Nasz specyjał
Wielokrotnie rozpisywałem się tu i entuzjazmowałem polskim specyjałem (komputer poprawia systematycznie staropolską pisownię) jakim są kasze. Jest ich wiele i każda inna. Można przyrządzić przyjęcie, na którym kasze będą odgrywać główną rolę. Np. na przekąskę przebój ostatnich miesięcy czyli kaszi (to polska wersja japońskiego sushi), jeśli zupa to oczywiście krupnik, danie główne – pierogi z kaszą a na deser kaszowe ciasteczka lub torcik gryczany. Więcej w tym żartu niż ochoty na kaszową orgię kulinarną ale kasza jako dodatek do dań mięsnych czy warzywnych zamiast najczęściej podawanych w naszym menu kartofli to rzeczywiście przysmak. Np. kasza gryczana podsmażana na patelni w tłuszczu a potem gotowana w bulionie jako dodatek do zrazów zawijanych, albo kasza krakowska (czyli gryczana łamana, niepalona) jako farsz do gęsi!
Z wielką radością trafiłem ostatnio na stronę poświęconą właśnie kaszom. Niektóre informację przytoczę jako warte upowszechnienia.KASZA to obłuskane ziarno zbóż w postaci ziarna pełnego, rozdrobnionego (łamanego) lub gniecionego (płatki).
Kasze zawierają w swoim składzie przede wszystkim:
– węglowodany w postaci złożonej, które w organizmie rozkładają się powoli i dostarczają paliwa potrzebnego do pracy mózgu i wszystkich innych komórek;
– błonnik (w kaszach grubych i otrębach), który oczyszcza organizm ze szkodliwych substancji, chroni przed nowotworem układu trawiennego, obniża poziom cholesterolu, reguluje perystaltykę jelit, usuwa produkty przemiany materii;
– białko – ok. 100 g kaszy ma ok. 10 g białka roślinnego, ale brakuje w nim lizyny i tryptofanu (aminokwasów, których nasz organizm nie potrafi wytwarzać sam). Dlatego dobrze jest łączyć kaszę z mlekiem. Białko kompletne jest w kaszy gryczanej;
– witaminy z grupy B – likwidują stres, zapobiegają zmęczeniu i depresji, korzystnie wpływają na układ odpornościowy;
– składniki mineralne m.in. potas obniżający ciśnienie, żelazo zapobiegające niedokrwistości oraz magnez korzystnie działający na układ nerwowy i pracę mięśni (w tym sercowego). Kasze są też całkiem dobrym źródłem wapnia, miedzi, manganu i krzemu;
– rutynę, która walczy z wolnymi rodnikami, zapobiega starzeniu się organizmu, wzmacnia naczynia krwionośne.
Z jęczmienia mamy takie kasze: pęczak, mazurską, wiejską, perłowa i
płatki jęczmienne.
Z gryki zwanej tatarką: kaszę gryczaną ( palona) i krakowską
(nie paloną)
Z prosa: kaszę jaglaną.
Z pszenicy: krupy pszeniczne (obłuskane cale ziarno), kuskus, mannę, płatki pszeniczne
Z kukurydzy: grysik kukurydziany, płatki kukurydziane, kaszkę kukurydzianą. Choć kukurydza nie jest zbożem zwykle włącza się ją do grupy kasz ze względu na podobny skład i sposób przygotowania do spożycia. Ma sporo „dobrego tłuszczu” oraz witaminę E. Wapnia jest w niej prawie tyle co w mleku. Białko zawarte w kukurydzy nie wywołuje
odczynów alergicznych i dlatego kaszkę kukurydzianą poleca się w żywieniu niemowląt zamiast kasz pszennych. Może być stosowana w diecie bezglutenowej.
Z żyta: płatki żytnie.
Z owsa: opłatki owsiane.
Z ryżu: ryż niełuskany brązowy,
ryż łuskany gruby, średnioziarnisty, długoziarnisty, płatki ryżowe,
kaszkę ryżową.
Najczęściej kasze gotuje się w ten sposób, że wsypuje się ją do odpowiedniej ilości wrzącej osolonej wody z dodatkiem tłuszczu i gotuje pod przykryciem, aż kasza wchłonie całkowicie wodę, a następnie utrzymuje się ją w wysokiej temperaturze aż kasza ?dojdzie” (na gorącej płytce, w piekarniku, w termosie albo starym sposobem w poduchach). Podczas gotowania kaszy nie należy mieszać.
