Ale luksus w wiejskim sklepie!
Przed rokiem zmieniłem trasę dojazdu na wieś. Nie jeżdżę już przez Serock – choć to znacznie bliżej – ponieważ budowa obwodnicy tego pięknego miasteczka przedłuża się a białoruskie, litewskie i estońskie TIR-y blokują przejazd i droga trwa ponad dwie godziny czyli dwa razy dłużej niż dawniej. Jeżdżę więc przez Wyszków, bo choć to 20 km dalej ale autostrada zaczynająca się tuż za Markami pozwala dojechać na miejsce w godzinę i kwadrans.
Stale przejeżdżam więc przez Somiankę. I pewnie nadal bym śmigał przez tę wieś bez zatrzymywania, gdyby nie informacje Danusi (serdeczne dzięki i pozdrowienia!) o Zakładach Mięsnych Somianka i ich firmowym sklepie. No i oczywiście o smakowitych wyrobach masarzy.
Wybraliśmy się więc w poniedziałek na zakupy nie do bliskiego Pułtuska lecz do nieco dalszej Somianki. I nie żałujemy. Takiego wyboru wędlin i mięs dawno nie widzieliśmy w żadnym polskim sklepie. Nakupiliśmy (po odrobinie) mnóstwo wędlin, by popróbować, które wejdą na stałe do naszego śniadaniowego menu. A wybór nie był łatwy. Samego boczku jest w tym sklepie siedem gatunków. Szynek – nie mniejsza liczba. O kiełbasach nie wspomnę, bom nie wszystkie zdołał policzyć. Kto ciekaw niech zajrzy do witryny www.zakladymiesne-somianka.pl bo jak na nowoczesny zakład sklep ma własną witrynę w Internecie.
Na pierwszy ogień (i to dosłownie, bo smażyliśmy na szmalcu ze skwarkami) poszła kaszanka. Prawdę mówiąc dawno nie jedliśmy tak pysznej. Nawet skórki nie oddaliśmy psu, który miłośnie zaglądał nam w oczy, bo tak smakowicie chrupała dzięki dobremu podsmażeniu.
Równie wspaniale smakował sękacz (nie ciasto lecz wędlina) czyli zwijana rolada z boczku z ziołowo-musztardowym farszem w samym środku. Resztę prób odłożyliśmy do kolejnego śniadania.
Z półtora kilogramowej sztaby schabu wykroiłem 20 kotletów. Wszystkie lekko zbiłem tłuczkiem ( a nie wymagało to wysiłku, bo mięso było tak miękkie, że musiałem uważać, by go nie podziurawić) i podzieliwszy na trzy porcje dwie zamroziłem a trzecia poszła na obiad. Będą rolady schabowe z serem pleśniowym w środku. Do nich zaś nasze ulubione austriackie białe wino czyli gruner weltliner. Wprawdzie pisałem, że ostatnia butelka przywieziona w ubiegłym roku już wyschła ale los spowodował, że piwniczka została zasilona nowym transportem. Oto miałem „krulewską” austriacką wizytę. Odwiedził nas paOLOre ze świtą, którą stanowiła Ewa oraz Marek. Co przywieźli i co jedliśmy Marek już napisał. Dodać muszę, że jest on mistrzem nie tylko naleśnikowo-pierogowym ale kuchmistrzem wszechczasów i wszelkich przysmaków. Jego wersja francuskiej tarty warzywnej w kurpiowsko-ziemniaczanej odmianie to majstersztyk.
Dobrze jest mieszkać przy trakcie z Wiednia na Mazury i do Białowieży.
Komentarze
Wszyskim Annom – słońca!
Witam.
Lubię Majkę.
http://www.youtube.com/watch?v=syRcFWnJCAA&feature=related
Dodam Gospodarzu że i księżyca romantycznego.
No to i gwiazdkę szczęśliwości!
Jak zwykle chcialem zaczac o pogodzie, a tu imieniny Anny wybuchly (wybuchnely? Niema kogo zapytac).
