Kto komu sprawia frajdę?
Niedaleko naszego domu, u zbiegu Wiktorskiej i Puławskiej, jakiś czas temu pojawił się nowy sklep z rybami i owocami morza. Jego właściciel i stale obecny szef – jak się okazało w rozmowie – przez lata łowił rekiny i inne morskie stwory (czy nawet potwory) u wybrzeży Afryki. Zna chyba wszystkie tajemnice oceanów oraz smak wszystkiego co tam pływa.
Teraz dogadza stołecznym łasuchom. Można bowiem u niego kupić co tylko człowiek zamarzy. Jeśli jakiejś ryby czy mięczaka nie ma w sklepie, to za dwa lub trzy dni na pewno będzie. Wystarczy tylko zamówić.
Wiem to wszystko z opowieści Barbary. Sam jeszcze nie miałem czasu i okazji by ten raj rybny odwiedzić. Ale wybieram się tam w najbliższych dniach.
Pierwsza wizyta Basi przyniosła wspaniałe owoce. I to do tego świadczące o jej altruizmie. Kupiła bowiem pół tuzina ostryg, których sama nie jada. A ja uwielbiam.
Ostrygi, łosoś i Pecorino
Odwdzięczyłem się w prosty sposób przyrządzając cały obiad. I wyciągając ostatnią butelkę jej ulubionego białego wina czyli opisywanego już tu Pecorino. Usmażyłem też w najprostszy sposób czyli na maśle z oliwą i bez panierki grube plastry soli z Dover, które kupiła z ostrygami.
Do tego były ziemniaki puree i mielony szpinak z odrobiną czosnku.
Szpinak, ziemniaczane puree i sola z Dover
Na deser były rogaliki z konfiturą z róży. To już nie moje dzieło ale moja zasługa, że ocalały, choć mogę zjeść ich niebywałą ilość. Tym razem powstrzymałem się, by i Basia miała do herbaty coś słodkiego.
Wkrótce wybieram się do łowcy rekinów po dużą ośmiornicę i równie dużą porcję świeżych krewetek czyli nie czerwonych po ugotowaniu lecz szarych i szklistych. I zrobię je na ostro czyli pil-pil. A ośmiornicę upiekę w białym winie i z kartoflami w rozmarynie.
Komentarze
Dzień dobry.
Obfitość i różnorodność oferty w handlu to coś, co mi się bardzo podoba. W zależności od apetytu, okoliczności i zasobności portfela, każdy może znaleźć coś dobrego dla siebie. Z obiadu Gospodarza Pyra zrezygnowałaby jak wiadomo z ostryg, ale z uciechą siadłaby do soli ze szpiakiem, popijanej pecorino. Równie chętnie zjem dzisiaj nerki duszone w czerwonym winie do grubych ciętych rurek makaronowych i surówki z kwaszonej kapusty, pora i grapefruita. Na deser do kawy ciasteczka amaretto (świetne) kupione za całe 5,99 w Liedlu.
Pyra, bardzo lubie ciasteczka amaretto. U mnie dzisiaj targ i kupie sobie ostrygi. Trzba korzystac, bo ostrygi zostaly zatakowane przez jakies bakterie i na razie nie znaleziono nic aby zapobiec rozprzestrzeniania sie tej choroby. Bed
Cos sie stalo i ucieklo mi w polowie wpisu. Kupie tez nalesniki na kolacje.
Też lubię amaretto, a odkryłam je (bo zwykle sklepowych ciasteczek nie kupuję), kiedy w Wysokich Obcasach pani Marta Gessler albo Agnieszka Kręglicka (nie pomnę) polecała je jako podstawę do torcika z kaszy manny. A wpis mi też wcięło – coś się działo i nie można było wejść.
Ostryg też nie jadam ale całą resztę tak 🙂
Ostry sos do krewetek nazywa się raczej „pili-pili”, tak mi się wydaje.
Te ciasteczka drobno rozbite (np tłuczkiem do mięsa) są świetne do posypywania sałatek owocowych.
Popatrzcie – winorośle coś zżera, ostrygi chorują i na Pyrę jakaś zaraza wlazła; koniec świata ( a kod 9ccc)
Doczytałam wczorajsze- temat o wieżach rzeczywiście bardzo ciekawy.
Czytałam i oglądałam zdjęcia z ogromną przyjemnością.
Gospodarza uprzejmie poproszę o detale dotyczące przyrządzania ośmiornicy.Nigdy nie mieliśmy odwagi sami się tego podjąć.A mięso to,jeśli tylko jest dobrze przyrządzone,jest grzechu warte 🙂
Pyro-czytam o tych Twoich cynaderkach i zastanawiam się,czy w Twoim wydaniu by mi smakowały.Jadłam je chyba tylko raz w życiu u naszych francuskich znajomych,u których jest to jedna ze specjalności pani domu.A zatem kiedy gospodyni podała nam z zadowoleniem swoje danie (cynadereki w sosie maderowym),to czekała przede wszystkim na oklaski.Niestety daleka byłam od zachwytów,ale nie wypadało grymasić,zjadłam więc ze stoickim spokojem porcyjkę tego nieszczęsnego przysmaku.Dzięki Bogu,udało się jakoś wywinąć od dokładki.
