Gdzie nie należy chodzić w krótkich majtkach
Miasteczko Czersk (i ruiny zamku obok pięknego neobarokowego kościółka) położone jest na wzgórzu, z którego widać dolinę Wisły porośniętą sadami i winoroślą. I dzięki temu piękny widok rozpościera się z werandy głośnej restauracji „Villa Czersk”. Pewnie gdyby w czasie kolacji nadużyć trunków, to człek by popróbował losu Ikara.
Ten przybytek to restauracja dla ludzi z zasobnym portfelem. Zupa rybna z owocami morza kosztuje 22 zł., salata czyli chrupiące karczochy z pomidorami marynowanymi w oliwie – 30 zł., pierś bażanta ze smardzami lub gołąb pieczony z czerwonymi kartofelkami rosti – 55 zł. Tyle samo kosztował gołąb. I to nie najdroższe dania. Polędwica bowiem kosztuje o 10 złotych więcej, a espresso 9 zł.
Nie narzekałbym na te ceny gdyby nie fakt, że wszystkie dania miały jakieś mankamenty. Zupa składała się przede wszystkim z warzyw, do których wrzucono zaledwie cztery małże. W dodatku była dość wodnista i brakowało jej charakterystycznej zawiesiny oraz aromatu. Do sałaty dodano zbyt dużo soku z cytryny, by karczochy nie zczerniały lub – co gorsza – użyto z puszki ich marynowanej wersji. Bażant był zdecydowanie niedopieczony i brakowało mu aromatu charakteryzującego dzikie ptactwo. Tylko do gołębia nie mam żadnych zastrzeżeń. Był – jak należy – lekko krwisty (kelner zapytał czy tolerujemy taką wersję), mięso miał delikatne a kulka śrutu, która wypadła z grubego plastra piersi ptaka nie nadwyrężyła uzębienia.
Sam widok na pradolinę Wisły nie jest w stanie nadrobić tych wszystkich braków. A do plusów lokalu zaliczyć należy też sympatyczną obsługę, której nawet pokrzykiwania gości domagających się przeprosin za brak łyżki do spaghetti nie wyprowadziło z równowagi. Łyżka została podana, przeprosiny wygłoszone a gość traktujący kelnera z góry usatysfakcjonowany. Choć naszym zdaniem braki w kulturze były raczej po jego stronie ponieważ do restauracji nie chodzi się w krótkich spodenkach świecąc gołymi, włochatymi łydkami.
Na plus trzeba zapisać także niebywale czystą, wręcz pachnącą i elegancką toaletę. Gdyby gwiazdki można było dzielić, to lokal miałby jedną i pół. A tak to druga połówka czeka na czasy, gdy zdecydowanie poprawi się smak tego co otrzymują goście na talerzach.
Komentarze
tych z włochatymi łydkami odsylam do opis odsyłacza
pozostalym zalecem przed wejsciem do lokalu wizyte u fryzjera by ich policzki byly glatkie i delikatne niczym dupcia niemowlaczka 😆
dobrego dnia
4 małże w zupie? To i tak o jedną więcej, niż dostały Koleżanki – Warszawianki w renomowanej restauracji warszawskiej ( : ) Kiedy dwa lata temu jechałyśmy na Zjazd, Haneczka w przydrożnej knajpce chciała zjeść pierogi. I jadła – porcja 5 sztuk (o ile pamiętam za 14 zł)
Alicja rusza dzisiaj podróż, Pepegor doniósł, że znalazł krzewy tarniny pełne owoców (tego lata jakoś większość krzewów jest pozbawiona śliweczek) a dla Pyry będzie zbierał dereń (sam już ma dereniówkę w produkcji).
Wypada tylko potwierdzić : Zivot je cudo!
Obrazki z wczorajszej wystawy:
http://www.eostroleka.pl/galeria,zdj74266.html
Piękne te fotografie.
Marek – dzięki; to interesujące spotkanie ludzi o podobnej pasji, a innej technice. Siłą rzeczy niewiele mogłam obejrzeć, bo ludzi nie znam, a zdjęcia z wystawy widzę „tak ogółem” (światło blikuje w szybach) Spodobały mi się dwa portrety : kilkuletniej dziewczynki i starszego, łysego mężczyzny patrzącego w górę.
witam, grzmi!