Nasunely mi sie najpierw te dwie, ta z Poznania i ta z nad polnocnej sciany Eigeru, ale Jolinek wylicza znacznie dluzej, wiec musze wziasc glebszy oddech:
Wszystkie Anny, Anie, Anuszki, obejmuje Was i skladam najlepsze zyczenia!
A´capella, gratuluje przyzadu do kawy ale nie martw sie, ci co armaty kuja nie maja ?s? na koncu.
A teraz o pogodzie – tez stare:
Amerykanin pyta sie Anglika, kiedy oni, tu na wyspach maja w koncu to lato. Anglik na to:
O, bardzo roznie mister, w zeszlym roku trafilo na srode.
Oby nie tak dalej zyczy nam wszystkim
pepegor
Wszystkim Annom i Hannom życzę – wszystkiego co najlepsze: dużo zdrowia, radości i wielu przyjemności 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=SEszO2tOJSA
A niech to, moj slowniczek za plecami ma coraz wiecej zakladek, a i tak nie jest mnie w stanie uchronic przed okropnymi bykami.
Pepegorze, jam nie strachliwa… 😎
A do kompletu „pogratulować” możesz ceny wymiany owych oszczelek (zwłaszcza że chodzi(ło) li tylko o odkręcenie dwu lub trzech zapieczonych śrub… „części” już sprowadziłam byłam sobie 🙂 ) 😀
Zdrowie Pań Ań (rozpuszczalną, lecz „dobrą”… z mlekiem kozim 😀 )
____
*a propos wczesnych lat użytkowania maszyny: gdy moja Bratanica, obecnie 14-letnia księżniczka (i bystrzacha!) miała ok. 3 lata — nic jej nie kręciło bardziej podczas wizyt u cioci, niż wspinanie się na taboret i udział w spienianiu mleczka ową armatnią aparaturą (ustrojstwo stoi na wyższym, szerokim parapecie) — …że i jak bardzo ciocia dodatkowo drżała, by się mała nie poparzyła dyszą albo nie spadła z owego taboretu – to oddzdzielna historia 🙂
Witam serdecznie i życzę dobrego dnia. 😀
Nemo i wszystkim blogowym oraz pozablogowym Annom, życzę wszelkiego szczęścia i smakowitego życia. 😆
Dzisiaj mam bardzo „latający” dzień, najpierw muszę zapełnić zamrażalnik (szkoda, że Somianki są tak daleko 🙁 ), potem spotkanie rodzinne a potem sąsiedzkie. 😀 Jednym słowem, dzień pełen miłych zdarzeń – czego i Wam wszystkim życzę. 😆
Człowiek zrobi zwykłe proste chłopskie jedzenie , a już bo zaraz natychmiast nazywają miszczem. Ja dobrze , to tylko potrafię jajka ugotować na niezbyt miętko i serdelka z wody wyjąć . Inne rzeczy to czysty przypadek.
Annom wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję , że od jutra będą suche wieczory i poranki…
Coś czuję , że będę musiał się rozstać z jedną z dwóch moich ulubionych czerwonych patelni . Warszawa się cieszy 🙂
Dzień dobry,
Nemo i wszystkim zaprzyjaźnionym blogowym Aniom (Pyry, Nowego i innych) życzę samych radości, w tym kulinarnych 🙂
Pogoda tutaj iście angielska, jak wspomniał pepegor.
Danuśko, mirabelki podobno najlepsze te w Lotaryngii, więc alkohol tez stamtąd rodem. Wpadłabym na kawe do Ali, tylko troche daleko 🙂
Wszystkim Annom wszystkiego co najlepsze i najsmaczniejsze!!!
Wszystkie Anny ściskam bardzo serdecznie 🙂
Nemo życzę,
by na blogu jak najczęściej bywała,
by Teściowa wyzdrowiała,
by podróż do Afryki się udała,
a w ogrodzie,by endywia i brukselka
dzielnie dojrzewała !
Dla Solenizantek okołoblogowych,które miałam przyjemność
poznać osobiście -Pyry Młodszej oraz Anny Nowego
gromkie STO LAT !
