I będzie się nam buczyna rozwijać
Od pięciu, a może nawet sześciu lat mam własny zagajnik bukowy. Dostałem siedem sadzonek, które przywiózł mi mój przyjaciel Andrzej Haliński od swojego przyjaciela i szefa jednocześnie czyli Jerzego Hoffmana. Buki rosną pięknie ale powoli. Nie sądzę abym zjadł ich orzeszki, dla których zagajnik ów posadziłem. Myślę, że plonów doczekają moje wnuki albo i prawnuki. Prawdę mówiąc znam smak buczyny, bo mieszkałem w dzieciństwie w Gdańsku-Wrzeszczu i zbierał każdej jesieni orzeszki bukowe w Jaśkowej Dolinie. Były przepyszne.
A informacje, że nieprędko jeszcze będą plony z moich buków wyczytałem w pięknej i ciekawej książce: „Na początku było drzewo”:
„Buk jest potężnie zbudowanym, majestatycznym drzewem liściastym. Wieść niesie, że buki rosły już na Olimpie i że w kubkach z bukowego drewna pijali wino zarówno bogowie, jak i śmiertelnicy. Jeszcze przed naszą erą uczeń Arystotelesa, Teofrast z Eresos, zwany ojcem botaniki, w swych „Badaniach nad roślinami” pisał, że w kraju Latynów rosną tak wielkie buki, iż „jeden pień starczy na kil tyrreńskiego okrętu”, my zaś nie mamy żadnych powodów, aby mu nie wierzyć. Skądinąd wiemy, że w świecie starożytnym buk był drzewem płodności. Grecy, a także Dakowie, których podbił rzymski cesarz Trajan, zaganiali pod buki jałowe zwierzęta, licząc na to, że dzielne drzewa użyczą im swych sił rozrodczych. W średniowieczu buk nabrał wyraźnych cech dyspozytora białej magii, chroniącego ludzi przed siłami przyrody, bardziej lub mniej materialnymi. W krajach niemieckich z rozniecanych w Wielką Sobotę rytualnych ognisk wyjmowano nadpalone polana bądź patyki bukowe i podczas burzy kładziono na palenisko, aby uchronić dom przed uderzeniem pioruna. Wynoszono je również na pola, gdzie chroniły zbiory przed gradem, myszami, szkodliwymi owadami i innymi plagami, nie mówiąc już o urokach rzucanych przez niepoczciwych sąsiadów. Również w krajach słowiańskich buki przez długie wieki uchodziły za istoty uduchowione, opiekunów naszych przodków, którzy chętnie wznosili swoje domostwa pod ich rozłożystymi koronami. Jeszcze w XVII wieku twierdzono, że obejść, w których rośnie buk, nie imają się żadne czary; później niestety ów mistyczny wgląd w naturę buka został gdzieś zagubiony.
Buk jest drzewem jednopiennym, o kwiatach rozdzielnopłciowych, wiatropylnym. Kwitnie pod koniec kwietnia lub w maju, równocześnie bądź wkrótce po rozwinięciu się liści.
Pojawiające się we wrześniu lub na początku października owoce mają postać trój graniastych, ciemnobrunatnych, oleistych orzeszków, osadzonych po dwa w zdrewniałej, pokrytej kolczastymi wyrostkami okrywie. Są brązowe i osiągają od jednego do półtora centymetra długości. Obfite owocowanie zdarza się co pięć – osiem lat, a wtedy z jednego hektara buczyny można zebrać nawet tonę nasion.
Buk zdolność do owocowania uzyskuje stosunkowo późno – drzewa rosnące na otwartej przestrzeni w wieku 40 – 50 lat, a rosnące w lesie dopiero po przeżyciu co najmniej 60 lat. Podobnie jak dąb i grab nie zrzuca jesienią wszystkich liści.
W młodości drzewo rośnie powoli, z czasem jednak może osiągnąć do 50 metrów wysokości i półtora metra pierśnicy. Dożywa 300 lat.
