Skąd tyle uczucia do Agaty?
I nie idzie tu o moją córkę Agatę lecz o Agatę Wojdę czyli szefową kuchni w warszawskiej restauracji „Opasły Tom PIW” ( a poprzedni „Absynt”). Znam Agatę od paru lat. Bywałem w „Absyncie” od czasu do czasu, uważając, że to najlepsza stołeczna restauracja z francuską kuchnią. Zrobiłem a potem opublikowałem rozmowę z Agatą ( i jej szefową Agnieszką Kręglicką), która można było zobaczyć i wysłuchać na naszym blogu. Uważam szefową kuchni „Opasłego Tomu” za absolutna mistrzynię. Mógłbym jadać jej dania codziennie i chyba nigdy bym się nimi nie znudził. Czyli po prostu wielbię Agatę.
Nigdy jednak nie zastanawiałem się głębiej dlaczego kunszt kulinarny Wojdy tak mi odpowiada. I oto zagadka rozwiązała się sama. W najnowszym, jubileuszowym 50, numerze „Magazynu Wino” przeczytałem wywiad przeprowadzony przez szefa pisma właśnie z Agatą. Oto fragment, który chyba wyjaśni moją fascynację:
„Czy gwiazdka Michelina jest ambicją każdego szefa kuchni? Czy jest pani ambicją?
Moją ambicją i wielu znanych mi kucharzy nie jest zdobycie takiej gwiazdki. Z wielu powodów. Nie stać nas (nas – gości i nas – restauratorów) na posiadanie i utrzymanie takiej restauracji. Punkt o hamulcu polskiej gastronomii zawiera kilka wyjaśnień pasujących do tego tematu. Mogę tutaj jeszcze dorzucić jedną rzecz, którą też powinniśmy sobie uświadomić. W latach 1990. wkroczyliśmy w świat – dziś kupujemy lub mamy dostęp do takich samych ryb, takich samych produktów jak Francuzi, Włosi, Czesi i Amerykanie. Co więcej, (bez zbędnych ceregieli) kupujemy te ryby, węże, kaktusy i kawiory praktycznie w tej samej cenie (bez zbędnego gdybania i „ale”). Jednak pytanie brzmi: jaką cenę możemy zaproponować naszym gościom, ile jesteśmy w stanie sprzedać, ile osób wyjdzie z domu i zawita do restauracji? Kogo będzie stać?
A teraz od strony osobistej. Prześwietne jest zapewne posiadanie takiego wyróżnienia, przeprestiżowe. Wielkich rumieńców, bym dostała i pewnie apetyt na więcej by rósł, gdybym oczywiście kiedykolwiek otrzymała taką gwiazdkę. Nigdy nie leżała w moim charakterze potrzeba rywalizacji, ścigania, bycia najlepszym, wygrywania konkursów… A sposobność ku temu była z racji grania na skrzypcach. Lubię święty spokój perfekcyjne opanowanie tego, czym się zajmuję. Chcę gotować w restauracji, nie chcę być szefem kuchni wśród ofert cateringowych, papierzysk, bez plam od czekolady i z czapką zaczepiającą o żyrandol. Moje gotowanie wyszło z pasji. Lubię stanąć czasem z książką na uszach i obrać 30 gęsi, lubię czterema rękami i pięcioma nogami opanowywać pojawiające się dania. Nie lubię rywalizacji. I bardzo lubię, jak inni LUBIĄ.
Jakie jest pani ulubione połączenie kulinarno-winne?
Najprościej. Wielki talerz soczystego, pomarańczowego melona całkowicie zasłoniętego ukrojonymi przed dwiema minutami najcieńszymi plastrami prosciutto z zimnym kieliszkiem alzackiego gewurztraminera od Hugla, a obok koszyk bagietki i zielone mesclun z oliwą i trzeszczącą w zębach fleur de sel. Może być cerata i gorąco.”
Najwyraźniej mamy taki sam smak. No i oczywiście węch czyli nos, który przy winie liczy się najbardziej.
Komentarze
Przypomne nieskromnie (bo niedawno pisalem) uzupelniajac uwagi dotyczace gwiazdek:
Jedna gwiazdka od M., to inwestycja rowna 1 milionowi w euro. Tego sie w Polsce jeszcze nie da odegrac.
Zycze dobrego dnia. Zapowiada sie tu slonecznie, a i popadalo troche, wiec nie mam powodow do narzekania.
Wam wszystkim zycze tego samego,
pepegor
Nie pada, jest sucho zupełnie. Nie mam gwiazdki i nie będę miała. Mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy wybrali zawód z pasją, którzy to, co robią, robią najlepiej, jak się da. Obojętne : kucharz, dziennikarz, kierowca, sprzątaczka, lekarz. Praca zawodowa tylko dla pieniędzy i z obowiązku, to jest ciężkie kalectwo i nieszczęście życiowe. Dlatego z wielką sympatią oglądam zdjęcia starych domów i kapliczek, które robi Pepegor, kolejne cudeńka z drutów Alicji, kolejne tomy Gospodarza i Nisi i fotografie Sławka i rozmaite próby Marka i konie Żaby i wiele, wiele innych dowodów na bogate życie naszych gości salonowych. I nie są to bogactwa zależne od finansów, to my mamy bogactwo w sobie chętnie obdzielamy nim innych. I niech tak będzie.
Trawnik? W lesie byłby przeprestiżowy, ale cóż… Było słuchać tych, co mówili, że na piasku lepiej wrzosy 🙄 😉
Na dworze jakaś szara mgła, chłodno, sucho. Pora zacząć coś pakować, na pewno ciepłą odzież na ten północny wschód…
Prognozy dla tamtych okolic jakby mało zachęcające 🙁
Wczoraj oddałam do adopcji pierwsze trzy tuziny pomidorów, dziś jeszcze parę, a reszta niech czeka.
Zadzwonił Geolog z zapytaniem, czy chcemy oglądać z bliska goryle w dżungli? Koszt od osoby – 500 USD 😯 Od czerwca opłaty mają wzrosnąć do 750 🙄 Zastanawiamy się, a dolar tanieje… Podobno tylko 20 zezwoleń na dzień, a zainteresowanie duże.
Nemo – wydaje się, że to dosyć wysoka cena jak za zakłócanie spokoju gorylom.
Nie znam Agaty, ale już ją lubię 🙂
Coraz więcej i coraz głośniej mówi się o wzrastającym bezrobociu wśród absolwentów wyższych uczelni. Jest ono faktem. Pod czyim adresem zgłaszać pretensje?
Na szczęście wracają do łask szkoły zawodowe. Coraz większym prestiżem cieszy się praca, określana kiedyś jako fizyczna, i z lekka pogardzana.
O takich osobach jak Agata warto pisać i mówić nie tylko na blogach kulinarnych 🙂
Moja uczelnia wysłała do nas wszystkich ankietę na temat organizacji nauczania. Pan rektor bardzo prosi o szczere odpowiedzi, zapewniając o anonimowości respondentów.
Nie jest mi potrzebna anonimowość żeby napisać, co myślę o tym, jak wygląda kształcenie na jednym z renomowanych uniwersytetów. Jego założyciele a nawet profesorowie z czasów „mrocznej komuny” w grobach się przewracają.
Dobrze, że pani minister Kurdycka próbuje się z tym mierzyć. Nie będzie łatwo.
Fajnie byłoby mówić młodym ludziom wprost, że jest mnóstwo ciekawych prac i wcale nie trzeba się przy nich podpierać dyplomami wyższych uczelni. Pozować na pseudointelektualistów.
Wiem, że podcinam gałąź (gałęź?), na której siedzę, ale nie mogę patrzeć na degrengoladę na mojej ukochanej uczelni 👿
Jotko, czytałam w GW,że UAM w najlepszych latach opuszczało 150 socjologów; dzisiaj liczba ta wzrosła 10-krotnie. Konia z rzędem temu, kto wymyśli zatrudnienie w zawodzie dla półtora tysiąca socjologów w jednym rejonie kraju ( bo przecież inne uczelie też ich „produkują”), a do tego iluś tam pedagogów, politologów, 180 teatrologów i Bóg wie ilu jeszcze humanistów , nie licząc filologów. Przecież ani rodziny, ani studenci kompletnymi debilami nie są i na prawdę nie wiem, na jaki cud ta młodzież liczy.
moja przyjaciolka po sociologi na uniwersytecie poznanskim przez wiele lat wspolprowadzila niezla restauracje w samym centrum teatralnego Londynu.
oczywiscie konczyla ta sociologie w czasach mrocznej komuny
Witam po pracy. Nowy bojler już działa. Sufit w kuchni trzeba będzie pomalować, to wszystko. Straty w postaci dwóch worów proszku do prania, paru paczek różnych wyrobów higienicznych. To drobiazg w porównaniu z włożona pracą. Nowy bojler waży 27 kg, stary – taki sam – 58. Różnica to kamień, który przez około 10 lat się odłożył pomimo anody magnezowej, która według zapewnień sprzedawcy miała chronić przed osadzaniem kamienia. Według mojej wiedzy chroni czy raczej ma chronić przed korozją. I tak nie uchroniła, gdyż zazwyczaj po roku do trzech lat anoda się zużywa, a sprawdzanie jej stanu i ewentualna wymiana to usługi trudno dostępne.
Witam serdecznie Brzucha dawno nie produkującego się u nas. Przewodnik po serach brzmi dobrze.
Agenta wołać nie będziemy, bo musielibyśmy czekać na jego przyjazd ze zrobieniem porządków, a tak porządki zrobione. Było trochę kłopotu z podłączeniem wejścia zimnej wody, bo rurki miedziane były naprężone i nie dawały się podciągnąć do gwintu, ale jakoś w końcu się udało.
Gdybyśmy dbali o anodę, zamiast kupowania nowego bojlera za ponad 500 złotych, moglibyśmy pójść na dobry obiad do Opasłego Tomu.
W czasach mrocznej komuny nikt nie studiował „sociologii” 😉
Pyro,
nie ma mowy o zakłócaniu spokoju gorylom. Nie wolno podchodzić bliżej niż 7 m (żeby ich niczym nie zarazić), a fundusze służą zatrudnieniu ludzi do ochrony przed kłusownikami i innymi „zakłócaczami spokoju” tych zwierząt. Można sobie przez godzinę poobserwować życie rodzinne naszych krewnych, bez głośnych komentarzy i wtrącania w ich maniery 😉 A jak się zdenerwują naszą obecnością, to należy natychmiast się oddalić.
Pepegor,
ale ze mnie gapa, sorry, że nie przekazałam Ci tej informacji wcześniej. Myślę, że projekt InterGenerations jest idealnym miejscem do zaprezentowania Twojego projektu i poszukiwania chętnych do uczestniczenia w nim. Może są jeszcze wolne miejsca. Niedawno pisał mi Michael, że szukają faceta do kompletu. Poza tym, jak to w życiu, sytuacja może ulec zmianie. Wszystko wskazuje na to, że tam będę. fajnie byłoby popracowac razem.
http://www.krzyzowa.org.pl/index.php/pl/oferta-programowa/zaproszenia-i-terminy/285-midzynarodowy-dialog-pokole-intergenerationes-dojrzao-i-modo-krzyowa-14-20052011-s-jeszcze-wolne-miejsca-dla-uczestnikow-z-polski
Pyro,
to jest ostatnie kretyństwo „produkować” – bo tylko tak można to nazwać – tylu socjologów, pedagogów, psychologów, kulturoznawców, specjalistów od nauk politycznych. Po pierwsze w życiu rynek ich nie wchłonie. Po drugie oni są zwyczajnie i po prostu nie douczeni. Nie z ich winy. Z winy struktury zatrudnienia i organizacji kształcenia.
Nie znam dokładnych statystyk, ale w latach 70. kiedy ja studiowałam było nas na roku 80 osób. Trzy uczelnie w Polsce prowadziły ten kierunek. Na tym samym roczniku było 30 studentów pedagogiki – teraz mamy odrębny wydział – i prawdopodobnie tyle samo (30) osób studiowała socjologię.
Kilka dni temu znowu usłyszałam, że uniwersytet nie musi wyposażać studenta w umiejetności! To jak oni mają szukac pracy?
ka,
Fajnie jest prowadzić po socjologii knajpkę jeżeli się lubi. Ważne jest zeby był to jednak własny wybór a nie przymus.
Należy tym młodym ludziom, ganiającym z jednego fakultetu na drugi z przerwą na wolontariat, mówić: studiujecie dla samej przyjemności studiowania i zdobywania wiedzy. Chleba bedziecie musieli szukac gdzie indziej.
nemo,
zależy jakie lata PRL uznasz za „mroczną komunę”. Niektórzy cały okres PRL etykietują tą „wdzięczną” nazwą
kiedys na wiekszosci uczelni byl pelnomocnik i bylo latwiej
Jotko,
jasne, że cały okres PRL 😎
nemo,
jeżeli cały okres PRL, to jesteś w mylnym błędzie 😉 studiowało sie socjologie za PRL 😎
ka,
było łatwiej ponieważ istniało coś takiego, jak etos nauczyciela akademickiego.
Nawet marcowi docenci starali się „dorównać i trzymać poziom”.
lecę pracować na tego pieprzonego (kulinarnie) fiskusa 👿
Jotko,
przecież ja piszę o „sociologii”. Tej też nie studiowałaś 😉
Mój kolega ze szkoły średniej studiował to, co Ty, może nawet w tym samym czasie.
Nawet pożartować się nie da przy takich sierioznych reakcjach 🙁
Dziekuje Jotko za sznurek.
Brzmi ciekawie, a w Krzyzowej tez jeszcze nie bylem. Nie bedzie mnie jednak w tym czasie, bo jestesmy w tym czasie na wypadzie do Kapadocji.
W domu obejrze sobie dokladniej strone tego Michaela.
Chętnie spróbowałabym kuchni Pani Agaty, która wydaje się być osobą sympatyczną i gotujacą z pasją.
Mamy coraz bardziej perfekcyjne aparaty cyfrowe a pasjonujacy się fotografią odkryli na nowo zwykłe plastikowe aparaty Lomo, produkcji radzieckiej. Jest ich podobno teraz ponad milion, tych amatorów lomografii, dla ktorych fotografować, to „łapać chwile, nie kłopocząc się technicznymi niuanasami”. Oto ich przykazania
Tak, to były mroku świetlane czasy – socjologopodobne 🙂
niuansami 🙂
Alino,
podobno w Helwecji od lat istnieje spora grupa entuzjastów Lomografii. 86-letnia teściowa naszego przyjaciela zaskoczyła mnie kiedyś tym aparatem i właśnie „strzałami z biodra” 😉 Oglądanie obrazków zrobionych „Lomo” to świetna zabawa w zgadywanie, co też to mogło być 😯 😉
Jeszcze w temacie wyboru zawodu. Anegdota studencka w moich szczenięcych latach głosiła, że prof. Drews, twórca współczesnej ortopedii polskiej (nie mylić ze współczesnym średnim ginekologiem, wnukiem tego z anegdoty) miał wysokie wyobrażenie o predyspozycjach do zawodu lekarza i odpytując studentów u siebie, w klinice w sesji letniej, trzymał otwarte okno. Okno wychodziło na klomb różany 2 piętra niżej. Najpierw wylatywał indeks – prosto w róże, potem przez drzwi wylatywał delikwent, a za nim żałosne , profesorskie „Tyle jest innych piękniejszych zawodów. Dlaczego Pan /i/ uparł się właśnie przy medycynie?”
Socjolodzy? – rasa nie tylko trzymająca władzę ale wręcz trzęsąca u(U)nią ❗ 😎 😉
(…do Opactwa wchodzi właśnie John Major… wszedł… konwersuje… Elton już był przyszedł – witany oklaskami jak sam groom z bestmanem, Posh Spice ma fascynujący fascynator, David Beckham zawiesił sobie order na/w klapie… — 😉 )
Ach, te kapelusze !!!
