Bąbelki z jabłek czyli cydr
Znający Francję, a zwłaszcza Bretanię i Normandię znają ten smak. Jeszcze więcej na ten temat mogą powiedzieć ci, którzy mieszkali choć chwile w Irlandii lub Anglii. Wszędzie tam sfermentowany sok z jabłek, lekko szczypiący w gardło dzięki naturalnym bąbelkom (niemal jak w szampanie) pija się na co dzień. A zwłaszcza w gorące letnie dni. Mam na myśli oczywiście cydr. Pisałem o tym lekko alkoholizowanym napoju parokrotnie. Wychwalałem cydr produkowany w Majątku Sławno, który smakował mi bardziej niż jego kuzyni normandzcy.
Ostatnio pokazał się na rynku cydr firmowany przez browar w Łomży. Piszę firmowany, bo wprawdzie Łomża zajmuje się jego rozlewaniem i dystrybucją ale sam napój powstaje w innym browarze tego koncernu na Litwie. Sam napój rzeczywiście nadaje się do picia w upalne dni. Gasi pragnienie, daje lekki szmerek i niewiele kosztuje. Ale pierwsze spotkanie z Shadecider Apple ? bo tak szumnie i po angielsku nazwano ów napój – nie wzbudził mojego zachwytu. Wypróbuję go do gotowania. Zachęcił mnie do tego Pascal Brodnicki, który popisywał się przyrządzaniem normandzkich placuszków czyli galette z mąki gryczanej. Do rzadkiego ciasta dolewał on po kilka łyków cydru z Łomży i placuszki efektownie zmieniały smak.
Chyba jednak nie powinienem wybrzydzać (bo w upalne dni wolę mocno schłodzone rose) ponieważ browarnicy z Łomży wykonali wielką pracę marketingową, podparli się badaniami ankietowymi i twierdzą, że będą mieli wielką klientelę? damską. No to na zdrowie. A ja zostane przy swoim winie. No placuszkach z cydrem.
Przytoczę też kilka zdań z podsumowania badań statystycznych na temat preferencji alkoholowych Polek i ich ewentualnej miłości do cydru.
Jak wynika z badań, Polki sięgają najczęściej po alkohol dla towarzystwa (63 proc. badanych), dla odprężenia się (12 proc.), a tylko co dziewiąta dla jego smaku (11 proc.). Dla porównania, co piąty męski uczestnik badania zadeklarował, że pije alkohol, ponieważ lubi jego smak (20 proc.).
Uczestniczki badania zadeklarowały, że najczęściej spożywają alkohol w towarzystwie przyjaciół i znajomych (60 proc.), z rodziną (22 proc.) lub z partnerem (15 proc.). Aż dwie trzecie Polek do 40 roku życia spożywa alkohol z przyjaciółmi i znajomymi. Jedynie 2 proc. respondentek spożywa alkohol bez towarzystwa, podczas gdy wśród mężczyzn jest to aż 11 proc. badanych.
Jako najczęstsze miejsce spożycia alkoholu Polki podają dom (48 proc.) lub spotkania towarzyskie w domu czy u znajomych (33 proc.). Zdecydowanie rzadziej zdarza się paniom pić alkohol w restauracji (4 proc.) lub na świeżym powietrzu (2 proc.).
W przypadku nowości produktowych, kobiety sięgają najczęściej po alkohole półsłodkie (40 proc. respondentek), o zawartości alkoholu od 9 do 20 proc. (54 proc. wskazań). Te wyniki wskazują jednak jedynie na to, co wybierają kobiety z produktów dostępnych na rynku, nie zaś na ich preferencje. Zapytane o preferencje, mając możliwość wyboru, Polki najchętniej sięgnęłyby po napój o niższej zawartości alkoholu ? do 8 proc. (dotyczy to aż 63 proc. Polek), półsłodkie (45 proc.). Te wyniki wskazują wyraźnie, iż Polki chciałyby mieć możliwość spróbowania nowego, niskoprocentowego, półsłodkiego alkoholu. Co więcej, pokazują również wyraźnie rzeczywiste preferencje alkoholowe Polek, które piją wysokoprocentowe wina oraz niskoprocentowe, ale gorzkie piwa ze względu na brak alternatywy. Uczestniczki badania potrafią jednak świadomie podać konkretne cechy alkoholu, który trafiłby idealnie w ich potrzeby i gusta.
No i to właśnie cydr czyli shadecider ma podbić damski rynek napojów chłodzących z niską dawką alkoholu.
Komentarze
dzień dobry ..
Basia wśród książek …
http://ksizkakucharska.blox.pl/2011/03/Nowosci-na-talerzu-Barbara-Adamczewska.html
i jeszcze …
http://ksizkakucharska.blox.pl/2011/03/Polskie-posty-Barbara-Adamczewska.html
dobra wazelina nie jest zła:)
maruda bardzo jesteś miły … 🙂
Dzień dobry blogowisku, w ten lekko deszczowy poranek 🙂
Dziś proponujemy coś szybkiego: http://naszamiska.wordpress.com/2011/04/01/chinska-zupka-blyskawiczna-z-torebki-w-pieciu-smakach – proste, łatwe i niezawodne! 🙂
Tylko kiedy zrobi sie tak goraco, zeby raczyc sie podobnymi trunkami…? 🙁
No i co mam w weeeknd ugotowac na obiad?!
chesel kliknij tu może coś znajdziesz …
http://adamczewscy.pl/?cat=26
dla miłośników Japonii …
http://www.tochigidailyphoto.com/
wnuczka nadeszła .. 🙂
Przecież zbieramy się tutaj, żeby sobie sprawiać na wzajem przyjemności drobne. Trochę wazeliny nie jest niczym nagannym, wynika z chęci uprzyjemnienia a nie dla awansu.
Cydr w naleśnikach, bo tak nazywam te gryczane placuszki normandzkie o ksywce galette, zastępuje stosowaną u nas gazowaną wodę mineralną. Pomysł bardzo dobry, jeżeli cydr w rozsądnej cenie.
Normandzki cydr jest najlepszym towarzyszem naleśników nie tylko jako surowiec ale i do ich popijania. Szczególnie w towarzystwie, gdzie humor płynący z towarzystwa i z trunku nawzajem się napedzają. Pity bez towarzystwa i bez nalesników jakoś słabiej podchodzi, chociaż w upalne dni na pewno sprawia przyjemność. W naszych nalesnikarniach na ogół cydru nie ma, we francuskich jest podstawowym napojem, szczególnie w tych, które się mienia normandzkimi lub bretońskimi niezaleznie od ich usytuowania.
Od godziny wyrzuca mi wszystkie wpisy – błąd. Kopiję – też błąd.
Gospodarzu, jeżeli informatycy Polityki zaczną padać, jak muchy, to nie szukajcie winnych. Zgłaszam się na ochotnika walki z „postępem”.
Witam serdecznie Szanowne Blogowisko z zachmurzonego zakątka. 😀
Kapitanie Cichalu, przekaż proszę Pani Ewie, najserdeczniejsze życzenia urodzinowe, przede wszystkim zdrowia, szczęścia i spełnienia (choć połowy) skrytych marzeń. 😆 😆 Stosowny toast wzniosę po 21:00. 😀
Cydr jest pyszny, pijałam go w Belgii a rok temu we Francji, za każdym razem w bardzo ciepłe dni – smakował mi bardzo.
Pamiętam, z czasów, gdy miałam telewizor, jak Robert Makłowicz bardzo ubolewał, że w Polsce nie produkuje się cydru i to w sytuacji, gdy Polska jest jednym z większych producentów jabłek.
Rety, jak ja nie lubię świątecznych porządków a muszę, bo święta u mnie. Krasnoludki dały natychmiastowe wypowiedzenie, dlatego muszę wracać do roboty.
Miłego dnia Szan. Blogowisko. 😆 😆
Pyreńko, mnie też łotr wypisywał bzdury o błędzie, przepuścił dopiero, jak kliknęłam w „kółeczko” obok kodu i zmienił mi się na inny, który wpisałam i głupek wtedy puścił. Sprawdzałam 3 razy poprzedni kod i był prawidłowy. :evil” Też bym mu chętnie spuściła manto. 😉
szkoda zem nie cydr. szans na podbicie damskich serc tez juz raczej brak. no coz, by uspokoic wlasna proznosc zakupilem stosowny do pory roku kabriolet. od paru tygodni jestem zatem dumnym posiadaczem pojazdu.
miało być: 👿 🙁
najbardziej ekologiczny naped
popisy w samym zentrum metropolii
Kod – „L4 hh” ? Nie życzę sobie żadnego L4 – nie te czasy. 😉
Ryśku (wielu imion 😉 ), jesteś niesamowity. 😆 Jak się nazywa Twój nowy kabriolet ? Autoparapento ? 😆 Życzę wielu uciech w tym pojeździe. 😀
tym razem lewym halsem
tu wersja terenowa
wersja szosowa
landkiting Zgago 😆
chwalipięta … 🙂
miejsca ohne ende
pozdrowienia dla lasuchow
w drodze na chmurke nr. 57
trzeba miec niezlego swira by cos takiego robic na ladzie.
Kod nie przechodzi, jeżeli minie trochę czasu, albo jak się choć na chwilę wejdzie w inne okno. Przed kliknięciem w kółko też trzeba kopiować swój tekst, bo często samo kliknięcie powoduje, że tekst znika. Czasami za to samo kliknięcie kółka powoduje, że tekst przechodzi bez wpisania kodu.
gdybym cos opuscil, to tu jest 100% przyjemnosci. nie musze chyba dlugo przekonywac, ze jest to znacznie lepsze nie tylko od cydru, ale i od orgazmu.
Gratulacje Arcadius! Nieczynny Tempelhoff jak znalazl dla Ciebie, mozesz sie wyhasac na miejscu!
Cydru kupilem sobie dwie butelki w zeszlym tygodniu. Kupilem dla przypomnienia smaku, bo cale lata tego nie widzialem tu nigdzie, a raz nawet bezskutecznie szukalem do rezeptury. Zostala mi jeszcze jedna butelka i jak wroce do domu to zbadam, czy moze nawet nie jest polskiej produkcji. Ma to zawierac 2% alkoholu i smakuje naprawde niezle.
Dzien przyjemny, slonce przedziera sie przez chmury, ale cieplo jest.
pepegor
Cydr się w Polsce produkuje od dawna. Tylko technologia trochę inna i surowiec lekko podupadnięty. Wszak wino marki Wino to tez odmiana cydru.
Arcadius – gratulacje (ma Marylko do Ciebie świętą cierpliwość i zdrowie!). Że też chłop sobie zawsze mamuta jakiegoś wynajdzie, a im większy, szybszy i droższy – tym lepiej.
Dzień dobry 🙂
Ryśku, pasujecie do siebie 🙂 Podobają mi się pojazdy napędzane cichym świrem 🙂
Będzie prosto, po wieprzu i po byku. Jutro schabowe z kapustą, w niedzielę zawijaski z sałatowym bałaganem. Młody przyjeżdża, trzeba go domięsić 🙄
Ciekawy człowiek, ciekawe życie.
http://wyborcza.pl/1,75480,9310623,Inna_ballada_o_Januszku_Czapinskim.html
Dzień dobry 🙂
Idę dospać…
Stanisławie- masz świętą rację ( 9.39 ) !!!
Do naleśników,w towarzystwie,w letnie dni i najlepiej z widokiem na morze 🙂
Ja też do ciasta naleśnikowego dodaję trochę gazowanej wody mineralnej,
albo z braku cydru co nieco piwa. I mam naleśniki na lekkim gazie 😉
Zgago- a co Ty już teraz świętujesz ?
Czy to już może świąteczne porządki przed Wielkanocą ?
Wino marki wino to sok jabłkowy, doszprycowany spirytusem, żaden cydr 🙄
A ten łotr zasługuje na wykopanie, niech Gospodarz coś zarządzi w tej „Polityce”, było dobrze – po cholerę naprawiać?! No właśnie!
Chcemy stare kody!!!!!!!!!!!!!!
A propos „świątecznych porządków”.
U mnie coś takiego nie istnieje. Porządek jest zawsze, mniejszy lub wiekszy, po co sobie dodawać stresu – matko jedyna, porządki świateczne 🙄
Sami sobie TO robimy, nie wiem, po co.
A propos „świątecznych porządków”.
U mnie coś takiego nie istnieje. Porządek jest zawsze, mniejszy lub wiekszy, po co sobie dodawać stresu – matko jedyna, porządki świateczne 🙄
Sami sobie TO robimy, nie wiem, po co.
