Rzut oka wstecz na dobre maniery
Dawno już nie narzekałem na brak manier przy polskich stołach. I to zarówno w domach prywatnych jak i restauracjach. A brak tych manier bardzo mi doskwiera. I gdy w sympatycznej knajpce siedzę obok ludzi głośno opowiadających niemądre a sprośne dowcipy lub wypijający wino jednym haustem albo wycierające palce w obrus to tracę apetyt. Dlatego też będę marudził nawet na blogu, który przecież zgromadził grupę kulturalnych smakoszy, by i oni tę wiedzę przekazywali kolejnym pokoleniom. Dobre wychowanie bowiem wynosi się przede wszystkim z domu.
Może więc czasem warto spojrzeć na to czego nie wypadało za czasów naszych babek i prababek. A wówczas nie wypadało robić wielu rzeczy: siadać gościom przed gospodynią, a mężczyznom przed kobietami, zakładać serwety w dziurkę od guzika (należało rozłożyć ją na kolanach), nie wolno było jeść zupy końcem łyżki (obowiązywał sposób jedzenia bokiem łyżki), mlaskać językiem, skrzypieć nożem, maczać chleba w zupie ani w sosie, kłaść zbyt wiele do ust, trzymać całego kawałka jedzenia i ogryzać go, oddalać zbytnio łokci przy krajaniu mięsa, wypluwać na talerz kostek, zbyt długo namyślać się nad wyborem kawałka z półmiska, nakładać zbyt dużo na talerz, spożywać zupy do ostatniej kropli, kłaść noża i widelca na talerzu, jeżeli chciało się jeszcze dobrać potrawy – sięgać ręką poprzez talerz sąsiada, rozmawiać mając pełne usta, zapominać o damie siedzącej obok, opierać się rękami na stole ani kłaść łokci, mówić o dolegliwościach żołądkowych, jeść palcami (nawet owoce należało jeść za pomocą widelczyka i noża), brać soli palcami (brało się ją końcem noża). Nie wypadało w żadnym razie chwalić potraw ani podawać przepisu przy stole. O przepis można było prosić tylko osoby najbardziej zaprzyjaźnione.
Dobrej zabawy przy stole. Smacznego!
PS.
Z małym opóźnieniem dokładam dwa zdania i dwa zdjęcia. W niedzielę rano na trawniku pod domem znalazłem pierwszego tegorocznego borowika. MUSZĘ więc go pokazać:
A po kilku godzinach wylądował on na talerzu w postaci carpaccio czyli cienko pokrojony, pokropiony oliwą i sokiem z cytryny, lekko posolony i z odrobina pieprzu. Na wierzchu płatki parmezanu. Był wspaniałą zapowiedzią tegorocznego sezonu grzybowego w naszym domu.
Komentarze
Z lokciami tuz przy ciele i bez serwety na kolanach, bo i tak nie wezme niczego do ust wiedzac, ze przy tak polozonej poprzeczce przepadne juz przy slodzeniu kawy.
Mimo to zglaszam sie z powroten caly i zdrowy.
Na zewnatrz slonecznie, ale bez dokuczliwego upalu,
pepegor
Wyliczanka długa, a przecież niepełna. Prawdopodobnie Gospodarz nawet nie pomyślał, że przy stole mogą się zdarzyć takie zjawiska, jak nabieranie jedzenia na koniec noża i wkładanie do ust. A jednak widzę takie rzeczy coraz częściej.
Z wymienionych przykładów mało poprawnego zachowania wymieniłbym kilka jako szczególnie denerwujące i przy tym najbardziej rozpowszechnione: podawanie sobie czegokolwiek przed nosem sąsiada zamiast za jego plecami, siadanie panów zanim usiądą panie, rozpoczynanie jedzenia zanim innym będzie podane.
Z jednym punktem będę polemizował. Chodzi o maczanie chleba w zupie lub sosie. Z zupą jest sprawa prosta. Jeżeli rodzaj zupy nakazuje namoczenie chleba, kroi się go na kawałeczki i stopniowo wrzuca do zupy na podobieństwo grzanek. Z sosem jest trudniej, jednak są potrawy, których urok w dużym stopniu polega na nasączaniu bagietki sosem lub oliwą z potrawy. Dotyczy to niektórych dań francuskich. Do dań, które tracą wiele bez bagietki, zaliczam na przykład oberżyny duszone w oliwie, przykryte plastrem pomidora i koziego sera. Do tej oliwy przechodzą smaki ze składników potrawy i namoczenie w sosie oliwnym bagietki to jest to. Jak to zorganizować, żeby nie wypadło prostcko, problemem gospodyni.
