Od Szwarcwaldu do Pirenejów i nieco dalej
Parę dni temu obiecałem zacytować jeszcze jeden kawałek książki Wagnera, austriackiego eksperta wędliniarskiego. Książkę oczywiście przeczytałem i zabieram się do strony praktycznej. A blogowiczom polecam spis szynek, który ułatwi im wybór podczas wizyt u masarza.
Szynka aoste
Wytwarzana jest we wsi Aoste na skraju Sabaudii we Francji. Jest to naturalna szynka, konserwowana jedynie morską solą i dojrzewaniem trwającym do 10 miesięcy. Sprzedaje się ją ze skórą i z kością.
Holsztyńska szynka z chłopskiej chaty
Jest ona jednym z klasycznych niemieckich rodzajów szynki. Sprzedawana jest zarówno w całości (jest wtedy jedną z największych szynek), jak i w różnych kawałkach. Mianem dymu z chaty określano dym powstały wskutek spalania torfu i mchów. Tego rodzaju wędzenia już się nie stosuje. Dostępna obec?nie holsztyńska szynka z chłopskiej chaty jest po prostu szynką powoli wędzoną.
Westfalska szynka z kością
Tę szynkę z kością produkuje się z całego udźca wieprzowego; należy ona do najbardziej tradycyjnych rodzajów szynek niemieckich. Produkt
ten wytwarza się metodą peklowania na sucho i lekko wędzi.
Szynka szwarcwaldzka
Wyróżnia się ona aromatycznym smakiem dymu. Pekluje się ją bez kości. Szczególny dymny smak powstaje podczas wędzenia przy użyciu także chrustu jodłowego. Szynka szwarcwaldzka ma ciemną, niemal czarną powierzchnię.
Szynka serrano
Pochodzi ona z Hiszpanii i wyróżnia się szczególnym kształtem, powsta-łym wskutek typowego cięcia (corte serrano). Udziec z hiszpańskich świń domowych przerabia się w całości z golonką i nóżką. Szynka serrano jest konserwowana solą. Istnieją różne jej jakości zależne od dojrze?wania; najlepsze produkty mogą dojrzewać do 2 lat. Kontroli jakości dokonuje Consorzio Serrano, a gwa?rantuje ją pieczęć jakości.
Szynka iberico
Szynka iberico różni się od szynki serrano głównie wyborem surowca. Szynkę iberico robi się z udźców czarnych, swobodnie biegających iberyj?skich świń, które znajdują pokarm w lasach złożonych z dębów korkowych. Dzięki tej szczególnej paszy mięso jest niekiedy nieco ciemniejsze i posiada bardziej korzenny smak.
Szynka parmeńska
Oryginalna szynka parmeńska, po?chodząca z północnowłoskiego regionu Emilia-Romagna, ma na powierzchni wypaloną pięciopalczastą koronę książąt Parmy. Pekluje się ją czystą morską solą i suszy na powietrzu do 12 miesięcy w specjalnych wielopoziomowych dojrzewalniach. Szynkę parmeńską sprzedaje się również pod nazwą prosciutto di Parma s/o (bez kości), a także w postaci innych specjałów.
Szynka San Daniele
San Daniele jest niewielką miejscowością we włoskim regionie Friuli. który znany jest daleko poza granicami Włoch ze swych wystawnych festiwali szynki. Szynka San Daniele jest produkowana zgodnie z surowymi przepisami jakościowymi Stowarzyszenia Producentów Szynki San Daniele i ma wypalony znak jakości D.O.C (wł. Denominazione d Origine Controllata). Szynki te przed nasoleniem solą morską muszą ważyć co najmniej 10 kg. Dojrzewają tra?dycyjnie w mikroklimacie lokalnych poddaszy; od czasu do czasu sprawdza się je długimi ostrymi igłami zro?bionymi z końskich kości.
Szynka vulcano
Szynkę vulcano produkuje metodami ręcznymi związek tradycyjnych gospodarstw we wschodniostyryjskim regionie wulkanicznym. Miłośnicy szynek zaliczają ją do najlepszych. Surowiec do jej produkcji pochodzi 2 rasy świń specjalnie skrzyżowanej w tym celu ze starymi rasami wiejskimi.
Żywienie zwierząt specjalną mieszanką zbożową oraz nasionami
uprawianej w Styrii dyni nadaje produktowi szczególny charakter. Szynka ta dojrzewa przez co najmniej 6 miesięcy w skale wulkanicznej. Rozpoznaje się ją po wypalonej pieczęci będącej znakiem jakości, na której można nawet odczytać nazwę gospodarstwa, z którego pochodziła świnia.
Mam nadzieję, że Wasze zakupy już są postanowione. Ja powtarzam próbę z wątrobianką do smarowania. Niby to prosta robota ? a nie wychodzi tak jak wiedeńskim masarzom.
Komentarze
Dzień dobry.