Ciekawe, czy można obejrzeć te zdjęcia na jakiejś stronie internetowej? Też lubię czarno-białe fotografie.
u Żaby grzmi, u nas jeszcze nie, ale ja znów zbieram się na działkę mając nadzieję na bezburzową pogodę. Niechby nawet było chłodno, padało, ale nie grzmiało! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Nagle pociemniało, ale nie pada i na burzę się nie zanosi. Młoda była z piesem i po drodze kupiła bułki i bardzo dobrą szynkę do tych bułek. Przyniosła też truskawki, będą na deser do obiadu.
A jednak pada i grzmi. Pochłodniało.
Tutaj też burzowo, całą noc grzmiało, bez przerwy pada deszcz. Ale oddycha się lepiej bo ostatnie dni były upalne.
Barbaro, udanej pogody na działce 🙂
Znalazłam 🙂 http://fotoklubrp.org/frp/wystawy/2011-08-22_wyst-rel-ukraina-pozytyw.html
Asiu – obejrzałam; już wiem, że dziewczynkę fotografowała Kira Michta, a starszego pana Timofiuk, a staruszkę Jewpraksin. Potwierdza się stara prawda, że dzieci i starcy to modele – samograje. Tak, jak w sztukach scenicznych dziecko i pies. Jakim cudem Ty to wszystko znajdujesz? Jak to się robi?
Grzmoty byly w nocy, teraz jest slonecznie i parno. Na krotkie majteczki w sam raz.
Dzien dobry!
Po otwarciu linku Marka zdebialem, bo na pierwszym zdjeciu sprezyste chlopisko, ktore najpierw wzialem za Misia po przejsciach, tzn po przejsciu po wszystkich wykopach i piwnicach w okolicy. Juz chcialem sie zabrac w sobie, przemoc i pogratulowac figury, ale potem podpadla mi czupryna chlopiska i juz nie musze, a zolc pracuje juz znowu prawie normalnie. Ograniczam sie wiec do pogratulowania zwiedzenia bardzo ciekawej wystawy.
Pyro – google 🙂
Pyro,
Ciekawy wpis o GMO:
http://bendyk.blog.polityka.pl/2011/08/24/spor-o-gmo-nie-straszmy-glodem/
Pepegor
Po wyjściu z piwnicy jest 16% Misia mniej. Szybkimi krokami zbliżam się do 17 kilo mniej. Kobieta na wystawie się zapytała czy się odchudzam . Pierwszy raz się nie odchudzam a samo spadło .
Jak dom zamknę i warstat pomaluję ( teraz mieszkam w Willi Prześwit ) to zacznę modernizować instalację co, wod-kan, i el. Mam nadzieję, że na wszystko zarobię i nie będę musiał zimą w kozie patykami palić 🙂
Dzisiaj zrobiłem na obiad kolejną wersję zupy krem z dwóch główek czosnku , dwóch ceból i cukinii, oraz oleju z oliwek. Gdy było gotowe to polałem olejem z pestek dyni i posypałem parmezanem. Dorzuciłem kilka listków bazylii .
Sam się zdziwiłem jakie wyszło dobre.
Zjadłem z pajdą wczorajszego ciasta. Majster przyszedł rano i powiedział , że może być .
Berberys mnie pokłuł, ałycza podrapała, grzmoty wygnały do domu. Pada, co i dobrze, bo sucho i chwasty zmiękną.
Dzisiaj wątróbki kurczacze, pyrki (zdrowotnie sól morska, Leno 🙂 ), fasolka szparagowa. Jutro pierogi w ilościach. Pyro, tamtych im nie zapomnę 👿
Asiu, gugiel je Ci z ręki 😀
Haneczko 🙂 . Tyle padało ostatnio, a ziemia w ogrodzie sucha jak pieprz 🙁 . A z czym te pierogi?
Ja ruskie z duuużą ilością kwaśnej śmietany, pan mąż z kapustą i grzybami, skwareczki boczkowe 🙂 Leje 😀
Lubię i jedne i drugie 🙂 . Burza
Haneczko-wybrzydzać nie będę,prześlij po uważaniu.
