Wszystkie barwy tęczy
Nasze apetyty i chętki związane są ściśle z sezonami: latem odżywiamy się lżej, zimą bardziej pożywnie a na wiosnę mamy bardzo często ochotę na dania z młodych warzyw, sałatki i surówki, dzięki którym nasze menu może dostarczyć tak potrzebnych witamin. Prawdę mówiąc moda na surówki przy możliwościach kupowania dobrej zieleniny przez cały niemal rok przekroczyła czas wiosny i trwa, i trwa, i trwa, i ma trwać (proszę nie kalamburzyć!)…
Ustaliliśmy więc, że surówki weszły w modę i każda gospodyni ma wiele wypróbowanych sposobów na ich przyrządzeni. Tym razem i ja podzielę się z blogowiczami niektórymi sposobami ułatwiającymi życie kucharza w tej dziedzinie. Zacznijmy od podania kilku przepisów na warzywa gotowane, które doskonale dopełniają dania z ryb, jaj czy mięsa. Warzywa gotowane i znakomite potrawy z nich dostarczają nam wiele soli mineralnych,witamin. Inna sprawa, że większość gotujących preferuje surówki ze względu na łatwość ich przyrządzania.
Dobra jarzynka to nie tylko dopełnienie mięsnego dania. lecz samoistne dziełko sztuki kulinarnej. Lekkie, pożywne lekkostrawne i pyszne. Zwłaszcza o tej porze roku może towarzyszyć im mnóstwo siekanego kopru czy zielonej pietruszki, który walorów smakowych jak i wartości witaminowych nie należy lekceważyć.To zarówno ozdoba,przyprawa, jak pełnoprawny wartościowy skłądnik gotowanej jarzynki.
Zatem do dzieła. A dzieło to nie tylko smakuje ale i pięknie wygląda. Talerz z jarzynami może przypominać tęczę. Tyle jest na nim barw.
Kalarepka nadziewana pieczarkami
8 kalarepek.Na nadzienie:15 dag pieczarek,1 łyżka masła,1 cebula,
1 bułka,1 jajko,po 2 kopiaste łyżki siekanej pietruszki i kopru.
Na sos:1,5 łyżki masła,1,5 łyżki mąki,2 szklanki bulionu z kostki,siekany koper.
Kalarepki powinny być jednakowej wielkości. Trzeba zadbać oczywiście by wszystkie były miękkie. Ściąć im wierzchy, wydrążyć, najlepiej łyżką, pozostawiając ścianki mniej więcej 1 cm grubości. Obgotować kalarepy we wrzątku przez 20 minut. po czym położyć je na czystej ściereczce otworem w dół, aby osączyć.
Na maśle poddusić usiekaną drobno cebulę, dołożyć również usiekane pieczarki, dodać namoczoną w wodzie i dobrze odciśniętą bułkę, jajko, koper i pietruszkę. Dobrze wyrobić masę, posolić ją i dodać pieprzu. Nakładać w kalarepki. Okryć je ściętymi wierzchami. Części wydrążone drobno posiekać. Włożyć do płaskiego rondla kalarepki wraz z siekanym miąższem, wlać kilka łyżek wody. Dusić pod pokrywką do momentu, kiedy kalarepa będzie miękka ( tj. około 30 minut).
Przyrządzić sos: masło rozgrzać w garnuszku,dodać mąkę i podgrzewać, aż mąka zbieleje, po czym dolewać powoli ,mieszając, bulion. Na zakończenie dodać koper. Sosem zalać duszącą się w garnku kalarepkę i jeszcze razem chwilę pogotować.
Taka kalarepka doskonale pasuje do cielęcych steków smażonych tylko z solą i pieprzem na odrobinie oleju.
Ogórki nadziewane mięsem
4 ogórki,30 dag mięsa mielonego(najlepiej cielęciny lub z kurczaka),1 łyżka masła lub oleju,1 nieduża cebula,sól,pieprz,2 kopiaste łyżki siekanej zielonej pietruszki,1 jajko,2 łyżki tartej bułki,1 łyżka masła do duszenia ogórków,1 szklanka bulionu z kostki,1/2 szklanki niskoprocentowej śmietanki,1,5 łyżki mąki,1 kopiasta łyżka kopru,sól,pieprz.
Na maśle poddusić drobno posiekaną cebulę,dodać mielone mięso , sól, pieprz, tartą bułkę i chwilę razem smażyć. Odstawić i przestudzić , po czym dodać jajko i zieloną pietruszkę. Dokładnie wymieszać.
Ogórki obrać ze skórki, przekroić na połówki, po czym wydrążyć środek łyżeczką. W wydrążenie nakładać przygotowany farsz lekko go uciskając. Ułożyć w rondlu nadzieniem do góry, wlać nieco bulionu z kostki oraz dodać łyżkę masła. Gotować pod przykryciem około 20 minut. Śmietankę wymieszać z mąką i koprem, dodać nieco soli i pieprzu. Polać sosem ogórki i dusić na małym ogniu do momentu,aż będą miękkie.
Podawać z ryżem ugotowanym na sypko lub zielonym włoskim makaronem posypanym parmezanem.
