce są już chłodne i muszę ją namówić na przeprowadzkę z potomstwem do budy. Będzie to trudne bo najwyraźniej podoba jej się pod parasolem.
Pozdrowienia i trzymaj się.
Zalozylem buty zimowe, czyli zmienili opony.
Wracam w koncu pazdziernika, moze byc juz sniezno. Mysle sobie, moze by tak z powrotem nie autostrada tylko przez gory i zawadzic o okolice Groß Glocknera. O tej porze jesli jest cieplo to nawet swistaki mozna zobaczyc na halach.
Dowiezli szesc butelek czarnego zlota z tegorocznych zbiorow. Czarne zloto to u nas olej tloczony z pestek dyni. Jest juz mlody. najlepszy tloczony na zimno. Doskonaly do wszelkiego rodzaju salatek. Miesza sie dobrze z Aceto Bolsamico. Taka austriacko – wloska kooperacja.
Moze by tak otworzyc temat octow. Jest tego wiele, wiele odmian i kolorow. Jablkowy, gruszkowy, winny o nazwach Aceto Balsamico di Modena, Hesperiden, Apfel Essig i zwykle inne. Octu uzywaja ludziska zarowno do potraw i jako srodka czystosci. Kiedy moj ojciec robil wina owocowe i cos sknocil, przerabial to na roznego rodzaju octy.
Dobrej marynady nie mozna sobie wyobrazic bez dobrego octu nie mowiac o peklowaniu mies i ryb. Znany przeciez jest sledzik w occie, rolmopsy, pomidory w octowej zalewia, papryka i tysiace innych roznosci.
Delikatne odmiany octu podobno sa znakomite na kacora. Kac przechodz wtedy w marskosc watroby.
nemo sie zgubili. Pewno sa juz w Polsce. Takie mieli plany. Czyzby mieli ochote zawalczyc w wyborach. Bo u nas bez zmian. Burmistrz odnowiony ale ten sam. Ot taka kontynuacja wladzy. A jutro ma przyjechac rzezba pod tytulem „Obiekt Pozadania” i bedzie stala w ogrodku. Ta rzezbiarka to tez wymyslila. Na zime.
Jutro wam sprawozdam jak to bylo a tymczasem w oczekiwaniu
Pan Lulek
OK. A teraz E.Lear w tlumaczeniu Baranczaka, sorry za brak „ogonkow”:
PUCHACZ I KICIA
1.
Kiedy Puchacz i Kicia wyruszyli w rejs zycia
W zgrabnej lodce groszkowozielonej,
Wzieli w droge parowki, duzy zapas gotowki
I sloj miodu z nalepka „The Honey”.
Puchacz najrozmaitsze piosnki brzdakal na cytrze
I tak spiewal w kierunku Nord-West:
„Kiciu, cudna osobo! Kiciu, zycia ozdobo!
Urodziwa ma Kicia tys jest!
Tys jest!
Tys jest!
Urodziwa ma Kicia tys jest!”
2.
Kicia na to: „Puchaczu, czulych strun potracaczu,
Jakich-z w piesni twej zadz czuc goraczke!
Jeszcze dzis sie pobierzmy i do siebie nalezmy! –
No tak, dobrze, lecz skad wziac obraczke?”
Caly rok wedrowali, az zamglily sie w dali
Drzewa Bongo, gdzie Ziemia Niczyja:
A tam w poprzek na szosie Wieprzak stal czyli Prosie
Z kolkiem zlotym wiszacym u ryja.
U ryja!
U ryja!
Z kolkiem zlotym wiszacym u ryja.
3
„Drogi Wieprzku, czys gotow za ten zwitek banknotow
Sprzedac kolko?” – Odchrzaknal im: „Bierzcie”.
Wiec obraczke juz mieli i nastepnej niedzieli
Indyk slubem polaczyl ich wreszcie.
A po uczcie z kapusty i plasterkow langusty,
Odlozywszy widelczyk do pikli,
Puchacz z Kicia objeci cala noc bez pamieci
Szli w dal w blasku ksiezyca az znikli,
Az znikli!