Jakimś posłańcem,ale chyżym 🙂
Dobra,ewentualnie odsmażę.
Marek- szapo basy na całokształt.Kulinarnie też 🙂
Witam Szampaństwo,
chyba będzie trzeba się pakować, albo co…Pogoda taka sobie, na wpół zachmurzone niebo.
Danuśka, odsmaż koniecznie, takie najlepsze 🙂
Alicjo, zachmurzone, ale na pewno nośne 😀 Pakuj się kobieto i przylatuj 😀
Druga burza; obydwie niegroźne, takie pomrukujące bardziej. Radzio zdegustowany – pomruków się boi, niby teraz nie pada i można by trochę wyciągnąć Panią na spacer – co pies z kosza wylezie, to grzmi. Znowu pod kocyk trzeba – za chwilę zaczyna się od nowa cała zabawa. Obiad gotowy, a tu dwie głupie zjadły późno solidne śniadanie i teraz nie głodne. Nic to – jak zgłodnieją, to odsmażą.
A GMO? Nie wiem, albo wiem jedno – pierwszy rolnik (raczej kobieta) która świadomie wrzuciła dorodne ziarno traw w ziemię, żeby urosło, zapoczątkowała GMO. Przecież dobór selektywny to nic innego, tylko wolno następuje. Poza wszystkim innym każda żywność importowana, z krajów gdzie ta technologia nie jest zakazana (a przede wszystkim pasze) zawiera GMO. Nieśmiało przypominam, że 300 lat temu wprowadzania w Europie ziemniaków też łączyło się z wielkimi lękami, a nawet z encyklikami potępiającymi. Nie ma powrotu do autarkii. Chyba, że po kataklizmie globalnym.
Alicjo. myślałem coby zostawić Ewę u wnuków i samemu kurcgalopkiem do Kingston. Ale byśmy się z Jerzorem połajdaczyli, dwa słomiane! Niestety Ewa skutecznie mi to ze łba wybiła…A tak by było klawo!
Jeszcze raz – spokojnego!
Cichalu – „Na słomie, po prostu istny raj”.
Blog w letargicznym stanie. Rzadkość wielka. To może pomilczmy wspólnie?
Pyro. Panowie golą nogi a Panie?…hmmm
Witam.
Pyro na jaki temat milczymy?
Cichal, panie nogi depilują
Jaka pogoda w Szczecinie? Na razie wróciłam od fryzjera i częściowo jestem spakowana, zaraz reszta do torby…
U nas duchota…
Cichalu, wpadaj do nas, słomianka się znajdzie 🙂
Pyro, 35 stopni w cieniu, powietrze stoi. Toż trzeba być chyba mną, żeby siedzieć przy komputerze w nieklimatyzowanym pomieszczeniu 😉
Dzień dobry!
Yurek, jak słyszę, milczymy dziś o GMO.
„A GMO? Nie wiem, albo wiem…”
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo już, o co chodzi 😉
Pyro, tu nie chodzi już o technologię, o modyfikację, lepiej czy gorzej, brzydziej czy ładniej, tu chodzi o kontrolę, władzę, czyli monopol. Ta sama firma, która produkuje chemię przeciwko szkodnikom, dostarcza zmodyfikowanego ziarna siewnego, aby rośliny mogły przetrwać ten atak chemii. Ziarna, z którego zbiorów rolnikowi pod groźbą milionowych kar nie wolno stosować pod zasiew. Każdy zasiew tylko z nowo kupionego ziarna. Tradycyjnych odmian zbóż prawie już nie uświadczysz, bo zostały wykończone przez chemię z farmy sąsiada, resztę farmerów wykończyła na sali sądowej firma na „M”, bo u bio-chłopa na polu bezprawnie rośnie trochę opatentowanej kukurydzy, przywianej razem z chemią od tegoż sąsiada. I znowu miliony do kieszeni monopolisty. Oczywiście problem jest bardziej złożony. Ja idę teraz na skróty, bo 35 w cieniu itd.
Ale to nie jest kolejna spiskowa teoria dziejów. To wszystko odbywa się na naszych oczach i talerzach. Problem w tym, że firma na „M” jest tak potężna, że nie piszą o niej i problemach farmerów normalne gazety. Podobno nawet na portalu gazeta.pl komentarze z nazwą firmy na „M” nie pokazują się, tak jak te z angielską dupą u Łasuchów.