Annom, Aniom i Aneczkom wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń i dużo radości na co dzień!
Dzisiaj od rana wykręciłam świetny numer.
O 6.00 rano od odwoziłam na dworzec dziecię wyjeżdżające na 3 dni do Krakowa.Zabrałam ze sobą psa,bo bezpośrednio po wizycie na dworcu zaplanowaliśmy poranny spacer.
W tak zwanym międzyczasie Osobisty zamknął mieszkanie,wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko,co by odlecieć na 5 dni do Zagrzebia.Wracam z psem do domu i co się okazuje??? Nie wzięłam kluczy od mieszkania !!!
Pies jest zatem ze mną w pracy,a ślusarz umówiony na popołudnie.
Gospodarzu-cieszę się,że somiankowskie specjalności będą gościć na Waszym wiejskim stole.Zresztą może na miejskim też 🙂
Danuśka, trzeba trzymać zapasowe klucze u przyjaciół 😀
No właśnie Małgosiu-od dzisiaj będę trzymać.
Mądry Polak po szkodzie 🙁
I jeszcze,żeby Ci przyjaciele byli w odpowiednim momencie w domu,
a nie gdzieś na drugim końcu Europy na wakacjach…
Dla Ań i Hań – wszystkiego najlepszego i najsmakowitszego 😀
Danuśko 🙂
Jolinku – witaj po urlopie 🙂
Ja mam zaprzyjaźnionego sąsiada, starszego pana, który nie dość, że przechowuje klucze, to jeszcze z psem (rottwailer) wyjdzie jak trzeba. Oby żył w zdrowiu 100 lat!
Danuśko, a może trzymać zapasowy klucz w biurku w pracy? Mieszkasz niedaleko. Ale problemem byłoby, gdyby taka przygoda przydarzyła Ci się w święta… Przypuszczam, że pies jest w centrum zainteresowania w pracy 🙂
Danusko, a jakbys Pikselowi przyczepila do obrozy?
Tu starsza z maszyny Młodszej (przy moim komputerze śpi Matros i nabiera sił urlopowych)
Nemo – zdrowia w Rodzinie, udanego urlopu w kolorowej Afryce i czego by tam sobie zapragnęła;
żonom i córkom blogowym : Nowego, PaOLOre, Rudemu, Córaskowi Haneczkowemu w Walii,
naszym dawniejszym blogowiczkom : Ani Z w Kanadzie, Źródełku w Bonn i Brukseli, Anie z Krainy Wiatraków, Hienie ze ściany Wschodniej, i pewnie jeszcze z dziesiątków innych (Anna to chyba najpiękniejsze żeńskie imię)
samych dobroci życzę, a goryczy tylko 2 ziarnka.
http://www.lagrandelauzade.com/en/Bed_and_breakfast_in_provence.php
Ten link to do hotelu w Prowansji, gdzie wlasnie przebywa i swietuje swoje imieniny moja corka Ania ze swoim ukochanym. Ciesze sie, ale i zazdroszcze, bo sam bym chcial spedzic kilka dni w takim miejscu.
Barbaro pomachanko … 🙂
ROMek dla córeczki Tatusia dużo słoneczka … 🙂 i haneczkowa Ania niech ma same piękne dni .. 🙂
Danuśka jak zwykle z uśmiechem zaradziłaś sytuacji …
Marek Mistrzu … 🙂
Amelka przekazana dziadkowi bo się stęsknił nieboraczek .. 😉
a Krysiade gdzie jest? …
Prowansja i Toskania to moje jeszcze niespełnione marzenia …
o sklep firmowy jest na ul. Górczewskiej w Warszawie tylko numeru nie podali ale jest numer telefonu … 🙂
Małgosiu a gdzie na Powstańców Śląskich jest sklep Dary Natury? …
Jolinku51, nr 41, drugi 18c
Witam Szampaństwo.
Jolinku, Nowy – jeszcze się nie uporałam do końca ze zdjęciami, tak to jest, jak ktoś robi dużo, a wybrać kilku nie umiem 🙄
Na pewno zdążę przed powrotem Nisi, ona wraca dopiero w połowie sierpnia 😉
Przyłożę się dziś lub jutro.