Nemo 🙂
To podobno austriaccy studenci trafili na ten aparat w 1990 roku podczas wycieczki do Pragi. A kiedy po powrocie do domu wywołali film i odkryli niezwykłe zdjecia, zaczęli promować i aparat i ten sposób fotografowania.
Prosze, jak raz ma 5 min na komputer a tu o gorylach. Pewnie, ze isc przeszkadzac gorylom. Szczegolnie, ze i tak w okolicy bedziecie. W ostatecznosci mozna poprzeszkadzac szympansom, taniej i rowniez pieknie.
U nas chwilowo w miescie zamieszki, wiec utknelam w domu. Poza tym wszytko w porzadeczku. Z. rosnie jak na drozdzach, Ulubiony dostal reprymende od MSZ w ugandzie za odwiedzanie opozycji w wiezieniu bez zgody rzadu i za 1,5 miesiaca bedziemy w Europie na 3 miesiecznych wakacjach.
Socjologopodobne kierunki były też wybitnie szkodliwa dla władzy. Szkodliwych kierunków było dużo. Na przełomie lat 40-tych i 50-tych zlikwidowano prawie wszystkie filologie angielskie. Znajomość języka angielskiego mogła byc bardzo groźna dla PRL. Po 1968 r. zlikwidowano filozofię jako normalne studia wyższe, a jedyny chyba świecki Wydział Filozofii na UW przemianowano na Wydział Nauk Społecznych. Można było studiować filozofię po ukończeniu innych studiów. Jak reżyserię.
Programy studiów były bardzo dobrze opracowane pod względem bezpieczeństwa ustroju. Jednak kadra profesorska na niektórych uczelniach była bardzo krnąbrna. Mnie na przykład na UJ profesor Opałek uczył, że ogólna teoria i przede wszystkim filozofia prawa powinna służyć najlepszemu kształtowi prawa pozytywnego według kryteriów obiektywnych, powszechnie uznanych w teorii prawa. Uczył tez, że w ZSRR i krajach demokracji ludowej kierunek działania jest odwrotny. Prawo pozytywne służące umocnieniu władzy znajduje swoje odzwierciedlenie w ogólnej teorii prawa. Jako przykład podawał brak podziału w radzieckiej teorii prawa na prawo publiczne i prywatne.
Na tej samej uczelni prof. Vetulani uczył mnie i innych, że metodologia marksistowska w historii jest niewątpliwie słuszna, ale zupełnie nie zdaje egzaminu. Dlatego do poznania historii państwa i prawa Polski należało studiować podręcznik przedwojenny Kutrzeby zamiast zatwierdzonego przez władze podręcznika Bardacha. Dla formalności znajomością Bardacha trzeba było wykazywać się na ćwiczeniach. Studiując Kutrzebę można było pominąć tom zatytułowany Litwa.
Profesor Adam Krzyżanowski nauczył mnie przez jeden semestr z teorii ekonomii więcej niż późniejsze studia ekonomiczne, które uczyły szczegółów i badziewia.
To wszystko piszę dla poparcia Jotki z 9:58
dzień dobry …
smutna wiadomość ..
http://wyborcza.pl/1,75248,9513344,Zmarl_Waldemar_Baszanowski.html
zaległe dobre życzenia i gratulacje .. 🙂
upał i duchota .. piękna pogoda a mnie coś przygniata ..
Te opowieści o indeksach wyrzucanych przez okno przez egzaminatora funkcjonowały na wielu uczelniach. Ja też o tym słyszałam jako początkujaca studentka i wydaje mi się, że chodziło tu o straszenie studentów I roku. Nigdy nie spotkałam świadka takiego wydarzenia. Wprawdzie Pyra mówi o konkretnej osobie, ale to mogła być tylko anegdota nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością.
Nemo,
czy odwiedzasz tylko okolice Suwałk, czy też zapuszczasz się także w rejony Puszczy Białowieskiej ? Cały ten region jest bardzo ciekawy turystycznie, bo są tam nadal ślady wielu kultur – są i cerkwie, i meczty i drewniane kościółki. I bardzo mało ludzi, co oczywiście jest wielką zaletą, przynajmniej dla mnie.
Tymczasem idę sprawdzić, jak upiekło mi się ciasto drożdżowe. Wygląda ładnie.
Krystyno,
do Puszczy „Białowieszczańskiej” ciągnie też Osobistego, może zahaczymy. Byliśmy tam kilka lat temu w początkach kwietnia, chyba wspominałam tu kiedyś o mojej późniejszej korespondencji z dyrektorem Popielem (dla kilkorga zwiedzających nie opłacało się otwarcie ekspozycji w muzeum parkowym 🙄 ) Bardzo serdecznie zapraszał ponownie oferując osobiste towarzystwo w wycieczce po Puszczy,,, Zdaje się jednak, że i tego Popiela zjadły jakieś myszy 🙁
może Towarzystwo Blogowe się orientuje – czy ktoś z Polski (prezydent, premier) został zaproszony na ślub królewski w UK?
mialem wiesci z Rzymu, ale nie przechodza, z karczmy nie stukam a tu taki areszt n maszeci
nemo,
sorry za sierożność 🙁 ale uprzedzałam, że dzisiaj nie należy się do mnie zbliżać bez kija 😯 z powodu niejakiego fiskusa, który mi bezczelnie wkłada łapę do kieszeni 👿
pepegorze,
może przyłączysz się na kolejnym etapie realizacji projektu 🙂
udanego wypadu i serdeczności dla Was wszystkich 😆
Pyro,
coś Ci się pozajączkowało 🙁
profesor Drews był znakomitym chirurgiem, pracował przy Przybyszewskiego, dał początek chirurgicznej dysnastii.
Twórcą polskiej szkoły ortopedii, która była ewenementem na skalę światową, był profesor Dega. Miałam ten zaszczyt odbywac praktyki zawodowe w jego szpitalu na Wildzie.
PS. Profesor Dega nigdy w życiu by się tak nie zachował. To walory jego osobowości zadecydowały w głównej mierze o powstaniu idei i jej wdrożeniu w praktykę, „całościowego” podejścia do pacjenta i leczenia jego ciała w łączności z „duchem”.
Czy postąpił by tak profesor Drews? Nie wiem. Nie znałam go. Moje doświadczenia z wykładowcami z Akademii Medycznej były różne. Bywali brutalni, ale nigdy nie poznałam nikogo, komu wyrzucono by indeks przez okno. Opowieści na ten temat słyszałam mnóstwo.
Linek,
tu jest lista zaproszonych
Nie mam czasu sprawdzać.
Nie nikt nie zostal zaproszony poza ambasadorem. William nie jest glowa panstwa i protokol nie przewiduje zapraszania nikogo poza ambasadorami i premierem GB.
O właśnie. To tylko wnuk królowej.
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2904111246#
moze teraz?
wczoraj w Rzymie:
konstrukcja gadalnicy na Swieto Pracy
sklepik, ktory sprzedaje ten dziwny makaron w plasterkach w duchu starych monet
Ze znanych profesorów medycyny dane mi było poznać profesorów Kieturakisa i Falkiewicza. Pierwszy z Wilna i Gdańska, drugi ze Lwowa i Wrocławia. U Falkiewicza byłem też pacjentem w II Klinice Chorób Wewnetrznych we Wrocławiu, w klasie maturalnej.
Raz w czasie obchodu profesor przestudiował historie choroby nowego pacjenta i zapytał podchwytliwie, czy pacjent chorował kiedykolwiek na rzerzączkę. Odpowiedź była zaskakująca: Panie profesorze, toć ja też ze Lwowa.
dziękuję za wyjaśnienia i listę gości
Sławku, też bym chciał do Rzymu albo chociaż do Wilna, gdzie Dorota z Sąsiedztwa leci. Przy takim słoneczku ochota na wyjazdy ogromnie narasta.
🙂 🙂 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TXa6OtN3IT8
Właśnie przeczytałam w trójmiejskim dodatku GW wywiad z szefową kuchni w hotelu Sheraton w Sopocie 29-letnią Ewą Olejniczak. Przyjechała do Sopotu z Warszawy 3 lata temu. Tak więc Agata Wojda nie jest na szczęście jedynaczką w tej dziedzinie. Ale, jak twierdzi p. Ewa, większość w jej kuchni to jednak mężczyźni, kobiet jest zaledwie kilka i nie ma chętnych do nawiązania współpracy, a powodem jest być może niepotrzebna obawa przed pracą w tak dużym obiekcie jak ten hotel.
Ale czy Ewa Olejniczak gra na skrzypcach?
Nie mówi o tym ,ale wywodzi się z rodziny cukierników i swój zawód , który jest jednocześnie jej pasją wybrała już bardzo dawno. Więc muzyka to raczej nie jej domena. A w Sheratonie niestety nie byłam i w najbliższym czasie nie wybieram się, ale warto wiedzieć, że kuchnia jest tam dobra. Może kiedyś zdarzy się okazja…
Jotka – pewnie, że Pyrze się pozajączkowało – ale tylkopofesja, nie profesor, bo chodziło o prof.Drewsa. Jednym z tych „wylecianych” był mój straszy kolego Tadeusz Smoluchowski (nie żyje już). Przysięgał , że to prawda i że prof miał raję: jest wiele piękniejszych zawodów. Po trzecim podejściu do prof.Drewsa przeniósł się na prawo.
Obejrzałam w niemym podziwie kapelusze, podziwiałam przede wszystkim odwagę pań, które to nosiły. Mysikrólika w gniazdku nie widziałam.
Żaba mogła podziwiać konie i miała co podziwiać. W porównaniu do tego, jak się prezentował nasz biedny szwadron w czasie kwietniowych pogrzebów na Wawelu, w którym nawet tradycyjny szyk trójkowy był nie do opanowania,patrzyłam ze sporą zazdrością. Na jeździectwie się nie znam, na perfekcji organizowania widowisk i owszem.
Szefowa kuchni… A pamiętacie ten film ?
http://www.youtube.com/watch?v=SZQUtnGkMAE
Chętnie zresztą obejrzałabym raz jeszcze.
Jeszcze w babskiej plotce – najbardziej podobała mi się druhna czyli siostra KM – jeszcze nie wiedziałam kto to jest, a już twierdziłam, że prześlicznie prezentuje się ta biała panienka opiekująca się dziećmi w roli druhenek i drużbów.
Czy Marian Smoluchowski mógł być dziadkiem Tadeusza? Nie był lekarzem, ale w Gdańsku są szpitale przy jego ulicy, a Einstein napisał o nim wspomnienie. Był pod wrażeniem badań statystycznych dotyczacych ruchów cząstek elementarnych.
W Sheratonie dobra kuchnia to nie dziwota. Wszak w Warszawie Kurt Scheller szefował kiedyś, a i teraz szefowie kuchni sheratońskiej w kilku miastach uczestnicza w akademii gotowania – nie tej schellerowskiej.
Wybierzemy się do Sheratona na obiad, gdy wygram w Lotto.
Stanisławie – nie mam pojęcia. W czasie studiów razem z Matką mieszkali w Kaliszu albo w okolicy (Tadzio mieszkał na stancji) Pochodzili gdzieś z Ukrainy i od Tadzia dowiedziałam się o Wielkim Głodzie i przypadkach kanibalizmu. Ewakuowali się do Polski już w 44-tym – Ojciec zginął, czy zaginął już na początku wojny.
Stanisławie- w piątek,czyli dzisiaj w sopockim Sheratonie bufet włoski
za jedyne 110 zł/osobę. Czynne do 22.00 – jeszcze zdążysz 😉
Skoro bojler już wymieniony i prawie wszystko posprzątane…
Witam Szampaństwo.
Przespałam ślub :shock:, a poddanam przecież 🙄
Panna młoda miała ładną i w miarę skromna suknię, jakoś nie lubię welonów (Jerzor – a co oni na głowę jej założyli?!).
Siostry podobne, obie ładne. Z urywków tego, co widziałam w porannym dzienniku, młodzi przeżyli pompę bez uszczerbku i z uśmiechem, co w królewskiej rodzinie jest zjawiskiem rzadkim „na pokaz”, powaga obowiązuje. Nie tak dawno jeden z kanadyjskich portrecistów malował współczesny portret królowej Elżbiety.
Podobno prywatnie królowa to figlarka co się zowie i żartować potrafi, jak mało kto.
Miałam jeszcze dać sznureczek do tych promocji w Sheratonie :
http://www.sheraton.pl/sopot/pl/restauracje-promocje
Zapraszali, zapraszali – no nie mogłam odmówić.
Fakt, jedynie wirtualnie gościłam na Ślubie Stulecia (ponoć). Pozwoliło mi to na luksus opuszczenia przydługich okresów wyczekiwania na zjazd dostojnych gości, rodziny królewskiej i głównych bohaterów.
Jak plotkować to plotkować. Suknia Panny Młodej szykowna – skromna i elegancka. Nie to co konstrukcja bitej śmietany połączonej z obłoczkami jaką można było podziwiać w 1981 roku.
Za mundurem panny sznurem … w przypadku Pana Młodego niekoniecznie mundur był magnesem przyciągającym uwagę licznych dam i ich matek. Ale trzeba przyznać prezentował się wspaniale.
I końcowa parada! Wspaniałe „landary”, cudowne rumaki.
Ja tam nie byłam, miodu nie piłam lecz przy całej baśniowej oprawie życzę Młodym by nie popełnili powtórki z rozrywki.
Co do kapeluszy, toalet pań i panów – wdzięk, elegancja i szyk niekoniecznie idzie w parze z jaskrawością kolorów, przesadną i wymyślną garderobą, makijażem do światł rampy.
Te grzechy „maluczkich” jak było widać są także udziałem „sfer wysokich”. Wielce pokrzepiające!
I tym miłym akcentem, mówiąc grzecznie dobranoc oddalam się na bal z Morfeuszem.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
A ja własnie wróciłam od fryzjerki, u której zostawiłam bujne runo zimowe. Miałam iść już przed świętami, ale za późno chciałam się zapisać. Z rozpędu zaklepałam od razu termin na początku lipca, żey mnie latem włosy dodatkowo nie podgrzewały. Młodsza pożegnała maturzystów, przyniosła do domu róże iu doniczkę stokrotek wklejoną do dużego, porcelitowego kubka i odmówiła uczestnictwa w imprezie, bo na 20.00 ma dentystę. Proza życia.
Pytanie do Gospodarza –
Kto robił? Manipulował przy zdjęciu p. Agaty?
Przy miłym wpisie o bohaterce oraz sympatycznym wywiadzie fotografia przejechało mi po oczach niby wiertło pneumatyczne po zębach.
E.
Suknia super, welon i okolice również… poza tym wdzięk i naturalność młodych; stroje głównych starszych bohaterów również bez zarzutu; ci inni „musieli” się jakoś wyróżnić, wybić z tłumu… ach te kamery!
(Nb, córki Fergie i księcia Andrzeja wzięły gust chyba-niestety po matce*…)
*******
Że co?
– Że Royalsi się nie uśmiechają?
Królowa Matka, Królowa, Księżniczka Anna (mniej), Książę Andrzej, Edward (i Sophie), Diana, Fergie… nie mówiąc o młodszym pokoleniu?!…
— 😯
…Zresztą można to nadrobić** (wyświadczając przy okazji ambasadorską przysługę „ponurackiej” rasie-nacji słowiańskiej i polskiej — uśmiechać się od dziś na każdej bez wyjątku focie jaką się pokazuje wszechświatowej publiczności 😛 😀
___
*’vulgar, vulgar, vulgar!’ – famously/notoriously said the Duke of Edinburgh
**przypominam – brak uśmiechu zauważyła-wypomniała pierwsza Kapishon (u Owczarka — grudzień 2006)…
Przyzywam niniejszym Helenę (albo choć Mordechaja), aby naprostowała drogi Alicjowe, wyrównała ścieżki jej… – kompetentnie i oficjalnie (jak trzeba, to i kulinarnie – wielkanocnym ochrzanem niwelując chrzanienie 😀 ) 🙄
Nic na to nie poradzę. Wszelkie masowe uniesienia wyzwalają we mnie ducha przekory. Nie potrafię wzruszać sie gromadnie a co dopiero tłumnie. Toteż nawet nie próbowałam oglądać transmisji ze „ślubu stulecia”.