Arcadius,
oglądałam w tiwi godzinny wywiad z moim ukochanym Rodem Stewardem. Opowiadał o tym, jak to się czuje, kiedy widownia nagradza artystę oklaskami i takimi tam wyrazami.
Lepsze od seksu? – zapytał przeprowadzający wywiad.
-No też coś?! Od seksu nic lepszego nie ma, odpowiedział Rod i zrobił tak 🙄
Gdybym była Marylką, dałabym Ci tą dechą po uszach 😉
O, to robi łoter 👿
tu za mało, tam powtarza.
Alicjo masz rację z tym wykańczaniem robótek ręcznych .. miałam koleżankę, od której się uczyłam dziergania i pięknie wyrabiała małe dzieła sztuki .. niestety wykończenie ich było słabe i cała robota traciła swój urok ..
dobre porównanie wykończenia robótek do dobrze dobranej ramy do obrazu .. Miś się na tym zna .. 🙂
Kapitanowi… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=reuhRjgB6xg&feature=related
Danuśko, oczywiście to są świąteczne porządki. 🙂 Wolę zacząć wcześniej, bo co by było, gdyby mi gdzieś „łupło” ?
Alicjo, porządki „z grubsza”, to codzienne a każda okazja jest dobra, żeby zajrzeć bardziej dogłębnie w szafy, szafeczki ……. ło rety, jak ja tego nie lubię. 🙁 Musiałabym z nich powywalać, co najmniej połowę garów, które używam tylko kilka razy w roku – jak przyjeżdżają moje kochane Dzieci – tylko w czym bym potem gotowała ?
Alicjo, muszę bronić honoru polskiego przemysłu winiarskiego. Do końca lat 60-tych istniał Rejestr Win Markowych czuwający nad jakością jabcoka. Nie dolewano wówczas spirytusu lub dolewano z umiarem – także do gronowych win importowanych. Kto mieszkał w pobliżu wytwórni win owocowych, nie mógł mieć najmniejszych wątliwości co do tego, czy przebiega tam proces fermentacji. A fermentacji zgniłych jabłeg przebiega wyjątkowo aromatycznie.
Dopiero w latach 70-tych po analizie wartości stwierdzono, że lanie spirytusu do soku jest bardziej uzasadnione ekonomicznie. Ale to, co produkowano jeszcze w latach 60-tych teoretycznie było jabłecznikiem czyli cydrem w odróżnienia od jabłecznika czyli calvadosu. Smakowo oczywiście nie przypominało 🙁
Onufry, 🙂
Moje doświadczenie (studencka praktyka robotnicza w przetwórni owocowo-warzywnej w Legnicy) z polskimi winami owocowymi jest takie, że w tamtych czasach wino było produktem fermentacji soków owocowych (wiśnie, maliny – każde osobno) całkiem uczciwym, oczywiście z dodatkiem cukru dla zwiększenia „mocy” i pirosiarczanu dla zapobiegnięcia przeistoczeniu się cennego trunku w ocet 🙄 Zawierało 16 proc. alkoholu i wystarczyło posiedzieć kilka godzin w rozgrzanej lipcowym słońcem hali przy maszynie korkującej (prawdziwym korkiem 😯 ) aby wychodzić z niej chwiejnym krokiem 🙄 Mnie wystarczyły opary, stałe pracownice o sinych nosach pociągały z butelek chłodzących się pod kranem z zimną wodą…
Stymulujące do pracy działanie małych dawek alkoholu sprawdziłam na sobie kilka dni temu, kiedy sąsiad poprosił nas o pomoc przy przeturlaniu dwóch 300-kilowych bel siana dla koni. Pierwsza bela była nawet dla trojga bardzo ciężka, więc po odsapnięciu wyciągnął z zakamarka szopy butlę z produktem destylacji mieszanki owoców, głównie jabłek, ale i śliwek oraz czereśni. Trunek miał ca 50 proc. mocy i po dwóch małych łykach druga bela siana turlała się już prawie sama. Potem jeszcze jeden łyk i zabrałam się za sadzenie ziemniaków. Zasadziłam 6 rzędów długości po 5 m i ani się obejrzałam, a już były podgarnięte, nawet nie poczułam w krzyżu 😉
I pomyśleć, że wtedy, przed laty, byłam wstrząśnięta morale tych pracownic-alkoholiczek 🙄
No to ja tu chyba jestem najstarsza, o nosie nie wspominając.
Nie pracowałam w takich zakładach, tylko czytałam na ten temat. A pijałam w wieku bardzo dorosłym, nawet nie powiem, w jakim.
Oczywiście, nemo wszystko wie, prawie jak Józek.
Pierwsze spotkanie z cydrem mieliśmy przed laty w Normandii, gdy w jakiejś nadmorskiej restauracji w pobliżu plaż słynnych z lądowania aliantów zamówiłam go do picia i Osobisty (który jest ostrożny i nie zamawia nieznanego) patrzył na mnie z dziką satysfakcją, bo kelner przyniósł litrową butlę twierdząc, że mniejszej ilości nie serwują 😯 Powiedziałam Osobistemu, że to wszystko przez niego, bo rozmawiamy po niemiecku i obsługa ma nas za przeklętych Boschów, co im tu te bunkry wybudowali… 🙄
Jedzenie było znakomite (udziec jagnięcy, zielona fasolka, zapiekane ziemniaki) więc powoli zabrałam się za picie tego cydru, który pachniał lekko dymem i jakby starym kaloszem, ale w smaku był nadzwyczajny. Osobisty, z trudem nakłoniony do spróbowania, po chwili tak w nim zasmakował, że butlę osuszyliśmy bez problemu 😉 Od tego czasu usiłujemy odnaleźć tamten smak i kupujemy przeróżne cydry bretońskie i normandzkie, podobne, ale nie takie same 🙁
Angielskie też są znakomite.
Pracując 8 lat w szkołach chemicznych (od zasadniczej po pomaturalną PS) przypadało mi co roku „opieka nad praktykantami” – nad praktyklami miał zawsze fachowiec z zakładu. Jako, że specjalnością technikum była „, potem jeszcze się gotowało krótko resztki i też pozyskiwało z tego moszcz, mieszało się obydwa płyny i nawet po dodaniu cukru proces fermentacyjny był dosyć kiepski – kolor i zapach – wspaniały. Spirytus dodawał prpocentów i chronił przed octowaniem. yle pamiętam. Innej chemii tatechnologia pracesów chemicznych” grupy uczniów miewały je w mleczarniach, destylarniach, oczyszczalniach ścieków, zakładach chemicznych różnych branż i Pyra tłukła się po Polsce w opiekuńczych celach, a przy okazji wiele się dowiedziała, chociaż nie hemik przecież. Z dolewaniem spirytusu do moszczu owocowego spotałam się raz i pan dyrekto tłumaczył nam to na ablicy przez 2 godziny – wytwórnia należała do f-my „Las” i produkowała 14 trunek z owoców leśnych – jak najbardziej autentycznych (malina, jarzębina, tarnina i coś czego nie pamiętam) otóż te owoce w większości musiały przejść nawadnianie parą wodną przed wyciskaniemm nie było. Wino „Leśne w 80 szło na eksport.
Alicjo,
piszę o MOIM doświadczeniu. Wiem też, jak produkowano wtedy fasolkę konserwową i ogórki w puszkach oraz kiszone w drewnianych beczkach, a także przecier pomidorowy z krajowych pięknych pomidorów i nektar z bułgarskich brzoskwiń, które przywożono wagonami kolejowymi wprost na bocznicę koło przetwórni.
Nie wiem dlaczego Łotr zrobił sałatkę z mojego wpisu. Mam dosyć. Dzisiaj więcej nie piszę
Tego wina malinowego z Legnicy nigdy nie widziałam w sklepach. Może też było na eksport?
Nie bardzo rozumiem czepiacie tego lotra wy czego sie. to tylko program Przeciez on nie ma wlasnej woli – komputerowy, zadnych uprzedzen ani. przed wyslaniem Trzeba pisac po poprawnie sprawdzic a prostu bedzie i jeszcze dobrze raz.
sobie z wpisu dobre Salatka.
Nemo, osiągnięcie 16% zawartości alkoholu w przefermentowanym moszczu owocowym nie jest możliwe. Nawet gdy dodamy do niego cukru. Regułą było – jak pisze Stanisław – wzmacnianie „wina” alkoholem etylowym. To tani zabieg, bo koszt wyprodukowania etanolu był (i jest) niewielki. Powszechnym zabiegiem była konserwacja takich „win” dwutlenkiem siarki. Kto robił grzańce z „jaboli” i pamięta ten odór unoszący się nad garnkiem, wie o czym piszę.
Stanisławie, wytwarzanie „wina” z jabłek i produkcja cydru to dwie różne technologie i nie ma tu żadnego (poza wyjściowym surowcem), nawet teoretycznego podobieństwa.
Cydru nie pije mimo, ze mieszkam w Bretanii. Po wypiciu mam problemy zoladkowe. Moja mama pracowala w Ziebicach w winiarii. Robili tzw J23. Pamietacie !
Zet, pamietam, ze dodawali siarke. To bylo czuc z daleka
Nic nie wchodzi. Sprawdzam, czy kilka słów wejdzie
Przyznaje się bez bicia, że jako młody człowiek spożyłem spore ilości najpodlejszych jabcoków. A to z kowalem na wsi, a to z bracia studencką przy nocnym brydżyku. Młody był człowiek i głupi.
Zet,
drożdże winne obumierają przy zawartości alkoholu wyższej niż 16.5 proc.
Związki siarki jako antyutleniacz i konserwant dodaje się do win w dalszym ciągu, zdarza się to nawet najlepszym. Obok innych metod i substancji pomocniczych.
Powyżej 18 proc. zawartości alkoholu trunek jest stabilniejszy i nie grozi mu szybkie przeistoczenie w ocet.
Przepisy unijne nakazują ujawnianie na etykietkach informacji o zawartości siarczanów w winie. Część z nich (do 30 mg/l) powstaje w sposób naturalny, reszta jest dodawana i nie powinna przekraczać np. w winie czerwonym wytrawnym (mniej niż 5 g cukru) – 160 mg/l, w białym i rose wytrawnych – 210 mg.
Najgorsze bóle głowy po winach białych i różowych niewytrawnych mogą być spowodowane 260 mg siarki na litr.
Im słodsze więc, tym więcej siarki.
Sądząc po upodobaniach 40 procent Polek, są to amatorki produktów wysokosiarkowych 😉
Z tym 16,5% – zgoda, ale nie jest to równoznaczne z osięgnięciem takiej zawartości etanolu na drodze fermentacji moszczu owocowego, czy gronowego.
Dodatek dwutlenku siarki do win nie jest czymś wyjątkowym. Powiem więcej, jest prawie regułą w przypadku tańszych win francuskich sprowadzanych do Polski.
Przyznam się Wam, że jako osoba chytra, wolę za te same pieniądze kupić jakieś przyjemne winko chilijskie lub południowoafrykańskie, sprawdzając uprzednio, czy nie jest konserwowane „siarką”.
Galetki to jednak nie całkiem to samo, co naleśniki, bo mąka gryczana zupełnie inaczej smakuje. W każdym razie słowo naleśniki kojarzy mi się z zupełnie innym smakiem.
Cydr do galetek zdarza mi się pić we Wrocławiu, w knajpeczce, która obecnie nazywa się Iguana (na Nożowniczej), a specjalizuje się właśnie w nich. Sprowadzają oryginalny bretoński.
Niedawno w Marksie i Spencerze pojawił się jakiś różowy cydr, który ponoć trzeba podgrzewać i pić z plasterkiem pomarańczy. Kupiłam, ale jeszcze nie wypróbowałam.
Zet,
szczęściarzu 😉 Ciekawe, jak trafiasz na ten 1 procent światowych proweniencji bez siarki?
” All wines contain sulfites. Yeast naturally produce sulfites during fermentation so there is only a rare wine which contains none.
The US requires a „sulfite” warning label and Australia requires a label indicating „preservative 220,” but nearly all winemakers add sulfites, including those in France, Italy, Spain, Australia, Chile, etc etc. So, the wine you drink in foreign countries contains sulfites, but you just are not being warned about it when purchased abroad. Survey studies show that European wines contain an average of 80 mg/L sulfites just as in the US.