Buk pospolity ma pewne – choć niewielkie – właściwości lecznicze. Surowcem zielarskim są liście, zawierające między innymi kwasy fenolowe, saponiny, mające działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, a także pobudzające wydzielanie soków żołądkowych i żółci, oraz flawonoidy, które pełnią rolę przeciwutleniaczy i chronią drzewo przed owadami i grzybami. Surowcem mogą być także całe gałązki z młodymi wiosennymi listkami, suszone w temperaturze pokojowej, a potem mielone. Napar z liści i pędów buka zwyczajnego ma działanie przeciwzapalne, przeciwalergiczne, uspokajające. W dużych dawkach działa lekko nasennie i oszałamiająco, a także moczopędnie, przeciwkrwotocznie i silnie odkażająco. Uszczelnia naczynia krwionośne i likwiduje zaburzenia trawienia, pobudzając apetyt.
Świeże liście uśmierzają ból zębów, leczą obrzęki i stany zapalne dziąseł oraz jamy ustnej. Herbatka z liści pomaga w nieżytach żołądka. Nalewka bukowa zalecana jest przy wyczerpaniu psychicznym.
Mówi się również, że żadna fajka nie rozjaśnia umysłu w takim stopniu, co bukowa, czego dowodzić ma fakt, że Gustaw Flaubert ssał bukową fajkę przez cały czas pracy nad „Panią Bovary”. ”
Fajki nie palę ale i powieści nie piszę, więc nie ma co się martwić. A w przyszłym roku pojadę jesienią po buczynę do Jaśkowej Doliny. I w ten sposób powróci smak dzieciństwa.
Komentarze
na poczatku byly kaktusy
Rysiek-kaktusy fantastyczne !
No proszę i dowiedziałam się,że można jeść orzeszki bukowe.
W internecie trafiłam na taki smakowity kąsek :
http://www.youtube.com/watch?v=XBrm9_F6NLQ&feature=youtu.be
A w najbliższy weekedend w Przysieku koło Torunia Festiwal Gęsiny.
Asiu-masz niedaleko,może zajrzysz ?
Miłego dnia dla wszystkich 😀
Przepiękne kaktusy! Gdzie jest ten kaktusowy ogród?
Takie kaktusowe ogrody bywają na Wyspach Kanaryjskich lub na Maderze.
Może zatem gdzieś tam?
Czy w dzisiejszym kolczastym konkursie przewidziano jakąś nagrodę 😉
To chyba Kanary – Lanzarote. Ale ciekawy ogród kaktusowy jest też w Monaco. A do Przysieka raczej nie pojadę – nie mam samochodu 🙁 🙂
nagroda moze byc bilet wstepu do ogrodu, ktory zaprojektowany zostal przez cesara manriquesa. jest to ostatni z jego licznych uzytecznych projektow na lanzarocie. brawo Danuska!
poznalem i odwiedzilem wszystkie jego dokonania na wyspie. zachwycily mnie i jestem pelen uznania dla dla ideii jaka na wyspie szerzyl. ogrod, a w zasadzie amfiteatr powstal na zupelnym odludziu. wykopano dziure w ziemi, utworzono wiele plaszczyzn. w niektorych miejscach pozostawiono monolity wulkaniczne. kaktusy sprowadzano z calej planety. jest ich tam zliczona ilosc, dzis trudno mi powiedziec ile. sa tam i z pewnoscia i rozne gatunki fascynujacych kaktusow, ale ja nie mam kompletnie pojecia o nich. mnie zainspirowala sama idea amfiteatru, wykonanie no i zawartosc wnetrza. nasycenie na zywo trwalo dosyc dlugo nie dlatego, ze w tym dniu akurat nie wial wiatr. takich rzeczy nie spotyka sie na co dzien. dlatego postanowilem utrwalic w pamieci tak jak toto widzialem. a warto bylo popatrzec
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że buki wspaniale działają na samopoczucie. Widok czerwieniejących jesienią buków wywołuje uśmiech na twarzy. Mam okazję bardzo często przejeżdżać drogą prowadzącą przez lasy i zawsze są to przyjemne podróże. Trójmiejski Park Krajobrazowy to w większości właśnie lasy bukowe. Buczynę bardzo lubią dziki, których też tu nie brakuje. Ale z dzikami bywają, niestety, problemy. Smak buczyny poznałam w czasach szkolnych. Ale nie wzbudził mojego zachwytu. Może jadłam orzeszki jeszcze niedojrzałe.
http://www.garnek.pl/pyzulak/11630489/tarnica-bieszczady
Buczyna ma przyszlosc, dzien dobry.