Basiu…pilnuj własnych ścieżek. Ja przeżyłam i przeszłam swoje i nie potrzebuję naprostowujących.
Jotka – nigdy nie byłam (a chciałam) w Ascot. Wzruszyły mnie kapelusze i karety. Żadna nie okazała się robiona z dynii. Więcej wzruszeń nie pamiętam.
Przepraszam, ze jestem. Już mnie nie ma, Basiu.
Agata ma sluch zarowno muzyczny, jak i kulinarny. Jej pomysly na kombinowanie niezwyklych smakow sa wspaniale i od dawna daja mi natchnienie na tworzenie nowych, ciekawych polaczen. Ciesze sie, ze coraz wiecej o niej posza.
Krzywe ścieżki i boczne dróżki są jedynie słuszne.
Autostrada na dłuższą metę to nudziarstwo – choć, oczywiście, ma zwolenników.
Ślub był piękności wielkiej, ja tam lubię fety, karety i menuety. Przemówił do mnie jeden moment z transmisji – kiedy przyszło do „Good save the Queen” i kamera pokazała mnóstwo śpiewających – i tę jedną starszą panią, która nie śpiewała. Chętnie dałabym grosik za to, żeby wiedzieć, co ona myśli i co czuje w podobnych chwilach.
Poza tym – żeby i u mnie w domu królowała elegancja – udałam się z Szantą do salonu „Psi szyk”. Obecnie Szancia wygląda jak kluseczka, bardzo brudna zresztą, bo już się wytarzała w kurzu i wlazła pod samochód, bo lubi się o niego wycierać…
Ponad dziesięć lat temu, kiedy w telewizorni królowała Esmeralda, jedna z moich studentek spotkała swoją sąsiadkę wracająca od fryzjera. Pani była bardzo poekscytowana. Do fryzjera udała się z powodu mającego się odbyć, w emitowanym tego dnia odcinku soap opery, ślubu Esmeraldy 😯
Czy Szanta też poszła do fryzjera na okoliczność ślubu? Odbywającego się w realu, ale celebrowanego wirtualnie? 🙄 😉
Absolutnie nie mam nic przeciwko czyimkolwiek wzruszeniom i uniesieniom, dopóki nie niosą ze soba złych emocji.
Ja po prostu tak mam, że jakieś chochliki i inne diablęta włażą mi za skórę przy okazji podniosłej celebry 😳
Co innego w wydaniu Maryli 😉 😆
http://www.youtube.com/watch?v=0q4GsNuas1I&feature=related
No, popatrz Nisiu – to Szanta jak ja – pozbyła się kudełków.
Mam smutną wiadomość : w Poznaniu zmarł prof Łuczak, twórca Ruchu Pro Symfonica. Niech mu tam Aniołowie zaśpiewają. Sam jeden: człowiek – instytucja. Iluż to urzędników przy takim projekcie bpracowało. Od 1968 do 2010 300 tys dzieci i młodzieży przewinęło się przez sale koncertowe.
Ooo, to naprawdę smutna wiadomość.
Zasługuje na ogromny szacunek i wdzięczna pamięć Poznaniaków.
Nisiu, dorzucę drugi, ale nie dowiemy się nigdy i to jest wspaniałe 🙂
Też mam tak jak Jotka, więc dzisiejszą królewską uroczystość zignorowałam całkowicie. Poza tym ślub / nie tylko arystokratyczny/zawierany po wielu latach znajomości – chodzenia ze sobą – narzeczeństwa – nie ma w sobie zbyt wiele romantyzmu, raczej przeważa tu pragmatyzm. Ja zresztą jestem zwolenniczką ślubów skromnych, co dziś jest rzadkością.
Dziś piekłam ciasto drożdżowe – jedno w blaszce ” blaszanej”, drugie w silikonowej. Sprawdziłam doświadczalnie, że to w silikonie piecze się szybciej. Aha, do tej pory używałam tylko samych żółtek, a dziś całych jajek i nie zauważyłam różnicy w konsystencji ciasta. Jest tak samo delikatne. Synowa tak właśnie piecze ciasto drożdżowe , korzystając z jakiegoś internetowego przepisu. Byli u nas dziś z synem , więc ciasta zostało już niewiele.
Haneczko – ja uważam, że szkoda…
Jotko – faktycznie, zbiegło się. Przypadkiem, ale jako wielbicielka ceremonii mogę twierdzić, że z powodu! Dzięki za podpowiedź…
Z angielskich patriotyzmów lubię też „Jerusalem” z tekstem Blake’a. Oni to sobie śpiewają przy różnych okazjach, niekoniecznie królewskich (dziś, oczywiście, śpiewali) – i kiedy tego słucham, zazdraszczam, że my nie śpiewamy tak gremialnie pieśni o swoim kraju, z którego jesteśmy dumni…
http://www.youtube.com/watch?v=X8VH0sbEU20&feature=related
Polskie tłumaczenie jest takie sobie, ale zamieszczam też.
Blake William
Jerusalem
And did those feet in ancient time
Walk upon England s mountain green?
And was the holy Lamb of God
On England s pleasant pastures seen?
And did the Countenance Divine
Shine forth upon our clouded hills?
And was Jerusalem builded here
Among these dark Satanic mills?
Bring me my bow of burning gold:
Bring me my arrows of desire:
Bring me my spear: O clouds unfold!
Bring me my chariot of fire.
I will not cease from mental fight,
Nor shall my sword sleep in my hand
Till we have built Jerusalem
In England s green and pleasant land.
Jeruzalem
A czy te stopy w dawnych czasach
Znaczyły Anglii górskie drogi?
I czy Baranek Boży hasał
Po naszej Anglii łąkach błogich?
Czy Pańskie Lico rozjaśniało
Nasze spowite mgłą wyżyny?
A Jeruzalem, czy tu stało,
Gdzie Szatan sklecił swoje młyny?
Mój łuk złocisty niech przyniosą:
I moje strzały pożądania:
I moją włócznię: O niebiosa!
Mój rydwan ognia niech tu stanie.
W bitewnym niech nie padnę szale
I niech w mym ręku miecz nie zaśnie,
Aż zbudujemy Jeruzalem
Tu, na angielskiej ziemi właśnie.
przełożył Maciej Froński
A kod był dwojaki: mistyczno -44 – przyziemny – L4 (znowu mnie rąbie tu i tam, chyba sama sobie dam zwolnienie…
Już chyba lepiej oglądać w telewizorze śluby,bo to w końcu radosne wydarzenie,niż nieustające relacje dotyczące ataków bombowych, trzęsień ziemi i innych tego typu nieszczęść.Tyle że ślubów ,czy też innych przyjemnych wydarzeń zdecydowanie mniej niż wszelakich nieszczęść na świecie.Przynajmniej taką rzeczywistość usiłują nam wykreować dziennikarze.Ślub to jedno,a cała jego barokowa oprawa to jeszcze inna sprawa i tu mam trochę wątpliwości.Z drugiej strony te ślub,to powód do zabawy na ulicach Londynu i te obrazki bardzo mnie uradowały.
U nas w domu ta dzisiejsza data będzie historyczna nie z powodu ślubu księcia Williama,ale z racji zakończenia edukacji licealnej przez Latorośl.Wynik na świadectwie zupełnie przyzwoity.Ucieszyło nas jednak przede wszystkim to,że otrzymała specjalne wyróżnienie za swą uczciwą i życzliwą postawę wobec świata.
A po weekendzie matury,więc zobaczymy co dalej….
Jutro skoro świt udajemy się na ryby (i nie tylko) w okolice Zamościa.
Maturzystka zostaje w domu,bo:
chata wolna,trzeba jeszcze powtarzać do matury oraz,
co najważniejsze,Ukochany też zostaje w Warszawie.
On też będzie powtarzał do matury 😉
Dołożę.
30 lat temu ciotka moja zaprosiła moją mamę i sąsiadki na przedłużone przedpołudnie, na tylko na tą okazję upieczone ciasto, i na kolorowy telewizor, bo nie każdy jeszcze wtedy miał takowy. To był ślub rodziców dzisiejszego Pana Młodego!
Dzisiaj podobnie z tym, że wiemy już więcej – ten projekt ma większe szanse. Przez cały tydzień słyszę analizy na ten temat i stale wychodzi na to: oni znają się już od 8 lat i nie może już być tak, jak u jego rodziców.
Ich słowa w uchu Boga!
Jeszcze coś wyjaśnię a propos ślubu: lubię takie fety, co nie znaczy, że ronię na nich łzy. Ale miło oderwać się czasem od codzienności, zobaczyć piękne suknie, boskie kapelusze, te karety i rolls-royce’y, nade wszystko zaś gwardię konną na cacanych wierzchowcach. Dookoła zaś piękną architekturę i mnóstwo uśmiechniętych ludzi. To wszystko oprawione we wspaniałą muzykę.
Kilku panów w TVN34 wyśmiewało się dziś z całego tego cyrku, jakiś słabo mi znany z widzenia tłustawy niechluj z malowanymi włosami, w podkoszulce z papieżem i kraciastej bluzie z upodobaniem powtarzał „żenada, żenada”.
Nie taka znowu żenada. Czytałam, czy może słyszałam gdzieś takie wyjaśnienie, po co Brytyjczykom właściwie ta cała monarchia. Otóż monarchia łączy ich z historią, z przeszłością, z której są dumni. Podobnej skali ceremonie przypominają im różnych Nelsonów, Trafalgary, imperium, nad którym słońce nie zachodziło nigdy.
Nasze fety głównie „upamiętniają” (modne ostatnio słóweczko) porażki, klęski i martyrologię.
Ależ się rozgadałam. Ale ja naprawdę kilku rzeczy Brytyjczykom zazdroszczę… poczynając od Szekspira i Marlowe’a, którzy tworzyli teatr nie tylko dla dworu, ale przede wszystkim dla ludzi. U nas ludzi bawili wtedy kuglarze na rynkach.
Dołożyłam TVN parę godzin… a ona wciąż tylko 24.
http://www.youtube.com/watch?v=AO073fekFfA
Fajnie jeżeli raz na 30-40 lat możemy popatrzeć na bajkę, a nie tylko na tablicę oeracji giełdowych i sceny zbierania ofiar „wyzwolicieli”. To, że Pyra jest totalnie lewicowa, to jasne, ale… Myślę całkiem serio, że mimo blichtru monarchia jest najtańszą dla podatnika formą rządów. Mimo królewskich apanaży i mimo królewskich ślubów i pogrzebów. Trwałość i kontynuacja jednej sfery władzy państwowej nie podlegającej wyborczej zapaści i powyborczego wymiatania – to jest sporo warte.
Nisiu- wiesz co,masz rację!
Niech już będzie ta barokowa oprawa.Ten ślub już chyba lepszy niż sztucznie wymyślone owo Święto Flagi 2 maja !
Popieram Nisię, nie potrafimy się cieszyć 🙁
Echidna, ja nie smialem nawet o tej paszczy, toz to potworne, u mnie moze to byc zboczenie, ale jak mam echo, to potwierdzam za echo robiac, zawile? nie szkodzi
Alicjo, ten link na Dianne Warwick odrzuca mnie na wczesne 60-te. Kochałem ją, szczególnie w zapowiedzi L. Kydryńskiego, w niedzielę wczesnym popołudniem i do tego jego rrr: Dajan łorłik w piosence berta bakaraka…
Przed chwilą w rozpędzie zrobiłem dwie skrzynki na kolektory słoneczne. Sąsiad ma, a ja to mam być gorszy ? Mowy nie ma. Jeden kolektor składa się z dwóch grzejników panelowych ze złomowiska (40 zł mniejsze, 55 zł większe) kawałek wspawanej rurki z gwintem , skrzynka z drewna z pięciu desek 30 zł , szyba hartowana 100 zł, płyta paździerzowa 2m kw 35 zł cztery narożniki stalowe po 2,50 pompka do centralnego 200 zł i czujnik włączający pompkę oraz rurki doprowadzające wodę . Całość ze zbiornikiem 300 litrów około 1100 zł i woda ciepła przez całe lato i wiosnę jak świeci słońce.
Sąsiadowi ciepłej wody starcza dla 4 osobowej rodziny.
http://wiatraki.memu.pl/viewtopic.php?f=22&t=35
Ogonek, daj luz, obrzydliwy, to ja, Nisia, jesli nawet kuglarz, to subtelny, nie Jej wina, ze w Polandzie same smutne ryje
ogonek
Weź ty się ugryź w końcówkę.
Danuśka,
dlaczego mnie to nie dziwi? Bo córka takich rodziców po prostu nie ma szans być inna!
Gratulacje dla Rodziców i Ali 😆
No jasne, że lepiej jak ludzie się cieszą i bawią niż by się mieli smęcić i naparzać 😎
Nisiu – Twe słowa dorównują pięknem i prostotą sukniom Filipy Szarloty i Grace Kelly. Zaproszenie na następny ślub masz w kieszeni 🙂
„…nie Jej wina, ze w Polandzie same smutne ryje” 😯
Czy to znaczy Sławku, że ja jestem „smutnym ryjem”? 👿
Ja tam się cieszę ..niekoniecznie byle czym, ale niektórzy przywracać mnie chcą do pionu. Gdzoe to ja mam, przywracanie? W głębokim poważaniu.
Jotka, przerysowuje zeby zaznaczyc statystyke, Ty masz za duzo mozgu, zeby brac to do serca, odwrotnie tez sie sprawdzi z pewnoscia, lacze wielki usmiech 🙂
Placku, dzięki, jesteś prawdziwym pocieszycielem strapionych.
Trapię się, bo nie bardzo wiem, dlaczego jestem obrzydliwa.
Zaproszenie przyjmuję z radością, proszę tylko o rozszerzenie go na Danuśkę i Małgosię – pojedziemy we trzy, a może i Alicja do nas dołączy – tylko zaopatrzymy się w takie kapelutki, jakie tam były…
Ogonek.
Twoje zdrowie 🙂
Serioznie, nalałam sobie do lampki i zarutko wypijam 🙂
Katedra w Sobotce, hrabstwo Goluchow. Moglem mundur szwolezera zalozyc 🙂
Trzeba bylo wpasc…
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/My#slideshow/5547102837606934386
Sławku,
chyba się domyślasz, że z iście kobiecą przewrotnością podmawiałam się o to zaprzeczenie 😆
Niestety, co do polskiego ponuractwa, i godnościowego napuszenia masz świętą rację 🙁
Nisiu,
jest okazja do sprokurowania anegdoty, jak to Szanta na okoliczność ślubu stulecia do salonu psiej urody została zaprowadzona, jestem za 🙂
Moze powinienem dodac ze ulice Sobotki juz od piatku byly obsadzone tlumami miejscowych i turystow. Dziennikarzy pomiscilismy w okolicznych zajazdach ale korpus dyplomatyczny musial sam o sie zadbac.
Korpus udal sie na strzelnice w Koscielnej Wsi jakies 5 km na zachod. Za strzelnica jest cmentarz komunalny wiec chowac mogli wszystkich gdyby taka potrzeba zaszla. Swoja droga dobre miejsce dla cmentarza zaraz za strzelnica. Powiem tylko, ze strzelnica byla pierwsza. Czy mialo to znaczenie nie wiem.
Po ryju można dostać za piękne oczy, w Polsce, w Anglii, w San Marino. Każda świnia ma dwa końce, jeden z ryjem, drugi z ogonkiem. Są to fundamentalne prawdy warte przypomnienia.
W sumie piękny dzień – Pyra poparła instytucję monarchii, Sławek życie ocalił (sobie samemu, ale to drobiazg), a Polska doczeka się swych gwiazdek, byle nie tych na samolotach bojowych naszych niezliczonych przyjaciół.