Az znikli!
Szli w dal w blasku ksiezyca, az znikli.
———————–
KOcham fragment : Puchaczu, czulych strun potracaczu,
Jakich-z w piesni twej zadz czuc goraczke!
To wielki przeklad „The Owl and the Pussycat”.
No i do tego langusta z kapustą. Sam smak. Poeta wielki a i tłumacz niezgorszy. I w dodatku trafiają w naszą wrażliwość!
Urocze jest to Barańczakowe tłumaczenie, dziękuję , Heleno. I świetna Lulkowa opowieść o lokalnej polityce. Żebyśmy tak i o wielkiej mogli ciepło pogadać – no, kiedy się nie da! A kysz! A kysz!
I troszkę na inny temat : przez chwilę popatrzyłam na reportaż z Kazimierza, z eksmisji b.ss Betanek. Patrzyłam jak na sprawozdanie z absolutnie obcej mi cywilizacji. Nie rozumiem. Niczego nie rozumiem. Nie rozumiem tego typu duchowości. Myślałam, że taka mentalność minęła razem z bractwami biczowników. Nieprawda. Taka umysłowość jest i ma się dobrze razem z telefonem komórkowym i internetem. A my się dziwimy Tańczącym Derwiszom i Bractwu Muzułmańskiemu. Nie wiem, czy ja jestem beznadziejnie racjonalna, czy one myślą w inny niż ja sposób, bo w żadnym momencie swego życia nie przypominam sobie takiego uniesienia, jak u tych kobiet. Nie mówiąc już o drobiazgu, że nie znam osobowości, której kiedykolwiek byłabym w stanie tak się podporządkować. A figa. Buntowałam się zawsze wobec każdej władzy ostatentacyjnie okazywanej.
Mówią po polsku, komentatorzy ( w tym duchowni) mówią po polsku, ja też mówię w tym języku i niczego nie rozumiem. Głupia ta Pyra, ot co!
Mam słabość do „The Owl and the Pussycat”. Nie tylko dlatego, że to słodki wiersz i że w ogóle lubię Leara. Ale także dlatego, że do tego wiersza jeden z ostatnich utworów w swoim życiu (poświęcając żonie) napisał Igor Strawiński.
A z gęsiami chciałoby się polecieć gdzieś daleko, daleko… W dzieciństwie bardzo lubiłam „Cudowna podróż” 😀
Pan Lulek
Male praktyczne pytanko: zmienili tylko opony czy kola z oponami ?
Pyro
Te kobiety zapewne doświadczały pełnej słodyczy niewoli i oddania Prawdopodobnie doznawały też niezwykłych, intensywnych uniesień, duchowości wręcz zmysłowej i erotycznej. Przypomnij sobie „Matkę Joannę od Aniołów” Kawalerowicza. To piekielnie skomplikowane a zarazem intelektualnie pociągające. Wydaje mi się, że zjawiska tego typu podobnie jak wizyjność, stany transowe itp to najciekawsze co może powstać w kościele – w sumie tylko owe odmienne stany świadomości są warte uwagi. Z sympatią i zrozumieniem myślę dziś o siostrach z Kazimierza, choć podobnie jak Ty mam naturę buntowniczą i wolną.
Pozdrowienia
Pyro,
Takich zachowan jest pod dostatkiem wszedzie. Popatrz na naszych Mormonow, na rozne sekty rozsiane po kraju – nie zliczysz. Nie zwracalbym uwagi, bo to tak jak ludzie z inna ulomnoscia psychiczna czy fizyczna. A nie dostaja terapii dopoki szkodliwosc spoleczna jest zadna, lub minimalna.
Podobno w Wenecji sezon polowania na kaczki ma sie powolutku ku koncowi. Teraz one, te kaczki beda pod ochrona. No i jak wczesniej wykrakalem ida gesi. Okazuje sie, ze potega w hodowli gesi stali sie Wegrzy. Od kilku lat czaili sie na te nisze gospodarcza a teraz zawojowali, Autobus Ikarus padl i nastaly nowe gesie czasy. Gesi sa sprzedawane w bardzo nisko zamrozonym stanie. Sprzedaje sie w dwu wykonaniach z podrobami i bez czyli calkiem czyste.