There are a few (very few) winemakers who make wines without adding sulfites. In the US, organic wine must be made without added sulfites. These are unusual because the wine is very perishable and often have unusual aromas from the aldehydes that are normally bound and rended aroma-less by the sulfites. Look for these wines at natural food stores.”
Podobno ból głowy nie jest jednak powodowany siarką, a raczej histaminami w winie.
Ludzki organizm sam produkuje podobno 1000 mg związków siarki dziennie. Większość białek, niektóre aminokwasy oraz produkcja insuliny, biotyny i keratyny (włosy, paznokcie) potrzebują siarki. Tylko ludziom z defektem jakiegoś enzymu może szkodzić siarka zawarta w winie.
Zjazdowiczki,hej,hej !
Stolik zarezerwowany na 19.30 na moje nazwisko.
Do miłego 🙂
Kto nie lubi siarkowanych trunków, może spokojnie sięgać po cydr.
„Szczęścirzu”? Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Należę do tych naiwnych którzy, jak nie widzą wymienionych na etykiecie konserwantów, to wierzą, że ich nie ma.
Może to i dobrze, że gdy staliśmy nad garem grzańca, a wydobywające się zeń opary odkażały całe piętro akademika, nie wiedzieliśmy, iż nie ma w tym nic niebezpiecznego. Kupilibyśmy wtedy nie 10, a 20 butelek „jaboli”.
Jak zwykle macie Państwo rację 🙂
Nie jakiego koloru jest nos Nemo, ale jeśli jest nawet lekko sinawy, Jej legnickie wspomnienia są jak najbardziej autentyczne, co do 0.0001%.
W latach czterdziestych szczepy drożdży znosiły i 21%, a siarka była jak masło, dlatego nigdy nie mówię nigdy. Na przykład alkoholizm – być może piłem malinowe wino ze Stanisławem i Głowackim, ale nie pamiętam.
Przedwczoraj kupiłem australijskie wino, leży sobie i drzemie, a mnie organicznie głowa boli, dlatego nie podzielę się treścią polskich norm A-79120 i PN-62 z 1848 roku. Nemo ma rację i tyle, a zdjęcie nosa byłoby mile widziane 🙂
Zet, 😆
Odkaziłeś i żyjesz 😎
Jak robić cydr po amerykańsku
Placku, 😉
Tu się można dezynfekować ale bez przesady, bo kwas siarkowy w płucach jest bardziej szkodliwy niż w żołądku 🙄
Zet,
amarone osiąga 15,4 proc. bez dodatku cukru lub etanolu.
Wina algierskie i dawniejsze sycylijskie słynęły głównie ze swojej mocy i były używane do kupażowania słabych win np. w NO Szwajcarii.
Dałem sobie słowo, że poczekam aż Nemo użyje tego słowa. Dotrzymałem obietnicy 🙂
Maderyzacja, akacja – pamiętam wodę brzozową, a tragiczne losy polskiej Alpagi to moja wina, moja i Fidela Castro.
Placku, 😉
przyznam, że się długo wahałam. Właśnie dlatego 🙄
My tu o siarce w winie, a tymczasem tak sobie myślę, że te wszystkie dawne polskie jabole były raczej wolne od herbicydów i pestycydów i innych wytworów syntezy organicznej, które można dzisiaj wypić z najlepszymi winami 🙄
Tak Nemo, dlatego zapach Twoich wspomnień i zatruta oparami przeszłość Zet to prawdy szczere jak złoto 🙂
Wielkie Szachrowanie Wina 1976 i kartki na cukier to przykry temat, na szczęście moje wino kosztowało tylko $13.80 (z podatkiem). Nazywa się Żółty Ogon, z kangurem na naklejce. Pewnie w Australii to kangury rozdeptują winogrona. o na to PITA?
Nie wiem czy ktoś sprawdził ostatnio jakość płatków złota w trunkach – nic tylko problemy, problemy, na szczęście istnieją jeszcze prawdziwe sady i doskonały cydr lodowy z prowincji Quebec.
0.55 x procent cukru w gronach = procent alkoholu, ale jeśli zawartość cukru przekroczy 32%, drożdże…zwariować można, dlatego dobrze jest być cierpliwym zakonnikiem.
28 grudnia
W mojej skrzynce na listy prawie codziennie pojawia się jakaś ulotka o skupie złota. Mam dwie butelki gdańskiego Goldwas-sera… Czekać na wyższy kurs?
szkla
Na upartego można to wypić przez sitko, ale własne jabłkowe wino lodowe to większa przyjemność. Praktykę już zaliczyłaś 🙂
Ciekawe czy Toska i Mario cydr pili.
Placku, nie boj drozdza, tylko suchy daktyl moze go przestaszyc, tam, gdzie rosnie sie nie pije
http://www.angelfire.com/journal/sunnah/Sciences/datte.html
Aicha ( niech Allah bedzie z niej zadowolony ) nie pedzi,
raczej nie, cydr lagodzi obyczaje, tutaj pewnie jakies wieksze wolty
Pedzi, pedzi, jak Pan Lulek pedzil tylko sie chowa w piasku za wydma.
a skad u strusia drozdze?
Wino daktylowe dla mnie
zas potop?
na allaha zachorowal syn mojego dobrego kolegi, z ktorym setki milionow litrow wiatru przez ostatnie cwierc wieku przepuscilismy. po powlokach zagli i kitow 😆 .
mlodemu (25 wiosen) odbilo do tego stopnia, ze tylko na widok flaszki, nawet zamknietej, zaczyna opowadac bzdury o zepsuciu i degeneracji spolecznej itd itp pierdoly.
wysuszylo mnie dzisiaj na lotnisku. mam dursta 😆
Witam.
„Pedzi, pedzi, jak Pan Lulek pedzil tylko sie chowa w piasku za wydma.”
yyc zmień czcionkę!!!
na dursta najlepszy jest kawalek hausta 🙂
moze byc z cedra
mialo byc cyder z cebra, ale mnie zagadali
obawiam sie, ceder nie zlagodzi bolu dzisiejszego twardego ladowania. sprobuje na poczatek tez jabluszkiem tym trzecim z lewej
mowisz o vsopie couprze?
to to samo, tylko w koncentracie, musi pomoc
Nemożliwe 😯
a jednak 🙂
wykonczylas?
sliwek juz nie mam. Alicja wypila 😆
Se wypraszam, jeszcze nie wypiłam, czekam na toast 👿
nie czekaj jeno pij za moje kolanko. nie mam czasu na dluzsze chorowanie. dzisiaj przyslali bilety na fuerte. a ta bedzie jak zwykle w tym samym czasie dulo w granicach 50-80km/h. potrzebne mi sprawne zawiasy 😆
Chłe chłe…Pan Lulek ze swoim podejściem do życia był doskonały. Moim zdaniem. Szwajcarskie centrum diagnostyczne powiada, że to niedobrze, panie bobrze.
NIGDY NIC NIE WIADOMO.
…no i to mi się ciągle….i stracha się nie boję 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TniEe4ay_0Y
Mam calvados od Sławka z I Zjazdu ; trochę na prawach relikwii – o,5 szklaneczki do kaczki,0,5 szklaneczki do gęsich wątróbek resztę trzymam schowanąś i rodzinie nie daję. I tak nie docenią, to po co marnować? Na zachodzie bez zmian …(to od czasów zaczytywania się w Remarqe’u pozostała mi słabość do calvadosu)
No to czekam…. zdrowie wyluzowanych, tych na dechach też, a zwłaszcza!
Oraz żeglarzy pod żaglami!
Po sprawiedliwości chcę zaznaczyć, że calvados Sławkowy ocalał, bo miałam gruszkówkę i śliwowicę Lulkowej produkcji i po kapince w razie potrzeby wystarczyło mi na 2 lata. nie ma Lulka, nie ma gruszkówki…
Zdrowie tych, co z wiatyrem…
yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy?
Lulek jest.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Pan_Lulek/
Matko jedyna… PAN Lulek chciałam napisać 🙄
Wasze zdrowie – Bulmersem 🙂
Pan Lulek pisze:
2008-04-01 o godz. 13:15
Wieden ze swoim sznyclem popadl znowu w nielaske. Cala moja wyprawa na konsultacje z Paulem nadaje sie do?.
Sprawozdaje jednak w krótkich zolnierskich slowach:
Przybylem, Zamówilem, Zakasilem.
Celem dokonania stosownych zamówien u Pani Pszczoly. Czy Gospodarz móglby podac prognoze liczby uczestników Zjazdu.
W radio podano wiadomosc, ze dzisiaj ma sie odbyc posiedzenie Sejmu z przemówienie Glowy Panstwa. Potem debata i glosowanie. Jak sie glosowanie zakonczy na ?Nie? to czy nalezy spodziewac sie wyprowadzenia Polski z Europy. Jesli tak, to dokad. Czyzby na Madagaskar. Tam juz kiedys cesarzowal Maurycy Beniowski. Jego pomnik stoi do dzisiaj na rynku miast Baia na Wegrzech. W miescie jego urodzenia.
O serach nie bede. Nie znam sie na tym. Potrafie tylko jesc.
Pan Lulek
Zdrowie!
Ja tam te włoskie montepul i tak dalej. Pan Lulek by się nie czepiał, czy coś pokręciłam.
No i jak tu nie kochać Pana Lulka?
*
Pan Lulek pisze:
2008-02-01 o godz. 09:08
I tu wlasnie jest poczatek nieporozumien dotyczacych wiedenskiej kuchni,
Zaczynam od poczatku. Kiedy je sie parówki, to najpierw trzeba zapytac w jakim kraju jestesmy a jeszcze lepiej w jakim miescie. Parówki o nieomal identycznym smaku nazywaja sie w Wiedniu, Frankfurterwurst od miasta tylko trudno powiedziec którego. nad Main czy Laba.
Jesli zas czlowiek jest we Frankfurcie, to one nazywaja sie Wienerwurstel.
Przy swojej niezmienionej nazwie pozostaly Debrezinerwurstel. Ostre i kolorowe od papryki o nazwie z miejsca pochodzenia.
Sa oczywiscie i inne, przyrzadzane i podawane na rózne sposoby z musztarda, ketchupem albo swiezym tartym chrzanem. Mozna mieszac wszystkie przyprawy. Do tego swiezy chleb albo buleczki róznych wypieków. W Niemczech czesto precle.
Te z grilla, to na ogól na swiezym powietrzu czesto jedzone z reki. Pomysl konsumpcji z reki, tak popularny w Warszawie na Pradze Pólnoc w okolicy Bazaru Rózyckiego, chyba wzial sie z Wiednia a moze na odwrót.
Jajka ostatnio nie sa zbytnio w modzie. Jazeli, to lepsze, biologiczne albo od kur hodowanych na ziemi. Te ostatnie to troche oszukanstwo i tyle.
Dzisiejsze sniadanie bedzie spóznione ale solidne. Prawdziwa jajówa na boczku, moze tez zastapi wczesny obiad. Jak to po balu.
Pan Lulek
😉
Do poczytania tutaj:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Pan_Lulek/
Stosowny wpis Pana Lulka na dzień dzisiejszy 😉
*
Pan Lulek pisze:
2008-04-01 o godz. 20:49
antek !
Pomimo wszystko przyjade z caloscia czyli sztukami 6 ( szesc ). Jak na razie wszystkie patelnie solidarnie zabieraja sie. Tej Pani, która tak Ci lezy na sercu, po drodze nie zabiore. Wiersz wspanialy.
Dzisiaj Prima Aprilis i przeddzien urodznin mojej wnuczki. Pani Pocztówka przyniosla ostatnie cztery ksiazki lexykonu. Razem jest tego 35 tomów. Bedzie mialo dziecko czyli jutrzejsza solenizantka, co czytac.
Wrócli, mój syn z synowa, z urlopu w Peru.
Pytam o jedzenie. W porzadku.
Klimat. Da sie wytrzymac.
Ludzie. Wspaniali. Nie porywaja.
Na koncu zapytalem ile to kosztowalo. Wiele, odpowiadaja.
Co bylo najdrozsze. Powrót.
Zamurowalo mnie. Nie rozumiem mówie. Najdrozszy byl powrót.