Aby kaszę rozkleić należy gotować ją w 5-8 razy większej ilości wody od objętości kaszy aż do chwili jej całkowitego rozgotowania się.
Bardzo smaczne kasze na sypko uzyskuje się jeśli suchą kaszę wypraży się przez parę minut na patelni na gorącym tłuszczu i dopiero taką wyprażoną wsypie do wrzącej osolonej wody. Wyprażoną kaszę gotuje się szybciej, bo gdy kasza całkowicie wchłonie wodę jest już ugotowana.
Kasze (a zwłaszcza krupy pszeniczne i pęczak jęczmienny) dobrze się gotuje w żeliwnym emaliowanym garnku z ciężką pokrywą. W takim garnku kasza się nie przypala, woda nie odparowuje, a wytworzone wewnątrz podciśnienie powoduje, że kasza gotuje się szybko – jak w szybkowarze.
Komentarze
Moją ulubioną kaszą jest kasza gryczana. Wyrazista, konkretna w smaku, znakomita z mocnymi sosami, mięsem, bez mięsa…z przepisami na słodko się nie spotkałam, co tym lepiej dla mnie.
Absolutnym odjazdem są gołąbki z kaszą gryczaną według Tereski Pomorskiej, mojej szwagierki ulubionej. Grzyby, jeśli mamy wystarczajacą ilość, są nie tylko w sosie, ale i w farszu.
Poza tym kasza manna na bardzo gęsto, zastygnięta, pokrajana w sporą kostkę i zalana rosołem – też świetna rzecz, ale sto lat tego nie jadłam.
Krupnik lubimy w jesienno-zimowe słoty.
Więcej grzechów nie pamiętam.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Golabki_Teresy_z_Pomorza/
O, i oczywiście dzień dobry Szampaństwu – ja właśnie idę spać 🙂
Witam wszystkich.
Nowy – ogromnie współczuję nawału spraw urzędowych. Są to miejsca, które najchętniej omijam szerokim łukiem. No, ale nie zawsze się da. Bardzo liczyłam na nasze spotkanie i ubolewam, że się nie odbędzie. Jedyna nadzieja w tym, że „co się odwlecze, to nie uciecze”. Dobrej podróży.
Nemo – zasmuciła nie wiadomość, że nie odnalazł się „zgubiony narzeczony”. Z moich doświadczeń wynika,że parafie oddały dokumenty do Urzędów Stanu Cywilnego. Wydaje mi się, że to ułatwia poszukiwania, bo jest ich mniej iż kościołów. Na Mińsk to może jeden lub dwa. Jeszcze jest Archiwum Akt Nowych i tam może są jakieś dane. Życzę udanych poszukiwań i bardzo kibicuję temu przedsięwzięciu.
Dzień dobry Blogu!
Ciekawe z tym podciśnieniem w żeliwnym garnku 😯
Zwłaszcza że woda nie odparowuje… 🙄
Na dworze troszkę mglisto, ale słoneczko już się przebija. Przed zaśnięciem czytam ostatnio fascynującą książkę poczytnej polskiej autorki bestsellerów, a tam też same fenomeny:
„Nie zauważyłam nawet, kiedy zaczęło padać. (…) a jego twarz widziałam oświetloną księżycem. Była cała w kroplach morza i deszczu” 😯 Pasjonujące 😉
Krysiade,
dzięki za informacje i dobre życzenia. Mnie też ta sprawa nie daje spokoju, to jest prawdziwa zagadka. Gdyby chodziło o znalezienie „haka” na nielubianego polityka to pewnie było by łatwiej znaleźć chętnego do poszukiwań urzędnika 🙄
Ciekawe, czy w tych USC mają wszystko skomputeryzowane, czy trzeba grzebać w archiwach „na piechotę”? I ile akt zaginęło, bo to przecież przedwojenne…
Nemo – Ty sobie żarty stroisz, a z każdą przeczytaną stroną Twa fascynacja przerodzi się w zachwyt 🙂
„W dzbanku, oczywiście, zsiadłe mleko nieodtłuszczone, od krowy
Karolaków! Kiedy już kasza dochodzi, do drzwi puka ktoś i wchodzi Janusz z książką.