Pamietam opowiesc z dawnych czasow mojego tescia na temat gesi i kulinarnych talentow mojej tesciowej. Lat temu wiele, moj tesc przyniosl z targu ges. Oskubana i podobno wypatroszona. mama wziela zwierze z niejaka odraza, uzyla wszystkich znanych sobie przypraw czyli soli kuchennej, natarla stworzenie i wlozyla do pieca. po dwu godzinach istota byla zlekka nadpalona z zewnatrz a w srodku bylo wszystko co ges w sobie posiada. Lacznie z zolcia i wszystkimi jelitami. Bardzo cieszyl sie pies sasiadow na taka wyzerke a goscie zostali zaproszeni do restauracji po sasiedzku. W rodzine mojej zony byl bowiem nastepujacy podzial rol. Tata jako prawnik z wyksztalcenia i byly notariusz miejski w miesci Szeged byl kucharzem. Gotowal nawet w Paryzu w rodzinie jakiegos profesora medycyny a wszyscy dziwili sie odmiennosci wegierskiej kuchni. Rola mamy az do teraz ograniczala sie do glosnego wyrazanie swoich opinii i zapraszaniu rodziny do restauracji w wynajdywaniu ktorych byla niezwykle utalentowana. Wracam jednak na gesie podworko. Te wegierskie gesi sa szczelnie zapakowane w folie i sortowane wedlug wagi. Najmniejszy kaliber jest 2,4 najwiekszy 4,8 kilograma. Mowie o standardach gastronomicznych. Najbardziej chodliwa jest wielkosc 3,2 kilograma. Jak wiedomo jednak z opowiesci Balouna w historii Przygod Dobrego Wojaka Szwejka, ges to glupi ptak, na raz zbyt duzo na dwa razy za malo. Bylo to jednak w poczatkach XX stulecia kiedy ges byla po prost gesia. Teraz sa standardy. Nie pisze o gesich pasztetach bo to historia makabryczna niegodna naszego blogu.
Wedlug mnie jedna z najpyszniejszych rzeczy jest gesi smalec z jablkami.
To jest jednak calkiem osobna historia przy ktorej zamilkne
Pan Lulek
G.Okon !
U mnie zmieniaja cale kola. Latem sa aluminiowe, zima stalowe i kazdy komplet ma inne nakretki. Zdjete kola pozostaja w depozycie w stacji obslugi do nastepnego sezonu. Kiedy opony sa zbyt zuzyte to wymieniaja na nowe. Ja nie mam ochoty sie tym zajmowac od tego sa fachowcy. Jak samochod zastrajkuje to go holuja do naprawy i daja na ten czas zastepczy.
Pozdrowienia
Pan Lulek
Panie Lulek, przyjemnie spotkac znawce. Tam jest jeszcze jedno. Jesli wymieni sie same opony, sa odchylenia w wymiarach miedzy opona i tzw felga, wczesniej czy pozniej kolo sie puszcza. Jak opona raz przywrze do felgi – nie ruszac. Mis mi mowil, jak swietnie jezdzisz, niezawodnie. To jest moj ideal. Powodzenia w drodze do Niemiec i jak wiesz: kazdy inny na drodze to potencjalny idiota i mozna sie spodziewac najgorszego.
Pan Lulek, mam gesie tradycje w spadku, bo w majatku mojego dziadka i przynaleznych wsiach, po upanstwowieniu, zrobiono gigantyczna hodowle gesi, glownie na eksport do RFN. A ja po jedna glupia ges w Warszawie w kolejce stalem… Ot, niesprawiedliwosc mi wyrzadzili !