Wiadomo, że Pyra mięsna niewiasta i szynki jada z upodobaniem. Parmeńską i serano z nabożeństwem wielkim czasem się kilkanaście plasterków – opłatków kupi, bo kosztowne to-to. Szwarcwaldzką produkują i u nas, ale powiem Wam na ucho – litewskie nie gorsze, a może i lepsze, a i polskiej, latającej po zagrodzie i sadku świnki, szynka tradycyjnie peklowana, wolno wędzona, potem ugotowana w przyprawach i warzywach, a potem położona na wielkanocnym stole, albo taka sama upieczona w cieście chlebowym… Ja tam mogę; kto chce, niech się odchudza. Haneczka już do mnie jedzie. Miły dzień się zapowiada.
Znowu biało,zimowo i dalej sypie.
Pogoda na kanapkę z dobrą szynką i z aromatyczną,gorącą herbatą.
Wracam jeszcze do wczorajszych rozważań.
Alino- keks-ciasto owsiane,nawet bez ubitych białek nie jest za ciężkie.
Myślę,że dodatek drożdży nadaje właśnie odpowiednią konsystencję.
Świetnie nadaje się również na śniadanie.
Co do taty z mamą,to moja Mama,która piła alkohol w ilościach
doprawdy symbolicznych i aptecznych,miała zawsze w kredensie
właśnie tatę z mamą.Robiła z syropem wiśniowym albo z Rosavitem
(syrop z róży).Składniki oczywiście mieszała ze sobą,bo w ten sposób
stawało się damskim trunkiem i nadawało się no.do częstowania
sąsiadek i stosowania dla zdrowotności.
Pyro- życzę miłych plotek z Haneczką 🙂
Też bym chętnie dołączyła !
Znowu biało,zimowo i dalej sypie.
Pogoda na kanapkę z dobrą szynką i z aromatyczną,gorącą herbatą.
Wracam jeszcze do wczorajszych rozważań.
Alino- keks-ciasto owsiane,nawet bez ubitych białek nie jest za ciężkie.
Myślę,że dodatek drożdży nadaje właśnie odpowiednią konsystencję.
Świetnie nadaje się również na śniadanie.
Co do taty z mamą,to moja Mama,która piła alkohol w ilościach
doprawdy symbolicznych i aptecznych,miała zawsze w kredensie
właśnie tatę z mamą.Robiła z syropem wiśniowym albo z Rosavitem
(syrop z róży).Składniki oczywiście mieszała ze sobą,bo w ten sposób
stawało się damskim trunkiem i nadawało się np.do częstowania
sąsiadek i stosowania dla zdrowotności 😀
Pyro- życzę miłych plotek z Haneczką
Też bym chętnie dołączyła !
Być może mój komentarz ukaże się drugi raz pod hasłem Danuśko,
bo pomyliłam ostatnią literę w moim nicku.
Dzien dobry, nie pierwszy raz tu o szynkach i nie pierwszy raz dodaje tu moje trzy grosze. Zainteresowala mnie ta wspomniana przez Gospodarza szynka holsztynska, ta z chatki. Zafrapowala mnie, bo nie moglem sobie o takiej przypomniec. Lecz, po co ma sie wyszukiwarki. Otoz co – wystepuje powszechnie w sklepach ale bez dodatku „holsztynska”, a wystepuje tylko jako „Katenschinken”. A Katen, to tyle co chatka wyrobnika, a „ch” na poczatku slowa czytane tu jest z reguly jako „k”. Moglaby sie wiec tez nazywac Chatenschinken. Dlamnie jeszcze jedna wskazowka na to, jak tu na polnocy Niemiec oba elementy, slowianski i germanski nakladaly sie na siebie. A holsztynska chyba dlatego, bo korporacja holsztynskich wytworcow szynek za wczasu zaklepala to dla siebie tam gdzie trzeba.
A te chatki i ten dym, to historia stara jak cywilizacja i siega kurnych jeszcze chat. Kurne one byly nazywane nie dlatego, ze lazily w nich kury (te i tak), ale ze palenisko nie mialo komina, a dym (kurz, jeszcze dzis tak mowia na Slasku) wznosil sie bezposrednio do gory i rozchodzil po strychu. Jasne, ze wszystko czego ze swini nie zdazono zaraz zjesc zawieszano nad paleniskiem, bo wiedziano, ze to konserwuje, ale tam tez bylo bezpieczniejsze przed zwierzetami, z ktorymi dobrowolnie, lub nie, dzielono chate.
Szaro, buro, 1°C.
Witam, szyneczki wedzone ustepuja tylko czasami miejsca gotowanej „szynce praskiej” tzn. b. podobnej do naszej gotowanej w czasach kiedy byla spod lady.