Ciągniemy go do stołu.
– Nie certol się. Patelnia, zobacz, jak antena satelitarna, dla ciebie też wystarczy!
– Da…dawno nie jadłem ka…kaszy. Ojciec nie lubi.
– A ty?
– W a…akademiku pożerałem! Z kefirem.”
Ten sam bestseller, ale już po wschodzie słońca.
„Na spodzie, oczywiście, skwareczki” 😉
„Świadoma tego, jak chodzi się tu ubranym, kupiłam petardę ciepłych skarpetek” – czerpię całymi garściami 😉
Mój język tak już na tej emigracji zubożał… 🙁
Przypomniały mi się „race dobrego humoru” i widzę, że można sobie trysnąć petardą skarpetek 😀 Fajna lektura na listopad.
Precz smutku – To przecież trylogia, dzięki samym opisom kasz i pogody już wkrótcę zostanę nauczycielem, najchętniej tam gdzie coś pała, coś kaszodajnego.
Alicja rzuciła nam na śniadanie tereskowe gołąbki i poszła spać.
Alicjo-dzielę z Tobą miłość do kaszy gryczanej,ale już niekoniecznie miłość
do zastygniętej i pokrojonej w kostkę kaszy manny 🙁
Może to wszystko przez te przedszkolne i kolonijne wspomnienia?
Natomiast,o dziwo,do krojonej w kostkę polenty mam już stosunek trochę bardziej życzliwy,bo tu wspomnienia mam słoneczne i wakacyjne 😀
nemo,
przyznaj się, to tylko żart na poprawę listopadowych humorów 🙄
Sama wymyśliłaś tę „petardę ciepłych skarpetek” 👿
W życiu nie uwierzę w istnienie wydawnictwa drukującego taką grafomanię 😯
Nemo – http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/pradziad.php?l=&mode=showopis&id=7357&miejscowosc=mińsk mazowiecki
Ale chyba nic z tego nie będzie: z regulaminu archiwum wynika: ” Archiwum udostępnia dokumenty, od których wytworzenia upłynęło 50 lat. Dla ksiąg metrykalnych i stanu cywilnego okres ten wynosi 100 lat”
Cały regulamin: http://www.diecezja.waw.pl/dokument.php?id=1751
Można spróbować wysyłając zapytanie na ten adres: archiwum.dwp@gmail.com
znalazłam coś takiego: „Mam pytanie odnośnie Archiwum Diecezji Warszawsko-Praskiej. Czy jest możliwe zamówienie mailem skanów w tym archiwum? Jeśli tak to na jaki adres mailowy trzeba wysłać prośbę? Czy taka wiadomość musi zawierać coś szczególnego poza listą zamawianych aktów? Ile mniej więcej czeka się na odpowiedź? Jakie są koszty? Jeśli ktoś ma jakiekolwiek doświadczenia w tym temacie uprzejmie proszę o podzielenie się nimi. – odpowiedż: Ad. 1 Istnieje
Ad. 2 archiwum.dwp@gmail.com
Ad. 3 Dane osoby proszącej o reprodukcje, oraz informacje pozwalające zlokalizować dokument (geneteka, etc.)
Ad. 4 ok 2 tyg. ( w lipcu Archiwum jest nieczynne)
Ad 5. 5 zł”
Można spróbować wysyłając zapytanie na ten adres: archiwum.dwp@gmail.com
znalazłam coś takiego: „Mam pytanie odnośnie Archiwum Diecezji Warszawsko-Praskiej. Czy jest możliwe zamówienie mailem skanów w tym archiwum? Jeśli tak to na jaki adres mailowy trzeba wysłać prośbę? Czy taka wiadomość musi zawierać coś szczególnego poza listą zamawianych aktów? Ile mniej więcej czeka się na odpowiedź? Jakie są koszty? Jeśli ktoś ma jakiekolwiek doświadczenia w tym temacie uprzejmie proszę o podzielenie się nimi. ? odpowiedż: Ad. 1 Istnieje
Ad. 3 Dane osoby proszącej o reprodukcje, oraz informacje pozwalające zlokalizować dokument (geneteka, etc.)