widze, ze nieco poszlo w gesi, a Lulek nawet o makabrze, co to blogowi nie przystoi sie wypowiedzial, problem watrobek Polska ma juz, bodajze od 1999 roku z czapki, teraz Wegrzy tucza gesi i kaczki i plasuja sie na swiatowym, drugim, po Francji miejscu, a ja i tak uwielbiam, bez felg
Psom budy ogaciłem:słoma na spód i pod ściany a sianko pachnące na wierzch – jak pierzyna Lulka. Zachwycone są. Szczeniaki wsadziłem do budy, sunia wskoczyła za nimi i karmi w najlepsze. Dostała dzisiaj grubą psią kiełbasę, kaszanki do dojedzenia a na koniec litr mleka potrzebnego dla dobrej laktacji. Pies łaciaty też się mości, stęka i siano niepotrzebne wygrzebuje. Wiadomo – jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. A poza tym jak to na wsi – grabienie liści, ognisko dymem smuży, piwo z butelki rozgrzewa. A nad domem, w ciemnościach gęsi lecą na południe.
Dobranoc
juz ciemno? to, w tej butelce, to aby napewno piwo bylo?
Bi na wsi chidzi sie spac z kurami – ze pozostane przy temacie drobiu.
Wojtku, o tych uniesieniach i ekstazach bardzo ciekawie pisze… za przeproszeniem… az boje sie * wymienic to nazwisko… autor Boga urojonego.
* Boje sie, bo zaraz moge znow oberwac za to, ze przeczytalam ksiazke z zapartym tchem, choc otumaniona morfina i podlaczona do 14 rurek i z pietnasta, tlenowa, w nosie.
Pani Dorotecko, zaraz poszukam tego Starwinskiego.
Heleno!
Coprawda to nie jest Strawiński,ale…
http://www.youtube.com/watch?v=3QwJTeNkMuo
Gęsiom ja też już machałem na do widzenia.
Proszę o ciekawy pomysł. Na kilka służbowo -prywatnych dni lecą do Paryża nasze syn z synową. Co ciekawego, smacznego oczywiście zażyczyć sobie jako suwenir. Jakieś ciekawe wino, jakiś ekstra śmierdzący ser? A może co inne? Byle ich nie zruinować….
A ja teraz popłacę w banku,co mam do popłacenia.
Zajrzę tu jeszcze, oczy pisaniem Waszym popieszcze.
Porady dla Antka:
to sa moje ulubione miejsca w Paryżu. Nie najtańsze ale i nie rujnujące. Jadałem tam za swoje i za cudze też. Smacznego!
PARYŻ
A. Beauvilliers
52 Rue Lamarck tel. (0-0 33) 1 42 54 54 42
Adres internetowy: http://www.abeauvilliers.com Czynne od wtorku do soboty w godzinach 12 do 14 i od 19.30 do 24, w niedziele i poniedziałki tylko od 19.30 do 24. Jęz.: angielski, niemiecki, włoski. Karty kredytowe akceptowane.
Jedna z najsłynniejszych restauracji Montmartru. Szef Yohan Paran wszystkich gości traktuje jak przyjaciół. Wśród dań najlepsze w Paryżu foie gras z pralinami i truskawkami. Doskonała barwena gotowana i marynowana, na deser tarta cytrynowa. Wspaniała karta win. Konieczna rezerwacja.
Brasserie Lipp
151 Blvd. St-Germain tel. (0-0 33) 1 45 48 53 91
Adres internetowy: http://www.ila-chateau.com/lipp Czynne codziennie w godzinach od 9 do 2. Karty kredytowe akceptowane.
Słynna od ponad stu lat restauracja lubiana przez świat artystyczny I polityków. Bywali tu Sartre, Juliet Greco, Gregory Peck, francuscy politycy ? Pompidou, Giscard d?Estaing. Danie najbliższe polskiemu podniebieniu ? śledź w śmietanie i największe nad Sekwana ciastka. Parter bardziej zatłoczony niż piętro. Konieczna rezerwacja.
Bałtyckie śledzie Bismarck i wieprzowe faszerowane nóżki to dania popisowe szefa kuchni.
Gyu Savoy
18 rue Troyon tel. (0-0 33) 1 43 80 40 61
Adres internetowy http://www.guysavoy.com/ Nieczynne w niedziele i poniedziałki. Karty kredytowe akceptowane.