Zdrowie Agaty Wojdy, kobiety która i z ryja potrafi bajkę wyczarować 🙂
A bylo to tak pod wzgledem kulinarnym
…W menu przygotowanym przez królewskiego mistrza kuchni Marka Flanagana, kierującego zespołem 21 kucharzy, znajdowały się m. in. sałatka z kornwalijskiego kraba, przepiórcze jaja przyprawione selerem, langusty w cytrynowym majonezie, kawior i dużo szampana, wędzony łupacz z rodziny dorszowatych.
Tort weselny składał się z ośmiu pięter i był zdobiony na szczycie wieńcem laurowym.
Przygotowując menu, zadbano, by składało się wyłącznie ze składników występujących na Wyspach. Wiele pochodziło z farm księcia Karola i królewskiej posiadłości Windsor. Z Anglii pochodził m. in. kozi ser (podany ze skarmelizowanym orzechem włoskim), szparagi i rabarbar (jako składnik creme brulee), ze Szkocji langusty, wędzony łosoś i wołowina.
czy San Marino jest wyspa?
bo za te moje oczy byle gdzie nie chcialbym dostac, nawet ocalonym bywszy i po co? sie pytam
wolowina i losos,
wiec moze po cos?
ulice Sobotki obsadzone trumnami?
w sumie nie dziw, jesli korpus mial strzelac, cmentarz robil pewnie za zapasowe lotnisko,
no dobra, dzisiaj pije ruska wodke 🙂
Tak, wyspa, ale na suchym morzu włoszczyzny.
Dorotolu – fala wdzięczności za jeszcze jeden pozytywny aspekt tej „żenady”.
Gdy jeszcze Jamie Oliver nie był w gwiazdach pisany, królewskie kuchnie kształciły zastępy biednej młodzieży, to samo dotyczy królewskich stajni, a w zeszłym roku Agata Wojda nakarmiła księcia Karola. Same korzyści, zero strat, a gwiazdka już na horyzoncie.
Dzieła Szekspira przetłumaczono na język polski dopiero po powstaniu listopadowym, ale to nie moja wina czy zasługa, to fakt 🙂
Dla śpiącej królewny – Agnieszka z Sową, psem i włoską kapustą
YYC, było zaprosić!
My z Pyrą mogłybyśmy Wam robić za druhny.
👿
Sałatkę z kornwalijskiego kraba jadłam, dobra była, tylko w bretońskiej części Kornwalii! Z pozostałych dań chętnie spróbowałabym łupacza. I tego szampana, nie musiałoby być mało. 😎
Szparagi bardzo smakowite jadłam wczoraj. Kupiłam w sklepie, przyjechały z Peru (co to dla szparaga!), nad wyraz dorodne i świeże. Poszłam ortodoksem: ugotowałam i polałam bułką na masełku. Szlachetna prostota zawsze jest najlepsza.
Skusiła mnie też (jeszcze leży, jutro ją zjem) rzepka z Włoch – jak z ilustracji do słynnego wierszyka – śliczna, bielutka i okrąglutka, nieco mniejsza od piłki tenisowej, ale znacznie większa od golfowej.Takiej piękności rzepiej jeszcze nie widziałam, zawsze te podłużne, co udają marchew-albinosa.
😆
Zapomniałam napisać, że pani Agata bardzo mi się podoba – zwłaszcza z jednego: ja też nienawidzę rywalizacji…
Dobranoc.
Chyba żeby nie.
Sławku – zagryź tortem, niech Anglikom w pięty pójdzie.
Placku, zda mi się, że Cię widzę… jako minstrela albo trubadura…
Gdzie?
Przed duszy mojej oczyma…
Nisiu, upieram się, że jednak nie szkoda 🙂 , ale Ty z pewnością nie będziesz mi miała za złe samorządnego upierania 😉
PS. Możliwe, że za mało przecinków, ale co mi tam 😉
Haneczko – Rzeknij słowo, a i na to łaknienie znajdzie się rada 🙂
Na dobranoc – ostatnia uczta na gwiezdnym promie. Z dwojga złego wybrałbym jednak zawód księcia.
Placku, teraz łaknę spanka 🙂 O tej porze stać mnie tylko na słowo przypoduszkowe 😉
DobRRRRRRRanoc 🙂
Ja po tym zasnę, ale czy Placek, to wątpię 😆 Cichutkie dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
Dzień dobry! Zapowiada się piękna sobota, żadnej chmurki nie widać, takiego pełnego słońca dnia wszystkim życzę!
dzień dobry ..
Anglikom to tylko można zazdrościć tej wiekowej dyscypliny w organizowaniu takich dyplomatycznych imprez .. wszystko szło jak w zegarku …
Trzeba wykorzystać piekną pogodę, bo ochłodzenie już się zbliża.
Precyzja organizacji. Nigdzie nie było widać spoconych, rozgladających się na boki ochroniarzy, ściagajacych na siebie uwagę. Przy takich tłumach i realnym zagrożeniu terrorystycznym.
Ewo z Poznania,
skoro spotykamy się tu dzisiaj o tak wczesnej porze, to pozwolę sobie zadać Ci pytanie, które raz po raz zadaję samej sobie. Dlaczego my z Poznania i okolic nie zrobiłyśmy dotychczas żadnego minizjazdu, tak jak to robią nasze koleżanki z Warszawy? Jak myślisz, czy nie warto by było się spotkać?
Oj, warto, warto. Dzień dobry. A kiedyś śpiewano, że „Zenitsja pa ljubwi/ nie możet’ ni adin karol”
Kawa wypita i czas do zajęć się udać; Ertha Kitt mi też zaśpiewa chociaż rano.
Obiadowo rozmroziłam kawał pieczonej, świątecznej szynki. Zrobię sos grzybowy, włożę plastry świńskiego zadu, surówkę z rzodkiewek i szczypiorku wymieszam z poszarpanymi liśćmi sałaty i obiad gotowy. Jutro szynki c.d. do szparagów z piekarnika.
Do roboty!
Jotko, sądzę, ze warto o tym pomyśleć. Pozdrawiam!
Witam wszystkich słonecznie. 😀
Pięknieje nam Warszawa !!!
Ciekawa jestem czy ta próba się powiedzie. 😉
Ło rety, udało się ! 😆 Po Centrum Kopernika, zazdraszam warszawiakom następnej atrakcji.
Zgago – Pyrogród ma takie atrakcje od kilku lat (w tym wielki słup kolorowo podświetlanej wody każdego wieczora na środku jez. Maltańskiego, a po lewej, w tle , katedra) 4 fontanny na Staym Rynku, grająca na pl.Wolności, i jeszcze inne
Pyro, to już i poznaniakom „zazdraszam”. 😉 Ciekawa jestem, czy Poznań nadal jest najzieleńszym miastem w Polsce – tak się o nim mówiło przed II wojną światową (wiem od rodziców) i jeszcze w latach ’60 ub.w.
Zgago – Przypominam, że we wrześniu wszystko sobie obejrzysz osobiście
Pyreńko, 😆 😆
Masz wiadomość w poczcie. 😀
Teraz muszę lecieć po „robale”, bo już mi się mięso ciut przejadło. 😯
Dziewczynki – najzieleńszy jest Szczecin, to każdy wie…
A tak naprawdę: przyjaciel ze Śląska zwrócił mi kiedyś uwagę na to, jaki zielony zrobił się właśnie Śląsk – Górny jak najbardziej.
Haneczko – niech żyje samorządność i niezależność.
Pyro:
http://www.youtube.com/watch?v=1XwfWp5PbPg&playnext=1&list=PLD125AF02570963B7
Dzień dobry,
Tutaj też słonecznie a jutro Święto Konwalii. Już dzisiaj sprzedawane są małe bukieciki, które tradycyjnie wręcza się miłym sercu osobom.
Czy widzieliście piękne zakąski z angielskiego stołu (Placek 00:02)? Kuchnia jest wtedy sztuką.
Udanej soboty 🙂
Szczecin jest zielony, Chorzów i Katowice są zielone, Olsztyn Był zielony.
Poznań w tej chwili z jednej strony zyskuje zieleń, z drugiej traci w śródmieściu. Poszerzane są jezdnie a więc wycina się szpalery drzew wzdłuż ulic, poniemiecka szosa okrężna, która lączyła forty „Festung Posen”, a była wysadzana drzewami na całej długości, od dawna wchodzi w sieć ulic miejskich (m.in tuż koło Pyry) i podlega zmianom, jak wszystko wokół. Ponadto trzeba pamiętać, że dzisiaj są to drzewa stuletnie. Najpierw wypadły świerki, teraz obumierają klony jesiony. Nikt w miejsce wyciętych w tym samym rzędzie nie sadzi następców, bo przeszkadzają.
Zwartą masę zieleni w śródmieściu tworzyły stare cmentarze – kilka zlikwidowano jeszcze przed wojną (powstały tam Targi), część po II wojnie zamieniono na parki i ta zieleń ocalała. Ale były też skwery i zieleńce na ruinach zburzonych czy spalonych i rozebranych budynków. To cenne tereny w ścisłym śródmieściu z pełnym uzbrojeniem – na kilku założono parkingi, na reszcie zieleń. Ludzie się przzwyczaili i dzisiaj silnie protestują, że miasto albo prywatni inwestorzy niszczą zieleń. A ta zieleń w ogóle tam nie miała być, ona tylko porządkowała miasto po wojnie. Najśmieszniejsze, że „patrioci” uwidziei sobie kilkatakich skwerów na postawienie tablic pamiątkowych i pomniczków co mniejszych. No i dzisiaj płacz, lament i obelgi – albo ze strony dziedziców nieistniejących budynków, do których jednak należy teren, albo ze strony fundatorów, że ktoś chce zniszczyć pamiątki narodowe. Tak jest z terenem przed Teatrem Polskim, który był zbudowany w podwórzu za pierzeją trzech kamienic. Kamienice spłonęły, zrobiono trawniczki, teatr zyskał frontową ekspozycję.
Na trawniku tablice pamiątkowe, a spadkobiercy najdroższego terenu w mieście siwieją ze zgrozy i umierają na zawały.
Dzień dobry Szamapństwu,
u mnie słońce wschodzi przed szóstą rano, znaczy, do lata bliżej 🙂
Dzień zaczyna się słonecznie, ale wiadomo, ze nie należy go chwalić przed zachodem. Dzisiaj w planie lunch z Bonnie i Rogerem, a po południu ma przyjechać nasz bratanek Słowak, co to figi mi kiedyś podrzucił dwie i dwa bananowce. Zjawia się na czas, bo figi pięknie się rozwijaja w słoneczku, a bananowce trzymam nadal w piwnicznej izbie i nie wiem, co dalej.
Kaganek oświaty ogrodniczej mi potrzeba.
Na lunch robię to, co Rogerostwo lubi najbardziej, schabowe z kapustą, a jakże, targnę się też na zupę ogórkową z ogórków kiszonych.
Słodkiego u mnie nie ma, poza sałatką owocową, o ile nie zapomnę zrobić (dzisiaj nie zapomnę).
Z tym „słodkim” mam opowiastkę, otóż mam przyjaciółkę, która słodkie uwielbia, zawsze ma i zawsze serwuje po wystawnych obiadach dla grona.
Ma kobita dryg do tego i lubi. Ja przeciwnie wprost.
Kiedyś zjechała do mnie. Obiad zaserwowałam, ale słodkiego nie było. „Teściowa” – bo taką ksywę owa przyjaciółka ma – zniknęła na pół godziny. Wsiadła w samochód i z miasta przywiozła jakieś tam ciasto. Niestety, niczego mnie nie nauczyła. Ja mam swój styl – ona swój.
A poza tym jestem antymonarchistką. I dumną z tego.
Co do zielonych miast, ciągle słyszę, że Wrocław jest najbardziej zielonym miastem w Polsce. We Wrocławiu przemieszkałam trochę czasu i chetnie się zgodzę, parków ci tam od groma i innych skwerków, wysp, ogrodów japońskich itd. Swego czasu mieszkałam przy Parku Południowym, to była bajkarano do pętli siódemki pomykać obok….
Moim sąsiadem był Zbigniew Horbowy 😎
Kochani!
Trzymajcie się zdrowo i krzepko, do zobaczenia za 2 tygodnie!
Nemo, miłej podróży i wspaniałych wrażeń. 😀
A uważajcie na „naszych” za kierownicą. 🙁
Pojechałam po moje wielce ulubione krewetki w pełnym słońcu, w drodze powrotnej już się pokazały dziwne chmurzyska a teraz aniołki beczki (z winem?) kulają. 😉
Pyro, masz odpowiedź. 😀
moim sasiadem byl kiedys Zbigniew Zmaczynski
Nemo, wspaniałych wakacji 🙂
Nemo, miłej podróży bez niechcianych przygód!
Nemo – szerpkiej drogi, udanych wakacji
Zielono to moze w Polsce jest, dobrze, ze wiosna to i brud zarasta, mialam przyjemnosc przejechac kujawsko-pomorskie i okolice…Nie mialam pojecia, ze jeszcze moze byc taki marazm. Rumunia sie chyba bardziej wyrobila niz te tereny. Kraina dla umartwiajacych sie psychicznie i fizycznie. Owszem aleje drzewiaste w charakterze szos, zakladane jeszcze na rozkaz Bismarcka i dziury, doly, wyboje na jezdniach i syf nad syfami, teraz rozumiem Arkadego i jego pomszczenie na Polske.
Weselisko ogladnelam ale w urywkach. Ladne, no jak by nie bylo Elzbieta II jest moja krolowa!
Odbylo sie troche inaczej jak w Polsce, bez krytycyzmu, fochow, pyskowki, a z usmiechem i piekna feta.
Co kraj to…
Buziaki,
A my lubimy narzekać i pomstować. Od razu milej się żyje, kiedy się człowiek odpowietrzy w ten sposób. 👿
Nisiu, nic dodać, nic ująć 😀 widać nawet ten zachodni polor nie pomaga.
Nisiu, jedna malutka poprawka; nie „my” a najwyżej większość społeczeństwa. Ty, Barbara, ja i przytłaczająca większość biesiadników przy tym stole – nie mówiąc już o Gospodarzu – nie narzekamy a jak już pomstujemy, to właśnie na „wpadających” tylko po to aby komuś naubliżać.
…poprawiłam sobie humor słusznym kawałkiem tortu bezowego z bitą śmietaną, a co tam…
Typowe juz sie paniuski zebraly i „psiocza” a i rugaja z wdziekiem, jakby to napisal byk czy inny piprztycki, najwazniejsze, ze meskiej masci to miano by okazje do krygowania sie i westchnien jaki to przenikliwy umysl, a tak to tylko mierna okazja do oburzenia osob o szlachetnym „serduszku” nie sercu, w kazdym razie przez caly dzien jazdy mozna osiagnac poludnie Francji a w Polsce mozliwe jest przejechanie tylko 450 km, a to co pisze to jest raczej pod adresem administracji tego kraju, ktory trzyma ludzi w takich warunkach i zasadniczo kazdy powinien to zrozumiec, no ale coz…
Nie wiem, kto to jest Zbigniew Zmaczyski, o Horbowym wspomniałam, bo to wybitny artysta w szkle. Jego dzieła można było podziwiać między innymi we wrocławskiej „Amforze” na Rynku. A ja kocham szkło – i mam za swoje, bo trochę go mam, więc zbierają kurze ochoczo, a ja już mniej ochoczo muszę te kurze ścierać.
Horbowy projektował szkło użytkowe, ale także prawdziwą sztukę tylko do patrzenia, piękne rzeczy.
wybacz mi Zgaguniu, ze ja przejechalam te tereny zywcem…
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/trojmiasto/tragiczny-wypadek-na-pomorzu-zginely-cztery-osoby,1,4259027
A zjadłam ostatni kawałeczek mazurka orzechowego 🙂
To jest chyba typowe zjawisko, Dorotolu, że osoby, które wyjechały z Polski, lubią nam, tubylcom konsekwentnym, wytykać polskie niedoskonałości. Spędziłam ostatnio kawałek wakacji we Francji z moją dawną koleżanką szkolną – zabolało ją nawet kiedy jej powiedziałam, że w Polsce mamy lepszą kawę na benzyniakach. Natychmiast rzuciła się na mnie z pazurami i wykładem o brakach autostradowych etc. A mnie chodziło tylko o kawę, przecież sama widziałam, że po Francji lepiej, łatwiej i przyjemniej się jeździ.