Tymczasem wzywają mnie zajęcia, niestety.
Tyle jest „na razie”, a prawdziwy rejs się jeszcze nie zaczął 🙄
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Lipiec2011SzczecinGreenock
Jolinku, ten sklep jest w tym nowym budynku, na rogu Powstańców i Człuchowskiej, przy wejściu od Borowego. Przynajmniej niedawno tam jeszcze był 🙂
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Aniom, Annom, Anusiom i Anulkom wszystkiego najlepszego.
Pyro kochana nie mogę się z Tobą zgodzić bo moim zdaniem najpiękniejsze imię to Krystyna. Żal że zapomniane.
Jolinku witam Cię bardzo serdecznie i dziękuję, że o mnie pamiętasz. Ja ostatnio składam się z samej totalnej pasywności i ograniczam się do czytania. Może wkrótce nadejdzie aktywność. Oby.
A ten ostatni zjazd, co to mamy go zazdrościć to taki cichutki był. Dopiero po fakcie ogłoszony. Chyba żeby się postronni nie wprosili.
Łoj,
krysiade…który zjazd?! Bo o ile pamiętam, wszystkie cztery Zjazdy Łasuchów były i są (w tym roku V Zjazd, 3-5 września w Żabich Błotach, już tradycyjnie u Starej Żaby), a o warszawskich mini-zjazdach (raz był większy, w maju 2 lata temu z okazji Targów Książki)) też zawsze głośno! 😯
Warszawskie zjazdy w ogóle wynikają nieplanowane, czasem z kilkudniowym wyprzedzeniem, bo okazuje się, że ktoś akurat będzie w Stolicy, Jolinek ma czas, Danuśka, MałgosiaW lub ktoś jeszcze dołączy…i o tym zawsze klepią na blogu, zołzy jedne, a mnie żal, bo daleko 🙁
Doroczne Zjazdy są zawsze planowane z dużym wyprzedzeniem i jest o tym głośno, bo przecież trzeba się dogadać co do terminów. Ja nie mogę z dnia na dzień, muszę wiedzieć z wyprzedzeniem, także inni z zamorskich krajów.
Dodam, że pod moją presją (bijam się w pierwsi) utarło się, że te doroczne Zjazdy są organizowane porą okołowrześniową i wszystkim dziękuję, że nawet jak im nie pasuje, to jakoś wykombinują czas. U mnie kombinacja czasowa ze względu na odległość jest nieco problematyczna, a i dochodzą inne rzeczy, na przykład gorący (i kosztowny) czas wakacji.
Wrzesień na Zjazdach nigdy nas pogodowo nie zawiódł 🙂
(muszę wtrącić swoje za wrześniowymi terminami 😉 )
p.s. Tu nie ma „postronnych”, a obowiązkiem jest się wpraszać, jakby co 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=SQMaZ1jku4w
Wszystkim Annom z serdecznymi życzeniami.
pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Ha Alicjo – jesteś. To dobrze bo ja zaraz zmykam w piernaty. Nim jednak potuptam na randkę z Morfeuszem – dzięki piękne za życzenia.
E.
Nowy, cos dla Ciebie.
http://www.theglobeandmail.com/report-on-business/mon-dieu-a-crise-in-frances-cafs/article1152392/
Dla tych co nie znaja angielskiego: „..w 1960 roku bylo ponad 200tys cafe’s we Francji. Teraz jest ok 41 tys i codziennie sie zamykaja dwie. Wedlug francuskiego dziennikarza jedna z przyczyn jest kiepska kawa jaka serwuja i przyklad Starbucka, ktory daje sobie swietnie rade kiedy tradycyjne kafejki padaja. I to we Francji, nie w Polsce, przyjeli Starbucka. Jak to mozliwe? Tego wstretnego, amerykanskiego, obrzydliwego Starbucka?