Pepe bardzo ladnie to opisales.
szynka wuja toma 😆
ale na sniadanie mam dzisiaj ser Münsterländer z taka przystawka z zblanszowanego szpinaku z ostrym sosem na lekko cieplo
Dorotol- to już raczej taki brunch 😉
Masz racje Danusko, nie moglam sie wykopac wczesniej z poscieli, tez zapowiadaja zime i pluche, jest ponurawo a ja tu jeszcze do dentysty za chwila moment.
Pepe wyciagnij nam ze swoich unterlagen jakis szkic jak wygladala taka chata z paleniskiem albo narysuj.
Smacznego Doroto.
Smacznego wszystkim innym ktorzy jeszcze jedza.
Z danuska i Pyra sie spoznilem.
Moge Doroto, ale nie mam odpowiednich narzedzi tutaj. Chyba ze wysle Tobie, a Ty to wstawisz?
Pepe dobrze ale teraz udaje sie pod wiertlo….
Katen schinken to jedno z moich najpiękniejszych wspomnień z podróży na Wyspy Fryzyjskie (północne). Po drodze jest małe miasteczko, a w nim rzeźnik Kinski ze wspaniałym sklepem i znakomitą szynką. Moim zdaniem – najlepszą z wszystkich niemieckich szynek, a znam chyba wszystkie 🙂
W takich chatach można spędzać wakacje.
Z wędzonych najlepsza Moim zdaniem, rzecz jasna.
Pepe to w takich chata t u t a j jeszcze sie cos produkuje????????????
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/KurnaChata#
ide…
Nemo, ladne przyklady bo oryginalne i z tamtad.
Ja tu nie mam takich miejscowych przykladow, bo tu, jak sama wiesz, budynki na ogol sa ogromne i na chatke nie bardzo sie nadaja. Wyslalem jeden przyklad do Doroty poczta, jak wroci to moze wstawi.
Dziekuje Doroto!
To jeden z mniejszych starych budynkow tu u mnie, to dom miotlarza z polowy 18 w., wielokrotnie przerabiany i raz powiekszony. Szkoda, ze nie mam wiecej zdjec z jego wnetrza. Rozpoznac mozna wysokie pomieszczenie centralne, tak charakterystyczne dla tutejszych budowli. To tam znajdowalo sie zwykle to palenisko, o ktorym wyzej.
Dzień dobry Szampaństwu.
W niektórych wiejskich – podmiejskich knajpach Północnej Westfalii opisywane szynki wiszą nad kominkami i sobie dojrzewają czy co tam (już Westfalijczycy wiedzą, po co to wisi!).
U mnie znowu -12C 🙁
Dzisiaj placki ziemniaczane.
Podróżującym do Francji i chcącym spróbować szynki z Aosty radzę dobrze uważać na etykietki.
Szynka Jambon Aoste z tej fabryki należącej do koncernu Sara lee Corp. (Smithfield) nie jest tożsama z szynką Vallée d’Aoste Jambon de Bosses produkowaną w dolinie Aosty, francuskojęzycznej ale włoskiej.
Inne wspaniałe szynki pochodzą z Bayonne, Ardenów, Portugalii (Chaves) Słowenii, Dalmacji…
Vallée d?Aoste Jambon de Bosses – szynka z Aosty.
ta francuska, jak Szef napisal, nazywa sie szynka Aosty, co najwyzej,
natomiast ta prawdziwa z Aosty ma swoja chroniona apelacje, jest wloska, produkowana na skale kieszonkowa i jak slusznie prawi Nemo, nalezy uwazac
Zaniepokojonych Włochów z Saint-Rhemy-en-Bosses informuję, że życie jest piękne 🙂
Tyle tu o szynce a ani słowa o chlebie.
Żeby szynkę bez chleba jeść??
Zaniepokojeni Włosi z Saint-Rhemy-en-Bosses doprowadzili już do arbitrażu przed Komisją Europejską 😎
wrzucam obywatelke Pyre ogladajaca szyneczki, wlasnie bylam w Centro Italia w ramach moralnego odszkodowania po dentyscie
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/PyraWBerlinie#5473807638431599218
Komisja Europejska słynie z bardzo dobrych pomysłów – świnie przesłuchać, może pragną być szynką szwajcarską. Dla mnie i tak zbyt wysoko się po tę szynkę wspinać, poczekam na holsztyńską ze szparagami 🙂
Mróz, za chwilę ktoś zapuka do drzwi i wręczy mi bilet na lot do Jamajki. Nie jeden Niemiec szukał tam szczęścia po zniesieniu niewolnictwa, a szynka westfalska słynęła z miłości do podróży. Na wiosnę Bretania – TAM jest szynka 🙂
@#%$^^ liczebniki 🙂
Niejeden smakosz zadaje sobie pytanie – a jeśli nalepkę na szynce ktoś sfałszuje ? Odpowiedź – na wszystko znajdzie się rada. Zapłać te 40-50/kg fałszywymi euro i nie marudź. W ostateczności dyskretnie wypluj.
Placku swietny link!
Etykietkę sfałszować łatwo, ale to ryzykowne, bo takie fałszerstwo można udowodnić i fałszerza ukarać.