A może tu chodzi o podświadome (lub może świadome) udowodnienie sobie, że się miało rację, wyjeżdżając?
Tak czy inaczej, my, tubylcy, nie jesteśmy idiotami i widzimy wszystkie niedoskonałości naszej ojczyzny. Nie trzeba nam tego wytykać palcem, niemiło nam słuchać i czytać szyderstw na temat naszego kraju. Co do mnie, zawsze starałam się pracować porządnie, przypuszczam, ze wszyscy przy tym stole również. Nie na wszystko mamy wpływ. Samą gadaniną nic konstruktywnego nie zdziałamy – co nie znaczy, powtarzam, że jesteśmy głupi albo ślepi.
Nawiasem mówiąc, drogi są u nas coraz lepsze i wiele się buduje, co stwierdzam, jeżdżąc sporo po kraju. Ostatnio z Krakowa do Szczecina moje dziecko jechało sześć i pół godziny (700km), a ja 400 km do Karpacza pokonałam w 5 godzin. Z obiadem po drodze.
Dorotolu, czy jest jakiś kraj, który Ci się podoba? 🙁
dorotol pisze:
2011-04-30 o godz. 16:40
wybacz mi Zgaguniu, ze ja przejechalam te tereny zywcem?
Odpowiem krótko; widać powiedzenie, że każdy sądzi według siebie znów się okazało prawdą. W swoim długim życiu nigdy mi przez głowę nie przeszło tego typu życzenie, wobec żadnego człowieka.
Następnym razem nie czytaj, gdy cię wściekłość zalewa, wtedy może zauważysz, że odpowiedź nie była pod twoim adresem.
To była moja ostatnia odpowiedź na twój wpis. Możesz sobie teraz pofolgować.
Alicjo ..
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Horbowy
nemo wracaj do nas zdrowa i cała .. 🙂
nemo – szczęśliwej podróży i samych wspaniałych wrażeń 🙂
@doro:
znowu sie czepiasz?
wytknalem kiedys tobie, ze piszesz bzdury o tym co sie dzieje w berlinie,
zdanie to podtrzymuje.
bzy już prawie w całej Warszawie się puszczają .. prawie 2 tygodnie wcześniej .. i ślicznie wyglądają dywany żółtych mleczy .. jutro sprawdzę co tam u konwalii słychać ..
na mojej leśnej działce konwalie jeszcze w pączkach ledwie co wyglądających spośród liści. Czeremcha obsypana kwieciem. Jest pięknie! Odzywała sie już kukułka, czy to nie za wcześnie? Niestety, pojawiły się też kleszcze!
mam podobne spostrzezenia jesli idzie o podrozowanie po Polsce – ostatnie 150 km od granicy Polsko-slowackiej pokonuje w ca. 3 godz, mniej wiecej tyle, ile ca. 300 km przez Slowacje
mysle, ze tu nie o obrazanie czy naublizanie idzie, tylko o spojrzenie z pewnego dystansu i wypunktowanie pewnych, oczywistych, bolaczek
poza tym, czym innym jest wyjechanie z wlasnej woli, a czym innym uciekanie przez zielona granice…
byku wielkortotnie pisales przykre i obrazliwe rzeczy pod adresem Polski i Polakow i nikt ci nie zwrocil uwagi, za to ja w twoich oczach krytykujac to wychodzilam na „patriotke” polska
Nisu to fakt, ze kawa na polskich stacjach benzynowych jest swietna, ze drogi sie buduje to tez i droge do Warszawy z Berlina w niedziele (bez duzego ruchu) mialam super az do miejscowosci Blonie, teraz wjechalam wiedziona GPS na tereny, gdzie nie bylam 35 lat, wtedy tez jechalam przez nie podskakjac caly dzien i teraz podskakujac jechalam rowniez caly dzien z dusza na ramieniu, gdyz dochodzily jeszcze Tiry jadace z naprzeciwka srodkiem szosy, pierwsze primo mam zdecydowanie, ktorys raz z koleji, awersje do GPS´u i bede w przyszlosci brala mapy, oraz awersje do tego, ze zostawiono te tereny tak zapuszczone (administracje i gminy)
A co do ciebie Zgago to najbardziej u innych denerwuja cechy, ktore sie samemu posiada nie zdajac sobie z tego sprawy (wscieklosc i ublizanie). Buziaczki!
u nas tez sie puszczaja
Jolinku,
o to-to właśnie…do dzisiaj sobie pluję w brodę, że poza „dzień dobry” nie zagadałam do sąsiada i nie popytałam o to i owo, ale byłam młoda i nieśmiała, a on wtedy już bardzo znany. Z artystami różnie bywa, jedni lubią być nagabywani, znaczy – że publika się interesuje, inni natomiast są raczej wyniośli i nie życzą sobie. Pan Horbowy zawsze na dzień dobry odpowiadał, ale wyraz twarzy miał z tych nieprzeniknionych, nie wiadomo było, czy zagadać, czy nie.
Zgago, Nisiu i inni,
swego czasu, dawno dawno temu wyraziłam na tym blogu zdanie, że my, emigranci, nie powinniśmy się wtrącać i wytykać, co w Polsce jest źle. Pewnie, że zauważamy te rzeczy, ale wytykanie z pozycji „a bo u nas…” i tak dalej nie uchodzi. Dostałam po uszach za to gadanie od „zdjes emigrantów”, odsądzona od czci i czego tam jeszcze.
Temat powrócił. Jeżdżę do Polski od lat co roku, a ostatnio dwa razy do roku, coraz bardziej mi się w Kraju podoba. Autochtoni moze nie zauważają zmian, a ja tak, bo jestem raz na rok czy dwa, i mniej więcej w tych samych miejscach. Co roku zmienia się, zmienia się na lepsze. Zawsze popłakuję na temat dróg, no ale ta sprawa dotyczy wszystkich, Polaków najbardziej, a turystów z doskoku. Że to się niedługo zmieni, też w to wierzę, bo już są drogi znakomite, jakich Kanada mogłaby pozazdrościć (Kraków-Wrocław, Poznań-Warszawa, a i pewnie znacie inne).
Ja jestem zachwycona współczesną Polską (Jerzor też). Zachwycony był Młody z Młodą 3 lata temu, kiedy przeciagnęliśmy ich przez Kraj – ojej, ale tu się dzieje!!! A dzieje się, dzieje…
Ja już nóżkami przebieram na myśl o tegorocznej wizycie. A nawet dwóch 🙂
Całe nieszczęście w tym, że nasza Dorotol nie zna pojęć : umiar, powściągliwość, namysł. To znaczy – słownikowo zna, ale reaguje impulsywnie, jak nastolatka w okresie „sturm un drang periode”, a potem mówi, że organizowane są na nią nagonki.
U nas naprawdę wiele się zmienia; że za wolno? Pewnie chcielibyśmy szybciej. Nie wszystko zlaeży tylko od władz i od pieniędzy. Bardzo wiele zależy też od nas, od społeczeństwa i od naszej mentalności, a ta się zmienia najwolniej.
a mnie się wczoraj podobało jak ładnie robią ozdobne szkielety kamienne z zielonymi drzewkami na ul. E. Plater .. widziałam takie rozwiązania zagranicą .. ale jazda po Warszawie przez te budowy trudnawa jest ..
A ja teraz poruszę temat nieco wstydliwy. Wiadomo, że człowiek na emeryturze, a jeszcze taki jak ja, z ograniczeniami ruchu, ma znacznie mniejszy krąg towarzyski niż ludzie młodzi. Ostrożnie licząc jest to aktualnieok 50 osób czy rodzin, o których mam jakie-takie rozeznanie. I z tych 50-ciu 17 naciąga ZUS albo fiskusa, o drobiazgach jak jazda bez biletu albo wyłudzanie świadczeń socjalnych już nie mówię. A podobno mieszkam w najbardziej praworządnym regionie kraju. To jak jest gdzie indziej? I skąd przekonanie, że ci w samorządach, urzędach, sejmie są z zupełnie innej gliny niż środowiska, z których wyszli? Dopóki to się nie zmieni, to i Polska zawsze zostanie przygraniczną strefą między Azją, a Europą.
Po Polsce jeździ się okropnie 👿
To prawda, dużo sie dzieje, dużo się zmienia. Ale prowadzenie samochodu na polskich drogach, to jest doświadczenie ekstremalne.
Są niektóre odcinki całkiem dobre, ale to tylko odcinki. Potem zjeżdza się na „normalną” drogę i zaczyna się droga przez mękę. Odcinek pomiędzy Nowym Tomyślem a Świeckiem jest koszmarny.
Z Poznania do Warszawy również jedzie się fatalnie. Co z tego, że można przejechać 200 kilometrów autostradą, skoro ostatnie 100 jedzie się przez wioski i miasteczka w sznurze tirów.
W ubiegłym roku jechaliśmy na nasz majowy zjad blogowy 7 godzin!!! 😯
Na myśl, że mam podróżowac samochodem po Polsce, jestem chora. Co nie znaczy, że nie doceniam zmian, które zachodzą i że się z nich nie cieszę. Zaciskam zęby pocieszając się, że idzie lepsze, ale męczę się bardzo.
nemo,
uważaj na siebie, baw się dobrze i wracaj szczęśliwie 🙂
Pyro, nie zaczynaj. Zrób rachunek sumienia. Nie rozpetuj kolejnej awantury.
U mnie też się kwiecie puszcza ochoczo i uroczo 😆
Swary, swary, swary.
Ide na spacer
a mnie najbardziej wkurza ta nasza byle jakość i kombinowania .. na każdej prawie budowie dróg, mostów, chodników zawsze muszą coś ukraść lub zrobić od czapy .. masz rację Pyro zostało w wielu z nas tzw. „sobie radzenie” a złym tego słowa znaczeniu ..
Pyro, ale o ile się nie mylę, Dorotol nie jest już nastolatką. A jeśli jednak jest, to trzeba jej powiedzieć o tym, że takie napadanie na nasz – niegdyś wspólny – kraj jest dla aktualnych tubylców bardzo nieprzyjemne. Zwłaszcza że my, blogowicze przystolni, nie mamy wielkiego wpływu na stan dróg albo bałagan w okolicach Błoni.
Dorotolu, piszesz, że masz „awersję do tego, ze zostawiono te tereny tak zapuszczone (administracje i gminy)”.
Kto zostawił? Państwo polskie? Nie, administracja samorządowa. A wiesz, dlaczego? Nie wiesz. Może brakowało im pieniędzy, może były jakieś inne przyczyny. Nie znasz ich. A co wynika z Twojej awersji? Nic.
Z pozostałych narzekań i pomstowań – też nic nie wynika konstruktywnego.
Z tego wniosek, że jedynym efektem Twoich wpisów będzie sprawienie nam przykrości.
Albo wkurzenie nas. Jako ludzie dorośli, powstrzymujemy się jednak przed ostrym wyrażaniem tego naszego wkurzenia. A Ty uważasz to za upoważnienie do nawtykania nam po kokardę.
A może zamiast tego opiszesz jakieś interesujące rozwiązania z Niemiec? Zawsze milej poczytać o pozytywach, a wtedy może i przykład da się wziąć.
Nisiu – wkurzyć, już nas wkurzyła. I nie po raz pierwszy. I wie, że sama to najbardziej odcierpi. To jest silniejsze od niej – ta niewspółmierność wybuchu do przyczyny. Nie znam się na tym, oglądam tylko skutki.
Jakie napadanie, poczytajcie sobie teraz swoje teksty na temat mentalnosci, oszukiwania fiskusa, potwornej jazdy, przeporza Azji czy ja to pisalam?????????
Zawsze pisalam, ze Warszawa jest odjazdowa, duzo sie tam dzieje i mi sie podoba (ale to tez pewnie zle, bo ograniczalam sie do Wa-wy), wiele sie w Warszawie i np. pod Jelenia Gora zmienilo, sadzilam, ze gdzie indzej tez sie zmienilo, okreslajac moj stan awersja dawalam do zrozumienia, ze sie poprostu balam jechac w takich warunkach i jestem nieprzyjemnie zmenczona ta jazda ale okazywac odczucia jest nie na miejscu i najwyrazniej powod do zajechania takiej osoby. Jeszcze raz buziaczki.
zmeczona
Ja podbnie jak Alicja jak przyjezdzam do Polski to widze zmiany na lepsze i ciesze sie z tego. Nie wymagam duzo, bo wiem, ze trzeba miec pieniadze na przeksztalcenie kraju. Nie kazdy mial RFN aby finansowcl zmiany.
Jestem wyrozumiala, tylko usmiechajcie sie wiecej w Polsce ! Mozna sie cieszyc z drobiazgow. Tutaj ludzie tez maja problemy ale sa bardziej usmiechnieci.
Ostatnio bylam w Rzeszowie, mama to nie miasto, to jest BOMBONIERKA – tak wykrztusil sam z siebie moj synalek, i mial racje. Moja tutejsza wies wyglada duzo gorzej.
Chyle kapelusza Panie Ferenc.
Buziaki,
elap jak my się mamy uśmiechać jak u nas w TV ciągle żałoba .. 🙁
ale nie jest źle młodzież rośnie nam bardzo pozytywnie nastawiona do życia i ciekawa świata .. 🙂
U mnie jutro bedzie polski dzien. Moj region Le Tr?gor jest spokrewniony z Warmia i Mazurami. Na dziedzincu pieknego zamku beda wspolne wystepy. Robilam reklame Polakow wsrod znajomych. Oby pogoda dopisala. Beda tez rzmieslnicy z Polski. Oh, co to bedzie za dzien !
A u Was jak to napisala Jolinek znowu zaloba.
Nie wiem dlaczego na miejsce e z akcentem jest znak zapytania !
Jolinek51,
Wymien mi 3 radosne polskie swieta, gdzie ludzie sami raduja sie na ulicy bez nakazu i przykazu z tej czy tamtej strony, a do tego sa usmiechnieci od ucha do ucha.
o to elap zrób zdjęcia i opisz imprezę .. coś miłego zawsze warto poczytać .. udanej niedzieli .. 🙂
Nowy Rok, imieniny i urodziny dzieci, Noc Świętojańska .. 🙂 .. Lena wszyscy narzekają, że inne narody świętują a my płaczemy .. takie geny ..
Elap,
Ładnie jest u Ciebie 🙂
to nie geny, to musk, ide pic z muzulmanem
Alina, zamek na drugim zdjeciu. To wlasnie tam ! Zamek La Roche – Jagu.
Elap, piękne miejsce, baw się dobrze 🙂
Sławku, chyba on nie pije coca-coli? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=tFJ6Bt_w8Yg
Ja się nieustannie cieszę tym, że mam paszport w szufladzie, że jestem wolnym człowiekiem. Cieszy mnie każdy nowobudowany dom, który widzę. Każda nowobudowana droga. Pełne sklepy. Młodzież, która zna języki obce, itd, itd …
Szczerzę zęby sama z siebie i odszczerzam się do innych 😆
Ale jeździc po polskich drogach się boję 👿
Alino, Elap,
bawcie się dobrze i na święcie konwalii i na polskim dniu 😆
Też się głupio śmieję do świata i ludzi. Lubię i już. Połowa to geny po lekkomyślnej Janeczce, a połowa to przeświadczenie, że z uśmiechem lżej się żyje i lepiej z ludźmi współżyje.