Rzodkiewka duszona
Rzodkiewkę obrać ze skórki,wrzucić na chwilę na wrzącą wodę, po czym wyjąć, osączyć, włożyć do garnka dodając 3/4 szklanki bulionu, masło i cukier. Dusić około 20-25 min., po czym dodać roztarte z mąką masło i resztę bulionu. Gotować chwilę do zgęstnienia,dodać koper i pietruszkę,ewentualnie dodać także soli i cukru.
Podawać do pieczeni wieprzowej,kotletów mielonych lub omletów czy jaj sadzonych.
Duszone młode ziemniaki
1 kg młodych ziemniaków,2 łyżki masła,1 dymka,1/2 szklanki niskoprocentowej śmietanki,2 łyżki siekanego kopru,1 łyżka siekanej zielonej pietruszki.
Młode ziemniaki włożyć do garnka z zimną wodą.Kiedy chwilę namokną,przy pomocy drewnianej pałki do tłuczenia ziemniaków otrzeć je ze skórki(wielokrotnie,choć niezbyt mocno uderzamy w wodzie ziemniaki a delikatna skórka z nich zejdzie).Jeśli ktoś woli konwencjonalne metody,wówczas po prostu oskrobać ziemniaki.Opłukane ziemniaki posolić,posypać siekanym koperkiem i pietruszką,po czym gotować 50 minut na parze.Jeśli nie ma garnka z dziurkowaną wkładką,można ugotować ziemniaki w wodzie a następnie posypać zieleniną.Masło rozpuścić w rondlu,dodać posiekaną drobno cebulkę, poddusić.Wrzucić ziemniaki,dodać śmietanę,potrząsając garnkiem doprowadzić do równomiernego rozprowadzenia śmietany,po czym na minutę postawić pod przykryciem na ogniu.
Podawać do mielonych kotletów,befsztyków,drobiowej wątróbki.
Komentarze
Jak piszemy o rzeczach oryginalnych, to podam Wam swój przepis na pastę do wędlin:
Biorę koperek, szczypiorek i zieloną pietruszkę, siekam jak można najdrobniej, dodaję do tego musztardy, odrobinę musztardy francuskiej, czosnek rozgnieciony na miazgę, olej i sól. Bardzo ważną czynnością jest następnie utarcie tego wszystkiego na gładką masę.
Pozdrawiam
Deutschlandlied, auch Lied der Deutschen oder seltener Hoffmann-Haydnsches Lied genannt, wurde von August Heinrich Hoffmann von Fallersleben am 26. August 1841 auf der Insel Helgoland auf eine Melodie von Joseph Haydn gedichtet.
Die Deutsche Nationalhymne besteht ausschließlich aus der dritten Strophe des Deutschlandlieds.
Das Lied wurde am 5. Oktober 1841 in Hamburg erstmals öffentlich gesungen. Die Melodie stammt von Joseph Haydn, der sie 1797, zur Zeit der Napoleonischen Kriege, als Kaiserhymne (?Gott erhalte Franz, den Kaiser, unsern guten Kaiser Franz?) für Kaiser Franz II. (Heiliges Römisches Reich) komponierte. Später verwendete er diese Melodie im zweiten Satz des Kaiserquartetts für vier Streichinstrumente
Panie Lulku! Jak sie pyta, gdzie Hymn zostal SKOMPONOWANY, to nie mozna oczekiwac odpowiedzi, gdzie powstal TEKST! Na przyszlosc prosze zapodawac dokladniej, o co chodzi w pytaniu. Zeby nie bylo qui pro quo i austriackiego gadania 😉 Chociaz Arkadius (bywalec Helgolandu?) byl bystrzejszy. Gratuluje!
Panie Lulku, Burmistrz von D. byl jednym z wielu, wiec nie wolno zwalac na niego calej winy za dlugi.
Torlinie, to apetyczna kompozycja! Robie podobnie sos do salatki z jaj na twardo do szparagow. Tylko zamiast czosnku dodaje wowczas ocet winny.
Nemo!
Masz rację, tylko ja nie wiedzieć dlaczego alergicznie nie znoszę octu w jakiejkolwiek postaci, w związku z tym np. sałata u mnie w domu robiona jest w dwóch postaciach: z i bez.
Ten sam przepis, tylko bardziej „rozwodniony” jest świetny do fasoli (ziaren) na zimno.
Pozdrawiam
Pan Lulek rozdaje Inflanty! Fundowanie nagrod z zasobow Gospodarza przypomina mi zwyczaj moich siostr dajacych sobie nawzajem przedmioty nalezace do mnie!
grün das Land (laki) – likier mietowy
rot die Kant (skaly) – Cherry Brandy
weiss der Sand (piasek) – gin
Zamiast ginu moze byc ajerkoniak, wowczas likier nie mietowy, tylko z zielonych pomaranczy (Pomeranzen).
nemo !
Nie zarzucaj mi niekompetencji albowiem posiadam jej w nadmiarze.
Co innego melodia a co innego hymn.
Jakis taki cwaniak to powiedz mi co ma wspolnego klasztor Cartreuse kolo Grenoble z Kartuzami na Kaszubach. Zeby bylo odrobine kulinarnie to jaki kolor ma slynny likier pochodzacy z okolic Grenoble.
A na temat koktailu na wyspie Helgoland to ani slowa.