W domu mojej mamy to goście mieliby przechlapane w myśl powyższej etykiety. Co mniej wytrzymali słanialiby się na nogach i mdleli w oczekiwaniu, aż gospodyni zasiądzie do stołu. Ona jest niestrudzona w wymyślaniu „co by tu jeszcze…”, a czas leci i siły gości opuszczają 😉
A gdy już usiądzie, to ją natychmiast dopadają wyrzuty sumienia, że siedzi, a przecież „może by tu jeszcze coś…”.
O przepisy prosimy tylko osoby najbardziej zaprzyjaźnione.
No! To jak mnie teraz ktoś o przepis – np. na farfalle z cukinią – poprosi, niech się nie dziwi, że potraktuję to jak wyznanie miłości 😀
Wczoraj poszedłem na lody BIO do nowego saloniku w Pierwszej Dzielnicy.
Tak zdrobniale mówię, bo lokal ma raptem dwa metry szerokości (za to kolejka przed lodziarnią na kilometr).
Zaaplikowałem sobie porcję sorbeta z koziego sera w połączeniu z truskawką. Odjazd!!!
Nie proście o przepis, bo nie znam…
Dzień dobry!
Pepegor słusznie zwrócił uwagę na łokcie. Jakoś to przeoczyłem czytając Gospodarza, a rzeczywiście nic chyba mnie tak nie denerwuje jak sąsiad trącający łokciami. Może jedno, ale nie przy stole. Mianowicie widzowie teatralni czy kinowi przepychający się tyłem do siedzących, czyli podstawiający swoje wypięte części tylne. Był okres, że już rzadko się to zdarzało, teraz staje się nagminne.
Zdjęcie frapujące. Zaraz po powrocie z pracy, czyli dzisiaj około 18, pobiegnę do ogrodu, ale i tak wiem, że niczego podobnego tamnie znajdę.
Bardziej prawdopodobne, że skuszę się na lody. Ale sorbeta z koziego sera z truskawką nie dostanę tutaj.
W piątek na Jana byliśmy w Cyrano et Roxane w Sopocie. Jedliśmy kolejno: deska 4 tapas (ośmiornica – kawałki marynowane brdzo udanie, mule po baskijsku – zupełnie jak z puszki lepszego gatunku, tapenada – siekane oliwki z czosnkiem, bazylią, pasztet z gęsi na świeżo na bagietce), foie gras na sposób Perigord, zupa szparagowa z owczym serem, confit z kaczki duszonej dobę w temperaturze 80 stopni, ciasto czekoladowe z sokiem z czerwonych owoców.
Do tego na początek wino musujące Methode Gaillacoise półwytrawne, potem Cahors La Gorgee de Mathis Bacchus Domaine la Berangeraie. Wino cahors było znakomite, foie gras także, choć bardzo duża porcja sprawiała, że kończyło się z trudem, co mnie zastanowiło, bo jako żarłok na ogół na opory nie natrafiam.
Pozostałe rzeczy poniżej oczekiwania, może z wyjątkiem ośmiornicy, do której przyczepić się nie sposób.
Byłem tam kilka razy i zawsze wychodziłem zachwycony. Tym razem raczej rozczarowany. Chyba już się ten lokal stał zbyt popularny, albo trafiliśmy na wyjątkowo zły dzień. To nie znaczy, że było kiepsko. I tak było dobrze, ale mogło być lepiej.
Restaurator od Cyrano otworzył jakis czas temu sklep z winami, serami, wędlinami i przetworami z kaczek oraz gęsi. Sklep ten ma spore powodzenie i może zbyt wiele uwagi teraz jemu jest poświęcane zamiast pilnowania potraw. Ale pewności nabiorę po następnej wizycie.
Jest wreszcie Alicja!