Oni maja dom. Szeregowiec o powierzchni 250 metrów kwadratowych. Cztery kondygnacje. Najwyzsza, mlodziezowa. Kiedy wapniaki wyjechali, mlodziez z radosci urzadzila trzydniowa impreze. Balowali na calego. Tym bardziej, ze byly akurat ferie miedzysemestralne. Potem Agnieszka zarzadzila, ze teraz pora zacierac slady czyli zrobic generalny remont. Trwalo nastepne dni. Dziewczyny koncentrowaly sie na gotowaniu a chlopaki skrobali, malowali i pucowali. Zdazyli przed powrotem wlascicieli. Kiedy rodzice wrócili, moja ukochana, jutrzejsza solenizantka, wystawila rachunek. Pozycje byla z gruba rzecz biorac nastepujace.
Materialy
Wyzywienie druzyny remontowej
Honorarium dla twórców i wykonawców nowego wystroju.
Urlopowicze stekneli i przeciagneli stan i tak uszczuplonach kont bankowych.
Jak widzicie, najtanszym sposobem spedzeniem urlopu jest wyslanie dziecka w podróz dookola swiata a samemu pozostanie na balkonium.
Koniec mojego Prima Aprilisa na rok biezacy
Pan Lulek
PS Marek, gratulacje. Tak trzymac.
Kocham Pana, Panie Lulku!
I wiem, że Pan to czyta, tam z Góry 😉
?????? ???? ?????? ?????????? ????????
???? ???? ???? ???? ?????? ?? ?? ???? ?? ? ?? ????? ??????? ?????? ?? ?????? ?? ?????????? ??, ???? ?? ?? ?????? ??
Zmieniam i zmieniam….
http://www.jezyk-chinski.com/jdd/public/documents/caricatures/mao-zedong.jpg
Ale zbuki, nie dacie wiary, wygralem w toto, nie na tyle zeby kupic wyspe, ale na solidny szpas starczy, chyba zaczne od cydra ?
Przyjemnosci wszak dozowac podobno nalezy, potem nastapi eskalacja, ekspiacja nie nastapi, bo kto by na to natarczyl ?
Planu nie mam, ale zamowie pizze z ananasem i zaszpanuje wstretnie wpuszczajac ja w kubel, no chyba, ze bedzie hallal, to uszanuje i przed, zapakuje w cos, zeby sie w oczy nie rzucalo, potem kupie sobie anakonde, konia i jeza, lubie tez borsuki, wydry i nutrie ( z nutry kiedys jadlem kabanosa na bardzo uczciwym poziomie ), wiec jesli starczy, tez nabede, przeprowadze sie w okolice Pol Marsowych i bede sie smucil radosnie z widokiem, jestem przy negocjacjach, ale jesli macie namioty, to wychodzi, ze bedzie mnie stac na wynajecie wspomnianych w okolicach 14 lipca, zamowilem juz festyn z efektami, dajcie znac, kto sie lapie ?
Place za wszystko z taksowka wlacznie, samolot tez, byle nie ten
Sławek – ludzie tacy jak, Ty, Arckady, Pyra i kilkoro innych wygrać w totka mogą tylko 1 kwietnia. W Polsce akurat dzisiaj nie ma gry, więc psinco z wygranej. Po tej pizzie zostanie Ci jeszcze na piwo?
Ja dzisiaj odwolalem caly polski rzad. Klape na polskiej gieldzie jako przyczyne rezygnacji i przyspieszone wybory podalem, zalamanie gospodarki i inflancje jak w Argentnie (skoro jak oni mamy gorace dusze to czemu nie?). Byli tacy co po godzinie dzwonili spytac gdzie ja to czytalem bo nie nmoga znalezc 🙂
Odsylalem do Gzaety, Rzepy i CNN, BBC…mowie wszedzie o tym glosno. Z komentarzami, ze to moze byc poczatek konca Unii Europejskiej… 🙂
Wlasnej zonie sprzedalem „polski kryzys rzadowy” i „przyspieszone wybory” a ze leci do Kraju za 3 tygodnie to sie zmartwila na chwile, he, he.. 🙂
…?
slawku w razie czego to wez dwie
Co dwie, to nie jedna 😉
na Twoja odpowiedzialnosc?
z cukrem, czy ekologiczna?
z jezyczkiem, czy kapselkiem?
na jaki dzien ma wypasc data waznosci?
ło…
zaraz, yyc, przecież Ty popierałeś te rządy, czyż nie?
A żony nie strasz, do Ojczyzny jeździłam za czasów przeokropnej komuny i nikt mnie nie ścigał, przeciwnie wręcz.
Nie ma to, jak psycho…za 😉
psinco z ta lotrowska enigma, zjem sledzia
Nie dość, że piatek (zły początek) to jeszcze prima ten tam.
Pierwszego kwietnia to ja kazdy rzad odwolam, Alicjo. Drugiego moga wrocic do pracy. A kto akurat rzadzi jest mi calkiem obojetne i roznicy specjalnej nie widze.
Właśnie się „samospisałam” w spisie ludnościowym. Dumna jestem, że hej!
Dziecka nie zapytałam, sama w rubryczki ten tego i już.
Nie mam zdrowia dla łotra. żeby go wreszcie szlag jasny trafił, bo powtarzam, co każe, kopiuję na boku, sprawdzam…nie da rady. To samo – i nie to. Wal się, łoter…
😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_0375.jpg
Ja się wściekałam rano – nie przechodziło prawie nic.
Alicjo, bo to sa specjalne kody. Dajmy na to, ze masz
M5 to to nie jest tak naprawde M5 tylko W? do gory nogami i do tego w lustrze. I tak musisz wpisac wtedy idzie bez problemu. Slowo drucha.
a mnie przepuszcza wszystko 🙂
a w domyslach jeszcze wiecej 🙂
Acha, nawet drucha Ci przepuścił!
A mówiłam… że jak poobrażam (łotra), to wlezie 😉
yyc,
u nas specjalnej różnicy nie widać, to prawda. Ja jestem niepoprawnie liberalna i tak zawsze głosuję.
W Polsce tak prawie równo chyba jeszcze nie ma, i to widać, słychać, i czuć. Jako obywatelka Polski mam prawo głosować, ale mieszkam tu, więc się nie mieszam.
ortograficzny taki?
😯
zapomniałam dodać…
z tym druchem/druhem to zawsze problem 🙂
Jakiś taki ten prima nie bardzo tutaj. Szaro i ponuro. Okołozerowo. Zaskoku żadnego. Rzadnego!
No, co je?!
Chyba nawet łoter wreszcie działa za pierwszem podejściem…
slowa harcerza…ide do domu 🙂
Pozdrów Żonę i bądź grzeczny.
Działa, franca jedna.
Niestety, z ochotą (i na szczęście) zapisałam się do harcerstwa w szkole podstawowej za wrażego reżymu. Druhna taka. Dlatego może problemu nie mam z podejściem do życia i poglądami czyimiś. I nie liczę…
http://www.youtube.com/watch?v=pZdsIj4pAzQ&feature=related
Zaraz się zastrzelę. Npisałem jak zrobiłem pory i siedemnaście razy zeżarło.
Ciekawe kto wymyślił taki debilny program jak WordPress.
Dwururkę zostaw, Marku.
Niech se jest na poczesnym miejscu 😉
Pory 🙄
To dowód na to, że pory były wyśmienite 🙂
Sławek nigdy nie żartuje, a ja wygram wieczorem i przylecę do Paryża ze skrzynką namiotówki. Świetna z nutriami, o każdej porze.
Placku,
takiego pakunku na loty międzykontynentalne nie za bardzo nada 🙁
A poza tym…
http://www.youtube.com/watch?v=2xB4dbdNSXY
Noc to jest pani w zasłonie,
kuzynka Szeherezady.
Jestem z Nią umówiona.
Snów tysiąc i jeden Pyro.
Alicjo – Wynajmę znajomego anioła, one nawet do Wrocławia latają. Chciałbym wpaść do Iguany i osobiście obejrzeć żyrandol. Ustroje się do niego nie umywają. Zdrowie chorych i przerażonych.
Wiosenny zjazd primaaprilisowy zakończony.Towarzystwo grzecznie powróciło w domowe pielesze.Tym razem próbowałyśmy egzotyczno-wegetariańskich smaków w :
http://www.sadhucafe.pl/?jedzenie,16
W tle klimatyczna muzyka i dym z indyjskich kadzidełek.
Miałyśmy trochę przygód z miłą,ale mało fachową obsługą kelnerską.
Najważniejsze jednak,że pogawędki udały nam się,jak zwykle,znakomicie !
Okiej, przyznaję się bez bicia – poprzedni wpis był żartem primaaprilisowym. Ubawiliśmy się przy produkcji tegoż, nie ukrywam 🙂
Takie kaktusy….
http://alicja.homelinux.com/news/img_5538.jpg
…oraz takie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/A-14.jpg
…takie też…
http://alicja.homelinux.com/news/A-3.jpg
I na dobranoc…
http://www.youtube.com/watch?v=qgbkaqOBArw
…i jeszcze…
http://www.youtube.com/watch?v=kst_SDR-8wQ&feature=related
Wniosek baby pija i zapija jablkami,a ja myslalem ze swiete:)
dzień dobry ..
zielone dywaniki pysznią się za oknem .. wczoraj z wnuczką tropiłyśmy stokrotki i mlecze w trawnikach .. słonko świeci i smakuje życie wiosenką … 🙂
faktycznie te kody świrują .. jedyny sposób to kopiowanie ..
wczoraj był super wieczór w piwnicach .. wino nam się udało wybrać bardzo dobre .. może będą zdjęcia ze stołu to zobaczycie jakie pyszności jadłyśmy …
ja to chyba nigdy tego cydru nie piłam .. a ciekawi mnie od jakiegoś czasu bo widziałam, że we Francji wlewają go do różnych potraw by ulepszać smaki jedzenia …
ktoś używa takie patelnie i garnki? .. i jaką ma opinię? ..
http://prowincjalnawioska.blox.pl/2011/03/Nowa-jakosc-smazenia-w-kuchni.html
Nie Jolinku – nie mam takiego cudeńka. Dopiero niedawno wzbogaciłyśmy się o żeliwny, głęboki garnek do duszenia potraw i też głęboką żeliwną patelnię. Nie mam już miejsca na nowe wynalazki. Przydała by mi się niewielka, płytka patelnia typu naleśnikowego, bo starą musiałam wyrzucić. Na nic więc mi patelnia z powłoką ceramiczną. Siłą rzeczy wystarczy mi to, co mam.
Panie Kulikowski,
Lista tworcow programu WordPressjest dosc dluga ale ogolnie dostepna. Proponuje napisac do nich i wyrazic swoja opinie.
Na pewno uciesza sie.
Dzień dobry,
Slońce zaczyna ładnie przyświecać. Wybieram się na targ.
Koleżanki warszawianki, cieszę się, że udał się Wasz wieczór.
Jolinku, miałam ceramiczny garnek ale już nie używam, udało mi się go przypalić!
Cydr lubię popijać jedząc naleśniki. Musi być dobrze schłodzony i nie za słodki (dry a nie doux).
Ciekawe rowniez, co za idiota doszedl do wniosku, ze kazdy czlowiek potrafi poslugiwac sie komputerem, prowadzic samochod, opiekowac sie zwierzetami domowymi, wychowywac dzieci, gotowac, uprawiac ogrod albo pisac do rzeczy.
Dla tych, co maja problemy z kodami mam prpozycje:
kupic nowe okulary i cwiczyc, cwiczyc, cwiczyc….
Witam serdecznie 🙂
Równie miło jak Koleżanki wspominam wczorajszy wieczór w Sadhu-cafe. Wnętrze bardzo urocze, romantyczne i takież nazwania serwowanych potraw. Np. deser „Bellissima – gruszka wykąpana w leśnych borówkach usiadła na chwilę na skraju sosu waniliowego”. Było trochę zamieszania z identyfikacją herbat zaparzonych w identycznych czajniczkach, ale dałyśmy radę, w sumie było baaardzo przyjemnie, jak zwykle zresztą 😀
Jolinku, cydr używany w kuchni, na przykład tak.
Przepis jest ciekawy (przegrzybki z orzechami i szczypiorkiem, sos z cydru, szalotek i jabłek), szkoda, że jest wcześniej reklama…
http://www.youtube.com/watch?v=__l-Sl1TLIo
…a ja bardzo lubie taki cydr http://www.martinellis.com/products/sparkling/spc.shtml
nie widziałam go jednak w naszych sklepach, a szkoda.
Ka,
lista długa, ale nazwisk bodaj siedem 😉
Nie wiem, dlaczego, ale z nowymi kodami nie mam najmniejszego problemu, a jak zapomnę wpisać, to mi tekst już nie znika bez śladu jak dawniej. Z przyzwyczajenia jednak kopiuję za każdym razem 😉
Pogoda dziś przepiękna, ma być +25 w cieniu 😯
Pikuję.