Jednak ciepla klaniam sie
Pan Lulek
List do Pana Lulka (pierzynowy)
Znalazłam f-mę w samym centrum miasta
„Dorota” S.C. Przedsiębiorstwo Produkcyjno – Handlowo – Usługowe Poznań, tel 061-848-12-96 (wul Roosevelta 5)
stanmak 1 @ wp.pl
Możesz się z nimi poriozumieć i zamówić ok 10.09, wtedy możesz sobie odebrać swoją pierzynę 234- go w poniedziałek. Inlet mają tylko różowy, koszt ok 500 złotych czyli do 150 euro) Nie chce ten pan żadnej przedpłaty, tylko zamówienia. Powiedział, że jeżeli nie odbierzesz, to on i tak sprzeda.
Czyli żadnego zamaqwiania u sióstr i jeżdżenia pod Nowy Tomyśl. Masz wszystko na miejscu.
Dzień dobry
W nocy burza, nie spałem chodząc od okna do okna. Pięknie i strasznie zarazem było. Rano skok do miasta, do bankomatu potem szybkie zakupy i z siatami do domu. Kupiłem 2 kilo pięknej łopatki. Kazałem zmielić w sklepie i zrobię kabaczka faszerowanego mięsem na gorąco a na zimno klopsa. Ale to po południu bo na razie muszę odespać noc. Człowiek już stary jest – kiedyś nawet ze trzy noce mogłem zawalić i byłem w formie a teraz po jednej w głowie mętnie i do łóżka ciągnie. Może mnie piwo z rolnikami pod sklepem podkręci. Siano zbierają i co jakiś czas zjeżdżają na zimnego browara i pogaduchy. Takie to uroki wiejskiego życia.
Myślę o Helenie, trzymam kciuki za nią.
Pozdrawiam
Panie Lulku!
Haydn mieszkał w Burgenlandii (Esterhaza jest tam), ale wywodził się z Dolnej Austrii – urodził się w Rohrau.
Pozdrawiam!
Dostałam komputerowe 20 minut do swojej dyspozycji, więc korzystam póki mogę. Własnie natchnął mnie p Piotr i Wojtek, na warzywa duszone z mięsiwem. Mam ładny kawał szynki woerzowej. Dzisiaj rozmroże w nocy, jutro zmielę. Połowę przeznaczę na kapustę pekińską duszoną z mielonym mięsem, resztę na kotlety mielone albo pieczeń rzymską nadziewaną grzybami U W A G A Z J A Z D
To ostatni tydzień żeby zdecydować się na nasze spotkanie. Namawiam niezdecydowanych. W przyszły poniedziałek pójdzie przelew na noclegi, a we wtorek podam wiiążącą listę uczestników. Pół biedy z miejscowymi – Marialka w końcu nie potrzebuje noclegu, może się przyczołgać autobusem na spotkanie ale inni ?
Tęcza warzywna zatraca swoją wielobarwność smakową i to dzięki naukowcom. To co udało im się zrobić z kalarepa, rzodkiewka, pomidorami, cukinia, kabaczkami i jabłkami itd. uczynili także z czosnkiem.
Żadnej różnicy smakowej miedzy hiszpańskim czy francuskim. Izraelski nie rożni się niczym od holenderskiego. To wszystko ma jeden wspólny, przyciągający tylko oczy wygląd i brukselski niesmak.
Nie tylko wyć ale i ryczeć się chce.
Są towarzystwa od ginących ptaszków, insektów czy innych potworów. Wszystkie honorowe, jakże inaczej, ogólnego użytku wolne od podatku zrzeszenia. Tylko po tej prawdziwej rzodkiewce, kalarepie, ogórkowi, tomatowi i czosnkowi który do niedawna wielu daniom dodawał charakter oraz dusze nikt nie płacze.
Na to nie ma żadnego międzynarodowego trybunału który odpowiedzialnych naukowców pociągnąłby do odpowiedzialności.
Bezkarnie można niszczyć smak oraz rozkosz jedzenia.
O ofiary różnorodności kulinarnej nikt się dziś już nie troszczy.
Jak na ra nic mi więcej z głowy nie wychodzi, ale to i tak sporo.
Pozdrowienia
Arkadiusu, a Slow Food?
Panie Lulku, kolor ktorego slynnego likieru u okolic Grenoble? Chartreuse jeune czy Chartreuse verte?
Kartuzy powstaly wokol kartuskiego klasztoru zalozonego w 1380 roku przez kartuskich mnichow z Czech. Ichnie klasztory zas zalozyli Kartuzi z Chartreuse. Klasztor w Chartreuse zalozyl Bruno z Kolonii w XI wieku, bo mu sie okolice Grenoble wydaly w sam raz, aby zyc tam pod haslem „Memento mori”. Co wygralam? Czy sklad cocktailu helgolandzkiego w moim poprzednim wpisie byl niewlasciwy?
Pozdrawiam goraco i czekam na dalsze zagadki 🙂
Dzień dobry, melduję się średnio rano, bo obudziłam się po raz pierwszy 6 godzin temu.
Pomyślałam o Helenie, pewnie była w trakcie zabiegu i bardzo możliwe, że już jest po. Można powiedzieć, pierwsze koty za płoty. Na pewno wszystko jest w porządku, bo takie operacje są dość rutynowe.
Tymczasem tutaj nadal odchodzi handel pierzynami, chyba w porę, bo u mnie póki co 12C i skarpetki na nogach.