Pyro- a zarazie dawaj zdecydowany odpór ! Czy to przeziębienie ?
Nisiu-szkoda,że nie przyznałaś się do podróży do stolicy odrobinę wcześniej 🙁 Pisałam już zresztą na ten temat we wtorek.
Pilipili swahili i krewetki na śniegach Kilimanjaro. Raj.
Dzień dobry blogowisku!
Szanowny Gospodarzu!
W związku z faktem, że za rybami prze-pa-dam, opis Pański wywołał u mnie poważny ślinotok oraz tym, że akurat grasuję w pobliżu – uprzejmie proszę o podanie bardziej precyzyjnej lokalizacji – chyba, że faktycznie jest to zbieg Wiktorskiej i Puławskiej i nie da się nie trafić. Dobry sklep rybny to rarytas wielki jest i nie należy zwlekać z poznaniem tegoż.
z wyrazami szacunku,
Onufry Dewliński
Równiesz pecorino w Portofino. Raj Mahal.
Ajajaj! To boli!
W ten sposób to ja już długo nie pociągnę…
Danuśka – nigdy nie częstuję gości podrobami – wyjątek robię tylko dla wątróbek drobiowych traktowanych jako przystawka, więc do wyboru – jak ktoś nie lubi, to zjada coś innego czy na zimno (wątróbki po żydowsku na grzance) czy na gorąco z jabłkiem i cebulką, w wersji przekąskowej sprawdzają się. Inne podroby traktuję rodzinnie – chyba, że wiem, że gość lubi. Te nerki moje są dosyć ostre – w sosie jest sporo cebuli, pieprzu, 1-2 ziarenka ziela angielskiego, majeranek, troszkę szałwi. Aromatyczny sos zagęszczany tylko ośródką chleba i tą cebulą, doskonale komponuje się z makaronem, a mięso pokrojone w półplasterki jest smaczne.
Pyro- z tymi podrobami to rzeczywiście może być niebezpiecznie.
Są tacy,co uwielbiają-patrz wczoraj Nisia w „Piątej ćwiartce ” :-D,
a inni do ust nie wezmą. Trochę,jak z owocami morza.
Co do mnie to od wątróbek,ozorków czy np.grasicy cielęcej wcale się nie odgrzegnuję,a te cynaderki to może jeszcze kiedyś uda mi się zjeśc w wersji,która będzie mi smakować 🙂
odżegnuję 😳
I znowu zima 😯
Ciekawskie, wiosenne roślinki pod puchową pierzynką 🙄
Miłego, smacznego dnia 🙂
I koniecznie proszę nie zapomnieć o, obchodzonym dzisiaj, Międzynarodowym Dniu Kota ❗
Lepiej nie zadzierać ❗
http://www.youtube.com/watch?v=f3n_mjr9Nbs
White Cliffs of Dover i trochę angielskiej wiosny dla stęsknionych za zielenią i kwiatkami 🙂 Trochę dużo obrazków, ale i tak wybrałam z prawie 600 😉
Osmiornica, do tego duza? Nie mialbym odwagi, a moze i checi.
Ostatnie doswiadczenia nie zachecaja do tego. Jakies to zawsze gumowate, szczegolnie te duze pierscienie. Ostatnio bylo to w greckiej restauracji, a oni – zakladam po prostu, bo inne rzeczy wtedy byly znakomite – powinni wiedziec jak to zrobic. To tyczy sie tez zabnicy we wlasnym wykonaniu. Robilem w patelni, niewinnie jak Gospodarz sole, a ostatnio upieklem i co – gumowata byla, oba razy. Dam sobie z tym chyba ostatecznie spokoj. Mam ale nastepne okazje do doswiadczen, bo jest promocja na filet z tunczyka po ok. 17 euro za kilo, ale w kawalach od 2 do 5 kilogramow. 17 to jest ok. 7 do 8 ponizej zwyklej ceny. Jak bede mial to zastanowimy sie wspolnie, co mozna z takiego grubego kawalke jeszcze zrobic, oprocz obligatoryjnych stekow.
Jest jeszcze red snaper za ta sama cene. Wie ktos do czego to sie nadaje?
Pochmurno, ok zera,
milego dnia jestcze zycze
pepegor
Po pierwsze primo, Nemo – czy Młodsza może skorzystać z Twoich fotek? Toż to kilka świetnych lekcji geologii, geomorfologii i geografii regionalnej. Serce mnie boli – że nie byłam, nie widziałam, nie dotknęłam. To i tak lepiej, iż w poprzednich pokoleniach, bo oni tylko czytali, my już możemy obaczyć i białe klify Dover i katedry i legendarne kręgi menhirów i wszystkie cuda Końca Ziemi.
