Tak, ser
…i to do rana do wieczora. Na śniadanie bowiem doskonały jest na kanapki, równie dobry na drugie śniadanie, możemy z niego skomponować danie obiadowe a także kolacyjne. Doskonały jest na zimno i na gorąco, stanowi ważny element wegetariańskiego menu. Choć zdarzają się osoby, które serów nie lubią, znacznie więcej jednak osób za serami przepada, starannie dobierając smaki i aromaty.
Jak twierdzą Francuzi (a kto jak kto, ale oni na tym akurat znają się chyba najlepiej) sery odkrył dla ludzkości syn Apolla – Asklepios. I pewnie ani pomyślał, że dał nam wspaniały dar: jakiż bowiem inny produkt nadaje się do jedzenia na tak wiele tak różnych sposobów, z którego można wyczarowywać potrawy tyleż oryginalne, co proste i szybkie.
Jadamy sery na zimno i na ciepło, same i w potrawach.
W mnóstwie serów, jakie mamy na sklepowych półkach trudno wybrać i trudno się zorientować. Pozwólcie Drodzy Przyjaciele, że odegram rolę przewodnika i przedstawię Wam naprawdę dobre sery a przy tym pokażę naprawdę dobre sposoby ich przyrządzenia.
Omlet z serem
4 jajka,1 łyżeczka masła, 2 kopiaste łyżki startego sera Edamer, sól.
4 jajka wybić do miseczki, dodać, tyle wody, ile zmieści się w 3 połówkach skorupek, sól, cały starty ser. Dobrze ubić: znawcy omletów doradzają najwyżej 16 uderzeń widelcem. Na patelni rozgrzać masło, na gorące wylać jajka, chwilę smażyć na niewielkim ogniu podważając brzegi omletu, aby masa spływała pod spód, po czym na koniec przykryć pokrywą i dosmażyć na maleńkim ogniu. Złożyć omlet na pół i przełożyć na talerz.
Zupa serowa
4 szklanki wywaru z włoszczyzny,1 szklanka mleka, 1/2 szklanki niskoprocentowej śmietanki,2 łyżki masła,2 łyżki mąki,1 szklanka startego sera Cheddar, 2 łyżki soku cytrynowego,2 łyżki siekanej zielonej pietruszki. Jako dodatek: drobne grzanki z bułki.
Zmieszać wywar z mlekiem. Rozgrzać w garnku masło, wsypać mąkę i smażyć aż zasmażka zbieleje. Wówczas wlewać powoli wywar z mlekiem. Zagotować zupę, na koniec dodać, mieszając, starty ser oraz śmietanę. Doprawić sokiem z cytryny. Podawać zupę w filiżankach, posypaną zieloną pietruszką. Osobno podać grzanki z bułki przysmażone na patelni na rumiano .
Serowe kebaby
2 szklanki startego na drobnej jarzynowej tarce sera Emmentaler, 1 szklanka białek, 3 łyżki siekanych orzechów,4 łyżki tartej bułki, sól, pieprz, ok.1/2 szklanki oleju do smażenia.
Ubić dokładnie pianę z białek soląc ją w trakcie ubijania, dodać starty ser oraz orzechy i dokładnie wymieszać. Formować wałeczki nieco większe od kopytek, obtaczać w tartej bułce .Smażyć na złoto w rozgrzanym oleju. Mogą stanowić gorącą lub zimną przystawkę z dodatkiem marynowanych warzyw.
Suflet serowy
4 łyżki masła,1i 1/2 szklanki startego sera: mieszanki serów edamer, emmentaler, gouda oraz śmietanowego,3 łyżki mąki, 1i1/2 szklanki gorącego mleka, 4 jajka, szczypta gałki muszkatołowej, sól, pieprz.
Wysmarować starannie masłem spore naczynie do sufletów(może to być wysoka babka), boki i dno wysypać lekko tartym serem.
Resztę masła rozgrzać w garnku, dodać mąkę i zasmażać przez chwilę, po czym dolać powoli gorące mleko, gałkę muszkatołową, mieszać energicznie i dokładnie. Gotować mniej więcej 7-8 minut. Po zdjęciu z ognia uzyskany beszamel ostudzić, wbijać doń po jednym żółtku i bardzo starannie mieszać.
Dodać utarty ser, starannie wymieszać. Ubić bardzo sztywną pianę z białek, lekko wymieszać ją również z masą, przelać ciasto do foremki(powinno go być tyle, aby sięgało co najmniej 4 cm poniżej krawędzi)Piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 st C około 35-40 minut.
Podawać od razu, aby nie opadł.
Komentarze
Zawsze gdy wracam z Włoch w walizce lub plecaku taszczę słusznej wielkości kawał sera Parmigiano Reggiano. Potem objadam się nim , oraz dodaję do różnych potraw. Makarony z żadnym innym serem nie smakują tak dobrze. Jak zostaje suchy skrawek trę na ostrej tarce i robię z niego na patelni teflonowej chrupiącą skórkę . Trzeba przypiec z obu stron i jest świetny podkład do pasty w formie ażurowego koszyczka. Oczywiście można to zrobić z zasuszonych kawałków innych gatunków sera, których nigdy nie brakuje w lodówce.
Dzień dobry.
Kto chce, niech się podnieca serami, a ja, zgodnie z obietnicą będę kontynuowała dedykacje z barańczakowego tomu „Fioletowa krowa”.
1. Dla Alicji i wspomnienie o Milce, a dla Jej Jerzora – zawodowy song
John CARDI
DOBRANOC
Ten trylobit spać poszedł lat temu miliony;
Ledwie się wtulił w morskie dno – a już, zdziwiony,
Obudził się na skalnym szczycie, bo poziom wód opadł.