Ad. 4 ok 2 tyg. ( w lipcu Archiwum jest nieczynne)
Ad 5. 5 zł”
Asiu,
bardzo Ci dziękuję, ale widzę same trudności 🙁 Co to jest „geneteka”? Jak mam zlokalizować dokument? Czy była „narzeczona” jest uprawniona do szukania informacji przed upływem 100 lat? 🙄
Jotko,
dzięki za komplement, ale tak pięknie to ja jeszcze nie potrafię, choć się staram 😉
Wzorem Placka zatapiam się w lekturze i już się cieszę, że to trylogia.
przy bufecie strajkowym
(30 years later):
chleb wiejski(czerstwy, ale dobry), margaryna(okropna),
marmelada(o,jezu…), smalec(ze skwarkami,cebula i jablkiem – znakomity)
oraz – O DZIWO!!!- wedzone wegorze;
widze, ze m. jako jedyny nie rwie sie do ryby…
na moje pytajace spojrzenie wybucha:
„panie, my tu walczymy o prawa robotnikow, a co bedzie jak oni je
dostana? wyrzuca za burte i pojda po kadzidlo…
zna pan cortazara?”
kiwam glowa
„ludzie sa jak wegorze;
tak… i dlatego wegorzy nie jadam.”
Nemo, nie wiem czy narzeczona jest uprawniona, ale warto spróbować. Ale przypuszczam, że w tym archiwum mają dane, które już znacie czyli data urodzenia, dane rodziców i chrzestnych nie są Wam potrzebne. Może to coś pomoże (ale pracy jest dużo): http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/ela.php?l=&s%5Bm1%5D=mi%F1sk+mazowiecki&s%5Bs1%5D=&soperator=and&s%5Bs2%5D=&s%5Bsymbol%5D=&search=szukaj
Może warto napisać do archiwum w Otwocku: http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/ela.php?l=&mode=showspis&id=50954
Geneteka 🙂 : http://geneteka.genealodzy.pl/
Dzien dobry,
Nemo, prosze przeteleportuj ten gravlaks … Moje ulubione jedzonko!
Z jakim alkoholem przyrzadzasz (robilam ze sznapsem, koniakiem i ginem)
Dzięki, Asiu,
właśnie przymierzam się do listu do archiwum w Otwocku. Geneteka dla Mińska Maz. kończy się na roku 1862 🙁 Nie figurują w niej ewentualni przodkowie Poszukiwanego. Wpisałam nazwisko – brak danych 🙁 Może w tym nazwisku jest jakiś błąd, dlatego chętnie zajrzałabym do mińskiego rejestru narodzin z dnia 21.5.1936. Mam imiona rodziców i rodzeństwa, wszyscy jak kamień w wodę 🙄
Ta osoba jeszcze w latach 50-tych mieszkała w Mińsku?
Jolly,
jak zdobędę naprawdę świeżego łososia, to nie omieszkam przeteleportować 😉 Co do alkoholu, to zastanawiam się nad limoncello (dam trochę mniej cukru do ryby) bo mam i nikt go nie pije, a ma też co najmniej 40 proc. Opcjonalnie – koniak albo gin.
Udaję się na połów.
Asiu,
ta osoba urodziła się w Mińsku Maz. a w latach 50. mieszkała w Rembertowie, ale pod podanym adresem (wątpliwa nazwa ulicy) nikt dzisiaj ludzi o tym nazwisku nie pamięta, choć żyją jeszcze dawni mieszkańcy. Krysiade sprawdzała. To jest prawdziwa zagadka.
Może studiował na jakiejś uczelni? Uczelnie czasami udostępniają spisy absolwentów.
Danuśka,
ta kasza w kostkę – to tylko do rosołu (prawdziwego, z prawdziwej kury, co to sobie po podwórku dziobała, co chciała plus prawdziwe zboże), jadłam to kilka razy w dziecięctwie i bardzo mi smakowało. Nie wiem, jak odebrałabym to teraz, pewnie też by mi smakowało.
Rosół z tzw. lanymi kluskami (najczęściej, bo najmniej pracochłonne) do dzisiaj mnie nie kusi.
Tego nie wiadomo. Ostatni kontakt pochodzi z 1957 roku, kiedy służył w wojsku w Braniewie. Prawdopodobnie w 46 dywizjonie artylerii haubic. Może koledzy z wojska by go pamiętali?
Nemo,
Lemoncello nigdy nie probowalam, mam nadzieje ze losos sie nie obrazi ;).