Na początek proponuję patent na świnię .
Jeśli Cię temat zainteresuje, szukaj na jutubie pod hasłem „food inc” albo „korporacje i żywność”. To film z polskimi napisami w dziewięciu częściach, z czego części 7 i 8 cudownie zniknęły z sieci. Mam ten film w innej wersji językowej. Części 7 i 8 dotyczą głównie firmy na „M”!
Idę pod zimny prysznic…
Nalewki do których nie trzeba spirytusu (dla Cichala i chętnych)
BISZOF
W 1 l czerwonego, wytrawnego wina rozpuścić 1/3 kg cukru, wymieszać z 3/4 l araku, dodać po 3 dkg goździków i cynamonu i upieczoną aż do zrumienienia 1 gorzką pomarańcze. Zamknąć w słoju na 1 dobę/ potem przecedzić przez płótno, rozlać do butelek, dobrze zakorkować. Po tygodniu mona już podawać do stołu, najlepiej do śniadania (:) .
CYTRYNOWA WYTRAWNA
Wyszorować i sparzyć wrzątkiem 0,5 kg średnich cytryn. Cieniutko obrać tylko żółte skórki, albedo odrzucić. Skórki drobno pokroić i wrzucić do słoja, wlać 1 l wódki. Słój na 2 doby postawić w ciepłe miejsce. Potem zlać przez bibułę filtracyjną (albo flanelę) dodać sok wyciśnięty z 1 cytryny, w którym rozpuszczono 1 łyżeczkę do herbaty cukru. Dobrze wymieszać, zlać do butelek, odstawić na 2 tygodnie.
Na razie nie chce mi się dalej stukać; może wieczorem.
PaoLOre – jestem przeciwko monopolistom w każdej odmianie (od religijnych, po modowe).
A co się tyczy mody na brak owłosienia – no, głupia ona jest i tyle. Ta reszta zwierzęcego futerka spełnia ważną rolę ochronną. Wydziwiać za bardzo nie będę, mimo głupoty, bo kiedy ja miałam lat kilkanaście elegantki dokładnie goliły sobie brwi na zero, żeby po chwili narysować sobie brew ołówkiem, w modnym kształcie. Egipcjanki głowy goliły, za to nosiły obfite peruki z wełnianych sznurków (w tym klimacie!) Jakieś ludy spłaszczają czaszki, inne wydłużają uszy – niezbadane są ścieżki odczuć estetycznych. Niepoprawnie tylko zaznaczę, że nic dziwnego, że się potem facetom poniektórym myli wydepilowana laska z małą dziewczynką. Takie to infantylne.
paOLOre jak fajnie że znów wpadłeś. I to z ważnym komentarzem.
Zajrzyj teraz – rozrywkowo – do Lysefjordu. I kto tam stoi na krawędzi? A nawet jeśli nie stoi to jutro będzie stał! A jeśli nie spadnie, to za parę dni pojedzie do Poysdorfu.
W Szczecinie 24C. W sam raz, byle tylko nie było burzowo, zamawiam na jutro…
Tymczasem żegnam się z Wami, jutro zamelduję się ze Szczecina. A najpewniej jeszcze potem z Toronto, bo trzeba coś będzie zrobić z czasem do odlotu…
Napisalam do Alicji, szerokich lotow, i wcielo.
Buziaki Alicjo!!!!