Jeśli nie będzie mnie przy śniadaniu – geologowie, do łopat!
Ogden NASH
KROWA
Krowa: coś, co wyprełnia sobą niedaleką
Odległość niędzy punktem MUU, a punktem Mleko
2. Dla Doroty z sąsiedztwa
W.H. AUDEN
J.S.Bach
Johann Sebastian Bach
Znał na wylot musikalisches Fach;
Nic nie jest bardziej kluge
Niż jego Kunst der Fuge
3. Wreszcie obiecana dedykacja dla wszystkich Bab blogowych z panią Basią włącznie. Na dzisiaj będzie ostatnia, bo to dosyć długie. Reszta, jutro
Ogden NASH
CO KAżDA KOBIETAWIEDZIEć POWINNA (I CZEGO KAżDA PRęDZEJ, CZY PóźNIEJ SIę DOWIADUJE)
Mąż jest to coś, z cxzym żona musi się zżyć i jakoś to znosić,
choćby z piersi wyrywał się jej okrzyk „Biada”,
Oraz cos, z czym wieczorem wieczerza się, a rano śniada.
Mężowie nie mają piojęcia o obowiązkach rodzica
i zdolności zapamiętania, kiedy przypada rocznica,
wydaje im się natomiast, że po całych tygodniach zaniedby –
wania żon i czynienia z nich melancholiczek
wszystko można naprawić jednym głośnym cmoknięciem
w policzek.
Kiedy im się uświadamia całą okropność ich tego czy innego
postępku, słuchają w sposób demonstracyjnie cierpliwy,
z nieznośnym uśmieszkiem wyższości
i myślą : „Och, zaraz jej przejdzie, niech się tylko do końca
wyzłości.”
Wchłaniają coctajle w tempie szybszym niż organizm jest je
w stanie przyswoić,
a gdy im rzucić ostrzegawcze spojrzenie, robią minę męczen-
nika, którego kat-sadysta usiłuje rwać obcęgami i zarazem
moralnie gnoić.
Gdy chodzi o przejście pięciu mil dzielących ich od pola gol-
fowego, objawiają nadzwyczajną raźność, natomiast byle
wzmianka o pomocy w zmywaniu naczyń wprawia ich
w stany letargiczne.
I wdają się wtedy w wywód na temat : „Kobiety jako istoty z
natury nierozsądne i nielogiczne”.
Zmuszenie ich do wstania z łóżka albo pójścia spać o tej samej
porze co żona wymaga nadzwyczajnego trudu,
a kiedy się wykonuje jakąś prostą, codzienną i naturaln-
ną czynność, jak np.nacieranie twarzy kremem albo poprawianie
warg szminką, zachowują się, jskby byli przekonani, że
ich żona praktykuje czarną magię albo wręcz jest szman-
ką religii Voodoo.
Stać ich na dzielność, opanowanie i niewzruszony spokój,gdy
w grę wchodzą choroby, to znaczy oczywiście choroby
grożące ukochanej osobie,
natomiast kiedy sami dostają kataru lub niestrawności moż-
naby sądzić, że są już obiema nogami w grobie.
Gdy jest się z nimi sam na sam nie dbają o drobne przejawy
kurtuazji i urok ich znika kompletnie albo co najmniej
w połowie.
ale im większe towarzystwo, tym żwawiej podsuwają żonie
krzesło, popielniczki i tace z kanapkami i to z takimmnóst-
wem ukłonów i szurnięć, że aż by się chciało dać im tym
krzesłem czy tacą po głowie.
Mężowie to doprawdy przejaw życia irytujący i niewydarzo-
ny.
I trudno pojąć kaprys Opatrzności, który większo9ści z nich
dał głęboko kochające i oddane żony.
Gospodarzu, gdzie kupic ser Teras (ten do zupy)?
Jest taka książka?
http://www.wedlinydomowe.pl/forum/viewtopic.php?t=980&highlight=serowarstwo
Mordowałem się z nią kilka ładnych tygodni, iżby doprowadzić, coby dało się wydrukować bez marnowania papieru, a efekt i tak słaby. Polecam, jeśli mogę, bo nawet samo czytanie, bez zabawy w serowara, to wielka przyjemność. Mnie najbardziej uderza, wciąż powtarzane przez autora, że serowarstwo w Polsce niski poziom przyrodzonemu chyba brudowi ?zawdzięcza?. Druga rzecz, to trawka ziołowa, a trzecia?, że te same niby bacteryje tam inaczej pracują. Wiadomo ? zahut.
A founde pisze się fondue?
Halo Pyro !
Daj jakis przepis dla samotnych, ktorzy nie sa w stanie rozkoszowac sie hustawka we dwoje. ( Artur Miller )
Hej ho, hej ho, do szkoly by sie szlo
Pieknego tygodnia zyczy
Pan Lulek
Apel do Misia 2. – Weź sobie dodatkowy dzień urlopu i przyjedź już w piątek. I Sobie i mnie ułatwisz , Misiu, życie (i dojazd) Dokarmiać Cię na siłę ani myślę. Nikt, prócz modelek, dobrowolnie z głodu nie umrze.
Iżyk, dzieki za ten link do serowarstwa. Juz pobiezna lektura przedmowy wyjasnia nurtujace mnie od dawna przyczyny ubostwa polskiej produkcji serow i braku dziurek. Brud 🙁 To wyjasnia siermieznosc „zoltego sera” i „polska racjonalizacje”, by lud, w oczekiwaniu na poprawe higieny producentow mleka, mogl skorzystac z dobrodziejstwa lekko strawnego bialka i bogactwa zwiazkow wapnia. Zamiast przymusic chlopstwo do mycia rak sobie, a krowom – wymion, tudziez porzadnego czyszczenia kan i cystern – wprowadzono pasteryzacje mleka i solenie masy serowej, co automatycznie zmniejszylo roznorodnosc serow. I wszystko jasne.