Raz zrobilam gravlax wedlug Jamiego ze struganym chrzanem
i byl niezly.
Nemo: http://www.koledzyzwojska.pl/forum/9
http://naszrembertow.waw.pl/index.php?topic=739.0
Możesz też założyć wątek na tym forum: http://naszrembertow.waw.pl/index.php?board=12.0
Nemo – jeszcze możesz sprawdzić tutaj: http://www.warszawa1939.pl/syrenka_zamknij.php?kod=syrenka_15
A może to:
http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/nowak.html
i tutaj: http://genealog.mrog.org/odsylacze_ksadrtel.html
Kasze! Na liscie nie widze, nieslychanie ostatnio modnych w Kanadzie i USA komosy ryzowej (quinoa) i orkiszu (spelt).
Alicja wspomniala przeklenstwo mojego dziecinstwa – rosol z koniecznie z kur grzebiacych z kostkami z kaszy mannej. Mimo ze sliskie, stawalo mi okoniem w gardle (albo gorzej).
Cytat z sasiedniego blogu na temat tychze kur grzebiacych:
Rozmawiają dwie kury na podwórku: ? Gdzie twój mąż? ? A, grzebie coś przy samochodzie.
Zgoda, ze nie ma nic lepszego niz kasza gryczana z sosem grzybowym!
Podobnie jak nemo nie za bardzo kumam szybkowara dzialajacego na podcisnieniu. Mam takowy dzialajacy na podwyzszonym cisnieniu, ktore to podwyzsza temperature wrzenia wody.
Zawsze prazymy ryz przed gotowaniem; kaszy nie probowalismy tak przyrzadzac.
Wroce na chwile do tematu winnego. Ja tez odkrylem to zupelnie niesamowite wino: Malbec Marguery reserva 2005. Dostepne w Ontario! Na Saskiej Kepie, gdzie rezyduje podczas wizyt w Warszawie, na Francuskiej kolo Berezynskiej jest sklep ktory ma duzy wybor malbecow. Moze tam bedzie?
Alicjo a propos spirytusu: rzeczywiscie nie ma go w Ontario, ale jest w Quebec i w amerykanskich wolnoclowych sklepach na granicy Michigan i Ontario.
Gostuś,
tego już próbowałam rok temu. Nazwisko Poszukiwanego jest mało popularne i nawet dzwoniłam do niektórych osób w Polsce, ale nikt nie kojarzył Poszukiwanego ani jego rodzeństwa 🙁
Wszystko się zaczęło od tego, że w Polsce wszelkie informacje o ludziach są tajne przez poufne 🙄 Nie sposób znaleźć kogoś zwyczajnie, poprzez książkę telefoniczną, bo takie nie istnieją albo nie są dostępne dla nie-abonentów, albo domagają się znajomości adresu (sic!) poszukiwanej osoby. W takich Stanach można każdemu, co ma telefon, posłać kwiaty lub bombę, a nawet (za opłatą) dowiedzieć się całej historii przeprowadzek i stanu materialnego (długów) etc.
Cóż mi daje informacja, że poszukiwane nazwisko pojawia się 36 razy w Mińsku Maz. i 26 razy w Warszawie, kiedy nie mam dostępu do książek telefonicznych 🙄
Byłam w sklepie i zamówiłam świeżego łososia na jutro. Ma być ze skórą i bio, ale dostaną tylko jedną połówkę 🙁 Złożę go jakoś w poprzek 😉
Pietrek,
orkisz i quinoa są tu też popularne, właśnie zamiesiłam chleb z dodatkiem mąki orkiszowej.
Krupy jęczmienne dodaje się do słynnego gryzońskiego krupniku (Buendner Gerstensuppe), ale kaszy się jakoś nie jada. Sporą popularność zdobył bulgur – kasza z pszenicy gotowanej i suszonej. Podobna do kuskusu.
.
..