rzadko kiedy, a w zasadzie chyba jeszcze nie zdarzylo mi sie kiedykolwiek i kogokolwiek cytowac z tutejszych komentatorow. tym razem jednak powstaly slinotok w ustach po przeczytaniu tego: Dzisiaj zrobiłem na obiad kolejną wersję zupy krem z dwóch główek czosnku , dwóch ceból i cukinii, oraz oleju z oliwek. Gdy było gotowe to polałem olejem z pestek dyni i posypałem parmezanem. Dorzuciłem kilka listków bazylii . pchnal moje paluchy na klawiature
Markt II jestes wielki, pomimo ze jest ciebie coraz to i mniej. wspanialy letni posilek. jak tylko wejde w posiadanie czapki to ja od razu zdejme na intencje propagowania regionalnych i zarazem sezonowych potraw. chlopie – powiedz gdzie ty mieszkasz? odwiedzilbym nie tylko przy okazji lecz bylby to cel wyjazdu. takimi pysznosciami nie powinno sie opychac samemu 🙄
Panie Piotrze,
Tutaj w krotkich majtkach (niestety) prawie wszedzie sie da…
Buziaki,
Piotrze, patrzę na tę krawędź, widzę różne pary, ale Was jakoś nie mogę wypatrzeć. Jutro zajrzę znowu 😉
Ogonek
U mnie drzwi szeroko otwarte ( Brak drzwi ) 🙂
Zapraszam w każdej chwili . Cebuli i marchewki u mnie dostatek .
A i ciasta jak upiekę nie zabraknie.
Winogrona też mam, już dojrzałe i słodkie. Wino mi się tylko na razie skończyło. Trzeba będzie pojechać na zakupy. A może samo przyjedzie?
Na razie lecę na kolacje księżowską . Przyjechali wszyscy z okolicy.
A na razie dziękujmy Prezydentowi za jaja.
Wiem, ze badania naukowe i opinie naukowcow niewiele maja wspolnego z tym co mysla ludzie ale jakby ktos sobie chcial poczytac o GMO w Wyborczej to podaje sznurowadlo.
Kanadyjski olej rzepakowy wcina juz drugie i trzecie pokolenie. Jeden z najzdrowszych tluszczow do smazenia. Poki co efektow zmian genetycznych u Kanadyjczykow nie widac. No moze poza tym, ze niektorym wyrosly zolte kwiatki zamiast wlosow. Po Kanadzie (co widze na wlasne oczy) biegaja ogromne szczury i swiecace na fioletowo myszy, ktore sie upodobnily do kangurow. Popiel dopiero by sie zdziwil. Zboza dochodza do 6 metrow wysokosci i ponownie wyrosly palmy daktylowe w Arktyce… a nie to juz sprawa ocieplenia, przepraszam. Za to foki maja wasy od konsumpcji genetycznie zmienionych sumow ktore plywaja w arktycznych wodach po wszczepieniu im genow morsow. W Brazylii i poludniowo-wschodniej Azjii wycina sie masowo pierwotne lasy pod uprawe ekologicznej zywnosci. W Afryce wola glodowac niz jesc kukurydze GMO polana GMO soja a samochodow GM juz dawno nie uzywaja. Kto nosi bawelne musi teraz zmienic styl albo bedzie drapalo w plecy 🙂
http://wyborcza.pl/1,75476,10164045,Eksperci_za_GMO.html?as=1&startsz=x
Hmmmm, zastanawiające, skoro kukurydza z GMO jest z przeznaczeniem dla głodujących, to dlaczego w ostatnich latach tyle tysięcy ludzi umarło i nadal umiera z głodu. Opatentowali tę kukurydzę i soję po to, żeby nakarmić nią głodujących ??? Typowi filantropi.
Kpić to żadna sztuka – pomyśleć trochę dalej niż własny nos, to już wymaga wysiłku.
No wlasnie pomyslec troche wymaga wysilku.
yyc, a co on ma mówić jako biotechnolog i jak myślisz, kto daje biotechnologom zarabiać?
Poza tym cytujesz tu głos jednego eksperta, w którym słychać więcej arogancji i populizmu niż naukowej rzetelności. Wg Gazety był jednym z ekspertów, których prezydent poprosił o opinię w sprawie ustawy.
Wniosek nasuwa się sam: musieli być też inni eksperci, których słowo zaważyło więcej niż tego pana. Na szczęście. Na razie.
Obejrzałeś sobie może materiał z moich linków? Tam usłyszysz zdanie wielu różnych ludzi, dowiesz się też, że jak najbardziej są badania wykazujące szkodliwy wpływ GMO na środowisko, dowiesz się też (albo się domyślisz?), dlaczego takie badania i publikacje są blokowane. Podaję Ci też linkę do „straszliwie długiej i nudnej konferencji prasowej”, na której wypowiada się więcej polskich ekspertów niż jeden tylko Pan Twardowski. Pomyśl też, dlaczego nie było jej widać w TVP. No, ale jak sam właśnie wyjaśniłeś, myślenie wymaga trochę wysiłku. Może więc wprzódy sobie wypocznij.