Zaprzyjazniony kolega przyrodnik tlumaczyl mi kiedys, ze w Niemczech znajduja sie najwieksze zasoby tych drzew ze wzgledu na dla tych roslin korzystne warunki klimatyczne i glebowe. Te lasy tworzyly sie tam wiec spontanicznie, wypierajac inne drzewa. Dobrze rosna w lagodniejszym, srodkowoeuropejskim klimacie, stawiaja jednak dosc wysokie wymagania glebowe w tym sensie, ze wola rosnac tam, gdzie woli wiekszosc roslin. Bukowiny byly dlatego czesto waznym kryterium doboru miejsca na osiedlenie, bo byly znakiem korzystnych dla upraw gleb.
A Poltusk znajdzie sie w tej strefie klimatycznej predzej czy pozniej (oby pozniej).
Tylko glebe Gospodarzu, glebe bedziesz musial dowartosciowac!
A kaktusy cudowne wprost, mnie serce skacze zaraz wyzej.
Nadal szaro, buro i ponuro.
pepegor
Esko, książka wysłana. Jest ozdobiona autografem autora z życzeniami dla Ciebie. Miłej lektury.
Dzień dobry Blogu!
Buczyna w moim sąsiedztwie. Lasy bukowe piękne są też wiosną, delikatne, jasnozielone listki prześwietlone słońcem…
Las bukowy w górach Abruzzo
Nemo – rozmarzyłam się 🙂 A gdzie jest Pyra?
Asiu, 🙂
Wiosenne buki nad wodą z topniejących śniegów
Okolice Nisi: http://bukowa.szczecin.pl/galeria/krajobraz/ah-ta-jesie-261.html
Mój ulubiony górski las bukowy 10 dni temu.
Panienki z okienka tamże 😉
Szwajcarskie lasy bukowe są równie piękne jak te kaszubskie. A i na kozy można czasami trafić. 🙂
Zajrzałam dziś na krótko na Halę Targową w Gdyni, a tam tłok, bo u nas jutro święto i duże sklepy są nieczynne. Kupiłam tylko kawałek karkówki, która jutro będzie grillowana. Było też sporo drobiu wiejskiego. Niestety, czas mnie gonił i bliższe obserwacje nie byłu możliwe.
Właśnie miałam wspomnieć o Puszczy Bukowej – w ogóle w tamtych okolicach jest sporo buków, po stronie niemieckiej też, w ogóle Niemcy mają sporo tych drzew, gdziekolwiek się nie pojedzie.
Mój ulubiony las bukowy – Złoty Jar w Złotym Stoku i w ogóle lasy bukowe w tej okolicy. Nie miałam nigdy okazji spróbować. Straaaaasznie długo trzeba czekać na te orzeszki, praktycznie należałoby natychmiast po narodzeniu się sadzić lasek 🙄
Ale to są rzeczywiście piękne drzewa, najbardziej lubię je jesienią, właśnie w Złotym Jarze.
Kaktusisko piękne, już wiem, gdzie powinnam się przeprowadzić na starość 😉
Witam Szampaństwo moim bladym świtem.
Ladne te lasy, owszem, ale pod aspektem grzybow – absolutnie nieciekawe.
W czasach, kiedy moja rodzina mieszkała w Lądku Zdroju, jeździliśmy często trasą Lądek-Złoty Stok przez Góry Złote. Trasa słynie z wielu niebezpiecznych zakrętów (zginął tam nawet jakiś znany rajdowiec), ale las bukowy, przez który prowadzi, jest piękny o każdej porze roku. Dookoła Kotliny Kłodzkiej jest dużo lasów bukowych, jak ten przy Drodze Stu Zakrętów
Pepegorze,
tuż nad piętrem buków są lasy świerkowe, a tam… sam zobacz to i następne 🙂
To jest las w Sudetach. W tym moim (z kozami) jest tak samo, tylko, jak powiadają tutejsi górale „drei mal steiler als senkrecht” 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=cBan3JJAhO0
Nemo, glowa peka!