Smakowite przepisy – ten ogórkowy nadaje się równie dobrze na kabaczki i większe cukinie, narobiłam sobie ochoty. I jeszcze podać to z młodymi ziemniaczkami – mmmmniammmm!
Surfiarz się zapowiedział, ale póki co, widzę cienki powiew, cóż to jest 8 węzłów. Co najwyżej zjemy obiad 🙂
Nie ma nic bardziej kolorowego latem niz salatka z pomidorow z dodatkami w postaci roznokolorowej papryki, zoltego sera, sliwek wegierek, ogorka kiszonego.
Rowniez tzw. zupa serowa: roztarty twarog zmieszany z maslanka lub kwasmym mlekiem na emulsje, a w nim szczypiorek, rzodkiewka, pomidory, ogorek zielony, przyprawy.
Bardzo lubie kolorowe potrawy i dla mnie aspekt wizualny potrawy jest rownie wazny jak jej smak. Pod tym wzdlegem kochnia srodziemnomorska jest nie do pobicia.
Pozdrowienia
Slow Food promuje się w świecie nie jako przeciwnik manipulacji genami. Uważa natomiast iż tysiącletnie tradycje w hodowli i uprawachach roslin nie można zastąpić klonowaniem i wyrzucić toto /tradycje/ do kosza. Nie chcą dać wiary w to co widzą.
Cooooooo, ja nie wygrałem z Helgolandem i z HH?
8 węzłów to tyle by całkiem spokojnie życzyć sobie smacznego przed jedzeniem, a i do niego śmiało flaszeczkę odkorkować. I jeszcze jedna, a jak smakuje to jeszcze ……
hallo nemo !
Gratulacje. Sto procent racji. We Francji, Czechach i w Kartuzach sa ci sami kartuzowie. W Kartuzach, dach klasztornego kosciola ma ksztalt wieka od trumny i czarny kolor. Likier francuski ma zielony kolor a na Ciebie czeka nagroda w postaci jednej otwartej, do wyprobowania, a drugiej zamknietej do zabrania butelki autentycznego uhudlera. Kolory koktailu na odjezdne na wyspie Helgoland sa nastepujace: zielona, zolty i czerwony. Sa to barwy miejscowej flagi jako, ze wyspa ma daleko idaca polityczna autonomie. Gratuluje wygranej. Przygotowuje kolejna nagrode, tez do odebrania na miejscu.
Do Doroty z sasiedztwa. Ciekawe jakie jest to sasiedztwo. Mam nadzieje niedalekie. Pozwole sobie jednak na krotki komentarz. Haydn z Dolnej Austrii do Burgenlandii, Chopin z Zelazowej Woli do Paryza, Beethoven z Bonn do Wiednia. Ze nie wspomne Pana Lulke ktory z Warszawy do Poludniowej Burgenlandii, cale szczescie ze nie muzyk. Jak widzisz nic dziwnego, ze wielkich ludzi nosi po swiecie.
Wszyscy trzymamy kciuki za Helene.
Pan Lulek
Meldunek zachwyconego dziadka: moja 11-letnia wnuczka Zuzia uczy się surfowania przed wyjazdem z mamą i bratem na Rodos. Po wysłuchaniu pierwszej lekcji wygłoszonej przez instruktora włożyła piankowy kostium, stanęła na desce i…odpłynęła. A jej babcia czyli Barbara została na brzegu czując się jak ta kwoka, która wyhodowała kaczę. Zuzia zaś ( w towarzystwie instruktora płynącego kajakiem) pokonała Zalew Zegrzyński. Jeszcze trzy lekcje przed wyjazdem.
A po takiej lekcji to ma dziewczę apetyt jak nieprzymierzając Arkadius!
Panie Lulku, juz sie ciesze na wygrana, ale przypominam, ze jest tez zolty chartreuse, choc go nie pijam 😉
Arkadiusu, jedyne wyjscie, to wlasny ogrod, ale po 2 gradobiciach i ciaglym deszczu, to i najwytrwalsi ogrodnicy opadaja z sil 🙁 W Helwecji jest organizacja „Pro spezie rara”, ratujaca i popularyzujaca stare odmiany warzyw i drzew owocowych oraz stare rasy owiec, swin i bydla. Takie stare odmiany sa oczywiscie mniej przydatne do masowej produkcji, pracochlonne i delikatniejsze w transporcie, wiec i ceny sa ekskluzywne. Przecietny zjadacz chleba nie czyta nawet etykietki na opakowaniu tego chleba, je, bo przywykl i juz. Znam w Polsce duzy sad owocowy z pieknymi jablkami. Kiedy pytam o renety, to slysze odpowiedz: „Co wy wszyscy z tymi renetami, kiedy my nasadzilismy gali, idaredow i golden delicious!”
Gospodarzu, gratulacje! Ale prosze nie przyrownywac wnuczki do kaczecia, jak juz, to do labadka 😉
Panie Lulku, bywał już Pan w tym sąsiedztwie, bo to jest u mnie na blogu 😀
Nosi tych wielkich ludzi, faktycznie. Ja jestem malutka i od urodzenia w Warszawie 😉
Mam nadzieję, że jak tyle tych kciuków za Helenę (moje ma się rozumieć też), to wszystko poszło OK…
Droga Pyro !