Po obiedzie plewienie w ogrodzie. Na obiad spaghetti.
Jutro wyprawa na smardze do zaprzyjaźnionego lasu. Jak nie będzie, to na pociechę zapowiedziany jest udziec sarny z zeszłorocznymi suszonymi.
Rok temu w drodze na podobną ucztę zaatakowała nas pamiętna barierka 🙄
24°C nic tylko namioty rozbijac,
Placek, wygrales?
wez dwie, przedni rocznik,
potem skoczymy na Nozownicza
http://www.restauracjaiguana.pl/index.php?l=f
Dla nemo znalazlam dluzsza liste , szpalta po prawej stronie.
No, widzisz, Ka. Jak dobrze poszukasz… 😉
Witam serdecznie, słonecznie i ćwierkająco (wróbelki za oknem). 😆
Życzę wszystkim miłego, pogodnego i ….. uśmiechniętego dnia. 😀
Kiedys slyszalam dowcip o mezu, ktory chwalil sie kolegom, ze on zawsze ma w domu ostatnie slowo. Nie pamietam jednak dokladnie jak to szlo.
Ta wrocławska Iguana nazywała się kiedyś Patacrepe i prowadził ją bardzo sympatyczny młody Francuz. Nazwę zmienił nowy właściciel, ale kontakty francuskie są podtrzymywane, a i doszedł sklepik z herbatami, kawami i alkoholami (nie korzystałam).
Jolinku,
ja mam małą patelnię z powłoką ceramiczną GreenPan, podobną do tej włoskiej. Na początku była rzeczywiście bardzo gładka, póki robiłam na niej jaja sadzone, nic nie przywierało. Jak użyłam do smażenia befsztyków bez tłuszczu, to teraz muszę ją przed umyciem namaczać (nie chcę szorować niczym ostrym). Podobno wytrzymuje temperatury do 450 stopni, ale tylko pewnie dla podkreślenia, że po przegrzaniu nie ulotnią się z niej związki fluoru.
Na razie nie zdecydowałam się na kupno większej.
Garnki i tak wolę mieć stalowe.
Sławku – Wydałem 5 dolarów, wygrałem 30. Wygram więcej. Szukam okularów by obliczyć wygraną netto. A może Ka będzie tak uprzejma i to błyskawicznie obliczy ? 🙂
Nie muszę dodawać, że denerwujące obrazki to nie zasługa WordPress, ale Completely Automated Public Turing Test to Tell Computers and Humans Apart. Z tak dumnie brzmiącą nazwą (wymyśloną przez zaledwie cztery osoby) nie zabiezpieczyła czytelników Time, a denerwuje tych w okularach i tych o sokolim wzroku. To programistom płacą za zabiezpieczanie, nie mnie.
Nie musiałem, ale chciałem, a teraz oprogramowanie to przepuści, co będzie kolejnym dowodem niedoskonałości. Muszę teraz zbudzić sąsiada i nauczyć go czytać.
Doroto z sąsiedztwa – Gromadzimy fundusze na podróż Dookoła Świata z Biesiadną Pieśnią Na Ustach, a ze śpiewem u nas jak z ciastem francuskim. Czy lubisz podróże? 🙂
Przed chwilą puściłam znów komunikat w niebyt (przy próbie kopiowania zamiast podświetlić – pooooszło).
Teraz króciutko: dokonałyśmy zakupów jedzeniowych i mamy bazę mięsną na 2 tygodnie, a warzywną na 4-5 dni + masło, śmietanki etc + kozie serki dla Młodszej na cały tydzień. A teraz z prawdziwym żalem odchodzę stąd.
ps A gdzie Jotka?
Ciasto francuskie mam właśnie w piecu. Z porzeczkami od Liebherra 😉
Skończyłam pikowanie podśpiewując, nie zdradzę co 🙄 Mam potencjalnie ponad 300 sadzonek w 18 odmianach. Stoją sobie na słoneczku i się zastanawiają, skąd te ciepłe promienie, czy aby nie japońskie? 🙄
Jest dobrze, ale będzie jeszcze lepiej – najnowsza wersja wymaga wyboru jednego z trzech obrazków i obrysowania konturów wybrańca myszą. Dziecinnie proste. Pierwsza instrukcja – obrysuj małpę, a na obrazkach znany polityk, aktor i szympans. Trudno się dziwić, że ludzie wszystkich płci wolą pić jabłecznik.
Najlepsze drożdże produkują bracia Zamojscy z Daleszyc. Piękna okolica, jeden z braci jest magistrem inżynierem, drugi zna się na drożdżach. Polecam.
Cydr a la Jean Baptiste Lechatellier
Tutaj na południu dzień ładny, ciepły i wiosenny, więc lekka sałatka na tapecie przed wieczornym horrorem weselnym.
http://naszamiska.wordpress.com/2011/04/02/salatka-z-rukoli-z-kurczakiem-w-sezamie
Tak, uwielbiam wesela.
Witam.
Kod jeżeli jest nieczytelny można poszukać inny. Po prawej stronie kodu jest takie małe kółeczko z pokręconymi strzałkami, lewym przyciskiem myszy można go zmienić!
Jurek – można, tylko jak naciskasz kółeczko, a tekst już jest wpisany, to potrafi zniknąć (ten tekst oczywiście) zresztą przy prawidłowym kodzie też się często zdarza, że pisze bład, a tekst ginie w czarnej dziurze. U Nemo nie ginie, u krajowców – ginie. Groźby karalne pod adresem Łotra nie skutkują.
Zawsze robimy kopię!!!Robimy ją na dwa sposoby. Pierwszy; zaznaczamy tekst lewym klawiszem myszy od prawej strony tekstu do lewej, maluje się na niebiesko, prawym przyciskiem otwieramy okienko, możemy sprawdzić pisownię, kopiować, tłumaczyć na dowolny język. Drugi sposób;zaznaczamy tekst lewym klawiszem myszy od lewej strony tekstu do prawej, maluje się na niebiesko, prawym przyciskiem otwieramy okienko i postępujemy tak jak przy sposobie pierwszym. Jeżeli tekst zniknął wywołujemy poznane nam okienko prawym przyciskiem myszy strzałką wskazujemy wklej i gotowe. Jeżeli pomogłem przekaż 1% swojego podatku na dowolny wybrany przez ciebie cel.
Pyro, u mnie też nie ginie, choć jestem tubylką. A mnóstwo razy zapomniałam o wpisaniu kodu, bo przecież kiedyś od tego się zaczynało.
O, właśnie teraz tak zrobiłam dla eksperymentu i tekst został na swoim miejscu. Kod się nie zmienił.
No, to jest nas tu kilku pechowców, którym teksty giną, kopie przy wysyłaniu giną, a tekst spływa do niebytu. Poprzednio teksty mi nie ginęły, a wczoraj mimo kopii przez wiele godzin niczego nie mogłam wysłać. Alicja to samo i Żaba też.
Pyro,
u mnie przedtem ginęło, a u innych nie, bo Mac jakoś inaczej się zachowywał. Teraz mam nowszy program, ale nie wiem czy to dlatego 🙄
Na dworze upał. Zmachałam się i poparzyłam przy wyrywaniu pokrzyw w malinach, pokłułam przy podwiązywaniu jeżyn czyli sezon w pełni 😉 W ogrodzie niebiesko od niezapominajek i hiacyntów, aż głowa boli od zapachu tych ostatnich 🙄
Ciasto z porzeczkami zjedzone, pora na przejażdżkę rowerem dla rozprostowania kości.
Radio podaje, że nawet +26 gdzieś tam było, ale to w Sion, po drugiej stronie gór.
„Tygodniowy jadłospis więzienia w Suwałkach z 1857 roku.
W niedzielę: na śniadanie – żurku czarek cztery, na obiad – grochu dwie czarki, z zasypką kaszy czarki jednej; w poniedziałek: na śniadanie – żurku lub wodzianki czarek cztery, na obiad: kartofli czarek dziesięć; we wtorek: na śniadanie ? kleiku czarek cztery, na obiad ? kapusty sześć czarek, z zasypką jednej czarki grochu lub kaszy; w środę: na śniadanie żurku czarek cztery, na obiad ? kartofli czarek osiem z zasypką kaszy jednej czarki; w czwartek: kleiku lub wodzianki czarek cztery, na obiad ? grochu dwie czarki z dodaniem kapusty czterech czarek; w piątek ? śniadanie ? wodzianki cztery czarki, na obiad ? kartofli cztery czarki, z zasypka kaszy czarek jednej; w sobotę: na śniadanie żurku czarek cztery, na obiad ? kaszy jęczmiennej czarek trzy.
Żurek przyrządzać się ma z kwasu z mąki żytniej razowej otrzymanego rachując na taki kwas czarek 49 mąki na 100 osób i do zaprawy tego żurku mąki pytlowanej czarek siedemnaście na sto osób. Kleik przyrządzać się ma z kaszy jęczmiennej licząc czarek 32 na sto osób. Wodzianka przyrządzać się ma z mąki pytlowanej żytniej”
Po przeczytaniu apetycznego wpisu Asi postanowilam upiec sobie tort Sachera.
Czystego zysku bedzie sporo.
Zgłodniałam po przeczytaniu jadłospisu podanego przez Asię. Wiem, że do tego wydawany był chleb, ale trudno mi sobie wyobrazić obiad z 10 czarek ziemniaków.
Wyobraziłem sobie
Mialam kiedys sympatie, na imie mial Czarek. Byl dobry nawet bez chleba
Cezary, znaczy?
Z pazurem aby 😉
Wiosna za oknem. Poranek, kawa, gazetki…..za oknem wiosna
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/ZimaWiosna?authkey=Gv1sRgCJrS-dCj47CKygE#slideshow/5591025140926296898
Wiosna 🙂
U mnie +10C
Jerzor poleciał na rower, a ja, korzystając ze słońca i przyjaznej temperatury udaję się Za Róg. Jakąś rybę zakupię na obiad i może coś jeszcze.
Pyro,
potwierdzam, mimo że jestem gapowata, a czasami do bólu precyzyjna (o co nie podejrzewaliby mnie niektórzy, ale moja praca polega na precyzji w końcu), był taki moment wczoraj, że za nic nie szło. Tak się działo też niedawno, kiedy „Polityka” się usprawniała internetowo. Czkawka jakaś, czy co?
Lecę po tę rybę, z torbą, nie z wędką 😉
u mnie tez, szukam baka
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0204111851?pli=1#5591030144667578498
Leci..
http://www.youtube.com/watch?v=ucrKUO9FVfY
U nas jeszcze wiosna nie taka kwietna. Na trawnikach jak dotąd tylko kilka podbiałów, ale przed kwiaciarnią na dole – kolorowy dywan.
Po opisie Asi poszłam do kuchni po kawałek placka i kawę. Placek jest lekki piaskowy z żurawiną i kruszonką. Nie piekłam go – NBP w ramach obiadu dla kursantów wystąpił z ciastem i sokami i Młodsza przytaskała cały półmisek (jednorazówka) do domu. Jest, to się go zje, ale… ma paskudny posmak jakiegoś tłuszczu. Przypuszczam, że piaskowe ciasto utarto na oleju. I to tanim oleju. Nie jest to takie paskudne, żeby zaraz do kosza, ale i nie tak dobre, jak mogło by być.
Nie daj Boze Panie ?
Placek sie kruszy, letko z zurawina, a podobno wygral,
YYC, dolecial 🙂
zpolszczona wersja
http://www.youtube.com/watch?v=EVIZYxdmwR0&feature=related
To panienka tego baka…
http://www.youtube.com/watch?v=DCL5uCuHKBU&feature=BF&list=QL&index=12
Wiecej wiosny..
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/ZimaWiosna?authkey=Gv1sRgCJrS-dCj47CKygE#slideshow/5591048709816714546
YYC, ta Twoja wiosna to powala człowieka…
YYC – też Cię zaniosło do ciepłych krajów…
Przeszłam się, faktycznie, dość ciepło, na termometrze w cieniu +13C.
Ale pochmurno i żaden bąk jeszcze nie buczy na basach 🙁
Wzięłam aparat, ale żadnych szczególnych okoliczności przyrody nie było po drodze. Trawa jest zardzewiała po zimie, żadnych zielonych ździebełek jeszcze nie ma, jedynie krokusy dopisały. Ale żeby pokazać zdjęcia, muszę Jerzora, żeby naprawił, co to miał ulepszyć – i zepsuł. On jeszcze roweruje*.