Pepegor – pocieszam się, że za rok w naszych lasach coś urośnie.
Asiu,
tyz piknie!
A nawet nemo tego w tym roku nie uzbierala.
Alicja sprawozdała, że za Wielką Kałużą nie otwiera się reportaż o Blondynie i Blondynie.
Tutaj jest wersja skrócona (do meritum) i nielimitowana geograficznie.
Miłego oglądania!
Dzień dobry!
Byłam w sklepie, ale hamowałam się z zakupami. Jutro, 11.11.11 – sklep daje 11 procent rabatu na wszystko 😯
Asiu, nawet nie wiesz, jak dalece to moja okolica. Wręcz moja dzielnica… no, prawie, bo mieszkam w Podjuchach, a to sąsiednie Zdroje. Jeziorko nazywa się Szmaragdowe i powstało w dawnym wyrobisku kredy. A ja sobie mieszkam kawałek dalej, na skraju tejże samej Puszczy Bukowej. Prawie całe prawobrzeże Szczecina do niej przylega. A mnie dzielą od niej tylko domki sąsiadów.
Z moich okien i tarasu widać ten buczyniany las. Właśnie zmienił kolory.
Kupiłam sobie garnek rzymski. Macie z nim jakie doświadczenia, bezcenne oczywiście???
To może jutro wyjątkowo toast o godz.11.11 😀
We Francji pierwszy aperitif dopuszczalny już po 11.00 🙂
A sklepy u nas jutro pozamykane.
Nisiu-rzymski garnek pewnikiem trzeba uzywać podzas rzymskich wakacji 😉
Gospodarzu , serdeczne dzięki. Ogromnie ucieszyła mnie wygrana, miałam farta w tym tygodniu – sto czterdzieści plus sześćdziesiąt plus trzysta , to wygrane w totka- zainwestowałam w ten interes piętnaście zł.
My mieszkamy w otoczeniu pięknych bukowych lasów obfitujących w prawdziwki no, chyba , że pogoda wybitnie nie sprzyjająca.
Łotr płata mi dzisiaj figle.
Danusko,
za to beda darmowe peki bialych roz i czerwonych makow.
Byłam nad Jeziorem Szmaragdowym, ma przepiękny kolor. Moja rodzina mieszka na Pogodnie. to też ładna dzielnica. Na pewno przyjemnie jest mieszkać w pobliżu lasu 🙂 . Widzę, że masz blisko nad Jezioro Dąbie. Byłam tam kiedyś na koloniach 🙂
http://garnek-rzymski.blogspot.com/
http://www.garnek-rzymski.pl/
Asiu, w internecie to ja też potrafię poszukać. Wszystko już tam widziałam. Interesują mnie doświadczenia Blogowych Eksplorerów!
Ale dziękuję!
Dziś jednakowoż garnek z gliny ma wolne. Zamierzam zrobić na jutro boeuf bourgignon, bo będę miała na wykarmieniu pięciu śląskich chopoków, znaczy Ryczące Dwudziestki moje ukochane przyjeżdżają i będę mogła się na nich wyżyć z instynktami matki-karmicielki. Mam dla nich też białą kiełbaskę i boczek do jajecznicy – z Manufaktorii. Trochę roślin do tego, bułeczki odgrzewane i będzie!