„The French café society has been in trouble for at least two generations. In 1960, the country boasted 200,000 cafés. By 1995 the number had shrunk to 50,000. A study published that year said 6,000 cafés were closing every year”
„By last year, according to the café federation, only 41,500 were still open for business, with an average of two closing a day.”
„Jacques Hubert-Rodier, a writer at the French national business daily Les Echos, has another explanation for the thinning crowds at French cafés ? substandard coffee, at least in his opinion. ?You know, a café in 70 per cent to 80 per cent of the cases in Paris is not that good,? he says.
„He might be right. How else to explain the proliferation of Starbucks in France? Next to the Odeon Métro station near Saint-Germain, in the traditional heart of Parisian café territory, a sleek, gleaming Starbucks can be packed”
Alicjo – wszystko się zgadza. Mini zjazdy są ogłaszane wcześniej, żeby każdy mógł dołączyć, a nie po fakcie, ku zazdrości. I to na tyle.
ROMek a jak Ty spedzales swoje imieniny wczoraj. Jakies kulinarne atrakcje? Szampany, francuskie knajpki? 🙂
No,emocji mi dzisiaj nie brak !
Do chałupy się dostałam-pan ślusarz za „drobny” pieniądz wykonał świetnie swoją robotę.
Nasz kolega z pracy rozbił parę godzin temu swój samochód,zresztą po raz drugi w ciągu ostatnich 3 miesięcy.Koledze się nic stało,samochód już u blacharza.Przeżyliśmy też trochę niecodziennych zawirowań w pracy,ale żyjemy i firma też.I oby jak najdłużej.
Latorośl cieszy się urokami Krakowa,a Osobisty dotarł,tam gdzie miał dotrzeć.Pies leży na kanapie,jak nieżywy,ale żywy.
Jutro też jest dzień,a dzisiaj dopiero za 10 minut piąta.
Krysiade-nie tylko Jolinek o Tobie myśli.Ja też,ale czasem tylko w cichości ducha i wręcz potajemnie 🙂 Serdeczności 😀
Kochane Anie,
Wszelakich dobrosci!
Buziaki
Nemo, Pyro Młodsza, Anuśko 66 – najlepsze życzenia imieninowe – zdrowia i powodzenia we wszystkich Waszych przedsięwzięciach !
Jest kilka przysłów w związku z tym imieniem, m.in. : Od swiętej Anny nie doczeka południa deszcz poranny. Co chyba oznacza poprawę pogody, a dzisiejsza pogoda jest według mnie idealna – 19 – 21 st.C. , słońce i chmury na przemian, rześkie powietrze i lekki wiatr.
Takiego sklepu jak ten z Somianki można pozazdrościć. Ale ostatnio mówi się też, że dobre wędliny można kupić w Lidlu. Zdobyły jakieś wyróżnienia. Jakoś mi jednak zupełnie nie po drodze do Lidla
Pomorskie dzieci zostały wypchnięte do kina i poszły nader chętnie, jak zawsze, bo w Świnoujściu od kilkunastu lat kina nie ma, a jechać do Szczecina trochę daleko. Wrócą, zrobimy rodzinną kolację mamy białe wino z doliny Loary i jakąś butelczynę wódeczności, gdyby ktoś wolał. Na tę okoliczność, że oni do kina, ja do komputera się dorwałam. Jutro oni wszyscy jadą do Gniezna i zwiedzać Ostrów Lednicki, a ja urządzam sobie „dzień pustego mieszkania”
Teraz przeczytam sobie gazety.
Krysiu – Krystyna też piknie.
Annom serdecznie życzę smaczności w emocjach i kulinariach
Alicji dziękiję za dedykację z plottera i wspominam Dar z Operacji Żagiel 2000 w Bostonie. Przepływałem mu za rufą a potem bankietowałem na pokładzie. Wizytowali mnie też oficerowie Trwało to mniej więcej półtora dnia i dwa galony rumu…
https://picasaweb.google.com/cichal05/Dar?authkey=Gv1sRgCJ2Fsoq-vP-7RA#
Annom dużo radości i ciekawych przeżyć kulinarnych w nieoczekiwanych miejscach wśród ciekawych ludzi.
yurek Ty to wszystko wypatrzysz … 🙂
Małgosiu nie wiedziałam, że ten sklep tak się nazywa .. myślałam, że jest jeszcze inny …
Ano, fajna łajba…Pewnie niektórych ludzi będziesz pamiętał, bo jest trochę takich, co żeglują na Darze dłużej. Może Ci się skojarzy jakaś twarz, zerkniesz, jak umieszczę więcej z Rejsu.