Dzisiaj 2.42
3840 g
53 cm
Dziadek sie cieszy!
Pepegorze, graulacje! Radosnego życia dla Maleństwa!
Gratulacje, oczywiście.
Klub dziadków wielodzietnych powiększa się! Gratulacje!
pepegor gratulacje dla Dziadka i Rodziców .. niech dobre Aniołki czuwają na Alicją … 🙂
Danuśka a co sobie przywiozłaś z tej wspaniałej wycieczki? .. ciekawa jestem zdjęć …
Piotr potwierdza, że grzyby są .. teraz ma być ciepło ze 3 dni i potem ma padać .. mamy plany na następną niedzielę powtórzyć wyprawę i sprawdzimy co w lesie już rośnie …
dzisiaj ryba i kalafior .. na deser jagody i truskawki z jogurtem posypane płatkami migdałów …
O, fajny deser Jolinku!
Pepegorze, gratulacje. Dobry wynik. Słuszny wzrost, waga jeszcze słuszniejsza.
Pyra chora chyba bardzo bo się nie odzywa .. Pyro nie choruj nam …
Małgosiu i zdrowy .. 🙂
Pyra niezbyt zdrowa, ale i nie chora. To ten okropny sygnał internetowy, tak słaby, że list do Alicji wysyłałam całą dobę, zanim”przeszedł”.
Pepegorze – dziękuję za piękne zdjęcia i gratuluję małej Ali. Niech się zdrowo chowa.
Borowik Piotra ściął mnie z nóg.
Dzień dobry Szampaństwu!
Pepegor,
jakie piękne imię ma wnuczka 🙂
Gratulacje dla szczęśliwych Rodziców i Dziadków!
Ja ważyłam 4100, ale takich dzieci już nie robią – Twoja wnusia waży całkiem przyzwoicie, jak na dzisiejsze dzieci.
W Szczecinie słonecznie i ciepło, a może nawet gorąco.
Kulinarnie – zaraz idę do ogrodu po maliny i agrest 🙂
Pyro,
dodam, że odpowiedź wysłałam, a autor (okularnik) jest na niektórych zdjęciach.
p.s.
Zapomniałam się podpisać – to Alicja z nisi komputera, bo mój coś marnie się łączył w piwnicznej izbie, gdzie rezyduję.
Wieczorem poprawia się mój dostęp do sieci i wtedy nastukam kilka dobrych rad ze starych poradników – to sama radość, ale niektóre nadal aktualne. I niewiele się zmieniło od czasów mistrza Słoty. Czytając zaś opis naszych obyczajów w XVIIIw J.Kitowicza, włos dęba staje. TO DOPIERO BYŁO CHAMSTWO. i TO GDZIE w Puławach! Myśląc o kuchni i obyczajach staropolskich stale popełniamy błąd, ekstrapolując obyczaje epoki wiktoriańskiej w głąb dziejów, a to nie tak. I obyczaje i kuchnia zostały ukształtowane dopiero przez mieszczaństwo, a właściwie przez amalgamat mieszczańsko – ziemiański.
Uwaga – jutro czcimy Piotra i Pawła, ale naszego Piotra Wielkiego nie – on już uczczony był w stosownym czasie. Jutro Paolore, Pepegor, Pietrek, Owczarek Podhalański i Peter Nemo. Proszę dopisywać do jutrzejszej listy toastowej, bo Pyra może mieć dziury w pamięci.
Pepegor,
serdeczne gratulacje ! A imię dla wnuczki rzeczywiście ładne.
Eska,
dziękuję za przepis na karkówkę.
Pochwalić potrawy jak najbardziej wypada, nawet trochę na wyrost. Gospodarzom jest przyjemnie, jeśli goście docenią ich starania.
Co do serwetki na kolanach, zgłaszam votum separatum w imieniu dam obdarzonych porządnym przedsięwzięciem. Do moich kolan nie mają szans dolecieć żadne okruszki.
Nio.
Pepegorze, ja też przepadam 😉
Gratuluję wnuczki i imienia 😀
Pepegor,
Gratulacje! A tak sie zamartwiales….
Buziaki,
Gratulacje dla Dziadka, wiele szczęścia dla Maleństwa!