Nóż też może służyć do krojenia chleba i do zabijania; podobnie technika atomowa; słowa mogą przyjąć formę „Pieśni nad pieśniami” i mogą wydawać wyrok śmierci. To są narzędzia i od ludzi zależy jak te narzędzia wykorzystają. Z tego co pisze Bendyk i co napisał Paweł wynikają dwa wnioski – nie potrafimy zapewnić efektywnej kontroli nad wykorzystaniem nowych technik i nie potrafimy zapewnić właściwego wykorzystania tego, co od dawna znane. Nierównowaga i niesprawiedliwość rodzą nieszczęścia i konflikty. To jest najczystsza polityka, a porządni ludzie odżegnują się od polityki. I tak powstaje błędne koło.
Zmiana nastroju 🙂 „Antologia współczesnych poetów polskich : z podobiznami niektórych autorów” 1908 rok
Bożydar (Edm. Bogdanowicz) ur. w 1859 roku w Warszawie, pracuje tamże jako dziennikarz. Poezyje po czasopismach
„Nastrój”
„Wietrzyk skrzydlaty
o świcie
wstrząsł, zbudził kwiaty…
Rozbłysło nagle w przestrzeni
I na błękicie
Światło się stapia i mieni
W tysiąc barw, blasków, odcieni
O świcie
W drzew wierzchy drżące
o ranku
strzeliło słońce
zielone wina oploty
W cienistym ganku
Na skroń mi trzęsą pył złoty
i sączą słodycz pieszczoty
o ranku
Padły już rosy o zmierzchu
na wonne wrzosy
Legł cień na krętej ścieżynie;
Tylko u wierzchu
drzew światło błądzi i ginie
w liści szemrzącej gęstwinie
o zmierzchu
Błysły gwiazd oczy
o zmroku
w niebios przezroczy
Zgasł dzień w błękitnej głębinie
Tylko w mem oku
Blask się ulotny przewinie
i łza cichutko popłynie
o zmroku…”
Ciekawe czy ten poeta był krewnym Pana Lulka?
YYC,
To też są naukowcy:
http://www.ppr.pl/artykul-apel-polskiej-akademii-nauk-w-sprawie-gmo-163760.php
Asiu – chyba nie. To popularne nazwisko (sama znam cztery – teraz już tylko trzy – zupełnie niespokrewnione ze sobą osoby tego miana). Lulek zresztą niewiele wiedział o swojej rodzinie. Pewnie najpierw go to nie ciekawiło, a potem nie miał już kogo pytać. Wiadomo tylko, że Rewolucja zastała jego Babkę z synkiem (Ojciec Lulka) w Kijowie. Stamtąd udało jej się przedostać potem do Warszawy.
W artykule Ewy jest zawarte to co napisała wczesniej Pyra: „nie potrafimy zapewnić efektywnej kontroli nad wykorzystaniem nowych technik” = „Ewenementem w skali europejskiej jest też wykazany w kontroli NIK brak nadzoru ze strony odpowiednich służb i urzędów oraz bezkarność osób i instytucji naruszających rygorystyczne dotychczas w tej kwestii prawo, a także całkowite nieprzygotowanie Polski do kontroli upraw GMO”. Warto się nad tym zastanowić.
„Po to ludzkość przez tysiące lat modyfikowała różne gatunki żeby otrzymać żywność do zjedzenia , a nie po to, żeby uszczęśliwić różnej maści ideologów.”
I jeszcze na deser:
http://www.dailymail.co.uk/health/article-1388888/GM-food-toxins-blood-93-unborn-babies.html?fb_ref=LikeButtonTop&fb_source=profile_oneline
ASIU – przez cały okres niepodległości od 1918r nigdy w Polsce nie dorobiliśmy się kontroli czegokolwiek z prawdziwego zdarzenia. Polacy nie traktują poważnie prawa – nigdy nie traktowali i żadne ustalenia nigdy nie są w pełni respektowane. Na tym chyba polega nasza mityczna „tolerancja”
Pyro, ja myślę, że dużo wcześniej – od uchwalenia Liberum Veto.