Jesli kiedykolwiek aniol zstapil z nieba na ziemski padol. to na pewno mial Twoja postac. Nie wspomne o charakterze. Skoro juz naciagnalem Cie na tak wielki wysilek, informuje, ze w Google.pl odnalazlem te firme. Nie udalo mi sie z nimi skomunikowac. Zbyt skomplikowane jak na moja glowe. Ten przydlugi wstep mial na celu namowienie Ciebie do dalszego kroku w pierzynowym kierunku. Rozmyslem glosno co by bylo gdybym tak na znany mi numer konta wyslal w okolicy 31 sierpnia 150 Euro i z niecierpliwoscia oczekiwal Ciebie na zjezdzie opatulona w nowa pierzyne. Odrobine boje sie, ze jak zaczne kombinowac to oni albo nie przyjma zamowienia albo nie zdaza na czas. Wymiary pierzyny standardowe 160 X 200 cm albo odrobine mniejsze. Gdybys przyjechala z taka pierzyna, to moze uzyskalbym rabat noclegowy albo cos innego. Fajnie byloby slyszec, ze na blogowisko przyjechala Pani z pierzyna.
Jesli bylabys tak uprzejma wyjsc mi na przeciw. to przyslij mi numery SWIFT i IBAN. Wtedy przelew naprawde kosztuje grosze i trwa minuty.
Za Helene trzymam tak jak wszyscy kciuki. Bardzo mocno.
Pan Lulek
Alicjo, 8-20 o 23.42 zauwazylas, ze „Okon napisal esej o tym…”, jaki esej ? O czym ? Pamiec zawodzi…
Panie Gospodarzu.
Z tego co wyczytalem, to jest Pan calkiem nowym i jeszcze nie zuzytym dziadkiem. Pozwalam sobie zaraportowac 22 letnia studentke jako wnuczke. Czy surfuje nie wiem ale plywa jak ryba i jest trenerka plywania dla dzieci. Prosze nie zabawiac sie w Poltyke i nie pisywac komplementow na temat kaczatek, tylko od razu przejsc na temat pieknego labadka.
Odpolitykowany
Pan Lulek
Może nie całkiem zużytym ale też i nie całkiem nowym. Brat Zuzi Jakub ma już 15 lat. I jak gotuje! A je jeszcze piękniej. Pisałem o naszych włoskich wyprawach wielokrotnie. I o tym, że śpiewają w chórach muzyki dawnej (to ich mama a moja córka Agata) oraz współczesnej (to Kuba). Ale to nie jest blog o wychowaniu w rodzinie. Dlatego tylko czasem mi się wypsnie jakiś okrzyk. Chyba, że dziatwa zasłuży się kulinarnie. Niestety do Kórnika ich nie przywiozę, bo wrzesień to miesiąc szkolny a my będziemy jechać z daleka, bo z Abruzzów.
Panie Piotrze, teraz to chluba Dziadka, „ten surfing to ma po mnie..” jeszcze dodac, a kto to biedactwo glodzil bez deseru, jak zabrnelo w jakies chaszcze we wloskich gorach ? Czekalem, zeby to Panu wypomniec, za biedna Zuzie. Ale teraz – gratulacje !
Gospodarzu
Niniejszy adres na słonecznej wyspie:
http://www.meltemi-power.de/
to gwarancja miłego towarzystwa surfistow. Polecam gorąco. Gorąco jest również u Reinego na stacji surfingowej w dzień i w nocy. Spędzałem tam na wodzie letnie urlopy wielokrotnie w poprzednim wieku i gdyby nie to, ze jest jeszcze cos innego do zjedzenia poza gyrosem na tej planecie to dalej bawił bym się tam wspaniale, czego i wnuczętom i córuni zycze.
Kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością czarnuszkę. Takie nasionka jak mak. Jak tego używać?
PS Ekspresów aluminiowo-porcelanowych używają i je sprzedają (110 – 130 PLN) w „Pożegnaniu z Afryką”.
Och kaja blestiaszczaja pamiat! A ja nigdy dotąd nie surfowałem. Jeszcze. Zuzia zaś wyrodziła się z rodziny, bo jest niejadkiem. We Włoszech jada tylko oizzę margheritę, spaghetti con burro i orata alla griglia. I to w kółko. No i słodycze. Nie poczuwam się więc do winy jakobym miał ją głodzić. To raczej Kubę czasem trzeba było zniechęcać do jedzenia. Ale teraz już sam rosnąc wyszczuplał. I apetyt nadal mu służy. Zresztą obydwoje są wysportowani więc kalorie spalają szybko i dokładnie. Zobaczymy jacy wrócą po greckiej diecie.
Dzięki za adres na Rodos Arkadius. Napewno wykorzystają. I zdadzą relację.
Nemo,
ma calkowita racje,zolty ma 40% do 45% al. zielony 50% do 63%al.
Jeden i drugi przepyszne.
Pozdrawiam.
Prośba do Pyry;
moje wydawnictwo czyli Nowy Świat prosi o kontakt w sprawie zjazdu w Kórniku. Mają jakieś pomysły. A oto adres mailowy Agaty Jurzyk z NŚ:
jurzyk@nowy-swiat.pl
J-23, who are you, moj tajemniczy sprzymierzencu?