…
a ja biore do kieszeni garsc suchej kaszy jako pokarm i ide do kaczek w ogrodzie. kiedy na nie tak spogladam, to jednoczesnie ucze sie ich jezyk zrozumiec i od czasu do czasu z nimi pokomunikowac
naturalnie w ichniejszym quaquakowym jezyku. to mi sie juz nieraz calkiem dobrze udaje. no, przynajmniej czesciowo
dzis udalo mi sie je przywolac z dosc znacznej odleglosci do mnie slowami: chodzcie tu i spozywajcie dary od ryska malo tego, to udalo mi sie nawet wypowiedziec bez akzentu w kaczej mowie
a jak zaczely quaquaqac zbyt glosno, to nie udalo mi sie jednak wypowiedziec idzcie sobie do diabla, nie mam juz kaszy w kaczej mowie na tyle by to zrozumialy
mimo wszystko musialem im przypasc do gustu. odchodzac od blotka wyraznie slyszalem, tym razem chcialy mi sie zrewanzowac i wypowiedzialy sie w ludzkiej mowie spadaj do domu, dzikich kaczek nie karmi sie sucha kasza
…
..
.
Pietrek,
ja tak „kochałam” tzw. kluski lane do rosołu 🙄
Wyjaśniam, że te u mnie w domu lane kluski to było jajko rozbełtane z odrobiną mąki, z garnuszka powolutku lane na gotujący się rosół, tak na sam koniec już. To nie było złe, tylko jak dla mnie najmniej pożądany dodatek do rosołu, a najczęstszy, bo najprostszy. Natomiast kostkę….mniammmm! Rzadko bywała 🙁
Gdzie ja tu kurę, taką staroświecką, znajdę, przecież nie w sklepie 🙄
Idę obowiązkować.
Kasza gryczana jest tu rzadkością. Niedawno znalazłam taką ale niepaloną, importowaną z Czech. Na opakowaniu: Sarrasin. Odpowiada pewnie krakowskiej, wspomnianej w dzisiejszym wpisie.
Witam.
W Pensylwanii kaszy w bród, próbowałem różnych, polskich, czeskich, rosyjskich, węgierskich. Jest wybór że zawsze mam inną na dany dzień. Ziemniaki jem tylko na okazję.
Kasza ryż to podstawa mojej diety. Kaszanki tylko mi brakuje, dawno temu była taka w puszce z krakusa ale się skończyła.
Kasza gryczana palona ma bardziej wyrazisty smak. Ta niepalona jest mdła. Kasza w woreczkach jest bardzo popularna wśród studentów płci męskiej z powodu łatwości w przyrzadzaniu. Mój siostrzeniec czule wspomina czasy, kiedy mieszkał poza domem i kasza gryczana była najczęstszym dodatkiem do obiadu. Dziś już nie przepada za nią. A tak w ogóle, to zauważyłam, że panowie wymigują się od jedzenia kaszy, powołując się na jakieś dawne urazy z wojska czy inne tego typu przeterminowane wymówki.
Kupiłam sobie niedawno kaszę jaglaną. Podobno w smaku jest też nieciekawa. Na razie czekam na odpowiedni nastrój i pomysł . Pewnie przygotuje ją z warzywami.
Krystyno, masz rację tylko nie palona ma więcej witamin. Smak smakiem, witaminy nie lubią wysokich temperatur.
Wojsko przerobiłem, kaszę jem.
Yurek,
masz rację z witaminami, a niewyrazisty smak można zawsze poprawić.
Moja kasza gryczana prażona (kupowana w Baltic Deli) jest od lat jednej firmy – http://www.kupiec.pl
Krystyno,
„przeterminowane wymówki” – dobre określenie 😉
Yurek,
kaszy na surowo na ogół się nie jada, to co mi szkodzi, czy ona palona i dodatkowo ugotowana, czy nie?
Się nie znam, ale witaminy ogólnie nie lubią wyższych temperatur, dlatego tego mamy surówki i inne kiszonki 😉
Oj, chyba mi się za dużo na tentegowało 🙄
A u nas ciągle wiosna jesienią jakby…
http://www.youtube.com/watch?v=BOPT18b82DQ
+ dla Alicji, od teraz gotuję.
Ciekawa ta historia z Mińska i Rembertowa.
Dobry wieczór, ja dopiero teraz, bo mam dosyć roboty, ale podczytywałem od rana.
