Mamma mia, que bello!

Taki okrzyk wyrwał mi się z gardła na widok fotografii ilustrującej artykuł o winach apelacji Lugana. Dotarł bowiem do mnie nowy numer „Czasu Wina”, który czasem cytuję lub choćby polecam.

 W nowym sierpniowo-wrześniowym numerze sporo jest o winach z RPA, tyleż o winnicach bordoskich, trochę o austriackich oraz o północnych Włoszech.

W tej części Wojciech Gogoliński pisze o apelacji Lugana, leżącej w pobliżu Lago du Garda. Jej nietypowość polega na tym, że znaczna część apelacji (w sumie niewielkiej) leży w prowincji Lombardia a druga w Veneto. Okazuje się, że włoska biurokracja w połączeniu z przepisami Unii Europejskiej skutecznie zatruwa życie tamtejszym winiarzom.

Stolicą lombardzkiej części jest Sirmione – to miasteczko leżące na półwyspie o tej samej nazwie, wcinającym się niemal do połowy wielkiego jeziora. Miasteczko jest odwiedzane przez turystów marzących o siarkowych kąpielach, pięknych widokach i niebywałych winach. I tu ilustracją, która mnie tak zimpresjonowała jest widok Sirmione z lotu ptaka. (Kto chce może zobaczyć je w „Czasie Wina” bądź  ze szczegółami w Internecie.) A ja będę je wkrótce oglądał w rzeczywistości, bo moja trasa przez północne Włochy biegnie właśnie przez to miasto. Spędzę w nim wprawdzie zaledwie dwa dni ale zdążę chyba napaść oczy cudnym widokiem a gardło napełnić winem towarzyszącym miejscowemu serowi grana padano.