Dzięki Nemo.
Kilka odpowiedzi po kolei,
Danuśko, ja robię dużą ośmiornicę wg. przepisu takiego:
Ośmiornica pieczona w białym winie
Ośmiornica 75 ? 95 dag, 1 kg kartofli, duża cebula, 5 ząbków czosnku, rozmaryn, 10 łyżek oliwy extra vergine, kieliszek białego wytrawnego wina, sól, pieprz lub papryczka peperoncino, natka pietruszki
Umytą i sprawioną ośmiornicę posolić i ułożyć w brytfannie z oliwą. Obłożyć pokrojoną w ćwiartki cebulą i obranymi, umytymi kartoflami, posypać roztartym rozmarynem, przykryć folią aluminiową i piec w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C przez 60 minut. Po tym czasie odkryć, polać winem posypać świeżo zmielonym pieprzem lub pokruszoną papryczką oraz wyciśniętym czosnkiem. Piec jeszcze kwadrans. Po wyjęciu ośmiornicę pokroić, posypać posiekaną natką i podawać z białym winem.
Onufry,
podałem dokładny adres. Sklep jest na samym rogu tych dwóch ulic. A szef rozmowny i chętny do porad.
Pepegorze,
red snapper po polsku nazywa sie lucjan czerwony i jest pyszną rybą. Kiedyś opisywałem jego przyrządzanie. Żadnego ryzyka – sama przyjemność. Najlepiej upiec tak jak doradę czy okonia morskiego, z jakimś ziółkiem w brzuchu.
Pyro,
no problem 🙂
Nemo, dziękuję za możliwość odbycia tej wirtualnej podróży! Miejsca oglądane na zdjęciach są piękne i jakże ciekawe. Widok angielskiej wiosennej zieleni krzepi, szczególnie w taki dzień jak dzisiaj: znowu sypie śnieg, do wiosny jeszcze daleko. Na mojej działce pojawiły się już ranniki i przebiśniegi- mam nadzieję, że przetrwają jakoś pod śniegiem.
Ciekawam bardzo dlaczego Lucjan. Że czerwony – wiadomo.
A może Lucek to żwawy, zgryźliwy porywacz chwytający skwapliwie każdą okazję by swe ofiary chapnąć nagle.
Echidna z zalanego (podobno) przylądka
Echidna – dobrze, że się nam znalazłaś. Człek spokojniejszy kiedy wie, że E. nie zalana, nie podpalona, nie wywiana; a jak tam w ogródeczku?
Lucjan od łacińskiej nazwy Lutjanus campechanus, a ta – od malajskiej nazwy ryby „ikan lutjan”. Rodzina okoniowatych (Percidae), klasa promieniopłetwych (Actinopterygii)
Dziędobry na rubieży.
Zimno, ale cieplej niż w Warszawie…
Danuśko kochana, nie ujawniłam się, bo wyjazd był dość niespodziewany, poza tym musiałam spotkać się z kolegą w sprawach interesownych, na drugi dzień od rana (subiektywnego troszkę, czyli od 12) walczyłam na Woronicza, a potem spotkałam się ze starą koleżanką telewizyjną. Prosto z obiadku jechałam na lotnisko.
Mało casu, kruca bomba.
To teraz Cię ściskam zaocznie! I pozostałe nasze Warszawianki też.
Nawiasem: podróbki lubię, ale płucek, grasicy i móżdżku nie ruszem!
nemo, Kryniczko Wiedzy daj mi proszę okazję do bycia zgryźliwym, zalanym – o przepraszam, zlanym – potem* menotremeskiem o długim, chwytliwym języczku.
Pyro – jam nie zagubiona lecz przykucnęłam w kąciku (suchym) i czekam słońca.
E.
Echidno,
myślałam, że pisząc „Ciekawam bardzo dlaczego Lucjan” naprawdę chcesz wiedzieć 🙄
To nie było prostowanie żadnych spekulacji 😉
Prośbę o okazję do bycia czymś zgryźliwym nie bardzo rozumiem, ale to chyba nie szkodzi 😉
Gospodarzu-dzięki,ta wersja bliskiego spotkania z ośmiornicą nie wydaje się być straszna 🙂
Nisiu- ok,usprawiedliwienie przyjęte !
Czuję się wyściskana.Niech już tam będzie,że wirtualnie i zaocznie 😀
Lucek wiec chwyta, bo Lucek, to od wilka (lupo).
W naszych wodach tez mamy lucka o naukowej nazwie esox lucius, ale nie z tej rodziny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szczupak_pospolity
Zachecony chyba kupie, bo tez mozna w mniejszych porcjach, ale przepis na dorade sie nie nadaje, bo to juz filety. Na pierwszy raz bedzie najlepiej niewinnie – jak dzisiaj Twoja sola, Piotrze – tzn na maselku, tylko z dyzurnymi.