Jak dla mnie dobry wpis wiecej gdzie mniej miesa 😉 pozdrawiam.
Nemo,
U mnie jesr 4:38 raniutko, ale mnie rozbudzilas i to bardzo. Cudze chwalicie, swego nie znacie?
Dziękuję Nemo za uważne czytanie i dyskretne wytknięcie błędu. To moje niechlujstwo (nieuważnie czytam własne teksty a cudze bardzo uważnie) spowodowało wymyslenie nieistniejącego sera. Juz poprawiłem i do zupy dodaje się oczywiście starty cheddar!
Przepraszam. Smacznego.
Lena, sorry za rozbudzenie! 🙁 Nie bardzo jednak rozumiem, co mam uwazac za swoje? Chetnie sie pokajam, ale chce wiedziec za co? 😉
Kopendrex, jak sie tak cieszysz z sera i go lubisz, to dodaj do Twojego pesto troche parmezanu albo pecorino, a w najgorszym razie oscypka drobno utartego i sprobuj, a potem opisz wrazenia 🙂
Gospodarzu, dzieki, przestalam szukac po encyklopediach 🙂
Dodam jeszcze, ze mialam na mysli sery mojego dziecinstwa i mlodosci (do poznego Gierka). O roznorodnosci i jakosci polskich serow obecnie – nie wypowiadam sie. Wiem tylko, ze rodzina w Polsce kupuje sery francuskie, holenderskie i wloskie. Gospodarz tez jakos nie proponuje w swoich przepisach serow o typowo polskich nazwach 😉
Nemo,
Uwielbiam polskie sery (kanadyjskie sa fatalne), propaguje w pracy (argentyna, hiszpania a nawet wlochy) zbierajac zamowienia na radamer, sokol czy jakies inne wedzone. Moj syn jedzie raz w tygodniu 45 minut w jedna strone do najblizszego polskiego sklepu by zakupic ukochany radamer … a teraz dowiaduje sie, ze nie sa produkowane HIGIENICZNIE, a, a, a, moze dlatego maja ten „nasz” possmaczek?
Acha,
Dostalam te prozniowe pudelka. Mowcie co chcecie, ale one sa wspaniale,. Echidno, you are an angel!
Serowarstwo natchnąć może. Po wiosennej lekturze nabyłem drogą kupna (allegro) podpuszczkę i starter goudy celem autarkicznego samozadowolenia. Mleko od prawdziwych (żadnych tam blaszanych) krów kilka chałup dalej, o zawartości tłuszczu, że każda próba picia przed zebraniem śmietany zawsze kończy się jednako. Gary i termometr są, a rączki umyć umiem. I co, kiedy czasu zabrakło.
A wczoraj dobra żona wok prawdziwy wreszcie kupiła. Drżyj żółta raso, drżyj ptasia grypo, drżyjcie pędy bambusa!
Iżyk,
trzeba było mnie się zapytać… ja mam „żółtą rasę” w rodzinie od lat!
Nemo, moja Mama przez jakis czas pracowała (gierkowskie i pózniejsze czasy) w mleczarni. Co ta kobita się nabiegała po dostawcach mleka ze wsi okolicznych, żeby do cholery, robili właśnie to – wymiona przed dojeniem wymyć, a do bańki (wiesz, te „odstawcze”) czyściutkie mleko i tak dalej. Sery z mojej Mamy mleczarni były bezkonkurencyjne, pilnowała sprawy, dostawaliśmy specjalne kontyngenty nawet do Kanady. Wszystko polega na tym, że rzadko kto myśli o produkcie, jaki wytwarza w kategorii – to jest dla mnie i staram się jak mogę, żeby było najlepsze, jakie może być.
Leno, a żebyś wiedziała! My kupujemy goudę, ementaler, „miękkie” sery typu brie czy cammembert – ale nic tutejszego w tych plastikach, chyba wiesz, o czym mówię. Toż to jakaś paćka, nie ser.
Autor ksiazki o serowarstwie zastanawial sie, jak wzbudzic zamilowanie do czystosci wsrod polskiego chlopstwa. W ostatnich latach udalo sie to Unii Europejskiej i polskie mleczarnie przymusily swoich dostawcow do wprowadzenia pewnych rezimow z pozytywnym skutkiem dla konsumentow. Nigdy jednak nie powstanie w Polsce taka tradycja jak we Francji, Wloszech czy Szwajcarii. Nie ten klimat. Alicja slusznie pisze o zamilowaniu do swojej pracy i produktu finalnego. To podstawowa zasada, a jej brak najbardziej bolesnie odczuwaja konsumenci wina, serow, wedlin, gdzie maszyna i komputer nie zastapia czulych zmyslow i zdolnosci czlowieka (oraz jego uczciwosci).
A tu na de-ser:
http://www.youtube.com/watch?v=pDat9zdw7Gs
nemo,
nie patrzyłabym aż tak bardzo przez czarne okulary, bo polska wieś chyba jednak się zmienia i zmienić musi, jak powiadasz, jesteśmy w EU i trzeba się stosować do standardów europejskich. To już nie jest ten „ciemny chłop”, i do niejednego pod strzechę trafił komputer. Nie ta generacja, co za Gomułki i Gierka.
No przeciez o tym pisze, Alicjo! Gdzie tu widzisz czarne okulary? Mam na mysli dluga tradycje krajow serowarskich z ich wieloma rodzajami serow, do ktorych potrzebne jest mleko od krow wypasanych na lakach, ktorych w Polsce w ogole nie ma. Nie ma, bo jest za sucho. Nie ten klimat, co we Francji i Wielkiej Brytanii lub w Alpach. Nie ma tez takiego bydla (z wyjatkami) i takiej wolowiny.