Łatwiej i bezpieczniej jest podpiąć się pod znaną nazwę, opuścić jedną literkę i legalnie wykorzystywać dobre skojarzenia i ludzką naiwność 🙄
Nawet na ebayu oferowana jest szynka Aoste z dosłownym tekstem jak u Gospodarza – o wsi Aoste na skraju Sabaudii, tyle że po niemiecku. Gdyby napisać o fabryce szynek Smiethfielda… 🙄 Wybór miejsca pod produkcję „Aosty” nie był chyba przypadkowy 😉
Zupełnie nie na temat.Moja sąsiadka,która ma pokryć koszty malowania
dwóch zalanych ścian,właśnie sprzedała mi teorię,że lokale mieszkalne
lepiej malować wiosną czy latem,a nie w zimie.Ja rozumiem,że łatwiej wywietrzyć pokój w lecie przy temperaturze +28 oC niż zimą przy-2oC.
Usłyszałam jednak jakąś dziwną opowieść o związkach chemicznych
wytwarzających się zimą właśnie ???
Nemo oraz inni kompetentni w tej materii,co Wy na to ?
Nie wiem, co by się miało innego wytwarzać zimą niż latem 🙄 Zależnie od składu farby ulatniają się z niej rozpuszczalniki, aż do wyschnięcia. Pomieszczenia świeżo malowane należy dobrze ogrzać i wietrzyć. Co godzinę otwierać okna na 5 minut. Nie zostawiać uchylonego okna na długi czas, bo to powoduje wychłodzenie i gorsze schnięcie ścian. W świeżo malowanym pomieszczeniu nie spać, aż farba dobrze wyschnie i ulotni się jej intensywny zapach. Schnięcie zimą może trwać dłużej niż latem.
Danusko,
nic sie tam nie ma prawa wytworzyc. Chyba nie bedziesz schladzala wnetrza na minus dwa. Co natomiast mozna dobrze zima, to wesprzec wysychanie scian i sufitu. Polega to na tym, ze wietrzysz wpuszczajac mozliwie duzo chlodnego powietrza do mieszkania, a potem zamykajac i pozwalajac sie temu powietrzu normalnie zagrzac. I snowa opiat, i czesciej. Na wyschnietych scianach farba lepiej sie trzyma.
Obowiązki wzywają. Muszę pojechać do przedszkola i obejrzeć przedstawienie z okazji dnia Babci. Cienia ochoty nie mam, jadę ze względu na wnuka. A był zakatarzony i miał zostać w domu!
Dzięki Kochani- od razu mi to brzmiało mocno podejrzanie.
wlasnie upichcilam rosolek (dziecko chore) wolowy, do rosolu poza miesem wrzucilam tez najnormalniejsza kosc ze szpikiem, jak w dawnych czasach a na drugie bedzie sztuka mies w chrzanowym sosiku
Dorotol, zaadoptuj mnie 😉 !!!
u nas zreszta w zestawie rosolowym taka kosc zawsze jest
Danuśka – Angora sprzed tygodnia jak raz podaje (mają taką rubrykę „zrób sam”, że korzystniej jest malować w zimie, kiedy wnętrze ogrzewane.
Haneczka już pojechała na dworzec, a ja wcale nie mam przesytu jej obecności – przeciwnie: mogłabym sobie jeszcze i do jutra ględzić w przemiłym towarzystwie. A wiecie co najpiękniejsze? Przyszedł Synuś odświętnie przyodziany i nawet jeść nie chciał, bo „w przedszkolu się napchał”. Był otóż gościem honorowym na Dniu Dziadka, a różne mamy napiekły różnych ciast. Mój Synuś – Dziadek??? Nie da się ukryć.
Magdaleno Ciebie moge zawsze zaadoptowac!
Byly lata, ze kosci szpikowe nie lazaly u rzeznika obok miesa rosolowego i sztuki mies, nie byly „in”,dzis na ich widok postanowilam dogodzic sobie w tradycyjny sposob.
…
http://www.youtube.com/watch?v=t2HA9zGqc24&feature=related
Mundo magico…próbuję przywołać wiosnę….
http://alicja.homelinux.com/news/img_5471.jpg
Kości ze szpikiem gotuję osobno, nie w rosole. Zalewam je zimną wodą, do której dodaję łyżkę winnego octu i gotuję przez kwadrans od momentu zagotowania się wody, na malym ogniu. Szpik podaję na grzankach (posypany grubą solą i chwilę pod grilem).
Appellation Controlee Grzanki Aliny 🙂
Dorotol pewnie już zaapelowała kości, a ja na samą myśl o boskim smaku grzanek dostaję zawrotu głowy.
Wybrałam się rowerem do sklepu, a tu taka śnieżyca nagle 😯 Po 5 minutach wyglądałam jak bałwanek 🙄
Dziś zebranie grotołazów u nas. Piekę chleb.