Nb, po dokladnym sprawdzeniu maja tam: filet ze skorka z lutjanus bohar (red snapper), za 11,99 euro i (!) z lutjanus sebae, (red s. cesarsk,i zwany tez jakos bourgeois), za 15,99 euro. Trzeba wiec musowo kupic oba gatunki i przygotowac w identyczny sposob, aby wyrobic sobie zdanie o tych 4 euro roznicy.
Jest tez wilczy okon, czyli lupo di mare (jakos tak, to z pamieci. Slawek wie bo lowil, a Mis bo robil zdjecia), tak jak go PB stworzyl, za jedyne 6,99. Tez warto, mozna zrobic jak dorade.
Nisiu – nie wiadomo dlaczego zwrot „na Woronicza” brzmi równie dramatycznie, jak „na Szucha”. A swoją drogą tam musi panować niezłe pandemonium w tej chwili (jak to w interregnum). Nikt nic nie wie…
Dark room, czyli ciemnia – nic nie uległo zmianie. Dramatycznie to by było jakby Nisia rozbiła obiektyw kamery i rżnęła okruchem szkła niczym doktor Ewa lancetem kogo i gdzie popadnie. Nie na rubieży – na Woronicza!
nemo – emoticon`ów nie używam i stąd to małe nieporozumienie. Jażem dworowała nieco sobie z siebie i mej niechęci do żarłocznie wyglądającej rybki. Smacznej rybki.
E.
Pepegorku, 6,99 to rzeczywiscie niewiele, ale trzeba wiedziec, ze one z pewnoscia z klatki, mysle, ze m. 400 a 600g sztuka, pewnie, ze ryby, a nie klatki
nostalgicznie
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1702111345?authkey=Gv1sRgCL2isbnmstLWUg&pli=1&gsessionid=CuXHjpckOwIKq4k-9fddrg#5574638953768097874
Pepegorze,
Lucek może być od greckiego Lycos, co oznacza wilka ale i szczupaka (Wolf und Hecht), ale Esox (od isox?) znaczy już „szczupak” choć podobno również „łosoś” 😉
Nie można wykluczyć, że Grecy mieli tyle fantazji, iż wymyślali nazwy własne także dla ryb bez porównywania do wilków i innych ssaków 😉
Esox lucius może więc znaczyć „szczupak-wilk” lub zwyczajnie -szczupak lśniący (lucius – świecący)
Hecht = schillernder Wolf
Lucjan – urodzony o świcie
Sławku,
wyjście na nielegalną akcję? 😯
no, a do tego prowadzilismy sie pod wplywem, lepiej zeby nikt nie wiedzial 🙂
Czy są obrazki z dalszego ciągu?
Woronicza nie pusci, scenki byly krwiste
tak, tak warszawa, pamietam jak niegdys jechalem specjalnie do stolycy,
kupic sledzie, bo w szczecinie,he,he ich nie bylo…
salatka po szczecinsku
2 funty ziemniakow ugotowac w mundurkach, obrac, pokroic
1 funt filetow sledziowych(najlepiej matjesy), pokroic,
pol funta ogorkow kiszonych, pokroic
2 duze cebule pokroic
wszystko zmieszac z lyzka ostrej musztardy, sokiem jedej cytry,
koperkiem,pieprzem, sola i cukrem(do smaku)
postawic w chlodnym miejscu na kilka godzin
smacznego!
W dalszym ciagu sa w kazdym wypadku przeroby tego lupo. Dosc karkolomne, o ile dobrze pamietam. Mis byl zachwycony.
A ten esox tak juz zostal nazwany przez Lineusza, a oni znali jeszcze klasykow.
Byku,
tojeto! Spisze i zrobie.
Pyro, ponieważ ja już nie telewizyjna, więc mogę sobie woroniczyć z przyjemnością. Tym razem spotkałam znajomego realizatora z żoną producentką, zza kamer też wyglądały znajome oblicza, a w malarni szalał genialny charakteryzator, z którym kiedyś pracowałam – jeden z bardziej uroczych ludzi, jakich znam. Oczywiście, wszyscy narzekają. Ale pracują, bo co mają zrobić? A spotkać się zawsze miło.
Pepe, skoro ten lucek ma coś wspólnego z lupusem, to może on jest po prostu lupcek?
Widziałam go tylko na obrazkach. Wyglądał, jakby się prosił na patelnię.
Dzień dobry Szampaństwu.
Podobno idzie na roztopy i deszcze. Póki co -6, ale wieczorkiem ma być już plusowo i padać, padać. Jak to wszystko zacznie spływać…:roll:
Dobrze jest mieć zapasy obiadowe w zamrażarce. Dzisiaj chili zatem, a ja mogę spokojnie oddać się zajęciom. Nie, nie sprzatam, przeciwnie wręcz.