A komputer pod strzecha nie zastapi zamilowania do czystosci. Ulatwi za to pisanie wnioskow o dotacje 😉
Z polskich serów polecam tylżycki i kortnowski. O ile wiem, recepturę tylżyckiego opracowano w pocz XX w i zal mi, że wcale nie łatwo go kupić. Jest ostry, pikantny i ma malutkie, gęsto rozłożone dziurki. Kortnowski jest w stylu goudy (niesmaczny jest tylko chudy), a i jeszcze salami też niezły i oczywiście śmierduszki – romader i limburski. Z przykrością kontatuję, że czystość, jak czystość ale ogólnie jakość serów obniżyła się ostatnio, a raczej obniżyła się w serach popularnych ( w cenie 14-20 zł /kg) Przyzwoite polskie sery kosztują tyle, co te importowane (do 45-50 zł/kg) co jest jak dla mnie ceną zaporową. Te tanie sery (jak mi mówiono) w ogóle nie sa z mleka świeżego tylko z mleka w proszku, serwatki i stabilizatorów. Jestem przeciwko
– mleku, co to nie zsiądzie się za skarby, a jak już, to jest okropnie gorzkie
– twarogom, które nie gliwieją,
– śmietanie jak wyżej
-serokm twardym z proszku
– jogurtom z żelatyną i skrobią.
Przeciw mogę sobie być ale to niczego nie zmienia.
W książce, gdy się ją całą czyta, odniesienia do higieny, a właściwie ubolewania nad brakiem czystości pojawiają się wciąż i wciąż. Zwróćcie Panie uwagę, z którego roku jest książka, czyli że jest, a właściwie było tak od zawsze. Gdzieś kiedyś wyszperałem, że ser bodajże tylżycki stąd się wywodził, iż francuzowie (napoleończycy), co jako ranni w ramach wdzięczności za kuraż tajemnicę wyrobu tamecznym zdradzili, nie tyle na recepturę kładli nacisk, co na wszechobecny bród pomstowali. Sam autor też pisze, że próby wprowadzania innego niż oscypkowe serowarstwa zawsze o ten bród, cośtam i malarię się zabijały.
Wieś się zmienia i jeśli gospodarz nie chce stracić mlecznego kontraktu na dostawę (a jak, skoro 70 krów i z tego żyje) to warunków pilnie przestrzega. W tym naszym, tj. sąsiadowym, to Anna Jagiellonka mogłaby nie tylko kąpieli odmładzających zażywać, ale pewnie i się napić.
Alicja
W rodzinie? A jak on/ona 5 smaków bez Kamisa robi?
Witajcie!!
Wiecie moi mili,co ja teraz pojadam???Polski chlebek ze smalcem i twarogiem 😀 Tak, bez twarogu polskiego nie da sie zyc!!!
Przywiozlam te „dobra” z kraju i teraz sie nimi delektuje 😉
Ale za dawnymi serami tesknie,zwlaszcza za Romadourem 🙁
Uwielbiam rowniez omlety.Te z serem tez przyrzadzam.Nie ma prawie tygodnia bez omletow na rozne sposoby.Niech,wiec „zyja ” omlety!!!
Tymczasem pozdrawiam-Ana
Tak, Pyra, tak, tak, tak!!!
Biorę z półki np. kilka serów kozich parami (polski i francuski), bo porównać chcę laboratoryjnie, a idealizującej (to, co obce) pamięci nie wierzę. Próbuję i różnica tj. konsystencja, zapach, a wreszcie smak jest jak na etykietach ? u nich koza, a u nas Koziołek Matołek. I w tym matołku siedzi pointa, choć trzeba dodać sprawiedliwie, że Licznerski pisze o choćby innym powietrzu w Bretanii
Serowe dania przypomnialy mi iz jakis czas temu byla niewielka dyskusja na temat bagietek z pieczarkami i serm – znanej pod nazwa zapiekanki. Tak przynajmniej „kursowalo” to po Warszawie. Najlepsza jadalam … w domu. Przepis „sciagnelam” z Rutkowskiego (ulicy znaczy sie). Sposob przygotowania prosty i odbiegajacy od przepisu Pyry o tyle ze- pieczarki – SUROWE – scieram (bo nadal od czasu do czasu podaje) na duzej tarce, Ser podobniez. Przekrojona wzdluz bagietke lekko ugniatam coby zrobic miejsce na skladniki. Gdy jest ciut za sucha (bo i tak bywa) wyskubuje nadmiar. Ukladam warstwe pieczarek, na nie ser i fruu do nagrzanego piekarnika. Ot i gotowe. Przy stole kazdy polewa sobie wedlug uznania katchup’em, posypuje pieprzem, sola lub czym tam chce.
Leno – ciesze sie ze jestes zadowolana z nabytku.
Echidna
Iżyk jak potrzebujesz sqadników do chińszczyzny to tu w sklepie świeżynka:
http://s200.photobucket.com/albums/aa179/arkadius_album/?action=view¤t=odwyborudokoloru.jpg
i następne cztery w prawo
pozdro
Pyro – dzieki za wiersze, Ten ostatni ubawil mie szalenie. Szkoda ze moje Pano poturlalo sie do wyrka. Jutro Mu poczytam. Acha!
Czy serki Zychlinskie (a moze Zechlinskie) to jeszcze sa produkowane?
Bardzo je lubiwszy, szczegolnie z grahamka.