Kapitan jest młody, w Bostonie był chyba Wiktorowicz, albo nawet ktos wcześniejszy.
Dostałam piękny album, jest w nim jedno zdjęcie z Bostonu 2000 – z przyjęcia, które urządził na pokładzie szef Gilette (cholera, niejeden statek poszedł na żyletki 😯 ). Urządził przyjecie, bo właśnie wtedy kupił fabrykę w Łodzi i taki miał gest 🙂
A teraz z przyjemnością zimne piwo za zdrowie Ann !
Za zdrowie Ań!
Mój syn dopłynął właśnie do Allinge na Bornholmie i pewnie też świętują, bo jego dziewczyna również Anna 🙂
Jolinek51, w upale źrenice się rozszerzają to i widać czego inni nie widzą.. Dziś się ochłodziło (32°C) i wracam do diety, rosołek z wczorajszej golonki +puszka V8+ryż .
Mam w Gdyni fantastyczną ciotkę Annę.Niedawno skończyła 85 lat.
Gadałyśmy przez telefon prawie godzinę,właśnie skończyłyśmy naszą
naradę imieninową.Właściwie to ona była,ta pogawędka,tylko w kilku drobnych procentach imieninowa 😉
ZA WSZYSTKIE ANNY !
Małgosiu-to dołączamy i tę Annę do naszego toastu 🙂
Małgosiu-a jak płynął? Promem ze Świnoujścia?
Anki Wasze zdrówko … 🙂
Cytuję fragment maila, jaki dostałem od Ani:
„Wielkie dzięki – przekaż, proszę, ode mnie podziękowania także przemiłym Blogowiczom!”
Przekazuję.
W Bostonie był Szymański. Załoga go nie ceniła, bo Atlantyk przeleciał samolotem a w Nowym Jorku i w Bostonie mieszkał z żoną w wytwornych hotelach. Na pokładzie pojawiał się tylko na gale i bankiety…
Danusiu, on jest sternikiem, płynął na jachcie z przyjaciółmi, wyruszyli z Gdańska, a dokładniej z Górek Zachodnich. Mają tak pływać po Bałtyku przez dwa tygodnie.
Szukając zdjęć z Bostonu z Sail Operation 2000 natrafiłem na artykuł wspominający moją ULKĘ, która była najmniejszą łódką w imprezie
http://business.highbeam.com/2935/article-1P2-8610541/tall-ships-bastille-day-share-friendly-seas
Cichal…
co to za kapitan 🙄
Nasz to jest Kapitan – nie dość, że młody i przystojny (jakby nie było, patrzę babskim okiem i to są zalety!), to jeszcze sympatyczny. Dla załogi i studentów jest kapitański, na moje oko jak powinien być, przecież statek jest żaglowcem szkoleniowym. Tylko tych paru gości mogło sobie na dowolnie wybranym boku robić cokolwiek, a reszta miała harówę i naukę (studenci).
Idę do kuchni, dzisiaj makaron z urozmaiconym sosem pomidorowym (dużo warzyw).
Przypomniał mi sie rosół z leszcza w Nowym Warpnie, z pierożkami z tymże leszczem…mmmmmm!
Jakoś u nas w sklepach nie widzę ryb słodkowodnych, a jedyny sklep rybny już dawno poszedł w długą. Kurka siwa…a takie jezioro mam pod nosem!
Jerzor tylko w pierwsze lato szalał z wędką (owszem, z wielkim sukcesem!), ale potem juz nigdy go nie kusiło. Teraz skojarzyłam – w pierwsze lato nie miał roweru 😯
Cichal 🙂 🙂 🙂
„…smallest Tall Ship” 🙂
Jejku, lece do kuchni!!! JUŻ!