Z trudem wypchnęłam Jerzora do pracy; ociągał się, że niby Freedom 55 i od dawna jest na emeryturze, ale nie ze mną takie numery, nie będzie mi się chłop w dzień powszedni pałętał po chałupie (z nosem w laptopie).
Wypchnąwszy, sama udaję się do zajęć, życząc wszystkim owocnego (kulinarnie) dnia.
Nisiu,
dziękuję Krystynie za pozdrowienia 🙂
Przepis na sałatkę wrzucam do /Przepisów, bo kocham śledzie i wszystko z nimi związane.
Balaenoptera musculus (kék bálna). Na Balearach go lowili stad nazwa. Inne zrodla podaja, ze nazwa wywodzi sie od paus biru kerdil. Gatunkowo sie walil, rodzinnie pofaldowal i zeby mu wylecialy. Dojrzewa plciowo po przekroczeniu 20 metrow. Pyszny. W smutnym kolorze blue.
Najlepszy na maselku na duzej patelni. Ozorek starcza dla kompanii wojska. Wszystkimi podrobami mozna by nakarmic pol Grecji.
Plejtvák obrovský je mořský savec z řádu kytovců….. ooops to juz inna historia
-21*C, slonce wstaje, ptaszki spiewaja 🙂
Łosoś,lucjan czy ostrygi,
te ostatnie – bez fatygi.
Podam pięknie i z uśmiechem,
nie podleję żadnym Lechem.
Tylko wino do nich schłodzę
i do stołu już przychodzę !
Ale goście za banalnym
śledziem się stęsknili !
Siorbać ostryg nie chcą
wcale w żadnej chwili.
Śledź w musztardzie,czy w śmietanie,
tak, po prostu, mocium Panie,
na kolację, na śniadanie.
A śledź dobry toż to przecież
też nie lada jest wyzwanie !
Ośmiornica według tego przepisu musi być wyśmienita. To takie zwierzę, którego smak zależy od sposobu przyrządzenia. Można tak powiedzieć o każdym zwierzaku, ale comber zajęczy, kaczka (jeśli dobrze hodowana), polędwica wołowa są zawsze smaczne. Oczywiście polędwicę łatwo zepsuć, kaczkę i zająca spalić, ale nie mówię o jawnym brakoróbstwie.
Sklep przy Puławskiej i Wiktorskiej nie jest mi znany. Rzadko bywam w stolicy. Ale kiedyś był niezły sklep Centrali Rybnej przy Placu Zbawiciela. W siermiężnych czasach drugiej połowy lat 70-tych można było tam dostać ślimaki winniczki w puszce z dołączonym pojemnikiem skorup, w których można było przyrządzić danie po burgundzku. Krewetki różne bywały i inne fanaberie. Kawior wszelkiej maści, ale ten to i gdzie indziej bywał. Pewnie, że teraz można się śmiać z takich delikatesów, ale wtedy…
Przy sklepie była restauracja rybna. Wtedy całkiem dobra.
Śledź w oleju
pod dwie lufki
na znak dziejów
z musztardówki,
zaś w musztardzie
czy w śmietanie
wywal hardzie,
spuść im lanie.
To moja odpowiedź (nieszczera, jakby kto pytał) na eleganckie fanaberie.
Calamari calamari. Nazwa wywodzi sie od Calgary. Gatunek wodny (Teuthoidea) podgatunek drobnicowiec (Stykkgodsskip) rodzina plaskobrzuche (Hlavonožců). Smaczny w wielu postaciach. Pyszne po wlosku: Molte specie di teutidi, come calamari e totani sono comuni nella cucina italiana. L’intero corpo pu? essere cotto ripieno o pu? essere tagliato in piccoli pezzi o ad anelli. Anche braccia e tentacoli sono edibili e le uniche parti non commestibili sono il becco e il gladio.
Uwielbiali je gladiatorzy.
Bacco, tabacco e Venere riducono l’uomo in cenere. Ciao
tentacoli gladiatori commestibli, ( chiba przez lwi? )
braccia! jam tabacca, ale sie staram
wywolaliscie wilka z lasu
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1702111657?authkey=Gv1sRgCK6_raz7xregggE&pli=1&gsessionid=7WDydt9vT7hMJ2Igu4KLdQ#5574688436020330802
Nic nie rozumiem. Widzę tylko wielbłąda z filtrem i „Komu bije dzwon”.
„Lucjan czerwony – żadnego ryzyka, sama przyjemność” – w pełni podzielam zdanie Echidny. Być może to Pavarotti, Kydryński, ale zbyt często to żaden lucjan, to wietnamski samozwaniec. Targ rybny stał się polem minowym, każda ryba to Radziwiłł. Skandal.