Alino,
dobry pomysł z tym szpikiem. Przy każdej dostawie wołowiny i cielęciny dostaję kości szpikowe. Dodaję je do ragout albo rosołu, ale widzę, że jest jeszcze inny sposób.
Do kołdunów jeszcze można dodać. O!
Alino ja takie wydanie dania ze szpikem kostnym jadlam kiedys w rustykalnej restauracji w Paryzu, to bardzo fajny pomysl.
Cieszę się, że podoba się Wam ten sposób. Ja to wyczytałam kiedyś w książce kucharskiej znanego tutaj restauratora Michela Oliver’a. W końcu musi czemuś służyć ta moja kuchenna biblioteczka 🙂
„Dziewczęta z Nowolipek” pamiętacie jeszcze? A cóż to robiła pani aptekarzowa (trucicielka zresztą?) ano, szykowała jej kucharka kanapeczkę – kawałek bułki paryskiej z gorącym tukiem wołowym, solą pieprzem i najdrobniej siekaną natka pietruszki.
Oliver pięknie gotuje, smaży i pekluje słowa…”prawda jest na dnie garnka”.
Zgłodniałem 🙂
W wersji francuskiej „Dziewcząt z Nowolipek” bułka jest posmarowana Vallee d’Aoste Lard d’Arnad, z solnymi kwiatami od Nisi.
(Fakt równie prawdziwy co większość legend o niebiańskich w smaku produktach)
Niestety, nie było ostatnio w sklepie solnego kwiecia, Placku. Trzeba się kontentować zwykłą morską. Smutek!
http://www.youtube.com/watch?v=o4w2ByQG3cA
Nisiu jak obiecalem tak podsylam…. 🙂
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/KitchenAid?authkey=Gv1sRgCP2Vi7aklqD1Zg#slideshow/5564286443428625426
Tutaj pt Towarzystwo w wysokich strefach kuchennych, a u Pyry prześne nabytki, co to nie wiadomo, czy sie do nich przyznawać… Panie w sklepiku mięsnym dostarczyły zamówione poprzednio nerki cielęce i wierzowe w sporej ilości (2 kg z dodatkiem) bo to Pyra będzie chciała na sobotę zrobić piekielnie pieprzno – cebulowy gulasz z nerek, a połowę tego dobra zamrozić na inny czas. Haneczka zaś (niech jej to policzone będzie) zakupiła i przywiozła dwie golonki z prawdziwej świni, świeże, naturalne i nie przecinane. Taką to golonkę Pyra może w całości przyrządzić po swojemu, z gotowej wyjąć kość , a obfitością mięsiwa nakarmić obie Pyry do wypęku. Drugą z golonek też się zrobi kiedy indziej, albo urządzi luksusową galaretę z kulkami chrzanowymi. Jak powiedziałam – przaśnie, prosto, po chłopsku. Nie tylko w Holsztynie kurne chaty.
Szpik kostny Pyro,to przecież żadne wysokie strefy kulinarne.
Na wspomnienie szpiku na grzankach Osobisty rozczula się rzewnie.
Z swoim Ojcem wylizywali ten szpik dokumentnie.Przed ułożeniem na grzankach można było też na chwilę wrzucić na patelnię.To było w rzeczy samej proste,chłopskie jedzenie !
Alino- Latorośl wyszła właśnie z domu i zabrała keks owsiany na wynos
dla Ukochanego 🙂
YYC – będziecie go kochać rodzinnie! Słodziak z niego – zwłaszcza w okularkach. Pozdrów go, proszę, od kuzyna ze Szczecina SZZ.
Ja robię swoje …Nisia, posłuchaj 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TehFZ38kt6o
Pyro,
co mam rozumieć przez kulki chrzanowe do przyszłej galarety z golonki ?
Wyjaśnij , proszę niezorientowanej.
Alicjo, polska wersja tejże aranżacji:
http://www.youtube.com/watch?v=GmrYLq3JWwU
Krystyno – starty chrzan, odrobina majonezu, dyżurne i toczyć z tego w dłonach małe kulki (dużych się nie da z tej konsystecji) takie kulki można wkładać na plastry mięsa i wolniutko, po kilka łyżek zalewać krzepnącą galaretą, albo już po zastudzeniu porcyjne galarety garnirować kulkami z chrzanu i plasterkami cytryny.
Pyro- a sprawozdanie z mini-zjazdu z Haneczką,to gdzie ?
Przywiozła golonki,to i owszem,ale co poza tym ?
Krystyno – jeszcze gwoli wyjaśnienia : do galarety lubię golonkę gotować tak w całości, potem wysunąć z niej kość, mięso tak jak jest – w skórze przycisnąć drugą deską i postawić na tym kubek z wodą. potem kroić w plastry układać na półmisku albo na blasze do ciasta na warstwie już zastudzonej galarety, przybrać piklami, marchwką itp, na to te kulki albo i nie. Po zastudzeniu ostatniej warstwy można dużą szklanką albo formą do pierogów wtcinać porcję i układać na liściach sałaty itp. Dla rodziny nie wycinam, o każdy sobie tyle kroi, ile ma ochotę.