Sami poszukiwaliśmy na początku lat 90-tych (wiem, że tego nie lubisz, nemo, ale jakoś nie mogę inaczej, a ze swej strony przynajmniej nie dodaję, że to ubiegłego wieku, bo tego ja znowu nie lubię). Poszukiwaliśmy dalszej rodziny mojej LP, co do której były tylko 3 zdjęcia, ale żadnych innych nazwisk. Przy jego nazwisku, dość dziwacznym (nie podam, bo to jej sprawa), a on nie był w tym wypadku wylewny. Ja zapytać go nie mogłem, bo już nie żył, a nigdze nie było jakichkolwiek powtórek tego nazwiska. Mieliśmy do wyboru trzy zdjęcia jakie zachował, jedno „legitymacyjne” podlotka, o kórej mówił, że to jego siostra. Drugie, to przedstawiające kobietę w średnim wieku w ogrodzie, przy uroczyście ustrojonym stoliku, a we tle, obok botaniki, średniowieczna wieża, w ceglannej, gotyckiej architekturze. O niej mówił, że to matka. Trzecie zdjęcie, to starsza pani na ławeczce, ciepło ubrana, a obok dziewczynka, może sześcioletnia, wcale tak ciepło nie ubrana, a u nóg jamnik, taki jak Pyry Radek. We tle typowe wtedy topole cyprysowe, tzn. te wysokie smukłe, ale jeszcze niewielkie, a potem parterowy barak. Z tyłu drugiego zdjęcia była pisemna dedykacja, skrzętnie zakreślona kopiowym ołówkiem. Z tyłu trzeciego zdjęcia był wycisinęty stępel „Strempel Holland”. Co ma tu do rzeczy Holland?
Wybraliśmy się w każdym razie latem 1990 roku na objazd przez Warmię i Mazury, bo moja wiedziała, że ojciec stale wymieniał Ostpreussen jako miejsce pochodzenia. Przejechaliśmy wszystko od lewego brzegu Wisły do Węgorzewa i dalej na północny wschód , jak tylko się dało – i nic, żadnych notowań w kwestii tej budowli na tle zdęcie nr. 2. Przegladałem całą masę albumów wydanych po wojnie.
Powiem tylko, że wydawało mi się wtedy, że znam się na gotyku ceglannym, ale później się okazało, że gotyk krzyżacki, a gotyk wilhelmiński, to jednak dwie różne rzeczy. I dodać muszę, że pewnego poranka przedtem, jeszcze przed wyprawą, moja rzuciła się na kopie map niemieckich, które skrzętnie kopiowałem, jedną za drugą i -wynalazła Preussisch Holland na Warmii – Pasłęk. Twierdzi, że jej się przyśniło. Rozkładam ręce i akceptuję.
Dalej zanudzać?
Odniosę się krótko do kasz, tzn do tematu przewodniego. Lubię, ale częstotliwość stosowania wyznacza moja LP. Najlepiej lubię jednak w kaszance. Recept Gołąbków Pomorskich zastosuję kiedy będzie tylko okazja. Na jutro zrobiłem klopsiki z pomidorach, co zalegają w piwnicy, i czas je spożyć.
Pepegorze,
zanudzaj, proszę 😉 Znaleźliście w końcu jakieś przydatne informacje?
Dziś na kolację jedliśmy raclette. Niespodziewanie wpadli Młodzi i jeden grotołaz-nurek, z którym Geolog nurkował w jeziorze Thunersee, po ciemku 😯 Zafascynowany opowiadał o siejach śpiących na dnie jeziora i szczupaku, który podpłynął do jego lampy… Nurkowali niezbyt głęboko, bo tylko do 18 metrów, bo to było pierwszy raz. Geolog nurkował już do 30 m, ale tylko w ciepłym morzu, a nie w alpejskim jeziorze w listopadzie 🙄 Po takim doświadczeniu gorąca kolacja plus mała wódka na trawienie bardzo im przypadła do gustu 😉 Pojechali już sobie pociągiem do Berna i znowu zrobiło się jakoś pusto 🙄
Pepegorze – zanudzaj, koniecznie zanudzaj!
Pepegorze to bardzo ciekawe. Napisz czy udało się Wam odnaleźć te rodzinę.
Nemo, na tym forum Rembertowa ludzie poszukują różnych osób. Może spróbujecie?
Możesz też skontaktować się z p. Waldkiem: http://naszrembertow.waw.pl/index.php?PHPSESSID=cde174d7471c2e71795149aaa49483b0&topic=41.0
I na koniec taka strona: http://archiwumrembertowa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2&Itemid=3
Dobranoc
Nie tylko, że używam już polskich znaków diakrytycznych i nie używam 90-ciu, ale na wszelki wypadek nadużywam, ale przez cały dzień próbowałem rozpowszechnić informację o tym, że kukurydza nie jest zbożem, a gryka zbożem jest i muszę spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie mogę. Jest to ponad moje siły. Gospodarz przeżył wielką radość, a ja chudnę w oczach. Galileo także ustępował, ale do czasu.