Ten wilk jest sponsorowany przez wielbłąda 😎
Placek ma rację. Trzech Lucjanów na czterech się podszywa 🙄
Nemo – To potwarz. Nigdy nie mam racji, snuję przypuszczenia. Ten czwarty to pewnie Czerwony Kapturek.
Piękne zdjęcia. Krynica – otwór w ziemi z wodą na dnie 🙂
sponsor camela
Wow! Bajeczne kolory 😎
kiedy bije dzwon, to wydaje mi sie, ze tylko zly czlowiek moze wpasc na pomysl wniesienia oplaty by nie slyszec tak wyjatkowo okrutnego soundu.
tez wieza, w parku einsteina. potsdam
kuchenne wieze za jedyne 650
Parę słów na temat lucjana, słów podyktowanych troską.
Parę miesięcy temu córka znajomych wpusciła do domu jej ufnych rodziców miłość jej życia numer 2345, świeżo upieczonego ichtiologa. Jeszcze przed głównym daniem dowiedziałem się od niej, że „Brianek” świetnie tańczy, gotuje, w soboty karmi bezdomnych, maluje, żegluje, a obecnie pisze pracę doktorską. Wybraniec nieśmiało dodał, że od czasu do czasu grywa na lutni i lutuje witraże.
Pamiętam jego apel – uważąj, nigdy nie jedz ryby która waży ponad 2,37 kg, zwłaszcza czerwonego lucjana. Gdy opisywał objawy zatrucia toksynami zawartymi w starszych lucjanach, gospodarz wniósł pierwszy półmisek.
Rozkoszowaliśmy się ichtiologiczną rosyjską ruletką, czteroma gatunkami ryb, a już przy kawie miałem wszystkie typowe objawy zatrucia – paraliż twarzy i halucynacje. Naukowiec pocieszył mnie, że mogą potrwać przez następne 20 lat. Optymista, chciałem mu się na szyję rzucić.
Wieża w moim starym pobliskim mieście. Też pikna i całkiem słynna.
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Polska2009RodzinneEtc#5390753742702588962
Gdyby „Brianek” miast na lutni grał na cytrze, to byłby jak znalazł do szczecińskiej sałatki śledziowej 😉
Dziś u nas zebranie speleologów. W piecu focaccia w trzech wersjach: jedna – nadziewana suszonymi pomidorami i serem provolone, druga – posypana pokruszonym serem pleśniowym, trzecia – polana oliwą, posypana świeżym rozmarynem i solą, pokropiona świeżo wyciśniętym czosnkiem.
Placku,
spłakałem się czytając o miłości życia córki znajomych. Po raz kolejny życie pokazało mi, jak szalenie szarym i nijakim jestem osobnikiem. Idę odkorkować coś na tę okoliczność, aby stoczyć się na dno próbując zagłuszyć skowyt duszy mej.
Czy Brianek jest nadal miłością życia nr… czy już ustąpił pola? Pytam z pustej ciekawości. Jedna z ciotek, ładniusia i fertyczna osóbka zestarzała się panną. Twierdziła, że nie wyszła za mąż, poniewż była kochliwa – co i rusz kochała się na zabój, burzliwie, nA ŚMIERĆ I ŻYCIE, TYlE, ŻE KRÓTKO. Widać ta panienka od ichtiologa z tej samej gałęzi ewolucji.
Ha! Foccacia nasza wygląda tak, a jak wygląda Twoja, Nemo? Bo nasza jest lekko grubawa, a mi zależy na takiej bardzo cienkiej – masz może receptę na coś takiego?
kod do ryska: napisali „Runter vom Gas!”
i jeszcze rzucam salatkowym sledziem
dorotolu to wspaniale i od dawna oczekiwana wiadomosc. nareszcie moge spac spokojnie 😆 skolko?
ten u gry to niewypal te powinny dotrzec
a propos ichtio:
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1702111931?pli=1#5574727983459956002
tylko tyle zostalo, do tego na sprzedaz, obok stal podobnie ladny budyneczek, juz zaorany, od przysposobienia W. , gdzie pewien major, zapytany o desant na wyspy Langerhansa przez Kubanczykow polecial do komitetu po wyjasnienie, poczem cala meska czesc weterynarii powtorzyla rok w mundurku, potem, to juz tylko ” u Zygmunta ” w lewo zoo, w prawo most Zwierzyniecki
rysiek nie znaju
Pyro – Nigdy z nią o miłości nie rozmawiałem, ale spytałem ją kiedyś ile ma pamiętników i na kogo czeka. Trzy, a w tym trzecim napisała, że ten na którego czeka ukrywa skrzydła pod płaszczem i nie pozwala jej przechodzić przez ulicę przy czerwonym świetle. Brian miał spoconą rękę, więc to nie on 🙂
To cyprysowo-strzelista dziewczyna, to ona może mi rad udzielać.
Onufry – skoro jesteś szalenie szary i nijaki to nie jest tak źle. Szary i nijaki to inna sprawa 🙂
Zawsze doceniałem mój dar bredzenia bez kropli alkoholu we krwi 🙂
Sławku, to był lupo, gratuluję!