Leżąca w pobliżu Łuku Triumfalnego jedna z najlepszych paryskich restauracji. Ma ona 3 gwiazdki w przewodniku Michelin i 19 na 20 możliwych punktów w równie prestiżowym przewodniku Gault i Millau. Właściciel ? Guy Savoy ? sam układa listę dań. Popisowe to: gołębie na grzance, ostrygi w galarecie,. Akcent polski: creme brule z buraczków. Doskonała karta win. Konieczna rezerwacja. Wymagane garnitury i krawaty.
La Coupole
102 Blvd. Montparnasse tel. (0-0 33) 1 43 20 14 20
Adres internetowy: http://www.flobrasseries.com/coupoleparis Czynne codziennie w godz. od 8 do 2. Języki: angielski, arabski. Karty kredytowe akceptowane.
W tym lokalu czynnym od 1927 roku jadali m.in. Hemingway i Picasso. Do dziś sale w stylu art deco chętnie odwiedzają politycy, uczeni i artyści. Doskonałe jagnię w curry, owoce morza, choucroute czyli kapusta z kiełbasa i mięsem oraz inne dania kuchni alzackiej. Konieczna rezerwacja.
Thoumieux
79 Rue St. Dominique tel.(0-0 33) 1 47 05 49 75
Adres internetowy: http://www.thoumieux.com/restaurant/index.php Czynne od 12 do 15.30 i od 18.30 do 24 w niedzielę od 12 do 24. Karty kredytowe akceptowane.
Doskonała a niedroga restauracja specjalizująca się w kuchni południa Francji. Doskonałe cassoulet czyli mięso baranie i gęsina, kiełbasa, liczne warzywa, fasola typu jaś duszone w bulionie i białym winie z dodatkiem smalcu z gęsi. Drugim popisowym daniem jest foie gras . Świetna karta win. Szybka i sprawna obsługa. Dostęp do internetu.
Jeśli zaś idzie o zakupy to koniecznie andoulliette. Tylko dlatego, że lubi to londyńska Helena a i ja tyż!
andrzej.jerzy – dzieki, piekne spiewa Lord Mrumru, przesluchalam go 3 razy.
A podobal mi sie takze ten Irlandczyk:
http://www.youtube.com/watch?v=8G6a-AYiDfg&mode=related&search=classical%20guitar
Tak, tak, andouillete! Chociaz jak to robie, to E narzeka, ze smierdzi knurem w calym domu.
Panie Piotrze ! Dziękuję za sugestie, adresy knajpek prześlę młodzieży.
Andoulliette zamówię. Flaki lubimy, więc może i ta kiełbaska będzie smakować….
Żona troszkę pomysł oprotestowała…..wspomniała naszą wizytę w restauracji China Town w Alei Lotników, gdzie w ramach poszukiwań smaków dziwnych, egzotycznych i nieznanych zamówiła sobie chrupiące jelita wieprzowe nadziewane porem….Do tej pory je pamięta……
Danie dla zakatarzonych….;)
Helenie chciałbym donieść że przygotowania do budowy kurnika dla zanzibarskiej kury są w toku! Materiały gromadzimy sukcesywnie. Jak tylko będzie wszystko, ruszamy!!!
Kura jeszcze sobie gdzieś biega, nieświadoma swego zanzibarskiego przyszłego wcielenia.
Ale jeszcze nasuwa się pytanie: czym kurę karmić i poić ??
Ryżem, makaronem, kartoflami, suchym chlebem??
Tylko nie patatami!! Gdzie je kupię??
A do picia co? Wodę? A może kura lubi jakieś szczególne wino?
Chciałbym jej dogodzić.
I sobie też.
Kura czy raczej kurcze zanzibarskie lubi ryz. Lubi tez salate na boku. Dowolna.
A wino pije po usmatrienju. Byle schlodzone.
Nie gardzi tez piwem ani cydrem belgijskim.
Helena ! Spasiba.
Postaram się by była szczęśliwa….
Sałata leży oczywiście…….pod gruszą na dowolnie wybranym boku??