Jotko,
Dziękuję i wzajemnie 🙂
Uszy trochę bolą a widoczki też kiczowate ale ma to swój wdzięk, nie sądzisz?
http://www.youtube.com/watch?v=mD-5qNYgk8w
Jotko, po naszych drogach czasem dobrze jest jeździć z zamkniętymi oczami…
Nie bój się. Ja jeżdżę i żyję.
Elap, ślicznie u Ciebie!!! A my się uśmiechamy, czemu nie. Niektórzy dopiero wtedy, jak dokopią drugiemu, ach, mordki polityczne natychmiast się rozjaśniają. Ale jak się wyłączy telewizor, od razu robi się przyjemniej.
Na drogi najlepsze sa latajace bebny i zawieszone w czasoprzestrzeni spiewajace muzy i swiatla i ogien i w ogole najlepiej na piechote. Po co sie spieszyc.
Niech zyje 3 Maja i 1 Sierpien i 24 Marzec. Niech Zyje, niech zyje..
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/NiechZyje?authkey=Gv1sRgCPG37L3D9Ya4PA#slideshow/5601447237246507618
Alino,
😆
jutro ukłonię się moim ogrodowym konwaliom z myślą o Tobie i konwaliach we Francji 🙂
Całe lata temu miałam taka przygodę. Robiłam wiosenne porządki na tak zwanej działce pracowniczej. Strasznie się napracowałam przy usuwaniu kępy paskudnych korzeni. Kiedy już odetchnęłam z ulgą po wyrzuceniu ich do kompostnika, uświadomiłam sobie, że właśnie zlikwidowałam konwalie 🙄
Ale byłam zła na siebie 😉
Nisiu,
jeździć z zamkniętymi oczami powiadasz? A przy przejeżdzaniu przez kałuże podnosić nogi do góry? 🙄 😉
Ogonku, dlaczego sądzisz, że myślę akurat o Tobie? A toż Ty mi się w ogóle z niczym nie kojarzysz.
Jotko, śmiej się, śmiej, ale kiedyś przejeżdżając pod niskim mostem schyliliśmy wszyscy głowy. W aucie. Ono tam już tysiąc razy przejeżdżało.
Drogi. Zebralem pare drog i bezdrozy i obok drogi widoczkow. Cale 11 tys km. Jak dolozyc drogi wodne to 12 tys km. Yukon, Alaska i drogi tamze. Zaczyna sie na mozy konczy przystankiem Alaska 🙂
Na sobotni wieczor niedzielny poranek. Jakie by te drogi nie byly to jedno jest pewne…sa puste, hle, hle..
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Drogi?authkey=Gv1sRgCLOMqPPX-vjeIQ#slideshow/5601466087704304770
Aha tych drog, bezdrozy i obok drogi… jest cale 100 uprzedzam 🙂
na morzu sie zaczyna….
YYC, masz wbudowanego szwendacza, co?
Tę piosenkę już tu umieszczałam, ale może jakimś cudem jej nie słyszałeś.
http://www.youtube.com/watch?v=oR5G7cy1qmg
ogonek prawie jak okonek 🙂
Po całym dniu ciężkiej pracy w zakresie ekologi i ochrony środowiska oraz zmniejszenia emisji CO 2 do atmosfery obejrzałem dość pobieżnie film „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem” . Oglądać się nie da, a dźwięk i podkładanie dialogów robił chyba głuchy. Filmowcy niestety nakupowali komputerów i nie za bardzo potrafią obsługiwać. Z jaką przyjemnością ogląda się polskie filmy z lat 50 i 60. Szkoda gadać…
Jak już wszyscy narzekają to ja tyż 🙂
Chętnie napiłbym się z muzułmanką . Sławek podeślij na trochę.
Szwendacza tak. Nawet w niamocie jeszcze sypiam choc wolabym 5 (piec gwiazdek) 🙂
No coz jakie by te drogi nie byly byle gdzies nas prowadzily a najlepiej w nieznane (i bezpieczne).
Na lato mamy dwa wypady poki co zaplanowane do Yellowstone na 5 dni i w kraine wina do sasiedniej prowincji na kolejne piec. Miesiac w Polsce we wrzesniu ale za to za rok i dwa to plany sa slodkie i bardzo szwedacze. Duzo wszelakiego rodzaju srodkami lokomocji szwedania, szwedanie na ladzie, szwedanie na morzu i szwedanie w powietrzu 🙂
Odpukalem wlasnie w niemalowane cegly to musi sie udac.
Byle dalej 🙂
dla narzekających http://www.youtube.com/watch?v=kkiMU6epe5w
Marku,
a już myślałam, że ja jestem taka nadkrytyczna. Wyłączyłam ten film w połowie. Nie byłam w stanie oglądać nawet w ramach pokuty 🙁
Barbaro,
🙂
Witam.
ogonek przypomniał mi dowcip.
„witaj dorotolku
och, gdybyś jeszcze chciała i potrafiła prasować męskie koszule”
Samolot pasażerski spada na ziemie. Do kolizji zostało parę minut.
Ludzie krzyczą, panikują,zapinają pasy bezpieczeństwa.
Pewna kobieta wstaje z fotela i mówi:
– Jeśli mam umrzeć to chce się wtedy czuć kobietą!
Rozbiera się do naga i pyta:
– Jest w tym samolocie ktoś na tyle męski ze sprawi bym poczuła się jak kobieta?
Nikt nie reaguje.Kobieta dalej:
-To ostatnie chwile mojego życia, czy znajdzie się ktoś na tyle męski ze sprawi bym poczuła się jak kobieta?!
Facet siedzący obok nie wytrzymuje.Wstaje z fotela, ściąga koszule i mówi:
– Masz, wyprasuj!
Mozolnie przegryzam się przez wpisy i – nim dzionek minie – zwracam uwagę jędzom o Walpurgii dzisiaj i o dosiąściu miotły, aby zdążyć gdzie trzeba. Z Berlina najbliżej na Blocksberg, nawet 300 kilometrów niema. Moja LP ma akurat setkę.
Naprawdę dzisiaj jest noc Walpurgii? To ja wsiadam na miotłę i lecę. Mam specjalny model turbo, zdążę przed północą.
Cześć!
Doczytałam i myślę o szacunku dla tego, co wspólne i trosce o ową wspólność. Na przykład śmieci przydrożne i śmieci w lasach. Szczególnie do tych drugich trzeba się przyłożyć – dojechać, wytaszczyć, wywalić w urokliwy plener. Z durną bezmyślnością, że on nie nasz lub z jeszcze durniejszym, że coś tu za ładnie. Nie ma co marzyć o tym, że ktoś taki choć raz wysypie owe śmieci na środek własnego, wypieszczonego salonu i dobrze się im i sobie przyjrzy.
Leć tutaj, Nisiu!
Odbyliśmy z Rogerostwem i Michałem kanadyjsko-słowacko-polskie rozmowy, przy schabowych i różnych takich, Michał słowacki mi podpadł, bo powiedział, że buraczki z chrzanem robię jak jego mama, i takich nie jadł sto lat.
Wiekowa jestem dama 😉
Elap,
przybij piątkę! Oraz wszyscy inni, którzy dbają o swoje okoliczności przyrody. Myślicie, ze tutaj jest inaczej? Wszystko podstawione pod nos, a jednak śmieci często lądują w rowach. Bo ludzie mają to w głębokim poważaniu.
Ja idąc Za Róg zawsze zbieram po drodze.
Mefisto zabrał Fausta na górę Brocken, nam może Łysica wystarczy?
Eska, nie obniżaj poziomów! W tym roku i tak masz już z głowy, bo się obudziłaś po północy.Właśnie wróciłam z Brockenu (mówiłam, że mam miotłę model turbo!), spotkałam powszechnie znane Widmo (spojrzało na mnie ponuro swoim podbitym okiem, ale nic nie powiedziało) oraz wiele przyjemnych koleżanek-wiedźmutek. Kazały Wam przesłać pozdrowienia i zapytać, czy znacie jakieś przepisy na smakołyki dla czarownic i wampirów. Zaproponowałam im kaszankę, ale powiedziały, że to banał. Na przyszły rok trzeba im coś zawieźć od Blogu.
Tylko Pepe, wcześniej przypominaj! Żebyśmy zdążyły się wszystkie skrzyknąć.
Zrobiłam komórką filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=Txo06c1k9sk&feature=related
Przyjemnych snów!
Prosze bardzo. Pajeczyna duza z czarnej wdowy najlepsza ale inna moze byc. Krwi unci trzy ze zdechlego nietoperza. Jaja wronie i zoltko strusia. Rybia luska i wezowy jad. Ubic wszystko na mase w gniezdzie jaskolczym i posypac zeszlorocznym wyschnietym sniegiem po wierzchu. Podawac w temperaturze piekielnie goracej. Uwazac zeby sobie miotel nie przypalic. Wino zdecydowanie czerwone w temperaturze pieca martenowskiego…
Z taka komorka to w kosmos powinnas leciec tym ostatnim wahadlowcem i robic filmy komorkowe SF czyli sabat widzm astronautek/kosmonautek czyli jak Czesrwony Kapturek dostal sie na Wenus a Wilk na Marsa. No chyba ze od wachania bys choroby wachadlowej dostala wtedy Soyuzem moze.
Mimo to – lubię ją i będę się starał, aby tak mogło zostać.
Nie ma mnie w Polsce od 40 lat, ale od 88-tego równo bywam i regularnie, i wiem co się zmieniło. Nie będę więc wybrzydzał, ale akurat w kwestii budowy dróg mam swoje zdanie, jadąc wiecznie na szynie Świecko – Sochaczew, aby skręcić potem na Radom i Puławy.
Jak rozbił się śmiertelnie Bronisław Geremek rozpoznałem z pamięci ten odcinek i wiem, jak ja tam zwykle jeżdżę. Zastanowiłem się wtedy, jak długo to może jeszcze trwać, że i mnie może się coś takiego zdażyć, chociażby tylko jeszcze ze względów statystycznych, bo jeżdżę tam zwykle, jak postrzelona świnia.
I tu mam żal do Polski, olewając wszelkie rządy i ich polityczne inklinacje pytając, dlaczego prawie 40 milionowa populacja nie była w stanie w ciągu, dajmy na to, 10 lat wybudować tych ok. 3 tys. km decydujących autostrad, aby można przejechać Polskę wzdłuż i w poprzek. Ktokolwiek stał na czele tego państwa chyba nie zadał sobie pytanie, o jakie terytorium tu chodzi i przed jakimi wyzwaniami racja stanu stoi. Chodzi w moich oczach o braki w rozpoznaniu sytuacji.
Ale, jak pomyślę, że ci wtedy w Warszawie, gdy wszystko tylko tam było tam rozstrzygane nawet nie mogli sobie wyobrazić, jak może za jakieś 50 lat wyglądać stolica, to opadają ręce, bo sytuacja komunikacyjna w okól, i w samej Warszawie ucieka się jakiemukolwiek opisowi.
Dokończę: Można się wk…ć
Nisiu, nie wzięlaś pod uwagę zmiany czasu, która nie dotyczy czarowni c.Widziałam jak terkotałas na swojej turbo miotle .Klnąc siarczście okrążyłaś
Łysą i gdzieś Cię diabli poooooonieśli…a to na Brocken
Dzień dobry,
Rzadko tu jestem ostatnio, dzisiaj podczytałem wczorajsze i dzisiejsze wpisy.
Jak Alicja – jeżdżę do Polski raz do roku, wcześniej znacznie częściej. Też pisałem tu wiele razy jak zachwycają mnie zmiany, które chyba każdy musi dostrzegać. Dawno nie byłem na Mazurach, ale zawsze jestem na Lubelszczyźnie – tam też są ogromne zmiany. Otwarcie granic z sąsiadami od kilku lat przestało być już wyznacznikiem naszej przynależności do Europy. Nasz Kraj o tym świadczy.
Gdyby teraz ktoś mnie zapytał czy, cofając czas, znowu zdecydowałbym się na emigrację – nigdy, chociaż nie powiem też, że moja emigracja nie miała jakiś zalet, nie wpłynęła na mnie pozytywnie.
A że drogi złe – a czy ktoś z Blogu przejechał kiedyś samochodem Bronx, ale ten najgorszy Bronx, albo czarne zaułki Brooklynu, albo uliczki Manhattanu powyżej 125 ulicy, albo zapomniane drogi najdzikszego stanu wschodniego wybrzeża – Maine, albo drogi biednej Zachodniej Wirginii? Tam są dopiero dziury. A przecież to Zachód całą gębą, kraj do niedawna mlekiem i miodem płynący. W Polsce drogi też się kiedyś zmienią i też nauczymy się jeździć dostrzegając innych.
Podczytując do tyłu spostrzegłem, że kompletnie nie mam poczucia humoru – nie dostrzegłem nic zabawnego w anegdocie, którą wczoraj przytoczyła Pyra o profesorze i wyrzucanych za okno indeksach. Nawet jeśli to nieprawdziwa historia, kojarzy mi się bardziej z kapralem niż profesorem. Sam w czasie studiów zostałem z hukiem wyrzucony ze Studium Wojskowego za niesubordynację (bez prawa powrotu), ale nawet tam odbyło się to nieco bardziej po ludzku. Ale może ja po prostu nie zrozumiałem.
Po wpisie Gospodarza też polubiłem Agatę. I z tym przyjemnym uczuciem mówię wszytskim – Dobranoc 🙂
Coś się w szykach namotało, pewnie to robota złego.
Oj, chyba za ostro mi wyszło.
Przepraszam n a wszelki wypadek i życzę dobrej nocy.
Dobranoc – ja wybrałam Sobótkę. Wróciłam, bo chłodny wiatr, a moja miotła nieogrzewana.
http://www.youtube.com/watch?v=BW3gKKiTvjs
http://www.youtube.com/watch?v=IJmg5_ROsJE&feature=related
Ale zimno!!! Tylko 3 stopnie w plusie! No co ten maj sobie myśli, takie zimne przywitanie? 😯
Dziwne, czy to prywatne forum?A co z gotowaniem?
gax – dzień dobry. Na dzisiaj wszystko ugotowane; ot, sałatkę do obiadu zrobić, sznycelki usmażyć i finis.
dzień dobry ..
my zawsze gotowe to o gotowaniu mało .. 😉
yurek po nocy tęsknisz? …
@doro:
prawdziwie polska polka patriotka z ciebie…
a numer konta niemiecki,he,he…
Byku – to nie tak. Przedostatnia awantura z D. była o to, że strasznie wydziwiała na Niemców i Alicja spytała dlaczego się umartwia i mieszka w Niemczech. Za dwa tygodnie może pójść o Mazurów albo Belgów albo kogokolwiek.
dzisiaj na śniadanko truskawki na pumperniklu z masłem i serem pleśniowym posypane rzeżuchą .. zupełnie mniam.. mniam ..
Jolinku – u mnie kromucha żytniego z masłem, kindziukiem i plastrem wielkiego pomidora. Pierwsza kawa wypita, idę zrobić drugą.
ma racje Nowy co pisze o drogach, do tego jeszcze niedawno bili tam murzynow, co w Polsce zdarza sie niezwykle rzadko.
Nie miałam pomysłu na deser, w końcu wymyśliłam – w ciasto francuskie zawinę mirabelkową konfiturę od Żaby, posypię orzechami i już – bardzo eleganckie ciastka wyjdą.
A Nemo w drodze…
w Krakowie na kuchnię włoską ..
http://prowincjalnawioska.blox.pl/2011/05/Kuchnia-wloska-w-Krakowie.html
dzień dobry, u mnie twarożek wiejski z rzeżuchą, a do poobiedniej kawki ciasto z rabarbarem (takie bez tłuszczu, biszkoptowe)
Smacznego dnia z odświeżającym deszczykiem o poranku 🙂
byku intersuje cie moje konto, a co tobie konta w banku nie umozliwiono ze wzgledu na twoj niski status spoleczny, moze chesz jeszcze zajzec do smietnika na moim podworku i sprawdzic co wyrzucam, co to wogole za zapytania i czym je zdefiniowac bo nie polskoscia i nie niemieckoscia tylko ponizej pasowoscia.