Te tu umnie faktycznie, tak jak przypuszczasz, nawet miary handlowego pstrąga nie mają, a są też takiej prowiniencji, jak piszesz. Innego żródła nie mam – a i to jest, przynajmniej na tą promocję ? wątpliwe czy dostanę co chcę, bo to handel hurtowy(u nas Metro) i trzeba mieć kartę uprawniającą. Pokazałem dzisiaj tą mojej LP i nie uznali. Mam przyjść z nią jak z mamusią, a ona ma mnie osobiście wpisać na listę uprawnionych. Możemy dopiero w sobotę.
Takie klimaty.
Idę kupić 21 milionów za trzy złote. Jak transakcja dojdzie do skutku to wyjeżdżam na ryby i przyrzekam uroczyście będę łowił Okonie do końca życia. Oczywiście na haczyk ma się rozumieć . Sieci się brzydzę.
Sławku – Jeśli jeszcze masz zdjęcie trzustki mojego ukochanego pana podpułkownika lub/oraz budynku weterynarii na Biskupinie (tego jak sushi), podaruję Ci Ocean Spokojny z zawartością.
Onufry,
na tym i następnym obrazku są te dzisiejsze, na obrazku wcześniejszym – dawniejsze. Moje mają zawsze co najmniej 2 cm grubości, bo takie są też focaccie we Włoszech.
Ryśku,
miło zobaczyć tą wieżę Einsteina, tak ładnie wyremontowaną.
Wiecie, że jej architekt Erich Mendelson zaprojektował dom towarowy (ten) we Wrocławiu?
Nemo,
piękne te Twoje okazy. Jeżeli masz pod ręką przepis, to poproszę – chętnie wypróbujemy 🙂
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=x1w_XG0EQYQ&feature=related
A dziś w „Nasza Miska Lab”: chleb naan
Pepeor, takie karty, to mam ze czy, fszyskie wazny, moge podeslac, u nasz w tym wzledzie z Ordnungiem raczy luz,
Nemo, wez 😉 przy Ciebie sie glodnie
Placku, sa perspektywy
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1702112035?pli=1#5574744417646230402
Onufry
Focaccia al rosmarino
500 g mąki
3 dl letniego mleka
20 g drożdży
1,5 łyżeczki soli
4 łyżki oliwy
świeży rozmaryn
oliwa do smarowania
sól, pieprz do posypania
Z drożdży, 0,5 dl mleka i 50 g mąki zrobić zaczyn, posypać 200 g mąki i zostawić do wyrośnięcia, aż w mące na powierzchni pojawią się rysy (ca pół godziny).
Dodać resztę składników i zagnieść ciasto, postawić przykryte wilgotną ściereczką w ciepłym miejscu do wyrośnięcia, aż się objętość podwoi. Z wyrośniętego ciasta formować cienkie owalne placki, ponacinać rombowo, posmarować oliwą, posypać solą i ew. pieprzem, w ciasto powtykać igiełki rozmarynu, postawić na 10 minut do wyrośnięcia.
Piec ca 30 minut w temp. 200 st.
Inne wersje – posypać pokruszoną gorgonzolą, skropić oliwą, przyozdobić rozmarynem
Nadziać drobno posiekanymi suszonymi pomidorami z zalewy olejowej, zmieszanymi z tartym parmezanem lub provolone
etc.
Chyba już nie zjem dzisiaj focacci, nie zorganizuję przecież zebrania speleologów, jak radzi Nemo, ani też jak podpowiada Onufry nie pogryzę jej, focacci, nie Nemo, w rytm oglądanego filmu.
Spróbuj Onufry bez zadławienia pogryzać i patrzeć na Brianka.
U mnie było jedzone calzone.
Teraz posłucham muzyki, artysta śpiewa :
””Hej dziewczyno, hej niebogo jakieś wojsko idzie drogą
schowaj pieniądze, schowaj zegarek,kryj się, kryj
A ja myślałem ze to śmieci, że to g…. z nieba leci
a to sowieci, sowieci, kryj się , kryj…””
Dobrze by się gryzło, marszowo.
Ukrzyżowanko? 😉
Mój ulubiony Brianek 🙂 A jaki kształtny… 😳
Dzięki, Antku 🙂
Witam, dobry wieczór. 😀
Konfitura morelowo – cytrynowa zrobiona. 🙄 2 malutkie i 2 dwa większe (typowo dżemowe) słoiki właśnie sobie stygną. Oczywiście nie omieszkałam skorzystać z patentu Alicji i też dodałam imbir (uwielbiam imbir). Pycha. 😆
Nemo, dzięki za pyszny przepis. Ja uwielbiam słodkie, więc dałam 700g cukru i też nie dawałam Gelfixu, bo nie zrobiłam sobie jesienią zapasu a zimą Gelfix zapada w sen zimowy i nigdzie go nie ma. 😉
Jeśli chodzi o moją wczorajszą wyprawę, to niespodziewanie zaliczyłam podwójny sukces, były spodnie, które miałam na myśli (2 lata na takie polowałam) i u Bliklego zaszła ogromna poprawa, jeśli chodzi o jakość, eklerów. Pączki z różą, jak zwykle, pyszne. Lepiej nie pytajcie ile tego dobra wszamałam. 😉 😆 Ale była uczta.