Tez pozdrawiam 🙂
Echidna, czy dostalas moja odpowiedz? Czekam na Twoj adres pod umowionym jaworem 😉
Pan Lulek, czyli moje utrapienie blogowe nr 1 – skarbie. Pierzynę Ci zamówię, pieniędzy nie chcę, bo wytwórca też nie chce. Nie chce na konto, chce gotówkę pry odbiorze. Rzecz w tym, że ja nie mam samochodu i pierzyny Ci nie przywiozę, ale kiedy będziemy się rozjeżdżać, wszystki Ci wytłumaczę. Pojadę z Tobą po tę pierzynę, niech Ci Będzie, to środek miasta kamienica między teatrami. Zginąć nie zginiesz. To chyba przeZ fiskusa wiele prywatnych, małych firm w Polsce woli gotówkę.
Okoniu, to był ten wpis, z okazji rocznicy naszego Blogu, o to mi chodziło:
# G.Okon pisze:
2007-08-02 o godz. 01:50
Misiu, Misiu,
Masz racje, ale zwaz ile to kosztuje pracy. Przede wszystkim, inwentaryzacja i planowanie literatury pomocniczej. Dalej, selekcja materialu do kazdego bloga, codziennie. Zatem, czytanie wszystkiego na biezaco i odpowiedzi – na biezaco ! Tego jeszcze nie widzialem; czasem odpowiedz Autora przychodzi po 5 minutach, nieslychane. Dalej, analiza receptur i selekcja. Ciagle wyjazdy i spotkania. Trzeba do tego dodac obowiazki sekretarzowania w redakcji. Jeszcze, pisanie codziennie komentarza, ktory musi byc sensowny, ciekawy,niekontrowersyjny, wywazony, uprzejmy, czesto adaptowany indywidualnie do tak roznych osobowosci. I dar utrzymania calosci w stylu, ze mimo braku korekty, nie wchodza wpisy obce w tresci i formie. Czasem pojawiaja sie lekkie wycieczki w strone polityki, czy poswintuszenia, ale jakims cudem kazdy wie, gdzie miara i nikt jej nie przekracza. To sprawnosc intelektualna Autora narzuca intuicyjnie kazdemu normy blogowego wspolzycia. Nazywaja to talentem. Rzadko kiedy plan jest wykonywany. Poczytaj proklamacje Autora na otwarcie Blogu i przyznaj, ze wszystko co bylo zaplanowane jest wykonywane w stu procentach. Wachac kwiatek to nie wszystko. Trzeba cenic prace, na ktorej kwiatek wyrosl. I wracamy do podstaw – talent plus ciezka codzienna praca. A wszystko odbywa sie lekko, z usmiechem, jak by bez wysilku ot – dla wlasnej przyjemnosci. Zaloze sie Misiu, ze to bardzo ciezka praca. O ile ciezsza niz polityczne mieszanie w mozgu przez piec minut, po ktorym ani nie bedzie biegunki, ani zgagi, ani rowniez radosci za rodzinnym stolem, ot przyszlo – poszlo. Tu – nie. Tu skutki sa wymierne i trwaja. Bardzo odpowiedzialna robota, do zmierzenia. I te robote, pot codzienny chcialbym poddac Twojej uwadze, Misiu. Celnie podsumowales: dobre jedzenie, muzyka i mile zwierzeta. A te zwierzeta – to my he,he,he?.
O Helenie myślę od wczoraj i upieream się, że jej Mordechaj zaniedbuje swoje obowiązki.
Panie Piotrze – oczywiście kontakt nawiążę. Im więcej atrakcji, tym lepiej. Ja też – jak ten góral – nie jestem stara, tylko dawna i jako taka lubię stare odmiany jabłek i gruszek, kolorowe jedzonka, dobre trunki i przyjemną muzyczjzkę.
Potwierdzam wpłatę od Wojtka za 2 osoby.
Pyro, ten Mordechaj starenki, nie oczekuj za duzo. Mysle, ze nasze wsparcie tez cos znaczy i kocie mankamenty wyrowna 😉
A ja dzisiaj, parafrazując Pana Lulka, butelkowałam,
Zajzajer dojrzał, jest klarowny, zaczął niebezpiecznie znikać z dużej butli, a wiadomo, że dużo powietrza w butli oznacza okcydację, a potem kto wie – ocet?
Ratunek: pobutelkować. Wyszło mi 14 litrów zajzajeru, trochę wyparowawszy, no ale próbować od czasu do czasu trzeba, nie? Troszkę po słodkawej stronie, bo dodałam kg malin, które były lekko dosładzane. Określiłabym słodkość na 3. A kolor – blady zinfandel, taki przyjemny rose. Do Kórnika nie zabieram, bo nie warto, a jeszcze byście mnie za surowo ocenili, nie będę się narażać. Coś bardziej zajzajerowatego i potentnego wezmę.
Z Mordechajem kto wie, jak to było. Powinien był wcześniej wyczuć i murczeć jak najęty. O ile pamiętam, Helena wcześnie tego roku wspominała, że miała jakieś podejrzenia, ale testy nic nie wykazały. Spodziewam się, że jeśli tak, to świństwo zostało wykryte we wczesnym stadium. Co byłoby najlepszym scenario w nienajlepszej sytuacji.
Pewnie już wybudzona i być może trochę cierpi.
Podsyłam najlepsze myśli.