Dzień dobry,
Barbaro, jakie jest to ciasto bez tłuszczu? Rabarbar też lubię 🙂
1 Maja i konwalie, życzę Wam miłej niedzieli a dzieci śpiewają:
http://www.youtube.com/watch?v=_gUToHvv8rI
a ja ostatnio oglądałam jakiś program, w którym starsza już kucharka mówiła, że rabarbar tylko przez dwa tygodnie jest dobry bo potem już ten starszy jest trujący ..
mieliśmy jechać z synem do Urli gdzie jest córcia z rodziną ale zimno i deszcz i jakoś mnie uziemiło w domu .. moze jutro będzie ładniej ..
dzisiaj robię sałatki różne z pozostałości lodówkowych .. do tego placki ziemniaczane .. do popitki sok pomidorowy ..
Jolinku – resztki lodówkowe dobre są też do żurku ( w tym celu je trzymam, bo w Wielkanoc żurku nie miałam). Bo zimowych świętach część do bigosu poszła, a część na placek pizzo-podobny. Sałatki to też dobra rzecz. Przypominam o puchatce Żaby z rabarbarem – to całkiem udane połączenie, tylko lepiej zjeść szybko.
Witajcie,
Na temat polskich dróg nie chcę się wypowiadać, chociaż dużo możnaby pisać na temat tajnych aneksów do umowy ze Stalexportem: http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-autostrada-a4-rok-po-podwyzce-stalexport-nadal-gora,nId,310454 . Bardzo interesująca lektura, zastanawiam się tylko ile jeszcze jest nieujawnionych „aneksów” podpisanych z innymi koncesjonariuszami na inne autostrady…
Co do śmieci – w Grecji rowy wzdłuż dróg są pełne tego „dobra”. Sądząc po zawartości nie jest to tylko robota turystów. W Irlandii też natknęliśmy się na zardzewiałe rowery w rzece i śmieci w lesie. Natomiast w Rumunii byłam zaskoczona czystością miast.
Pyro sałatki tylko z tego co nie da się zamrozić – sałata lodowa, ogórki konserwowe, jajka ugotowane, sos czosnkowy, natka, koperek itp. .. te inne popakowane w pudełeczka siedzą w zamrażarce i czekają na swój los garmażeryjny ..
Jolinku- to wszystko wykorzystałam w dzień powrotu Młodszej z Zakopca. Zamiast obiadu dostała michę sałatki jajeczno-ogórkowo-zieleninowej. Resztkę wyrzuciłam wieczorem następnego dnia – nie była zepsuta, ale już nieapetyczna jakaś.
Alino, jaka miła piosenka, podeślę ją mojemu przyszłemu zięciowi 🙂
Ciasto z rabarbarem zrobiłam wg starego przepisu jaki dostałam od zaprzyjaźnionej osoby, gdy jako świeżo upieczona mężatka początkowałam kulinarnie. Przepis prosty jak drut: 1,5 szkl. cukru ubić z czterema jajkami na biały kogel-mogel, dodać 1,5 szkl. mąki, szczyptę soli, zapach, wymieszać delikatnie i wlewać do formy – żeby dno zakryło, na to warstwa pokrojonego dość drobno rabarbaru (plasterki), znowu ciasto, kolejna warstwa rabarbaru i na wierzch ciasto. Posypałam dla dekoracji ziarenkami sezamu i piekłam ok. 45 min. w 180 st.C. To samo ciasto robię z jabłkami, jest pyszne, polecam 🙂
Za mną natomiast chodzi crumble z rabarbarem, chyba od naszej Małgosi, ale do tego miałam wczoraj za mało rabarbaru.
wyczytałam, że narzekanie to również forma odstresowania … to może nie narzekajmy na narzekanie .. 🙂 ..
Barbaro a skąd miałaś rabarbar? ..
Alino buziaki konwaliowe .. 🙂
albo ponarzekajmy też na narzekanie 😉
…a ze sklepu, Jolinku 🙂 A wszystko przez Pyrę 🙂 , bo napisała o szparagach, pognałam więc i ja zapolować na ten przysmak. Owszem, w moim sklepie były, ale po 15 zł za pęczek, zgroza chyba? Na pocieszenie napatoczył się rabarbar, to się pocieszyłam 🙂
Dzień dobry 🙂
Barbaro, bez tłuszczu i proszku do pieczenia?
Tu szparagi po 5,0.
Dwa razy opisałam przygody Ryby w Italii i kod V4w7 dwa razy pożarł wpis. Trzeci raz nie pszę. A Dziecko mówiło, że to najbardziej ;pechowy wyjazd jej życia. I proszę – potwierdziło sę.
dzisiaj na TVP Kultura o godz. 14.50 bardzo sympatyczny polski film „Sztuczki” .. polecam ..
…Haneczko, tak, ani tłuszczu ani proszku. Ciasto i tak ładnie rośnie i co ważniejsze nie opada bezczelnie po upieczeniu 🙂 Starannie jednak należy wysmarować formę, bo lubi się nieźle przylepić i przy wyjmowaniu potrafi się zemścić i zepsuć cały efekt 🙂
Może tam w pobliżu macie jaką zaprzyjaźnioną hodowlę szparagową?
Dzień dobry Szampaństwu!
I szampański zaiste. Niedawno była mowa o przecinkach, podobno nie istnieją, ale ja jestem osoba starej daty, więc stosuję. Na rabarbar zapraszam do mnie za jakieś 2 tygodnie – już wychodzi, ale bardzo nieśmiało jeszcze. Skrzętnie zapiszę przepisy na, bo rabarbar lubię.Starsi na sieci pamietają, jak robiłam zajzajer (wino) z rabarbaru.
Wyszło, dopóki robiłam prosto, a jak zaczęłam kombinować, to nie wyszło 🙄
O kurka siwa, nie zapraszam na rabarbar, zrobię zajzajer! Przepis prosty, ale nie sprzedam. Jakie sekrety rzeba mieć 😉
Barbara – szparagi w Wielkopolsce, na Ziemi Lubuskiej i w zachodniopomorskiem to bardzo popularne uprawy (bliskość rynku niemieckiego, a i miejscowi jedzą sporo). W odróżnieniu od Polski centralnej i wchodniej, u nas szparagi są popularne od 200 lat.
*trzeba
Barbara, chyba kiedys juz podalas ten przepis. Ja go sciagnelam i bardzo czesto pieke. Posypuje platkami migdalow. Potwierdzam, jest bardzo dobre. U mnie na obiad ” pajaczek ” z majonezem + ryba z jarzynami. Bedzie tez tarta z jablkami posypana kruszonka. Po obiedzie jade na swieto polsko — bretonskie.
Alicja – Twoje sekrety, to jak „ściśle tajne” rządu – od dawna wyciekły. Sama podawałaś ze 3 razy.
Basiu, robię identyczne ciasto, głównie z jabłkami 😀
nawiązując jeszcze do tematu „śmiecenia”, takie mam spostrzeżenie z pobytu w Meksyku, który ma w tym względzie dość złą sławę. Ale, tuż obok sąsiadem jest czyściutka, wypieszczona Kalifornia, gdzie za wyrzucenie śmiecia na ulicę grozi kara 1000$. Ale już począwszy od świąt Wielkanocnych zaczyna się sezon nad morzem Corteza w Mx, które dla Amerykanów jest rajem, bo tanio i cieplutko. No więc suną załadowane po dach samochody, a w nich rozkoszni turyści zaopatrzeni w rozmaite przekąseczki, puszki, butelki, które radośnie ciskają przez okno, bo przecież żaden mandat tu nie grozi. Pobocze drogi w obie strony między wybrzeżem a granicą ze Stanami to jedno wielkie wysypisko śmieci, smutne…
…oj z tym przepisem, skleroza nie boli, ale wciska sie ludziom ten sam przepis po raz kolejny. Choć podobno od przybytku… (tak się pocieszam)
Z rzeczy przyjemnych – właśnie rozlałam do butelek nalewkę z dzikiej róży 🙂 . Ma tylko jedną acz dokuczliwą wadę: jest jej stanowczo za mało.
Sprawdzone przepisy dobrze jest powtarzać 🙂
Barbaro, Twój wkrótce wypróbuję.
Poniżej przepis na rabarbarową tartę, poprzedzoną couscousem 🙂
Co ciekawe w tym deserze, to połączenie rabarbaru ugotowanego z cukrem (taki gęsty kompot) i rabarbaru surowego a pod koniec pieczenia, przykrytego ubitą pianą z białek.
Proporcje są podane ale szybko znikają z ekranu…
http://www.youtube.com/watch?v=zGCAELVZRaM
Ewo – tych szlachetnych nalewek jest zawsze malutko.
dzisiaj wesoły dzień bo rocznica wstąpienia do UE .. jak ja się cieszę, że tego dożyłam .. 😀
Dziś rano ucieszył mnie bardzo widok pary żurawi z przychówkiem – dwa małe rudzielce. Mają chyba dopiero kilka dni i rodzice karmią je robakami. Miły to widok, ale pamiętam los ubiegłorocznych żurawiątek, które nie zdążyły dorosnąć pożarte przez lisa.
Na obiad jedziemy do teściowej. Dla męża będzie czernina, a ja zjem kaczkę pieczoną. Jakoś nie mogę przekonać się do tej czarnej polewki, a mąż uwielbia ją. Pewnie trochę dostaniemy do domu, więc jutro też będzie wolne w kuchni.
„…dzisiaj wesoły dzień bo rocznica wstąpienia do UE .. jak ja się cieszę, że tego dożyłam…”
A to ciekawe, bo ja mam zupełnie inne odczucia.
Naprawdę nie widzę powodu, by się cieszyć z „Socjalistycznej Unii Europejskiej”.
Kiedyś pieprznie (wyrażenie kulinarne) ten twór z takim hukiem… Abym był złym prorokiem.
Historia nie musi być dwa razy (upadek RWPG) łaskawa.
Kiedyś tak, gdy granice przestaną być do czegokolwiek potrzebne 🙂
Odnalazłam zachomikowane 3,5 litra tarninówki z 2008 – niebo w gębie :-).
Nalewka różana została zachomikowana w tym samym miejscu – postaram się o niej zapomnieć na co najmniej na rok.
Witajcie, zjadacze świątecznej rzeżuchy! Miała ona dzisiaj powodzenie śniadaniowe.
A ja śniadaniowo (co nie znaczy w porze śniadaniowej – musiałam odespać ten Brocken) jadłam chleb z serkiem od czegoś, co się średnio pięknie nazywa Ekołukta. Ta Ekołukta robi masło metodami tradycyjnymi i bez konserwantów, śmietanę takoż i te różne serki. Mój dzisiejszy nazywa się po prostu śmietankowy i jest z tych dojrzewających, ale bardzo przyjemnie łagodny, taki wsiowy w wyrazie.
Pyro, trzeba Ci sprawić porządniejszą miotłę, z klimą i dopalaczem. Jak moja. Jeden znajomy twierdzi, że powinna też mieć działko, ale on jest militarysta…
Obiadek – za godzinkę – jadę do Nowego Warpna na rosół z leszcza i pierogi różne, z leszcza i ruskie… Samochodem, choć na miotle byłabym szybciej, ale w dzień biały jakoś nie wypada.
prorok, ty uczucia sobie mozesz miec
ciesz sie jednak, ze znalazlo sie sporo takich, co dobrowolnie do ciebie przez kilka lat doplacali ze swoich podatkow i beda tak dlugo doplacac jak dlugo Polska nie bedzie netto platnikiem do unii
o historie tez sie nie martw, bo ona sobie poradzi
Mam mieszane uczucia – czy śpiewać Odę do Radości (ja chętnie) czy „Na barykady ludu roboczy” (przypomniało mi się jaki to miało bzdurny tekst
„Młoty w dłoń,
kujmy broń!
Miotnie stal,
czerwone iskry w dal.
Żar iskry tej,
tli w piersi mej.
Powstań, burz!
Pobudka gra nam już!
Nie opamiętam autora , który popełnił ten tekst, ale wzorcowy przykład kiczu jest starszy od hip-hopu.
Witam serdecznie.
Joinku – u mnie dzisiaj też świętowanie „uniowstąpienia”. Dzisiaj świętujemy niestety sami, bo nasi przyjaciele nie mogą z nami z powodów rodzinnych. U nas każdego roku tego dnia jest święto i dobry obiad, koniecznie z deserem z truskawek. Dzisiaj zjedliśmy: szparagi białe i zielone gotowane na parze z sosem holenderskim. Botwinkę z ziemniaczkiem młodym i takież ziemniaczki z kalafiorem i młodą kapustą obficie okraszone koperkiem. Na deser wspomniane już truskawki.
Też się cieszę, że dożyłam tego wydarzenia.
A mnie się wydaje,że wszelkie jednoczenie się wychodzi wszystkim na dobre.
Wczoraj rozmawialiśmy o tym przy moim stole z Kanadyjczykami z dziada-pradziada z nutką indiańską, oraz ze Słowakiem. Doszliśmy do tych samych wniosków. Odwrotu nie ma. Ludzie są ludźmi, tyle.
http://www.youtube.com/watch?v=_DODKTN3O2s
Ten chłopak nie ma pojęcia o tym, jak należy kosić (ja wiem, bo to robiłam….koszenie nie polega na waleniu kosą po zbożu!).
Ale wideło jest bardzo kanadyjskie, nasze klimaty 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vX5R00ndzQo
@doro:
leck mich am a…
Oj… jak bardzo pasują te słowa do dzisiejszego dnia!
http://www.youtube.com/watch?v=nZJ1Tgf4JL8
Po drzemce jestem zupełnie otumaniona; niby wstałam, a nadal się nie dobudziłam. We śnie siedziałam gdzieś wysoko z Alicją na balkonie, czy tarasie widokowym, a teraz nie mogę sobie przypomnieć na co patrzyłyśmy.
Na Ziemię, Pyro! Na Ziemię patrzyłyśmy!
Bardzo mi się podoba przedmowa Leonarda Bersteina z tego sznureczka, co to wrzuciłam wyżej, wcale nie chodziło o dzisiejszy dzień, ale pasowało jak ulał, i mokro mi się zrobiło w patrzałkach.
Za co? Za kogo? Na jaką okoliczność toast dzisiejszy?
mnie się ostatnio nic nie śni .. dobrze czy źle ..
babcine sposoby na nowo odkrywane przez młodzież ..
http://www.sekretyzdrowia.com/?p=1234
za nas i nasze rodziny oraz przyjaciół …
a teraz ..
http://www.youtube.com/watch?v=kn0zy6Ked5k
Wolę wersję Frączewskiego, ale juz nie ma na youtubie… 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=47_5LiGWPgg
czemu to dziecko takie nieszczęśliwe ..
http://s.v3.tvp.pl/images/f/a/d/uid_fad4dfcf74a7219a22adeb8fc1ed1e921304096349790_width_700_play_0_pos_3_gs_0.jpeg
dopiero teraz zauważyłam, że wiązanka panny młodej to z konwalii jest ..
Jolinku – trzyletnia chrzestnicy Księcia była ogłuszona hałasem; uszy zatykała na balkonie
Pyro teraz rozumiem .. nie oglądałam a teraz znajomi podsyłają mi różne foto .. biedne dziecko ..
Witam! Dzisiaj z siostrą i siostrzenicami pojechałyśmy na majówkę do skansenu. Pogoda była świetna, słońce świeciło i było dosyć ciepło. Z kulinarnych rzeczy: jadłyśmy pyszne pierogi z serem 🙂 . Grał świetny zespół folkowy. I wszędzie jest już niesamowicie zielono. Spróbuję pokazać kilka zdjęć – zobaczymy czy się uda? 🙂
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/MajowkaWSkansenie?locked=true#slideshow/5601791450499354898
Asiu : tu nie ma nic do oglądania? Tak głosi napis pod linką.