Dziekuję, Pyro
Bardzo ciekawy pomysł z tymi kulkami, zwłaszcza z tymi zanurzonymi w galarecie. Mam ochotę na zimne nóżki w tej wersji.
Danuśka – byłyśmy tylko we dwie, więc jak myślisz? Co robią dwie niewiasty luzem? Plotkują oczywiście (o Danuśce też).
Nisia… 😉
Całkiem, całkiem!
…ehum…pod jodłą, czy pod Chójką? 😉
Danuśka, Alina,
przestudiowałam jeszcze raz ten przepis na keks Aliny i zastanawiam się, jakiego twarożku dostępnego w Polsce mogłabym użyć, bo tego, którego użyła Alina raczej u nas nie ma. Zresztą prędzej pogubiłabym się w tym twarożkowym asortymencie niż znalazła ten właściwy. Danuśka, jakiego Ty użyłaś ?
Przepraszam, Danuśko – jeżeli pytanie dotyczy tego, co na stole, to zjadłyśmy jagnięcinę z kapustą duszoną do ziemniaków, to tak obiadowo; rozpuszczałyśmy się pojadając resztę babeczek wiśniowo – migdałowych, do czego zaliczyłyśmy po większym kieliszku cytrusówki trącącej nutą piernikową, bo mi się goździki przesypały.
Mędruś wymyślił jodłę, ale jak go znam, chójka też by mu się podobała.
Alicjo, ucz się refrenu:
http://www.youtube.com/watch?v=AXOXzvAs1gc&feature=related
…szumią jodły na gór szczycie…
(taratarara)
Ej Halino , ej dziewczyno,
jedyna mooojaaaa!
http://www.youtube.com/watch?v=fdNKF-3nuBI
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Wróciłam z przedstawienia, wyrwalam się przed ciasteczkami i kawą, w zamian pojechałam na kawę do własnej córki, tylko jedno dziecko było obecne i to spało. 😀
hej, ruszajmy hej
do portu naszych marzeń…
(już umiem!)
Jest taki twaróg w Biedronce, Zielona Łąka, bodaj-że. Bardzo dobry, kremowy, ale nie za tłusty, do różnych past (z braku własnego i Eskowego)
Krystyno-poszłam do lodówki sprawdzić,jaki to twaróg i cytuję,bo stoi teraz
przy komputerze : „Serek naturalny -President ” z Warszawskiej Spółdzielni
Mleczarskiej.Weź pierwszy,lepszy z brzegu z cyklu tych,co kiedyś nazywały się homogenizowane.
Pyro-teraz już uznałam,że sprawozdanie złożone.
Było kulinarnie i było ploteczkowo 🙂 O mnie,jak mniemam,jedynie,i tylko i wyłącznie,plotki z tych pochwalnych i życzliwych 😉
Pyro- a skąd Ty bierzesz takie pomysły jak np.kulki chrzanowe ?
Ze starych książek kulinarnych ? Czy z życia wzięte ?
Danuśka- ja innych plotek w ogóle nie uznaję; tylko życzliwe i uśmiechnięte.
Ważne – Haneczka silnie optuje za Zjazdem 3-4 września. Jestem za i prośba do wszystkich : pomyślcie o jakiejś siatce, którą można by zrzucić na nasz pawilonik ogrodowy, jak osłonę p/muchom. Wszystkim nadojadły w ub.roku. Dwa lata temu takiej klęski nie było.
Danusiu – i z życia (jak najprościej odmienić znaną potrawę i uprościć podawanie dodatków bez robienia tłoku na stole, i z różnych książek i podpatrzone. Zwyczajnie. Kiedy jeszcze pracowałam, co poniedziałek miłyśmy nieoficjalne targi kulinarne – każda coś przynosiła do poczęstowania. Było nas 5 bo reszta to panowie. Stały konkurs – najprościej, najtaniej, najbardziej efektownie i smacznie.
Przepisy na chlebki domowe
http://gotowanie.onet.pl/152,katalog.html
Siatkę sie załatwi, spoko.
Muchi byli nieprzewidziane, rok wcześiej nie było i w poniedziałek po IV Zjeździe też już nie było
Żabo, to oni te muchi jakoś wrogie politycznie być musieli!
Alicjo:
Hej, ruszajmy w rejs
do portów naszych marzeń –
jacht gotów jest,
chodźcie więc, żeglarze!