Na temat zachowania przy stole i umiejetności poprawnego jedzenia, to ja już swoje powiedziałam i nie bedę powtarzać.
Mozna jeszcze dorzucić czytanie przy stole. Wypada jedynie przy śniadaniu ranną prasę, ale kto teraz ma dziennik przy śniadaniu?
Żabo, można jeść kanapkę, czytając internetową Wyborczą…
Pepegorze – gratulacje! Niech rośnie i rozkwita!
Pyro jutro jest 28 a Pawła i Piotra obchodzimy 29 czerwca …
Ha, to falstart, jak z Wandą. Samokrytykę składam, ale dzień później pijemy – reszta aktualna.
jutro możecie razem z nami pić już od godz. 19 .. mamy mini zjazd w Ogrodzie Saskim z gościem zagranicznym czyli naszą Alinką … 😀
W Ogrodzie… z Aliną… Auuuuuuuuuu…
nie chce mi sie juz walczyc, sciskam czule, jesli przejdzie
37°C
Sławek – słabujący jesteś?
Racja, Haneczko – w Saskim, z Aliną…nie dla prowincjuszek.
Uściski i gratulacje dla Dziadka Pepegora !
A Alicje wiadomo-udane dziewczyny 😉
Jolinku- z naszej wycieczki przyjechaliśmy z likierem Vana Tallin
i szynką z renifera.Smacznie i zdrowo 😀
A poniżej fotorelacja :
https://picasaweb.google.com/109990791430941218162/TallinDu20061102?authkey=Gv1sRgCKq45PKft-yFwQE&feat=email#
Pepegorze – gratulacje, a maleńkiej Alicji szczęsliwego życia 😀
Gratulacje Pepegorze, niech malutka istotka da Wam wiele radości.
w Saskim Ogrodzie, to różnie bywa…
http://www.youtube.com/watch?v=D5s0Q_XlmhM&feature=related
Danuśko, bardzo sympatyczna wycieczka 🙂
Pyro, slabujacy owszem nieco, ale raczej od wkurwienia, ze s s nie chodzi ok, ze p o r no tez niech tam, ale, zeby nie wiadomo bylo co chodzi, to juz nie wiem czemu?
moze ktos jakas liste czego nie lubia
Danka, daję słowo -wycieczka świetna i miłe widoki, ale ja najbardziej lubię Twoje komentarze pod zdjęciami. Widzę, że Tallin oberwał znaCZNIE MNIEJ, NIŻ kRÓLEWIEC, ale i tam więcej rekonstrukcji, niż oryginału. Podziwiam rozsądek konserwatorów: nie udają, że mury stare, tylko wykorzystują oryginalne, zachowane detale i je pięknie eksponują.
Sławku – to jest tajemnica Wszechświata. Też czasem wrrrrr klnę
Chciałem ze Sławkiem pogadać ale padł serwer firmy z której dzwonię.
Wrrr.
Pan mąż wrrr, to ja już nie muszę 🙄 Kosi trawę 🙂
w piwnicy 27, przed buda 43°C
poskladalem maca i ciekne
wrrr
Sąsiadka z góry znowu szykuje się do wyjścia,zatem tupta w obcasikach
w te i we wte.Już jakiś czas temu na grzecznie wyartykułowaną prośbę,by obcasiki wdziewać dopiero w ostatniej chwili przed wyjściem
z domu,bo u niej wszędzie parkiet,a mieszkania akustyczne i u nas wszystko słychać odparła z wdziękiem,że fruwać przecież nie może.
Wrrr!To a propos dzisiejszego tematu i dobrych manier.
Cóż,byłyby przecież mile widziane nie tylko przy stole !
Pyro-a wiesz, zapewne,że tallińskie zabytki odnawiali nasi rodacy :
http://turystyka.wp.pl/wid,9153406,kat,2,title,tallin,artykul.html
chyba wte i wewte ?
Trzeba było napisać tam i z powrotem.
Moja sąsiadka też co dzień od 5 rano tupta na szpileczkach – w te i we wte, wbrew wszelkim konwenansom – mało powiedziane, nawet w dwie brwie (copyright do „dwie brwie” niestety nie wiem którego z Mistrzów z 20-lecia międzywojennego).