Ykhyhhh… Arkadius
Swojego psa (Labrador 5parę kg) straszę, że jak będzie się ociągał z akceptacją wielowątkowego aspektu złożoności bytu (jako takiego – ma się rozumieć), to mu wykupię wycieczkę do feńjanu. Podróże ponoć uczą
Echidna!
Jeżeli piszesz o Warszawie, to ulicy Rutkowskiego nie ma od 18 lat. W końcu tam mieszkam (również).
Ja jem bardzo dużo sera żółtego, ale głównie stopionego w różnego rodzaju potrawach. I do tego najbardziej smakuje mi „Morski”.
Wszyscy gadu, gadu a tu zapomnielismy, ze Pyra bawi od piatku na posterunku. Jesli sie nie myle, to od godziny 18.00 czyli juz z wieczorka. Zapowiedziala tez, ze przywiezie sagan bigosu. I co, ma tak siedziec nie daj Boze samotnie o suchej twarzy nad saganem i czekac na nas. Ja tam nie wytrzymam i melduje sie w piatek. Jak sie uda zabiore pierzyne a przynajmnie cos do przeplukania gardla i rozszerzenia szarych komorek. Jesli jeszcze wielu wezmie ze mnie przyklad to bedzie to Pierwszy Zajazd na Kornik.
Dzisiaj byla inauguracja naszej najnizszej uczelni a potem towarzyskie zebranie miejscowej elity w lokalu „Pod Bocianem”. Udzial miedzy innymi brali. Jeszcze urzedujacy przedwyborczy Pan Burmistrz, miejscowy Pan lekarz, kilku innych a wszystko pod nadzorem egzekutywy czyli komendanto miejscowego Posterunku. Zalapalem sie przypadkowo na te sympozjum, siedzialem jak mysz pod miotla, nie nagrywalem ale sprawozdaje. Przedmiotem troski miejscowej wladzy jest stale zmniejszanie sie liczby wyborcow. Kiedy przed kilku laty wprowadzalismy sie, bylo na liscie wyborczej 1.340 zarejestrowanych osob. My we dwoje uzupenilismy liste o dwie osoby. Podczas ostatnich wyborow parlamentarnych glosowalo tylko 1.100 wyborcow. Mieszka nas oczywiscie o wiele wiecej ale znaczna czesc ma jako glowne miejsce zamieszkanie Wieden albo Graz. Jest to zwiazane z oplatami za prawo do parkowania samochodow, osoby te bowiem pracuja w tych miastach, a tak to oni tam sa swoi a przyjezdzaja na weekendy do nas. Dla obcych oplata za parking jest nie do zaplacenia
Pewna jaskolka na zachmurzonym niebie, skad moga przyjsc restrykcje w postaci zmniejszenia dotacji szczegolnie ze Wspolnoty Europejskiej, jest postawa pewnej samotnej pani, ktora wychowuje czworo dzieci, kazde od innego tatusia. Miejscowe panie nie sa zbyt oburzone bowiem ci tatusiowie sa z innych, czasami znacznie odleglych miejscowosci. Pani ta miale romans z kazdym panem tak dlugo, jak nie obdarzyla go potomkiem a potem wystapila o nalezne alimenty. Suma alimentacyjna dla czworki plus ona jako samotnie wychowywujaca potomstwo, wobec nienajgorszej sytuacji tatusiow jest dosc znaczna. Od wielu lata pani ta odbywa karencje z kolejnym potomkiem z krotkimi przerwami, kiedy podejmuje prace jako kasjerka w miejscowym supersamia aby zalapac sie na ubezpieczalnie spoleczna. Wszystkie dzieci sa zadbane a szczegolnie holubia je dziadkowie. Z wieku sadzac, moze stac przed ta pania jeszcze wiele sukcesow, tyle, ze ostatnio panowie jakby ja unikaja.
Sa sposoby
Pan Lulek
Panie Lulku, tez nie zdzierze, i sie zamelduje w piatek, uszczyplimy zapasy w wezszym gronie
Dziendobry,
nie wiem czy Jakobsky sie zgodzi, ale ja czesto jadam quebeckie sery,
uwazam ze zrobily sie w ciagu ostatnich lat doskonale…
Wystarczy popatrzyc sie na wzgorzyste laki Charlevoix, i zaraz przychodzi wrazenie, ze z tego musi sie kiedys udac ser.
Francuskie pewnie, cuisine francaise, nie do doscigniecia przez polska wies, bo Francuzi zawsze juz beda mieli jakies dwiescie lat przewagi z powodu doswiadczenia w robieniu serow.
Blogowanie jest jak rozmowa i malych pomylek, np literowek, nie ma co podkreslac.
Wszyscy je widzimy, byly niezamierzone, korekta niepotrzebna, bo niepotrzebna i w rozmowie…
A z innej beczki, ser tarty (zwykle parmezan, ale tez grana padano lub romano dodaje ze dwie garscie do mielonego miesa i wszelkiego rodzaju nadziewanych warzyw jak kapusta, cukinia, papryka.
A teraz do rozsadzania plozacego tymianku miedzy ogrodowymi kamieniami…
Pozdrawiam,
a
Nemo w Polsce jest teraz dużo serów z dużą ilością dziur i sporo smacznych serów pleśniowych. Wszystkie one odwołują się do znanych nazw europejskich. No i dobrze, przynajmniej wiem, co kupuję z grubsza. Niektóre są naprawdę niezłe. 🙂
Do Ani Z.:
Prosz o cos wiecej o tym tymianku – jaki gatunek, i czy chce rosnac w cieniu? dziekuje.