Asiu,
musisz udostępnić publice….zerknij na te tam po prawej…
Może teraz się uda 🙁
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/MajowkaWSkansenie?locked=true#
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/MajowkaWSkansenie?locked=true#
przepraszam za te próby 🙂
Ostatni raz i już nie będę Was męczyć 🙂
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/MajowkaWSkansenie#
uff 🙂
„Śpieszmy się bracia, już wróg przybywa,
wyciąga szpony jak drapieżny ptak”
Autor nieznany, ale słowa znaczą tylko jedno – tym, którzy nie mieszkają na Pomorzu i Kujawach od dziur w nawierzchniach szos i śmieci w rowach wara 🙂
Pozwoliłem sobie przetłumaczyć część wypowiedzi Leonarda Bernsteina, ku pokrepieniu serc. Alinie – bukiecik skradzionych konwalii (przetrwały, przy trzepaku, pod górą organicznego nawozu. Sławkowi – woda kolońska o zapachu nalewki z konwalii.
Wszystkim – konwalii od morza do morza.
tylko się nie obrażajcie .. apropos wczorajszych rozmów .. posłuchajcie ..
http://fkn.pl/q4c
dawno temu konwalie dostawałam .. pora umierać ..
No,
Wrocilam od moich dzieci bo blagali mnie o „nieustajace sniadanie wielkanocne”. Czuje sie jak babelek no i ide zobaczyc czy mnie nie ma w lozeczku. Malota Markus chory…buuuu.
Buziaki,
pst, Jolinku
” Pora umierać” to był świetny film z Danutą Szaflarską. Ale był też inny : ” Jeszcze nie wieczór ” Jacka Błuwuta, bardziej optymistyczny.
Jolinku, jeszcze nie pora, jeszcze nie wieczór…A konwalie u nas dopiero będą.
Asiu,
a gdzie znajduje się ten skansen ?
Obiad u teściowej bardzo udany, tylko nie wiem po co kupowała młode ziemniaki/ zdaje się, że z Hiszpanii/ , bo te które kupuję w Auchan albo u nas w wiejskim sklepie są o wiele smaczniejsze. Tych hiszpańskich nie czuć było młodością , ani smaku, ani zapachu. Zaczekam spokojnie na nasze, bo one naprawdę będą są smaczne.
Jolinku – Nie zgadzam się, protestuję, nie pozwalam. Za Twoje zdrowie i szczęście.
Dosyć często widzę kątem oka (nie chcę się bezczelnie gapić) starenką parę spacerującą wokół naszych trawników. Pan z laseczka, pani z nieodłączną torebką, on ją wspiera ramieniem (albo ona jego prowadzi – niewazne}. Obydwoje zawsze w nakryciu głowy – pani w sztywym kapelutku z rafii, pan w płóciennym klasycznym kapeluszu. Są ogromnie wzrusający. Zawsze o czymś niespieszniew pogadują, to on ją po dłoni pogłaszcze, to ona mu krawat poprawi. I ten pan potrafi sięgnąć za ławkę do krzaka i zerwać gałązkę kwitnącą albo stokrotkę z trawnika i wręczyć żonie. I nie ma w tym niczego na pokaz, dla ludzkich oczu. Chyba tak powinno wyglądać stare małżeństwo….
Pyro takie pary wzruszają wszystkich ..
z faktu starzenia też są korzyści .. człowiek ma gorszą pamięć i może czytać stare kryminały bo nie pamięta kto zabił .. niestety pamięta różne inne rzeczy, o których chce zapomnieć ..
Placku gdybyś tu był to pewnie konwalie też by były … 🙂
Krystyno ten drugi film też za wesoły nie jest ..
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/IslandiaKwiecien2011#5597696010072573378
Witam.
Jolinku może to?
http://facet.wp.pl/kat,70996,wid,13078837,wiadomosc.html?ticaid=1c3a4&_ticrsn=5
… to do słuchania.
http://www.stereomood.com/activity/tango%2Blesson
Oj, Alino – nie nadaję się (i nigdy nie nadawałam) do tej strefy klimatycznej; a popatrzeć „przez szybę” bardzo przyjemnie.
Pardon – z wrażenia odniosłam się do Aliny, zamiast do Alicji.
Krystyno, nie wiem jak w Hiszpanii ale u mnie caly rok sprzedaja takie male ziemniaczki ktore bardzo dobrze udaja mlode ziemniaczki ale nie sa. Po prostu taka ich uroda, ze sa male a skorka delikatna jakby jej nie bylo. Na ogol sprzedawane sa pt „nowe” (new potatoes) w przeciwienstwie do „mlodych” Kazdy ziemniak wyciagniety z ziemi jest nowy ale nie kazdy jest mlody 🙂
Pyro,
ja też sie nie nadawam! I wiatrów nie znoszę, ale…zobaczyć warto, jak jest okazja. Tak nam odbiło, ja mam znajomych Wikingów, a Jerzora ciągnęło, zeby zobaczyć, co tam na tej Islandii.
W Kanadzie (Ontario, gdzie mieszkam) mam pieruńsko ciepłe lato, oraz pieruńską zimę, a tam jest (Wiking mi powiedział) zawsze między -15 C najwyżej + 15.
Poza tym to maluteńki kraj, chociaż na zdjęciach wydaje się być bezkresny.
My byliśmy poza sezonem, zawsze jedyni goście w hotelach…i jak natknęliśmy się na, to oczywiście na Polaków tamże pracujących, o czym chyba wspominałam w moich relacjach.
Wreszcie wzięłam sie za opisywanie zdjęć….jestem może w połowie :roll
Kto chce, niech zerknie na:
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/IslandiaKwiecien2011#
Podpisuję gorliwie 😉
Te zdjęcia to mój „pamiętnik” z podróży, może was nudzić, ale nie mam czasu wybierać, wrzucam, co mam dla siebie. I wracam do podpisywania 😉
Jolinku, ten koleś, którego pokazałaś (nawiasem mówiąc, nie chciał się wyłączyć, musiałam zresetować Mozillę) sam jest najlepszym przykładem tego, na co tak narzeka.
Asiu,
Gdzie ten skansen?
Alicjo,
Przez Ciebie dopisałam Islandię do listy miejsc do zwiedzenia 🙂 .
A ja sobie zafundowałam „krainę łagodności” – Stare Mażeństwo i Silna Grupa Bukowina i Grześ Tomczak i Hanna Banaszak – tak mnie naszło
yurek to już wiem .. za młode są koło mnie .. tylko skąd starszych brać .. 😉
Nisiu koleś jak koleś .. uszami nam wychodzą różne sprawy …
Alicjo obejrzę jutro wszystko bo dużo tego …
za zdrowie nas .. 🙂
Nisiu – Z każdego słowa tego pana bije miłość do Polski, i to sztachetą, a Ty narzekasz? 🙂
to nie jest fajka
może ktoś przeczyta ..
http://www.sport.pl/sport/1,65025,9527085,Zlota_raczka__zloty_Baszanowski.html
w mojej szkole był klub kibica i w ramach działalności nasz trener ojciec Jacka Wszoły organizował wiele spotkań ze znanymi sportowcami .. kiedyś na sali siedziało kilku Mistrzów Olimpijskich .. a trener ma już prawie 80 lat i mamy spotkanie umówione w maju na jego urodziny ..
Noo, Alicjo, masz mnie na sumieniu, zaraziłaś mnie 😯 Islandią 😉
Pana zajętego cierpieniem NARODOWYM należy wielbić niczym młodego Wertera, zapisuje się do jego fanclubu 😆
Skąd brać prawisz? Nie napiszę mogę powiedzieć.
Popijamy za nasze wspólne powodzenie wino ubiegłorocznej produkcji Haneczki z czarnej porzeczki. Jest dosyć słodkie, enencjonalne, ma bardzo nasyconą barwę, może troszkę brak garbników, ogólnie jednak dobre, chociaż przyciężkie.
Jolinku – Przeczytałem i dziękuję. Mam nadzieję, że opowiesz nam o tym spotkaniu. Gdy Jacek Wszoła zdobywał złoty medal, padał deszcz, ale byłem młody i nigdy tego nie zapomnę.
Drugiemu panu współczuję, a po zapoznaniu się z jego filozofią życiową sobie także. Kara za ciekawość sroki, dobrze mi tak 🙂
Majówkę mam niepełną gdyż jutro będę w pracy, za to dorzucam do kompletu zdjęcia z wielkanocnych spoacerów oczywiście na Dolnym Śląsku: https://picasaweb.google.com/EryniaG/WielkanocneSpacery#
To był skansen w Osieku nad Notecią. Budownictwo głównie z Krajny i kilka budynków kaszubskich.
http://www.youtube.com/watch?v=cGvms836RDM
ten Chlop ze sztacheta na klawiszach tez mi robi,
Baszanowski, Legenda i czapka w dol
konwalie schna szybciej niz slowa, ale za te pieniadze, czego tu wymagac, nawet porzadnego lasu nie ma a te biale, drobne sa ze szklarni pod Nantes,
Placek, dzieki za przemyslawke
Kto do Islandii, niech da cynk, Wikingowie chętnie pomogą, a ja mam zapisane wszelkie te tam, jakby co. Polecam kraj.
Baszanowski…
Sławku, już mało kto pamięta. Także o tym, że się nie ćpało wtedy niczego, tylko brało na wypych czy jak tam sie to nazywa…legenda, tyle, co On zrobił dla polskiego sportu, to nie wiem, kto go przebił. Chyba nikt w osiagach.
Dziękuję Asiu 🙂 .
U mnie konwalie jeszcze nie. Śniegu juz nie ma, fiołki owszem, ale na konwalie to…idę zerknąć… Pod domem, gdzie nie wieje, owszem, wychodzą. Na Górce jeszcze nie. Strasznie późna wiosna tego roku…
zerknijcie na moją Górkę rok temu :
http://alicja.homelinux.com/news/img_2606.jpg
Zaraz lece zrobic dzisiejsze…
…o…. tak 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6556.JPG
Zabiję łotra!
Alicjo zła perspektywa .. 😉
dobrych snów ..
http://www.youtube.com/watch?v=DMQbzLrvwlE
bylo tak:
pytam rano ( kolo poludnia )
robimy zupe, bo mnie tak jakos nielekko na brzuszku?
no, kup tam cos, brzmi odzew, ide wiec na targ, zamykaja, bo kto o tej porze jeszcze chce cos kupic?
jest udko szt. 2 kurzecie po gnoju, ruina, malo mi sie wydaje dopycham indykiem, dalej przeplacam, zacisnieta szczeka ma wymusza znizke w warzywniaku, dokupuje te carottki i inne pierdulki za pol ceny, ale z ekspresja: dobrze by bylo, zeby nie czesciej, pije aperitif (?)
juz po, pcham padlo do gara, lisc dokladam i jakies takie male kulki na ksztalt pieprzny niech pyrka,
miedzyczas wypelniamy jedzeniem sniadania krwawica mom pokrojonego, na ten przyklad: fenkula w poprzek w cieniuskie piorka, cytryna na go i oli, dyzurka, akcent balsamiczny, orzech wloski, szczypta cukra, podane obok avocado tez w poprzek plus elementy rybne, reszte odpuszcze, sniadanie bylo o 16H30
a tam pyrka, juz mniej glodny probuje, pod wplywem, ze zdupilem, rzeczywiscie bez smaku, taki stary i nie wie, ze trzeba kostke knorra?
uleglem, wsypalem tez te syntetyczne warzywka z targu, kartofelka obstrugalem, podobno moze z tego wyjsc tylko ogorkowa, mam worek z samochodu, jak znalazl, widzicie godzine?
lece kroic ogorki
Słodkie fiołki
słodsze niż wszystkie róże….
calutkie wzgórze
od stóp do głów…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6555.JPG
Fijołki i owszem, konwalie…na moje oko za 2-3 tygodnie. Cholera z taką wiosną 🙄
Jak porównałam sobie zdjęcie z 2 maja ubiegłego roku z tym, co dzisiaj, to aż mnie zatchło. No wiecie, co?!
Sławku,
no widzę godzinę 😯
nastepnom razom dryndnij i wpadnij na obiad :ol:
Jotka – nie doczekasz. Sławek się ze mną umawiał już ze 3 razy i wcale nie z Paryżewa – z Polski Zachodniej. Jak dotąd nie dojechał.
Nie wiem komu Żaba tak słodko w ucho szepcze, ale na wszelki wypadek – dobranoc 🙂
Stara Żaba wścieka się na nasz wspaniały program komputerowy o gargantuicznym apetycie. Mnie też zeżarł dzisiaj 3 wpisy
W takim razie nic tylko dobre wiadomości o autostradach, ku pokrzepieniu serc. Wolałbym zupę Sławka, ale to potrwa.
Ogórkową wczoraj miałam, na co był się Słowak wzruszył, że ostatnio jadł taką u mamy sto lat temu. Przyjęłam to jako komplement, chociaż za chwile poleciałam do lustra sprawdzić, czy wygladam na sto lat. Jeszcze nie, dzięki Bogu, jeszcze nie!
Ale zupa była dobra, na żeberkach, warzywka, dyzurne i te rzeczy, oraz ogórki kiszone starte, ziemniaki osobno ugotowane, dodane, no i śmietaną pociągnawszy.
Rzadko robię zupy, a jak robię, to na tyle, żeby część zamrozić. Nie wszystkie się nadają do zamrażania. Nie pamietam, kiedy ostatnio robiłam ogórkową, ale pamietam, że była to pierwsza zupa, którą uczyłam robić moją kanadyjską przyjaciółkę, Hilarę. Nie pojęła, ale będąc kelnerka w słynnej na całą Kanadę Chez Piggy, chciała, żebym tam do kuchni, bo oni zupowo stali naonczas cieńko. A ja… ja myślałam, że nie umiem gotować dla knajpy i lepiej niech sie skupię na drutach.
Tłumaczy mnie, że byłam wtedy młoda i durna, bo patrząc wstecz, mogłam lekutko obydwa, a nawet trzy, bo przecież pracowałam w sklepie u Helenki i szyłam sukienki…
O, se żałuj, Placku – mogłeś wpaść wczoraj!
Dobrej nocy życzę, a od 9.00 jutro biorę urlop blogowy na 2-3 dni. Rano się jeszcze przywitam.
Pyra, obiecuje, ze Cie kiedys zawiode, mala goloneczka na poczatek czerwca?
Alicjo – Dziękuję, z nadzieją, że ogórkową można zamrozić. U mnie można, nawet w ogrodzie, bo nic jeszcze nawet nie kiełkuje. Ewo – dziękuję za pnie drzew ochlapane wapnem. Alino – za to, że z nikim mi się nie mylisz.
Dziękuję też człowiekowi z wizją. Dzięki niemu Polacy będą jedynym narodem na świecie który śmiecie myje 🙂
Według tutejszej telewizji Amerykanie przechowują swoje śmieci w domach, a z resztek te domy budują.
Dorotolu – nie martw się. Pamiętam Twoją wypowiedź o Rzeszowie – podobał Ci się, zielony i bulwarowaty. Bykowi, paniusiom i piprztyckim jesteś winna sagan bigosu, piernik i wiatrak. Lepsze to niż kara pieniężna za zniesławienie 🙂
I love zupen.
Ja też love zupen. Jutro zrobię ogórkową (pod Waszym światłym wpływem), ale pójdę na łatwiznę: dwie kostki winiarskie i mrożonka z Hortexu. Ogórkową mają b. dobrą, grzybową też, fasolowa wymaga dodatkowej pyry (ave, Pyro!) i paru skwarków. Te inne też dadzą się zjeść.
Poza tym nabyłam sobie pierogen w Nowym Warpnie (mrożą się) i rybsien u pani Zosi w Trzebieży (węgorzen). O halibucie nie wspomnę, bo już go zeżarłam, dosoliwszy nieco i pocytryniwszy.
Dobrej nocki wszystkim po obu stronach Kałuży.
Jutro i pojutrze rosół, pochłodniało 🙁
Łotr musi wielki, bo Żaba długo go zabija 🙄