W sklepie z rybnego wyboru były tylko 3 filety łososia 😯
No wiecie, co?! Oni tam zawsze rtybnie bogato raczej, a dzisiaj same wieprzki, woły i kurczaki! Wzięłam, co mieli, do tego zakupiłam puszkę anchois (u mnie amatorów na to nie ma, wszystko moje 😉 ) oraz jakąś galaretkę z czerwonej papryki. Pierwszy raz zoczyłam, więc zobaczę, co to jest.
*”roweruje*, bo przypomniało mi się Pyrowe „żurkuję dzisiaj”, a tak w ogóle to jest copyright Pana Lulka, który *gruszkował i nie tylko, ale stąd to się wzięło 😉
Racja, Alicjo. Został ślad. Gadałam dzisiaj z Misiem. Misiu dopiero otrząsa się po zimie i mówi, że musi gawrę wyporządkować.
No cieplych, cieplych. Ale ladnie jest. Tylko dzisiaj ladnie a jutro ten potop o ktorym pisali bedzie. Arke szukuje ale nie wiem co zabrac poza zona. Moze jakiegos kota i psa jako parke i moze wrobla i jemiole….sam nie wiem. Kurczaka i jagnie na obiad jeden i drugi i winogrona do popicia. Spizarnia zaopatrzona to jakis czas przezyjemy. Arka z GPS’em to sie znajdzie jakis lad moze wyspy Hula Gula i bedzie hulanka i swawola. Ide ulepic balwana.
A ja właśnie stwierdziłam, ze nie mam smalcu, smażenia na oliwie nie lubię, więc skroiłam troszkę wędzonej słoninki, dodałam masła, podsmażyłam na tym sznycle indykowe z biustu, dołożyłam cebulkę i zamrożone grzybki, zalałam zwykłą wodą, a teraz się ładnie dusi i coraz przyjemniej pachnie oraz wygląda. Doprawiłam tylko solą i pieprzem. Jeszcze się zastanowię, czy dołożę śmietany na koniec, bo obowiązku nie ma, sos pięknie robi swoje… w każdym razie kartofelki dwa sobie nastawiłam i zaraz będę miała kolację. Do tego pinocik burgundzki.
slyszeliscie kiedys o steku z kury?
Rudy nabyl, 17,15 euro za kg i mowi, ze mam robic z tym, co chce, a ja sie boje, ide poudawac, ze nie
Steki tera robiom ze wszystkiego co im pod nóż wleci…
W 1921 roku w więzieniu w Chęcinach było już trochę lepiej, chociaż gotowano tylko zupy (głównie z trzech produktów):
„Poniedziałek – obiad – grochówka z kartoflami, kolacja – kartoflanka z marchwią; wtorek obiad – barszcz z kartoflami i marchwią, kolacja – krupnik z kartoflami; środa obiad – marchwianka z kartoflami, kolacja – grochówka z kartoflami; czwartek obiad – kartoflanka z marchwią , kolacja – krupnik z kartoflami; piątek obiad – grochówka z kartoflami, kolacja – marchwianka z kartoflami; sobota obiad – barszcz z kartoflami i marchwią, kolacja – krupnik z kartoflami; niedziela obiad kartoflanka z marchwią, kolacja – grochówka z kartoflami. Chleba otrzymują mężczyźni – przy normalnej porcji 200 g dziennie, pozbawieni za karę gorącego jedzenia – 400 g”
A najlepsze sa z tofu.
Ostatnio na obiad zrobilem rybe na maselku na patelni i byla naprawde dobra. Do tego ryz ugotowany i swiezy ogorek czyli nie kiszony. Leciutkie to bylo i sie zachwycilem ale za aparat za pozno chwycilem i zalowalem pol nocy bo ladnie tez bylo. Ryba to ten Lucjan co sie zaczerwienil (strasznie mi sie ta nazwa podoba). Pozypalem na koncu parmezanem i chwilke na duzym ogniu sie swietnie na zlocisto przyrumienilo 🙂
Aśka, zlituj się. Ja już nie będę rozrabiała.
Najlepsza dieta to „Checinska” z ’21 roku. Opracowana przez zespol badaczy z wieziennictwa polskiego. Pozbawieni goracego chudli nieco szybcie ci cieplejsi nieco dluzej 🙂
Swietne. Asiu wiecej!! 🙂
Mam ochotę na w muszli pielgrzymiej, z orzechami i szczypiorkiem, sos z cydru, a stek z kury to miałem walizkę.
Jak poszłam na foto-sesję, to zaczął padać lodowaty deszcz. Na słońce mam szansę (cieńką) jutro. Może być?
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5833.JPG
Zgrabnemu we wszystkim ładnie 🙂
jestem pod wrażeniem
Nisia!!!!!!!!!
Ja do Ciebie na te sznycelki!!!!!!!!!
hehehehe…
„Zdrowotny” Pan J. smalcu nie kazał, bo zaraz lub pojutrze człowiek umrze.
Do czasu, aż wyczytał w Der Spiegel (biblia), że można, a nawet powinno się. Już klepaliśmy o tych rzeczach, ale jeszcze raz przypomnę, że moim ulubionym podjadkiem za dzieciństwa i młodu była kromucha ze smalcem.
Że też jeszcze żyję 🙄
Zdrowy tłuszcz to jest masło i smalec moim zdaniem. Olej już musi być jakoś tam rafinerowany czy co tam. A tu – ubijam śmietanę – mam masło i ulubioną maślankę. Wytapiam słoninkę – mam smalec. I to ze skwarkami!
Teraz coś dla wytrwałych bo trochę długie 🙂
Z ulotki reklamowej towarzystwa asekuracyjno-przewozowego, oferującego swe usługi ludności w Galicji, 1914 r. – pisownia oryginalna: „Jak długo jedzie nasz pasażer? Pasażerowie jadą przez Ocean t. j. przez morze oddzielające Europę od Ameryki – okrętem pospiesznym tylko od 4 i pół dnia do 6 dni, okrętem pocztowym tylko od 4 do 8 dni. Inne korzyści jakie ma nasz pasażer: Pasażer może jechać takim okrętem jakim sam zechce, ponieważ szyfkarta kosztuje tyle samo. Okręty nasze lądują nie w jednym, nie w dwóch ale w trzech amerykańskich portach: New York, Filadelfia, Boston, toteż nasz pasażer jedzie do portu, z którego najtaniej kosztuje go kolej amerykańska do jego miejsca przeznaczenia tam gdzie jego krewni lub znajomi mieszkają. Okręty nasze są powszechnie znane z dobroci wiktu. Wikt na okręcie dostaje każdy pasażer, bez żadnej osobnej opłaty, już za te pieniądz, które zapłacił za szyfkartę a jadło podaje się cztery razy dziennie! Jak obchodzić się z pieniędzmi : pieniędzy nie mieniać nigdzie w drodze, tylko aż w Bremie w mojem biurze, gdzie ja je najrzetelniej w mojej kasie przemienię, taksamo nie zostawiać w domu pieniędzy potrzebnych na podróż bo posyłka kosztuje i czekając można czasem spóźnić okręt. Aby zapobiedz wszelkim nieprzyjemnościom jakie spotykają pasażerów należy mi najpierw wysłać zadatek. Po jego otrzymaniu zabezpieczę każdemu miejsce na dobrym, szybkojadącym okręcie i poślę szyfkartę z najdokładniejszym pouczeniem: kiedy wybrać się z domu ażeby długo nie czekać koło wody, którą drogą najkrócej jechać do Bremen, na których stacjach kupować bilety.Przesłany zadatek nigdy nie przepada lecz zostaje doliczony. Z prawdziwem poważaniem Harry Cohen, Bremen, Bahnhofstr. 13/14”
Pinocik także brzmi zachęcająco, może być nawet bez smalcu 🙂
Asiu – to jest cudne. Dopiero jak człek sobie przypomni o losach i warunkach podróży z szyfkartą, to uśmiech troszkę bledszy jakby się robi.No, ale to już nie był czas 2 miesięcznej podrózy z zatęchłą wodą i soloną wołowiną. Zawsze pociecha.
Smalec ze skwarkami mniam mniam 🙂
Moi pradziadkowie płynęli w 1912 roku. Z Antwerpii do Nowego Jorku. Mieszkali w miejscowościach położonych kilka kilometrów od siebie, a poznali się dopiero w Pennsylwanii 🙂 . Ponieważ pradziadek bardzo tesknił, wrócili z dziećmi do wolnej już Polski w 1921 r.
Chętnie poczekam koło wody na statek do Afryki…
Po podwieczorku wyszłam na ulicę…
Plcku, pozwolisz, ze bede Ci mowil Linda?
z prawdziwem powazaniem, choc nie mam tylu cali, co H. Cohen
Dziadek mojego Męża, Michał też był w USA, ale dużo wcześniej. Budował kolej przez 9 lat. Babcia Anna miała 10-letnią przerwę w rodzeniu dzieci. Dziadek wrócił, kupili kawał ziemi, dziadek postawił dom, stodołę, Babcia urodziła jeszcze pięcioro. Dobrze żyli (jak na swój stan i środowisko).
Mąż starszej siostry mojej prababci pracował w USA przez kilkanaście lat. Przypływał mniej więcej co trzy, cztery lata. Gdy wracał do Stanów rodzina była większa o kolejnego syna (było ich 5). 🙂 . Ale u Nemo już jest kolorowo. U nas kwitną na razie krokusy w różnych kolorach: białe, żółte, fioletowe i po raz pierwszy mamy kremowe.
Alicja, biegusiem! Bardzo dobre wyszły. Po zastanowieniu i spróbowaniu dowaliłam śmietany. PYCHA aż gały wypycha. Po prostu!
A pinocik, o dziwo, średnio mi do nich pasował. Może pinocik tej śmietany nie polubił, tak mi się coś wydawa.
Może jesteście ciekawi co na trzech stronach odpowiedział Witold Czetwertyński z Daszowa księdzu Jełowickiemu na prośbę o poprawienie dachu kościoła 🙂 :
http://dziedzictwo.polska.pl/katalog/skarb,Odpowiedz_Witolda_Czetwertynskiego_z_Daszowa_ksiedzu_Jelowickiemu_na_prosbe_o_poprawienie_dachu_kosciola_(Religia)_,gid,347469,cid,6946.htm
Placku odpust’mi, zitra nedele, a Linda de Suza
Asiu 🙂
kiedys, to byly pany z jajamy
Alicja – śliczne to-to. Można to czyścić? Prać? I gdzie te fiolety?
Nisiu – do śmietany i do octu wino nie chce pasować.
U Nemo powinni brać podatki od krajobrazu.
🙂
Pyro,
eby nie pra – wszak to odzie wierzchnia – to ja piore po ukoczeniu, a przed wszyciem podszewki.
o prosze, ulepszone przez szanownego 🙄
Chyba zamówię sobie taką pieczątkę i będę stemplować wezwania do zapłaty podatku za krajobraz 😉
Pyro,
wiesz, ile kosztuje pielęgnacja tych widoków? 🙄
Ostatnio szerzą się dyskusje, ile kosztuje szwajcarski chłop (subwencje dla 5 proc. ludności – 2.5 mld Fr samych dotacji bezpośrednich 😯 ) i czy nas na niego stać 🙄
pochwale sie, juz mi nie zalezy, stek w woku skonczyl, mysle, ze ta kura byla z aniola, Rudy slepia przewrocil, Mlody wlasnie wrocil i odgrzewa, dalem spro trabek smierci, liczac, ze sie przestrasza i zostanie na sniadanie do kawy, dupa, Malolat grzeje reszte w calosci
Brat mojej Babci Michaliny wyjechał był do Ameryki pod koniec XIX w. lub na samym początku XX i przysłał jej stamtąd maszynę do szycia Singera, ręczną na korbkę. Mam ją do dziś. I działa.
Nemo – niech się przestaną wygłupiać. Co będą warte te górecki bez kosiarek owiecek, krówska i innych? I te sery i te szczęśliwe świnki. Niech płaczą i płacą. Na głupoty urzędnicze wszystkie rządy stać, to i chłop się pożywi przy okazji (a przy chłopie jeszcze kilka osób).
a kogo stac na prawdziwego chlopa?