W dodatku słowo „gryka” zalatuje rosyjskim, a to polski blog, polski.
W książce czytanej przez Nemo para zmokniętych i zalanych poświatą księżyca bohaterów ma już dziecko, małą Bronię. Uwielbia kaszki. Nie żartuję.
Nemo,
Poszukiwany powinien chodzić przynajmniej do szkoły podstawowej (w Mińsku nie było ich tak dużo). Szkoły prowadzą bazy danych o uczniach i absolwentach, które są uzupełniane z okazji „lecia”. Powinni odpowiedzieć, czy urodzony w dniu … chodził do ich szkoły. Problemem może być potwierdzenie nazwiska i ewentualnie adresu. Życzę powodzenia w poszukiwaniach
Bez Pyry temu blogu czegoś brak. Pyro, czy to w dalszym ciągu problemy z komputerem? Może można Ci jakoś pomóc?
Ło matko z córko (cytując Alicję), co za głupota. Jeżeli ma kłopoty z komputerem to mi przecież nie odpowie. I co zrobisz?
No, doradźcie coś. Mogę podesłać komputerowca, albo co. Poznań to przecież malutkie miasteczko.
Pepegorze – Edgar Strempel zajmował się produkcją strzelb myśliwskich, jedna z nich była w posiadaniu Goeringa, a angielska firma Holland&Holland słynęła z zamków do strzelb. Nie musisz o tym mówić w domu, ale to też potencjalny trop, a jamniki to psy myśliwskie.
Gdybyś był w posiadaniu samej strzelby, nawet powojennej, byłbyś bogatszy o $25,000, ale zdjęcie jest bezcenne 🙂
Chętnie opowiem, ale to długa histioria i postanowiłem, że ewentualnie w odcinkach.
Pisałem oglądając nad głową mecz Niemcy : Holandia.
Bardzo to było absorbujące. Niemcy rozłożyl i Holendrów w bezprzygładny sposób.
Teraz muszę iść spać,
dobranoc.
Matahari,
problem w tym, że nie wiadomo, gdzie Poszukiwany w ogóle mieszkał po urodzeniu w Mińsku, poza tym że w 1957 podawał adres w Rembertowie.
Wysłałam email na adres Archiwum Dawnego Rembertowa (dzięki Asiu, jesteś niezmordowana 🙂 ) i spróbuję nawiązać kontakt z panem Waldkiem, choć jego wypowiedzi na rembertowskich forach nie budzą większego zaufania co do wiedzy i rzetelności. Wolałabym pana Rysia od etymologii nazwy miasta, ale ten nie podaje adresu kontaktowego 🙁
Placka ubiję, jak mi będzie opowiadał ciąg dalszy trylogii 👿
Gołąbki Teresy (poznałeś ją we wrześniu Pepegorze, u Starej Żaby, bo mnie tam przywiozła i została na chwilę) są naprawdę warte spróbowania – każdy z nas chyba zetknął się z popularnymi gołąbkami z ryżem, a te są inne.
Na pewno dla miłośników kaszy gryczanej będzie to przysmak. Zapytam Teresy, skąd ona ten przepis ma, bo dla mnie zawsze były z ryżem, a te trafiły baaaaardzo w mój smak.
Nemo,
można jeszcze przez banki (mało prawdopodobne). Ja szukałabym przez NFZ (skuteczne o ile mieszka(ł) w Polsce)
Jak się szuka przez NFZ?
Szukałam przez ewidencję wydawanych i zwracanych (zgon) dowodów osobistych. Nic, nie ma takiego 🙄
Bronia,
cytujesz Cichala („ło matko z córko…”).
Pyra chyba ma kłopoty ze skrzynką, ale da radę, Cichal przycichł, ale on rekonwalescent, ma się skupić na ćwiczeniach nóżki.
Placku,
nie nadużywaj, diakrytyki w ilościach łyżka stołowa dziennie mogą szkodzić, tylko jeszcze nie wiem, na co (na wszelki wypadek?).
Spadam do poczytania.