Moja sąsiadka mieszkająca nade mną przez ponad 20 lat (wyprowadziła się do nowo budowanego domu w styczniu tego roku) zaczynała dzień wcześnie, grubo przed 6 rano od kompleksowego sprzątania podłóg – zamiatanie, mycie, odkurzacz wszystko z przesuwaniem stołków i stołu. Na najdelikatniejszą uwagę, że w ciszy nocnej te dżwięki są doskonale słyszalne, odpowiadała wznosząc wzrok ku powale „Trzeba dbać o czystość i higienę jeśli mieszka się w slumsach”. Tu trochę plotek, które złośliwe nie są, a tylko przybliżają mentalność bardzo porządnej pani domu. Pani po łąkarstwie na AR całe życie pracowała w banku. Mąż dyrektorował młynom państwowym. Pani ze wsi kaliskiej, córka bibliotekarski wiejskiej i kasjera kolejowego, Początkowo bardzo normalna, pracowita i oddana rodzinie kobieta, która żartowała, że imię Izabela dostała po jakiejś hrabinie. Z latami ta „hrabini” się materializowała coraz bardziej. |Skończyło się na „slumsach”, w których trzeba sprzątać przed świtem. Dobrze, że przydziałowe akcje banku i odprawa prywatyzacyjna dla męża, pozwoliły jej opuścić tak niestosowne sąsiedztwo.
Basia – Asia, witaj! Bardzo się cieszę że wróciłaś.
Maciej Zembaty nie żyje .. tyle wspomnień z młodości .. bard i tłumacz poezji Leonarda Cohena …
w 1972 we współpracy z Jackiem Janczarskim stworzył radiowe słuchowisko Rodzina Poszepszyńskich ..
Moje dziecie bylo szkolone obyczajow przy stole przez osobista babcie. Jadac musial nozem i widelcem z gazetami pod pacha. Wsciekalam sie, ze dla 3, 4 latka to za wczesnie, ale teraz Odszczekuje i zbieram plony. Tutaj moda jest na jedzenie tylko prawa reka no a lewa ma spoczywac na kolanach wiec my wygladamy troche dziwnie….. Julia juz jest przeszkolona, zostal nam jeszcze Markus.
Buziaki,
Mysle sobie, ze powinno byc dobrych manier.
Dla Zembatego z pewnością naszykowana jest kwatera w alei poetów.Kiedyś o niej śpiewał Daukszewicz.
Tak Jolinku – tyle wspomnień… Nie nastukam już dzisiaj żadnych uwag o dobrych manierach. zanucę razem z ociemniałym bardem wrocławskim o tym, że „straciłam dobre maniery/chce mi się wyć do cholery/ Chce mi się wyć? Chce mi się żyć!”
Danuśka, a wiesz ile ton naszej urodzajnej ziemi tam pojechało na gruzawikach.
http://www.youtube.com/watch?v=Vig8KU75csE
Kot Rademenes mówił głosem Macieja Zembatego
Witajcie,
Wczoraj wieczorem wróciłam (a jakże) z Dolnego Śląska. Zdjęcia również będą, a jakże 🙂 .
Krystyno, drobne sprostowanie: zahaczę o Lwów w drodze na Krym. Gruzja to pieśń przyszłości. Ale tak czy siak obiecuję fotosprawozdać 🙂 .
Zgago, ja się skaleczę! Toż miodu ci u mnie dostatek. Mój ojciec od kilkudziesięciu lat jest pszczelarzem-hobbystą a teraz przekazuje swoją pasję Witkowi. Wymierne efekty tej pasji są widoczne. Następnym razem daj znać że potrzebujesz – podrzucę do Katowic.
A propos Katowic – również jestem zdania że ten nowy dworzec tylko zeszpeci centrum. Co do przyznania ESK – sercem byłam za Katowicami, rozum jednak przemawiał za Wrocławiem…
Danka,
Coś Ty narobiła! Ledwo co wrócilam a już mam ochotę wyruszyć do Tallina 😉
Esko- nie wiem 🙁
ewo 😀
Sławek napisał, że przed budą 43°C …
No nie możliwe … Trawnik podlewałem w polarku. Nie za ciepło jakoś…
Sławek chcesz kawałek ?
Zimnego.