Zgaga – po prostu nigdy. Nie zdążyliśmy zbudować prawdziwego, zachodniego feudalizmu z jego sztywną drabiną podległości i władzy, potem mieliśmy słabą reformację a silną kontrreformację (były przyczyny, ja tylko na skróty o skutkach) potem już się potoczyło – słabiutka władza centralna i to Liberum, efekty znamy. Stosunek do władzy i prawa dziedziczymy od zarania.
Pyro, coś za często mamy podobne przemyślenia. 😉
Idę już do wyrka, życząc wszystkim dobrej, spokojnej nocy a Alicji dobrej podróży. 😆 😆
Dobranoc, Zgago, a Alicji jak zwykle – wysokiego nieba i szczęśliwego lądowania.
Melduję się z Pearson International…bagaże zdane, to znaczy zwyczajowa jedna torba. Zasiadłam w knajpie i popijam czerwone, przed odlotem należy się rozlużnić. Z lotniskami zaczynam się czuć za pan brat od paru lat, bo latam i latam. Wychodzi mi na to, że wczesne zameldowanie się owocuje miejscem z przodu samolotu, mam numer 9, tylko zaniepokoiło mnie, ze panienka nie spytała, czy chcę koło okna czy gdzieś. A ja głupia nie zapytałam. Byle wrzeszczących miluśiskich nie było w pobliżu.
Ja lubię milusińskich, ale nie zapuszkowana z nimi w samolocie, one nadają koncerty w stylu współczesnej muzyki niektórej, tej ultra nowoczesnej.
Lecim na Szczecin, jeszcze tylko parę maili nadam.
Uściski dla wszystkich!
W ferworze dyskusji przegapiłam ukraińskie zdjęcia. Są świetne.
Udanego lotu Alicjo 🙂
dzień dobry …
Alicja nadlatuje … Marek szpanuje na zdjęciach … Paweł zawitał .. a Piotr na krawędzi .. czyli wszystko w porządku … 🙂
Dzień dobry 🙂
Mam długie zęby na wszystko, co pachnie unifikacją.
Dzień dobry.
Czy ja szpanuję? Ja?
Ja tylko wypełniałem obowiązki członka zwykłego Zarządu. w ramach przyjaźni i wzajemnej współpracy.
Nic więcej. Sami zdjęli i wrzucili. Od razu szpanował… Ja niewinny jak lelija !
Niedawno Gospodarz bronił drogich restauracji, które miały ustalac standard. Inni mieli dążyć w kierunku tego standardu i tym samym podnosić poziom naszej kuchni. Restauracja w Czersku, gdzie widok od ruin zamkowych jest zaiste piękny, wyraźnie nie spełnia tej funkcji. Standard widoku jest jeszcze lepszy w Zbójnickiej Chacie czy w Chacie pod Rysami. Nie każdy może nawet starać się go osiągnąć 🙂
Miło czytac o przygotowaniach do podróży na Zjazd.
Artykuł o GMO jest szeroko komentowany. Słuchałem o nim po drodze do pracy. Nie ze wszystkim moge się zgodzić. Proste metody podniesienia wydajności są na ogół wyczerpane. Sprzeciw wobec GMO bierze się głównie stąd, że te rośliny właśnie prowadzą do koncentracji upraw w rękach tych, którzy dysponują kapitałem i wiedzą. Jest więc nie na rękę drobnym rolnikom, których tak wielu w biednych krajach, a także i w Polsce. Rolników mamy 40%, producentów rolnych dostarczających żywność na „rynbek” 20% z tego, czyli ok. 8%. Ci producenci zapewne chcieliby łatwiejszego dostępu do GMO, pozostali na pewno nie.
Wicepremier Pawlak rano na antenie TOK FM domagał się absolutnego zakazu uprawiania roślin modyfikowanych genetycznie w całej Europie. Powiedział, że lepiej mieć żywność jeszcze droższą, ale bez modyfikacji genetycznych.
Dla mnie jest to stawianie sprawy na głowie. Raczej byłbym za rozwojem kształcenia rolników i pomocą w uprawianiu GMO np. poprzez tworzenie spółdzielczych systemów do tego, co wymaga kapitału.