Do Ani Z.:
Prosze o cos wiecej o tym tymianku – jaki gatunek, i czy chce rosnac w cieniu? dziekuje.
o serach mozna by dlugo, albo jeszcze dluzej, kiedys De Gaulle powiedzial, ze nie da sie rzadzic krajem, gdzie jest ok. 400 rodzajow sera, chyba mial racje, bo mu sie odbilo po referendum, ale dlaczego nie da sie rzadzic krajem, gdzie jedyny oryginalny ser, to oscypek? niestety moje ubiegloroczne doswiadczenie serowe z Polski jest raczej takie sobie, ale chyba zamkne paszcz, bo moze mi sie zdaje, ze wiem, wspomne wiec tylko o serze dunskim- bleu castello, ktory kiedys byl dla mnie pozytywnym odkryciem, polecam mocno, a juz taki appenzeller, to niech Wam Nemo opowie
kucharko, plozacy sie tymianek (Creeping Thyme) moze rosnac wszedzie, ale najlepiej rozrasta sie w sloncu. Nie wymaga podlewania, zakorzenia sie nawet w plytkiej ziemi, mozna po nim chodzic, kwitnie na filetowo. Ma drobne listeczki (jak tymianek przyprawa) i kwiatuszki.
Tu go sie sadzi miedzy kamieniami, przy chodnikach, albo na obrzezach klombow lub skalnych ogrodkow. Przesadza sie tez latwo…
U moich przyjaciol plozy sie ten tymianek przy schodkach, altankach, przy patio z kamieni, po kamieniach w skalnym ogrodku.
Ja w moim ogrodzie pozbylam sie trawnika, bo nie chce walczyc z mleczami, tymianek jest gesty i moim zdaniem ladniejszy niz trawnik.
Juz posadzony…
a.
Tymianek?! Obowiązkowy, jak nie w ogródku, to w doniczce. Ja mam zwykły i cytrynowy – doskonały do ryby na przykład. A najpiękniejszy ogród, jaki widziałam, to ogród mojej koleżanki Eli (tej od niejadka), zapachy sobie wyobrazcie, a tymianki kwitnące rzucają się same w oko. Kanadyjska okolica przezwała ją „tą panią od ogrodu”, a niektórzy nawet wychylili się i próbowali naśladować. To jest tylko kawalątek tego, co tam było, musiałabym poszperać w archiwach, ale sami zobaczcie i wyobrazcie sobie, jak tam pachniało!
http://alicja.homelinux.com/news/Tajemnicze_ogrody_Eli/
Acha – żadnego strzyżenia trawy, bo tymianki i inne takie same sie rozpanoszyły, a i oczywiście żadnych tam nawozów sztucznych. Tymianki lubią piaszczystą glebę, podobnie jak wszystkie rośliny śródziemnomorskie. I panoszą się, oj panoszą! Ale pożytecznie, bo i pszczoła z tego ma pożytek, i my w kuchni. Lubi słońce, ale ostatecznie zniesie półcień.
Sławku, pamiętaj, że w sobotę wkraczają siły kanadyjskie – przetrzepiemy skórę Tobie i Panu Lulkowi, jeśli naruszycie zapasy w sposób znaczny!
A kto wie, co tam Adamczewscy w tym bagażniku z południa Włoch przywiozą, nie daj Boziu, jakąś kozę nostrę?! Miejcie to na uwadze i nie denerwujcie Pyry! Przynajmniej o tyle dobrze, że nad Sławkiem będzie czuwała Lepsza 🙂
A Pyrze polecam, żeby na wszelki wypadek zabrała ze sobą wałek do ciasta. Porządek musi być!
O, właśnie dojrzałam wpis Ani Z. Niech żyje tymianek!
U mnie niestety, ogródek jest cienisty, a i gleba nie ta, i tymianek nie wychodzi poza jedno miejsce 🙁
Ania Z.
Pieknie piszesz ale skad wziac ten tymianek. Mam kilka rodzajow tymianku. Rosna kepkami i nie chca sie rozlazic. Mam niewielki stok po ktorym musze jazdzic z duzym klopotem jak kosze trawe. Zastanawiam sie nad posadzeniem plozacego jalowca. Nie chce trawy i wyrasta pelno roznach zielsk.
A teraz troche o winie. Sa zawsze gatunki ktore nagle znikaja na skutek chorob albo dlatego, ze popadaja w nielaske. Jakies dziwnosci opowiadaja o ich gronach. Takim podpadnietym gatunkiem byl Traminer. Uznano swego czasu, ze jest trujacy, potem, ze doprowadza do szalenstwa, wreszcie, ze szkodzi meskosci panow. Traminer podpadl i latami rosl tylko na dziko. Od kilkunastu laty zaczal wracac do lask. Nawet zawiazaly sie towarzystwa przyjaciol. Obecnie uwyzany jest za wino wysokiej klasy.
Zapowiadaja deszcze w zwiazku z tym jest sucho i trzeba podlewac. Podlewalem u sasiadow w ramach prac spoleczno – uzytecznych. Jako nagrode otrzymalem od sasiadki butelke wina ktore nazywa sie:
” GEWÜRZTRAMINER, AUSLESE, PRÄDIKATSWEIN TROCKEN. LE 5408/04″
Kolor jasno miodowy. Wytrawne. Butelka znalazla swoje przeznaczenie. Jedzie na blogowisko, do skosztowania. Jutro wyprawa na zakupy uhudlera.
Oby jeszcze troche deszcz nie przyszedl
Pan Lulek
Jak to – skąd wziąć?! Ze sklepu ogrodniczego, a u nas sadzonki wszelkiej maści na wiosnę można kupić w każdym sklepie, nawet w moim za rogiem, spożywczym na wiosnę obowiązkowo jest stoisko ogrodnicze z sadzonkami! A jak nie sadzonki, to nasiona!
Pyra,
Meza powino traktowac sie jak PSA!!!!!