Trawnik mam zielony w końcu. Jak dawniej.
Pepe – gratulacje 😆
Widze, ze w komentarzach takie rozne roznosci wiec tez sie dorzuce. Po pierwsze dopiero w niedziele przeczytalem „Polityke” za b. ciekawym artykulem Gospodarza o wloskiej kuchni. Przypomniala mi sie zeszloroczna bistecca alla fiorentina (chyba prawidlowo napisalem po wlosku?), do spolki z corka dostalismy prawe 1,5 kg kawal swietnego steka. Proste i znakomite!
Co do manier to oczywiscie w roznych krajach i epokach sa pewne roznice i czasem trzeba sie dostosowywac (choc nie umiem trzymac lewej reki na podolku jak to robia Amerykanie wprzodszy pokroiwszy mieso). Moje dorosle dzieci sa mi wdzieczne za zartobliwy trening z trzema ksiazkami: dwie pod pachami, jedna na glowie. Dzieki temu przy jedzeniu siedza prosto, z lokciami bliska ciala. Przydaje sie to zwlaszcza w samolocie.
Smutna wiadomosc o Zembatym, aczkolwiek zepsul mi przed laty Marsz Zalobny Chopina swoim tekstem („O trumne bija krople dzdzu, kolyszac slodko mnie do snu. Ubogim krewnym trumna wrzyna sie w ramiona..itd.itp”
Na wyspie chroniąc się przed słońcem nawet prosiaczek musiał chodzić w czapce. Chińskiej czapce…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-06-27.html
Ten prosiaczek to chyba kaczki na wodzie puszczał?
Okropnie kłopotliwi są przy stole ludzie gestykulujący (kawałki mięsa albo ziemniaka czy kluski lecą wtedy z widelca pięknym łukiem na prawo i lewo). Miałam takiego wuja, którego przy stole unikali wszyscy przytomni członkowie rodziny, a on się czuł dyskryminowany. Był absolutnie niepoprawny. Przysięgał uważać i nie machać ręką, ale tam…. O paniach, które o mężach śp. i o dzieciach i wnukach nie wspomnę. Najlepiej, kiedy dwie takie się zejdą – posadzić obok sobie i niech sobie pogadają.
Dziękuję kochani, to tak na zakończenie dnia.
https://picasaweb.google.com/pegorek/Ala1?authkey=Gv1sRgCMLB3uajtZOZ3wE#5623078043428116034
Naszym blogowym Piotrom i Pawłom, i tym, którzy podczytują – wszystkiego najlepszego w Dniu Imienin życzy o bladym świcie
Alicja
Na Waszą cześć właśnie bladoświtowe ptaszki nadają poranny koncert, a ja idę pospać 🙂
Dzień dobry Wszystkim,
Dzisiaj o starych, dobrych manierach. Tzw. „dobrych”, bo świat się zmienia, a z nim zmienią się obyczaje, z pewnością będą one bardziej swobodne. I tego nikt nie zatrzyma.
Ja, jako człowiek bardzo starej już daty, chcę przesłać coś naszym Blogowiczkom, bez żadnej specjalnej okazji – tym aktywnym na blogowych łamach i tym podczytującym.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Roze#slideshow/5623089469769391890
Piotra i Pawła dopiero w środę, 29 czerwca.
U mnie na parkingu (w krzakach) setki świetlików.
Dobranoc 🙂
dzień dobry … 🙂
pepegor słodka dziewczynka .. 🙂
Nowy a gdzie te piękne róże rosną? …
wszyscy tu dobre maniery mają od dziecka a ja niestety tylko trochę wrodzonych i trochę nabytych ale ogólnie nieobyta jestem i nie wiem czy przy stole tu mogę siedzieć ..
Nowy zrób zdjęcie tym świetlikom bo to piękny widok musi być ..
Jolinku – dajcie mi bogowie wszelkiego autoramentu podobnie „nieobytych”, jak Jolinek. Oby więcej. Te świetliki chyba niezbyt wychodzą na fotografiach. Wiem, że na filmy oświatowe ze świetlikami w roli głównej, jakieś ekstra warunki muszą być spełnione. U nas piękny poranek. Wypiję do końca moją kawę i przeczytam gazety.