Dziekuje Pyro !
Juz spuszczam sie na Ciebie i nie zamawiam sam pierzyny liczac na Twoja zaradnosc. Wspolny wypad na poznanskie jedzenia zaakceptujesz mam nadzieje, tylko przed, czy po pierzynie.
Pozdrawiam
Pan Lulek
Alicjo,
prosimy o przynajmnie jedna butelke na sprobowanie. Przy okazji, na moim podworku mowiono zajzajer. Tutaj mowia Zagzaier. Jak jest prawidlowo. Tyle, ze ten napoj jest nie do picia. chyba, ze podczas Ostatniej Wieczerzy. Albo dla wybranych gosci.
Twoj napoj niewatpliwie przypomina niebianska ambrozje, tylko pilnuj zeby nie wyparowal.
Helena da rade. Napewno.
Pan Lulek
Nemo,
nadaje z kraju pachnacego zywica a co do sprzymierzenia
wszyscy na blogu wiedza zes chodzaca encyklopedia
i podpucha Pana Lulka byla nie fair.
Pozdrawiam
J-23,
a w których rejonach tak Ci tą żywicą pachnie?
Bo Kanada długa i szeroka 🙂
A dlaczego 007, a nie 07. Bo przecież kapitan Kloss…
Torlin,
ok Klos przeciwko Bondowi, jeden idrugi AS wywiadu
Alicja,
Newmarket spirytus,pamietasz nie wiem dlaczego
Lena ma z tym problem tam gdzie mieszka moze
go kupic bez problemu, duzo naszych tam mieszka.
Pozdrawiam
J-23 vs 007:
stanowczo za mało sie odzywasz na blogu, stąd moja konfuzja 🙂
przyp(rawowa) pytała o czarnuszkę ale odzewu brak. Wiem, są ważniejsze sprawy. Przeczytałem wpisy.
Czarnuszka uruchomiła klapkę, ta włączyła śpiewany fragment tekstu:…..z czarnuszką i miodem……
Rozpocząłem poszukiwania w głowie reszty tekstu i melodii : co to jest?? kto tak śpiewał ? I znalazłem !!!! Kolęda „Oj maluśki, maluśki”
Andrzej Zaucha spiewał w Teatrze STU. A tekst jest jakoś taki : „….ej zjadałeś ty w niebie kukiełki z carnuską i z miodem, tu się jeno pozywis samym jeno głodem…”
Mnie się też pamięta chleb posypany czarnuszką.
-antek
Alicja,
czytam ale w dziwnych porach i nie zawsze jestem
wstanie na biezaco skomentowac a czasami mi sie
ni chce lecz po stronie Nemo stanac to obowiazek
z calym szacunkiem do Pana Lulka.
Pozdrawiam
Polecam pasty do placków ziemniaczanych. Baza to twaróg, śmietana i szczypta soli. Miksuję to na krem np ze szczypiorkiem (zielona), bywa, że na koniec dodaję drobno pokrojony (już po miksowaniu) zielony ogórek. Z czosneczkiem i ogórkiem też może być, albo z tuńczykiem, słodką mieloną papryką i drobno pokrojoną papryką świeżą. Placki lubią pasty i kolory też.
Pozdrowienia
tss:
śmietana kwaśna, tytkę majonezu, pieprz, czosnku ze dwa ząbki jak nie więcej zmiażdżonego, do tego nieduże krewetki bez skorupek (ja kupuję zamrożone, małe, ugotowane) – i to na placki ziemniaczane, malutkie, takie z jednej łyżki. To samo z blinami – pycha, i wykwintne, że hej!
Placki ziemniaczane malutkie smażę na złoto, wkładam do ciepłego piekarnika na tacę i reczniki papierowe, czy jak to zwać, żeby oleju się pozbyć, niech sobie wsiąknie.
Złoty, piękny kolor placków otrzymuje się przez dodawanie do stopniowo ucieranych ziemniaków równie stopniowo ucieranej i dodawanej cebuli. Ziemniak trzyma wtedy kolor.
Już się napalam na Twoje kremy-pasty, ale to jesienną porą, bo placki ziemniaczane są zimowo-jesienne!
Czarnuszka- użycie podobne jak pieprzu. Bardzo dobra do pasztetów i warzyw. Dobranoc.
Na imieninach u ciotki Lodki
Tam wynikły głupie plotki
Ze tato mamie z sercem szczerem
Wypalił oczy zajzajerem
Panie Lulku, po polsku mowi sie zajzajer, bo to spolszczenie slowa Salzsäure czyli kwas solny. Po austriacku, to juz moze co innego 😉
Pozdrawiam J-23, ktoremu Bond to moze najwyzej podac chartreuse 😉
Tak jak Pan Piotr nadziewa ogorki (konicznie cielecina) ja nadziewam male cukinie.
Moje nadzienie zawiera ryz basmati (bardzo pachnacy), parmezan oraz sos pomidorowy a mlodych pomidorow.
Piec 40 minut.
Moja a siostra uwaza, ze jest to krolewski posilek.
Tak samo nadziewam papryke i kapuste… Sprobuje kalarepke…
Helena juz po wszystkim mam nadzieje, to byloby danie dla niej w czasie rekonwalescencji. Oraz rosol i ryzowy kleik z kurczakiem.