Nisiuuu, nie wiem czy ci sie uda w takim garnku cokolwiek. a to za sprawa kiepskiej nazwy. nie mam zaufania do niczego co rzymskie, wloskie, czy greckie. do ludzia pojedynczego nic nie mam szczegolnego, nawet tych ktorych znam to i lubie. to fakt, ze demokracja, przynajmniej ten termin pochodz z tamtach stron, ale nie nalezy zapominac. rowniez chaos oraz kryzys tam sie narodzil. te dwa ostatnie wzieto sobie zbyt mocno do serca dawno dawno temu i do dzis maja klopoty.
niczego dobrego Nisi nie wroze podczas gotowania. ale wszystko w twoich rekach Nisiu i w fantazji.
moze wystarczy zmienic nazwe garnkowi i …. i bedzie lepiej gotowal. podobnie zrobiono z nazwami ulic i jest jak jest 😆
Nisiu, u nas to naczynie nazywa się gęsiarka i dobrze służy. Należy go tylko przed każdym użyciem przez dłuższy czas (np. godzinę lub więcej) moczyć w wodzie. Tj. napełnić wodą, przykryć pokrywką i odstawić. To trochę kłopotliwe, bo nie można go użyć spontanicznie tylko planować z wyprzedzeniem.
Pawełku. Ty też jak ta blondynka: „Miiłego oglądania” i się nie rozbiera, tzn nie otwiera
Ja blondynem też kiedyś byłem,
Ale osiwłem i się dotyłem…
Moda na rzymskie garnki (Roemertopf) panowała tutaj w latach 70. Potem naszym znajomym-entuzjastom przeszło, bo obowiązek planowania czasu i czynności (moczyć przed użyciem, wstawiać do zimnego piekarnika i w ogóle uważać, uważać, uważać…) jakoś im obrzydł 🙄 Obserwując cudze doświadczenia i katastrofy nie nabrałam nigdy ochoty na ten nabytek. Znamienne jest, że w sklepach z używanymi rzeczami nie uświadczy się prawie tych garnków, chyba że prawie nie używane, bo wcześniej czy później pękają 🙁
Rusiuuuuuu – ale on tak naprawdę jest NIEMIECKI!!! I nazywa się Roemertopf. Mnie to się z Włochami słuchowo wcale nie kojarzy. A Ty lepiej trzymaj kciuki, a nie przepowiadaj mi niepowodzeń!
Piotrze, czytałam o tej wodzie. U mnie nie ma problemu ze spontanicznością, bo lubię planować żarełko. Spontanicznie to ja kaszankę odsmażam, hehe. A w instrukcji mojego gara napisali, żeby moczyć kwadransik.
Ryyyyyyyysiuuuuuuu…
gratuluje Nisiu szybkiego przechrzczenia. niemiecki do dobra nazwa nawet dla najgorszego gara. jest gwarancja solidnosci i dokladnosci. cokolwiek bys do niego nie wlozyla … wyjdzie cymes. nazwa czyni cuda 😆
Cichalku!
Ma się otwierać. Przecież sam wrzuciłem ten film i na pewno nie wprowadziłem żadnych restrykcji licencyjnych.
Może Ewa pod Twoją nieobecność zainstalowała (ew. po konsultacji z lekarzem) jakiś filtr antytesterenowy?
A może klikasz na wczorajszy sznureczek? Ten podobno nie działał w Kanadzie, dlatego wrzuciłem dzisiaj wersję na cały globus.
Czy jeszcze komuś się nie otwiera? Film, znaczy, z 15:27.
antytestosteronowy – oczywiście
mi to sie nawet horyzonty poszerzyly
Oj, Rysiek! Z tego to raczej trudno się wyleczyć 😀
Rdzennie polska Brytfanna
Nisiu – Jesteś właścicielką Slow Garnka International, stąd fale nieukrywanej zazdrości. Wyżywaj się planowo, wyżywaj się spontanicznie, bo nawet garnka eksplozja to okazja do greckiego tańca 🙂
zapomniales dodac, ze bedziemy sie dalej rozwijac, do … niczym buczyna 😆
http://www.youtube.com/watch?v=SehEWiDvgIM
Pódźciez, chłopcy, pódziem zbijać,
bo ni momy za co pijać,
hej, bo się nam zacyna
bucyna łozwijać…
Placku, będę go nazywać SGI! Gęsiareczka śliczna.
PaOlOre,
sęk(jaki sęk?)ju, się otwiera, musi Cichal łże, o!