Żabo,Pyro 😀 😀 😀
Siedzę i rechoczę a propos tych much 😀
…idziemy, idziemy…
Tylko, psiakostka, cebula wyszła z domu, a potrzebna 🙄
Szczypiorek nie poradzi, nie to samo. Nie takie my ze szwagrem…
niekonieczni
http://www.dailymotion.com/video/x4y37i_peche-a-la-mouche_sport
z dedykcja dla Alina 🙂
siatka niczego nie zalatwi, nieprzewidziane i tak sie zisci, tym bardzi po VI,
mialem jeszcze z kotem, ale juz nie smiem, bo na koniec do jedzenia byl Szef, co mucha sie zdusil i go zzarly, bo zeszedl,
ok, buraczki mi sie przegotowaly,
ps szynka wuja toma? jestem za pod warunkiem AOC, zreszta nie jestem calkiem, chyba przemysle
http://www.facebook.com/video/video.php?v=81817529328
Nisia, razem z Alicja – proszę Was o zmiłowanie. Bo mnie zawiść z zazdrością uduszą!
Sama Młodszą niby urodziłam, a ona należy do zupełnie innego gatunku. Tego samego gatunku, co Haneczka. Ergo – obydwie pochodzą od innej małpy! Jestem przekonana, że kibice to odrębny gatunek. U mnie się właśnie jeden wydziera…
Czy ja coś mówię?! Ja nic nie mówię poza tym, że cebula wyszła z domu i dotychczas nie wróciła, a Jerzor wyjechał z pracy i nie mogę mu nadać zamówienia, o…
A poza tym żegluję 😉
ten, tam,
dwa linka w blog,
przeczyta niok,
kulpam,
Alicjo, tylko cebula?
ja bym sie kulal
o wodce bylo, wiec dalem w rylo
dzisiaj zagrycha, z drobnym rozstrzalem,
niedoczekalem,
http://www.youtube.com/watch?v=xG95QnHYPiE
z dedykacja dla yyc,
Szefie, odpusc 🙂
hanbe niose, ale nostalgicznie, jesli, to cokolwiek
Znam takiego jednego,co wcale się nie martwi,jak cebula wyjdzie z domu.
Oglądam TV, a tam nadają o Islandii i o Hakarl (czy jakoś tak). To ten rekin, gdzies tam niby zakopany na pół roku. Mieliśmy to nawet w zagadce zeszłego roku.
Tłumaczą to tak, że są ryby (dawano też przykład pewnego gatunku raji, którą też trzeba tak potraktować) uchodzące normalnie za niejadalne, wręcz trujące. To ryby nie mające nerek i w związku z tym nie wydalające bez reszty pochodzące z przemiany materii azotany. Te azotany zbierają się w tkance i czynią rybę niejadalną. Islandczycy wpadli kiedyś na to, że jak takie mięso z pół roku sobie poleży, to i azoty straci. Pokazywano więc chatkę, gdzie miejscowy specjalista w płaskich skrzynkach z odpływem trzyma materiał przez parę tygodni, a potem go zawiesza do suszenia na wietrze, przez następnych parę.
Ryba nazywa się: rekin polarny Somniosus microcephalus i odpowiednio dawkowana zapobiega podobno kacu.
Nie trzeba też podobno doprawiać. Bedąc w gościnie wypada przynajmniej spróbować.
Zaleca się klamerkę na nos.
Pepegoru, z nieba mnie lecu, klamerki, to bzdet,
dziekuje, a da sie tam taryfa, za sensowny grosz?
ps polarnie widze, pewnie obrzekne w cierpieniu
Pyruniu, a toż śpiewaj z nami! Zima i tak nadaje się tylko do śpiewania.
Taka piękna ballada mi się przypomniała – nie ma w tubce wykonania, które by mi się podobało, ale zapodam Wam polskie słowa niejakiego Jacka Wojtyny, wyobraźcie sobie ten wiatr, który wieje i wypełnia każdy lik…
HIGH BARBAREE
1. Śmigłe dwa statki do starej Anglii szły,
– Wiał wiatr, wiał wiatr, wypełniał każdy lik.
Jeden zwał się „Prince of Cuther”, „Prince of Wales” drugim był,
– Płynęliśmy wzdłuż złych brzegów High Barbaree.
2. „Klar na burtach, tak trzymać!” – krzyczały morskie lwy.
Patrz nad dziób, patrz za rufę, po zawietrznej morze lśni.
3. Nie z dziobu, ni zza rufy, nagle wyrósł bryg,
Szedł na wiatr ostrzej, lekki i szybszy niż my.
4. Pozdrowić, pozdrowić zabrzmiał z rufy krzyk,
„Czyś kaper, czy wojenny okręt” flagi w górę szły.
5. „Zrzuć żagle” przyszedł odzew „nie jestem żadnym z nich”
I Jolly Roger nagle się na bezanmaszt wzbił.
6. Staliśmy burta w burtę w morderczych salwach dział,
Aż strzelił „Prince of Cuther” i ściął piracki maszt.
7. O łaskę prosił pirat i złamał szpadę wpół,
W łasce dostał długa kładkę, choć przez reje zwisł już sznur.
8. Armaty i męstwo przyniosły wolność nam,
Im trumną stał się okręt, a grobem morza dno.