CH ma wzglednie latwiej, lepiej doplacic, niz pognac z halabarda wyslugiwac sie obcym 🙂
honor uratowany za odsetki 🙂
a jak widze te krowy, to sam bym chetnie taka zostal, pod kwitnaca czeremcha, tfu czeresnia
Asiu, dziękuję 😆 😆 jak się już wyturlałam ze śmiechu, to podesłałam rodzince sznureczek, dlaczego tylko ja mam się turlać. 😉
Drogie Towarzystwo Blogowe, wiecie za czyje zdrowie i powodzenie będziemy toastować do upadłego ?
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/KALENDARZ.html
😆 😆 😆
Pyro,
przez te subwencje i cła ochronne żywność w Szwajcarii (60 proc. zaopatrzenia jest produkowanych w kraju) jest znacznie droższa niż w krajach dookolnych, za to w większości znakomitej jakości, dużo produktów biologicznych, które ludzie chętnie kupują i domagają się jeszcze więcej.
Roczna dopłata do krowy, owcy, kozy – 690 Fr, dodatkowo za wypuszczanie na świeże powietrze – 280, za kurę biegającą po podwórku – 280, za hektar ziemi uprawnej – 1040, za uprawę rzepaku, ziemniaków, kukurydzy -1000, za buraki cukrowe – 1900 itd. Za sam fakt uprawy, nie za buraki.
2.5 mld za chłopa to prawie tak drogo jak cukier, ale chłop jest tego wart.
Sławku – Czy może być Joaquina ? Linda jest biedna jak mysz kościelna, smutna i et ceteramente (hybryda GMO). Nie narzekam, bo widzę, że i Tobie kradną.
Ups, miało być; za czyje zdrowie i powodzenie będziemy jutro …..
Zgago – Domyśliłem się, trzecia rocznica, jak ten czas leci 🙂
#Wolę na chłopa, niż na tanki. Tym bardziej, że z chłopa zdarza się i inny pożytek. Poza wszystkim innym to pieniądze tych krwiopijców bankierów i kapitalistów; co ja się będę martwiła.
Placku, może ciut niedokładnie się domyśliłeś, ale „ciepło, ciepło”. 😆 😆
No, wiecie co mój Firefox mi, ni z gruszki, ni z pietruszki, bez pozwolenia się zamknął i jeszcze mi pisze o jakimś błędzie. 😯 Całe szczęście, że szybko zawrócił z tej niecnej drogi. 😉
Alicjo, Twoje dzieło – jak zwykle – piękne. 😀
A teraz, idę sobie pospać.
Dobrej, spokojnej nocy Wam życzę. 😀 Dobranoc.
Wyłączę już ustrojstwo. Do jutra.
Zgago,
oczywiscie sie szykujemy na. Dla rozgrzewki…wiadomo!
http://www.youtube.com/watch?v=cIkQNti8_EU
Albo moze to…
http://www.youtube.com/watch?v=xPfLwyyfDdo&feature=related
Nie bez powodu podalam te sznureczki, nie bez powodu 😉
http://www.youtube.com/watch?v=_FXoyr_FyFw&feature=related
ja też
Zgago Miła! Dziękuję za życzenia dla Ewy. Przekazałem.
Ostatnie belizejsko-meksykańskie doznania. Jutro do Chechenica – Itza (?) Nie wiem jak się pisze, ale na pewno niezawodna Nemo wygugluje i poda, byle bez odległości do Styrii i Zurychu :))
Potem jeszcze Tulum i adios Mexico! Posyłam ostatnie zdjęcia. szczególnie lwiej ryby, lionfish. Filet na grilu kokosowym tylko skropiony limonką, cudo!
https://picasaweb.google.com/cichal05/Ryby02?authkey=Gv1sRgCJLRvuOSg-eq9QE#slideshow/5591113980698826930
Podpisy wszystko wyjaśniają
Tulum…
http://www.locogringo.com/past_spotlights/aug2002.html
OK. Zima wiosna. Ulepilem balwana wiec pokazuje. Spacerek po naszej dzielnicy i kilka zdjec osniezonych uliczek i zasypanych domkow. Wiosna ma jednak swoje uroki.
Po powrocie przepyszny rosol (taki jak lubie czyli z makaronem, marchewka, pietruszka i kawalkami piersi, jedno danie wlasciwie) a zaraz robie truskawki w ogniu i koniaku. Zycie ma swoje uroki 🙂
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/ZimaWiosna?authkey=Gv1sRgCJrS-dCj47CKygE#slideshow/5591136775305855058
No, ta wiosna YYC-owa po prostu z nóg człowieka zwala!
😎
Alicja, dopiero teraz zobaczyłam, jakie cudeńko machnęłaś! Sądząc ze zdjęcia latałaś w nim po parku, nie mając nic pod spodem???
🙄
Cichal, skąd takie śmieszne drzewko wytrzasnąłeś kudłate? I rybka też śliczna, z tą mordką zdziwioną…
Ale BABAnowiec to chyba freudowska pomyłka, Cichaleńku nasz?
😆
O, nie latalam Nisiu, tylko pozowalam 🙄
Pan J. mi sie kazal ustawiac.
Nie zdazylam poustawiac diakrytykow, bo zadzwonila kuma z klasy. Wisialysmy na telefonie ponad 2 godziny. Wbrew pozorom, ja zawsze jestem ucho do sluchania jak ktos do mnie dzwoni, a odwrotnie takze zarowno, a nawet tym bardziej. Kume opuscil byl maz dla nowszego o 30 lat modelu, a w dodatku ma calkiem nowe dziecko, chociaz wnuki tez.
Po co ja o tym pisze…a bo znam ich od zawsze i pamietam, jaka to byla milosc nie do „rozwalenia”, jak to ktos powiedzial.
Bardzo oboje lubie, przemieszkalam maturalny rok na „stancji” obok L. i M. naprzeciwko, bywali codziennie. Wspolczuje kumie, wysluchalam jej narzekania i wrzucilam w studnie. Tak naprawde to tylko oni wiedza, o co im poszlo. Zal…bo to od zawsze byla taka straszliwa milosc na zycie i smierc (do tanca gra…).
dzień dobry ..
Basiu i Piotrze długiego i smacznego życia .. 🙂
nemo dziękuję za informację .. się jeszcze zastanowię z zakupem ..
Alino ten cydr w kuchni najbardziej to jest chyba wykorzystywany lokalnie tam gdzie produkują ..
cichal trochę Ci zwiszczam tej podróży ..
Alicjo jesteś malarka drutową .. 🙂
sławku szkoda, że nie wygrałeś milinów chętnie bym Paryż zwiedziła na jakimś zjedzie blogowym pod Twoim patronatem .. 😉
Witam wszystkich porannie i słonecznie.
Gospodarzowi i Pani Basi życzę wielu szczęśliwych i smakowitych lat.
Naszej dzisiejszej Jubilatce Basi – szczęścia, radości i spełnienia marzeń – urodzinowo życzę. Basiu – radosnych 100 lat.
Niniejszym odmeldowuję się na 8 dni. Udaję się w podróż w stronę Nemo.
Nara (jak mówi młodzież). Pa, pa.
nemo pomidorów nigdy za dużo ale Ty o tym wiesz …
http://www.sekretyzdrowia.com/?p=1038
a Alicja je pożera bo lubi bardzo …
dzisiaj na śniadanko parówki (90% mięsa) zawinięte w ciasto francuskie z patelni i sałatka z pomidora z własną rzeżuchą …
Zapomniałam.
Alicjo jestem pod wrażeniem. Cudo!!!
Krysiude miłej podróży sentymentalne .. 🙂
Witam ciepło i słonecznie – albo na odwrót. 😀
Gospodarzu, Tobie i małżonce, z całego serca życzę dębowej rocznicy ślubu w zdrowiu, szczęściu, pogodzie ducha, jeszcze wielu wspaniałych a smakowitych podróży i wydanych książek ku uciesze blogowych (i nie tylko) ludzików. 😆 😆 😆
Barbórko, Tobie z okazji urodzin, równie serdecznie, życzę zdrowia, szczęścia, ciekawych i smacznych wypraw. 😆 😆 😆
Gospodarzostwu naszemu najmilejszemu : tyle przyjaźni i miłości dokoła, ile sobie życzą! Ksiązek ty;le, ile wdzięczni czytelnicy zechcą na półkach postawić! Wielu lat na przyjazne obserwowanie Wnucząt – jak to wyrastają, dorastają, łamią sobie serca i paznokcie, wreszcie zajmują godne miejsce w naszym, ludzkim łańcuszku. Nie wiem czego by jescze – podróży? Wina? Muzyki? Najlepszego.
Basi jubilatce – też serdeczności najlepsze.
I mnie tam nie bylo 🙁 🙁 🙁 (To komentarz do zdjec Cichala)
Zdaje sie, ze lat temu tyle tam w Warszawie pogrywal znany Kanadyjczyk, Oscar Peterson. Kolezenstwo ROCZNICOWE dzisiejsze ledwo wzielo slub, polecialo na koncert, albo najpierw byo na koncercie, albo jakos tak. Dlatego podsylalam wczoraj stosowne muzyczne kawaleczki.
Wszystkiego najlepszego!
Dla Basi uciski i naj-naj z okazji Urodzin, a piosenka jedna dla wszystkich dzisiejszych:
http://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM
Jolinku,
ja kiedy calkiem seriozne pytanie via e-mail dostalam od jednej pani, jakich farb uzywam, zeby nie spaskudzily welny. Myslalam, ze to zart, ale to bylo powazne pytanie. Tymczasem nadal nie mam diakrytykow, zaraz mnie trafi, ide ponaprawiac, bo przeciez nie ten, co zepsul…
On chrapie snem sprawiedliwego, oczywista 🙄
No dobra…próbuję…
Jeszcze tylko żeby tego łotra udało się przechytrzyć, albo pozbyć najlepiej….
A w poprzednim wpisie uciekło mi „ś”, bo z rozpędu pisałam z diakrytykami, a one się nie wyświetlały. No, chyba żem naprawiła 😉
Wszystkiego najlepszego dla Państwa Adamczewskich, długich szczęśliwych lat.
Dla blogowej Basi samych radości.
Jolinku, to prawda, że cydr jest obecny głownie w kuchni Normandii i Bretanii.
Jeszcze jeden przepis, też sympatyczny. Polędwica wieprzowa, puree z ziemniaków i sera plus cydr i karamel z miodu i cydru. Wygląda apetycznie 🙂
Czegoś brakuje…
http://www.youtube.com/watch?v=i4eO2FDnwl4
Dziękujemy za życzenia. Postaramy się je precyzyjnie spełnić.
A dziś od rana znów nam gra Oscar Peterson. Alicja ma dobrą pamięć. Choć była świadkiem tylko opowieści.
Tak było i w 1965 roku! Grał w Sali Kongresowej.
Basiu, Piotrze, pozwólcie, że posłużę się wierszykiem mojego przyjaciela, żeby Wam złożyć życzenia na najbliższe i najdalsze lata:
… białych żagli – tak wydętych dobrym wiatrem,
byście razem żeglowali
do Archipelagu Pragnień,
aby gdzieś w zatoce miłość
przechadzała się po kei –
tak się jakoś porobiło,
że się spełnią sny, nadzieje…
Niech się spełnią!
a która Basia ma urodziny?
Alino aż Ci zazdroszczę .. codziennie francuska kuchnia a figura modelki .. 🙂 prawdę pisze M.G w „Francuski nie tyją” …
Mlodej Parze- zycze jeszcze wielu,wielu Smakowitych Rocznic!!!
Hej.
Dla dzisiejszych Jubilatów i Solenizantki – zdrowia, szczęścia i uśmiechu! 🙂
Zywnosc w Szwajcarii jest drozsza niz w Niemczech, ale porownywalna z Wlochami – nic nie wiem o Francji. Ale w stosunku do zarobkow nie jest zle. Tak naprawde droga jest wolowina – zarowno w porownaniu do cen innych produktow jak i w porownaniu do cen niemieckich czy kanadyjskich.
Zato wina, sery – w porownaniu do cen kanadyjskich – pol darmo.
Wpadła wracająca z sanatorium w Połczynie, Inka i przywiozła zamówiony przeze mnie miód z pasieki i prezent dla Młodszej od Żaby – uścibolone piękne , wełniane skarpety w komplecie do rękawic i czapki. Młoda będzie na Ornaku zadawała szyku. Skarpety mają omc profesjonalnie wykonaną obwolutę, opisaną Żabą i z podobnieństwem Żabki. I jak by tu pięknie Darczyni podziękować? Myśl, Pyra, myśl.