W ramach zajęć przedpołudniowych zakisiłam buraki na barszcz, cały słój 4-litrowy. Zawsze robię tak, że kroję buraki (umyte, obrane) w grube plastry,
dodaję z 10 ząbków czosnku na taki słój, zalewam letnią przegotowaną wodą, mała piętka razowego chleba, przyciskam – i same się kiszą te parę dni, zlewam sok, jak już jest dobry, kwaskowaty (zazwyczaj po tygodniu), w butelki i do piwnicy.
A to, co w słoju, zalewam jeszcze raz i czekam, aż się zakisi.
Tym razem chciałam popatrzeć, jak inni to robią i trafiłam na bardzo ciekawą stronę o kiszonkach wszelkich, byłam już tam kiedyś i być może nawet podawałam sznureczej na blogu, kto ciekaw, niech zerknie:
http://bialczynski.wordpress.com/2010/10/17/kiszenie-barszczu-czerwonego-salatki-i-inne-potrawy-z-kiszonych-burakow-oraz-o-kiszeniu-grzybow-o-opienkach-i-o-lejkowcach-detych/
Ło, ale wyszedł sznur 🙄
W takim razie do mojego słoja dodałam łyżeczkę gorczycy, dwa świeże listki laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego i kilkanaście ziarem czarnego pieprzu.
Ciekawe, jak taka kiszonka wyjdzie. A propos, nigdy nie dodawałam do wody soli, chociaż wyczytałam, że i owszem, można śmiało dodawać.
Ja lubię taki bez – i niestety, podpijam, jak tylko przyjdzie do rozlewania w butelki. PYSZNE!
Idę Za Róg w poszukiwaniu czegoś na obiad, poza tym trzeba ruszyć d…,
póki jeszcze śniegi nie spadły. Zachmurzenie zmienne, 10C, trzeba skorzystać.
Kończymy jeść kolację, nagle Osobisty zaczyna się bacznie wpatrywać w brzeg miski do sałaty, no to ja też… I cóż widzimy? Malutki ślimaczek ewakuuje się z czeluści salaterki, nie draśnięty nożem, ani nie umazany sosem 😯 Zdążył 😎 Puściliśmy wolno, radzi, że cały i zdrowy 😉 Od ślimaka w sałacie lub robaka w jabłku gorsze jest bowiem pół ślimaka w sałacie albo pół robaka w jabłku 🙁
Pawle. Się było otworzyło. Wzruszający reportaż. Obawiam się jedynie, że dzieci będą się frustrowały nie mogąc znaleźć odpowednio „pięknych” imion dla swoich pupilków.
Pozdrów Dziana od dziadka-onkla Sikel’a
Wracam ci ja Zza Rogu (stanęło na schabowych, rzadko je jemy), a tu pod moimi świerczkami coś białego. Patrzę – dwie piękne kanie.
W listopadzie? 😯
Gdybym zauważyła wcześniej, nie musiałabym kupować schabowych.
Zrób dodatak jelima.
Pljuni i zapjevaj
http://www.youtube.com/watch?v=8UVNT4wvIGY
Dyskoteka 😉
U nas to nie długi weekend, ale mnie i tak wszystko jedno.
Zrobiłam schaboszczaki wg. Joanny Chmielewskiej, bo dobre wychodzą, dołożyłam panierowaną kanię w kawałkach) na patelnię, jak przewracałam schaboszczaki na drugą stronę, zmniejszony ogień do minimum , pod pokrywką na 20 minut. Do tego dodałam kiszonkę z różnych warzyw, kiedyś ten przepis podała chyba Jolinek z jakiejś kulinarnej strony.
Kiszonki mam jeszcze 2 litrowe słoiki i ona się świetnie trzyma, im dłużej, tym lepiej
A, i ziemniaki, ziemniaków ugotowałam więcej, jutro będą odsmażane z tą drugą kania, tylko zastanawiam się, czy nie lepiej jednak walnąć ćwiartki kani w panierkę, jak dzisiaj.
http://www.youtube.com/watch?v=mlWnmsr1dhI&feature=fvsr
A co by podać do befa burginiona?
Bardzo dobry wyszedł.
😆
Ten golas ma przerażający rozdziaw.
Dobrej nocki.