Sławek,
grosz najwyżej,
oni spłukani tak, że za jadłem znowu w piasku grzebać muszą.
A jak sobie człowiek pomyśli, że potężne floty wyrosły albo z kaperstwa (piractwa też) albo z konwojujących krypy z towarami okrętów osłony, to się przestaje dziwić polskiej mizerii
. Bo to, panie, albo „wpłynąłem na suchego przestwór oceanu”, albo po 2 stuleciach „To nie balia, ni niecka/trzeba wiedzieć od dziecka/ że to okręt wojenny RP”. tu się śniła Polska od morza do morza i kolonie na Magadaskarze!
Pan Bóg dzieląc ziemię i przymioty rozdał wszelki rozsądek zanim doszedł do Polonusów.
„Polsce tyle morza potrzeba, co by koń się skąpał a nie utopił…”
To ja, inna małpa, wyryczana 😆 Po latach ciężkiej pracy, udało mi się obudzić kibica w panu mężu 😆 Ryczał głośniej niż ja 😆
Pyra jest jak źródełko, ożywcze i niewyczerpane 🙂 I takie smakowite, że zawsze człowieczkowi za mało. Jagniątko było wyśmienite, ale to nic w porównaniu z Pyrą jako taką. Ją można łyżkami, a nawet kopyścią, i ciągle mało. Tyle mi jeszcze zostało do obgadania…
Pyreńko, z duszy dziękuję, że jesteś 😀
Posiadam na darmowym zbyciu wybiórczą sklerozę. Oddam darmo w lekkomyślne ręce 🙄
Żabo, już wiem, czego zapomniałam Ci wysłać. Nadrobię jutro.
Haniś, adyć powstrzymaj ten potok wazeliny; i tak Cię nie awansuję.
Ja tam na piractwo się piszę…a co, w tym wieku wolno mi!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5474.jpg
Miłe złego początki, plus dwa jajka. Cebula do smaku, a poza tym ziemniaki nie czernieją po starciu! Ja wiem, że Pyra nie lubi cebuli w plackach, ale ja i owszem 😉
Produkt finalny. Żarty prosto z ociekania, plus szklana kwaśnego mleka (nazywa się to huślanka, ale dla mnie – kwaśne mleko i już!)
http://alicja.homelinux.com/news/img_5479.jpg
Alicja – jakim cudem takie śliczne okrągłe Ci wychodzą? Moje mają „powyciągane brzegi, albo jeden większy prawie okręgły, z drugi siłą rzeczy rozklepany w rogalik.
od kopyści to można zajadów dostać 😉
Ja je z łychy niedużej, Pyro…nie mają prawa się wystrzępiać na gorącym oleju! 😉
Pyreńko, za wazelinę masz w dziób i nic to, żeś Generał 😉
Żabo, Ciebie też można (i trzeba) kopyścią 😆 Mniejsza o zajada 😆
E tam…zajady… nie takimi nas straszyli 😉
Alicja – ja też zwykłą łyżką zupową, ale kiedy rozciągam na cieniutkie, to się strzępią.
A bo to nie trzeba rozklapywać na cieniutkie, tylko z łychy na olej i już, wystarczy, one i tak są cieńkie, jak widać na moim obrazku.
Ja z nimi nic nie robię, tylko na patelnię i już 🙄
Przewracam, jak widzę, że spód rumiany. I zwracam uwagę – one są malutkie…
Jak się ma kod eee1, to pora iść spać.
Alicja – z łychy na patelnię schodzi stożek, górka, kleks; a u Ciebie ciacho, O!
😉
Warto poczytać… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/wywiad.jpg
Ja tam sie nie znam, moje pyrowe placki robie tak:
-ucieram ziemniaki na przemian z cebulą (bo nie chcę, żeby ciemniały, a poza tym lubię placki z cebulą, Placku 😉 ), dodaję dwa jaja na ilość taką, jak dla nas dwojga, plus dyżurne, rozbełtuję – i na gorący olej na patelnię, z łyżki, najniżej jak się da. One są całkiem płynne i nie stają „dębem” wcale a wcale.
…Wielce Szanowny Gospodarzu
…takie szynki, jak te, niby ‚westwalskie’, to pradziadek mojego ‚młodego’ robił odkąd pamiętam.
Najpierw tłukł kabana.
Potem brał całą świńską dupę i moczył ją przez przez kilka tygodni w solance. ‚Moczył’, bo świńska dupa pod wpływem soli soki wydzielała.
Potem ją obsuszał.
A jeszcze później wieszał ją w wędzarce i przez jakiś tydzień wędził w zimnym dymie. Z olszyny.
Dym był ‚zimny’, bo od paleniska do wędzarki było ok. 15 m.
A potem była już tylko radość, jak się z wiszącej w kuchni i ‚dojrzewającej’ ciągle świńskiej dupy plastry odcinało…
I żarło.