To znaczy dobrze karmic,
nie draznic,
i na noc wypuszczac.
Pozdrawiam.
Pan Okoń zniknął .
Telefon niepodłączony do internetu i zadzwonić nie mogę. Może jutro jak sąsiad porty udostępni. Chyba będę musiał wyjechać na zjazd w piątek rano bo zapowiada się piątkowe wieczorne próbkowanie 🙂
Panie Lulku, z nieocenionego Google’a wynika, ze to Thymus Serpyllum- plazaca sie odmiana, dokladnie jak na zdjeciach od Alicji. Jego lodyzki sa cienkie i zdrewniale, wiec mozna po nim smialo deptac…
Ano z krainy serow (Holandia?), smacznego! dawnie nie widzialam twoich wpisow…
Polski chlebek ze smalcem z goraca herbatka to jest to, bede sie zajadac w listopadzie u Mamy i Sostry w Warszawie.
a
Kto mwie co z Heleną? Ja się dopiero teraz denerwuję. Był jeden sygnał, że już w domu, że operacja udana i od tej chwili cisza. Wie Ktoś?
Prawie bym zapomniał o święcie tomatino w Hiszpanii. Tym razem może nie zmarzną jak dojdą za ocean:
http://www.spiegel.de/fotostrecke/0,5538,24379,00.html
no wlasnie, co z Helena?, odezwala sie drobnym jekiem u Owczarka i cicho, moze nie lubi serow?
a Arek dalej prowokuje
Ja też się denerwuję, Pyro, tylko nie chciałam wyrazić tego na forumie, żeby nie wypożyczać tych tam… kłopotów, zanim się na nas zwalą. Renata jest chyba nie bardzo komputerowa, dlatego nic nam tu nie podsyła, no ale nie możemy o to mieć pretensji.
A ja ten udziec barani dzisiaj na b-b-q, zamykanym. Stare ustrojstwo i robi mi psikusy, z 4 palników działają dwa „północne, więc latam co chwila i przewracam bydlę. Podlałam dobrze d’abruzzo czerwonym, ale to tak paruje, ze zdecydowałam sie na dodatek zajzajeru mojego. Co będzie, to opowiem potem!
Aniu Z- Tobie rowniez zycze smacznego,gdy bedziesz pojadac smaluszek u mamy 😉
Az mi sie geba smieje na moj maly zapasik nie tylko smaluszka,ale powidelek i ogorcow kiszonych,tudziez slodkosci made in Poland 😀
Z Krainy Wiatrakow i Serow pozdrawia
Ana
Slawku, moze jednak latwiej jest rzadzic krajem, w ktorym kazdy region ma ambicje produkowania najlepszego sera na swiecie, niz krajem, ktory walczy o ochrone jedynego wlasnego sera, ktorego potem z braku owczego mleka nie jest w stanie wyprodukowac? Ten kraj walczyl tez zawziecie o prawo urzadzenia mistrzostw pilki kopanej…
W roku 161 naszej ery cesarz rzymski przybyly do alpejskiej Raetii (dzisiejsza Gryzonia) na odsiecz przeciwko germanskiej nawale umiera niespodziewanie. Nie z ran jednak, a z przejedzenia serem zwanym Caseus Alpinus lub Helveticus, wielkim przysmakiem, osiagajacym w Rzymie niebotyczne ceny. W 1115r. w zapiskach klasztornych pojawiaja sie wzmianki o serze Gruyere, w 1200r. – Ementalerze, Sbrinzu itd. – daninach chlopskich na rzecz mnichow. Dzis w Szwajcarii dziala ponad 450 samodzielnych serowarow, wiec co ja mam tu pisac o serze appenzelskim…
Spadam do wyra. Należy się wyspać bo na rano umówiony jestem z kłusownikiem. Przybyły płaskie. Może co wpadnie w nasze sieci…
Dam znać jak poszło.
Dobranoc
Nemo, to nie mnie, 450 „samoserow”? holdy Im skladam, jak zapodam teraz, ze tu kazdy z 400 stu, na rybke serow, ma swoich 400 tworcow, ktorzy pretenduja do rodzicielstwa robi sie klopot, to mniej wiecej, jazby w Polszcze spytac, kto wymyslil gorzalke
E tam… sery rowery, nieważne w którym roku co i kto, byle smakowało.
Z tym „jedynym serem” ( domyślam się, że oscypka masz na myśli), to trochę przesadzasz, nemo, bo wychodzi na to, że „ten kraj” spisany na straty, nic nie potrafi. Ja bym taka pesymistyczna nie była, nie patrząc oczywiście na ekipe u steru…
Alicjo, z tym „jedynym serem” (sprobuj go kupic!) to zaczal Slawek, ja tylko podtrzymalam temat. Prosze, nie interpretuj moich wypowiedzi, bo ja wiem, „co autor mial na mysli”. Nie spisuje Polski na straty, przeciez to jest w dalszym ciagu moja Ojczyzna, w ktorej zyja moi krewni i przyjaciele, ale jak tu byc optymista, kiedy wlasnie w TVP podali, ze na PiS glosowaloby dzis 30%! A jutro bedzie w tutejszej gazecie, ze Havel proponuje, by wybory w Polsce odbyly sie pod kontrola obserwatorow z zagranicy! Moze przyjada ochotnicy z Ukrainy?
Ja już nie wiem, co mysleć, nemo. Za chwilę jadę, się zobaczy co w trawie piszczy, ale w dobie internetu jesteśmy tam na codzień przecież. Havel już to zaproponował… A teraz ugryzam się w jęzor! Gotujmy się!