Dobrej nocy życzę!
Dzień dobry od Tereski od grzybów!
A raczej wieczór. Zebrałyśmy winogrona, obie nie myłyśmy nóg od wczoraj, więc ochoczo do beczki, podkasałyśmy spódnice i podeptałyśmy na stosowną pulpę. Będzie wino na przyszły rok.
Pozdrowienia dla wszystkich !
Wróciłem z Warszawy kolega kupił średnio formatowy aparat fotograficzny Mamiya z dwoma obiektywami . Będą czarno białe klasyczne zdjęcia .Ceny lecą na łeb na szyję. Sprzęt osiągalny do niedawna dla zawodowców można kupić nie rujnując budżetu.
Z lotniska odbieraliśmy dwoje licealistów z Ostrołęki którzy wygrali konkurs wiedzy o Nato i w nagrodę wyjechali na trzy tygodnie do USA. Pięć dwuosobowych drużyn z Europy. Zwiedziło wszystkie najważniejsze miejsca związane z Armią USA Podróż z Colorado Spring przez Chicago i Frankfurt zajęła im 24 godziny. Szczęśliwi i pełni wrażeń 19 latkowie syn mojej koleżanki i sympatyczna śliczna dziewczyna, wrócili do domu . Dostali wizy na 10 lat i po skończeniu liceum pewnie dostaną ciekawe propozycje od najlepszych uczelioni w Ameryce. Warto mieć ciekawe hobby i jeszcze dobrze się uczyć. Konkurs i egzamin przypominał kwalifikacje do West Point. Byli najlepsi.
A ja te jelita w China Town tak lubię. I to bez kataru. Dla porównania – Węgrzy nie są w stanie zjeść naszego zsiadłego mleka, bo im brzydko pachnie i jest ZEPSUTE!
O ile wiem,to Wegrzy nie tykaja rowniez burakow,nimi karmia tylko swinie!! Mnie nie namowila tesciowa na brukiew,ktora tutaj sprzedaja w sklepach na jarzynke 🙂
Pozdrawiam.
Ana
Zamajaczyla mi, Alicjo, klasyczna scena z I Love Lucy, jak Lucille Ball miazdzy winogrona w beczce z jakimis babami. Tak Cie raptem zobaczylam. Z podkasana spodnica i wysmarowana sokiem winogronowym. Powiem Ci, wygladalas przekomicznie.
Uklony dla Teresy. Niechaj zbiera i suszy.
Buraki (nie za duze) pieczemy w piecu w skorce, obieramy, kroimy na polowki lub cwiartki, wrzucamy duzo plasterkow czerwonej cebuli, drobno posiekany zabek czosnku, dodajemy kozi serek, skrapiamy dziewicza oliwa i balsamikiem, posypujemy sola i pieprzem. Takie danie wymyslilam dla E, bardzo lubi.
Bo buraki (jak czarne jagody i czarne porzeczki) uwazane sa dzis za superfood. Dziko zdrowe.
o kurde, czekam na akceptacje, ale przygoda, pierwszy raz, ale za to fajnie, czuje sie namierzony, jak w pislandzie
Komputer mi wysiadl byl w pracy (poszly nawet dymy z niego) no i jak wracam do domu jest tyle wpisow na blogu, ze nie moge nadazyc!. Mozecie w tym moim ciezkim czasie (dla mnie) pisac skrotami????
Lena – zrob na odwrot: czytaj skrotami. Jak dasz rade.
Wy o odlotach gesich, a do nas od czasu niejakiego zlatuja duze, biale papugi z zoltym czubem na glowie – sulfa crested cockatoo to cudo sie nazywa. A galgan straszliwy. Drze dzioba jak zepsuta trabka strazacka, wylamuje i niszczy rosliny: „A na co mi to zielone”; ale ladne ptaszysko. Rankiem i wieczorem przelatuja niewielkie, kolorowe papuzki. Istna gama kolorow i jazgotu. Obsiadaja palmy i wespol-zespol z innymi ptaszkami urzadzaja koncert. I mamy swoista filharmonie a la natura.