Małgosiu-gratulacje i niech żeglują pomyślnie dalej !
Ahoj 🙂
Małgosiu, zapraszam kolegę na pokład na Karaibach!
Cichalu, dziękuję, zaproszenie oczywiście przekażę!
Ahoj, Danuśko, ahoj!
Cichalu, a znasz to ?
http://www.marinetraffic.com/ais/pl/default.aspx?centerx=30¢ery=25&zoom=2&level1=140
Tarta zrobienia i zjedzenia warta.
Wystarczy pogooglać, przepisów multum.
http://www.medigo.pl/a,i,18783,tarta_zjedzenia_warta
Dla mnie kazda tarta, funta warta /ale rymy czestochowskie wyszly/. Tak, lubie wszelkie tarty. Najlepiej z Trade Joe’s mojego ulubionego sklepu.Malinowa i gruszkowa naklepsze.
Nowy, wiem co masz na mysli piszac o Starbuck-sie. Nie wiem z czego to wynosisz, ale wydaje mi sie, ze finansowo maja sie dobrze. Snobistyczna mlodziez upodobala sobie ten przybytek, ktory nie ma zupelnie nic wspolnego z jakakolwiek kawiarnia.Moze z braku prawdziwych kawiarni,takich jakie spotytkamy w Europie?
Wyczytalam nawet, ze kawa tam podawana jest produkowana chemicznie. Moze nie doslownie, ale z jakichs komponentow. Brrrr!
No i te ceny zupelnie nie przystajace do jakosci.
Na ich kawe zdaje sie, kiedy siedzie w Barnes & Noble aby poczytac ksiazki czy czasopisma, albo z moimi wnukami, ktorym staram sie zaszczepic milosc do nich.
Dar …
Ja ta druga człapię…zdjęcie robiła Nisia zmniejszyłam je do rozmiarów, coby się nie ładowały w nieskończoność.
http://alicja.homelinux.com/news/Na_grota.jpg
„je”?
Nieważna gramatyka, sama się przejęłam, jak jeszcze raz spojrzałam, co ja na kolebiacym się morzu wyrabiałam 😯
Zaznaczam, że człapiemy siłą dłoni i nóg, a podpinamy sie linką dopiero pod przewieszką, żeby wejść na platformę. Wejście jest…no, odginamy sie mocno do tyłui są trzy dość śliskie, metalowe pręty, po których trzeba się jakoś.
Ciąg dalszy nastąpi, to znaczy mniej więcej krok za krokiem (Nisia swoja rurą zarejestrowała!), tylko muszę to zebrać do kupy. Kupy nikt nie ruszy 😉
Teraz bym wiedziała, jak to zrobić z o połowę mniejszym wysiłkiem, ale jak na pierwszy raz – emocje były spore, wyobrażacie sobie 🙄
dzień dobry …
Alicjo dlaczego nie śpisz? …
pada a ja miałam plany bez deszczu ..
To ja jeszcze o tanim i dobrym mięsie.
W Sejnach (wiem, wiem, daleko, ale jak kto jeździ na Suwalszczyznę na wakacje, to już nie tak bardzo) na tyłach synagogi jest niepozorny sklepik litewskiej spółdzielni „Vesra”. Podczas naszych wakacyjnych pobytów zaopatrujemy się tam zawsze w kindziuka (który w tym roku staniał). Co do mięs – trzykrotnie w ciągu 10 dniu zajeżdżaliśmy tam po polędwicę wieprzową o cudownej wprost konsystencji i niezrównanym smaku, z delikatnym tłuszczykiem na obwodzie. Innych mięs też sporo i TANIO! Ciekawostkę stanowią mięsa konserwowane przez solenie. W zeszłym roku spróbowaliśmy czegoś takiego, ale nie mieliśmy dobrego pomysłu na przyrządzenie i mimo moczenia w wodzie dania nie były satysfakcjonujące. Może Pan Piotr coś podpowie? Pozdrowienia 🙂