Mam nadzieje, ze nie bedzie musiala jesc szpitalnych posilkow, chociaz Helena nie takie przeszkody zgrabnie przeskoczy.
Jak za mlodych lat kiedy wolala wydac ostanie pieniadze na rajstopy i mdlec glodna…
Heleno, jadlam w Kubusiu na Ordynackiej jeszcze poprzedniego lata…
Tez go bardzo lubilam.
A teraz musze wymyslic diete dla syna ktory wlasnie dostal diagnoze kamieni nerkowych…
a.
Choc zima koniczy sie dopiero z miesiac – nadal noce zimne, dwa dni temu na trawnikach bylo az bialo od szronu – zajadam sie salatkami. Zielonymi. Wczoraj cukrowa salata, pomidor, ogorek, avokado, czerwona papryka, szalotka i odrobina tunczyka. Wszystko zalane oliwka z octem i przyprawami, a na wierzchu kostki fety. Alez to byla wyzerka!
Gotowana rzodkiewka niestety nie dla mnie. Przed laty, bedac na ostrej diecie raczono mnie tym przysmakiem. Do dzis czuje smak i konsystencje. Niestety mimo wspanialosci Panapiotrowego przepisu – nie dla mnie. Kalarepke uwielbiam na surowo i raczej przy tej postaci pozostane. Ale inne warzywa, gotowane na parze to cos dla mnie. Taki groszek na przyklad.
nemo – czasu ostatnio nie miawszy, to i nie odpisawszy. Wieczorkiem podskocze pod drzewko (teraz krotka przerwa w pracy pozwala na male co-nieco) i podrzuce co trzeba.
Pozdrawiam
Echidna
Mialem Aniu Z. osobiste kamienie nerkowe po sztuce na strone. Regukarnie rosly a potem szly do Zoltego Morza. Dobrze, ze nigdy obydwa naraz. Lekarz w Polsce dawal mi zastrzyki papaweriny. To chyba jakis narkotyk bo bylem jak w nieprzytomnym raju. Moje kamienie byly kulturalne nie kanciaste, okragle. Bolaly jednakze jak jasny gwint. Jak wyjechalem do Niemiec to akurat mnie zlapalo. Lekarz polozyl mnie do szpitala a tam o cos mnie pytali. nie znalem wtedy niemieckiego a pod reka nie bylo tlumacza. Ze wzgledu na piekielne bole zgadzalem sie na wszystko. Wsadzili mnie do jakiejs piekielnej maszyny, dali zastrzyk na uspokojenie i jak sie obudzilem, sprowadzona do tlumaczenia pani powiedziala mi, ze zostalem poddany jakims ultradzwiekowym zabiegom na ktora to terapie wyrazilem zgode ustna w obecnosci swiadkow a potem podpisalem stosowne dokumenty. W takim stanie jak bylem moglobym podpisac cyrograf.
Od tej pory minelo wiele lat i niema zadnych nawrotow. Raz tylko bylem w szpitalu przeswietlany i lekarz powiedzial mi, ze to cud boski, ze te moje obie nerki w tym stanie funkcjonuja. Uzyl okreslenia degeneracja. nawet nie wiedzialem wczesniej, ze taki degenerat jestem. Jestem jednak dosyc kamienisty bo mialem tez kamienie zolciowe. Kamien jest, tylko co jakis czas melduje sie. Wedlug tego co wiem, przy wszystkich kamienistych sprawach trzeba istotnie skonstruowac sobie odpowiednia diete a najwazniejsza rzecza jest dobra woda w duzej ilosci.
Moich rad nie bierz na powaznie bo ja jestem doktor ale od okretow i kiedy bedziesz juz miala wlasny jacht to moge Tobie cos w sposob kompetentny doradzic. Podobno moja aktualna choroba, abstynencja, tez wplywa korzystnie na kamienistosc czlowieka. Jako ojciec juz dojrzalego syna i takowej wnuczki podpowiadalem im, ze uzywanie narkotykow, papierosow i alkoholu wplywa fatalnie na kamienistosc w ogole a na nerkowa w szczegolnosci. Sadze jednak, ze nieco przesadzilem z moimi radami bo moja wnuczka i jej chlopak nie pala papierosow, nie pija ani kropli alkoholu i nie uzywaja kawy. Przegialem chyba pale ale we wlasciwa strone. Poradz sie dobrego lekarza a nie koniowala i kup kilka ksiazek na temat diet. Madzejsza od tego nie bedziesz ale na pewno nie zaszkodzi to Twojemu synowi.
O czym przekonany jestem
Pan Lulek
Alicja
Sprawdzę te krewetki do placków, które też smażę małe z jednej łyżki. Placki lubię przez cały rok. Używam ich nawet zamiast ziemniaków do mięs, często (wczorajszych, albo rozmrożonych, bo dobrze się mrożą) krojonych w paski a’la frytki i już po pokrojeniu odgrzanych na patelni.
Pomysł z krewetkami jest b.interesujący.
Ania Z.
Na kamienie – dieta optymalna doktora Jana Kwaśniewskiego jest nie do zastąpienia. Miesiąc reżimu i po kamieniach. Miałam i się pozbyłam. Książki J.Kwaśniewskiego są w księgarniach, są do zamówienia na stronie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Bractw Optymalnych. Po polsku, angielsku, niemiecku i rosyjsku.