Jotko, zaległe, choć równie radosne i serdeczne gratulacje. 😆
Placku, cieszę się, że znowu mogę czytać Twoje wpisy.
Żabo, odezwij się, choć 2 linijki. Pliiizz.
Speleolodzy dyskutują ważne sprawy, popijają herbatkę i porto, pogryzają focaccię, która znika w szybkim tempie. Najlepsza jest taka, jeszcze lekko ciepła.
kod – e777 Zgago, Żaba w drutowym amoku. Po rękawicach i czapce Ani, od wczoraj zaczęła produkować skarpety; nie wiem kiedy jej przejdzie. W takim transie ubiegłego roku produkowała drzwi w stajni; tego roku trykoty. Mówi, że się odchudza po hindusku : wyłącznie jedna potrawa – Żaba je drobiowe parówki; paskudne i niedobre, więc jada niewiele; niezbadane są ścieżki ludzkiego szaleństwa.
Zmarła Karin Stanek. Szkoda „Malowanej lali”
Nemo, Antku – bardzo dziękuję!
Z tajnych akt Naszej Miski: projekt rosół
Oglądam telewizor po francusku. A oni o jedzeniu i sztuce kładzeniu widelca . Nawet nagrody dają.
http://www.confederationdesartsdelatable.net/index.php
O jajach kładzonych też było . Jaja kładą do wrzątku bez skorupki. A potem podają w jakimś sosie. Mówią, że taka tradycja . No normalnie wierzyć się nie chce Nawet się chwalą że spuścizna ludzkości czy cuś.
No to w końcu jak z tym widelcem do dołu czy do góry ?
Wie ktoś?
Misiu – brzuszkiem do dołu – tak mnie Mama uczyła
Ale ładny :
http://www.berghoffworldwide.com/PL/pl/Product-Detail/17089/2/Garnek-z-pokryw.aspx
Pyro
Brzuszkiem do dołu to po francusku .
Po amerykańsku odwrotnie. Tak mówili.
Właściwie to też wolę brzuszkiem do dołu.
Chleb mi odbierają !!!
http://www.berghoffworldwide.com/PL/pl/Catalogue/13.aspx
en table
http://www.youtube.com/watch?v=XiHzDgfRJak
Marek – nie podobają mi się te nowoczesne oprawy; antyramy na całe życie skojarzyły mi się z centralnie rozsyłnymi wystawkami CAF-u, a już ramka w serduszka… chyba do pomieszczenia z drzwiami z serduszkiem. Nie zabiorą Ci roboty.
Nemo – nie w każdym domu jest taka obfitość sztućców – przystawkow, do dań rybnych, do dania głównego i deserowe – wszystko x 12 + noże do masła i serów + środek stołu. Trochę tego metalu jest.
Pyro, dzięki. „jednym słowem we w dwa słowa”, wiosna się zbliża. 😀 Tak mi się wydaje, że szczyt produkcji drzwi, też przypadł na luty a potem raz, dwa i wiosna przybiegła. 😉
Onufry, z takich maciupcich ptaszków rosół ?????? 😯 👿 😉
Marku, ten garnek nijak się nie przyda do naszych kuchni, uchwyty się albo spalą, albo garniec mógł by stać samotnie na kuchence.
Jeśli chodzi o ramki, to mam takie samo zdanie, jak Pyra – chleba Ci nie odbiorą. 😀
Dobrej, spokojnej nocy i pysznych snów życzę Blogowisku. 😀 😀
Alicjo. Obejrzałem zdjęcia z Polski. Szczególnie podobały mi się te z ławką i ratuszem w Ząbkowicach. Obydwa świetnie zbudowane. Teraz wiem dlaczego pewne panie Cię nie lubią, chłer, chłe…
Cichalu,
klimaty znane wielu blogowiczom 😉
http://www.youtube.com/watch?v=09h6fMMK1lU
Gdzie to znalazłaś? Poznaję głos, to Darek Ocetek obecnie z St. Augustin
Alicja, masz perełkę z Krakowa
http://www.youtube.com/watch?v=fhepn_Ozdb4
Zadzwoniłem telefoniczne do Pana Lulka. Wszystko OK.
Znaczy się, Pan Lulek jest pod nadzwyczajnym nadzorem. Ma młodą opiekunkę. Opieka medyczna też zapewniona. Nie narzeka.
Jest zadowolony.