Wielka szkoda, że nie będzie Ciebie w Kórniku. Bo z pisania wynikaja czasem niezamierzone nieporozumienia, ale nie miejcie mi za złe! No…
Udziec mi wyszedł, ale na jutro muszę odłożyć, bo zaproszeni znajomi musieli pojechać na niezaplanowany, nagły pogrzeb. Bywa i tak. Okropnie mi to długo zabrało, ale pierwszy raz robiłam na b-b-q, na malutkim ogniu, a baraninę (jagnięcinę) dopiero trzeci raz w życiu. A zwłaszcza takie udo, 2.5 kg. W sumie 4 godziny na maluteńkim ogniu przewracając i polewając czym tam z tss kazałyście, nemo, czerwonym, a potem zajzajerem moim, i wygląda na to, że mięsko jest akuratniusieńkie. Bonnie zadzwoniła, że nie da rady – więc chyba wstawię do lodówy, a jutro na 30 minut, wolny ogień, żeby podgrzać. Albo rzućcie rady, owinęłam , przykryłam… chyba jutro też będzie dobre?!
Alicjo, pewnie ze bedzie dobre i jutro, ale na odgrzewanie bylaby najlepsza lopatka. Krolewski udziec to troche jak stek, musi miec czesci dobrze upieczone ale tez i krwiste… Pogrzeb sila wyzsza oczywiscie…
Ja ostatnim razem wyjelam kosc z miesa, i tobie to radze po ostudzeniu…
Dopiero bez kosci odgrzac, po odgrzaniu pokroic w plastry, podac z mlodymi buraczkami czy co tam pod reka (ja lubie oberzyne z pomidorami) i zaliczyc przynajmniej jedno zwyciestwo: nie jest latwo ugrillowac (???!!!) duzy kawal miesa z koscia. Pierwsze koty za ploty, Alicjo!
Jak juz ci pisalam, mam taki sam udziec w zamrazalniku i przymierzam sie do niego juz dlugo. Mysle, ze wyjme kosc i upieke jak ty, na bbq…
Pierwszy raz pyszna jagniecine jadlam w Muszynie, prawie 30 lat temu, w osrodku wczasowym.
Byla pokrojona w srednie plastry i zalana lekkim sosikiem. Rozplywala sie w ustach.
Wracajac do serow, to musze wyznac, ze uwielbialam ogladac oscypki, ale nigdy mi nie smakowaly, w odroznieniu od bryndzy…
Udanego obiadu Alicjo,
a.
Torlin,
jam wsciekla konserwatystka – Rutkowskiego to Rutkowskiego – dla mnie oczywista. Tak jak Swierczewskiego i Marchlewskiego. I klkanascie (dziesiat?) innych.
A serio – przemianowanie nazw ulic nie mnie jedna wprowadzilo w konsternacje. Stad pomylki. A nie zawsze najnowszy plan W-wy pod reka.
Pozdrowionka
Konserwatywnie-buntuczna Echidna
Posłuchałam Ani Z. i mięcho odcięłam od sporej kości, kość wywalona do lasu dla zwierza, w wiadome miejsce. Zaproponowałam „nienawidzącemu baraniny” panu J, czy pół kromuchy by skrawków spróbował na zimno i przetestował, czy jakie takie. Zeżarł i chciał więcej, ale mu przypomniałam, że już dziesiąta wieczorem dobiega, z kuchni już nic nie wydajemy! Dziwił się, że nienawidził baraniny, bo taka dobra!
Echidna, dla mnie zawsze będzie Przodowników Pracy, a nie Hallera, i , przepraszam że przepraszam, Swierczewskiego, a nie Piłsudskiego. No tak mam zakodowane i już, wiem, że powinno się zmienić, ale osobiście do Przodowników Pracy nic nie mam. Zeby nie było, to przedstawiam końcowy produkt:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/img_2131.jpg
Woww… A u mnie lunch, wcinam marchewke i banana, a tu takie smakowitosci kusza. No nic – na obiad robie zurek na wedzonce, biala kielbase zapiekana, a do tego ziemniaczki ze skwarkami wlasnej produkcji (wedzona, przetopiona szperka).
Tak sie tylko pocieszam.
A ze zmianami nazw ulic to nie tylko zamieszanie (czytaj balagan), kupa „szmalu” wywalona na owo zamiennictwo, ale takze brak szacunku dla wlasnej historii. Zaznaczam – moim skromnym zdaniem.
Sluchaj Alicjo, czy i u was dobre sery sa takie drogie? No, drozsze od np gatunkowego miesa?
Tak jest, Echidno. Drogie, droższe od gatunkowego wysoko mięcha. Ale dajemy sobie względem serów, bo lubimy , a w końcu co sobie mamy żałować 🙂
Takoz i my. W koncu nie codziennie sie je jada. Boby czlek zanudzil sie na smierc i „ponielubil”. A niektore smakowite, oj smakowite.
Sery serami a tu Prezydent Havel deklaruje pomoc sasiedzka.
Tak jak Polacy na Ukrainie.
Swego czasu pisalem, ze posiadam oprawione w ramki menú restauracji
” U Kalicha ” w Pradze, w ktorej niegdys ucztowal dobry Wojak Szwejk. Czy mam przywiezc ten obrazek, czy tez lepiej na granicy austriacko – czeskiej kupic butelke Beherowki, pytanie oczywiscie jakiej. Z zolta czy niebieska etykietka. Nigdy nie rozroznialem smaku. Do dzisiaj zreszta nie wiem jaka jest roznica pomiedzy Pepsi i Coka – Cola.
Jesli zas chodzi o ten pieczony udziec, to najlepiej byloby po upieczeniu przywiezc go ze soba.
W nocy zaczelo padac a ja wczoraj podlewalem.
Przemoczony
Pan Lulek