Pani Barbarze i Piotrowi życzę jeszcze bardzo, bardzo wielu takich rocznic,
a Barbarze z Ursynowa wszystkiego, czego sobie tylko zażyczy.
Wiosna już zagościła na dobre, bo wczoraj widziałam pierwszego w tym roku bociana porządkującego gniazdo. Miałam szczęście, bo kiedy wracaliśmy do domu, gniazdo było juz puste, a bocian pożywiał się gdzieś na łąkach.
Wina w Kanadzie mogłyby być tańsze, nie dziwię się tym importowanym, bo płyną czy fruną, ale lokalnym to się dziwię bardzo. Te z regionu Niagary (ok.350 km ode mnie, czyli podzielić przez 10 na polskie odległości) są droższe od francuskich, nie pojmuję, dlaczego. Przecież klimat sprzyja i tak dalej, nie podróżują międzykontynentalnie…rozumiem Ice Wine – bo się trzeba natrudzić i zbierać przemrożone winogrona zazwyczaj tuż po Sylwestrze…ale normalne sikacze kanadyjskie żeby były droższe od francuskich czy włoskich?!
Dlatego popieram Abruzzo, o!
A w ogóle ceny to rzecz relatywna – gdybym miała sześcioosobową rodzinę do wyżywienia, to zastanawiałabym się. Dwoje na huśtawce może sobie pozwolić na wszystko 😉
A co!
Miłym Jubilatom i Solenizantce wielu lat w radości i zdrowiu.
Na śniadanie (przed południem) zjadłam kromuchę polskiego, żytniego chleba „Od Jędrka”, na którą walnęłam całą puszkę anchois 😉
I żeby do końca zgorszyć towarzystwo – popijam szklanicą ulubionego włoskiego Farnese z Abruzzo!
Zdrowie Gospodarstwa i Basi!
Za chwilę się udaję do zajęć, niedziela owszem, ale podszewkę muszę wszyć, bo chcę rzecz jutro z rana wysłać.
o to nasza Basia Kochana ma urodziny .. radości, radości, radości, zdrowia i spokoju!
Poszłam wszywać…plotkuję z synową 🙄
Mam nadzieję, że Alina wybaczy mi ten piękny cytat:
„Wszystkiego najlepszego dla Państwa Adamczewskich, długich szczęśliwych lat.
Dla blogowej Basi samych radości.”
walc
W środę kolejna uczta w Sali Kongresowej, a jeśli nie ta, to uczta wersalska nie jest już tak daleko, poza tym wszystko jest teraz w kolorze i stereo 🙂
Dla Pyry 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=lEaEVEdULBI
Zapomnialem. Dla dobrej jakosci trzeba kliknac na 720p w prawym dolnym rogu ekranu 🙂
Zapomniałem o zaproszeniu 🙂
Cena – około 3000 złotych od osoby, ale dochód jest przeznaczony na budowę Cite de la Gastronomie. Wielodzietne rodziny z Arabii Saudyjskiej obejdą się smakiem i obejrzą wybrańców w telewizji.
Oscar Peterson zaprosiłby Ellę Fitzgerald, tak jak za dawnych lat.
Na spełnienie wieczornego toastu proponuję 30 litrów szampana, ale w jednej butelce bo tak może być taniej na osobę 🙂
Midas Armand de Brignac powinien być otwierany jedynie przez osobę z nerwami jak wyborna pasta. Tak Sławku, liczę na Ciebie 🙂
Eh, Sławek zamorski był łaskaw przejść się wokół Starego Rynku i nawet zanotować oddział pamięci 15-go p.uł. poznańskich. Bardzo to miłe, dziękuję
Placek natomiast naciąga nas na charytatywne przykrywki luksusu i snobizmu. Zawsze mnie bardzo śmieszą zaproszenia na bal po $2000 albo coś podobnego. I jestem ogromnie ciekawa ile dutków po opłaceniu kosztów lulsusu na tych bidaków zostaje efektywnie – po $100 z 1 biletu? Czy nawet nie tyle? A gdyby zrobić zrzutkę po stówie, to bogacze by nie dali? Bez roboty i szpanu?
Pewnie z chęcią, Oscar byłby… zaprosiłby…
ale, zdarzały się i takie spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=3drqJ1bUmEA
Serdeczności dla Państwa Adamczewskich, radosnego Jubileuszu i wszystkiego najlepszego 😀
Dziękuję pięknie za miłe życzenia pod moim adresem. Śiętowałam dzisiaj rodzinnie, dopiero przysiadłam i doczytuję…
Zrobilem Pyro male cos z rynku bo tutejsi znajomi przylatuja we wrzesniu do Poznania wiec sobie zrobimy spacer i lunch w rynku a potem do Kaliszewa. Chcialem im pokazac gdzie laduja 🙂
No a ty z Pyrlandii to mowie sobie moze sie zainteresujesz pieknym rynkiem 🙂
Ide robic Kalisz ….
Alicjo, podziwiam Twoje dzieło 🙂 niepojęte dla mnie, jak z tego tysiąca kłębuszków wełny wydobyłaś właściwe kolory tych kwiatków, jakbys pędzlem, a nie drutami malowała!
Gospodarzostwu razem i każdemu z osobna – niech się darzy!!!!
Tu mój ulubiony ….też dla dzisiejszych nowożeńców 😉
http://www.youtube.com/watch?v=pTFKPdWw1Gc
nie daje rady wyczytac, u mnie dzis Janis z letnim czasem, po wczorajszych trabkach serwuje pogrzebki 🙂
niemniej skladam, co sie komu winne, nie ze trzeba, ale, ze z wielka radoscia,
Cichal, te ryby, zazdrosc zdrowa u mnie wielka jest, a juz ten barakud mowe mi odejmuje,
O, Basiu, to Twoje urodziny, a ja gapa jestem! Najserdeczniej Cię ściskam i życzę cudów, cudeniek samych!
😆
I jo sie do zyceń dlo Poni Basi i Pona Pietra dołącom. I zyce piknie Młodej Parze, coby ik to wspólne zywobycie było długie jako spagetti, słodkie jako tort i kolorowe jako syćkie dojrzałe owoce i warzywa rozem wzięte. Hau! 😀
http://www.youtube.com/watch?v=tJBK5tC1mlk&feature=related
Pyro – Święte słowa, dlatego unikam charytatywnego balowania jak ognia, a do tej ogromnej butelki można wlać litewski cydr lub samogon z Ugandy 🙂
Sławku – Od tylu już lat proszę Janis o mercedesa i doprosić się nie mogę. Dobroczyńcy.
Barbaro,
dziękuję za uznanie 🙂 Ja tak mam przez przypadek, już kiedyś o tym wspominałam na łamach, że jak było szaro…to ja na odwyrtkę.
Dzisiaj mam szkocko – stewardowo…
Od roku żegluję było, nie było, Cichal winien 😉
Kto by powiedział…
http://www.youtube.com/watch?v=reuhRjgB6xg&feature=fvwrel
a prosiles w lecie?
chocby o 2CV
http://www.youtube.com/watch?v=v3xwCkhmies&feature=related
np.
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0304112218?pli=1&gsessionid=foTerilo9vF85l_n_2_X5w#5591454465588002450
I jeszcze…
http://www.youtube.com/watch?v=H1RiO8kV1Kc&feature=related
Pamiętacie Zenona Wiktorczyka? Zawsze powtarzał, że piękne kobiety i drogie samochody trzymają się razem.
Sławek,
przecież Rudy to nie jest. Faceci lubią podglądać. Kobiety tego nie lubią, żeby ich faceci podglądali inne baby. Zapytaj Rudego.
czyms casami trzeba sie podeprzec 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0304112230?pli=1#5591457592538807378
Poczytałam prasę…
Ostentacyjnie deklaruję moja dolnośląskość!
No i niech mi ktoś coś zrobi, no..?
mam jeszcze samogon, prawie z Ugandy
Lulek by sie ucieszy
lhttps://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0304112234?pli=1#
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0304112234?pli=1#
a teraz?
Alicjo – Masz rację, dlatego nie widziałem Twojego płaszcza. Instynktownie wyczułem, że tak będzie bezpieczniej, ale czuję się oszukany przez los 🙂
Te piękne kobiety proszą o tak mało, a nawet traktor się jeszcze nie zatrzymał. Mężczyźni to bestie, nawet ci na hulajnogach 🙂
http://www.youtube.com/user/MuppetsStudio#p/u/0/tgbNymZ7vqY
Podwieczorek przy mikrofonie, na parapecie stygnie blacha drożdżowego ciasta ze śliwkami, coś bzyczy. Szczęście to często zwykły kijek.
Rocznice rozmarzają 🙂
No i wykrakałem. To były ostatnie zdjęcia, bo aparat zostawiłem w parku tam gdzie wysyłałem ostatni post. Nie bedzie miała Ewa problemu z wyborem prezentu na urodziny…
A z tym BABAnowcem to chyba rzeczywiście Freud kazał się kłaniać!
no dobra,zaczne od tego, bo dwa powrozy na raz nie przechodza
http://www.youtube.com/watch?v=w9TGj2jrJk8
Nisiu, dziękuję 😀
Alicjo – jak wiesz, ja jestem Metys (albo kundel, jak kto woli) śląsko – poznański. Po połowie, czyli 50%. Miałam pradziadka i Ojca tudzież dwóch stryjów, którzy w kuper brali za tę polskość Śląska, czy raczej za łączność z… Dziadka nie – dziadek się w to nie mieszał. Mojego Tatę , Heiryczka do powstania zabrał jego Dziadek, a mój pra- To teraz co? Kogo mam się wyprzeć? Tego Pradziadka, cochciał do, czy tego Dziadka, co to mu zwisało?
Ej, Jarek, Jarek! Takie ładne imię i taki głupi facet.
juz pewnie zupelnie nie w czestotliwosci, ale niech tam
schody do nieba, drogi do nikad, RG 42, jak nie wschod, no to zachod, potem zeen pod byle jaka palma, moze byc grusza, pozdro i autoportret na zyczenie Alicji 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0304112309?pli=1#
PS. pogrzebki byly super, na jeszcze chrupiacej cykorii, podduszonej na masle z odrobina soku pomaranczowego i okruszkami ichniej skorki, plus imbir, pogrzebki, osobno na masle z kropla oliwy, pieprz, cytryna, ryz obok
rocznice rozmazuja 🙂
Pyro, znam innego Jarka i tez palant, nie twierdze, ze to ladnie, ale on z Bydgoszczy moze to okolicznosc lagodzaca?
Sławek – masz wielki talent i zero siły przebicia. I może tak jest dobrze? Nie byłbyś tym samym urokliwym człowiekiem, gdybyś poganiał personel przy kolejnej „sesji fotograficznej”. Może lepiej pokazuj nam po kawałku to i owo i przyrządzaj Rudemu przegrzebki. Wycofuję zaproszenia dla Ciebie na obiad u Pyr – taka zdolna, to ja nie jestem.
Sławku – Nie martw się, masz granat, przebijesz się do Poznania, sam ten obiad ugotujesz. Pyra nie oprze się przegrzebkom w mundurkach.
Akademia Sztuk Przebijalnych
Przeczytałem Belki marzenia o bańce, kojące jak gorące mleko. Dobranoc 🙂
Cichal,
w krótkich żołnierskich słowach Ci powiem – dałeś CIAŁA, o! A Jerzor wyraził się dosadniej, chociaż on rzadko się wyraża. Od czego smycz na szyi?!
Sławku,
tę drogę z Twojego 3-go zdjęcia to ja znam, tylko ona nie jest tam, gdzie jest, ale zupełnie-zupełnie 😉
Idę rakiem, czyli poczytać do tyłu
Sławek (23:05),
tych dwóch na P to ja i owszem, gdzieś na początku lat 90-tych oklaskiwałam w Toronto. Koncert był FANTASTYCZNY. Planta jeszcze niejeden raz widziałam w różnych składach, im starszy, tym lepszy.
Dzięki za podsyłkę, Jerzor chyba mniej, bo już wie, czym go dzisiaj będę katować, i to jeszcze przed snem 😉
O, ale wlazłam na muppety, co to Nisia podesłała, no i teraz z nich nie zejdę.
Chłodno, pada, pies nie chce wyjść. Piję kawę.
dzień dobry ..
http://listen.grooveshark.com/#/s/Enya+Gladiator/3rf6k8?src=5
fajne są tu pomysły …
http://lepszysmak.wordpress.com/